Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Strony 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 206 ]

Temat: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Witam was forumowicze smile
Piszę, bo nie daję już rady.. ale do rzeczy.
Mamy 2 dzieci, ja 28 lat on 33
Miesiąc temu rozstałam się z partnerem, nasz związek był burzliwy aczkolwiek zgrany, kochaliśmy się i zawsze umieliśmy się dogadać po kłótniach. Ostatnimi czasy po narodzinach naszego drugiegi dziecka coś przestało grać. On zaczął coraz więcej pracować, więcej go nie było w domu jak był. Mamy trochę długów i on po prostu chciał na to wszystko zarobić. Z dziećmi czasem nie widywał się wcale bo kiedy on szedł do pracy to one jeszcze spały a jak wracał to już spały. Ja byłam zmęczona, było mi smutno, siedziałam z dziecmi w domu, sama, rozmawiałam tylko z dziecmi. Kiedy on wracał po pracy słyszał ode mnie oczywiście, że chciałabym z nim spędzić czas, że nie okazuje mi uczuć, że siedzę sama, robię wszystko sama. Teraz to widzę, byłam głupia. Ale wtedy czułam się niekochana, niechciana, jak balast. Fakt faktem, że nie okazywał za dużo uczuć, nie było między nami bliskości. Oddaliliśmy się od siebie. W końcu przyszedł dzień w którym się wyprowadził.. on mi wykrzyczał, że ma mnie dosyć, że ciągl mam pretensje (lubił sobie dość sporo wypić praktycznie codziennie) że nawet się napić nie może. Nagle zapragnął mieć znajomych, chce mieć normalne życie, beztroskie. Nam coś uciekło, mieliśmy dużo problemów..powiedział, że nie wie czy kocha. Od tamtego czasu był jakieś 5 razy niby u dzieci jednak 4 razy to było jego pakowanie się, bez kontaktu z dziećmi. Zauważyłam, że zabiera wszystko co jego, wszystko. I świat runął.. był bezwzględny. Ja do tej pory walczyłam, tłumaczyłam, przepraszałam, chciałam cośnaprawić, chciałam żeby on tego chciał ale tydzień temu padło - przestałem Cię kochać, przepraszam. Czułam, że wyrwał mi serce. Mimo wszystko dalej próbowałam, nie wiem na co liczyłam.. mija miesiąc, on zabrał wszystkie swoje rzeczy. Nie wróci. Może to też moja wina, bo mogłam dać mu spokój, żeby przemyślał ale ja go utwierdzałam chyba tylko w tym, że dobrze zrobił. Jest już taki obcy... zamknięty w sobie, mruk, smutny, zmęczony. To nie ten człowiek, z którym tyle przeżyłam. Zmienił się..jednak dzielnie zniósł wszystkie moje histerie, płacze, złości, groźby, prośby, ciągłe gadanie. Nadal rozmawia ze mną normalnie, spokojnie, zawsze wysłucha i podtrzymuje na duchu. Nie krzyczy, wszystko rozumie.. dlatego chciałabym walczyć ale nie ma już chyba o co. On jest zdecydowany. Pytałam całkiem na chłodno, czy kogoś poznał.. mówi że nie, że jeśli pozna to się o tym dowiem. Boję się co będzie dalej.. na dodatek jego mama mnie nigdy nie lubiła, tolerowała ale nie lubiła. Nigdy nie miałyśmy kontaktu, jedynie jeśli to on do niej zadzwonił. Nigdy nie spytała mnie co u dzieci, czy zdrowe, nie przytulała, nie bawiła się z nimi. Ostatnie 2 miesiące związku było tak, że ona dzwoniła do partnera tylko i wyłącznie kiedy jego nie było w domu. On zawsze po tym był dla mnie opryskliwy. Nie mówiąc już o tym jak był u niej sam, po powrocie to samo, człowiek zmieniony o 180 stopni. Kiedy jest koło nas jest inny, ale kiedy ma z nią styczność zaraz robi się agresywny, zły, chamski, bez serca. Nie wiem co o tym wszystkim myslec, chcę mu dać wolność.. nie mam już szans na odbudowanie bo on się zaparł. Jego mama jest sama, nie wiem czy po prostu buntuje go, żeby mieć go przy sobie czy co..obiecuje mu złote góry a on wierzy, że bez nas będzie super bo będzie sam dla siebie, z mamusią która o niego zadba lepiej niż ja.. Chciałabym, żeby oprzytomniał.. ale nie dałam mu szansy jeśli ciągle do niego dzwonię. Bałam się po prostu, że jeśli odpuszczę to on całkiem odpuści.. mimo, że nie dałam spokoju to i tak odpuścił. Czuję się jak kretynka, jest mi źle i ciężko bo dzieci na tym ucierpią najbardziej. Chciałam dla nich pełnej rodziny, myślałam że im ją dam ale nagle wszystko się odwróciło. On sam mówi, że sam nie wie co się stało, po prostu problemy, kłótnie, i wypaliło się.. cholernie żłuję.. piszę tu żeby nie myśleć o pisaniu do niego, żeby ktoś mi wytłumaczył co robić, czego nie robić, żebym w razie kiedy najdzie mnie okropna ochota żeby do niego się odezwać, żebym mogł przyjść tu i napisać.. mam nadzieję, że nikogo nie zanudziłam i że nie jest zbyt chaotycznie ale obok dzieciaczki wariują..

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...
vivian27 napisał/a:

Witam was forumowicze smile
Piszę, bo nie daję już rady.. ale do rzeczy.
Mamy 2 dzieci, ja 28 lat on 33
Miesiąc temu rozstałam się z partnerem, nasz związek był burzliwy aczkolwiek zgrany, kochaliśmy się i zawsze umieliśmy się dogadać po kłótniach. Ostatnimi czasy po narodzinach naszego drugiegi dziecka coś przestało grać. On zaczął coraz więcej pracować, więcej go nie było w domu jak był. Mamy trochę długów i on po prostu chciał na to wszystko zarobić. Z dziećmi czasem nie widywał się wcale bo kiedy on szedł do pracy to one jeszcze spały a jak wracał to już spały. Ja byłam zmęczona, było mi smutno, siedziałam z dziecmi w domu, sama, rozmawiałam tylko z dziecmi. Kiedy on wracał po pracy słyszał ode mnie oczywiście, że chciałabym z nim spędzić czas, że nie okazuje mi uczuć, że siedzę sama, robię wszystko sama. Teraz to widzę, byłam głupia. Ale wtedy czułam się niekochana, niechciana, jak balast. Fakt faktem, że nie okazywał za dużo uczuć, nie było między nami bliskości. Oddaliliśmy się od siebie. W końcu przyszedł dzień w którym się wyprowadził.. on mi wykrzyczał, że ma mnie dosyć, że ciągl mam pretensje (lubił sobie dość sporo wypić praktycznie codziennie) że nawet się napić nie może. Nagle zapragnął mieć znajomych, chce mieć normalne życie, beztroskie. Nam coś uciekło, mieliśmy dużo problemów..powiedział, że nie wie czy kocha. Od tamtego czasu był jakieś 5 razy niby u dzieci jednak 4 razy to było jego pakowanie się, bez kontaktu z dziećmi. Zauważyłam, że zabiera wszystko co jego, wszystko. I świat runął.. był bezwzględny. Ja do tej pory walczyłam, tłumaczyłam, przepraszałam, chciałam cośnaprawić, chciałam żeby on tego chciał ale tydzień temu padło - przestałem Cię kochać, przepraszam. Czułam, że wyrwał mi serce. Mimo wszystko dalej próbowałam, nie wiem na co liczyłam.. mija miesiąc, on zabrał wszystkie swoje rzeczy. Nie wróci. Może to też moja wina, bo mogłam dać mu spokój, żeby przemyślał ale ja go utwierdzałam chyba tylko w tym, że dobrze zrobił. Jest już taki obcy... zamknięty w sobie, mruk, smutny, zmęczony. To nie ten człowiek, z którym tyle przeżyłam. Zmienił się..jednak dzielnie zniósł wszystkie moje histerie, płacze, złości, groźby, prośby, ciągłe gadanie. Nadal rozmawia ze mną normalnie, spokojnie, zawsze wysłucha i podtrzymuje na duchu. Nie krzyczy, wszystko rozumie.. dlatego chciałabym walczyć ale nie ma już chyba o co. On jest zdecydowany. Pytałam całkiem na chłodno, czy kogoś poznał.. mówi że nie, że jeśli pozna to się o tym dowiem. Boję się co będzie dalej.. na dodatek jego mama mnie nigdy nie lubiła, tolerowała ale nie lubiła. Nigdy nie miałyśmy kontaktu, jedynie jeśli to on do niej zadzwonił. Nigdy nie spytała mnie co u dzieci, czy zdrowe, nie przytulała, nie bawiła się z nimi. Ostatnie 2 miesiące związku było tak, że ona dzwoniła do partnera tylko i wyłącznie kiedy jego nie było w domu. On zawsze po tym był dla mnie opryskliwy. Nie mówiąc już o tym jak był u niej sam, po powrocie to samo, człowiek zmieniony o 180 stopni. Kiedy jest koło nas jest inny, ale kiedy ma z nią styczność zaraz robi się agresywny, zły, chamski, bez serca. Nie wiem co o tym wszystkim myslec, chcę mu dać wolność.. nie mam już szans na odbudowanie bo on się zaparł. Jego mama jest sama, nie wiem czy po prostu buntuje go, żeby mieć go przy sobie czy co..obiecuje mu złote góry a on wierzy, że bez nas będzie super bo będzie sam dla siebie, z mamusią która o niego zadba lepiej niż ja.. Chciałabym, żeby oprzytomniał.. ale nie dałam mu szansy jeśli ciągle do niego dzwonię. Bałam się po prostu, że jeśli odpuszczę to on całkiem odpuści.. mimo, że nie dałam spokoju to i tak odpuścił. Czuję się jak kretynka, jest mi źle i ciężko bo dzieci na tym ucierpią najbardziej. Chciałam dla nich pełnej rodziny, myślałam że im ją dam ale nagle wszystko się odwróciło. On sam mówi, że sam nie wie co się stało, po prostu problemy, kłótnie, i wypaliło się.. cholernie żłuję.. piszę tu żeby nie myśleć o pisaniu do niego, żeby ktoś mi wytłumaczył co robić, czego nie robić, żebym w razie kiedy najdzie mnie okropna ochota żeby do niego się odezwać, żebym mogł przyjść tu i napisać.. mam nadzieję, że nikogo nie zanudziłam i że nie jest zbyt chaotycznie ale obok dzieciaczki wariują..

Nie rób  nic ,nie kontaktuj się z nim . Pozwól mu zatęsknić  za dziećmi za Tobą. Myślę, że on to wszystko musi przetrawić,  a poza tym  matka mu wszystkiego nie zastąpi. Jak przestaniesz się do niego odzywać, to zacznie go trawić ciekawość co się u was dzieje.

3

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Miałaś dobrze to sobie "polepszyłaś".

4

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Wiem i żałuję, oddałabym wszystko żeby tylko cokolwiek naprawić sad

5

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...
On-WuWuA-83 napisał/a:

Miałaś dobrze to sobie "polepszyłaś".

Że co? A co niby autorka zepsuła? To jej mąż schrzanił. Stawiam na inną kobietę. Choć niewykluczone, że matka po prostu tak go urabiała, że zdecydował się odejść.

Autorko - nie dzwoń, nie jojcz, nie płacz mu do ucha. Nawet jeśli skręca Cię z rozpaczy, nie pokazuj mu tego. Przy nim bądź obojętna i uśmiechnięta, niech zastanawia się dlaczego.
Jest mi bardzo przykro że Cię to spotkało.
Zobaczysz że z czasem mąż zatęskni.

6

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...
vivian27 napisał/a:

Witam was forumowicze smile
Piszę, bo nie daję już rady.. ale do rzeczy.
Mamy 2 dzieci, ja 28 lat on 33
Miesiąc temu rozstałam się z partnerem, nasz związek był burzliwy aczkolwiek zgrany, kochaliśmy się i zawsze umieliśmy się dogadać po kłótniach. Ostatnimi czasy po narodzinach naszego drugiegi dziecka coś przestało grać. On zaczął coraz więcej pracować, więcej go nie było w domu jak był. Mamy trochę długów i on po prostu chciał na to wszystko zarobić. Z dziećmi czasem nie widywał się wcale bo kiedy on szedł do pracy to one jeszcze spały a jak wracał to już spały. Ja byłam zmęczona, było mi smutno, siedziałam z dziecmi w domu, sama, rozmawiałam tylko z dziecmi. Kiedy on wracał po pracy słyszał ode mnie oczywiście, że chciałabym z nim spędzić czas, że nie okazuje mi uczuć, że siedzę sama, robię wszystko sama. Teraz to widzę, byłam głupia. Ale wtedy czułam się niekochana, niechciana, jak balast. Fakt faktem, że nie okazywał za dużo uczuć, nie było między nami bliskości. Oddaliliśmy się od siebie. W końcu przyszedł dzień w którym się wyprowadził.. on mi wykrzyczał, że ma mnie dosyć, że ciągl mam pretensje (lubił sobie dość sporo wypić praktycznie codziennie) że nawet się napić nie może. Nagle zapragnął mieć znajomych, chce mieć normalne życie, beztroskie. Nam coś uciekło, mieliśmy dużo problemów..powiedział, że nie wie czy kocha. Od tamtego czasu był jakieś 5 razy niby u dzieci jednak 4 razy to było jego pakowanie się, bez kontaktu z dziećmi. Zauważyłam, że zabiera wszystko co jego, wszystko. I świat runął.. był bezwzględny. Ja do tej pory walczyłam, tłumaczyłam, przepraszałam, chciałam cośnaprawić, chciałam żeby on tego chciał ale tydzień temu padło - przestałem Cię kochać, przepraszam. Czułam, że wyrwał mi serce. Mimo wszystko dalej próbowałam, nie wiem na co liczyłam.. mija miesiąc, on zabrał wszystkie swoje rzeczy. Nie wróci. Może to też moja wina, bo mogłam dać mu spokój, żeby przemyślał ale ja go utwierdzałam chyba tylko w tym, że dobrze zrobił. Jest już taki obcy... zamknięty w sobie, mruk, smutny, zmęczony. To nie ten człowiek, z którym tyle przeżyłam. Zmienił się..jednak dzielnie zniósł wszystkie moje histerie, płacze, złości, groźby, prośby, ciągłe gadanie. Nadal rozmawia ze mną normalnie, spokojnie, zawsze wysłucha i podtrzymuje na duchu. Nie krzyczy, wszystko rozumie.. dlatego chciałabym walczyć ale nie ma już chyba o co. On jest zdecydowany. Pytałam całkiem na chłodno, czy kogoś poznał.. mówi że nie, że jeśli pozna to się o tym dowiem. Boję się co będzie dalej.. na dodatek jego mama mnie nigdy nie lubiła, tolerowała ale nie lubiła. Nigdy nie miałyśmy kontaktu, jedynie jeśli to on do niej zadzwonił. Nigdy nie spytała mnie co u dzieci, czy zdrowe, nie przytulała, nie bawiła się z nimi. Ostatnie 2 miesiące związku było tak, że ona dzwoniła do partnera tylko i wyłącznie kiedy jego nie było w domu. On zawsze po tym był dla mnie opryskliwy. Nie mówiąc już o tym jak był u niej sam, po powrocie to samo, człowiek zmieniony o 180 stopni. Kiedy jest koło nas jest inny, ale kiedy ma z nią styczność zaraz robi się agresywny, zły, chamski, bez serca. Nie wiem co o tym wszystkim myslec, chcę mu dać wolność.. nie mam już szans na odbudowanie bo on się zaparł. Jego mama jest sama, nie wiem czy po prostu buntuje go, żeby mieć go przy sobie czy co..obiecuje mu złote góry a on wierzy, że bez nas będzie super bo będzie sam dla siebie, z mamusią która o niego zadba lepiej niż ja.. Chciałabym, żeby oprzytomniał.. ale nie dałam mu szansy jeśli ciągle do niego dzwonię. Bałam się po prostu, że jeśli odpuszczę to on całkiem odpuści.. mimo, że nie dałam spokoju to i tak odpuścił. Czuję się jak kretynka, jest mi źle i ciężko bo dzieci na tym ucierpią najbardziej. Chciałam dla nich pełnej rodziny, myślałam że im ją dam ale nagle wszystko się odwróciło. On sam mówi, że sam nie wie co się stało, po prostu problemy, kłótnie, i wypaliło się.. cholernie żłuję.. piszę tu żeby nie myśleć o pisaniu do niego, żeby ktoś mi wytłumaczył co robić, czego nie robić, żebym w razie kiedy najdzie mnie okropna ochota żeby do niego się odezwać, żebym mogł przyjść tu i napisać.. mam nadzieję, że nikogo nie zanudziłam i że nie jest zbyt chaotycznie ale obok dzieciaczki wariują..



Mowisz, ze jak był u mamusi/rozmawial z nią to zmiana czlowieka o 180 stopni?  Powod wyplywa jeden: MAMUSIA. Byla sama mowisz? Dla mnie to jest jasne jak słonce. Takich przypadkow, gdzue facet po kontakcie z "mamusią" zmienia sie nie do poznania, znam tysiace. Moj ojciec tez. Ale on mial swoj rozum. Piszę " miał" bo babci czyli mamusi jego, jyz nie ma. Powiem tyle: w Twoim wypadku powodem jest samotna i biedna MAMUSIA. Przeanalizuj dokladnie jego relacje z mamusią. Od poczatku. Od siebie dodam, ze skoro sie wyniosł, to moze byc pozamiatane...

7

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...
madoja napisał/a:
On-WuWuA-83 napisał/a:

Miałaś dobrze to sobie "polepszyłaś".

Że co? A co niby autorka zepsuła? To jej mąż schrzanił.

"Że co?
Przeczytaj sobie dokładnie jeszcze raz. Jeżeli ktoś od kogoś wymaga bycia robotem to ma później tak jak autorka obecnie. Facet nie dał rady, miał dość tych wszystkich codziennych kłótni. Skapitulował i odszedł.

8 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-08-01 15:38:53)

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...
vivian27 napisał/a:

Czuję się jak kretynka, jest mi źle i ciężko bo dzieci na tym ucierpią najbardziej.

Bardzo trudna i przykra sytuacja, szczególnie, że z dziećmi w tle
Czasami tak bywa. Zderzenie wyobrażeń z rzeczywistością
To nie twoja wina. Przecież to normalne, że tęskniłaś za mężem, że czułaś się samotna, gdy spędzałaś sama z dziećmi całe dnie i że mu o tym mówiłaś, bo komu jeśli nie swojemu partnerowi i ojcu twoich dzieci.
To też nie jego wina. Przerosły go obowiązki i problemy życia codziennego, praca, dzieci, żona oczekująca jego uczestniczenia w życiu rodzinnym i uwagi dla siebie.
To nie wina mamusi. Przecież nigdy ciebie nie lubiła a jednak nie przeszkodziło to tobie i twojemu partnerowi stworzyć związek, powołać dzieci do życia.

Zawiodła komunikacja między wami. Zabrakło wzajemnego zrozumienia. Zabrakło docenienia. Zabrakło prób poszukiwania konsensusu zamiast wyrzucania swoich żalów i pretensji. W takich warunkach łatwo o obustronne poczucie krzywdy i poczucie niezrozumienia oraz zlekceważenia i niedocenienia.
Może wystarczy, gdy odetchniecie od siebie, wzajemnych pretensji i wymagań, żeby zrozumieć, że nikt nie jest idealny.

9

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Niestety wyniósł się na dobre.. Jest przekonany, że nie wróci. To nie on, to ktoś kto mu zrobił pranie mózgu albo po prostu naprawdę mnie nie kocha już. Niedawno widziałam miłość w jego oczach. Jeszcze nie tak dawno.. Teraz niechęć. Nie chcę mi I sie żyć czuje, że pół mojego serca wyrwał I zabrał. Do mamusi tam gdzie się wyniósł..

10

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...
tatiana2010 napisał/a:
vivian27 napisał/a:

Witam was forumowicze smile
Piszę, bo nie daję już rady.. ale do rzeczy.
Mamy 2 dzieci, ja 28 lat on 33
Miesiąc temu rozstałam się z partnerem, nasz związek był burzliwy aczkolwiek zgrany, kochaliśmy się i zawsze umieliśmy się dogadać po kłótniach. Ostatnimi czasy po narodzinach naszego drugiegi dziecka coś przestało grać. On zaczął coraz więcej pracować, więcej go nie było w domu jak był. Mamy trochę długów i on po prostu chciał na to wszystko zarobić. Z dziećmi czasem nie widywał się wcale bo kiedy on szedł do pracy to one jeszcze spały a jak wracał to już spały. Ja byłam zmęczona, było mi smutno, siedziałam z dziecmi w domu, sama, rozmawiałam tylko z dziecmi. Kiedy on wracał po pracy słyszał ode mnie oczywiście, że chciałabym z nim spędzić czas, że nie okazuje mi uczuć, że siedzę sama, robię wszystko sama. Teraz to widzę, byłam głupia. Ale wtedy czułam się niekochana, niechciana, jak balast. Fakt faktem, że nie okazywał za dużo uczuć, nie było między nami bliskości. Oddaliliśmy się od siebie. W końcu przyszedł dzień w którym się wyprowadził.. on mi wykrzyczał, że ma mnie dosyć, że ciągl mam pretensje (lubił sobie dość sporo wypić praktycznie codziennie) że nawet się napić nie może. Nagle zapragnął mieć znajomych, chce mieć normalne życie, beztroskie. Nam coś uciekło, mieliśmy dużo problemów..powiedział, że nie wie czy kocha. Od tamtego czasu był jakieś 5 razy niby u dzieci jednak 4 razy to było jego pakowanie się, bez kontaktu z dziećmi. Zauważyłam, że zabiera wszystko co jego, wszystko. I świat runął.. był bezwzględny. Ja do tej pory walczyłam, tłumaczyłam, przepraszałam, chciałam cośnaprawić, chciałam żeby on tego chciał ale tydzień temu padło - przestałem Cię kochać, przepraszam. Czułam, że wyrwał mi serce. Mimo wszystko dalej próbowałam, nie wiem na co liczyłam.. mija miesiąc, on zabrał wszystkie swoje rzeczy. Nie wróci. Może to też moja wina, bo mogłam dać mu spokój, żeby przemyślał ale ja go utwierdzałam chyba tylko w tym, że dobrze zrobił. Jest już taki obcy... zamknięty w sobie, mruk, smutny, zmęczony. To nie ten człowiek, z którym tyle przeżyłam. Zmienił się..jednak dzielnie zniósł wszystkie moje histerie, płacze, złości, groźby, prośby, ciągłe gadanie. Nadal rozmawia ze mną normalnie, spokojnie, zawsze wysłucha i podtrzymuje na duchu. Nie krzyczy, wszystko rozumie.. dlatego chciałabym walczyć ale nie ma już chyba o co. On jest zdecydowany. Pytałam całkiem na chłodno, czy kogoś poznał.. mówi że nie, że jeśli pozna to się o tym dowiem. Boję się co będzie dalej.. na dodatek jego mama mnie nigdy nie lubiła, tolerowała ale nie lubiła. Nigdy nie miałyśmy kontaktu, jedynie jeśli to on do niej zadzwonił. Nigdy nie spytała mnie co u dzieci, czy zdrowe, nie przytulała, nie bawiła się z nimi. Ostatnie 2 miesiące związku było tak, że ona dzwoniła do partnera tylko i wyłącznie kiedy jego nie było w domu. On zawsze po tym był dla mnie opryskliwy. Nie mówiąc już o tym jak był u niej sam, po powrocie to samo, człowiek zmieniony o 180 stopni. Kiedy jest koło nas jest inny, ale kiedy ma z nią styczność zaraz robi się agresywny, zły, chamski, bez serca. Nie wiem co o tym wszystkim myslec, chcę mu dać wolność.. nie mam już szans na odbudowanie bo on się zaparł. Jego mama jest sama, nie wiem czy po prostu buntuje go, żeby mieć go przy sobie czy co..obiecuje mu złote góry a on wierzy, że bez nas będzie super bo będzie sam dla siebie, z mamusią która o niego zadba lepiej niż ja.. Chciałabym, żeby oprzytomniał.. ale nie dałam mu szansy jeśli ciągle do niego dzwonię. Bałam się po prostu, że jeśli odpuszczę to on całkiem odpuści.. mimo, że nie dałam spokoju to i tak odpuścił. Czuję się jak kretynka, jest mi źle i ciężko bo dzieci na tym ucierpią najbardziej. Chciałam dla nich pełnej rodziny, myślałam że im ją dam ale nagle wszystko się odwróciło. On sam mówi, że sam nie wie co się stało, po prostu problemy, kłótnie, i wypaliło się.. cholernie żłuję.. piszę tu żeby nie myśleć o pisaniu do niego, żeby ktoś mi wytłumaczył co robić, czego nie robić, żebym w razie kiedy najdzie mnie okropna ochota żeby do niego się odezwać, żebym mogł przyjść tu i napisać.. mam nadzieję, że nikogo nie zanudziłam i że nie jest zbyt chaotycznie ale obok dzieciaczki wariują..



Mowisz, ze jak był u mamusi/rozmawial z nią to zmiana czlowieka o 180 stopni?  Powod wyplywa jeden: MAMUSIA. Byla sama mowisz? Dla mnie to jest jasne jak słonce. Takich przypadkow, gdzue facet po kontakcie z "mamusią" zmienia sie nie do poznania, znam tysiace. Moj ojciec tez. Ale on mial swoj rozum. Piszę " miał" bo babci czyli mamusi jego, jyz nie ma. Powiem tyle: w Twoim wypadku powodem jest samotna i biedna MAMUSIA. Przeanalizuj dokladnie jego relacje z mamusią. Od poczatku. Od siebie dodam, ze skoro sie wyniosł, to moze byc pozamiatane...


Tak, jego matka po śmierci swojego męża chyba zglupiała, ciągle czegoś od synka chciała, tylko, że ona wcale nie jest stara czy chora. To młoda babka w sile wieku ale ona chce synka przy sobie. I ten właśnie do niej pobiegł.. No i niestety ona ma tylko najukochanszego wnuka od strony córki. Nasze dzieci są bo są, zło konieczne. Zawsze jak byliśmy tam to pokazywała jaka to ona Super dla synusia a ja taka niedobra. Teraz nawet i mój Partner ma dzieci gdzieś.. Nie ma potrzeby sie widywać z nimi, dopóki matka nie wymieszała swoich rąk kochał te dzieci i dałby się zabić za nie. Tylko jak tak można? Widziała że jesteśmy szczęśliwi. Nie powinna się cieszyć ze szczęścia syna? Tylko musiała zniszczyć bo ona chce go mieć? Nie rozumiem tego i  nie zrozumiem. Jak próbowałam z nią pogadać o problemach to "a ja to się nie będę wtrącać to wasze zycie" no i super.  Teraz może być zadowolona bo wtrąciła się ale tak jak tego chciała ona a nie dla naszego dobra..  .

11

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...
madoja napisał/a:
On-WuWuA-83 napisał/a:

Miałaś dobrze to sobie "polepszyłaś".

Że co? A co niby autorka zepsuła? To jej mąż schrzanił. Stawiam na inną kobietę. Choć niewykluczone, że matka po prostu tak go urabiała, że zdecydował się odejść.

Autorko - nie dzwoń, nie jojcz, nie płacz mu do ucha. Nawet jeśli skręca Cię z rozpaczy, nie pokazuj mu tego. Przy nim bądź obojętna i uśmiechnięta, niech zastanawia się dlaczego.
Jest mi bardzo przykro że Cię to spotkało.
Zobaczysz że z czasem mąż zatęskni.

Chciałabym, żeby poczuł coś więcej niż obojętność.. Żeby wrócił ten dawny kochany facet. Wiem, że zawiniłam i to sporo ale on też nie był bez winy.. Wina leży po obu stronach ja się przyznałam, przeprosiłam, on też ale jego rodzina uważa mnie za kogoś kto jest tym złym choć wcale nawet nie próbowali ze  mną rozmawiać hmm po prostu wyrzucili mnie z fb wszyscy łącznie z nim. A nikt ze mną nie zamienił słowa. Jego siostra ma rodzinę, dziecko, męża. Myslalam, że spróbuje chociaż ona go nakierowac ale oni wszyscy udają, że nie widzą problemu. Odszedł to odszedl, zostawił dzieci? Mój problem. Co ich to obchodzi przecież. Jego tata był inny, zawsze pomagał jeśli było coś nie tak zawsze tłumaczył czy mi czy jemu. Ale jego już nie ma I od tamtej pory jest coraz gorzej.

12

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Nie ma go już tyle czasu i ja wiem, że to koniec przecież powiedział mi to.. A ja ciągle żyje nadzieja, że pomieszka z matką, może zatęskni za nami.. Bo to nie mieści mi się w głowie jak szybko człowiek może wyrzucić że swojego życia dzieci, kogoś kogo kochał, tak po prostu jak śmieci. Jak nikomu niepotrzebne rzeczy. Albo przemysli i ocknie się albo ucieknie w ramionach a innej, którą jego mamusia polubi.. Czuję, że nie jestem nic warta. Ponizylam sie przed nim a on się tym karmił, na początku jeszcze mówił, że zobaczymy co będzie, że będzie dobrze, ale jak tylko jego matka dowiedziała się o rozstaniu tak koniec. Zero tematu

13

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Nie będę miała już okazji pokazać mu tą obojętność, uśmiech. Ostatni raz widział mnie i oczywiście płakałam choć go o nic nie prosiłam tylko patrzyłam jak pakuje rzeczy i po prostu płakałam aż w końcu odeszłam i tyle mnie widział.. Jest mi źle ale nie tak jak jeszcze niedawno. Jak go widzę to wszystko wraca, myślę o naszych planach o tym co przeszliśmy razem, jak było śmiesznie i normalnie, szczęśliwe dzieci, szczęśliwi my. I prysło to wszystko, nagle. Czuję, że ból rozrywa mi ciało, miał być tym jedynym do końca, on mówił że nigdy nie zostawi bo nie wyobraża sobie nikogo innego u jego boku. A teraz? Nie zrozumiem.. Chcę zapomnieć

14

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Mieliście długi(pewnie dalej macie) a miałaś pretensję do męża że pracuje po 12 godzin i zarabia na utrzymanie rodziny.
Nie pracowałby(albo pracowałby mniej) to by przyszedł Pan komornik i byś miała pretensje że rodziny nie umie utrzymać bo miłości do garczka nie włożysz.

15

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Oczywiście ja to teraz wiem, nie jestem bez winy. Ale czasem miałam żal, że dzieci nie mają taty, bo jeśli już miał wolny czas to szedł na drinka, nie myślał o tym żeby spędzić czas z nami. Chciałabym żeby chciał ten jeden raz jeszcze zawalczyć, ale to już wszystko skończone.

16

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Nie uważasz z perspektywy czasu, że na dobre wyszło ? Znaczy że nie było nad czy tak rozpaczać ? czas leczy rany

17

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Czas leczy rany.. Ale to z nim ta rodzina była pełna. Może teraz wyolbrzymiam ale uważam, że on dopełniał nas. Był zbyt zmęczony na wiele rzeczy, nie robiłam mu ciągle jazd ale fakt, że zamiast go zrozumieć i wesprzeć to go krytykowałam. Gdybym mogła oddałabym wszystko, żeby mnie kochał.

18

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Mam ochotę mu napisać po raz kolejny że żałuję, że chce cokolwiek ratować ale to na nic. Czuję się taka bezradna, boję się że nie dam sobie rady

19

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Autorko to ze twoj maz od Ciebie odszedl to wszystko twoja wina.I nie pisze tego po to zeby Cie jeszcze dobic.To rowniez nie jest wina mamusi jak niektorzy twierdza.Nie masz zadnej wiedzy w relacjach damsko meskich.Po tym co napisalas juz widze kilka podstawowych ,olbrzymich bledow.Ogolnie jesli chcesz odzyskac meza to zrob wszystko na odwrot niz Ci sie wydaje.Bo robisz wszystko zle.Wiec odwrocenie wszystkiego spowoduje ze osiagniesz sukces.Jest to do odzyskania.ale jest to bardzo trudne (w twoim przypadku).Twoj blad polegal na tym ze bylas/jestes wampirem emocjonalnym w dodatku bez swojego zycia.Ciagle maz,siedzenie z dziecmi.Reszte dopisze bo nie znam sytuacji-ale obstawiam ze moge miec racje..zero pasji zero zainteresowan,maz byl numerem 1 w twoim zyciu Ciagle cos chcialas,ciagle ci czegos brakowalo.A jesli cos chcesz i czegos Ci brakuje w zwiazku,to pokaz na odwrot,ze tego nie chcesz i Ci na tym nie zalezy.Wtedy to dostaniesz.Moglbym napisac Ci caly plan dzialania.Ale ta wiedza jest na wage zlota.I nie siastam nia na prawo i lewo.Mialas naprawde wspanialego meza i naprawde dobry z niego chlop ze tyle z Toba wytrzymal.Wypalilo sie bo innej mozliwosci nie bylo.A teraz podstawowa sprawa.Jesli zerwal z toba maz i jestes smutna i przygnebiona.To bardzo dobrze ze z Toba zerwal(wiec nie badz smutna i przygnebiona).A to dlatego ze na niego nie zaslugiwalas        (wiec sie nie smuc i pokaz mu ze u Ciebie wszystko gra i nadal jestes szczesliwa.nie pytaj sie czy wroci,pokaz mu ze juz sobie go odpuscilas i jestes szczesliwym niezdesperowanym czlowiekiem.Dla ktorego w zyciu nie ma tylko meza.Tylko sa inne ciekawe pasjonujace rzeczy ktore bys chciala zobaczyc czy osiagnac.Teraz jak bedzie chcial sie rozwiezc to nie rob tak ze bedziesz sie bronila przed rozwodem-tylko wlasnie sama do niego zadzwon a najlepiej pogadaj w 4 oczy i sama pierwsza zacznij gadac o rozwodzie-wtedy go zszokujesz.Wtedy on nie bedzie wiedzial co sie dzieje.Powiedz mu jak robimy z tym rozwodem? Bo to i tak nie ma sensu wiec tzeba to zakonczyc i niech kazdy sobie zaczyna zycie od nowa-jak tak powiesz to gwarantuje Ci ze on tego rozwodu nie bedzie chcial~(oczywiscie do tego musisz tez dodac kilka atrakcyjnych zachowan-ale nie wiem czy nauczysz sie ich w krotkim czasie).Kobieto ty musisz zmienic sie z osoby proszace w osobe ktora wszyscy prosza.Masz wstac z kolan,wyprostowac sie i glowa do gory.Przy okazji masz byc do niego o.k i nie miec nigdy pretensji.Przyjac na klate ze wszystko zepsulas.Ale nie mowic mu o tym.No moglbym o tym pisac godzinami ale i tak za duzo wiedzu Ci przekazalem)     Bo zlamalas zasade nr1(i inne dziesiatki zasad-ktorych jak sie nie rozumie to trzeba sie nauczyc ich na pamiec-bo milosc to jest gra-a zeby wygrac trzeba umiec grac.a nie jak twierdzi wiele osob.. bede taka jaka jestem..bo ja juz taka jestem.A w milosci to musze byc soba i nie moge grac kogos kim nie jestem-a prawda jest taka ze wlasnie musisz umiec grac.Skoro naturalnie nie masz atrakcyjnej osobowosci to masz dwie mozliwosci-albo sie jej nauczysz,albo spotka cie to co spotkalo.Dla mnie nie ma zadnego problemu w tej relacji.Po prostu zaistnialy tu proste mechanizmy ktore musialy doprowadzic do tego ze Twoj maz uciekl) on byl twoim calym swiatem.On byl twoim numerem jeden.Po za mezem zycia nie masz.

20

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...
najmadrzejszy napisał/a:

Autorko to ze twoj maz od Ciebie odszedl to wszystko twoja wina.I nie pisze tego po to zeby Cie jeszcze dobic.To rowniez nie jest wina mamusi jak niektorzy twierdza.Nie masz zadnej wiedzy w relacjach damsko meskich.Po tym co napisalas juz widze kilka podstawowych ,olbrzymich bledow.Ogolnie jesli chcesz odzyskac meza to zrob wszystko na odwrot niz Ci sie wydaje.Bo robisz wszystko zle.Wiec odwrocenie wszystkiego spowoduje ze osiagniesz sukces.Jest to do odzyskania.ale jest to bardzo trudne (w twoim przypadku).Twoj blad polegal na tym ze bylas/jestes wampirem emocjonalnym w dodatku bez swojego zycia.Ciagle maz,siedzenie z dziecmi.Reszte dopisze bo nie znam sytuacji-ale obstawiam ze moge miec racje..zero pasji zero zainteresowan,maz byl numerem 1 w twoim zyciu Ciagle cos chcialas,ciagle ci czegos brakowalo.A jesli cos chcesz i czegos Ci brakuje w zwiazku,to pokaz na odwrot,ze tego nie chcesz i Ci na tym nie zalezy.Wtedy to dostaniesz.Moglbym napisac Ci caly plan dzialania.Ale ta wiedza jest na wage zlota.I nie siastam nia na prawo i lewo.Mialas naprawde wspanialego meza i naprawde dobry z niego chlop ze tyle z Toba wytrzymal.Wypalilo sie bo innej mozliwosci nie bylo.A teraz podstawowa sprawa.Jesli zerwal z toba maz i jestes smutna i przygnebiona.To bardzo dobrze ze z Toba zerwal(wiec nie badz smutna i przygnebiona).A to dlatego ze na niego nie zaslugiwalas        (wiec sie nie smuc i pokaz mu ze u Ciebie wszystko gra i nadal jestes szczesliwa.nie pytaj sie czy wroci,pokaz mu ze juz sobie go odpuscilas i jestes szczesliwym niezdesperowanym czlowiekiem.Dla ktorego w zyciu nie ma tylko meza.Tylko sa inne ciekawe pasjonujace rzeczy ktore bys chciala zobaczyc czy osiagnac.Teraz jak bedzie chcial sie rozwiezc to nie rob tak ze bedziesz sie bronila przed rozwodem-tylko wlasnie sama do niego zadzwon a najlepiej pogadaj w 4 oczy i sama pierwsza zacznij gadac o rozwodzie-wtedy go zszokujesz.Wtedy on nie bedzie wiedzial co sie dzieje.Powiedz mu jak robimy z tym rozwodem? Bo to i tak nie ma sensu wiec tzeba to zakonczyc i niech kazdy sobie zaczyna zycie od nowa-jak tak powiesz to gwarantuje Ci ze on tego rozwodu nie bedzie chcial~(oczywiscie do tego musisz tez dodac kilka atrakcyjnych zachowan-ale nie wiem czy nauczysz sie ich w krotkim czasie).Kobieto ty musisz zmienic sie z osoby proszace w osobe ktora wszyscy prosza.Masz wstac z kolan,wyprostowac sie i glowa do gory.Przy okazji masz byc do niego o.k i nie miec nigdy pretensji.Przyjac na klate ze wszystko zepsulas.Ale nie mowic mu o tym.No moglbym o tym pisac godzinami ale i tak za duzo wiedzu Ci przekazalem)     Bo zlamalas zasade nr1(i inne dziesiatki zasad-ktorych jak sie nie rozumie to trzeba sie nauczyc ich na pamiec-bo milosc to jest gra-a zeby wygrac trzeba umiec grac.a nie jak twierdzi wiele osob.. bede taka jaka jestem..bo ja juz taka jestem.A w milosci to musze byc soba i nie moge grac kogos kim nie jestem-a prawda jest taka ze wlasnie musisz umiec grac.Skoro naturalnie nie masz atrakcyjnej osobowosci to masz dwie mozliwosci-albo sie jej nauczysz,albo spotka cie to co spotkalo.Dla mnie nie ma zadnego problemu w tej relacji.Po prostu zaistnialy tu proste mechanizmy ktore musialy doprowadzic do tego ze Twoj maz uciekl) on byl twoim calym swiatem.On byl twoim numerem jeden.Po za mezem zycia nie masz.

O mamusiu... I jak tu opuścić ten dział? wink

najmądrzejszy , przyznaję ci nagrodę dnia za pomysł na nick i treść porady. big_smile

21

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Nie wiem jak sobie poradzić. Wszystko przypomina mi o wspólnych chwilach.

najmadrzejszy - dlatego właśnie nie obwiniamy go o odejście. Ale wina nie leży tylko po mojej stronie, po jego również. Ja chciałam ratować, on nie. Raz on też popełnił głupstwo. Wybrał picie i wyniósł się co prawda na 3 dni i wrócil, mówił że żyć bez nas nie może, że nie wyobraża sobie Życia bez nas. Wtedy przyznał, że jego mama mu mówiła żeby wracał do domu (spał w aucie więc pewnie dlatego, tym razem ma mieszkanie u kumpla więc matka już się o niego nie martwi)  Ja mu wybaczylam, było to miesiąc przed tą drugą wyprowadzką. Po tym jak go przyjęłam spowrotem był kochajacy, czuły, wszystko robił dla nas. Do czasu aż nie wyjechał na kilka dni do matki bo potrzebowała przykrecic półkę hmm przy okazji był na każde jej zawołanie od 6 rano bo do kościoła, do sklepu, znów do kościoła, na zakupy. Ja rozumiem pomoc ale ona go wykorzystuje dosłownie, nie ważne że chłop
Zmęczony bo dzień wcześniej do późnego wieczora robił co ona chciała,  ważne że ona musi jechać bo koleżanka jest o 6 w sklepie i musi tam być. Pytanie jak sobie radzi kiedy jego nie ma?  No ale pomijając to, od niej wrócil już wkurzony, naburmuszony, on nie będzie mi dawał pieniędzy bo on sam może robić zakupy (???) no i zaczęło się od wtedy.
Rozmowy z nią po kryjomu itp.
Ja mu wybaczyczylam, mimo wszystko chciałam budować ale teraz? Ja rozumiem mieć żal ale dzień przed wyprowadzką dał mi kwiaty, powiedzial że mnie kocha nad życie. A na drugi dzień mu przeszło..

22 Ostatnio edytowany przez nataliabukwas (2017-08-02 07:43:05)

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Myślę, że Najmądrzejszy PONIEKĄD ma rację. Powinnaś na jakiś czas odpuścić, zając się sobą, może zacząć ćwiczyć. Czy jest ktoś kto pomoże ci przy dzieciach tak żeby mogła gdzieś wyjsc raz na jakiś czas? W jakim wieku są dzieci? Może czas pomyslec i pojsc do pracy (niech mąż widzi ze sobie swietniebez niego poradzisz). Skup się na sobie i dzieciach. Facet choc najlepszy to tylko facet i jak widzisz cos sie mu zamaniło i odszedł zamiast rozwiazac problem. On nie jest pępkiem świata-to dzieci w tej chwili sa dla ciebie najwazniejsze. I to dla nich musisz byc ta wesola, szczesliwa mama. A jesli chodzi o rozwod. Na to przyjdzie czas. Nie proponuj sama poki nie jestes pewna. Niech to wyjdzie od niego, w koncu to on odszedł. Ty zachowuj sie tak jakby to po tobie spłynęło i rob swoje. I mysle...ze on wroci to tylko kwestia czasu, tego kiedy mu sie otworza oczy na matkę, tego ze w ktoryms momencie załozysz sprawe o alimenty na dzieci bo jednak to troszke moze przerazic tongue Bo jednak to jego dzieci i tak czy siak bedzie musiał się dokładac, łaski nie robi. Nie martw się jak troche emocje opadną, zastanowi sie nad swoja finansowa sytuacją to moze stwierdzic ze mu sie to nie "opłaca" i wroci z podkulonym ogonem. Troche to smutne ale tak moze byc. A czy wtedy Ty bedziesz nadal go kochała i chciała z nim byc to juz Twoja decyzja smile Mam nadzieje ze wszystko się ułoży smile

23

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...
nataliabukwas napisał/a:

w ktoryms momencie załozysz sprawe o alimenty na dzieci bo jednak to troszke moze przerazic tongue Bo jednak to jego dzieci i tak czy siak bedzie musiał się dokładac, łaski nie robi. Nie martw się jak troche emocje opadną, zastanowi sie nad swoja finansowa sytuacją to moze stwierdzic ze mu sie to nie "opłaca" i wroci z podkulonym ogonem. Troche to smutne ale tak moze byc. A czy wtedy Ty bedziesz nadal go kochała i chciała z nim byc to juz Twoja decyzja smile Mam nadzieje ze wszystko się ułoży smile

Sprawa o ustalenie alimentów to jest pierwsze, o co Autorka powinna zadbać w tej sytuacji.
A czy miałaby ochotę przyjąć z powrotem faceta, który wraca, bo mu się "nie opłaca płacić alimentów" - cóż, to indywidualna decyzja. Ja nie miałabym.

24

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Nie wiem czy mogłabym zaufać takiemu człowiekowi, który z dnia na dzień rzuca wszystko bo ktoś tak mówił. Boli mnie to wszystko ale mam mieszane uczucia, chce żeby wrócił ale nie wiem czy dałabym radę to odbudować. Na ten moment kocham go ciągle tak samo jak na początku i boli mnie, że on  już nie. Nie wiem od czego to zależy.. Boję się, że wpadnie w ramiona innej. Ze będzie żył bez wyrzutów sumienia, to takie niesprawiedliwe.. Jedyne o czym w tej chwili marzę to żeby zapukał do drzwi z tym samym spojrzeniem co jeszcze 1,5 miesiąca temu. Dzieci są w wieku 5lat I rok. Mam zamiar iść do pracy młodsze pójdzie do żłobka. Nie mam nikogo kto mógłby się nimi zająć więc nie mogę wyjść. Jestem rozbita

25

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Chodziło mi bardziej zeby taka postawą "przywołać go do porządku". Jesli oczywiscie nie ma innej pani gdzies tam w tle. Ale nie ma co az tak wyolbrzymiac. Niestety musisz poki co dac mu odejsc, niech ochłonie, emocje opadną i sam zrozumie ze pelna rodzina jest najwazniejsza. Bo to ze ty sie "czepaiłas" o cos to jest drobiazg nad ktorym mozna pracowac. Mysle ze jak pokazesz ze jestes niezalezna, ze zarabiasz na siebie i dzieci to mu sie odechce mamusiowania. Wiem jak teraz sie czujesz. Jestes sama z dziecmi, rozbita, czujesz sie zle bo wszystko zostało na twojej glowie. Nie martw sie. Ty jestes ich mamą. A on niech laski nie robi ze pracuje. Dlugi są, trzeba je spłacac, ale dzieci same sie nie zrobily i je tez trzeba wychowywac, byc przy nich, ktos musi zajac sie domem. Ty swoja role i zaslugi w tym masz również i to bardzo wazna. Bylas kochajaca, wierna zona, napewno dbalas i o jego potrzeby obiadem praniem sprzataniem, dziecmi. To jest tez praca byc moze twoj maz (jak kazdy facet z reszta) o tym zapomniał. To jest wspolne dobro, rodzina, a nie ze kazdy na swoja strone ciagnie. On sie wyprowadzil, ale ty jestes. I musle ze on wroci bo bedzie zastanawial sie co u was, zateskni za dziecmi, Toba. Mowie ci zadbaj o siebie, idz do pracy ( wiem ze w UP jest refundowana czesc kosztow za zlobek czy przedszkole-dowiedz sie jak to jest u cb w miescie). Ty sie z tym lepiej poczujesz, ze masz zycie pod kontrolą. A on? Niech sie miota. Wroci to wroci a jak nie to niech sklada papiery o rozwod i placi alimenty. Tylko niech poda dobry powod, bo kazda kobieta sie czepia mniej lub wiecej i nikt mi nie powie ze tak nie jest big_smile

26

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Dobrze zrozumiałem  ?
Mieliście rodzinę, Twój mąż zapierdzielal jak dziki osioł w robocie aby Was utrzymać i abyście mogli wyjść z długów a w domu, zamiast relaksu i odpoczynku z kochającą rodzina miał wieczne kłótnie, pretensje i wyrzuty. Tylko dlatego, ze Ty się nudzilas, ze nie byłaś w stanie zorganizować sobie czasu. Nie dziwię się , ze pil.
To nie wina mamusi.
Nie wróci już.

27 Ostatnio edytowany przez nataliabukwas (2017-08-02 08:50:58)

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Ja86-moze i miał, ale to nie znaczy ze ona ma byc na kazde zawołanie bo wielki pan przyszedl do domu. To mozna obgadac, popracowac nad tym. Po prostu po urodzeniu dzieci swiat sie zmienia-dla kobiety najbardziej. Malzenstwa jesli sa silne przetrwaja. A nie od razu rozwod i nara. Malo czasu ze soba spedzali, tylko praca i praca i dzieci. Kwestia dogadania się teraz. Oboje sa winni i oboje musza teraz jakos to poskładac. Ale niech tu nikt nie gada ze on przez nia pił. Pił bo chciał. Jeden pojdzie chlac, inny podzie pobiegac, jeszcze inna usiadzie i porozmawia jak czlowiek.

28

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...
ja86 napisał/a:

Dobrze zrozumiałem  ?
Mieliście rodzinę, Twój mąż zapierdzielal jak dziki osioł w robocie aby Was utrzymać i abyście mogli wyjść z długów a w domu, zamiast relaksu i odpoczynku z kochającą rodzina miał wieczne kłótnie, pretensje i wyrzuty. Tylko dlatego, ze Ty się nudzilas, ze nie byłaś w stanie zorganizować sobie czasu. Nie dziwię się , ze pil.
To nie wina mamusi.
Nie wróci już.

nie nie, źle rozumiesz. Ja chciałam z nim relaksu, przed tv, nawet z piwem kiedy dzieci zasnęły. Zwykle co u Ciebie czy gadka o pierdołach. On wolał inne  towarzystwo i picie, nie czas z nami. Taki był zmęczony, że zamiast odpoczywać w weekend on się upijał do nocy a potem pretensje bo kac męczy a tu dzieci chcą uwagi..

29

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Pojawił się temat picia i już co niektórzy podchwycili i zaraz zrobią z goscia alkoholika... To, że napił się piwa czy drinka na odstresowanie po ciezkim dniu to jeszcze nic złego.
Popieram zdanie, że facet po prostu nie wytrzymał zrzędzenia, czepiania się żonki, coś w nim pękło i powiedział dość. Czasami ma się mniejsze lub większe problem w pracy i w domu człowiek by chciał zwyczajnego spokoju. A jak wracasz z pracy po zjebce od szefa i w domu na dzien dobry to samo dostajesz od żony no to naprawde nie dziwcie się, że można wymięknąć.

30 Ostatnio edytowany przez nataliabukwas (2017-08-02 09:43:44)

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Skad ja to znam...:) Zrob tak jak mowiłam-daj mu odejsc. Nie rob scen, pretensji i o nic go nie pros. Jak bedzie chcial sie dowiedziec co u dzieci-mow mu ze zawsze moze przyjsc i sam zobaczyc. Droga wolna. Pytanie czy z tego skorzysta skoro taki zapracowany. Tak to przynajmniej je widzial jak wracal z pracy, wieczorami i w weekendy. A teraz? Jesli naprawde po dlugim czasie zauwazysz ze sie wami nie interesuje (ty pojdziesz do pracy itd.) to delikatnie mu przypomnij o nich. Nawet i tymi alimentami. Bo sie biedny nie domysli ze jednak albo bedzie sie nimi zajmował, albo płacił. Jakas odpowiedzialnosc musi byc. A tym samym pokazesz ze to nie takie hop siup odejsc do mamusi. Przykro mi, ze taka sytuacja cie spotkała ale jednak musisz myslec o sobie i dzieciach.

Lolek8080-Nie robie z niego alkoholika big_smile Miał dosc, odszedł. Ale zostawił kobiete z dwojka dzieci i teraz sie nimi nie interesuje tak? Uwazasz ze dobrze zrobił, pozamiatane i koniec tematu? Poradz cos tej kobiecie a nie mowisz to co ona sama juz wie.

Vivian-a podczas tego miesiaca od wyprowadzki jak on sie zachowywał? Przyjezdzał do was ? Jak ty sie wobec niego zachowywałaś ?

31

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...
nataliabukwas napisał/a:

Skad ja to znam...:) Zrob tak jak mowiłam-daj mu odejsc. Nie rob scen, pretensji i o nic go nie pros. Jak bedzie chcial sie dowiedziec co u dzieci-mow mu ze zawsze moze przyjsc i sam zobaczyc. Droga wolna. Pytanie czy z tego skorzysta skoro taki zapracowany. Tak to przynajmniej je widzial jak wracal z pracy, wieczorami i w weekendy. A teraz? Jesli naprawde po dlugim czasie zauwazysz ze sie wami nie interesuje (ty pojdziesz do pracy itd.) to delikatnie mu przypomnij o nich. Nawet i tymi alimentami. Bo sie biedny nie domysli ze jednak albo bedzie sie nimi zajmował, albo płacił. Jakas odpowiedzialnosc musi byc. A tym samym pokazesz ze to nie takie hop siup odejsc do mamusi. Przykro mi, ze taka sytuacja cie spotkała ale jednak musisz myslec o sobie i dzieciach.

Lolek8080-Nie robie z niego alkoholika big_smile Miał dosc, odszedł. Ale zostawił kobiete z dwojka dzieci i teraz sie nimi nie interesuje tak? Uwazasz ze dobrze zrobił, pozamiatane i koniec tematu? Poradz cos tej kobiecie a nie mowisz to co ona sama juz wie.

Vivian-a podczas tego miesiaca od wyprowadzki jak on sie zachowywał? Przyjezdzał do was ? Jak ty sie wobec niego zachowywałaś ?

Na początku przyjeżdżał, interesował się dziećmi, woził nas gdzie było trzeba, do lekarza, na zakupy. Przyjeżdżał, rozmawiał zabrał nas na wycieczkę. Ale z upływem czasu robił się coraz bardziej opryskliwy, zmniejszał kontakt stopniowo. Zmieniał się nie do poznania. Podejrzewam, że uległ wpływom.

32

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Mną targały emocje, raz mówił że zobaczymy co będzie, że nic nie jest stracone. Na drugi dzień znów że wcale tak nie mówił albo mówił tak żebym nie cierpiała hmm ja raz byłam spokojna, nie robiłam nic ale po tych tekstach wracałam do paniki, pytałam, tłumaczyłam. Ile ja mu tłumaczyłam.. Jak Idiotka

33

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...
nataliabukwas napisał/a:

Lolek8080-Nie robie z niego alkoholika big_smile Miał dosc, odszedł. Ale zostawił kobiete z dwojka dzieci i teraz sie nimi nie interesuje tak? Uwazasz ze dobrze zrobił, pozamiatane i koniec tematu? Poradz cos tej kobiecie a nie mowisz to co ona sama juz wie.

Nie no, to jak zachowuje się względem dzieci to porażka. Dzieci powinny jak najmniej odczuć rozstanie rodziców. Do spotykania się z nimi go nie zmusi, ale do łożenia na ich utrzymanie jak najbardziej. Powinna z nim pogadać o dzieciach i przy tej okazji unikać rozmów o ich zwiazku. Jak nie bedzie chciał dawac na utrzymanie dzieci to sąd i alimenty.

34

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...
lolek8080 napisał/a:
nataliabukwas napisał/a:

Lolek8080-Nie robie z niego alkoholika big_smile Miał dosc, odszedł. Ale zostawił kobiete z dwojka dzieci i teraz sie nimi nie interesuje tak? Uwazasz ze dobrze zrobił, pozamiatane i koniec tematu? Poradz cos tej kobiecie a nie mowisz to co ona sama juz wie.

Nie no, to jak zachowuje się względem dzieci to porażka. Dzieci powinny jak najmniej odczuć rozstanie rodziców. Do spotykania się z nimi go nie zmusi, ale do łożenia na ich utrzymanie jak najbardziej. Powinna z nim pogadać o dzieciach i przy tej okazji unikać rozmów o ich zwiazku. Jak nie bedzie chciał dawac na utrzymanie dzieci to sąd i alimenty.

Sam z siebie nie chce i ma problem ze chcę zapłaty przez sąd

35 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-08-02 10:42:02)

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Vivian,
A do czego ci właściwie ten facet?
Całymi dniami był nieobecny, bo pracował. W wolnym czasie pił z kolegami. Nie interesował się specjalnie ani tobą ani dziećmi.
Po jaką cholerę ci facet, z którym nie masz żadnej więzi? Może kiedyś była, ale to przeszłość.
Jeszcze przed jego odejściem czułaś się samotna, niezrozumiana, niedoceniona (on zresztą również) i nic się w tym temacie nie zmieniło.
Kasę do domu przynosił, ale teraz będzie ją dostarczał pod postacią alimentów.

O co chodzi z tym, że chcesz go zatrzymać?

36 Ostatnio edytowany przez lolek8080 (2017-08-02 10:50:18)

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...
vivian27 napisał/a:
lolek8080 napisał/a:
nataliabukwas napisał/a:

Lolek8080-Nie robie z niego alkoholika big_smile Miał dosc, odszedł. Ale zostawił kobiete z dwojka dzieci i teraz sie nimi nie interesuje tak? Uwazasz ze dobrze zrobił, pozamiatane i koniec tematu? Poradz cos tej kobiecie a nie mowisz to co ona sama juz wie.

Nie no, to jak zachowuje się względem dzieci to porażka. Dzieci powinny jak najmniej odczuć rozstanie rodziców. Do spotykania się z nimi go nie zmusi, ale do łożenia na ich utrzymanie jak najbardziej. Powinna z nim pogadać o dzieciach i przy tej okazji unikać rozmów o ich zwiazku. Jak nie bedzie chciał dawac na utrzymanie dzieci to sąd i alimenty.

Sam z siebie nie chce i ma problem ze chcę zapłaty przez sąd

No to już jest jego problem, że nie podoba mu się sąd. Sam mam dwojke dzieci i nie rozumiem jak można nie czuć sie odpowiedzialny za nie, gdybym sie rozstal z ich matką.

37 Ostatnio edytowany przez nataliabukwas (2017-08-02 12:06:58)

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

hm...chyba juz nic wiecej nie mam do dodania. Poprostu zajmij sie soba i dziecmi-to podstawa. To co siedzi w jego głowie i co on tam sobie duma-na to juz wpływu nie masz i nie mozesz miec cokolwiek bys zrobiła. Musicie ustalic kontakty jego z dziecmi-zeby nie było niedomowien i nagłych nalotów. No i alimenty. Mozesz probowac poza sadem ale ydaje mi sie ze on to poprostu odbierze tak czy siak jako atak i no nie wiem probe naciagniecia go. Z tym ze wyboru nie ma. Jesli jest tak jak mowi-nie kocha cie juz, chce definitywnie to skonczyc to skonczcie to. Daj mu odejsc ze wszystkimi tego konsekwencjami. Głowa do góry. Umow sie z nim ktoregos razu na spotkanie takie "formalne". I zapytaj co zamierza wprost. Albo wraca do ciebie i probujecie naprawic małżeństwo np. wspolna terapią albo rozwodzicie się. I wtedy ustalcie jakies zasady tak zebys wiedziała na czym stoisz. Bo musisz tez podjac decyzje w zyciu: chcesz isc do pracy, potrzebujesz pieniedzy na dzieci. Takie sa fakty i musicie to ustalic. A jesli nie ebdzie sie kwapil do rozmowy po dobroci to zostaje ci sad. Bo w takim "zawieszeniu" to ty mozesz bujac sie kilka miesiecy. Od kogos musi wyjsc ostateczna decyzja. Sa dzieci, opłaty. To ze on odejdzie sobie to nie koniec sprawy. Zyliscie ze soba jest ci winny nawet pomoc zeby jak ludzie rozstac sie. On nie myslal o Tobie i dzieciach jak odchodził. Było mu zle, niewygodnie, teraz u mamy ma dobrze wszystko podane, nikt mu nie wisi nad glowa. Nie, nie jak chce odejsc to niech wie co sie z tym wiaze.

Vivian-Pisz co u Ciebie, jak sie sprawy mają, nawet i na priv smile

38

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Rozmawiałam z nim. Niedawno przy odejściu mówił że mnie nie zostawi samej, że pomoże mi stanac na nogi ale do akcji wkracza szanowna rodzinka (mamusia) I każe mu zabrać wszystko co jego, nie dawać ani grosza (nie mam w tym momencie na życie, wyniósł sie z dnia na dzień, zostałam z niczym) że nie musi dawac teraz dopiero po załatwieniu sprawy sadownie smile mówię wam to nie ten człowiek, śmiał mi się w twarz, że ma adwokata że załatwi mnie, że będzie walczył o widzenia z dzieckiem. Nie broniłam mu nigdy kontaktów, nigdy. Sama go pytałam kiedy przyjdzie bo się dziecko pyta. Ciągle bylo "nie mam czasu". Nie poznaje tego człowieka, to nie jest ten sam facet, troskliwy i kochający.nie niech ma w dupie ale dzieci? Co do cholery mu zrobiły dzieci? Nie spytał ani razu czy mam na pieluchy czy jedzenie. Zrobił się arogancki I chamski, wyzywał mnie kazał się odpier..olic :/co się z nim stało! Szłam mu na rękę ze wszystkim, dałam mu to co jego, to co chciał to zabrał, z dziećmi w każdej chwili mógł się widzieć a on? Nawet jeśli tu był to nie wziął na ręce, nie przytulił, nic nie powiedział. Jak zwykły dupek zaopatrzony teraz w swoją matkę, która obiecała mu beztroskie życie u boku mamusi która o niego zadba, otworzy firmę i będzie zarabiał więcej niż kiedykolwiek. Życie jak w Madrycie smile jak to można człowieka nie znać.. On się zachowuje jak w amoku. Z dnia na dzień huśtawka, której już nie wytrzymałam. Nie chcę go widzieć do czasu rozprawy.
Chcialam go z powrotem bo go kocham mimo wszystko. Tzn teraz już sama nie wiem co czuje bo płaczę..

39 Ostatnio edytowany przez nataliabukwas (2017-08-02 14:03:48)

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Czyli złozyl papiery oficjalnie do sadu o rozwód? Jestem ciekawa co wpisał w uzasadnieniu. Nie wziął pod uwagę, że (jesli ma tam kogos jakas inna kobiete) to moze okazac sie z rozwod jest z jego winy ? Jesli on jest tak chamski wobec ciebie i zostawil cie z niczym to ty tez przestan sie cackac. Idz do radcy prawnego (niech on nie cwaniakuje bo porady prawne sa teraz darmowe w kazdym miescie) i poradz sie. Przede wszystkim znajdz prace i załatw opieke nad dziecmi. Prawo jest po Twojej stronie. Postaraj sie zabezpieczyc na kazdym polu. I nie martw sie co powiedza ludzie, albo co mysli czy mowi jego rodzinka. Zrob tak zebys to ty decydowała na jakich warunkach ma byc ewentualny rozwód. On uwaza ze ma cie w garsci czy co? A nie pomyslal ze tyle lat byłas z nim, ze macie dzieci ktore sa najwazniejsze. Pokaz mu ze dasz sobie. Na pewno bedzie ci ciezko na poczatku, ale popros o pomoc rodzinę, przyjaciółkę. Zobaczysz-jeszcze wyjdziesz z tego silniejsza. Staraj sie byc opanowana jak z nim rozmawiasz, przekazuj mu konkrety i juz nie pros bo widac ze nie warto. Macie kryzys a on zamiast probowac naprawic cokolwiek to wolał uciec. Staraj sie zachowywac jego smsy, zapamietuj co on tobie mowi, jak czesto spotyka sie z dziecmi-bo moze w sądzie jeszcze sprobuje zagrywki ze utrudniasz mu kontakty. Przygotuj sie na takie ataki.

40

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...
vivian27 napisał/a:

Chcialam go z powrotem bo go kocham mimo wszystko.

Co to znaczy "kocham" dla ciebie?
Czy miłość to dla ciebie poczucie osamotnienia, niezrozumienia, niedocenienia, które ci towarzyszyły przez ostatni okres twojego życia? Czy miłość to dla ciebie tęsknota, żeby być dla partnera kimś ważnym? Czy miłość to dla ciebie bycie z kimś w związku, nawet takim, gdzie partnerzy tak naprawdę nie słuchają się, nie troszczą o siebie, nie dbają?
Wystarczy, żeby po prostu BYŁ? Nawet jeśli jego bycie polega na pojawianiu się na noc po pracy, albo po imprezie z kumplami? Nawet jeśli nie liczy się z twoimi uczuciami? Nawet jeśli czujesz się w związku niewidzialna?
Zastanów się nad tym.

41

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...
nataliabukwas napisał/a:

Czyli złozyl papiery oficjalnie do sadu o rozwód? Jestem ciekawa co wpisał w uzasadnieniu. Nie wziął pod uwagę, że (jesli ma tam kogos jakas inna kobiete) to moze okazac sie z rozwod jest z jego winy ? Jesli on jest tak chamski wobec ciebie i zostawil cie z niczym to ty tez przestan sie cackac. Idz do radcy prawnego (niech on nie cwaniakuje bo porady prawne sa teraz darmowe w kazdym miescie) i poradz sie. Przede wszystkim znajdz prace i załatw opieke nad dziecmi. Prawo jest po Twojej stronie. Postaraj sie zabezpieczyc na kazdym polu. I nie martw sie co powiedza ludzie, albo co mysli czy mowi jego rodzinka. Zrob tak zebys to ty decydowała na jakich warunkach ma byc ewentualny rozwód. On uwaza ze ma cie w garsci czy co? A nie pomyslal ze tyle lat byłas z nim, ze macie dzieci ktore sa najwazniejsze. Pokaz mu ze dasz sobie. Na pewno bedzie ci ciezko na poczatku, ale popros o pomoc rodzinę, przyjaciółkę. Zobaczysz-jeszcze wyjdziesz z tego silniejsza. Staraj sie byc opanowana jak z nim rozmawiasz, przekazuj mu konkrety i juz nie pros bo widac ze nie warto. Macie kryzys a on zamiast probowac naprawic cokolwiek to wolał uciec.

Nie złożył papierów do sądu bo się boi, że przyznają alimenty takie na które go nie będzie stać. Dlatego teraz mnie szantażuje, że zabierze wszystko, że nie da pieniędzy dobrowolnie bo mysli, że przez to nie wniosę sprawy do sądu. Takie jego myślenie. Ale skończyło się. Pokazał swoją twarz.. Tyle przykrych słów nie spodziewałam się po nim. Miotał się między mną a matką. Matka wygrała i gratuluję. Teraz niech się z nim męczy.

42 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-08-02 14:08:13)

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...
vivian27 napisał/a:

Nie złożył papierów do sądu bo się boi, że przyznają alimenty takie na które go nie będzie stać.

To jest jego problem, nie Twój. To będzie musiał tak zrobić, żeby go było stać.  A Ty nie powinnaś się wahać, ale już polecieć do sądu z wnioskiem o przyznanie alimentów - tu chodzi o dzieci, a nie o Wasze zagrywki. Nie ma co unosić się honorem czy litością nad biedulkiem, który nie wie, czy go stać na własne dzieci.

43

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...
summerka88 napisał/a:
vivian27 napisał/a:

Chcialam go z powrotem bo go kocham mimo wszystko.

Co to znaczy "kocham" dla ciebie?
Czy miłość to dla ciebie poczucie osamotnienia, niezrozumienia, niedocenienia, które ci towarzyszyły przez ostatni okres twojego życia? Czy miłość to dla ciebie tęsknota, żeby być dla partnera kimś ważnym? Czy miłość to dla ciebie bycie z kimś w związku, nawet takim, gdzie partnerzy tak naprawdę nie słuchają się, nie troszczą o siebie, nie dbają?
Wystarczy, żeby po prostu BYŁ? Nawet jeśli jego bycie polega na pojawianiu się na noc po pracy, albo po imprezie z kumplami? Nawet jeśli nie liczy się z twoimi uczuciami? Nawet jeśli czujesz się w związku niewidzialna?
Zastanów się nad tym.

Masz rację. Może właśnie dlatego tu napisałam, żeby ktoś otworzył mi oczy. Dla mnie był nasza częścią. Były też dobre chwilę spędzanie wspólnie, zakupy, jakieś zabawy. Ale sporadycznie mimo wszystko - były. Potrafiliśmy się razem śmiać, przytulać. Jeszcze niedawno mówił do mnie czule a teraz? Odpier..ol się. Boli jak cholera ale nic nie poradzę.. Pokazał jaki jest na samym końcu.

44

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...
santapietruszka napisał/a:
vivian27 napisał/a:

Nie złożył papierów do sądu bo się boi, że przyznają alimenty takie na które go nie będzie stać.

To jest jego problem, nie Twój. To będzie musiał tak zrobić, żeby go było stać.  A Ty nie powinnaś się wahać, ale już polecieć do sądu z wnioskiem o przyznanie alimentów - tu chodzi o dzieci, a nie o Wasze zagrywki. Nie ma co unosić się honorem czy litością nad biedulkiem, który nie wie, czy go stać na własne dzieci.

Oczywiście, że to zrobię nawet nie ma opcji, żeby nie. Nie mam już litości..

45

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Nie dosc ze cie zostawił to jeszcze szantazuje....wiesz na pocztaku myslalam ze moze przerosło go to wszystko i dlatego uciekl ale jak emocje opadna to wrociłaby z podkulonym ogonem. Ale patrze ze niekoniecznie. Idz do prawnika, dowiedz sie jakie masz prawa. Tak dla swojej pewnosci i spokoju ducha. Przemysl czy chcesz z nim byc. Jesli tak-terapia malzenska i praca nad zwiazkiem. Jesli nie bo okazal sie takie a nie inny-wnies na poczatek o alimenty i ustalenie kontaktow z dzieckiem. Niech wie ze ty tez masz cos do powiedzenia. A na rozwod zawsze przyjdzie pora. Pamietaj ze mozesz byc zwolniana z kosztow, wszystko powie ci prawnik. Nie daj sie mu zastraszyc, to burak ktory nie ma pojecia chyba o czym mowi. Znajdz w sobie odwage i działaj.

46

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Co mu odbiło.. Czy to rzeczywiscie może być moja wina tak jak mówi?

47

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...
vivian27 napisał/a:

Co mu odbiło.. Czy to rzeczywiscie może być moja wina tak jak mówi?

Ja uważam, że nie. Bo jaka niby Twoja wina mogłaby spowodować, że obraził się na własne dzieci? Po prostu wyszedł charakterek - tak myślę...

48 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-08-02 14:27:20)

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...
vivian27 napisał/a:
summerka88 napisał/a:
vivian27 napisał/a:

Chcialam go z powrotem bo go kocham mimo wszystko.

Co to znaczy "kocham" dla ciebie?
Czy miłość to dla ciebie poczucie osamotnienia, niezrozumienia, niedocenienia, które ci towarzyszyły przez ostatni okres twojego życia? Czy miłość to dla ciebie tęsknota, żeby być dla partnera kimś ważnym? Czy miłość to dla ciebie bycie z kimś w związku, nawet takim, gdzie partnerzy tak naprawdę nie słuchają się, nie troszczą o siebie, nie dbają?
Wystarczy, żeby po prostu BYŁ? Nawet jeśli jego bycie polega na pojawianiu się na noc po pracy, albo po imprezie z kumplami? Nawet jeśli nie liczy się z twoimi uczuciami? Nawet jeśli czujesz się w związku niewidzialna?
Zastanów się nad tym.

Masz rację. Może właśnie dlatego tu napisałam, żeby ktoś otworzył mi oczy. Dla mnie był nasza częścią. Były też dobre chwilę spędzanie wspólnie, zakupy, jakieś zabawy. Ale sporadycznie mimo wszystko - były. Potrafiliśmy się razem śmiać, przytulać. Jeszcze niedawno mówił do mnie czule a teraz? Odpier..ol się. Boli jak cholera ale nic nie poradzę.. Pokazał jaki jest na samym końcu.

Vivian, jak spojrzysz na ostatni czas w twoim związku, to sama zobaczysz, że od pewnego czasu i tak byłaś sama. I doskonale sobie radziłaś. Twój partner przysparzał ci więcej trosk niż radości, i więcej lęków niż spełnienia. Codzienność przerosła was oboje, nie potrafiliście wspólnie rozwiązywać problemów i trudności, tylko wymieniliście żale i pretensje.
Twój partner podjął decyzję o przerwaniu błędnego koła, w które wpadliście. Zrobił to w jeden z najgorszych z możliwych sposobów. Tak wybrał. Teraz ty stoisz przed wyborem, czy będziesz mu rzucać kłody pod nogi, mścić się za to, że wam nie wyszło, psioczyć i utyskiwać. Albo postarasz się opanować emocje i zakończyć wasz związek "polubownie". Przedstaw mu na spokojnie swoje oczekiwania, wysłuchaj, co on może tobie i dzieciom zaoferować. Jak będziecie sobie skakać do oczu, to znienawidzicie siebie do reszty a co ważniejsze skrzywdzicie wasze dzieci, na których te wydarzenia odcisną piętno na resztę życia.

49

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Teraz już chyba za późno. Powiedział za dużo, ja w nerwach też. Niestety, nie ha zaczęłam ta wojne.. Do tej pory szłam mu na rękę ale skoczył do mnie. Więc jak z nim załatwiać?

50

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Zaczynam myśleć, że jestem idiotką.. Ze wszystko zawaliłam, zarówno związek jak i próbę ugody. Mimo, że on ciągle robił problem ciągle chciał więcej, przychodził pod pretekstem żeby zabrać wszystko. Tak jakbym miała mu ukraść. Byłam miła, miałam żal oczywiście za to, że się uparł jak osiol i nie chciał nawet próbować terapii czy dogadać się. Uwierzcie próbowałam jak mogłam, tłumaczyłam, próbowałam jak najdelikatniej się da. Nie błagałam, przyznałam sie do winy i przeprosiłam, zmieniłam myślenie, nastawienie. I nic. Jednego dnia "a może, przemyślę to, wszystko będzie dobrze" a ma drugi dzień jakby diabeł wszedł w niego "nie I koniec tematu". Raz był miły a raz chamski i zrywał kontakt. Umawiał sie na wizytę i nie przychodził. Był u matki, mielismy od miesiąca  ustalone, że pojedziemy wybrać dziecku łóżko nowe. Rano sms że ma w dupie to i nie przyjedzie. A dzień wcześniej zanim pojechał  jeszcze było dobrze!! Nie mogę już tego wszystkiego znieść.

51

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Brniesz dalej.On miał Cie dosyć bo został przez ciebie przytloczony pretensjami ,kłótniami.Miałaś pretensje ze nie okazuje ci zainteresowania lub okazuje ci za mało. A takie zachowanie powoduje że jeszcze bardziej cie nie chce.Przykladowo jakby facet do ciebie przyszedł i codziennie gadał teksty w stylu -Wcale się mną nie interesujesz,wcale mnie nie przytulasz, dlaczego mnie nie przytulasz, no ale przytul mnie-czy to by spowodowało ze chcialabyś go bardzo przytulać? Czy może  jednak po pewnym czasie,calkowicie   twoje uczucie umarło by? To samo z dziećmi(fakt ze na dzieciach mu powinno zawsze zalezec-ale mogłaś mieć w tym udział ze przestało mniej) ,mogło mu zależeć mniej bo ty miałaś znowu pretensje wcale nie zajmujesz się dziećmi, no weź je na rece,pobawić się z nimi.Pretensje nie działają zapamiętaj raz na zawsze.A zamiast tego zastosuj grzeczna rozmowe i powiedz co ci nie pasuje grzecznie i milo.Tak samo ktoś kto się nie zna w jednym z powyższych  postów pisze
Ci..Powiedz mu ze albo wraca, albo alimenty.TO jest postawienie ultimatum.Ultimatum również nie działa.

52 Ostatnio edytowany przez vivian27 (2017-08-02 16:00:12)

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...
najmadrzejszy napisał/a:

Brniesz dalej.On miał Cie dosyć bo został przez ciebie przytloczony pretensjami ,kłótniami.Miałaś pretensje ze nie okazuje ci zainteresowania lub okazuje ci za mało. A takie zachowanie powoduje że jeszcze bardziej cie nie chce.Przykladowo jakby facet do ciebie przyszedł i codziennie gadał teksty w stylu -Wcale się mną nie interesujesz,wcale mnie nie przytulasz, dlaczego mnie nie przytulasz, no ale przytul mnie-czy to by spowodowało ze chcialabyś go bardzo przytulać? Czy może  jednak po pewnym czasie,calkowicie   twoje uczucie umarło by? To samo z dziećmi(fakt ze na dzieciach mu powinno zawsze zalezec-ale mogłaś mieć w tym udział ze przestało mniej) ,mogło mu zależeć mniej bo ty miałaś znowu pretensje wcale nie zajmujesz się dziećmi, no weź je na rece,pobawić się z nimi.Pretensje nie działają zapamiętaj raz na zawsze.A zamiast tego zastosuj grzeczna rozmowe i powiedz co ci nie pasuje grzecznie i milo.Tak samo ktoś kto się nie zna w jednym z powyższych  postów pisze
Ci..Powiedz mu ze albo wraca, albo alimenty.TO jest postawienie ultimatum.Ultimatum również nie działa.

Próbowałam rozmów wielokrotnie jego jedyna odpowiedź - Ty jesteś mama Ty sie zajmuj. On nawet nie wie co jego dziecko lubi jeść ani jedno ani drugie. Nie rozumiem dlaczego tak piszesz jakbym była jedzą. Po tym co on odstawił dziś to mam mieszane uczucia. Biedny ucisniony facet musiał się chwilę pobawić z dziećmi. Może mimo rozmów nadal na paluszkach powinnam jaśnie Pana prosić o zabawę z jego własnym dziećmi. Ja tez w domu nie siedzę na tyłku cały dzień

53 Ostatnio edytowany przez nataliabukwas (2017-08-02 16:47:22)

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Ty Najmadrzejszy....przeczytaj z uwaga moje posty a potem sie wypowiadaj. Masz wlasne dzieci, ze "znasz sie"? Zostales kiedys z dwojka dzieci i zastanawiales sie za co zyc ? Rozumiem ze slowo " alimenty" dziala na cb jak plachta na byka ale to juz Twoj problem. Kobieta przeprosila tak? Zmienila nastawienie i co ma dalej zrobic? Plaszczyc sie? Ma zadbac o siebie i dzieci. Maz zrezygnowal z tego obowiazku, odszedl, miota sie, pewnie sam nie wie kogo sluchac. Nie wiadomo ile potrwa poki cos nie spowoduje ze sie otrzasnie z tego amoku. A za cos trzeba zyc. Dlatego pisalam o pojsciu do pracy, alimentach. To jest praktyczne podejscie. Ty moze bys siedzial jak trusia i czekal nie wiadomo na co.
Proponowalam spokojna rozmowe, ale skoro nie pomoglo przetlumaczenie mu tego wszystkiego polubownie to trzeba inaczej.

54 Ostatnio edytowany przez madoja (2017-08-02 17:23:22)

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Ten temat jest bardzo ciekawy i dający do myślenia. Warto na niego i na wpisy w nim popatrzeć obiektywnie. Praktycznie wszystkie kobiety bronią autorki i praktycznie wszyscy mężczyźni bronią jej męża. To pokazuje, jak bardzo dla mężczyzn ważna jest walka o byt, o pieniądz, o utrzymanie rodziny - dla nich to jest chyba najwyższy dowód miłości i zaangażowania w związek. Być może jednak mylą się myśląc że dla kobiet to jest najważniejsze?

55 Ostatnio edytowany przez nataliabukwas (2017-08-02 17:48:02)

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Byc moze. Mi np.scyzoryk sie w kieszeni otwiera jak czytam ze facet mial dosc zycja, odposiedzialnosci i sobid odszedl. To sie nazywa egoizm. Mogl usiasc porozmawiac, powiedziec np.ze mu ciezko zeby ona poszla do pracy itd.ale nie. Lepiej odejsc do mamusi. Tylko ze nie pomyslal ze jak oddjdzie to skrzywdzi kogos, zostawi rodzine ktora powinna razem rozwiazywac problemy. Zapomnial ze jego rodzina to juz nie mamusia a zona i dzieci. Uciekl bo tak bylo wygodnie. A kobieta teraz nke dosc ze ma poczucie winy to musi poczynic kroki zeby teraz utrzymac sidbie i dzieci. Moim zdaniem to on zachowal sie jak ostatni cham. Narobil dzieci to teraz niech sie nimi zajmuje lub placi. Poki dzieci nie ma to kazdy odzie w swoja strone ale jak sa to nie ma zs sie odpier*** Za cos zyc trzeba. Cwaniaki -.- Ciesza sie zs zostana tatusiami a potem rzeczysistosc daje kopa i uciekaja.

56

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...
madoja napisał/a:

Ten temat jest bardzo ciekawy i dający do myślenia. Warto na niego i na wpisy w nim popatrzeć obiektywnie. Praktycznie wszystkie kobiety bronią autorki i praktycznie wszyscy mężczyźni bronią jej męża. To pokazuje, jak bardzo dla mężczyzn ważna jest walka o byt, o pieniądz, o utrzymanie rodziny - dla nich to jest chyba najwyższy dowód miłości i zaangażowania w związek. Być może jednak mylą się myśląc że dla kobiet to jest najważniejsze?

Ale jeśli kobieta mówi swojemu mężczyźnie raz "czuje się niekochana", "chciałabym spędzać z wami wszystkimi czas jak rodzina" I nie, nie codziennie i nie co chwilę, mówiłami czekałam tydzień, dwa, trzy  po czym przy braku jakiejkolwiek inicjatywy z jego strony powtarzałam to. Ale nie obchodziło go to. Jemu było dobrze, ja ciągle wymyślałam wg niego. Wtedy chyba facet powinien zauważyć, że pieniądze owszem są ważne, ale są rzeczy ważniejsze. Żył obok nas

57

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...
nataliabukwas napisał/a:

Byc moze. Mi np.scyzoryk sie w kieszeni otwiera jak czytam ze facet mial dosc zycja, odposiedzialnosci i sobid odszedl. To sie nazywa egoizm. Mogl usiasc porozmawiac, powiedziec np.ze mu ciezko zeby ona poszla do pracy itd.ale nie. Lepiej odejsc do mamusi. Tylko ze nie pomyslal ze jak oddjdzie to skrzywdzi kogos, zostawi rodzine ktora powinna razem rozwiazywac problemy. Zapomnial ze jego rodzina to juz nie mamusia a zona i dzieci. Uciekl bo tak bylo wygodnie. A kobieta teraz nke dosc ze ma poczucie winy to musi poczynic kroki zeby teraz utrzymac sidbie i dzieci. Moim zdaniem to on zachowal sie jak ostatni cham. Narobil dzieci to teraz niech sie nimi zajmuje lub placi. Poki dzieci nie ma to kazdy odzie w swoja strone ale jak sa to nie ma zs sie odpier*** Za cos zyc trzeba. Cwaniaki -.- Ciesza sie zs zostana tatusiami a potem rzeczysistosc daje kopa i uciekaja.

Dokładnie.
Ja chcialam isc do pracy bo miałam dość siedzenia w domu, i chciałam jego odciążyć. Kombinowałam bo gdybym poszła do pracy to zarobiłabym ledwie na opiekunkę i tyle by było z wypłaty. A jak mu powiedziałam, że mogę pracować popołudniami wtedy kiedy on wraca to co usłyszałam? "ja nie będę kładł dziecka spać bo ono jest przyzwyczajone do mamy, jest za małe żeby być i zasypiac bez mamy". Młodsze płakało na widok ojca który przychodził kiedy się przebudzilo, powód? Wg niego to normalne, takie małe dziecko powinno przebywać z mamą. A prawdziwy powód? Dziecko nie wiedziało, co to za pan bo widywał go od święta, a jak miał wolne to miał je w dupie i wolał robić milion innych rzeczy które były dla niego.

58

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Prawem faceta jest odejść jak nie czuje się na siłach dalej tkwić w czymś co umarło (głównie przez zrzędzenie i awantury kobiety) ale ma też obowiązek łożyć dalej na swoje dzieci. Tak więc niech autorka złoży jak najszybciej wniosek o alimenty.

59

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...
On-WuWuA-83 napisał/a:

Prawem faceta jest odejść jak nie czuje się na siłach dalej tkwić w czymś co umarło (głównie przez zrzędzenie i awantury kobiety) ale ma też obowiązek łożyć dalej na swoje dzieci. Tak więc niech autorka złoży jak najszybciej wniosek o alimenty.

A prawem kobiety jest zostać z dziećmi i martwić się o kolejny dzień bo jaśnie Pan ma prawo wyjść z domu, trzasnac drzwiami i żyć jak gdyby nigdy nie miał rodziny? On jedzie na wakacje, miał jechać z dziećmi ale lepiej jechać z kumplami.

60

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...
On-WuWuA-83 napisał/a:

Prawem faceta jest odejść jak nie czuje się na siłach dalej tkwić w czymś co umarło (głównie przez zrzędzenie i awantury kobiety) ale ma też obowiązek łożyć dalej na swoje dzieci. Tak więc niech autorka złoży jak najszybciej wniosek o alimenty.

az sie oplulam ze smiechu big_smile

61

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Tylko się nie zadław wink tongue

62

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

A niech jedzie. Pewnie juz dawno wypad sobie zaplanowal. Kiedys mu bokiem wyjdzie. big_smile Mial dosc gderania...szukal pretekstu. Niech idzie w cholere. Nawet jak z kims sie zwiaze to wspolczuc tylko. Zadluzony facet z alimentami i dziecmi nie lada atrakcyjny tongue

63

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Wieczorami mam jeszcze jakieś sentymentu. Tęsknię.. Ale to przejdzie, prawda?

64

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Witaj. A nie pomyslałaś, że Twój partner ma takie wahania nastroju przez alkohol? Mój mąż jednego dnia tęskni za dzieckiem, a drugiego dnia  ma je w d... Jest alkoholikiem, tylko on twierdzi, że nie jest. Odeszłam parę miesięcy temu, jest mi ciężko, ale w domu mam świety spokój. Trzymaj się.

65

Odp: Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...
Nicole123 napisał/a:

Witaj. A nie pomyslałaś, że Twój partner ma takie wahania nastroju przez alkohol? Mój mąż jednego dnia tęskni za dzieckiem, a drugiego dnia  ma je w d... Jest alkoholikiem, tylko on twierdzi, że nie jest. Odeszłam parę miesięcy temu, jest mi ciężko, ale w domu mam świety spokój. Trzymaj się.

A wiesz, możliwe bo on przed odejściem lubił wypić a teraz jak mieszka osobno to Już  calkiem. Ale on ma jeszcze jeden problem z używkami odkąd go nie ma z nami. Nie wiem co chwilę docierają do mnie nowe rzeczy, nowe fakty od jego znajomych(dalszych) , z pracy.. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć, wiem jedno, że ta miłość zmienia się w nienawiść i szkoda mi go..

Posty [ 1 do 65 z 206 ]

Strony 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Nie mogę się pozbierać po odejściu partnera...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024