kazano mi przenieść temat... bo ku przestrodze opisuję sytuację od A do Z 
Finałowe rozwiązanie
W jednym z wątków pytałem czy moje postrzeganie związku jest dziwne, czy mam wyrachowaną partnerkę.
Byliśmy ze sobą prawie półtorej roku. Ona po rozstaniu się z mężczyzną nazwijmy go J. szukała stabilizacji. Piękna kobieta, wesoła, pozytywna osobowość mnie oczarowała.
Spotykaliśmy się częściej ,aż przyszedł moment po 8miesiącach, gdy wprowadziłem się do niej. Zażądała tego ode mnie,a ja poczułem, że chcę z nią układać życie.
Dawała oznaki, że interesują ją zakupy, a facet ma płacić za wakacje, rozrywki itp. To powodowało pewne spięcia, które starałem się rozwiązywać rozmową.
W grudniu zeszłego roku wyjechaliśmy na wakacje. Wiele miesięcy wcześniej planowaliśmy ten wyjazd, ale już od listopada czułem, że ona jest jakaś dziwna. Brak potrzeby przytulania się, brak słowa "kocham" , spotykała się z koleżankami bez mojej osoby, a wcześniej raz bywała sama, a raz ze mną.
Twierdziła ,że nie jest taka wylewna jak na początku.
W Sylwestra wywiązała się mała sprzeczka, gdzie padły słowa z jej ust ,że mam się wyprowadzić. Jak zwykle kilka dni po to ja wyciągnąłem rękę i po olbrzymiej kłótni jakoś się dogadaliśmy.
W ubiegły piątek rozpoczęła kłótnię o to,że posprzątałem szafkę w łazience i poprzestawiałem jej rzeczy. Mam nie grzebać w jej rzeczach.
W pewnym momencie zapytałem o co jej właściwie chodzi. Czy ma mnie dosyć, że o wszystko się czepia? Czy mam się wyprowadzić? Ona uśmiechnęła się i powiedziała : tak byłoby dobrze.
Kolejnego dnia, w sobotę poszedłem na siłownię, ale przeczuwając ,że jej zachowanie nie wzięło się z nikąd, nagrałem na dyktafonie ten czas , kiedy nie było mnie w domu.
Nagrała się rozmowa. Z koleżanką, całkiem zabawny ton, bo było wiele śmiechu.
News o tym, że w końcu udało się kłótnią sprowokować rozstanie. I chyba dobrze zrobiła, bo co mnie będzie oszukiwać... Tylko czy J.(były wymieniony wcześniej) powinna coś mówić, bo on wtedy od żony może nie chcieć odejść i tak będzie sobie tylko przyjeżdżał w odwiedzinki. Okazało się, że z byłym, J, rozmawia od jakiegoś czasu i stwierdziła, że chce z nim być, a on żonaty, ślub w październiku ub roku rzuci wszystko.
Według niej wszystko jest ok. Zerwała ze mną wcześniej, a teraz planuje związek i taką historię przedstawia znajomym, którzy widze zaczynają biednej żałować.
Mówi o tym,że coś się w niej poruszyło ,a mnie już nie chciała , J. też jest nieszczęśliwy i tak będzie ok.
Gdy odsłuchałem nagranie, podszedłem do niej, siedzącej na kanapie, złapałem ją za rękę i zapytałem, czy rozstanie zostało podyktowane innym mężczyzną , odpowiedziała nie. Zapytałem czy planuje z kimś być, odpowiedziała ,że nie.
Cała rozmowa, jak napisałem wcześniej była bardzo frywolna, gdy opowiadała koleżance, że zapytałem ją czy mnie kiedykolwiek kochała, śmiejąc się powiedziała jej, :"no odpowiedziałam ,że tak "
Powiedziała, że w końcu J nie będzie zazdrosny o kogoś w jej życiu, bo mnie już nie będzie.
Gdy skonfrontowałem to nagranie ona powiedziała, że to wyrwane bo nie słyszałem co mówiła przez telefon jej koleżanka. Dla mnie to bzdura bo wyraźnie słychać ,że ją moje uczucia i nie obchodzą.
Teraz opowiada, że między nami było źle, że napisała w grudniu życzenia urodzinowe do J i tak zaczęli sobie popisywać, spotkali się na kawę. Taaa... a on po kawie i smsach obiecał jej zostawić żonę... co za bzdury.
Koleżanki zaczynają rozumieć tą dawną miłość, bo ona biedna poczuła ,że chce z nim jednak być... a mnie powiedziała, że on jej zapewnia lepszy standard życia, bo zarabia dużo więcej. Tego koleżankom już nie powiedziała. Co z tego,że cały związek zarzekała się, że nie jest materialistką, bo bywała z dobrze zarabiającymi facetami, ale jakoś z nimi nie została. Wydawało mi się, że szuka miłości i szczęścia.
Ich dawny związek był poprzerywany rozstaniami, nawet kilkutygodniowymi, gdzie zawsze do siebie wracali.
Poczułem się oszukany, że kombinowali za moimi plecami, a rozstanie zostało wymuszone i źle nie było wcześniej tylko od chwili gdy zaczęli ze sobą pisać. Wtedy wszystko się psuje...stały partner idzie na bok i przeszkadza, stąd pewnie te kłótnie o błahostki i mało czułości.
Napisałem do żony J. że kombinują i .....aaaaa właśnie.... w rozmowie wyszło, że J. ma żonę zostawić jeszcze przed Walentynkami....
Tak więc dałem znać żonie. Ona do mnie po jakimś czasie zadzwoniła i zapytała skąd takie wnioski. Opowiedziałęm historię, a na koniec poprosiła o nagranie, otrzymała je.
Nie wiem co dalej u nich, bo to ich sprawa, ale facet najwyraźniej spękał, bo napisał mi ,że mam zachowywać się jak dorosły a nie jak nastolatek i mam nie planować ludziom życia tylko zająć się swoim. Zadzowniłem do niego, nie odebrał. Napisał, że spędza czas z rodziną i mam mu dać spokój.
Ja jestem po wyprowadzce, jeszcze muszę resztę gratów pozbierać i koniec. Nie wrócę. Ona wcale nie poczuwa się do odpowiedzialności. Nic złego nie zrobiła. Kochała J bardziej ode mnie i tak wyszło.
Co sądzicie o tym całym zdarzeniu?