A ja się zapytam tak: po co Bóg stworzył łechtaczkę? Czemu ona służy w boskim akcie tworzenia życia?
A ja się zapytam tak: po co Bóg stworzył łechtaczkę? Czemu ona służy w boskim akcie tworzenia życia?
Dla przyjemnosco? Ale może niekoniecznie samotnej ale z partnerem-mężem? Przecież kościół katolicki nie zabrania stymulacji lech taczki czy seksu oralnego Tylko upomina aby koniec był w pochwie
68 2018-01-29 23:05:00 Ostatnio edytowany przez adiafora (2018-01-29 23:11:05)
adiaphora napisał/a:Katolicy muszą się spowiadać księdzu. A szkoda, wedlug mnie spowiedź powszechna spokojnie by wystarczyła. Przecież tak naprawdę wszystko odbywa się w naszym sumieniu, czy żalujemy za grzechy, chcemy zadośćuczynić i się poprawić. Co za rożnica czy spowiadamy się księdzu czy do ściany? Ksiądz przecież nie jest Bogiem i nie zna naszych intencji. Jeśli szczerze żalujesz, to zostanie Ci odpuszczone, bo jaki bylby wtedy sens spowiedzi? Chodzi o to, aby czlowiek zdał sobie sprawę ze swoich zlych uczynków a do tego ksiądz mu niepotrzebny, tylko sumienie. Skoro Bog jest wszędzie to spowiadać można się wszędzie. Tak wlasnie uważam.
Ale skoro wierzysz mocno w rytuały to bez konfesjonału ani rusz. Rytuały dają poczucie bezpieczeństwa i porządkują wokół świat, dlatego ludzie je lubią. Dlatego spowiadają sie księdzu a nie do ściany bo tak należy, bo tak jest to urządzone, bo tylko tak mają poczucie, że są w porządku wobec Boga. Mnie to po prostu nie przekonuje. To dla mnie sztuczne i autentycznie czuję tu przerost formy nad treścią. Jestem zwykłym czlowiekiem ale gdybym była Bogiem, wolalabym stokroć, aby ludzie zamiast mnie adorować i budować oltarze, uwagę swoją skierowali na to, aby ten świat uczynić lepszym. A od klepania pacierzy i modłów w kościele świat lepszy nie będzie.Można tylko dopowiedzieć i żyli długo i szczęśliwie, Koniec bajki.
Zostawmy kanony i zasady religijne. Gdyby było tak pieknie jak mówisz, to po co takie fora jak to? Przecież wystarczy sobie usiąść, przemyśleć, na ścianę popatrzeć i wszystko jasne. Przedstawiasz podejście bajkowe, nie majace kompletnie nic wspólnego z rzeczywistością.
ale dokładnie jaki element uwazasz za bajkowy? Że ludzie mogą sami kierować sami swoim życiem postępując etycznie i moralnie? Bo nie wiem, co masz na myśli.
Tak naprawdę życie nie jest aż tak skomplikowane jak to się wydaje. Są pewne uniwersalne zasady, ktore powinny obowiązywać wszystkich bez względu na wyznanie, narodowość i plec. Żyj tak, żeby nie krzywdzić innym. Jeśli z premedytacją krzywdzisz innych to robisz źle i nie trzeba do tego księdza ani wielkich przemyśleń. A to, czy się masturbujesz i czym to zupelnie bez znaczenia.
Aniaa34 napisał/a:A ja się zapytam tak: po co Bóg stworzył łechtaczkę? Czemu ona służy w boskim akcie tworzenia życia?
Dla przyjemnosco? Ale może niekoniecznie samotnej ale z partnerem-mężem? Przecież kościół katolicki nie zabrania stymulacji lech taczki czy seksu oralnego Tylko upomina aby koniec był w pochwie
serio? A długość i czas penetracji też określił?
Lady Loka napisał/a:karolajn1 napisał/a:Tylko wiara katolicka definiuje co grzech a co nie, a jeśli będę nie katolikiem i będę spowiadałam się do ściany albo w lesie to z jakich grzechów? Tych co katolicki kościół uznaje za grzech czy sama mam sobie wybrać ci jest grzechem a co nie? Samemu wybierać to chyba trochę bez sensu?
Tak czy inaczej sama musisz zdecydować, czy idziesz w stronę wiary katolickiej i bierzesz to takie jakie jest, z konfesjonałami, spowiedzią księdzu i grzechem masturbacji, czy idziesz w inną stronę i katolicyzm odrzucasz a zachowujesz wiarę w to, że Bóg istnieje.
Twój własny wybór.Tak jak mówiłam, ksiądz nie może Ci nakazać wyznania grzechu rodzicom, to by było złamanie tajemnicy spowiedzi.
Pytam z ciekawości. Jakbym poszła w inną stronę, odeszła od wiary katolickiej, i nadal wierzyła w Boga, to co z grzechami? Które uznać za grzech a które nie i jak się z nich spowiadać? Czy zostawić je na zawsze? Czy negujecie ze w konfesjonale są odpuszczane grzechy?
Ja nie neguję odpuszczania grzechów w konfesjonale, ale to część doktryny katolickiej. W innych wyznaniach jest inaczej. Jak odchodzisz od wiary katolickiej to po co myśleć o grzechach? Skoro po odejściu nie musisz się z niczego spowiadać. Wtedy wywalasz z głowy koncepcję grzechu. Wywalasz koncepcję Kościoła, Mszy, nabożeństwa, księży itd. Jesteś Ty i Bóg. O to mi chodziło.
Przecież jak odejdziesz od wiary katolickiej to nie będziesz chodzić się spowiadać, bo po co Ci to będzie?
I skąd wzięłaś pomysł, że ktoś tutaj cokolwiek neguje? Ludzie po prostu dojrzewają i część zostaje w tej wierze, a część po drodze stwierdza, że to nie to i szuka własnej drogi.
Skoro tak intensywnie potrzebujesz kierowania sobą i uznawania co jest grzechem, a co nie to lepiej zostań ale zmień spowiednika.
A ja się zapytam tak: po co Bóg stworzył łechtaczkę? Czemu ona służy w boskim akcie tworzenia życia?
Niechcący tak Mu wyszło
balin napisał/a:Cyngli napisał/a:Ja powiem tak.. albo ktoś jest katolikiem praktykującym i akceptuje zasady swojego kościoła - WSZYSTKIE i ich przestrzega... albo jest dupa, nie katolik. Trzeba się zdecydować. Wóz albo przewóz.
No nie ma koleżanka racji. Wszyscy tak mamy. Nie ma ideałów. Nie ma idealnych katolików, nie ma idealnych ateistów. Każdy czegoś szuka, każdy ma rozterki. No może fanatycy nie.
Sam Jezus powiedział: nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników.Można mieć rozterki i wątpliwości. Ale dla mnie prawdziwy katolik to taki, który przestrzega zasad swojego kościoła.
Wg tej hierachi to prawdziwych katolików w tym kraju jest może 1%
73 2018-01-30 00:03:03 Ostatnio edytowany przez balin (2018-01-30 00:03:45)
Cyngli napisał/a:Można mieć rozterki i wątpliwości. Ale dla mnie prawdziwy katolik to taki, który przestrzega zasad swojego kościoła.
Wg tej hierachi to prawdziwych katolików w tym kraju jest może 1%
Czyli ten 1% nie musi chodzić do spowiedzi, bo są bezgrzeszni? Nie ma takich. Cyngli mówi o czymś czego nie ma. Ale ładnie to wygląda w jej mniemaniu. Święci to są w niebie, po naszym łez padole nie stąpają.
karolajn1 napisał/a:Lady Loka napisał/a:Tak czy inaczej sama musisz zdecydować, czy idziesz w stronę wiary katolickiej i bierzesz to takie jakie jest, z konfesjonałami, spowiedzią księdzu i grzechem masturbacji, czy idziesz w inną stronę i katolicyzm odrzucasz a zachowujesz wiarę w to, że Bóg istnieje.
Twój własny wybór.Tak jak mówiłam, ksiądz nie może Ci nakazać wyznania grzechu rodzicom, to by było złamanie tajemnicy spowiedzi.
Pytam z ciekawości. Jakbym poszła w inną stronę, odeszła od wiary katolickiej, i nadal wierzyła w Boga, to co z grzechami? Które uznać za grzech a które nie i jak się z nich spowiadać? Czy zostawić je na zawsze? Czy negujecie ze w konfesjonale są odpuszczane grzechy?
Ja nie neguję odpuszczania grzechów w konfesjonale, ale to część doktryny katolickiej. W innych wyznaniach jest inaczej. Jak odchodzisz od wiary katolickiej to po co myśleć o grzechach? Skoro po odejściu nie musisz się z niczego spowiadać. Wtedy wywalasz z głowy koncepcję grzechu. Wywalasz koncepcję Kościoła, Mszy, nabożeństwa, księży itd. Jesteś Ty i Bóg. O to mi chodziło.
Przecież jak odejdziesz od wiary katolickiej to nie będziesz chodzić się spowiadać, bo po co Ci to będzie?
I skąd wzięłaś pomysł, że ktoś tutaj cokolwiek neguje? Ludzie po prostu dojrzewają i część zostaje w tej wierze, a część po drodze stwierdza, że to nie to i szuka własnej drogi.Skoro tak intensywnie potrzebujesz kierowania sobą i uznawania co jest grzechem, a co nie to lepiej zostań
ale zmień spowiednika.
Nie zrozumiałysmy się chyba. Chodziło mi o to ze jeśli nie negujecie tego ze grzechy jednak są odpuszczane w konfesjonale to co się dzieje z grzechami jeśli ktoś odrzuca kościół? Po spowiedzi jesteśmy czyści i nie negujecie tego podobno to w takim razie bez spowiedzi grzechcesz ciąża na nas do śmierci? Nie przeszkadza wam życie z grzechami które zbierają się latami? B o jeśli faktycznie odpuszczane są w konfesjonale to nie lepiej się ich pozbyć? Przecież nie ma ludzi którzy nie grzeszą nawet jeśli grzechy seksualne uważają za nie grzech to popełniają inne typy kłamstwo czy faktyczne skrzywdzenie kogoś i co wtedy nie lepiej pozbyć się tego grzechu? Chyba że nie wierzycie w odpuszczenie grzechów w konfesjonale.
Najdziwniejszym jest to, w jakim dziale forum autorka umiejscowiła swój wątek.
wilczysko napisał/a:Cyngli napisał/a:Można mieć rozterki i wątpliwości. Ale dla mnie prawdziwy katolik to taki, który przestrzega zasad swojego kościoła.
Wg tej hierachi to prawdziwych katolików w tym kraju jest może 1%
Czyli ten 1% nie musi chodzić do spowiedzi, bo są bezgrzeszni? Nie ma takich. Cyngli mówi o czymś czego nie ma. Ale ładnie to wygląda w jej mniemaniu. Święci to są w niebie, po naszym łez padole nie stąpają.
No dokładnie. Niektórzy piszą ze aby być katolikiem to trzeba przyjąć zasady kościoła i życzę według nich, a minimalne zejście z drogi zasad to wywalenie z kościoła. Przecież jakby tak było to po co spowiedź potrzeba jak każdy katolik święty? Ja rozumiem ze powinna być chęć powtórzę chęć życia według zasad kościoła a wychodzi różnie i porozmawiać spowiedź i próba wejścia na właściwą drogą ale ważna jest chęć, to podstawa
Najdziwniejszym jest to, w jakim dziale forum autorka umiejscowiła swój wątek.
Bo mój problem dotyczy masturbacji a masturbacja to seksualność czy może się mylę?
Twój problem, z tego co napisałaś, tyczy spowiedzi na temat masturbacji. Nie masz, a przynajmniej nic na ten temat nie napisałaś, problemów z masturbacją, tylko z połączeniem tego ze zdaniem KK.
balin napisał/a:adiaphora napisał/a:Katolicy muszą się spowiadać księdzu. A szkoda, wedlug mnie spowiedź powszechna spokojnie by wystarczyła. Przecież tak naprawdę wszystko odbywa się w naszym sumieniu, czy żalujemy za grzechy, chcemy zadośćuczynić i się poprawić. Co za rożnica czy spowiadamy się księdzu czy do ściany? Ksiądz przecież nie jest Bogiem i nie zna naszych intencji. Jeśli szczerze żalujesz, to zostanie Ci odpuszczone, bo jaki bylby wtedy sens spowiedzi? Chodzi o to, aby czlowiek zdał sobie sprawę ze swoich zlych uczynków a do tego ksiądz mu niepotrzebny, tylko sumienie. Skoro Bog jest wszędzie to spowiadać można się wszędzie. Tak wlasnie uważam.
Ale skoro wierzysz mocno w rytuały to bez konfesjonału ani rusz. Rytuały dają poczucie bezpieczeństwa i porządkują wokół świat, dlatego ludzie je lubią. Dlatego spowiadają sie księdzu a nie do ściany bo tak należy, bo tak jest to urządzone, bo tylko tak mają poczucie, że są w porządku wobec Boga. Mnie to po prostu nie przekonuje. To dla mnie sztuczne i autentycznie czuję tu przerost formy nad treścią. Jestem zwykłym czlowiekiem ale gdybym była Bogiem, wolalabym stokroć, aby ludzie zamiast mnie adorować i budować oltarze, uwagę swoją skierowali na to, aby ten świat uczynić lepszym. A od klepania pacierzy i modłów w kościele świat lepszy nie będzie.Można tylko dopowiedzieć i żyli długo i szczęśliwie, Koniec bajki.
Zostawmy kanony i zasady religijne. Gdyby było tak pieknie jak mówisz, to po co takie fora jak to? Przecież wystarczy sobie usiąść, przemyśleć, na ścianę popatrzeć i wszystko jasne. Przedstawiasz podejście bajkowe, nie majace kompletnie nic wspólnego z rzeczywistością.ale dokładnie jaki element uwazasz za bajkowy? Że ludzie mogą sami kierować sami swoim życiem postępując etycznie i moralnie? Bo nie wiem, co masz na myśli.
Tak naprawdę życie nie jest aż tak skomplikowane jak to się wydaje. Są pewne uniwersalne zasady, ktore powinny obowiązywać wszystkich bez względu na wyznanie, narodowość i plec. Żyj tak, żeby nie krzywdzić innym. Jeśli z premedytacją krzywdzisz innych to robisz źle i nie trzeba do tego księdza ani wielkich przemyśleń. A to, czy się masturbujesz i czym to zupelnie bez znaczenia.
A czy grzech krzywdzić innych nie podlega również krzywdzenie siebie? Jak ktoś pije na umor to nie grzeszą ze niszczy siebie i swoje ciało? Podobnie z grzechami seksualnym. Czy jak ktoś uzależnia się od masturbacji i popada w nawyki to nie niszczy swojej seksualności czyli nie krzywdzi siebie? Jak ktoś uprawia seks dobrowolnie za zgodą druga osoba ale przypadkowa i zachodzi w ciążę a ojciec nie znany albo olewa dziewczynę no była na raz to nie krzywdzi siebie i dziecka ze będzie samotna mamą bez pomocy i dziecko bez ojca? Mi się wydaje ze chyba trochę tak
karolajn - grzech jest koncepcją wymyśloną przez Kościół. Więc odrzucając Kościół odrzuca się koncepcję grzechu. Nie ma i już. Nie masz się z czego spowiadać, bo nie ma czegoś takiego jak grzech.
A druga sprawa - to nie chodzi o to, że 1% katolików jest super wierzący. Chodzi o to, że jak przyjmujesz jakąś wiarę to z całym dobrodziejstwem. Ze spowiedzią uszną do kapłana, z pokutami, celibatem księży, zakazem masturbacji i czystością przedmałżeńską (tak w temacie). Możesz z tym walczyć, ale masz świadomość, że to coś, co tak już funkcjonuje w konkretnej religii.
Czyli jeżeli (tak jak np. ja) odrzucasz całkowicie koncepcję czekania z seksem do ślubu i nie masz zamiaru się z tego spowiadać, to odrzucasz konkretne nauczanie Kościoła.
Czyli odrzucasz jakąś jego część. Co innego walczyć z czymś i uznawać, że to grzech, ale nie udaje się, ale robię wszystko co się da, żeby tego grzechu nie popełnić, a co innego odrzucić całkowicie nauczanie Kościoła na jakiś konkretny temat. Dla mnie odrzucanie nauczania równa się odrzucaniu w jakiejś części całości instytucji Kościoła. Bo po co trwać w czymś, z czym się nie zgadzam?
Twój problem, z tego co napisałaś, tyczy spowiedzi na temat masturbacji. Nie masz, a przynajmniej nic na ten temat nie napisałaś, problemów z masturbacją, tylko z połączeniem tego ze zdaniem KK.
Ale temat jest o Kościele i o seksualności wiec pasuje na forum o wierze jak i o seksualności
82 2018-01-30 00:31:50 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2018-01-30 00:34:28)
Ale temat jest o Kościele i o seksualności wiec pasuje na forum o wierze jak i o seksualności
Taaak. Jasne.
Potwierdzeniem Twego twierdzenia jest post 79. A pytanie kończące pierwszy Twój post jest najlepszym dowodem na Twe kłopoty z masturbacją:
(...) I kolejne pytanie, czy jeśli nie wypełnię pokuty, to spowiedź będzie ważna?
karolajn - grzech jest koncepcją wymyśloną przez Kościół. Więc odrzucając Kościół odrzuca się koncepcję grzechu. Nie ma i już. Nie masz się z czego spowiadać, bo nie ma czegoś takiego jak grzech.
A druga sprawa - to nie chodzi o to, że 1% katolików jest super wierzący. Chodzi o to, że jak przyjmujesz jakąś wiarę to z całym dobrodziejstwem. Ze spowiedzią uszną do kapłana, z pokutami, celibatem księży, zakazem masturbacji i czystością przedmałżeńską (tak w temacie). Możesz z tym walczyć, ale masz świadomość, że to coś, co tak już funkcjonuje w konkretnej religii.
Czyli jeżeli (tak jak np. ja) odrzucasz całkowicie koncepcję czekania z seksem do ślubu i nie masz zamiaru się z tego spowiadać, to odrzucasz konkretne nauczanie Kościoła.
Czyli odrzucasz jakąś jego część. Co innego walczyć z czymś i uznawać, że to grzech, ale nie udaje się, ale robię wszystko co się da, żeby tego grzechu nie popełnić, a co innego odrzucić całkowicie nauczanie Kościoła na jakiś konkretny temat. Dla mnie odrzucanie nauczania równa się odrzucaniu w jakiejś części całości instytucji Kościoła. Bo po co trwać w czymś, z czym się nie zgadzam?
Druga część rozumiem i się zgadzam, ale przyjmujemy wszystko albo nic. I możemy popełniać grzech ale najważniejsze walczyć z nim- zgadzam się z tym.
Z tym pierwszym ze grzechu nie ma to nie. A krzywdzenie innych to nie grzech? Czy każdy kto odrzucił wiarę nigdy nie skrzywdzić innego. A co jak ktoś coś ukradnie albo po alkoholu kogoś uderzy czy pobije to nie grzech nawet jak ten ktoś sam uważa że zrobił źle? I co wtedy? Jeśli nie ma spowiedzi to żyje z grzechem kradzieży do śmierci i na na szansy na jego odpuszczenie? O to mi chodziło. No chyba że kradzież to nie grzech.
84 2018-01-30 00:39:34 Ostatnio edytowany przez karolajn1 (2018-01-30 00:40:10)
karolajn1 napisał/a:Ale temat jest o Kościele i o seksualności wiec pasuje na forum o wierze jak i o seksualności
Taaak. Jasne.
Potwierdzeniem Twego twierdzenia jest post 79. A pytanie kończące pierwszy Twój post jest najlepszym dowodem na Twe kłopoty z masturbacją:(...) I kolejne pytanie, czy jeśli nie wypełnię pokuty, to spowiedź będzie ważna?
Oj co Ci chodzi? Zawiodlas się ze temat nie jest o tym jak mieć pięć orgazmów pod rząd z wibrator em?
Myślisz kościelnym myśleniem.
Jak ktoś nie jest wierzący, nie jest w Kościele, to nie wie, jaka jest definicja czegoś takiego jak grzech. Wie, co jest obiektywnie dobre, co jest obiektywnie złe. Ale to, co jest złe, nie jest grzechem. Pojęcie "grzech" występuje tylko w Kościele. Ktoś, kto nie jest w Kościele nie ma potrzeby tego, żeby grzechy mieć odpuszczone, bo nie myśli takimi kategoriami. Jak nie wierzysz to nie ma potępienia ani zbawienia. Nie ma wiary.
Rozumiesz teraz? Jak jesteś poza Kościołem, to nie potrzebujesz odpuszczenia grzechów, bo nie masz grzechów. Po prostu robisz coś, co jest złe. Ale nie ma rachunku, na który ktoś Ci to wpisuje i musi Ci to potem odpuścić.
Oj co Ci chodzi? (...)
O to, co napisałam.
(...) Zawiodlas się ze temat nie jest o tym jak mieć pięć orgazmów pod rząd z wibrator em?
Nie, nie zawiodłam się, bo żadnych oczekiwań nie miałam. Ale umieszczenie wątku w tym dziale, a nie zgodnym z problemem, wyjaśniło mi przyczynę Twych wątpliwości.
Myślisz kościelnym myśleniem.
Jak ktoś nie jest wierzący, nie jest w Kościele, to nie wie, jaka jest definicja czegoś takiego jak grzech. Wie, co jest obiektywnie dobre, co jest obiektywnie złe. Ale to, co jest złe, nie jest grzechem. Pojęcie "grzech" występuje tylko w Kościele. Ktoś, kto nie jest w Kościele nie ma potrzeby tego, żeby grzechy mieć odpuszczone, bo nie myśli takimi kategoriami. Jak nie wierzysz to nie ma potępienia ani zbawienia. Nie ma wiary.
Rozumiesz teraz? Jak jesteś poza Kościołem, to nie potrzebujesz odpuszczenia grzechów, bo nie masz grzechów. Po prostu robisz coś, co jest złe. Ale nie ma rachunku, na który ktoś Ci to wpisuje i musi Ci to potem odpuścić.
Teraz zrozumiałam tylko nie wiem w takim razie po co ktoś pisał że można odejść od kościoła i wierzyć dalej, skoro odejście od kościoła to =nie ma grzechu=jak zrobimy źle nawet jak sami wiemy ze to źle np kradzież to nie ma znaczenia bo nie ma odkupienia zbawienia wiec pewnie i nieba i Boga =czysty ateizm:) nie lepiej było napisać wprost albo Bóg i kościół albo ateizm i chulaj dusza piekła nie ma ?
w Boga wierzyć. Że istnieje. O to mi chodziło. Odrzucając Kościół odrzucasz jego obrzędowość.
Ty się zaczęłaś zastanawiać nad spowiedzią tylko Bogu, pociągnęłam temat
Nie wszystkich interesuje zbawienie. Nawet nie wiadomo czy faktycznie coś takiego istnieje.
karolajn1 napisał/a:Oj co Ci chodzi? (...)
O to, co napisałam.
(...) Zawiodlas się ze temat nie jest o tym jak mieć pięć orgazmów pod rząd z wibrator em?
Nie, nie zawiodłam się, bo żadnych oczekiwań nie miałam. Ale umieszczenie wątku w tym dziale, a nie zgodnym z problemem, wyjaśniło mi przyczynę Twych wątpliwości.
A ja uważam że to odpowiedni dział bo pisze o seksualności o potrzebach ciała etc jak masz z tym problem to niestety ale to Twój problem nie mój. Eot
w Boga wierzyć. Że istnieje. O to mi chodziło. Odrzucając Kościół odrzucasz jego obrzędowość.
Ty się zaczęłaś zastanawiać nad spowiedzią tylko Bogu, pociągnęłam tematNie wszystkich interesuje zbawienie. Nawet nie wiadomo czy faktycznie coś takiego istnieje.
Sama przed chwila pisałaś ze ci co odrzucają kościół nie martwią się o grzechy zbawienie odkupienie czyli nie wierzą w piekło niebo czyli de facto i w Boga i życie poza ziemskie, nie wierzą w dusze. Wiec to ateizm
91 2018-01-30 00:53:20 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2018-01-30 00:53:46)
A ja uważam że to odpowiedni dział bo pisze o seksualności o potrzebach ciała etc jak masz z tym problem to niestety ale to Twój problem nie mój. Eot
Nie mam problemu z tym, w jakim dziale umieściłaś swój wątek. Ty natomiast, dopóki nie zrozumiesz swego problemu i jego źródła, nie rozwiążesz go. Ale może o to chodzi.
Lady Loka napisał/a:w Boga wierzyć. Że istnieje. O to mi chodziło. Odrzucając Kościół odrzucasz jego obrzędowość.
Ty się zaczęłaś zastanawiać nad spowiedzią tylko Bogu, pociągnęłam tematNie wszystkich interesuje zbawienie. Nawet nie wiadomo czy faktycznie coś takiego istnieje.
Sama przed chwila pisałaś ze ci co odrzucają kościół nie martwią się o grzechy zbawienie odkupienie czyli nie wierzą w piekło niebo czyli de facto i w Boga i życie poza ziemskie, nie wierzą w dusze. Wiec to ateizm
O matko. Skup się. Na 5min proszę.
Grzech i spowiedź i odkupienie są wymysłami Kościoła. (z dużej jak piszesz to określasz wspólnotę, z małej to budynek)
Można wierzyć w Boga, niebo, piekło i być niekatolikiem. Można wierzyć w duszę i nie być katolikiem.
Można wierzyć, że niebo jest za dobre uczynki, a spowiedź nie jest potrzebna (albo nie istnieje). A piekło jest za złe uczynki. Albo, że jest jakiś balans pomiędzy nimi.
Można wierzyć w to wszystko, a nie uznawać spowiedzi. Można. Bez mówienia o zbawieniu, odkupieniu i grzechach. Jest masa duchowości mówiących o tym, że dusza jest, a nie uznających KK, więc też i spowiedzi, odkupienia, zbawienia.
Masz strasznie płytkie myślenie.
Dzięki za wszystkie odp. Jestem wierząca, i tak zostałam wychowana. Piszecie, że by albo odejśc od kościoła, albo olać spowiedników, ale czy nie jest tak, że ksiądz jest pośrednikiem pomiędzy nami a Bogiem, i podczas spowiedzi, i wyznaniu grzechów, zostają one nam wtedy odpuszczone? Mam "zbierać" grzechy i żyć z nimi?
A czy Ty lub inni mogą mi wyjaśnić jak to jest z tym odpuszczeniem grzechów. Podobno tylko przy spowiedzi Bogu poprzez pośrednika księdza są nam odpuszczane grzechy ale tylko te które wyznamy. To prawda? Niektórzy twierdzą że można spowiadać się Bogu do ściany ale to chyba nie prawda o której wtedy podejmie decyzję wagi grzechu i czy zostanie nam odpuszczony czy nie ?
Tylko wiara katolicka definiuje co grzech a co nie, a jeśli będę nie katolikiem i będę spowiadałam się do ściany albo w lesie to z jakich grzechów? Tych co katolicki kościół uznaje za grzech czy sama mam sobie wybrać ci jest grzechem a co nie? Samemu wybierać to chyba trochę bez sensu?
Grzech jest wymysłem Kościoła Katolickiego.
Czy uważasz, że jak pedofil który zgwałcił dziecko albo morderca który brutalnie kogoś zamordował pójdzie do spowiedzi i się wyspowiada to już nie ma 'grzechu' i jest czysty, wszystko jest w porządku?
Pójście do spowiedzi nie odpuszcza żadnych grzechów bo to tak nie działa. Nie uwolni Cię to od konsekwencji Twoich działań.
Istnieje coś takiego jak karma. Wszystko co robisz do Ciebie wraca. Jeżeli kogoś okradniesz to kiedyś w obecnym lub przyszłym wcieleniu (reinkarnacja) ktoś inny okradnie w ten sposób Ciebie. Jeżeli kogoś okaleczysz to kiedyś ktoś w ten sposób okaleczy Ciebie (niekoniecznie w tym samym wcieleniu bo karma nie zawsze zamyka się w ciągu jednego życia, często ciągnie się dużo dalej).
Działa także z dobrym rzeczami.
Więc zastanów się jaka karma miałby Cię spotkać za masturbację? Bo szczerze to nie mam pojęcia. Jeżeli kogokolwiek tym krzywdzisz to co najwyżej siebie samą (no ale jak to skoro rozładowuje to Twoje napięcie seksualne i daje ulgę?) więc nie ma mowy o jakiejkolwiek karze za to, bo kara, a dokładniej negatywna karma to jest gdy uczynisz krzywdę drugiemu człowiekowi, a nie sobie samemu.
karolajn1 napisał/a:Lady Loka napisał/a:w Boga wierzyć. Że istnieje. O to mi chodziło. Odrzucając Kościół odrzucasz jego obrzędowość.
Ty się zaczęłaś zastanawiać nad spowiedzią tylko Bogu, pociągnęłam tematNie wszystkich interesuje zbawienie. Nawet nie wiadomo czy faktycznie coś takiego istnieje.
Sama przed chwila pisałaś ze ci co odrzucają kościół nie martwią się o grzechy zbawienie odkupienie czyli nie wierzą w piekło niebo czyli de facto i w Boga i życie poza ziemskie, nie wierzą w dusze. Wiec to ateizm
O matko. Skup się. Na 5min proszę.
Grzech i spowiedź i odkupienie są wymysłami Kościoła. (z dużej jak piszesz to określasz wspólnotę, z małej to budynek)
Można wierzyć w Boga, niebo, piekło i być niekatolikiem. Można wierzyć w duszę i nie być katolikiem.
Można wierzyć, że niebo jest za dobre uczynki, a spowiedź nie jest potrzebna (albo nie istnieje). A piekło jest za złe uczynki. Albo, że jest jakiś balans pomiędzy nimi.
Można wierzyć w to wszystko, a nie uznawać spowiedzi. Można. Bez mówienia o zbawieniu, odkupieniu i grzechach. Jest masa duchowości mówiących o tym, że dusza jest, a nie uznających KK, więc też i spowiedzi, odkupienia, zbawienia.Masz strasznie płytkie myślenie.
Przecież sama napisałaś w poscie - myslisz po katolicku ze osoba poza Kościołem nie uznaje grzechu i NIE MA WIARY osoba bez wiary chyba nie wierzy w nic? Bo jeśli nawet nie jest katolikiem a wierz w Boga niebo czy piekło czy jakieś tam życie gdzieś tam to chyba nie oczekuje ze będzie tam miał super jak nie będzie uznawał pojęcia grzechu o będzie tu na ziemi gwalcil o mordowal i potem ta sila-bóg weźmie go do tego ''raju'' na piękne oczy i niczego od niego nie oczekuje tu na ziemi? No sorry jak ktoś wierzy w dusze i ze jakieś tam jest życie po śmierci nawet nie po katolickim mysleniu to chyba powinien zdawać sobie sprawę ze jednak zaczepienia życie i czyny Ti na ziemi zostaniemy oceniani albo nawet rozliczeni? A jeśli tak to będzie podział na dobro i zło człowieka nacdobre uczynki na na grzechy czyli źle uczynki jak krzywdzenie innych i siebie. Sama napisałaś ze osoba która opuszcza kościół Nie ma Wiary nie wierzy w nic, a potem piszesz ze mam płytkie myślenie jaj nazwałem to ateizmem, to potem pisze ze juz bóg jest wszystko jest tylko nie katolicki.
karolajn1 napisał/a:Dzięki za wszystkie odp. Jestem wierząca, i tak zostałam wychowana. Piszecie, że by albo odejśc od kościoła, albo olać spowiedników, ale czy nie jest tak, że ksiądz jest pośrednikiem pomiędzy nami a Bogiem, i podczas spowiedzi, i wyznaniu grzechów, zostają one nam wtedy odpuszczone? Mam "zbierać" grzechy i żyć z nimi?
karolajn1 napisał/a:A czy Ty lub inni mogą mi wyjaśnić jak to jest z tym odpuszczeniem grzechów. Podobno tylko przy spowiedzi Bogu poprzez pośrednika księdza są nam odpuszczane grzechy ale tylko te które wyznamy. To prawda? Niektórzy twierdzą że można spowiadać się Bogu do ściany ale to chyba nie prawda o której wtedy podejmie decyzję wagi grzechu i czy zostanie nam odpuszczony czy nie ?
karolajn1 napisał/a:Tylko wiara katolicka definiuje co grzech a co nie, a jeśli będę nie katolikiem i będę spowiadałam się do ściany albo w lesie to z jakich grzechów? Tych co katolicki kościół uznaje za grzech czy sama mam sobie wybrać ci jest grzechem a co nie? Samemu wybierać to chyba trochę bez sensu?
Grzech jest wymysłem Kościoła Katolickiego.
Czy uważasz, że jak pedofil który zgwałcił dziecko albo morderca który brutalnie kogoś zamordował pójdzie do spowiedzi i się wyspowiada to już nie ma 'grzechu' i jest czysty, wszystko jest w porządku?
Pójście do spowiedzi nie odpuszcza żadnych grzechów bo to tak nie działa. Nie uwolni Cię to od konsekwencji Twoich działań.
Istnieje coś takiego jak karma. Wszystko co robisz do Ciebie wraca. Jeżeli kogoś okradniesz to kiedyś w obecnym lub przyszłym wcieleniu (reinkarnacja) ktoś inny okradnie w ten sposób Ciebie. Jeżeli kogoś okaleczysz to kiedyś ktoś w ten sposób okaleczy Ciebie (niekoniecznie w tym samym wcieleniu bo karma nie zawsze zamyka się w ciągu jednego życia, często ciągnie się dużo dalej).
Działa także z dobrym rzeczami.Więc zastanów się jaka karma miałby Cię spotkać za masturbację? Bo szczerze to nie mam pojęcia. Jeżeli kogokolwiek tym krzywdzisz to co najwyżej siebie samą (no ale jak to skoro rozładowuje to Twoje napięcie seksualne i daje ulgę?) więc nie ma mowy o jakiejkolwiek karze za to, bo kara, a dokładniej negatywna karma to jest gdy uczynisz krzywdę drugiemu człowiekowi, a nie sobie samemu.
Tylko chyba nigdy w katolickim kościele nie byłeś. Przecież są grzechy SMIERTELNE takie jak morderstwo być może i gwalcic iel rozgrzeszenia nigdy NIE DOSTANIE
Lady Loka napisał/a:karolajn - grzech jest koncepcją wymyśloną przez Kościół. Więc odrzucając Kościół odrzuca się koncepcję grzechu. Nie ma i już. Nie masz się z czego spowiadać, bo nie ma czegoś takiego jak grzech.
A druga sprawa - to nie chodzi o to, że 1% katolików jest super wierzący. Chodzi o to, że jak przyjmujesz jakąś wiarę to z całym dobrodziejstwem. Ze spowiedzią uszną do kapłana, z pokutami, celibatem księży, zakazem masturbacji i czystością przedmałżeńską (tak w temacie). Możesz z tym walczyć, ale masz świadomość, że to coś, co tak już funkcjonuje w konkretnej religii.
Czyli jeżeli (tak jak np. ja) odrzucasz całkowicie koncepcję czekania z seksem do ślubu i nie masz zamiaru się z tego spowiadać, to odrzucasz konkretne nauczanie Kościoła.
Czyli odrzucasz jakąś jego część. Co innego walczyć z czymś i uznawać, że to grzech, ale nie udaje się, ale robię wszystko co się da, żeby tego grzechu nie popełnić, a co innego odrzucić całkowicie nauczanie Kościoła na jakiś konkretny temat. Dla mnie odrzucanie nauczania równa się odrzucaniu w jakiejś części całości instytucji Kościoła. Bo po co trwać w czymś, z czym się nie zgadzam?Druga część rozumiem i się zgadzam, ale przyjmujemy wszystko albo nic. I możemy popełniać grzech ale najważniejsze walczyć z nim- zgadzam się z tym.
Z tym pierwszym ze grzechu nie ma to nie. A krzywdzenie innych to nie grzech? Czy każdy kto odrzucił wiarę nigdy nie skrzywdzić innego. A co jak ktoś coś ukradnie albo po alkoholu kogoś uderzy czy pobije to nie grzech nawet jak ten ktoś sam uważa że zrobił źle? I co wtedy? Jeśli nie ma spowiedzi to żyje z grzechem kradzieży do śmierci i na na szansy na jego odpuszczenie? O to mi chodziło. No chyba że kradzież to nie grzech.
grzech, świństwo czy zły uczynek... to kwestia nomenklatury. Krzywdzenie innych jest złe, niewazne jak to nazwiesz i nieważne czy jesteś wierząca czy ateistka. Ważne, co z tym zrobisz. Jeśli wyrządziłaś komuś świństwo czy inną krzywdę to go przeproś, popros o wybaczenie i napraw, jeśli możesz co nabroiłaś. Jeśli nie możesz, zrob coś dobrego dla kogoś innego. I wybacz sobie. Fakt, że nie wyznasz tego księdzu i nie uslyszysz od niego pokuty nic nie przekreśla. Ale jeśli to ma dla Ciebie duże znaczenie i bez tego nie czujesz się 'oczyszczona z grzechu' to się spowiadaj. Niektorzy tylko w ten sposob potrafią. Sila przyzwyczajenia, tradycji lub bezwarunkowa wiara... wstaw, co uznasz za stosowne.
Mozna albo odejsc calkowicie i nie miec wiary albo odejsc a w Boga wierzyc.
Mnie ciagle chodzi o to, ze jak ktos w Kosciele byc nie chce to nie uznaje takiego pojecia jak grzech. Moze zrobic cos zlego, moze to potem probowac naprawic. Ale nie musi tego nikomu wyznawac bo spowiedz dla niego nie istnieje. Nie ma.
Morderstwo nie jest grzechem smiertelnym.
Smiertelne sa te przeciw Duchowi Sw. Doczytaj sobie. I nawet za morderstwo dostanie sie rozgrzeszenie, jezeli sie zaluje.
Nie potrafisz zrozumiec ciagle jednej rzeczy. Ze ktos moze zyc w innej rzeczywistosci niz Ty.w takiej, w ktorej nie ma spowiedzi. Nie istnieje. I wtedy nikogo nie interesuje to co to jest grzech i jakie zachowanie grzechem jest. Nie wszyscy zle uczynki utozsamiaja z grzechami. Wiec tez nie wszyscy musza sie spowiadac. A to, czy wierza w istnienie Boga czy nie to zupelnie osobna bajka.
Moze wrocmy do glownego tematu co? Bo zaczynam miec mieszane uczucia co do realnych problemow autorki.
karolajn - grzech jest koncepcją wymyśloną przez Kościół. Więc odrzucając Kościół odrzuca się koncepcję grzechu. Nie ma i już. Nie masz się z czego spowiadać, bo nie ma czegoś takiego jak grzech.
A druga sprawa - to nie chodzi o to, że 1% katolików jest super wierzący. Chodzi o to, że jak przyjmujesz jakąś wiarę to z całym dobrodziejstwem. Ze spowiedzią uszną do kapłana, z pokutami, celibatem księży, zakazem masturbacji i czystością przedmałżeńską (tak w temacie). Możesz z tym walczyć, ale masz świadomość, że to coś, co tak już funkcjonuje w konkretnej religii.
Czyli jeżeli (tak jak np. ja) odrzucasz całkowicie koncepcję czekania z seksem do ślubu i nie masz zamiaru się z tego spowiadać, to odrzucasz konkretne nauczanie Kościoła.
Czyli odrzucasz jakąś jego część. Co innego walczyć z czymś i uznawać, że to grzech, ale nie udaje się, ale robię wszystko co się da, żeby tego grzechu nie popełnić, a co innego odrzucić całkowicie nauczanie Kościoła na jakiś konkretny temat. Dla mnie odrzucanie nauczania równa się odrzucaniu w jakiejś części całości instytucji Kościoła. Bo po co trwać w czymś, z czym się nie zgadzam?
KrK wymyślił wiele idiotycznych rzeczy, ale grzech jak najbardziej istnieje i nie jest wymysłem kleru. Tyle tyle, że Chrystus zapłacił już jedną, doskonałą ofiarę za nasze grzechy na Golgocie (dawne i przyszłe). Spowiedź uszna to ludzki, bluźnierczy wymysł. A Pan Bóg "nie mieszka w świątyniach ręką zbudowanych"
Mój ulubiony Jan 3,16
"Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne."
Skoro wymyślił to niestety wierni KK muszą sobie z tym radzić i już. Albo przyjmujesz KK ze wszystkimi naukami i starasz się w tym żyć albo odrzucasz całość i bierzesz sobie to co Ci się podoba. Ale wtedy masz praktycznie własny Kośció£ z elementami KK.
Nie wiem gdzie znalazłeś koncepcję, że po zmartwychwstaniu Chrystusa grzechy się już nie liczą, ale ciekawy to odłam KK. Brzmi trochę jak protestantyzm. Ale cokolwiek. Ja się zniechęciłam do jakiejkolwiek formy religijności.
Skoro wymyślił to niestety wierni KK muszą sobie z tym radzić i już. Albo przyjmujesz KK ze wszystkimi naukami i starasz się w tym żyć albo odrzucasz całość i bierzesz sobie to co Ci się podoba. Ale wtedy masz praktycznie własny Kośció£ z elementami KK.
Nie wiem gdzie znalazłeś koncepcję, że po zmartwychwstaniu Chrystusa grzechy się już nie liczą, ale ciekawy to odłam KK. Brzmi trochę jak protestantyzm. Ale cokolwiek. Ja się zniechęciłam do jakiejkolwiek formy religijności.
Ale ja nie jestem katolikiem, a biblijnym chrześcijaninem. Można to nazwać odmianą ewangelikalizmu Tak, u źródła był Luter
wilczysko napisał/a:Cyngli napisał/a:Można mieć rozterki i wątpliwości. Ale dla mnie prawdziwy katolik to taki, który przestrzega zasad swojego kościoła.
Wg tej hierachi to prawdziwych katolików w tym kraju jest może 1%
Czyli ten 1% nie musi chodzić do spowiedzi, bo są bezgrzeszni? Nie ma takich. Cyngli mówi o czymś czego nie ma. Ale ładnie to wygląda w jej mniemaniu. Święci to są w niebie, po naszym łez padole nie stąpają.
Czyli ten 1% dokonuje spowiedzi zgodnie z zasadami swojego kościoła. Cała reszta spowiedź tylko "odklepuje".
Tylko chyba nigdy w katolickim kościele nie byłeś. Przecież są grzechy SMIERTELNE takie jak morderstwo być może i gwalcic iel rozgrzeszenia nigdy NIE DOSTANIE
Całkiem źle rozumiesz pojęcie "grzechu śmiertelnego". Zajrzyj do katechizmu KK. "Grzech śmiertelny" to nie jest grzech z którego nie dostaje się rozgrzeszenia. Praktycznie nie ma takich grzechów z których nie można dostać rozgrzeszenia. Wiele oczywiście zależy od spowiednika. Jest znanych mnóstwo historii zbrodniarzy, który dostawali rozgrzeszenie mimo, że robili rzeczy straszne.
Wilczysko, żeby dostać rozgrzeszenie trzeba spełnić kilka warunków m.inn. zadośćuczynienie .
W niektórych przypadkach nie jest to możliwe .
Są takie grzechy od których nie dostaje się rozgrzeszenia.
Inna sprawa, że spowiedź ma dać szansę na poprawę .
Jeżeli ktoś np notorycznie kradnie i po każdej kradzieży przychodzi do spowiedzi żeby z czystym sumieniem kraść dalej, wtedy też nie otrzyma rozgrzeszenia bo jego postanowienie poprawy było fałszywe .
Karolajn, jestem pod wrażeniem Twojej dojrzałości .
Masz bystre i odważne spostrzeżenia , potrafisz bronić swojego stanowiska.
Nie potrafię Ci odpowiedzieć na pytanie o pokutę , bo nie jestem specjalistką w tej dziedzinie. Może jakaś broszurę lub książkę do przeczytania, o tej tematyce, wpływie na osobowość albo doświadczeń świętych jak sobie radzili z tym problemem.
Wilczysko, żeby dostać rozgrzeszenie trzeba spełnić kilka warunków m.inn. zadośćuczynienie .
W niektórych przypadkach nie jest to możliwe .Są takie grzechy od których nie dostaje się rozgrzeszenia.
Inna sprawa, że spowiedź ma dać szansę na poprawę .
Jeżeli ktoś np notorycznie kradnie i po każdej kradzieży przychodzi do spowiedzi żeby z czystym sumieniem kraść dalej, wtedy też nie otrzyma rozgrzeszenia bo jego postanowienie poprawy było fałszywe .Karolajn, jestem pod wrażeniem Twojej dojrzałości .
Masz bystre i odważne spostrzeżenia , potrafisz bronić swojego stanowiska.
Nie potrafię Ci odpowiedzieć na pytanie o pokutę , bo nie jestem specjalistką w tej dziedzinie. Może jakaś broszurę lub książkę do przeczytania, o tej tematyce, wpływie na osobowość albo doświadczeń świętych jak sobie radzili z tym problemem.
Oczywiście, że trzeba spełnić warunki.
105 2018-01-30 11:36:18 Ostatnio edytowany przez jjbp (2018-01-30 11:37:06)
Karolajn tak na marginesie to odejście od kościoła nie musi oznaczać braku wiary a więc ateizmu.
Można zmienić doktrynę, być agnostykiem itd
Odrzucenie kosciola a więc "otoczki" w która zapakowana jest wiara niekoniecznie oznacza, że nie wierzę w nic - mogę wierzyć w jakiegoś boga, siłę wyższa, karmę, życie pozagrobowe, reinkarnacje itd.
A co do tych grzechów jest analogicznie. To że nie wierzę w koncepcje grzechu jako czegoś co musi mi zostać odpuszczone żebym poszła do nieba nie oznacza, że nie odróżniam dobra od zła i nie staram się kierować w życiu dobrem.
Bardzo zero jedynkowo traktujesz temat wydaje mi się.
Karolajn tak na marginesie to odejście od kościoła nie musi oznaczać braku wiary a więc ateizmu.
Można zmienić doktrynę, być agnostykiem itd
Odrzucenie kosciola a więc "otoczki" w która zapakowana jest wiara niekoniecznie oznacza, że nie wierzę w nic - mogę wierzyć w jakiegoś boga, siłę wyższa, karmę, życie pozagrobowe, reinkarnacje itd.A co do tych grzechów jest analogicznie. To że nie wierzę w koncepcje grzechu jako czegoś co musi mi zostać odpuszczone żebym poszła do nieba nie oznacza, że nie odróżniam dobra od zła i nie staram się kierować w życiu dobrem.
Bardzo zero jedynkowo traktujesz temat wydaje mi się.
Ale ja to wszytko rozumiem, tylko w wcześniejszych postach odniosłam się, do tego co pisała Lady Loka, że jak ktoś odrzuca kościół to odrzuca, grzech i WIARĘ, osoba odrzucająca wiarę staje się ateistą czyż nie? To potem zaczeła pisać że odrzucenie kościoła nie oznacza odrzucenie wiary-i tu dopiero mogę się zgodzić.
Kolejna sprawa, Lady Loka pisała że nie neguje odpuszczania grzechów na spowiedzi, i tu dopytałam bo to mnie bardzo interesuje, co się dzieje z grzechami, albo inaczej ze złymi uczynkami u osoby która odrzuciła kościół, a ma wiarę? Jeśli osoba która nie odrzuciła kościoła i chodzi do spowiedzi i tam są jej odpuszczane złe uczynki(grzechy) a u osoby odrzucającej kościół a mającą wiare, złe uczynki "wiszą" nad nią, nad jej sumieniem np kradzież do końca życia, to spytałam czy nie lepiej wyspowiadać się (czyli de facto nie odrzucać kościoła) i pozbyć się tych złych uczynków(grzechów), niż z nimi żyć do śmierci? No chyba że negujecie teraz że podczas spowiedzi odpuszczane są grzechy, wtedy to faktycznie nie ma różnicy, czy należy się do kościoła czy nie, wystarczy mieć wiarę, ale podobno nie negowaliście tego-odpuszczania grzechów na spowiedzi, i dlatego czuję niedosyt w waszych odp, i niescisłości, a nawet niezrozumienie, bo skoro źle robię, i mam brydne sumienie, a nie neguję że spowiedz oczyście mnie, i pozbędę się złych uczynków(grzechów) to nie jest jednak rozsądnym rozwiązaniem pójśc do tej spowiedzi? Mam wrażenie że jednka nie wierzycie w odpuszczanie złych uczynków na spowiedzi(grzechów) bo inaczej nikt mądry by z tego nie zrezygnował. Myślicie inaczej a piszecie inaczej, takie mam wrażenie, oczywiście nie wszyscy.
Wracając do mojej sprawy, postanowiłam na razie nie mówić rodzicom bo potem wstydziłabym się spojrzeć im w oczy. Postanowiłam całkowicie zaprzestać masturbować się (i tak w styczniu zrobiłam to tylko raz) i prze swiętami, marzec/kwiecien, pójśc do spowiedzi normalnie do innego ksiedza i powiedzieć ze nie wywiazałam się z pokuty, ale grzech już nie popełniam-możliwe że wtedy odpusci mi taka pokutę skoro wyzbęde sie grzechu. Jeśli bym nie wytrzymała i to zrobiła, lub ksiądz jednak zdania by nie zmienił to wtedy dopiero powiem -w kwietniu.
karolajn1, weź do ręki Nowy Testament i sama przeczytaj, co uczynił dla ludzi Jezus na wzgórzu Golgoty, jaką karę zapłacił i co się z tym wiąże dla tych, którzy Go przyjęli To naprawdę dobry początek.
Odejście od kościoła nie oznacza odejścia od wiary.
Odejście od kościoła nie oznacza odejścia od wiary.
Rozumiem A co dzieje się ze złymi uczynkami(grzechami) po odejściu od kościoła a bycie dalej wierzącym? Chyba że spowiedz nie odpuszcza grzechów?
Cyngli napisał/a:Odejście od kościoła nie oznacza odejścia od wiary.
Rozumiem
A co dzieje się ze złymi uczynkami(grzechami) po odejściu od kościoła a bycie dalej wierzącym? Chyba że spowiedz nie odpuszcza grzechów?
Są kopiowane do innego katalogu.
111 2018-01-30 14:00:37 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-01-30 14:01:41)
Cyngli napisał/a:Odejście od kościoła nie oznacza odejścia od wiary.
Rozumiem
A co dzieje się ze złymi uczynkami(grzechami) po odejściu od kościoła a bycie dalej wierzącym? Chyba że spowiedz nie odpuszcza grzechów?
Protestanci nie mają spowiedzi, a wierzą w Boga.
Jak sobie radzą? Polecam wujka Google..
Nie mają krzyżyków, relikwi, kościołów jako budynków. Wystarczy im zwykła sala/pokój, grupa wyznawców i działanie Ducha Św.
karolajn1 napisał/a:Cyngli napisał/a:Odejście od kościoła nie oznacza odejścia od wiary.
Rozumiem
A co dzieje się ze złymi uczynkami(grzechami) po odejściu od kościoła a bycie dalej wierzącym? Chyba że spowiedz nie odpuszcza grzechów?
Protestanci nie mają spowiedzi, a wierzą w Boga.
Jak sobie radzą? Polecam wujka Google..Nie mają krzyżyków, relikwi, kościołów jako budynków. Wystarczy im zwykła sala/pokój, grupa wyznawców i działanie Ducha Św.
Tak apropos krzyżyków. Ktoś kiedyś zadał ciekawe pytanie: A co by było, gdyby Jezusa powiesili ? Co wtedy byłoby symbolem Chrześcijaństwa ?
karolajn1 napisał/a:Cyngli napisał/a:Odejście od kościoła nie oznacza odejścia od wiary.
Rozumiem
A co dzieje się ze złymi uczynkami(grzechami) po odejściu od kościoła a bycie dalej wierzącym? Chyba że spowiedz nie odpuszcza grzechów?
Protestanci nie mają spowiedzi, a wierzą w Boga.
Jak sobie radzą? Polecam wujka Google..Nie mają krzyżyków, relikwi, kościołów jako budynków. Wystarczy im zwykła sala/pokój, grupa wyznawców i działanie Ducha Św.
Z tego co wiem to protestanci spowiadają się sami do siebie-do ściany w domu, na łące etc. i w ten sposób są odpuszczane grzechy, a w wiekszych kościołach protestanckich gdzie śa budynki to spowiadają się powszechnie na "spotkaniu" "mszy" nie wie jak odpowiednio to ich zebranie się nazywa. Czyli spowiedz do sciany jest tak samo ważna jak spowiedz w konfesjonale?
114 2018-01-30 14:20:47 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-01-30 14:21:36)
Cyngli napisał/a:karolajn1 napisał/a:Rozumiem
A co dzieje się ze złymi uczynkami(grzechami) po odejściu od kościoła a bycie dalej wierzącym? Chyba że spowiedz nie odpuszcza grzechów?
Protestanci nie mają spowiedzi, a wierzą w Boga.
Jak sobie radzą? Polecam wujka Google..Nie mają krzyżyków, relikwi, kościołów jako budynków. Wystarczy im zwykła sala/pokój, grupa wyznawców i działanie Ducha Św.
Tak apropos krzyżyków. Ktoś kiedyś zadał ciekawe pytanie: A co by było, gdyby Jezusa powiesili ? Co wtedy byłoby symbolem Chrześcijaństwa ?
Ja gdzieś kiedyś czytałam, że Jezusa podobno ukrzyżowano na palu, nie na krzyżu. Na palu i z rękami nad głową.
Podobno w czasach, w których żył Jezus nie przybijano skazańców do krzyży.
Protestanci się nie spowiadają. Nie ma u nich sakramentu spowiedzi. Prowadzą regularną rozmowę z Bogiem.
115 2018-01-30 14:23:12 Ostatnio edytowany przez adiafora (2018-01-30 14:26:05)
jjbp napisał/a:Karolajn tak na marginesie to odejście od kościoła nie musi oznaczać braku wiary a więc ateizmu.
Można zmienić doktrynę, być agnostykiem itd
Odrzucenie kosciola a więc "otoczki" w która zapakowana jest wiara niekoniecznie oznacza, że nie wierzę w nic - mogę wierzyć w jakiegoś boga, siłę wyższa, karmę, życie pozagrobowe, reinkarnacje itd.A co do tych grzechów jest analogicznie. To że nie wierzę w koncepcje grzechu jako czegoś co musi mi zostać odpuszczone żebym poszła do nieba nie oznacza, że nie odróżniam dobra od zła i nie staram się kierować w życiu dobrem.
Bardzo zero jedynkowo traktujesz temat wydaje mi się.
Ale ja to wszytko rozumiem, tylko w wcześniejszych postach odniosłam się, do tego co pisała Lady Loka, że jak ktoś odrzuca kościół to odrzuca, grzech i WIARĘ, osoba odrzucająca wiarę staje się ateistą czyż nie? To potem zaczeła pisać że odrzucenie kościoła nie oznacza odrzucenie wiary-i tu dopiero mogę się zgodzić.
Kolejna sprawa, Lady Loka pisała że nie neguje odpuszczania grzechów na spowiedzi, i tu dopytałam bo to mnie bardzo interesuje, co się dzieje z grzechami, albo inaczej ze złymi uczynkami u osoby która odrzuciła kościół, a ma wiarę? Jeśli osoba która nie odrzuciła kościoła i chodzi do spowiedzi i tam są jej odpuszczane złe uczynki(grzechy) a u osoby odrzucającej kościół a mającą wiare, złe uczynki "wiszą" nad nią, nad jej sumieniem np kradzież do końca życia, to spytałam czy nie lepiej wyspowiadać się (czyli de facto nie odrzucać kościoła) i pozbyć się tych złych uczynków(grzechów), niż z nimi żyć do śmierci? No chyba że negujecie teraz że podczas spowiedzi odpuszczane są grzechy, wtedy to faktycznie nie ma różnicy, czy należy się do kościoła czy nie, wystarczy mieć wiarę, ale podobno nie negowaliście tego-odpuszczania grzechów na spowiedzi, i dlatego czuję niedosyt w waszych odp, i niescisłości, a nawet niezrozumienie, bo skoro źle robię, i mam brydne sumienie, a nie neguję że spowiedz oczyście mnie, i pozbędę się złych uczynków(grzechów) to nie jest jednak rozsądnym rozwiązaniem pójśc do tej spowiedzi? Mam wrażenie że jednka nie wierzycie w odpuszczanie złych uczynków na spowiedzi(grzechów) bo inaczej nikt mądry by z tego nie zrezygnował. Myślicie inaczej a piszecie inaczej, takie mam wrażenie, oczywiście nie wszyscy.
Wracając do mojej sprawy, postanowiłam na razie nie mówić rodzicom bo potem wstydziłabym się spojrzeć im w oczy. Postanowiłam całkowicie zaprzestać masturbować się (i tak w styczniu zrobiłam to tylko raz) i prze swiętami, marzec/kwiecien, pójśc do spowiedzi normalnie do innego ksiedza i powiedzieć ze nie wywiazałam się z pokuty, ale grzech już nie popełniam-możliwe że wtedy odpusci mi taka pokutę skoro wyzbęde sie grzechu. Jeśli bym nie wytrzymała i to zrobiła, lub ksiądz jednak zdania by nie zmienił to wtedy dopiero powiem -w kwietniu.
przeciez piszemy Ci, ze religia ze swoimi obrzędami to jedno a wiara drugie. Widać, ze ewidentnie mocno wrosnista jesteś w te rytuały wiary katolickiej, wiec nie wyobrazasz sobie innej możliwości tego "odpuszczania grzechów". Nie wiem, może uwazasz, ze Ci tam gdzieś u Boga licznik bije i tylko ksiądz może go zresetowac To jest dla mnie właśnie przerost formy nad treścią. Ludzie większą uwagę przywiązują do rytualow niż istoty rzeczy. Niektórzy pewnie zapisują sobie grzechy, żeby bron Boże nie umknął im jakiś przy spowiedzo bo wtedy przez ich niedopatrzenie czy skleroze Bóg im zamknie raj przed nosem jak rachunki się zgadzać nie będą czyli ilość grzechow popełnionych do wyspowiadanych
Serio, są tacy, którzy przywiązują wagę do szczegółów bo wtedy im sie wydaje, ze w tym jest moc. A wiec musi byc konfesjonal, ksiadz, kosciol najlepiej bo w domu to jakos tak malo podnioslosci w tym, sutanna musi byc czarna bo jak zielona to juz chyba odpuszczenie moze byc watpliwe a jak zolta w rozowe kropki to Bog juz na pewno nie uzna takiej spowiedzi... Itd, itp...
W sumie nie dziwie się Twojemu podejściu. W takim mocno sztywnym religijnym klimacie zostałas wychowana, nakazy, zakazy, formuły, dogmaty... Z rodzicami wstydzisz się porozmawiać na temat seksualności bo dla nich to pewnie tak samo wstyd i temat tabu. W koncu przeciez w domu nasiaklas takim swiatopogladem. Smutne, ze zamiast porozmawiac z matka, musisz ksiedzu sie zwierzac ze swoich intymnych spraw i jeszcze czuc, ze to cos złego.
wilczysko napisał/a:Cyngli napisał/a:Protestanci nie mają spowiedzi, a wierzą w Boga.
Jak sobie radzą? Polecam wujka Google..Nie mają krzyżyków, relikwi, kościołów jako budynków. Wystarczy im zwykła sala/pokój, grupa wyznawców i działanie Ducha Św.
Tak apropos krzyżyków. Ktoś kiedyś zadał ciekawe pytanie: A co by było, gdyby Jezusa powiesili ? Co wtedy byłoby symbolem Chrześcijaństwa ?
Ja gdzieś kiedyś czytałam, że Jezusa podobno ukrzyżowano na palu, nie na krzyżu. Na palu i z rękami nad głową.
Podobno w czasach, w których żył Jezus nie przybijano skazańców do krzyży.Protestanci się nie spowiadają. Nie ma u nich sakramentu spowiedzi. Prowadzą regularną rozmowę z Bogiem.
Faktycznie było tak, że Jezus nie niósł krzyża tylko samą poprzeczną belkę. Skazaniec był przybijany do tej belki i podciągany na pionowym palu. No i jeszcze jedna kwestia. Skazańcy byli krzyżowani nago.
Cyngli napisał/a:wilczysko napisał/a:Tak apropos krzyżyków. Ktoś kiedyś zadał ciekawe pytanie: A co by było, gdyby Jezusa powiesili ? Co wtedy byłoby symbolem Chrześcijaństwa ?
Ja gdzieś kiedyś czytałam, że Jezusa podobno ukrzyżowano na palu, nie na krzyżu. Na palu i z rękami nad głową.
Podobno w czasach, w których żył Jezus nie przybijano skazańców do krzyży.Protestanci się nie spowiadają. Nie ma u nich sakramentu spowiedzi. Prowadzą regularną rozmowę z Bogiem.
Faktycznie było tak, że Jezus nie niósł krzyża tylko samą poprzeczną belkę. Skazaniec był przybijany do tej belki i podciągany na pionowym palu. No i jeszcze jedna kwestia. Skazańcy byli krzyżowani nago.
Czyli dobrze sobie przypominam..
wilczysko napisał/a:Cyngli napisał/a:Protestanci nie mają spowiedzi, a wierzą w Boga.
Jak sobie radzą? Polecam wujka Google..Nie mają krzyżyków, relikwi, kościołów jako budynków. Wystarczy im zwykła sala/pokój, grupa wyznawców i działanie Ducha Św.
Tak apropos krzyżyków. Ktoś kiedyś zadał ciekawe pytanie: A co by było, gdyby Jezusa powiesili ? Co wtedy byłoby symbolem Chrześcijaństwa ?
Ja gdzieś kiedyś czytałam, że Jezusa podobno ukrzyżowano na palu, nie na krzyżu. Na palu i z rękami nad głową.
Podobno w czasach, w których żył Jezus nie przybijano skazańców do krzyży.Protestanci się nie spowiadają. Nie ma u nich sakramentu spowiedzi. Prowadzą regularną rozmowę z Bogiem.
Jeśli mogę spytać, jesteś protestantką?
Dla tych co wierzą w oczyszczenie.To tak......Osobiście dawno odeszłam od tej formy....Czynienie dobra ludziom, niesienie im pomocy, wybaczanie, to czynniki tworzące schody do nieba A nie facet zbok ksiądz, który ma mieć moc sprawczą czarodzieja.
120 2018-01-30 15:06:37 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-01-30 15:07:16)
Cyngli napisał/a:wilczysko napisał/a:Tak apropos krzyżyków. Ktoś kiedyś zadał ciekawe pytanie: A co by było, gdyby Jezusa powiesili ? Co wtedy byłoby symbolem Chrześcijaństwa ?
Ja gdzieś kiedyś czytałam, że Jezusa podobno ukrzyżowano na palu, nie na krzyżu. Na palu i z rękami nad głową.
Podobno w czasach, w których żył Jezus nie przybijano skazańców do krzyży.Protestanci się nie spowiadają. Nie ma u nich sakramentu spowiedzi. Prowadzą regularną rozmowę z Bogiem.
Jeśli mogę spytać, jesteś protestantką?
Nie, nie jestem protestantką. Ale obracam się dużo w tych kręgach.
karolajn1 napisał/a:Cyngli napisał/a:Ja gdzieś kiedyś czytałam, że Jezusa podobno ukrzyżowano na palu, nie na krzyżu. Na palu i z rękami nad głową.
Podobno w czasach, w których żył Jezus nie przybijano skazańców do krzyży.Protestanci się nie spowiadają. Nie ma u nich sakramentu spowiedzi. Prowadzą regularną rozmowę z Bogiem.
Jeśli mogę spytać, jesteś protestantką?
Nie, nie jestem protestantką. Ale obracam się dużo w tych kręgach.
A może wiesz jakie jest podejście protestantów do seksualności? Co wolno a co nie w tym temacie? Mam na myśli seks przedmałżeński, antykoncepcję, masturbację, nieczyste myśli/pornografię
Cyngli napisał/a:karolajn1 napisał/a:Jeśli mogę spytać, jesteś protestantką?
Nie, nie jestem protestantką. Ale obracam się dużo w tych kręgach.
A może wiesz jakie jest podejście protestantów do seksualności? Co wolno a co nie w tym temacie? Mam na myśli seks przedmałżeński, antykoncepcję, masturbację, nieczyste myśli/pornografię
Większość moich znajomych ma normalne podejście.
Poszukaj sobie w Google.
Cyngli napisał/a:karolajn1 napisał/a:Jeśli mogę spytać, jesteś protestantką?
Nie, nie jestem protestantką. Ale obracam się dużo w tych kręgach.
A może wiesz jakie jest podejście protestantów do seksualności? Co wolno a co nie w tym temacie? Mam na myśli seks przedmałżeński, antykoncepcję, masturbację, nieczyste myśli/pornografię
Protestantyzm nie jest jednorodny. Są odłamy konserwatywne, są quasi - lewackie. Mi jest bliższy ten pierwszy Więc tak: seks przedmałżeński niewskazany, szczególnie po nawróceniu, antykoncepcja jak najbardziej (oprócz pigułek), masturbacja/pornografia - w związkach nikomu nic do tego, osoba samotna - z rozsądkiem, bo bywa niebezpieczna i łatwo się uzależnić
Z tego co wiem to protestanci spowiadają się sami do siebie-do ściany w domu, na łące etc. i w ten sposób są odpuszczane grzechy, a w wiekszych kościołach protestanckich gdzie śa budynki to spowiadają się powszechnie na "spotkaniu" "mszy" nie wie jak odpowiednio to ich zebranie się nazywa. Czyli spowiedz do sciany jest tak samo ważna jak spowiedz w konfesjonale?
W biblijnym chrześcijaństwie nie istnieje coś takiego jak spowiedź. Za wszystkie grzechy ludzkości (dawne, obecne i przyszłe) zapłacił Jezus 2000 lat temu swą doskonałą ofiarą na krzyżu. Przyjmując go jako swego Zbawiciela, jesteś rozgrzeszona z grzechów dawnych jak i przyszłych.
Unreal dzięki za odp
126 2018-01-30 17:23:06 Ostatnio edytowany przez balin (2018-01-30 19:28:29)
Dla tych co wierzą w oczyszczenie.To tak......Osobiście dawno odeszłam od tej formy....Czynienie dobra ludziom, niesienie im pomocy, wybaczanie, to czynniki tworzące schody do nieba
A nie facet zbok ksiądz, który ma mieć moc sprawczą czarodzieja.
No jakoś kiepsko z tym podejściem dobrym do ludzi, skoro dla ciebie każdy ksiądz to zbok.
Skoro mowa tu o protestantach. To oni ukuli hasło: dobrzy ludzie idą do piekła, do nieba idą zbawieni.
W Piśmie jasno stoi. Nie z uczynków będziecie rozliczani, byście się nimi nie chełpili, a z wiary.
Ja gdzieś kiedyś czytałam, że Jezusa podobno ukrzyżowano na palu, nie na krzyżu. Na palu i z rękami nad głową.
Podobno w czasach, w których żył Jezus nie przybijano skazańców do krzyży.
Te głupoty słyszałaś od Świadków Jehowy, którzy na siłe chcieli się odróżnic od chrześcijan, nazywając siebie chrześcijanami. Take poplątanie. A wystarczy jak sama sugerujesz internet za wiki:
Ukrzyżowanie – rodzaj kary śmierci stosowanej w starożytności m.in. przez Persów, Rzymian, Fenicjan i Kartagińczyków, jako forma hańbiącej egzekucji na niewolnikach, buntownikach i innych osobach niebędących pełnoprawnymi obywatelami.
Nabicie na pal (zwane także nawlekaniem na pal) – jedna z form wykonywania kary śmierci, praktykowana od starożytności do XVIII wieku. W okresie starożytnym stosowana była przez Hetytów w Anatolii i na Bliskim Wschodzie, a od średniowiecza rozpowszechniła się na ziemiach najeżdżanych przez Imperium Osmańskie.
Karolajn, a Ty to szukasz wyznania dla siebie, że tak dopytujesz?
Ja Ci już mówiłam, odrzucając Kościół odrzucasz obrzędy. Czyli odrzucasz koncepcję grzechów. Są złe i dobre uczynki, ale nikt nie musi nic Ci odpuszczać, jeżeli zrobisz coś złego.
Jezus powiedział: którym odpuścicie grzechy są im odpuszczone, którym zatrzymacie, są im zatrzymane.
Co więcej, powiedział to już po zmartwychwstaniu. Więc Unreal, niestety Twoja teoria się nie sprawdza przynajmniej nie w takim KK jaki założyli apostołowie.
Summertime napisał/a:Dla tych co wierzą w oczyszczenie.To tak......Osobiście dawno odeszłam od tej formy....Czynienie dobra ludziom, niesienie im pomocy, wybaczanie, to czynniki tworzące schody do nieba
A nie facet zbok ksiądz, który ma mieć moc sprawczą czarodzieja.
No jakoś kiepsko z tym podejściem dobrym do ludzi, skoro dla ciebie każdy ksiądz to zbok.
Skoro mowa tu o protestantach. To oni ukuli hasło: dobrzy ludzie idą do piekła, do nieba idą zbawieni.
W Piśmie jasno stoi. Nie z uczynków będziecie rozliczani, byście się nimi nie chełpili, a z wiary.Cyngli napisał/a:Ja gdzieś kiedyś czytałam, że Jezusa podobno ukrzyżowano na palu, nie na krzyżu. Na palu i z rękami nad głową.
Podobno w czasach, w których żył Jezus nie przybijano skazańców do krzyży.Te głupoty słyszałaś od Świadków Jehowy, którzy na siłe chcieli się odróżnic od chrześcijan, nazywając siebie chrześcijanami. Take poplątanie. A wystarczy jak sama sugerujesz internet za wiki:
Ukrzyżowanie – rodzaj kary śmierci stosowanej w starożytności m.in. przez Persów, Rzymian, Fenicjan i Kartagińczyków, jako forma hańbiącej egzekucji na niewolnikach, buntownikach i innych osobach niebędących pełnoprawnymi obywatelami.Nabicie na pal (zwane także nawlekaniem na pal) – jedna z form wykonywania kary śmierci, praktykowana od starożytności do XVIII wieku. W okresie starożytnym stosowana była przez Hetytów w Anatolii i na Bliskim Wschodzie, a od średniowiecza rozpowszechniła się na ziemiach najeżdżanych przez Imperium Osmańskie.
Nie znam żadnego świadka Jehowy i z żadnym nie rozmawiałam, ale po tonie wypowiedzi wnioskuję, że zapewne wiesz lepiej, więc odpuszczam.
W biblijnym chrześcijaństwie nie istnieje coś takiego jak spowiedź. Za wszystkie grzechy ludzkości (dawne, obecne i przyszłe) zapłacił Jezus 2000 lat temu swą doskonałą ofiarą na krzyżu. Przyjmując go jako swego Zbawiciela, jesteś rozgrzeszona z grzechów dawnych jak i przyszłych.
Unreal,
No to pięknie .
Hulaj duszo , piekła nie ma.
Wszystkie grzechy odpuszczone dzięki ofierze Jezusa ?
Nie.
Tylko grzech pierworodny.
O do ustanowienia spowiedzi w Biblii , już pisałam - poczytaj J 20, 23.
130 2018-01-31 07:42:38 Ostatnio edytowany przez Unreal (2018-01-31 07:45:32)
Unreal napisał/a:W biblijnym chrześcijaństwie nie istnieje coś takiego jak spowiedź. Za wszystkie grzechy ludzkości (dawne, obecne i przyszłe) zapłacił Jezus 2000 lat temu swą doskonałą ofiarą na krzyżu. Przyjmując go jako swego Zbawiciela, jesteś rozgrzeszona z grzechów dawnych jak i przyszłych.
Unreal,
No to pięknie .
Hulaj duszo , piekła nie ma.Wszystkie grzechy odpuszczone dzięki ofierze Jezusa ?
Nie.
Tylko grzech pierworodny.O do ustanowienia spowiedzi w Biblii , już pisałam - poczytaj J 20, 23.
Wiem, to ulubiony werset z którego rzymscy katolicy wysnuwają teorię że coś takiego jak spowiedź jak i pośrednik (kler) ma rację bytu i ustanowiło ją Pismo : ) Rozwieje Twe wątpliwości. Jeżeli byłaby to prawda, nie byłoby mowy o nieutracalności zbawienia z łaski, o którym mówi Pismo. Zbawieniu, będącym prezentem, darem Boga otrzymywanym przez wiarę skruszonego grzesznika.
"Ef 2 (8-9) Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił."
"Oto stoję u drzwi i kołaczę; jeśli ktoś usłyszy mój głos i drzwi otworzy, wstąpię do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną." Obj. 3,20
Nie widzisz sprzeczności? Najpierw delegat Chrystusa (ksiądz) odpuszcza w trakcie spowiedzi grzechy grzesznika, a potem dokonuje się odpuszczenie przez Boga, tak? Sekwencja wydarzeń w Piśmie jest inna - gdy przedstawiciel Jezusa odpuszcza delikwentowi grzechy, one są mu już odpuszczone. Ergo: delegat Jezusa (kimkolwiek by nie był) nie odpuszcza grzechów w sensie sprawczym, tylko obwieszcza sytuację która już zaistniała. Jest tylko heroldem Jezusa, a nie Jego zastępcą, w odpuszczaniu grzechów. I tyle w temacie.
Lady Loka, KrK można było nazwać kościołem apostolskim jedynie do Soboru Trydenckiego i dekretu o usprawiedliwieniu:
"Jeśli ktoś twierdzi, że wiara usprawiedliwiająca jest tylko ufnością w miłosierdzie Boga, który odpuszcza grzechy ze względu na Chrystusa, albo że ta ufność jest jedynym źródłem usprawiedliwienia – niech będzie wyłączony." Sobór Trydencki kanon 12
A powiedz mi jeszcze, dlaczego KrK:
1) Wywalił drugie przykazanie z Dekalogu, a potem połączył 9 z 10-tym? : )
"II. Nie uczynisz sobie obrazu rytego ani żadnej podobizny tego, co jest na niebie w górze i co na ziemi nisko, ani z tych rzeczy, które są w wodach pod ziemią. Nie będziesz się im kłaniał ani służył. Ja jestem Pan, Bóg Twój, mocny, zawistny, karzący nieprawość ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia tych, którzy mnie nienawidzą, a czyniący miłosierdzie tym tysiącom tym, którzy mnie miłują i strzegą moich przykazań. "
2) Zinterpretował fałszywie Pismo na swoją modłę, wprowadzając celibat? (List do Tymoteusza)
"2 Biskup więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania, 3 nie przebierający miary w piciu wina, nieskłonny do bicia, ale opanowany, niekłótliwy, niechciwy na grosz, 4 dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości, z całą godnością. 5 Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży?"
Ja wiem dlaczego ale może Ty mi to rozjaśnisz