Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SEKS, SEKSUALNOŚĆ, PSYCHOLOGIA » Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 9 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 260 z 571 ]

196 Ostatnio edytowany przez nimfa_błotna (2017-11-12 11:04:52)

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa
PerfectHarmony napisał/a:

Bardzo mocno zaznaczam odnosząc sie do summerki, która mnie zacytowała z innego tematu, stronę wcześniej - ja nie uznaję udanego seksu w związku jako szczęścia, jest to dla mnie tylko niezadowolenie z jakiegoś aspektu.

Seks to dla mnie składowa miłości, ale nigdy nie myślałem w kategorii, że seks=szczęście.
To tez pisałem, że jestem ponadprzeciętnie szczęśliwi choć już wtedy był problem udanego seksu w związku.

"ponadprzeciętnie szczęśliwi" i "tylko niezadowolenie z jakiegoś aspektu." - dość naiwnie patrzysz na kwestię seksu w związku. Wg mnie to jeden z fundamentów. Brak seksu to nie "tylko brak seksu". Brak seksu w związku to chujnia i koniec związku (cytując Vicky85).

PerfectHarmony napisał/a:

Zrobię co mogę, aby wrócilo to co było.

Raz utraconego pożądania nie da się "przywrócić", bo niby jak?
Nie da się nikogo zmusić, aby nas kochał. Nie da się nikogo zmusić, aby nas pożądał.  Nie da się nikogo zmusić, aby z nami był. Tylko dlatego, ze my tak chcemy.

PerfectHarmony napisał/a:

W rozmowie powiedziała mi, że nałożone kłopoty nasilily stres i sprawiły wraz z beznadziejną pracą, że to ją wykończylo i nie miała ochoty na łózkowe cuda, ale chciała się przełamać bo cytuję:
"W końcu zdecydowalam sama dla siebie ze musze się przelamac że cię kocham i nie chce żebyś odszedł, że  chce twojego szczęścia i sama też potrzebuję bliskości i twojego uczucia"

Bla bla bla bla bla.....

PerfectHarmony napisał/a:

I faktycznie, byly próby inicjacji seksu, oraz pokazanie, że ona ma ochotę. Uznała, że to trwa bardzo długo i nie dziwi mi się ani trochę, że zacząłem byc coraz bardziej sfrustrowany tym wszystkim.

Coś musiała powiedzieć i zrobić, żebyś nie rzucił jej już teraz. Trzeba jeszcze trochę poudawać i dać Ci fałszywą nadzieję. To jest dopiero skur****stwo z jej strony. Widocznie ona ma jakieś korzyści z waszego "związku" i nie chce tego stracić.

PerfectHarmony napisał/a:

Co bedzie dalej zobaczymy smile

Prawdopodobnie wrócisz tu za jakiś czas (2-3 tygodnie) pisząc, że znowu jest to samo.

Zobacz podobne tematy :

197 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-11-12 14:12:13)

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa
PerfectHarmony napisał/a:

Bardzo mocno zaznaczam odnosząc sie do summerki, która mnie zacytowała z innego tematu, stronę wcześniej - ja nie uznaję udanego seksu w związku jako szczęścia, jest to dla mnie tylko niezadowolenie z jakiegoś aspektu.

Seks to dla mnie składowa miłości, ale nigdy nie myślałem w kategorii, że seks=szczęście.
To tez pisałem, że jestem ponadprzeciętnie szczęśliwi choć już wtedy był problem udanego seksu w związku.

Więc: "gdy przeczytacie jego post sprzed tygodnia, kiedy to jeszcze był on ze swoją partnerka ponadprzeciętnie szczęśliwy" nie jest trafne, bowiem jestem ponadprzeciętnie szczęśliwy i zadowolony ze swojego życia, relacji itp.
Ale niestety niezadowolony z pożycia w związku.

Nie da się oddzielić seksu od innych obszarów w intymnym związku dwojga ludzi w kontekście SZCZĘŚCIA. Seks to jeden z fundamentów związku i barometr wskazujący jego kondycję. W twoim związku jest słabo. Może jeszcze tego nie rozumiesz, ale twój związek zmierza do śmierci. Umrze, jeśli oboje nie zajmiecie się chorobą, która go trawi.

PerfectHarmony napisał/a:

Zrobię co mogę, aby wrócilo to co było. Jesli ona tylko zechce dać sobie pomóc smile
Ponoć problemy z moim zdrowiem, których ostatnio było sporo też sie mocno odbily na to i ona nie miała ochoty na inicjazje zbliżeń i pieszczoty.

W rozmowie powiedziała mi, że nałożone kłopoty nasilily stres i sprawiły wraz z beznadziejną pracą, że to ją wykończylo i nie miała ochoty na łózkowe cuda, ale chciała się przełamać bo cytuję:

"W końcu zdecydowalam sama dla siebie ze musze się przelamac że cię kocham i nie chce żebyś odszedł, że  chce twojego szczęścia i sama też potrzebuję bliskości i twojego uczucia"

I faktycznie, byly próby inicjacji seksu, oraz pokazanie, że ona ma ochotę. Uznała, że to trwa bardzo długo i nie dziwi mi się ani trochę, że zacząłem byc coraz bardziej sfrustrowany tym wszystkim.

Ty mówisz, czego ci brakuje, ona się stara i...NIC. Stoicie w miejscu.
Na wszystko można znaleźć rozwiązanie. Sama diagnoza, może być nawet stres w pracy, chociaż wydaje mi się to mało prawdopodobny powód i prędzej uznałabym to wyjaśnienie za wymówkę niż faktyczną przyczynę braku chęci, niczego nie zmienia. Trzeba się jeszcze nad tym problem pochylić, zająć, zajrzeć głębiej. Wybacz, ale propozycje Unreala dotyczące porzucenia niesatysfakcjonującej pracy przez żonę i poszukanie nowej to po prostu jakaś kpina z partnerskiego sposobu na rozwiązanie problemy, więc nie idź jego drogą.

PerfectHarmony napisał/a:

Nie uważam odnosząc się do
„wszystkie kobiety uwielbiają drani", że tak jest, bo w rzeczywistości taki facet to okropny typ, ale druga skrajność - nieskończony romantyk, uczuciowiec? Tez nie jest dobra. Niekiedy dopada mnie takie przekonanie, że taka stabilność usypia u kobiety
ciekawość, pożądanie, fascynację?

U kobiet (u mężczyzn też w jakimś stopniu) usypia ciekawość, pożądanie i fascynację nuda i rutyna, czyli brak jakichkolwiek emocji, a nie brak emocjonalnego rollercoastera tongue

198

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa
nimfa_błotna napisał/a:

Raz utraconego pożądania nie da się "przywrócić", bo niby jak?

Nie da się? Wydaje mi się, że w relacjach partnerskich jest to na porządku dziennym i ludzie, którym zależy się starają naprawiać takie sytuacje, gdzie wątkiem głównym nie zawsze jest pożądanie i seks.

Przywrócić się nie da może pożądania, którego nigdy nie było - owszem. Ale skąd wiadomo, że nie można go przywrócić jeśli ono tylko wygasło, a nie jest się pewnym, że zrobiło się wszystko, aby je przywrócić? Chyba, że jak tak samo wiesz tak wiele o mojej kobiecie i tak trafnie według Ciebie interpretujesz jej słowa, to może się okaże, że przez poprzednie lata zajebisty seks to była tylko przykrywka? :>

Wyczuwam w tym takie lekceważące podejście na miarę XXI wieku. Albo podobne podejście jak moja żona ostatnio - czegoś nie ma, coś nie działa i chuj całe życie legło w gruzach. Żona nie wystawia mi tyłka od kilku tygodni to pójdę wezmę od innej, a co. Pieprzyć moralność, lepiej pieprzyć na boku.

Nie dzięki. Pozatym Twoje uprzedzające podejście do niej po tym co mogłaś wywnioskować z kilku postów nie świadczy dobrze o Twoim podejściu do takich sytuacji.

Jeśli czyjeś szczere starania nazywsz skurwysyństwem, a na dodatek nadajesz komuś rangę benificjenta w związku i bagatelizujesz to co mówi druga osoba sprowadzając to do "ble ble ble ble" to kolejny raz takie wypociny po prostu pominę.
Bardzo mi to śmierdzi jakimiś zażaleniami z przeszłości, ale to nie oznacza, żeby teraz te żale przelewać tutaj na forum (takie odniosłem wrażenie)

Jeśli tu wrócę za dwa, trzy tygodnie to wrócę, ale na pewno nie będe jak Ty wychodził przed szereg z idiotycznymi oskarżeniami przed tym nim cokolwiek się wydarzyło, bo takim zachowaniem będę tylko pogarszał sytuację, zniechęcał drugą osobę, a później płuł sobie w brodę.

Może mamy różne podejścia do ludzi i pewnych sytuacji. smile

199

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

Czasem zastanawiam się czytając na forum sfrustrowanych facetów, co jeszcze musi zrobić ich partnerka, żeby pojęli, że ona ich nie chce.

200

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

Wiesz Xymeno, może POWIEDZIEĆ wprost- ludzie mają MOWĘ.
To co Ty uznajesz za jednoznaczny sygnał, wcale takim nie musi być, zwłaszcza w długich małżeństwach, gdzie ma się za sobą dobre i złe chwile.
Zgadzam się, że jak coś naprawdę wygasło, wskrzesić to jest trudno, można szukać innej ścieżki z tym samym mężczyzną/kobietą.
I seks rodzi sie w głowie, tam trzeba poszukać. Nikt nie jest w stanie ocenić relacji pomiędzy dwoma osobami tak do końca.
Jak jest źle i tak w końcu ktoś pęknie.

201

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa
summerka88 napisał/a:

Wybacz, ale propozycje Unreala dotyczące porzucenia niesatysfakcjonującej pracy przez żonę i poszukanie nowej to po prostu jakaś kpina z partnerskiego sposobu na rozwiązanie problemy, więc nie idź jego drogą.

Czemu kpina, rozwiń temat, jeżeli możesz smile ?

Kolego PerfectHarmony, za dużo w Tobie (i mnie też jeszcze, niestety) Białego Rycerza. Nie możesz palić ołtarzyka między nogami Twej Pani. Próbujesz definiować kobietę w sposób logiczny (akcja + reakcja), podobnie jak byś opisywał, definiował mężczyznę. To nie zadziała. Łudziłem się podobnie, ale już powoli przestaję. Może Twa żona poczuła się zbyt pewnie? Może nie zakłada, że może Cię stracić?

202

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

Xymena - uważasz, że jak w związku jest problem seksu to znaczy, że jedna ze stron drugiej już nie chce? Nie uważasz, że to trochę płytkie podejście?

Unreal - chyba tak, tu masz zdecydowanie rację, ale trzeba mieć dużo samozaparcia, aby to mocno zmienić bo może się okazać, że właściwie zmiana podejścia tu wcale nie pomoże i obudzimy się samotni pewnego dnia smile

203

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa
Unreal napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Wybacz, ale propozycje Unreala dotyczące porzucenia niesatysfakcjonującej pracy przez żonę i poszukanie nowej to po prostu jakaś kpina z partnerskiego sposobu na rozwiązanie problemy, więc nie idź jego drogą.

Czemu kpina, rozwiń temat, jeżeli możesz smile ?

Unreal, być może TYLKO tutaj na forum temat zestresowania swojej żony pracą potraktowałeś pobieżnie a w rzeczywistości poświęciłeś mu więcej uwagi i troski, ale umówmy się, że odnoszę się do tego, co zostało napisane, a nie do tego, co nie napisałeś. Ludzie tutaj są tak przewrażliwieni na swoim punkcie, że każde słowo potrafią potraktować jako potwarz i złośliwość, nawet jak jest opatrzone odpowiednim emotikonem.
W każdym bądź razie, gdybym od mojego męża w odpowiedzi na przedstawienie swojego zawodowego problemu usłyszała, że jak mi w pracy niedobrze, to powinnam ją zmienić, roześmiałabym się w głos. Bo jest to rozwiązanie tak powierzchownie i unikające prawdziwego zajęcia się problemem, że aż przykro. Czy w ogóle wiesz, co jest sednem problemów twojej żony: zbyt dużo obowiązków, niedobre relacje, praca poniżej jej ambicji, a może wręcz przeciwnie?
Wszystko, co piszesz jest w sumie takie powierzchowne. Jest dużo o tobie, ale w kontekście OBRAZKA, czyli tego, jak się prezentować i „wyglądać”. Na oko zadbałeś w źyciu o wszystko, tylko nie o BLISKOŚĆ z żoną. Twoje posty to jak opis realizowania wizji przymiotów mężczyzny i partnera, ale brakuje w tym opisu emocji i bliskiego kontaktu. Rozumiem, że to dział o seksie, ale ty piszesz o tym seksie „technicznie” i w tym też mi brakuje elementów bliskości. Tak się skupiłeś na realizowaniu siebie i swojego życia jako pewnego wyobrażenia, jak ono powinno wyglądać, że nie ma w nim już przestrzeni na interpersonalną wrażliwość i umiejętność zrozumienia ludzkich emocji. Emocji źony, nawet swoich emocji.
Może zamiast stawiać sobie cele takie jak zdobycia pozycji zawodowej, zasobów materialnych, kobiety spełniającej odpowiednie warunki przy boku, warto pomyśleć o rozwinięciu zdolności psychologicznych, umiejętności wchodzenia w bliski kontakt z drugą osoba, rozumienia jej stanu wewnętrznego.

Mój pierwszy post w twoim wątku, tylko pozornie urywał się bez konkluzji. To był pewien rodzaj testu na czytanie emocji. Nie czytasz ich, nie rozumiesz, opierasz się na faktach i logice. Tak jak np. z pracą żony, jest ona problematyczna, więc trzeba pracę zmienić. Tak samo traktujesz zresztą po części żonę wink
Czasami zostawiam takie „pułapki”. Może to i niefajne, ale pozwala zobaczyć, czy jest sens „się produkować”, bo co z tego, że z duża dozą prawdopodobieństwa jestem w stanie wyobrazić sobie, co się stało „w mentalnym świecie” twojej żony, że dzisiaj ona nie jest w stanie dać ci tego, czego oczekujesz, skoro i tak nie będziesz w stanie tego pojąć. Coś w rodzaju jak wyjaśnić daltoniście kolory.

204

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

Chyba przesadzasz. Mąż to nie psychoterapeuta.
Tym bardziej, że w tym wypadku jego żona nie ma ochoty, aby w tej roli występował.

205

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa
PerfectHarmony napisał/a:

Unreal - chyba tak, tu masz zdecydowanie rację, ale trzeba mieć dużo samozaparcia, aby to mocno zmienić bo może się okazać, że właściwie zmiana podejścia tu wcale nie pomoże i obudzimy się samotni pewnego dnia smile

Samotni? Chyba żartujesz : ) Trzymanie "ramy" i wymaganie od Pań szacunku (nie ma go? Tam są drzwi) to generatory męskiej atrakcyjności. Emocje kolego, emocje..

summerka88 napisał/a:

Unreal, być może TYLKO tutaj na forum temat zestresowania swojej żony pracą potraktowałeś pobieżnie a w rzeczywistości poświęciłeś mu więcej uwagi i troski, ale umówmy się, że odnoszę się do tego, co zostało napisane, a nie do tego, co nie napisałeś. Ludzie tutaj są tak przewrażliwieni na swoim punkcie, że każde słowo potrafią potraktować jako potwarz i złośliwość, nawet jak jest opatrzone odpowiednim emotikonem.
W każdym bądź razie, gdybym od mojego męża w odpowiedzi na przedstawienie swojego zawodowego problemu usłyszała, że jak mi w pracy niedobrze, to powinnam ją zmienić, roześmiałabym się w głos. Bo jest to rozwiązanie tak powierzchownie i unikające prawdziwego zajęcia się problemem, że aż przykro. Czy w ogóle wiesz, co jest sednem problemów twojej żony: zbyt dużo obowiązków, niedobre relacje, praca poniżej jej ambicji, a może wręcz przeciwnie?

Wszystko powyższe - pisałem o tym już w tym wątku. Stres, wypalenie, dużo obowiązków, nieadekwatne wynagrodzenie, problemy zdrowotne, nerwy itd. I po co to ciągnąć? Co za problem złożyć wypowiedzenie i ten stres zredukować do zera? 

summerka88 napisał/a:

Wszystko, co piszesz jest w sumie takie powierzchowne. Jest dużo o tobie, ale w kontekście OBRAZKA, czyli tego, jak się prezentować i „wyglądać”. Na oko zadbałeś w źyciu o wszystko, tylko nie o BLISKOŚĆ z żoną. Twoje posty to jak opis realizowania wizji przymiotów mężczyzny i partnera, ale brakuje w tym opisu emocji i bliskiego kontaktu. Rozumiem, że to dział o seksie, ale ty piszesz o tym seksie „technicznie” i w tym też mi brakuje elementów bliskości. Tak się skupiłeś na realizowaniu siebie i swojego życia jako pewnego wyobrażenia, jak ono powinno wyglądać, że nie ma w nim już przestrzeni na interpersonalną wrażliwość i umiejętność zrozumienia ludzkich emocji. Emocji źony, nawet swoich emocji.
Może zamiast stawiać sobie cele takie jak zdobycia pozycji zawodowej, zasobów materialnych, kobiety spełniającej odpowiednie warunki przy boku, warto pomyśleć o rozwinięciu zdolności psychologicznych, umiejętności wchodzenia w bliski kontakt z drugą osoba, rozumienia jej stanu wewnętrznego.

Jak Ci słusznie Xymena napisała, nie jestem psychoterapeutą i nie mam charakteru tampona emocjonalnego. Przedstawiam konkretny sposób na rozwiązanie stresującej sytuacji. W sumie gdybym nie wyczuwał jej emocji, małżeństwo nie trwałoby tyle lat.

summerka88 napisał/a:

Mój pierwszy post w twoim wątku, tylko pozornie urywał się bez konkluzji. To był pewien rodzaj testu na czytanie emocji. Nie czytasz ich, nie rozumiesz, opierasz się na faktach i logice. Tak jak np. z pracą żony, jest ona problematyczna, więc trzeba pracę zmienić. Tak samo traktujesz zresztą po części żonę wink

Żonę tak traktuję? Ciekawy wniosek. Dlaczego zatem do tej pory jej nie wymieniłem?

summerka88 napisał/a:

Czasami zostawiam takie „pułapki”. Może to i niefajne, ale pozwala zobaczyć, czy jest sens „się produkować”, bo co z tego, że z duża dozą prawdopodobieństwa jestem w stanie wyobrazić sobie, co się stało „w mentalnym świecie” twojej żony, że dzisiaj ona nie jest w stanie dać ci tego, czego oczekujesz, skoro i tak nie będziesz w stanie tego pojąć. Coś w rodzaju jak wyjaśnić daltoniście kolory.

Napisz więcej o tym mentalnym świecie, spojrzenie z zewnątrz jest zawsze cenne smile

206

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

Nie twierdzę, że nie wymagam do siebie szacunku. Każdy szanujący się facet powinien go od kobiety wymagać i to bezapelacyjnie.
Miałem na myśli to, że może problem wygaśniętej namiętności w związku, gdzie już nie ma tej iskry i jednego z fundamentów związku

czyli seksu, który mocno ludzi do siebie zbliża jest zupełnie gdzieś indziej.

A problemy, które są teraz rzekomymi powodami tego jak związek podupada i jak go zżera choróbsko zwane wypaleniem są tak naprawdę

tylko takimi przystaniami w drodze do powolnego, spokojnego rozpadu związku?

Dlaczego w obu przypadkach jest temat pracy? Dobra u kobiet zaczyna się w głowie, zbliżenie, seks to uczucia ble ble ble... ale nie dało

Ci do myślenia, że trzyma się tej pracy bo ma zajebisty powód, żeby nie zmuszać się do seksu, którego ona nie lubi tudzież nie chce, że

jest apatyczna, przygaszona, że nieudolnie próbuje wyksztusić z siebie jakąś tam 'fizyczność'?



Niektózy to kwitują tym, że to powierzhowcne podejście, które było proponowane. Proste i przjerzyste - praca nie odpowiada, to pracujmy

nad tym aby ją zmienić. NIe ma tu zagłębienia się w problem rzeczywisty, albo w ten problem z pracą w sposób inny (dogłębny, faktycznie

pomocny kobiecie)... Ale jak do cholery inaczej to rozwiązać, skoro tutaj NIE MA współpracy, nie ma chęci?

Po długich rozmowach, po długim okresie czasu szwankowania tego wszystkiego w relacji, po tym, gdy ta relacja mocno ucierpiała i

straciła na jakości, gdzie uleciał żar namiętności można pewne rzeczy wywnioskować.



Ludziom, którym zależy i którzy się szczerze kochają powinno OBUSTRONNIE zależec na poprawieniu stosunków w związku, i na

ustabilizowaniu jego filarów w tym również seksu, intymności, seksualnego napięcia, któremu można się oddać i je budować.

A tutaj zależy? Nie. Widzisz jakiekolwiek starania? Podejrzewam również nie.
Są tematy poboczne, które przemijają, ale one również się ich chwytają. A to głowa boli, a to problemy ze zdrowiem, a to pies nasrał w

kuchni i inne takie pierdoły, które potęgują oddalanie się i są do tego dodatkowymi impulsami. A jest też temat główny - praca, który jest tą najodpowiedniejszą wymówką bo jest

nudząca, stała i niezmienna, przywiązana do nich, a do zmian nie ma chęci...tu nie ma niechęci do zmian, tylko niechęci do partnera, związku i seksu tym

samym również.



Śmiem twierdzić, że gdyby one obie teraz dostały choćby cudem ofertę pracy, która je będzie spełniać zawodowo, to by znalazły kolejny

stały punkt zaczepienia, coś co je będzie trzymać przy tym, aby móc żyć na odległość i jednocześnie dusić w sobie prawdziwe powody

dla których nie chcą pracować nad poprawą jakości i współzycia w małzenstwie. Stały punkt zaczepienia, bo głowa codziennie boleć nie

może, a to grypa też trwać wiecznie nie będzie. Dlatego praca jest odpowiednia. Jest chujowa, ale jednocześnie zajebista - dla nich bo

można się na niej opierać, a to część ich każdego nużącego dnia.

To jak ściana wspinaczkowa ino w dół. Poszczególne kołki (wszystkie inne czynniki psujące relacje) pozwalają się trzymać i sukcesywnie schodzić w dół relacji, ale nawet jak się

powinie noga, albo kołka zabraknie to trzymają cały czas szelki czyli beznadziejna praca. Bezpieczne zaplecze, które pozwala się trzymać na dystans i usprawiedliwiać te całe bagno. Ta praca będzie z nimi tak długo, póki one nie będą miały ochoty naprawić związku  smile

207 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-11-15 12:45:44)

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

Unreal, to nie Summerka jest mężem Twojej żony, tylko Ty.
I Ty do jej świata możesz się zbliżyć, albo sobie odpuścić. Twój wybór. Bo To TWOJE wybory tutaj rozważamy, nie Twojej Pani..
To nie jest rozstrzygnięcie typu zły -dobry, jeśli rozumiesz..
Zapytałeś, dlaczego jej nie wymieniłeś?- A wymieniłbyś ją?? Jest "wymienna" ?
PS Biznesowe zasady do związku dwojga niekoniecznie mają zastosowanie.

Pod rozwagę:
Ile jestem ci winien
Ile policzyłaś mi za swą przyjaźń
Ale kiedy wszystko już oddam czy
Będziesz szczęśliwa I wolna ty
Ale zanim pójdę...
Ale zanim pójdę chcialbym powiedzieć ci że

Miłość to nie pluszowy miś ani kwiaty
To też nie diabeł rogaty
Ani miłość kiedy jedno płacze
A drugie po nim skacze
Bo miłość to żaden film w żadnym kinie
Ani róże ani całusy małe duże
Ale miłość kiedy jedno spada w dół
Drugie ciągnie je ku górze

208

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

To tutaj wymaga nowej specjalizacji w świedzie zawodów. Wynajmę profesjonalistę ciągnieciu ku górze, wypalonych emocjonalnie kobiet w związku.

Bo widocznie próba zrozumienia, wyorzumiałość, wspieranie, wysłuchiwanie, bycie blisko to zbyt mało, aby chcieć zrobić krok w dobrą stronę.

Wierzysz w to, że praca może doprowadzić do DŁUGOTRWAEŁEJ i ZEROWEJ namiętności w związku?
Bo ja nie. Każdy z nas ma większą i mniejszą bądź zerową ochotę, bo problemy, zdrowie, stres, nerwy i ogólnie życie, które nie jest usłane różami. Ale ciągnącie się tygodniami i miesiącami odmawianie bliskości drugiej osobie, odmawianie jej seksu to jest najzwyklej w świecie brak szacunku i miłości. Pozatym skoro ktoś podaję rękę to się trzeba jej chwytać i pozwolić sobie pomóc, trzeba chcieć, a nie tylko zrzędolić i miec wysrane smile
Bo w końcu i ręka zdrętwieje i ktoś ją zabierze, wtedy już nie będzie komu się wypłakać, wtedy nikt nie pomoże, nie wesprze, nie wysłucha, nie doradzi, nikt nie da zrozumienia, wyrozumiałości.

I wtedy wyjdzie prawda - albo ktoś się obudzi, albo się ucieszy, że relacji nadszedł koniec.

209

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa
PerfectHarmony napisał/a:

To tutaj wymaga nowej specjalizacji w świedzie zawodów. Wynajmę profesjonalistę ciągnieciu ku górze, wypalonych emocjonalnie kobiet w związku.

Bo widocznie próba zrozumienia, wyorzumiałość, wspieranie, wysłuchiwanie, bycie blisko to zbyt mało, aby chcieć zrobić krok w dobrą stronę.

Wierzysz w to, że praca może doprowadzić do DŁUGOTRWAEŁEJ i ZEROWEJ namiętności w związku?
Bo ja nie. Każdy z nas ma większą i mniejszą bądź zerową ochotę, bo problemy, zdrowie, stres, nerwy i ogólnie życie, które nie jest usłane różami. Ale ciągnącie się tygodniami i miesiącami odmawianie bliskości drugiej osobie, odmawianie jej seksu to jest najzwyklej w świecie brak szacunku i miłości. Pozatym skoro ktoś podaję rękę to się trzeba jej chwytać i pozwolić sobie pomóc, trzeba chcieć, a nie tylko zrzędolić i miec wysrane smile
Bo w końcu i ręka zdrętwieje i ktoś ją zabierze, wtedy już nie będzie komu się wypłakać, wtedy nikt nie pomoże, nie wesprze, nie wysłucha, nie doradzi, nikt nie da zrozumienia, wyrozumiałości.

I wtedy wyjdzie prawda - albo ktoś się obudzi, albo się ucieszy, że relacji nadszedł koniec.

Ok. Rozumiem dobre intencje. Ale może podajesz rękę zacisnięta w pięść i sam nie zdajesz sobie z tego sprawy? Cięzko się takiej ręki chwycić..
Czasami podaniem ręki jest niepodawanie jej, zostawienie komuś przestrzeni, lub stworzenie przestrzeni, by sie otworzył.
I WCALE nie musisz tego robić.

210

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa
PerfectHarmony napisał/a:

Dlaczego w obu przypadkach jest temat pracy? Dobra u kobiet zaczyna się w głowie, zbliżenie, seks to uczucia ble ble ble... ale nie dało Ci do myślenia, że trzyma się tej pracy bo ma zajebisty powód, żeby nie zmuszać się do seksu, którego ona nie lubi tudzież nie chce, że jest apatyczna, przygaszona, że nieudolnie próbuje wyksztusić z siebie jakąś tam 'fizyczność'?

Trudno powiedzieć, dlaczego powtórzył się temat pracy. Swoją drogą to ciekawe. U mnie to akurat definiuję to jako rzeczywisty problem. Dlatego kompletną aberracją jest tkwienie w takim zawodowym układzie. Jak słyszę, że znów niedługo poniedziałek i musi tam znów iść, to już mnie strzela.

- znów muszę iść do tej cholernej roboty
- nic nie musisz, tylko chcesz
- nie, muszę
- dlaczego?
- bo nie mam nic innego na oku
- i co z tego? Nie musisz od razu, nie ma przymusu
- tak nie można
- dlaczego nie można? Gdybyś nie chciała tam pracować, dawno już rzuciłabyś papierami. Więc albo zadziałaj i to zrób, albo nie marudź ciągle o tym samym.

Itp, itd. Szkoda słów. To jakiś kobiecy masochizm, tkwienie w pracy nie dającej satysfakcji? : )

Kolego PerfectHarmony, nie daj też sobie wmówić białorycerskiej bajki że u kobiet zawsze seks to uczucia itd. To największa bzdura, jaką słyszałem. Nie byłoby wówczas seksu na pierwszych randkach, ONS-ów i innych podobnych zachowań.

Ela210 napisał/a:

Zapytałeś, dlaczego jej nie wymieniłeś?- A wymieniłbyś ją?? Jest "wymienna" ?
PS Biznesowe zasady do związku dwojga niekoniecznie mają zastosowanie.

Pod rozwagę:
Ile jestem ci winien
Ile policzyłaś mi za swą przyjaźń
Ale kiedy wszystko już oddam czy
Będziesz szczęśliwa I wolna ty
Ale zanim pójdę...
Ale zanim pójdę chcialbym powiedzieć ci że

Miłość to nie pluszowy miś ani kwiaty
To też nie diabeł rogaty
Ani miłość kiedy jedno płacze
A drugie po nim skacze
Bo miłość to żaden film w żadnym kinie
Ani róże ani całusy małe duże
Ale miłość kiedy jedno spada w dół
Drugie ciągnie je ku górze

Czy bym wymienił? Oczywiście, jeżeli bym przestał kochać, albo usłyszałbym że ona przestała. To nie matka czy ojciec, żon można mieć wiele. A kawałek Pidżamy bardzo miły, ale Grabaż przestał mnie ekscytować jakoś na początku studiów. Ja podejście biznesowe do żony uskuteczniam? Gdybym tak robił, już bym pozew pisał. Chyba że zgodnie z teorią utraconego kosztu w trwaniu w związku widziałbym więcej zalet, niż wad. Ale tak nie robię. Pewnie romantyzmu w mnie nie za wiele, tyle co u drewnianego kołka, ale tak już mnie życie nauczyło, by zawsze trzymać mocno gardę.

211 Ostatnio edytowany przez PerfectHarmony (2017-11-15 14:04:27)

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

Dalej jestem zwolennikiem prostoty i nie pie**olenia się w relacjach międzyludzkich. Nie lubię tracić w życiu czasu, bo mija bezpowrotnie wyznaję takie życiowe motto, jest jak najbardziej prawdziwe i dotyczy każdego z nas. Czas ucieka, a ja muszę go tracić na domyslunki i tkwienie w bagnie z osobą, którą kocham... bo...

...skoro podaję rękę zaciśniętą w pięść (nieświadomie, lecz z dobrymi intencjami) to druga osoba jeśli chcę się tej ręki chwycić to powinna powiedzieć "ej Ty! otwórz dłoń" czyli powiedzieć, czego oczekuje, co jej pomaga i czy nasze dobre intencje są odbierane przez tę osobę dobrze, a może dodatkowo ją dołujemy i przyciskamy do ściany.

W sprawach seksu sobie ludzie mówią jak lubią, jak nie lubią, a jak wolą i poza łózkowymi sprawami powinno być tak samo. Bo każdy jest inny. Jedna lubi seks oralny, druga nie. Jedna lubi przestrzeń w problemach, a druga ramię do wypłakania się i wsparcie. Ale w obu kwestiach trzeba komunikować.

Tu natomiast jest wielka niewiadoma. Brak komunikacji i brak chęci tej komunikacji.

EDIT: Unreal - u mnie taka sama śpiewka i też mnie uj jasny strzela jak już to słyszę smile moglibyśmy chyba sobie takie dialogi w nieskończoność wypisywać - ja Twojej żony Ty mojej, a i tak by do siebie pasowało i mielibyśmy wrażenie, że one mówią to samo (bo w sumie mówią)

PS to z tym masochizmem to też się pod tym rękoma i nogami podpisuję, ale uważam, że podczas trwania tej beznadziejnej pracy, można iść w dobrym kierunku i się rozwijać, może polepszać swoje kompetencje, robić cokolwiek, aby tę pracę, która jest tym złem największym zostawić

212

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

A mnie tylko oczy krwawią, jak namnażają się te gadki o białych rycerzach, utraconych kosztach czy mierzeniu atrakcyjności... Nie wytrzmałabym, gdyby mój tak komplikował sprawę tongue
W sumie z tą pracą to chyba faktycznie może być coś na rzeczy, że to w jakimś stopniu trzymanie się wymówki. Niekoniecznie musi to być jednak podyktowane złą wolą czy brakiem dobrej - ot, ludzie mają nierzadko takie tendencje, że jak są w dołku, to jeszcze skrobią sobie pod tyłkiem łopatką, a dół robi się tylko większy.

213

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

Ty byś nie wytrzymała gdyby Twój komplikował sprawę? Ale zawiało hipokryzmem...

Jeśłi ktoś tu komplikuje to tylko moja droga kobiety, które nie wiedzą czego chcą, o co im chodzi i cholera wie ile to jescze będzie trwało. Ja pier*ole, nie do wiary, że wystarczyłoby powiedzieć wprost, o problemie, nabrać malych chęci, wziąć się w garść i po sprawie, a tymczaem rodzą się sytuacje kryzysowe i właśnie te dołki w które wpada związek i nie sposób z niego wyjść smile

214

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa
PerfectHarmony napisał/a:

Ty byś nie wytrzymała gdyby Twój komplikował sprawę? Ale zawiało hipokryzmem...

Jeśłi ktoś tu komplikuje to tylko moja droga kobiety, które nie wiedzą czego chcą, o co im chodzi i cholera wie ile to jescze będzie trwało. Ja pier*ole, nie do wiary, że wystarczyłoby powiedzieć wprost, o problemie, nabrać malych chęci, wziąć się w garść i po sprawie, a tymczaem rodzą się sytuacje kryzysowe i właśnie te dołki w które wpada związek i nie sposób z niego wyjść smile

W zasadzie chodziło mi o Unreala, który pisze o sobie jako o człowieku prostym w obsłudze, a dorabia coraz więcej ideologii tam, gdzie nie jest ona niezbędna wink Zarzut komplikowania zdecydowanie nie do mnie, ja wprost sprawy załatwiam i sama się wkurzam, że nie wszyscy potrafią operować prostymi komunikatami.

215

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

W zasadzie to mi chodziło o nasze kobiety, aniżeli o Ciebie. Na kolana padłbym ze szczęścia, gdyby sytuacje postawiła szybko i klarownie....ale po co smile
Trzeba dalej się wymigiwać, dalej mącić, dalej żyć w tym pieprzonym dołku i zapadać się bardziej, aż w końcu mojej ręki nie dosięgnie i już nie wiem czy ktoś inny ją wyciągnie i będzie wówczas smutny koniec...

Przykra sprawa, bo gdyby druga osoba chciała, to ani mnie ani Unreala by tutaj nie było. A po drodze na forum były setki rozmów, cierpliwości, wyrozumiałości i wzsystkiego innego co miało pomóc a zawiodło...

216

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

To może zrobić dokładnie odwrotnie, niż podpowiada logika? Tak jak już tu wspominano - zostawić przestrzeń, niby róbta co chceta. One się powinny mniej frustrować bez ciągłych prób, a do tego dowiecie się, na ile faktycznie są Wami dalej zainteresowane - zmiana postawy przy zainteresowaniu jest zauważalna, normalnie powinna wzbudzić ciekawość i zachęcić do przemyśleń.

217

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa
PerfectHarmony napisał/a:

W zasadzie to mi chodziło o nasze kobiety, aniżeli o Ciebie. Na kolana padłbym ze szczęścia, gdyby sytuacje postawiła szybko i klarownie....ale po co smile
Trzeba dalej się wymigiwać, dalej mącić, dalej żyć w tym pieprzonym dołku i zapadać się bardziej, aż w końcu mojej ręki nie dosięgnie i już nie wiem czy ktoś inny ją wyciągnie i będzie wówczas smutny koniec...

Tak wysoko cenisz sobie wierność, taki jesteś prawy i moralny... Więc przestań może zwalać na żonę, aby ona "postawiła sprawę klarownie". Jak Ci źle to odejdź.


Przykra sprawa, bo gdyby druga osoba chciała, to ani mnie ani Unreala by tutaj nie było.

Co Ci nie przeszkadza dziewczynie obok która wybrała inne rozwiązanie tłumaczyć że robi źle, bo robi inaczej niż Ty.


A po drodze na forum były setki rozmów, cierpliwości, wyrozumiałości i wzsystkiego innego co miało pomóc a zawiodło...

Ale wierność jest, więc jest złoto.

218

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

Do tego też podchodzę z dystansem bo pewnie będziesz zmierzał w kierunku tego, aby zostawił żonę i odszedł bo nie ma seksu i żebym poszedł tam gdzie on jest.

Zauważ proszę, że nie twierdzę, że robi źle bo robi inaczej tylko ona NIC nie robi, a to duża różnica, bo cały czas trąbie, że chciałbym tylko trochę chęci, aby wyjśc z tego pieprzonego bagna i wrócić do normalności smile

I wierność będzie, póki będe miał siłe twkić w takim układzie i póki ostatecznie nie uznam, że to się posypało na dobre. Ja nie z tych co lubią przygodne romanse na boku, jak w równoległym wątku w dziale zdrady, gdzie jak widzisz zagubiona 40 letnia dama przezyla chwilowy romans, plonela az namietonoscia, a tkwi od lat w nieudanym zwiazku i nie wie co ze soba zrobic

219

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa
PerfectHarmony napisał/a:

Do tego też podchodzę z dystansem bo pewnie będziesz zmierzał w kierunku tego, aby zostawił żonę i odszedł bo nie ma seksu i żebym poszedł tam gdzie on jest.

Zauważ proszę, że nie twierdzę, że robi źle bo robi inaczej tylko ona NIC nie robi, a to duża różnica, bo cały czas trąbie, że chciałbym tylko trochę chęci, aby wyjśc z tego pieprzonego bagna i wrócić do normalności smile

I wierność będzie, póki będe miał siłe twkić w takim układzie i póki ostatecznie nie uznam, że to się posypało na dobre. Ja nie z tych co lubią przygodne romanse na boku, jak w równoległym wątku w dziale zdrady, gdzie jak widzisz zagubiona 40 letnia dama przezyla chwilowy romans, plonela az namietonoscia, a tkwi od lat w nieudanym zwiazku i nie wie co ze soba zrobic

Naciskanie na Partnera przynosi odwrotny skutek.
Odwrotny
Odwrotny
Naprawdę nie dasz rady odpuścić? Na jakiś czas, piłka po jej stronie boiska.
A jesli chodzi o seks, to przecież jej nie zgwałcisz??
No więc jakie widzisz wyjscie?

220

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

Podkreślam, że ja nie naciskam tylko w beznadziejnej sytuacji chce być oparciem jak na zwiazek przystało.

Ale.. w sumie nic innego mi nie pozostało smile Masz rację. Zobaczymy co z tą piłką zrobi, bo podświadomość podpowiada mi przykre konsekwencje. Ale co ma być to będzie

221 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-11-16 12:04:41)

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

Unreal, odpowiadam tak jakoś bez przekonania. Bez wiary, że zrozumiesz. Baaardzo chciałabym się dać zaskoczyć wink

Spróbuję poskładać myśli w głowie, które krążą po tym, co tu przed chwilą przeczytałam.
Po pierwsze, ciekawe czy masz świadomość tego, że psychoterapeutów przestrzega się i szkoli się, żeby nie wchodzili w intymne relacje z pacjent(k)ami? Właśnie dlatego, że nic tak nie zbliża ludzi jak rozmowa o uczuciach, o tym, co przeżywaja i świadomość, źe druga osoba to akceptuje.
Moźesz rozmowy o przeżyciach emocjonalnych potraktować także jak rodzaj altruizmu w związku. Niektórzy tak mają na codzień i może to jest sekret tego, dlaczego nie płaczą po forach, że żona czy mąż ich nie chcą w łóżku. Wychodzi na to, że jest również rodzaj inwestycji, bo gdy dbasz o partnera to zarazem dbasz o siebie.
Uważam, że twoja niechęć do zagłębiania się w emocje żony ogranicza cię nie tylko jako partnera, ale głównie jako człowieka. Szkoda, bo skupienie się na sobie i własnym interesie jest postawą trudną do zmiany, bo działa jak samospełniająca przepowiednia..Im mniej masz empatii i zrozumienia, tym częściej sam doświadczasz braku empatii i zrozumienia, a im rzadziej tego doświadczasz, tym bardziej myślisz tylko o sobie i o swoim interesie. Trudno z tego wyjść, stąd pewnie mój brak przekonania co do celowości wyjaśniania ci czegokolwiek. Cóż czarno-białe widzenie uniemożliwia dostrzeżenie szarości i obiektywne spojrzenie.

Po drugie, kobietom jest łatwiej zaspakajać męskie potrzeby seksualne niż na odwrót. Rozumiesz o czym mówię? Jak spotka się takiego mężczyznę, który potrafi te potrzeby zaspakajać, to nie ma szans, żeby kobieta notorycznie odmawiała mu seksu. Sądząc po PŁYTKOŚCI twojego związku, braku otwartości na emocje żony, bo O BOZIU STANIESZ SIĘ EMOCJONALNYM TAMPONEM yikes straciłeś szansę na usłyszenie od swojej żony czegoś w rodzaju: „przy wejściu do pochwy czuję ogromna przyjemność, gdy przecierasz tam główką penisa, mógłbyś tak popowtarzać”, albo „jeszcze czuję się niezaspokojona, czy mógłbyś mi polizać - tak to uwielbiam”. Tak samo jak ona nigdy nie usłyszała od ciebie: „„Naleję nam po lampce wina a ty mi opowiesz, co się dzisiaj wydarzyło w pracy, dlaczego jesteś tak smutna/przygnębiona/rozgniewania”. Gdy codzienne relacje wypełniają się takimi małymi i większymi rozczarowaniami, niespełnieniami, wzajemnym niezrozumieniem, to związek staje się coraz słabszy, partnerom coraz trudniej przełamać bariery.

Po trzecie, serio mówisz, że WSZYSTKO nie gra w obecnej pracy twojej żony! Wow! W takim razie nie mam więcej pytań. Masz rację, wystarczy zmienić pracę na nową i na pewno nie będzie ona już stresująca, za to obowiązków będzie mniej za większą kasę, będą tam twoją żonę motywować i inspirować, dbać i wysyłać na turnusy rehabilitacyjne w celu podreperowania jej zszarganych nerwów.
Wystarczy tylko zmienić pracę?
Czy sam już widzisz paradoks czy tłumaczyć dalej?


I jeszcze na koniec dodam, że ani przez chwilę nie pomyślałam, że sytuacja w twoim związku jest twoja „zasługą”. Wręcz przeciwnie, twierdzę, że oboje się dolożyliście do tego, co jest między wami. No ale to ty pytasz i tobie odpowiadam. Ciao!

222

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

summerko88, Ty chyba naprawdę po łebkach czytałaś ten temat, szczególnie to co pisałem o emocjach, chęci rozmowy, zainicjowania tematu (szczególnie na trzech pierwszych jego stronach). To JA jestem (byłem?) stroną inicjującą rozmowy o tym co boli, trapi, co jest nie tak, jak możemy temu zaradzić itd. Ja, nie moja żona. Jej widocznie opisany stan w pełni odpowiadał. Wybacz, ale ja daje  z siebie w związku wiele i tego samego oczekuję. Idźmy dalej: mam psychoterapeutę w swoim znajomym otoczeniu, więc znam ich standardy. A tamponik emocjonalny to świetne określenie dla misia - frajera, któremu można wypłakiwać się w rękach ("mentalnie wysmarkać się na niego, czysto użytkowo") a potem przeskoczyć bez skrupułów na lepszą męską alternatywę. Dupa wołowa, nie facet. Kobieta takim często gardzi.

Wiesz, ja naprawdę chciałbym by było jak kiedyś. Gdy ten żar w oczach, namiętność były wyczuwalne na pierwszy rzut oka. To podstawowy błąd kobiet, który popełniają. Myśląc, że strzelając focha, urządzając ciche dni czy odstawiając od łóżka coś ugrają. Nic nie ugrają. To najlepsze sposoby demotywowania faceta, odbierania mu kreatywności i chęci do życia, rozwoju, zdobywania szczytów. Chwalcie swoich facetów. Komplementujcie ich. Facet to naprawdę prosty w obsłudze organizm : ) I to, a nie idiotyczne ciosanie kołków na głowie powoduje, że facet dla dobra rodziny może góry przenosić, rozwijać się, ;podnosić standard życia, związku, pozycję społeczną itd. Jest silny siłą wspierającej go kobiety. To niesamowicie ważne dla każdego, kto nie jest wyzutym z emocji psychopatą. A ja nie jestem i czasami żałuję. To taki paradoks w stylu gdy kobieta wychodzi zawsze "odwalona" do świata, a po domu smęci w wyciągniętym dresie, bo już nie trzeba się starać, usidliła misia. Poważny błąd.

Co do pracy, tak. Jak przeszkadza wszystko (albo większość), to się rzuca papierami dla zdrowia psychicznego. Jak pisałem, sam tak kiedyś zrobiłem i nigdy nie żałowałem. Można odejść z pracy, pomyśleć o czymś własnym, albo na spokojnie poszukać nowego zajęcia, uzyskać nowe umiejętności. Nie komplikuj rzeczy, które są banałem.

Nie, nigdy nie usłyszałem tych słów o których wsopminałaś. Moja żona nie była werbalnie otwarta w mówieniu o seksie, a raczej praktyce i czynach : ) To ja byłem i jestem tym gadułą. Moja żona w ostatnim czasie kierowała się tym, by nie mówić o pracy poza pracą, bo jeszcze bardziej podnosi to jej ciśnienie. Więc nie mówi za wiele. Kolejny ciekawy paradoks.

223 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-11-16 15:28:37)

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

Widzę, że nie potrafisz się poruszać poza czarno-białym schematem. Idziesz w zaparte i nie przyjmujesz do wiadomości, że tylko się tobie wydaje, co jest męskie a co niemęskie. Zamiast obrażać się na fakty, które tutaj przedstawiłam, na siłę chcesz mnie przekonać, że moje spostrzeżenia są błędne. Trudno żyje się z facetem, który wszystko wie lepiej. Wie lepiej, co powinna robić jego żona, gdy ma problemy w pracy, jak powinna chodzić ubrana, jak powinna się zachowywać, gdy coś ją trapi. Chodzący ideał. Takiemu nawet NIE MOŻNA powiedzieć, co i jak chciałoby się zrobić w alkowie, bo on wie lepiej. Co najwyżej można mu dyskretnie pokazać big_smile

To ja już wolę mojego męża. To ciepły facet, który wysłuchuje mojego płaczu, wspiera, nie mówi mi, co mam robić, ale zadając pytania pomaga mi w ogarnięciu tematu i podjęciu samodzielnych decyzji i wyborów. Także zawodowych. Dzięki rozmowom z nim ja także rzuciłam papierami w korporacji i założyłam swój biznes, żeby dzisiaj pracować o połowę mniej i zarabiać dwa razy więcej. I myślę, że zanim go poznałam, to byłam straszną klodą w łóżku. On mnie rozbudził seksualnie, nauczył mówić o swoich pragnieniach, realizujemy wspólnie moje, jego i nasze fantazje. Ale miałam szczęście trafić na kogoś, kto nie wiedział i nie wie lepiej ode mnie czego mi trzeba big_smile

Unreal, bez urazy, ale ja wiałabym od ciebie. Trąci od ciebie „mistrzem wszechświata”, ale tylko z pozoru, bo w środku jest straszna pustynia. Za krzty nie ma tobie mądrości i ciepła, które powodują, że spotkanie z drugim człowiekiem jest przyjemne i fascynujące.

224

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

Wprawdzie nie łażę w dresie po domu i nie uważam, że to standard- ale Unreal- czy Twoja żona moze się czuć w domu zupełnie swobodnie, na przykład połazic w tym dresie, wyluzować się, gdy ma na to ochotę?
Czy musi być cały czas w gotowosci, by spełniać wysokie wymagania Jaśnie Pana?

225 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-11-16 15:36:42)

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa
Ela210 napisał/a:

Wprawdzie nie łażę w dresie po domu i nie uważam, że to standard- ale Unreal- czy Twoja żona moze się czuć w domu zupełnie swobodnie, na przykład połazic w tym dresie, wyluzować się, gdy ma na to ochotę?
Czy musi być cały czas w gotowosci, by spełniać wysokie wymagania Jaśnie Pana?

Ela, ja przeważnie w wolny dzień po domu paraduję w legginsach albo jegginsach. Mój mąż mówi, że one więcej pokazują niż zasłaniają big_smile

226

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa
summerka88 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Wprawdzie nie łażę w dresie po domu i nie uważam, że to standard- ale Unreal- czy Twoja żona moze się czuć w domu zupełnie swobodnie, na przykład połazic w tym dresie, wyluzować się, gdy ma na to ochotę?
Czy musi być cały czas w gotowosci, by spełniać wysokie wymagania Jaśnie Pana?

Ela, ja przeważnie w wolny dzień po domu paraduję w legginsach albo jegginsach. Mój mąż mówi, że one więcej pokazują niż zasłaniają big_smile

Legginsy? To dopiero bezwstydne ubranko.. Do spozywczaka bym tak nie wyszła, chyba że z długa bluzą big_smile

227

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

Był jeden bardzo dobry seks. Jakby taka ostatnia deska ratunku związku, który wisi na włosku - podpisałbym się tutaj pod słowami nimfy_błotnej...

Niestety wolałbym gorszy seks, a więcej namiętności poza łózkiem, budowanie napięcia seksualnego, delikatne flirty. Tu to gdzieś bezpowrotnie uleciało. Kiedyś te budowanie napięcia samo w sobie było fajną grą wstępna, gdy oboje wiedzieliśmy co nas czeka wieczorem, ale to też gdzieś zginęło... bo podkreślam mi nie chodzi o sam seks, a życie seksualne, które nie kręci się w okół czynności włóz, wyciągnij. Smutne jest uprawiać taki seks. Choć dobry, ostry to nie satysfakcjonujący. Mam wrażenie również, że z mojej kobiety sam zrobiłem osobę nastawioną bardziej na branie niż dawanie, odkąd od dłuższego czasu (jak się teraz przyjrzeć) ja więcej ją pieściłem, dotykałem, ja dawałem jej seks oralny prawie za każdym razem, a ona mi raz na dwa miesiące. Ja proponowałem różne fizyczne przyjemności, ona nie.

Nie musi być to często przecież, ale jednak żeby była ta otoczka erotyzmu i pożądania również poza łóżkiem. A to raczej takie - jesteśmy w łózku, będziemy uprawiać seks, uprawiamy seks, kończymy seks, koniec. Nie ma miejsca na zboczone słówka, na chwilę oderwania się, cokolwiek co pobudzi życie erotyczne. Ostatnio przy dobrych humorach tak po prostu zacząłem ją całować namiętnie przechodząc obok, ale nie natrętnie, przez dłuższą chwilę. Dawniej w odpowiedzi byłoby więcej, albo wyraz zadowolenia chociażby, zalotny uśmiech? A teraz było takie niewerbalne odsunięcie mnie, bardziej wyraz zniesmaczenia.

Libido nie spada ze stu do zera na długie miesiące, komuś kto wcześniej czerpał przyjemność z seksu i pożycia seksualnego, z cząstki erotyzmu. To niemożliwe. Dlatego kończę to ze zdaniem, że ja już jej nie pociągam, i pewnie wróciłbym tu znowu za jakiś czas - faktycznie. Zajebisty seks na dłuższą metę nie będzie dla mnie zajebisty, gdy nie będzie miejsca w życiu codziennym w ogóle - podkreślam w ogóle na uwodzenie, zaloty, jakieś gorące słówka i budowanie napięcia.Nie wnikam w rzeczywisty powód, pozostawiam to w jej gestii. Może kiedyś się dowiem czy to faktycznie była praca, czy może wypalenie.

I tutaj popieram Garego - fundamenty są ważne choć ich nie widać. Życie seksualne jest jednym z tych fundamentów
Także Unreal - życzę wytrwałości, ale bez seksu, bez namiętności, pożądania i bliskości fizycznej, nie tylko emocjonalnej wszystko się prędzej czy później spierdoli. Już się nie łudzę.

228

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa
PerfectHarmony napisał/a:

Był jeden bardzo dobry seks. Jakby taka ostatnia deska ratunku związku, który wisi na włosku - podpisałbym się tutaj pod słowami nimfy_błotnej...

Niestety wolałbym gorszy seks, a więcej namiętności poza łózkiem, budowanie napięcia seksualnego, delikatne flirty. Tu to gdzieś bezpowrotnie uleciało. Kiedyś te budowanie napięcia samo w sobie było fajną grą wstępna, gdy oboje wiedzieliśmy co nas czeka wieczorem, ale to też gdzieś zginęło... bo podkreślam mi nie chodzi o sam seks, a życie seksualne, które nie kręci się w okół czynności włóz, wyciągnij. Smutne jest uprawiać taki seks. Choć dobry, ostry to nie satysfakcjonujący. Mam wrażenie również, że z mojej kobiety sam zrobiłem osobę nastawioną bardziej na branie niż dawanie, odkąd od dłuższego czasu (jak się teraz przyjrzeć) ja więcej ją pieściłem, dotykałem, ja dawałem jej seks oralny prawie za każdym razem, a ona mi raz na dwa miesiące. Ja proponowałem różne fizyczne przyjemności, ona nie.

Nie musi być to często przecież, ale jednak żeby była ta otoczka erotyzmu i pożądania również poza łóżkiem. A to raczej takie - jesteśmy w łózku, będziemy uprawiać seks, uprawiamy seks, kończymy seks, koniec. Nie ma miejsca na zboczone słówka, na chwilę oderwania się, cokolwiek co pobudzi życie erotyczne. Ostatnio przy dobrych humorach tak po prostu zacząłem ją całować namiętnie przechodząc obok, ale nie natrętnie, przez dłuższą chwilę. Dawniej w odpowiedzi byłoby więcej, albo wyraz zadowolenia chociażby, zalotny uśmiech? A teraz było takie niewerbalne odsunięcie mnie, bardziej wyraz zniesmaczenia.

Libido nie spada ze stu do zera na długie miesiące, komuś kto wcześniej czerpał przyjemność z seksu i pożycia seksualnego, z cząstki erotyzmu. To niemożliwe. Dlatego kończę to ze zdaniem, że ja już jej nie pociągam, i pewnie wróciłbym tu znowu za jakiś czas - faktycznie. Zajebisty seks na dłuższą metę nie będzie dla mnie zajebisty, gdy nie będzie miejsca w życiu codziennym w ogóle - podkreślam w ogóle na uwodzenie, zaloty, jakieś gorące słówka i budowanie napięcia.Nie wnikam w rzeczywisty powód, pozostawiam to w jej gestii. Może kiedyś się dowiem czy to faktycznie była praca, czy może wypalenie.

I tutaj popieram Garego - fundamenty są ważne choć ich nie widać. Życie seksualne jest jednym z tych fundamentów
Także Unreal - życzę wytrwałości, ale bez seksu, bez namiętności, pożądania i bliskości fizycznej, nie tylko emocjonalnej wszystko się prędzej czy później spierdoli. Już się nie łudzę.

PerfectHarmony...
Widzę, że ciężko z tym oddaleniem psychicznym, miotasz się..
Idź swoją ścieżką obok jej ścieżki- może gdzieś się zbiegają smile
Miałam napisać piękny dzień mamy, ciesz się nim, ale za oknem tragedia..
Mimo wszystko- dobrego dnia.

229

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa
PerfectHarmony napisał/a:

Niestety wolałbym gorszy seks, a więcej namiętności poza łózkiem, budowanie napięcia seksualnego, delikatne flirty. Tu to gdzieś bezpowrotnie uleciało. Kiedyś te budowanie napięcia samo w sobie było fajną grą wstępna, gdy oboje wiedzieliśmy co nas czeka wieczorem, ale to też gdzieś zginęło... bo podkreślam mi nie chodzi o sam seks, a życie seksualne, które nie kręci się w okół czynności włóz, wyciągnij. Smutne jest uprawiać taki seks. Choć dobry, ostry to nie satysfakcjonujący. Mam wrażenie również, że z mojej kobiety sam zrobiłem osobę nastawioną bardziej na branie niż dawanie, odkąd od dłuższego czasu (jak się teraz przyjrzeć) ja więcej ją pieściłem, dotykałem, ja dawałem jej seks oralny prawie za każdym razem, a ona mi raz na dwa miesiące. Ja proponowałem różne fizyczne przyjemności, ona nie.

PerfectHarmony, w punkt smile O to chodzi!
Dokładnie o triadę BLISKOŚĆ >>>CZUŁOŚĆ>>>ŚWIETNY SEKS. Gdy tylko któryś z elementów nie gra, sypie się cała reszta. Jak jesteś tego świadomy, to możesz wszystko odbudować, pracując najmocniej na elemencie triady, który uległ destrukcji. Nic się nie dzieje bez przyczyny.


Libido nie spada ze stu do zera na długie miesiące, komuś kto wcześniej czerpał przyjemność z seksu i pożycia seksualnego, z cząstki erotyzmu. To niemożliwe. Dlatego kończę to ze zdaniem, że ja już jej nie pociągam, i pewnie wróciłbym tu znowu za jakiś czas - faktycznie. Zajebisty seks na dłuższą metę nie będzie dla mnie zajebisty, gdy nie będzie miejsca w życiu codziennym w ogóle - podkreślam w ogóle na uwodzenie, zaloty, jakieś gorące słówka i budowanie napięcia.Nie wnikam w rzeczywisty powód, pozostawiam to w jej gestii. Może kiedyś się dowiem czy to faktycznie była praca, czy może wypalenie.

PerfectHarmony, kobieta, JEŚLI czerpie radość i satysfakcję z seksu nie rezygnuje z niego, nie odmawia go partnerowi, który dostarcza jej przyjemnych doznań i który dba o całą triadę.
Wiesz o tym, że kobiet poteafią udawać orgazmy, chociaźby żeby dać partnerowi poczucie, że jest „dobry”, ale ile można udawać? Masz rację libido samo z siebie nie spada bez przyczyny, więc jak wyeliminuje się przyczyny zdrowotne, oziębłość i niezrozumienie potrzeb drugiej strony (żeby nie stać się tamponem emocjonalnym), to pozostaje właściwie tylko ta opcja.

230

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

Summerko, orgazm można udawać, pożądania nie. Dlatego PerfectHarmony czuje deficyt, bo wie, co to jest pożądanie żony- bo teraz tego nie ma.
Tego nie udawała na pewno.

231

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

Summerko - przecież mi go nie odmawiała...była pełna pożądania, namiętności, zalotnych flirtów i budowania seksualnego napięcia.

Pracować chcialem, ale samemu ciężko. Związek to dwie osoby. Jak druga osoba zaprze się najmocniej jak się da nogami, to cóż ta druga może sama wskórać.
Pozatym skoro lubiła zbliżenia i miała w sobie namiętność, skoro lubiła bliskość, pożądanie, a teraz wręcz mnie zbywała... no to dlaczego nie mówiła, skoro straciła radość i satysfakcję?

Nikt nie każe Wam udawać orgazmów. Wystarczy mówić otwarcie, bo potem się wpada w błędne koło i się kończy jak naprzykład u mnie.

Ela ma rację - tu nie chodzi o seks, orgazm. Tu chodzi o pożądanie, namiętność. Ona nie wykazywała potrzeb. Nie wykazywałą radości z bliskości fizycznej, z pocałunków, nie odpowiadała mi na seksualne słówka, szybko gasiła mój seksualny zapał... To najbardziej uwłaczające i frustrujące

232 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-11-17 12:48:41)

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa
Ela210 napisał/a:

Summerko, orgazm można udawać, pożądania nie. Dlatego PerfectHarmony czuje deficyt, bo wie, co to jest pożądanie żony- bo teraz tego nie ma.
Tego nie udawała na pewno.

Ale przecież wiesz, że na początku związku działa koktajl hormonów i neuroprzekaźników, które robią niemal całą „robotę”. Później trzeba już więcej żeby „ciągnąć” związek.


PerfectHarmony napisał/a:

Summerko - przecież mi go nie odmawiała...była pełna pożądania, namiętności, zalotnych flirtów i budowania seksualnego napięcia.

Pracować chcialem, ale samemu ciężko. Związek to dwie osoby. Jak druga osoba zaprze się najmocniej jak się da nogami, to cóż ta druga może sama wskórać.
Pozatym skoro lubiła zbliżenia i miała w sobie namiętność, skoro lubiła bliskość, pożądanie, a teraz wręcz mnie zbywała... no to dlaczego nie mówiła, skoro straciła radość i satysfakcję?

Nikt nie każe Wam udawać orgazmów. Wystarczy mówić otwarcie, bo potem się wpada w błędne koło i się kończy jak naprzykład u mnie.

Ela ma rację - tu nie chodzi o seks, orgazm. Tu chodzi o pożądanie, namiętność. Ona nie wykazywała potrzeb. Nie wykazywałą radości z bliskości fizycznej, z pocałunków, nie odpowiadała mi na seksualne słówka, szybko gasiła mój seksualny zapał... To najbardziej uwłaczające i frustrujące

Ja nie przeczę, że jej nie kręcisz. Przestań po prostu na siłę szukać rozwiązania, bo zdaje się, że trafiłeś na kobietę, u której habituacja zrobiła swoje. To coś takiego co ma Gary kręcą go nowe łaski, a z żonę od czasu do czasu ma seks z przyzwyczajenia, ale szału nie ma. Efekt NOWOŚCI ma tu kolosalne znaczenie.

233

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

Czyli co sugeruejsz że koktajl hormonów zniknal, przyzwyczajenie zrobilo swoje i juz nie ma seksu, pozadania, ani namietnosci? Bo brak nowosci? Bo staly partner? smile

234 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-11-17 13:07:30)

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa
PerfectHarmony napisał/a:

Czyli co sugeruejsz że koktajl hormonów zniknal, przyzwyczajenie zrobilo swoje i juz nie ma seksu, pozadania, ani namietnosci? Bo brak nowosci? Bo staly partner? smile

„Chemiczne wspomaganie”, które otrzymaliśmy od natury to może być tylko wstęp do czegoś, co żeby stworzyć wymaga już pewnego wkładu własnego a nie tylko pierwotnych instynktów. Jak ktoś nie ma więcej do zaoferowania niż to, co dała nam wszystkim natura, żebyśmy się rozmnażali wink, to nie jest w stanie zbudować związku, w którym będzie czułość i bliskość (dwa pierwsze fragmenty triady). Zostaje na pierwszym poziomie naturalnych instynktów, który z czasem przemija.

Po twoich postach wnoszę, że masz potencjał na zbudowanie czułości i bliskości w związku, ale postawiłeś na „nieodpowiedniego konia”.
Nie napisałeś zbyt wiele o swojej żonie, ale jeśli ona była wychowywana w zimnym domu, czyli takim, gdzie otrzymywała kredki, jedzonko i spanie, ale była zaniedbywana emocjonalnie, to w wyprawce w dorosłość otrzymuje coś w rodzaju choroby sierocej. Jest jakby wyprana z głębszych emocji. Nie ma pasji, ale też nie nienawidzi i jest spokojna. Działają tylko pierwotne instynkty jak np. chęć posiadania dzieci.

235 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-11-17 13:18:35)

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

Nie zgodzę się z Tobą z tym koktailem który działa tylko na początku.
To coś innego, co może objawiać się w skali 10/10 przygasać do 5 i znów wybuchać. To powinna być dla Ciebie dobra wiadomość Summerko, młoda mężatko smile
Natomiast zgadzam się z Tobą, że inne rzeczy niefunkcjonujące w tej triadzie mogą powoli nadgryzać pożądanie. Tu może być pies ( lub nawet koń big_smile) pogrzebany.
Namiętność nie wygasa sama   z  siebie, w wieku 70 lat może być to spojrzenie na żonę czy męża- jak na kobietę, nie na przyjaciółkę.
To wszystko bardziej skomplikowane, na osobny post.
Efekt nowości też istnieje-  u sąsiada trawa bardziej zielona. smile
Poza wszystkim- pożądanie nie jest oddzielone od innych rzeczy- bo rodzi się w głowie.. Przynajmniej u kobiet.

236 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-11-17 13:26:02)

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa
Ela210 napisał/a:

Nie zgodzę się z Tobą z tym koktailem który działa tylko na początku.
To coś innego, co może objawiać się w skali 10/10 przygasać do 5 i znów wybuchać. To powinna być dla Ciebie dobra wiadomość Summerko, młoda mężatko smile
Natomiast zgadzam się z Tobą, że inne rzeczy niefunkcjonujące w tej triadzie mogą powoli nadgryzać pożądanie. Tu może być pies ( lub nawet koń big_smile) pogrzebany.
Namiętność nie wygasa sama   z  siebie, w wieku 70 lat może być to spojrzenie na żonę czy męża- jak na kobietę, nie na przyjaciółkę.
To wszystko bardziej skomplikowane, na osobny post.
Efekt nowości też istnieje-  u sąsiada trawa bardziej zielona. smile
Poza wszystkim- pożądanie nie jest oddzielone od innych rzeczy- bo rodzi się w głowie.. Przynajmniej u kobiet.

Ela, nie zrozumiałaś, ale wytłumaczę trochę inaczej. To nie jest tak, że pożądanie MUSI zgasnąć w związku. Zgaśnie z przyczyn naturalnych, gdy nie włączy się dwóch pozostałych elementów triady. Ale zostanie odwrócona kolejność. Bo na początku związku z pożądania i namiętności przechodzimy do budowania czułości i bliskości, a po czasie to z czułości i bliskości budujemy dobry seka. Znasz takie „ludowe” powiedzenie, że „gra wstępna zaczyna się od rana”? Ono na początku związku nijak się ma do rzeczywistości, ale jak związek okrzepnie... Rozumiesz teraz?


EDIT: muszę lecieć. Jakby co to wpadnę wieczorem smile

237

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa
Ela210 napisał/a:

Wprawdzie nie łażę w dresie po domu i nie uważam, że to standard- ale Unreal- czy Twoja żona moze się czuć w domu zupełnie swobodnie, na przykład połazic w tym dresie, wyluzować się, gdy ma na to ochotę?
Czy musi być cały czas w gotowosci, by spełniać wysokie wymagania Jaśnie Pana?

Może chodzić, jak uważa za stosowne smile Zupełnie nie zrozumiałaś kontekstu mojej wypowiedzi. A tyczyła się ona tych kobiet, które "dla świata" prezentują swoją najlepszą wizualnie wersję, a w domu tę kwestię zupełnie olewają.

Ela210 napisał/a:

Widzę, że nie potrafisz się poruszać poza czarno-białym schematem. Idziesz w zaparte i nie przyjmujesz do wiadomości, że tylko się tobie wydaje, co jest męskie a co niemęskie. Zamiast obrażać się na fakty, które tutaj przedstawiłam, na siłę chcesz mnie przekonać, że moje spostrzeżenia są błędne. Trudno żyje się z facetem, który wszystko wie lepiej. Wie lepiej, co powinna robić jego żona, gdy ma problemy w pracy, jak powinna chodzić ubrana, jak powinna się zachowywać, gdy coś ją trapi. Chodzący ideał. Takiemu nawet NIE MOŻNA powiedzieć, co i jak chciałoby się zrobić w alkowie, bo on wie lepiej. Co najwyżej można mu dyskretnie pokazać

Wiem co jest męskie, a co niemęskie. Wiem, co zrobić w przypadku nieciekawej pracy. Wiem co zrobić, bo sam to przeżyłem i chcę jej pomóc. Co łóżko ma z tym wspólnego? Nigdy nie byłem w tej sferze egoistą i wiele czasu układało nam się w tej sferze naprawdę fajnie.

Kolego PerfectHarmony, to nie Ty masz się non stop starać, prosić, błagać jak mały piesek o kawałek kobiecej uwagi. Sam się z tego leczę, bo w takim przypadku kobieta pełni funkcję seksualnego dealera, który steruje emocjami mężczyzny. W takim podejściu nawet zmiana "dealera" niewiele daje. Chodzi o zmianę mentalności. Może faktycznie pożądanie może umrzeć jednostronnie? Podobno haj hormonalny to max półtora roku. Ciekawe, jak by zareagowała jak byś stał się oschły, zimny i nic nie inicjował?

238

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

Unreal- ten drugi cytat to nie ja napisałam, tylko Summerka, więc nie wiem jakim cudem si e Tobie tak zacytował.

Ja analizuję mniej rozumem, bardziej uczuciami smile
Moze coś na Ciebie projektuję, ale napiszę CI jak ja się CZUJĘ przy Tobie jako facecie- nieznajomym z forum- ale odczucia to odczucia- może Ci to w czymś pomoże.

Po pierwsze- jesteś "męski" w tradycyjnym tego słowa znaczeniu- silny i zdecydowany-racjonalny do bólu-- to czuc przez ekran- ( I See, nie bij, wyczułaś to?)
Ale jest druga strona medalu- jesteś wymagający, musi być po Twojemu- coś tam niby negocjujesz, ale to Ty rozdajesz karty, czujesz się pewnie..
Co ma zrobić kobieta, by coś poprawićw takim związku, dostosować do swoich potrzeb?
Gryźć ściany?
Czy wytoczyć ostatnią broń która jej pozostała- seks?
Bo to jest broń ostateczna w związkach. I trująca niestety.
Mozesz powiedzieć- czemu nie rozmawia ze mną, przecież jestem taki OTWARTY????? tu masz zagadkę kolego..

239

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

PS.. Ciekawe jak by zareagowała, gdyby PerfectHarmony był życzliwy, ciepły i nic nie inicjował???

240

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

Ten koktajl neuroprzekaznikow i hormonow ktore robily cala reszte, skonczyl sie juz bardzo dawno.
Czasami sama mnie zaskakiwala swoimi fantazjami i pożądaniem, ktorym do mnie kipiała - gdy juz mocno te pierwsze emocje zauroczenia opadły.

Nie wiem czy trafiłem na nieodpowiedniego konia, bo wiem jak sie z nia czulem i wiem jak w kazdej innej kwestii bylo wrecz pieknie i cudownie - w tej seksualnej tez.

Ona nie jest wyprana z głębszych emocji. Ona się pogubiła i gdzieś się to zakopało u niej głęboko. Przecież nie udawała by tyle czasu fascynacji, pożądania i nie zmuszała się do zbliżeń... Może tak być, że zatraciła pasje, nie nie nawidzi i jest spokojna. Ale taka nie była. To nie jest jej prawdziwe 'ja'.


Unreal - co do oko za oko...nie to nie dla mnie. Nie lubię być nie sobą, tylko po to, żeby się poczuła jak ja. Nie chce jej zabierać bo ją kocham. Po półtorarocznym haju, dalej było świetnie, więc haj, hormony i te inne duperele tu nie miają miejsca. Problem był głębszy

241

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

Elu - byłem ciepły, zyczliwy, i nic nie inicjowalem z takim skutkiem, że po czasie zaczalem sie czuc sfustrowany, zakompleksiony i poirytowany ... smile
po czasie chcac dociec zrodla problemu jescze bardziej sie wkopywalismy w bagno

242

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa
PerfectHarmony napisał/a:

Elu - byłem ciepły, zyczliwy, i nic nie inicjowalem z takim skutkiem, że po czasie zaczalem sie czuc sfustrowany, zakompleksiony i poirytowany ... smile
po czasie chcac dociec zrodla problemu jescze bardziej sie wkopywalismy w bagno

Widzisz, ja tez byłam Ciepła i życzliwa dla swojego męża- bo go kontrolowałam, bardzo umiejętnie i skutecznie, bez pozostawiania śladów...
Bo takie niestety mam ciągotki... On poszedł na terapię- by wyzwolić się ode mnie..I zrobił to z hukiem..
Zajęło mi trochę czasu, by to zrozumieć, by zacząć budować coś na nowo- i nie jest łatwo..
Coś musicie zrobić, bo samo się nie rozwiąże.

243

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa
Ela210 napisał/a:

Ja analizuję mniej rozumem, bardziej uczuciami smile
Moze coś na Ciebie projektuję, ale napiszę CI jak ja się CZUJĘ przy Tobie jako facecie- nieznajomym z forum- ale odczucia to odczucia- może Ci to w czymś pomoże.

Po pierwsze- jesteś "męski" w tradycyjnym tego słowa znaczeniu- silny i zdecydowany-racjonalny do bólu-- to czuc przez ekran- ( I See, nie bij, wyczułaś to?)
Ale jest druga strona medalu- jesteś wymagający, musi być po Twojemu- coś tam niby negocjujesz, ale to Ty rozdajesz karty, czujesz się pewnie..
Co ma zrobić kobieta, by coś poprawićw takim związku, dostosować do swoich potrzeb?
Gryźć ściany?
Czy wytoczyć ostatnią broń która jej pozostała- seks?
Bo to jest broń ostateczna w związkach. I trująca niestety.
Mozesz powiedzieć- czemu nie rozmawia ze mną, przecież jestem taki OTWARTY????? tu masz zagadkę kolego..

Jestem racjonalny, jestem wymagający - najwięcej wymagam od siebie, potem dopiero od innych smile Długo trwała droga, zanim zbudowałem w sobie takie przekonanie i podejście do rzeczywistości. Jestem również zawsze otwarty na argumenty drugiej strony. Ale jak tych argumentów od niej nie słyszę. Ich nie ma! Ile można trwać w maraźmie, jojczyć a nie postarać się zmienić swojej sytuacji? Przecież to jest makabra - od tematu tej nieszczęsnej pracy, po wizytę u lekarza i badanie, wieczna prokrastynacja. Siłą jej tam przecież nie zaciągnę. Jak dorosła kobieta może się tak zachowywać?

PerfectHarmony napisał/a:

Unreal - co do oko za oko...nie to nie dla mnie. Nie lubię być nie sobą, tylko po to, żeby się poczuła jak ja. Nie chce jej zabierać bo ją kocham. Po półtorarocznym haju, dalej było świetnie, więc haj, hormony i te inne duperele tu nie miają miejsca. Problem był głębszy .

"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein

Sam widzisz, że Twoje podejście nie działa, moje też nie zadziałało długoterminowo. Popełniasz błąd, który i ja popełniłem. Traktujesz kobitę jak byś traktował mężczyznę - przyjaciela, partnera biznesowego, kumpla. Zdroworosądkowo, przyczyna - skutek, akcja - reakcja. I jaki widzisz efekt? Bo ja znów chcę być w tej sferze szczęśliwy. I chcę ,by ona była szczęśliwa. W życiu i w sypialni. A potrafi być wyuzdaną kochanką, bo to przerabialiśmy nie raz. Więc?

244

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

Powiem Ci co będzie, gdy spróbuję być zimny i zdystansowany oraz nie inicjować aktów seksualnych.
Będzie dalej jojczyć, będzie dalej męczybułą, a ja dalej będę słuchał jaka ta praca zjebana i jak wysysa z niej życie.

Nie będe nic inicjował. Nie będzie seksu. Zaczne być sfrustrowany. Będzie leciał czas. Ona będzie zadowolona, bo nie musi się zmuszać do bliskości. A ja zacznę myśleć o seksie za pieniądze, albo o przygodnym jednorazowym seksie, żeby nie żyć nieszczęśliwym wbrew swoim potrzebom z kimś kto ma w to wylane. Absurd jakiś. Może niektórzy potrafią udawać wyuzdane, otwarte i szalone kochanice przez długi czas, a potem braknie werwy i wychodzi prawdziwe oblicze. Bierność, odrzucenie i spławianie.

245 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-11-17 17:35:03)

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa
Unreal napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Widzę, że nie potrafisz się poruszać poza czarno-białym schematem. Idziesz w zaparte i nie przyjmujesz do wiadomości, że tylko się tobie wydaje, co jest męskie a co niemęskie. Zamiast obrażać się na fakty, które tutaj przedstawiłam, na siłę chcesz mnie przekonać, że moje spostrzeżenia są błędne. Trudno żyje się z facetem, który wszystko wie lepiej. Wie lepiej, co powinna robić jego żona, gdy ma problemy w pracy, jak powinna chodzić ubrana, jak powinna się zachowywać, gdy coś ją trapi. Chodzący ideał. Takiemu nawet NIE MOŻNA powiedzieć, co i jak chciałoby się zrobić w alkowie, bo on wie lepiej. Co najwyżej można mu dyskretnie pokazać

Wiem co jest męskie, a co niemęskie. Wiem, co zrobić w przypadku nieciekawej pracy. Wiem co zrobić, bo sam to przeżyłem i chcę jej pomóc. Co łóżko ma z tym wspólnego? Nigdy nie byłem w tej sferze egoistą i wiele czasu układało nam się w tej sferze naprawdę fajnie.

Ty wiesz, co zrobić i co będzie najlepsze DLA CIEBIE. Niekoniecznie to samo musi być najlepszym rozwiązaniem dla twojej żony. Zacznij ją traktować jak odrębną osobę, to może będziesz miał szansę zobaczyć w niej odrębną osobę.
Może układało się fajnie w łóźku, bo było po twojemu. Przecież oba nigdy ci nie powiedziała, co ją rajcuje, szła twohą drogą.
Może po prostu ona już nie chce, żeby było po twojemu. Ile czasu można się podporządkowywać komuś, kto strzela fochy jak ty to robisz chociażby tutaj mówiąc o tym, że nie będziesz emocjonalnym tamponem, czy te teksty o ołtarzykach między nogami kobiet.
Teraz wskazujesz nawet koledze w potrzebie, że strzelenie focha na żonę jest najlepszym rozwiązaniem. Tak, to doskonały sposób na rozwiązanie problemu. Rodem z przedszkola.


Obaj Panowie, Unreal i PerfectHarmony, zadajcie sobie pytanie co się stało, że skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle. Po prostu to, co tutaj piszecie jest NIESPÓJNE. Moim zdaniem albo tylko nas (swoją widownię wink ), albo także siebie zwyczajnie OSZUKUJECIE.

246

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

Przepraszam, ale pod jakim względem oszukujemy?

Takim, że cala sfera seksualna legla w gruzach a w kobietach za grosz chęci, aby cokolwiek z tym zrobić?

Kuzwa jesteśmy ludźmi. Zachowujmy sie jak ludzie. Nie można powiedzieć prosto o co chodzi? Jesli ktoś tu oszukuje to tylko nasze kobiety skrywajaca prawdziwy powód wypalebia/zanikniecia namiętności oraz pozadania i emanujace brskiem odpowiedzialności za wspolna relacje, a nie jednoosobową

247

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

niekoniecznie go skrywają. Może dopiero same odkrywają..
Teraz chyba jest czas na OSOBNE i tak, Summerka ma rację- traktowanie żony jak osobnej istoty...Teraz naprawdę nie ma WAS, teraz niech każdy poukłada się z Soba sam, moze będzie szansa na jakieś My i bez focha.

248 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-11-17 18:57:50)

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa
PerfectHarmony napisał/a:

Przepraszam, ale pod jakim względem oszukujemy?

Takim, że cala sfera seksualna legla w gruzach a w kobietach za grosz chęci, aby cokolwiek z tym zrobić?

Kuzwa jesteśmy ludźmi. Zachowujmy sie jak ludzie. Nie można powiedzieć prosto o co chodzi? Jesli ktoś tu oszukuje to tylko nasze kobiety skrywajaca prawdziwy powód wypalebia/zanikniecia namiętności oraz pozadania i emanujace brskiem odpowiedzialności za wspolna relacje, a nie jednoosobową

Oszukujecie SIEBIE, że wszystko było fantastycznie i NAGLE z nieznanych powodów gruchnęło. Może to zwykle wyparcie, ale może być także narcyzm - mocno przebijający w wypowiedziach Unreala.
Gdyby ktoś mi wskazywał na potencjalne powody moich problemów w związku, to przynajmniej zastanowiłabym się nad tym, NAWET a może PRZEDE WSZYSTKIM gdyby wskazywały na mój wpływ i udział w zaistniałej sytuacji. A co mamy tutaj? Okopywanie się na swojej pozycji - JA ideał i ONA źródło wszystkich problemów. A problemem nie leży ani w jednym partnerze, ani w drugim, ale w związku .

249

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa
summerka88 napisał/a:

Okopywanie się na swojej pozycji - JA ideał i ONA źródło wszystkich problemów. A problemem nie leży ani w jednym partnerze, ani w drugim, ale w związku .

troche podpatrywalam watek ale nie mialam czasu pisac. Wiec niestety summerka ma duzo racji chlopaki, przykro mi, ale wy jakbyscie nie rozumieli wlasnie powyzszego: zeby bylo dobrze i byl dobry seks, trzeba funkcjonowac jako zwiazek. A w zwiazku najwazniejsze toooo....ta-dam...komunikacja. U was troche ciezko z komunikacja, to nawet widac tu na forum: odnosicie sie tylko do tego, co wam wygodne, a wciaz nie odpowiedzieliscie na kilka pytan typu szach-mat. Tabun ludzi tlumaczy Panu PerfectHarmony, ze seks jest kluczowy, a pan z uporem maniaka powtarza, ze wcale nie. Takie troche rzucanie grochem o sciane. Jesli w ten sposob rozmawiacie z partnerkami... to tez by mi sie nie chcialo. Ani rozmawiac ani pieprzyc.

Unreal napisał/a:

Wiem co jest męskie, a co niemęskie. Wiem, co zrobić w przypadku nieciekawej pracy. Wiem co zrobić, bo sam to przeżyłem i chcę jej pomóc. Co łóżko ma z tym wspólnego? Nigdy nie byłem w tej sferze egoistą i wiele czasu układało nam się w tej sferze naprawdę fajnie.

Relatywizm kochanie. Przeczytaj, zapamietaj i stosuj. Cos co jest meskie dla ciebie, dla kobiety moze byc lalusiowate. Cos co dla niej meskie, mozesz uznac za durne. I kazdy czlowiek bedzie mierzyl swoja miara taki atrybut zwany "meskoscia". Wlasnie dziewczyny ci probuja powiedziec, ze przegrywasz relacje z zona przez swoja upartosc i przekonanie, ze wiesz wszystko lepiej. Tak nie mozna, zaden zwiazek ci nie wypali.

Ciezko wam cokolwiek doradzic konstruktywnego, bo piszecie bardzo ogolnikowo nie widzac w sobie zadnych win. absolutnie zadnych. Jedyne co wam moge zaproponowac: zacznijcie panowie od rachunku sumienia. Od szczerej rozmowy. SZCZEREJ. Umiecie tak? Nie o niej. O WAS. Pytajcie je. Nie tylko wskazujcie, bo wiecie lepiej.

250

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

Elu - jak odkrywają same skoro twierdzą uparcie ze tym rzekomym powodem jest praca?... to tylko przykrywka, a wnie głębi probuja zajrzec w siebie, aby ujrzeć problem?

Summerka i.vicky - mi tu zajezdza kobieca Solidarnościa smile tez jesteście fankami uciekania od problemow i zalamywania rak jednocześnie bez chęci poprawy? smile sory, ale jak sie bawimy z kims w splawianie i podchody to nie jest postawa godna kobiety ktora chce dobrze dla zwiazku

251

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

Daj pytanie szachmat vicky to Ci opowiem smile

I seks staje sie najważniejszy gdy szwankuje to wtedy wychodzi na pierwszy plan smile A tak nie jest dla mnie sensem zycia

252 Ostatnio edytowany przez vicky85 (2017-11-17 20:04:13)

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa
PerfectHarmony napisał/a:

Summerka i.vicky - mi tu zajezdza kobieca Solidarnościa smile

alez oczywiscie, przeciez nie logika i wlasnym zdaniem:)

PerfectHarmony napisał/a:

tez jesteście fankami uciekania od problemow i zalamywania rak jednocześnie bez chęci poprawy? smile

ja absolutnie nie. z opisu wynika ze wasze kobiety tak robia wlasnie. Calkiem czesto spotykam takie wlasnie kobiety, mezcczyzn postepujacych w ten sposob zreszta tez. Oni chce zmian i poprawy, ale ciezko im sie na nie zdobyc. Trzeba mnostwa cierpliwosci i dobrej woli, aby to przerobic. Duzo rozmowy. Ale toczonej nie w taki sposob, w jaki wy to robicie. Szukasz usprawiedliwienia dla kazdej wypowiedzi, ktora nie jest po twojej mysli. Patrz wyzej:)

PerfectHarmony napisał/a:

sory, ale jak sie bawimy z kims w splawianie i podchody to nie jest postawa godna kobiety ktora chce dobrze dla zwiazku

patrz wyzej. Smiem twierdzic, ze nie potraficie byc cierpliwi i naprawde dobrzy dla swoich kobiet. Jezeli stosunek kobiety do ciebie odczuwasz jako splawanie i podchody.... po co z nia jestes jeszcze? Nie wspomne o tym, co je sprowokowalo (kto) do takiego aroganckiego zachowania wzgledem mezczyzny.

postawa godna kobiety....:D Moze ona, ta kobieta, nie jest ciebie godna...?:p
oj, oj


a ja napisalam juz jeden post na poczatku twojego tematu. Do teraz nie odpowiedziales. "Powiedziales jej tak?" Przypomnij sobie.

253

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa
PerfectHarmony napisał/a:

Daj pytanie szachmat vicky to Ci opowiem smile

I seks staje sie najważniejszy gdy szwankuje to wtedy wychodzi na pierwszy plan smile A tak nie jest dla mnie sensem zycia

Jesli cos szwankuje i ten szwank uniemozliwia funkcjonowanie razem, to znaczy, ze jednak jest najwazniejszy. Jak powietrze. Zawsze, nie tylko jak jest zle, ale przede wszystkim gdy jest dobrze, trzeba podtrzymywac jego jakosc.

254

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

To oczywiscie nie chodzi o pracę. Ale wam tak mówią, bo nie mają zaufania.
Małżeństwo to nie pole walki, nie kibicujemy tu by "wygrały" wasze kobiety a wy staliście się białymi rycerzami jak to określacie.
Gdyby wasze kobiety was chociaż trochę nie kochały w głębi serca, nie byłyby wciąż z Wami.
I dopóki jeszcze nie pojawił się na ich drodze, ten, co rozumie lepiej, można coś zrobić. Potem będzie tylko trudniej.
Gdyby tu żony napisały, na pewno dostałyby różne rady, niekoniecznie głaskanie.

255

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

Gdybym tego nie mówił takimi slowami to bym tak śmiało nie podchodzil do tego, że próbowałem wszystkiego. Mowilem wwięcej, inaczej niz tylko tak z marnym skutkiem.

Skoro nie mówią bo nie maja zaufania, a jednak dalej sa bo kochają to chyba samo sobie przeczy? Albo kogos kocham i chce walczyc o zwiazek, albo nie ufam, nie mówię, zamykam sie z problemem i czekam az wszystko sie spieprzy

256 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-11-17 21:31:21)

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa
PerfectHarmony napisał/a:

Gdybym tego nie mówił takimi slowami to bym tak śmiało nie podchodzil do tego, że próbowałem wszystkiego. Mowilem wwięcej, inaczej niz tylko tak z marnym skutkiem.

Skoro nie mówią bo nie maja zaufania, a jednak dalej sa bo kochają to chyba samo sobie przeczy? Albo kogos kocham i chce walczyc o zwiazek, albo nie ufam, nie mówię, zamykam sie z problemem i czekam az wszystko sie spieprzy

Ważne jest słuchanie, zaufanie-  Trudno Ci coś doradzić. Mozesz sam, bez niej udać się do terapeuty, o tym porozmawiać....
Trzymam kciuki- ale pamiętaj, jest was dwoje..
Pewnie, że gdyby wziąć Wagę i przyłożyć chęci- to szale po Twojej stronie przeważyłyby.
Ale co z tego, żeby ruszyć sprawę miejsca, trzeba zrobić coś inaczej..
Musisz przestać się tak skupiać na Twoim pokrzywdzeniu i odrzuceniu, a zobaczyć w żonie człowieka, który tkwi w pułapce jak Ty..

257

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa
summerka88 napisał/a:

Ty wiesz, co zrobić i co będzie najlepsze DLA CIEBIE. Niekoniecznie to samo musi być najlepszym rozwiązaniem dla twojej żony. Zacznij ją traktować jak odrębną osobę, to może będziesz miał szansę zobaczyć w niej odrębną osobę.
Może układało się fajnie w łóźku, bo było po twojemu. Przecież oba nigdy ci nie powiedziała, co ją rajcuje, szła twohą drogą.
Może po prostu ona już nie chce, żeby było po twojemu. Ile czasu można się podporządkowywać komuś, kto strzela fochy jak ty to robisz chociażby tutaj mówiąc o tym, że nie będziesz emocjonalnym tamponem, czy te teksty o ołtarzykach między nogami kobiet.
Teraz wskazujesz nawet koledze w potrzebie, że strzelenie focha na żonę jest najlepszym rozwiązaniem. Tak, to doskonały sposób na rozwiązanie problemu. Rodem z przedszkola.

Obaj Panowie, Unreal i PerfectHarmony, zadajcie sobie pytanie co się stało, że skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle. Po prostu to, co tutaj piszecie jest NIESPÓJNE. Moim zdaniem albo tylko nas (swoją widownię wink ), albo także siebie zwyczajnie OSZUKUJECIE.

Dlaczego uważasz, że nie traktuję żony jako odrębnej osoby? smile To mocne nadużycie. By w łóżku nie było tylko "po mojemu"? Aaa,ok, obecnie jakby nie było "po mojemu", to by łóżka w ogóle nie było. Kiepski pomysł. Nie mówiła, istotnie, raczej zawsze działał. To ja z  tych co i gadam i działam. Też zawsze żałowałem, że nigdy nie usłyszałem od niej wprost o jej fantazjach. Ja mam otwartą głowę i chętnie je spełniłbym. Do tej pory działaliśmy w tej sferze spontanicznie i to się sprawdzało. Radzę koledze stosować fochy? To nie fochy, ale uzyskanie wyższego poziomu samoświadomości. Zaburzenie dotychczasowego obrazu w kobiecych oczach. Wywołujesz błąd w dotychczasowym Matrixie i patrzysz na efekty : ) "Ejże, co stało? Do tej pory starał się, zabiegał, inicjował, nagle przestał. Zajął się sobą i przestał mnie stawiać na piedestale. Co się dzieje? Ma kogoś, przestał mnie kochać?" Robisz po prostu coś zupełnie innego i wprowadzasz ferment. Jeżeli dotychczasowe sposoby nie działają, trzeba spróbować radykalniejszych rozwiązań. PerfectHarmony, musisz zrobić coś, co spowoduje że odzyskasz szacunek w oczach kobiety i spowodujesz, że znów zacznie się o Ciebie starać. To tzw. "trzymanie ramy". Brutalna prawda jest taka, że ten, któremu mniej zależy (nawet pozornie, czyli podejmując ww. grę), uzyskuje lepszą pozycję negocjacyjną. Jak w biznesie. Sam nie wiem, czy to już potrafię, bo mi akurat cholernie mi zależy.

Ot, taka reminiscencja. Byłbym przeszczęśliwy, gdybym rzuciła tą pracę i z parę tygodni czy miesięcy zajęła się domem, sprawiła sobie pieska, o którym marzy itd. Sama tego by chciała, jak mi mówiła. Super. Więc to zrób - mówię, jeżeli o tym obecnie marzysz. Do takiego domu aż chce się wracać, gdyby poczuła, że się realizuje. Nie mogę - słyszę. To przecież jakieś jaja, nieprawdaż?

summerka88 napisał/a:

Oszukujecie SIEBIE, że wszystko było fantastycznie i NAGLE z nieznanych powodów gruchnęło. Może to zwykle wyparcie, ale może być także narcyzm - mocno przebijający w wypowiedziach Unreala.

Hmmm, wolę to nazywać wysokim poczuciem własnej wartości. W dzieciństwie mało kto mnie chwalił, więc sporo czasu zajęło mi zbudowanie obecnej pewności siebie. Żona mi kiedyś mówiła, iż jeżeli ktoś chciałby coś osiągnąć moim kosztem i mnie zmanipulować, to wystarczy by mnie chwalił i podziwiał to, co udało mi się zbudować. Faktycznie, jestem łasy na komplementy i mięknę wtedy, a rama pęka : ) Szczególnie gdy słyszę to z kobiecych ust (a słyszę, ale niestety od "obcych", nie swojej). Ale czy to naprawdę takie dziwne? Los nagradza przygotowanych.

vicky85 napisał/a:

Tabun ludzi tlumaczy Panu PerfectHarmony, ze seks jest kluczowy, a pan z uporem maniaka powtarza, ze wcale nie. Takie troche rzucanie grochem o sciane. Jesli w ten sposob rozmawiacie z partnerkami... to tez by mi sie nie chcialo. Ani rozmawiac ani pieprzyc.

Ale ja się z Tobą w pełni zgadzam smile Jest cholernie kluczowy, to barometr związku. Ja ciągle próbuję rozmawiać i kiepsko jak widać na tym wychodzę.

vicky85 napisał/a:

Relatywizm kochanie. Przeczytaj, zapamietaj i stosuj. Cos co jest meskie dla ciebie, dla kobiety moze byc lalusiowate. Cos co dla niej meskie, mozesz uznac za durne. I kazdy czlowiek bedzie mierzyl swoja miara taki atrybut zwany "meskoscia". Wlasnie dziewczyny ci probuja powiedziec, ze przegrywasz relacje z zona przez swoja upartosc i przekonanie, ze wiesz wszystko lepiej. Tak nie mozna, zaden zwiazek ci nie wypali.

Ciezko wam cokolwiek doradzic konstruktywnego, bo piszecie bardzo ogolnikowo nie widzac w sobie zadnych win. absolutnie zadnych. Jedyne co wam moge zaproponowac: zacznijcie panowie od rachunku sumienia. Od szczerej rozmowy. SZCZEREJ. Umiecie tak? Nie o niej. O WAS. Pytajcie je. Nie tylko wskazujcie, bo wiecie lepiej.

Nie. Męskość to kilka niezmiennych od dekad cech, niezależnie od popieprzenia czasów, w których żyjemy. To dbałość o rodzinę, zdecydowanie, umiejętność podejmowania decyzji i ich egzekwowania. To odwaga cywilna i ponoszenie konsekwencji swoich czynów. To pewność siebie. "Pamiętaj, nigdy nie wyjmuj broni jeżeli nie jesteś zdecydowany jej użyć". Żaden związek mi nie wypali? Gdybym chciał, to już miałbym kogoś na boku. To nawet zabawne obserwować po latach, jak przestawienie sobie paru rzeczy w głowie, jakieś tam osiągnięcia zawodowe i moje nastawienie może przyciągać. Również kobiety, które zapewne kiedyś by nawet na mnie nie spojrzały. Ale jak kocham, to nie robię numerów na boku. Ale i tak mam satysfakcję, że wreszcie mogę (a raczej mógłbym). Ale po prostu nie chcę. I tyle. Smutna prawda czasów, jak z tej anegdoty o pani zdradzającej z panem, która śmieje się szczerze wraz z kochankiem że swemu ślubnemu misiowi odmawiała loda czy innych "bezeceństw", gdy nowy, "miły cham" otrzymał na starcie w pakiecie całość bez większych starań.

Szczera rozmowa? Bardzo chcę? Próbuję. I dialog zamienia się w monolog.

Ela210 napisał/a:

To oczywiscie nie chodzi o pracę. Ale wam tak mówią, bo nie mają zaufania.
Małżeństwo to nie pole walki, nie kibicujemy tu by "wygrały" wasze kobiety a wy staliście się białymi rycerzami jak to określacie.
Gdyby wasze kobiety was chociaż trochę nie kochały w głębi serca, nie byłyby wciąż z Wami.
I dopóki jeszcze nie pojawił się na ich drodze, ten, co rozumie lepiej, można coś zrobić. Potem będzie tylko trudniej.

Też mam wrażenie, że praca jest wymówką do czegoś zupełnie innego. Powiem tak - małżeństwo NIE POWINNO być polem walki, ale życie pisze, jak widzę, inne scenariusze. Jak się hipotetycznie pojawi, postawie mu dużą wódkę na pożegnanie że mi w końcu oczy otworzył. Szkoda, ze tak późno  : )

258 Ostatnio edytowany przez nimfa_błotna (2017-11-18 01:04:21)

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa
Ela210 napisał/a:

To oczywiscie nie chodzi o pracę. Ale wam tak mówią, bo nie mają zaufania.

Oczywiście, że nie chodzi o pracę. Ale im tak mówią, bo je coś jeszcze przy nich trzyma, nie miłość, bo gdyby kochały, nie zachowywałyby się w ten sposób.
Kobieta, która kocha, pragnie seksu z ukochanym mężczyzną. Pragnie bliskości, czułości, jest namiętna.

Ela210 napisał/a:

Gdyby wasze kobiety was chociaż trochę nie kochały w głębi serca, nie byłyby wciąż z Wami.

Nie, nie, nie. Są wciąż z nimi, bo coś mają do stracenia, to jest wygoda, przyzwyczajenie, korzyści materialne, niematerialne, strach przed zmianami, strach przed nieznanym, strach przed samotnością. Tylko tyle i aż tyle.

Ela210 napisał/a:

I dopóki jeszcze nie pojawił się na ich drodze, ten, co rozumie lepiej, można coś zrobić.

Niekoniecznie można. A może już się pojawił, ale są dalej z nimi bo - patrz wyżej.

Panowie czują pismo nosem, ale nie chcą przyjąć do wiadomości, że ich związki już nie istnieją. Nie chcą w to uwierzyć.
Nie przyjmują do wiadomości, że ich żony ich nie chcą i nie kochają.
Otwieram Wam oczy, panowie. Halo, pobudka! Wasze żony już Was nie kochają.
Kiedy już pogodzicie się z tymi smutnymi faktami, poczujecie się lepiej, odpuścicie i przestaniecie się tak rozpaczliwie miotać. To pozwoli Wam coś z tym zrobić - w sensie odejść od tych żon i układać sobie życie na nowo. Zaczniecie znowu żyć.
Żal mi Was bardzo. Sama byłam w takiej sytuacji. Taka sytuacja to koniec związku.
Im prędzej to zrozumiecie, tym lepiej dla Was.

259

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

Unreal, nie gadaj bzdur, ze chcesz, by sie pojawił jakiś On w życiu Twojej kobiety- bo nie chcesz, uwierz mi .nie chcesz tego.
Zależy Ci na niej i to Cię może uratować. Męskość można pokazać nie tylko zdecydowaniem, ale również oddaleniem, daniem swobody psychicznej- to też będzie wyłom w przekazie, który dajesz do tej pory. ale nie pal mostów. Wiem, trudne to wszystko..

260 Ostatnio edytowany przez nimfa_błotna (2017-11-18 01:53:53)

Odp: Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa
Unreal napisał/a:

Radzę koledze stosować fochy? To nie fochy, ale uzyskanie wyższego poziomu samoświadomości. Zaburzenie dotychczasowego obrazu w kobiecych oczach. Wywołujesz błąd w dotychczasowym Matrixie i patrzysz na efekty : ) "Ejże, co stało? Do tej pory starał się, zabiegał, inicjował, nagle przestał. Zajął się sobą i przestał mnie stawiać na piedestale. Co się dzieje? Ma kogoś, przestał mnie kochać?" Robisz po prostu coś zupełnie innego i wprowadzasz ferment.

Efekt: "Uff, wreszcie się odpieprzył, wreszcie przestać męczyć i się narzucać, intruz jeden, w końcu dał mi spokój, mam nadzieję, że na długo albo na zawsze. Może w końcu zrozumiał, że mam już go szczerze dosyć, że nie mogę już na niego patrzeć i odrzuca mnie jak próbuje mnie znowu obłapiać. Ależ mało domyślni ci mężczyźni" big_smile big_smile

Posty [ 196 do 260 z 571 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 9 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SEKS, SEKSUALNOŚĆ, PSYCHOLOGIA » Namiętność i erotyka uleciała z mojego małżeństwa

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024