Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » STYL ŻYCIA I SPOŁECZEŃSTWO KOBIECYM OKIEM » Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 246 ]

131

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
femte napisał/a:

Juz to pisalam, ale nie zaszkodzi jeszcze raz.
Kursy na technika wet. wiec ludzie teoretycznie ze srednim  wyksztalceniem. Problem -insulinowka skalowana 40 jednostek mililitr. Kotu nie da rady podac insuliny za pomoca "piora" bo ma siersc. Pozostaje insulinowka. Insulina lantus (najbardziej wskazana dla kotow) ma 100 jednostek/ml. Prosze podac 10 jednostek.
Matematyka? Rano? Ja nie wiem... Ja KOCHAM kotecki, ale matematyka...
Jest to zadanie na poziomie podstawowki-przynajmniej takiej z PRL-u.

Miałam psa-diabetyka na DT i podawałam mu penem insulinę bo jego i mnie to mniej stresowało niż insulinówkami.Wygalałam kawałeczek uda smile.

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami

To prosze wygolic poldzikiemu kotu - bo takie sa na leczncy siostry fosterowane.
Oczywiscie panienki kotu tego nie podaja - oczy by im kociska wydrapaly.
Ale sa sytuacje typu -prosze podac pol mililitra. Panienka nabiera piec. Siostra - wlasnie zabila pani tego kota. Dlatego te pytania sa tylko teoretyczne - nie wolno zwierzat narazac.

133

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami

Nie wiem czy wiecie, ale partia rządząca zaczyna wprowadzać nowe zapisy w ustawie Prawo oświatowe. Czytajcie zatem jakie dalsze konsekwencje może mieć przeprowadzona na kolanie rzekoma reforma, która okazała się jednym, wielkim bublem. Moim zdaniem nie są to dla zainteresowanych dobre informacje.

Ogólnopolskie Porozumienie Rad Rodziców napisał/a:

DRODZY RODZICE, NIE PLANUJCIE WEEKENDÓW WASZYM DZIECIOM, MEN ZROBI TO ZA WAS. Ministerstwo, na swoich stronach, publikuje 11 zmian w zapisach ustawy oświatowej. Jedna z nich, w na pozór niewinny sposób, może postawić na głowie życie rodzinne! Wydaje się, że jest to również pomysł Pani Minister, na przeładowaną podstawę programową. Zaproponowane przez resort zmiany dotyczyć mają udzielania pomocy psychologiczno-pedagogicznej uczniom szkół i podopiecznym przedszkoli, funkcjonowania samorządów uczniowskich czy precyzują brzmienie przepisu mówiącego o tym, że w zależności od warunków pracy szkoły zajęcia dydaktyczno-wychowawcze mogą być realizowane przez pięć lub sześć dni w tygodniu” – poinformowali.

„Tym samym przepis art. 111 pkt 14 ustawy z dnia 22 listopada 2018 r. o zmianie ustawy – Prawo oświatowe, ustawy o systemie oświaty oraz niektórych innych ustaw otrzymał nowe brzmienie: „14) organizację tygodnia pracy szkoły, z uwzględnieniem kształcenia w formie dziennej, stacjonarnej lub zaocznej, w tym, przypadki, w których kształcenie w formie dziennej może odbywać się przez 6 dni w tygodniu”. Warto zwrócić uwagę, że ministerstwo używa magicznych zwrotów: „może odbywać się” lub „mogą być realizowane”. Niby nic, ale gdyby rodzice protestowali przeciwko 6-dniowemu tygodniowi nauki, ministerstwo oświadczy, że to decyzja szkoły. Moi drodzy, proszę was gorąco by tę informację udostępnić możliwe jak najszerszej grupie odbiorców, by znów nie okazało się, że pewne rozwiązania wprowadza się po ciuchu i stawia się nas, rodziców, przed faktem dokonanym.


(źródło: facebookowy profil Ogólnopolskiego Porozumienia Rad Rodziców, wpis z 26 grudnia 2018 r.)

134

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami

@Olinka, Twoje forum, Twoje zabawki, ale poniższy fragment to czysta polityka. To nie jest stanowisko Ministerstwa Edukakacji tylko facebookowy wpis blizej nieznanego Porozumienia Rad Rodziców. Zacytowany tekst był juz bardzo rozpowszechniamy na FB i dla mnie jest elementem kampanii politycznej opartej na pół-prawdach. Na prawde wierzysz w to że ktoś odważy sie wymagać od dzieci chodzenia do szkoły w sobote? Byłoby to polityczne samobójstwo i nikt tego nie wprowadzi. Temat natomiast swietnie sie nadaje do walki politycznej w mysl zasady "wymyślmy jakąś bzdure i przypiszmy to partii X".

135 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2018-12-30 12:05:20)

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
Olinka napisał/a:

Nie wiem czy wiecie, ale partia rządząca zaczyna wprowadzać nowe zapisy w ustawie Prawo oświatowe. Czytajcie zatem jakie dalsze konsekwencje może mieć przeprowadzona na kolanie rzekoma reforma, która okazała się jednym, wielkim bublem. Moim zdaniem nie są to dla zainteresowanych dobre informacje.

Ogólnopolskie Porozumienie Rad Rodziców napisał/a:

DRODZY RODZICE, NIE PLANUJCIE WEEKENDÓW WASZYM DZIECIOM, MEN ZROBI TO ZA WAS. Ministerstwo, na swoich stronach, publikuje 11 zmian w zapisach ustawy oświatowej. Jedna z nich, w na pozór niewinny sposób, może postawić na głowie życie rodzinne! Wydaje się, że jest to również pomysł Pani Minister, na przeładowaną podstawę programową. Zaproponowane przez resort zmiany dotyczyć mają udzielania pomocy psychologiczno-pedagogicznej uczniom szkół i podopiecznym przedszkoli, funkcjonowania samorządów uczniowskich czy precyzują brzmienie przepisu mówiącego o tym, że w zależności od warunków pracy szkoły zajęcia dydaktyczno-wychowawcze mogą być realizowane przez pięć lub sześć dni w tygodniu” – poinformowali.

„Tym samym przepis art. 111 pkt 14 ustawy z dnia 22 listopada 2018 r. o zmianie ustawy – Prawo oświatowe, ustawy o systemie oświaty oraz niektórych innych ustaw otrzymał nowe brzmienie: „14) organizację tygodnia pracy szkoły, z uwzględnieniem kształcenia w formie dziennej, stacjonarnej lub zaocznej, w tym, przypadki, w których kształcenie w formie dziennej może odbywać się przez 6 dni w tygodniu”. Warto zwrócić uwagę, że ministerstwo używa magicznych zwrotów: „może odbywać się” lub „mogą być realizowane”. Niby nic, ale gdyby rodzice protestowali przeciwko 6-dniowemu tygodniowi nauki, ministerstwo oświadczy, że to decyzja szkoły. Moi drodzy, proszę was gorąco by tę informację udostępnić możliwe jak najszerszej grupie odbiorców, by znów nie okazało się, że pewne rozwiązania wprowadza się po ciuchu i stawia się nas, rodziców, przed faktem dokonanym.


(źródło: facebookowy profil Ogólnopolskiego Porozumienia Rad Rodziców, wpis z 26 grudnia 2018 r.)

Foggy ma rację,to fejsbukowa ściema.Nauczyciele dowiadują się o tym z fejsa.I nie wiem czy wypada mi sie zaśmiać jak pyta mnie o to rodzic smile Owszem zapis brzmi,jak napisałaś ale dyrektorzy z pewnością na to nie pójdą smile Kolejny martwy przepis wywołujący histerię smile

136

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
foggy napisał/a:

@Olinka, Twoje forum, Twoje zabawki, ale poniższy fragment to czysta polityka. To nie jest stanowisko Ministerstwa Edukakacji tylko facebookowy wpis blizej nieznanego Porozumienia Rad Rodziców. Zacytowany tekst był juz bardzo rozpowszechniamy na FB i dla mnie jest elementem kampanii politycznej opartej na pół-prawdach. Na prawde wierzysz w to że ktoś odważy sie wymagać od dzieci chodzenia do szkoły w sobote? Byłoby to polityczne samobójstwo i nikt tego nie wprowadzi. Temat natomiast swietnie sie nadaje do walki politycznej w mysl zasady "wymyślmy jakąś bzdure i przypiszmy to partii X".

Nie traktowałabym tego jak elementu walki politycznej, bo zapis jest prawdziwy. To nie jest też kwestia, że ministerstwo nakaże, ale że daje szkołom taką możliwość, a pamiętajmy, że już we wrześniu przyszłego roku do liceów pójdą jednocześnie dwa roczniki – obecna ósma klasa szkoły podstawowej oraz obecna trzecia klasa gimnazjów. Placówki będą więc musiały otworzyć dwa zupełnie różne rodzaje klas, bo przecież w liceum czteroletnim realizowany będzie inny program niż w trzyletnim. Trzeba będzie znaleźć dodatkowe sale i nauczycieli. Nie każda szkoła sprosta tym wymaganiom, stąd możliwość rozłożenia planu na sześć dni w tygodniu. Wspominałam o tym już w październiku. Jestem przekonana, że ta groźba nie wisi nad wszystkimi szkołami, ale jeśli dyrektorzy poszczególnych placówek nie znajdą innego rozwiązania, to nie jest wykluczone, że sięgną właśnie po to.

137

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami

Pomyśleć, że ja wożę dziecko w soboty na kilka godzin do szkoły, która własnym staraniem uruchomiła fajne zajęcia ale właśnie w soboty.

138

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
Olinka napisał/a:

To nie jest też kwestia, że ministerstwo nakaże, ale że daje szkołom taką możliwość, a pamiętajmy, że już we wrześniu przyszłego roku do liceów pójdą jednocześnie dwa roczniki – obecna ósma klasa szkoły podstawowej oraz obecna trzecia klasa gimnazjów. Placówki będą więc musiały otworzyć dwa zupełnie różne rodzaje klas, bo przecież w liceum czteroletnim realizowany będzie inny program niż w trzyletnim. Trzeba będzie znaleźć dodatkowe sale i nauczycieli. Nie każda szkoła sprosta tym wymaganiom, stąd możliwość rozłożenia planu na sześć dni w tygodniu. Wspominałam o tym już w październiku. Jestem przekonana, że ta groźba nie wisi nad wszystkimi szkołami, ale jeśli dyrektorzy poszczególnych placówek nie znajdą innego rozwiązania, to nie jest wykluczone, że sięgną właśnie po to.

Nie wiem jak jest w każdej szkole,ale w tych,w których pracuję i w której uczy się moje dziecko musiałaby być zgoda rodziców.Zgody nie będzie z tego co wiem,jesli już to w zerówce.Wystarczy,że rodzic napisze,ze dziecko w soboty uczęszcza na jakieś zajęcia i prosi o zwolnienie dziecka z zajęć w soboty lub ze względu na światopogląd/religię dziecko do szkoły w soboty uczęszczać nie może.
Nieobecność będzie usprawiedliwiona,dziecko będzie musiało zaliczyć zadania,sprawdziany.

Snake-ale w wielu szkołach tak jest.U mojej córki jest cała masa zajęć w soboty więc można powiedzieć,że szkoła w ten dzień normalnie pracuje smile Nie są to jednak lekcje,tu nie realizuje się nakazanego programu.

139

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
Olinka napisał/a:

Nie traktowałabym tego jak elementu walki politycznej, bo zapis jest prawdziwy. To nie jest też kwestia, że ministerstwo nakaże, ale że daje szkołom taką możliwość, a pamiętajmy, że już we wrześniu przyszłego roku do liceów pójdą jednocześnie dwa roczniki – obecna ósma klasa szkoły podstawowej oraz obecna trzecia klasa gimnazjów. Placówki będą więc musiały otworzyć dwa zupełnie różne rodzaje klas, bo przecież w liceum czteroletnim realizowany będzie inny program niż w trzyletnim. Trzeba będzie znaleźć dodatkowe sale i nauczycieli. Nie każda szkoła sprosta tym wymaganiom, stąd możliwość rozłożenia planu na sześć dni w tygodniu. Wspominałam o tym już w październiku. Jestem przekonana, że ta groźba nie wisi nad wszystkimi szkołami, ale jeśli dyrektorzy poszczególnych placówek nie znajdą innego rozwiązania, to nie jest wykluczone, że sięgną właśnie po to.

To wszystko co piszesz to prawda.
Przemilczane są także inne prawdy:
w obecnych klasach 2-3-4 w szkołach średnich brak jest mniej uczniów (bo niż demograficzny).
Sam mam dziecko w 8 klasie które pewnie bedzie kontynuowac rodzinne tradycje i pojdzie do tej samej szkoły sredniej w do ktorej ja chodziłem.
W tamtych czasach były tam klasy A-D, czyli 4 klasy x 4 roczniki = razem 16 klas/oddziałów (mowa o LO)
Teraz w tej samej szkole (ten sam budynek) są 3 klasy III, 2 klasy II i 2 klasy I.
Nawet jak utworzą podwójny rocznik i w przysłym roku bedzie 6 klas pierwszyc, to razem z 3 klasami drugimi i dwoma klasami trzecimi w przyszłym roku szkolnym w tej samej szkole/tym samym budunku bedzie 11 klas/oddziałów.
Szkoła dalej bedzie "niedociążona" i skoro za moich czasów gdy było 16 klas nie było nauki w soboty to teraz przy 11 klasach też ich nie bedzie.
Być może są przypadki inne, miast/dzielnice gdzie problemy demograficzne nie wystepują i pewnie te pojedyncze przypadki zostaną rozdmuchane i zrobiona z nich bedzie afera polityczna, lecz liczby są nieubłagane, matematyka kiepsko poddaje sie manipulacjom politycznym - w skali kraju młodzieży jest mniej, wiekszość szkół ma mniej oddziałow niż miała 20-25-30 lat temu, wiec przyjęcie podwójnego rocznika nie bedzie na nieszczęscie dla "głosicieli zagłady edukacji w Polsce"  porażką.
To jest tylko kolejna post-prawda - czyli mieszamy troche prawdy, troche fikcji, cos przemilczamy i tworzymy w tego "nową rzeczywistość".
Co do braku nauczycieli - jeszcze rok temu te same osoby prowadziły medialną walkę o to ile tysięcy nauczycieli w wyniku reformy straci prace. Skoro nikt nie stracił to tworzymy teraz inną post-prawde o tym ile tych nauczycieli zabraknie. Nie ważne że bzdura, nie ważne że sprzeczne z tym samy co rok temu głosili w ZNP, ważne by być piane i tworzyć szum medialny.
500+ miał kobiety zniechecac do pracy i zwiekszyc konsumpcje alkoholu w Polsce, wczesniejszy wiek emerytalny miał zrujnować finanse panstwa - wiekszosc takich "newsow" to post-prawda, manipulacja i polityczna kampania wyborcza.

140 Ostatnio edytowany przez Bland44 (2018-12-30 19:46:08)

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami

Witam,
Mi się wydaje, że nie chodzi o ilość godzin spędzanych w szkole przez uczniów (choć to też ważne), ale o to, jak spędzają czas w domu. Porównajmy jak my rodzice spędzaliśmy ten czas X lat temu (tak to były inne czasy). Spróbujmy zastanowić się, ile dawaliśmy od siebie, aby osiągnąć więcej... Jak dzisiaj siódmo, ósmo-klasiści spędzają popołudnia ...

141

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
foggy napisał/a:

Co do braku nauczycieli - jeszcze rok temu te same osoby prowadziły medialną walkę o to ile tysięcy nauczycieli w wyniku reformy straci prace. Skoro nikt nie stracił to tworzymy teraz inną post-prawde o tym ile tych nauczycieli zabraknie.

Ale jak to nikt nie stracił? Całkiem spora ilość nauczycieli musiała pożegnać się z pracą. Nie wiem co prawda jak to kształtuje się w dniu dzisiejszym, ale już rok temu Związek Nauczycielstwa Polskiego podawał dokładną liczbę 6 668 nauczycieli, która miała się powiększać w wyniku stopniowego likwidowania gimnazjów, czyli do roku 2019.


Wracając jednak do wspomnianych wyżej zapisów ustawy, to na stronie MEN można przeczytać jej precyzyjną treść:
...z uwzględnieniem kształcenia w formie dziennej, stacjonarnej lub zaocznej, w tym, przypadki, w których kształcenie w formie dziennej może odbywać się przez 6 dni w tygodniu (art. 111 pkt. 14 ustawy z dnia 22 listopada 2018 roku).

142 Ostatnio edytowany przez polis (2019-01-01 17:10:31)

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
Lou71.71 napisał/a:

Witam,
Mi się wydaje, że nie chodzi o ilość godzin spędzanych w szkole przez uczniów (choć to też ważne), ale o to, jak spędzają czas w domu. Porównajmy jak my rodzice spędzaliśmy ten czas X lat temu (tak to były inne czasy). Spróbujmy zastanowić się, ile dawaliśmy od siebie, aby osiągnąć więcej... Jak dzisiaj siódmo, ósmo-klasiści spędzają popołudnia ...

Różnie było i zależało od dziecka i rodziny, tak jak i teraz zależy. Już nie idealizujmy jak to się 20 czy 30 lat temu wszyscy ciężko uczyli i nad książkami siedzieli. Owszem byli tacy, co się uczyli i czytali, ale byli i tacy co się obijali na ławce przed blokiem z kolegami/koleżankami próbując pierwszych papierosów/piwa itd. Zmieniły się sposoby spędzania czasu i teraz zamiast ławki przed blokiem bardziej popularny jest komputer/gry komputerowe, a kontakt utrzymywany jest przez Twittera/Facebook/Discorda, etc., ale ludzie są tacy sami.

143

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami

PiS oczywiście twierdzi, że reforma edukacji została przeprowadzona rzetelnie i jest ich sukcesem, a jednak po raz kolejny przyszedł moment konfrontacji z faktami, które wyraźnie temu przeczą. Obecnie, gdy znamy już wyniki matur i rekrutacji do szkół ponadgimnazjalnych, dla niektórych ponadpodstawowych, widać wyraźnie, że odbywa się to kosztem tysięcy młodych ludzi z dwóch roczników, którzy pomimo dobrych wyników w nauce nie mogą zrealizować swoich planów w wybranej szkole. Jak informują media, nawet kilka tysięcy uczniów w całym kraju nie dostało się do żadnej (!) placówki. Owszem, przed absolwentami jeszcze rekrutacja uzupełniająca, ale uczniowie będą musieli zadowolić się tym, co zostanie, czyli najczęściej o niższym poziomie lub w ogóle o zupełnie innym niż wybrany profilu. To z kolei może zamykać drogę ku wymarzonej przyszłości lub, w najlepszym wypadku, w sposób znaczący ją utrudnić.

Oczywiście można iść w retorykę minister Zalewskiej, że swoją pracę wykonała należycie, a winne za zaistniały stan rzeczy są samorządy, ale przecież wszyscy wiemy jak jest.

144

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami

Ciekawe jak wypadną w Eurostacie na tle innych państw to będzie sprawdzian tejże reformy.

145 Ostatnio edytowany przez misiando (2019-07-06 21:33:03)

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami

Dla mnie dramatem była reforma sześciolatków za PO- PSL, jak i likwidacja gimbazy za drugiego PiSu
Na chybcika, wbrew rodzicom i wbrew nauczycielom, bez rozłożenia w czasie (mamy dzięki temu dwa podwójne roczniki), podręczniki pięć po dwunastej, programy pięć po dwunastej, bo tak i już.

Dla tych, co nie pamiętają reformy z 1999 - szkolnictwo zawodowe produkowało bezrobotnych. Po zasadniczej szkole zawodowej perspektywy były żadne. Idea była "wykształcić społeczeństwo", bo dziedzictwem PeeReLu było 8% obywateli z wyższym wykształceniem.
Że nagle zabrakło kafelkarzy i mechaników samochodowych? Błagam, jaka polska szkoła wypuściła kiedykolwiek gotowego pracownika? I tak musi się pracy uczyć od zera.

EDIT
Uzupełnię
W Polsce praktykant, niezależnie od poziomu edukacji, robi NIC
W Niemczech praktykant wdraża się w firmę, a masterandzi, czyli przygotowujący się do pisania pracy magisterskiej, prowadzą ambitne i wymagające projekty.
W Niemczech jest system Ausbildung, w którym młodzi ludzie uczą się zawodu pracując w firmach, a nie grając w karciochy czy siedząc na internecie, bo opiekun praktyk ma ich w de (a młody, po piątym odbiciu od ściany, ma w de również)

146 Ostatnio edytowany przez Snake (2019-07-06 22:12:39)

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
misiando napisał/a:

W Polsce praktykant, niezależnie od poziomu edukacji, robi NIC

Tu się nie zgodzę. Regularnie przychodzą do nas studenci na praktyki. Nigdy nie dostawali roboty w rodzaju "weź skseruj tą kupkę i połóż na tamtą kupkę". Jeśli przychodzi student, KTÓRY CHCE NAPRAWDĘ ODBYĆ PRAKTYKĘ i jest coś sensownego co mu można dać do roboty, to chętnie bierzemy. Z efektami, to już różnie jak to z ludźmi.

A co do tych dramatów młodych ludzi. Ponoć spora część chętnych do nauki w liceach szkołę podstawową lub gimnazjum zakończyła na dość żenującym nie tylko dla mnie poziomie. Nie chce mi się teraz szukać dokładnej informacji ale natknąłem się na nią jakiś czas temu. Rozumiem, że jakiś czas temu uznano, że każdy jełop ma święte prawo dostać się do liceum ogólnokształcącego, a potem koniecznie na jakieś nikomu niepotrzebne studia no ale wystarczy małe ziarenko piasku w trybiku i już jest krzyk... Czyżby za niespełna dekadę Polska zyska jednego rocznika mniej absolwentów mniemamonogii stosowanej?

Ach, gdzie te czasy kiedy ja zdawałem do liceum i pokaźna grupa moich rówieśników obeszła się smakiem, bo PO PROSTU BYŁA ZA SŁABA NA LICEUM? Po czterech latach była matura, do której niektórzy NIE PODCHODZILI BO ZDAWALI SOBIE SPRAWĘ, ŻE SĄ ZA CIENCY. Z tych, którzy do matury podchodzili również jakaś część jej nie zdawała. Potem jeszcze były egzaminy na studia, gdzie na wielu kierunkach większość chętnych NIE DOSTAWAŁA SIĘ. Kto nie zdał matury, nie dostał się na studia TAK, CZEKAŁ ROK. Czasem szukał jakiejś PRACY! No panowie, to często trafiali do wojska na kilkanaście miesięcy, a wcześniej na 2 lata. Teraz mamy jednak prawdziwe dramaty, nie to co wtedy...

147

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
Benita72 napisał/a:

Nie wiem, kiedy chodziliście wszyscy do szkoły, ale zauważam, ze wielu ludzi wykazuje pamięć nieco, delikatnie mowiac, wybiorczą. Ja osobiście nie pamiętam, bym kiedykolwiek w szkole postawowej miała wiecej niż 7 lekcji, serio. A czasem było 6 lub 5. Znajoma dotarla ostanio do programu nauczania, i za naszych czasów liczba lekcji w tygodniu - to było 25-26 lekcji, wiec być może ktoś miał kiedyś 8 lekcji, ale w pozostale dni musial mieć 5 np. I nie uważam, żeby te szkoły przygotowywaly najgorzej, a przecież teraz miało być lepiej? Po to sie chyba zmienia, żeby było lepiej, a nie byle jak, lub jeszcze gorzej. Dzis - moja corka klasa 7 - 4 razy w tyg 8 lekcji, gdzie na 8 bywa np. matematyka lub chemia, i oczywiście sprawdziany. Tak nie powinno być, i było obiecywane, przez tych na gorze, ze nie będzie takiej sytuacji, wiec nie popisali się. Przeladowanie materialu - ogromne - np. geografia klasa 7 - kartkowka z lekcji na lekcje - 48 nazw rzek polskich wraz z polozeniem, oraz prawie drugie tyle rzek europejskich, kto mi to wyjasni, na jaką cholerę? I tak z prawie każdym mniej ważnym przedmiotem.

Wiec nie mowcie, ze było tak samo, bo nawet 3-4 godziny w tyg roznicy to sporo - tym bardziej, jak dziecko ma jeszcze zajecia dodatkowe.
W niektórych krajach dzieci wogole nie maja zadawane do domu lekcji, i jakos program realizowany jest w calosci w szkole, nikt tez w szkole nie nocuje. Wiec daloby się. Ale - jak zwykle, zamiast uczyc się od lepszych(państw i ich rozwiązan), u nas mamy ambicje wyksztalcic omnibusow po szkole podstawowej, którzy nijak tej wiedzy nie wykorzystają.

Takie jest moje zdanie.

Proszę sobie doliczyć religię (wówczas była w salkach przy kościołach) oraz drugi język. Ponadto kiedyś były godziny wf, a teraz są cztery.

148

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
Olinka napisał/a:

PiS oczywiście twierdzi, że reforma edukacji została przeprowadzona rzetelnie i jest ich sukcesem, a jednak po raz kolejny przyszedł moment konfrontacji z faktami, które wyraźnie temu przeczą. Obecnie, gdy znamy już wyniki matur i rekrutacji do szkół ponadgimnazjalnych, dla niektórych ponadpodstawowych, widać wyraźnie, że odbywa się to kosztem tysięcy młodych ludzi z dwóch roczników, którzy pomimo dobrych wyników w nauce nie mogą zrealizować swoich planów w wybranej szkole. Jak informują media, nawet kilka tysięcy uczniów w całym kraju nie dostało się do żadnej (!) placówki. Owszem, przed absolwentami jeszcze rekrutacja uzupełniająca, ale uczniowie będą musieli zadowolić się tym, co zostanie, czyli najczęściej o niższym poziomie lub w ogóle o zupełnie innym niż wybrany profilu. To z kolei może zamykać drogę ku wymarzonej przyszłości lub, w najlepszym wypadku, w sposób znaczący ją utrudnić.

Oczywiście można iść w retorykę minister Zalewskiej, że swoją pracę wykonała należycie, a winne za zaistniały stan rzeczy są samorządy, ale przecież wszyscy wiemy jak jest.

O Matkooo,
Olinko ... wczytaj się dokładniej o co chodzi w rekrutacji ... w to m.in.że uczniowie podawali do wyboru kilka szkół. I dobrze, że do konkretnych wybranych profili dostaną się najlepsi, a ci którzy się nie dostali niech się cieszą, że gdziekolwiek zostaną przyjęci lub próbują w przyszłym roku.
Niestety ubolewam (mam osobisty kontakt ) że poziom wiedzy i umiejętności studentów z roku na rok się pogarsza, co nie idzie w parze z poczuciem wartości studenta lub absolwenta.

149

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
Olinka napisał/a:

PiS oczywiście twierdzi, że reforma edukacji została przeprowadzona rzetelnie i jest ich sukcesem, a jednak po raz kolejny przyszedł moment konfrontacji z faktami, które wyraźnie temu przeczą. Obecnie, gdy znamy już wyniki matur i rekrutacji do szkół ponadgimnazjalnych, dla niektórych ponadpodstawowych, widać wyraźnie, że odbywa się to kosztem tysięcy młodych ludzi z dwóch roczników, którzy pomimo dobrych wyników w nauce nie mogą zrealizować swoich planów w wybranej szkole. Jak informują media, nawet kilka tysięcy uczniów w całym kraju nie dostało się do żadnej (!) placówki. Owszem, przed absolwentami jeszcze rekrutacja uzupełniająca, ale uczniowie będą musieli zadowolić się tym, co zostanie, czyli najczęściej o niższym poziomie lub w ogóle o zupełnie innym niż wybrany profilu. To z kolei może zamykać drogę ku wymarzonej przyszłości lub, w najlepszym wypadku, w sposób znaczący ją utrudnić.

Oczywiście można iść w retorykę minister Zalewskiej, że swoją pracę wykonała należycie, a winne za zaistniały stan rzeczy są samorządy, ale przecież wszyscy wiemy jak jest.

Olinko! te kilka tysięcy to ok jednego procenta. W każdej klasie jest uczeń który uzyskuje dumne jeden- dwa punkty z egzaminów końcowych. W liceum jest inaczej, ale podstawówka i dawne gimnazjum to ludzie z łapanki. Tam idzie każdy. Mądry, głupi, spokojny i bandyta. Znałem chłopaka który jasno powiedzial, że on po podstawówce nigdzie dalej nie idzie bo zostaje na gospodarstwie ojca.
To że ludzie nie będą kontynuować edukacji to nie musi być tragedia. Czasem to ich wybór.

150 Ostatnio edytowany przez authority (2019-07-07 13:28:30)

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
Snake napisał/a:
misiando napisał/a:

W Polsce praktykant, niezależnie od poziomu edukacji, robi NIC

Tu się nie zgodzę. Regularnie przychodzą do nas studenci na praktyki. Nigdy nie dostawali roboty w rodzaju "weź skseruj tą kupkę i połóż na tamtą kupkę". Jeśli przychodzi student, KTÓRY CHCE NAPRAWDĘ ODBYĆ PRAKTYKĘ i jest coś sensownego co mu można dać do roboty, to chętnie bierzemy. Z efektami, to już różnie jak to z ludźmi.

A co do tych dramatów młodych ludzi. Ponoć spora część chętnych do nauki w liceach szkołę podstawową lub gimnazjum zakończyła na dość żenującym nie tylko dla mnie poziomie. Nie chce mi się teraz szukać dokładnej informacji ale natknąłem się na nią jakiś czas temu. Rozumiem, że jakiś czas temu uznano, że każdy jełop ma święte prawo dostać się do liceum ogólnokształcącego, a potem koniecznie na jakieś nikomu niepotrzebne studia no ale wystarczy małe ziarenko piasku w trybiku i już jest krzyk... Czyżby za niespełna dekadę Polska zyska jednego rocznika mniej absolwentów mniemamonogii stosowanej?

Ach, gdzie te czasy kiedy ja zdawałem do liceum i pokaźna grupa moich rówieśników obeszła się smakiem, bo PO PROSTU BYŁA ZA SŁABA NA LICEUM? Po czterech latach była matura, do której niektórzy NIE PODCHODZILI BO ZDAWALI SOBIE SPRAWĘ, ŻE SĄ ZA CIENCY. Z tych, którzy do matury podchodzili również jakaś część jej nie zdawała. Potem jeszcze były egzaminy na studia, gdzie na wielu kierunkach większość chętnych NIE DOSTAWAŁA SIĘ. Kto nie zdał matury, nie dostał się na studia TAK, CZEKAŁ ROK. Czasem szukał jakiejś PRACY! No panowie, to często trafiali do wojska na kilkanaście miesięcy, a wcześniej na 2 lata. Teraz mamy jednak prawdziwe dramaty, nie to co wtedy...

Studenci mówimy tu o uczniach szkół zawodowych. Proszę nie pitol bo wiem jak było z praktyki ......
Przed likwidacją gimnazja wypracowały sobie renomę nie wiesz tego bo chyba nie znasz nikogo kto skończył gimnazjum mieliśmy wysoki poziom na tle innych państw UE zobaczymy jak wypadniemy w następnych rankingach....
Chodzi o średnią a nie pojedyncze jednostki. Tak samo jak wielu dziwi się jak wygrali ci idioci. jest Podkarpacie są wsie małe miasteczka ludzie z wykształceniem podstawowym, mohery ludzie którzy nigdy nie glosowali niczym się nie interesują a teraz dostali papu. W Szwajcarii ludzi mówią na takich syci własnym kałem i szczochami oni doskonale rozumieją ekonomię. Nie chcieli bezwarunkowego, dochodu podstawowego dla wszystkich nie chciało go aż 78% głosujących czym chwaliła się nawet skrajnie prawicowa szczekaczka wpolityce a przecież wszyscy nie są bogaci a w referendum może uczestniczyć każdy obywatel Szwajcarii. Szwacjarzy też zakazali budowy jakichkolwiek nowych świątyń prawicowe szczekaczki odniosły się tylko do Meczetów zbyt lewicowe tylko do kościołów normalne źródła wskazały wszystkie świątynie ludzie uważają iż wystarczy. Miasta tez maja się nie powiększać ludzie chcą czystego powietrza.

Lagrange napisał/a:
Olinka napisał/a:

PiS oczywiście twierdzi, że reforma edukacji została przeprowadzona rzetelnie i jest ich sukcesem, a jednak po raz kolejny przyszedł moment konfrontacji z faktami, które wyraźnie temu przeczą. Obecnie, gdy znamy już wyniki matur i rekrutacji do szkół ponadgimnazjalnych, dla niektórych ponadpodstawowych, widać wyraźnie, że odbywa się to kosztem tysięcy młodych ludzi z dwóch roczników, którzy pomimo dobrych wyników w nauce nie mogą zrealizować swoich planów w wybranej szkole. Jak informują media, nawet kilka tysięcy uczniów w całym kraju nie dostało się do żadnej (!) placówki. Owszem, przed absolwentami jeszcze rekrutacja uzupełniająca, ale uczniowie będą musieli zadowolić się tym, co zostanie, czyli najczęściej o niższym poziomie lub w ogóle o zupełnie innym niż wybrany profilu. To z kolei może zamykać drogę ku wymarzonej przyszłości lub, w najlepszym wypadku, w sposób znaczący ją utrudnić.

Oczywiście można iść w retorykę minister Zalewskiej, że swoją pracę wykonała należycie, a winne za zaistniały stan rzeczy są samorządy, ale przecież wszyscy wiemy jak jest.

Olinko! te kilka tysięcy to ok jednego procenta. W każdej klasie jest uczeń który uzyskuje dumne jeden- dwa punkty z egzaminów końcowych. W liceum jest inaczej, ale podstawówka i dawne gimnazjum to ludzie z łapanki. Tam idzie każdy. Mądry, głupi, spokojny i bandyta. Znałem chłopaka który jasno powiedzial, że on po podstawówce nigdzie dalej nie idzie bo zostaje na gospodarstwie ojca.
To że ludzie nie będą kontynuować edukacji to nie musi być tragedia. Czasem to ich wybór.

Kręcisz to jednostki będzie porównanie do tego co było.

151

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
authority napisał/a:

Studenci mówimy tu o uczniach szkół zawodowych. Proszę nie pitol bo wiem jak było z praktyki ...…

Wiem, że niedziela, dzień święty ale już pora się obudzić i przetrzeć oczęta przed pisaniem.


authority napisał/a:

Przed likwidacją gimnazja wypracowały sobie renomę nie wiesz tego bo chyba nie znasz nikogo kto skończył gimnazjum mieliśmy wysoki poziom na tle innych państw UE zobaczymy jak wypadniemy w następnych rankingach....

Jeżeli średnia ilość zdobytych punktów oscyluje na poziomie zbliżonym do 50 %, a ćwierć zdających osiągających wyniki na poziomie 30 % rości sobie prawa do dalszej edukacji w liceum ogólnokształcących, to nie mam pytań. Kiedyś człowiek po maturze, to był ktoś wykształcony. Teraz większością dyplomów uczelni wyższych można sobie podetrzeć tyłek ale jak to ładnie wygląda w statystykach...

152 Ostatnio edytowany przez authority (2019-07-07 13:36:59)

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami

Kiedyś to matura polegała na streszczeniu utworu zdawał ją największa idiota. Wiem to od mego ojca i matki. Co do matematyki nie było matematyki wyższej poziom był słaby prawie  nie było wykształconych nauczycieli. A procent idiących na studia był znikomy. No i były punkty za pochodzenie ze wsi...
Praktyki w Polsce to kpina jedynie na wyższych uczelniach jakoś to funkcjonuje. Kiedyś bylem praktykantem kazali przestawiać pudełka szeregować rzeczy. Jedynie mi na czymś zależało. Szedłem do dyrekcji bo kierownictwo firmy gdzie miałem praktykę miało to gdzieś. Coś tam wyniosłem ale tylko dzięki mej postawie.

153

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
authority napisał/a:

Kiedyś to matura polegała na streszczeniu utworu zdawał ją największa idiota.

Ha, ha mniemam po twojej forumowej tfurczości, że ty byś jednak jej nie zdał. W moim roczniku oczywiście też byli co nie zdali. Trochę osób nawet nie próbowało podejść do matury. Ach... istniało życie bez matury i skończonych studiów!

authority napisał/a:

Co do matematyki nie było matematyki wyższej poziom był słaby prawie  nie było wykształconych nauczycieli.

Biedni co twoi rodzice... Ja przerobiłem w liceum, nie w klasie matematycznej, materiał do całek włącznie. No te całki to już było dla chętnych, bo teoretycznie były poza programem mojego profilu. Nauczyciel jakoś dawał radę z tymi całkami... Dzięki temu pierwszy rok studiów inżynierskich na matematyce przespałem. Moja kochana mamusia dzięki sobie i tym niedouczonym nauczycielom z małego liceum w zapyziałym miasteczku nad granicą z palcem w nosie zdała egzaminy do najlepszej uczelni ekonomicznej w kraju. Stolica padła przed nią na kolana...

authority napisał/a:

A procent idiących na studia był znikomy.

I słusznie!

authority napisał/a:

No i były punkty za pochodzenie ze wsi....

Jakby ci to ten tego wytłumaczyć żebyś zrozumiał...? Ooo! Wiesz, że w Hameryce dają punkty za czarny kolor skóry? A wiesz, że w niektórych dziwnych miejscach świata wymyślili sobie, że trzeba zatrudniać tyle kobiet ilu mężczyzn? Nieważne, że te kobiety bez preferencji nie zdobyłyby tych posad w uczciwej rywalizacji z facetami. To są widzisz punkty za kolor skóry, płeć czy teraz coraz modniejsze za orientację seksualną. Już załapałeś?

authority napisał/a:

Coś tam wyniosłem ale tylko dzięki mej postawie.

Ojej, udało ci się odkryć tajemnicę praktyk zawodowych!

154

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
authority napisał/a:

Kiedyś to matura polegała na streszczeniu utworu zdawał ją największa idiota. Wiem to od mego ojca i matki. Co do matematyki nie było matematyki wyższej poziom był słaby prawie  nie było wykształconych nauczycieli. A procent idiących na studia był znikomy. No i były punkty za pochodzenie ze wsi...
Praktyki w Polsce to kpina jedynie na wyższych uczelniach jakoś to funkcjonuje. Kiedyś bylem praktykantem kazali przestawiać pudełka szeregować rzeczy. Jedynie mi na czymś zależało. Szedłem do dyrekcji bo kierownictwo firmy gdzie miałem praktykę miało to gdzieś. Coś tam wyniosłem ale tylko dzięki mej postawie.

Nie wiem gdzie i kiedy uczyli się twoi rodzice. Moi zdawali mature za Bieruta i Gomułki. Musieli się wysilić żeby ją zdać. Ja zdawałem w latach osiemdziesiątych. Praca z polskiego- analiza przekrojowa na podstawie literatury, filmu, wiedzy ogólnej. Minimum to było osiem kartek papieru kancelaryjnego. Z matematyki tego co ja musiałem zdać, to moje dzieci nawet nie widziały. Rachunek calkowy, różniczkowy, prawdopodobieństwa, analiza funkcji.
Po maturze nie tylko umiałem pisać obszerne pisma używając poprawnej polszczyzny. Listy które wówczas pisałem do znajomych były interesującymi opowiadaniami. Oni podobnie. Pisali dużo, ładnie i interesująco.
Teraz uczy się dzieci czytania ze zrozumieniem. Kiedyś trzeba było czytać, rozumieć, dokonać analizy, syntezy, streszczenia. Porównanie tego z dzisiejszym testem to jak to mawiają- porównał byka do indyka.
Po trzydziestu latach od matury nadal potrafię rozwiązać  te żałosne teściki na 70-80%. Swojej natury teraz bym już nie zdał.

Praktyki studenckie to zawsze była kpina. Moze jest u zelnia która to uczciwie prowadzi, ale moje praktyki, lata temu, polegały na konieczności "załatwienia" kwitka, praktyki moich dzieci dokładnie tak samo. Na piątym roku z corocznych obowiązkowych praktyk tylko jedna faktycznie się odbyła. Pozostałe polegają na tym że jedzie się do firmy oferującej praktykę i odbiera w kadrach zaświadczenie że się ją odbyło. Jedyne faktyczne przygotowanie do zawodu odbywało się w szkołach zawodowych. To było dokładnie to co niemiecki Ausbildung. Trzy dni w warsztacie, dwa w klasie. Albo dwa na budowie, trzy w ławce szkolnej. Ślusarz w szkole pracował na tokarce, frezarce, szlifierce. Murarz stawiał budynki, tynkowal je, mieszał zaprawę. Kończył naukę wymagając tylko doświadczenia, bo umiejętności już miał.

A jak chodzi o statystyki. Nie wiem skąd ty wziąłeś te 8%. Dwudziestolecie międzywojenne? Za moich czasów (lata 80-te) studiowało ok. 25 % młodzieży. To zapewniało w miarę sensowny poziom studiów. Dla obecnych licencjatów były szkoły pomaturalne, technika, licea zawodowe. Nikt nie udawał, że to jest wyższe wykształcenie, bo ono takie nie jest. Teraz wyrównaliśmy do zachodu. Jest niższe wyższe i wyższe wyższe. Ale żadne z nich nie jest za wysokie, bo nie wolno stwarzać dzieciom barier. Przecież musi był lekko, łatwo i przyjemnie.

155

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
Lagrange napisał/a:

Po maturze nie tylko umiałem pisać obszerne pisma używając poprawnej polszczyzny. Listy które wówczas pisałem do znajomych były interesującymi opowiadaniami. Oni podobnie. Pisali dużo, ładnie i interesująco.
Teraz uczy się dzieci czytania ze zrozumieniem. Kiedyś trzeba było czytać, rozumieć, dokonać analizy, syntezy, streszczenia. Porównanie tego z dzisiejszym testem to jak to mawiają- porównał byka do indyka.

Właśnie wtedy się dużo pisało. Zadana forma pracy pisemnej i trzeba się było do niej dostosować. Dlatego już kończąc liceum mogłem się bawić dobieraniem formy pod cel, który chciałem osiągnąć. Przydaje się tylko do pisania na forum? wink No nie tylko, od lat muszę pisać przeróżne pisma do urzędów, instytucji, nawet para procesowe. Kiedyś uwielbiałem pisać prawdziwe listy. Dziś większość ludzi już nawet nie rozumie, że pisząc ręcznie naprawdę inaczej formułuje się myśli i przelewa je w słowa na kartce. Napier…..ją tylko tymi kciukami po smartfonie... lol

Lagrange napisał/a:

Po trzydziestu latach od matury nadal potrafię rozwiązać  te żałosne teściki na 70-80%. Swojej natury teraz bym już nie zdał.

He, he pewnie przyjdzie okazja się wkrótce sprawdzić jak synek będzie zdawał. Z większości przedmiotów bym się nie bał, może z tej matmy, bo ja matmy zawsze nienawidziłem i nie rozumiałem. Po czym ze względów taktycznych w ostatniej klasie zmieniłem zdanie i postanowiłem zdawać na maturze matematykę. Pisemny zdałem na 5 ale nie byłem zwolniony z ustnego, bo w poprzedniej klasie miałem na koniec tylko tróję z matmy. Musiałem więc przystąpić do ustnego, który zdałem przed komisją na 6. Z języka polskiego miałem na maturze 6 jako chyba jeden z czterech osób, z czego dwie były z klasy humanistycznej). No i a propos tych "streszczeń". Moja polonistka nie oceniała mojej pracy maturalnej ale zdradziła mi przed wynikami, że ją czytała. Powiedziała - trudne zadanie mają koleżanki, albo dostaniesz pałę, albo szóstkę.
Kiedyś ze szkoły można było wynieść choć minimalną erudycję. Teraz o ile widzę dobrze, młodzież "przerabia" lektury nawet ich nie czytając i nauczycielom nie tylko to nie przeszkadza ale oni to nawet inicjują.

Lagrange napisał/a:

Praktyki studenckie to zawsze była kpina.

Ja bym się z tym nie zgodził. Co roku miałem w wakacje praktyki organizowane przez uczelnię, praktycznie zawsze wyjazdowe. Fajne to było i kończyło się zawsze zaliczeniem praktyki przez oddanie plonów swojej pracy. Jedną praktykę miałem taką, że samemu trzeba było sobie zorganizować pracę. Byłem, 2 tygodnie pracowałem, zobaczyłem jak to wygląda od strony prawdziwego życia. Zresztą w czasie studiów wykonywałem trochę dorywczych prac na rzecz normalnych firm. Dziś wygląda to dość podobnie. Przychodzą studenci, którzy chcą odbyć praktykę, przychodzą tacy co chcą tylko pieczątkę. Z mojego punktu widzenia, to ich sprawa ale z tymi, którzy byli na praktykach i chcą podtrzymywać kontakt często taki kontakt jest i szansa na pracę.

156

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
Lou71.71 napisał/a:

Niestety ubolewam (mam osobisty kontakt ) że poziom wiedzy i umiejętności studentów z roku na rok się pogarsza, co nie idzie w parze z poczuciem wartości studenta lub absolwenta.

osobisty kontakt? super! mama też ma:) a poczucie własnej wartości chyba dobrze żeby było jak najwyższe:) moje podejście do rynku pracy zawsze takie było, i miałem ku temu podstawy, aczkolwiek pracodawcy nie zawsze to dostrzegali. Praktyki studenckie - nie wyobrażałbym sobie jak to rozplanować finansowo, jeśli na takich praktykach nie ma wynagrodzenia, a czasem pieniędzy ledwo wystarczało nawet przy odpłatnej pracy. Snake całki! super:) ja lubiłem, ale w szkole nie było, sam się uczyłem i były bardzo ciekawe.

157

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
nudny.trudny napisał/a:

Snake całki! super:) ja lubiłem, ale w szkole nie było, sam się uczyłem i były bardzo ciekawe.

Całki i pochodne miałem w szkole. Ich praktyczne wykorzystanie też. To było na początku lat osiemdziesiątych. Jak zobaczyłem co moje córki miały na matematyce w szkole na początku XXI wieku (wówczas 13-te liceum w Polsce), to gorzko zapłakałem nad stanem polskiej edukacji.

158 Ostatnio edytowany przez Benita72 (2019-07-08 10:49:05)

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
Lagrange napisał/a:
nudny.trudny napisał/a:

Snake całki! super:) ja lubiłem, ale w szkole nie było, sam się uczyłem i były bardzo ciekawe.

Całki i pochodne miałem w szkole. Ich praktyczne wykorzystanie też. To było na początku lat osiemdziesiątych. Jak zobaczyłem co moje córki miały na matematyce w szkole na początku XXI wieku (wówczas 13-te liceum w Polsce), to gorzko zapłakałem nad stanem polskiej edukacji.

Tu chyba dużo zależy od profilu klasy, i kiedyś tez tak było. Inny program był w klasie mat- fizj, inny w biol-chem, a jeszcze inny w humanistycznej. Obecnie jest to chyba jeszcze bardziej zróżnicowane. Czego nie obejmowal program z matematyki, co byłoby przydatne Twoim zdaniem? Pytam z ciekawości.

Ja powtorze jeszcze raz - uważam, ze obecnie program jest przeladowany nieprzydatnymi informacjami, podręczniki znow napisane jezykiem nieprzejrzystym, skomplikowanym, jakby miały to być rozprawki naukowe na dany temat, a nie zaznajamianie ucznia z nowym obszarem wiedzy.
Sprzyja to systemowi zakuc/zdac/zapomnieć, a nie o to chyba powinno chodzic.

edit - powtorzenia

159

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
Benita72 napisał/a:
Lagrange napisał/a:
nudny.trudny napisał/a:

Snake całki! super:) ja lubiłem, ale w szkole nie było, sam się uczyłem i były bardzo ciekawe.

Całki i pochodne miałem w szkole. Ich praktyczne wykorzystanie też. To było na początku lat osiemdziesiątych. Jak zobaczyłem co moje córki miały na matematyce w szkole na początku XXI wieku (wówczas 13-te liceum w Polsce), to gorzko zapłakałem nad stanem polskiej edukacji.

Tu chyba dużo zależy od profilu klasy, i kiedyś tez tak było. Inny program był w klasie humanistycznej, inny w biol-chem, a jeszcze inny w humanistycznej. Obecnie jest to chyba jeszcze bardziej zróżnicowane. Czego nie obejmowal program z matematyki, co byłoby przydatne Twoim zdaniem? Pytam z ciekawości.

Ja byłem w mat-fiz, córka mat-inf, więc profil podobny. Nie miała całek, pochodne w ograniczonym zakresie, rachunek prawdopodobieństwa okrojony, tak samo badanie funkcji. Może nie każdy to potrzebuje, ale teoretycznie po tej klasie ktoś może wybrać matematykę na studiach, a wtedy jak zacząć całki powierzchniowe bez elementarnej wiedzy o calkach.

160

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami

No z tym masz racje, profilowanie klas miało pomoc przy przygotowaniu się na studia. Cos czuje, ze trzeba będzie zexplorowac temat.
( ja bylam w mat-fiz, co prawda przed samą maturą trochę się pogubiłam w materiale big_smile, ale pamiętam i calki, rach prawd, i równania różniczkowe - choć te chyba były już dla chętnych; ale tez mielismy w klasie roznych zapalencow matematycznych, wiec człowiek chocby nie chciał, to się w temat wciagnal).
Duzo tez zależy od nauczyciela, jak potrafi zainteresować tematem, wtedy i kolka przedmiotowe maja zainteresowanie, i uczniowie sami z siebie się interesują czyms poza programem glownym.
Najgorzej, jak tylko monotonnie podawana wiedza jak papka, każdego by znudzilo ( ja tak się uczylam/nie uczylam historii np.)

161

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
Benita72 napisał/a:

Najgorzej, jak tylko monotonnie podawana wiedza jak papka, każdego by znudzilo ( ja tak się uczylam/nie uczylam historii np.)

Myślę że z tą papka jest trochę tak, że jak kogoś coś nie interesuje, to się nie przykłada.
Ja właśnie historii nie lubiłem i dla mnie to było męczące. Kolega za to dyskutował, dopytywał się, zmuszał nauczyciela do dawanie więcej z siebie. I on był zadowolony z poziomu. Ja dzięki niemu mogłem lekko drzemac.

162 Ostatnio edytowany przez Lucy-on-the-roof (2019-07-08 20:36:56)

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami

Z cyklu "Polak potrafi":

"Od września licea w całej Polsce będę musiały zmierzyć się z kumulacją roczników. Już teraz szkoły przygotowują się na najgorsze. Ogólniak im. José Marti na warszawskich Bielanach ćwiczy z uczniami jeden kierunek ruchu na korytarzach tak, żeby od początku przyszłego roku szkolnego pomieścić na nich dwukrotnie więcej pierwszoklasistów."
Źródło: wp.pl, marzec br.

163

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
Lagrange napisał/a:

Całki i pochodne miałem w szkole. Ich praktyczne wykorzystanie też. To było na początku lat osiemdziesiątych. Jak zobaczyłem co moje córki miały na matematyce w szkole na początku XXI wieku (wówczas 13-te liceum w Polsce), to gorzko zapłakałem nad stanem polskiej edukacji.

Do szkoły średniej chodziłam w latach 90-tych. Badanie przebiegu funkcji przerabialiśmy bardzo dokładnie, pochodne także. Pamiętam, że podczas lekcji z rachunku prawdopodobieństwa uczyliśmy się grać w brydża, równocześnie licząc jaką mamy możliwość trafienia pożądanej karty. Tylko z całkami trochę nie zdążyliśmy, ale znalazły się w programie i jak najbardziej o nie zahaczyliśmy. Była to szkoła techniczna, ale z kierunkiem pedagogicznym (nauka zawodu), generalnie bliżej nam było do humanistów niż ścisłowców.

Syn w technikum mechatronicznym (ukończył je dwa lata temu) miał to wszystko, ale jednak całek, te poznał dopiero na studiach. Twierdzi też, bo przed chwilą zapytałam, że rachunek prawdopodobieństwa mało dokładnie, na dwa pozostałe zagadnienia położono duży nacisk i ostro ich 'cisnęli'.

Jeśli zaś chodzi o wspomnianą papkę, to przecież dzisiejsza szkoła dysponuje szeregiem technicznych możliwości, o których my mogliśmy tylko marzyć. Szkoda, że tak często stanowią one głównie dumę z faktu posiadania i/lub podnoszą atrakcyjność danej placówki w rankingach, ale nie są wykorzystywane w takim zakresie, by istotnie uczynić lekcje atrakcyjniejszymi, a materiał lepiej przyswajalnym.

164

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
Olinka napisał/a:

Jeśli zaś chodzi o wspomnianą papkę, to przecież dzisiejsza szkoła dysponuje szeregiem technicznych możliwości, o których my mogliśmy tylko marzyć. Szkoda, że tak często stanowią one głównie dumę z faktu posiadania i/lub podnoszą atrakcyjność danej placówki w rankingach, ale nie są wykorzystywane w takim zakresie, by istotnie uczynić lekcje atrakcyjniejszymi, a materiał lepiej przyswajalnym.

Ale to nie o możliwości techniczne chodzi. Problem polega na tym że nie uczymy młodzieży zdobywania. Wszystko ma być podane na tacy. Wiedza z monitora, żarcie z mikrofalówki, miłość z harlequina. O nic nie trzeba się starać, bo bąbelkowi się należy. A potem bąbelek kończy szkoły i okazuje się że nic nie umie. Bo czytał tylko streszczenie, bo się nie uczył, tylko skopiował z wikipedii, bo jak nie zdał to miał osiem poprawek więc w końcu dla świętego spokoju go puścili. My nie mieliśmy internetu, więc trzeba było pójść do biblioteki, poszukać, wypożyczyć. Ja nie miałem religii ani sześciu godzin wf-u, ale w szkole spędzałem po siedem-osiem godzin dziennie. Potem zadania domowe. Mimo tego był czas na imprezę, na wypad za miasto, na majsterkowanie, na pomoc ojcu. Teraz dzieciaki mają tyle samo godzin, do tego korki, zajęcia dodatkowe, a i tak jak pokończą te swoje szkoły, to niewiele wiedzą. Mając sześć godzin polskiego w tygodniu, nie potrafią sklecić poprawnie trzech zdań. Nie wiem jak to naprawić, ale może szkoła powinna być przywilejem a nie obowiązkiem? Może studia powinno kończyć 30% młodzieży a nie 70%? A może nauczyciele zamiast tworzyć tony dokumentacji powinni zająć się dydaktyką? Może wysokość dotacji uzależnić od wyniku egzaminacyjnego szkoły na tle gminy/powiatu/województwa. Nie chcę tego roztrząsać, bo problemy polskiej szkoły już mnie nie dotyczą. Dzieci je pokończyły, wnuki będą się uczyć poza Polską. Szkoda mi tylko, bo polska szkoła była dobra. Świadczy o tym to, że dzieci emigrantów miały zawsze rok- dwa na naukę języka zanim tubylcy dogonili je z wiadomościami. A teraz równamy w dół.

165 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2019-07-08 21:47:04)

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
Lagrange napisał/a:
Olinka napisał/a:

Jeśli zaś chodzi o wspomnianą papkę, to przecież dzisiejsza szkoła dysponuje szeregiem technicznych możliwości, o których my mogliśmy tylko marzyć. Szkoda, że tak często stanowią one głównie dumę z faktu posiadania i/lub podnoszą atrakcyjność danej placówki w rankingach, ale nie są wykorzystywane w takim zakresie, by istotnie uczynić lekcje atrakcyjniejszymi, a materiał lepiej przyswajalnym.

Mając sześć godzin polskiego w tygodniu, nie potrafią sklecić poprawnie trzech zdań. .

Testy, testy, testy, testy, testy... Sprawdzanie wiedzy i umiejętności w sposób odtwórczy a nie twórczy. Wystarczy wskazać odpowiedzieć, zamiast ją  wyselekcjonować z pamięci, sformułować i przedstawić. Nie umieją formułować wypowiedzi ani pisemnie ani ustnie.

166

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
nudny.trudny napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

Niestety ubolewam (mam osobisty kontakt ) że poziom wiedzy i umiejętności studentów z roku na rok się pogarsza, co nie idzie w parze z poczuciem wartości studenta lub absolwenta.

osobisty kontakt? super! mama też ma:) a poczucie własnej wartości chyba dobrze żeby było jak najwyższe:) moje podejście do rynku pracy zawsze takie było, i miałem ku temu podstawy, aczkolwiek pracodawcy nie zawsze to dostrzegali. Praktyki studenckie - nie wyobrażałbym sobie jak to rozplanować finansowo, jeśli na takich praktykach nie ma wynagrodzenia, a czasem pieniędzy ledwo wystarczało nawet przy odpłatnej pracy. Snake całki! super:) ja lubiłem, ale w szkole nie było, sam się uczyłem i były bardzo ciekawe.

Osobisty/zawodowy. Mam pod opieką studentów, za których też nie ma żadnej zapłaty, a pracy z nimi duuuużo.  Mama ma raczej kontakt córka, syn-rodzin i raczej nie interesuje się poziomem jego wiedzy i umiejętności zawodowych.
Uważam, że poczucie własnej wartości na wyrost jest bardzo szkodliwa dla pracy. Wyobraź sobie, że student/praktykant uważa, że wie więcej niż jest rzeczywiście i upiera się przy tym (mając wysokie poczucie wartości).

167

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami

wink studentów pod opieką, super!:D jak moja mama. hmm w Twojej wypowiedzi też jest racja:) bo wysokie poczucie własnej wartości, gdy nie łączy się ze świadomością co można by poprawić, może też utrudniać funkcjonowanie na rynku pracy. Ja znam swoją wartość pod tym względem, ja np. pisałem olimpiadę i zyskałem uprawnienie do 100% wyniku z matury z tego przedmiotu, gdzie sporo z pracodawców lub specjalistów z dziedziny HR:) pewnie nie wie nawet o takiej możliwości:) a szkoleń, kursów i certyfikatów mam na kilka stron, więc moje oczekiwania wobec rynku pracy są adekwatne, niestety ten rynek nie jest łatwy. Eksperci od HR:) chyba wolą korporacyjną nowomowę, a ja mówię konkretnie i własnym językiem o realnych rzeczach, czyli hmm jakby to powiedzieć "nie pasuję do kultury organizacyjnej" big_smile (trochę z ich sloganów znam już na pamięć) oczywiście są też inne dziedziny gdzie mam niższą samoocenę i to też ma uzasadnienie:)

Lagrange napisał/a:

Całki i pochodne miałem w szkole. Ich praktyczne wykorzystanie też. To było na początku lat osiemdziesiątych. Jak zobaczyłem co moje córki miały na matematyce w szkole na początku XXI wieku (wówczas 13-te liceum w Polsce), to gorzko zapłakałem nad stanem polskiej edukacji.

super!<3 praktyczne wykorzystanie to może coś z mechaniki Lagrange:D Twój nick przypomnina mi o jednej fajnej książce z czasów liceum, wróciłbym do niej, ruch punktu materialnego wewnątrz powierzchni tworzonej przez funkcję wielu zmiennych to byłoby ciekawe:)

co do testów, nie jest źle gdy tego typu pytania stanowią niewielką część całości, np. na maturze rozszerzonej z angielskiego jeśli dobrze pamiętam było to około 50%, a na maturze z matematyki chyba tylko 10 punktów albo nawet żadnego. Nie podobało mi się ocenianie zgodnie z kluczem, ale pamiętam że przyznawano pełną ilość punktów w przypadku przedstawienia poprawnego rozwiązania innego niż przewidzianego.

Gdybym był w wieku obowiązkowej edukacji, chyba rozważyłbym naukę indywidualną w domu, ale może waszym zdaniem takie rozwiązanie też ma wady:) wydaje mi się, że wtedy można w własnym tempie (szybszym niż szkolne) ukończyć te rzeczy które są obowiązkowe, zdać testy, a później na studiach jest już większa swoboda co do wyboru kierunku kształcenia, trybu (np. ITS), i można to połączyć z pracą.

168

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
nudny.trudny napisał/a:

Gdybym był w wieku obowiązkowej edukacji, chyba rozważyłbym naukę indywidualną w domu, ale może waszym zdaniem takie rozwiązanie też ma wady:) wydaje mi się, że wtedy można w własnym tempie (szybszym niż szkolne) ukończyć te rzeczy które są obowiązkowe, zdać testy, a później na studiach jest już większa swoboda co do wyboru kierunku kształcenia, trybu (np. ITS), i można to połączyć z pracą.

Mam znajomych, którzy nie puszczają dzieci do szkoły ale zdecydowali się na naukę w domu i sobie chwalą.

Tak na marginesie tego medialnego aj waj o braku miejsc w szkołach, że szkoły średnie ze względu na podwójny rocznik pękną w szwach. Snuje się wizje zmianowych lekcji, przeciskania się przez hordy dzieci na korytarzach i tym podobne bzdury.
W roku szkolnym 2019/20 łącznie z podwójnym rocznikiem w liceach ogólnokształcących będzie ok. 652 tysięcy uczniów wszystkich klas. W roku szkolnym 2009/10 bez żadnych podwójnych roczników w liceach było 656 tysięcy uczniów. W roku 2004/5 747 tysięcy. Czy ktoś widział jakieś rozpęknięte wówczas liceum? Powszechną naukę na zmiany? Do szkół średnich poszły teraz dwa roczniki z niżu demograficznego, które nawet razem nie dają tylu uczniów co roczniki z wyżu, który wchodził do szkół średnich w ubiegłej dekadzie. No ale jest wielki krzyk, bo ktoś się nie dostał do wymarzonego liceum. Przecież to jest piramidalna bzdura, bo akurat tzw. wymarzone licea zawsze miały nadpodaż chętnych uczniów, gdzie na jedno miejsce w szkole ubiegało się co najmniej kilku chętnych. Z prostej dedukcji wynika, że co roku do tych wymarzonych szkół nie dostawała się większość chętnych. Nawet to, że są dzieci, które nie dostały się do żadnego liceum najprawdopodobniej wynika z tego, że mając możliwość kilkukrotnej aplikacji składano ich kilka do różnych profilów klas ale w ramach tej samej szkoły. W moim mieście są 2-3 renomowane licea co roku oblegane i co roku dostaje się tam tylko śmietanka wybrańców. Reszta musi się obejść smakiem i zadowolić się nauką w mniej renomowanych szkołach. No ale można z tego zrobić ogólnonarodowe larum...

169

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami

Snake,
Zgadzam się. I dodam jeszcze swoje 3 grosze - ludzie nie interesując się problemem dokładniej, np.czytając nagłówki w "ulubionych", "zaufanych" gazetach czy w internecie powtarzają często mylne informacje.

170

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
Snake napisał/a:

Tak na marginesie tego medialnego aj waj o braku miejsc w szkołach, że szkoły średnie ze względu na podwójny rocznik pękną w szwach. Snuje się wizje zmianowych lekcji, przeciskania się przez hordy dzieci na korytarzach i tym podobne bzdury.
W roku szkolnym 2019/20 łącznie z podwójnym rocznikiem w liceach ogólnokształcących będzie ok. 652 tysięcy uczniów wszystkich klas. W roku szkolnym 2009/10 bez żadnych podwójnych roczników w liceach było 656 tysięcy uczniów. W roku 2004/5 747 tysięcy. Czy ktoś widział jakieś rozpęknięte wówczas liceum? Powszechną naukę na zmiany? Do szkół średnich poszły teraz dwa roczniki z niżu demograficznego, które nawet razem nie dają tylu uczniów co roczniki z wyżu, który wchodził do szkół średnich w ubiegłej dekadzie. No ale jest wielki krzyk, bo ktoś się nie dostał do wymarzonego liceum. Przecież to jest piramidalna bzdura, bo akurat tzw. wymarzone licea zawsze miały nadpodaż chętnych uczniów, gdzie na jedno miejsce w szkole ubiegało się co najmniej kilku chętnych. Z prostej dedukcji wynika, że co roku do tych wymarzonych szkół nie dostawała się większość chętnych.

I mogłabym się z tym wszystkim zgodzić, gdyby nie fakt, że reforma została przeprowadzona w pośpiechu, nie dając samorządom czasu na przygotowanie się do zmian, w tym stworzenie placówek zgodnych z obecnym zapotrzebowaniem. Oczywiście, że powinna być jakaś rywalizacja i odsiew słabszych, ale teraz uczniowie z naprawdę wysokimi średnimi, posiadający potencjał i nadzieję na dalsze kształcenie na wysokim poziomie nie dostali się do wybranych liceów, bo po prostu zabrakło dla nich miejsc. Zabrakło, bo oświata nie odpowiada na zapotrzebowanie, MEN wyraźnie wychodzi z założenia, że nieważne jaka przyszłość czeka te dzieci, trzeba im zapewnić JAKIEŚ miejsce w szkole. Dla mnie to jest chore myślenie.

Pomijam przy tym, że nigdy nie powinno chodzić o to, aby jakoś kształcić, ale żeby każda jednostka miała szansę rozwijać się do takiego poziomu, jakie umożliwiają jej osobiste predyspozycje, co z kolei przełoży się na mądry, wykształcony i z ogromnym potencjałem naród. Taki sposób myślenia przyjęła na przykład Norwegia, która jeszcze kilka dekad temu była w ogonie jeśli chodzi o kształcenie. Teraz umieszczono je na górnej pozycji listy priorytetów i to już przekłada się na wysoki poziom edukacji, ogólny poziom społeczeństwa, ilość wynalazków, patentów, innowacyjnych rozwiązań. To na co u nas się stawia, wymownie przemilczę.   

Snake napisał/a:

Nawet to, że są dzieci, które nie dostały się do żadnego liceum najprawdopodobniej wynika z tego, że mając możliwość kilkukrotnej aplikacji składano ich kilka do różnych profilów klas ale w ramach tej samej szkoły. W moim mieście są 2-3 renomowane licea co roku oblegane i co roku dostaje się tam tylko śmietanka wybrańców. Reszta musi się obejść smakiem i zadowolić się nauką w mniej renomowanych szkołach. No ale można z tego zrobić ogólnonarodowe larum...

To akurat pokazuje, że chyba nie do końca orientujesz się w jaki sposób przebiega system rekrutacji do szkół średnich. Z reguły każdy uczeń wybiera sobie jakąś alternatywę na wypadek "W", bo system jak najbardziej to umożliwia, nawet jeśli w ramach tej samej szkoły wybiera się po kilka różnych profili. Jeśli teraz to nie zadziałało, to znaczy, że w czymś innym tkwi problem.

171

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami

Olinko,
To ty dużo nie rozumiesz. A twoje informacje przeczą sobie. Świadectwa z paskiem ... hmmm każdy wie jak to wygląda. Można mieć oceny dostateczne z matematyki czy j.polskiego, a z religii czy plastyki szóstki i już mamy świadectwo z paskiem i wysoką średnią. Sama kiedyś mówiłaś, że nie ważna jest średnia.
Poza tym kolejne twoje zdanie - trzeba dzieciom zapewnić jakieś miejsce w szkole ... skąd ty takie informacje czerpiesz ...
Następne - powiedz kiedy samorządy przygotowywały  coś w związku z reformami szkolnictwa (to nie pierwsza reforma). A i tak teraz był stosunkowo duży budżet na wyposażenie szkół ...
Czemu piszesz, że nie zadziałała możliwość wpisania kilku szkół - otóż była taka możliwość i zadziałała. No, ale jeśli uczeń nie podołał wymogom, to może lepiej, że nie będzie się męczył przez kolejne lata. Są jeszcze szkoły branżowe (których nie było i słabi uczniowie byli siłą przepychani z klasy do klasy, aby mogli ukończyć szkołę). Dla tych którzy w ogóle nie mają ochoty na naukę pozostaną OHP - i takich ludzi potrzeba.

172

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami

Ale po co samorządy mają tworzyć jakieś placówki pod nowe zapotrzebowanie skoro akurat lista szkół ogólnokształcących jest prawie stała i obsługiwała do tej pory bez problemów wyże demograficzne? Jeśli nawet idąc za niżem zmniejszano w tych szkołach ilość klas, to wystarczało odpowiednio zwiększyć ilość klas. Dokładnie tak też to zrobiono, zwiększono ilość pierwszych klas.

Jeżeli uczeń w ramach alternatywy wybrał kilkukrotnie tą samą bardzo obleganą szkołę tylko zmieniając profil klasy, to sam sobie jest winien. To że ma czerwony pasek o niczym nie świadczy. Co najwyżej o tym, że ci co się dostali mieli paski bardziej czerwone. Trzeba było obstawić przynajmniej 2-3 szkoły, z czego przynajmniej jedną mniej "prestiżową". No sorki ale to, że ktoś nie dostał się do wymarzonej prestiżowej szkoły, to nie jest żaden dramat. Co mają powiedzieć ci co w czasach wyżu się też do nich nie dostali, bo konkurencja była wysoka i musieli o zgrozo kończyć jakiś pośledni ogólniak?

173

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami

Idąc po kolei:

Lou71.71 napisał/a:

Świadectwa z paskiem ... hmmm każdy wie jak to wygląda. Można mieć oceny dostateczne z matematyki czy j.polskiego, a z religii czy plastyki szóstki i już mamy świadectwo z paskiem i wysoką średnią. Sama kiedyś mówiłaś, że nie ważna jest średnia.

Nadal podtrzymuję swoje zdanie, bo się z tym nie zgadzam, co - jak słusznie zauważyłaś - już wyraziłam w innym wątku forum, ale póki co poza ocenami nie wprowadzono żadnego innego kryterium, które miałoby szacować wartość ucznia na tym rynku.

Lou71.71 napisał/a:

Poza tym kolejne twoje zdanie - trzeba dzieciom zapewnić jakieś miejsce w szkole ... skąd ty takie informacje czerpiesz ...

Oczywiście, że trzeba dzieciom zapewnić miejsce w jakiejś szkole, bo póki co mamy obowiązek szkolny, co samo w sobie narzuca ten wymóg.

Lou71.71 napisał/a:

Następne - powiedz kiedy samorządy przygotowywały  coś w związku z reformami szkolnictwa (to nie pierwsza reforma). A i tak teraz był stosunkowo duży budżet na wyposażenie szkół ...
Czemu piszesz, że nie zadziałała możliwość wpisania kilku szkół - otóż była taka możliwość i zadziałała. No, ale jeśli uczeń nie podołał wymogom, to może lepiej, że nie będzie się męczył przez kolejne lata. Są jeszcze szkoły branżowe (których nie było i słabi uczniowie byli siłą przepychani z klasy do klasy, aby mogli ukończyć szkołę). Dla tych którzy w ogóle nie mają ochoty na naukę pozostaną OHP - i takich ludzi potrzeba.

Budżet na wyposażenie szkół to zdecydowanie nie jest to samo co przygotowanie odpowiedniej ilości miejsc, bo potrzebne są jeszcze budynki, a w nich stosowna ilość sal lekcyjnych, nauczycieli. Przed wprowadzeniem reformy alarmowano, że w tak krótkim okresie czasu nie da się tego przygotować we właściwy i zaspokajający potrzeby sposób. Nikt tego jednak nie słuchał na siłę forsując własną wizję.
I tak, uważam, że ta możliwość nie zadziałała, jeśli naprawdę mądre dzieci muszą teraz wybierać w tym co zostało, czyli często zaniżać swoje możliwości.

No cóż, zaczekamy, zobaczymy co pokaże rekrutacja uzupełniająca. Póki co nie ma jednak żadnych powodów do optymizmu.

174

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami

Olinko nakręcasz się zupełnie bez powodu. Coś ok. 0.6 - 0.7 % absolwentów podstawówek i gimnazjów nie dostało się do szkoły pierwszego wyboru. Głównie z racji metody na chytrą babę z Radomia, którą chcieli przechytrzyć system. Nie wybudujesz obok prestiżowego liceum drugiego takiego. Bo i po co?

175

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami

Olinko! Tak jak bardzo cenię twoją mądrość i rozwagę w wyrażaniu opinii, tak akurat w przypadku tego że uczniowie się nie dostali do określonej szkoły, to naprawdę nie stanowi problemu. Każdy z nas doświadczył w życiu zawodu. Nie poślubił wymarzonej dziewczyny/chłopaka, nie dostał wymarzonej pracy, nie zdał ważnego egzaminu. Życie trochę polega na tym żeby starać się osiągnąć jak najwięcej, ale radzić sobie też z porażkami. Uczeń który naprawdę chce się dostać do wymarzonego liceum i wymarzonej klasy poczeka rok i się dostanie. A jeśli nie, to za wysoko mierzył i musi się z tym pogodzić, że za wysokie progi na jego nogi.

176 Ostatnio edytowany przez polis (2019-07-10 18:21:54)

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami

Ale dlaczego ktoś, kto miał pecha urodzić się w podwójnym roczniku królików doświadczalnych PiS ma mieć dwa razy trudniej od kolegów, którzy poszli rok wcześniej? Albo tracić rok? Jest to niesprawiedliwe, bo wcale nie musiało tak być, a przyczyną tego, że tak jest była przeprowadzona bezmyślnie na chybcika reforma. Tę trudność zafundowali im ludzie, którzy mogli przewidzieć konsekwencje sowich czynów, a nie ślepy los przez którego mieli pecha urodzić się w roczniku mocno odstającym liczbą urodzeń od poprzedniego czy następnego. Już nie mówiąc o tym, że gdyby był to ślepy los i urodzili się w takim roczniku, to pewnie byłoby to dla nich lepsze, bo szkoły miałby wiedzę na kilka/kilkanaście lat przed ich przyjściem i więcej czasu na przygotowanie się.

177

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
polis napisał/a:

Ale dlaczego ktoś, kto miał pecha urodzić się w podwójnym roczniku królików doświadczalnych PiS ma mieć dwa razy trudniej od kolegów, którzy poszli rok wcześniej? Albo tracić rok? Jest to niesprawiedliwe, bo wcale nie musiało tak być, a przyczyną tego, że tak jest była przeprowadzona bezmyślnie na chybcika reforma. Tę trudność zafundowali im ludzie, którzy mogli przewidzieć konsekwencje sowich czynów, a nie ślepy los przez którego mieli pecha urodzić się w roczniku mocno odstającym liczbą urodzeń od poprzedniego czy następnego. Już nie mówiąc o tym, że gdyby był to ślepy los i urodzili się w takim roczniku, to pewnie byłoby to dla nich lepsze, bo szkoły miałby wiedzę na kilka/kilkanaście lat przed ich przyjściem i więcej czasu na przygotowanie się.

Ale to nie reforma jest temu winna. Dzieci które się nie dostały z opisanych wyżej powodów powinny obić twarze swoim głupim rodzicom którzy głosowali na tego a nie innego polityka. Poziom szkolnictwa jest systematycznie obniżany, dług publiczny z 30miliardow dolarów na koniec rządów komuny urósł do 300 miliardów. Do tego trzeba doliczyć indywidualne zadłużenie Polaków w obcych bankach. Jawne upolitycznienie wszystkich dziedzin życia. A Polacy jak te barany idą na wybory i głosują na tych którzy im rozdają z ich własnych podatków kwoty które jedynie napędzają inflację. Wybory wygrywa facet który mówi że na szczęście weszliśmy do unii, bo teraz Polacy mogą szukać pracy za granicą. Drugi jedzie na CeBIT sponsorowany przez Polskę i mówi "nie wiedziałem że polskie firmy są tak nowoczesne". I co? I wygrywa kolejne wybory. Pamiętam jak dziś jak nasz pan prezydent przed kamerami dzwonił do prezydenta Stanów Zjednoczonych i rzucił beztrosko haj du już du mister klington? Jak jego synek cierpiał na pomroczność jasną. I ten nieokrzesany tłumok jest teraz bohaterem narodowym i autorytetem.

Ta reforma jest tylko logiczną konsekwencją naszych wieloletnich wyborów. PiS nie jest tu ani lepszy ani gorszy od poprzedników. Znajoma, ucząc od 25 lat jednego przedmiotu w jednej szkole ma 15 różnych kompletów podręczników. Każdy do kolejnego, innego programu nauczania. Każda zmiana programu to mała lub duża reforma. Nauczyciele wielokrotnie strajkowali przeciw degrengoladzie która stała się udziałem polskiej szkoły. I co? I nic. Wszyscy mają to w dupie, mało tego, jeszcze na nauczycieli wyzywają. Nauczyciel ma stosować nowoczesne metody nauczania. Ale na czym? Koleżanka ma w klasie kompa z windowsem xp. Pozdro dla wójta który się szarpnął na sprzęt wycofany z urzędu gminy. Ja w firmie lepszy sprzęt złomowałem niż ona dostała do pracy. No ale oni pracują 18 godzin. Jak mogą narzekać? A że za te 18 godzin jest 2000 brutto? Więcej się leniom nie należy!!! Jak to? Nauczyciel nie jest wybitnym specjalistą? Nie chcę nic robić dodatkowo? To len śmierdzący!!! Przecież to jego zasrany obowiązek za te dwa koła mieć misję.

178 Ostatnio edytowany przez polis (2019-07-10 20:34:35)

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
Lagrange napisał/a:
polis napisał/a:

Ale dlaczego ktoś, kto miał pecha urodzić się w podwójnym roczniku królików doświadczalnych PiS ma mieć dwa razy trudniej od kolegów, którzy poszli rok wcześniej? Albo tracić rok? Jest to niesprawiedliwe, bo wcale nie musiało tak być, a przyczyną tego, że tak jest była przeprowadzona bezmyślnie na chybcika reforma. Tę trudność zafundowali im ludzie, którzy mogli przewidzieć konsekwencje sowich czynów, a nie ślepy los przez którego mieli pecha urodzić się w roczniku mocno odstającym liczbą urodzeń od poprzedniego czy następnego. Już nie mówiąc o tym, że gdyby był to ślepy los i urodzili się w takim roczniku, to pewnie byłoby to dla nich lepsze, bo szkoły miałby wiedzę na kilka/kilkanaście lat przed ich przyjściem i więcej czasu na przygotowanie się.

Ale to nie reforma jest temu winna.

No właśnie jest. Jak się wprowadza reformę, przez którą w tym samym czasie do liceum idą dwa roczniki, a w zasadzie nawet 2,5, bo część poszła do szkoły wcześniej, to łatwo obliczyć, że będzie potrzebne więcej miejsc, klas, nauczycieli. Dodawanie przerabia się w podstawówce.

Stres i zafundowanie dzieciakom wyścigu szczurów w tej sytuacji można była przewidzieć. No chyba mogli to zrobić, wszak większość posłów PiSu pokończyła tę fantastyczną ośmioklasową podstawówkę i wspaniałe czteroletnie liceum ze starego systemu, które miało tak super wysoki poziom. Czyżby było to niewystarczające, żeby dodać dwa roczniki i przewidzieć jaki to może mieć konsekwencje? Czyżby szkoła w poprzednim systemie nie była aż taka wspaniała i cudowna?

179

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
Lagrange napisał/a:
polis napisał/a:

Ale dlaczego ktoś, kto miał pecha urodzić się w podwójnym roczniku królików doświadczalnych PiS ma mieć dwa razy trudniej od kolegów, którzy poszli rok wcześniej? Albo tracić rok?

Ale to nie reforma jest temu winna. Dzieci które się nie dostały z opisanych wyżej powodów powinny obić twarze swoim głupim rodzicom którzy głosowali na tego a nie innego polityka.


Rodzice głosowali różnie. Ostatnia "reforma" to dzieło konkretnej partii politycznej, nie wszystkich. Głosy krytyczne były, ale zostały zignorowane, według zasady, że zwycięzca bierze wszystko.

"Reforma" wprowadziła wiele chaosu, ale niczego tak naprawdę nie zreformowała. Najważniejszy element dobrej szkoły to odpowiednio przygotowany do pracy nauczyciel, potrafiący pracować z młodzieżą i dysponujący odpowiednimi metodami nauczania. Czyli dobrą reformę należałoby zacząć od zmiany systemu kształcenia nauczycieli, zarówno tych nowych, jak i tych już pracujących w zawodzie, od przyjrzenia się JAK nauczyciele uczą, z jakimi problemami się stykają, z czym sobie nie radzą, a w czym są dobrzy i co można z tym zrobić. Tak, żeby szkoła dobrze służyła uczniowi, rodzicom, ale też żeby nauczyciel czuł się zadowolony z warunków pracy i skuteczny w tym co robi. Tymczasem główne uderzenie poszło w kierunku przekształceń administracyjno-organizacyjnych szkół, przy tej okazji pojawiły się różne przesunięcia zagadnień, które uczeń ma umieć, między rocznikami, plus zwiększenie godzin jednych przedmiotów i zmniejszenie innych.

180

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
polis napisał/a:

No właśnie jest. Jak się wprowadza reformę, przez którą w tym samym czasie do liceum idą dwa roczniki, a w zasadzie nawet 2,5, bo część poszła do szkoły wcześniej, to łatwo obliczyć, że będzie potrzebne więcej miejsc, klas, nauczycieli. Dodawanie przerabia się w podstawówce.

Ale czego nie zrozumiałaś? Samorządy wiedziały 2 czy 3 lata o kumulacji roczników. Przygotowały wystarczającą ilość miejsc w szkołach średnich. Zwiększono ilość klas w jednym roczniku. Na przykład szkoła, która miała 5 klas pierwszych stworzyła 8 klas. Tyle samo klas miała 10-15 lat temu kiedy był wyż w szkołach. Podwójny rocznik sięga swoją liczebnością co najwyżej do poziomu  pojedynczego rocznika z resztek wyżu w ubiegłej dekadzie.
Każdy normalny wie, że papiery składa się do kilku szkół co system umożliwia. Nie dostaniesz się do wymarzonej, bo jesteś za słaby, to dostaniesz się do innej, gdzie nie jest tak wyśrubowany poziom kandydatów. Tak zrobiło 99 % kandydatów do szkół średnich i są już na listach przyjętych do jakiejś szkoły do której aplikowali. Około 0,6-0,7 absolwentów szkół podstawowych i gimnazjów chciało przechytrzyć system i złożyło kilka aplikacji do tej samej szkoły ale różnych profili klas. Byli lepsi kandydaci i się nie dostali. Nie widnieją na liście przyjętych do żadnej szkoły i teraz po prostu muszą złożyć papiery do szkół, które wciąż mają wolne miejsca. Jak pisałem, w moim mieście są 2-3 ogólniaki o takiej renomie, że co roku dostaje się do nich co najwyżej 20 % chętnych albo i mniej. Tragedia prawda? Może trzeba oskarżyć te licea, że to ich wina, bo powinny się rozbudować ze trzy razy, bo nie można tak młodzieży zostawiać...

181

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
Snake napisał/a:

Ale po co samorządy mają tworzyć jakieś placówki pod nowe zapotrzebowanie skoro akurat lista szkół ogólnokształcących jest prawie stała i obsługiwała do tej pory bez problemów wyże demograficzne? Jeśli nawet idąc za niżem zmniejszano w tych szkołach ilość klas, to wystarczało odpowiednio zwiększyć ilość klas. Dokładnie tak też to zrobiono, zwiększono ilość pierwszych klas.

Samorządy dawały kasę na wyposażenie szkół podstawowych, m.in.urządzenie sal takich przedmiotów, których nie było w klasach 7 i 8

182

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami

Olinko,
Chyba nie można ci nic wytłumaczyć, bo "odwracasz kota ogonem". Kto ci powiedział, że uczniowie nie będą mieli miejsc w szkołach. Przecież na pewno wiesz o tym, że w tym roku mogli wybierać nawet kilkanaście szkół, a nie trzy jak było w poprzednim roku. Poza tym czemu snujesz takie czarnowidztwo...
Nie rozumiem co chcesz osiągnąć pisząc jakieś ogólniki nie mając żadnego potwierdzenia.
Jeśli okaże się, że znasz kogoś kto nie dostał się do żadnej szkoły średniej, to proszę o takie konkrety.

183 Ostatnio edytowany przez Bland44 (2019-07-10 22:11:29)

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
polis napisał/a:

Ale dlaczego ktoś, kto miał pecha urodzić się w podwójnym roczniku królików doświadczalnych PiS ma mieć dwa razy trudniej od kolegów, którzy poszli rok wcześniej? Albo tracić rok? Jest to niesprawiedliwe, bo wcale nie musiało tak być, a przyczyną tego, że tak jest była przeprowadzona bezmyślnie na chybcika reforma. Tę trudność zafundowali im ludzie, którzy mogli przewidzieć konsekwencje sowich czynów, a nie ślepy los przez którego mieli pecha urodzić się w roczniku mocno odstającym liczbą urodzeń od poprzedniego czy następnego. Już nie mówiąc o tym, że gdyby był to ślepy los i urodzili się w takim roczniku, to pewnie byłoby to dla nich lepsze, bo szkoły miałby wiedzę na kilka/kilkanaście lat przed ich przyjściem i więcej czasu na przygotowanie się.

Teraz martwicie się o podwójny rocznik, a nie martwiliście się, jak gimnazjum wygasało ... Tam z kolei w danym roczniku było mniej uczniów. W ogólnym rozliczeniu nauczyciele nie uczą ani mniej ani więcej uczniów, czy to z reformą czy bez. I uczniowie po gimnazjum nie zabierają miejsc uczniom po ósmej klasie. Przecież liceum po gimnazjum trwa 3 lata, a po klasie ósmej cztery. Czy to naprawdę takie skomplikowane?

184

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami

W moim województwie tzw. problem z niedostaniem się do wymarzonego ogólniaka dotknął tylko miasto wojewódzkie. O dziwo tego problemu nie ma w mniejszych miejscowościach, gdzie czasem jest tylko jedno liceum ogólnokształcące. Hm...

185

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
Snake napisał/a:

W moim województwie tzw. problem z niedostaniem się do wymarzonego ogólniaka dotknął tylko miasto wojewódzkie. O dziwo tego problemu nie ma w mniejszych miejscowościach, gdzie czasem jest tylko jedno liceum ogólnokształcące. Hm...

Ale przecież nie ma jeszcze ostatecznych list

186 Ostatnio edytowany przez polis (2019-07-10 22:35:51)

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
Snake napisał/a:
polis napisał/a:

No właśnie jest. Jak się wprowadza reformę, przez którą w tym samym czasie do liceum idą dwa roczniki, a w zasadzie nawet 2,5, bo część poszła do szkoły wcześniej, to łatwo obliczyć, że będzie potrzebne więcej miejsc, klas, nauczycieli. Dodawanie przerabia się w podstawówce.

Ale czego nie zrozumiałaś? Samorządy wiedziały 2 czy 3 lata o kumulacji roczników. Przygotowały wystarczającą ilość miejsc w szkołach średnich. Zwiększono ilość klas w jednym roczniku. Na przykład szkoła, która miała 5 klas pierwszych stworzyła 8 klas. Tyle samo klas miała 10-15 lat temu kiedy był wyż w szkołach. Podwójny rocznik sięga swoją liczebnością co najwyżej do poziomu  pojedynczego rocznika z resztek wyżu w ubiegłej dekadzie.

Tak wiem, że na samorządy zrzucono odpowiedzialność.

Co do wyżu demograficznego, no był kiedyś wyż demograficzny, tylko co z tego? To dalej nie zmienia postaci rzeczy, że podwójny rocznik nie jest częścią wyżu demograficznego i to co na nich spadło nie było nieuniknione. Fakt, że muszą walczyć o miejsca tak jakby byli zawdzięczają w 100% reformie i wcale nie musiało to dla nich tak wyglądać.

Lou71.71 Proponuję przejrzeć początek tego wątku, możesz wtedy zauważyć, że nie byłam fanką reformy od samego początku.

Snake nie dziwię się, że w małych miastach nie ma problemu. Ludzie stamtąd raczej uciekają za granicę albo do dużych miast, gdzie teraz jest problem.

187 Ostatnio edytowany przez Snake (2019-07-10 22:45:07)

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
Lou71.71 napisał/a:
Snake napisał/a:

W moim województwie tzw. problem z niedostaniem się do wymarzonego ogólniaka dotknął tylko miasto wojewódzkie. O dziwo tego problemu nie ma w mniejszych miejscowościach, gdzie czasem jest tylko jedno liceum ogólnokształcące. Hm...

Ale przecież nie ma jeszcze ostatecznych list

Oczywiście, te dzieciaki co chciały się tak dostać do prestiżowego ogólniaka, że obojętne im było czy to klasa biol-chem czy humanistyczna pójdą do któregoś z ogólniaków co mają jeszcze wolne miejsca i nagle okaże się, że żadnego problemu nie ma. Wiadomo jednak, że okresie przedwyborczym z czegoś trzeba robić aferę ale z g..... bicza nie ukręcisz.

polis napisał/a:

Tak wiem, że na samorządy zrzucono odpowiedzialność.

To straszne, samorządy nagle odkryły miesiąc temu, że do nich należy prowadzenie szkół?

polis napisał/a:

Co do wyżu demograficznego, no był kiedyś wyż demograficzny, tylko co z tego? To dalej nie zmienia postaci rzeczy, że podwójny rocznik nie jest częścią wyżu demograficznego i to co na nich spadło nie było nieuniknione. Fakt, że muszą walczyć o miejsca tak jakby byli zawdzięczają w 100% reformie i wcale nie musiało to dla nich tak wyglądać.

Niech się gówniarze uczą, że tak wygląda prawdziwe życie lol
Pomyśleć, że kiedy ja starałem się o przyjęcie na swoje wymarzone studia były tylko chyba 5-6 miejsc w kraju, które je prowadziły. Termin egzaminów się pokrywał więc nic nie dawało składanie papierów do kilku miejsc, zresztą wtedy się tego nie praktykowało za bardzo. Nie zdałeś, to wypadałeś. Można było jeszcze przenieść papiery na jakiś zupełnie inny kierunek albo iść do wojska. To były straszne czasy, a nie przepraszam straszne są teraz za PiS, bo trochę łebków będzie musiało pójść do jakiegoś byle jakiego ogólniaka, a nie tego hitowego, gdzie potem wpisujesz go sobie w CV...

188 Ostatnio edytowany przez Bland44 (2019-07-10 23:00:47)

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami

Polis,
Nie rozumiem po co piszesz, że nie byłaś fanką reformy. Ja nie napisałam - byłaś czy nie byłaś ... ???
Snake,
Ty miałeś możliwość pójścia do wojska big_smile
A co miały zrobić dziewczyny ... czekać do kolejnego roku i ew.udzielać korepetycji, bo pracy po ogólniaku raczej nie było

189

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami

Ale wojo to były 2 lata wyjęte z życiorysu. W marynarce 3 lata. I jak tu potem gonić rówieśników?

190

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
Lou71.71 napisał/a:

Olinko,
Chyba nie można ci nic wytłumaczyć, bo "odwracasz kota ogonem". Kto ci powiedział, że uczniowie nie będą mieli miejsc w szkołach. Przecież na pewno wiesz o tym, że w tym roku mogli wybierać nawet kilkanaście szkół, a nie trzy jak było w poprzednim roku. Poza tym czemu snujesz takie czarnowidztwo...
Nie rozumiem co chcesz osiągnąć pisząc jakieś ogólniki nie mając żadnego potwierdzenia.
Jeśli okaże się, że znasz kogoś kto nie dostał się do żadnej szkoły średniej, to proszę o takie konkrety.

Niczego nie trzeba mi tłumaczyć i niczego nie odwracam, bo NIGDZIE nie napisałam, że uczniowie będą mieli problem z dostaniem się do JAKIEJKOLWIEK szkoły. Jeśli już, to do szkoły o odpowiednim poziomie, bo w tym roku jest wyjątkowo dużo chętnych, by dostać się do wymarzonego, a obleganego liceum, które przecież magicznie nie zwiększyły ilości miejsc. To raczej Ty masz problem z właściwym zrozumieniem tego, co zawarłam w swoich postach. Wystarczy raz jeszcze do nich zajrzeć i przeczytać ze skupieniem. Wspomniałam tam między innymi, że póki co istnieje obowiązek szkolny, a to już wyklucza tę tezę, którą właśnie mi zarzuciłaś.

Lagrange napisał/a:

Olinko! Tak jak bardzo cenię twoją mądrość i rozwagę w wyrażaniu opinii, tak akurat w przypadku tego że uczniowie się nie dostali do określonej szkoły, to naprawdę nie stanowi problemu. Każdy z nas doświadczył w życiu zawodu. Nie poślubił wymarzonej dziewczyny/chłopaka, nie dostał wymarzonej pracy, nie zdał ważnego egzaminu. Życie trochę polega na tym żeby starać się osiągnąć jak najwięcej, ale radzić sobie też z porażkami. Uczeń który naprawdę chce się dostać do wymarzonego liceum i wymarzonej klasy poczeka rok i się dostanie. A jeśli nie, to za wysoko mierzył i musi się z tym pogodzić, że za wysokie progi na jego nogi.

Jak najbardziej się z tą retoryką zgadzam, ale pamiętajmy, że reforma jest po to, by coś naprawiać, a nie psuć, a tu wcale nie chodziło o to, by naprawić, ale by dla zasady wywalić stare, a wprowadzić swoje, jedynie słuszne.  Zupełnie nie brano tu pod uwagę sytuacji i dobra dzieci, które nie dość, że stały się królikami doświadczalnymi tej nieudolnej zmiany, to jeszcze 'w nagrodę' będą uczyć się w przepełnionych szkołach, bo przecież trzeba tych uczniów jakoś upchnąć.

I jeszcze cytat, moim zdaniem doskonale obrazujący to, co przez cały czas usiłuję przekazać: Uczniowie, którzy dostaliby się do dobrych liceów, pójdą więc do gorszych. Ci, którzy mogliby liczyć na miejsca w słabszych liceach, spadną do techników i szkół branżowych. - Pamiętajmy, że ludzie nie wybierają tak, jak mówi obecny minister, że sobie można zrobić stolarza albo jakiś inny zawód wybrać. Polecam panu ministrowi takie zabawy nad własną przyszłością. Natomiast trzeba poważnie traktować tych młodych ludzi - kilka dni temu powiedział Piotr Kowalczuk, wiceprezydent Gdańska.

Reforma szkolnictwa jest bardzo ważną reformą, powinna zostać solidnie przemyślana, skonsultowana, na koniec przygotowana, a to w jaki sposób PiS to przeprowadził, naprawdę woła o pomstę do nieba.

191 Ostatnio edytowany przez Lagrange (2019-07-11 06:40:17)

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
Lou71.71 napisał/a:

Snake,
Ty miałeś możliwość pójścia do wojska big_smile
A co miały zrobić dziewczyny ... czekać do kolejnego roku i ew.udzielać korepetycji, bo pracy po ogólniaku raczej nie było

Po tym poście zastanawiam się nad twoją poczytalnoscią. Porównujesz rok możliwości nauki do kolejnego podejścia z dwoma lub trzema latami łamania charakteru i udowadniania młodemu człowiekowi że jest gó...em? Ludzie okaleczali się żeby nie trafić do tego kurortu, a ty uwazasz że biedne są dziewczyny które nie miały możliwości doświadczyć tego upokorzenia? Nie wiesz o czym piszesz, to lepiej nie pisz.

192

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami

Lagrange, to był raczej zartobliwy komentarz Lou, przynajmniej ja tak go odczytałam.. moze się tak nie spinajmy w tych dyskusjach smile

Jeśli chodzi o nabor do dobrych szkol czy uczelni, to zawsze tak było, ze do dobrych szkol jest znacznie więcej kandydatow niż miejsc, i oby tak zostało.
Nauka w dobrej szkole, czy ukończenie jej, powinno być wyzwaniem, a nie, ze każdemu się należy. Selekcja pozytywna pomaga utrzymać poziom nauczania. (mam nadzieje, ze w przyszłym roku, jak moje dziecko będzie zdawać do LO, nie zmienie zdania w tym temacie big_smile)

(I w ogole, Olinka, watek miał być apolityczny - patrz pierwszy Twój post tego watku.. Powinnas swiecic przykładem, a tu takie buty big_smile )

193

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
Snake napisał/a:

Pomyśleć, że kiedy ja starałem się o przyjęcie na swoje wymarzone studia były tylko chyba 5-6 miejsc w kraju, które je prowadziły. Termin egzaminów się pokrywał więc nic nie dawało składanie papierów do kilku miejsc, zresztą wtedy się tego nie praktykowało za bardzo. Nie zdałeś, to wypadałeś. Można było jeszcze przenieść papiery na jakiś zupełnie inny kierunek albo iść do wojska. To były straszne czasy, a nie przepraszam straszne są teraz za PiS, bo trochę łebków będzie musiało pójść do jakiegoś byle jakiego ogólniaka, a nie tego hitowego, gdzie potem wpisujesz go sobie w CV...

A na co komu hitowe LO w CV, jak zaraz po nim można mieć, a nawet uważa się, że lepiej mieć wpisaną Prywatną Wyższą Szkołę Melanżu... wink

194

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami
Benita72 napisał/a:

(I w ogole, Olinka, watek miał być apolityczny - patrz pierwszy Twój post tego watku.. Powinnas swiecic przykładem, a tu takie buty big_smile )

Apolityczność wątku o działaniach rządu wobec społeczeństwa to mrzonka. Politycy prowadzą operacje na mózgu społeczeństwa. To jest tylko polityka, nic więcej.

195

Odp: Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami

Wiem, ale dużo lepiej byłoby porozmawiać o realiach szkolnych (sa pewnie osoby zainteresowane, jak ja np.) bez osądzania czy oceniania, ogolnie wplatywania agitacji politycznej.
No chyba, ze taki temat jest tylko pretekstem do prezentowania swoich preferencji politycznych.
Wtedy niech to będzie jasne od początku, i osoby niezainteresowane przepychankami będą mogly takie watki po prostu omijac.

Posty [ 131 do 195 z 246 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » STYL ŻYCIA I SPOŁECZEŃSTWO KOBIECYM OKIEM » Reforma szkolnictwa widziana naszymi oczami

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024