Mój świat się chyba zawalił...pomocy - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Strony 1 2 3 8 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 469 ]

Temat: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Witam. Pewnie jak każdego na tym forum tak i mnie dotknęła straszna rzecz jaką jest zdrada partnera. Mam na imię Adrian. Jestem z moją żoną od 15 lat. Poznaliśmy się jako młodzi ludzie po prostu zakochaliśmy się w sobie do utraty. Byliśmy praktycznie nierozłączni. Żona jest moją pierwszą prawdziwą miłością , pierwszą partnerką seksualną mimo że mam już 37 lat. Jak ją poznałem to wiedziałem że jest to miłość na całe życie. Żona a wtedy jeszcze moja dziewczyna mieszkała 30km od mojego miejsca zamieszkania. Mogłem się spotykać z nią tylko dwa razy w tygodniu- ten kto był w takim związku ten wie jak trudno jest kochać kogoś najmocniej na świecie i móc się spotykać tak naprawdę na chwilę…każde nasze spotkanie traktowałem jako dar od Boga, nie mogłem się nią nigdy nacieszyć więc chciałem zawsze być blisko niej  czuć jej oddech, zapach dotyk…niesamowite uczucie. Nigdy tak naprawdę nie zaznałem długo prawdziwej miłości…nie miałem w życiu lekko . Straciłem mamę w wieku 10 lat w domu się nie przelewało  a reszta standardowo jak u wielodzietnych rodzin…żadnych wakacji dzieciństwa ….szybko niestety trzeba było dorosnąć. Dlatego kiedy poznałem moją obecną żonę poczułem wreszcie że ktoś jednak na tym świecie mnie kocha-wspaniałe uczucie.
Jesteśmy siedem lat po ślubie. Mamy wspaniałego synka. Wszystko układało się dobrze jak w każdej rodzinie raz lepiej a raz gorzej, ale dawaliśmy radę. Niestety do czasu kiedy moja żona wyszła na imprezę z koleżankami w marcu 2016r. Żyliśmy własnym torem dom rodzina obowiązki jak u większości rodzin. Ja nic nie podejrzewając bezgranicznie ufając żonie nigdy w życiu nie podejrzewał bym że może mnie spotkać coś tak okrutnego. Poznała mężczyznę a w zasadzie chłopca bo jest od niej o 11 lat starszy(szmaciarz jeden). I tak zaczęła się wspaniała przygoda mojej żony. Telefon wyciszony –zauważyłem to dopiero po trzech miesiącach ponieważ ufałem żonie i nic nie podejrzewałem. Było mnóstwo wiadomości , długich rozmów telefonicznych w godzinach nocnych które trwały czasami ponad godzinę. Zawładnął jej życiem całkowicie. Jakaż ona musiała być szczęśliwa. Dowiedziałem się o wszystkim i nadszedł czas na rozmowę. Żona oświadczyła że poznała kogoś i utrzymuje z nim kontakt ale tylko sporadyczny ( po otrzymaniu od nie dostępu do bilingu telefonicznego mój świat w jednej chwili się zawalił). Tysiące wiadomości w miesiącu dziesiątki godzin rozmów- nie chciało  mi się żyć. Żona nie była za bardzo rozmowna w tej sprawie – powiedziała że to koniec. No i był koniec na pięć minut. W miedzy czasie kilka razy wracaliśmy do tej samej sytuacji ponieważ za każdym razem wykrywałem coś innego- kolejne zdrady. Próbowałem z nią rozmawiać za każdym razem żeby nie niszczyła w ten sposób tego  małżeństwa , ale niestety była i pewnie nadal jest tak zakochana w tym gówniarzu że cały czas kłamie. Kocham ją bardzo. Walczę o nią od 18 miesięcy, próbowałem na wszelkie sposoby przekonywać ją żeby z nim skończyła i za każdym razem słyszałem że to już koniec a po chwili znowu coś wychodziło na jaw. Przesyłali sobie intymne zdjęcia to było straszne, myślałem że już nie podniosę się po tym ale nie poddawałem się. Setki rozmów z moją żoną a dziś w zasadzie mogę powiedzieć że monologów w jedną stronę. Zawsze słyszałem że już jest ze mną szczera. Wyobraźcie sobie ja 190cm wzrostu prawie sto kilo wagi szlochałem przez pół roku gdzie tylko mogłem…po cichu w pracy, jadąc samochodem, pod prysznicem na posadzce w łazience….trauma niesamowita. Moja żona zimna krew prawie zero płaczu rozmowa w formie przepytywania. Najgorszy okres mojego życia. Jestem bardzo uczuciowym facetem dbam o rodzinę jestem wspaniałym ojcem- potrafię kochać bezgranicznie i okazywać to a jednak mnie to spotkało.
Mijały kolejne miesiące a ja wykrywałem kolejne rozmowy spotkania itp. Zniszczyła mi życie a ja cały czas ją kocham ( czy jestem aż tak pojebany po tym wszystkim co mi zrobiła)i próbuję walczyć o miłość mojego życia. Nie dopuszczałem do siebie wiadomości że mogę kiedyś żyć bez niej, przysięgałem jej wierność i wierności dotrzymałem .Dotarło do mnie jednak że żeby odbudować coś takiego to trzeba dwojga. Niestety zaślepiony miłością nie zauważyłem że jestem sam jak palec na tym statku. Teraz kiedy już to do mnie dotarło zrozumiałem że nasz związek nie ma już szans. Dodam że chodziliśmy prze pół roku na terapię. Ja oczywiście myślałem że idziemy w jakimś dobrym kierunku…niestety tylko ja. Moja żona żyła cały czas na dwa światy. Po wizytach u psychologa dzwoniła do swojego kochanka żaląc się jak nic nie pomaga terapia…masakra.
Nie wiem co robić. Proszę poradźcie coś mądrego. Wiem że pewnie nie ma już szans na ratunek – pewnie zrozumiem to dopiero na sali rozwodowej. Dziękuję Adrian

Zobacz podobne tematy :
Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Bezgranicze zaufanie - a właśnie za takim często optuje się na tym forum - jest przereklamowane. Miałeś nieszczęście przekonać się o tym na własnym przykładzie.

Z Twojego wpisu wynika, że zachowałeś poczucie własnej wartości. Ono oraz Twój Synek to być może jedyne plusy, jakie pozostaną Ci po tym małżeństwie. Dlatego dbaj o nie, nie poniżaj się w tej relacji, nie popełniaj błędu innych zdradzonych.

3

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

...nie bardzo rozumiem jakich nie popełniać błędów tych zdradzonych

4

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Adrianie

nie wiem, dlaczego piszesz per "szmaciarz" o tym Panu. On jedynie uświadomił Ci pewien aspekt kobiecej natury, który może (ale nie musi) się pojawić. Flaszkę bym mu postawił, że mi oczy otworzył. Dlaczego tak się stało? Zapewne stałeś się przewidywalny. Dobry, czuły, dbający o rodzinę. Nie było emocji, a one emocje uwielbiają. Jak było z seksem do tej pory? Zawsze taki, jakiego oczekiwałeś, czy Twa Pani miała jakieś opory przez Twymi pomysłami. Z drugim Panem rzadko miewają takie opory smile Zapewne Pani od dłuższego czasu wypatrywała szansy, by przeskoczyć na inną gałąź. Młody kochanek zapewne dostarcza więcej emocji, niż przewidywalny mąż, który by nieba swej Pani przychylił i zapieprza na rodzinę. Panie dla takich złudnych emocji potrafią rozwalać swe małżeństwo. Nie staraj się tego zrozumieć. Ja też tego nie rozumiem, ale tak już jest. Wychodzisz z Matrixa smile A na drugi raz będziesz inaczej "ustawiał" nową kobietę.

Przygotuj się do rozwodu. Nie proś, nie błagaj. Pełen spokój, żadnych awantur z żoną, kup dyktafon i nagrywaj wszystko. Pamiętaj, że nie każde rozstanie da się przeprowadzić w sposób pokojowy. Powodzenia.

5

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Net-facet
Cały czas ją błagałem żeby nie rozpierdalała tego małżeństwa.Nazywam go szmaciarzem bo jest takim samym tchórzem jak moja żona. Udawała cały czas że między nami wszystko dobrze a mimo tylu szans które jej dawałem nadal grała na dwa światy. Boję się rozwodu- boję się bo wiem jak przeżyje to mój synek ( na szczęście jeśli chodzi o sferę uczuć to przejął moje geny). Boję się także bo ona jest miłością mojego życia. To że się jeszcze nie rozpadłem to zasługa tylko tego mojego 7-letniego szkraba. Jestem kłębkiem nerwów. Żyję w ciągłym strachu. Nigdzie nie wychodzę bo jak jestem w domu to chociaż mam pewność że się z nim nie kontaktuje. Z rosłego pełnego życia  faceta jakim byłem ponad rok temu został wrak człowieka. Chyba zrobiłem już wszystko co mogłem zrobić aby ratować  ten związek. Wiem pewnie niektórzy napiszą że po drugiej szansie trzeba było odpuścić....ale wierzyłem do końca że jednak jej się odmieni że zrozumie co może stracić...widocznie ona widzi tylko młodzieńca i powiew świeżości. Mam nadzieję że dobro powraca ze zdwojoną siłą.

6

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Net-facet
Z seksem było zwyczajnie jak zawsze. Ja jakoś nie miałem zbyt wielkich oczekiwań ( prosty facet jestem)...był seks raz na jakiś czas pewnie żeby uśpić moją czujność...przykre:(

7

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Net-facet
Z seksem było zwyczajnie jak zawsze. Ja jakoś nie miałem zbyt wielkich oczekiwań ( prosty facet jestem)...był seks raz na jakiś czas pewnie żeby uśpić moją czujność...przykre:(

8

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Autorze bardzo przykra historia.
Jednak, kto Ci obiecał, że dostałeś coś na zawsze?
Ksiądz przy ołtarzu, urzędnik w USC?
Życie niestety jest nieprzewidywalne, często niesprawiedliwe.
Twoje małżenstwo jest skończone, pora się z tym pogodzić i otworzyć nowy rozdział w życiu, jesteś jeszcze bardzo młody i masz fajnego młodego syna, któremu musisz pokazać świat.
W swojej głowie masz film- wizję, że szczęsliwa rodzina jest jedną słuszną opcją, a to bzdura, wprowadziło cię to w maliny.
Pora odciąć się od żony, pora być samodzielnym facetem, a nie tylko "mężem"
w małżenstwie często zapomina się o sobie, o tym że jest się INDYWIDUALNĄ JEDNOSTKĄ, a nie tylko mężem/żoną.
pora abyś wrócił do SWIATA ŻYWYCH smile
na początku będzie ci trudno, ale myślę, że z pomocą terapeuty to się z pewnością uda

9

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

SOSENEK...nikt mi nie obiecał że będę miał coś na własność.
Ja obiecałem jej wierność...i jestem jej wierny po dzień dzisiejszy. Nie wyobrażam sobie abym mógł ją zdradzić póki jesteśmy małżeństwem nawet po czym tak okrutnym co mnie spotkało...jak jestem wierny to do końca.... W tym co piszesz jest zapewne wiele prawdy której długi czas nie byłem w stanie dopuścić do siebie...ślepo wierząc że będzie jak kiedyś. Jestem bardzo uczuciowym facetem być może przez to że tak mnie niesprawiedliwie życie doświadczyło od samej młodości...dlatego też tak mi trudno to wszystko ogarnąć. Wiele bym dał aby to był po prostu zły sen...abym się w końcu obudził i odetchnął z ulgą...
Jestem na lekach psychotropowych, chodzę do psychiatry ali mimo to i tak jest bardzo ciężko...dzięki

10

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

"Jestem bardzo uczuciowym facetem być może przez to że tak mnie niesprawiedliwie życie doświadczyło od samej młodości."
nie, po prostu miałeś pecha biedaku, na tym polega ta niesprawiedliwość.
można być dobrym, wartościowym, uczciwym człowiekiem, ale to nie gwarantuje szczęscia w życiu.
niestety, musisz przeżyć żałobę po tym wieloletnim związku, to normalne, że jest ci ciężko.

11

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

sosenek....domyślam się że tak właśnie musi być...strasznie boli...
Wiem jednak ile mnie to wszystko kosztowało jednocześnie mogę stanąć przed lustrem i uczciwie sobie powiedzieć że zrobiłem wszystko co mogłem...

12 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-12-15 14:39:01)

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Związku już raczej nie uratujesz. Zbieraj dowody na zdradę. Może i nie brzmi to teraz zbyt ładnie. Ale to by rozwód był z orzeczeniem o jej winie, jest w Twoim interesie. Nie gódź się na porozumienie stron.

13

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Autorze, to traumatyczna dla Ciebie sytuacja.Nie wybielam, jednak totalnej winy żony...Facet i może łajza...bo odbił Ci szczęście.Ale prawdziwą zimną, wyrafinowaną kobietą jest przebiegła Twoja żona.....Sex z młodszym? Sama mam powodzenie u gości o nawet 13 lat młodszych .....i jako kobieta dojrzała powiem Ci, że młodzik nie był wstanie mi zaimponować...dla mnie liczy się coś więcej niż wygląd, czy stan zwany młodością.Liczy się jeszcze męska mądrość i dojrzałość.Ty te cechy masz....ona ...czyli żona zrezygnowała z tego na rzecz szczeniactwa...kim jest zatem? Kimś wartym szacunku?Daj sobie spokój...zadbaj o siebie...olej ją ciepłym moczem i zadbaj o ..udowodnienie winy w sądzie.Bo jeśli tego nie zrobisz..to jeszcze, sam będziesz płacił na nią alimenty.

14

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

SUMMERTIME....
tak wybrała młodość niestety . mam nadzieję a nawet jestem pewien że ten gnojek we właściwym dla siebie czasie po prostu znudzi się nią i będzie szukał swoich rówieśniczek z młodym jędrnym ciałkiem...itp. wtedy i moja żona się obudzi i zobaczy co straciła ale wtedy niech idzie sobie szukać kolejnego młodzieńca...trudne decyzje mnie czekają ...chyba najtrudniejsze w życiu...siły mi trzeba

15

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Net-facet
Mam dowody jej zdrad bilingi zdjęcia nagrania itp...składając wniosek do sądu pewnie nie omieszkam tego użyć

16

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
Miłycham napisał/a:

Związku już raczej nie uratujesz. Zbieraj dowody na zdradę. Może i nie brzmi to teraz zbyt ładnie. Ale to by rozwód był z orzeczeniem o jej winie, jest w Twoim interesie. Nie gódź się na porozumienie stron.

No to juz chyba Adrian zadecyduje jaki rozwod albo podejma ta decyzje wspolnie, w zgodzie.
Czemu niby nie za porozumieniem?
Chyba na to co maja pracowali wspolnie?

Dobra materialne nie zastapia mu uczuc.

17

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

ZielonaKama
No tak to w będzie nasza ostatnia wspólna decyzja.

18

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:

ZielonaKama
No tak to w będzie nasza ostatnia wspólna decyzja.


Nie ostatnia, macie dziecko.
I to dla jego dobra zachowujcie sie jak ludzie dorosli.

Nie daj sie podburzac.

19

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Mój jest ten kawałek podłogi..
chodziło mi o to że to będzie ostatnia nasza decyzja jeśli chodzi o nasze małżeństwo...wiem że wiele decyzji odnośnie dziecka musimy podejmować wspólnie- mam tego świadomość
Jeżeli chodzi o dziecko to zachowuję trzeźwy umysł, zachowuje się dorośle...

20

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
ZielonaKama napisał/a:
Miłycham napisał/a:

Związku już raczej nie uratujesz. Zbieraj dowody na zdradę. Może i nie brzmi to teraz zbyt ładnie. Ale to by rozwód był z orzeczeniem o jej winie, jest w Twoim interesie. Nie gódź się na porozumienie stron.

No to juz chyba Adrian zadecyduje jaki rozwod albo podejma ta decyzje wspolnie, w zgodzie.
Czemu niby nie za porozumieniem?
Chyba na to co maja pracowali wspolnie?

Dobra materialne nie zastapia mu uczuc.


Za porozumieniem?? Haaaaa, a potem Adrian dołączy do grona przegrańców...Gdy kochaś z z żonką bedą się kochać, a ona go poda do sądu o alimenty....to są fakty mam takie sytuacje w życiu.Poznaj prawo dziewczyno, a potem doradzaj komuś.....bo Twoje podejście jest naiwne i prowadzi do zguby.

21

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Doskonale Cię rozumiem. Też byłam w podobnej sytuacji. Mąż zdradzał obiecywał że zerwie kontakt, po czym po jakimś czasie okazywalo się, że kontakt nie został urwany, zmieniły się tylko jego metody. Mój „zdrdzacz” coraz lepiej się pilnował. Gehenna trwała 4 miesiące aż po którymś nakryciu powidzialam dość. Złożyłam wniosek o rozwód. Kajał się, przepraszał, prosił o kolejna szansę (który to już raz?). Twoja nawet nie wykazuje skruchy. Koniec końców, mój malzonek został sam, kochanka też kopnęła go w dupę. Karma?

Zrozum, że wasze małżeństwo przestało już istnieć. Chcesz wychowywać swoje dziecko z takiej patologii? Myślisz że ono nie czuje co się dzieje? Swoją droga najzwyczajniej w świecie nie brzydzisz się swojej żony? Ja do swojego ex miałam taki wstręt, że nie pozwalałam się dotknąć. Spakuj swojej pani walizki i niech idzie do małolata. Taka stara, a taka głupia. Wstyd mi za takie baby jak ona. Przestań rozpaczać bo nie masz za kim. Zacznij układać sobie życie na nowo, ona ma czas na schadzki a ty nie możesz? Zapisz się na siłownie, zacznij wychodzić do ludzi.
Nie trać czasu, zbieraj dowody, skadaj papiery o rozwód z orzekaniem o jej winie. Z reszta wydaje mi się, że podświadomie czujesz że to jest jedyne wyjście. Powodzenia wink

22 Ostatnio edytowany przez 2_koniec_świata (2017-12-15 15:49:01)

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:

...nie bardzo rozumiem jakich nie popełniać błędów tych zdradzonych

Nie błagaj jej więcej, nie zabiegaj bardziej niż na to zasługuje, nie dawaj kolejnych drugich szans. Skup się na Synku i na sobie. Chcesz zachować wierność do końca i chwała Ci za to, lecz jednocześnie bierz pod uwagę, że tamtej kobiety, którą kiedyś pokochałeś, już nie ma. Tej nie jesteś już wiele winien, bądź przywoity do końca, lecz myśl już raczej o przyszłości bez niej u swego boku, to pozwoli Ci lżej przeboleć teraźniejszość. Z Twoich wypowiedzi wyłania się obraz człowieka wartościowego. Pamiętaj, że z takimi przymiotami możesz uszczęśliwić w swoim życiu kogoś, kto na to zasługuje. Twoja wrażliwość to błogosławieństwo i przekleństwo zarazem, lecz jest nadzieja, że aktualne trudne doświadczenia w jakimś stopniu pomogą Ci w przyszłości słuchać nie tylko serca.

Pilnowanie żony nie ma już żadnego sensu. Czas spędzany w domu poświęć lepiej na przestudiowanie opcji rozwodu z orzeczeniem winy niewiernej. Z uwagi na Synka nie ma co iść na udry, ale to nie znaczy, że masz się jej znowu podłożyć. Rozwód bez orzeczenia jej winy może skutkować tym, że będzie Ci bruździć w dalszym życiu, na przykład domagając się alimentów na siebie i jednocześnie żyjąc z tym czy jeszcze innym kochasiem. Taka sytuacja rzucałaby się cieniem na Twój nowy związek, po co Ci to, ten jeden pełen niepokojów wystarczy.

Wszystkiego dobrego.

23

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Niewinne początki...zwyczajnie nie czuję jeszcze wstrętu do żony bo tak jak napisałem wcześniej mimo wszystko bardzo ją kocham...sam już nie wiem za co. Tyle mi zafundowała przez ostatnie półtora roku złego tyle krzywdy zrobiła ze mnie wraka człowieka...nie chcę wychowywać dziecka w tak chorej sytuacji...mimo że ma siedem lat niestety był nie raz świadkiem naszych kłótni...bardzo to przeżywał serce mi się kraje jak sobie pomyślę co będzie czuł jak nasza rodzina się rozpadnie do końca. Tylko on mnie trzyma ostro w ryzach przy życiu. Tak tak właśnie czuję że to jest jedyne wyjście z sytuacji...nie zaufam już nigdy swojej żonie...nie potrafię

24

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Niewinne początki...
Dziękuję Tobie i wszystkim za miłe słowa pod moim adresem. Czasem w życiu bywa tak choć przekonałem się o tym nie raz ...że po prostu nie warto być dobrym bo zawsze dostajesz od tych złych po mordzie. Ja jednak mimo wszystko postanowię trzymać gardę do samego końca....a ona niech sobie myśli co chce

25

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

na dziś niestety  muszę kończyć ale chciałbym jeszcze w poniedziałem po prostu pogadać
Dziękuję wszystkim...

26 Ostatnio edytowany przez mallwusia (2017-12-15 16:28:05)

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
ZielonaKama napisał/a:
Miłycham napisał/a:

Związku już raczej nie uratujesz. Zbieraj dowody na zdradę. Może i nie brzmi to teraz zbyt ładnie. Ale to by rozwód był z orzeczeniem o jej winie, jest w Twoim interesie. Nie gódź się na porozumienie stron.

No to juz chyba Adrian zadecyduje jaki rozwod albo podejma ta decyzje wspolnie, w zgodzie.
Czemu niby nie za porozumieniem?
Chyba na to co maja pracowali wspolnie?

Dobra materialne nie zastapia mu uczuc.

Zielona Kama, mylisz pojęcia. Rozwód z orzeczeniem o winie nie ma nic do wypracowanego wspólnie majątku. Tym oczywiście powinni się spokojnie i sprawiedliwie podzielić.

"Kwestie rozwodu nie wpływają na sposób podziału majątku wspólnego. Jest tak nawet w przypadku rozwodu z orzeczeniem o winie, chyba że okoliczności będące podstawą orzeczenia winy jednej ze stron mają wpływ na ich majątek np. alkoholizm jednej ze stron, który może świadczyć również o marnotrawieniu majątku wspólnego.

Sam jednak rozwód z orzeczeniem o winie może być podstawą do orzeczenia alimentów na małżonka, który nie został uznany za winnego od małżonka wyłącznie winnego. Zadośćuczynienie za straty moralne za nieudane małżeństwo w polskich realiach nie ma racji bytu."

Zdecydowanie rozwód z orzeczeniem jej winy jest w Twoim interesie, nie wiadomo, jak się bowiem ułożą relacje po rozwodzie i czy żona nie będzie robiła numerów z opieką nad dzieckiem.
Strasznie Ci współczuję.


Skup się na swoim synu i zadbaj o siebie - dla siebie samego i dla synka . Nie błagaj jej o uczucia, bo na kobiety jej pokroju działa to tylko odpychająco i zdepcze resztki Twojej godności. Bądź silny!

27

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
Summertime napisał/a:
ZielonaKama napisał/a:
Miłycham napisał/a:

Związku już raczej nie uratujesz. Zbieraj dowody na zdradę. Może i nie brzmi to teraz zbyt ładnie. Ale to by rozwód był z orzeczeniem o jej winie, jest w Twoim interesie. Nie gódź się na porozumienie stron.

No to juz chyba Adrian zadecyduje jaki rozwod albo podejma ta decyzje wspolnie, w zgodzie.
Czemu niby nie za porozumieniem?
Chyba na to co maja pracowali wspolnie?

Dobra materialne nie zastapia mu uczuc.


Za porozumieniem?? Haaaaa, a potem Adrian dołączy do grona przegrańców...Gdy kochaś z z żonką bedą się kochać, a ona go poda do sądu o alimenty....to są fakty mam takie sytuacje w życiu.Poznaj prawo dziewczyno, a potem doradzaj komuś.....bo Twoje podejście jest naiwne i prowadzi do zguby.

Wierze w milosc rodzica do dziecka. Moze tylko tacy rodzice mi sie przytrafiali wsrod znajomych I rodziny. I wierze w to, ze pomimo rozwodu za porozumieniem stron, kochajacy rodzice wspolnie utrzymuja dziecko I zajmuja sie nim. To pewnie moja naiwnosc, ale prawo nie ma tu nic do niej.

28

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
ZielonaKama napisał/a:
Summertime napisał/a:
ZielonaKama napisał/a:

No to juz chyba Adrian zadecyduje jaki rozwod albo podejma ta decyzje wspolnie, w zgodzie.
Czemu niby nie za porozumieniem?
Chyba na to co maja pracowali wspolnie?

Dobra materialne nie zastapia mu uczuc.


Za porozumieniem?? Haaaaa, a potem Adrian dołączy do grona przegrańców...Gdy kochaś z z żonką bedą się kochać, a ona go poda do sądu o alimenty....to są fakty mam takie sytuacje w życiu.Poznaj prawo dziewczyno, a potem doradzaj komuś.....bo Twoje podejście jest naiwne i prowadzi do zguby.

Wierze w milosc rodzica do dziecka. Moze tylko tacy rodzice mi sie przytrafiali wsrod znajomych I rodziny. I wierze w to, ze pomimo rozwodu za porozumieniem stron, kochajacy rodzice wspolnie utrzymuja dziecko I zajmuja sie nim. To pewnie moja naiwnosc, ale prawo nie ma tu nic do niej.

Droga Kama, raz jeszcze napiszę, że mylisz pojęcia. Orzekanie o winie, a alimenty na dziecko i opieka nad nim  nie mają ze sobą nic wspólnego.

29

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Dalej ją kochasz? Po tym piekle, które fundowała Ci przez 1,5 roku? Napewno jest to miłość? A nie przypadkiem strach przed samotnością, rozpoczęciem nowego życia? Bardzo Ci współczuje ale będzie już tylko gorzej. Ona nic nie czuje. Jest niezależna finansowo? Podejrzewam, że jedyne co ją przy Tobie trzyma to wygoda. Gdyby miała kasę, albo jej kochanek miał stabilną sytuację, to dawno by się zmyła. Obawiam się, że dalej będziesz z tym tkwił, pogrążał się w marazmie, a gdy już całkiem będziesz na dnie, nie będziesz miał sił żeby walczyć, ona wystąpi o rozwód. Oczywiście na korzystnych dla siebie warunkach.
Bądź facetem i weź sprawy w swoje ręce. Nie czekaj na jej decyzje, dlaczego to wiarołomna ma rozdawać karty?
Sam piszesz, że dziecko jest świadkiem kłótni. Takiego życia chcesz dla syna? Przez rozwód będzie cierpiał chwile, a przez wasze nieustanne kłótnie, będzie cierpiał LATAMI, nie widzisz tego? Pogoń to stare babsko do amatora mamusiek, bo jeszcze zajdzie z nim w ciąże, to dopiero będziesz mial wesoło. Szkoda życia na osoby, które nie są nas warte. Weź się chłopie w garść, żonka się zabawia, a Tobie życie przecieka przez palce...

30

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
mallwusia napisał/a:
ZielonaKama napisał/a:
Summertime napisał/a:

Za porozumieniem?? Haaaaa, a potem Adrian dołączy do grona przegrańców...Gdy kochaś z z żonką bedą się kochać, a ona go poda do sądu o alimenty....to są fakty mam takie sytuacje w życiu.Poznaj prawo dziewczyno, a potem doradzaj komuś.....bo Twoje podejście jest naiwne i prowadzi do zguby.

Wierze w milosc rodzica do dziecka. Moze tylko tacy rodzice mi sie przytrafiali wsrod znajomych I rodziny. I wierze w to, ze pomimo rozwodu za porozumieniem stron, kochajacy rodzice wspolnie utrzymuja dziecko I zajmuja sie nim. To pewnie moja naiwnosc, ale prawo nie ma tu nic do niej.

Droga Kama, raz jeszcze napiszę, że mylisz pojęcia. Orzekanie o winie, a alimenty na dziecko i opieka nad nim  nie mają ze sobą nic wspólnego.

Dzieki za zedytowanie poprzedniego posta. Czy zapomnialas jeszcze dodac, ze winny zostanie obarczony kosztami rozwodu (oprocz alimentow na drugiego malzonka)?
Wielu materialistow walczy tutaj w imie milosci.
Niestety (czy tez stety) daleko mi do takich.

31

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

adrian37, zajrzyj może jeszcze na  forum sychar,( wpisz po prostu w google) nie wiem,czy jesteś katolikiem,ale niezależnie do wyznania lub jego braku można tu zobaczyć , jak z potężnymi problemami małżeńskimi próbują sobie radzić ludzie, którzy nie chcą rozwodu , którzy trwają( nie oceniam ich decyzji)
pozdrawiam!

32

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Powiem Ci szczerze ze ja juz dal bym sobie spokoj.Twoja zona ma gdzies to co czujesz i przezywasz,mysle ze w duchu sie z tego smieje a przy tym malolacie szeroko sie usmiechajac zartuja sobie z Ciebie jaki ty teraz jestes slabiutki i nieporadny a ona ma Cie  w tylku.Ja tez mam 37 lat i jakos nie placze ze bede sam.KObiet samotnych dookola pelno a jak jestes facet zaradny to nie bedziesz mial z tym problemu.Nie idealizuj jej bo to teraz robisz.Sa kobiety lepsze od niej i przede wszystkim madrzejsze.
Nie wiem jak sie skoczy ta ich sielanka ale obstawiam ze dlugo to nie potrwa jak sie malolat nia znudzi bo tak bedzie napewno.Ktos predzej pisal o karmie i ona jej tez dostapi i to masz jak w banku.Ty swoje juz zrobiles a z jej strony jak sam widzisz nie ma zadnej rekacji.To tak jak bys do sciany gadal.Zajmij sie soba i dzieckiem a o niej zapomnij bo nie warto tracic na nia czasu.

33

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Nie mają sensu błagania, bo twoja żona  ma w tej chwili klapki na oczach. Jeśli wyrocznią jest dla niej ktoś inny, to jaki sens o nią walczyć. Nigdy nie będzie już tak jak było. Ale to normalne, że jeszcze jakiś czas będziesz ją kochał, pomimo tego postaraj się postąpić racjonalnie. Zrobiłeś  co mogłeś - terapia. Co jeszcze mógłbyś zrobić?
Ona musi się zmierzyć z rzeczywistością, bo do tej pory żyje w tej swojej mydlanej bańce.

Nikt z wypowiadających się tutaj nie wie jak się zakończy romans ze sporo starszym facetem. Ja nie wykluczam,  że po zderzeniu się z rzeczywistością i uświadomieniu sobie, że straci swoją rodzinę, żona może chcieć powrócić. Ale może też dojść  do wniosku, że wasze małżeństwo nie ma sensu i poszuka nowych wrażeń. Na twoim miejscu zastanowiłabym się, czy chcę żyć pod jednym dachem z kimś komu nie mogę ufać i kto mnie oszukuje.

34 Ostatnio edytowany przez Leśny_owoc (2017-12-16 12:30:33)

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:

sosenek....domyślam się że tak właśnie musi być...strasznie boli...
Wiem jednak ile mnie to wszystko kosztowało jednocześnie mogę stanąć przed lustrem i uczciwie sobie powiedzieć że zrobiłem wszystko co mogłem...

Oj i powinieneś uczciwie to zrobić smile. Niestety dla takich fajnych, uczciwych i normalnych osób jak Ty na świecie istnieją mężczyźni i kobiety co myślą dolną partią ciała. Również jestem zdania, że powinieneś zając się Sobą i synkiem - szkoda na Nią czasu. Co więcej jeśli zacznie skamleć o powrót na litość Boską nie rób tego!
Życzę Ci wszystkiego najlepszego i nie masz powodu, aby czuć się kimś gorszym.

35

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
naiwna911 napisał/a:

Dalej ją kochasz? Po tym piekle, które fundowała Ci przez 1,5 roku? Napewno jest to miłość? A nie przypadkiem strach przed samotnością, rozpoczęciem nowego życia? Bardzo Ci współczuje ale będzie już tylko gorzej. Ona nic nie czuje. Jest niezależna finansowo? Podejrzewam, że jedyne co ją przy Tobie trzyma to wygoda. Gdyby miała kasę, albo jej kochanek miał stabilną sytuację, to dawno by się zmyła. Obawiam się, że dalej będziesz z tym tkwił, pogrążał się w marazmie, a gdy już całkiem będziesz na dnie, nie będziesz miał sił żeby walczyć, ona wystąpi o rozwód. Oczywiście na korzystnych dla siebie warunkach.
Bądź facetem i weź sprawy w swoje ręce. Nie czekaj na jej decyzje, dlaczego to wiarołomna ma rozdawać karty?
Sam piszesz, że dziecko jest świadkiem kłótni. Takiego życia chcesz dla syna? Przez rozwód będzie cierpiał chwile, a przez wasze nieustanne kłótnie, będzie cierpiał LATAMI, nie widzisz tego? Pogoń to stare babsko do amatora mamusiek, bo jeszcze zajdzie z nim w ciąże, to dopiero będziesz mial wesoło. Szkoda życia na osoby, które nie są nas warte. Weź się chłopie w garść, żonka się zabawia, a Tobie życie przecieka przez palce...

Witam.Może jestem naiwny ale nadal ją kocham.Spędziliśmy razem 15 lat. Jest to moja pierwsza poważna miłość. Wcześniej może miałem strach przed samotnością ale czy w dobie dzisiejszych czasów trudno jest sobie kogoś znaleźć- zapewne nie. Domyślam się że nic do mnie już nie czuje- ten małolat zawładnął jej całym życiem. Łudziłem się cały czas że będzie inaczej...palant ze mnie. Szkoda mi mojego synka tylko z drugiej strony jak ona się cały czas zabawiała to o czym myślała albo czym. ..eeee

36

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
Szary80 napisał/a:

Powiem Ci szczerze ze ja juz dal bym sobie spokoj.Twoja zona ma gdzies to co czujesz i przezywasz,mysle ze w duchu sie z tego smieje a przy tym malolacie szeroko sie usmiechajac zartuja sobie z Ciebie jaki ty teraz jestes slabiutki i nieporadny a ona ma Cie  w tylku.Ja tez mam 37 lat i jakos nie placze ze bede sam.KObiet samotnych dookola pelno a jak jestes facet zaradny to nie bedziesz mial z tym problemu.Nie idealizuj jej bo to teraz robisz.Sa kobiety lepsze od niej i przede wszystkim madrzejsze.
Nie wiem jak sie skoczy ta ich sielanka ale obstawiam ze dlugo to nie potrwa jak sie malolat nia znudzi bo tak bedzie napewno.Ktos predzej pisal o karmie i ona jej tez dostapi i to masz jak w banku.Ty swoje juz zrobiles a z jej strony jak sam widzisz nie ma zadnej rekacji.To tak jak bys do sciany gadal.Zajmij sie soba i dzieckiem a o niej zapomnij bo nie warto tracic na nia czasu.

Szary...mam nadzieję że tak będzie. Pewnie jest tak jak mówisz. Śmieją się ze mnie obydwoje...sprzedaje mu zapewne wszystkie intymne i nie tylko informacje z naszego życia....to jest paskudne
Pewnie małolat tak jak mówisz prędzej czy później znudzi się nią i będzie szukał rówieśniczki do życia , bzykania etc...Niech dobra karma powróci z dwojoną siłą

37

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
Summerka napisał/a:

Nie mają sensu błagania, bo twoja żona  ma w tej chwili klapki na oczach. Jeśli wyrocznią jest dla niej ktoś inny, to jaki sens o nią walczyć. Nigdy nie będzie już tak jak było. Ale to normalne, że jeszcze jakiś czas będziesz ją kochał, pomimo tego postaraj się postąpić racjonalnie. Zrobiłeś  co mogłeś - terapia. Co jeszcze mógłbyś zrobić?
Ona musi się zmierzyć z rzeczywistością, bo do tej pory żyje w tej swojej mydlanej bańce.

Nikt z wypowiadających się tutaj nie wie jak się zakończy romans ze sporo starszym facetem. Ja nie wykluczam,  że po zderzeniu się z rzeczywistością i uświadomieniu sobie, że straci swoją rodzinę, żona może chcieć powrócić. Ale może też dojść  do wniosku, że wasze małżeństwo nie ma sensu i poszuka nowych wrażeń. Na twoim miejscu zastanowiłabym się, czy chcę żyć pod jednym dachem z kimś komu nie mogę ufać i kto mnie oszukuje.


Summerka...ma klapki na oczach i to jakie...Każda rozmowa na ten temat kończy się u niej atakiem złości....nigdy nie rozmawiała ze mną szczerze....ciekawe jak to jej nowe szczęście będzie długo trwało oby się skończyło...z mojego punktu widzenia zrobiłem już wszystko co mogłem...myślę że nie ma na świecie drugiego palanta takiego jak ja który by dał komuś tyle szans tak walczył mimo tego że druga osoba tak naprawdę nie chce go bo znalazła sobie świeżaka...on prędzej czy później zauważy różnicę w wieku jaki ich dzieli...

38

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
Leśny_owoc napisał/a:
adrian37 napisał/a:

sosenek....domyślam się że tak właśnie musi być...strasznie boli...
Wiem jednak ile mnie to wszystko kosztowało jednocześnie mogę stanąć przed lustrem i uczciwie sobie powiedzieć że zrobiłem wszystko co mogłem...

Oj i powinieneś uczciwie to zrobić smile. Niestety dla takich fajnych, uczciwych i normalnych osób jak Ty na świecie istnieją mężczyźni i kobiety co myślą dolną partią ciała. Również jestem zdania, że powinieneś zając się Sobą i synkiem - szkoda na Nią czasu. Co więcej jeśli zacznie skamleć o powrót na litość Boską nie rób tego!
Życzę Ci wszystkiego najlepszego i nie masz powodu, aby czuć się kimś gorszym.

Dziękuję za miłe słowa. na nie będzie skamleć o powrót ...duma jej na to nie pozwoli...tak bardzo ciągnie ją do tego małolata że po trupach do celu...straszne ale prawdziwe. Synkiem się zajmuję cały czas bo bardzo go kocham...czas przelać całą miłość na niego

39

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Dziś chyba czas złożyć wniosek o rozwód z orzeczeniem o winie- tak myślę. Wystarczy tego błagania proszenia i wysłuchiwania jak to jest już wszystko zakończone...pewnie do następnego razu.
Boję się ale muszę to zrobić dla siebie dla synka...

40

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Dobrze robisz, złóż jak najszybciej wniosek. To najważniejszy krok, potem pójdzie z górki. Każdy z nas - rozwodników miał przed tym obawy, to naturalne. Zbieraj dowody, aby łatwiej poszło. Jednego nie rozumiem, dlaczego piszesz o sobie per"palant". Skoro Ty nazywasz siebie palantem to jak nazwać Twoją niewierną kobietę?
Myśl tylko o sobie i synku. Bądź przede wszystkim konsekwentny, bo może wydarzyć się tak, że "ukochana" pójdzie po rozum do głowy i zacznie błagać, byś z nią został.  Podejrzewam, że jak młodziutki Romeo dowie się o rozwodzie i zda sobie sprawę, że jego luba może zostać bez dachu na głową, szybko się odkocha. Myślisz, że chciałby mieszkać z podstarzałą babka i jej dzieckiem? Dla Ciebie do ukochany synek, a dla niego - sorry za wyrażenie "obcy gówniarz". Twoja żona jest dobra na sex bez zobowiązań a nie na życie. Stawiam, że jak złożysz wniosek, to sielanka się szybko skończy.

41

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
naiwna911 napisał/a:

Dobrze robisz, złóż jak najszybciej wniosek. To najważniejszy krok, potem pójdzie z górki. Każdy z nas - rozwodników miał przed tym obawy, to naturalne. Zbieraj dowody, aby łatwiej poszło. Jednego nie rozumiem, dlaczego piszesz o sobie per"palant". Skoro Ty nazywasz siebie palantem to jak nazwać Twoją niewierną kobietę?
Myśl tylko o sobie i synku. Bądź przede wszystkim konsekwentny, bo może wydarzyć się tak, że "ukochana" pójdzie po rozum do głowy i zacznie błagać, byś z nią został.  Podejrzewam, że jak młodziutki Romeo dowie się o rozwodzie i zda sobie sprawę, że jego luba może zostać bez dachu na głową, szybko się odkocha. Myślisz, że chciałby mieszkać z podstarzałą babka i jej dzieckiem? Dla Ciebie do ukochany synek, a dla niego - sorry za wyrażenie "obcy gówniarz". Twoja żona jest dobra na sex bez zobowiązań a nie na życie. Stawiam, że jak złożysz wniosek, to sielanka się szybko skończy.


Palantem się nazywam bo jeszcze ją kocham -sam już nie wiem dlaczego. A ona nie wiem kim jest i niech sobie sama odpowie na to pytanie...pewnie myśli że jest mega zajebista bo wyrwała sobie małolata. Myślę że jemu taki stan odpowiada- raz po raz pociupciać i nic poza tym...myślę że masz rację że oboje obudzą się z ręką w nocniku....ich sprawa

42 Ostatnio edytowany przez naiwna911 (2017-12-18 11:09:53)

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Poprawka - nie oboje obudzą się z ręką w nocniku, a jedynie Twoja żona. Bo co ten małolat ma do stracenia? Nic! Tak jak mówisz, pewnie imponuje jej, że wyrwała młodego. A może ten młody śmieje się z niej za placami ze swoimi kumplami, opowiadając jak to wyrwał sobie "ryczącą 40". Uwierz, że jak by ją kochał i myślał o niej poważnie, to już dawno by z nim mieszkała. On jej nie chce, kobieta z dzieckiem to problem, zwłaszcza dla takiego małolata, który może bez problemu mieć rówieśnicę albo młodszą - tak też może być, że jest w związku z równolatką, a Twoja żona jest od czasu do czasu dla rozrywki. W razie rozwodu Twoja żona jest w stanie finansowo poradzić sobie sama? Rozmawialiście o rozwodzie?

43

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
naiwna911 napisał/a:

Poprawka - nie oboje obudzą się z ręką w nocniku, a jedynie Twoja żona. Bo co ten małolat ma do stracenia? Nic! Tak jak mówisz, pewnie imponuje jej, że wyrwała młodego. A może ten młody śmieje się z niej za placami ze swoimi kumplami, opowiadając jak to wyrwał sobie "ryczącą 40". Uwierz, że jak by ją kochał i myślał o niej poważnie, to już dawno by z nim mieszkała. On jej nie chce, kobieta z dzieckiem to problem, zwłaszcza dla takiego małolata, który może bez problemu mieć rówieśnicę albo młodszą - tak też może być, że jest w związku z równolatką, a Twoja żona jest od czasu do czasu dla rozrywki. W razie rozwodu Twoja żona jest w stanie finansowo poradzić sobie sama? Rozmawialiście o rozwodzie?

On na pewno się śmieje jak nie oboje- ze mnie niestety. Pewnie nie raz pokazywał nagie zdjęcia mojej żony które mu przesyłała swoim kumplom oraz to że sobie ciupcia ją- w końcu jest się czym chwalić że 22 latek wyrwał sobie atrakcyjną 34 latke...niestety żona jest niezależna finansowo no i pewnie jak sprzedamy dom który budowałem w większości własnymi rękoma krwią i potem to na pewno starczy jej na mieszkanie a z tego że pracuje ma pieniądze...

44

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
2_koniec_świata napisał/a:

Bezgranicze zaufanie - a właśnie za takim często optuje się na tym forum - jest przereklamowane. Miałeś nieszczęście przekonać się o tym na własnym przykładzie.

Z Twojego wpisu wynika, że zachowałeś poczucie własnej wartości. Ono oraz Twój Synek to być może jedyne plusy, jakie pozostaną Ci po tym małżeństwie. Dlatego dbaj o nie, nie poniżaj się w tej relacji, nie popełniaj błędu innych zdradzonych.

Dokładnie, zgadzam się z Tobą! Co chwile czytam "partnerowi nie zaglądam do telefonu, jemu też na to nie pozwalam, bo zaufanie itp.", te ich "strefy" inymności itp. itd. Gówno prawda. A potem czytam takie posty jak Autora. Zresztą sam przeżyłem, to co On, więc wiem jak się czuję.

45 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-12-18 11:30:11)

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
ZielonaKama napisał/a:
Miłycham napisał/a:

Związku już raczej nie uratujesz. Zbieraj dowody na zdradę. Może i nie brzmi to teraz zbyt ładnie. Ale to by rozwód był z orzeczeniem o jej winie, jest w Twoim interesie. Nie gódź się na porozumienie stron.

No to juz chyba Adrian zadecyduje jaki rozwod albo podejma ta decyzje wspolnie, w zgodzie.
Czemu niby nie za porozumieniem?
Chyba na to co maja pracowali wspolnie?

Dobra materialne nie zastapia mu uczuc.

Na zdradę pracowała sama. Po to też, że gdy jest ktoś winny, powinien tą winę mieć na piśmie. Aby osoba pokrzywdzona, nie musiała ponosić tego kosztów. Taka była żona, bez orzeczenia jej winy, może go w przyszłości pozwać o alimenty.

46

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

yikes 22 latek?? Serio? Cały czas sądziłam, że koleś ma 25+. To znaczy, że w chwili, kiedy się poznali ten facet miał 20 lat!? Masakra. 12 lat różnicy dla 20 latka to przepaść. Sama miałam nie tak dawno 22 lata i wiem, że wtedy nie myśli się o życiu poważnie. A zwłaszcza młody facet, na pewno nie myśli o związku na całe życie smile Podziwiam Cie, jeszcze bardziej, że tego babska nie wywlokłeś za szmaty z domu.
To, że Twoja żona jest niezależna finansowo to akurat dobrze, nie będziesz musiał jej sponsorować. Swoją drogą, jej małolat pracuje? Ma kasę na randki? Czy wszystko "mamusia" stawia? big_smile

47

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
naiwna911 napisał/a:

yikes 22 latek?? Serio? Cały czas sądziłam, że koleś ma 25+. To znaczy, że w chwili, kiedy się poznali ten facet miał 20 lat!? Masakra. 12 lat różnicy dla 20 latka to przepaść. Sama miałam nie tak dawno 22 lata i wiem, że wtedy nie myśli się o życiu poważnie. A zwłaszcza młody facet, na pewno nie myśli o związku na całe życie smile Podziwiam Cie, jeszcze bardziej, że tego babska nie wywlokłeś za szmaty z domu.
To, że Twoja żona jest niezależna finansowo to akurat dobrze, nie będziesz musiał jej sponsorować. Swoją drogą, jej małolat pracuje? Ma kasę na randki? Czy wszystko "mamusia" stawia? big_smile

No niestety taka jest różnica wieku...on myśli poważnie żeby ją chyba tylko pobzykać i pochwalić się kolegom jaki z niego kozak...czy on pracuje tak pracuje pewnie za dużo nie zarabia bo cały czas mieszka z mamusią i tatusiem...hehe

Naiwna przecież on co dopiero skończył podstawówkę
kutafon młody....

48

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Nie wiem co Twojej żona miała w głowie jak zaczynała ten romans... W głowie mi się to nie mieści. Biedaczek mieszka z rodzicami, więc twoja luba musiała za hotele bulić. Obyś kiedyś czasem wcześniej z pracy nie wrócił i nie zastał w waszym łóżku swej niewiernej i jej kawalera.
Nie wiem jak po tym wszystkim nie masz do niej wstrętu, ja jak mój były mąż mnie zdradził, nie mogłam na niego patrzeć. Ohyda.
Zobaczysz, wszystko się ułoży, jak tylko pozbędziesz się jej ze swojego życia. Mi większą ulgę sprawiła wyprowadzka niż sam rozwód. W końcu czego oczy nie widzą tego sercu nie żal smile

49

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
naiwna911 napisał/a:

Nie wiem co Twojej żona miała w głowie jak zaczynała ten romans... W głowie mi się to nie mieści. Biedaczek mieszka z rodzicami, więc twoja luba musiała za hotele bulić. Obyś kiedyś czasem wcześniej z pracy nie wrócił i nie zastał w waszym łóżku swej niewiernej i jej kawalera.
Nie wiem jak po tym wszystkim nie masz do niej wstrętu, ja jak mój były mąż mnie zdradził, nie mogłam na niego patrzeć. Ohyda.
Zobaczysz, wszystko się ułoży, jak tylko pozbędziesz się jej ze swojego życia. Mi większą ulgę sprawiła wyprowadzka niż sam rozwód. W końcu czego oczy nie widzą tego sercu nie żal smile

Nie wiem co widziała i szczerze nawet nie chcę o tym myśleć...bleee. Dostał gościu raz po ryju ode mnie ale widocznie nie trafiło to do jego pustego łba... To że jeszcze mu krzywdy nie zrobiłem to tylko zasługa mojego synka którego mi bardzo szkoda i którego nie chcę stracić jakbym temu gnojkowi zrobił krzywdę. Swoją drogą żeby zaimponować jaki to z niego ogier to powiedział kiedyś mojej żonie że jak go ktoś bije to on nie stoi z założonymi rękoma...śmieję się bo kiedy do niego pojechałem i wpadłem na klatkę w jego bloku to osunął się ona posadzkę i skomlał jak pies żebym go nie bił...o taki chojrak z niego

50 Ostatnio edytowany przez Unreal (2017-12-18 12:11:06)

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Tutaj Twej Pani nie o miłość IMO chodziło, a o nowy, ekscytujący seks. Bo nie sądzę, by gówniarz mógł jej zaimponować pozycją, osobowością czy zasobami, szczególnie że sama nie narzeka na pieniądze, jak napisałeś. No cóż, doświadczenie i nauczka na przyszłość dla Ciebie, bo ciężka batalia przed Tobą, jeżeli chciałbyś orzeczenie o winie. Może warto rozważyć również żądanie opieki nad synem dla Ciebie?

PS. Poczytaj Braci Samców, szczególnie dział rozstania, zdrady, sprawy rozwodowe

51 Ostatnio edytowany przez Unreal (2017-12-18 12:14:08)

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:

Nie wiem co widziała i szczerze nawet nie chcę o tym myśleć...bleee. Dostał gościu raz po ryju ode mnie ale widocznie nie trafiło to do jego pustego łba...

Duży błąd. Dostaniesz w sądzie łatkę agresywnego przemocowca, do niebieskiej karty już niedługa droga i potężne obniżenie swej pozycji negocjacyjnej. Jeżeli chcesz kogoś zniszczyć, rób to zawsze na zimno i ze spokojną głową, po czasie.

52

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:

śmieję się bo kiedy do niego pojechałem i wpadłem na klatkę w jego bloku to osunął się ona posadzkę i skomlał jak pies żebym go nie bił...o taki chojrak z niego

Robienie z siebie pajaca, gdy to żona Ciebie zdradza, nie jest dobrym rozwiązaniem. Dobrze, że jeszcze jej nie uderzyłeś. Chociaż na pewno bardziej się należało niż jemu.

53

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
Unreal napisał/a:
adrian37 napisał/a:

Nie wiem co widziała i szczerze nawet nie chcę o tym myśleć...bleee. Dostał gościu raz po ryju ode mnie ale widocznie nie trafiło to do jego pustego łba...

Duży błąd. Dostaniesz w sądzie łatkę agresywnego przemocowca, do niebieskiej karty już niedługa droga i potężne obniżenie swej pozycji negocjacyjnej. Jeżeli chcesz kogoś zniszczyć, rób to zawsze na zimno i ze spokojną głową, po czasie.

Mam wszystkie zdjęcia które do niego wysyłał...niestety te intymne też. Bilingi rozmów sms itp. nagrania z dyktafonu oraz nagrania telefoniczne z jej telefonu. Myślę że to na początek wystarczy

54

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Na rozwód z orzeczeniem winy, nie powinno być problemów.

55

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:
Unreal napisał/a:
adrian37 napisał/a:

Nie wiem co widziała i szczerze nawet nie chcę o tym myśleć...bleee. Dostał gościu raz po ryju ode mnie ale widocznie nie trafiło to do jego pustego łba...

Duży błąd. Dostaniesz w sądzie łatkę agresywnego przemocowca, do niebieskiej karty już niedługa droga i potężne obniżenie swej pozycji negocjacyjnej. Jeżeli chcesz kogoś zniszczyć, rób to zawsze na zimno i ze spokojną głową, po czasie.

Mam wszystkie zdjęcia które do niego wysyłał...niestety te intymne też. Bilingi rozmów sms itp. nagrania z dyktafonu oraz nagrania telefoniczne z jej telefonu. Myślę że to na początek wystarczy


To co masz wystarczy. Zgadzam się z przedmówcami jak ktoś zasłużył na lanie to nie on, a Twoja żona. To ona Ci przysięgała, nie on. Swoją drogą, też na początku tak miałam, że obwiniałam lalunie mojego ex męża za zdradę, a swojego biednego misia-mężusia wcale. To częsty błąd zdradzonych. Na szczęście szybko mi przeszło.
Rozwiąż tę sprawę najszybciej jak możesz bo to zdecydowanie za długo trwa. Życie Ci ucieka, a szkoda.

56

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:
Unreal napisał/a:

Duży błąd. Dostaniesz w sądzie łatkę agresywnego przemocowca, do niebieskiej karty już niedługa droga i potężne obniżenie swej pozycji negocjacyjnej. Jeżeli chcesz kogoś zniszczyć, rób to zawsze na zimno i ze spokojną głową, po czasie.

Mam wszystkie zdjęcia które do niego wysyłał...niestety te intymne też. Bilingi rozmów sms itp. nagrania z dyktafonu oraz nagrania telefoniczne z jej telefonu. Myślę że to na początek wystarczy


To co masz wystarczy. Zgadzam się z przedmówcami jak ktoś zasłużył na lanie to nie on, a Twoja żona. To ona Ci przysięgała, nie on. Swoją drogą, też na początku tak miałam, że obwiniałam lalunie mojego ex męża za zdradę, a swojego biednego misia-mężusia wcale. To częsty błąd zdradzonych. Na szczęście szybko mi przeszło.
Rozwiąż tę sprawę najszybciej jak możesz bo to zdecydowanie za długo trwa. Życie Ci ucieka, a szkoda.

Wiem że to ona zawiniła a nie on...tylko że kilkukrotnie poprzez telefon oraz portal społecznościowy prosiłem go grzecznie aby się odpierdolił od mojej żony...nie posłuchał i dostał po pysku...trochę mi wtedy ulżyło ale chyba tylko na chwilę. Kobiety nigdy bym nie uderzył...choć przyznam że nie raz miałem chęć, ale po prostu tego nie zrobię. Prawda jest taka że to ona chciała aby laluś był cały czas w jej życiu a nie on...tak mi powiedział psycholog na terapii ...niestety za późno to pojąłem żyjąc cały czas w strachu upokorzeniu, zdradzie kłamstwie i wszystkim co najgorsze

57

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:

Mam wszystkie zdjęcia które do niego wysyłał...niestety te intymne też. Bilingi rozmów sms itp. nagrania z dyktafonu oraz nagrania telefoniczne z jej telefonu. Myślę że to na początek wystarczy


To co masz wystarczy. Zgadzam się z przedmówcami jak ktoś zasłużył na lanie to nie on, a Twoja żona. To ona Ci przysięgała, nie on. Swoją drogą, też na początku tak miałam, że obwiniałam lalunie mojego ex męża za zdradę, a swojego biednego misia-mężusia wcale. To częsty błąd zdradzonych. Na szczęście szybko mi przeszło.
Rozwiąż tę sprawę najszybciej jak możesz bo to zdecydowanie za długo trwa. Życie Ci ucieka, a szkoda.

Wiem że to ona zawiniła a nie on...tylko że kilkukrotnie poprzez telefon oraz portal społecznościowy prosiłem go grzecznie aby się odpierdolił od mojej żony...nie posłuchał i dostał po pysku...trochę mi wtedy ulżyło ale chyba tylko na chwilę. Kobiety nigdy bym nie uderzył...choć przyznam że nie raz miałem chęć, ale po prostu tego nie zrobię. Prawda jest taka że to ona chciała aby laluś był cały czas w jej życiu a nie on...tak mi powiedział psycholog na terapii ...niestety za późno to pojąłem żyjąc cały czas w strachu upokorzeniu, zdradzie kłamstwie i wszystkim co najgorsze

Dobrze, że przejrzałeś na oczy. Ona miała więcej do stracenia niż on, a mimo to nie zerwała kontaktu. To ona ma rodzinę, powinna być odpowiedzialna. Nie oczekuj tego od 22-latka. Koleś się dobrze bawi, chwali się kolegom, zapewne na opłacane hotele, kolacyjki, dorwał sobie starą sponsorkę - żyć nie umierać. On z tego układu ma więcej niż ona, więc dlaczego miałby rezygnować?
Złóż papiery, porozmawiaj z żoną o podziale majątku, ustalcie kwestię opieki nad dzieckiem, jak się wcześniej dogadacie to unikniecie cyrków w sądzie.

58

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:

To co masz wystarczy. Zgadzam się z przedmówcami jak ktoś zasłużył na lanie to nie on, a Twoja żona. To ona Ci przysięgała, nie on. Swoją drogą, też na początku tak miałam, że obwiniałam lalunie mojego ex męża za zdradę, a swojego biednego misia-mężusia wcale. To częsty błąd zdradzonych. Na szczęście szybko mi przeszło.
Rozwiąż tę sprawę najszybciej jak możesz bo to zdecydowanie za długo trwa. Życie Ci ucieka, a szkoda.

Wiem że to ona zawiniła a nie on...tylko że kilkukrotnie poprzez telefon oraz portal społecznościowy prosiłem go grzecznie aby się odpierdolił od mojej żony...nie posłuchał i dostał po pysku...trochę mi wtedy ulżyło ale chyba tylko na chwilę. Kobiety nigdy bym nie uderzył...choć przyznam że nie raz miałem chęć, ale po prostu tego nie zrobię. Prawda jest taka że to ona chciała aby laluś był cały czas w jej życiu a nie on...tak mi powiedział psycholog na terapii ...niestety za późno to pojąłem żyjąc cały czas w strachu upokorzeniu, zdradzie kłamstwie i wszystkim co najgorsze

Dobrze, że przejrzałeś na oczy. Ona miała więcej do stracenia niż on, a mimo to nie zerwała kontaktu. To ona ma rodzinę, powinna być odpowiedzialna. Nie oczekuj tego od 22-latka. Koleś się dobrze bawi, chwali się kolegom, zapewne na opłacane hotele, kolacyjki, dorwał sobie starą sponsorkę - żyć nie umierać. On z tego układu ma więcej niż ona, więc dlaczego miałby rezygnować?
Złóż papiery, porozmawiaj z żoną o podziale majątku, ustalcie kwestię opieki nad dzieckiem, jak się wcześniej dogadacie to unikniecie cyrków w sądzie.

Ona straciła myślę wszystko co najważniejsze w życiu...przynajmniej tak myślę. Mam nadzieję że to do niej dotrze w końcu jak zobaczy nasze dziecko które płacze, zadaje pytania zmienia szkołę otoczenie miejsce zamieszkania...dosłownie cały świat mu się wywróci. Ale wcześniej o tym nie myślała to pewnie i teraz nie pomyśli..ona myśli póki co to zapewne tylko o nim. Dobra karma kiedyś wraca

59

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy

No wiesz, albo do niej dojdzie albo nie. Jeżeli jest w "miłosnym amoku" obawiam się, że płacz dziecka nie pomoże, bo dla niej najważniejsza jest jej miłość. Zapewne jest to miłość życia, taka do grobowej deski big_smile Myślisz, że syn dla niej jest teraz najważniejszy? Śmiem wątpić. Nie zdziwię się jak jej Romeo zaproponuje wspólne mieszkanie (oczywiście ona płaci smile), ale pod warunkiem, że "porzuci" dziecko. Historie z tego forum pokazują, że i takie przypadki wyrodnych matek się niestety zdarzają. Lepiej przygotuj się na każdą ewentualność.

60

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
naiwna911 napisał/a:

No wiesz, albo do niej dojdzie albo nie. Jeżeli jest w "miłosnym amoku" obawiam się, że płacz dziecka nie pomoże, bo dla niej najważniejsza jest jej miłość. Zapewne jest to miłość życia, taka do grobowej deski big_smile Myślisz, że syn dla niej jest teraz najważniejszy? Śmiem wątpić. Nie zdziwię się jak jej Romeo zaproponuje wspólne mieszkanie (oczywiście ona płaci smile), ale pod warunkiem, że "porzuci" dziecko. Historie z tego forum pokazują, że i takie przypadki wyrodnych matek się niestety zdarzają. Lepiej przygotuj się na każdą ewentualność.

Też tak myślę...przecież nie przejmowała się konsekwencjami swoich czynów nie myślała wtedy o synku nie myślała o niczym żyła chwilą...myślała tylko ci..ą. Ja byłem jej wierny ale to niestety jej nie wystarczyło. Nie warto być dobrym jak widać...

61

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
Unreal napisał/a:

Tutaj Twej Pani nie o miłość IMO chodziło, a o nowy, ekscytujący seks. Bo nie sądzę, by gówniarz mógł jej zaimponować pozycją, osobowością czy zasobami, szczególnie że sama nie narzeka na pieniądze, jak napisałeś. No cóż, doświadczenie i nauczka na przyszłość dla Ciebie, bo ciężka batalia przed Tobą, jeżeli chciałbyś orzeczenie o winie. Może warto rozważyć również żądanie opieki nad synem dla Ciebie?

PS. Poczytaj Braci Samców, szczególnie dział rozstania, zdrady, sprawy rozwodowe

Nie wiem czy w Polsce sąd przyzna opiekę ojcu nawet jeśli mam takie dowody na zdradę żony (wątpię)

62

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:

No wiesz, albo do niej dojdzie albo nie. Jeżeli jest w "miłosnym amoku" obawiam się, że płacz dziecka nie pomoże, bo dla niej najważniejsza jest jej miłość. Zapewne jest to miłość życia, taka do grobowej deski big_smile Myślisz, że syn dla niej jest teraz najważniejszy? Śmiem wątpić. Nie zdziwię się jak jej Romeo zaproponuje wspólne mieszkanie (oczywiście ona płaci smile), ale pod warunkiem, że "porzuci" dziecko. Historie z tego forum pokazują, że i takie przypadki wyrodnych matek się niestety zdarzają. Lepiej przygotuj się na każdą ewentualność.

Też tak myślę...przecież nie przejmowała się konsekwencjami swoich czynów nie myślała wtedy o synku nie myślała o niczym żyła chwilą...myślała tylko ci..ą. Ja byłem jej wierny ale to niestety jej nie wystarczyło. Nie warto być dobrym jak widać...

Ależ oczywiście, że warto być dobrym. Ona tego nie doceniła, ale znajdzie się taka co doceni. Problem nie leży w Tobie, nie chodzi o to, czy byłeś dobry, czy zły. Problem leży w niej. To ona pozbawiona jest wstydu i jakichkolwiek zasad moralnych. Przyjdzie jej za to kiedyś zapłacić, zobaczysz. Jeszcze przyjdzie na kolanach błagać o litość jak mój były mąż. A wtedy Ty pokażesz jej środkowy palec. Nie trać tylko czasu i przejdź do działania. Taki stan zawieszenia, działa tylko na Twoja niekorzyść.

63

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:

No wiesz, albo do niej dojdzie albo nie. Jeżeli jest w "miłosnym amoku" obawiam się, że płacz dziecka nie pomoże, bo dla niej najważniejsza jest jej miłość. Zapewne jest to miłość życia, taka do grobowej deski big_smile Myślisz, że syn dla niej jest teraz najważniejszy? Śmiem wątpić. Nie zdziwię się jak jej Romeo zaproponuje wspólne mieszkanie (oczywiście ona płaci smile), ale pod warunkiem, że "porzuci" dziecko. Historie z tego forum pokazują, że i takie przypadki wyrodnych matek się niestety zdarzają. Lepiej przygotuj się na każdą ewentualność.

Też tak myślę...przecież nie przejmowała się konsekwencjami swoich czynów nie myślała wtedy o synku nie myślała o niczym żyła chwilą...myślała tylko ci..ą. Ja byłem jej wierny ale to niestety jej nie wystarczyło. Nie warto być dobrym jak widać...

Ależ oczywiście, że warto być dobrym. Ona tego nie doceniła, ale znajdzie się taka co doceni. Problem nie leży w Tobie, nie chodzi o to, czy byłeś dobry, czy zły. Problem leży w niej. To ona pozbawiona jest wstydu i jakichkolwiek zasad moralnych. Przyjdzie jej za to kiedyś zapłacić, zobaczysz. Jeszcze przyjdzie na kolanach błagać o litość jak mój były mąż. A wtedy Ty pokażesz jej środkowy palec. Nie trać tylko czasu i przejdź do działania. Taki stan zawieszenia, działa tylko na Twoja niekorzyść.


dziękuję za słowa otuchy...odejście od niej to jedyny sposób aby się uwolnić od tych wszystkich kłamstw, zdrad spotkań upokorzeń...jak sama to kiedyś przeżyje to zrozumie jak mnie upodliła jak zrobiła ze mnie wrak człowieka...ja kiedyś dusza towarzystwa dziś zamknięty bez uśmiechu 37 latek...czas poświęcić się bezgranicznie synkowi...mam nadzieję że jeszcze kiedyś spotka mnie coś dobrego smile

64

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:

Też tak myślę...przecież nie przejmowała się konsekwencjami swoich czynów nie myślała wtedy o synku nie myślała o niczym żyła chwilą...myślała tylko ci..ą. Ja byłem jej wierny ale to niestety jej nie wystarczyło. Nie warto być dobrym jak widać...

Ależ oczywiście, że warto być dobrym. Ona tego nie doceniła, ale znajdzie się taka co doceni. Problem nie leży w Tobie, nie chodzi o to, czy byłeś dobry, czy zły. Problem leży w niej. To ona pozbawiona jest wstydu i jakichkolwiek zasad moralnych. Przyjdzie jej za to kiedyś zapłacić, zobaczysz. Jeszcze przyjdzie na kolanach błagać o litość jak mój były mąż. A wtedy Ty pokażesz jej środkowy palec. Nie trać tylko czasu i przejdź do działania. Taki stan zawieszenia, działa tylko na Twoja niekorzyść.


dziękuję za słowa otuchy...odejście od niej to jedyny sposób aby się uwolnić od tych wszystkich kłamstw, zdrad spotkań upokorzeń...jak sama to kiedyś przeżyje to zrozumie jak mnie upodliła jak zrobiła ze mnie wrak człowieka...ja kiedyś dusza towarzystwa dziś zamknięty bez uśmiechu 37 latek...czas poświęcić się bezgranicznie synkowi...mam nadzieję że jeszcze kiedyś spotka mnie coś dobrego smile

Jasne, że spotka Cię wiele dobrego. Byłam w podobnej sytuacji, więc wiem co mówię. Mi pomogło skupienie się na sobie. Zmieniłam miasto, pracę, środowisko (Ciebie akurat do tego nie namawiam, bo masz dziecko, więc musisz być na miejsc smile). Zapisz się na siłownię, podyplomówke, zrób jakieś kursy. Zadbaj o swój rozwój. To będzie najgorszą "karą" dla Twojej kobiety - Ty pójdziesz do przodu, a ona stanie w miejscu (o ile się nie uwsteczni, bo w jaki sposób rozwinąć ją może związek z niedojrzałym małolatem). Pamiętaj, że dla siebie to Ty i Twój syn musicie być najważniejsi. A nią się nie przejmuj, nie watro. Ona ma Cie w d... A swoją drogą od dawna musiała mieć Cię gdzieś, skoro na pierwszej lepszej imprezie dała jakiemuś gówniarzowi swój numer...

65

Odp: Mój świat się chyba zawalił...pomocy
naiwna911 napisał/a:
adrian37 napisał/a:
naiwna911 napisał/a:

Ależ oczywiście, że warto być dobrym. Ona tego nie doceniła, ale znajdzie się taka co doceni. Problem nie leży w Tobie, nie chodzi o to, czy byłeś dobry, czy zły. Problem leży w niej. To ona pozbawiona jest wstydu i jakichkolwiek zasad moralnych. Przyjdzie jej za to kiedyś zapłacić, zobaczysz. Jeszcze przyjdzie na kolanach błagać o litość jak mój były mąż. A wtedy Ty pokażesz jej środkowy palec. Nie trać tylko czasu i przejdź do działania. Taki stan zawieszenia, działa tylko na Twoja niekorzyść.


dziękuję za słowa otuchy...odejście od niej to jedyny sposób aby się uwolnić od tych wszystkich kłamstw, zdrad spotkań upokorzeń...jak sama to kiedyś przeżyje to zrozumie jak mnie upodliła jak zrobiła ze mnie wrak człowieka...ja kiedyś dusza towarzystwa dziś zamknięty bez uśmiechu 37 latek...czas poświęcić się bezgranicznie synkowi...mam nadzieję że jeszcze kiedyś spotka mnie coś dobrego smile

Jasne, że spotka Cię wiele dobrego. Byłam w podobnej sytuacji, więc wiem co mówię. Mi pomogło skupienie się na sobie. Zmieniłam miasto, pracę, środowisko (Ciebie akurat do tego nie namawiam, bo masz dziecko, więc musisz być na miejsc smile). Zapisz się na siłownię, podyplomówke, zrób jakieś kursy. Zadbaj o swój rozwój. To będzie najgorszą "karą" dla Twojej kobiety - Ty pójdziesz do przodu, a ona stanie w miejscu (o ile się nie uwsteczni, bo w jaki sposób rozwinąć ją może związek z niedojrzałym małolatem). Pamiętaj, że dla siebie to Ty i Twój syn musicie być najważniejsi. A nią się nie przejmuj, nie watro. Ona ma Cie w d... A swoją drogą od dawna musiała mieć Cię gdzieś, skoro na pierwszej lepszej imprezie dała jakiemuś gówniarzowi swój numer...

Miasta nie zmienię (choć bardzo bym chciał)  bo mam dziecko. Niestety pewnie będę musiał mu zmienić całe otoczenie...szkołę kolegów to będzie go strasznie  boleć. Studia mam skończone więc raczej nie chcę już wracać do takich tematów.Mam dobrą pracę kolegów itp Skupię się na sobie i synku...a ona no cóż jak zaczął się jej romans w marcu 2016r a ja go wykryłem dopiero w czerwcu to powinno mi to dać do myślenia że moja żona tak jak piszesz już wtedy miała mnie głęboko w dupie....ile ja wysiłku i zdrowia wsadziłem żeby to uratować...dziś wiem że na daremno to wszystko...byłem zaślepiony bo po prostu ją kochałem...ona niestety już kogoś innego. Mam dla kogo żyć i to jest najważniejsze. DzIĘKUJĘ....

Posty [ 1 do 65 z 469 ]

Strony 1 2 3 8 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Mój świat się chyba zawalił...pomocy

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024