Cel życia - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Cel życia

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 78 ]

Temat: Cel życia

Święta zawsze były i nadal są momentem refleksji dla wielu osób (w tym również mnie). Jest to chwila, która pozwala nam nieco przystopować codzienne tempo, usiąść i porozmyślać w spokoju o sobie, swoim życiu, otoczeniu, bliskich, rodzinach itd.

Sam zacząłem się zastanawiać nad tym, co jest celem życia każdego człowieka. Jedni dążą do założenia rodziny, inni do osiągnięcia sukcesu w karierze zawodowej, a jeszcze inni pragną podróżować po świecie i go poznawać. To tylko niektóre z naszych życiowych celów. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie wszystko w życiu zdarza się po naszej myśli i czasem jesteśmy zmuszeni zmienić owe cele, bądź też je lekko zmodyfikować.

Sam raczej jestem typem osoby, która nie wymaga od życia cudów. Ot kochająca rodzina, stabilna praca i realizowanie pasji jaką jest informatyka. Wszystko to oczywiście w akompaniamencie zdrowia, gdyż bez niego wszystkie plany mogą runąć w ciągu chwili jak domek z kart. Żyję już trochę na tym świecie i w sumie część celów zrealizowałem. Niestety póki co nie udało mi się z własną rodziną ani nawet kimś bliskim. Oczywiście grunt to się nie załamywać i podchodzić do wszystkiego z dozą pozytywizmu. Zastanawia mnie jednak, czy za wszelką cenę powinniśmy dążyć do wyznaczonych celów jak najszybciej, czy może poczekać na część z nich? Czy dla Was niepowodzenia w jakiejś sferze oznaczają, że należy starać się w niej bardziej, czy może odpuścić i zająć myśli czymś innym?

Jaki macie sprawdzony sposób na radzenie sobie z niepowodzeniami?

Z góry dziękuję za Wasze odpowiedzi smile

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Cel życia

Dokładnie rok temu o tej porze, byłem prawdopodobnie jednym z najszczęśliwszych ludzi na świecie.
Żona u boku, rodzina, plany na kupno domu, pewnie z czasem potomstwo, zaklepane wycieczki na drugi koniec świata.. żyć nie umierać.
Dzisiaj o tej samej porze nie mam żony, nie mam domu, potomstwa, wycieczki przepadły została rodzina daleko w Polsce..
Tak więc jak widzisz planowanie nie do końca jest dobre bo można się sporo przejechać.
Nie lubiłem nigdy egoistów ale chyba najlepiej tak właśnie robić, inwestować w siebie w swój rozwój w swoje szczęście bo jak poświecisz swoje życie drugiej osobie to jak odejdzie to zostajesz z niczym.. smutne ale prawdziwe.
Wesołych Świąt

Odp: Cel życia

Jestem sklonny zgodzić sie z teoria ze celem zycia jest byc szczesliwym a to podobno definiuje sie odnalezieniem i spelnianiem sie w jakiejś roli w spolecznosci w ktorej zyjemy.

4

Odp: Cel życia

Zgadzam się z Mopsem. Warto skupiać się na sobie. Dawać szansę szczęsciu ale nie uzależniać swojego szczęscia od innych.
Ja, podobnie jak Mario miałam plany i cele związkowe, a więc uzależnione od innego człowieka. Życie je zweryfikowało bardzo szybko (u mnie chyba na szczęscie na korzyść).
Dziś jedyne plany i cele, których jestem w miarę pewna to te, które zależą w 100% ode mnie (ale i to nie zawsze;)

5

Odp: Cel życia

Słuchaj mopsów bo wiedzą co mówią smile smile smile
https://thumb.ibb.co/bJMuX6/8c7c57af9c52e80a653d13322119373c_pug_wallpaper_pugg_Fotor.jpg
swoją drogą to nikt mnie tak nigdy nie nazwał big_smile

6

Odp: Cel życia

mopsy są w porządku, sama mam pieseła z molosów wink
też jak rozmawiamy to mądrze gada tongue zawsze wysłucha, doradzi wink

7

Odp: Cel życia

Cel życia.. szczęśliwy ten kto go posiada...
A co jeśli jest on niemożliwy do osiągnięcia, czy to przekreśla szanse na szczęśliwe życie???
Czym właściwie jest szczęście? Czy jeśli na płaszczyźnie prywatnej czujemy się przegrani a spełniamy się zawodowo możemy czuć się wartościowo???
P.s Najlepsze świąteczne życzenia dka wszystkich samotnych . Oby to były ostatnie takie święta. Życzę wiele odwagi i wytrwałości aby zmienić to co wydaje sìę niemożliwe, hm tego właśnie chciałabym życzyć sobie

8

Odp: Cel życia

mi od dłuższego czasu chodzi po głowie jeden cel,a raczej marzenie. jest ciężkie do zrealizowania dla singielki co trochę budzi we mnie frustrację bo sięga to granic mojej niezależności;) a na bycie singielką nie mam wpływu- los bywa przekorny smile

9

Odp: Cel życia
Magusia1 napisał/a:

Czym właściwie jest szczęście?

Dla jednych szczęściem będzie zjeść ciepły posiłek a dla drugich szczęście jest nieosiągalne mimo, z teoretycznego punktu widzenia mają wszystko.
Definicje szczęścia sami sobie powinniśmy sobie wyznaczać.

10

Odp: Cel życia
mari0 napisał/a:
Magusia1 napisał/a:

Czym właściwie jest szczęście?

Dla jednych szczęściem będzie zjeść ciepły posiłek a dla g szczęście jest nieosiągalne mimo, z teoretycznego punktu widzenia mają wszystko.
Definicje szczęścia sami sobie powinniśmy sobie wyznaczać.

Mnie się zawsze wydawało że mam wszystko, rodzine, prace, zdrowie.  jednak gdzieś z tylu ģłowy jak głaz zalega poczucie samotności. W taki dzień jak dziś przytłacza swym ciężarem do granic wytrzymałości. I już sama nie wiem czym jest szczęście...

11 Ostatnio edytowany przez mari0 (2017-12-25 00:11:47)

Odp: Cel życia
Magusia1 napisał/a:

Mnie się zawsze wydawało że mam wszystko, rodzine, prace, zdrowie.  jednak gdzieś z tylu ģłowy jak głaz zalega poczucie samotności. W taki dzień jak dziś przytłacza swym ciężarem do granic wytrzymałości. I już sama nie wiem czym jest szczęście...

Ja pierwszy raz w życiu spędziłem Wigilię sam. Dla wielu coś niewyobrażalnego i przerażającego.
Oczywiście nie nazwę tego szczęściem ale po długich ciężkich miesiącach mojego życia czuję, że odzyskuje kontrolę nad  swoim życiem.. Brzmi to trochę dziwnie ale po kilku latach uzależnionych od drugiej osoby  taka przemiana daje duży spokój i uśmiech.
Samotność można czuć też w związku będąc z kimś blisko. Lubisz siebie? Dobrze Ci ze sobą? Jeśli nie do końca to może nad tym popracuj.. Bo samotność to wiesz to też takie uzależnianie swojego życia od kogoś. Masz jakieś pasję? Rozwijaj je.. rób coś co sprawia Ci radość smile Głowa do góry smile

Odp: Cel życia
mari0 napisał/a:

Dokładnie rok temu o tej porze, byłem prawdopodobnie jednym z najszczęśliwszych ludzi na świecie.
Żona u boku, rodzina, plany na kupno domu, pewnie z czasem potomstwo, zaklepane wycieczki na drugi koniec świata.. żyć nie umierać.
Dzisiaj o tej samej porze nie mam żony, nie mam domu, potomstwa, wycieczki przepadły została rodzina daleko w Polsce..
Tak więc jak widzisz planowanie nie do końca jest dobre bo można się sporo przejechać.
Nie lubiłem nigdy egoistów ale chyba najlepiej tak właśnie robić, inwestować w siebie w swój rozwój w swoje szczęście bo jak poświecisz swoje życie drugiej osobie to jak odejdzie to zostajesz z niczym.. smutne ale prawdziwe.
Wesołych Świąt

Zaintrygowało mnie to, co napisałeś. Możesz rozwinąć temat? Nie często zdarza się, by człowiek stracił dosłownie wszystko w ciągu tak krótkiego czasu. Co było tego przyczyną?

13 Ostatnio edytowany przez mari0 (2017-12-25 10:04:42)

Odp: Cel życia
zatroskany internauta napisał/a:

Zaintrygowało mnie to, co napisałeś. Możesz rozwinąć temat? Nie często zdarza się, by człowiek stracił dosłownie wszystko w ciągu tak krótkiego czasu. Co było tego przyczyną?

Klasyk gatunku. Odpowiedź jest w sumie w zdaniu: "jak poświecisz swoje życie drugiej osobie to jak odejdzie to zostajesz z niczym.."
Uzależniłem swoje życie od swojej żony,poświęciłem jej 4 lata życia a jej się znudziło z czasem więc skończyło się to sporym upadkiem..

Odp: Cel życia
mari0 napisał/a:
zatroskany internauta napisał/a:

Zaintrygowało mnie to, co napisałeś. Możesz rozwinąć temat? Nie często zdarza się, by człowiek stracił dosłownie wszystko w ciągu tak krótkiego czasu. Co było tego przyczyną?

Klasyk gatunku. Odpowiedź jest w sumie w zdaniu: "jak poświecisz swoje życie drugiej osobie to jak odejdzie to zostajesz z niczym.."
Uzależniłem swoje życie od swojej żony,poświęciłem jej 4 lata życia a jej się znudziło z czasem więc skończyło się to sporym upadkiem..

Nigdy nie zrozumiem jak człowiek może się komuś "znudzić". Owszem może przestać kochać, ale wtedy powinien zachować się na poziomie i odejść w porozumieniu zamiast robić przykrość 2 osobie.
Mnie również życie nauczyło, że nie można stawać na głowie, by robić wszystko dla 2 osoby, bo owszem zdarzają się takie, które to docenią i odwzajemnią, ale zdecydowana większość to wykorzysta. Dlatego zasada 50/50 w dawaniu od siebie powinna obowiązywać zawsze.

15

Odp: Cel życia
zatroskany internauta napisał/a:

Nigdy nie zrozumiem jak człowiek może się komuś "znudzić". Owszem może przestać kochać, ale wtedy powinien zachować się na poziomie i odejść w porozumieniu zamiast robić przykrość 2 osobie.
Mnie również życie nauczyło, że nie można stawać na głowie, by robić wszystko dla 2 osoby, bo owszem zdarzają się takie, które to docenią i odwzajemnią, ale zdecydowana większość to wykorzysta. Dlatego zasada 50/50 w dawaniu od siebie powinna obowiązywać zawsze.

Może faktycznie użyłem złego słowa ale myślę, że wiesz o czym mówię. Moja żona z dnia na dzień oznajmiła, że chce rozwodu dodając przy tym "mam już adwokata!" wink przebierając przy tym nóżkami nie mogąc się doczekać kiedy zniknę z jej horyzontu. Na dodatek dowiedziałem się, że ogólnie to nic nie znaczyło te 4 lata, zwalając na mnie winę, że nigdy się nie wykazałem. Trochę to śmieszne bo zapomniała przy tym najważniejszego, że poznaliśmy się tak, że wyciągałem ją z potwornego życiowego doła. Myślę, że mój przykład jest książkowy jak można się od kogoś uzależnić, zwłaszcza od toksycznej osoby, która wydoi Cie z ochoty do zycia.

16

Odp: Cel życia

Hmm ja też już żyję jakiś czas i jakiś czas jestem sama, a święta i koniec każdego roku to okres, który nastraja bardzo refleksyjnie. I mimo, że nie mogę narzekać na najbliższą rodzinkę i przyjaciół to trudno zagłuszyć w sobie to uczucie pustki...

Może wyda Wam się to bardzo naiwne, ale przywykłam uważać, że wszystko w życiu dzieje się po coś i już jakiś czas temu dopuściłam do siebie myśl, że może nie uda mi się nigdy stworzyć związku z drugą osobą... Zaakceptowałam to, ale postanowiłam nie zamykać się na szanse, które mogą ale nie muszą się pojawić:)
W końcu nawet po 70 można się zakochać:)

Dlatego każdy dzień witam z jakimś tam optymizmem, a swojego szczęścia nie wiążę już z drugą osobą. Tak samo realizacji celów...  Próbuję, szukam i robię wszystko dla siebie, tak by nie zamykać się w domu smile I to się sprawdza smile

Z rzeczy, które mogą Wam się wydać śmieszne - bardzo lubię filmy, szczególnie niszowe, kręcą mnie festiwale. Ale zawsze miałam opory żeby iść gdzieś samej, nawet do kina:) Wiem może to głupie:) Dopiero w tym roku udało mi się przełamać - jak dla mnie wielki sukces smile) Przyniosło mi to wiele szczęścia. A przede wszystkim przekonałam się że można samemu smile)
Mała rzecz a cieszy:))

Więc uważam, że szczęście można odnaleźć tylko w sobie i nie da się go uzależnić od innej osoby. Niezależnie jak bardzo ją by się kochało... Taka osoba może stać się tylko dopełnieniem Twojego życia i współuczestniczyć w Twoim szczęściu...

Dobrych Świąt!

17

Odp: Cel życia

Magnolia, solidaryzuję się, piąteczka wink i też lubię czasem iść sama do kina tongue

18 Ostatnio edytowany przez zatroskany internauta (2017-12-25 13:07:03)

Odp: Cel życia

Magnolia - ja prawie zawsze chodzę sam do kina i nie widzę w tym nic złego smile

Wiele czytałem i słyszałem na temat tego, że należy nauczyć się być szczęśliwym samemu ze sobą (to podobno też znacznie wpływa na naszą atrakcyjność). Pewnie jest to możliwe, ale też uważam, że człowiek to zwierze stadne i na stare lata, gdy przychodzi czas np. Świąt, brakuje nam kogoś z kim można go spędzić. Jakkolwiek szczęście generowane przez nas samych jest fajne, tak nie zastąpi ono rodzinnego ciepła i drugiej osoby, czy radości na twarzach dzieci, które biegają dookoła choinki, wygrzebując spod niej prezenty smile

19

Odp: Cel życia

Witajcie.
Lubię takie egzystencjalne rozważania, więc się przyłączę.
Właściwie na wiele pytań sama już sobie odpowiedziałam.
Na przykład o cel w życiu.
Bardziej niż cel fascynuje mnie droga. Sama wędrówka przez życie i wszystko, co mi się w niej przydarza.
A cel? Może taki: dojść do mety jako przyzwoity, dobry człowiek.
Pod postem Magnolii podpisuję się oburącz, a do kina wolę iść sama niż z kimś, kto np. marudzi w czasie seansu i nie daje skupić się na filmie smile
Ludzi bardzo lubię, ale bez nich też daję radę.
W związku może będę, a może nie, ale nie związek zadecyduje, czy czuję się szczęśliwa.
Myślę też, że gdy wyliczamy, kto co komu, kto ile komu - to mamy problem.

20

Odp: Cel życia

Wczoraj w sklepie zagrał mi na organkach obiecaną wcześniej kolędę znajomy starszy pan. Mieszka samotnie, nie pracuje już i wolny czas wypełnia sobie bajerowaniem ekspedientek w osiedlowym sklepie oraz pogaduchami z sąsiadami, piwkiem z kolegami pod sklepem itd. Spytałam go, gdzie wybiera się na święta, a on mi na to, że nagotował  barszczu i zaprosił na wigilię samotnego kolegę.
Kurczę, samotność jest przereklamowana.
Nie jest się samemu, jeśli się popatrzy trochę dalej własnego nosa.

Odp: Cel życia
Piegowata'76 napisał/a:

Wczoraj w sklepie zagrał mi na organkach obiecaną wcześniej kolędę znajomy starszy pan. Mieszka samotnie, nie pracuje już i wolny czas wypełnia sobie bajerowaniem ekspedientek w osiedlowym sklepie oraz pogaduchami z sąsiadami, piwkiem z kolegami pod sklepem itd. Spytałam go, gdzie wybiera się na święta, a on mi na to, że nagotował  barszczu i zaprosił na wigilię samotnego kolegę.
Kurczę, samotność jest przereklamowana.
Nie jest się samemu, jeśli się popatrzy trochę dalej własnego nosa.

Myślę, że to bardziej skomplikowane. Niektórzy ludzie są samotni, ponieważ tak ich doświadczyło życie (np. mieli żony/mężów, ale się rozstali/umarli i teraz są sami). Jak tak się dłużej nad tym zastanawiam, to chyba nie znam nikogo, kto chciałby być do końca życia samotnym z wyboru. Jednakże chociaż jesteśmy panami swojego losu, nie zawsze toczy się on po naszej myśli. Jedni bardzo szybko spotykają tego kogoś, kto jest wyjątkowy, zakładają rodziny i żyją tak do starości, inni spotykają takie osoby w późniejszym czasie, a jeszcze inny w ogóle, albo je przegapiają. Także generalizować nie możemy.

22 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2017-12-25 16:52:59)

Odp: Cel życia
zatroskany internauta napisał/a:

Myślę, że to bardziej skomplikowane. Niektórzy ludzie są samotni, ponieważ tak ich doświadczyło życie (np. mieli żony/mężów, ale się rozstali/umarli i teraz są sami). Jak tak się dłużej nad tym zastanawiam, to chyba nie znam nikogo, kto chciałby być do końca życia samotnym z wyboru. Jednakże chociaż jesteśmy panami swojego losu, nie zawsze toczy się on po naszej myśli. Jedni bardzo szybko spotykają tego kogoś, kto jest wyjątkowy, zakładają rodziny i żyją tak do starości, inni spotykają takie osoby w późniejszym czasie, a jeszcze inny w ogóle, albo je przegapiają. Także generalizować nie możemy.

Jasne, że nie na wszystko mamy wpływ. Na coś tam jednak mamy, coś z czymś (i z kimś) możemy zrobić. Mnie jednak irytuje sprowadzanie problemu samotności do jednego wymiaru: związku damsko-męskiego.
Też byłam mężatką, a już od ponad czterech lat żyję w pojedynkę i choć poczucie osamotnienia nie jest mi obce, właściwie nie mam już z tym problemu. Nie mieszkam na bezludnej wyspie, mam rodzinę, sąsiadów, przyjaciół, mam do kogo się odezwać.
Gdy obserwuję życie wokoło, widzę owszem, między innymi ludzi łączących się w pary dość szybko po rozstaniu, ale jakość tych par bywa różna. I pytanie: czy łączą się, bo spotykają wyjątkowego człowieka, czy po prostu po to, żeby zagłuszyć ból samotności, odwrócić uwagę od samego siebie i swoich demonów.
Mam koleżankę, która od kilku miesięcy jest owszem, z facetem, ale wciąż ma wątpliwości, wciąż nie jest go pewna, wciąż nie wie, co z tego będzie. Cóż... ja za taki związek dziękuję.
Mam może za duże oczekiwania od związku, być może i nierealne, więc przygotowałam się na to, że może już resztę życia spędzę jako singiel. Zaakceptowałam stan rzeczy i jest o.k. Na własnej skórze przekonałam się, że w pojedynkę też można cieszyć się życiem i bliskością innych ludzi nie będąc partnerką żadnego mężczyzny.

Odp: Cel życia

Zdecydowanie nie należy szukać kogoś na siłę. Pośpiech to zły doradca. Jednakże bycie w związku małżeńskim czy ogólnie dłuższym związku daje pewien pogląd na te sprawy. Wiemy, czego można się spodziewać i jak to wygląda od tej związkowej strony. Wtedy możemy świadomie zdecydować czy chcemy szukać czegoś dalej, czy jednak lepiej nam będzie bez nikogo. Co jednak w przypadku osoby, która nie ma takiego porównania? Która ciągle spotyka kogoś nieodpowiedniego, albo kogoś kto pomimo początkowych fajnych emocji i podobnych zainteresowań z czasem pokazuje swoje drugie JA i wszystko się niszczy.

Wyjątkowość to kwestia względna. Myślę, że nie należy mieć zbyt wygórowanych oczekiwań i dać szansę osobie, która przynajmniej w części nam się podoba. Każdy powinien mieć możliwość porównania życia z i bez kogoś.

24

Odp: Cel życia
Piegowata'76 napisał/a:

Bardziej niż cel fascynuje mnie droga. Sama wędrówka przez życie i wszystko, co mi się w niej przydarza.
A cel? Może taki: dojść do mety jako przyzwoity, dobry człowiek.

Dokładnie tak samo rozumiem cel w życiu. Chcę je przeżyć jak najlepiej, żyć tu i teraz i po protu się nim cieszyć - niezależnie od tego czy jestem sama czy z kimś. Owszem jest mi czasami smutno, że nie ułożyłam sobie życia. Ale to nie oznacza, że zamknę się w domu z rozpaczy, że jestem po 30 i nie mam faceta, ani dziecka. Staram się żyć najlepiej jak umiem i mieć nadzieję, że nowy dzień przyniesie coś nowego.

zatroskany internauta napisał/a:

Magnolia - ja prawie zawsze chodzę sam do kina i nie widzę w tym nic złego

Wiem, że to nic złego i że wiele osób tak robi. Ale to była taka moja prywatna bariera psychiczna, którą musiałam w sobie pokonać tongue Zresztą w tym roku przełamałam w sobie jeszcze jedną rzecz - udało mi się samej wyjechać na weekend. I naprawdę miło spędziłam czas - przekonałam się, że sama też mogę realizować pewne rzeczy:)

zatroskany internauta napisał/a:

Jakkolwiek szczęście generowane przez nas samych jest fajne, tak nie zastąpi ono rodzinnego ciepła i drugiej osoby, czy radości na twarzach dzieci, które biegają dookoła choinki, wygrzebując spod niej prezenty

Nie chciałabym być całe życie sama, ale nie wiem czy mi się uda z kimś stworzyć rodzinę. I nie chcę się z tego powodu łamać, albo przysłowiowo strzelać sobie w łeb. I tu też zgadzam się z Piegowata'76 takie rodzinne ciepło można sobie stworzyć, dla mnie rodzinna to też rodzice, brat, przyjaciele i ich dzieci. dla których jestem szaloną ciotką. A także inni ludzie, których spotkam i polubię w trakcie swojego życia... wydaje mi się, że szczęście to nie zamykanie się na to co Ci życie przynosi... Czerpanie radości nawet z tego, co pozornie wydaje się trudne lub niezbyt fajne...

25 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2017-12-25 19:29:00)

Odp: Cel życia
zatroskany internauta napisał/a:

Zdecydowanie nie należy szukać kogoś na siłę. Pośpiech to zły doradca. Jednakże bycie w związku małżeńskim czy ogólnie dłuższym związku daje pewien pogląd na te sprawy. Wiemy, czego można się spodziewać i jak to wygląda od tej związkowej strony. Wtedy możemy świadomie zdecydować czy chcemy szukać czegoś dalej, czy jednak lepiej nam będzie bez nikogo. Co jednak w przypadku osoby, która nie ma takiego porównania? Która ciągle spotyka kogoś nieodpowiedniego, albo kogoś kto pomimo początkowych fajnych emocji i podobnych zainteresowań z czasem pokazuje swoje drugie JA i wszystko się niszczy.

Wyjątkowość to kwestia względna. Myślę, że nie należy mieć zbyt wygórowanych oczekiwań i dać szansę osobie, która przynajmniej w części nam się podoba. Każdy powinien mieć możliwość porównania życia z i bez kogoś.

Wyjątkowy jest każdy z nas. Bo niepowtarzalny.
Też uważam, że nie ma sensu szukać ósmego cudu świata, ale czuję sprzeciw wobec sformułowania: "przynajmniej w części". Chcę  być nie w części, ale całkowicie przekonana, że właśnie z tym człowiekiem mi po drodze. Nawet jeśli ma jakieś tam swoje wady, bo kto ich nie ma. Ale co do szansy, to oczywiście zgadzam się z Tobą. Warto właśnie dlatego, że człowieka poznaje się z czasem.
Fajne emocje są... fajne, ale ja odnoszę się do nich z dużym dystansem. Wolę trochę kogoś poznać, zorientować się, z kim mam do czynienia, niż jakieś gwałtowne, ale nietrwałe porywy. Nie mam już 20-u lat, żeby wierzyć w bajki pt. "miłość jest ślepa".

26 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2017-12-25 19:44:50)

Odp: Cel życia
Magnolia777 napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Bardziej niż cel fascynuje mnie droga. Sama wędrówka przez życie i wszystko, co mi się w niej przydarza.
A cel? Może taki: dojść do mety jako przyzwoity, dobry człowiek.

Dokładnie tak samo rozumiem cel w życiu. Chcę je przeżyć jak najlepiej, żyć tu i teraz i po protu się nim cieszyć - niezależnie od tego czy jestem sama czy z kimś. Owszem jest mi czasami smutno, że nie ułożyłam sobie życia. Ale to nie oznacza, że zamknę się w domu z rozpaczy, że jestem po 30 i nie mam faceta, ani dziecka. Staram się żyć najlepiej jak umiem i mieć nadzieję, że nowy dzień przyniesie coś nowego.

zatroskany internauta napisał/a:

Magnolia - ja prawie zawsze chodzę sam do kina i nie widzę w tym nic złego

Wiem, że to nic złego i że wiele osób tak robi. Ale to była taka moja prywatna bariera psychiczna, którą musiałam w sobie pokonać tongue Zresztą w tym roku przełamałam w sobie jeszcze jedną rzecz - udało mi się samej wyjechać na weekend. I naprawdę miło spędziłam czas - przekonałam się, że sama też mogę realizować pewne rzeczy:)

zatroskany internauta napisał/a:

Jakkolwiek szczęście generowane przez nas samych jest fajne, tak nie zastąpi ono rodzinnego ciepła i drugiej osoby, czy radości na twarzach dzieci, które biegają dookoła choinki, wygrzebując spod niej prezenty

Nie chciałabym być całe życie sama, ale nie wiem czy mi się uda z kimś stworzyć rodzinę. I nie chcę się z tego powodu łamać, albo przysłowiowo strzelać sobie w łeb. I tu też zgadzam się z Piegowata'76 takie rodzinne ciepło można sobie stworzyć, dla mnie rodzinna to też rodzice, brat, przyjaciele i ich dzieci. dla których jestem szaloną ciotką. A także inni ludzie, których spotkam i polubię w trakcie swojego życia... wydaje mi się, że szczęście to nie zamykanie się na to co Ci życie przynosi... Czerpanie radości nawet z tego, co pozornie wydaje się trudne lub niezbyt fajne...

Magnolio, "kto nie zaznał goryczy ni razu, ten nie zazna słodyczy w niebie". Życie bez smutku nie byłoby pełne ani tak bogate. To normalne, że czegoś żałujemy, za czymś tęsknimy. Sedno w tym, żeby sobie z takimi emocjami poradzić, a nie na siłę się ich pozbywać.
Bardzo mi się Twoje podejście do sprawy podoba, a wiem z własnego doświadczenia, że wypracowanie takiej postawy nie obywa się bez buntu i oporów. Ciężko  zaakceptować, że coś nam nie dane. Ale gdy się poddajemy biegowi rzeczy, odpuszczamy - przychodzi spokój. Nie mylić poddawania się z jakąś bolesną rezygnacją - nie o to chodzi.
...A ja mam dzisiaj dwa zaproszenia na świąteczny wieczór: od siostry i od sąsiadki smile
I sms dostałam od kolegi z pytaniem, jak mijają mi święta.
Nie jestem sama!

Odp: Cel życia
Magnolia777 napisał/a:

Nie chciałabym być całe życie sama, ale nie wiem czy mi się uda z kimś stworzyć rodzinę. I nie chcę się z tego powodu łamać, albo przysłowiowo strzelać sobie w łeb. I tu też zgadzam się z Piegowata'76 takie rodzinne ciepło można sobie stworzyć, dla mnie rodzinna to też rodzice, brat, przyjaciele i ich dzieci. dla których jestem szaloną ciotką. A także inni ludzie, których spotkam i polubię w trakcie swojego życia... wydaje mi się, że szczęście to nie zamykanie się na to co Ci życie przynosi... Czerpanie radości nawet z tego, co pozornie wydaje się trudne lub niezbyt fajne...

Nikt z nas nie wie, co przyniesie przyszłość. Na pewno nie należy robić czegokolwiek wbrew swojej woli. Albo nam dana osoba odpowiada, albo nie. Można iść na pewne ustępstwa, ale z umiarem. Najgorzej mają osoby, które chcą stworzyć rodzinę, są szczere, dobre, odpowiedzialne, wierne i nie mogą tego dać, ponieważ nie znajdują nikogo, albo trafiają na osoby, które tylko to wykorzystują.

Piegowata'76 napisał/a:

Wyjątkowy jest każdy z nas. Bo niepowtarzalny.
Też uważam, że nie ma sensu szukać ósmego cudu świata, ale czuję sprzeciw wobec sformułowania: "przynajmniej w części". Chcę  być nie w części, ale całkowicie przekonana, że właśnie z tym człowiekiem mi po drodze. Nawet jeśli ma jakieś tam swoje wady, bo kto ich nie ma. Ale co do szansy, to oczywiście zgadzam się z Tobą. Warto właśnie dlatego, że człowieka poznaje się z czasem.
Fajne emocje są... fajne, ale ja odnoszę się do nich z dużym dystansem. Wolę trochę kogoś poznać, zorientować się, z kim mam do czynienia, niż jakieś gwałtowne, ale nietrwałe porywy. Nie mam już 20-u lat, żeby wierzyć w bajki pt. "miłość jest ślepa".

Oczywiście, że trzeba być w pełni przekonanym do drugiej osoby. Przez "część" miałem na myśli zasmakowanie bycia po związkowej stronie "barykady" żeby mieć porównanie. Jeżeli ktoś go nie ma w ogóle, to ma jednak trudniej.

28

Odp: Cel życia

Hmm... Boli ten brak porównania, wiem. Ale to jest cholerna pułapka!
Chciałam odmienić swoją samotność. Chciałam doświadczyć "normalnego" życia. I spotkałam kogoś, kto mnie zechciał, kogo ja zaakceptowałam. I tak się na tym przejechałam, że najgorszemu wrogowi nie życzę.
Teraz może przesadzam w drugą stronę, ale bardziej skłonna jestem słuchać argumentów przeciw związkowi niż za.
Chyba wyrosłam z myślenia, że wszystkiego w życiu trzeba zakosztować. Nic nie muszę.

29 Ostatnio edytowany przez zatroskany internauta (2017-12-26 14:57:55)

Odp: Cel życia
Piegowata'76 napisał/a:

Hmm... Boli ten brak porównania, wiem. Ale to jest cholerna pułapka!
Chciałam odmienić swoją samotność. Chciałam doświadczyć "normalnego" życia. I spotkałam kogoś, kto mnie zechciał, kogo ja zaakceptowałam. I tak się na tym przejechałam, że najgorszemu wrogowi nie życzę.
Teraz może przesadzam w drugą stronę, ale bardziej skłonna jestem słuchać argumentów przeciw związkowi niż za.
Chyba wyrosłam z myślenia, że wszystkiego w życiu trzeba zakosztować. Nic nie muszę.

Ja nigdy nie wychodziłem z założenia, że wszystkiego trzeba w życiu spróbować i też nie raz znalazłem kogoś, kto wydawał się w porządku, kto mnie zaakceptował i kogo akceptowałem ja. Niestety po czasie (krótszym lub dłuższym) okazywało, się, że ta osoba nagle pokazywała swój charakter (od ostatniej partnerki po roku na pytanie: "Dlaczego rozwaliłaś wszystko, co tyle razem budowaliśmy" usłyszałem odpowiedź:"Może po prostu byłam dobrą aktorką" - do końca życia będę to pamiętał, tak źle się wtedy poczułem). Także nigdy nie mamy pewności na kogo trafimy. Dlatego właśnie postanowiłem sobie dawać każdej osobie dłuższy okres testowy - podchodzić z szacunkiem, poznawać, ale nie ufać tylko obserwować w różnych sytuacjach. Mało komu będzie się chciało grać przez np. pół roku próbując nas wykorzystać. Tam, gdzie kończy się cierpliwość, zaczyna się prawda.

30

Odp: Cel życia

Dla mnie życie samo w sobie jest celem. Często się nad tym zastanawiam, czasem mam wrażenie, że życie to czuwanie na przemian ze snem. Śpimy, potem się budzimy i wykonujemy różne czynności, czasem tylko po to by czuwanie szybciej zeszło. Niektóre czynności wykonywane w czasie czuwania polubiłam, np. pracę zawodową, moje sposoby na rozrywkę, spojrzenie przez okno na słońce muskające promieniami modrzewie na skraju lasu, spryskanie się ładnym zapachem, kąpiel, leniwa poranna kawa w niedzielę. Czasem myślę, że osiągnęłam w życiu wszystko co chciałam, spełniły się moje marzenia, doznałam wielu doświadczeń, mam poczucie, że moje życie jest dobre, mimo że nie mam jakiegoś szczytnego celu, po prostu chcę żyć, czasem sie cieszyć, śmiać, czasem mieć rozterki, smutki, to wszystko składa się na zycie.

31

Odp: Cel życia
Symbi napisał/a:

Dla mnie życie samo w sobie jest celem.

To samo chciałem napisać,naszym biologicznym celem jest rozmnożyć się i umrzeć,brutalne,ale prawdziwe.
Nie rozumiem tej współczesnej gonitwy i wmawiania wszystkim,że każdy musi mieć wyznaczony cel i do niego dążyć.Ok nie neguje tego,jeśli ktoś faktycznie ma na celu np założenie rodziny,nauczenie się języka obcego itd,ale trzeba chyba mieć wewnętrzną chęć robienia tego,a nie na siłę szukać celu w życiu i realizowania go,"bo tak trzeba" Cokolwiek w życiu osiągniesz,nie uczyni Cię szczęśliwym,może na chwilę,szczęście trzeba znaleźć w sobie i pielęgnować je,cieszyć się z małych rzeczy i cudownych chwil.
Jeśli zabrane nam zostanie coś od czego uzależniliśmy szczęście,to fatalnie się to odbije na naszej psychice.

32 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2017-12-26 14:41:58)

Odp: Cel życia
zatroskany internauta napisał/a:

Ja nigdy nie wychodziłem z założenia, że wszystkiego trzeba w życiu spróbować i też nie raz znalazłem kogoś, kto wydawał się w porządku, kto mnie zaakceptował i kogo akceptowałem ja. Niestety po czasie (krótszym lub dłuższym) okazywało, się, że ta osoba nagle pokazywała swój charakter (od ostatniej partnerki po roku na pytanie: "Dlaczego rozwaliłaś wszystko, co tyle razem budowaliśmy" usłyszałem odpowiedź:"Może po prostu byłam dobrą aktorkom" - do końca życia będę to pamiętał, tak źle się wtedy poczułem). Także nigdy nie mamy pewności na kogo trafimy. Dlatego właśnie postanowiłem sobie dawać każdej osobie dłuższy okres testowy - podchodzić z szacunkiem, poznawać, ale nie ufać tylko obserwować w różnych sytuacjach. Mało komu będzie się chciało grać przez np. pół roku próbując nas wykorzystać. Tam, gdzie kończy się cierpliwość, zaczyna się prawda.

Ja też nie ufam już pierwszym wrażeniom.
Mam wrażenie, że miażdżąca większość ludzi nie miłości szuka, nie uczucia, ale po prostu chce zapełnić puste miejsce obok siebie, byle szybciej, byle już.
Mężczyźni, których spotykałam nie dawali mi czasu na poznanie się, zorientowanie się, co jest między nami, oswojenie się z samą swoją obecnością i spokojne dojrzewanie bliskości. Nie wydaje mi się, żebym była niedostępną księżniczką, ale naprawdę nie bawi mnie przeskakiwanie kilku albo i wszystkich schodków naraz.
Wiesz, myślę, że aktorstwo to krótkowzroczna polityka. Bo owszem pozwala "złapać" kogoś, ale z utrzymaniem przy sobie już gorzej. I co to za życie, co za męczarnia - ciągle grać. Chciałabym znaleźć w kimś przyjaciela, kogoś kto mnie naprawdę pozna i nie nie przestanie kochać.

Odp: Cel życia
Piegowata'76 napisał/a:

Ja też nie ufam już pierwszym wrażeniom.
Mam wrażenie, że miażdżąca większość ludzi nie miłości szuka, nie uczucia, ale po prostu chce zapełnić puste miejsce obok siebie, byle szybciej, byle już.
Mężczyźni, których spotykałam nie dawali mi czasu na poznanie się, zorientowanie się, co jest między nami, oswojenie się z samą swoją obecnością i spokojne dojrzewanie bliskości. Nie wydaje mi się, żebym była niedostępną księżniczką, ale naprawdę nie bawi mnie przeskakiwanie kilku albo i wszystkich schodków naraz.
Wiesz, myślę, że aktorstwo to krótkowzroczna polityka. Bo owszem pozwala "złapać" kogoś, ale z utrzymaniem przy sobie już gorzej. I co to za życie, co za męczarnia - ciągle grać. Chciałabym znaleźć w kimś przyjaciela, kogoś kto mnie naprawdę pozna i nie nie przestanie kochać.

Myślę, że trzeba wszystko wypośrodkować. Jeżeli jest dobrze, wówczas powoli iść do przodu. Tak samo nie wierzę w to słynne "bum chemiczne", gdyż zauroczenia w końcu przemijają i zostaje niesmak oraz otwierają się oczy na inną rzeczywistość. Istotnie wiele osób szuka kogoś na chwilę, a jeżeli ta osoba się zakocha, to mogą nagle bez powodu zmienić sobie kwiatek, jeżeli im się nagle coś przestanie podobać. Tak jakby nie potrafili wziąć odpowiedzialności za siebie i swoje czyny. W końcu lepiej iść na łatwiznę niż walczyć o coś ważnego w życiu prawda?

34

Odp: Cel życia
Piegowata'76 napisał/a:

I co to za życie, co za męczarnia - ciągle grać. Chciałabym znaleźć w kimś przyjaciela, kogoś kto mnie naprawdę pozna i nie nie przestanie kochać.

A czy ta potrzeba gwarancji, że ktoś nie przestanie kochać nie powoduje, że wpada się w ślepy zaułek ?

Przecież tej pewności nigdy nie będzie, ludzie się zmieniają, ktoś dziś może kochać a jutro już nie, jak sama napisałaś nie wierzysz że "miłość jest ślepa", moim zdaniem nie jest też (na szczęście) bezwarunkowa.
I albo ktoś spróbuje po raz kolejny, albo będzie stał w miejscu czekając na tą osobę z napisem "Gwarancja 100% satysfakcji, albo zwrot straconego czasu" smile

Jasne, można się sparzyć. A potem wyciągnąć wnioski i być mądrzejszym następnym razem. A może potrzeby następnego razu już nie będzie ? smile

35 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2017-12-26 15:29:22)

Odp: Cel życia
zatroskany internauta napisał/a:

Myślę, że trzeba wszystko wypośrodkować. Jeżeli jest dobrze, wówczas powoli iść do przodu. Tak samo nie wierzę w to słynne "bum chemiczne", gdyż zauroczenia w końcu przemijają i zostaje niesmak oraz otwierają się oczy na inną rzeczywistość.

Dokładnie moje podejście. A jednak uchowali się jeszcze faceci, którzy myślą podobnie smile
"Bum" to moim zdaniem dobre dla smarkaczy.
Zaobserwowałam, że w smarkatym wieku to właśnie jest loteria: albo wchodzisz w życie dobrze emocjonalnie wyposażony i instynktownie dokonujesz dobrych wyborów, albo lądujesz fatalnie. Nie ma w tym świadomości, a jedynie szczęśliwy lub nieszczęśliwy zbieg okoliczności.
Kiedyś tak się mówiło, zresztą do dziś słyszę to sformułowanie: "dostać" męża/żonę. Za młodu się dostaje, ale gdy gdy człowiek oberwie po głowie, zaczyna trochę inaczej myśleć o związkach i miłości.

36

Odp: Cel życia
Ras napisał/a:

A czy ta potrzeba gwarancji, że ktoś nie przestanie kochać nie powoduje, że wpada się w ślepy zaułek ?

Wiesz, gwarancji może i nie ma, ale są większe i mniejsze szanse. Jest wola, a to bardzo dużo, chyba najwięcej.
Dziś za często zwalniamy się z odpowiedzialności za trwanie relacji.
Jasne, że nic na siłę, sama wyszłam z małżeństwa, które było kompletną pomyłką (właśnie przez moją i męża głupotę, brak doświadczenia życiowego i braki emocjonalne), ale pod stwierdzeniem, że miłość to akt woli podpisuję się z całego serca.

37

Odp: Cel życia

P.S. Może nie ma gwarancji, że się uda, ale jakże często pragnąc związku ignorujemy gwarancję, że się NIE uda.

38

Odp: Cel życia

wola to co najwyżej może byc, aby z kims zostac w zwiazku
ale nie, zeby kochac

i wszystko sie konczy albo zmienia
na to nie ma recepty i zwyczajnie dobrze jest ten fakt zaakceptowac.

39

Odp: Cel życia
theonlyone napisał/a:
Symbi napisał/a:

Dla mnie życie samo w sobie jest celem.

To samo chciałem napisać,naszym biologicznym celem jest rozmnożyć się i umrzeć,brutalne,ale prawdziwe.
Nie rozumiem tej współczesnej gonitwy i wmawiania wszystkim,że każdy musi mieć wyznaczony cel i do niego dążyć.Ok nie neguje tego,jeśli ktoś faktycznie ma na celu np założenie rodziny,nauczenie się języka obcego itd,ale trzeba chyba mieć wewnętrzną chęć robienia tego,a nie na siłę szukać celu w życiu i realizowania go,"bo tak trzeba" Cokolwiek w życiu osiągniesz,nie uczyni Cię szczęśliwym,może na chwilę,szczęście trzeba znaleźć w sobie i pielęgnować je,cieszyć się z małych rzeczy i cudownych chwil.
Jeśli zabrane nam zostanie coś od czego uzależniliśmy szczęście,to fatalnie się to odbije na naszej psychice.



Dokładnie , naszym jedynym celem i sensem życia jest tylko i wyłącznie przedłużenie gatunku ludzkiego. Nie ma innego celu.

40

Odp: Cel życia
_v_ napisał/a:

wola to co najwyżej może byc, aby z kims zostac w zwiazku
ale nie, zeby kochac

Fał, ale ta decyzja o pozostaniu, o pielęgnowaniu związku to przecież też miłość. Aczkolwiek nie zawsze oczywiście.


_v_ napisał/a:

i wszystko sie konczy albo zmienia
na to nie ma recepty i zwyczajnie dobrze jest ten fakt zaakceptowac.

No, dobra,

A jednak są związki i małżeństwa, które trwają całe życie i niekoniecznie z przymusu. Nie mają może już tych emocji, co na początku, ale za to świadomość, że z tą osobą chce się wciąż być. I to jest właśnie wola.
Bez woli miotalibyśmy się w życiu jak ćmy.

41 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2017-12-26 18:39:02)

Odp: Cel życia
przypominajka napisał/a:

Dokładnie , naszym jedynym celem i sensem życia jest tylko i wyłącznie przedłużenie gatunku ludzkiego. Nie ma innego celu.

A ja sobie myślę często, że każdy z nas dostaje życie - lepsze, gorsze, ale dostaje ten swoisty "pakiet". I tylko od nas zależy, co z nim zrobimy. Czy uznamy, że jest bez sensu, długie, szare i do d...y, czy jednak nadamy mu sens.
A te sensy są przeróżne.
Przychylam się do opinii, że celem jest samo życie i przejście tej drogi jak najlepiej się potrafi.

42

Odp: Cel życia
Piegowata'76 napisał/a:

Jasne, że nic na siłę, sama wyszłam z małżeństwa, które było kompletną pomyłką (właśnie przez moją i męża głupotę, brak doświadczenia życiowego i braki emocjonalne), ale pod stwierdzeniem, że miłość to akt woli podpisuję się z całego serca.

Nie wiem ile trwało, jaki miało przebieg, ale obstawiam, że świadomość tego wszystkiego pojawiła się już po jego zakończeniu, ewentualnie jakieś jej zalążki niedługo przed...
Teraz już ją masz, no i doświadczenie jakieś też. A jeżeli i braki emocjonalne udało się załatać, to powinnaś się stawiać na wygranej pozycji wink


Piegowata'76 napisał/a:

P.S. Może nie ma gwarancji, że się uda, ale jakże często pragnąc związku ignorujemy gwarancję, że się NIE uda.

Z tym, że dzieje się tak często (w sensie wielokrotnie w perspektywie jednej osoby) zgodzę się jedynie w przypadku pierwszych związków, braku doświadczenia itd.
Ewentualnie osób na tyle głupich, że nie są zdolni do chwili autorefleksji i wyciągania jakichkolwiek wniosków.
Ale wtedy znów nie możemy tego nazywać gwarancją.  A jeżeli wykluczyć powyższe i dana osoba ma świadomość, że lampki ostrzegawcze pojawiające się w jej głowie to nie fajerwerki, a mimo wszystko w  to brnie, to są to wg mnie te smutne przypadki, prób łatania wspomnianych wcześniej braków i luk.


Piegowata'76 napisał/a:

Dziś za często zwalniamy się z odpowiedzialności za trwanie relacji.

Jak już tak na refleksje mnie zebrało, to nie wiem czy to nie jest gdzieś mniej więcej fifty-fifty zerkając z perspektywy tego forum na przykład, czyli osób zrzucających z siebie tą odpowiedzialność jak i obarczających się nią przesadnie.


Piegowata'76 napisał/a:

Wiesz, gwarancji może i nie ma, ale są większe i mniejsze szanse. Jest wola, a to bardzo dużo, chyba najwięcej

I tego się trzymaj! smile

43 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2017-12-26 18:57:31)

Odp: Cel życia
Ras napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Jasne, że nic na siłę, sama wyszłam z małżeństwa, które było kompletną pomyłką (właśnie przez moją i męża głupotę, brak doświadczenia życiowego i braki emocjonalne), ale pod stwierdzeniem, że miłość to akt woli podpisuję się z całego serca.

Nie wiem ile trwało, jaki miało przebieg, ale obstawiam, że świadomość tego wszystkiego pojawiła się już po jego zakończeniu, ewentualnie jakieś jej zalążki niedługo przed...
Teraz już ją masz, no i doświadczenie jakieś też. A jeżeli i braki emocjonalne udało się załatać, to powinnaś się stawiać na wygranej pozycji wink


Piegowata'76 napisał/a:

P.S. Może nie ma gwarancji, że się uda, ale jakże często pragnąc związku ignorujemy gwarancję, że się NIE uda.

Z tym, że dzieje się tak często (w sensie wielokrotnie w perspektywie jednej osoby) zgodzę się jedynie w przypadku pierwszych związków, braku doświadczenia itd.
Ewentualnie osób na tyle głupich, że nie są zdolni do chwili autorefleksji i wyciągania jakichkolwiek wniosków.
Ale wtedy znów nie możemy tego nazywać gwarancją.  A jeżeli wykluczyć powyższe i dana osoba ma świadomość, że lampki ostrzegawcze pojawiające się w jej głowie to nie fajerwerki, a mimo wszystko w  to brnie, to są to wg mnie te smutne przypadki, prób łatania wspomnianych wcześniej braków i luk.


Piegowata'76 napisał/a:

Dziś za często zwalniamy się z odpowiedzialności za trwanie relacji.

Jak już tak na refleksje mnie zebrało, to nie wiem czy to nie jest gdzieś mniej więcej fifty-fifty zerkając z perspektywy tego forum na przykład, czyli osób zrzucających z siebie tą odpowiedzialność jak i obarczających się nią przesadnie.


Piegowata'76 napisał/a:

Wiesz, gwarancji może i nie ma, ale są większe i mniejsze szanse. Jest wola, a to bardzo dużo, chyba najwięcej

I tego się trzymaj! smile


Zgadzam się z każdym punktem tej wypowiedzi.

44

Odp: Cel życia
Piegowata'76 napisał/a:
_v_ napisał/a:

wola to co najwyżej może byc, aby z kims zostac w zwiazku
ale nie, zeby kochac

Fał, ale ta decyzja o pozostaniu, o pielęgnowaniu związku to przecież też miłość. Aczkolwiek nie zawsze oczywiście.


_v_ napisał/a:

i wszystko sie konczy albo zmienia
na to nie ma recepty i zwyczajnie dobrze jest ten fakt zaakceptowac.

No, dobra,

A jednak są związki i małżeństwa, które trwają całe życie i niekoniecznie z przymusu. Nie mają może już tych emocji, co na początku, ale za to świadomość, że z tą osobą chce się wciąż być. I to jest właśnie wola.
Bez woli miotalibyśmy się w życiu jak ćmy.

przede wszystkim decyzja o pozostaniu nie oznacza automatycznie decyzji o pielęgnacji zwiazku. najczęściej decyzja o pozostaniu jest motywowana strachem lub wygodą. to raz.

dwa: takie zwiazki to jest ulamek ulamka. zdecyi większość ludzi nie ma pojecia i świadomości tego, ze zwiazek dwojga ludzi sie zmienia, bo i ludzie sie zmieniaja. oczekują, ze za 10, 20 lat wszystko będzie identyczne jak na poczatku. te same plany, priorytety, marzenia, nawet wygląd.

polecalam już kiedys ten tekst, ale moze wkleję go w calosci, bo linkow nie wolno. pochodzi z bardzo mądrej stronki: bez ego.  warto ja czytać.

Hmm,tak sobie czytam to co piszesz Piegowata i nasuwa mi sie tylko jeden obraz: kobieta wchodzi do sklepu z obuwiem. wybiera pierwsze buty w swoim (wydawałoby się) rozmiarze, a potem idzie do kasy i je kupuje. a następnie oczekuje, ze bedzie w tych butach chodzic az do smierci, a one sie nie zmienią ani na jotę. w koncu ma taka wolę. więc nie Bedzie zwracać uwagi na to, ze odpadnie podeszwa, zmieni jej się stopa, nie bedzie odpowiedniej pogody na to obuwie,czy bedzie kompletnie nieodpowiednie na dana podróż. skoro ona ma wolę w nich chodzic do konca życia,to tak będzie, chocby trzeba bylo je kleic, łatac, obwiązywać sznurkiem i tak dalej.

Dlaczego dobre związki nie trwają wiecznie?

autor: Miriam Babula

Po czym poznać dobry związek?

To zależy od tego, czego w nim szukamy, rzecz jasna.

Jeśli jednak szukamy w nim autentyczności, wzajemnego szacunku i miłości – trwałość związku to kryterium, które musimy bezwzględnie i natychmiast wyrzucić do kosza.

I odwrotnie: jeśli naszym priorytetem jest związek, który będzie trwał aż po grób – szanse, że będzie autentyczny i oparty na szacunku i miłości są żadne.

Dlaczego tak jest oraz wyjaśnienie 2 najbardziej rozpowszechnionych lęków z tym związanych – w dzisiejszym tekście.

NB: Choć definiuję tutaj „dobry” związek jako taki, który nas wspiera w życiu w zgodzie ze sobą, jest to perspektywa czysto subiektywna. Każdy ma prawo definiować „dobry” związek tak, jak mu pasuje. Dlatego nie traktuj tego tekstu jak obiektywną wykładnię, a jedynie jako pretekst do głębszego zastanowienia się co „dobry” związek znaczy dla ciebie.

Zacznijmy od przyjrzenia się na czym polega:

Podstawowy kłopot z ideą, że dobry związek trwa wiecznie

Otóż polega on na tym, że boimy się wykonać minimalnego choć ruchu, który mógłby tą wieczność skrócić.

I mniej lub bardziej świadomie ucinamy wszystkie nasze potrzeby i pragnienia, które mogłyby się okazać nie do zaakceptowania przez drugą osobę.

Dla równowagi zaś wprowadzamy w życie fantastyczne porady z kolorowych magazynów zazwyczaj zebranych w listy typu: „10 sposobów, żeby zatrzymać go / ją przy sobie – już na zawsze!”.

W efekcie, zamiast reagować na to, co się dzieje Tu i Teraz w zgodzie z tym co czujemy, łamiemy sobie głowę, jaki ruch najlepiej przywiąże do nas najbliższą osobę i odgrywamy niezwykle rozbudowane role.

Czyli przestajemy być sobą i zaczynamy udawać kogoś, kim nie jesteśmy.

A skoro my stajemy na rzęsach i postępujemy wbrew sobie po to, aby związek trwał wiecznie (a to wymaga przecież wysiłku, czyż nie?) – zaczynamy wymagać tego samego od drugiej osoby.

I zamiast cieszyć się każdą razem spędzaną chwilą – zamieniamy się w czujnego kaprala, który 24/7 pilnuje, aby uwaga drugiej osoby była skupiona tylko na nas! Każde najmniejsze nawet zainteresowanie kimś / czymś innym to przecież zagrożenie, że traci zainteresowanie nami! I pójdzie sobie od nas precz!

couple look a tme
Patrz na mnie! Na mnie! Tylko na mnie!! Cały czas na mnie!!!
Zaczynają się pojawiać wyrafinowane manipulacje, najlepiej oparte na strachu lub poczuciu winy, aby „ukochanej osobie” to pójście precz nawet nie przyszło do głowy.

I choć taki związek faktycznie może trwać wiecznie – jest to w rzeczywistości trup, a raczej zombie, które tym się różni od trupa, że chodzi.

Ale radości życia w nim dokładnie tyle samo.

Bo radość życia wyprowadza się natychmiast, gdy tylko wprowadzają się role, które trzeba odgrywać pod groźbą dąsów, cichych dni i wszelkiej maści agresji i afer.

Radość życia, choć niewinna i delikatna, to jednak nie da sobie chodzić po głowie wink
Radość życia, choć niewinna i delikatna, to jednak nie da sobie chodzić po głowie wink
Prawdziwy związek zaś jest żywy i spontaniczny

Ciągle się zmienia, pulsuje – bo osoby go tworzące są żywe i ciągle się zmieniają. Prawdziwy związek oddycha.

Są wdechy – zbliżenia.

I wydechy – oddalenia.

W prawdziwym związku szanujemy naturalną dla każdego człowieka oscylację między potrzebą bliskości i niezależności. Własną. I drugiej osoby. Nie próbujemy zamrozić wahadeł na wychyleniu „BLISKOŚĆ TOTALNA”. Nie wpadamy w panikę i nie karzemy za to, że wahadło bliskiej osoby poszło w drugą stronę. Ani nie czujemy się winni, gdy akurat nasze to uczyniło.

W prawdziwym związku dbamy o to, aby być jak najbardziej autentycznym w każdym spędzanym razem Tu i Teraz – bez względu na to, czy to spowoduje rozpad relacji, czy nie. Bo jest to równoznaczne z szacunkiem dla wolności wyboru drugiej osoby. Jeśli nie jesteśmy tym, z kim czuje się autentycznie dobrze, próby zatrzymania jej są… zwykłą przemocą.

(Stali bywalcy „bez ego” dobrze to wiedzą, ale jeśli jesteś tu pierwszy raz koniecznie zajrzyj do Iluzje wolności, czyli po czym poznać niewolnika? (medytacja liberała 1/3), żeby zobaczyć, że swobodne wyrażanie agresji nie ma nic wspólnego z byciem autentycznym.)

W prawdziwym związku nie trzymamy najbliższej osoby w klatce, tylko wspieramy ją, żeby rozszerzała swoje horyzonty, rozwijała się i rosła, nawet jeśli ciągnie ją zupełnie gdzie indziej niż nas. Pamiętamy bowiem, że jej życie należy do niej, a nie do nas.

Dlatego właśnie:

Dbanie o trwałość związku w rzeczywistości go niszczy

W każdej chwili, którą spędzamy z najbliższą osobą, możemy wybrać jedną z dwóch opcji:

Możemy wykonać ruch w zgodzie z nami samymi, takimi jakimi jesteśmy Tu i Teraz.

Albo sięgnąć myślą w przyszłość, wyobrazić sobie, jaki ruch najlepiej przywiąże do nas drugą osobę, a potem ten ruch wykonać. Skazując tym samym siebie na tkwienie w fałszywej roli, a drugą osobę – na życie jako ofiara oszustwa i manipulacji.

Jeśli wierzymy, że hej! wszystkie chwyty dozwolone, byleby związek trwał! to jest to nasze święte prawo. Jednak warto pamiętać, że prawdziwe uczucia nie rodzą się z fałszu. Nawet jeśli wytrwamy w tym fałszu 100 lat.

Jeśli jednak manipulowanie najbliższą osobą budzi w nas szczerą zgrozę, szukamy relacji wyrastającej z autentycznych uczuć. I pamiętamy, że związki kończą się nie dlatego, że były „niedobre”, tylko dlatego, że każdy z nas ciągle się zmienia, a szanse, że druga osoba będzie się zmieniać w tym samym tempie i kierunku nie wynoszą 100%.

Poczucie, że związek był „niedobry” bierze się jedynie stąd, że nie pozwoliliśmy mu się skończyć wtedy, kiedy rzeczywiście się skończył. I trwaliśmy w relacji, której już dawno (nigdy?) nie było.

I tu pojawia się pewnie tysiąc znaków zapytania. Na tysiąc nie ma tu miejsca, spójrzmy więc na:

2 najbardziej powszechne wątpliwości

Wątpliwość nr 1: przecież jak zaczniemy szanować cudzą potrzebę niezależności i pozostawimy drugiej osobie wolną rękę – pójdzie sobie od nas precz przy pierwszej lepszej sposobności.

Zwiewam póki patrzy w drugą stronę!
Zwiewam póki patrzy w drugą stronę!
No cóż… jeśli się tak faktycznie stanie, to… super!

Cały kłopot polega na tym, że jesteśmy na co dzień bombardowani przekazem, że tacy jacy jesteśmy Tu i Teraz nie wystarcza, żebyśmy byli szanowani i kochani.

Że musimy coś osiągnąć, udoskonalić się, stać się kimś wielkim (a przynajmniej większym niż jesteśmy Tu i Teraz), żeby na te uczucia zasłużyć.

Tak bardzo przyzwyczailiśmy się do tej myśli, że przestaliśmy zauważać, że to, co autentycznie zbliża dwie osoby to… miłość i szacunek, które są już Tu i Teraz, a nie dopiero wtedy, gdy zaciśniemy zęby i odegramy rolę, której oczekuje „najbliższa” osoba.

Jeśli chcemy żyć w zgodzie ze sobą, a „najbliższa” osoba nie kocha i nie szanuje nas takimi, jakimi jesteśmy Tu i Teraz, tylko dzień w dzień próbuje nas zmieniać, to lepiej będzie (dla obydwu stron) jak sobie pójdzie! I to jak najprędzej.

Prawdziwe związki to związki oparte na autentycznych i dobrowolnych uczuciach do drugiej osoby, a nie na manipulacjach i udawaniu. Jeśli te uczucia są – nikt sobie nigdzie nie pójdzie ani przy pierwszej, ani przy drugiej, ani nawet przy sto jedenastej okazji. Jeśli zaś tych uczuć nie ma – związywanie dwóch osób manipulacją nic nie da – oprócz zapewnienia sobie trwałości związku, rzecz jasna wink

I nie zdejmę tej kłódki, dopóki nie zaczniesz mnie kochać na wieki wieków amen hmm
I nie zdejmę tej kłódki, dopóki nie zaczniesz mnie kochać na wieki wieków amen hmm
Wątpliwość nr 2: przecież jak będziemy żyć w zgodzie ze sobą, to zmienimy się we wstrętnych egoistów, przestaniemy dbać o drugą osobę i związek sam się rozpadnie!

Nie mogłoby być stwierdzenia dalszego od prawdy. Jest to bowiem smutne pokłosie przekonania, że życie w zgodzie ze sobą to dawanie upustu wszelkim swoim EGO-istycznym zachciankom i manie innych głęboko w nosie. No bo jak nie są nam potrzebni do szczęścia, to po co o nich dbać?

W rzeczywistości jest dokładnie odwrotnie. To właśnie strach, że najbliższa osoba odejdzie i zostawi nas bez szans na szczęście powoduje, że o nią NIE dbamy. Bo strach zawęża nam perspektywę do skrajnie egoistycznej i zaczyna nas interesować jedynie to, czego MY chcemy, a nie to, czego potrzebuje najbliższa osoba. To pod wpływem takiego strachu właśnie przestajemy szanować cudzą wolność samo-stanowienia, cudzą wolność do rozwoju w zgodzie ze sobą. Czy jest im z tym dobrze, czy nie – mają zacisnąć zęby i być z nami. I to tak jak MY chcemy. I już!

W rzeczywistości, najlepszą motywacją do dbania o innych jest… bezwarunkowa miłość. Powoduje bowiem podjęcie działań autentycznie wspierających, a nie jedynie noszących takie znamiona po to, abyśmy się mogli w przyszłości domagać rewanżu, albo uzyskali wreszcie święty spokój od wiecznie krytykującej „najbliższej” osoby.

A bezwarunkowa miłość pojawia się dopiero wtedy, gdy ujrzymy w drugiej osobie Wolnego Człowieka, który jest tutaj po to, żeby rozwijać się w zgodzie ze sobą, a nie po to, żeby odgrywać role niezbędne do tego, abyśmy to MY byli szczęśliwi. Ewentualnie, żeby nasz związek trwał wiecznie.

Czyli wtedy, kiedy dajemy i sobie i drugiej osobie wolność bycia sobą.

I w końcu czas na:

Paradoks Autentycznych Związków

Bo przecież może zdarzyć się i tak, że autentyczne uczucia, które zbliżyły dwie osoby trwają i trwają. I w końcu okazuje się, że spędziły razem całe życie.

Prawdziwe związki mogą – choć nie muszą – trwać wiecznie.

Paradoks polega na tym, że jeśli uczepimy się idei, że „dobre związki trwają wiecznie” – nie mamy na ten prawdziwy związek, który trwa i trwa, cienia szansy. Bo natychmiastową – i niestety śmiertelną – ofiarą tej idei jest autentyczność i szczerość, czyli fundamenty prawdziwego związku.

Szanse na taki związek mamy dopiero, gdy tą ideę wyrzucimy do kosza, przestaniemy kombinować jaki by tu sprytny ruch wykonać, żeby zagwarantować sobie oddanie drugiej osoby aż po grób i wraz z partnerem wejdziemy w to, co autentycznie się dzieje między nami Tu i Teraz.

Kto wie, co się wtedy wydarzy…? wink

(Pierwszą część rozważań na temat prawdziwych związków znajdziesz w Po czym poznać, że jesteś (lub za chwilę będziesz) w toksycznym związku?)

* * *

Tkwienie w relacji, w której każde Tu i Teraz spędzamy zaciskając zęby w imię „dobrego związku, który trwa wiecznie” jest, rzecz jasna, indywidualnym wyborem, do którego każdy ma prawo.

I każdy może to uznać za „dobry związek”.

Pytanie zasadnicze jednak brzmi: czy TY uważasz związek, w którym udajesz kogoś, kim nie jesteś i zmuszasz do tego samego najbliższą osobę za „dobry”?

45

Odp: Cel życia

Sposobem jest urodzenie sie w mastepnym wcieleniu majac wiecej szczescia.
Moja sytuacja jest tragiczna, bo mialam wyznaczone cele do ktoych dazylam, lecz w 1sekundzie moje dziecko stalo sie niepelnosprawne sad
chodzilo juz do przedszkola, ja mialam isc do pracy zeby w ciagu najblizszych lat stac mnie bylo na zaciagniecie kredytu na male miesznanko i wszystko szlak trafil. Musze opiekowac sie dzieckiem 24godziny non stop, nie wiem czy kiedykolwiek pojde do pracy ;( a co za tym idzie, nigdy nie dorobie sie wlasnego maniuniego mieszkania, cale zycie nas czeka wegetacja, samotnosc i nic wiecej, taki mamy brutalny los sad najlepszym wyjsciem z tej chorej sytuacji gdzie dziecko do konca zycia jest skazane na cierpienie i nic wiecej jest pozbawienie zycia, bo po co mamy zyc???? Tylko po to zeby patrzec jak inni sa szczesliwi, maja zdrowe dzieci i dorabiaja sie, to bez sensu.
Moja sytacja jest bez wyjscia, zazdroszcze innym szczescia sad nikt z was nie ma tak beznadziejnej sytuacji sad

46 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2017-12-26 20:37:39)

Odp: Cel życia

Fał, przyznam bez bicia, że nie starcza mi cierpliwości, by teraz przeczytać przytoczony przez Ciebie artykuł. Zrobię to później, a tymczasem przeleciałam po łebkach smile.
Dlaczego jednak zakładasz, że nie ma długotrwałych związków, gdzie ludzie są razem nie z przymusu, tylko z własnego wyboru i że mimo upływu lat wciąż lubią swoje towarzystwo - co wcale nie oznacza kurczowego trzymania się na smyczy, zamykania w klatce? Ja takie związki widuję. Dlaczego zakładasz, że jeśli chcę być z kimś długo, to nie akceptuję zmian?
Jasne, że może wszystko się zmienić i zaskoczyć nas całkowicie, ale jeśli wchodzę w relację, to nie z założeniem, że to na chwilę, póki nie trafi się atrakcyjniejsza zabawka.
Dlaczego zakładasz, że długotrwały związek to zaciskanie zębów? Nie zawsze, choć czasami pewnie tak. To oczywiście zupełnie inna para kaloszy, ale w relacji z moim synem też czasem zaciskam zęby, a miłości to nie wyklucza.
Czy długie związki to koniecznie i zawsze związki toksyczne?

47 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2017-12-26 20:34:21)

Odp: Cel życia

Skoro już wyjechałam z synem, to on mnie ciągle wychowuje, motywuje do zmian spojrzenia, myślenia, modyfikowania schematów. Ja oczywiście jestem beznadzieją idealistką i póki co teoretykiem, ale sądzę, że w związku też można się nawzajem wychowywać i razem zmieniać. Trzeba chcieć i nie może to być chęć jednostronna, ale mam kilka przykładów wśród znajomych, że jest to możliwe.

48

Odp: Cel życia
Piegowata'76 napisał/a:

Fał, przyznam bez bicia, że nie starcza mi cierpliwości, by teraz przeczytać przytoczony przez Ciebie artykuł. Zrobię to później, a tymczasem przeleciałam po łebkach smile.
Dlaczego jednak zakładasz, że nie ma związków, gdzie ludzie są razem nie z przymusu, tylko z własnego wyboru i że mimo upływu lat wciąż lubią swoje towarzystwo - co wcale nie oznacza kurczowego trzymania się na smyczy? Ja takie związki widuję. Dlaczego zakładasz, że jeśli chcę być z kimś długo, to nie akceptuję zmian?
Jasne, że może wszystko się zmienić i zaskoczyć nas całkowicie, ale jeśli wchodzę w relację, to nie z założeniem, że to na chwilę, póki nie trafi się atrakcyjniejsza zabawka.
Dlaczego zakładasz, że długotrwały związek to zaciskanie zębów? Nie zawsze, choć czasami pewnie tak. To oczywiście zupełnie inna para kaloszy, ale w relacji z moim synem też czasem zaciskam zęby, a miłości to nie wyklucza.
Czy długie związki to koniecznie i zawsze związki toksyczne?

no właśnie widzę, ze wszystko przeczytalaś po łebkach wink)

49

Odp: Cel życia
_v_ napisał/a:

no właśnie widzę, ze wszystko przeczytalaś po łebkach wink)

Mimo to będę bronić poglądu, że istnieją związki do grobowej deski i to wcale nie najgorsze.

50

Odp: Cel życia
Piegowata'76 napisał/a:
_v_ napisał/a:

no właśnie widzę, ze wszystko przeczytalaś po łebkach wink)

Mimo to będę bronić poglądu, że istnieją związki do grobowej deski i to wcale nie najgorsze.

ależ ja wcale nie napisalam, ze takowe nie istnieją wink
tylko ze to ulamek ulamka
i trzeba miec do tego pewnego rodzaju samoswiadomosc i znajomość pewnych mechanizmów

51

Odp: Cel życia
_v_ napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:
_v_ napisał/a:

no właśnie widzę, ze wszystko przeczytalaś po łebkach wink)

Mimo to będę bronić poglądu, że istnieją związki do grobowej deski i to wcale nie najgorsze.

ależ ja wcale nie napisalam, ze takowe nie istnieją wink
tylko ze to ulamek ulamka
i trzeba miec do tego pewnego rodzaju samoswiadomosc i znajomość pewnych mechanizmów



A na jakiej podstawie stwierdzasz ze to ulamek ułamka ? jak Ty nie widzisz nic dalej jak przestrzeń miedzy toba a ekranem komputera.

52

Odp: Cel życia
przypominajka napisał/a:
_v_ napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Mimo to będę bronić poglądu, że istnieją związki do grobowej deski i to wcale nie najgorsze.

ależ ja wcale nie napisalam, ze takowe nie istnieją wink
tylko ze to ulamek ulamka
i trzeba miec do tego pewnego rodzaju samoswiadomosc i znajomość pewnych mechanizmów



A na jakiej podstawie stwierdzasz ze to ulamek ułamka ? jak Ty nie widzisz nic dalej jak przestrzeń miedzy toba a ekranem komputera.

obserwuję świat wink

53

Odp: Cel życia
_v_ napisał/a:
przypominajka napisał/a:
_v_ napisał/a:

ależ ja wcale nie napisalam, ze takowe nie istnieją wink
tylko ze to ulamek ulamka
i trzeba miec do tego pewnego rodzaju samoswiadomosc i znajomość pewnych mechanizmów



A na jakiej podstawie stwierdzasz ze to ulamek ułamka ? jak Ty nie widzisz nic dalej jak przestrzeń miedzy toba a ekranem komputera.

obserwuję świat wink



Cos jak Camper w CS ?

54

Odp: Cel życia
przypominajka napisał/a:
_v_ napisał/a:
przypominajka napisał/a:


A na jakiej podstawie stwierdzasz ze to ulamek ułamka ? jak Ty nie widzisz nic dalej jak przestrzeń miedzy toba a ekranem komputera.

obserwuję świat wink



Cos jak Camper w CS ?

hihihii, az musialam wygooglać wink)

prawie

naprawdę jest bardzo malo takich związków, gdzie ludzie są ze sobą tylko i wyłącznie z wlasnej woli.

55

Odp: Cel życia
_v_ napisał/a:

naprawdę jest bardzo malo takich związków, gdzie ludzie są ze sobą tylko i wyłącznie z wlasnej woli.

Jest ich tak mało,że to zakrawa o błąd statystyczny,albo o wyjątki potwierdzające regułę.

Osobiście znam kilka "dobrych" związków ponad 10 letnich,czy będą do grobowej deski,to się okaże.
Chciałbym zaznaczyć,że dyskusja nieco odbiega od tematu.

56 Ostatnio edytowany przez kwadrad (2017-12-26 23:46:00)

Odp: Cel życia

Cel życia ?
Ha , ha , no w zasadzie to wszyscy mają dość podobny cel.
Oczywiście można powiedzieć , miałem  takie albo inne plany.
Starałem się zrealizować to co było albo wydawało sie dla mnie ważne, na tyle na ile to było możliwe.

Ale ostatecznie , koniec jest podobny.
Nie wiem czy tu warto sie rozpisywać smile

57

Odp: Cel życia
theonlyone napisał/a:
_v_ napisał/a:

naprawdę jest bardzo malo takich związków, gdzie ludzie są ze sobą tylko i wyłącznie z wlasnej woli.

Jest ich tak mało,że to zakrawa o błąd statystyczny,albo o wyjątki potwierdzające regułę.

Osobiście znam kilka "dobrych" związków ponad 10 letnich,czy będą do grobowej deski,to się okaże.
Chciałbym zaznaczyć,że dyskusja nieco odbiega od tematu.


A ja myślę ze jest ich znacznie wiecej niz sie nam wydaje, tylko ich poprostu nie widzimy na codzien lub nie zwracamy uwagi. Tak samo jak np. Ja, nie trafiłem na to forum przypadkiem tylko szukałem czegoś... ( trafiłem tu po rozpadzie zwiazku) ale tak jak na codzień uwazałem sie za ułamek ułamka ,nie widziałem ludzi w sytuacji podobnej do mojej , tak tu zobaczyłem jak bardzo sie myliłem...i w druga strone jest podobnie.Jak poszukacie wzrokiem w innych obszarach niz codzien egzystujecie. Ale fakt faktem , ludzi po ciemnej stronie mocy jest wiecej , dzis  w zasadzie nikt nikomu nie jest potrzebny , anonimowość i brak konsekwencji , wszystko na wyciągniecie reki i efekt jest taki jaki widac codziennie w nowo powstałych tematach na forum. A bedzie jeszcze gorzej. Tylko ze z tym sie juz nic nie zrobi , nie da sie tego zatrzymać , konsekwencje naszych wyborów poniosą dzieci itd... i wracajac do tematu celem naszego zycia jest przetrwanie , czysta biologia , natura tylko co poniektórzy dorabiaja do tego jakies swoje ideologie , kobiety stały sie bardziej "wyzwolone " czyli mozna przyjać ze wszystko wywróciło sie do góry nogami , zaczyna działać wbrew naturze , a jak wiadomo to nie ma racji bytu i nie przetrwa.

58

Odp: Cel życia
przypominajka napisał/a:

A ja myślę ze jest ich znacznie wiecej niz sie nam wydaje, tylko ich poprostu nie widzimy na codzien lub nie zwracamy uwagi.

Tu się nie zgadzam,bo jestem uważnym obserwatorem ludzi oraz otoczenia wink
Najczęściej jest tak,że podświadomie szukamy osób/sytuacji podobnch do swojej.
Czyli jeśli jesteśmy w dobrym związku,to widzimy tylko dobre związki,utożsamiamy się z nimi,a te złe marginalizujemy,tak samo jeśli jesteśmy po rozwodzie,to widzimy przede wszystkim rozwodników...

Odp: Cel życia
Piegowata'76 napisał/a:

Dokładnie moje podejście. A jednak uchowali się jeszcze faceci, którzy myślą podobnie smile
"Bum" to moim zdaniem dobre dla smarkaczy.
Zaobserwowałam, że w smarkatym wieku to właśnie jest loteria: albo wchodzisz w życie dobrze emocjonalnie wyposażony i instynktownie dokonujesz dobrych wyborów, albo lądujesz fatalnie. Nie ma w tym świadomości, a jedynie szczęśliwy lub nieszczęśliwy zbieg okoliczności.
Kiedyś tak się mówiło, zresztą do dziś słyszę to sformułowanie: "dostać" męża/żonę. Za młodu się dostaje, ale gdy gdy człowiek oberwie po głowie, zaczyna trochę inaczej myśleć o związkach i miłości.

Ja to już relikt przeszłości więc się tak  bardzo nie liczy wink

Natomiast fakt istotnie jest taki, że wyborów dokonujemy czy to dzięki emocjom, czy to chłodnej kalkulacji. Jakie będą ich rezultaty? Tego nie wiemy. Nie raz odpowiedzi przychodzą po kilku miesiącach, a nie raz po latach. "Dostać" się nikogo nie da. Można co najwyżej zachęcić tą osobę, by z nami została, ponieważ nikt nie jest naszą własnością.

Czy związki do końca życia są możliwe? Oczywiście, że tak, jak wiele innych rzeczy. Są rzadkością - to prawda, ale nie wyklucza to ich istnienia. Myślę, że po wielu latach ludzie są razem z przyzwyczajenia. Gdy uczucia już przygasają, pozostaje norma dnia codziennego. Nie znaczy to jednak, że takim osobom nie zależy na sobie i stworzonej wspólnie rodzinie. Uważam, że to, jak ułożą się nasze relacje zależy od kilku czynników m.in.:

a) podobieństwa w podejściu do życia i oczekiwaniach
b) charakterze
c) naszej przeszłości
d) otoczenia (i tego jak jesteśmy podatni na jego sugestie, czy posiadamy własne zdanie)

Nie mniej nie chciałbym być w związku z rozsądku. W takiej sytuacji chyba lepiej odpuścić. Związek z 2 osobą powinien być czymś, co daje nam radość i wsparcie, a nie odwrotnie nieprawdaż?

@srebrna.choinka

Życie nigdy nie było sprawiedliwe. Myślę jednak, że osoby, które cały czas miały łatwo nie byłyby w stanie poradzić sobie z tak trudnymi sytuacjami. To by ich przerosło. Natomiast osoby, które w życiu zawsze miały pod górkę są w większości (nie wszystkie oczywiście) bardzo silne psychicznie i w sytuacjach tak ciężkich potrafią walczyć i żyć dalej. Nie każdy to potrafi (ilość samobójstw i uzależnień w ostatnich latach rośnie lawinowo). Życzę Ci jak najlepiej ze szczerego serca smile

@theonlyone

Zawsze podświadomie poszukujemy osoby, która jest do nas w pewnym stopniu podobna. Lubimy szukać u innych rzeczy, które podobają się nam samym i to jest naturalne. Nie mniej to, że ktoś ma podobny do nas charakter, dobrze się dogadujemy nie znaczy, że ta osoba będzie tą jedyną. Miałem ostatnio taką sytuację - dziewczyna miała podobne poglądy na życie, charakter, mogliśmy gadać godzinami i dobrze czuliśmy się w swoim towarzystwie, a jednak nic z tego nie wyszło. Tak więc trzeba podchodzić ostrożnie, dać sobie czas i poznać daną osobę na tyle, na ile możemy (optymalnie wg. mnie pół roku).  Co się okaże dalej? To loteria, gdyż człowiek zawsze może zmienić poglądy i podejście do nas. Są osoby, które kochają stale i nie zdradzają. Są też takie, które po dłuższym czasie się wypalą i odchodzą. Są również te, które nie potrafią dochować wierności i szukają ciągle nowych wrażeń (te na szczęście w większości można wyeliminować dłuższym okresem próbnym i obserwacjami).

Życie to nie bajka. Nigdy nie wiemy jakie będzie zakończenie. Jedyne co możemy zrobić, to przygotować się na nie najlepiej jak umiemy.

60 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2017-12-27 12:02:19)

Odp: Cel życia

Zatroskany, dziękuję za mądre słowa pod adresem Choinki. Ja nie wiedziałam, co jej odpisać i nie śmiałam prawić mądrości.

Wiesz, ja sobie będę reliktem, choćby nie wiem jak inni stukali się w głowę. Miło, że nie jestem sama.

Jeśli związek jest wyłącznie z rozsądku, to chyba kiepsko, ale uważam, że odrobina jego jest niezbędna. Zresztą to właśnie rozsądek kazałby mi nie pakować się, w relację, w której brakuje uczucia. Ot, paradoks smile

Czasami sobie myślę, że w drugim człowieku szukam przede wszystkim podobieństwa wyznawanych wartości. Bez tego chyba się nie uda. Nie zajedziemy daleko na samych emocjach. Zauroczenie, jak sam napisałeś, przejdzie, wspólne życie spowszednieje, ale zostają wartości, sens i cele.
Nie potrzebuję wielkich fajerwerków w życiu, wolę sens i spokój, ciepło i bezpieczeństwo.

Odp: Cel życia

Emocje z czasem zawsze opadają i wówczas zaczynamy analizować inne aspekty tej drugiej osoby. Bardzo często przestaje nam się podobać to, co nagle dostrzeżemy, a czego wcześniej zaślepieni tą mityczną "chemią" nie widzieliśmy.
Tak samo jest z urodą - z czasem przemija. Zostaje charakter i podejście do życia. To właśnie w nich należy szukać pewnej namiastki stabilizacji na przyszłość (bo jak wcześniej było wspomniane gwarancji nigdy nie dostaniemy).
Niestety aktualnie rozsądek jest w wielu przypadkach pomijany. Liczy się show, życie chwilą, popisywanie przed innymi. Natomiast to się z czasem kończy i zostajemy z niczym. Dlatego właśnie te jednostki, które mają własne zdanie potrafią żyć po swojemu (z reguły traktowani jako odmieńcy). Jak kończą? To zależy od tego, czy uda im się spotkać kogoś o równie poważnym podejściu do życia. Wtedy jest duża szansa na coś fajnego. Gorzej z tymi, którym się to nie udaje i chociaż starają się żyć jak najlepiej, to jednak często żyją w samotności. Wolą to niż związki z rozsądku lub pod wpływem chwili.

62 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2017-12-27 16:19:21)

Odp: Cel życia

Trzeba czasem to i owo przewartościować, przemyśleć, zmodyfikować podejście.
Jestem gotowa spędzić resztę życia w pojedynkę, jeżeli nie trafię na tego, z kim mi po drodze.
Mimo to nie jestem sama i moje życie nie jest pozbawione miłości.
Nie dam się przekonać, że to gorsze życie. Inne po prostu.

63 Ostatnio edytowany przez mergi (2017-12-27 17:35:39)

Odp: Cel życia
Magusia1 napisał/a:

Czym właściwie jest szczęście?

Szczęście to nie stacja docelowa,a sposób podróżowania.
..to przede wszystkim obecność bliskich ( w jakimś sensie potrzebujemy do szczęścia drugiego człowieka ,nie ma co ukrywać) i docenienie tego co się ma,a nie skupiania się na brakach.
Tylko tyle ,albo aż tyle.
Wbrew pozorom nie jest to łatwe.

@srebrna.choinka

Czytając Twoją wypowiedź człowiek dostrzega, jak małe i błahe  są te jego problemy dot.braku znajomych,nudnego życia itd.Jak ziarenko piasku rzucone do oceanu-bez znaczenia.
Życzę Ci siły i wytrwałości i mam nadzieję,że masz obok siebie chociaż jedną życzliwą CI osobę.

64

Odp: Cel życia
zatroskany internauta napisał/a:

Emocje z czasem zawsze opadają i wówczas zaczynamy analizować inne aspekty tej drugiej osoby. Bardzo często przestaje nam się podobać to, co nagle dostrzeżemy, a czego wcześniej zaślepieni tą mityczną "chemią" nie widzieliśmy.
Tak samo jest z urodą - z czasem przemija. Zostaje charakter i podejście do życia. To właśnie w nich należy szukać pewnej namiastki stabilizacji na przyszłość (bo jak wcześniej było wspomniane gwarancji nigdy nie dostaniemy).
Niestety aktualnie rozsądek jest w wielu przypadkach pomijany. Liczy się show, życie chwilą, popisywanie przed innymi. Natomiast to się z czasem kończy i zostajemy z niczym. Dlatego właśnie te jednostki, które mają własne zdanie potrafią żyć po swojemu (z reguły traktowani jako odmieńcy). Jak kończą? To zależy od tego, czy uda im się spotkać kogoś o równie poważnym podejściu do życia. Wtedy jest duża szansa na coś fajnego. Gorzej z tymi, którym się to nie udaje i chociaż starają się żyć jak najlepiej, to jednak często żyją w samotności. Wolą to niż związki z rozsądku lub pod wpływem chwili.

Moim zdaniem chemia jest bardzo ważna.Chemia nie wyklucza istnienia wyższych wartości,po prostu jeśli się w kimś zauroczymy,to może przekształci się w jakieś głębsze uczucie,a może nie,reguły nie ma.
Podobno są związki zaczynające się od przyjaźni,a potem z czasem może zaiskrzyć,chociaż mi się to nigdy nie przytrafiło,raczej zaczynało się zawsze od chemii.

zatroskany internauta napisał/a:

Zostaje charakter i podejście do życia

To też nie jest takie pewne i oczywiste,każdy się z wiekiem zmienia,jak i jego podejście do życia.
Wygląda na to,że takie czasy,trzeba cieszyć się chwilą,może z kimś będzie się kilka miesięcy,może rok,kilka lat,a może całe życie,nie warto za bardzo tego rozkminiać.

Odp: Cel życia
theonlyone napisał/a:

Moim zdaniem chemia jest bardzo ważna.Chemia nie wyklucza istnienia wyższych wartości,po prostu jeśli się w kimś zauroczymy,to może przekształci się w jakieś głębsze uczucie,a może nie,reguły nie ma.
Podobno są związki zaczynające się od przyjaźni,a potem z czasem może zaiskrzyć,chociaż mi się to nigdy nie przytrafiło,raczej zaczynało się zawsze od chemii.

Mnie nigdy nie przydarzyła się ta magiczna chemia. Mało tego znam dużo związków, które tej chemii nie miały, a zamiast tego zostały zbudowane na zaufaniu, przyjaźni i szczerości. Z czasem uczucie się rozwinęło i te pary są obecnie szczęśliwe z dziećmi. Nie należy mylić chemii z uczuciami. To tylko zauroczenie, które z czasem mija lub słabnie, a wtedy dużo osób nagle zaczyna widzieć prawdę i zadawać sobie pytania w stylu "co ja w nim widziałam?" itp.
Dlatego o wiele lepiej jest podejść na trzeźwo i stopniowo rozwijać relacje niż dać się ponieść jakimś głupim efektom chwili i potem tego żałować.

Piegowata'76 napisał/a:

Nie dam się przekonać, że to gorsze życie. Inne po prostu.

Dokładnie. Jest inne. Fajnie byłoby mieć kogoś, na kim można by polegać, ale lepiej nie mieć nikogo, niż osobę, która będzie zamieniać nasze życie w piekło.

Posty [ 1 do 65 z 78 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Cel życia

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024