Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » STYL ŻYCIA I SPOŁECZEŃSTWO KOBIECYM OKIEM » Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 204 ]

66

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?

Skad przekonanie ze kraju sie dzisiaj broni karabinami? Ja orlem z mikrobiologii nie jestem, ale w tej chwili bym dala rade zabic wiecej ludzi bronia biologiczna niz najlepszy snajper.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
Makigigi napisał/a:

W tej dyskusji pojawia się częściowo jawnie, a częściowo milczące założenie, że jest dużo ludzi niezrównoważonych psychicznie, którzy, gdy da się im możliwość, natychmiast pobiegną po broń i zaczną strzelać do ludzi. Bardzo, bardzo się z tym nie zgadzam. Po pierwsze ludzie niezrównoważeni emocjonalnie, atakujący kogoś w afekcie sięgają po to, co mają pod ręką i działają natychmiast a nie lecą po broń. (Bo za czym przygotują broń do strzału, to zdążą sobie uświadomić, co robią i wrócić do koncepcji pobicia ;-). ) Nie sądzę, że oni nagle zamienią sztachety i pięści na pistolety. Natomiast ludzie z zaburzeniami dyssocjalnymi, którzy planują przestępstwo z użyciem broni zdobędą ją tak czy siak. Powiedzenie, że okazja czyni złodzieja nie przekłada się nijak na okazja czyni mordercę.
Snake, odnoszę wrażenie, że temat Cię interesuje nie od dziś i przekonują mnie Twoje argumenty.

Tzn. że ludzie dokonujący masakr w US z użyciem broni palnej wg. ciebie są bardzo zrównoważeni emocjonalnie, natomiast ludzie niezrównoważeni zawsze sobie załatwią broń nawet w Polsce - a jak?

68 Ostatnio edytowany przez Makigigi (2017-11-10 14:07:28)

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
Swanen napisał/a:
Makigigi napisał/a:

W tej dyskusji pojawia się częściowo jawnie, a częściowo milczące założenie, że jest dużo ludzi niezrównoważonych psychicznie, którzy, gdy da się im możliwość, natychmiast pobiegną po broń i zaczną strzelać do ludzi. Bardzo, bardzo się z tym nie zgadzam. Po pierwsze ludzie niezrównoważeni emocjonalnie, atakujący kogoś w afekcie sięgają po to, co mają pod ręką i działają natychmiast a nie lecą po broń. (Bo za czym przygotują broń do strzału, to zdążą sobie uświadomić, co robią i wrócić do koncepcji pobicia ;-). ) Nie sądzę, że oni nagle zamienią sztachety i pięści na pistolety. Natomiast ludzie z zaburzeniami dyssocjalnymi, którzy planują przestępstwo z użyciem broni zdobędą ją tak czy siak. Powiedzenie, że okazja czyni złodzieja nie przekłada się nijak na okazja czyni mordercę.
Snake, odnoszę wrażenie, że temat Cię interesuje nie od dziś i przekonują mnie Twoje argumenty.

Tzn. że ludzie dokonujący masakr w US z użyciem broni palnej wg. ciebie są bardzo zrównoważeni emocjonalnie, natomiast ludzie niezrównoważeni zawsze sobie załatwią broń nawet w Polsce - a jak?

Nie, ci ludzie nie są zrównoważeni, natomiast w Polsce załatwić nielegalną broń może każdy, komu na tym zależy. To, że w USA są masakry nie wynika stricte z dostępu do broni, tylko z o wiele bardziej złożonych czynników. Dlaczego w USA jest takich wypadków wiele, a w innych krajach, gdzie dostęp do broni jest łatwy nie ma masakr lub występują relatywnie rzadko?
Oto mapa z wikipedii:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Prawo_dos … scheme.svg
Nie szukając daleko 30-50 sztuk broni na 100 Niemców - przypomnij mi proszę, kiedy ostatnio w Niemczech szaleniec z bronią pozabijał ludzi? Nie liczą się ataki terrorystów muzułmańskich, bo to jest osobna tematyka.

69

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?

Twoim zdaniem w Niemczech jest wolny dostęp do broni? Dlaczego tak sądzisz?

Poza tym mieszasz dwa porządki. Chwycenie broni, która leży w szufladzie i wystrzelanie ludzi jak kaczek -to może właśnie zrobić ktoś niezrównoważony pod wpływem impulsu. Załatwienie sobie broni kiedy nie jest ona dostępna wymaga racjonalnego działania i wysiłku. Nie mówimy tu o mafiosach a o przeciętnym Kowalskim. Przy czym nie odpowiedziałaś na pytanie jak taki zwykły Kowalski miałby tę broń załatwić. Da  ogłoszenie w internecie? Pójdzie na bazar a tam już będzie czekał na niego Ukrainiec z kałachem? To wcale nie jest takie proste.

70 Ostatnio edytowany przez Makigigi (2017-11-10 14:16:32)

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
Swanen napisał/a:

Twoim zdaniem w Niemczech jest wolny dostęp do broni? Dlaczego tak sądzisz?

Poza tym mieszasz dwa porządki. Chwycenie broni, która leży w szufladzie i wystrzelanie ludzi jak kaczek -to może właśnie zrobić ktoś niezrównoważony pod wpływem impulsu. Załatwienie sobie broni kiedy nie jest ona dostępna wymaga racjonalnego działania i wysiłku. Nie mówimy tu o mafiosach a o przeciętnym Kowalskim. Przy czym nie odpowiedziałaś na pytanie jak taki zwykły Kowalski miałby tę broń załatwić. Da  ogłoszenie w internecie? Pójdzie na bazar a tam już będzie czekał na niego Ukrainiec z kałachem? To wcale nie jest takie proste.

30-50 sztuk broni palnej na 100 Niemców to jest fakt. Najpierw podaj przykład ostatniej masakry szaleńca w Niemczech, to się ustosunkuję może do twoich słów. Ale pewnie nie, bo ja prowadzę dyskusje na argumenty i fakty a ty na emocje i stereotypy. Dziękuję za uwagę.

71

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
Makigigi napisał/a:

30-50 sztuk broni palnej na 100 Niemców to jest fakt. Najpierw podaj przykład ostatniej masakry szaleńca w Niemczech, to się ustosunkuję może do twoich słów. Ale pewnie nie, bo ja prowadzę dyskusje na argumenty i fakty a ty na emocje i stereotypy. Dziękuję za uwagę.

To dobrze, że masz takie dobre zdanie o samej sobie. Będzie ci łatwiej w życiu a jak jeszcze inni będą podzielali twoje zdanie  to już w ogóle będziesz żyła jak w Madrycie.

W Niemczech można ubiegać się o broń sportową - możesz dostać albo nie, plus myśliwi. Nie ma tam wolnego dostępu do broni. I nie ma masakr, jak słusznie zauważyłaś.
Ktoś tu jeszcze pisał o Szwajcarii - tutaj jest taki dziwny zwyczaj, ze ci, którzy kończą służbę wojskową mogą zatrzymać swój służbowy karabin, ale nie mają prawa mieć naboi!!!!

Trzeba znać specyfikę krajów, by móc pewne dane zinterpretować.

72

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
Swanen napisał/a:

Ktoś tu jeszcze pisał o Szwajcarii - tutaj jest taki dziwny zwyczaj, ze ci, którzy kończą służbę wojskową mogą zatrzymać swój służbowy karabin, ale nie mają prawa mieć naboi!!!!
Trzeba znać specyfikę krajów, by móc pewne dane zinterpretować.

O Matko!!! To straszne! Nie mają prawa mieć naboi! To jest normalnie nieludzkie, siedzi sobie w domu ten niezrównoważony Szwajcar i wali z rozpaczy głową o kolbę przydziałowego karabinka - chciałem wystrzelać pobliską szkołę ale nie mam prawa mieć naboi, uuueeee.....!!!!

Swanen napisał/a:

Da  ogłoszenie w internecie? Pójdzie na bazar a tam już będzie czekał na niego Ukrainiec z kałachem? To wcale nie jest takie proste.

Byłaś, sprawdzałaś? A jak ci powiem, że tak, właśnie na bazarze w Polsce kupisz amunicję? W USA kupujesz legalnie broń samopowtarzalną ale nie samoczynną. Kupisz jednak legalnie zestawy do przerobienia broni samopowtarzalnej na samoczynną. Przez internet. Tak przerobioną bronią strzelał ten koleś milioner na koncercie w USA.
W Polsce co jakiś czas łapią kolesi oferujących wiatrówki (czyli broń nie wymagającą żadnego pozwolenia) przerobione na amunicję wojskową 5,56 mm. Byle ślusarz to zrobi. A gdzie to sprzedają, sprzedawali, to już sobie poszukaj smile

femte napisał/a:

Skad przekonanie ze kraju sie dzisiaj broni karabinami? Ja orlem z mikrobiologii nie jestem, ale w tej chwili bym dala rade zabic wiecej ludzi bronia biologiczna niz najlepszy snajper.

Tylko jak broń chemiczna, którą też byle chemik jest w stanie sprokurować jest zakazana konwencjami. Nikt o zdrowych zmysłach nie odważy się nawet szepnąć o możliwości ich użycia, bo to wystawi poza nawias jakiegokolwiek poparcia z zewnątrz dla takiego ruchu oporu.

73

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?

Ja nie mowie o sytuacji dostepu do wojskowych laboratoriow, tylko o chwili obecnej. To co wiem, podreczniki, moze latwo dostepne odczynniki. I nie pisalam o broni chemicznej, przeciez mikrobiologia o nauka o bakteriach, wirusach itp. Cos by sie pomyslalo, wyizolowalo, podchodowalo i dodalo w miejscu na ktorym sie znam.

74 Ostatnio edytowany przez KaktusTX (2017-11-10 21:42:16)

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
femte napisał/a:

Skad przekonanie ze kraju sie dzisiaj broni karabinami? Ja orlem z mikrobiologii nie jestem, ale w tej chwili bym dala rade zabic wiecej ludzi bronia biologiczna niz najlepszy snajper.

Broń biologiczna czy chemiczna nie dyskryminuje.  Jak można razić bronią biologiczną najeźdźcę na własny kraj kiedy on operuje wśród naszej ludności?  Tego typu broń ma dziś znaczenie tylko terrorystyczne.

Swanen napisał/a:

Ktoś tu jeszcze pisał o Szwajcarii - tutaj jest taki dziwny zwyczaj, ze ci, którzy kończą służbę wojskową mogą zatrzymać swój służbowy karabin, ale nie mają prawa mieć naboi!!!!

Trzeba znać specyfikę krajów, by móc pewne dane zinterpretować.

Nieprawda.  Ustalmy trochę faktów.  Szwajcar, który powołany jest do czynnej służby wojskowej, odbywa tą służbę w koszarach.  Po zakończeniu służby jest przesuwany do rezerwy i wtedy zabiera do domu swój karabin.  Do 2007 roku rezerwista również dostawał puszkę z amunicją, której nie wolno mu było otworzyć chyba że w razie wojny.  Co roku rezerwista musiał stawić się na ćwiczenia strzeleckie na które przynosił tą puszkę.  Jeśli amunicja się starzała to tą puszkę otwierano i używano do ćwiczeń, a rezerwiście wydawano nową puszkę.  Dziś rezerwista już nie dostaje amunicji od rządu - wielki błąd moim zdaniem.  Musi sobie amunicję sam kupić, a w razie wojny pobiera ją z arsenału.  Szwajcar nie ma żadnego problemu z zakupem amunicji o ile jest niekaranym obywatelem.  Nadal prowadzone są coroczne ćwiczenia strzeleckie sponsorowane przez rząd.  Kiedy rezerwista osiąga wiek 30-34 lat (zależnie od stopnia wojskowego), przestaje być rezerwistą.  W tym momencie ma wybór albo zdać karabin, albo go zatrzymać.  Jeśli wybiera żeby karabin zatrzymać, zbrojownia przerabia tą broń z automatycznej na półautomatyczną.  Taką broń może sobie zatrzymać i dowolnie nią rozporządzać.  Dziś nierzadko w kolekcjach prywatnych Szwajcarów można znaleźć karabiny pradziadka, dziadka, ojca i syna.  Czy wystarczająco wyjaśniłem specyfikę kraju?

Snake napisał/a:

Kupisz jednak legalnie zestawy do przerobienia broni samopowtarzalnej na samoczynną. Przez internet.

Można kupić takie komplety, ale tylko w celach kolekcjonerskich.  Nie wolno tego zainstalować w broni która była legalnie wyprodukowana jako półautomatyczna.  Zresztą, nie da się tego tak po prostu wstawić.  Trzeba broń zmodyfikować aby dało się to zainstalować - co wymaga rusznikarza.  Jednak, jakakolwiek modyfikacja broni półautomatycznej na automatyczna jest nielegalna, chyba ze rusznikarz robi to dla policji lub wojska.  Tutaj rusznikarze nie głodują, więc nie znajdziesz takiego który by ci to zrobił.  Co więcej, jak otworzysz gębę że chcesz przerobić broń, ktoś wezwie policję.  Jeśli pojawisz się na strzelnicy z przerobioną bronią automatyczną, możesz spodziewać się wizyty policji.

Snake napisał/a:

Tak przerobioną bronią strzelał ten koleś milioner na koncercie w USA.

To nieprawda.  Ten zbrodniarz zainstalował tzw. bumpfire stock.  Jest to legalna modyfikacja która pozwala zwiększyć szybkostrzelność broni, ale sprawia że broń jest kompletnie niecelna i zawodna.  Taka broń jest nieefektywna do walki.  W przypadku tego zbrodniarza to nie miało znaczenia bo strzelał z daleka w duży tłum.

75 Ostatnio edytowany przez polis (2017-11-10 21:55:05)

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?

Nie pisz bzdur jeśli się nie znasz. Dron jest dość łatwą zdobyczą dla sił naziemnych uzbrojonych w podstawową broń strzelecką. Na europejskim teatrze wojennym, gdzie horyzont widzenia nie przekracza 2-3 km taki dron musi operować nisko. Znaczy jest wrażliwy na każdy ogień z ziemi, bo lata wolno. Pomijam zakłócanie prowadzenia drona przez sygnały z ziemi. Ostatnio na północy Polski spadł dron, prawdopodobnie rosyjski. Spadł, bo dostał "strzał" z aparatury prawdopodobnie SG, który zagłuszył jego prowadzenie przez operatora.

Czyli dalej trzeba mieć jakiś sprzęt.

Druga sprawa to dalej nie widzę sensu zabawy w partyzantkę. Niech będzie, że chłopakom się uda zestrzelić tego drona, ok, tylko co wtedy? Okupant może przeprowadzić akcję odwetową na ludności cywilnej i wielu cywilom bardzo szybko przejdzie chęć na wspieranie partyzantów, tak jak w czasie II wojny światowej. Naszym najbardziej prawdopodobnym wrogiem w obecnej sytuacji wydaje się Rosja, więc nie sądzę, że będą się przejmować.

Już nie mówiąc o tym, że dalej nie usłyszałam, gdzie w tej płaskiej Polsce chcecie się bawić panowie w partyzantkę? Gór jak w Afganistanie tu nie ma, dżungli jak w Wietnamie też nie. To, gdzie się będziecie ta partyzantka chować? W lesie? W mieście? Jeśli naszym przeciwnikiem będzie Rosja, to oni patyczkować się nie będą. Najpewniej nie postąpią inaczej niż w czasie II wojny czeczeńskiej.   

Po otoczeniu przez oddziały rosyjskie Groznego 6 grudnia 1999 roku wezwano mieszkańców miasta do jego opuszczenia zapowiadając, że osoby pozostające w mieście będą uważane za terrorystów i bandytów i zostaną zniszczone przez artylerię i lotnictwo.

Wytęż mózg trochę

Ty wytęż mózg, bo spłaszczasz problem Wietnamu i Afganistanu, tak jakby nie zadziałały tam inne czynniki jak np. ukształtowanie terenu i sponsorowanie przez mocarstwa. Tak, Rosja miała problem z podbiciem Afganistanu, ale a) Mudżahedinów wspierały między innymi Stany. b) Afganistan jest krajem górzystym.

W tej dyskusji pojawia się częściowo jawnie, a częściowo milczące założenie, że jest dużo ludzi niezrównoważonych psychicznie, którzy, gdy da się im możliwość, natychmiast pobiegną po broń i zaczną strzelać do ludzi. Bardzo, bardzo się z tym nie zgadzam. Po pierwsze ludzie niezrównoważeni emocjonalnie, atakujący kogoś w afekcie sięgają po to, co mają pod ręką i działają natychmiast a nie lecą po broń. (Bo za czym przygotują broń do strzału, to zdążą sobie uświadomić, co robią i wrócić do koncepcji pobicia ;-). ) Nie sądzę, że oni nagle zamienią sztachety i pięści na pistolety. Natomiast ludzie z zaburzeniami dyssocjalnymi, którzy planują przestępstwo z użyciem broni zdobędą ją tak czy siak. Powiedzenie, że okazja czyni złodzieja nie przekłada się nijak na okazja czyni mordercę.

Chodzi o to, żeby ludzie niestabilni emocjonalnie nie dostawali lagalnie broni do ręki, dla bezpieczeństwa całej reszty.

I tak nielegalnie też da się zakombinować, ale nie każdy przestępca czy niezrównoważony emocjonalnie będzie na tyle inteligentny i na tyle ogarnięty, żeby to zrobić. Nie jest to może idealne utrudnienie, ale jakieś zawsze jest i jak na razie źle na tym nie wychodzimy. Informacje o szaleńcach strzelających do tłumów albo w szkole pochodzą z dalekich Stanów i wolałabym, żeby tak zostało. Usłyszeć o tym, że ktoś z pistoletem zrobił masakrę w szkole w Stanach to jednak nie to samo, co usłyszeć o masakrze zrobionej przez szaleńca w podstawówce czy liceum w Rzeszowie albo Mińsku Mazowieckim.

Poza tym jedyny problem jak widzę jest taki, że jeden Komendant Komisariatu Policji wyda pozytywną opinie, a inny nie. To faktycznie można by jakoś ujednolicić, ale już posiadanie zdolności fizycznej i psychologicznej do posiadania broni, którą potwierdza orzeczenie lekarskie i psychologiczne jest jak najbardziej dobrym warunkiem. Nie widzę sensu z jego rezygnacji, a potencjalne ryzyko wywołane poluzowaniem nie jest warte świeczki i niepotrzebne moim zdaniem.

Skoro ktoś jest takim normalnym i zrównoważonym psychicznie obywatelem, to chyba nie jest to dla niego żaden problem przejść przez testy psychologiczne?

76 Ostatnio edytowany przez femte (2017-11-10 21:59:10)

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?

Jak to nie mozna razic najezdcy? Szukasz czegos co ma odowiednie drogi przenoszenia. Pewnie ze pojedyncza osoba calej armi nie wyeliminuje, ale bedzie skuteczniejsza niz snajper.
Mysle ze Breivik nie bylby w stanie kupic broni na czarnym rynku. Jest na to za glupi. Probowal raz przewiezc farby w sprayu z Danii i wpadl.
Za to dostal pozwolenie na bron, byl czlonkiem klubu strzeleckiego.
Byl tez milosnikiem strzelanek komputerowych. Zastanawialam sie jak mogl strzelac w glowy lezacych dzieci - i chyba wiem. Wlasnie takie gry zobojetniaja. Nozem nie jest latwo zabic, trzeba przelamac opory. Ludzie boja sie krwi, flakow. Strzelanie ich na to nie naraza, moga robic to na odleglosc.
Breivik testy zdal. Co do stanu jego psychiki - uznano ze jest zaburzony, ale nie na tyle by nie zdawac sobie sprawy z tego co zrobil.

77 Ostatnio edytowany przez szakisz (2017-11-11 00:54:40)

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
polis napisał/a:

Usłyszeć o tym, że ktoś z pistoletem zrobił masakrę w szkole w Stanach to jednak nie to samo, co usłyszeć o masakrze zrobionej przez szaleńca w podstawówce czy liceum w Rzeszowie albo Mińsku Mazowieckim.

I znów wracamy do sedna problemu. Problemem nie jest sama dostępność broni. Problemem są miejsca wykluczone spod tych przepisów. Jeśli w takim USA prawo do broni jest zagwarantowane konstytucjonalne, a jednocześnie tworzy się strefy wykluczone spod tego prawa to w rzeczywistości sami siebie wystawiają na odstrzał.

78

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
szakisz napisał/a:
polis napisał/a:

Usłyszeć o tym, że ktoś z pistoletem zrobił masakrę w szkole w Stanach to jednak nie to samo, co usłyszeć o masakrze zrobionej przez szaleńca w podstawówce czy liceum w Rzeszowie albo Mińsku Mazowieckim.

I znów wracamy do sedna problemu. Problemem nie jest sama dostępność broni. Problemem są miejsca wykluczone spod tych przepisów. Jeśli w takim USA prawo do broni jest zagwarantowane konstytucjonalne, a jednocześnie tworzy się strefy wykluczone spod tego prawa to w rzeczywistości sami siebie wystawiają na odstrzał.

Ha!  Czyżbyś coś wiedział na temat "gun free zones"?  No jest nadzieja...

79

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
polis napisał/a:

Czyli dalej trzeba mieć jakiś sprzęt.

Tak, od czasu jak pierwszy małpolud rozwalił drugiemu czaszkę ociosanym kamieniem trzeba mieć jakiś sprzęt. Po drugie niebezpieczeństwo dronów polega nie na tym, że atakują z powietrza tylko dlatego, że obserwują z powietrza. Do tego służy gros używanych na świecie dronów, również w polskiej armii. I jak każdy kij mają dwa końce. Panowie z IS używają w Iraku, Syrii zwykłych cywilnych dronów jakie można kupić wszędzie. Do obserwacji ale też w chamski, partyzancki sposób podczepiają do nich granaty moździerzowe i inne takie, i z powodzeniem atakują regularne siły rządowe.

polis napisał/a:

Druga sprawa to dalej nie widzę sensu zabawy w partyzantkę. Niech będzie, że chłopakom się uda zestrzelić tego drona, ok, tylko co wtedy? Okupant może przeprowadzić akcję odwetową na ludności cywilnej i wielu cywilom bardzo szybko przejdzie chęć na wspieranie partyzantów, tak jak w czasie II wojny światowej. Naszym najbardziej prawdopodobnym wrogiem w obecnej sytuacji wydaje się Rosja, więc nie sądzę, że będą się przejmować.

Już nie mówiąc o tym, że dalej nie usłyszałam, gdzie w tej płaskiej Polsce chcecie się bawić panowie w partyzantkę? Gór jak w Afganistanie tu nie ma, dżungli jak w Wietnamie też nie. To, gdzie się będziecie ta partyzantka chować? W lesie? W mieście? Jeśli naszym przeciwnikiem będzie Rosja, to oni patyczkować się nie będą. Najpewniej nie postąpią inaczej niż w czasie II wojny czeczeńskiej...

No i dlatego, że się nie da przez cały czas trwania drugiej wojny światowej na ziemiach okupowanej Polski działała najbardziej rozbudowana i sprawna armia podziemna? Z centralnym systemem dowodzenia, zwartymi oddziałami, prowadzącymi od czasu do czasu regularne bitwy z siłami okupanta, psującymi mu infrastrukturę, logistykę itd. Przeprowadzająca wyroki śmierci na przedstawicielach struktur okupanta odpowiedzialnych za brutalność wobec cywili. Na dodatek wszędzie tam, gdzie działała uchroniła ludność cywilną przed pogromami ze strony innych narodowości.

80

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
polis napisał/a:

Druga sprawa to jakie znacznie niby ma taki pistolet przy dzisiejszej technologii? Co niby zrobi z tym taki Kowalski przeciwko dobrze uzbrojonemu wojsku? Pójdzie sobie na romantyczną misję partyzancką, gdzie po pierwszej, a jak dobrze pójdzie to po drugiej misji zostanie zmieniony na krwawy placek przy pomocy dronów?

polis napisał/a:

Ty mi piszesz o jakichś zrywach narodowych sprzed stuleci czy kilkudziesięciu lat, a ja się pytam jak to się ma do obecnej sytuacji, gdzie technologia mocno poszła do przodu i jak to się ma do sytuacji w kraju, gdzie dronami można bez problemu krwawo rozprawić się z partyzantką?

Powyższe stwierdzenia są prawdziwe w skali mikro np. przy rozwalaniu gangów przez policje, czy ściganiu przestępców.  W skali makro, jaką jest wojna, nie działają.

Jest kilka błędów popełnionych w tych stwierdzeniach.  Po pierwsze zakładają one że następna wojna będzie taka sama jak poprzednia.  To nigdy w dziejach ludzkości nie było prawdą.  Ci którzy walczą na wzór poprzedniej wojny skazani są na klęskę.  W Polsce ludzie patrzą na następny konflikt przez pryzmat drugiej wojny światowej.  Była to walka konwencjonalnych wojsk operacyjnych na dużym froncie, gdzie siły używały podobnej technologii i przepychały się w celu zajęcia terenu.  Użyta technologia i liczebność wojsk (taktyka również oczywiście, ale w mniejszym stopniu) decydowały o zwycięstwie.  Takich wojen już nie będzie.  Dlaczego?

Podczas II wojny światowej wojska pancerne, lotnictwo, artyleria, marynarka, używały technologii które były dość tanie w produkcji i eksploatacji.  Można było je wyprodukować w wielkich masach.  Dziś technologia jest za droga aby jakiekolwiek państwo mogło wystawić konwencjonalną armię tak liczną.  Ponadto technologia ta jest bardzo dobra w zwalczaniu wojsk operacyjnych, a w szczególności w zwalczaniu dużych zgrupowań takich wojsk.  Dlatego nie będzie już konfliktów z przepychaniem się frontów i z wielkimi armiami.

Drugim błędem jest założenie że wojska operacyjne można skutecznie zwalczać jedynie przy użyciu silniejszych wojsk operacyjnych.  Wojska operacyjne mają swoje silne i słabe strony.  Są one bardzo dobre w zwalczaniu twardego oporu w stylu "ani kroku w tył".  Jeśli ktoś wyobraża sobie walkę przeciwko wojskom operacyjnym na barykadach, to niestety byłaby krwawa tragedia.  Słabością wojsk operacyjnych jest ich koszt i ograniczona liczebność.  Wojska takie dążą do szybkiego rozstrzygnięcia konfliktu.  Jeśli walczy się przeciwko nim unikając ich silnych stron i eksploatując ich słabości, można je pokonać.  To jest esencja wojny asymetrycznej.

polis napisał/a:

Ty wytęż mózg, bo spłaszczasz problem Wietnamu i Afganistanu, tak jakby nie zadziałały tam inne czynniki jak np. ukształtowanie terenu i sponsorowanie przez mocarstwa. Tak, Rosja miała problem z podbiciem Afganistanu, ale a) Mudżahedinów wspierały między innymi Stany. b) Afganistan jest krajem górzystym.

Wietnam, Afganistan i Irak są klasycznymi przykładami wojny asymetrycznej.  Dziś są one pilnie studiowane na akademiach wojskowych.  Sponsorowanie przez mocarstwa nie ma znaczenia.  Każdy konflikt ma sponsorów, Polska też by ich miała.  Teren też jest nieistotny, bo śmieszną cechą terenu jest fakt że obie strony ścierają się na dokładnie tym samym terenie.  Tylko ci którzy wyobrażają sobie inwazję wielkich zgrupowań pancernych na styl II wojny światowej lamentują że w Afganistanie są góry.  Arabowie pokonali Turków na pustyni płaskiej jak stół bilardowy działając asymetrycznie.

Po wejściu do Afganistanu, Rosjanie zaczęli wprowadzać w życie ich ówczesną doktrynę wojenną opracowana na wzór II wojny światowej.  Organizowali wielkie akcje oczyszczające z udziałem wszystkich rodzajów wojsk dążąc do rozstrzygającej bitwy.  Jednak za każdym razem uderzali w próżnię.  Mudżahedini nie dawali im takiej satysfakcji.  Rosjanie teoretycznie wygrywali 100% starć, ale jedynie rozbijali małe grupki.  Gdy Rosjanie przenosili się na inny teren, Mudżahedini wracali.  Konflikt się przedłużał i rosły tylko straty.  Czołgi i żołnierze ginęli na minach i w zasadzkach.  Mudżahedini otrzymali od Amerykanów tanie rakiety ziemia-powietrze.  Był to szok dla Rosjan, bo nagle okazało się że rakieta kosztująca $10tys. może zniszczyć samolot kosztujący $30mln.  Poza tym, lotnictwo Rosjan było zaprojektowane do zwalczania dużych zgrupowań wojsk, a w Afganistanie takich celów nie było.  W rezultacie, mimo że Rosjanie zachowali absolutną przewagę w powietrzu, ich lotnictwo stało się nieistotne i było uziemione.  Straty jakie Rosjanie ponosili na ziemi zmusiły ich do zamknięcia wojsk w wielkich bazach i tylko organizowania akcji wypadowych.  Liczyli na to że takie silne bazy są nietykalne.  Jednak Mudżahedini i na to znaleźli sposób.  W nocy podkradali się pod te bazy i ostrzeliwali je ogniem moździerzy prowadzać do dalszej eskalacji strat.  W końcu Rosjanie uznali swoja porażkę.  Rosnące straty i koszt zbankrutowały ich i się wycofali.

W Wietnamie Amerykanie popełnili podobne błędy.  Liczyli na to że ich technicznie zaawansowane wojska wciągną wojska przeciwnika w rozstrzygającą walkę, ale przeciwnik im umykał.  Szacuje się że 95-98% starć pomiędzy VietCong-iem a Amerykanami odbyło się w miejscu i czasie wybranym przez VietCong.  Amerykanie wycofali się z powodu piętrzących się strat, kosztów i negatywnej opinii publicznej w USA.

Inwazja na Irak w 2003 jest na tyle interesująca że obrazuje ona dwa typy starć: wojska operacyjne przeciwko wojskom operacyjnym, oraz wojska operacyjne przeciwko partyzantce.  Głównodowodzący sił zbrojnych USA, gen. Eric   Shinseki zeznawał przed Kongresem przed inwazja.  Zapytano go jak wielkich sil potrzebowałyby użyć wojska USA aby podbić Irak.  Shinseki odpowiedział że potrzebne jest użycie kilkuset tysięcy żołnierzy aby skutecznie spacyfikować kraj.  Kiedyś przeczytałem że Shinseki miał na myśli około 450 tys. żołnierzy.  Gdyby Kongres mu uwierzył, pewnie nigdy by nie zatwierdził inwazji na Irak ze względu na koszt.  Administracja Busha jednak uznała tą liczbę za absurdalną i przekonała Kongres że tylko 145 tys. jest potrzebne.  Shinseki został odsunięty.  Wojska rzucone na Irak rozprawiły się z wojskami operacyjnymi Saddama, liczącymi około 500tys. żołnierzy, w kilka tygodni. Przewaga technologiczna Amerykanów była decydującym czynnikiem w zwycięstwie.  Jednak syf jaki powstał po rozbiciu wojsk Saddama był nie do opanowania.  Shinseki miał rację, okupacja wymaga dużo większych sił niż rozbijanie wojsk regularnych.  W szczycie walk z partyzantami szacuje się że liczyli oni około 70tys., a więc nigdy nie przewyższali ani liczebnie ani technicznie Amerykanów, tym bardziej, ze pomagające im irackie służby bezpieczeństwa liczyły około 800tys. ludzi.  Amerykanie wycofali się ze względu na koszt i brak postępów.

Polskie wojska operacyjne liczą dziś ok 100tys. żołnierzy.  Nie możemy konkurować z sąsiadami pod względem wielkości naszych wojsk operacyjnych i jakości uzbrojenia.  Rozbijanie takich wojsk to sztuka już opanowana.  Jak na razie nie wiadomo jak poradzić sobie z oddziałami nieregularnymi.  Polskie wojska operacyjne muszą być wsparte oddziałami paramilitarnymi w ogromnej liczbie, których zadaniem jest prowadzenie działań asymetrycznych.  Powszechne prawo do posiadania broni potrzebne jest po to żeby naród był w stanie odpowiedzieć zbrojnie bardzo szybko.  Dla zilustrowania tej potrzeby załóżmy przez moment sytuację odwrotna gdzie ludzie nie mają broni w domach.  Ta broń znajduje się w zbrojowniach na terenie całego kraju.  Na wypadek wojny oddziały paramilitarne miałyby tą broń pobrać ze zbrojowni.  Te zbrojownie są słabym punktem obrony.  Nieprzyjaciel może je zlokalizować i zniszczyć z powietrza w pierwszych kilku godzinach.  Może też, na wzór przejęcia Krymu, wysłać oddziały specjalne które te zbrojownie przejmą/zniszczą.  Nie da się w ten sposób zniszczyć broni która jest maksymalnie rozproszona w domach ludności.  Każdy karabin ma swoje indywidualne cechy.  Kiedy dostaje się ze zbrojowni pierwszą lepszą sztukę, to nie wiadomo jak wykalibrowane są celowniki, jaka jest jej celność.  Kiedy się broń kupuje samemu dla siebie, to się kupuje to co się lubi.  W USA cześć ludzi uwielbia AK-47, inni AR-15, jeszcze inni kupują karabiny wyborowe.  Ludzie kupują i instalują przyrządy celownicze takie jakie odpowiadają im indywidualnie.  W przypadku gdy "zielone ludziki" pojawiają się wśród społeczeństwa ludzie są w stanie odpowiedzieć w ciągu minut w miejscu gzie mieszkają.  Wystarczy aby prezydent Polski zadeklarował "zielone ludziki" jako napastnika i zezwolił społeczeństwu na ich likwidację.  Bez problemu znaleźliby się ludzie, którzy z radością by obcych wystrzelali.

81

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?

Polacy sami by sie wystrzelali.

82 Ostatnio edytowany przez KaktusTX (2017-11-13 00:31:39)

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
troll napisał/a:

Bron palna to jest zlo.

Broń palna to bezduszny przedmiot, bez emocji, moralnego kręgosłupa, zamiarów.  Złem są ludzie.

Snake napisał/a:
troll napisał/a:

Zabicie czlowieka nozem, uduszenie, czy inne "reczne" sposoby wymagaja sily, umiejetnosci i rzeczywistej decyzji. Bron palna umozliwia zabicie w ulamku sekundy i kompletnie bez emocji. Ot strzal do kukielki. Cos jak gra komputerowa, czy strzelnica.
Zabijajac z bliska widzisz smierc czlowieka, odczuwasz ja bardziej bezposrednio, niejako w niej uczestniczysz. To jest znacznie trudniejsze i wymaga rzeczywistego podjecia decyzji o zabojstwie.

Może faktycznie mniej gier komputerowych, a więcej rzeczywistości? Psychicznie i emocjonalnie zabicie z broni palnej jest tak samo trudne jak przy użyciu noża czy młotka. Wiedzą o tym od dawna w każdej armii, bo jednym z istotnych elementów szkolenia "od zawsze" jest złamanie oporu rekruta do zabijania. A przecież on ma tylko posłać kulkę do czegoś tam 300 m dalej, a nie strzelić w głowę z metra. To m.in. z tego powodu uczy się strzelania w takich instytucjach do tarcz, które mało przypominają człowieka. To po to odhumanizowuje się przeciwnika, żeby własny żołnierz nie kojarzył go z człowiekiem, który tak samo musi zjeść, zadzwonić do dziewczyny czy marznąć w okopie. A 90% zabójstw w Polsce odbywa się z powodu nieporozumień rodzinno-towarzyskich, gdzie ofiara jest na wyciągnięcie ręki sprawcy. Ręki której w tej sytuacji obojętne czy chwyta za nóż, siekierę, młotek czy pistolet.

Gorąco polecam lekturę książki "On Killing, The Psychological Cost of Learning to Kill in War and Society" napisaną przez Lt. Col. Dave Grossman - jest to naprawdę fascynująca lektura.  Dave Grossman służył w jednostkach Rangers i jednostkach spadochronowych.  Był również profesorem psychologii na akademii wojskowej West Point (obecnie jest na emeryturze).  Psychologia walki i zabijania to jego specjalizacja.  W swojej książce przedstawia on wyniki badań konfliktów zbrojnych sięgających starożytności.

Okazuje się że człowiek ma w sobie bardzo silną barierę psychologiczną która powstrzymuje go od zabijania drugiego człowieka.  Zmuszenie żołnierzy do zabijania od zawsze było wielkim problemem.  Przykładem są konflikty z czasów Napoleona.  Były to czasy kiedy żołnierze nosili jaskrawe mundury, wysokie czapki z piórami, szli do boju w zwartym szeregu ramie w ramie i wszystkie ruchy wykonywali na rozkaz.  Dzisiaj patrząc na te taktyki walki ludzie nie mogą zajść w głowę dlaczego tak "głupio" walczono.  Takie starcia na odległość 100m czasem trwały godzinami.  Jak można nie trafić w przeciwnika który stoi w miejscu ramię w ramię?!?  Czyżby broń była niecelna?  Pruska armia przeprowadziła eksperymenty co do skuteczności ognia żołnierzy stojących murem i strzelających na komendę.  Strzelali oni do białego pasa papieru lub płótna reprezentującego mur żołnierzy przeciwnika.  Po oddaniu strzału liczono ilość dziur po kulach.  Okazało się że 80% kul trafiało w cel.  A więc jedna salwa powinna kompletnie zdecymować przeciwnika.  Dlaczego tak się nie działo na polu bitwy?  Problem polega właśnie na tym że żołnierze nie strzelali do przeciwnika żeby zabić.  Albo strzelali ponad głowami, albo nie strzelali w ogóle.  Z pól bitew zbierano muszkiety naładowane kilkoma kulami jedna za drugą.  Żołnierz taki na komendę "ładuj!" ładował proch i kule do lufy, dobijał ją wyciorem, na komendę "celuj!" składał się do strzału, na komendę "ognia!" nie pociągał spustu, na następną komendę "ładuj" pakował następną kulę i tak w kółko.  Bitwa była bardziej psychologiczna niż krwawa.  Jaskrawe nienaganne mundury, poruszanie się w zwartym szeregu, strzelanie na rozkaz dawały wrażenie dyscypliny i braku strachu u wroga.  Wysokie czapki sprawiały wrażenie że żołnierze przeciwnika są fizycznie wyżsi/silniejsi.  Wszystko to było specjalnie zaprojektowane żeby wystraszyć przeciwnika z pola walki.  Prawdziwe zabijanie zaczynało się dopiero wtedy gdy jedna ze stron uciekała.  Z jakiegoś powodu ludzie są bardziej skłonni zabijać uciekających.

Badania starć z II wojny światowej wykazały ze tylko 15% żołnierzy strzelało żeby zabić.  4% to socjopaci którzy naturalnie pozbawieni są empatii.  Następne 11% to ci którzy mają empatie, ale byli w stanie przekonać siebie że to co robią jest słuszne.  Pozostali albo strzelali aby wystraszyć przeciwnika, albo znajdowali sobie jakieś inne zajęcie.  Zajmowali się rannymi, donosili amunicję dla tych którzy strzelali, itp.  Dopiero po II wojnie światowej zaczęto w USA wprowadzać trening specjalnie zaprojektowany aby przełamać tą naturalną barierę przed zabijaniem.  W Wietnamie 50% żołnierzy USA strzelało żeby zabić.  Dzisiaj 90% żołnierzy USA strzela żeby zabić.

Problemy i rozwiązania stosowane w tym treningu są odwrotne do tych opisanych przez Snake.  Przeciwnika się nie dehumanizuje, bo z tym wiążą się ogromne problemy z okrucieństwem.  Żołnierzy uczy się strzelać do tarcz które wyglądają jak sylwetka człowieka - na tych tarczach są detale: oczy, usta, nos, jakieś proste detale umundurowania.  Trening jest odruchowy, na takiej samej zasadzie jak eksperymenty Pawłowa z psami.  Żołnierzowi prezentuje się tarczę i ma on zareagować prawidłowo w ułamku sekundy.  Jeśli zareaguje poprawnie, dostaje nagrodę, jeśli nie - jest karany.  I tak w kółko się to powtarza aż odpowiednie odruchy są zakodowane.  Żołnierze którzy w tym treningu celują dostają przepustki, przełożeni traktują ich lepiej.  Nie ma większego problemu z nauczeniem żołnierza strzelania do celu odległego o 300m.  Problemem jest nauczenie go strzelania na 3m.

femte napisał/a:

Polacy sami by sie wystrzelali.

Jak ty tak możesz żyć w takim społeczeństwie???  Strach iść do sklepu po chleb, bo nożownicy wszędzie ludzi wyżynają.  Klatki schodowe spływają krwią.  Nie lepiej byłoby się wyprowadzić?

83

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?

Co do wprowadzenia broni mam mieszane uczucia. Wiadomo, ze jak masz bron to mozesz teoretycznie czuc sie bezpieczniej, zwlaszcza jezeli nauczysz sie strzelac. No ale jest tez bariera psychologiczna o ktorej piszecie. Wiem ze nielegalnie bron tez mozna zalatwic. Jednak tez wydaje mi sie, ze w Polsce jest duzo nienawisci czesto z powodu polityki, ze ten jest za ta partia, a tamten za tamta. Czasem sa naprawde agresywne manifestacje. Czy jezeli beda mieli legalnie bron, bedzie mozna tez ja krasc i dostep bedzie latwiejszy to nie bedzie to ich zachecac do uzycia jej? No a wieku ludzi majac bron tez moze nie dac rady sie obronic. Moga nie umiec lub nie zdazyc.

No i na pewno kazda bronia ciezko jest zabic jak jest sie normalnym czlowiekiem. No ale bedac nienormalnym jezeli testy przeprowadzi lekarz ogolny to ta osoba moze tez je przejdzie. Jednak bron i celny strzal moze zabic szybko, wiec chyba jednak moze byc to latwiejsze niz zabic kogos nozem ktos ucieka, bardzo sie broni, czesto dlugo to trwa i naprawde trzeba by wyzbyc sie empatii calkowicie, by zadawac ciosy nozem i to z takim okrucienstwem.

84

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
truskaweczka19 napisał/a:

Jednak bron i celny strzal moze zabic szybko, wiec chyba jednak moze byc to latwiejsze niz zabic kogos nozem ktos ucieka, bardzo sie broni, czesto dlugo to trwa i naprawde trzeba by wyzbyc sie empatii calkowicie, by zadawac ciosy nozem i to z takim okrucienstwem.

"Nie każda kula zabija, inaczej by już ludzi nie było na świecie, bo matki by nie nastarczyły rodzić" - Andrzej Kmicic w Potopie.

Spotykam się dość często z takim przeświadczeniem że broń palna jest jakoś szczególnie śmiertelna.  Wydaje się, że człowiek trafiony pada natychmiast zabity jakby porażony piorunem.  W rzeczywistości jest to bardzo rzadkie.  Lekarz medycyny Vincent J.M. Di Maio napisał książkę "Gunshot Wounds: Practical Aspects of Firearms, Ballistics, and Forensic Techniques", w której omawia typy broni palnej, amunicji i obrażenia jakie one powodują.  W dodatku A, który można przeczytać za darmo na Amazon.com, adresuje on właśnie ten mit w odniesieniu do pistoletów.  Okazuje się, że w zasadzie tylko strzał w głowę prowadzi do natychmiastowej utraty przytomności.  W pozostałych przypadkach utrata przytomności związana jest z brakiem dopływu krwi z tlenem do mózgu.  Nawet jeśli się człowieka razi w serce, jest on w stanie nadal walczyć przez następne 20-25 sekund.  Co do śmiertelności, około 80-95% ludzi postrzelonych przeżywa.  Częściowo jest to dlatego, ze około 80% ludzkiego ciała może być uszkodzone bez skutku śmiertelnego.  Częściowo jest też dlatego że dzisiejsza medycyna jest w stanie uratować życie ludziom w przypadkach które jeszcze kilka dekad temu byłyby śmiertelne.  Nawet wśród ludzi postrzelonych w głowę 10% ma szanse na przeżycie.  Śmiertelność broni palnej jest na takim samym poziomie jak śmiertelność noży.

truskaweczka19 napisał/a:

Co do wprowadzenia broni mam mieszane uczucia. Wiadomo, ze jak masz bron to mozesz teoretycznie czuc sie bezpieczniej, zwlaszcza jezeli nauczysz sie strzelac. ... No a wieku ludzi majac bron tez moze nie dac rady sie obronic. Moga nie umiec lub nie zdazyc.

Broń palna to nie talizman który ochroni przed napaścią.  Nie da się przeskoczyć faktu że trzeba się nią nauczyć posługiwać.  Samo strzelanie na strzelnicy z instruktorem przynajmniej nauczy zasad posługiwania się bronią i oswoi z podstawami jej działania, ale takie strzelanie nie przygotowuje do walki na śmierć i życie.  W rzeczywistych sytuacjach, gdy broń używa się w samoobronie, stres jest tak ogromny że człowiek traci zdolności precyzyjnych ruchów.  Manipulacja broni staje się ogromnym problemem.  Np. zdarza się że człowiek w krytycznej chwili naciska na spust raz za razem bez skutku i nie jest w stanie zrobić nic innego, bo "zapomniał" jak broń odbezpieczyć.  Dlatego wskazane jest ukończyć choć jeden kurs walki z pistoletem i potem gorliwie ćwiczyć.  Manipulacja broni i poruszania się z nią powinny być wyćwiczone tak że się o nich nie myśli.

truskaweczka19 napisał/a:

Jednak tez wydaje mi sie, ze w Polsce jest duzo nienawisci czesto z powodu polityki, ze ten jest za ta partia, a tamten za tamta. Czasem sa naprawde agresywne manifestacje. Czy jezeli beda mieli legalnie bron, bedzie mozna tez ja krasc i dostep bedzie latwiejszy to nie bedzie to ich zachecac do uzycia jej?

Wcale bym się takimi sytuacjami nie przejmował.  Jeśli gdzieś są demonstracje które mogą przerodzić się w przemoc - tam mnie nie ma.  Po prostu unikaj takich miejsc.  Strona która zainicjowałaby przemoc fizyczna przy użyciu broni palnej popełniłaby polityczne samobójstwo.  Policja zaaresztowałaby czołowych działaczy, a opinia społeczna o takiej grupie obróciłaby się przeciwko nim.

85 Ostatnio edytowany przez polis (2017-11-15 09:02:06)

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?

No i dlatego, że się nie da przez cały czas trwania drugiej wojny światowej na ziemiach okupowanej Polski działała najbardziej rozbudowana i sprawna armia podziemna? Z centralnym systemem dowodzenia, zwartymi oddziałami, prowadzącymi od czasu do czasu regularne bitwy z siłami okupanta, psującymi mu infrastrukturę, logistykę itd. Przeprowadzająca wyroki śmierci na przedstawicielach struktur okupanta odpowiedzialnych za brutalność wobec cywili. Na dodatek wszędzie tam, gdzie działała uchroniła ludność cywilną przed pogromami ze strony innych narodowości.

No mieliśmy partyzantkę, jak dobrze, że skutecznie wyzwoliła kraj i takie działania jak powstanie warszawskie nie były porażką… a nie, czekaj.

To, że mieliśmy partyzantkę stawiającą czynny opór sprawiło, że mieliśmy jedną z najcięższych okupacji.

Broń palna to nie talizman który ochroni przed napaścią.  Nie da się przeskoczyć faktu że trzeba się nią nauczyć posługiwać.  Samo strzelanie na strzelnicy z instruktorem przynajmniej nauczy zasad posługiwania się bronią i oswoi z podstawami jej działania, ale takie strzelanie nie przygotowuje do walki na śmierć i życie.  W rzeczywistych sytuacjach, gdy broń używa się w samoobronie, stres jest tak ogromny że człowiek traci zdolności precyzyjnych ruchów.  Manipulacja broni staje się ogromnym problemem.  Np. zdarza się że człowiek w krytycznej chwili naciska na spust raz za razem bez skutku i nie jest w stanie zrobić nic innego, bo "zapomniał" jak broń odbezpieczyć.  Dlatego wskazane jest ukończyć choć jeden kurs walki z pistoletem i potem gorliwie ćwiczyć.  Manipulacja broni i poruszania się z nią powinny być wyćwiczone tak że się o nich nie myśli

Czyli jak np. złodziej napadnie mnie w nocy, to będzie spokojnie czekał aż wstanę, wezmę schowaną broń i się ogólnie przygotuję. Miejmy nadzieję w takim razie, że napadać nas będą sami dżentelmeni.

86

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?

Jestem przeciwna szerszemu dostepowi do broni. Nie umiem sobie wyobrazic sytuacji, zeby posiadanie broni mialoby mi przyniesc jakas korzysc - bo co - zlodziej do domu wchodzi po cichu, wiec i tak nie zdaze zareagowac, na ulicy znow  - zalozyc by trzeba, ze z tą bronia chodze wszedzie (bo wszedzie moge pasc ofiarą przemocy), jakas paranoja.

Poza tym, - ja mam, to i inni moga miec - nakreca sie spirala leku i zagrozenia. Dla mnie calkowicie bez sensu.

87 Ostatnio edytowany przez szakisz (2017-11-15 18:40:47)

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
polis napisał/a:

No mieliśmy partyzantkę, jak dobrze, że skutecznie wyzwoliła kraj i takie działania jak powstanie warszawskie nie były porażką… a nie, czekaj.

To, że mieliśmy partyzantkę stawiającą czynny opór sprawiło, że mieliśmy jedną z najcięższych okupacji.

To nie, lepiej skapitulować po dwóch tygodniach tak jak Francja, gdzie Pan Wąsik założył sobie letnią rezydencję. Najlepiej to w ogóle nie walczyć, przecież to tyle zniszczeń, a jak się poddamy to może wgrogowie nas łaskawie oszczędzą big_smile

Wiesz co... być może Powstanie Warszawskie było niepotrzebne, niektórzy mówią że było, ale... no własnie ale... Niech Boguś Linda powie co myślę wink 

Ci wszyscy profesorkowie którzy teraz jęczą, że powstania były niepotrzebne robią to z bardzo wygodnej pozycji - siedzą sobie na swoich tłustych dupskach i się wymądrzają. W latach 40 nikt nie wiedział co go czeka. Ludzie nie wiedzieli nawet czy dożyją kolejnego dnia.

88 Ostatnio edytowany przez Makigigi (2017-11-15 14:29:17)

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?

Gadałam z mężem o tej kwestii i on ma taki pomysł, żeby dać ludziom dostęp do broni długolufowej (ale nie automatycznej oczywiście). Musiałaby ona być noszona na widoku, ze względu na gabaryty i społeczeństwo przyzwyczaiłoby się, że po ulicach chodzą uzbrojeni ludzie. Dopiero po kilku/ kilkunastu latach możnaby rozszerzyć uprawnienia o broń palną, którą można ukryć pod ubraniem, czy w torbie. Jednocześnie należałoby wydawać pozwolenia czasowo, np. na dwa lata, żeby robić regularne testy psychologiczne i wykluczać ludzi chorych, nadmiernie agresywnych lub " niepewnych ", a także karanych.
No i za tym wszystkim musiałaby iść legislatywa: kiedy i w jakim zakresie dozwolone jest użycie broni, i jak karać nadużycia i przestępstwa z bronią.

Tak sobie myślę, że to może być niegłupi pomysł pod warunkiem, że ludzie zaczną reagować, kiedy coś się dzieje. No bo jeśli przykładowo ktoś mnie napadł i szarpie, to ja mając broń, pewnie i tak nie dam rady jej użyć . Gazu ani paralizatora też pewnie nie dam rady użyć . Ale osoba trzecia - świadek zdarzenia, już może podbiec ze strzelbą, gazem, paralizatorem, sprzętem do kendo albo sztachetą i mi pomóc. Więc dostęp do broni byłby dobry, gdyby ludzie używali jej do obrony mienia i życia innych osób, ale to raczej utopia, bo ludzie nie są tacy uczynni smile.

89

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?

Podczas ostatniej masakry w amerykańskim kościele całą interwencję przeprowadziło dwóch cywili. Sąsiad z bronią i gość z samochodem. Gdyby facet na odgłos strzelaniny nie nadbiegł ze swoją bronią być może ofiar byłoby więcej. Sprawca miał broń nabytą legalnie, bo ktoś w USAAF zaniedbał obowiązku powiadomienia służb federalnych, że gość był skazany przez sąd wojskowy.

90

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?

Pocieszające jest, że ludzie się jednak łączą na podobnym poziomie intelektualnym.

Zasadniczo trzeba wykluczyć z posiadania broni ludzi głupich, ponieważ jednak trudno określić granicę głupoty, a poza tym i niegłupi ludzie czasem się głupio zachowują, to najbezpieczniejszym rozwiązaniem jest zakaz posiadania broni.

91

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
polis napisał/a:

No mieliśmy partyzantkę, jak dobrze, że skutecznie wyzwoliła kraj i takie działania jak powstanie warszawskie nie były porażką… a nie, czekaj.

Partyzantka nie jest od wyzwalania kraju. Nie ma na to szans. Może za to skutecznie obrzydzać okupantowi życie, utrudniać mu działalność przemysłową, logistykę, prowadzić działania sabotażowe i wywiadowcze. We wszystkich tych aspektach polskie państwo podziemne zdało egzamin na piątkę. Sabotaż przemysłowy, spontaniczny i zorganizowany przynosił wymierne straty okupantowi, broń ale i wiele tzw. "cywilnych" produktów wytwarzanych na terenach okupowanych wychodziło z wadami fabrycznymi. Sabotaż transportu kolejowego komplikował okupantowi zaopatrzenie swoich ogromnie rozciągniętych sił. A Polska akurat leży w newralgicznym miejscu Europy przez które trzeba przerzucać transporty na osi wschód-zachód. Polski wywiad podziemny dostarczał aliantom każdego miesiąca raporty o okupacyjnej produkcji przemysłowej, ruchach wojsk, transportach kolejowych, nie mówiąc już o tak spektakularnych akcjach jak zdobycie rakiety V-2 i dostarczenie aliantom jej kluczowych elementów razem z planami całej rakiety i gotowymi analizami polskich naukowców. Polskie państwo podziemne prowadziło też akcje odwetowe na funkcjonariuszach państwa niemieckiego za terror na ludności cywilnej. Przy czym nie była to wendetta tylko egzekucje po wyroku sądu. To wszystko powodowało spore obciążenie dla wojennego wysiłku państwa niemieckiego, które w każdym takim kłopotliwym państwie musiał angażować niemałe siły aby utrzymać porządek.

polis napisał/a:

To, że mieliśmy partyzantkę stawiającą czynny opór sprawiło, że mieliśmy jedną z najcięższych okupacji.

Guzik prawda. Mieliśmy taką, a nie inną okupację, bo okazało się, że Niemcy to bestie, a nie ludzie. Zostaliśmy jak inne narody słowiańskie zakwalifikowani do kategorii podludzi tylko stopień wyżej stojących ponad żydami. Tyle dobrego, że w przypadku Polaków Niemcy honorowali przynajmniej uprawnienia wojskowych kombatantów i polscy jeńcy byli w miarę przyzwoicie traktowani. Czego nie można było powiedzieć o jeńcach radzieckich, których traktowano nawet nie jak zwierzęta, bo o zwierzęta to Niemcy dbali. Zaś pierwsze akcje terroru i mordy na cywilach Niemcy zaczęli kiedy jeszcze nie przebrzmiał huk armat regularnych działań wojennych i jeszcze mało kto się pozbierał psychicznie żeby myśleć o partyzantce. To partyzantka była w dużej mierze formą samoobrony przed okupantem. To zresztą jedna z przyczyn z powodu której Niemcy wojnę przegrali. Tylko i wyłącznie swojemu postępowaniu zawdzięczali to, że miliony obywateli Związku Radzieckiego, którzy z ulgą przyjęli ucieczkę Sowietów wkrótce jeszcze bardziej zaczęli nienawidzić Niemców.

92

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
polis napisał/a:

Samochody nie służą zabijaniu, tak samo nóż do chleba, co innego broń, która dokładnie do tego służy. Poza tym jak sądzisz, łatwiej zabić ludzi nożem czy pistoletem? Więcej będzie ofiar jak przeciwnik będzie miał nóż czy pistolet? Łatwiej uciec przed gościem z nożem czy z pistoletem?

Zresztą gdyby naprawdę chodziło o zmniejszenie ryzyka sprzedaży broni psycholowi wystarczyłoby ustanowić jakąś procedurę sprawdzania czy występujący nie leczył się "na głowę".

Czytałeś to stanowisko, które wkleiłam wcześniej? Chyba nie. Przeczytaj jeszcze raz ten fragment.
W art. 10 ust. 5 zapisano warunki, które wykluczają możliwość uzyskania zezwolenia na posiadanie broni. Indywidualne predyspozycje do posiadania broni, to z punktu widzenia psychologicznego, znacznie więcej. Znaczna część osób posiadających wymienione w tym punkcie zaburzenia pozostaje niezdiagnozowana, i nawet nieświadoma swoich problemów.

A propos tych testów, które mają m.in. rozpoznać zdolność oceny zagrożenia i przekroczenia granic obrony koniecznej. Przecież to jest bełkot idioty.

Rozumiem, że dla Ciebie bardziej wiarygodna jest ocena lekarza pierwszego kontaktu niż ocena przeszkolonego psychologa?

Poza tym no dobrze specjalista może się pomylić. Ale jeśli specjalista może się pomylić, to teraz wyobraźmy sobie jaką szanse na pomyłkę ma lekarz pierwszego kontaktu, który może opierać się wyłącznie na deklaracjach badanego w kwestiach zdrowia psychicznego.

Znów temat bumerang....
Ten sam argument można powiedzieć o uchodźcach(z resztą byłby tu słuszniejszy patrząc na liczbę którą mieliśmy by przyjąć) u nas  pełno gwałtów i niska wykrywalność(co jest prawdą ). Widzisz tu sprawa wygląda tak uciec przed nożem jest łatwiej niż bronią. A większość morderstw dokonywana jest nożem znacznie więcej osób przeżywa niż w USA gdzie zdarzają się nie rzadko przysadki iż mały dzieciak bawiąc się bronią pozabija nawet kilka osób. USA mimo iż wielki i dość zamożny kraj ma chyba najwięcej więzień na jednego mieszkańca przestępczość jak w najgorszym bantustanie. Co lepsze po wprowadzeniu programu zero tolerancji przestępczość w szkołach się potroiła. Kto na tym zyska firmy produkujące broń państwowe czyli budżet państwa więc albo jestes przedstawicielem tychże firm albo jakimś politykiem(w naszym rządzie zwolennikiem szerszego dostępu do broni jest np Witold Waszczykowski) bądź pociotkiem jakiegoś działacza. Mocny drugi argument przeciw jest taki iż zwykły człowiek zawsze jest an straconej pozycji ponieważ nie jest zdolny do zabicia przestępca tak i jest to zgodne z naturą ponieważ zwierzęta rzadko zabijają przedstawicieli własnego gatunku chyba iż o samicę...

93 Ostatnio edytowany przez authority (2017-11-15 22:59:14)

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
szakisz napisał/a:

Coś mi śmierdzą te statystki Neuropy. O ile mi wiadomo żadne do tej pory przeprowadzone badania nie potwierdziły nigdy jednoznacznie bezpośredniego związku pomiędzy łatwością dostępu do broni, a liczbą samobójstw. Poniżej macie statystyki pokazujące współczynnik samobójstw na przestrzeni lat 1985-2017. Uwzględniają one różne źródła:

https://naforum.zapodaj.net/images/e515671d77e8.jpg

Warto wspomnieć, że w Japonii, gdzie panują jedne z najsurowszych przepisów dt. posiadania broni, a Policja dysponuje znacznie szerszymi kompetencjami względem obywatela niż np. w Polsce, wskaźnik samobójstw jest prawie dwukrotnie wyższy niż w USA, gdzie są stany, że możesz normalnie wyjść do sklepu i kupić sobie dwulufkę. Co ciekawe, nasza ukochana Polska też bije USA w tej materii wink

Źródło: https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_c … icide_rate

Ropucho Japonia ma to w swej specyfice tam większość młodych mężczyzn jest samotna a Japończycy są zamknięci w sobie a co do przestępczości w współczynniku bezpieczeństwa są na 6 miejscu
http://image.ibb.co/fyCMhm/Zrzut.png
A USA a 67 gorzej o oczko niż Irak który napadli.

94 Ostatnio edytowany przez szakisz (2017-11-16 00:30:53)

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?

Ropucho przeczytałaś kontekst? Jak nie to najpierw przeczytaj i dopiero się wypowiadaj. Mowa była o tym, że wraz ze zwiększeniem dostępu do broni wzrośnie liczba samobójców, gdzie nigdy nie stwierdzono podobnej korelacji, bo na samą decyzję o samobójstwie wpływa dużo więcej czynników niż same tylko (nie)posiadanie broni. np. chociażby kondycja psychiczna, która już nie jest najlepsza, jeśli ktoś myśli o samobójstwie.

Poza tym Austria, którą tu mimochodem w rankingu przytoczyłeś w statystykach jest jednym z najbardziej uzbrojonych narodów Europy, na 100 mieszkańców broń ma 30, także ten... wink

95

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?

Najpierw to policji musiałoby być więcej.
Potem trzeba by zwiększyć kary za przestępstwa z użyciem broni.
Zablokować import/eksport broni inny niż na potrzeby wojska.

Następnie trzeba by więcej modeli broni zrobić ,opatentować i produkować w fabrykach państwowych.
Wtedy zyski za sprzedaż broni, wyprodukowanej przez rodzimy przemysł, można by przeznaczyć na rozwój technologii zbrojeniowej.

Tylko pytanie jak byłyby rozstrzygane konflikty o "miedzę" albo konflikty nad morzem po paru piwkach ?

96 Ostatnio edytowany przez KaktusTX (2017-11-16 16:53:14)

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
polis napisał/a:

Czyli jak np. złodziej napadnie mnie w nocy, to będzie spokojnie czekał aż wstanę, wezmę schowaną broń i się ogólnie przygotuję. Miejmy nadzieję w takim razie, że napadać nas będą sami dżentelmeni.

Prawo to nie obowiązek.  Jeśli osobiście nie czujesz się na tyle zdolna lub odpowiedzialna aby mieć broń, to wcale nie musisz.  Nie jest to jednak wystarczająca podstawa aby te prawo odebrać innym.

Obrona domu jest łatwiejsza niż obrona na ulicy.  To jest twoje terytorium, znasz je lepiej niż włamywacz.  Możesz sobie na zaś przygotować plan działania i ten plan przetestować.  Zwykle masz tyle czasu na zareagowanie ile sobie kupisz (wzmocnione drzwi i okna, pies, system alarmowy, itp.).  Poniżej podaję linki do dwóch nagrań rozmów telefonicznych, gdzie starsze kobiety zadzwoniły na policję bo ktoś próbował się wedrzeć do ich domu.  W jednym przypadku kobieta była bezbronna, w drugim miała strzelbę do obrony.  W obu przypadkach było wystarczająco dużo czasu aby się przygotować do obrony.

https://www.youtube.com/watch?v=rgrG1o8vESw
https://www.youtube.com/watch?v=o_bhp-_e_D8&t=882s


Benita72 napisał/a:

Jestem przeciwna szerszemu dostepowi do broni. Nie umiem sobie wyobrazic sytuacji, zeby posiadanie broni mialoby mi przyniesc jakas korzysc - bo co - zlodziej do domu wchodzi po cichu, wiec i tak nie zdaze zareagowac, na ulicy znow  - zalozyc by trzeba, ze z tą bronia chodze wszedzie (bo wszedzie moge pasc ofiarą przemocy), jakas paranoja.

Jak wyżej, w ogóle nie ma przymusu.  Skąd te przeświadczenie niezwyklej "morderczości" Polaków?  Przeglądam statystyki policyjne i nie widzę nic alarmującego.

John Lott, PhD, napisał książkę "More Guns Less Crime, Understanding Crime and Gun Control Laws", w której zebrał masę statystycznych danych dotyczących przestępczości w poszczególnych stanach i hrabstwach w USA.  Skorelował dane o przestępczości z danym o ilości broni w posiadaniu i z lokalnymi prawami dotyczącymi posiadania broni na każdym terytorium.  Według jego analizy, w miejscach gdzie obywatele mają szerszy dostęp do broni palnej popełnianych jest mniej przestępstw.

John Lott również niedawno opublikował wyniki swoich najnowszych badań "The Geographical Concentration of Murders", w których zebrał dane z roku 2014.  Ten raport można znaleźć na Internecie, ale że forum zabrania na wklejanie linków to musicie poszukać go sami.  Jest tam kolorowa mapka wszystkich hrabstw w USA.  Im bardziej czerwony kolor, tym więcej morderstw popełniono w tym hrabstwie.  54% wszystkich hrabstw w 2014 roku nie odnotowało ani jednego morderstwa.  69% hrabstw odnotowało nie więcej niż jedno morderstwo.  5% najgorszych pod względem przestępczości hrabstw zawierało 68% morderstw, podczas gdy mieszka w nich 47% ludności USA.  Cóż takiego wyróżnia jedne hrabstwa od drugich?  Hrabstwa o najniższej przestępczości to głównie rejony podmiejskie i wiejskie.  Tam ludzie mają ponad 2x więcej broni na głowę niż w miastach, co więcej jest tam dużo więcej broni długiej.  Hrabstwa o dużej przestępczości to duże miasta.  Królują wśród nich Chicago, Washington D.C., New York, Los Angeles, Miami, Houston.  Chicago nosi miano morderczej stolicy USA.  Mają też coś więcej wspólnego - wszystkie te miasta są zarządzane przez lewicę i implementowane są tam najostrzejsze przepisy dotyczące posiadania broni.  W Chicago, New York i Washington D.C. obywatele praktycznie nie mają prawa do posiadania broni w ogóle.  Kalifornia ma jedne z najostrzejszych przepisów co do posiadania broni i amunicji spośród wszystkich stanów - na mapce większość obszaru tego stanu jest czerwona.

Snake napisał/a:

Podczas ostatniej masakry w amerykańskim kościele całą interwencję przeprowadziło dwóch cywili. Sąsiad z bronią i gość z samochodem. Gdyby facet na odgłos strzelaniny nie nadbiegł ze swoją bronią być może ofiar byłoby więcej. Sprawca miał broń nabytą legalnie, bo ktoś w USAAF zaniedbał obowiązku powiadomienia służb federalnych, że gość był skazany przez sąd wojskowy.

Polecam wywiad jaki ten facet, Stephen Willeford, udzielił dla telewizji NRA Tv.  Warto zobaczyć tego "krwiożerczego" starszego pana, który wybiegł boso z karabinem AR-15 i garścią naboi przeciwko uzbrojonemu po zęby i ubranego w kamizelkę kuloodporną mordercy.

https://www.youtube.com/watch?v=LImaZ8BMLFE

97 Ostatnio edytowany przez polis (2017-11-16 21:21:41)

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?

Prawo to nie obowiązek.  Jeśli osobiście nie czujesz się na tyle zdolna lub odpowiedzialna aby mieć broń, to wcale nie musisz.  Nie jest to jednak wystarczająca podstawa aby te prawo odebrać innym.

Nie jestem za całkowitym zakazem posiadania broni. Jestem przeciwko temu, żeby poluzować regulacje i ułatwiać dostęp do broni poprzez rezygnację z badań psychologicznych. Osoby ubiegające się o broń powinny przechodzić badania psychologiczne. To jest akurat bardzo dobry warunek.

Natomiast poluzowanie regulacji pomaga pomniejszym kryminalistom dostać legalnie broń. I tak jak pisałam wcześniej nielegalnie też da się zakombinować, ale nie każdy przestępca czy niezrównoważony emocjonalnie będzie na tyle inteligentny i na tyle ogarnięty, żeby to zrobić. Nie jest to może idealne utrudnienie, ale jakieś zawsze jest i jak na razie źle na tym nie wychodzimy.

o nie, lepiej skapitulować po dwóch tygodniach tak jak Francja, gdzie Pan Wąsik założył sobie letnią rezydencję. Najlepiej to w ogóle nie walczyć, przecież to tyle zniszczeń, a jak się poddamy to może wgrogowie nas łaskawie oszczędzą

Czasami lepiej, akurat państwa które stawiały mniejszy opór miały lżejszą okupację.

Walczyć też trzeba umieć głową. Umiejętność oceny sytuacji i tymczasowe poddanie się i przeczekanie może przynieść więcej pożytku niż bezsensowne rzucanie się do walki z wrogiem jak jesteś na straconej pozycji. 

Ci wszyscy profesorkowie którzy teraz jęczą, że powstania były niepotrzebne robią to z bardzo wygodnej pozycji - siedzą sobie na swoich tłustych dupskach i się wymądrzają. W latach 40 nikt nie wiedział co go czeka. Ludzie nie wiedzieli nawet czy dożyją kolejnego dnia.

Jak nikt nie przewidywał? Generał Władysław Anders był przeciwny powstaniu, nawet prosił Naczelnego Wodza o wydanie rozkazu zakazującego wywołania powstania.

Władysław Anders: Byłem całkowicie zaskoczony wybuchem powstania w Warszawie. Uważam to za największe nieszczęście w naszej obecnej sytuacji. Nie miało ono najmniejszych szans powodzenia, a naraziło nie tylko naszą stolicę, ale i tę część Kraju, będącą pod okupacją niemiecką, na nowe straszliwe represje. (…) Chyba nikt uczciwy i nieślepy nie miał jednak złudzeń, że stanie się to, co się stało, to jest, że Sowiety nie tylko nie pomogą naszej ukochanej, bohaterskiej Warszawie, ale z największym zadowoleniem i radością będą czekać, aż się wyleje do dna najlepsza krew Narodu Polskiego.
Byłem zawsze, a także wszyscy moi koledzy w Korpusie zdania, że w chwili, kiedy Niemcy wyraźnie się walą, kiedy bolszewicy tak samo wrogo weszli do Polski i niszczą tak jak w roku 1939 naszych najlepszych ludzi – powstanie w ogóle nie tylko nie miało żadnego sensu, ale było nawet zbrodnią.

98

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
polis napisał/a:

Czasami lepiej, akurat państwa które stawiały mniejszy opór miały lżejszą okupację

Wyjaśnij z łaski swojej jak dużo mniejszy opór stawiała w roku 1940 Francja przez 1,5 miesiąca zadając Niemcom straty w wysokości ok. 150 tys. zabitych i rannych w stosunku do Polski w 1939 roku, która zadała Niemcom straty ok. 50 tys. zabitych i rannych. Stawiając ten opór przez raptem 2-3 tygodnie. Możesz jakoś swoją myśl przybliżyć żebyśmy zrozumieli w czym opór Francuzów był mniejszy, że zasłużyli na łagodniejsze traktowanie?

99

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
Snake napisał/a:
polis napisał/a:

Czasami lepiej, akurat państwa które stawiały mniejszy opór miały lżejszą okupację

Wyjaśnij z łaski swojej jak dużo mniejszy opór stawiała w roku 1940 Francja przez 1,5 miesiąca zadając Niemcom straty w wysokości ok. 150 tys. zabitych i rannych w stosunku do Polski w 1939 roku, która zadała Niemcom straty ok. 50 tys. zabitych i rannych. Stawiając ten opór przez raptem 2-3 tygodnie. Możesz jakoś swoją myśl przybliżyć żebyśmy zrozumieli w czym opór Francuzów był mniejszy, że zasłużyli na łagodniejsze traktowanie?

Chodziło mi o czynny opór stawiany przez partyzantkę, nie o opór stawiany przez regularne wojsko.

100

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?

To mówisz, że we Francji nie istniał podziemny ruch oporu? Hm, a mówimy o jakiejś alternatywnej wizji historii?

101

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
polis napisał/a:

Nie jestem za całkowitym zakazem posiadania broni. Jestem przeciwko temu, żeby poluzować regulacje i ułatwiać dostęp do broni poprzez rezygnację z badań psychologicznych. Osoby ubiegające się o broń powinny przechodzić badania psychologiczne. To jest akurat bardzo dobry warunek.

Natomiast poluzowanie regulacji pomaga pomniejszym kryminalistom dostać legalnie broń. I tak jak pisałam wcześniej nielegalnie też da się zakombinować, ale nie każdy przestępca czy niezrównoważony emocjonalnie będzie na tyle inteligentny i na tyle ogarnięty, żeby to zrobić. Nie jest to może idealne utrudnienie, ale jakieś zawsze jest i jak na razie źle na tym nie wychodzimy.

Zanim odpowiemy na pytanie na jakich zasadach powinno się ludziom udostępnić broń, musimy najpierw odpowiedzieć na bardziej fundamentalne pytanie: CZYM SĄ LUDZKIE PRAWA I SKĄD ONE POCHODZĄ?  W systemie feudalnym, każdy człowiek rodzi się jako poddany królowi lub elicie rządzącej i takiemu człowiekowi prawa ta elita nadaje lub odbiera.  W systemie amerykańskim, każdy człowiek rodzi się wolny z pełną gamą praw, które można odebrać tylko w wyjątkowych sytuacjach.  O którym systemie tu mówimy?

102

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?

KaktusTX, powolujesz sie na badania amerykanskie, ale nie jestem pewna, czy takie bezposrednie przelozenie na spoleczenstwo polskie jest sluszne - u nas ciagle jeszcze sa inne realia. Demokracja jest mloda, a wolnosc ludziom czesto myli sie z anarchią - to jest oczywiscie moje zdanie, ale poparte obserwacją spoleczenstwa, w jakim zyjemy.

Wczesniej pisales o kosztach - przypadkowe strzelaniny, ginacy niewinni ludzie - po przeciwnej stronie zyski to - spadek przestepczosci ale jakiej? - spadek liczby zabojstw? czy moze kradziezy/wymuszen?

103

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
Benita72 napisał/a:

KaktusTX, powolujesz sie na badania amerykanskie, ale nie jestem pewna, czy takie bezposrednie przelozenie na spoleczenstwo polskie jest sluszne - u nas ciagle jeszcze sa inne realia. Demokracja jest mloda, a wolnosc ludziom czesto myli sie z anarchią - to jest oczywiscie moje zdanie, ale poparte obserwacją spoleczenstwa, w jakim zyjemy.

Społeczeństwo amerykańskie nie jest jednolite.  Jest tu masa emigrantów wnoszących do mieszanki swoje własne wpływy kulturowe.  Ponadto USA to unia stanów, gdzie każdy stan to praktycznie oddzielne państwo podobnie jak państwa europejskie są stanami w Unii Europejskiej.  Kulturowo stany różnią się - stany północne od południowych, stany na wschodnim wybrzeżu od tych na zachodnim wybrzeżu.  Mimo tej różnorodności kulturowej, dane zebrane przez Johna Lotta pokazują te same korelacje w całych USA.  Kultura Polaków jest bardzo podobna do kultury zachodniej, a wręcz powiedziałbym że jest częścią kultury zachodniej.  U fundamentów kultury zachodniej są wartości chrześcijańskie.  Nawet jeśli ludzie dziś masowo odsuwają się od wiary, to i tak wyznają te same podstawowe poglądy jakie promuje chrześcijaństwo w kategoriach dobra i zła.  Dlatego uważam, że nie ma podstaw aby oczekiwać że w Polsce ludzie będą się zachowywać znacząco inaczej niż w USA.

Benita72 napisał/a:

Wczesniej pisales o kosztach - przypadkowe strzelaniny, ginacy niewinni ludzie - po przeciwnej stronie zyski to - spadek przestepczosci ale jakiej? - spadek liczby zabojstw? czy moze kradziezy/wymuszen?

Do późnych lat 80-tych w większości stanów USA prawo do noszenia broni w miejscach publicznych wymagało specjalnej licencji którą władze wydawały wedle uznania.  Pod koniec lat 80-tych i na początku lat 90-tych większość stanów zaadoptowała prawa tzw. "right to carry".  Polegają one na tym że nadal trzeba otrzymać licencję, ale o ile aplikant jest pełnoletni, niekarany i nie podpada pod kategorię ludzi wykluczonych spod prawa do posiadania broni, to władze mają obowiązek aplikantowi wydać licencję.  Od tego czasu coraz więcej ludzi ubiega się i otrzymuje licencje na noszenie broni w miejscach publicznych.  W książce "More Guns Less Crime" rozdzial 3 "Gun Ownership, Gun Laws, and the Data on Crime", John Lott omawia wpływ zaadoptowania praw "right to carry" na przestępczość.  W książce są wykresy pokazujące przestępczość w latach 1960-2007 w kategoriach:
- przestępstwa z użyciem przemocy (violent crimes),
- morderstwa,
- gwałty,
- kradzież mienia z użyciem przemocy (robbery),
- przestępstwa z użyciem broni jakiegokolwiek rodzaju (aggravated assault),
- przestępstwa związane z mieniem bez użycia przemocy - kradzieże, podpalenia, niszczenie mienia, itp.
We wszystkich tych kategoriach trendy są te same: do czasu wprowadzenia tych praw w życie przestępczość rosła, od czasu ich wprowadzenia mamy trend spadkowy.

Masę danych można znaleźć na stronie w internetowej organizacji Crime Prevention Research Center, której John Lott przewodzi.

104 Ostatnio edytowany przez polis (2017-11-18 11:25:35)

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
Snake napisał/a:

To mówisz, że we Francji nie istniał podziemny ruch oporu? Hm, a mówimy o jakiejś alternatywnej wizji historii?

Czy ja piszę, że w ogóle go nie było ruchów oporu w innych krajach? No były, ale często skupiały się na ratowaniu ludzi. Chyba, że mówimy o okresie po wylądowaniu wojsk alianckich., wtedy faktycznie zaczęły nabierać bardziej powszechnego charakteru i podejmować poważne akcje militarne jak np. wywołanie powstania w Paryżu, które ostatecznie doprowadziło do odbicia stolicy Francji. Partyzantka francuska ma więc spory sukces militarny na koncie, w przeciwieństwie do naszej.

W książce "More Guns Less Crime" rozdzial 3 "Gun Ownership, Gun Laws, and the Data on Crime", John Lott omawia wpływ zaadoptowania praw "right to carry" na przestępczość.  W książce są wykresy pokazujące przestępczość w latach 1960-2007 w kategoriach

John Lott, ten gość co podawał się za swojego ucznia imieniem Mary Rosh i używał tej fałszywej osobowości, żeby sobie samemu słodzić takim tekstem: "the best professor I ever had"?

Natomiast są badania zrobione przez uniwersytet Stanford, że right-to-carry gun ma związek ze wzrostem ilości brutalnych przestępstw.

Można sobie wpisać w googla: Right-to-carry gun laws linked to increase in violent crime, Stanford research shows

105

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
polis napisał/a:

Czy ja piszę, że w ogóle go nie było ruchów oporu w innych krajach? No były, ale często skupiały się na ratowaniu ludzi.

To może to było pogotowie ratownicze?

polis napisał/a:

Chyba, że mówimy o okresie po wylądowaniu wojsk alianckich., wtedy faktycznie zaczęły nabierać bardziej powszechnego charakteru i podejmować poważne akcje militarne jak np. wywołanie powstania w Paryżu, które ostatecznie doprowadziło do odbicia stolicy Francji. Partyzantka francuska ma więc spory sukces militarny na koncie, w przeciwieństwie do naszej.

Po pierwsze - EUREKA! Partyzantka podejmuje bardziej zdecydowane działania dopiero w obliczu bliskiego sąsiedztwa sojuszniczych sił regularnych. Niesamowite odkrycie. Szczególnie, że dotyczy również jak najbardziej wszystkich ugrupowań partyzanckich działających na terenach polskich. Polskie podziemie w roku 1944, a szczególnie siły AK w ramach akcji Burza koncentrowały się w większe ugrupowania jak np. 27 Wołyńska Dywizja AK i z powodzeniem walczyły z siłami niemieckimi ale też ukraińskiego UPA. Przy czym działały w pobliżu lub w ścisłym kontakcie z siłami regularnych wojsk radzieckich. W takich warunkach polskie oddziały partyzanckie AK i BCh podjęły akcje wyzwalania szeregu polskich miejscowości jak choćby Wilna czy Lublina, walcząc ramię w ramię z żołnierzami sowieckimi. 
Natomiast skoro umiesz korzystać z gugla, to sobie poszukaj kto wyzwolił Paryż lol Bynajmniej nie francuski ruch oporu, który był na to zwyczajnie za słaby. Podobnie jak AK była za słaba aby wyzwolić samodzielnie Warszawę. Po kilku dniach powstania w Paryżu zapanował pat, bo nic więcej ruch oporu nie był w stanie zrobić. Różnica polegała na tym, że Paryż nie Warszawa, a Amerykanie nie Sowieci. Aliantom zachodnim wyzwalanie Paryża było nie w smak, bo nie mieli tego w planach, przynajmniej jeśli chodzi o operacje wojskowe. Na usilne prośby Francuzów Amerykanie zmienili plany, skręcili na Paryż i pozwolili oddziałom regularnej armii francuskiej de Gaulle’a wejść jako pierwszym do Paryża, przy słabym zresztą oporze niemieckim. Tylko to nie byli partyzanci, a przynajmniej gen. Leclerc dowodzący 2 Dywizją Pancerną Wolnych Francuzów nic o tym nie wiedział wink

106 Ostatnio edytowany przez szakisz (2017-11-18 16:11:17)

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
polis napisał/a:
szakisz napisał/a:

Ci wszyscy profesorkowie którzy teraz jęczą, że powstania były niepotrzebne robią to z bardzo wygodnej pozycji - siedzą sobie na swoich tłustych dupskach i się wymądrzają. W latach 40 nikt nie wiedział co go czeka. Ludzie nie wiedzieli nawet czy dożyją kolejnego dnia.

Jak nikt nie przewidywał? Generał Władysław Anders był przeciwny powstaniu, nawet prosił Naczelnego Wodza o wydanie rozkazu zakazującego wywołania powstania.

Władysław Anders: Byłem całkowicie zaskoczony wybuchem powstania w Warszawie. Uważam to za największe nieszczęście w naszej obecnej sytuacji. Nie miało ono najmniejszych szans powodzenia, a naraziło nie tylko naszą stolicę, ale i tę część Kraju, będącą pod okupacją niemiecką, na nowe straszliwe represje. (…) Chyba nikt uczciwy i nieślepy nie miał jednak złudzeń, że stanie się to, co się stało, to jest, że Sowiety nie tylko nie pomogą naszej ukochanej, bohaterskiej Warszawie, ale z największym zadowoleniem i radością będą czekać, aż się wyleje do dna najlepsza krew Narodu Polskiego.
Byłem zawsze, a także wszyscy moi koledzy w Korpusie zdania, że w chwili, kiedy Niemcy wyraźnie się walą, kiedy bolszewicy tak samo wrogo weszli do Polski i niszczą tak jak w roku 1939 naszych najlepszych ludzi – powstanie w ogóle nie tylko nie miało żadnego sensu, ale było nawet zbrodnią.

Polis ja doskonale zmam te słowa gen. Andersa. Tylko, że on mówi nie mniej, nie więcej jak: nie ten czas, nie te warunki, nie te przygotowanie. To jest jego ekspercka opinia jako oficera, z którą ja jak najbardziej się zgadzam. Niedozbrojenie, braki w zapasach żywności, problemy z łącznością i komunikacją itp. On tu tępi wykonanie, a nie koncept powstania jako taki. Czy Okulicki i spółka powinni iść pod sąd wojskowy za to, że posłali tyle ludzi, zwłaszcza młodych na pewną śmierć? Jasne. Tego też domagał się Anders. Czy powinno się rzucać lekką ręką frazesami typu: "powstanie było niepotrzebne"? Ja bym się powstrzymał od tego. To policzek dla wszystkich tych, którzy tam wtedy zginęli. Heroizm powstańców, a idiotyzm dowódców to dwie rożne rzeczy, mało kto to rozgranicza.

Na pewno też nie należy umniejszać roli partyzantki czy wojsk podziemnych, bo były sytuacje, w których rola tych formacji była kluczowa dla przebiegu działań wojennych. O klęsce Powstania wiesz, bo tym trąbią co roku już na miesiąc przed. W ogolę my Polacy mamy jakieś takie chore zboczenie świętowania klęsk zamiast zwycięstw i robienia z siebie Chrystusa narodów. No, ale to temat na inną dyskusję wink

107

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?

Snake, tak, wiem, że francuzom pomogli sojusznicy, ale to żadna tajemnica czy fizyka kwantowa, że na wojnie potrzebni są sojusznicy i że Sowieci to nie Amerykanie? Chyba nasze dowództwo nie dowiedziało się o tym 5 minut po wywołaniu powstania?

Wiedzieli przecież, jak jest i że Sowieci to nie Amerykanie.

Polis ja doskonale zmam te słowa gen. Andersa. Tylko, że on mówi nie mniej, nie więcej jak: nie ten czas, nie te warunki, nie te przygotowanie. To jest jego ekspercka opinia jako oficera, z którą ja jak najbardziej się zgadzam. Niedozbrojenie, braki w zapasach żywności, problemy z łącznością i komunikacją itp. On tu tępi wykonanie, a nie koncept powstania jako taki. Czy Okulicki i spółka powinni iść pod sąd wojskowy za to, że posłali tyle ludzi, zwłaszcza młodych na pewną śmierć? Jasne. Tego też domagał się Anders. Czy powinno się rzucać lekką ręką frazesami typu: "powstanie było niepotrzebne"? Ja bym się powstrzymał od tego. To policzek dla wszystkich tych, którzy tam wtedy zginęli. Heroizm powstańców, a idiotyzm dowódców to dwie rożne rzeczy, mało kto to rozgranicza.

Nie neguję heroizmu tych powstańców i zgadzam się, że co innego oni, co innego dowództwo. Uważam natomiast, że należy spojrzeć prawdzie w oczy. Powstanie warszawskie było porażką. Jak się nie ma odwagi spojrzeć prawdzie w oczy i wyciągnąć wniosków na przyszłość, to żadnej lekcji z tego nie wyciągniemy, może jeszcze znowu popełnimy podobny błąd, i wtedy śmierć tych ludzie będzie prawdziwie bezsensowna.

108 Ostatnio edytowany przez Snake (2017-11-18 19:30:09)

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?

Napisałaś:

polis napisał/a:

Partyzantka francuska ma więc spory sukces militarny na koncie, w przeciwieństwie do naszej.

A to nieprawda, bo tym sukcesem było zajęcie iluś tam punktów w mieście i brak możliwości dalszych postępów, a konkretnie wyzwolenia miasta. Dalej to już polityka, a w zasadzie wycieczki Francuzów do gen. Pattona żeby ratował miasto i powstańców wink No i to co pisałem, Paryż nie Warszawa, Amerykanie nie Sowieci, a de Gaulle, to nie Mikołajczyk...

polis napisał/a:

Wiedzieli przecież, jak jest i że Sowieci to nie Amerykanie.

Osoby odpowiedzialne za wybuch powstania też to mniej więcej wiedziały. Przecież nie było dla nich tajemnicą, że oddziały AK po tym jak już pomogły Sowietom wyzwolić szereg miejscowości były rozbrajane. I właśnie tego chcieli uniknąć. Reprezentowali rząd, do którego powrotu Sowieci nie chcieli dopuścić. Reprezentowali wizję przyszłości kraju jaka była Sowietom wraża i stali na drodze do wprowadzenia w Polsce komunistycznego totalitaryzmu.

polis napisał/a:

Powstanie warszawskie było porażką. Jak się nie ma odwagi spojrzeć prawdzie w oczy i wyciągnąć wniosków na przyszłość, to żadnej lekcji z tego nie wyciągniemy, może jeszcze znowu popełnimy podobny błąd, i wtedy śmierć tych ludzie będzie prawdziwie bezsensowna.

Porażką? Przecież ci ludzie wiedzieli, że albo zginą jak mężczyźni z bronią w ręku walcząc ze znienawidzonym wrogiem albo nic nie robiąc zostaną po "wyzwoleniu" zakatowani w jakiejś piwnicy przy wtórze śmiechu stalinowskich oprawców, że takie to gieroje co bali się z Niemcami walczyć. Tam i wtedy nie było wyboru życie lub śmierć tylko wybór godność czy poniżenie. Kilkadziesiąt tysięcy młodych Polaków z podziemia czekały procesy, cele śmierci lub nawet i nie to tylko kula w łeb nocą w jakiejś piwnicy i zakopanie na jakiejś łączce. Walka z bronią w ręku dawała godność i jednak cień szansy, że świat patrząc zareaguje. Zareagował wtedy byle jak ale nikt nie wie jak to doświadczenie nie wpłynęło na dalsze losy świata. Na pewno wpłynęło też i na nowego okupanta, a każdemu nowemu potencjalnemu będzie przykładem na jak posrany naród podnosi rękę. Na ludzi gotowych na wszystko, spalić siebie i wszystko wokół w imię walki ze zniewoleniem.
Ta decyzja miała być otworzeniem światu oczu kim jest Stalin. Przez dekady starano się Powstanie umniejszać i opluwać. Na całym świecie kojarzą Warszawę z powstaniem w getcie, bo "ci" to wiadomo, że potrafią odpowiednio zadbać o marketing wink Jednym z najlepszych kroków nowej Polski było utworzenie muzeum powstania. Sam widziałem ilu tam jest zwiedzających obcokrajowców. Wychodzą wstrząśnięci, nigdy o czymś takim nie słyszeli. Nagle mówią, że inaczej patrzą na nasz kraj. Na nas.
Dla niektórych jesteśmy nadzieją lol

109 Ostatnio edytowany przez femte (2017-11-18 23:43:23)

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?

Owszem, podziemie zdalo egzamin na piatke. Ale nie dotyczy to walki zbrojnej.
Tak jakos smiesznie, ze im dalej od wojny tym wieksze te zbrojne "sukcesy". I nie slychac glosow okolicznej ludnosci, mordowanej w odwecie.
Interesowalam sie tym, rozmawialam z ludzmi - byli przeciwni zbrojnej partyzantce. W okolicach dzialan jednego z najbardziej znanych oddzialow partyzanckich. Zreszta  z samymi uczestnikami walk tez rozmawialam.

110

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
polis napisał/a:

John Lott, ten gość co podawał się za swojego ucznia imieniem Mary Rosh i używał tej fałszywej osobowości, żeby sobie samemu słodzić takim tekstem: "the best professor I ever had"?

Jego wina: debatował z ludźmi na blogach internetowych pod pseudonimem Mary Rosh, powołując się na własne badania.  Wiem... szokujące bo absolutnie nikt na Internecie nie próbuje zachować anonimowości, np. tak jak na forum netkobiety.  Ja jestem winien tej samej zbrodni, bo KaktusTX... nie jest moim prawdziwym imieniem.  Jeśli, w czasach gdy lewica obrzuca ludzi wyzwiskami od ksenofobów, rasistów, seksistów, islamafobów i grozi im rutynowo śmiercią, jego największym grzechem jest próba ukrycia własnej tożsamości pisząc że jest studentem Johna Lotta, to muszę stwierdzić: "I guess, John, you are all right".

polis napisał/a:

Natomiast są badania zrobione przez uniwersytet Stanford, że right-to-carry gun ma związek ze wzrostem ilości brutalnych przestępstw.

Można sobie wpisać w googla: Right-to-carry gun laws linked to increase in violent crime, Stanford research shows

Dobrze że podałaś te badania, bo w końcu należałoby omówić fenomen studiów cytowanych przez lewicę.  Badania ze Stanford na które się powołujesz zrobił ekonomista John J. Donohue i opublikował w artykule "Right-to-Carry Laws and Violent Crime: A Comprehensive Assessment Using Panel Data and a State-Level Synthetic Controls Analysis".  Ten artykuł można ściągnąć z Internetu za darmo.  John Donohue publikuje politycznie (lewicowo) umotywowane badania i choć według mnie badania są wyssane z palca, to zachęcam do ściągnięcia tego artykułu i jego przeczytania.

Donohue twierdzi że w wyniku wprowadzenia w życie praw right-to-carry, przestępczość jest wyższa o około 15% w porównaniu do sytuacji gdyby tych praw nie było.  Jak on to wykazał?  Otóż skonstruował sobie modele syntetyczne każdego stanu na podstawie danych z innych stanów.  Już na wstępie mi to śmierdzi, bo to tak jakby przewidywać zachowania Polaków na podstawie danych z Niemiec, Hiszpanii, Szwecji i Wielkiej Brytanii.  Te modele zostały skonstruowane tak aby przybliżać dane historyczne i przewidywać przyszłość.  Znowu mi to śmierdzi, bo kiedyś projektowałem filtry cyfrowe i mogłem sobie ukształtować ich odpowiedz impulsową jak tylko mi się podobało.  Wydaje mi się całkiem możliwe że można skonstruować takie modele które pokażą to co się chce zobaczyć.  Ale idźmy dalej...  na stronach 63-95 znajdują się wykresy przestępczości z użyciem przemocy w latach 1977-2005 dla większości stanów.  Te wykresy pokazują trendy spadkowe po wprowadzeniu praw rigth-to-carry - podobnie jak w badaniach Lotta.  Skąd więc te twierdzenie że wprowadzenie praw right-to-carry zwiększa przestępczość?!?  Otóż modele, które używał Donohue wskazują ze "przestępczość powinna była spaść szybciej".  Dlaczego w ogóle przestępczość spadła? - Donohue tego nie tłumaczy.  Dlaczego modele wskazują na szybszy spadek przestępczości niż w rzeczywistości? - Donohue twierdzi że winne są prawa right-to-carry.  Twierdzi on, że ludzie którzy otrzymali licencję na noszenie broni w miejscach publicznych popełniają dodatkowe 15% przestępstw z użyciem przemocy.

Tu zaczyna się najbardziej interesująca i najsłabsza cześć tezy Donohue.  Ludzie którzy otrzymują licencję na noszenie broni w miejscach publicznych przechodzą przez intensywne badanie ich przeszłości kryminalnej w bazach danych lokalnej policji, szeryfa, ATF, FBI.  Ludzie ci muszą zdać egzamin nie tylko ze strzelania, ale również ze znajomości praw i odpowiedzialności.  John Lott opublikował raport "Concealed Carry Permit Holders Across the United States: 2017" (dostępny do ściągnięcia na Internecie za darmo) pokazujący, że ludzie którzy taką licencję otrzymali są niezwykle praworządnymi obywatelami.  Popełniają oni przestępstwa na poziomie 6x niższym niż policja!  To można łatwo sprawdzić bo ci którzy popełniają przestępstwa tracą licencje.  Dane o ilości utraconych licencji są kolekcjonowane i udostępniane przez każdy stan.  Jak wiec Donohue tłumaczy swoją tezę, że posiadacze licencji są odpowiedzialni za 15% przestępstw?  Oto jego twierdzenia:

Twierdzenie: Posiadacze licencji popełniają przestępstwa, ale nie są pociągani do odpowiedzialności karnej.
To chyba jakiś spisek, no nie?  Jak można zresztą mówić o 15% wzroście w odnotowanych przestępstwach, jeśli przestępstwa popełnione przez ludzi z licencją nie są notowane?!?

Twierdzenie: W przypadku gdy posiadacz licencji jest zabity podczas popełniania przestępstwa, nie rewokuje się jego licencji.
Wynikałoby z tego że w prawie 100% przypadków gdy posiadacz licencji popełnia przestępstwo, kończy się to jego śmiercią.  To byłby niezwykły fenomen, bo statystyki wskazują, że tylko w 8% przestępstw z użyciem broni, gdy broniący się ma broń, przestępca zostaje postrzelony.  Ponieważ śmiertelność postrzałów jest na poziomie 5-15%, to tylko 1% przestępców jest zabijanych w takich sytuacjach.

Twierdzenie: Posiadacze licencji prowokują przestępców do popełniania przestępstw.
Nie mam siły komentować takich głupot.

Jak więc Donohue tłumaczy powyższe problemy?  W wywiadzie dla Los Angeles Times, Donohue twierdzi że on nie ma dostępu do danych które tą tezę potwierdzają!  Jak można wysnuwać tezy nie mając kluczowych danych na jej temat?!?  Ponadto Donohue oskarża NRA (National Rifle Association) o ukrywanie tych danych - a jednak spisek pomiędzy policją i NRA!!

Podczas gdy lewicowe media onanizują się wynalazkami Donohue, sam Donohue zachowuje się tak jakby chciał o tych badaniach zapomnieć i nie odpowiada na krytykę.  Jego artykuł obecnie ma status "nieopublikowany", ponieważ nie został on zaakceptowany do publikacji w żadnym żurnalu.  Czas pokaże czy jego bzdury gdzieś będą wydrukowane.

111 Ostatnio edytowany przez polis (2017-11-20 09:07:34)

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
KaktusTX napisał/a:

Jego wina: debatował z ludźmi na blogach internetowych pod pseudonimem Mary Rosh, powołując się na własne badania.  Wiem... szokujące bo absolutnie nikt na Internecie nie próbuje zachować anonimowości, np. tak jak na forum netkobiety.  Ja jestem winien tej samej zbrodni, bo KaktusTX... nie jest moim prawdziwym imieniem.  Jeśli, w czasach gdy lewica obrzuca ludzi wyzwiskami od ksenofobów, rasistów, seksistów, islamafobów i grozi im rutynowo śmiercią, jego największym grzechem jest próba ukrycia własnej tożsamości pisząc że jest studentem Johna Lotta, to muszę stwierdzić: "I guess, John, you are all right".

Zachowanie anonimowości to jedno. Stworzenie sobie pseudonimu i udawanie kogoś innego, żeby samemu sobie słodzić, to co innego i jest żałosne.

112 Ostatnio edytowany przez Matt87 (2017-11-20 12:02:45)

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?

Faktem jest, że większe rozpowszechnienie broni palnej w społeczeństwie zwiększa liczbę ciężkich przestępstw kryminalnych. To dlatego w Polsce nożownik w galerii w Stalowej Woli ranił kilka osób, a zabił jedną, podczas gdy w strzelaninie w Las Vegas zginęło 59 osób, a  rannych zostało 529. Myślę, że nie ma tu o czym dyskutować, rozsądni ludzie będą przeciwko powszechnemu dostępowi do broni palnej.

Większość dostępnych wartościowych badań także wskazuje, że rozpowszechnienie broni wcale nie podnosi bezpieczeństwa ani nie zmniejsza liczby przestępstw. Brakiem ograniczeń z wiadomych powodów zainteresowani są producenci broni palnej, którzy opłacają swoich naukowców, donoszących coś zgoła odmiennego. Jednak dla mnie jako obywatela liczy się bezpieczeństwo, więc jestem przeciw. Mamy już wystarczająco dużo argumentów do obrony: gazy pieprzowe, pistolety gazowe, czy kursy sztuk walki. Jak ktoś chce się zabawić w żołnierzyka, zapraszam na strzelnicę, pod okiem instruktora.

113

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?

Matt, bardzo podoba mi się Twoja wypowiedź, podpisuję się pod nią.

szakisz napisał/a:

Ci wszyscy profesorkowie którzy teraz jęczą, że powstania były niepotrzebne robią to z bardzo wygodnej pozycji - siedzą sobie na swoich tłustych dupskach i się wymądrzają. W latach 40 nikt nie wiedział co go czeka. Ludzie nie wiedzieli nawet czy dożyją kolejnego dnia.

Fajnie byłoby spytać cywilów, którzy poginęli na Woli i w innych częściach Warszawy czy sami by sobie wybrali taki los. Powstańcy ginęli honorowo, z bronią w ręku, a oni...? Ich było znacznie więcej.

Naprawdę nie rozumiem, jak można podważać wiedzę i opinie osób, które całe zycie zajmują sie danym zagadnieniem, faktami, liczbami i kontekstem i wyzywać ich od "mędrków na tłustych dupskach", skoro sam nie robisz nic innego, tylko właśnie spekulujesz po fakcie.

114

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
Jesiennowiosenna napisał/a:

Fajnie byłoby spytać cywilów, którzy poginęli na Woli i w innych częściach Warszawy czy sami by sobie wybrali taki los. Powstańcy ginęli honorowo, z bronią w ręku, a oni...? Ich było znacznie więcej.

To normalne. Filozofia chłopa oracza, który chciałby po prostu wyjść w pole, zaorać, zebrać plony, wieczorem wyciągnąć nogi na zapiecku popijając zimny podpiwek i mieć w nosie czy podatki zdziera z niego pan z dworu X czy Y, skoro wiadomo, że każdy będzie zbierać. A już kto stoi ponad panami z dworu, to już wykracza poza jego horyzont myślowy. Gdyby taka filozofia miała moc decydującą, to nie byłoby wojen, nie byłoby państw, bo i po co smile Jest jednak inaczej i to nie ci chłopi decydują kiedy mają narażać życie. Zawsze ktoś decyduje za nich. Najczęściej ten ktoś kto trzyma broń w ręku. Jak mówił Clint Eastwood w filmie "Dobry, zły i brzydki": Na świecie istnieją dwa rodzaje ludzi: ci , którzy mają naładowaną broń i ci , co kopią . Ty kopiesz ...

115

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
polis napisał/a:

Zachowanie anonimowości to jedno. Stworzenie sobie pseudonimu i udawanie kogoś innego, żeby samemu sobie słodzić, to co innego i jest żałosne.

Mary Rosh to była fikcyjna persona której używała cała jego rodzina na wielu rożnych forach.  Wśród tysięcy postów znalazło się kilka napisanych przez jego syna i żonę z wpisami typu "the best professor I ever had".  Whoopty doo!

Matt87 napisał/a:

Faktem jest, że większe rozpowszechnienie broni palnej w społeczeństwie zwiększa liczbę ciężkich przestępstw kryminalnych.

Podaj te statystyki, bo ja mam odwrotne dane.  Już zacytowałem opracowania Johna Lotta wcześniej w tym wątku.

Matt87 napisał/a:

To dlatego w Polsce nożownik w galerii w Stalowej Woli ranił kilka osób, a zabił jedną, podczas gdy w strzelaninie w Las Vegas zginęło 59 osób, a  rannych zostało 529.

O tych masowych strzelaninach to jeszcze napiszę jak się do tego zabiorę.

Matt87 napisał/a:

Myślę, że nie ma tu o czym dyskutować, rozsądni ludzie będą przeciwko powszechnemu dostępowi do broni palnej.

Rozumiem że jesteś rozsądną osobą, czyli zdolny jesteś do odseparowania kłamstw od prawdy.  Zbadaj wiec tezę którą sam postawiłeś: "większe rozpowszechnienie broni palnej w społeczeństwie zwiększa liczbę ciężkich przestępstw kryminalnych".  Podaj nam wyniki twoich własnych poszukiwań i porównamy notatki.

Matt87 napisał/a:

Większość dostępnych wartościowych badań także wskazuje, że rozpowszechnienie broni wcale nie podnosi bezpieczeństwa ani nie zmniejsza liczby przestępstw.

Jak wyżej, zacytuj te badania.

116

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
Snake napisał/a:

To normalne. Filozofia chłopa oracza, który chciałby po prostu wyjść w pole, zaorać, zebrać plony, wieczorem wyciągnąć nogi na zapiecku popijając zimny podpiwek i mieć w nosie czy podatki zdziera z niego pan z dworu X czy Y, skoro wiadomo, że każdy będzie zbierać. A już kto stoi ponad panami z dworu, to już wykracza poza jego horyzont myślowy.

No już nie rób z tych ludzi takich kmiotków, bo to dopiero uwłacza ich pamięci. W czystkach na Woli poginęła cała masa wykształconych ludzi. Nie mówiąc już o tym, że nawet jeśli ktoś nie ma szerokich horyzontów myślowych to co, do ostrzału? Żyjemy w średniowieczu czy w Europie anno domini 2017?

Snake napisał/a:

Gdyby taka filozofia miała moc decydującą, to nie byłoby wojen, nie byłoby państw, bo i po co smile

I cóż, to by było takie złe? wink

117

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
Jesiennowiosenna napisał/a:

No już nie rób z tych ludzi takich kmiotków, bo to dopiero uwłacza ich pamięci. W czystkach na Woli poginęła cała masa wykształconych ludzi. Nie mówiąc już o tym, że nawet jeśli ktoś nie ma szerokich horyzontów myślowych to co, do ostrzału? Żyjemy w średniowieczu czy w Europie anno domini 2017?

Przecież tu nie chodzi o bycie kmiotkiem.

118

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
Snake napisał/a:
Jesiennowiosenna napisał/a:

No już nie rób z tych ludzi takich kmiotków, bo to dopiero uwłacza ich pamięci. W czystkach na Woli poginęła cała masa wykształconych ludzi. Nie mówiąc już o tym, że nawet jeśli ktoś nie ma szerokich horyzontów myślowych to co, do ostrzału? Żyjemy w średniowieczu czy w Europie anno domini 2017?

Przecież tu nie chodzi o bycie kmiotkiem.

No to o co w takim razie chodzi? tongue Bo z Twojej wypowiedzi wynika - przynajmniej ja tak wywnioskowałam - że jeśli ktoś nie chce wojny/nie widzi celu w jej prowadzeniu to od razu ma mentalność chłopa folwarcznego.

Można zadać sobie pytanie, czy bez agresji i chęci prowadzenia wojen byłby możliwy postęp technologiczny ludzkości. Niewątpliwie w krajach takich jak USA nowe technologie są opracowywane w pierwszej kolejności dla wojska. Ja jednak sądzę, że gdyby wojen nie było to postęp byłby i tak wink Człowiek jest zbyt leniwy żeby w końcu nie wymyślić takich udogodnień jak kolej parowa, druk czy pralka wink

119

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
polis napisał/a:

Czasami lepiej, akurat państwa które stawiały mniejszy opór miały lżejszą okupację.

Walczyć też trzeba umieć głową. Umiejętność oceny sytuacji i tymczasowe poddanie się i przeczekanie może przynieść więcej pożytku niż bezsensowne rzucanie się do walki z wrogiem jak jesteś na straconej pozycji.

Trochę podglądam waszą debatę nt. Powstania Warszawskiego, czy warto było czy nie.  Widzę też krytykę partyzantki.  Każdy historyk jest "mądrzejszy" od dowódców którzy w danym konflikcie walczyli, choć nigdy tak naprawdę nie wiemy do końca "co by było gdyby było inaczej".  Mam więc pytania:  W jakich sytuacjach nie należy stawiać oporu?  Czy są takie sytuacje w których wiemy na 100% że należy się poddać?

120

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
KaktusTX napisał/a:
polis napisał/a:

Czasami lepiej, akurat państwa które stawiały mniejszy opór miały lżejszą okupację.

Walczyć też trzeba umieć głową. Umiejętność oceny sytuacji i tymczasowe poddanie się i przeczekanie może przynieść więcej pożytku niż bezsensowne rzucanie się do walki z wrogiem jak jesteś na straconej pozycji.

Trochę podglądam waszą debatę nt. Powstania Warszawskiego, czy warto było czy nie.  Widzę też krytykę partyzantki.  Każdy historyk jest "mądrzejszy" od dowódców którzy w danym konflikcie walczyli, choć nigdy tak naprawdę nie wiemy do końca "co by było gdyby było inaczej".  Mam więc pytania:  W jakich sytuacjach nie należy stawiać oporu?  Czy są takie sytuacje w których wiemy na 100% że należy się poddać?

Musiałeś niedokładnie przeczytać temat, bo już podałam, że przeciwko postaniu był Władysław Anders, który nie jest żadnym „historykiem mądrzącym się po latach”, tylko generałem, który walczył w czasie II wojny światowej.

Władysław Anders: Byłem całkowicie zaskoczony wybuchem powstania w Warszawie. Uważam to za największe nieszczęście w naszej obecnej sytuacji. Nie miało ono najmniejszych szans powodzenia, a naraziło nie tylko naszą stolicę, ale i tę część Kraju, będącą pod okupacją niemiecką, na nowe straszliwe represje. (…) Chyba nikt uczciwy i nieślepy nie miał jednak złudzeń, że stanie się to, co się stało, to jest, że Sowiety nie tylko nie pomogą naszej ukochanej, bohaterskiej Warszawie, ale z największym zadowoleniem i radością będą czekać, aż się wyleje do dna najlepsza krew Narodu Polskiego.

Byłem zawsze, a także wszyscy moi koledzy w Korpusie zdania, że w chwili, kiedy Niemcy wyraźnie się walą, kiedy bolszewicy tak samo wrogo weszli do Polski i niszczą tak jak w roku 1939 naszych najlepszych ludzi – powstanie w ogóle nie tylko nie miało żadnego sensu, ale było nawet zbrodnią.

121

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?

Generał Anders mógł wyrażać swoje zdanie z bezpiecznej kwatery we Włoszech albo Londynu. To trochę zmienia optykę. Ponadto to wylanie najlepszej krwi - sprowadzało się to tylko do tego kto wyleje tą najlepszą krew Narodu Polskiego. Niemcy w boju czy Sowieci w piwnicach i łagrach. Natomiast w genezie powstania miały miejsce dwa błędy:
- mylne rozpoznanie kondycji sił niemieckich w okolicach Warszawy i intencji Niemców w lipcu 1944,
- mylne rozpoznanie kondycji sił sowieckich w okolicach Warszawy i intencji Sowietów w ogóle.
Co do Niemców, w lipcu widoczna była panika w obliczu nadciągających sił sowieckich, odwroty wojsk, ewakuacja cywili i urzędów. Mogło to sprawiać wrażenie, że Warszawa będzie nie broniona lub broniona słabo. Tymczasem u Niemców trwała reorganizacja sił po walkach odwrotowych, nadciągały świeże jednostki z zachodu i Warszawa miała być broniona. Stąd w dniu wybuchu powstania Niemcy mieli już w miarę opanowaną sytuację.
Co do Sowietów byli na końcu długiej, wyczerpującej ofensywy. Jednostki wojskowe były wyczerpane, przetrzebione, logistyka  rozciągnięta. To oczywiście nie przeszkadzałoby gdyby była wola zdobycia Warszawy. Po prostu zginęłoby więcej żołnierzy sowieckich, koszt akceptowalny w obliczu odpowiednich zysków. Tylko, że zdobycie Warszawy w sierpniu 1944 nic Stalinowi nie dawało. W ogóle zdobycie Warszawy nie było Sowietom do niczego potrzebne w sensie militarnym. W końcu przecież jej nie zdobywali tylko obeszli, tam pokonali w polu Niemców, którym nie pozostało już nic innego jak ruiny Warszawy opuścić. Sowieci weszli do Warszawy opuszczonej przez Niemców.
Tak więc zawodowi oficerowie podejmujący decyzję o wybuchu powstania nie doszacowali tej kondycji wojsk sowieckich i intencji Stalina. Zły stan sił sowieckich nie był decydujący ale stanowił wygodny pretekst do wstrzymania działań. Zresztą w dniach 25 lipca - 5 sierpnia Niemcy opanowali sytuację pod Warszawą w największej bitwie pancernej na ziemiach polskich zmuszając Sowietów do przejścia do obrony. Patrząc obiektywnie wybuch powstania w mieście będącym ważnym węzłem komunikacyjnym, w bezpośrednim sąsiedztwie frontu był dla nich sporym kłopotem. Potencjalne, gdyby powstańcom w ciągu pierwszych kilku dni udało się opanować wytyczone cele. Nie udało się jednak opanować żadnego mostu, zniszczyć żadnej przeprawy. Niemieckie transporty mimo walk przejeżdżały przez miasto. Dlatego nie tyle wybuch powstania był bezsensowny co jego kontynuacja po pierwszych kilku dniach. Logicznie rzecz biorąc po tych pierwszych kilku dniach siły powstańcze powinny się ewakuować z miasta i tak też się działo. Część sił powstańczych zdążyło wyjść ze stolicy zanim je zawrócono.

122 Ostatnio edytowany przez Jesiennowiosenna (2017-11-21 13:35:12)

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
Snake napisał/a:

Generał Anders mógł wyrażać swoje zdanie z bezpiecznej kwatery we Włoszech albo Londynu. To trochę zmienia optykę.

Taki argument byłby logiczny gdyby to Anders naciskał na rozpoczęcie powstania - wtedy rzeczywiście z ciepełka w Londynie łatwo byłoby szafować cudzym życiem. Ale skoro rząd na uchodźctwie był przeciwny wybuchowi powstania to uważam że taki punkt widzenia miał jak najbardziej logiczne uzasadnienie - szersza perspektywa, bezpośredni wgląd w to czym dysponuje Londyn i w jaki sposób będzie wspomagał powstańców oraz dostęp do danych wywiadu odnośnie walk na wszystkich frontach to argumenty nieporównanie mocniejsze niż to czym dysponowała Armia Krajowa. Tłumaczenie że z Londynu perspektywa była gorsza niż z Warszawy jest odwracaniem kota ogonem i zwyczajnie błędem logicznym. To typowy przykład tego jak emocje przysłaniają racjonalne myślenie. 

Snake napisał/a:

Dlatego nie tyle wybuch powstania był bezsensowny co jego kontynuacja po pierwszych kilku dniach. Logicznie rzecz biorąc po tych pierwszych kilku dniach siły powstańcze powinny się ewakuować z miasta i tak też się działo. Część sił powstańczych zdążyło wyjść ze stolicy zanim je zawrócono.

Snake, Ty patrzysz wyłącznie z perspektywy wojskowej na te wydarzenia. Gdyby powstańcy uciekli na czas to i tak poginęłaby masa cywilów.

Wszystko to jest gdybaniem, co by było gdyby. Nikt nie odmawia powstańcom bohaterstwa. Z perspektywy historycznej można jednak traktować podjęcie decyzji o wybuchu powstania jako błąd.

Jedyne co mnie oburza to wytykanie że tłuste profesorki sobie dyskutują o powstaniu i ośmielają się mówić, że może była to decyzja błędna, podczas gdy takie internetowe Szakisze wiedzą lepiej. A refleksja, że oni może mają trochę większą wiedzę niż my niewielu przychodzi do głowy...

123

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
Jesiennowiosenna napisał/a:

Jedyne co mnie oburza to wytykanie że tłuste profesorki sobie dyskutują o powstaniu i ośmielają się mówić, że może była to decyzja błędna, podczas gdy takie internetowe Szakisze wiedzą lepiej. A refleksja, że oni może mają trochę większą wiedzę niż my niewielu przychodzi do głowy...

Ale o czym ty mówisz? Nawet najstarsi żyjący dziś profesorkowie od historii, w chwili wybuchu powstania mieli co najwyżej kilka lub kilkanaście lat. Mogą wiec oceniać powstanie tylko i wyłącznie z perspektywy teoretyczno-historycznej, tak jak ja, ty czy my tu wszyscy. Ja jestem 25-letnim prawie młodzieńcem i mam dużo pokory w rzucaniu frazesami typu "powstanie było niepotrzebne", bo przy całej ogromnej empatii jaką mam nie potrafię wczuć się w nastroje panujące w stolicy w tamtym okresie. Nie potrafię wczuć się w uczucia Warszawiaków, miażdżonych wiele lat szwabskim butem. Widać ci zgrzybiali pseudointelektualiści potrafią.

124

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
szakisz napisał/a:

Ale o czym ty mówisz? Nawet najstarsi żyjący dziś profesorkowie od historii, w chwili wybuchu powstania mieli co najwyżej kilka lub kilkanaście lat. Mogą wiec oceniać powstanie tylko i wyłącznie z perspektywy teoretyczno-historycznej, tak jak ja, ty czy my tu wszyscy. Ja jestem 25-letnim prawie młodzieńcem i mam dużo pokory w rzucaniu frazesami typu "powstanie było niepotrzebne", bo przy całej ogromnej empatii jaką mam nie potrafię wczuć się w nastroje panujące w stolicy w tamtym okresie. Nie potrafię wczuć się w uczucia Warszawiaków, miażdżonych wiele lat szwabskim butem. Widać ci zgrzybiali pseudointelektualiści potrafią.

Chodzi mi o to, że oni spędzają długie lata zgłębiając wiedzę i poznając źródła, wiec mają większą wiedzę niż laicy (Ty czy ja).

Nie wiem czemu nazywasz naukowców zgrzybiałymi pseudointelektualistami. Jest to dokładnie taka sama logika jak tych, którzy wierzą że ziemia jest płaska...

125 Ostatnio edytowany przez Snake (2017-11-21 14:58:54)

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
Jesiennowiosenna napisał/a:

Taki argument byłby logiczny gdyby to Anders naciskał na rozpoczęcie powstania - wtedy rzeczywiście z ciepełka w Londynie łatwo byłoby szafować cudzym życiem.

Nie o to mi chodziło. Inna perspektywa Andersa czy Londynu, to brak bezpośredniego wglądu w nastroje, w stolicy. Te zaś były takie, że obawiano się, że walki i tak wybuchną. Młodzi rwali się do walki. Generał Anders mógł się wypowiadać jako dowódca dużego związku - korpusu regularnego wojska, które było poddane dyscyplinie, skoszarowane, pod bezpośrednią kontrolą przełożonych. Podziemie w Polsce tak nie wyglądało, tak nie działało. Oddziały były umownymi zapisami, które miały się zebrać dopiero chwilę przed wybuchem. 

Jesiennowiosenna napisał/a:

Snake, Ty patrzysz wyłącznie z perspektywy wojskowej na te wydarzenia. Gdyby powstańcy uciekli na czas to i tak poginęłaby masa cywilów.

A z jakiego punktu widzenia mam patrzeć? Teoretycznie były przesłanki aby podjąć próbę opanowania konkretnych celów w Warszawie i utrzymania ich przez kilka dni w ciągu których można było myśleć o wsparciu ze strony Sowietów. To głównie mosty. Taka akcja wojskowo miała sens. W dodatku zdobycie i utrzymanie mostów nawet nieprzychylnych Sowietów mogło skusić do dalszego wysiłku. Brak przeprawy przez Wisłę cały pomysł wsparcie powstania czynił nierealnym lub nieefektywnym. Stąd przy braku sukcesu w ciągu paru dni ewakuacja do lasów za miasto i dalsza walka. W tym miejscu kończą się racjonalne argumenty.
A co do cywili. Zawsze ginęli, giną i będą ginąć. Od czasów pierwszej wojny światowej stanowią i 90% ogólnych ofiar konfliktów wojennych. Można by wręcz powiedzieć, że wojsko jest najbezpieczniejszym miejscem w trakcie wojny...
No i ewentualne pretensje, to jednak zalecałbym kierować pod adresem Niemców, na pewno nie jakichś nazistów wink O ile zrozumiała jest śmierć cywili jako wypadkowa działań wojennych, to taka rzeź Woli była zwykłą zbrodnią bez uzasadnienia. Podobnie jak inne działania niemieckie w czasie powstania, jak pędzenie cywili jako osłona przed swoimi oddziałami. To nie obciąża sumień powstańców tylko sumienie Niemców. Zresztą mają w tym długoletnią praktykę, już w czasie oblężenia Głogowa wystawiali dzieci jako tarcze przed swoimi machinami oblężniczymi. Tysiąc lat minęło, a im się nic nie zmieniło. To tak a propos, że minęło już 70 lat od wojny...

126 Ostatnio edytowany przez szakisz (2017-11-21 15:02:42)

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
Jesiennowiosenna napisał/a:

Nie wiem czemu nazywasz naukowców zgrzybiałymi pseudointelektualistami. Jest to dokładnie taka sama logika jak tych, którzy wierzą że ziemia jest płaska...

Nie moja droga, to nie jest to samo. Historię da się ocenić tylko z perspektywy dziejów, na zasadzie "a co by było gdyby". Jest to wiec teoretyzowanie w najczystszej postaci. Nawet jeżeli ktoś poświęca teoretyzowaniu całe swoje życie.  To, że Ziemia nie jest płaska mogą natychmiast ci potwierdzić chociażby astronauci przebywający obecnie w kosmosie. Ot taka mała, znacząca różnica wink
Ocenianie przeszłych wydarzeń z perspektywy historii to bardzo bezpieczna posadka i bardzo wygodna...

127 Ostatnio edytowany przez szakisz (2017-11-21 15:00:41)

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?

do usunięcia, dubel

128 Ostatnio edytowany przez Jesiennowiosenna (2017-11-21 15:12:19)

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
Snake napisał/a:

Nie o to mi chodziło. Inna perspektywa Andersa czy Londynu, to brak bezpośredniego wglądu w nastroje, w stolicy. Te zaś były takie, że obawiano się, że walki i tak wybuchną. Młodzi rwali się do walki. Generał Anders mógł się wypowiadać jako dowódca dużego związku - korpusu regularnego wojska, które było poddane dyscyplinie, skoszarowane, pod bezpośrednią kontrolą przełożonych. Podziemie w Polsce tak nie wyglądało, tak nie działało. Oddziały były umownymi zapisami, które miały się zebrać dopiero chwilę przed wybuchem.

No niestety, tego nigdy nie rozstrzygniemy czy walki by wybuchły czy nie. Można jedynie spekulować że na pewno nie na taką skalę i - być może, ale to tylko domniemanie - nie spotkałoby się to z takim odzewem. No ale cóż, czysta teoria.

Snake napisał/a:

A z jakiego punktu widzenia mam patrzeć? Teoretycznie były przesłanki aby podjąć próbę opanowania konkretnych celów w Warszawie i utrzymania ich przez kilka dni w ciągu których można było myśleć o wsparciu ze strony Sowietów. To głównie mosty. Taka akcja wojskowo miała sens. W dodatku zdobycie i utrzymanie mostów nawet nieprzychylnych Sowietów mogło skusić do dalszego wysiłku. Brak przeprawy przez Wisłę cały pomysł wsparcie powstania czynił nierealnym lub nieefektywnym. Stąd przy braku sukcesu w ciągu paru dni ewakuacja do lasów za miasto i dalsza walka. W tym miejscu kończą się racjonalne argumenty.
A co do cywili. Zawsze ginęli, giną i będą ginąć. Od czasów pierwszej wojny światowej stanowią i 90% ogólnych ofiar konfliktów wojennych. Można by wręcz powiedzieć, że wojsko jest najbezpieczniejszym miejscem w trakcie wojny...

No i dokładnie zademonstrowałeś to, co próbuję Ci przekazać wink Patrząc z punktu widzenia cywila każde powstanie tego typu jest błędem, za który on będzie płacił. W przypadku powstania warszawskiego tych cywilów zginęło zdaje się 4- czy 5krotnie więcej niż powstańców. Pytanie, czemu z naszej perspektywy życie cywila jest mniej warte uwagi?

Snake napisał/a:

No i ewentualne pretensje, to jednak zalecałbym kierować pod adresem Niemców, na pewno nie jakichś nazistów wink

A gdzież ja coś takiego napisałam? Oj, czytanie ze zrozumieniem wink

szakisz napisał/a:

Nie moja droga, to nie jest to samo. Historię da się ocenić tylko z perspektywy dziejów, na zasadzie "a co by było gdyby". Jest to wiec teoretyzowanie w najczystszej postaci. Nawet jeżeli ktoś poświęca teoretyzowaniu całe swoje życie.  To, że Ziemia nie jest płaska mogą natychmiast ci potwierdzić chociażby astronauci przebywający obecnie w kosmosie. Ot taka mała, znacząca różnica wink
Ocenianie przeszłych wydarzeń z perspektywy historii to bardzo bezpieczna posadka i bardzo wygodna...

Astronauci, czyli kolejni naukowcy wink No ale przykład z płaską ziemią akurat rzeczywiście jest słaby, na zdjęciach satelitarnych można sobie samemu sprawdzić. A antyszczepionkowcy? Skuteczności szczepionek w domu nie zweryfikujesz. Oni nie ufają lekarzom i biologom, a Ty historykom wink Zasada jest ta sama. To samo zresztą można powiedzieć o oszołomach którzy wierzą w Wielką Lechię i naprawdę uważają, że w haplogrupach zapisana jest kultura człowieka...

Naprawdę uważasz, że przeczytawszy kilka nawet książek masz takie same kompetencje do rozmowy co specjalista, który zajmuje się danym zagadnieniem całe życie?

Pewnie posadka bezpieczna, ale i zarobki niskie. Ale przecież nikt Ci nie broni iść w tym kierunku wink

129

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
Jesiennowiosenna napisał/a:

No i dokładnie zademonstrowałeś to, co próbuję Ci przekazać wink Patrząc z punktu widzenia cywila każde powstanie tego typu jest błędem, za który on będzie płacił. W przypadku powstania warszawskiego tych cywilów zginęło zdaje się 4- czy 5krotnie więcej niż powstańców. Pytanie, czemu z naszej perspektywy życie cywila jest mniej warte uwagi?

Pytanie z punktu widzenia jakiego cywila? Nie da się w żaden sposób postawić tezy, że powstanie warszawskie ogółem nie cieszyło się poparciem ludności cywilnej. Jest mnóstwo przekazów świadczącym o czymś odwrotnym tj. dużym entuzjazmie cywili, pomocy świadczonej powstańcom itd. Natomiast co przez lata mniej więcej pomijano, to fakt, że nie musiało to być poparcie wszystkich warszawiaków oraz, że te nastroje zmieniały się wraz z upływem czasu i rosnącą uciążliwością walk, brakiem zaopatrzenia, wody, ofiarami. Czyli mówimy tu o perspektywie 2 miesięcy życia w środku walk. To o czym ja pisałem i jak było planowane powstanie, to jest kilkudniowe walki nie byłoby w ogóle tematu.

130 Ostatnio edytowany przez Jesiennowiosenna (2017-11-21 16:19:44)

Odp: Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?
Snake napisał/a:

Pytanie z punktu widzenia jakiego cywila? Nie da się w żaden sposób postawić tezy, że powstanie warszawskie ogółem nie cieszyło się poparciem ludności cywilnej. Jest mnóstwo przekazów świadczącym o czymś odwrotnym tj. dużym entuzjazmie cywili, pomocy świadczonej powstańcom itd. Natomiast co przez lata mniej więcej pomijano, to fakt, że nie musiało to być poparcie wszystkich warszawiaków oraz, że te nastroje zmieniały się wraz z upływem czasu i rosnącą uciążliwością walk, brakiem zaopatrzenia, wody, ofiarami.

Całkowita zgoda. Mam koleżankę, której babcia do końca życia przeklinała powstańców za to, że w powstaniu straciła wszystko - rodzinę, dom, przyjaciół. Niestety w naszej hurramartyrologii całkowicie pomija się takie relacje, co mocno spłaszcza temat.

Snake napisał/a:

To o czym ja pisałem i jak było planowane powstanie, to jest kilkudniowe walki nie byłoby w ogóle tematu.

Moje stwierdzenie byo bezpośrednią odpowiedzią na komentarz Szakisza, że głupi profesorzy mielą jęzorem że powstanie było błędem. Pod wieloma względami było. A zarzucanie komuś że gdybie na temat przeszłości gdy samemu się robi to samo to hipokryzja.

Ogromnie żałuję, że pompa z jaką co roku celebruje się rocznicę PW nie może zostać przeniesiona na obchody np. powstania wielkopolskiego, III powstania śląskiego albo bitwy warszawskiej.

Posty [ 66 do 130 z 204 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » STYL ŻYCIA I SPOŁECZEŃSTWO KOBIECYM OKIEM » Szerszy dostęp do broni, czy potrzebny i na jakich zasadach?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024