Nie chcę zakładać nowego tematu, bo moja sprawa jest niemal identyczna jak autora, więc jeśli pozwolisz marcyrul to tu napiszę.
Od 5 miesięcy wiem o romansie żony ... przechodzę wszystkie etapy jak wspomniane w różnych wątkach, schudłem 12 kilo, czasem jem tylko śniadanie i nic więcej ale jest coś co różni mnie od innych osób, otóż mimo, że powiedziałem "żonie" - że nigdy nie wybaczę i nigdy nie zapomnę - chyba jej wybaczyłem. Nie wiem. Cały nasz związek, świat, życie mi zobojętniało. Małżeństwem byliśmy 23 lata, trójka dzieci (19,16 i 11 lat) ja zmieniłem pracę, która wymaga ode mnie wyjazdów służbowych na dwa, trzy dni co tydzień, co dwa tygodnie. i nie wierzę, że to już wystarczyło by sobie bolca poszukała... A w zasadzie to on ją znalazł, flirtował z nią od czterech lat (rozwodnik, sam mieszka). Żona pracuje w urzędzie i zawsze można było do niej z jakąś pierdołą przyjść i jej duupę zawracać (potem już dosłownie). Szanowałem żonę, podzieliliśmy obowiązki - ja gotuję, zakupy, ona sprzątanie, pranie. W zeszłym roku "żona" podejrzewała, że mam kochankę, czasem kazała mi na przykład szybko zrobić zdjęcie pokoju hotelowego i jej natychmiast wysłać i ona potem na tych zdjęciach szukała śladu drugiej osoby, albo dzwoniła do mnie co pół godziny wieczorami i przeciągała rozmowy, gdy nie jeździłem i wracałem z pracy ciągle mnie obwąchiwała, kontrola telefonu non stop, jak się zdarzyły majtki na lewą stronę to mina mówiąca - to koniec, wiem wszystko, znów u niej byłeś i kilka dni ciszy
- a ja po prostu rano się śpieszyłem. A ona w tym czasie po pracy raz na tydzień, raz na dwa jechała z nim na kawkę, mi mówiła, że musi jeszcze zostać w pracy, raz na miesiąc wspólny ich obiadek. Jakieś prezenty na imieninki, na walentynki, na mikołaja. On naciskał aby się spotkali u niego, no i w końcu żona poszła do niego na kolację, mówiła mi potem że nic nie była w stanie zjeść bo bała się że nagle ja się pojawię
, że ją śledziłem albo coś takiego. Po którymś tam spotkaniu zaczęli się całować, po którymś poszli do łóżka i tak raz na załóżmy 10 dni przez pół roku skakali po sobie. Zauważyłem w domu syf, przestała się starać, latała do kosmetyczki i fryzjera jak głupia, raz mówiła, że jedzie do pracy samochodem, raz, że się źle czuje, że autobusem a potem idzie na "małe zakupy"... ze dwa razy poczułem od niej alkohol po powrocie "z pracy i małych zakupów". Nigdy nie została u niego na noc. Drink, sex, obiad/kolacja i wypad. Wpadła przez przypadek, byłem na mieście a nie powinienem być, patrzę idzie "żona" (powinna być wtedy w pracy), poszedłem za nią, weszła do jakiejś klatki schodowej, pojechała windą gdzieś, no to ja po schodach, winda się zatrzymała, zapukała do drzwi a tam męski głos "Witaj Skarbie", najpierw sobie usiadłem, potem zszedłem na dół i dzwonię do "żony" - nie odbiera, minęła minuta i znów dzwonię, odebrała, mówię jej że jestem na mieście i że wpadnę do niej, ona mówi, że też jest na mieście i byśmy się tu niedaleko umówili, że będzie za 15 minut. Czekałem na nią na dole, przyznała się od razu. Odwróciłem się i nie wróciłem na noc do domu, siedziałem na ławce pod jego blokiem i patrzyłem na wszystkich wychodzących facetów czy to on, wypiłem 5 piw przez całą noc. acha i tutaj zaczyna się druga część opowieści, mieszkamy z żoną, ona oczywiście już powiedziała że nic do mnie nie czuje ale długo rozmawialiśmy i zerwała z kochankiem, mówiąc ze i tak chciała to zakończyć tylko nie wiedziała jak bo dużo sobie naobiecywali. Zdradziła go ze mną opowiadając mi nawet szczegóły. Raz kazałem jej do niego zadzwonić, stałem za drzwiami naszego domu (żona myślała że jestem na zakupach) i faktycznie zadzwoniła prosząc go by się z nią nie kontaktował. Potem długo płakała.
Sytuacja teraz wygląda tak, że zacząłem pić, codziennie wieczorem kilka piw i kilka drinków, w zasadzie piję aż nie padnę, często wychodzę i na przykład idę do samochodu i tam ze dwa piwa, mija 1,5 godziny i wracam. W przeciwieństwie do autora wątku - jest sex między nami a w zasadzie biorę ją jak chcę, kiedy chcę (jak oczywiście dzieci nie ma w domu lub rano jak śpią), wieczorem nie, bo nie mam po alkoholu erekcji. Wydaje mi się, że oni niedługo się przypadkowo spotkają i wszystko między nimi wróci, zejdą do podziemia. Od kilku dni przestałem żonę sprawdzać - gdzie jest, co robi, co będzie robić, z kim się kontaktowała, po co. Bez żadnej przyjemności idę do domu ... już nawet teraz nie mamy o czym rozmawiać, temat zdrady chyba wyczerpaliśmy(dużo na ten temat rozmawialiśmy, oczywiście padło na standardowe "dlaczego" - standardowe "nie wiem", o przyszłosci nie rozmawiamy, wygodnie tak żyć dla nas dwojga, widzę ze żona wreszcie odpoczywa po tym romansie, jak ma czas idziemy do kina lub do restauracji, w przyszłym tygodniu nowe łóżko będzie do sypialni kupować bo to co jest faktycznie jest do wymiany, dziećmi się mocniej interesuje. Tylko ja mam ochotę dać jej w pysk i sobie pójść, zostawić dom, dzieci, już sobie poradzą. Po alkoholu jestem bardzo grzeczny, nie agresywny, nie rzygam, nie sikam do szafy, po prostu wstaję z fotela i idę spać, rano sprzątam butelki i tyle.