Zeby komus dac, trzeba komus zabrac. Ludzie dotali 500+, Ci rozsadni widza jak wiele zabiera sie by dac... Czemu mamy ze swoich podatkow finansowac dzieciom obiady i nie chodzi mi tu o dzieci biedne, a o dzieci ktorych rodzicow na te obiady bez problemu stac, zreszta z tego co pamietam za moich czasow, biedne dzieci mialy albo obiady za darmo, albo mocno dofinansowane. Dzieci ktore nie zostaja na swietlicy sa w szkole 6-7 godzin, wiec spokojnie moga zjesc obiad w domu.
Czemu ludziom sie ten pomysl nie podoba? A no bo dlaczego ja mam finansowac tym dzieciom obiady? Dlaczego moje pieniadze maja isc na 500+ i na obiadek dla dzieci? I prosze mi tu nie mowic o emeryturze, bo i tak jej nie dozyje, dzieci swoich nie mam, wiec mam bulic na cudze dzieci bo tak... Czemu mamy oplacac obiady dzieciom ktorych rodzicow na nie stac, tak samo czemu 500+ dostaja ludzie ktorzy nie maja ciezkiej sytuacji, w najgorszym polozeniu sa wiec ludzie bezdzietni bo musza placic na te przyjemnosci nie dostajac zadnego zwrotu...
A proby rownania spoleczenstwa sa z gory skazane na porazke, swiat nie jest sprawiedliwy i nigdy taki nie bedzie.
Zreszta jak pisalam, jest dofinansowanie posilkow dla biedniejszych i to w zupelnosci wystarczy, nie widze powodu finansowania obiadow dzieciom z bogatych rodzin.