Oczywiście Miły Facet to nazwa własna, każdy użytkownik języka to wie. Ale nie to samo co miły człowiek. Boże broń.
Niestety, swoje osobiste skróty myślowe musisz rozwijać, nie siedzimy Ci w głowie. Napisałeś jasno: 'kwestia definicji bycia miłym'. To odnoszę się do definicji bycia miłym.
Niektórzy mężczyźni mają niezmierną potrzebę szufladkowania mężczyzn, kobiet - generalnie wszystkich. Taka moja osobista obserwacja ogólna, zauważona m.in. pośród różnych wątków tu na forum Więc sorry, nie zazdroszczę 'uporządkowania'.
66 2018-02-13 19:16:15 Ostatnio edytowany przez jjbp (2018-02-13 19:20:56)
Zeszliscie z tematu. Mam z nim.zerwac dlatego ze powiedzial mi że przestałam go.podniecac...ze wkradla sie nuda.... A oboje się kochany... Nie chce tego. Dzisiaj odzywal sie do mnie po pracy. Był szczery, moze jakbym zaczela ubierac seksi bielizne a nie zwykła koszulke cos moze by zmienilo.... Nie jestem kochanka, pobiewaz od pon do pt robi na roznych budowach... Sobotę i.nd jestesmy w domu razem. Wiec kochanki odpadają. Nie podniecam.go bo ma.problem z erekcja... Coz nie bede drazyc tematu. Jesli nie poprawi sie to pojdziemy do.lekarza. najpierw sprobuje schudnac i.zmienic cos w wyglądzie. Jakby nie chcialb byc ze mną zerwałby wiem.o tym... Przerabialismy to. A jak to nie pomoze to bede myslec dalej
Rozmawiaj z kobietami... milion myśli na minutę, zero uporządkowania...
Miły człowiek to cecha charakteru świadcząca o tym, że człowiek jest uprzejmy, nie obraża innych itp.
Miły facet to synonim ciepłych kluch, inaczej mówiąc człowiek "zbyt miły".Wszystkie te określenia to tylko i wyłącznie uproszczenia, którymi posługują się różne osoby by rozróżnić pewne zachowania.
Dlatego samiec alfa może być miłym człowiekiem, ale nie jest miłym facetem. "Miły facet" to swego rodzaju nazwa własna i to jest co innego niż bycie miłym. Bycie miłym to cecha charakteru, "miły facet" to stan umysłu - człowiek zbyt miły dla wszystkich, bojący się wyrazić własne zdanie, no ciepłe kluchy.
Adiaphora - znów pokazujesz swój brak wychowania, niedojrzałość emocjonalną i kompletną nieumiejętność prowadzenia dyskusji. Zachowujesz się, jakbyś mentalnie w przedszkolu utknęła. Jest bardzo prosta zasada - jeśli twierdzisz, że się mylę, napisz dlaczego, a nie "jakbym bravo girl czytała". Większość społeczeństwa za zbyt miłego ciepłego klucha uważa kogoś bez własnego zdania, kto daje sobie wejść na głowę, natomiast samiec alfa to odwrotność. A jeśli twierdzisz, że jest inaczej - napisz dlaczego.
odezwal się dojrzaly emocjonalnie facet, ktory gdy uslyszy coś nie po jego myśli to zaraz nadaje “ech, wy kobiety, jakie okropne jesteście, niewychowane, tylkio obrażać potraficie, bla, bla, bla” Najpierw dostało się Nirvance, teraz mnie. Biedny żuczek. Jak chcesz, żeby traktować Cię jak doroslego to zachowuj się jak dorosły a nie obrażalski dzieciuch, ktoremu nic nie można powiedzieć, bo zaraz obraza majestatu. I mow za siebie a nie za większą część spoleczeństwa, bo zwyczajnie bajdurzysz. Twoje dziwne poglądy nie są odzwierciedleniem poglądów społeczeństwa.
Dla mnie i chyba nie tylko, miły facet to bardzo spoko gość a nie synonim cieplych kluch czy innej dupy wolowej
Spokoj zeszliśmy z tematu
Lupa ale jakiej rady oczekujesz? Napisaliśmy o swoich odczuciach, jaka jest prawda wie tylko Twoj men. Ktoś Ci sugerowal zerwanie? Na to ostateczne rozwiązanie zawsze jest czas, więc bez pośpiechu. Jeśli chcesz coś zmieniać u siebie bo uważasz, że to pomoże i przede wszystkim nie odczuwasz zadnego wewnętrznego oporu, że to Ty masz się starać, dzialać i myśleć, żeby i jak go podniecić i zadowolić to działaj. Chudnij, zmieniaj coś w wyglądzie, wciągaj pończoszki, sexi bieliznę i co tam jeszcze on lubi.
Moim zdaniem to nie jest tak jak piszą niektórzy z Was, że mijają 2 lata i pożądanie spada. Tak samo jest z zakochaniem, po 2 latach te największe też podobno spada, ale ja bym powiedziała, że z tym też jest różnie. U mnie i mojego faceta to trwało z 4 lata, te największe poządanie też, potem trochę spada, ale nadal jest i ochota tak samo. 2 lata to mało i nadal były te silne emocje. Nie sądzę, by tak krótki czas mógł spowodować, że nie ma się ochoty na seks. Wtedy nadal nie wypróbuje się jeszcze wielu rzeczy w łóżku. No i albo między nimi coś się psuje albo faktycznie nie podoba mu się, że ona przytyła. No, ale tutaj nie trzeba się odsuwać, można motywować do zmiany. Według mnie 8 kg to nie jest na tyle dużo, by ktoś stał się dla nas odpychający, ale ok ludzie mają różne odczucia. Jednak zakładam, że ludzi łączy więcej i nawet faceci przecież jak kochają, to nie mają chyba tak, że pociąga ich tylko ciało kobiety. Wtedy jest wiele uczuć i sam fakt kochania też sprawia, że chcemy być blisko tej osoby. Zwłaszcza, że przytyła 8 kg, a nie 20. Teraz się za to wzięła i na pewno niedługo schudnie. Tylko czy na pewno te pożądanie wróci? Jak przytyje w ciąży te 8 kg, co i tak jest mało, to też będzie się od niej odsuwał?
72 2018-02-14 01:13:01 Ostatnio edytowany przez cataga (2018-02-14 01:13:36)
mysle tak, jak pokręcona owieczka.
no dobra, osiem kilo więcej, to jest troche, ale na litość!! - z opowieści wynika, że zanim cokolwiek zaczęło się dziac, pan zaczął miec problemy z erekcją. A żeby utrzymać dobre mniemanuie o sobie samym, wmowil sobie ( i autorce tematu) że powodem tego,że mu zwisa, jest to, że ona przytyla i jest marudna itp. A może ma problemy z erekcją, bo juz po prostu- nie ma siły , bo juz kogoś ma, o kim jego dziewczyna jeszcze nie wie...
Osiem kilo to nic. A co jak zajdziesz w ciaze? Tez pan sie na piecie odwroci, bo go nie podniecasz?
Wedlug mnie albo ma problemy z potencja, których sie wstydzi, albo ewakuuje sie ze związku.
74 2018-02-14 02:27:02 Ostatnio edytowany przez uleshe (2018-02-14 02:29:05)
Wszyscy się czepili tych 8 kg. Tyle że facet autorki nic nie mówił że to przez to że przytyła. To autorka sama stwierdziła że ma więcej kg. I to by było trochę zbyt proste schudnąć 8 kg i już facetowi będzie stawał. Jeśli za dużo ciałka jest problemem to zawsze możecie to robić po ciemku.Może mu przeszkadza np brzuch to wtedy może będzie lepiej od tyłu.
Ostatnio im to nie wyszło po kłótni i myślę że to jest jedną z przyczyn. Ciągłe trucie i dopytywanie może skutecznie zabić pożądanie.
Rozmawiałaś z nim w ogóle co go obecnie podnieca ? Może ma jakieś fantazje które możecie zrealizować. Może jest po prostu przemęczony fizyczna robota do tego ciągłe podróże. Nakarm go jakimś zdrowym jedzeniem dorzuć do tego jakieś elektrolity czy coś aby nabrał energii.
Może potrzebujecie dodatkowych bodźców. Idź z nim na zakupy niech on wybierze Ci bieliznę i wtedy zaciągnij go do przebieralni i zrób mu dobrze. Albo chociaż w samochodzie. Pobudzaj jego wyobraźnię rozmową powiedz że marzysz aby dał Ci klapsa albo skończył między piersiami.
Przejmij inicjatywę w sypialni bądź kreatywna.
I przede wszystkim wyluzuj i bądź radosna jakoś przełamiecie tą monotonnie .
Był szczery, moze jakbym zaczela ubierac seksi bielizne a nie zwykła koszulke cos moze by zmienilo.... Nie podniecam.go bo ma.problem z erekcja... Coz nie bede drazyc tematu. Jesli nie poprawi sie to pojdziemy do.lekarza. najpierw sprobuje schudnac i.zmienic cos w wyglądzie.
Może, może, może...
Może jak założysz seksowną bieliznę, to będzie miał ochotę, litości...Znów leży w gruzach moja idea związku, miłości i pożądania. Lupa, seksowna bielizna działa jako afrodyzjak, jako zabicie nudy w łóżku, ale tylko wtedy, kiedy wszystko działa. A tutaj niestety nie działa. Pomijam fakt, że skoro Ty czujesz się mniej atrakcyjna z powodu tych kilku kilo, to nie wiem czy będziesz się dobrze czuła w jakiejś extra koszulce.
Powinnaś drążyć ten temat, bo sprawa dotyczy bezpośrednio Ciebie. Nie będę już krakać o rozstaniu, więc skupię się na tym co piszesz.
Może faktycznie zmęczenie i stres dają się we znaki, dlatego powinien iść do lekarza.
Twoje poczucie winy nic tutaj nie da. Tak samo stawanie na rzęsach. Może niech on coś zaproponuje od siebie?
Zgadzam się z Owieczką.
On mówi, że ma problem. To Ty jego nie podniecasz, a nie odwrotnie. A zatem to również ON musi brać czynny udział w 'naprawianiu' tego. On powinien powiedzieć co jest nie tak albo co można zmienić, a jeśli sam nie wiem to powinny paść chociażby jakieś sugestie, pomysły które wymyślicie wspólnie albo on sam.
Ty możesz próbować na oślep a to bielizna, a to zdystansujesz się itd. ale wydaje mi się że on powinien się zaangażować przede wszystkim, bo to po jego stronie leży problem.
lupa123 napisał/a:Był szczery, moze jakbym zaczela ubierac seksi bielizne a nie zwykła koszulke cos moze by zmienilo.... Nie podniecam.go bo ma.problem z erekcja... Coz nie bede drazyc tematu. Jesli nie poprawi sie to pojdziemy do.lekarza. najpierw sprobuje schudnac i.zmienic cos w wyglądzie.
Może, może, może...
Może jak założysz seksowną bieliznę, to będzie miał ochotę, litości...Znów leży w gruzach moja idea związku, miłości i pożądania. Lupa, seksowna bielizna działa jako afrodyzjak, jako zabicie nudy w łóżku, ale tylko wtedy, kiedy wszystko działa. A tutaj niestety nie działa. Pomijam fakt, że skoro Ty czujesz się mniej atrakcyjna z powodu tych kilku kilo, to nie wiem czy będziesz się dobrze czuła w jakiejś extra koszulce.
Powinnaś drążyć ten temat, bo sprawa dotyczy bezpośrednio Ciebie. Nie będę już krakać o rozstaniu, więc skupię się na tym co piszesz.
Może faktycznie zmęczenie i stres dają się we znaki, dlatego powinien iść do lekarza.
Twoje poczucie winy nic tutaj nie da. Tak samo stawanie na rzęsach. Może niech on coś zaproponuje od siebie?
Zgadzam się ! Chcesz to chudnij , DLA POPRAWY WLASNEGO SAMOPOCZUCIA. Ale skoro on ma problem, to niech tez pokombinuje. Bo narazie jedyne na co się zdobył to : „nie podniecasz mnie” i „wyluzuj”. Sam wie co się dzieje i co mogłoby pomoc. Nie próbuj za wszelka cenę naprawić wszystkiego za Was dwoje ...
Zadawalam.pytania od grudnia co sie dzieje była tylko jedna spiewa ze nie jest sprawny w stu procentach , potem ze nie ma ochoty, teraz ze czasem traci chcec , ze mu opada i nie wie co sie dzieje, ze kiedys mogl caly czas. I czy to srowerdzenie ze przestalam go podniecac wiaze sie z problemem erekcji? Nie chce sie blokowac jak się zobaczymy... Mówił mi ze mu się podobam ale on nie wie czemu , prosilam zeby do lekarza poszedl ale nie chcial, zartowal ze kupi sobie mensil albo viagre. Zawsze się kochaliśmy jak byl w ten weekend dwa razy a teraz raz na dwa tyg od miesiąca czy poltora miesiaca. Rozmowy i pytania jeszcze bardziej go irytuja... najlepiej na zywo, pisanie nic nie da.. a moze to wina alkoholu , od miesiaca bylismy ciagle gdzies a to imieniny, urodziny... Sama juz nie wiem. Kiedyś go pociagalam... Moze on nie mial na myśli ze to jest calkiem moja wina skoro potem dodal ze czasem traci chec. Nie dowiem sie bo mowi ze sam nie wie. Schudne ok. Robie to dla siebie. Zgadzam sie z tym ze musi tez cos robic w tym kierunku. Przez ten brak seksu robilam mu afery.... No i sie posypalo....
Zadawalam.pytania od grudnia co sie dzieje była tylko jedna spiewa ze nie jest sprawny w stu procentach , potem ze nie ma ochoty, teraz ze czasem traci chcec , ze mu opada i nie wie co sie dzieje, ze kiedys mogl caly czas. I czy to srowerdzenie ze przestalam go podniecac wiaze sie z problemem erekcji? Nie chce sie blokowac jak się zobaczymy... Mówił mi ze mu się podobam ale on nie wie czemu , prosilam zeby do lekarza poszedl ale nie chcial, zartowal ze kupi sobie mensil albo viagre. Zawsze się kochaliśmy jak byl w ten weekend dwa razy a teraz raz na dwa tyg od miesiąca czy poltora miesiaca. Rozmowy i pytania jeszcze bardziej go irytuja... najlepiej na zywo, pisanie nic nie da.. a moze to wina alkoholu , od miesiaca bylismy ciagle gdzies a to imieniny, urodziny... Sama juz nie wiem. Kiedyś go pociagalam... Moze on nie mial na myśli ze to jest calkiem moja wina skoro potem dodal ze czasem traci chec. Nie dowiem sie bo mowi ze sam nie wie. Schudne ok. Robie to dla siebie. Zgadzam sie z tym ze musi tez cos robic w tym kierunku. Przez ten brak seksu robilam mu afery.... No i sie posypalo....
Bo często od tych spraw zaczyna się psuć związek.
Może odpuść, nie zmuszaj, ale też się nie wycofuj. Nie stwarzaj presji, bo on na pewno też się stresuje, że nie jest w 100% sprawny. Intymność, czułość, pieszczoty to nie tylko sam stosunek. Może tym razem zatrzymajcie się na samych pieszczotach. Niech będzie miło, na spokojnie, bez ciśnienia.
Jak ma problemy z erekcja, niech idzie do lekarza. Za tym mogą sie kryc poważne problemy zdrowotne jak cukrzyca czy tez miazdzyca (wiem, jest raczej na to za młody, ale sie zdarza). To jest pierwsza rzecz, ktora trzeba sprawdzić. Co jak co, ale dorosły chlop wstydzący sie sprawdzić swoje zdrowie, to c**a, nie chlop.
A jak sie okaze, ze wszystko jest zdrowotnie OK, to powinniscie poważnie porozmawiać.
81 2018-02-14 14:43:34 Ostatnio edytowany przez anderstud (2018-02-14 15:30:34)
I tak wątek zatoczył koło wracając do punktu wyjścia z tą jednak różnicą, że już zostało ustalone ponad wszelką wątpliwość,
że autorka nie powinna szukać powodów u siebie bo z nią jest wszystko w porządku, tylko ten chłopak jest jakiś nie taki i ma problem.
Brawo Uwielbiam to forum między innymi za to właśnie, że z czym by tutaj która dziewczyna nie przyszła, to winny jest zawsze facet.
Może jednak spróbuję przełamać ten trend i przedstawię sprawę z męskiego punktu widzenia, tak pod rozwagę, może ktoś skorzysta.
8 kilogramów różnicy (a pewnie bardziej już 10) to jest dużo nawet dla zdrowego i dobrze zbudowanego mężczyzny.
8 kilogramów różnicy (a pewnie bardziej już 10) dla kobiety, to jest bardzo dużo, a nie jakieś "nic" jak tu próbują pocieszać koleżanki.
Jeśli dodać do tego ogólne zapuszczenie się autorki, na co wskazują wyraźnie jej wcześniejsze wypowiedzi, to macie gotowy przepis na to
jak sprawić, żeby facetowi najpierw przestał na wasz widok stawać, a w niedalekiej przyszłości znalazł sobie dla was zastępstwo.
A jeśli do tego wszystkiego dojdzie do ciosania mu kołków na głowie z tego powodu i zrzucanie na niego odpowiedzialności za ten stan,
to jest już prosta i bardzo krótka droga do tego, żeby zostawił was w cholerę, bo mówiąc brutalnie żaden z was pożytek, a tylko problemy.
Niestety w naszym społeczeństwie cały czas pokutuje przekonanie, że kobietom coś się należy za samo to, że przyszły na świat jako dziewczynki,
a mężczyźnie do szczęścia powinien wystarczyć sam zaszczyt przebywania w towarzystwie kobiety. Wystarczy że ona jest i on ma już wszystko.
A to guzik prawda. Tak jak faceci są potrzebni kobietom do pewnych rzeczy, tak samo kobieta facetowi jest potrzebna do innych. Coś za coś.
Jeśli któraś ze stron przestaje spełniać oczekiwania partnera, to nie ma absolutnie żadnego prawa winić go za to, że ten jest taki czy siaki
i jeszcze mieć do niego pretensje, że on powinien, że on musi, że do niego należy... Że co proszę? Może mi ktoś rozjaśnić dlaczego on coś musi?
Byłbym wdzięczny.
P.S.
Już w tytule wątku czarno na białym pisze jest napisane - Facet mi powiedział, że przestałam go podniecać - jest napisane czy nie jest?
Ale nie nie, nie słuchaj, to na pewno on ma jakiś problem sam ze sobą i dlatego mu nie staje, więc to on musi coś z tym zrobić...
Doprawdy? A ciekawe co na przykład. Konstrukcja faceta jest prosta jak budowa kowadła. Laska go kręci, to mu staje. Nie kręci, nie staje.
Koniec.
Żaden cudotwórca z czarodziejską księgą magicznych zaklęć, ani ubieranie jakichś wymyślnych szmatek nie sprawią, że nagle mu się odmieni.
To tak nie działa. Rozmawianie też nic nie da, bo moim zdaniem chłopak zwyczajnie nie chce Ci powiedzieć co mu na wątrobie leży,
bo nie chce sprawiać Ci przykrości i dodatkowo zaogniać i tak już napiętej atmosfery między wami. Weź go zrozum i przestań mu jojczyć.
Nie skupiaj się na nim (ja wiem, że tak jest znacznie wygodniej i dużo łatwiej) tylko skup się na sobie, zabierz się za siebie i wróć do formy.
Zamiast 8 zrzuć 11 kilo i gwarantuję, że nie będziesz się mogła od niego opędzić.
Anderstud, wcale nie pisze, ze to na pewno wina faceta- bo moze wcale nie. Pisze po prostu, ze pierwsza rzecza do zbadania jak facet sie skarzy na problemy z erekcja jest pojscie do lekarza, by wykluczyć, ze jego problemy sa zdrowotne (czy tez w razie potwierdzenia, zacząć leczyc). Jak boli Cie glowa, to chyba idziesz najpierw do przychodni sprawdzić co i jak, a nie wychodzisz z zalozenia, ze po co sie badac, bo temu pewnie winne jest zrzedzenie zony
Jezeli okaze sie zas, ze zdrowie jest w porządku, to powinno sie przegadać powody niechęci na seks: moze faktycznie te pare kilo czynia partnerke nieatrakcyjna, a moze wypalilo sie uczucie, a moze pan ma kogos na oku, moze jest pomiędzy nimi jakiś istotny inny problem, a moze sie ewakuuje ze związku. Ja tego nie wiem i Autorka tez nie wie, dopóki nie pogadają.
Anderstud, różni są faceci. Mnie nie odpowiadałby facet, który przestaje mnie pożądać, bo przytyłam 8 kg. Na szczęście mojemu facetowi to nie przeszkadzało, a ja i tak schudłam, ale nie było mówienia, że go nie pociągam, bo przytyłam. Tak samo jakby on przytył te 8 kg, to według mnie nie jest jeszcze tak dużo, on i tak nie ma stałej wagi. Mnie to nie przeszkadza. No i patrząc na bycie ze sobą 2 lata, gdy jeszcze ze sobą nie mieszkają, to tym bardziej pożądanie powinno być duże, przynajmniej według mnie.
Moim zdaniem i Ty, Beyondblackie, i Anderstud, macie rację, rzecz w tym, że nie znamy do końca zaistniałej sytuacji. Być może rzeczywiście problem tkwi w tuszy Autorki, a facet jako typowy wzrokowiec przestał odczuwać pożądanie, ale być może to on sam ma problemy ze zdrowiem, czego wynikiem jest brak erekcji, ale że dla niego jest to ujmą na honorze, to zamiast przyjąć ten bolesny fakt na klatę, woli znaleźć sobie kogoś winnego.
Nie powiedzial mi że jestem za gruba badz.przytylam i ze to nie wina wagi. Nic takiego nie powiedzial mi.... A moze nie chce mnie dodatkowo ranic....
Ale schudne te 10 kg... Wiem ze to wszystko sid zmieni...faceci sa wzrokowcami
Ale schudne te 10 kg... Wiem ze to wszystko sid zmieni...faceci sa wzrokowcami
Lupa, zacznijmy od początku, ile ważysz? Jak się czujesz w swoim ciele? Czy te 10 kg zaczęły Ci przeszkadzać teraz, kiedy on zaczął mieć problem?
Dla niektórych waga to problem. Ja kiedyś schudłam 12 kg, a on wolał grubsze i też było nie tak.
Matko, jaka się wtedy czułam brzydka. A to wszystko było w mojej głowie, teraz mam tak, że albo się komus podobmam albo nie. I ja też mam prawo do wymagań co do wyglądu partnera
Co do tuszy, rozumiem jakby on czy ona przytyl bardzo dużo Np 40 kg. To byłby problem. Ale 10?Po prostu człowiek się wtedy okraglejszy i tyle. Daleko mu do grubości.
Nie powiedzial mi że jestem za gruba badz.przytylam i ze to nie wina wagi. Nic takiego nie powiedzial mi.... A moze nie chce mnie dodatkowo ranic....
Wystarczy, że powiedział, że przestałaś go podniecać i że można to zmienić. W końcu musi być jakaś tego przyczyna.
W sumie nie wyobrażam sobie coś takiego usłyszeć, bo choć to może mobilizować do zrzucenia kilku nadmiarowych kilogramów, to po pierwsze powinnaś zrobić to wyłącznie dla siebie, co już zostało tutaj napisane, a po drugie - jeśli cała Twoja wartość ma opierać się na tym jak wyglądasz, to coś z tą Waszą relacją jest nie tak. Przecież to jest naturalne, że się zmieniamy i niestety nie na wszystko mamy wpływ.
lupa123 napisał/a:Ale schudne te 10 kg... Wiem ze to wszystko sid zmieni...faceci sa wzrokowcami
Lupa, zacznijmy od początku, ile ważysz? Jak się czujesz w swoim ciele? Czy te 10 kg zaczęły Ci przeszkadzać teraz, kiedy on zaczął mieć problem?
Powinnam wazyc 60 lub 55, waze 72... Mam 162 cm. Przestało mu sie chciec wlasnie jak sie troche zaokrągliłam a u mnie widac i to sporo....nie bede sie obrazac za to choc to troche zabolalo.... Ze nie podniecam juz go... Bo od grudnia jakos z tym seksem jest roznie..
91 2018-02-14 16:29:27 Ostatnio edytowany przez Olinka (2018-02-14 19:14:37)
Jeśli ważyłabym mniej, lepiej bym sie czula.. człowiek byłby pewniejszy siebie i bardziej zadowolony.... Powiedzial ze podobam mu sie ... i nie chodzi o wage... No zwiazal sie ze mna jak byłam troche lzejsza ale nigdy nie obrazil mnie pod tym względem i nie kazal odchudzać... Waga 63 kg mu pasowala. Postaram sie to zrzucić... A jesli to nie pomoze... To moze lekarz... Watek uwazam za zamknięty. Dziekuje za opinie
----------------
Nie pisz, proszę, postów jeden pod drugim - łamiesz w ten sposób regulamin. Jeśli chcesz coś dopisać, użyj funkcji "edytuj".
Z góry dziękuję i pozdrawiam,
Olinka
Lupa, nie w ta strone. A co jak zrzucisz te 10 kg i dalej bedzie jak bylo? Podstawa jest wykluczenie problemów zdrowotnych u niego, zresztą dla jego własnego dobra. Uzmyslow mu, ze brak erekcji moze byc spowodowany poważnymi chorobami: zaburzeniami krazenia, cukrzyca, choroba nerek, prostaty, wątroby, tarczycy... Naprawde chce ryzykować, bo mu wstyd do lekarza isc???
Namawiam go do.lekarza ale zbytnio nie chce.... I rob co chcesz....im bardziej naciskam tym jest gorzej....
Namawiam go do.lekarza ale zbytnio nie chce.... I rob co chcesz....im bardziej naciskam tym jest gorzej....
Zalezy jak o tym mówisz. Jak naciskasz na lekarza ciagle mowiac o braku seksu, to faktycznie nie dziwie sie oporowi. Moze lepiej by bylo mu uzmyslowic, ze to moze byc objaw poważnej choroby.
Nie wiem moze sie.odsunal....bo mysli o rozstaniu juz sama nie wiem... Pytalam czy chce się rozstać to mowi ze nie...wiec skad ta oziębłość.... Ehhhhhh
Moze lepiej by bylo mu uzmyslowic, ze to moze byc objaw poważnej choroby.
Dokładnie. A zacząć od tego, że się po prostu martwisz. Jeśli będziesz naciskać, to prawdopodobnie wywołasz zasadę przekory, czyli de facto osiągniesz skutek odwrotny do zamierzonego.
Oziębłość może brać się z problemu z erekcją. Im więcej zbliżeń, tym większe poczucie porażki, więc żeby sobie tego oszczędzić, po prostu unika takich sytuacji.
lupa123 napisał/a:Namawiam go do.lekarza ale zbytnio nie chce.... I rob co chcesz....im bardziej naciskam tym jest gorzej....
Zalezy jak o tym mówisz. Jak naciskasz na lekarza ciagle mowiac o braku seksu, to faktycznie nie dziwie sie oporowi. Moze lepiej by bylo mu uzmyslowic, ze to moze byc objaw poważnej choroby.
A nie zastanowiło cię dlaczego ginekologa masz na każdym rogu, a andrologów kilku w Polsce? Możecie sobie zaklinać rzeczywistość, ale faceci swoich genitaliów z zasady nie leczą. Po prostu "sprzęt" działa.
Gadanie, a z tego co widzę to upierdliwa autorka zrzędzi chłopu od półtorej miesiąca, nie poprawia sytuacji, bo to mniej więcej tak jakby jej facet zaczął zrzędzić że ona jest gruba. A, sorry dziewczyny ale BMI 27,5 to sporo, miałby do tego wszelkie prawo.
No i teraz wasze rady- nieważne że jesteś 20% grubsza, to jego wina że mu nie staje. Jak będziesz mu mędzić dwadzieścia razy dziennie że jest impotentem, to na pewno pomoże poprawić sytuację. W pełni się zgadzam jeśli stan oczekiwany to samotny wieloryb i facet z nową laska u boku.
Z tego co napisała autorka, facetowi nie stanął raz czy dwa. Potem zaczęły się "rozmowy". A czemu ci nie stanął, a może jestem za gruba, a może już mnie nie kochasz? Faceci uwielbiają "szczerze" pogadać o swoich problemach ze wzwodem.
Zrobie jak piszecie... Zalezy mi na nim... Robie co moge wylewam poty na siłowni, dietę stosuje..
Nie truje juz, nie gledze, na pewno ciagle pytanie czemu nie mial ochoty go jeszcze bardziej zniechęciło...a tydzień temu bylo Blizenie, był czuły... Tydzień po nic i takie huśtawki.... Narazie zajme sie soba...
Beyondblackie napisał/a:lupa123 napisał/a:Namawiam go do.lekarza ale zbytnio nie chce.... I rob co chcesz....im bardziej naciskam tym jest gorzej....
Zalezy jak o tym mówisz. Jak naciskasz na lekarza ciagle mowiac o braku seksu, to faktycznie nie dziwie sie oporowi. Moze lepiej by bylo mu uzmyslowic, ze to moze byc objaw poważnej choroby.
A nie zastanowiło cię dlaczego ginekologa masz na każdym rogu, a andrologów kilku w Polsce? Możecie sobie zaklinać rzeczywistość, ale faceci swoich genitaliów z zasady nie leczą. Po prostu "sprzęt" działa.
Gadanie, a z tego co widzę to upierdliwa autorka zrzędzi chłopu od półtorej miesiąca, nie poprawia sytuacji, bo to mniej więcej tak jakby jej facet zaczął zrzędzić że ona jest gruba. A, sorry dziewczyny ale BMI 27,5 to sporo, miałby do tego wszelkie prawo.
No i teraz wasze rady- nieważne że jesteś 20% grubsza, to jego wina że mu nie staje. Jak będziesz mu mędzić dwadzieścia razy dziennie że jest impotentem, to na pewno pomoże poprawić sytuację. W pełni się zgadzam jeśli stan oczekiwany to samotny wieloryb i facet z nową laska u boku.
Z tego co napisała autorka, facetowi nie stanął raz czy dwa. Potem zaczęły się "rozmowy". A czemu ci nie stanął, a może jestem za gruba, a może już mnie nie kochasz? Faceci uwielbiają "szczerze" pogadać o swoich problemach ze wzwodem.
Panowie, naprawdę wygląd ma AŻ takie znaczenie? Rozumiem, że jakieś ma, normalne, że i kobietom i mężczyznom podobają się fizycznie ich partnerzy, ale wiadomo, że można przytyć/schudnąć, dostać zmarszczek itd
Mam znajomą po amputacji piersi, mężatka - teraz się zaczęłam zastanawiać, czy aby mąż jej nie zostawi, przecież nie czarujmy się, po operacji nie wygląda już super atrakcyjnie.
Albo Jakby miała amputowaną nogę, co by było? Miałam kiedyś koleżankę, jej mąż nie miał stopy - są razem do dziś, więc jak to jest z tą fizycznością? Co jest akceptowalne, a co nie,
kiedy zaczynać się martwić, że już się nie podoba partnerowi? A co, jak z biegiem czasu - po prostu ząb czasu nas nadgryza-niektórzy wymieniają partnerki na młodsze, a niektórzy są w małżeństwie przez dziesięciolecia. Czy rzeczywiście ich partnerki nadal pociągają (wiadomo on i ona z roku na rok są coraz starsi), czy po prostu są razem z przyzwyczajenie itd (nie mówię już o 80 letnich staruszkach).
Achc, nie chodzi mi o "zapuszczenie" czyli przytycie 30 kg, jedzenie non stop słodyczy, picie coli, brak ruchu i niejako nadwagę na własne życzenie, bo wiadomo on i ona muszą dbać o siebie.
Jak to jest z t ą urodą. Co z celulitem? Co ze zmarszczkami? Rzadszymi włosami, mniej jędrnym ciałem itd?
troll napisał/a:Beyondblackie napisał/a:Zalezy jak o tym mówisz. Jak naciskasz na lekarza ciagle mowiac o braku seksu, to faktycznie nie dziwie sie oporowi. Moze lepiej by bylo mu uzmyslowic, ze to moze byc objaw poważnej choroby.
A nie zastanowiło cię dlaczego ginekologa masz na każdym rogu, a andrologów kilku w Polsce? Możecie sobie zaklinać rzeczywistość, ale faceci swoich genitaliów z zasady nie leczą. Po prostu "sprzęt" działa.
Gadanie, a z tego co widzę to upierdliwa autorka zrzędzi chłopu od półtorej miesiąca, nie poprawia sytuacji, bo to mniej więcej tak jakby jej facet zaczął zrzędzić że ona jest gruba. A, sorry dziewczyny ale BMI 27,5 to sporo, miałby do tego wszelkie prawo.
No i teraz wasze rady- nieważne że jesteś 20% grubsza, to jego wina że mu nie staje. Jak będziesz mu mędzić dwadzieścia razy dziennie że jest impotentem, to na pewno pomoże poprawić sytuację. W pełni się zgadzam jeśli stan oczekiwany to samotny wieloryb i facet z nową laska u boku.
Z tego co napisała autorka, facetowi nie stanął raz czy dwa. Potem zaczęły się "rozmowy". A czemu ci nie stanął, a może jestem za gruba, a może już mnie nie kochasz? Faceci uwielbiają "szczerze" pogadać o swoich problemach ze wzwodem.Panowie, naprawdę wygląd ma AŻ takie znaczenie? Rozumiem, że jakieś ma, normalne, że i kobietom i mężczyznom podobają się fizycznie ich partnerzy, ale wiadomo, że można przytyć/schudnąć, dostać zmarszczek itd
Mam znajomą po amputacji piersi, mężatka - teraz się zaczęłam zastanawiać, czy aby mąż jej nie zostawi, przecież nie czarujmy się, po operacji nie wygląda już super atrakcyjnie.
Albo Jakby miała amputowaną nogę, co by było? Miałam kiedyś koleżankę, jej mąż nie miał stopy - są razem do dziś, więc jak to jest z tą fizycznością? Co jest akceptowalne, a co nie,
kiedy zaczynać się martwić, że już się nie podoba partnerowi? A co, jak z biegiem czasu - po prostu ząb czasu nas nadgryza-niektórzy wymieniają partnerki na młodsze, a niektórzy są w małżeństwie przez dziesięciolecia. Czy rzeczywiście ich partnerki nadal pociągają (wiadomo on i ona z roku na rok są coraz starsi), czy po prostu są razem z przyzwyczajenie itd (nie mówię już o 80 letnich staruszkach).
Achc, nie chodzi mi o "zapuszczenie" czyli przytycie 30 kg, jedzenie non stop słodyczy, picie coli, brak ruchu i niejako nadwagę na własne życzenie, bo wiadomo on i ona muszą dbać o siebie.Jak to jest z t ą urodą. Co z celulitem? Co ze zmarszczkami? Rzadszymi włosami, mniej jędrnym ciałem itd?
Bezwzględnie jesteśmy wzrokowcami. My znacznie bardziej niż wy.
Z drugiej strony, nie jest tak że dla każdego wygląd to 100% atrakcyjności. Partnerka jest człowiekiem. Oprócz zewnętrzności ma też charakter, intelekt, temperament. Jeśli akceptujemy się nawzajem, to pewne zmiany nie mają znaczenia. Jak daleko idące, to już zależy od mężczyzny.
rossanka napisał/a:troll napisał/a:A nie zastanowiło cię dlaczego ginekologa masz na każdym rogu, a andrologów kilku w Polsce? Możecie sobie zaklinać rzeczywistość, ale faceci swoich genitaliów z zasady nie leczą. Po prostu "sprzęt" działa.
Gadanie, a z tego co widzę to upierdliwa autorka zrzędzi chłopu od półtorej miesiąca, nie poprawia sytuacji, bo to mniej więcej tak jakby jej facet zaczął zrzędzić że ona jest gruba. A, sorry dziewczyny ale BMI 27,5 to sporo, miałby do tego wszelkie prawo.
No i teraz wasze rady- nieważne że jesteś 20% grubsza, to jego wina że mu nie staje. Jak będziesz mu mędzić dwadzieścia razy dziennie że jest impotentem, to na pewno pomoże poprawić sytuację. W pełni się zgadzam jeśli stan oczekiwany to samotny wieloryb i facet z nową laska u boku.
Z tego co napisała autorka, facetowi nie stanął raz czy dwa. Potem zaczęły się "rozmowy". A czemu ci nie stanął, a może jestem za gruba, a może już mnie nie kochasz? Faceci uwielbiają "szczerze" pogadać o swoich problemach ze wzwodem.Panowie, naprawdę wygląd ma AŻ takie znaczenie? Rozumiem, że jakieś ma, normalne, że i kobietom i mężczyznom podobają się fizycznie ich partnerzy, ale wiadomo, że można przytyć/schudnąć, dostać zmarszczek itd
Mam znajomą po amputacji piersi, mężatka - teraz się zaczęłam zastanawiać, czy aby mąż jej nie zostawi, przecież nie czarujmy się, po operacji nie wygląda już super atrakcyjnie.
Albo Jakby miała amputowaną nogę, co by było? Miałam kiedyś koleżankę, jej mąż nie miał stopy - są razem do dziś, więc jak to jest z tą fizycznością? Co jest akceptowalne, a co nie,
kiedy zaczynać się martwić, że już się nie podoba partnerowi? A co, jak z biegiem czasu - po prostu ząb czasu nas nadgryza-niektórzy wymieniają partnerki na młodsze, a niektórzy są w małżeństwie przez dziesięciolecia. Czy rzeczywiście ich partnerki nadal pociągają (wiadomo on i ona z roku na rok są coraz starsi), czy po prostu są razem z przyzwyczajenie itd (nie mówię już o 80 letnich staruszkach).
Achc, nie chodzi mi o "zapuszczenie" czyli przytycie 30 kg, jedzenie non stop słodyczy, picie coli, brak ruchu i niejako nadwagę na własne życzenie, bo wiadomo on i ona muszą dbać o siebie.Jak to jest z t ą urodą. Co z celulitem? Co ze zmarszczkami? Rzadszymi włosami, mniej jędrnym ciałem itd?
Bezwzględnie jesteśmy wzrokowcami. My znacznie bardziej niż wy.
Z drugiej strony, nie jest tak że dla każdego wygląd to 100% atrakcyjności. Partnerka jest człowiekiem. Oprócz zewnętrzności ma też charakter, intelekt, temperament. Jeśli akceptujemy się nawzajem, to pewne zmiany nie mają znaczenia. Jak daleko idące, to już zależy od mężczyzny.
A Ty na przykład osobiście co byś zaakceptował, a czego absolutnie nie? Jest coś takiego?
102 2018-02-14 20:24:14 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2018-02-14 20:34:06)
BMI 27 to lekka nadwaga, u wielu osób nie jest widoczna. Wielu facetom nadal kobieta może się wtedy podobać. No dla mnie to nie jest nic takiego, ale dla kogoś innego może to jest problem. No ale o zmarszczki nikt nie powinien mieć pretensji, każdy w końcu je ma, a to kiedy to już różnie bywa. Jak się tego nie akceptuje, to ciężko stworzyć stały związek.
BMI 27 to lekka nadwaga, u wielu osób nie jest widoczna.
BMI 27 to jest nadwaga mniej więcej w środku zakresu pomiędzy wagą normalną (BMI do 24,99) a otyłością (BMI od 30), więc raczej jest już zauważalna.
Edit:
Znalazłam takie poglądowe porównanie, na którym można to mniej więcej ocenić:
(źródło: zasoby sieci, autor nie jest mi znany)
Autorka na początku tylko podejrzewała że to może przez wagę. Potem jej chłopak wyraźnie powiedział że to nie przez wagę. A wy dalej się zafiksowaliście na tej wadze . Sama waga to nie problem rzeczy z nią związane mogą być. Np zwałki tłuszczyku nagiej pani nie koniecznie mogą być estetyczne. Do tego jak ktoś tyje to zwykle mało się rusza. Np taka para nigdzie nie wychodzi tylko ich wspólny czas polega na siedzeniu na kanapie przed TV.
Zostawcie te kilogramy. Dużo ważniejsze moim zdaniem jest to trucie. I ciągłe dopytywanie . Zamiast pytać ciągle rozmawiać o problemie należy działać. Czyli sama coś wymyśl co by było dobre abyście razem miło spędzili czas. Nakręć go na siebie . Nie dąż do zbliżenia na siłę tylko przedłużaj grę wstępną. Załóż seksy rajstopy wypnij pupę niech się napatrzy bez dotykania. Zrób mu pyszną kolację albo spij go dobrą wódką. I w czasie zbliżenia też zajmij czymś jego myśli mów do niego każ sobie patrzeć w oczy cokolwiek co przełamie rutynę. Bo choćbyś schudła i 20 kg to jak będziesz leżeć jak kłoda z naburmuszoną miną to i tak pewnie go nie podnieci.
Jak ja nie trawię tłumaczenia o wzrokowcach, serio? Ludzie powtórzę to jeszcze raz, każdy ma aktywne kanały sensoryczne w postaci wzroku, słuchu i ruchu. Ogólnie chodzi o to, co jest najbardziej w nas rozwinięte, przykładowo u mnie 70ileś % nie pamiętam ile dokładnie bo test robiłam 15 lat temu, to wzrok, w ok 20% jestem kinestetykiem, pozostałem mniej niż 10% to słuch. W ten sposób przyswajamy informacje uczymy się, zwracamy uwagę na dane rzeczy własnie poprzez te 3 kanały. I teraz zawiodę Was moi drodzy Panowie, ale ok 70% ludzi na całym świecie to wzrokowcy, w sensie, ze ten kanał sensoryczny jest wiodącym kanałem u 70% populacji- z tego co wiem to kobiety nie stanowią 30% populacji
Nie neguję, że facetowi może przestać się podobać kobieta jak przytyje, schudnie, przefarbuje się itp. Ba to normalne, że może tak się stać, jego święte prawo, po prostu uwiera mnie to, że ciągle powiela się stereotyp faceta wzrokowca- kobiety to też wzrokowcy. W taki sposób rodzą się idiotyczne stereotypy w podziałach kobieta-mężczyzna, własnie poprzez powtarzanie błędnych informacji
A Ty na przykład osobiście co byś zaakceptował, a czego absolutnie nie? Jest coś takiego?
Zmiany wyglądu specjalnie mi nie przeszkadzają. Mimo iż żona jest teraz starsza o 30 lat, trójkę dzieci i 10 kilo, to dla mnie jest i tak piękna jak Wenus.
Niepokoi mnie jak czasem się od siebie oddalamy. Smutno mi jak czasem jest zmęczona i nie ma dla mnie czasu, ochoty na bliskość. Jesli taki stan rzeczy by się przedłużał, to z czasem po prostu bym odpuścił.
107 2018-02-14 21:36:16 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2018-02-14 21:54:32)
Lupa, nie w ta strone. A co jak zrzucisz te 10 kg i dalej bedzie jak bylo?
Pewnie ulegną poprawie parametry zdrowotne, samopoczucie. Bedzie lepiej odbierana przez otoczenie. Pewnie i partnera.
BMI 27 to lekka nadwaga, u wielu osób nie jest widoczna.
Nie jest to lekka nadwaga, a znaczna. Pomijając, że ten współczynnik sam w sobie do niczego nie prowadzi. Chociaż w połączeniu z lustrem, może skłaniać do pracy nad sobą.
Wiecie co, ale ja wzrostu mam tyle co autorka i w pewnym momencie mojego zycia również sie zapuscilam. Wazylam wtedy 67 kg. I wybaczcie możecie pisać ze to drobna otylosc ale ja byłam wtedy po prostu gruba. Do tego stopnia ze powoli chodzenie zaczybalo byc problemem. Nawet siedzieć przez brzuch bylo ciezko. Wiec jesli autorka wazy 72 kg to jest to duzo. Nawet bardzo jak na ten wzrost i facetowi moze sie to nie podobac. Zresztą ja sama uważam ze wygladalam malo apetycznie.
Byc moze facet zaprzecza ze to nie przez wage bo kocha autorke i nie chce jej krzywdzic. Tym bardziej ze autorka sama zauwazyla ze byc moze to jest powodem, czyli sama widzi ze nie wyglada ok.
109 2018-02-14 21:46:10 Ostatnio edytowany przez adiafora (2018-02-14 21:50:53)
Jak ja nie trawię tłumaczenia o wzrokowcach, serio? Ludzie powtórzę to jeszcze raz, każdy ma aktywne kanały sensoryczne w postaci wzroku, słuchu i ruchu. Ogólnie chodzi o to, co jest najbardziej w nas rozwinięte, przykładowo u mnie 70ileś % nie pamiętam ile dokładnie bo test robiłam 15 lat temu, to wzrok, w ok 20% jestem kinestetykiem, pozostałem mniej niż 10% to słuch. W ten sposób przyswajamy informacje uczymy się, zwracamy uwagę na dane rzeczy własnie poprzez te 3 kanały. I teraz zawiodę Was moi drodzy Panowie, ale ok 70% ludzi na całym świecie to wzrokowcy, w sensie, ze ten kanał sensoryczny jest wiodącym kanałem u 70% populacji- z tego co wiem to kobiety nie stanowią 30% populacji
Nie neguję, że facetowi może przestać się podobać kobieta jak przytyje, schudnie, przefarbuje się itp. Ba to normalne, że może tak się stać, jego święte prawo, po prostu uwiera mnie to, że ciągle powiela się stereotyp faceta wzrokowca- kobiety to też wzrokowcy. W taki sposób rodzą się idiotyczne stereotypy w podziałach kobieta-mężczyzna, własnie poprzez powtarzanie błędnych informacji
a mnie uwierają te ciągłe stereotypy, że to kobieta ma się starać, zakladać seksi rajstopki, wypinać poślady, prężyć biust, zalotnie mrugać rzęskami, przygotowywać pyszne kolacyjki, dbać o miłą atmosferę i wygodne łożko i jeszcze milion pińcet rzeczy, żeby krolewicz jeden z drugim zechcieli mieć na nią ochotę. Ja pierdziu. Mnie by sie odechciało na samo wyobrażenie takiego adonisa od siedmiu boleści wokól ktorego trzeba skakać, chuchać i dmuchać, żeby mu broń Boże wacek nie opadł a jak opadnie to dla kobiety klęczenie na grochu w ramach samopokuty no bo pewnie kolacyjka była zbyt ciężkostrawna, poślady za mało naprężone a rajstopki nie matowe lecz z połyskiem, więc pogrubiały...
No ręce i cycki opadają, jak się czyta te bzdety.
110 2018-02-14 22:09:34 Ostatnio edytowany przez uleshe (2018-02-14 22:09:46)
a mnie uwierają te ciągłe stereotypy, że to kobieta ma się starać, zakladać seksi rajstopki, wypinać poślady, prężyć biust, zalotnie mrugać rzęskami, przygotowywać pyszne kolacyjki, dbać o miłą atmosferę i wygodne łożko i jeszcze milion pińcet rzeczy, żeby krolewicz jeden z drugim zechcieli mieć na nią ochotę. Ja pierdziu. Mnie by sie odechciało na samo wyobrażenie takiego adonisa od siedmiu boleści wokól ktorego trzeba skakać, chuchać i dmuchać, żeby mu broń Boże wacek nie opadł a jak opadnie to dla kobiety klęczenie na grochu w ramach samopokuty no bo pewnie kolacyjka była zbyt ciężkostrawna, poślady za mało naprężone a rajstopki nie matowe lecz z połyskiem, więc pogrubiały...
No ręce i cycki opadają, jak się czyta te bzdety.
To nie chodzi o to że kobieta ma się starać. Ten komu zależy i chce mieć udany związek to się stara. Można wszystko zwalić na partnera gadać że to jemu faja nie staje to jego problem. Można go wysyłać do wszystkich możliwych lekarzy jak nic nie znajdą to siłą zaciągnąć do psychologa. Szukać kolejnych problemów w nim tyle że to niewiele zmieni. Autorka tematu nie ma wpływu na zdrowie partnera ma za to wpływ na swoje zachowanie i swoje postępowanie. To jej wolna wola czy chce się starać. Tyle że bez starania się to jest tylko jedno wyjście - rozstanie.
A nawet gdy wacek opadł to można różnie zareagować. Można biadolić/obrażać się a można z uśmiechem powiedzieć że ma jeszcze język.
a mnie uwierają te ciągłe stereotypy, że to kobieta ma się starać, zakladać seksi rajstopki, wypinać poślady, prężyć biust, zalotnie mrugać rzęskami, przygotowywać pyszne kolacyjki, dbać o miłą atmosferę i wygodne łożko i jeszcze milion pińcet rzeczy, żeby krolewicz jeden z drugim zechcieli mieć na nią ochotę. Ja pierdziu. Mnie by sie odechciało na samo wyobrażenie takiego adonisa od siedmiu boleści wokól ktorego trzeba skakać, chuchać i dmuchać, żeby mu broń Boże wacek nie opadł a jak opadnie to dla kobiety klęczenie na grochu w ramach samopokuty no bo pewnie kolacyjka była zbyt ciężkostrawna, poślady za mało naprężone a rajstopki nie matowe lecz z połyskiem, więc pogrubiały...
No ręce i cycki opadają, jak się czyta te bzdety.
Ale przecież nikt nie każe ci spinać posladów. Każdy ma wolny wybór.
Autorka pyta, ja odpowiadam. Ty nie pytasz, to i rób sobie co chcesz. Wieczorem walki na łeb, maseczka na facjate, stek i snickersy na talerzu. A adonis na siłownię jak chce uzyskać dostęp do tego cudu natury. A jak mu się nie podoba, niech spada. Tego kwiatu pół światu.
Powinnam wazyc 60 lub 55, waze 72... Mam 162 cm. Przestało mu sie chciec wlasnie jak sie troche zaokrągliłam a u mnie widac i to sporo....nie bede sie obrazac za to choc to troche zabolalo.... Ze nie podniecam juz go... Bo od grudnia jakos z tym seksem jest roznie..
Uważam, że większość mężczyzn nie udzieliłoby swojej partnerce szczerej odpowiedzi na pytanie: czy moja nadwaga Ci przeszkadza? Zresztą to samo dotyczy kobiet, ale one rzadziej słyszą to pytanie. Tego zjawiska nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć i na szczerość w takich kwestiach nie powinno się liczyć. To jest dobre dla naiwnych.
Jak rozumiem autorka i jej partner są parą dłuższy czas. W tym momencie pewne chemiczne reakcje w ich organizmach, które zachodziły na początku znajomości, raczej nikną. To zjawisko powinno być rekompensowane przyjaźnią, bliskością, poczuciem stabilności i dbałością o to, żebyśmy się drugiej stronie podobali seksualnie. W przypadku autorki zostało natomiast spotęgowane jej nadwagą, gorszym samopoczuciem i frustracją, gdy jej partner zaczął się od niej seksualnie odsuwać. Poważny związek powinien służyć do tego, żeby stymulować rozwój fizyczny, duchowy i intelektualnie partnerów. To uwzględnia również dbałość o zdrowie i atrakcyjny wygląd.
Lupa, nie w ta strone. A co jak zrzucisz te 10 kg i dalej bedzie jak bylo?
Chcesz powiedzieć, że wówczas cały trud ćwiczeń sportowych i zdrowe odżywianie na marne? Polecam Ci film "Gummo" z 1997. Jest tam scena z niezupełnie intelektualnie pełnosprawną dziewczyną, która goli brwi i przy tym śpiewa ładną piosenkę.
Bardzo mnie cieszy, że autorka planuje zadbać o zdrowie regularnie ćwicząc i likwidując nadwagę. Jestem pełen szacunku dla osób, które podejmują ten trud i jeśli faktycznie autorka się na serio tego podejmie, to mogę jej tylko pogratulować. Jeżeli oziębłość partnera nie zniknie, to przynajmniej poprawie ulegnie samopoczucie, wygląd i zdrowie. To ogromnie ważne i cenne.
Jeśli natomiast chodzi o domniemane zaburzenia erekcji jej partnera, to jak już wspominałem w poprzedniej części tego zdania, są one tylko domniemaniem. W momencie, gdy autorka schudnie, co i tak powinna zrobić dla własnego zdrowia, i nałoży na szczupłe nogi rajstopy(pończochy? rajtuzy? kalesony? no założy to, co on lubi) tak uwielbiane przez jej partnera, będzie raczej jasne czy zaburzenia erekcji wynikały z wielkości obrazu, który powstawał na siatkówce jego oka, czy były inne powody.
rossanka napisał/a:A Ty na przykład osobiście co byś zaakceptował, a czego absolutnie nie? Jest coś takiego?
Zmiany wyglądu specjalnie mi nie przeszkadzają. Mimo iż żona jest teraz starsza o 30 lat, trójkę dzieci i 10 kilo, to dla mnie jest i tak piękna jak Wenus.
Niepokoi mnie jak czasem się od siebie oddalamy. Smutno mi jak czasem jest zmęczona i nie ma dla mnie czasu, ochoty na bliskość. Jesli taki stan rzeczy by się przedłużał, to z czasem po prostu bym odpuścił.
Zaraz, a wcześniej pisałeś, że wygląd jest ważny, a tera że zmiany Ci nie przeszkadzają, chyba, że małe te zmiany?
Tak, bliskość emocjonalna jest kluczem. Jak jej nie ma, albo słabnie, to już się robi nieciekawie.
Nirvanka87 napisał/a:Jak ja nie trawię tłumaczenia o wzrokowcach, serio? Ludzie powtórzę to jeszcze raz, każdy ma aktywne kanały sensoryczne w postaci wzroku, słuchu i ruchu. Ogólnie chodzi o to, co jest najbardziej w nas rozwinięte, przykładowo u mnie 70ileś % nie pamiętam ile dokładnie bo test robiłam 15 lat temu, to wzrok, w ok 20% jestem kinestetykiem, pozostałem mniej niż 10% to słuch. W ten sposób przyswajamy informacje uczymy się, zwracamy uwagę na dane rzeczy własnie poprzez te 3 kanały. I teraz zawiodę Was moi drodzy Panowie, ale ok 70% ludzi na całym świecie to wzrokowcy, w sensie, ze ten kanał sensoryczny jest wiodącym kanałem u 70% populacji- z tego co wiem to kobiety nie stanowią 30% populacji
Nie neguję, że facetowi może przestać się podobać kobieta jak przytyje, schudnie, przefarbuje się itp. Ba to normalne, że może tak się stać, jego święte prawo, po prostu uwiera mnie to, że ciągle powiela się stereotyp faceta wzrokowca- kobiety to też wzrokowcy. W taki sposób rodzą się idiotyczne stereotypy w podziałach kobieta-mężczyzna, własnie poprzez powtarzanie błędnych informacjia mnie uwierają te ciągłe stereotypy, że to kobieta ma się starać, zakladać seksi rajstopki, wypinać poślady, prężyć biust, zalotnie mrugać rzęskami, przygotowywać pyszne kolacyjki, dbać o miłą atmosferę i wygodne łożko i jeszcze milion pińcet rzeczy, żeby krolewicz jeden z drugim zechcieli mieć na nią ochotę. Ja pierdziu. Mnie by sie odechciało na samo wyobrażenie takiego adonisa od siedmiu boleści wokól ktorego trzeba skakać, chuchać i dmuchać, żeby mu broń Boże wacek nie opadł a jak opadnie to dla kobiety klęczenie na grochu w ramach samopokuty no bo pewnie kolacyjka była zbyt ciężkostrawna, poślady za mało naprężone a rajstopki nie matowe lecz z połyskiem, więc pogrubiały...
No ręce i cycki opadają, jak się czyta te bzdety.
A to też prawda, owszem, popieram
115 2018-02-15 00:46:08 Ostatnio edytowany przez Leśny_owoc (2018-02-15 00:47:33)
Ja napiszę tylko jedno - nigdy nie zmieniać się dla partnera/partnerki, jeśli ona/on sam nie chce działać ku zmianie na lepsze tylko wytyka błędy drugiej stronie. Zero jakiejkolwiek inicjatywy i chowanie głowę w piasek. Co więcej ciało ludzkie zmienia się całe życie i jest to nieuchronne. To ukazało jak płytki jest Wasz związek. Przykro mi.
Natomiast zadbaj o ciało dla Siebie , aby podnieść własną samoocenę i samopoczucie. Naprawdę poważnie się zastanów, czy chcesz być z kimś takim, bo to że schudniesz może naprawić sytuację na max parę lat. Czy warto marnować ten czas, a można by już powoli "leczyć się" z nieudanej miłości, aby w niedalekiej przyszłości poznać kogoś bardziej zaangażowanego w związek (być może i atrakcyjniejszego)
? Czasami warto pomyśleć o Sobie, bo jak widać nie każdy zamierza myśleć o Nas. Przeanalizuj ile stresu, a radości daje Ci aktualny związek.
adiaphora napisał/a:Nirvanka87 napisał/a:Jak ja nie trawię tłumaczenia o wzrokowcach, serio? Ludzie powtórzę to jeszcze raz, każdy ma aktywne kanały sensoryczne w postaci wzroku, słuchu i ruchu. Ogólnie chodzi o to, co jest najbardziej w nas rozwinięte, przykładowo u mnie 70ileś % nie pamiętam ile dokładnie bo test robiłam 15 lat temu, to wzrok, w ok 20% jestem kinestetykiem, pozostałem mniej niż 10% to słuch. W ten sposób przyswajamy informacje uczymy się, zwracamy uwagę na dane rzeczy własnie poprzez te 3 kanały. I teraz zawiodę Was moi drodzy Panowie, ale ok 70% ludzi na całym świecie to wzrokowcy, w sensie, ze ten kanał sensoryczny jest wiodącym kanałem u 70% populacji- z tego co wiem to kobiety nie stanowią 30% populacji
Nie neguję, że facetowi może przestać się podobać kobieta jak przytyje, schudnie, przefarbuje się itp. Ba to normalne, że może tak się stać, jego święte prawo, po prostu uwiera mnie to, że ciągle powiela się stereotyp faceta wzrokowca- kobiety to też wzrokowcy. W taki sposób rodzą się idiotyczne stereotypy w podziałach kobieta-mężczyzna, własnie poprzez powtarzanie błędnych informacjia mnie uwierają te ciągłe stereotypy, że to kobieta ma się starać, zakladać seksi rajstopki, wypinać poślady, prężyć biust, zalotnie mrugać rzęskami, przygotowywać pyszne kolacyjki, dbać o miłą atmosferę i wygodne łożko i jeszcze milion pińcet rzeczy, żeby krolewicz jeden z drugim zechcieli mieć na nią ochotę. Ja pierdziu. Mnie by sie odechciało na samo wyobrażenie takiego adonisa od siedmiu boleści wokól ktorego trzeba skakać, chuchać i dmuchać, żeby mu broń Boże wacek nie opadł a jak opadnie to dla kobiety klęczenie na grochu w ramach samopokuty no bo pewnie kolacyjka była zbyt ciężkostrawna, poślady za mało naprężone a rajstopki nie matowe lecz z połyskiem, więc pogrubiały...
No ręce i cycki opadają, jak się czyta te bzdety.A to też prawda, owszem, popieram
podejrzewam, ze takie myślenie to pokłosie odwiedzania takich stronek dla przegrywów jak braciasamcy. Pocieszaja się oni i dowartosciowuja tam, w tym kółeczku wzajemnej adoracji a potem tu przyłażą i głoszą, niczym słowo pańskie, te swoje złote myśli typu 'co kobieta powinna, żeby jemu stawał' A najgorsze, ze są takie, które te brednie biorą sobie do serca i wierzą, ze to z nimi cos jest nie tak. Że to one nie są dość dobre, seksowne i podniecajace.
Przez 2 lata juz tu się dosyć naczytalam tego...
w krótkich,żołnierskich słowach:
jesli facetowi nie staje i nie chce powiedzieć o co chodzi, ani nic zmienić, to...
surprise! jest to jego wina
nie kobiety
118 2018-02-15 11:40:28 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2018-02-15 11:47:34)
w krótkich,żołnierskich słowach:
jesli facetowi nie staje i nie chce powiedzieć o co chodzi, ani nic zmienić, to...
surprise! jest to jego wina
nie kobiety
Ale jak się robi łatwiej facetowi na sercu, duszy i ciele, gdy może „winę za własną niesprawność” przerzucić na swoją kobietę
No nic, kolejny biedny miś i niedobra kobieta
EDIT: Autorko, może powinnaś swojemu facetowi wspomnieć mimochodem, że twoje dodatkowe kilogramy to z jego powodu, bo nie czujesz jego pożądania i zajadzasz smutki, czy coś takiego .Niektórzy potrafią zrozumieć cudzą perspektywę dopiero jak jej doświadczą.
Na początku mówił,że nie wie o co chodzi ze opada mu i ze moze ma problemy zdrowotne. Po miesiacu zapytałam jeszcze raz, No i zapytaałam to napisał,że przestałam go podniecać. zapytałam czy jest szansa ,żeby to zmienić , a on,że tak.
przez ostatni miesiac włąśnie mówił,że to jego wina i że to z nim jest coś nie tak a nie ze mną.chciałabym na nowo rozpalić w nim pożądanie..
doradzcie coś..
Przecież facet mówił jej o co chodzi że sam do końca nie wie że może to problemy zdrowotne potem jak dalej ta odpowiedź nie wystarczyła to wypalił o tym nie podniecaniu. Sam mówił że to jego wina . Nie przerzucał winy na nią wręcz wszystko brał na klatę ale ona dalej drążyła.
Dziewczyna chce rozpalić w nim pożądanie więc radzimy jak.
Pisanie że ktoś gdzieś wchodził na stronki i dlatego pisze coś tam. To jest właśnie wciskanie własnych stereotypów .
Bo rady typu schudnij mów mu że to przez niego tyjesz a jak nie będzie lepiej to zerwij raczej pożądania nie rozpalą .
Od poniedzialku w ogóle nie zaczynalam tego tematu.... Dzis nie wytrzymałam i spytalam czy naprawdę przestalam cie kręcić i ze.pogubilam się w tym wszystkim....ale jeszcze nie.odczytal.... on nie jest bog wie jakom.adonisem , nie jest nawet przystojny..i sam tez.przytyl i dostał brzucha..... wczoraj nawet długo pisaliśmy... ,Ze mnie kocha itd.... w ciagu dnia ciezko bo pracuje na budowie.... Nie wiem zupełnie jak mam sie zachowac jak się zobaczymy...troche mnie urazil tym. I jak mamy sie kochac po tych slowach?
121 2018-02-15 15:32:38 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2018-02-15 15:38:44)
Czym Ciebie uraził? Wytłumacz tak logicznie. I gdzie w tym jest jego wina?
Miłość i porządnie, nie idą razem w parze. Może Ciebie kochać, ale niekoniecznie go kręcisz. Na pewno powinnaś nad sobą popracować, bez względu czy z nim jesteś czy nie.
Rozmawialiśmy i powiedzial ze czegos mu brakuje... Mi to nie dawalo spokoju... Następnego dnia jak zapytalam wypalil mi że no przestalas mnie podniecać.... Trochę się zdziwiłam bo od początku była śpiewka.ze to z nim.cos.nie tak...i mam wyluzowac i że będzie ok, ciezko jest w związku tylko na wekendy ale dajemy rade.
Po prosztu porozmiajcie szczerze:) ale nie tak 3 zdania coś tam. Wybierzcie się gdzieś razem. Nie musi być to dziś albo jutro, ale chwilowo odpuścić i zaplanować wspólny weekend wyjechać poza dom. i spędzić dużo czasu razem i kroczek po kroczku wszystko wyjaśniać.
To wcale nie musi być winna Twoja ani jego, tylko chociażby stresu w pracy bądź wielu innych rzeczy.
Jeśli w innych kwestiach też podobnie męczysz, to możliwe, że to z tym jest problem
Na moje pytanie czy naprawde juz go nie.krece napisal mi ze tak.przestalam go.krecic.... to chyba dobrze.nie wrozy....
I napisal że to wróci tylko mam.przestac wiercić dziure w brzuchu
I napisal że to wróci tylko mam.przestac wiercić dziure w brzuchu
No to może ma racje? Może warto go tu posłuchać.
Tylko slowa na.pytanie czy cie.juz nie.krece tak przestaalas mnie krecic mozna bardzo zle odebrac po.prostu jakby mu juz nie zalezalo... Zranil mnie tym... Albo to stwierdzenie odnosi sie ze przestalas mnie podniecac
moim zdaniem jesteś męczydupą i dlatego go nie kręcisz
Slowo.krecic a.podniecac? W tym sensie to samo?