Mój świat się chyba zawalił...pomocy - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 8 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 469 ]

131

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Chciałam opisać moja historię, ale niestety ucina mi posty albo wyskakuje blada 

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Chciałam opisać moja historię, ale niestety ucina mi posty albo wyskakuje blada 

133

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:

Noooo, moim zdaniem większość tego psychologicznego bełkotu można włożyć między bajki. U nas były rozmowy, nie było rutyny, zawsze umieliśmy zagospodarować wolny czas, nie było dziadowania w domu. Wszytsko wzorowo - książkowego. Mimo to pojawiła się nowa i Romeo odpłynął. Cóż, chwilowy powiew nowości i tak chłopak szumiał przez pare miesięcy, aż się wyszumiał ale było już za późno.
A tak z ciekawości, to terapia na która chodzisz coś Ci daje? Ja zawsze sceptycznie podchodziłam to tego typu „wynalazków”.

hehe chyba chodziłem. Już nie chodzę w sumie nie chodzimy. Jak chodziliśmy razem na terapię to myślałem że coś to daje... ale moja żonka dzień później miała swojego prywatnego psychologa który doradzał jej znacznie dosadniej czy tkwić w tym związku czy nie...:) on był -jest jej najlepszym psychologiem...wiem o tym bo po jednej z wizyt wykryłem rozmowę jak żali się jemu jak to terapia nie działa...ehhh:)

Tak waśnie zawsze myślałam, że po zdradzie terapie nie mają sensu, zdradzający jest myślami przy „nowej milosci” a zdradzony nie zapomni. Drugi raz jakby mnie facet zdradził, wiedziałbym że nie ma sensu bawić się w naprawianie, szansy, tylko od razu out. Szkoda czasu i życia. Dobrze, że zakończyłeś tą śmieszna terapię, bo straciłbyś czas i kasę. Z reszta skoro pisałeś, że Twoja żona do rozmownych nie należy, to domyślam się, że na terapii również nie była zbyt wygadana wink

Uwierz mi że nie mają szans żadne terapie a już na pewno takie w których chęć naprawy chce tylko jedna strona- niestety to ja byłem tą stroną. Dokładnie tak jak piszesz od razu out i nie ma gadania. Oczywiście że nie należy do rozmownych chociaż po bilingu telefonicznym z ostatnich dwóch lat widać wręcz coś innego,dlatego na terapii przede wszystkim mówiłem ja przez co zostałem jak się później okazało nazwany przez panią psycholog narcyzem...:) ona miała swoją indywidualną terap[ię zawsze dzień po naszej wspólnej

134

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:

hehe chyba chodziłem. Już nie chodzę w sumie nie chodzimy. Jak chodziliśmy razem na terapię to myślałem że coś to daje... ale moja żonka dzień później miała swojego prywatnego psychologa który doradzał jej znacznie dosadniej czy tkwić w tym związku czy nie...:) on był -jest jej najlepszym psychologiem...wiem o tym bo po jednej z wizyt wykryłem rozmowę jak żali się jemu jak to terapia nie działa...ehhh:)

Tak waśnie zawsze myślałam, że po zdradzie terapie nie mają sensu, zdradzający jest myślami przy „nowej milosci” a zdradzony nie zapomni. Drugi raz jakby mnie facet zdradził, wiedziałbym że nie ma sensu bawić się w naprawianie, szansy, tylko od razu out. Szkoda czasu i życia. Dobrze, że zakończyłeś tą śmieszna terapię, bo straciłbyś czas i kasę. Z reszta skoro pisałeś, że Twoja żona do rozmownych nie należy, to domyślam się, że na terapii również nie była zbyt wygadana wink

Uwierz mi że nie mają szans żadne terapie a już na pewno takie w których chęć naprawy chce tylko jedna strona- niestety to ja byłem tą stroną. Dokładnie tak jak piszesz od razu out i nie ma gadania. Oczywiście że nie należy do rozmownych chociaż po bilingu telefonicznym z ostatnich dwóch lat widać wręcz coś innego,dlatego na terapii przede wszystkim mówiłem ja przez co zostałem jak się później okazało nazwany przez panią psycholog narcyzem...:) ona miała swoją indywidualną terap[ię zawsze dzień po naszej wspólnej

No tak, skoro jesteś narcyzem to pewnie zdaniem pani psycholog nie miała wyjścia jak poszukać sobie kogoś na boku. Zawsze sceptycznie podchodziłam to terapii, wizyt u psychologów. Z resztą mam znajomą po psychologii, która delikatnie mówiąc inteligencją nie grzeszyła, była tak zgorzkniała, wredna i pesymistycznie nastawiona do życia, że w liceum nie miała żadnych koleżanek, nie była zapraszana na żadne imprezy, osiemnastki. Tak sobie myślę, jakich rad może udzielać teraz taka ekspertka. Jak może doradzać w kwestii związków, skoro sama nie była w stanie żadnego stworzyć;). Dlatego opalanym
na Twoim miejscu opienię „specjalistki”.

135

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Adrian37 napisałam do Ciebie e-maila bo  nie mogę dodawać postow bo jakiś błąd wyskakuje, a jestem w podobnej sytuacji

136

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:

Tak waśnie zawsze myślałam, że po zdradzie terapie nie mają sensu, zdradzający jest myślami przy „nowej milosci” a zdradzony nie zapomni. Drugi raz jakby mnie facet zdradził, wiedziałbym że nie ma sensu bawić się w naprawianie, szansy, tylko od razu out. Szkoda czasu i życia. Dobrze, że zakończyłeś tą śmieszna terapię, bo straciłbyś czas i kasę. Z reszta skoro pisałeś, że Twoja żona do rozmownych nie należy, to domyślam się, że na terapii również nie była zbyt wygadana wink

Uwierz mi że nie mają szans żadne terapie a już na pewno takie w których chęć naprawy chce tylko jedna strona- niestety to ja byłem tą stroną. Dokładnie tak jak piszesz od razu out i nie ma gadania. Oczywiście że nie należy do rozmownych chociaż po bilingu telefonicznym z ostatnich dwóch lat widać wręcz coś innego,dlatego na terapii przede wszystkim mówiłem ja przez co zostałem jak się później okazało nazwany przez panią psycholog narcyzem...:) ona miała swoją indywidualną terap[ię zawsze dzień po naszej wspólnej

No tak, skoro jesteś narcyzem to pewnie zdaniem pani psycholog nie miała wyjścia jak poszukać sobie kogoś na boku. Zawsze sceptycznie podchodziłam to terapii, wizyt u psychologów. Z resztą mam znajomą po psychologii, która delikatnie mówiąc inteligencją nie grzeszyła, była tak zgorzkniała, wredna i pesymistycznie nastawiona do życia, że w liceum nie miała żadnych koleżanek, nie była zapraszana na żadne imprezy, osiemnastki. Tak sobie myślę, jakich rad może udzielać teraz taka ekspertka. Jak może doradzać w kwestii związków, skoro sama nie była w stanie żadnego stworzyć;). Dlatego opalanym
na Twoim miejscu opienię „specjalistki”.

No tak ja jestem narcyzem co dla mojej żony było wodą na młyn...:)  skoro tak jej powiedziała pani psycholog to kurwa tak jest i koniec...no ja uwierz mi że jeśli kiedykolwiek będę jeszcze w związku i wykryję choćby milimetr kłamstwa, zdrady itp to będzie koniec wszystkiego. No ja byłem u pań zwanych psycholożkami i nie wiem czy bardziej po tym jak opowiedzieliśmy historię zdrad mojej żony nie brały więcej jej strony bo przecież facet to zawsze świnia zdrajca i pijak taka jest zasada że facet nie może być porządny ( choć w Twoim przypadku było inaczej) nie może być wierny bo to zawsze będzie ten sam rodzaj faceta. A kobiety jakże porządne...

137

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:

Uwierz mi że nie mają szans żadne terapie a już na pewno takie w których chęć naprawy chce tylko jedna strona- niestety to ja byłem tą stroną. Dokładnie tak jak piszesz od razu out i nie ma gadania. Oczywiście że nie należy do rozmownych chociaż po bilingu telefonicznym z ostatnich dwóch lat widać wręcz coś innego,dlatego na terapii przede wszystkim mówiłem ja przez co zostałem jak się później okazało nazwany przez panią psycholog narcyzem...:) ona miała swoją indywidualną terap[ię zawsze dzień po naszej wspólnej

No tak, skoro jesteś narcyzem to pewnie zdaniem pani psycholog nie miała wyjścia jak poszukać sobie kogoś na boku. Zawsze sceptycznie podchodziłam to terapii, wizyt u psychologów. Z resztą mam znajomą po psychologii, która delikatnie mówiąc inteligencją nie grzeszyła, była tak zgorzkniała, wredna i pesymistycznie nastawiona do życia, że w liceum nie miała żadnych koleżanek, nie była zapraszana na żadne imprezy, osiemnastki. Tak sobie myślę, jakich rad może udzielać teraz taka ekspertka. Jak może doradzać w kwestii związków, skoro sama nie była w stanie żadnego stworzyć;). Dlatego opalanym
na Twoim miejscu opienię „specjalistki”.

No tak ja jestem narcyzem co dla mojej żony było wodą na młyn...:)  skoro tak jej powiedziała pani psycholog to kurwa tak jest i koniec...no ja uwierz mi że jeśli kiedykolwiek będę jeszcze w związku i wykryję choćby milimetr kłamstwa, zdrady itp to będzie koniec wszystkiego. No ja byłem u pań zwanych psycholożkami i nie wiem czy bardziej po tym jak opowiedzieliśmy historię zdrad mojej żony nie brały więcej jej strony bo przecież facet to zawsze świnia zdrajca i pijak taka jest zasada że facet nie może być porządny ( choć w Twoim przypadku było inaczej) nie może być wierny bo to zawsze będzie ten sam rodzaj faceta. A kobiety jakże porządne...

Taaaa... zobaczysz, że jeszcze w sądzie, wspomni, że pani psycholog zdiagnozowała u Ciebie osobowość narcystyczną. Jak tu takiego nie zdradzić wysoki sądzie? A co do wizerunku faceta-świni, to zgodzę się z Tobą, kobiety mają łatwiej, to im się wierzy na słowo - wiem to po swojej rozprawie. Ale sami faceci, jako gatunek sobie na to zapracowaliście, niewielu jest w stanie usiedzieć na dupie z jedną dziunia wink.
Z uwagi na stronniczość sądów, lepiej się teraz pilnuj, żeby nie dawać żonie dodatkowych argumentów w sądzie. Tym bardziej, że w sądach rodzinnych orzekają głównie kobiety (w „moim” sądzie (duże miasto wojewódzkie) na 15 sędziów, jedynie 3 było rodzaju męskiego).

138

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

No słyszałem o tym że tak jest w sprawach orzekania. Jednak powiem Tobie że moja pani adwokat powiedziała mi że po tych dowodach które mam nie mam się czego obawiać...nie wiem jak to dokładnie jest. No tak narcyzm jest główny powodem rozpadu... nie tysiące sms-sów godziny rozmów czy spotkania zdjęcia intymne tylko narcyzm...ehhh smile. Może i faceci sobie zapracowali na taki wizerunek ale są jeszcze niestety nieliczni którzy potrafią dochować wierności .Takie pojebane są czasy gdzie nie liczą się żadne wartości ...niestety. Ja nie chcę z nią walczyć ja po prostu chcę wrócić do świata w którym nie ma kłamstwa zdrad niewierności= czy taki świat jeszcze istnieje?????

139

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:

No słyszałem o tym że tak jest w sprawach orzekania. Jednak powiem Tobie że moja pani adwokat powiedziała mi że po tych dowodach które mam nie mam się czego obawiać...nie wiem jak to dokładnie jest. No tak narcyzm jest główny powodem rozpadu... nie tysiące sms-sów godziny rozmów czy spotkania zdjęcia intymne tylko narcyzm...ehhh smile. Może i faceci sobie zapracowali na taki wizerunek ale są jeszcze niestety nieliczni którzy potrafią dochować wierności .Takie pojebane są czasy gdzie nie liczą się żadne wartości ...niestety. Ja nie chcę z nią walczyć ja po prostu chcę wrócić do świata w którym nie ma kłamstwa zdrad niewierności= czy taki świat jeszcze istnieje?????

E tam, intymne zdjęcia? Może facet jest fotografem, miał je jedynie „obrobić”, a następnie luba przekazałaby je Tobie wink Setki smsow? Może rozmawiała o tym jak ratować wasze małżeństwo. Poobcierane kolanka? Rajstopki jej poobcierały;) Moze to nie jest tak jak myślisz big_smile Ja taki właśnie przechodzony szlagier usłyszałam od mojego męża:”to nie jest tak jak wygląda”. Eh, nawet jak teraz o tym myślę to się wkurzam, że miał czelność zakpić tak z mojej inteligencji.
Świat bez zdrad? To chyba nie te czasy. Za dużo pokus, a większość z nich nie potrafi jak widać się im oprzeć. Ludzie, a zwłaszcza faceci są coraz bardziej bezwstydni. Aż odechciewa się jakichkolwiek związków. Bo i po co wiązać się z kimś na stałe i żyć w obawie, że zaraz wywinie ci jakiś numer.

140

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:

No słyszałem o tym że tak jest w sprawach orzekania. Jednak powiem Tobie że moja pani adwokat powiedziała mi że po tych dowodach które mam nie mam się czego obawiać...nie wiem jak to dokładnie jest. No tak narcyzm jest główny powodem rozpadu... nie tysiące sms-sów godziny rozmów czy spotkania zdjęcia intymne tylko narcyzm...ehhh smile. Może i faceci sobie zapracowali na taki wizerunek ale są jeszcze niestety nieliczni którzy potrafią dochować wierności .Takie pojebane są czasy gdzie nie liczą się żadne wartości ...niestety. Ja nie chcę z nią walczyć ja po prostu chcę wrócić do świata w którym nie ma kłamstwa zdrad niewierności= czy taki świat jeszcze istnieje?????

E tam, intymne zdjęcia? Może facet jest fotografem, miał je jedynie „obrobić”, a następnie luba przekazałaby je Tobie wink Setki smsow? Może rozmawiała o tym jak ratować wasze małżeństwo. Poobcierane kolanka? Rajstopki jej poobcierały;) Moze to nie jest tak jak myślisz big_smile Ja taki właśnie przechodzony szlagier usłyszałam od mojego męża:”to nie jest tak jak wygląda”. Eh, nawet jak teraz o tym myślę to się wkurzam, że miał czelność zakpić tak z mojej inteligencji.
Świat bez zdrad? To chyba nie te czasy. Za dużo pokus, a większość z nich nie potrafi jak widać się im oprzeć. Ludzie, a zwłaszcza faceci są coraz bardziej bezwstydni. Aż odechciewa się jakichkolwiek związków. Bo i po co wiązać się z kimś na stałe i żyć w obawie, że zaraz wywinie ci jakiś numer.

..
...setki smsow raczej tysiące...zapewne to nie tak jak myślę bo przecież jak to ona...hehe smile No wierzę Tobie bo jak ja sobie teraz pomyślę o wszystkim a mam to na gorąco to włos się jeży na głowie...jak zapytałem dawno temu czy kontaktowała się  nim to powiedziała że kilka razy...a dlaczego ? bo nie podejrzewała że kiedykolwiek będę chciał dostępu do bilingu i że kiedykolwiek ta skala zdrady się wyda. Dlaczego piszesz (znaczy domyślam się smile) że zwłaszcza faceci ...? przecież statystyki mówią że kobiety nie odbiegają już od statystyk jeśli chodzi o zdrady...właśnie ta obawa że stanie się coś złego w nas zdradzonych chyba pozostanie już do końca

141

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:

No słyszałem o tym że tak jest w sprawach orzekania. Jednak powiem Tobie że moja pani adwokat powiedziała mi że po tych dowodach które mam nie mam się czego obawiać...nie wiem jak to dokładnie jest. No tak narcyzm jest główny powodem rozpadu... nie tysiące sms-sów godziny rozmów czy spotkania zdjęcia intymne tylko narcyzm...ehhh smile. Może i faceci sobie zapracowali na taki wizerunek ale są jeszcze niestety nieliczni którzy potrafią dochować wierności .Takie pojebane są czasy gdzie nie liczą się żadne wartości ...niestety. Ja nie chcę z nią walczyć ja po prostu chcę wrócić do świata w którym nie ma kłamstwa zdrad niewierności= czy taki świat jeszcze istnieje?????

E tam, intymne zdjęcia? Może facet jest fotografem, miał je jedynie „obrobić”, a następnie luba przekazałaby je Tobie wink Setki smsow? Może rozmawiała o tym jak ratować wasze małżeństwo. Poobcierane kolanka? Rajstopki jej poobcierały;) Moze to nie jest tak jak myślisz big_smile Ja taki właśnie przechodzony szlagier usłyszałam od mojego męża:”to nie jest tak jak wygląda”. Eh, nawet jak teraz o tym myślę to się wkurzam, że miał czelność zakpić tak z mojej inteligencji.
Świat bez zdrad? To chyba nie te czasy. Za dużo pokus, a większość z nich nie potrafi jak widać się im oprzeć. Ludzie, a zwłaszcza faceci są coraz bardziej bezwstydni. Aż odechciewa się jakichkolwiek związków. Bo i po co wiązać się z kimś na stałe i żyć w obawie, że zaraz wywinie ci jakiś numer.

..
...setki smsow raczej tysiące...zapewne to nie tak jak myślę bo przecież jak to ona...hehe smile No wierzę Tobie bo jak ja sobie teraz pomyślę o wszystkim a mam to na gorąco to włos się jeży na głowie...jak zapytałem dawno temu czy kontaktowała się  nim to powiedziała że kilka razy...a dlaczego ? bo nie podejrzewała że kiedykolwiek będę chciał dostępu do bilingu i że kiedykolwiek ta skala zdrady się wyda. Dlaczego piszesz (znaczy domyślam się smile) że zwłaszcza faceci ...? przecież statystyki mówią że kobiety nie odbiegają już od statystyk jeśli chodzi o zdrady...właśnie ta obawa że stanie się coś złego w nas zdradzonych chyba pozostanie już do końca

Hej. A skąd Ty  jesteś i jak masz na imię???

142

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:

No słyszałem o tym że tak jest w sprawach orzekania. Jednak powiem Tobie że moja pani adwokat powiedziała mi że po tych dowodach które mam nie mam się czego obawiać...nie wiem jak to dokładnie jest. No tak narcyzm jest główny powodem rozpadu... nie tysiące sms-sów godziny rozmów czy spotkania zdjęcia intymne tylko narcyzm...ehhh smile. Może i faceci sobie zapracowali na taki wizerunek ale są jeszcze niestety nieliczni którzy potrafią dochować wierności .Takie pojebane są czasy gdzie nie liczą się żadne wartości ...niestety. Ja nie chcę z nią walczyć ja po prostu chcę wrócić do świata w którym nie ma kłamstwa zdrad niewierności= czy taki świat jeszcze istnieje?????

E tam, intymne zdjęcia? Może facet jest fotografem, miał je jedynie „obrobić”, a następnie luba przekazałaby je Tobie wink Setki smsow? Może rozmawiała o tym jak ratować wasze małżeństwo. Poobcierane kolanka? Rajstopki jej poobcierały;) Moze to nie jest tak jak myślisz big_smile Ja taki właśnie przechodzony szlagier usłyszałam od mojego męża:”to nie jest tak jak wygląda”. Eh, nawet jak teraz o tym myślę to się wkurzam, że miał czelność zakpić tak z mojej inteligencji.
Świat bez zdrad? To chyba nie te czasy. Za dużo pokus, a większość z nich nie potrafi jak widać się im oprzeć. Ludzie, a zwłaszcza faceci są coraz bardziej bezwstydni. Aż odechciewa się jakichkolwiek związków. Bo i po co wiązać się z kimś na stałe i żyć w obawie, że zaraz wywinie ci jakiś numer.

..
...setki smsow raczej tysiące...zapewne to nie tak jak myślę bo przecież jak to ona...hehe smile No wierzę Tobie bo jak ja sobie teraz pomyślę o wszystkim a mam to na gorąco to włos się jeży na głowie...jak zapytałem dawno temu czy kontaktowała się  nim to powiedziała że kilka razy...a dlaczego ? bo nie podejrzewała że kiedykolwiek będę chciał dostępu do bilingu i że kiedykolwiek ta skala zdrady się wyda. Dlaczego piszesz (znaczy domyślam się smile) że zwłaszcza faceci ...? przecież statystyki mówią że kobiety nie odbiegają już od statystyk jeśli chodzi o zdrady...właśnie ta obawa że stanie się coś złego w nas zdradzonych chyba pozostanie już do końca

To nie wiem z jakich statystyk czerpałeś wiedzę, z tych które ja przeglądałam jasno wynika, że to w dalszym ciągu panowie przodują. Z resztą znam z autopsji, będąc w związku nie zdarzyło mi się do kogoś zarywać, flirtować, a od zajętych panów propozycje zdarzały i zdarzają się notorycznie i ani moja obrączka ani pierścionek zaręczynowy nie stanowiły nigdy żadnej zapory dla tych dziadów borowych wink. Na studiach dorabiałam sobie jako hostessa i miałam nieprzyjemność widzieć co działo się na konferencjach, imprezach "branżowych", współczuję nieświadomym żonom panów, których miałam okazję obserwować wink.
Setki smsów mówisz? U mojego męża było podobnie, zanim odkryłam ile tego było słyszałam, że kontakt był "sporadyczny". Jakbym miała wyliczać wszystkie kłamstwa jakimi mnie raczył, to życia by mi zabrakło wink

143

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:

E tam, intymne zdjęcia? Może facet jest fotografem, miał je jedynie „obrobić”, a następnie luba przekazałaby je Tobie wink Setki smsow? Może rozmawiała o tym jak ratować wasze małżeństwo. Poobcierane kolanka? Rajstopki jej poobcierały;) Moze to nie jest tak jak myślisz big_smile Ja taki właśnie przechodzony szlagier usłyszałam od mojego męża:”to nie jest tak jak wygląda”. Eh, nawet jak teraz o tym myślę to się wkurzam, że miał czelność zakpić tak z mojej inteligencji.
Świat bez zdrad? To chyba nie te czasy. Za dużo pokus, a większość z nich nie potrafi jak widać się im oprzeć. Ludzie, a zwłaszcza faceci są coraz bardziej bezwstydni. Aż odechciewa się jakichkolwiek związków. Bo i po co wiązać się z kimś na stałe i żyć w obawie, że zaraz wywinie ci jakiś numer.

..
...setki smsow raczej tysiące...zapewne to nie tak jak myślę bo przecież jak to ona...hehe smile No wierzę Tobie bo jak ja sobie teraz pomyślę o wszystkim a mam to na gorąco to włos się jeży na głowie...jak zapytałem dawno temu czy kontaktowała się  nim to powiedziała że kilka razy...a dlaczego ? bo nie podejrzewała że kiedykolwiek będę chciał dostępu do bilingu i że kiedykolwiek ta skala zdrady się wyda. Dlaczego piszesz (znaczy domyślam się smile) że zwłaszcza faceci ...? przecież statystyki mówią że kobiety nie odbiegają już od statystyk jeśli chodzi o zdrady...właśnie ta obawa że stanie się coś złego w nas zdradzonych chyba pozostanie już do końca

To nie wiem z jakich statystyk czerpałeś wiedzę, z tych które ja przeglądałam jasno wynika, że to w dalszym ciągu panowie przodują. Z resztą znam z autopsji, będąc w związku nie zdarzyło mi się do kogoś zarywać, flirtować, a od zajętych panów propozycje zdarzały i zdarzają się notorycznie i ani moja obrączka ani pierścionek zaręczynowy nie stanowiły nigdy żadnej zapory dla tych dziadów borowych wink. Na studiach dorabiałam sobie jako hostessa i miałam nieprzyjemność widzieć co działo się na konferencjach, imprezach "branżowych", współczuję nieświadomym żonom panów, których miałam okazję obserwować wink.
Setki smsów mówisz? U mojego męża było podobnie, zanim odkryłam ile tego było słyszałam, że kontakt był "sporadyczny". Jakbym miała wyliczać wszystkie kłamstwa jakimi mnie raczył, to życia by mi zabrakło wink

... z ogólnych statystyk lecz domyślam się że niechlubny prym wiodą faceci. Domyślam się  że królują tam faceci tego pokroju... ale uwierz mi że jest jeszcze grono facetów wart Twojego i zapewne nie tylko Twojego zainteresowania - ale teraz robię reklamę mężczyznom a tak na poważnie tak pewnie jest...jakiś odsetek jeszcze został
Nadal nie napisałaś jak masz na imię smile

144

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:

..
...setki smsow raczej tysiące...zapewne to nie tak jak myślę bo przecież jak to ona...hehe smile No wierzę Tobie bo jak ja sobie teraz pomyślę o wszystkim a mam to na gorąco to włos się jeży na głowie...jak zapytałem dawno temu czy kontaktowała się  nim to powiedziała że kilka razy...a dlaczego ? bo nie podejrzewała że kiedykolwiek będę chciał dostępu do bilingu i że kiedykolwiek ta skala zdrady się wyda. Dlaczego piszesz (znaczy domyślam się smile) że zwłaszcza faceci ...? przecież statystyki mówią że kobiety nie odbiegają już od statystyk jeśli chodzi o zdrady...właśnie ta obawa że stanie się coś złego w nas zdradzonych chyba pozostanie już do końca

To nie wiem z jakich statystyk czerpałeś wiedzę, z tych które ja przeglądałam jasno wynika, że to w dalszym ciągu panowie przodują. Z resztą znam z autopsji, będąc w związku nie zdarzyło mi się do kogoś zarywać, flirtować, a od zajętych panów propozycje zdarzały i zdarzają się notorycznie i ani moja obrączka ani pierścionek zaręczynowy nie stanowiły nigdy żadnej zapory dla tych dziadów borowych wink. Na studiach dorabiałam sobie jako hostessa i miałam nieprzyjemność widzieć co działo się na konferencjach, imprezach "branżowych", współczuję nieświadomym żonom panów, których miałam okazję obserwować wink.
Setki smsów mówisz? U mojego męża było podobnie, zanim odkryłam ile tego było słyszałam, że kontakt był "sporadyczny". Jakbym miała wyliczać wszystkie kłamstwa jakimi mnie raczył, to życia by mi zabrakło wink

... z ogólnych statystyk lecz domyślam się że niechlubny prym wiodą faceci. Domyślam się  że królują tam faceci tego pokroju... ale uwierz mi że jest jeszcze grono facetów wart Twojego i zapewne nie tylko Twojego zainteresowania - ale teraz robię reklamę mężczyznom a tak na poważnie tak pewnie jest...jakiś odsetek jeszcze został
Nadal nie napisałaś jak masz na imię smile

Odsetek? To chyba można w promilach liczyć, choć to i tak raczej optymistyczne założenie wink Widzisz, ty się domyślasz, że są tacy faceci, a ja na co dzień miałam i mam nieprzyjemność spotykać. Eh, ciężki żywot kobiety.
A imienia, miasta, zawodu, kierunku studiów itp. w życiu Ci na forum nie podam bo jeszcze mnie ktoś ze znajomych zidentyfikuje wink Z resztą po tym co dzisiaj napisałeś jestem niemal pewna, że moje imię wypowiadałeś już tysiące razy, więc jak jesteś kumaty to się domyślisz i zachowasz dla siebie wink

145

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:

To nie wiem z jakich statystyk czerpałeś wiedzę, z tych które ja przeglądałam jasno wynika, że to w dalszym ciągu panowie przodują. Z resztą znam z autopsji, będąc w związku nie zdarzyło mi się do kogoś zarywać, flirtować, a od zajętych panów propozycje zdarzały i zdarzają się notorycznie i ani moja obrączka ani pierścionek zaręczynowy nie stanowiły nigdy żadnej zapory dla tych dziadów borowych wink. Na studiach dorabiałam sobie jako hostessa i miałam nieprzyjemność widzieć co działo się na konferencjach, imprezach "branżowych", współczuję nieświadomym żonom panów, których miałam okazję obserwować wink.
Setki smsów mówisz? U mojego męża było podobnie, zanim odkryłam ile tego było słyszałam, że kontakt był "sporadyczny". Jakbym miała wyliczać wszystkie kłamstwa jakimi mnie raczył, to życia by mi zabrakło wink

... z ogólnych statystyk lecz domyślam się że niechlubny prym wiodą faceci. Domyślam się  że królują tam faceci tego pokroju... ale uwierz mi że jest jeszcze grono facetów wart Twojego i zapewne nie tylko Twojego zainteresowania - ale teraz robię reklamę mężczyznom a tak na poważnie tak pewnie jest...jakiś odsetek jeszcze został
Nadal nie napisałaś jak masz na imię smile

Odsetek? To chyba można w promilach liczyć, choć to i tak raczej optymistyczne założenie wink Widzisz, ty się domyślasz, że są tacy faceci, a ja na co dzień miałam i mam nieprzyjemność spotykać. Eh, ciężki żywot kobiety.
A imienia, miasta, zawodu, kierunku studiów itp. w życiu Ci na forum nie podam bo jeszcze mnie ktoś ze znajomych zidentyfikuje wink Z resztą po tym co dzisiaj napisałeś jestem niemal pewna, że moje imię wypowiadałeś już tysiące razy, więc jak jesteś kumaty to się domyślisz i zachowasz dla siebie wink

No cóż mogę napisać. Pewnie jako kobieta spotykasz się z takimi sytuacjami częściej niż ja... w końcu kobiety są dość powściągliwe w podrywaniu, zaczepianiu facetów...wiem o jakie imię chodzi...hehe smile sorki za śmiech ale to raczej z sympatii... podaj chociaż województwo to chyba nie grzech smile

146

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:

... z ogólnych statystyk lecz domyślam się że niechlubny prym wiodą faceci. Domyślam się  że królują tam faceci tego pokroju... ale uwierz mi że jest jeszcze grono facetów wart Twojego i zapewne nie tylko Twojego zainteresowania - ale teraz robię reklamę mężczyznom a tak na poważnie tak pewnie jest...jakiś odsetek jeszcze został
Nadal nie napisałaś jak masz na imię smile

Odsetek? To chyba można w promilach liczyć, choć to i tak raczej optymistyczne założenie wink Widzisz, ty się domyślasz, że są tacy faceci, a ja na co dzień miałam i mam nieprzyjemność spotykać. Eh, ciężki żywot kobiety.
A imienia, miasta, zawodu, kierunku studiów itp. w życiu Ci na forum nie podam bo jeszcze mnie ktoś ze znajomych zidentyfikuje wink Z resztą po tym co dzisiaj napisałeś jestem niemal pewna, że moje imię wypowiadałeś już tysiące razy, więc jak jesteś kumaty to się domyślisz i zachowasz dla siebie wink

No cóż mogę napisać. Pewnie jako kobieta spotykasz się z takimi sytuacjami częściej niż ja... w końcu kobiety są dość powściągliwe w podrywaniu, zaczepianiu facetów...wiem o jakie imię chodzi...hehe smile sorki za śmiech ale to raczej z sympatii... podaj chociaż województwo to chyba nie grzech smile

No nie wiem czy kobiety są w dzisiejszych czasach w tych kwestiach powściągliwe, z moich obserwacji wynika, że niektóre są bardzo namolne. Ja sobie nie wyobrażam, żebym miała za facetem latać, albo pierwsza wypisywać, w pewnych sferach jestem tradycjonalistką. Z resztą nigdy nie bawiłam się w żadne czaty, portale randkowe nie jara mnie to, wręcz przeciwnie, nie miałam też takiej potrzeby i z pewnością nie będę miała.
Rozszyfrowałeś imię - gratulacje, faktycznie moje imię może wzbudzać u Ciebie sympatię i miło się kojarzyć big_smile. Województwa Ci nie podam, nie ma opcji, mogę jedynie napisać, że ściana raczej zachodnia niż wschodnia wink

147

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:

Odsetek? To chyba można w promilach liczyć, choć to i tak raczej optymistyczne założenie wink Widzisz, ty się domyślasz, że są tacy faceci, a ja na co dzień miałam i mam nieprzyjemność spotykać. Eh, ciężki żywot kobiety.
A imienia, miasta, zawodu, kierunku studiów itp. w życiu Ci na forum nie podam bo jeszcze mnie ktoś ze znajomych zidentyfikuje wink Z resztą po tym co dzisiaj napisałeś jestem niemal pewna, że moje imię wypowiadałeś już tysiące razy, więc jak jesteś kumaty to się domyślisz i zachowasz dla siebie wink

No cóż mogę napisać. Pewnie jako kobieta spotykasz się z takimi sytuacjami częściej niż ja... w końcu kobiety są dość powściągliwe w podrywaniu, zaczepianiu facetów...wiem o jakie imię chodzi...hehe smile sorki za śmiech ale to raczej z sympatii... podaj chociaż województwo to chyba nie grzech smile

No nie wiem czy kobiety są w dzisiejszych czasach w tych kwestiach powściągliwe, z moich obserwacji wynika, że niektóre są bardzo namolne. Ja sobie nie wyobrażam, żebym miała za facetem latać, albo pierwsza wypisywać, w pewnych sferach jestem tradycjonalistką. Z resztą nigdy nie bawiłam się w żadne czaty, portale randkowe nie jara mnie to, wręcz przeciwnie, nie miałam też takiej potrzeby i z pewnością nie będę miała.
Rozszyfrowałeś imię - gratulacje, faktycznie moje imię może wzbudzać u Ciebie sympatię i miło się kojarzyć big_smile. Województwa Ci nie podam, nie ma opcji, mogę jedynie napisać, że ściana raczej zachodnia niż wschodnia wink

...ściana zachodnia...a że zachodnia to raczej obszerna samo imię nic nie zdradza ale jeśli to jest zapora to rozumiem. Ja też ze ściany zachodniej z tym że moje imię znasz ...ale ok smile

148

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:

No cóż mogę napisać. Pewnie jako kobieta spotykasz się z takimi sytuacjami częściej niż ja... w końcu kobiety są dość powściągliwe w podrywaniu, zaczepianiu facetów...wiem o jakie imię chodzi...hehe smile sorki za śmiech ale to raczej z sympatii... podaj chociaż województwo to chyba nie grzech smile

No nie wiem czy kobiety są w dzisiejszych czasach w tych kwestiach powściągliwe, z moich obserwacji wynika, że niektóre są bardzo namolne. Ja sobie nie wyobrażam, żebym miała za facetem latać, albo pierwsza wypisywać, w pewnych sferach jestem tradycjonalistką. Z resztą nigdy nie bawiłam się w żadne czaty, portale randkowe nie jara mnie to, wręcz przeciwnie, nie miałam też takiej potrzeby i z pewnością nie będę miała.
Rozszyfrowałeś imię - gratulacje, faktycznie moje imię może wzbudzać u Ciebie sympatię i miło się kojarzyć big_smile. Województwa Ci nie podam, nie ma opcji, mogę jedynie napisać, że ściana raczej zachodnia niż wschodnia wink

...ściana zachodnia...a że zachodnia to raczej obszerna samo imię nic nie zdradza ale jeśli to jest zapora to rozumiem. Ja też ze ściany zachodniej z tym że moje imię znasz ...ale ok smile

hymmm, jak podzielisz mapę naszego pięknego kraju dwiema prostymi na 3 równe części (wzdłuż tzn. południkami), to pierwsza prosta będzie przecinała moje województwo (ta dammmmm - teraz, masz szansę 1:3, że trafisz;)). Z resztą jakie ma znaczenie jakie to województwo, ciekawość to pierwszy stopień to piekła, narcyzie big_smile off-topic się robi ;(

149

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:

No nie wiem czy kobiety są w dzisiejszych czasach w tych kwestiach powściągliwe, z moich obserwacji wynika, że niektóre są bardzo namolne. Ja sobie nie wyobrażam, żebym miała za facetem latać, albo pierwsza wypisywać, w pewnych sferach jestem tradycjonalistką. Z resztą nigdy nie bawiłam się w żadne czaty, portale randkowe nie jara mnie to, wręcz przeciwnie, nie miałam też takiej potrzeby i z pewnością nie będę miała.
Rozszyfrowałeś imię - gratulacje, faktycznie moje imię może wzbudzać u Ciebie sympatię i miło się kojarzyć big_smile. Województwa Ci nie podam, nie ma opcji, mogę jedynie napisać, że ściana raczej zachodnia niż wschodnia wink

...ściana zachodnia...a że zachodnia to raczej obszerna samo imię nic nie zdradza ale jeśli to jest zapora to rozumiem. Ja też ze ściany zachodniej z tym że moje imię znasz ...ale ok smile

hymmm, jak podzielisz mapę naszego pięknego kraju dwiema prostymi na 3 równe części (wzdłuż tzn. południkami), to pierwsza prosta będzie przecinała moje województwo (ta dammmmm - teraz, masz szansę 1:3, że trafisz;)). Z resztą jakie ma znaczenie jakie to województwo, ciekawość to pierwszy stopień to piekła, narcyzie big_smile off-topic się robi ;(

.... hehe hehe hehe narcyzie....ciekawy narcyz ")

150

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:

...ściana zachodnia...a że zachodnia to raczej obszerna samo imię nic nie zdradza ale jeśli to jest zapora to rozumiem. Ja też ze ściany zachodniej z tym że moje imię znasz ...ale ok smile

hymmm, jak podzielisz mapę naszego pięknego kraju dwiema prostymi na 3 równe części (wzdłuż tzn. południkami), to pierwsza prosta będzie przecinała moje województwo (ta dammmmm - teraz, masz szansę 1:3, że trafisz;)). Z resztą jakie ma znaczenie jakie to województwo, ciekawość to pierwszy stopień to piekła, narcyzie big_smile off-topic się robi ;(

.... hehe hehe hehe narcyzie....ciekawy narcyz ")

czy ciekawy to nie wiem, ale na pewno zdiagnozowany big_smile

151

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Adrian trzymam kciuki za Ciebie. Oby poszło szybko i w miarę gładko...

152

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:

hymmm, jak podzielisz mapę naszego pięknego kraju dwiema prostymi na 3 równe części (wzdłuż tzn. południkami), to pierwsza prosta będzie przecinała moje województwo (ta dammmmm - teraz, masz szansę 1:3, że trafisz;)). Z resztą jakie ma znaczenie jakie to województwo, ciekawość to pierwszy stopień to piekła, narcyzie big_smile off-topic się robi ;(

.... hehe hehe hehe narcyzie....ciekawy narcyz ")

czy ciekawy to nie wiem, ale na pewno zdiagnozowany big_smile

...i to u wysokiej klasy specjalistki hehe smile

153

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
Oli123 napisał/a:

Adrian trzymam kciuki za Ciebie. Oby poszło szybko i w miarę gładko...

Dzięki smile

154

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:

.... hehe hehe hehe narcyzie....ciekawy narcyz ")

czy ciekawy to nie wiem, ale na pewno zdiagnozowany big_smile

...i to u wysokiej klasy specjalistki hehe smile

No widzisz, powinieneś podjąć leczenie, może kolejna terapia? Szpital? Egzorcyzm?;)
Twoja piękna wróciła już od „koleżanki” smile?

155

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:

czy ciekawy to nie wiem, ale na pewno zdiagnozowany big_smile

...i to u wysokiej klasy specjalistki hehe smile

No widzisz, powinieneś podjąć leczenie, może kolejna terapia? Szpital? Egzorcyzm?;)
Twoja piękna wróciła już od „koleżanki” smile?

Możliwe że się wybiorę do jakiegoś szamana...:)
Nie nie wróciła jeszcze. Ja się dzisiaj wybieram do kolegi na imieniny...no i skorzystam z okazji i pójdę się pobawić...a co tam:)

156

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:

...i to u wysokiej klasy specjalistki hehe smile

No widzisz, powinieneś podjąć leczenie, może kolejna terapia? Szpital? Egzorcyzm?;)
Twoja piękna wróciła już od „koleżanki” smile?

Możliwe że się wybiorę do jakiegoś szamana...:)
Nie nie wróciła jeszcze. Ja się dzisiaj wybieram do kolegi na imieniny...no i skorzystam z okazji i pójdę się pobawić...a co tam:)

To się Twoja Pani bawi, niech korzysta póki może, jak zacznie się szlajać po sądach i gęsto tłumaczyc to odechce się jej imprez, gwarantuję Ci to;)

Bardzo dobrze, że wychodzisz. A może idąc za przykładem żony wyrwiesz sobie jakąś małolatę, czemu masz być gorszy smile. Dobrze, że ruszyłeś tyłek z domu, czas się przyzwyczaić do życia singla big_smile

157

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:

No widzisz, powinieneś podjąć leczenie, może kolejna terapia? Szpital? Egzorcyzm?;)
Twoja piękna wróciła już od „koleżanki” smile?

Możliwe że się wybiorę do jakiegoś szamana...:)
Nie nie wróciła jeszcze. Ja się dzisiaj wybieram do kolegi na imieniny...no i skorzystam z okazji i pójdę się pobawić...a co tam:)

To się Twoja Pani bawi, niech korzysta póki może, jak zacznie się szlajać po sądach i gęsto tłumaczyc to odechce się jej imprez, gwarantuję Ci to;)

Bardzo dobrze, że wychodzisz. A może idąc za przykładem żony wyrwiesz sobie jakąś małolatę, czemu masz być gorszy smile. Dobrze, że ruszyłeś tyłek z domu, czas się przyzwyczaić do życia singla big_smile

Zobaczymy co kombinuje jak skonsultować z prawnikiem...hehe
Oczywiście pójdę do klubu ale tak jak pisałem Tobie wcześniej...raczej nie mam ochoty póki co na podryw

158

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:

Możliwe że się wybiorę do jakiegoś szamana...:)
Nie nie wróciła jeszcze. Ja się dzisiaj wybieram do kolegi na imieniny...no i skorzystam z okazji i pójdę się pobawić...a co tam:)

To się Twoja Pani bawi, niech korzysta póki może, jak zacznie się szlajać po sądach i gęsto tłumaczyc to odechce się jej imprez, gwarantuję Ci to;)

Bardzo dobrze, że wychodzisz. A może idąc za przykładem żony wyrwiesz sobie jakąś małolatę, czemu masz być gorszy smile. Dobrze, że ruszyłeś tyłek z domu, czas się przyzwyczaić do życia singla big_smile

Zobaczymy co kombinuje jak skonsultować z prawnikiem...hehe
Oczywiście pójdę do klubu ale tak jak pisałem Tobie wcześniej...raczej nie mam ochoty póki co na podryw

Wszystkiego dobrego w nowym roku smile

159

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:

Możliwe że się wybiorę do jakiegoś szamana...:)
Nie nie wróciła jeszcze. Ja się dzisiaj wybieram do kolegi na imieniny...no i skorzystam z okazji i pójdę się pobawić...a co tam:)

To się Twoja Pani bawi, niech korzysta póki może, jak zacznie się szlajać po sądach i gęsto tłumaczyc to odechce się jej imprez, gwarantuję Ci to;)

Bardzo dobrze, że wychodzisz. A może idąc za przykładem żony wyrwiesz sobie jakąś małolatę, czemu masz być gorszy smile. Dobrze, że ruszyłeś tyłek z domu, czas się przyzwyczaić do życia singla big_smile

Zobaczymy co kombinuje jak skonsultować z prawnikiem...hehe
Oczywiście pójdę do klubu ale tak jak pisałem Tobie wcześniej...raczej nie mam ochoty póki co na podryw

No wiem, że nie masz ochoty na podryw, ale w życiu różnie bywa. Ja jak poznałam swojego ex męża byłam niedługo po rozstaniu z poprzednim chłopakiem, też nikogo nie szukałam, ale tak za mną łaził, że w końcu uległam wink Chociaż to może kiepski przykład bo historia bez happy end'u wink

Tobie również życzę najlepszego w Nowym Roku, oby był lepszy od obecnego smile!

160

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Hej. I jak tam po sylwestrze nastroje?

161

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

u mnie bez zmian, jestem zdołowana, straciłam 5 lat na zwodziciela...więc nie wiem czy lepiej wyjść za mąż i potem rozwód, czy być panną i stracić kupę czasu na Pana nieokreślonego.

adrian37 co powiesz na faceta, który jest w Twoim wieku, chodzi przez 5 lat i nie określa się, ba nawet nie chcesz mieszkać z nią?

162

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
sylwia.pietraszko napisał/a:

u mnie bez zmian, jestem zdołowana, straciłam 5 lat na zwodziciela...więc nie wiem czy lepiej wyjść za mąż i potem rozwód, czy być panną i stracić kupę czasu na Pana nieokreślonego.

adrian37 co powiesz na faceta, który jest w Twoim wieku, chodzi przez 5 lat i nie określa się, ba nawet nie chcesz mieszkać z nią?

Hej. No cóż mogę powiedzieć. Najlepiej szczerze porozmawiaj z nim co do tego by się określił jeśli chodzi o wasz związek. Myślę że po takiej wnikliwej a przede wszystkim szczerej rozmowie sama będziesz wiedziała jaką decyzję podjąć.

163 Ostatnio edytowany przez naiwna911 (2018-01-02 12:15:50)

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:

Hej. I jak tam po sylwestrze nastroje?

Dzisiaj nastrój zdecydowanie lepszy niż wczoraj wink Nie robię noworocznych postanowień. Wiem, że najlepszą decyzję jaką mogłam podjąć, podjęłam z zeszłym roku kierując pozew do sądu. Wierzę, że nowy rok będzie zdecydowanie lepszy niż poprzedni, bo gorszy być już po prostu nie może. A u Ciebie jak, rozumiem, że sylwestrowa zabawa z małżonką była bardzo udana wink?

164

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:

Hej. I jak tam po sylwestrze nastroje?

Dzisiaj nastrój zdecydowanie lepszy niż wczoraj wink Nie robię noworocznych postanowień. Wiem, że najlepszą decyzję jaką mogłam podjąć, podjęłam z zeszłym roku kierując pozew do sądu. Wierzę, że nowy rok będzie zdecydowanie lepszy niż poprzedni, bo gorszy być już po prostu nie może. A u Ciebie jak, rozumiem, że sylwestrowa zabawa z małżonką była bardzo udana wink?


Hej. No tak w Twoim przypadku to faktycznie najlepsza decyzja:). Mam nadzieję że ja w przyszłym roku też tak będę mógł powiedzieć...hehe smile
A zabawa udała się ale chyba tylko żonie. Poszła z winem i szampanem do sąsiadki...co prawda głównie z tego powodu że była tam nasz syn i bawił się z ich córką(rówieśnicy)...ja zostałem w domu i nawet jej życzeń noworocznych nie złożyłem....

165

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:

Hej. I jak tam po sylwestrze nastroje?

Dzisiaj nastrój zdecydowanie lepszy niż wczoraj wink Nie robię noworocznych postanowień. Wiem, że najlepszą decyzję jaką mogłam podjąć, podjęłam z zeszłym roku kierując pozew do sądu. Wierzę, że nowy rok będzie zdecydowanie lepszy niż poprzedni, bo gorszy być już po prostu nie może. A u Ciebie jak, rozumiem, że sylwestrowa zabawa z małżonką była bardzo udana wink?


Hej. No tak w Twoim przypadku to faktycznie najlepsza decyzja:). Mam nadzieję że ja w przyszłym roku też tak będę mógł powiedzieć...hehe smile
A zabawa udała się ale chyba tylko żonie. Poszła z winem i szampanem do sąsiadki...co prawda głównie z tego powodu że była tam nasz syn i bawił się z ich córką(rówieśnicy)...ja zostałem w domu i nawet jej życzeń noworocznych nie złożyłem....

No nic dziwnego, że życzeń jej nie złożyłeś, bo i czego miałbyś jej życzyć wink? Szkoda, że wcześniej nie zorganizowałeś sobie żadnego wyjścia, nie musiałbyś zamulać na chacie. Ale w przyszłego sylwestra sobie pewnie odbijesz big_smile
Myśl optymistycznie, pewnie lada dzień otrzymasz zawiadomienie z sądu, potem tylko rozprawa i być może jak małżonka nie będzie stawiała oporu, już w marcu będziesz wesołym rozwodnikiem wink.

166

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:

Dzisiaj nastrój zdecydowanie lepszy niż wczoraj wink Nie robię noworocznych postanowień. Wiem, że najlepszą decyzję jaką mogłam podjąć, podjęłam z zeszłym roku kierując pozew do sądu. Wierzę, że nowy rok będzie zdecydowanie lepszy niż poprzedni, bo gorszy być już po prostu nie może. A u Ciebie jak, rozumiem, że sylwestrowa zabawa z małżonką była bardzo udana wink?


Hej. No tak w Twoim przypadku to faktycznie najlepsza decyzja:). Mam nadzieję że ja w przyszłym roku też tak będę mógł powiedzieć...hehe smile
A zabawa udała się ale chyba tylko żonie. Poszła z winem i szampanem do sąsiadki...co prawda głównie z tego powodu że była tam nasz syn i bawił się z ich córką(rówieśnicy)...ja zostałem w domu i nawet jej życzeń noworocznych nie złożyłem....

No nic dziwnego, że życzeń jej nie złożyłeś, bo i czego miałbyś jej życzyć wink? Szkoda, że wcześniej nie zorganizowałeś sobie żadnego wyjścia, nie musiałbyś zamulać na chacie. Ale w przyszłego sylwestra sobie pewnie odbijesz big_smile
Myśl optymistycznie, pewnie lada dzień otrzymasz zawiadomienie z sądu, potem tylko rozprawa i być może jak małżonka nie będzie stawiała oporu, już w marcu będziesz wesołym rozwodnikiem wink.

Wiesz nie chciałem nigdzie wychodzić. A jej czego mógłbym życzyć...tak się zastanawiam...hmyyy...raczej niczego dobrego. No tak myślę że lada dzień pozew się pojawi...wtedy się okaże co i kiedy
Ty miałaś sprawę z orzeczeniem o winie czy inaczej?

167

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:

Hej. No tak w Twoim przypadku to faktycznie najlepsza decyzja:). Mam nadzieję że ja w przyszłym roku też tak będę mógł powiedzieć...hehe smile
A zabawa udała się ale chyba tylko żonie. Poszła z winem i szampanem do sąsiadki...co prawda głównie z tego powodu że była tam nasz syn i bawił się z ich córką(rówieśnicy)...ja zostałem w domu i nawet jej życzeń noworocznych nie złożyłem....

No nic dziwnego, że życzeń jej nie złożyłeś, bo i czego miałbyś jej życzyć wink? Szkoda, że wcześniej nie zorganizowałeś sobie żadnego wyjścia, nie musiałbyś zamulać na chacie. Ale w przyszłego sylwestra sobie pewnie odbijesz big_smile
Myśl optymistycznie, pewnie lada dzień otrzymasz zawiadomienie z sądu, potem tylko rozprawa i być może jak małżonka nie będzie stawiała oporu, już w marcu będziesz wesołym rozwodnikiem wink.

Wiesz nie chciałem nigdzie wychodzić. A jej czego mógłbym życzyć...tak się zastanawiam...hmyyy...raczej niczego dobrego. No tak myślę że lada dzień pozew się pojawi...wtedy się okaże co i kiedy
Ty miałaś sprawę z orzeczeniem o winie czy inaczej?

Brałam bez orzeczenia, nie mieliśmy dzieci, wspólnego majątku, kredytów na 100 mln lat, a zależało mi, żeby jak najszybciej się rozwieść. Z resztą byłam w takim stanie, że nie miałam siły na jakąkolwiek walkę. Gdyby mój małżonek stawiał się na rozprawy to od chwili złożenia pozwu do rozwodu minąłby jedynie miesiąc. A tak przez jego olewactwo i chęć robienia mi pod górę, sprawa ciągnęła się przez kolejne miesiące.
Twój proces, też niestety zależy od postawy Twojej małżonki. Pozostaje Ci mieć nadzieję, że jej miłość do małolata jest tak wielka, że również będzie chciała jak najszybciej zakończyć wasze małżeństwo, aby zacząć wić sobie nowe gniazdko z ukochanym wink.
Z dzieckiem już rozmawialiście, co go czeka?

168

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Oj, przykro się czyta takie tematy :-(
Rozumiem, że rozwód będzie wyłącznie z winy żony, syn zostaje z Tobą w waszym mieszkaniu a małżonka będzie widywała go w weekendy?

169

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:

No nic dziwnego, że życzeń jej nie złożyłeś, bo i czego miałbyś jej życzyć wink? Szkoda, że wcześniej nie zorganizowałeś sobie żadnego wyjścia, nie musiałbyś zamulać na chacie. Ale w przyszłego sylwestra sobie pewnie odbijesz big_smile
Myśl optymistycznie, pewnie lada dzień otrzymasz zawiadomienie z sądu, potem tylko rozprawa i być może jak małżonka nie będzie stawiała oporu, już w marcu będziesz wesołym rozwodnikiem wink.

Wiesz nie chciałem nigdzie wychodzić. A jej czego mógłbym życzyć...tak się zastanawiam...hmyyy...raczej niczego dobrego. No tak myślę że lada dzień pozew się pojawi...wtedy się okaże co i kiedy
Ty miałaś sprawę z orzeczeniem o winie czy inaczej?

Brałam bez orzeczenia, nie mieliśmy dzieci, wspólnego majątku, kredytów na 100 mln lat, a zależało mi, żeby jak najszybciej się rozwieść. Z resztą byłam w takim stanie, że nie miałam siły na jakąkolwiek walkę. Gdyby mój małżonek stawiał się na rozprawy to od chwili złożenia pozwu do rozwodu minąłby jedynie miesiąc. A tak przez jego olewactwo i chęć robienia mi pod górę, sprawa ciągnęła się przez kolejne miesiące.
Twój proces, też niestety zależy od postawy Twojej małżonki. Pozostaje Ci mieć nadzieję, że jej miłość do małolata jest tak wielka, że również będzie chciała jak najszybciej zakończyć wasze małżeństwo, aby zacząć wić sobie nowe gniazdko z ukochanym wink.
Z dzieckiem już rozmawialiście, co go czeka?

Ja napisałem pozew z orzeczeniem o winie...dlatego żeby moja nie chciała ode mnie za pięć lat alimentów (z różnych powodów). Zobaczymy jaka będzie jej postawa jak dostanie pozew to pewnie mi powie...na chwilę obecną nie rozmawiamy ze sobą praktycznie...patowa sytuacja sad
Z dzieckiem pewnie porozmawiamy jak dostanie pozew...może a raczej na pewno się teraz naradza jeszcze ze swoim przyjacielem...przecież dojrzały facet zawsze służy dobrą radą...hehe

170

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
cwany_gapa napisał/a:

Oj, przykro się czyta takie tematy :-(
Rozumiem, że rozwód będzie wyłącznie z winy żony, syn zostaje z Tobą w waszym mieszkaniu a małżonka będzie widywała go w weekendy?

Ja się nie rozstaje z żoną z powodu innego niż jej zdrady więc nie wyobrażam sobie że ja mógłbym być winny...ja jej do rozkładania nóg przed innym nie popychałem.
Nie syn będzie mieszkał tydzień ze mną i tydzień z żoną...koszty na dziecko po równo żadnych alimentów itp...

171

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:

Wiesz nie chciałem nigdzie wychodzić. A jej czego mógłbym życzyć...tak się zastanawiam...hmyyy...raczej niczego dobrego. No tak myślę że lada dzień pozew się pojawi...wtedy się okaże co i kiedy
Ty miałaś sprawę z orzeczeniem o winie czy inaczej?

Brałam bez orzeczenia, nie mieliśmy dzieci, wspólnego majątku, kredytów na 100 mln lat, a zależało mi, żeby jak najszybciej się rozwieść. Z resztą byłam w takim stanie, że nie miałam siły na jakąkolwiek walkę. Gdyby mój małżonek stawiał się na rozprawy to od chwili złożenia pozwu do rozwodu minąłby jedynie miesiąc. A tak przez jego olewactwo i chęć robienia mi pod górę, sprawa ciągnęła się przez kolejne miesiące.
Twój proces, też niestety zależy od postawy Twojej małżonki. Pozostaje Ci mieć nadzieję, że jej miłość do małolata jest tak wielka, że również będzie chciała jak najszybciej zakończyć wasze małżeństwo, aby zacząć wić sobie nowe gniazdko z ukochanym wink.
Z dzieckiem już rozmawialiście, co go czeka?

Ja napisałem pozew z orzeczeniem o winie...dlatego żeby moja nie chciała ode mnie za pięć lat alimentów (z różnych powodów). Zobaczymy jaka będzie jej postawa jak dostanie pozew to pewnie mi powie...na chwilę obecną nie rozmawiamy ze sobą praktycznie...patowa sytuacja sad
Z dzieckiem pewnie porozmawiamy jak dostanie pozew...może a raczej na pewno się teraz naradza jeszcze ze swoim przyjacielem...przecież dojrzały facet zawsze służy dobrą radą...hehe

Masz w ogóle potrzebę rozmawiania z żoną? Ja pod koniec małżeństwa nie miałam w ogóle ochoty na jakikolwiek dialog z mężem, w każdym zdaniu dopatrywałam się kłamstwa. Teraz nie musicie ze sobą rozmawiać, ważne żebyście byli w stanie dojść do porozumienia jak przyjdzie pozew. Uświadom ją, że jak się nie dogadacie to wasza sprawa będzie ciągnęła się latami.
Młodociany kochanek z pewnością jak piszesz służy radą, w końcu ma tak duże życiowe doświadczenie... Może Twoja żona była jego pierwszą kobieta wink?
A co do dziecka, to chyba najlepiej zacząć powoli przygotowywać go do zmian. Chociaż przyznaję, że w kwestii dzieci mam zerowe doświadczenie. Wiesz, może okazać się też tak, że kochanek postawi Twojej żonie ultimatum - będą razem ale bez dziecka. Jesteś przygotowany na taką ewentualność? Byłbyś w stanie sam wychować syna?

172

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:

Brałam bez orzeczenia, nie mieliśmy dzieci, wspólnego majątku, kredytów na 100 mln lat, a zależało mi, żeby jak najszybciej się rozwieść. Z resztą byłam w takim stanie, że nie miałam siły na jakąkolwiek walkę. Gdyby mój małżonek stawiał się na rozprawy to od chwili złożenia pozwu do rozwodu minąłby jedynie miesiąc. A tak przez jego olewactwo i chęć robienia mi pod górę, sprawa ciągnęła się przez kolejne miesiące.
Twój proces, też niestety zależy od postawy Twojej małżonki. Pozostaje Ci mieć nadzieję, że jej miłość do małolata jest tak wielka, że również będzie chciała jak najszybciej zakończyć wasze małżeństwo, aby zacząć wić sobie nowe gniazdko z ukochanym wink.
Z dzieckiem już rozmawialiście, co go czeka?

Ja napisałem pozew z orzeczeniem o winie...dlatego żeby moja nie chciała ode mnie za pięć lat alimentów (z różnych powodów). Zobaczymy jaka będzie jej postawa jak dostanie pozew to pewnie mi powie...na chwilę obecną nie rozmawiamy ze sobą praktycznie...patowa sytuacja sad
Z dzieckiem pewnie porozmawiamy jak dostanie pozew...może a raczej na pewno się teraz naradza jeszcze ze swoim przyjacielem...przecież dojrzały facet zawsze służy dobrą radą...hehe

Masz w ogóle potrzebę rozmawiania z żoną? Ja pod koniec małżeństwa nie miałam w ogóle ochoty na jakikolwiek dialog z mężem, w każdym zdaniu dopatrywałam się kłamstwa. Teraz nie musicie ze sobą rozmawiać, ważne żebyście byli w stanie dojść do porozumienia jak przyjdzie pozew. Uświadom ją, że jak się nie dogadacie to wasza sprawa będzie ciągnęła się latami.
Młodociany kochanek z pewnością jak piszesz służy radą, w końcu ma tak duże życiowe doświadczenie... Może Twoja żona była jego pierwszą kobieta wink?
A co do dziecka, to chyba najlepiej zacząć powoli przygotowywać go do zmian. Chociaż przyznaję, że w kwestii dzieci mam zerowe doświadczenie. Wiesz, może okazać się też tak, że kochanek postawi Twojej żonie ultimatum - będą razem ale bez dziecka. Jesteś przygotowany na taką ewentualność? Byłbyś w stanie sam wychować syna?

Nie nie mam potrzeby rozmowy z żoną...choć wiem że jest to nieuniknione. Mamy dziecko i będziemy czy to się nam podoba lub nie musieli utrzymywać ze sobą kontakt bardzo długo ...myślę pewnie że do samego końca...Myślę że w pewnych kwestiach sama się uświadomiła mimo tego że na wiele rzeczy reaguje złością...pewnie tak mają :zdradzacze:...Nie myślę że żona nie poszła by na to aby zrzec się opieki nad dzieckiem i takie ultimatum raczej nie wchodzi w grę...jestem samowystarczalny i jestem w stanie sam wychować synka  nie boję się tego ...sprawia mi to ogromną radość i satysfakcję odkąd pojawił się na tym świecie...:):):)
...domniewam że młodociany pierwszy raz widział cipkę na żywo...niestety mojej żony smile

173

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:

Ja napisałem pozew z orzeczeniem o winie...dlatego żeby moja nie chciała ode mnie za pięć lat alimentów (z różnych powodów). Zobaczymy jaka będzie jej postawa jak dostanie pozew to pewnie mi powie...na chwilę obecną nie rozmawiamy ze sobą praktycznie...patowa sytuacja sad
Z dzieckiem pewnie porozmawiamy jak dostanie pozew...może a raczej na pewno się teraz naradza jeszcze ze swoim przyjacielem...przecież dojrzały facet zawsze służy dobrą radą...hehe

Masz w ogóle potrzebę rozmawiania z żoną? Ja pod koniec małżeństwa nie miałam w ogóle ochoty na jakikolwiek dialog z mężem, w każdym zdaniu dopatrywałam się kłamstwa. Teraz nie musicie ze sobą rozmawiać, ważne żebyście byli w stanie dojść do porozumienia jak przyjdzie pozew. Uświadom ją, że jak się nie dogadacie to wasza sprawa będzie ciągnęła się latami.
Młodociany kochanek z pewnością jak piszesz służy radą, w końcu ma tak duże życiowe doświadczenie... Może Twoja żona była jego pierwszą kobieta wink?
A co do dziecka, to chyba najlepiej zacząć powoli przygotowywać go do zmian. Chociaż przyznaję, że w kwestii dzieci mam zerowe doświadczenie. Wiesz, może okazać się też tak, że kochanek postawi Twojej żonie ultimatum - będą razem ale bez dziecka. Jesteś przygotowany na taką ewentualność? Byłbyś w stanie sam wychować syna?

Nie nie mam potrzeby rozmowy z żoną...choć wiem że jest to nieuniknione. Mamy dziecko i będziemy czy to się nam podoba lub nie musieli utrzymywać ze sobą kontakt bardzo długo ...myślę pewnie że do samego końca...Myślę że w pewnych kwestiach sama się uświadomiła mimo tego że na wiele rzeczy reaguje złością...pewnie tak mają :zdradzacze:...Nie myślę że żona nie poszła by na to aby zrzec się opieki nad dzieckiem i takie ultimatum raczej nie wchodzi w grę...jestem samowystarczalny i jestem w stanie sam wychować synka  nie boję się tego ...sprawia mi to ogromną radość i satysfakcję odkąd pojawił się na tym świecie...:):):)
...domniewam że młodociany pierwszy raz widział cipkę na żywo...niestety mojej żony smile

No żebyś się nie zdziwił, bo już nie jedna matka-Polka porzuciła swoje dziecko dla wielkiej milosci. Historia zna takie przypadki. Czas pokaże jak będzie u Ciebie. Podziwiam Cię, że byłbyś w stanie sam wychować dziecko. Dla mnie to jakaś abstrakcja, ale może jak sama będę matką to zmienię zdanie, co do wychowania dzieci, macierzyństwa i wszelkich atrakcji z tym związanych wink.
A swoją drogą zastanawiam się czym ujęła go Twoja żona, bo nie oszukujmy się, ciało 34-latki po porodzie, nie może równać się z hot 20-stką. Zmarszczek też przecież jej z wiekiem nie ubywa wink

174

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:

Masz w ogóle potrzebę rozmawiania z żoną? Ja pod koniec małżeństwa nie miałam w ogóle ochoty na jakikolwiek dialog z mężem, w każdym zdaniu dopatrywałam się kłamstwa. Teraz nie musicie ze sobą rozmawiać, ważne żebyście byli w stanie dojść do porozumienia jak przyjdzie pozew. Uświadom ją, że jak się nie dogadacie to wasza sprawa będzie ciągnęła się latami.
Młodociany kochanek z pewnością jak piszesz służy radą, w końcu ma tak duże życiowe doświadczenie... Może Twoja żona była jego pierwszą kobieta wink?
A co do dziecka, to chyba najlepiej zacząć powoli przygotowywać go do zmian. Chociaż przyznaję, że w kwestii dzieci mam zerowe doświadczenie. Wiesz, może okazać się też tak, że kochanek postawi Twojej żonie ultimatum - będą razem ale bez dziecka. Jesteś przygotowany na taką ewentualność? Byłbyś w stanie sam wychować syna?

Nie nie mam potrzeby rozmowy z żoną...choć wiem że jest to nieuniknione. Mamy dziecko i będziemy czy to się nam podoba lub nie musieli utrzymywać ze sobą kontakt bardzo długo ...myślę pewnie że do samego końca...Myślę że w pewnych kwestiach sama się uświadomiła mimo tego że na wiele rzeczy reaguje złością...pewnie tak mają :zdradzacze:...Nie myślę że żona nie poszła by na to aby zrzec się opieki nad dzieckiem i takie ultimatum raczej nie wchodzi w grę...jestem samowystarczalny i jestem w stanie sam wychować synka  nie boję się tego ...sprawia mi to ogromną radość i satysfakcję odkąd pojawił się na tym świecie...:):):)
...domniewam że młodociany pierwszy raz widział cipkę na żywo...niestety mojej żony smile

No żebyś się nie zdziwił, bo już nie jedna matka-Polka porzuciła swoje dziecko dla wielkiej milosci. Historia zna takie przypadki. Czas pokaże jak będzie u Ciebie. Podziwiam Cię, że byłbyś w stanie sam wychować dziecko. Dla mnie to jakaś abstrakcja, ale może jak sama będę matką to zmienię zdanie, co do wychowania dzieci, macierzyństwa i wszelkich atrakcji z tym związanych wink.
A swoją drogą zastanawiam się czym ujęła go Twoja żona, bo nie oszukujmy się, ciało 34-latki po porodzie, nie może równać się z hot 20-stką. Zmarszczek też przecież jej z wiekiem nie ubywa wink

Nie nie sądzę aby tak było. Nie ma co podziwiać...to wszystko przychodzi samo jak pojawia się taka istota na świecie...przepiękne uczucie uwierz mi smile. Zawsze jak tylko się urodził budził w nocy wstawałem przebierałem pieluchę a żona czekała aby go nakarmić. Nie miałbym żadnych oporów aby go wychowywać samemu. Wiesz co jest najpiękniejsze w wychowywaniu dziecka oprócz wszystkich wspaniałych rzeczy które tworzą się wokół niego... pierwsze ząbki pierwsze słowa itp..to to że kocha szczerze i bezwarunkowo smile... i to jest wspaniałe że nie jest w stanie ranić ani kłamać jeśli chodzi o miłość...:)

175

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:

Nie nie mam potrzeby rozmowy z żoną...choć wiem że jest to nieuniknione. Mamy dziecko i będziemy czy to się nam podoba lub nie musieli utrzymywać ze sobą kontakt bardzo długo ...myślę pewnie że do samego końca...Myślę że w pewnych kwestiach sama się uświadomiła mimo tego że na wiele rzeczy reaguje złością...pewnie tak mają :zdradzacze:...Nie myślę że żona nie poszła by na to aby zrzec się opieki nad dzieckiem i takie ultimatum raczej nie wchodzi w grę...jestem samowystarczalny i jestem w stanie sam wychować synka  nie boję się tego ...sprawia mi to ogromną radość i satysfakcję odkąd pojawił się na tym świecie...:):):)
...domniewam że młodociany pierwszy raz widział cipkę na żywo...niestety mojej żony smile

No żebyś się nie zdziwił, bo już nie jedna matka-Polka porzuciła swoje dziecko dla wielkiej milosci. Historia zna takie przypadki. Czas pokaże jak będzie u Ciebie. Podziwiam Cię, że byłbyś w stanie sam wychować dziecko. Dla mnie to jakaś abstrakcja, ale może jak sama będę matką to zmienię zdanie, co do wychowania dzieci, macierzyństwa i wszelkich atrakcji z tym związanych wink.
A swoją drogą zastanawiam się czym ujęła go Twoja żona, bo nie oszukujmy się, ciało 34-latki po porodzie, nie może równać się z hot 20-stką. Zmarszczek też przecież jej z wiekiem nie ubywa wink

Nie nie sądzę aby tak było. Nie ma co podziwiać...to wszystko przychodzi samo jak pojawia się taka istota na świecie...przepiękne uczucie uwierz mi smile. Zawsze jak tylko się urodził budził w nocy wstawałem przebierałem pieluchę a żona czekała aby go nakarmić. Nie miałbym żadnych oporów aby go wychowywać samemu. Wiesz co jest najpiękniejsze w wychowywaniu dziecka oprócz wszystkich wspaniałych rzeczy które tworzą się wokół niego... pierwsze ząbki pierwsze słowa itp..to to że kocha szczerze i bezwarunkowo smile... i to jest wspaniałe że nie jest w stanie ranić ani kłamać jeśli chodzi o miłość...:)

Przez pewnien czas zajmowałam się 2-latkiem swojej kuzynki, inaczej zapamiętałam doznania związane ze zmiana pieluchy, czy nocnym wstawaniem wink. Jesteś chyba jakimś ewenementem, moja mama mówiła że mój ojciec nigdy nie zhańbił przebraniem dziecka. Biorąc pod uwagę jakie masz podejscie do ojcostwa to dziwie się, że pozostałeś tylko na jednym dziecku wink

176

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:

No żebyś się nie zdziwił, bo już nie jedna matka-Polka porzuciła swoje dziecko dla wielkiej milosci. Historia zna takie przypadki. Czas pokaże jak będzie u Ciebie. Podziwiam Cię, że byłbyś w stanie sam wychować dziecko. Dla mnie to jakaś abstrakcja, ale może jak sama będę matką to zmienię zdanie, co do wychowania dzieci, macierzyństwa i wszelkich atrakcji z tym związanych wink.
A swoją drogą zastanawiam się czym ujęła go Twoja żona, bo nie oszukujmy się, ciało 34-latki po porodzie, nie może równać się z hot 20-stką. Zmarszczek też przecież jej z wiekiem nie ubywa wink

Nie nie sądzę aby tak było. Nie ma co podziwiać...to wszystko przychodzi samo jak pojawia się taka istota na świecie...przepiękne uczucie uwierz mi smile. Zawsze jak tylko się urodził budził w nocy wstawałem przebierałem pieluchę a żona czekała aby go nakarmić. Nie miałbym żadnych oporów aby go wychowywać samemu. Wiesz co jest najpiękniejsze w wychowywaniu dziecka oprócz wszystkich wspaniałych rzeczy które tworzą się wokół niego... pierwsze ząbki pierwsze słowa itp..to to że kocha szczerze i bezwarunkowo smile... i to jest wspaniałe że nie jest w stanie ranić ani kłamać jeśli chodzi o miłość...:)

Przez pewnien czas zajmowałam się 2-latkiem swojej kuzynki, inaczej zapamiętałam doznania związane ze zmiana pieluchy, czy nocnym wstawaniem wink. Jesteś chyba jakimś ewenementem, moja mama mówiła że mój ojciec nigdy nie zhańbił przebraniem dziecka. Biorąc pod uwagę jakie masz podejscie do ojcostwa to dziwie się, że poprzestałeś tylko na jednym dziecku wink

177

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Wiesz co jeśli kiedyś zostaniesz mamą to zobaczysz że to jest jedno z najpiękniejszych uczuć jakie może spotkać człowieka. Cała ta otoczka związana z wychowywaniem dziecka i mówię tu nie tylko o wspaniałych momentach bo nie brakuje też tych złych chwil choroby, nocne kolki itp...to wszystko biorąc w całośc daje człowiekowi takiego powera do działań że jest to wręcz nie do - przynajmniej u mnie tak było no i w zasadzie tak jest. Po tym wszystkim jak dziecko powie tobie że cię kocha, że jesteś wspaniałym tatą...to jest coś:).
Chciałem mieć drugie dziecko nawet nie wiesz jak bardzo ( kiedyś jak planowaliśmy wspólne życie to mówiliśmy sobie że będziemy mieć dwoje własnych i jedno zaadoptujemy:))...... i wiesz co w takiej sytuacji dobrze że nie mam drugiego ani żadnego innego smile

178

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:

Wiesz co jeśli kiedyś zostaniesz mamą to zobaczysz że to jest jedno z najpiękniejszych uczuć jakie może spotkać człowieka. Cała ta otoczka związana z wychowywaniem dziecka i mówię tu nie tylko o wspaniałych momentach bo nie brakuje też tych złych chwil choroby, nocne kolki itp...to wszystko biorąc w całośc daje człowiekowi takiego powera do działań że jest to wręcz nie do - przynajmniej u mnie tak było no i w zasadzie tak jest. Po tym wszystkim jak dziecko powie tobie że cię kocha, że jesteś wspaniałym tatą...to jest coś:).
Chciałem mieć drugie dziecko nawet nie wiesz jak bardzo ( kiedyś jak planowaliśmy wspólne życie to mówiliśmy sobie że będziemy mieć dwoje własnych i jedno zaadoptujemy:))...... i wiesz co w takiej sytuacji dobrze że nie mam drugiego ani żadnego innego smile

Eeee,  taki stary nie jesteś, możesz jeszcze napłodzić dzieci. Jak się dobrze postarasz to i w tym roku możesz zostać ojcem, kto Ci zabroni. Twoja żona nie ma tak dobrze, jej zdolności za chwilę przeminą, a ty możesz „trzaskać” kolejne kilkadziesiąt lat big_smile
No wiesz, ja ze swoim byłym mężem tez planowałam dwójkę, to on miał parcie na dziecko. Całe szczęście, że nie uległam bo teraz byłabym samotną matką. Aż strach się rozmanażać, żeby kolejny nie okazał się takim dupkiem jak mój „ ukochany” mąż.
Patrząc na to wszystko Z prespakywty czasu, dobrze się stało, że nie mam dzieci zaopatrzonych w jego felerny materiał genetyczny, wszak głupota jest dziedziczna

179

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:

Wiesz co jeśli kiedyś zostaniesz mamą to zobaczysz że to jest jedno z najpiękniejszych uczuć jakie może spotkać człowieka. Cała ta otoczka związana z wychowywaniem dziecka i mówię tu nie tylko o wspaniałych momentach bo nie brakuje też tych złych chwil choroby, nocne kolki itp...to wszystko biorąc w całośc daje człowiekowi takiego powera do działań że jest to wręcz nie do - przynajmniej u mnie tak było no i w zasadzie tak jest. Po tym wszystkim jak dziecko powie tobie że cię kocha, że jesteś wspaniałym tatą...to jest coś:).
Chciałem mieć drugie dziecko nawet nie wiesz jak bardzo ( kiedyś jak planowaliśmy wspólne życie to mówiliśmy sobie że będziemy mieć dwoje własnych i jedno zaadoptujemy:))...... i wiesz co w takiej sytuacji dobrze że nie mam drugiego ani żadnego innego smile

Eeee,  taki stary nie jesteś, możesz jeszcze napłodzić dzieci. Jak się dobrze postarasz to i w tym roku możesz zostać ojcem, kto Ci zabroni. Twoja żona nie ma tak dobrze, jej zdolności za chwilę przeminą, a ty możesz „trzaskać” kolejne kilkadziesiąt lat big_smile
No wiesz, ja ze swoim byłym mężem tez planowałam dwójkę, to on miał parcie na dziecko. Całe szczęście, że nie uległam bo teraz byłabym samotną matką. Aż strach się rozmanażać, żeby kolejny nie okazał się takim dupkiem jak mój „ ukochany” mąż.
Patrząc na to wszystko Z prespakywty czasu, dobrze się stało, że nie mam dzieci zaopatrzonych w jego felerny materiał genetyczny, wszak głupota jest dziedziczna

To dobrze że nie macie jednak dzieci. Jak twój mąż zaczął skakać na kwiatki chwilę po tym jak wzięliście ślub to chwała bogu że nie zaszłaś w ciążę.
Hehe w tym roku to ja chcę wyleczyć się z mojego nieudanego małżeństwa smile

180

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Wyleczysz się z tego małżeństwa szybciej niż myślisz. Zobacz jaki postęp zrobiłeś w ciągu tych kilku tygodni odkąd pojawiłeś się na forum. Już nie wyjesz po katach, nie wypisujesz, że kochasz swojego oprawcę. Sam na początku pisałeś że nie czujesz do niej wstrętu, a teraz nawet łóżka ze sobą nie dzielicie. Jesteś na dobrej drodze:) Ostatnie pozytywne emocje, jakie być może czujesz jeszcze do żony, znikną jak przyjdzie pozew i zaczniecie szlajać się po sądach, gwarantuję Ci to

181

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
naiwna911 napisał/a:

Wyleczysz się z tego małżeństwa szybciej niż myślisz. Zobacz jaki postęp zrobiłeś w ciągu tych kilku tygodni odkąd pojawiłeś się na forum. Już nie wyjesz po katach, nie wypisujesz, że kochasz swojego oprawcę. Sam na początku pisałeś że nie czujesz do niej wstrętu, a teraz nawet łóżka ze sobą nie dzielicie. Jesteś na dobrej drodze:) Ostatnie pozytywne emocje, jakie być może czujesz jeszcze do żony, znikną jak przyjdzie pozew i zaczniecie szlajać się po sądach, gwarantuję Ci to

No to fakt. Wiele rzeczy sobie uświadomiłem będąc na forum. Jak ona dawno już nie musiała mnie kochać, jak mnie nienawidziła od dawna...dobrze ktoś napisał na forum "Cóż takiego dobrego tobie uczyniłem że mnie tak nienawidzisz". Niestety jest to droga ostateczna...dotarło do mnie o wiele za późno...:)

182

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:

Wyleczysz się z tego małżeństwa szybciej niż myślisz. Zobacz jaki postęp zrobiłeś w ciągu tych kilku tygodni odkąd pojawiłeś się na forum. Już nie wyjesz po katach, nie wypisujesz, że kochasz swojego oprawcę. Sam na początku pisałeś że nie czujesz do niej wstrętu, a teraz nawet łóżka ze sobą nie dzielicie. Jesteś na dobrej drodze:) Ostatnie pozytywne emocje, jakie być może czujesz jeszcze do żony, znikną jak przyjdzie pozew i zaczniecie szlajać się po sądach, gwarantuję Ci to

No to fakt. Wiele rzeczy sobie uświadomiłem będąc na forum. Jak ona dawno już nie musiała mnie kochać, jak mnie nienawidziła od dawna...dobrze ktoś napisał na forum "Cóż takiego dobrego tobie uczyniłem że mnie tak nienawidzisz". Niestety jest to droga ostateczna...dotarło do mnie o wiele za późno...:)

Lepiej późno niż wcale. Najważniejsze, że zdecydowałeś się to przerwać, równie dobrze mogłeś kolejne kilka miesięcy, lat tak wegetować. Jeszcze dziadem nie jesteś, możesz ułożyć sobie życie na nowo, z jakąś kobietą, może młody będzie miał lepszą macochę niż matkę wink.

183

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:

Wyleczysz się z tego małżeństwa szybciej niż myślisz. Zobacz jaki postęp zrobiłeś w ciągu tych kilku tygodni odkąd pojawiłeś się na forum. Już nie wyjesz po katach, nie wypisujesz, że kochasz swojego oprawcę. Sam na początku pisałeś że nie czujesz do niej wstrętu, a teraz nawet łóżka ze sobą nie dzielicie. Jesteś na dobrej drodze:) Ostatnie pozytywne emocje, jakie być może czujesz jeszcze do żony, znikną jak przyjdzie pozew i zaczniecie szlajać się po sądach, gwarantuję Ci to

No to fakt. Wiele rzeczy sobie uświadomiłem będąc na forum. Jak ona dawno już nie musiała mnie kochać, jak mnie nienawidziła od dawna...dobrze ktoś napisał na forum "Cóż takiego dobrego tobie uczyniłem że mnie tak nienawidzisz". Niestety jest to droga ostateczna...dotarło do mnie o wiele za późno...:)

Lepiej późno niż wcale. Najważniejsze, że zdecydowałeś się to przerwać, równie dobrze mogłeś kolejne kilka miesięcy, lat tak wegetować. Jeszcze dziadem nie jesteś, możesz ułożyć sobie życie na nowo, z jakąś kobietą, może młody będzie miał lepszą macochę niż matkę wink.

Dokładnie tak jak piszesz. Wyobraź sobie że wczoraj zacząłem trochę temat z rozwodem i w ogóle...moja żona zapytała mnie czy złożyłem pozew z orzeczeniem o jej winie dlaczego...? pyta więc czy z powodu że nie chcę jej alimentów płacić...a ja na to że tak no i jeszcze z innego powodu...zapytała jakiego bezczelna...z powodu twojego romansu pieprzonego odpowiedziałem jej. A wiesz co ona mi powiedziała...a co ty nie jesteś winny...hehe nie dość że bezczelna to jeszcze zimna jak suka...masakra

184 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2018-01-03 11:02:55)

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:

moja żona zapytała mnie czy złożyłem pozew z orzeczeniem o jej winie dlaczego...? pyta więc czy z powodu że nie chcę jej alimentów płacić...a ja na to że tak

Miała na uwadze smile

185

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:

No to fakt. Wiele rzeczy sobie uświadomiłem będąc na forum. Jak ona dawno już nie musiała mnie kochać, jak mnie nienawidziła od dawna...dobrze ktoś napisał na forum "Cóż takiego dobrego tobie uczyniłem że mnie tak nienawidzisz". Niestety jest to droga ostateczna...dotarło do mnie o wiele za późno...:)

Lepiej późno niż wcale. Najważniejsze, że zdecydowałeś się to przerwać, równie dobrze mogłeś kolejne kilka miesięcy, lat tak wegetować. Jeszcze dziadem nie jesteś, możesz ułożyć sobie życie na nowo, z jakąś kobietą, może młody będzie miał lepszą macochę niż matkę wink.

Dokładnie tak jak piszesz. Wyobraź sobie że wczoraj zacząłem trochę temat z rozwodem i w ogóle...moja żona zapytała mnie czy złożyłem pozew z orzeczeniem o jej winie dlaczego...? pyta więc czy z powodu że nie chcę jej alimentów płacić...a ja na to że tak no i jeszcze z innego powodu...zapytała jakiego bezczelna...z powodu twojego romansu pieprzonego odpowiedziałem jej. A wiesz co ona mi powiedziała...a co ty nie jesteś winny...hehe nie dość że bezczelna to jeszcze zimna jak suka...masakra

Skąd ja to znam. Mój tez próbował zwalić winę na mnie. Wiesz co mi wypomniał? Że rok wcześniej jak rozerwał mi sukienkę się na niego wydarłam! Czujesz? No biedy musiał poszukać sobie kochanki skoro żona go nie szanuje i się na niego wydziera. Uważaj, żeby zaraz Żonka nie zaczęła ci wypominać, jak w 2004 zużyłeś bez pytania jej szampon... Teraz zacznie się fastiwal absurdów z jej strony. Ile razy od mężusia usłyszałam, że mu życie pieprze tym rozwodem, że się zabije jak odejdę, to nawet nie zliczę. A Twoja cwaniara skoro tak się zaczęła dopytywać, to i pewnie rozważała alimenty na siebie. Może kochaś jej doradził. W końcu ciężko z jednej wypłaty będzie jej utrzymać siebie i dwójkę dzieci, byłoby więc miło jakbyś się dorzucił wink tongue

186

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:

Lepiej późno niż wcale. Najważniejsze, że zdecydowałeś się to przerwać, równie dobrze mogłeś kolejne kilka miesięcy, lat tak wegetować. Jeszcze dziadem nie jesteś, możesz ułożyć sobie życie na nowo, z jakąś kobietą, może młody będzie miał lepszą macochę niż matkę wink.

Dokładnie tak jak piszesz. Wyobraź sobie że wczoraj zacząłem trochę temat z rozwodem i w ogóle...moja żona zapytała mnie czy złożyłem pozew z orzeczeniem o jej winie dlaczego...? pyta więc czy z powodu że nie chcę jej alimentów płacić...a ja na to że tak no i jeszcze z innego powodu...zapytała jakiego bezczelna...z powodu twojego romansu pieprzonego odpowiedziałem jej. A wiesz co ona mi powiedziała...a co ty nie jesteś winny...hehe nie dość że bezczelna to jeszcze zimna jak suka...masakra

Skąd ja to znam. Mój tez próbował zwalić winę na mnie. Wiesz co mi wypomniał? Że rok wcześniej jak rozerwał mi sukienkę się na niego wydarłam! Czujesz? No biedy musiał poszukać sobie kochanki skoro żona go nie szanuje i się na niego wydziera. Uważaj, żeby zaraz Żonka nie zaczęła ci wypominać, jak w 2004 zużyłeś bez pytania jej szampon... Teraz zacznie się fastiwal absurdów z jej strony. Ile razy od mężusia usłyszałam, że mu życie pieprze tym rozwodem, że się zabije jak odejdę, to nawet nie zliczę. A Twoja cwaniara skoro tak się zaczęła dopytywać, to i pewnie rozważała alimenty na siebie. Może kochaś jej doradził. W końcu ciężko z jednej wypłaty będzie jej utrzymać siebie i dwójkę dzieci, byłoby więc miło jakbyś się dorzucił wink tongue

To u Ciebie było podobnie widzę. Schematy działań widzę że są takie same u zdradzających...:). pewnie czeka mnie jeszcze lawina absurdów z jej strony ...niestety ja jej powiedziałem że nie wezmę winy na siebie bo ja się z nikim nie pieprzyłem odkąd jesteśmy małżeństwem. Wiesz pewnie jej bardziej chodziło o to że jak będzie orzeczenie o jej winie to ja będę mógł bodajże jeszcze pięć lat po rozwodzie oskarżyć ją o alimenty (studiuje dziewczyna literaturę teraz). Uwierz mi że ona nawet nie zaskomli tak jak pisałaś o swoim byłym że m użycie pier...że się zabije itp...nie nie ona uwierz mi ona mnie nienawidzi
za to że zawsze kiedy ona budowała sobie piękny związek to ja stawełem jej w sumie im na drodze...a przede wszystkim nienawidzi mnie za to że nazwałem ją kurwą oj to boli ją najbardziej...bo przecież za co ...nie miałem prawa...:). Dzisiaj napisała mi o której jest czynna świetlica w szkole naszego dziecka bo pewnie już łazi do swego kierownika żeby zmienić godziny pracy bo inaczej będzie musiała angażować swoich rodziców do odwiezienia wnuka do szkoły...ewentualnie swojego gogusia poprosi

187

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Dokładnie, to są schematy, w które można wpisać wszystkich zdradzających. Ich bezczelność przekracza wszelkie granice.

Przyznam Ci, że teraz mam niezły ubaw jak mój wypisywał, ze się zabije. Jak wydzwaniał zapłakany do mojej matki. Jak się żalił, że co on teraz biedy pocznie. Teraz dopiero widzę z jak żałosnym i godnym poglądy człowiekiem byłam.

To czy żona będzie miała problemy z odwożeniem/odbieraniem dziecka ze szkoły to już nie Twój problem. Niech sama sobie radzi. Tak jaki piszesz, niech angażuje swojego kochasia(już to widzę jak będzie chciał się zajmować „gówniarzem”, bo dla niego Twój dzieciaczek-słodziaczek to problem, przecież on sam niedawno wrósł z pieluch, a swoją drogą, żeby być Twojego syna, to w jakim wieku musiałby go spłodzić? W wieku 14 lat? To w ogóle realne tongue ?). Z resztą Twoja żona ma przecież pełno koleżanek, z którymi tak intensywnie się ostatnimi czasy widywała, że pewnie z chcecią pomogą jej przy wychowaniu dzieci wink. Narobiła sobie problemów na własne życzenie.

188

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
naiwna911 napisał/a:

Dokładnie, to są schematy, w które można wpisać wszystkich zdradzających. Ich bezczelność przekracza wszelkie granice.

Przyznam Ci, że teraz mam niezły ubaw jak mój wypisywał, ze się zabije. Jak wydzwaniał zapłakany do mojej matki. Jak się żalił, że co on teraz biedy pocznie. Teraz dopiero widzę z jak żałosnym i godnym poglądy człowiekiem byłam.

To czy żona będzie miała problemy z odwożeniem/odbieraniem dziecka ze szkoły to już nie Twój problem. Niech sama sobie radzi. Tak jaki piszesz, niech angażuje swojego kochasia(już to widzę jak będzie chciał się zajmować „gówniarzem”, bo dla niego Twój dzieciaczek-słodziaczek to problem, przecież on sam niedawno wrósł z pieluch, a swoją drogą, żeby być Twojego syna, to w jakim wieku musiałby go spłodzić? W wieku 14 lat? To w ogóle realne tongue ?). Z resztą Twoja żona ma przecież pełno koleżanek, z którymi tak intensywnie się ostatnimi czasy widywała, że pewnie z chcecią pomogą jej przy wychowaniu dzieci wink. Narobiła sobie problemów na własne życzenie.

No zbytnio się tym nie przejąłem smile. Wiesz co. Zastanawiam się jak to jest. Rozmawiałem z dwoma osobami także z Tobą na forum i wszyscy piszą jak to po otrzymaniu pozwu rozwodowego osoby zdradzające skamlą proszę o wybaczenie o powrót...a wiesz co moja panna nic. Zero okazywania jakiejkolwiek skruchy...normalnie nic???
Jeśli natomiast chodzi o koleżanki żony to wiesz co...ona tak na prawdę nie ma przyjaciół. Wszyscy nasi znajomi są z mojej strony...serio. Ona poza tym że ma jakieś koleżanki w biurze nigdy się z nikim nie spotykaliśmy. No a teraz ma jedną koleżankę w sumie sąsiadkę która notabene również się rozwodzi...pewnie sobie rozmawiają jak to teraz będzie im fajnie...chodzenie na imprezy...wyrywanie facetów   hehe

189

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:

Dokładnie, to są schematy, w które można wpisać wszystkich zdradzających. Ich bezczelność przekracza wszelkie granice.

Przyznam Ci, że teraz mam niezły ubaw jak mój wypisywał, ze się zabije. Jak wydzwaniał zapłakany do mojej matki. Jak się żalił, że co on teraz biedy pocznie. Teraz dopiero widzę z jak żałosnym i godnym poglądy człowiekiem byłam.

To czy żona będzie miała problemy z odwożeniem/odbieraniem dziecka ze szkoły to już nie Twój problem. Niech sama sobie radzi. Tak jaki piszesz, niech angażuje swojego kochasia(już to widzę jak będzie chciał się zajmować „gówniarzem”, bo dla niego Twój dzieciaczek-słodziaczek to problem, przecież on sam niedawno wrósł z pieluch, a swoją drogą, żeby być Twojego syna, to w jakim wieku musiałby go spłodzić? W wieku 14 lat? To w ogóle realne tongue ?). Z resztą Twoja żona ma przecież pełno koleżanek, z którymi tak intensywnie się ostatnimi czasy widywała, że pewnie z chcecią pomogą jej przy wychowaniu dzieci wink. Narobiła sobie problemów na własne życzenie.

No zbytnio się tym nie przejąłem smile. Wiesz co. Zastanawiam się jak to jest. Rozmawiałem z dwoma osobami także z Tobą na forum i wszyscy piszą jak to po otrzymaniu pozwu rozwodowego osoby zdradzające skamlą proszę o wybaczenie o powrót...a wiesz co moja panna nic. Zero okazywania jakiejkolwiek skruchy...normalnie nic???
Jeśli natomiast chodzi o koleżanki żony to wiesz co...ona tak na prawdę nie ma przyjaciół. Wszyscy nasi znajomi są z mojej strony...serio. Ona poza tym że ma jakieś koleżanki w biurze nigdy się z nikim nie spotykaliśmy. No a teraz ma jedną koleżankę w sumie sąsiadkę która notabene również się rozwodzi...pewnie sobie rozmawiają jak to teraz będzie im fajnie...chodzenie na imprezy...wyrywanie facetów   hehe

Zawsze żyłam w przeświadczeniu, że powiedzenie: „głowa siwieje, dupa szaleje” tyczy się jedynie mężczyzn. Ale patrząc na Twoja żonę, dochodzę do wniosku, że niektórych kobiet też to dotyczy.
No już widzę, jak będą wyrywać facetów, w końcu młodzi i bez zobowiązań, wprost marzą o podstarzałych rozwodkach z dziećmi wink. Niech zejdą na ziemię, bo o ile nie są wysportowane, nie dbają o siebie i nie stosują wielu wyrzeczeń, zaraz zaczną się sypać. Mam w pracy niejedną panią w okolicach 40-stki i dysproporcje, w tym jak wyglądają są ogromne. Biologii i metabolizmu nie oszukasz, No chyba że bardzo o siebie dbasz, to możesz poprawić to i tamto. Ale nie wiem czy Twoja pani mając na głowie dwójkę dzieci, będzie miała na to czas. Jak się kasa od mezusia skończy i przyjdzie jej samej robić opłaty, kupować jedzenie, to może będzie się musiała rozejrzeć za drugim etatem, domyślam się, że utrzymanie dwóch dojrzewających chłopaków musi być kosztowne:).
Myślałam, że ludzie z wiekiem dojrzewają. Mój mąż tez był starszy ode mnie, co zawsze uważałam za atut - bo przecież z racji wieku jest bardziej odpowiedzialny niż moi rówieśnicy. No, cóż okazało się, że przyzwoitość,nie jest cechą którą nabywa się z wiekiem.
Co do Twojej małżonki, to nie masz gwarancji że nie zaskamle. Moim zdaniem jak tylko rypnie się jej sprawa z tym jurnym młodzieńcem, może błagać na kolanach. A jeżeli nie to, od bardzo dawna musiała Cie nie kochać i mieć totalnie w dupie, co w sumie również jest bardzo przykre.

190

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Bo widzisz że ja nigdy nie wierzyłem w powiedzenie "Baba pijana dupa sprzedana" smile ...Cóż za ironia losu a już na pewno jeśli chodzi o moją kobietę. No ale tak to jest jak się bezgranicznie ufa partnerowi (tak w zasadzie powinno być w trwałym związku). Pewnie młodziaki marzą żeby bzyknąć starszą od siebie panienkę w końcu później przy smarowaniu twarzy maścią na trądzik jest się czym przechwalać smile
No niestety przyzwoitości nie nabiera się z wiekiem i tu przyznaję Tobie absolutnie rację smile.
Myślę że żadne uczucia nią teraz nie targają choć chciałbym być w błędzie. Chciałbym żeby do końca życia zadręczała się psychicznie...bo nie mnie wyrządziła największą krzywdę tylko naszemu dziecku...nie pozwalając mu mieć normalnej rodziny. Niech ją to męczy do końca.
A ty jakie miałaś odczucia jak czekałaś na pierwszą sprawę rozwodową? Powiedz coś może będę mógł się przed czymś uchronić...chodzi mi o stan psychiczny nastawienie itp

191

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:

Bo widzisz że ja nigdy nie wierzyłem w powiedzenie "Baba pijana dupa sprzedana" smile ...Cóż za ironia losu a już na pewno jeśli chodzi o moją kobietę. No ale tak to jest jak się bezgranicznie ufa partnerowi (tak w zasadzie powinno być w trwałym związku). Pewnie młodziaki marzą żeby bzyknąć starszą od siebie panienkę w końcu później przy smarowaniu twarzy maścią na trądzik jest się czym przechwalać smile
No niestety przyzwoitości nie nabiera się z wiekiem i tu przyznaję Tobie absolutnie rację smile.
Myślę że żadne uczucia nią teraz nie targają choć chciałbym być w błędzie. Chciałbym żeby do końca życia zadręczała się psychicznie...bo nie mnie wyrządziła największą krzywdę tylko naszemu dziecku...nie pozwalając mu mieć normalnej rodziny. Niech ją to męczy do końca.
A ty jakie miałaś odczucia jak czekałaś na pierwszą sprawę rozwodową? Powiedz coś może będę mógł się przed czymś uchronić...chodzi mi o stan psychiczny nastawienie itp

Był może młodzi marzą aby zaliczyć o wile starszą kobietę, lecz o związku z taką na bank nie myślą poważnie, ale co ja się znam, młodym chłopcem nigdy nie byłam wink
Ja tam po cichu liczę, że kiedyś sprawiedliwość dopadnie naszych małżonków i przyjdzie im słono zapłacić za każdą naszą łzę.
Przed pierwszą rozprawą nie miałam żadnych szczególnych odczuć. Jedynym uczuciem był stres i złość, że muszę taki kawał drogi jechać na rozprawę (zmieniłam miejsce zamieszkania),  a mój małżonek, mimo że jest na miejscu nie raczy się pofatygować (poinformował mnie na dzień przed rozprawą, że się nie pojawi). Kolejna rozprawa również przebiegła bez problemu, a był także się nie pojawił.W sumie za dużo na tych rozprawach nie mówiłam, bo ciągle ryczałam, więc sędzina machnęła ręką ;p. Druga rozprawa trwała 7 minut, więc weszłam i wyszłam wink Całe szczęście, mimo jego nieobecności dostałam rozwód. Dopiero wtedy poczułam prawdziwą ulgę i radość wink. U Ciebie będzie pewnie troszkę ciężej, bo Twoja żona pojawi się przed sądem i będzie pewnie próbowała bronić swojego dobrego imienia przed sądem. Pewnie dowiesz się, że byłeś tyranem, przemocowcem, impotentem itp. Co Ci mogę doradzić? Przygotuj sobie odpowiedzi na standardowe pytania, mów prawdę, bądź opanowany i nie używaj obraźliwych epitetów w kierunku żony, nawet jak będzie kłamać i zmyślać przed sądem. Ja po rozprawie poszłam z kol na piwo i Tobie radzę to samo, bo pewnie po wyjściu z sali będzie Ci buzowało milion emocji. A i jak najszybciej zacznij sobie czegoś szukać, bo jakoś sobie nie wyobrażam, że będąc na Twoim miejscu, wracam sobie radośnie do wspólnego domu ;p

192

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Marzą marzą. Ja byłem kiedyś nastoletnim chłopakiem ...później tez 22 latkiem i uwierz mi że zdarzało mi się fantazjować o starszych kobietach...nauczycielkach ze szkoły średniej hehe smile.
Nie no to mi każdy powtarza na każdym kroku że dobra karma wraca smile ...chociaż patrząc po zachowaniu mojej to mam małe wątpliwości. No widzisz cenne uwagi dotyczące rozprawy...niestety z tego co wiem wiele spraw rozwodowych prowadzą kobiety...i biorą ich stronę nawet jeśli ma pizdę łajdaczkę...No po rozprawie pewnie też się urżnę...:)
Muszę wezwać rzeczoznawcę do wyceny chaty i wystawiać na sprzedaż...zanim się odbędzie rozprawa to może już się uda sprzedać i od razu na wynajem...później coś na spokojnie kupić.
Nawet nie wezmę jej na rozprawę niech sobie jedzie swoim autem...nie wyobrażam sobie drogi z nią na rozprawę.
najgorzej zapewne będzie poradzić sobie z samotnością siedzenie w czterech ścianach samemu...są pewne przyzwyczajenia po tylu latach  o których nie łatwo zapomnieć...ciężko będzie ale takie życie
mam nadzieję że będzie wylewać morze łez do poduszki. A jak sobie radziłaś właśnie z samotnością przyzwyczajeniami...brakiem rozmów..???. no wiesz my byliśmy 15 lat razem i pewnie trochę inaczej niż u Ciebie będzie...

193

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:

Marzą marzą. Ja byłem kiedyś nastoletnim chłopakiem ...później tez 22 latkiem i uwierz mi że zdarzało mi się fantazjować o starszych kobietach...nauczycielkach ze szkoły średniej hehe smile.
Nie no to mi każdy powtarza na każdym kroku że dobra karma wraca smile ...chociaż patrząc po zachowaniu mojej to mam małe wątpliwości. No widzisz cenne uwagi dotyczące rozprawy...niestety z tego co wiem wiele spraw rozwodowych prowadzą kobiety...i biorą ich stronę nawet jeśli ma pizdę łajdaczkę...No po rozprawie pewnie też się urżnę...:)
Muszę wezwać rzeczoznawcę do wyceny chaty i wystawiać na sprzedaż...zanim się odbędzie rozprawa to może już się uda sprzedać i od razu na wynajem...później coś na spokojnie kupić.
Nawet nie wezmę jej na rozprawę niech sobie jedzie swoim autem...nie wyobrażam sobie drogi z nią na rozprawę.
najgorzej zapewne będzie poradzić sobie z samotnością siedzenie w czterech ścianach samemu...są pewne przyzwyczajenia po tylu latach  o których nie łatwo zapomnieć...ciężko będzie ale takie życie
mam nadzieję że będzie wylewać morze łez do poduszki. A jak sobie radziłaś właśnie z samotnością przyzwyczajeniami...brakiem rozmów..???. no wiesz my byliśmy 15 lat razem i pewnie trochę inaczej niż u Ciebie będzie...

Dokładnie im szybciej pozbędziecie  się chałupy, tym lepiej dla was.
Uwierz, że rozmów z mężem wcale mi nie brakowało, wręcz przeciwnie, czułam ulgę, że nie muszę więcej słuchać tych kłamstw. Umiejętność bajkopisarstwa u mojego byłego można określić jako level hard. Wiadomo, że czasem brakowało mi żeby ktoś mnie przytulił, ale zaraz potem wyobrażałam sobie jak podczas sexu ze mną musiał fantazjować o niej i od razu mi przechodziło. U Ciebie jak piszesz, będzie pewnie trudniej bo byłeś z nią tyle lat i była Twoją pierwszą kobietą. Musisz podnieść swoja samoocenę, uwierzyć w siebie. Pisałeś na początku, że Twoja żona jest atrakcyjną kobietą, więc nie jest pewnie z Tobą aż tak źle, super szprycha nie poleciałaby na ogra, no chyba że miałeś miliony na koncie, ale wątpię, abyś w tak młodym wieku dorobił się fortuny;). Zadbaj o swoją atrakcyjność, pewność siebie,spraw aby kobiety się za Tobą oglądały, wtedy będzie Ci łatwiej wink.

194

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:

Marzą marzą. Ja byłem kiedyś nastoletnim chłopakiem ...później tez 22 latkiem i uwierz mi że zdarzało mi się fantazjować o starszych kobietach...nauczycielkach ze szkoły średniej hehe smile.
Nie no to mi każdy powtarza na każdym kroku że dobra karma wraca smile ...chociaż patrząc po zachowaniu mojej to mam małe wątpliwości. No widzisz cenne uwagi dotyczące rozprawy...niestety z tego co wiem wiele spraw rozwodowych prowadzą kobiety...i biorą ich stronę nawet jeśli ma pizdę łajdaczkę...No po rozprawie pewnie też się urżnę...:)
Muszę wezwać rzeczoznawcę do wyceny chaty i wystawiać na sprzedaż...zanim się odbędzie rozprawa to może już się uda sprzedać i od razu na wynajem...później coś na spokojnie kupić.
Nawet nie wezmę jej na rozprawę niech sobie jedzie swoim autem...nie wyobrażam sobie drogi z nią na rozprawę.
najgorzej zapewne będzie poradzić sobie z samotnością siedzenie w czterech ścianach samemu...są pewne przyzwyczajenia po tylu latach  o których nie łatwo zapomnieć...ciężko będzie ale takie życie
mam nadzieję że będzie wylewać morze łez do poduszki. A jak sobie radziłaś właśnie z samotnością przyzwyczajeniami...brakiem rozmów..???. no wiesz my byliśmy 15 lat razem i pewnie trochę inaczej niż u Ciebie będzie...

Dokładnie im szybciej pozbędziecie  się chałupy, tym lepiej dla was.
Uwierz, że rozmów z mężem wcale mi nie brakowało, wręcz przeciwnie, czułam ulgę, że nie muszę więcej słuchać tych kłamstw. Umiejętność bajkopisarstwa u mojego byłego można określić jako level hard. Wiadomo, że czasem brakowało mi żeby ktoś mnie przytulił, ale zaraz potem wyobrażałam sobie jak podczas sexu ze mną musiał fantazjować o niej i od razu mi przechodziło. U Ciebie jak piszesz, będzie pewnie trudniej bo byłeś z nią tyle lat i była Twoją pierwszą kobietą. Musisz podnieść swoja samoocenę, uwierzyć w siebie. Pisałeś na początku, że Twoja żona jest atrakcyjną kobietą, więc nie jest pewnie z Tobą aż tak źle, super szprycha nie poleciałaby na ogra, no chyba że miałeś miliony na koncie, ale wątpię, abyś w tak młodym wieku dorobił się fortuny;). Zadbaj o swoją atrakcyjność, pewność siebie,spraw aby kobiety się za Tobą oglądały, wtedy będzie Ci łatwiej wink.

Bajkopisarstwo to kurwa jedyna rzecz która im tak naprawdę wychodzi najlepiej. No ja teraz też sobie uświadomiłem jak dochodziło do zbliżeń między nami jak to ona musiała fantazjować w czasie sexu o nim i huj wie jeszcze o czym...:( . Właśnie bardzo trudno jest się rozstać z kimś z kim się było tyle czasu...no i na dodatek pierwsza kobieta (zobacz mam 37 lat i miałem w życiu jedną poważną kobiete- dziwne prawda)... boli oj boli. Nie nie jestem milionerem (jeszcze) ...:)...może kiedyś. Wręcz przeciwnie jestem frajerem który z miłości do drugiej osoby nie zauważał wielu złych rzeczy wokół siebie...:).
Pisząc z Tobą mam wrażenie że jesteś bardzo dorosła w swych wypowiedziach mimo młodego wieku...zapewne sprawka doświadczeń życiowych( niestety przykrych).
No myślę że jakimś paszczurem nie jestem...lecz nie mnie to oceniać...:).

195

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:

Marzą marzą. Ja byłem kiedyś nastoletnim chłopakiem ...później tez 22 latkiem i uwierz mi że zdarzało mi się fantazjować o starszych kobietach...nauczycielkach ze szkoły średniej hehe smile.
Nie no to mi każdy powtarza na każdym kroku że dobra karma wraca smile ...chociaż patrząc po zachowaniu mojej to mam małe wątpliwości. No widzisz cenne uwagi dotyczące rozprawy...niestety z tego co wiem wiele spraw rozwodowych prowadzą kobiety...i biorą ich stronę nawet jeśli ma pizdę łajdaczkę...No po rozprawie pewnie też się urżnę...:)
Muszę wezwać rzeczoznawcę do wyceny chaty i wystawiać na sprzedaż...zanim się odbędzie rozprawa to może już się uda sprzedać i od razu na wynajem...później coś na spokojnie kupić.
Nawet nie wezmę jej na rozprawę niech sobie jedzie swoim autem...nie wyobrażam sobie drogi z nią na rozprawę.
najgorzej zapewne będzie poradzić sobie z samotnością siedzenie w czterech ścianach samemu...są pewne przyzwyczajenia po tylu latach  o których nie łatwo zapomnieć...ciężko będzie ale takie życie
mam nadzieję że będzie wylewać morze łez do poduszki. A jak sobie radziłaś właśnie z samotnością przyzwyczajeniami...brakiem rozmów..???. no wiesz my byliśmy 15 lat razem i pewnie trochę inaczej niż u Ciebie będzie...

Dokładnie im szybciej pozbędziecie  się chałupy, tym lepiej dla was.
Uwierz, że rozmów z mężem wcale mi nie brakowało, wręcz przeciwnie, czułam ulgę, że nie muszę więcej słuchać tych kłamstw. Umiejętność bajkopisarstwa u mojego byłego można określić jako level hard. Wiadomo, że czasem brakowało mi żeby ktoś mnie przytulił, ale zaraz potem wyobrażałam sobie jak podczas sexu ze mną musiał fantazjować o niej i od razu mi przechodziło. U Ciebie jak piszesz, będzie pewnie trudniej bo byłeś z nią tyle lat i była Twoją pierwszą kobietą. Musisz podnieść swoja samoocenę, uwierzyć w siebie. Pisałeś na początku, że Twoja żona jest atrakcyjną kobietą, więc nie jest pewnie z Tobą aż tak źle, super szprycha nie poleciałaby na ogra, no chyba że miałeś miliony na koncie, ale wątpię, abyś w tak młodym wieku dorobił się fortuny;). Zadbaj o swoją atrakcyjność, pewność siebie,spraw aby kobiety się za Tobą oglądały, wtedy będzie Ci łatwiej wink.

Bajkopisarstwo to kurwa jedyna rzecz która im tak naprawdę wychodzi najlepiej. No ja teraz też sobie uświadomiłem jak dochodziło do zbliżeń między nami jak to ona musiała fantazjować w czasie sexu o nim i huj wie jeszcze o czym...:( . Właśnie bardzo trudno jest się rozstać z kimś z kim się było tyle czasu...no i na dodatek pierwsza kobieta (zobacz mam 37 lat i miałem w życiu jedną poważną kobiete- dziwne prawda)... boli oj boli. Nie nie jestem milionerem (jeszcze) ...:)...może kiedyś. Wręcz przeciwnie jestem frajerem który z miłości do drugiej osoby nie zauważał wielu złych rzeczy wokół siebie...:).
Pisząc z Tobą mam wrażenie że jesteś bardzo dorosła w swych wypowiedziach mimo młodego wieku...zapewne sprawka doświadczeń życiowych( niestety przykrych).
No myślę że jakimś paszczurem nie jestem...lecz nie mnie to oceniać...:).

To dobrze, że parchaty nie jesteś, będzie ci łatwiej sobie życie ułożyć smile Wiesz, ciało wyrobione na siłowni i dobry ciuch, też robią robotę.
Nie uważam żeby było dziwne że miałeś tylko jedną kobiete, to reczej dobrze o Tobie świadczy, że nie brałeś wszystkiego co się nawinie big_smile
Taaaa moje małżeństwo to był przyspieszony kurs dorastania. A czy jestem dojrzała to nie wiem, czasem mi się wydaje że zatrzymałam się na poziomie gimnazjum z moimi durnymi pomysłami smile.

Posty [ 131 do 195 z 469 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 8 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024