odmienne pojęcie zdrady - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » odmienne pojęcie zdrady

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 174 ]

66

Odp: odmienne pojęcie zdrady
zimny napisał/a:

Związek to wojna. Bo dyplomacja to też wojna, tylko innymi metodami. W dyplomacji szukamy wspólnych interesów, w typowej wojnie siebie niszczymy.
Chociaż źle to napisałem. Związek to dyplomacja, a wojna to tylko inny rodzaj dyplomacji.

Nie związek nie jest wojną.
To Tobie została wojna wypowiedziana - przez żonę.
Podstępna, partyzancka wojna w której nie bierze się jeńców.
Lepiej zbieraj te dowody, to Twoje jedyne siły obronne którymi możesz dysponować.
Nie pozbawiaj się ich tak łatwo na samym początku wojny...

Znasz powiedzenie  - "si vis pacem parabellum".
Już ponad dwa tysiące lat temu doszli do tego wniosku,
nie lekceważ sobie takiego dorobku ludzkości smile

Zobacz podobne tematy :

67 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-03-30 16:55:03)

Odp: odmienne pojęcie zdrady
summerka88 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

A co to jest jakość związku czy bylejakość to indywidualna sprawa. Dla jednych bylejaki związek to taki gdzie mamy swoje światy i nie wszędzie jedziemy razem, dla innych  taki gdzie partner chce Cię ciągle trzymać za rękę. Tak czy inaczej jest jakaś potrzeba zaspokajana z trzecią osobą, której z różnych względów albo nie możemy zaspokoić z partnerem, albo boimy się jego reakcji. To co mnie osobiście odrzuca od zdradzaczy to ich egocentryzm, nie liczą się z uczuciami drugiej strony, nawet jak wcześniej były to zauważające uczucia innych osoby. Zachodzi w ich głowie jakieś przetasowanie wartości i na górze piramidki jest JA. Amok...

Pomaga ci to Ela jak sobie układasz świat w czarno-białych kolorach? Dużo w twoich wypowiedziach rozkładania wypowiedzi i podawania przykładów przeciwstawnych i skrajnych. Tak jak tutaj albo CIAGŁE trzymanie za rączkę albo swoje dwa światy. Nie możesz uznać, że dobry związek to bezpieczne miejsce, w którym można być blisko i które pozwala na autonomię.

A co do zdradzaczy to też jakbyś poszukała głębiej to by mogło się okazać, że ten ich egocentryzm (chociaż twoja definicja bardziej pasuje mi do braku empatii) też jest skutkiem czegoś. Nic się nie dzieje bez przyczyny.

Nie zrozumiałyśmy się. Podałam ten przykład nie dlatego że uważam świat za czarno biały, ale dlatego by pokazać, jak różne sprawy mogą być w różnych parach jakością czy wartością dla związku. Nie albo to, albo to tylko od - do. Szerokie spektrum.  Zwracam tylko uwagę, że nawet w bliskich związkach może dochodzić do zdrady, Nie tylko zaniedbanie bliskości może być przyczyną. Zastanawiałam się długo w swoim przypadku nad bliskością w sensie zainteresowania sprawami męża. Owszem, interesowałam się jego sprawami, były trudne sytuacje- jasno mówił mi, że docenia to że jestem i co robię- np podczas paromiesięcznego pobytu teściowej w szpitalu. Były dobre i złe chwile które dzieliliśmy razem. I codzienność. Jednak byłą sfera lęków, do której nie miałam dostępu i w tym sensie można powiedzieć o braku bliskości. Ja to nazywałam właśnie autonomią i nie drążyłam - bo w domu nie jestem psychologiem, ale żoną.
Jak najbardziej zgadzam się z tezą, że są ludzie żyjący obok siebie i to jest sytuacja w której nic nie stoi na przeszkodzie do zdrady. Ale i tam nie zawsze do niej dochodzi. To moja obserwacja i zdanie- ale bliskość czy życie obok nie jest głównym determinantem zdrady.
Jeżeli mieszam jakieś psychologiczne terminy wybacz- studia były dawno temu, a nie pracuję w zawodzie psychologa.

Brak empatii występuje zawsze, wiadomo że nie bez przyczyny- trzeba ochronić własne ja- wchodząc w sytuację partnera- nie da się.
fascynujące jest natomiast zjawisko nazwijmy to wybiórczej amnezji.. np mój mąż nie jeździł do szitala do teściowej, mówił, że nie daje rady patrzeć na nią w takim stanie, więc jeździłam ja prawie codziennie przez 2 miesiące. A on twierdzi, że raz tam byłam- z pełnym przekonaniem!

68 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-03-30 16:52:48)

Odp: odmienne pojęcie zdrady

I nie jest to już dla mnie po tak długim czsie powód do ubolewania, jaki on niewdzięczny- tak było na początku. Teraz tylko obserwuję to zjawisko. Ze smutnym zadziwieniem..

69

Odp: odmienne pojęcie zdrady

Secondo1,

Wybacz, ale twoja wypowiedź roi się od banałów i zaprzeczeń, typu: "każdy przypadek jest inny", po czym następuje generalizacja i ogólnianie big_smile

A tym, co poniżej to już mnie rozbawiłaś nieprzeciętnie big_smile

Secondo1 napisał/a:

Ten któremu doskwiera taki czy inny deficyt najpierw musi być pewien, że wyczerpał cały dostępny arsenał środków by druga strona zechciała ten deficyt mu zaspokoić.

Secondo1 napisał/a:

Często zdrada dopada związki w których  jedno ani/lub drugie nie widziało kryzysu.

70 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-03-30 17:20:59)

Odp: odmienne pojęcie zdrady
summerka88 napisał/a:

Zatem albo trzeba przyjąć za pewnik, że ludzie to gatunek poligamiczny a o monogamii możemy mówić tylko w kategoriach monogamii sukcesywnej, czyli jestem w jednym związku tylko z jedną osobą W TYM SAMYM CZASIE wink

Skąd pomysł, że trzeba przyjmować takie założenia?

summerka88 napisał/a:

Albo możemy uznać, że związek, w którym nie dba się o bliskość skazany jest na porażkę, czasem w formie zdrady, czasem w formie rozejścia, któremu towarzyszy świadoma refleksja, że właściwie niewiele nas łączy poza wspólnymi zobowiązaniami.

Problem w tym, że zdrada występuje w związkach, gdzie miłość występuje, gdzie dba się o drugą osobę. Gdzie osoba zdradzająca również kocha. W powszechnych przekonaniu panuje pogląd, że zdrada jest tylko tam, gdzie dzieje się coś złego. Nie jest to prawdą.

_v_ napisał/a:

ludzie tez nie sa monogamiczni z natury (monogamiczne sa np. labedzie,łączą sie w pary na cale zycie, A jak jedno umrze, to drugie jest juz samo do konca zycia, czy pingwiny bodajze)

Nawet w społeczeństwach, gdzie dopuszczana jest poligamia, zwykle stanowi nieco ponad 5% całości populacji. Ludzie mają całkiem sporo przystosowań przemawiających za monogamią. Choć ma też kilka innych cech. Ale nie znaczy, że trzeba to w jeden sposób postrzegać, jak u norników. Chociaż nie ma co też rozpatrywać czysto biologicznie, bo kultura ma jakiś wpływ na kształt życia społecznego. Pod czaszką tez jednak mamy więcej niż zwierzęta.

zimny napisał/a:

Tak mocno niektórzy chcą mnie posądzić o to, że przyczyniłem się do zdrady.

I nie daj sobie wmówić, że Twoja. Ludzie to autonomiczne jednostki. Tym bardziej, gdy wchodzi długo etapowe romansowanie.

71 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-03-30 17:17:57)

Odp: odmienne pojęcie zdrady
Ela210 napisał/a:

Zwracam tylko uwagę, że nawet w bliskich związkach może dochodzić do zdrady, Nie tylko zaniedbanie bliskości może być przyczyną. Zastanawiałam się długo w swoim przypadku nad bliskością w sensie zainteresowania sprawami męża. Owszem, interesowałam się jego sprawami, były trudne sytuacje- jasno mówił mi, że docenia to że jestem i co robię- np podczas paromiesięcznego pobytu teściowej w szpitalu. Były dobre i złe chwile które dzieliliśmy razem. I codzienność. Jednak byłą sfera lęków, do której nie miałam dostępu i w tym sensie można powiedzieć o braku bliskości. Ja to nazywałam właśnie autonomią i nie drążyłam - bo w domu nie jestem psychologiem, ale żoną.
Jak najbardziej zgadzam się z tezą, że są ludzie żyjący obok siebie i to jest sytuacja w której nic nie stoi na przeszkodzie do zdrady. Ale i tam nie zawsze do niej dochodzi. To moja obserwacja i zdanie- ale bliskość czy życie obok nie jest głównym determinantem zdrady.

Ela, ja mówię o bliskości w zupełnie innych kategoriach niż ty. To mnie przekonuje, że ty tak naprawdę nigdy nie byłaś w relacji, w której była pełna wzajemna akceptacja, w której mogłaś być sobą bez zastanawiania się, co powinnaś, co wypada, jak powinno być i czego się od ciebie oczekuje a twoje wybory i decyzje były bezwzględnie uznawane i szanowane jako wynikające z twoich potrzeb i pragnień.
Mówię o relacji, w której nie boisz się pokazać swojej wewnętrznej kruchości, bo wiesz, że twoja delikatna strona będzie zauważona i zaopiekowana, gdyż osoba, przed którą się odsłaniasz jest twoim wnętrzem autentycznie zainteresowana i zafascynowana oraz pragnie cię wciąż poznawać.

To wszystko o czym piszesz jest bardzo szlachetne. Nie mam wątpliwości co do tego, że jesteś dobrym, wartościowym człowiekiem. Tym bardziej mi szkoda, że nie zostało to należycie przyjęte i "ukochane" sad



Miłycham napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Albo możemy uznać, że związek, w którym nie dba się o bliskość skazany jest na porażkę, czasem w formie zdrady, czasem w formie rozejścia, któremu towarzyszy świadoma refleksja, że właściwie niewiele nas łączy poza wspólnymi zobowiązaniami.

Problem w tym, że zdrada występuje w związkach, gdzie miłość występuje, gdzie dba się o drugą osobę. Gdzie osoba zdradzająca również kocha. W powszechnych przekonaniu panuje pogląd, że zdrada jest tylko tam, gdzie dzieje się coś złego. Nie jest to prawdą.

I tu się nie zgadzam w całej rozciagłośći.
Co to za miłość, w której jedno zdradza, oszukuje i jest nielojalne oraz pozbawione empatii wobec drugiego. Może takie zachowania mieszczą się w twojej definicji miłośći, ale nie w mojej.

72

Odp: odmienne pojęcie zdrady
summerka88 napisał/a:

Secondo1,

Wybacz, ale twoja wypowiedź roi się od banałów i zaprzeczeń, typu: "każdy przypadek jest inny", po czym następuje generalizacja i ogólnianie big_smile

A tym, co poniżej to już mnie rozbawiłaś nieprzeciętnie big_smile

Secondo1 napisał/a:

Ten któremu doskwiera taki czy inny deficyt najpierw musi być pewien, że wyczerpał cały dostępny arsenał środków by druga strona zechciała ten deficyt mu zaspokoić.

Secondo1 napisał/a:

Często zdrada dopada związki w których  jedno ani/lub drugie nie widziało kryzysu.

Każdy przypadek jest inny, ale są elementy wspólne dla każdego przypadku.
Ten element wspólny owowilam, inczej zarzucilabys mi ze nie wzięłam pod uwagę innego przypadku.

Co do drugiego zarzutu- fajnie ze się rozbawiłaś smile

Ale, skąd taka istota ma wykorzystywać jakieś środki do naprawy związku skoro nie widzi takiej potrzeby, nie widzi kryzysu ?

Pisze banały ? - pewnie tak.
Sprawa jest dosyć oczywista , tłumaczenie "kawa na ławę " wyglada wtedy jak banał

73

Odp: odmienne pojęcie zdrady

Dla mnie zdrada w formie emocjonalnej jest gorsza niz fizyczna.
Wiem jak mnie to zniszczylo, moja psychike.
Byc moze gdybym przylapal zone na zdradzie fizycznej, zdecydowanie latwiej bym przez to wszystko przeszedl, przez pol roku ogladanie jak zona ma cie GDZIES, uciekanie z domu, przyklejony telefon do tylka, brak rozmow, nie przespane noce, placz...obawa co ona teraz robi... osoba, ktora kochasz.
Nie mowie o zazdrosci... typu bo sie do kogos  usmiechnela, mowie o celowych dzialaniach, ktore niszczyly mnie od wewnatrz, pamietam doskonale to uczucie...Mija kolejne pol roku, a moja psychika jest na rozsypce. Mojej jeszcze zonie zycze tego samego w kolejnym zwiazku, zeby zaznala ten sam ból co ja.
Wiem jedno nie warte sa klotnie, awantury bo obrocilo sie to wszystko przeciwko mnie, a to jeszcze dodatkowo dobija. Jezeli wystepuje zdrada emocjonalna to koniec zwiazku i nic to nie zmieni, predzej , czy pozniej wszystko sie posypie.

74

Odp: odmienne pojęcie zdrady
summerka88 napisał/a:

I tu się nie zgadzam w całej rozciagłośći.
Co to za miłość, w której jedno zdradza, oszukuje i jest nielojalne oraz pozbawione empatii wobec drugiego. Może takie zachowania mieszczą się w twojej definicji miłośći, ale nie w mojej.

To nie jest kwestia definicji mojej czy Twojej. Tak po prostu jest. Jednocześnie przypisujesz cechy zdradzającym, które uważasz za negatywne i pasujące. Życie to nie Yin i yang. Bardzo dużo osób zdradzających nie żałuje zdrady, ale np. krzywdy jaką wyrządziła. I chyba mylisz empatię ze współczuciem.

75 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-03-30 17:35:37)

Odp: odmienne pojęcie zdrady
jamalo04 napisał/a:

Dla mnie zdrada w formie emocjonalnej jest gorsza niz fizyczna.
Wiem jak mnie to zniszczylo, moja psychike.
Byc moze gdybym przylapal zone na zdradzie fizycznej, zdecydowanie latwiej bym przez to wszystko przeszedl, przez pol roku ogladanie jak zona ma cie GDZIES, uciekanie z domu, przyklejony telefon do tylka, brak rozmow, nie przespane noce, placz...obawa co ona teraz robi... osoba, ktora kochasz.
Nie mowie o zazdrosci... typu bo sie do kogos  usmiechnela, mowie o celowych dzialaniach, ktore niszczyly mnie od wewnatrz, pamietam doskonale to uczucie...Mija kolejne pol roku, a moja psychika jest na rozsypce. Mojej jeszcze zonie zycze tego samego w kolejnym zwiazku, zeby zaznala ten sam ból co ja.
Wiem jedno nie warte sa klotnie, awantury bo obrocilo sie to wszystko przeciwko mnie, a to jeszcze dodatkowo dobija. Jezeli wystepuje zdrada emocjonalna to koniec zwiazku i nic to nie zmieni, predzej , czy pozniej wszystko sie posypie.

Nie wyrzucaj sobie ujawnionych emocji, ani nie analizuj,czy mogłeś zrobić coś inaczej. Gdybyś dusił w sobie wszystko, dobiłoby Cię bardziej. Cierpiałeś, jesteś człowiekiem a nie robotem, okazałeś to. Nie tylko Ty byłeś odpowiedzialny za tę relację. Pokój z Tobą..:)

76

Odp: odmienne pojęcie zdrady
Secondo1 napisał/a:

Ale, skąd taka istota ma wykorzystywać jakieś środki do naprawy związku skoro nie widzi takiej potrzeby, nie widzi kryzysu ?

Secondo,
O tym tutaj piszemy m.in. dzisiaj, że "istota" wink nawet nie wie, że związek wymaga naprawy. Dla niej taka zwyczajna, nudna codzienność, zwana BYLEJAKOŚCIĄ jest wystarczająca i akceptowana bo doskonale znana.

77

Odp: odmienne pojęcie zdrady
Miłycham napisał/a:
summerka88 napisał/a:

I tu się nie zgadzam w całej rozciagłośći.
Co to za miłość, w której jedno zdradza, oszukuje i jest nielojalne oraz pozbawione empatii wobec drugiego. Może takie zachowania mieszczą się w twojej definicji miłośći, ale nie w mojej.

To nie jest kwestia definicji mojej czy Twojej. Tak po prostu jest. Jednocześnie przypisujesz cechy zdradzającym, które uważasz za negatywne i pasujące. Życie to nie Yin i yang. Bardzo dużo osób zdradzających nie żałuje zdrady, ale np. krzywdy jaką wyrządziła. I chyba mylisz empatię ze współczuciem.

Miłychamie (aleś sobie wybrał nick big_smile) ja nic nikomu nie przypisuję. Zastanawiam się nad przyczynami pewnych myśli, emocji i zachowań. Interpretuję to, co czytam jak każdy tutaj przez swoje filtry. I w moim postrzeganiu miłości nie ma miejsce na oszustwa i nielojalności. Nie kupuję twojego "tak po prostu jest" i wcale nie wynika to z idealizmu czy optymistycznego patrzenia na świat, ale z uważności. Omijam szerokim łukiem w bliskich relacjach ludzi, którzy są emocjonalnie pogmatwani i chcieliby mnie wykorzystać, żebym ja spełńiała pewne ich wyobrażenia zamiast przyjmować mnie taką, jaka jestem.

78

Odp: odmienne pojęcie zdrady
summerka88 napisał/a:

Dla niej taka zwyczajna, nudna codzienność, zwana BYLEJAKOŚCIĄ jest wystarczająca i akceptowana bo doskonale znana.

Pozwole się nie zgodzić.
Do ideału można dążyć, dlatego nazywa się to ideałem.
Ja mam świadomość że nasz związek nie jest doskonały, ale to nie oznacza że ja to akceptuje bo to znam czy wystarcza mi ta BYLEJAKOŚĆ..
Ja się cieszę że związek nie jest doskonały, bo jeśli się KOMUNIKUJEMY, to dążymy do tej doskonałości, nawet wiedząc że jej nigdy nie osiągniemy.
Ale jesteśmy razem bo uznaliśmy oboje, że potrafimy do doskonałości dążyć. Że pokonamy przeciwności naszych osobowości. Na tym polega miłość.
Na tym polega świadome budowanie partnerstwa gdy motyle już ulecą. Ona o tym wiedziała, jest starsza odemnie więc na pewno potrzebowała tej świadomości. Bo uroda kiedyś przeminie.
Zgodziłem się na małżeństwo żeby miała to na papierze, mi on nie był potrzebny bo wiedziałęm na co się decyduje ale nie stanowił żadnego problemu. Mogłem ją zaniedbać, ale to sytuacja z którą i tak kiedyś się musimy w związku zmierzyć.
Do związku podszedłem świadomie. Związki zawsze wymagają naprawy, bo ludzie się zmieniają. Ale zmiana zaserwowana przez żonę demoluje związek, tu nie ma nic do naprawy.
Dziś odczytałem sobie pierwsze emaile od zony. Jeden zatytułowany z angielska wierność, drugi odpowiedzialność.
Byłem pewien że spotkałem osobę, która zna i akceptuje moje potrzeby i ograniczenia. Ta pewność wynikała też z tego, że ja to samo czułem w drugą stronę.
I nagle odkrywam że to wszystko było fikcją. Bo mówiła co chciałem usłyszeć? Wierze, że ona w to też kiedyś wierzyła. Bo nie potrafię zaakceptować faktu że można być tak perfidnym.

79 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-03-30 17:54:57)

Odp: odmienne pojęcie zdrady
summerka88 napisał/a:

Miłychamie (aleś sobie wybrał nick big_smile)

tongue

summerka88 napisał/a:

ja nic nikomu nie przypisuję. Zastanawiam się nad przyczynami pewnych myśli, emocji i zachowań. Interpretuję to, co czytam jak każdy tutaj przez swoje filtry. I w moim postrzeganiu miłości nie ma miejsce na oszustwa i nielojalności. Nie kupuję twojego "tak po prostu jest" i wcale nie wynika to z idealizmu czy optymistycznego patrzenia na świat, ale z uważności. Omijam szerokim łukiem w bliskich relacjach ludzi, którzy są emocjonalnie pogmatwani i chcieliby mnie wykorzystać, żebym ja spełńiała pewne ich wyobrażenia zamiast przyjmować mnie taką, jaka jestem.

Jak napisałaś, interpretujesz przez swoje filtry. No ok. Tylko mi nie chodzi co wybierzesz, w jakie relacje wejdziesz czy nie. Piszę jedynie, że osoby, które kochają też zdradzają i wcale powodem nie jest zły związek. Można powiedzieć, że czasami nie ma w ogóle on znaczenia czy jest zły czy dobry.  A jak się chcesz zastanawiać głębiej to podeśle Ci kiedyś linki do literatury, po której nic nie będziesz wiedziała. Ostatecznie big_smile

80 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-03-30 18:16:46)

Odp: odmienne pojęcie zdrady

Niemniej wtedy gdy zdradzają nie kochają na pewno.. Czy miłość można czasowo wyłączyć? I czy można włączyć na nowo? Może niech się zdradzacze wypowiedzą anonimowo w końcu..;) I tak szczerze, bez żadnych pierdół o poligamii.Odważy się ktoś?

81

Odp: odmienne pojęcie zdrady
Secondo1 napisał/a:

Co do poligamii smile
Też za dużej szczęśliwości tam nie uświadczysz.

bzdura

Secondo1 napisał/a:

Seks z osobą poza związku, dalej będzie zdradą .

druga bzdura

Secondo1 napisał/a:

Natomiast osoby w związku poligamicznym i tak będą ze sobą rywalizować o względy przewodnika stada,

jeszcze wieksza bzdura

Secondo1 napisał/a:

będą chciały ustawić siebie i swoje potomstwo wyżej w hierachii związku.

wieksiejsza bzdura

Secondo1 napisał/a:

Będą czuły przegraną, poniżenie jeżeli wybierze na tę noc inną...

bzdura nad bzdurami i bzdura pogania

82

Odp: odmienne pojęcie zdrady
zimny napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Dla niej taka zwyczajna, nudna codzienność, zwana BYLEJAKOŚCIĄ jest wystarczająca i akceptowana bo doskonale znana.

Pozwole się nie zgodzić.
Do ideału można dążyć, dlatego nazywa się to ideałem.
Ja mam świadomość że nasz związek nie jest doskonały, ale to nie oznacza że ja to akceptuje bo to znam czy wystarcza mi ta BYLEJAKOŚĆ..
Ja się cieszę że związek nie jest doskonały, bo jeśli się KOMUNIKUJEMY, to dążymy do tej doskonałości, nawet wiedząc że jej nigdy nie osiągniemy.
Ale jesteśmy razem bo uznaliśmy oboje, że potrafimy do doskonałości dążyć. Że pokonamy przeciwności naszych osobowości. Na tym polega miłość.
Na tym polega świadome budowanie partnerstwa gdy motyle już ulecą. Ona o tym wiedziała, jest starsza odemnie więc na pewno potrzebowała tej świadomości. Bo uroda kiedyś przeminie.
Zgodziłem się na małżeństwo żeby miała to na papierze, mi on nie był potrzebny bo wiedziałęm na co się decyduje ale nie stanowił żadnego problemu. Mogłem ją zaniedbać, ale to sytuacja z którą i tak kiedyś się musimy w związku zmierzyć.
Do związku podszedłem świadomie. Związki zawsze wymagają naprawy, bo ludzie się zmieniają. Ale zmiana zaserwowana przez żonę demoluje związek, tu nie ma nic do naprawy.
Dziś odczytałem sobie pierwsze emaile od zony. Jeden zatytułowany z angielska wierność, drugi odpowiedzialność.
Byłem pewien że spotkałem osobę, która zna i akceptuje moje potrzeby i ograniczenia. Ta pewność wynikała też z tego, że ja to samo czułem w drugą stronę.
I nagle odkrywam że to wszystko było fikcją. Bo mówiła co chciałem usłyszeć? Wierze, że ona w to też kiedyś wierzyła. Bo nie potrafię zaakceptować faktu że można być tak perfidnym.

Pytanie tylko, czy naprawdę zaczęło jej przeszkadzać coś co wcześniej akceptowała, czy jest to wygodny i przydatny teraz element do walenia w wasz związek jak w bęben, z innych zupełnie przyczyn.

83

Odp: odmienne pojęcie zdrady
Ela210 napisał/a:

Niemniej wtedy gdy zdradzają nie kochają na pewno.. Czy miłość można czasowo wyłączyć? I czy można włączyć na nowo??

To raczej pożądanie do drugiej, a nie miłość do pierwszej stanowi "wyłącznik mózgu" wink Samej miłości nie da się włączyć i wyłączyć na zawołanie.

84

Odp: odmienne pojęcie zdrady

V..... POMIDORY te twoje argumenty smile))

85 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-03-30 18:38:21)

Odp: odmienne pojęcie zdrady
Miłycham napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Niemniej wtedy gdy zdradzają nie kochają na pewno.. Czy miłość można czasowo wyłączyć? I czy można włączyć na nowo??

To raczej pożądanie do drugiej, a nie miłość do pierwszej stanowi "wyłącznik mózgu" wink Samej miłości nie da się włączyć i wyłączyć na zawołanie.


Pożądanie cielesne lub pożądanie całkowitej akceptacji...  Nie do odparcia i nie do zaspokojenia podczas jednego numerka w hotelu.. Masakra... Ciekawe czy chociaż warto i nagrodą jest prawdziwe szczęście.. Pamietam opowieść MoniaCO gdzie facet po odejściu do kochanki wylądował na kozetce...

86 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-03-30 18:49:04)

Odp: odmienne pojęcie zdrady

Możliwe, że w połączeniu z romansowaniem nie chodzi wyłącznie o "tu i teraz". Raczej bliżej temu do zauroczenia. Kończyć się pewnie może różnie. Zależy, gdzie kto i z kim. Może udanym związkiem, a może niczym. Nie ma znaczenia. Problemem jest tutaj raczej krzywda osoby zdradzanej. Choć różnie może i być u zdradzającego. Prawdziwe nieszczęście miewać silne uczucia do więcej niż jednej osoby.

87 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-03-30 19:19:14)

Odp: odmienne pojęcie zdrady
zimny napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Dla niej taka zwyczajna, nudna codzienność, zwana BYLEJAKOŚCIĄ jest wystarczająca i akceptowana bo doskonale znana.

Pozwole się nie zgodzić.
Do ideału można dążyć, dlatego nazywa się to ideałem.
Ja mam świadomość że nasz związek nie jest doskonały, ale to nie oznacza że ja to akceptuje bo to znam czy wystarcza mi ta BYLEJAKOŚĆ..
Ja się cieszę że związek nie jest doskonały, bo jeśli się KOMUNIKUJEMY, to dążymy do tej doskonałości, nawet wiedząc że jej nigdy nie osiągniemy.
Ale jesteśmy razem bo uznaliśmy oboje, że potrafimy do doskonałości dążyć. Że pokonamy przeciwności naszych osobowości. Na tym polega miłość.
Na tym polega świadome budowanie partnerstwa gdy motyle już ulecą. Ona o tym wiedziała, jest starsza odemnie więc na pewno potrzebowała tej świadomości. Bo uroda kiedyś przeminie.
Zgodziłem się na małżeństwo żeby miała to na papierze, mi on nie był potrzebny bo wiedziałęm na co się decyduje ale nie stanowił żadnego problemu. Mogłem ją zaniedbać, ale to sytuacja z którą i tak kiedyś się musimy w związku zmierzyć.
Do związku podszedłem świadomie. Związki zawsze wymagają naprawy, bo ludzie się zmieniają. Ale zmiana zaserwowana przez żonę demoluje związek, tu nie ma nic do naprawy.
Dziś odczytałem sobie pierwsze emaile od zony. Jeden zatytułowany z angielska wierność, drugi odpowiedzialność.
Byłem pewien że spotkałem osobę, która zna i akceptuje moje potrzeby i ograniczenia. Ta pewność wynikała też z tego, że ja to samo czułem w drugą stronę.
I nagle odkrywam że to wszystko było fikcją. Bo mówiła co chciałem usłyszeć? Wierze, że ona w to też kiedyś wierzyła. Bo nie potrafię zaakceptować faktu że można być tak perfidnym.

Zimny, nie wiem czy to twój nick czy sposób pisania powoduje, że faktycznie czuję od ciebie chłód. Nie bierz tego do siebie, bo to tylko moje odczucie wink Twoje słowa są takie wygładzone, ale w tym, co piszesz słychać, że gdzieś ci dzwoni, ale jeszcze nie do końca wiesz co i gdzie.

Twoje "dążenie do ideału" zamieniłabym na ROZWÓJ i dla mnie byłoby git smile

Jednak wydaje mi się, że twoja żona popłynęła w innym kierunku niż ty. Może jest tak jak czujesz, źe ona tylko udawała kogoś, ale równie dobrze to ty mogłeś widzieć w niej kogoś innego niż była w rzeczywistości. Nieważne. Tak jak pisałam tobie wcześniej, mnie w twojej historii porusza zachowanie twojej żony po tym, gdy ty oznajmiłeś jej, że wiesz o jej skierowaniu uwagi, zainteresowania i emocji poza związek i pokazałeś, że takie jej zachowanie jest dla ciebie raniące i bolesne.
Gdyby przynajmniej zdołała dostrzec twój ból...To oczywiście niczego nie usprawiedliwia, ale przynajmniej byłoby jakimś dowodem na to, że nadal zależy jej na tobie, że źle jej z twoim bólem, że stara się złagodzić ten ból sad


Miłycham napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Niemniej wtedy gdy zdradzają nie kochają na pewno.. Czy miłość można czasowo wyłączyć? I czy można włączyć na nowo??

To raczej pożądanie do drugiej, a nie miłość do pierwszej stanowi "wyłącznik mózgu" wink Samej miłości nie da się włączyć i wyłączyć na zawołanie.

Miłychamie, użyłeś takiego uproszczenia, że aż przykro. OK, zgoda co do tego, że pożądanie jest główną i najczęściej jedyną przyczyną zdrad (chociaż kochanki myślą, że są "miłością" życia kochanka - patrz Roxann z wątku obok big_smile ).
Ale co to za miłość do stałego partnera skoro nie zdaje ona egzaminu w konfrontacji z seksem z chętną koleżanką, tudzież kolegą. Jak można twierdzić, że się kogoś kocha i jednocześnie nie dbać so to, co będzie czuł partner, gdy się o zdradzie dowie.
Wiesz to co najwyżej może świadczyć o źle pojętej miłości własnej takiego zdradzacza sad

88 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-03-30 19:44:11)

Odp: odmienne pojęcie zdrady
summerka88 napisał/a:

Miłychamie, użyłeś takiego uproszczenia, że aż przykro. OK, zgoda co do tego, że pożądanie jest główną i najczęściej jedyną przyczyną zdrad (chociaż kochanki myślą, że są "miłością" życia kochanka - patrz Roxann z wątku obok big_smile ).
Ale co to za miłość do stałego partnera skoro nie zdaje ona egzaminu w konfrontacji z seksem z chętną koleżanką, tudzież kolegą. Jak można twierdzić, że się kogoś kocha i jednocześnie nie dbać so to, co będzie czuł partner, gdy się o zdradzie dowie.
Wiesz to co najwyżej może świadczyć o źle pojętej miłości własnej takiego zdradzacza sad

Na forum nie będę się rozpisywał tongue Miłość to popęd jakich wiele. Związek długotrwały zabija pożądanie. Ludzie chcą doświadczać sprzecznych rzeczy; z jednej bezpieczeństwo, pewność, trwałość, a z drugiej nieprzewidywalność, tajemniczość ect. Nie wydaje mi się, że zawsze chodzi o seks sam w sobie. To ta otoczka, gdy się wchodziło w nowy związek. Myślę, że nie jest to działanie zero jedynkowe. Świadczyć o tym może ukrywanie przed partnerem.

89 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-03-30 20:07:40)

Odp: odmienne pojęcie zdrady
Miłycham napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Miłychamie, użyłeś takiego uproszczenia, że aż przykro. OK, zgoda co do tego, że pożądanie jest główną i najczęściej jedyną przyczyną zdrad (chociaż kochanki myślą, że są "miłością" życia kochanka - patrz Roxann z wątku obok big_smile ).
Ale co to za miłość do stałego partnera skoro nie zdaje ona egzaminu w konfrontacji z seksem z chętną koleżanką, tudzież kolegą. Jak można twierdzić, że się kogoś kocha i jednocześnie nie dbać so to, co będzie czuł partner, gdy się o zdradzie dowie.
Wiesz to co najwyżej może świadczyć o źle pojętej miłości własnej takiego zdradzacza sad

Na forum nie będę się rozpisywał tongue Miłość to popęd jakich wiele. Związek długotrwały zabija pożądanie. Ludzie chcą doświadczać sprzecznych rzeczy; z jednej bezpieczeństwo, pewność, trwałość, a z drugiej nieprzewidywalność, tajemniczość ect. Nie wydaje mi się, że zawsze chodzi o seks sam w sobie. To ta otoczka, gdy się wchodziło w nowy związek. Myślę, że nie jest to działanie zero jedynkowe. Świadczyć o tym może ukrywanie przed partnerem.

Ło Matko! Nie powinnam dyskutować z tobą jeśli dla ciebie miłość to popęd. Chociaż znane mi są teorie socjobiologów, to jednak chcę wierzyć, że przez tysiące lat ewolucji nie dość, że ludzie wykształcili w sobie możliwość minimalnego panowania nad popędami, na co mógłby wskazywać rozwoj płatow czołowych, to też rozwinęli pewne intuicje pozwalające żyć w grupach i parach.
Znam badania dotyczące związku pomiędzy staźem związku a pożądaniem, jednak bliska mi jest teoria Sternberga, źe miłość to nie tylko pożądanie (które jest częścią naszej pierwotnej natury), ale także intymność (porozumienie intelektualno-duchowe) i zobowiązanie (deklaracja, że chociaż mam świadomość, że po świecie chadzają inni przedstawiciele twojej płci, to ciebie wybieram i z tobą chcę być).
Jasne, że w zdradach nie chodzi tylko o seks. Albo inaczej, w zdradzie ZAWSZE chodzi o emocje. Dlatego często ludzie zdradzają żeby się dowartościować, bo zainteresowanie kogoś spoza związku podbudowuje ego, poczucie własnej wartości, atrakcyjności, daje te przyjemne doznanie, że się jest w kręgu czyjegoś zainteresowania. Jakby chodziło tylko o seks to przecież wystarczyłby stały partner.

90

Odp: odmienne pojęcie zdrady
summerka88 napisał/a:
Miłycham napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Miłychamie, użyłeś takiego uproszczenia, że aż przykro. OK, zgoda co do tego, że pożądanie jest główną i najczęściej jedyną przyczyną zdrad (chociaż kochanki myślą, że są "miłością" życia kochanka - patrz Roxann z wątku obok big_smile ).
Ale co to za miłość do stałego partnera skoro nie zdaje ona egzaminu w konfrontacji z seksem z chętną koleżanką, tudzież kolegą. Jak można twierdzić, że się kogoś kocha i jednocześnie nie dbać so to, co będzie czuł partner, gdy się o zdradzie dowie.
Wiesz to co najwyżej może świadczyć o źle pojętej miłości własnej takiego zdradzacza sad

Na forum nie będę się rozpisywał tongue Miłość to popęd jakich wiele. Związek długotrwały zabija pożądanie. Ludzie chcą doświadczać sprzecznych rzeczy; z jednej bezpieczeństwo, pewność, trwałość, a z drugiej nieprzewidywalność, tajemniczość ect. Nie wydaje mi się, że zawsze chodzi o seks sam w sobie. To ta otoczka, gdy się wchodziło w nowy związek. Myślę, że nie jest to działanie zero jedynkowe. Świadczyć o tym może ukrywanie przed partnerem.

Ło Matko! Nie powinnam dyskutować z tobą jeśli dla ciebie miłość to popęd. Chociaż znane mi są teorie socjobiologów, to jednak chcę wierzyć, że przez tysiące lat ewolucji nie dość, że ludzie wykształcili w sobie możliwość minimalnego panowania nad popędami, na co mógłby wskazywać rozwoj płatow czołowych, to też rozwinęli pewne intuicje pozwalające żyć w grupach i parach.
Znam badania dotyczące związku pomiędzy staźem związku a pożądaniem, jednak bliska mi jest teoria Sternberga, źe miłość to nie tylko pożądanie (które jest częścią naszej pierwotnej natury), ale także intymność (porozumienie intelektualno-duchowe) i zobowiązanie (deklaracja, że chociaż mam świadomość, że po świecie chadzają inni przedstawiciele twojej płci, to ciebie wybieram i z tobą chcę być).
Jasne, że w zdradach nie chodzi tylko o seks. Albo inaczej, w zdradzie ZAWSZE chodzi o emocje. Dlatego często ludzie zdradzają żeby się dowartościować, bo zainteresowanie kogoś spoza związku podbudowuje ego, poczucie własnej wartości, atrakcyjności, daje te przyjemne doznanie, że się jest w kręgu czyjegoś zainteresowania. Jakby chodziło tylko o seks to przecież wystarczyłby stały partner.



Alleluja! summerka88 super świetne!

91

Odp: odmienne pojęcie zdrady

Ale drogie Panie, pożądanie to nie jest czysta fizyczność, żeby miał wystarczyć stały partner przez sam fakt że jest.wtedy wystarczyłby wibrator. Moze i takie pożądanie jest zresztą może w męskim wydaniu.- wtedy po zaspokojeniu pożądania nie potrzebujemy już tej samej osoby - taki numerek na raz.
Raczej chodzi o coś właśnie popędowego, niezrozumiałą siłę która nas przyciąga w partnerze i nie słabnie mimo upokorzeń czy zakochania partnera w kimś innym. To nas trzyma, to jest coś chemicznego i niezbadanego. Dlatego tak cięzko się od tego uwolnić i nie chcemy się tym dzielić. Może dlatego pożądanie znika po niektórych lekach.. nie mówię o erekcji, dla jasności- tu mamy wiagrę.

92 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-03-30 20:36:22)

Odp: odmienne pojęcie zdrady
Ela210 napisał/a:

Ale drogie Panie, pożądanie to nie jest czysta fizyczność, żeby miał wystarczyć stały partner przez sam fakt że jest.wtedy wystarczyłby wibrator. Moze i takie pożądanie jest zresztą może w męskim wydaniu.- wtedy po zaspokojeniu pożądania nie potrzebujemy już tej samej osoby - taki numerek na raz.
Raczej chodzi o coś właśnie popędowego, niezrozumiałą siłę która nas przyciąga w partnerze i nie słabnie mimo upokorzeń czy zakochania partnera w kimś innym. To nas trzyma, to jest coś chemicznego i niezbadanego. Dlatego tak cięzko się od tego uwolnić i nie chcemy się tym dzielić. Może dlatego pożądanie znika po niektórych lekach.. nie mówię o erekcji, dla jasności- tu mamy wiagrę.

Ela przeczytaj jeszcze raz to, co napisałam. Tym razem ze zrozumieniem tongue

93 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-03-30 21:12:14)

Odp: odmienne pojęcie zdrady
summerka88 napisał/a:

Ło Matko! Nie powinnam dyskutować z tobą jeśli dla ciebie miłość to popęd.

Tak, tak, ludzie lubią myśleć o tym jak o jakieś magi. A tego czym jest naprawdę boją się nazwać.

summerka88 napisał/a:

Chociaż znane mi są teorie socjobiologów, to jednak chcę wierzyć, że przez tysiące lat ewolucji nie dość, że ludzie wykształcili w sobie możliwość minimalnego panowania nad popędami, na co mógłby wskazywać rozwoj płatow czołowych, to też rozwinęli pewne intuicje pozwalające żyć w grupach i parach.

Chociaż znane są Ci teorie to chcesz wierzyć smile To niestety nie jest kwestia wiary. Rozwój płatów czołowych nie świadczy o tym czy coś jest popędem czy nie. Odpowiada za inne rzeczy. Kontrola zachowań tego nie zmieni. Skupienie na obiekcie bardzo za tym przemawia wink

summerka88 napisał/a:

Znam badania dotyczące związku pomiędzy staźem związku a pożądaniem, jednak bliska mi jest teoria Sternberga, źe miłość to nie tylko pożądanie (które jest częścią naszej pierwotnej natury), ale także intymność (porozumienie intelektualno-duchowe) i zobowiązanie (deklaracja, że chociaż mam świadomość, że po świecie chadzają inni przedstawiciele twojej płci, to ciebie wybieram i z tobą chcę być).

Również znam. Na pociąg seksualny ma wpływ wiele elementów od mieszkania, do spania razem, do bardziej subtelnych aspektów życia. Wiele z nich ma wpływ również na tłumienie zachowań kazirodczych. Przykro mi ale ja w duchy nie wierze, ale oczywiście miłość ma wpływ na samopoczucie i to ogromny. Na motywację i wiele innych rzeczy również. Co do zobowiązań, nikt nie twierdzi, że nie można ich w miłości mieć. Ale nie ma co się oszukiwać na jakiej zasadzie dobierają się ludzie w pary. Masz bardziej marzycielskie podejście smile

summerka88 napisał/a:

Jasne, że w zdradach nie chodzi tylko o seks. Albo inaczej, w zdradzie ZAWSZE chodzi o emocje. Dlatego często ludzie zdradzają żeby się dowartościować, bo zainteresowanie kogoś spoza związku podbudowuje ego, poczucie własnej wartości, atrakcyjności, daje te przyjemne doznanie, że się jest w kręgu czyjegoś zainteresowania. Jakby chodziło tylko o seks to przecież wystarczyłby stały partner.

Nie sądzę by motywem było dowartościowanie się. Emocji nie musi towarzyszyć cel. Nie w ten sposób rozumiany. Seks z partnerem w długim związku jest całkowicie inny, a inny z nowym.

Ela210 napisał/a:

Ale drogie Panie, pożądanie to nie jest czysta fizyczność, żeby miał wystarczyć stały partner przez sam fakt że jest.wtedy wystarczyłby wibrator. Moze i takie pożądanie jest zresztą może w męskim wydaniu.- wtedy po zaspokojeniu pożądania nie potrzebujemy już tej samej osoby - taki numerek na raz.

Tak przy okazji. Pożądanie nie musi być potrzebą czysto fizyczną. U mężczyzn również. Ale Elu chyba rozumiesz pisząc o popędzie o co mniej więcej mi chodzi smile Zresztą skany mózgu pokazują bardzo pierwotne części mózgu, jako bardzo istotne.

94 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-03-30 21:30:51)

Odp: odmienne pojęcie zdrady

Miłychamie, wychodzę z załoźenie, że w sporej mierze przyciągamy do siebie ludzi, którzy pasują do naszych wyobrażeń a otaczający nas świat jest przez nas kreowany podług naszych wyobrażeń. Szanuję twoje postrzeganie świata i wyobrażenia na temat ludzi, ale jednak życzę ci żeby otaczali cię ludzie, którzy mimo wszystko potrafią okiełznać swoje popędy a otaczający cię świat był pełen życzliwej wzajemności smile

95 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-03-30 21:57:47)

Odp: odmienne pojęcie zdrady

MiłyChamie,

dokładnie Hipokamp- związany z węchem wink Chcę napisać że fizyczne pożądanie ( tzw majtki) bez czynnika X smile+ imtymność + zobowiązanie- TO ZA mało na miłość gdzie się nie zdradza..

I wcale mnie nie cieszy że mogę mieć rację. Przyczyny zdrady psychiczne typu dowartościowanie jak najbardziej istnieją. Ale są sytuacje, gdy Osobnik stateczny z pozycją ośmiesza się w środowisku, naraża na potępienie społeczne, rodzinę na cierpienie i nie może przestać-  Co to jest Summerko- duchy?:)))

96

Odp: odmienne pojęcie zdrady

Ela 210
Dzieki za wsparcie
Cala wina zostala przerzucona na mnie, wpaja mi to do glowy co 3 dni sms, ze to ja rozwalilem nasz zwiazek... Wszystkiego sie wypiera, ze sobie cos uroilem ironicznie sie przy tym usmiechajac, ze sie wybielam za te awantury, ktore robilem.Tymczasem zona tego faceta chciala popelnic samobujstwo wlasnie przez moja zone. Ani zona, ani on nie przyznaja sie do niczego, tylko dlaczego ja i tamta kobieta miala te same odczucia? Wyniszczali nas psychicznie o malo nie doszlo do tragedii cos z nami jest nie tak? Reagowalem w ten sposob czego bardzo zaluje! Nigdy jej nie uderzylem, ale padaly nie mile slowa niestety, ktorych nie chcialem uzywac, po kazdej sytuacji emocje byly tak duze, ze nie wiedzialem juz co mowie, nie panowalem nad soba czesto, gdy emocje opadaly plakalem jak dziecko. Bylismy na wakacjach razem z nim i gdy wszedlem do pokoju zobaczylem wbiegajaca nago do lazienki moja zone, on lezal na lozku krzyknalem na nia i to bardzo mocno, ale ona stwierdzila, ze nie wiedziala, ze ktos jest w pokoju, a zapomniala ubran, caly czas nas mieli za idiotow, bilem sie myslami prosilem ja, zeby przestala tak robic z nim sie spotykac, ale nic sobie z tym nie robila, beszczelnie smiejac mi sie w twarz, ze nic ja nie laczy z nim, a ja przesadzam. I tak ciagnalem to przez niemal pol roku az mnie wykonczyla nerwowo. To jest tylko 1/30 tego co ona wyprawiala imprezki z noclegami itd. Ja nie mialem na nic wplywu dwa razy probowalem ja wyrzucic z domu bez skutku, az za trzecim razem sama odeszla, ze ona ze mna nie wytrzymuje, nie widzi kompletnie w rozpadzie naszego malzenstwa swojej winy jest to bardzo przykre bo widziala, ze cierpialem, ale nic tym nie robila, proponowalem terapie, ale ona nie chciala. Kochalem ja, ale to byl tylko monolog.

97

Odp: odmienne pojęcie zdrady
summerka88 napisał/a:

Miłychamie, wychodzę z załoźenie, że w sporej mierze przyciągamy do siebie ludzi, którzy pasują do naszych wyobrażeń a otaczający nas świat jest przez nas kreowany podług naszych wyobrażeń.

W dużej mierze do siebie podobnych to prawda. A to zwykle związane jest z poziomami hormonów np. wyższy poziom dopaminy to ciekawość, energiczność, spontaniczność lub serotoniny, gdzie dominuje tradycjonalizm, autorytet, często religijność i kilka innych, o których nie chce mi się rozpisywać. Oczywiście wszystko to wiąże się z również z poglądami. Jednocześnie ludzie wybierają partnerów o przeciwstawnym poziomie innych hormonów tj. testosteronu, gdzie dominuje analityczność, bezpośredniość czy zdecydowanie do estrogenu tj. opiekuńczość, komunikatywność. Ale to nie na forum, bo za dużo pisania.

98

Odp: odmienne pojęcie zdrady

Zdrada emocjonalna jest na rowni z gnebieniem psychicznym ja to tak porownuje, celowe dzialanie majace na celu skrzywdzic osobe, ktora niby sie kocha!

99

Odp: odmienne pojęcie zdrady

Ponoć przemoc psychiczna jest tak samo bolesna, jednak ciągle ktoś przy zdradzie czeka na kontakt cielesny, jakby do czegoś był konieczny. wink Ale jamalo04 czas zmienić kierunek, bo tego typu wspomnienia do niczego Ciebie nie zaprowadzą. Życie kręci się dalej, a gwarantuje Ci, że obecnie wiele, wiele osób doświadcza tego na świecie.

100

Odp: odmienne pojęcie zdrady

Jamalo, zablokuj jej numer, jeśli kontakty nie są konieczne

101

Odp: odmienne pojęcie zdrady

Wlasnie zarzuca mi sie przemoc psychiczna,  tylko, ze te moje krzyki byly efektem bezradnosci, bezsilnosci przyczyna byla gdzie indziej, na moich oczach widzialem jak trace zone i dzieci, rozmowy kompletnie nie pomagaly,  przeszedlem na krzyk i tu byl blad. Jezeli czujecie, ze zona Was zdradza emocjonalnie i po rozmowach nic to nie pomoze, uciekakcie...podziekujcie takiej Pani bo wyniszczy to Was doszczetnie, takie osoby sie juz nie zmieniaja bedzie tylko gorzej.

102

Odp: odmienne pojęcie zdrady

Mamy wspolnie dzieci musze miec kontakt.  chca byc ze mna mam je 14 dni w miesiacu i pytaja sie czy moga ze mna dluzej zostac co mnie bardzo cieszy. Ale co z tego , gdy wczoraj dostaje sms ze dzieci sie mnie boja i mnie nie nawidza, wiem, ze tak nie jest, a zona tak specjalnie wypisuje, zeby mi sie przykro zrobilo? Zebym nie
Walczyl o nie?

103

Odp: odmienne pojęcie zdrady

Robi kolejne prowokacje, niedlugo rozprawa sadowa

104 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-03-30 22:46:06)

Odp: odmienne pojęcie zdrady
Miłycham napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Miłychamie, wychodzę z załoźenie, że w sporej mierze przyciągamy do siebie ludzi, którzy pasują do naszych wyobrażeń a otaczający nas świat jest przez nas kreowany podług naszych wyobrażeń.

W dużej mierze do siebie podobnych to prawda. A to zwykle związane jest z poziomami hormonów np. wyższy poziom dopaminy to ciekawość, energiczność, spontaniczność lub serotoniny, gdzie dominuje tradycjonalizm, autorytet, często religijność i kilka innych, o których nie chce mi się rozpisywać. Oczywiście wszystko to wiąże się z również z poglądami. Jednocześnie ludzie wybierają partnerów o przeciwstawnym poziomie innych hormonów tj. testosteronu, gdzie dominuje analityczność, bezpośredniość czy zdecydowanie do estrogenu tj. opiekuńczość, komunikatywność. Ale to nie na forum, bo za dużo pisania.

Miłychamie, Mógłbyś mi podać namiary na te rewelacyjne teorie o "dopasowaniu hormonalnym"?
Czy ty naprawdę wierzysz w te brednie?

Nie neguję faktu, że gospodarka hormonalna i neuroprzekaźników ma znaczący wpływ na powstawanie pożądania. Wprawdzie w momencie tzw. zakochania w mózgu pojawia się neuroprzekaźnik, za którego sprawą odczuwamy euforię (jest to fenyloetyloamina) a dla odczuwania pożądania niezwykle istotny jest jeszcze mózgowy układ nagrody, który odpowiada za kontrolę zachowań dających przyjemność. I faktycznie ta struktura znajduje się w tzw. starym mózgu, odpowiedzialnym za emocje i popędy. Ale W swojej powiedzmy "teorii" przeoczyłeś to, że są jeszcze nowe struktury mózgu, które kontrolują działanie popędów. Im ktoś więcej ćwiczy połączenia pomiędzy racjonalną korą a emocjonalnymi ośrodkami, tym lepiej sobie radzi z napięciami, wywołanymi skokami hormonów i neuroprzekaźników.
No ale żeby wybierać na partnera osobę o przeciwstawnym poziomie hormonów i neuroprzekaźników, pierwsze słyszę.

EDIT: jakbyś mi jeszcze wyjaśnił w jaki sposób "odczytujemy" skład hormonów i neuroprzekaźników u potencjalnego partnera, to będę wdzięczna. Bo wiesz interesuje mnie, czy mamy jakiś tajemniczy detektor np. nosie - wtedy sprawdziłaby się teoria Eli o węchu wink

105 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-03-30 23:10:16)

Odp: odmienne pojęcie zdrady

Napisałam o hipokampie związanym z węchem, a nie o węchu wprost. smile Myślę że wiele rzeczy niejasnych w zachowaniach ludzi sprowadza się do reakcji chemicznych, tylko to jeszcze nieodkryta dziedzina. Np nie jest już tajemnicą większa chęć na seks w momencie owulacji.  Przeraża trochę fakt, że ktoś za 500 lat może kontrolować nawet takie rzeczy...A  że hormony wpływają na zachowanie to nie jest tajemnica. Nie znam literatury o której pisze MiłyCham, ale mogę wyobrazić sobie nawet reakcje hormonalne na słowa przeczytane w sms.. Może w przyszłości Psychologia będzie wykładana na Wydziale  Chemii?
Ale nie przejmuj się Summerko, zawsze takie gadanie może być racjonalizacją problemu- nie mam wpływu na wyższe siły w moim życiu, więc nie cierpię.. wink Taki tam mechanizm obronny skuteczny chyba smile ale na wszelki wypadek włoże do nosa 2 tampony na noc, może mąż mi zobojętnieje.... wink

106

Odp: odmienne pojęcie zdrady
jamalo04 napisał/a:

Wlasnie zarzuca mi sie przemoc psychiczna,  tylko, ze te moje krzyki byly efektem bezradnosci, bezsilnosci przyczyna byla gdzie indziej, na moich oczach widzialem jak trace zone i dzieci, rozmowy kompletnie nie pomagaly,  przeszedlem na krzyk i tu byl blad. Jezeli czujecie, ze zona Was zdradza emocjonalnie i po rozmowach nic to nie pomoze, uciekakcie...podziekujcie takiej Pani bo wyniszczy to Was doszczetnie, takie osoby sie juz nie zmieniaja bedzie tylko gorzej.

Posluchaj. To ze krzyczales, ze uzywales niecenzuralnych slow, nie swiadczy jeszcze o przemocy psychicznej. Czlowiek jest istota impulsywna, wiekszosc osob w podobnej sytuacji reaguje tak samo i zaden sad nie uzna tego za przemoc, jesli polaczy to z sytuacja w jakiej takie zachowanie mialo miejsce. Wiem to z wlasnego doswiadczenia. Za mna juz sprawa o ustalenie kuratora, bo jz naslala na mnie policje, ze niby zostala wyzucona z domu. Byl kurator, byla sprawa w sadzie i z jej planow wyszlo wielkie nic.
Walcz o dzieci i o siebie. Teraz i ciesz sie, ze jest to teraz. Odwlekanie w czasie nic nie daje oprocz tego, ze wraz z uplywem czasu pojawia sie wiecej watpliwosci, a nie daj boze jak pani zonie sie odwidzi, to wtedy dopiero bedziesz mial zagwostke co zrobic.

107

Odp: odmienne pojęcie zdrady

Piotr 74
Dziekuje za sprecyzowanie problemu... Wspolczuje Tobie tej sytuacji, bo tez jak widze masz nie ciekawie... chociaz wychodzisz juz na prosta... najbardziej sie boje bo zona ma dar do przekonywania...obym nie polegl w tym sadzie cala ta sytuacja jest pogmatwana, mam na jej zdrady emocjonalne swiadkow to nie jest tak, ze nie mam czym strzelac, no ale boje sie jak cholera, jestem osobą publiczna...mozna tak powiedziec, moge stracic zbyt wiele. Ostatnio mi napisala powodzenia w sadzie i takowy usmieszek, wykancza mnie celowo, zebym sie zalamal do konca, zna mnie doskonale i wie, ze sie wszystkim przejmuje.

108 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-03-31 01:55:09)

Odp: odmienne pojęcie zdrady
summerka88 napisał/a:

Miłychamie, Mógłbyś mi podać namiary na te rewelacyjne teorie o "dopasowaniu hormonalnym"?

Możesz o tym poczytać u Helen Fisher, Larry Young, Doreen Kimura i kilku innych. Trudno mi powiedzieć, gdzie co było dokładnie, ale u tych autorów na pewno coś ciekawego na temat miłości powinno być.

summerka88 napisał/a:

Czy ty naprawdę wierzysz w te brednie?

Brednie ponieważ? Możesz zaoferować coś lepszego?

summerka88 napisał/a:

Nie neguję faktu, że gospodarka hormonalna i neuroprzekaźników ma znaczący wpływ na powstawanie pożądania. Wprawdzie w momencie tzw. zakochania w mózgu pojawia się neuroprzekaźnik, za którego sprawą odczuwamy euforię (jest to fenyloetyloamina) a dla odczuwania pożądania niezwykle istotny jest jeszcze mózgowy układ nagrody, który odpowiada za kontrolę zachowań dających przyjemność.

Nie tylko nie negujesz, a nawet nie masz do tego podstaw. Ba jeśli chcesz o neuroprzekaźnikach i hormonach to gwarantuje Ci, że odpowiadają nawet za to co zjesz na obiad i kiedy to zrobisz, Nawet za to czy odpowiesz na ten post wink Fenyloetyloamina nie powoduje specjalnie dużej euforii. To raczej substancja pobudzająca. Może powodować bardzo realistyczne sny. Nieco wpływać na wzrok, przy silnym pobudzeniu. I owszem ma swój udział przy zakochaniu.
Układ nagrody kieruje popędami. A układ nagrody gdzie się znajduje? wink

summerka88 napisał/a:

I faktycznie ta struktura znajduje się w tzw. starym mózgu, odpowiedzialnym za emocje i popędy. Ale W swojej powiedzmy "teorii" przeoczyłeś to, że są jeszcze nowe struktury mózgu, które kontrolują działanie popędów.

To nie jest moja teoria. Co ma kontrola popędów do ich występowania? I w czym niby przeszkadzają tu jakiekolwiek struktury czy części mózgu?

summerka88 napisał/a:

Im ktoś więcej ćwiczy połączenia pomiędzy racjonalną korą a emocjonalnymi ośrodkami, tym lepiej sobie radzi z napięciami, wywołanymi skokami hormonów i neuroprzekaźników.
No ale żeby wybierać na partnera osobę o przeciwstawnym poziomie hormonów i neuroprzekaźników, pierwsze słyszę.

Ćwiczy się połączenia między racjonalną korą, a emocjonalnymi ośrodkami? O czym Ty piszesz? Przeciwstawnym? Przeczytaj dokładnie. A to, że słyszysz o czymś pierwszy raz, dla nauki to przecież nic nie oznacza. Oczywiście bez urazy smile


summerka88 napisał/a:

EDIT: jakbyś mi jeszcze wyjaśnił w jaki sposób "odczytujemy" skład hormonów i neuroprzekaźników u potencjalnego partnera, to będę wdzięczna. Bo wiesz interesuje mnie, czy mamy jakiś tajemniczy detektor np. nosie - wtedy sprawdziłaby się teoria Eli o węchu wink

Wydaje się, że jakąś rolę mogę pełnić substancję lotne, zapewne swój udział ma również słuch, wzrok i nie chodzi tutaj o wygląd jako taki, ale bardziej o charakterystykę twarzy, czy kolor skóry (min poziom kortyzolu, beta karotenoidów itp) itd. Nie ma raczej jak dotąd, przynajmniej ja nie znam jednolitej teorii. Jednakże jest sporo literatury na temat wpływu na atrakcyjność różnych składowych.

Ela210 napisał/a:

Np nie jest już tajemnicą większa chęć na seks w momencie owulacji.

I większa atrakcyjność dla mężczyzn smile

109

Odp: odmienne pojęcie zdrady

witam

110

Odp: odmienne pojęcie zdrady

witam jestem żoną zimnego.. pokusiłam się żeby napisać tego potas abyście mogli zobaczyć moją perspektywę i punkt widzenia bo jak ktoś mądry napisał ze punkt widzenia zależy od punktu siedzenia..

Ja i mój mąż jesteśmy osobami niezależnym i potrzebującymi swojej przestrzeni.. i spełnienia swoich pasji on uwielbia jazdę motorem a mnie interesuje rozwój osobisty.. i osobami mającymi do siebie zaufanie... tak mi się wydawało

Więc jak mąz mi zarzucił zdradę emocjonalną to się zdziwiłam.. faktycznie od czasu pisywałam z pewnym gościem wiadomości ale uważałam że jeśli mój mąż robi to ze swoją przyjaciółką ze szkoły to wszystko jest OK... gdy zorientowałam się że mojemu znajomemu chodzi o coś więcej to zaczęłam się wycofywać na bezpieczny grunt..

Faktycznie spotkałam się z nim niedawno na szkoleniu.. ale nasze relacje na tyle były sklarowane że nie widziałam przeszkód aby w nim uczestniczyć.. wieczorem było spotkanie z grupą uczestników.. zawoził nas mąż mojej koleżanki.. ale nie mam nic sobie do zarzucenia.. rozmawiałam z nim nawet zatańczyłam i to wszystko..

Myślałam że większe ma mój mąż zaufanie domie tym bardziej że on też potrafi kilka razy w tygodniu jechać jak ja położę się spać gdzieś samochodem.. też zapalała mi się lampka czy nie ma kogoś na boku ale tłumaczyłam sobie żeby mi tego nie zrobił mimo to że po urodzeniu się naszych dzieci trochę zaczęliśmy się mijać.. że jesteśmy lojalni wobec siebie..
Faktycznie rodzina mojego męża jest dość majętna ... żyje mi się dobrze nie będę ukrywać.. ale mimo to chciałam kilka razy odejść od mojego męża ale on mnie zatrzymywał że mamy wszystko i sobie poradzimy więc chyba na kasę nie jestem łasa.. jeśli mój mąż faktycznie podejmie taką decyzję że mamy odejść z dziećmi to sobie poradzę jestem osobą ambitną i honorową..

Dziękuję że dotrwaliście do końca postu życzę miłego weekendu

111

Odp: odmienne pojęcie zdrady

Jakos ci nie do konca wierze, widzialas, ze niby facet sie zadluzyl, zamiast dac mu do zrozumienia, ze ma spaadac... A ty z nim tanczysz, wracasz z nim samochodem, znajac zycie dalej z nim piszesz... Pewnie juz mu sie zwierzylas, ze maz ma podejzenie o zdrade emocjonalna.Twoja obojetnosc w stosunku do meza  jest najlepsza..
z Twojej strony nie padlo nawet slowo "walka o malzenstwo" skoro twierdzisz, ze sie zagalopowal i zboczyl troszke z trasy to mu to uswiadom.stawiasz honor ponad rodzine " jestem honorowa" i tak bez walki? to narcystyczne podejscie "jestem osobą ambitna " pozwol, ze to, czy jestes ambitna to inmi ocenia. Skoro ty sie tak zachowujesz? jest to jest, nie ma go to nie ma,  no to gratuluje zimny zony. Milosc to miedzy Wami byla, ale chyba w ogolniaku.

112 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-03-31 08:36:25)

Odp: odmienne pojęcie zdrady
Miłycham napisał/a:
summerka88 napisał/a:

EDIT: jakbyś mi jeszcze wyjaśnił w jaki sposób "odczytujemy" skład hormonów i neuroprzekaźników u potencjalnego partnera, to będę wdzięczna. Bo wiesz interesuje mnie, czy mamy jakiś tajemniczy detektor np. nosie - wtedy sprawdziłaby się teoria Eli o węchu wink

Wydaje się, że jakąś rolę mogę pełnić substancję lotne, zapewne swój udział ma również słuch, wzrok i nie chodzi tutaj o wygląd jako taki, ale bardziej o charakterystykę twarzy, czy kolor skóry (min poziom kortyzolu, beta karotenoidów itp) itd. Nie ma raczej jak dotąd, przynajmniej ja nie znam jednolitej teorii. Jednakże jest sporo literatury na temat wpływu na atrakcyjność różnych składowych.

Tak też sądziłam, że zwyczajnie wysnułeś sobie tę teorię, bo naukowcy od wielu lat próbują dociekać dlaczego zakochujemy się w tej a nie innej osobie i wiesz co odkryli? NIC. Wciąż nie wiadomo dlaczego ludzie zakochują się i wiążą w parę z tą konkretną osobą. Najbardziej znajdującą uznanie w tym temacie teorią jest to, że sami się nakręcamy, tj. interpretujemy odczuwane pobudzenie. Możesz np. wypić za dużo kawy albo wykonać spory wysiłek fizyczny i gdy zinterpretujesz swoje pobudzenie wpływem innej osoby i zaczniesz sam sobie wkręcać, że ta osoba ci się podoba, że chcesz ją lepiej poznać, że nie chcesz tracić z nią kontaktu, to wywołałasz u siebie cały łańcuch kolejnych reakcji chemicznych, wyrzuty hormonów i neuroprzekaźników, które zwiemy zakochaniem. Możesz też np. czuć w pracy zadowolenie z zakończonego zadania lub projektu i zinterpretować to jako pobudzenie wywołane przez atrakcyjną koleżankę. Albo gdy masz niestabilne poczucie własnej wartości to miłe pobudzenie wywoła w tobie tylko źyczliwe zainteresowanie tej koleżanki. Ale możesz też wzbudzić u siebie ekscytację, gdy w miarę poznawania jakieś osoby zaczniesz zauważać w niej wartościową osobę, przy której się czujesz ważny i adekwatny i w ten sposób wywołać "zakochanie". Co więcej można w ten sposób nakręcać się przez wiele lat i wtedy miłość faktycznie może być trwała, ale trzeba dbać, aby emocje między dwojgiem ludzi były, czyli nic tak nie spaja związku na poziomie emocjonalnym jak WSPÓLNE przeżywanie emocji, np. podróżowanie, jeśli ktoś to lubi, albo wspólne górskie wycieczki czy wspinaczka. Z tego samego powodu łączą również wspólne problemy wink





jamalo04 napisał/a:

Jakos ci nie do konca wierze

Mam to samo wink

113

Odp: odmienne pojęcie zdrady

No cóż. ..
Może zamiast szukać na forum potwierdzenia własnej racji i udawadniania sobie nawzajem kto może więcej.  Usiądżcie, porozmawiajcie i zacznijcie się nawzajem słuchać i szanować.
Życzę powodzenia.

114

Odp: odmienne pojęcie zdrady

Kochana żono.

Ludzie, nawet w związku, potrzebują przestrzeni dla siebie. Ja ją miałem, Ty ją miałaś, wiesz o tym bardzo dobrze.
Jest to zdrowe, pozwala spojrzeć na siebie przez pryzmat otaczającej nas rzeczywistości. Dlatego nie zamknąłem Cie w złotej klatce, i nigdy nie poczułem że Ty chciałaś to zrobić ze mną.
Pod tym względem nie uważam, byśmy byli dla siebie toksyczni. Na tym fundamencie też osadziłem moje zaufanie do Ciebie.

Zarzucasz mi kontynuowanie przyjaźni, i tym usprawiedliwiasz swoją. Niestety popełniasz błąd. Ja tą przyjaźń zakończyłem w chwili, gdy poznałem Ciebie. Kiedyś to była przyjaźń, bardzo ważna dla mnie, bo ukształtowała w dużym stopniu to, kim się stałem. I przyjaźń tą zakończyłem, aby przyjaźń z Tobą kształtowała mnie.
Znajomości nie zakończyłem, bo nie było takiego powodu. Nie pokłóciłem się z przyjaciółką, po prostu nasze drogi się rozeszły. Przestaliśmy się sobie zwierzać, nie spotykaliśmy się, znajomość ograniczyliśmy tylko do wymiany życzeń urodzinowych, bez analizy związków w których się znaleźliśmy. Zostało wspomnienie i wymiana podstawowych informacji które są publicznie znane na facebooku. Bo tak było dobrze, bo to nie rodziło nikomu z nas nadziei, bo nie trzeba się nikomu z tego tłumaczyć. Bo nie dopuściło do naiwnych nadziei że coś może kiedyś. Tak po prostu. Nie miałem się czego wstydzić, czego ukrywać. Wiesz to bardzo dobrze.
Wyjeżdzam czasem w nocy. Bo jestem głodny albo skończyły mi się papierosy. Czasem zadbałaś o to, czasem nie. Ja nie nalegałem byś pilnowała tych spraw dla mnie, traktowałem to jako element wolnej przestrzeni dla mnie. Zawsze  wiedziałaś gdy wyjeżdżam, wiesz że zostawiałem Ci pamiątkę. To też nie może być wymówka dla Twojej nowej znajomości.

Poznałaś kogoś, postanowiłaś ten fakt ukryć przede mną. Wyparłaś się. Bałaś się czy nie chciałaś mnie skrzywdzić. A może tak mocno ufałaś sobie, że sama jesteś w stanie kontrolować tą znajomość. A może tak Ci po prostu pasowało.
Nie wycofałaś się z tej znajomości, nie sprowadziłaś jej na bezpieczny grunt. Mam podstawy sądzić, że jej nawet nie zakończyłaś.

Nigdy nie walczyłaś. Piszesz że jesteś honorowa. Błąd. To litość do mnie trzyma Cię jeszcze w domu. Powiedziałaś że smutno Ci, bo wiadomość o "przyjaźni" na boku mnie skrzywdziła, a tego nie przewidziałaś.
A to oznacza że masz bardzo duży problem ze sobą. I jeśli coś z tym nie zrobisz, Ty sama nigdy nie będziesz szczęśliwa, będziesz okłamywać samą siebie.
Interesuje Cię rozwój osobisty, programowanie neurolingwistyczne. Że jeśli w coś mocno uwierzysz, to to się stanie. Więc jeśli w telefonie jestem zapisany jako Zimny, to takie cechy mi nadasz. I taki się stałem.
Sobie nie masz nic do zarzucenia, i w to mocno uwierzyłaś. Nawet jeśli fakty temu przeczą.
Gdzie tu honor, gdzie ambicja. To tylko puste słowa.

115

Odp: odmienne pojęcie zdrady
ania.sadowska napisał/a:

witam jestem żoną zimnego.. pokusiłam się żeby napisać tego potas abyście mogli zobaczyć moją perspektywę i punkt widzenia bo jak ktoś mądry napisał ze punkt widzenia zależy od punktu siedzenia..

Ja i mój mąż jesteśmy osobami niezależnym i potrzebującymi swojej przestrzeni.. i spełnienia swoich pasji on uwielbia jazdę motorem a mnie interesuje rozwój osobisty.. i osobami mającymi do siebie zaufanie... tak mi się wydawało

Więc jak mąz mi zarzucił zdradę emocjonalną to się zdziwiłam.. faktycznie od czasu pisywałam z pewnym gościem wiadomości ale uważałam że jeśli mój mąż robi to ze swoją przyjaciółką ze szkoły to wszystko jest OK... gdy zorientowałam się że mojemu znajomemu chodzi o coś więcej to zaczęłam się wycofywać na bezpieczny grunt..

Faktycznie spotkałam się z nim niedawno na szkoleniu.. ale nasze relacje na tyle były sklarowane że nie widziałam przeszkód aby w nim uczestniczyć.. wieczorem było spotkanie z grupą uczestników.. zawoził nas mąż mojej koleżanki.. ale nie mam nic sobie do zarzucenia.. rozmawiałam z nim nawet zatańczyłam i to wszystko..

Myślałam że większe ma mój mąż zaufanie domie tym bardziej że on też potrafi kilka razy w tygodniu jechać jak ja położę się spać gdzieś samochodem.. też zapalała mi się lampka czy nie ma kogoś na boku ale tłumaczyłam sobie żeby mi tego nie zrobił mimo to że po urodzeniu się naszych dzieci trochę zaczęliśmy się mijać.. że jesteśmy lojalni wobec siebie..
Faktycznie rodzina mojego męża jest dość majętna ... żyje mi się dobrze nie będę ukrywać.. ale mimo to chciałam kilka razy odejść od mojego męża ale on mnie zatrzymywał że mamy wszystko i sobie poradzimy więc chyba na kasę nie jestem łasa.. jeśli mój mąż faktycznie podejmie taką decyzję że mamy odejść z dziećmi to sobie poradzę jestem osobą ambitną i honorową..

Dziękuję że dotrwaliście do końca postu życzę miłego weekendu

Cos malo przekonujący ten post. Koledzy bez wyraznej zachety nie pisza swoim zamężnym kolezankom, ze chcieliby posmakowac ich ust smile Do takich smialych rozmow musi juz byc urobiony klimat, wiec ewidentnie flirt musiał być i to niezły, skoro juz takie teksty zaczęły latać.  A jeśli dodać do tego, ze czlowiek nagle nie rozstaje sie z telefonem, zaklada wszedzie hasla, wiecej czasu spedza w tzw. pracy, ma jakies szkolenia, wyjazdy integracyjne... itd. to staje sie jasne, ze ma cos do ukrycia.  A juz wysyłanie koledze zdjecia z prywatnej sesji... Taaaa.  Nie mam sobie nic do zarzucenia... W waszym małżeństwie jest mocno nie teges, skoro szukasz wrażeń i emocji poza związkiem. Zresztą sam fakt, ze  chciałas juz kilka razy odejść od niego świadczy, ze cos chyba się wypalilo... Nie twierdze, ze to Twoja wina. Różnie to bywa,  zazwyczaj wina leży po środku. Czasem sciezki ludzi sie mocno rozchodza... Czasem okazuje się, ze tak naprawdę zaangazowana bardziej  byla tylko jedna strona... Czasem, ze tak naprawde niewiele ich laczylo poza krotkotrwalymi emocjami.... Życie, jednym słowem.
Wnioskując z postów, Twój maz wydaje się być bardziej przejęty kondycja tego małżeństwa. Ty podchodzisz nieco obojetnie -  będzie chciał, zebym zostala, to zostane, bedzie chcial, zebym sobie poszla, to sobie pojde w pizdu, łaski bez...dam sobie rade.  Postawa bierna i obrażalska. Przeciez chyba nie robisz mezowi łaski, ze z nim  jestes?  Jesli chcesz odejść, bo czujesz sie nieszczesliwa w tym zwiazku i Ci zle, to odejdz.

116 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-03-31 10:14:00)

Odp: odmienne pojęcie zdrady

Aniu Sadowska- nie zauważasz jednej ważnej sprawy- Twojego męża to BOLAŁO! a Ty miałaś to gdzieś, bo ważniejsze dla Ciebie było przekonanie o swojej racji. Ja w Twoim przypadku posłałaby faceta na księżyc. po prostu. Kto kocha nie rani.
Po drugie-  To że ujawniasz się na jego wątku zdejmując przynajmniej częściowo anonimowość jest dla mnie nieliczeniem się z jego uczuciami kompletnie.
Jest tu taki wątek Spensa.. może poczytaj co do niego pisaliśmy. Wyglądasz mi na Kosmitkę i wredną babkę- nawet tu chcesz mu odebrać możliwość anonimowego wsparcia- już to zrobiłaś. Dla mnie to akcja poniżej krytyki..

I załóż swój wątek- nie będziemy tu Wam robić terapii...

117

Odp: odmienne pojęcie zdrady

No niech mnie smile
Chyba łatwiej jeża urodzić niz być dobrym terapeutą smile smile smile

Jedno ego, drugie ego - o czym przede wszystkim mi się pomyslało to gdzie wsród rozpychających się przestrzeni jest przestrzeń :
- dla Was - własnie Wam pryska otoczka kruchej banieczki
- dla Waszych dzieci - tego tu nie widać - może cos w temacie należy dodać...

Alergia na pastereczki powoduje u mnie alergię na koniki zimnokrwiste smile, no różnie ludzie mają - jeśli to może pomóc - piszcie sobie na forum.
Wymiękłam póki co smile smile smile

118 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-03-31 11:28:02)

Odp: odmienne pojęcie zdrady
summerka88 napisał/a:

Tak też sądziłam, że zwyczajnie wysnułeś sobie tę teorię, bo naukowcy od wielu lat próbują dociekać dlaczego zakochujemy się w tej a nie innej osobie i wiesz co odkryli?NIC.

Przecież napisałem, że to nie moja teoria. Poczytaj trochę literatury, nawet podałem Ci autorów. Można dociekać dlaczego ktoś i są już całkiem niezłe o tym teorie. Natomiast jak to się dzieje, o tym już sporo wiemy wink

summerka88 napisał/a:

Wciąż nie wiadomo dlaczego ludzie zakochują się i wiążą w parę z tą konkretną osobą. Najbardziej znajdującą uznanie w tym temacie teorią jest to, że sami się nakręcamy, tj. interpretujemy odczuwane pobudzenie.

Co znaczy sami się nakręcamy? Nie ma teorii, w której sami, świadomie wywołujemy zakochanie. Jest przebąkiwanie jedynie o pewnych pomocnych wrażeniach, ale przy, a nie dzięki.  I nie odpowiedziałaś co oznacza Ćwiczy się połączenia między racjonalną korą, a emocjonalnymi ośrodkami? Skąd to wzięłaś?


summerka88 napisał/a:

Możesz np. wypić za dużo kawy albo wykonać spory wysiłek fizyczny i gdy zinterpretujesz swoje pobudzenie wpływem innej osoby i zaczniesz sam sobie wkręcać, że ta osoba ci się podoba, że chcesz ją lepiej poznać, że nie chcesz tracić z nią kontaktu, to wywołałasz u siebie cały łańcuch kolejnych reakcji chemicznych, wyrzuty hormonów i neuroprzekaźników, które zwiemy zakochaniem.

Zaczynasz koloryzować. Na pewno masz jakieś pojęcie o biologii organizmu? Przypomina to trochę wiedzę z poradników.

summerka88 napisał/a:

Możesz też np. czuć w pracy zadowolenie z zakończonego zadania lub projektu i zinterpretować to jako pobudzenie wywołane przez atrakcyjną koleżankę. Albo gdy masz niestabilne poczucie własnej wartości to miłe pobudzenie wywoła w tobie tylko źyczliwe zainteresowanie tej koleżanki. Ale możesz też wzbudzić u siebie ekscytację, gdy w miarę poznawania jakieś osoby zaczniesz zauważać w niej wartościową osobę, przy której się czujesz ważny i adekwatny i w ten sposób wywołać "zakochanie". Co więcej można w ten sposób nakręcać się przez wiele lat i wtedy miłość faktycznie może być trwała, ale trzeba dbać, aby emocje między dwojgiem ludzi były, czyli nic tak nie spaja związku na poziomie emocjonalnym jak WSPÓLNE przeżywanie emocji, np. podróżowanie, jeśli ktoś to lubi, albo wspólne górskie wycieczki czy wspinaczka. Z tego samego powodu łączą również wspólne problemy wink

Przecież Ty piszesz o wspólnym spędzaniu czasu. Natomiast ja pisałem o wpływie hormonów na zachowania i generalnie jest to wiedza podręcznikowa wink Zakochania nie wywołasz jak pstryknięcia palcem. I gwarantuje Ci, że skok na bungee nie spowoduje, że będziesz się za każdym razem w kimś zakochiwała wink

119

Odp: odmienne pojęcie zdrady

Nie podpuszczaj smile idźcie stad obydwoje smile))) cyrk

120 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-03-31 11:26:44)

Odp: odmienne pojęcie zdrady

@zimny
Zakończyłeś przyjaźń dla związku?

adiaphora napisał/a:

Cos malo przekonujący ten post. Koledzy bez wyraznej zachety nie pisza swoim zamężnym kolezankom, ze chcieliby posmakowac ich ust smile Do takich smialych rozmow musi juz byc urobiony klimat, wiec ewidentnie flirt musiał być i to niezły, skoro juz takie teksty zaczęły latać.  A jeśli dodać do tego, ze czlowiek nagle nie rozstaje sie z telefonem, zaklada wszedzie hasla, wiecej czasu spedza w tzw. pracy, ma jakies szkolenia, wyjazdy integracyjne... itd. to staje sie jasne, ze ma cos do ukrycia.  A juz wysyłanie koledze zdjecia z prywatnej sesji... Taaaa.  Nie mam sobie nic do zarzucenia...

Dobre podsumowanie.

121 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-03-31 12:28:44)

Odp: odmienne pojęcie zdrady
Miłycham napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Tak też sądziłam, że zwyczajnie wysnułeś sobie tę teorię, bo naukowcy od wielu lat próbują dociekać dlaczego zakochujemy się w tej a nie innej osobie i wiesz co odkryli?NIC.

Przecież napisałem, że to nie moja teoria. Poczytaj trochę literatury, nawet podałem Ci autorów. Można dociekać dlaczego ktoś i są już całkiem niezłe o tym teorie. Natomiast jak to się dzieje, o tym już sporo wiemy wink

Miłychamie, zaczynam lepiej rozumieć dlaczego taki wybrałeś nick big_smile

Nie chciałam pisać tak wprost, ale czuję się sprowokowana wink
Otóż poczytałeś sobie coś tam bardzo pobieżnie i wyrywkowo i na tej podstawie mieszasz fakty z bardzo wątpliwymi z palca wyssanymi teoriami. I nawet nie pamiętasz, gdzie to przeczytałeś a ja powinnam sobie sama doczytać big_smile Sam widzisz jak to wygląda?
A tak się składa, że znam i przeczytałam prace przytoczonych przez ciebie autorów. Ciebie i innych zainteresowanych odsyłam do zbiorczej i PRZEGLĄDOWEJ pracy, która sumuje także teorie i wyniki badań wymienionych wcześniej autorów: "Chemia między nami" pod redakcją Larego Younga. A na własne uszy możesz usłyszeć, źe NIE MA NAUKOWO POTWIERDZONYCH TEORII o genezie zakochanaia od jednej z wymienionych przez ciebie naukowców:
https://www.ted.com/talks/helen_fisher_ … l#t-934088


Miłycham napisał/a:

Ćwiczy się połączenia między racjonalną korą, a emocjonalnymi ośrodkami? Skąd to wzięłaś?

Joseph LeDoux i in. współcześni neuronaukowcy.


Miłycham napisał/a:

Zaczynasz koloryzować. Na pewno masz jakieś pojęcie o biologii organizmu? Przypomina to trochę wiedzę z poradników.

Myślisz, że jak będziesz bez próby zrozumienia deprecjonował drugą stronę w dyskusji, to sam staniesz się bardziej wiarygodny? Nie sądzę. Za to wystawiasz sobie rekomendację jako napastliwego (i wcale nie milęgo big_smile) chama, który na kobiecym forum próbuje zabłysnąć.

122

Odp: odmienne pojęcie zdrady

http://www.reactiongifs.com/wp-content/uploads/2011/05/tumblr_ljh0puClWT1qfkt17.gif

123 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-03-31 12:41:29)

Odp: odmienne pojęcie zdrady
summerka88 napisał/a:

Miłychamie, zaczynam lepiej rozumieć dlaczego taki wybrałeś nick big_smile

Tonący brzytwy się chwyta? wink

summerka88 napisał/a:

Otóż poc
zytałeś sobie coś tam bardzo pobieżnie i wyrywkowo i na tej podstawie mieszasz fakty z bardzo wątpliwymi z palca wyssanymi teoriami.
I nawet nie pamiętasz, gdzie to przeczytałeś a ja powinnam sobie sama doczytać big_smile Sam widzisz jak to wygląda?

Przecież pisze od początku, że to nie moja teoria. A jak ma wyglądać? Zwyczajnie nie pamiętam źródła, bo sporo przeczytałem. To takie niepojęte? wink Podejrzewam, gdzie to może być, jeśli chcesz sięgnąć do źródeł podałem więc autorów.

summerka88 napisał/a:

A tak się składa, że znam i przeczytałam prace przytoczonych przez ciebie autorów.

I jakie wnioski wyciągnęłaś po przeczytaniu całej tej literatury? smile Dalej też nie odpisałaś na moje pytania. Rozumiem, że według Ciebie sami wywołujemy zakochanie? I nie odpowiedziałaś co oznacza "Ćwiczy się połączenia między racjonalną korą, a emocjonalnymi ośrodkami"? I w jaki sposób? Współcześni neuronaukowcy dzielą korę na racjonalną i emocjonalną? Którzy to prócz owego Pana. Z chęcią się zapoznam smile

summerka88 napisał/a:

Ciebie i innych zainteresowanych odsyłam do zbiorczej i PRZEGLĄDOWEJ pracy, która sumuje także teorie i wyniki badań wymienionych wcześniej autorów: "Chemia między nami" pod redakcją Larego Younga. A na własne uszy możesz usłyszeć, źe NIE MA NAUKOWO POTWIERDZONYCH TEORII o genezie zakochanaia od jednej z wymienionych przez ciebie naukowców:
https://www.ted.com/talks/helen_fisher_ … l#t-934088

Pisałem to od początku. Cytując siebie "Wydaje się, że jakąś rolę mogę pełnić substancję lotne, zapewne swój udział ma również słuch, wzrok i nie chodzi tutaj o wygląd jako taki, ale bardziej o charakterystykę twarzy, czy kolor skóry (min poziom kortyzolu, beta karotenoidów itp) itd. Nie ma raczej jak dotąd, przynajmniej ja nie znam jednolitej teorii. Jednakże jest sporo literatury na temat wpływu na atrakcyjność różnych składowych." Widać jednak czytasz selektywnie wink

124 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-03-31 12:42:30)

Odp: odmienne pojęcie zdrady
Miłycham napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Otóż poc
zytałeś sobie coś tam bardzo pobieżnie i wyrywkowo i na tej podstawie mieszasz fakty z bardzo wątpliwymi z palca wyssanymi teoriami.
I nawet nie pamiętasz, gdzie to przeczytałeś a ja powinnam sobie sama doczytać big_smile Sam widzisz jak to wygląda?

Przecież pisze od początku, że to nie moja teoria. A jak ma wyglądać? Zwyczajnie nie pamiętam źródła, bo sporo przeczytałem. To takie niepojęte? wink Podejrzewam, gdzie to może być, jeśli chcesz sięgnąć do źródeł podałem więc autorów.

summerka88 napisał/a:

A tak się składa, że znam i przeczytałam prace przytoczonych przez ciebie autorów.

Jeśli znasz to chyba nie powinnaś pisać tego co wyżej, bo im zaprzeczasz wink Dalej też nie odpisałaś na moje pytania. Rozumiem, że według Ciebie sami wywołujemy zakochanie? I nie odpowiedziałaś co oznacza "Ćwiczy się połączenia między racjonalną korą, a emocjonalnymi ośrodkami"? I w jaki sposób?

summerka88 napisał/a:

Ciebie i innych zainteresowanych odsyłam do zbiorczej i PRZEGLĄDOWEJ pracy, która sumuje także teorie i wyniki badań wymienionych wcześniej autorów: "Chemia między nami" pod redakcją Larego Younga. A na własne uszy możesz usłyszeć, źe NIE MA NAUKOWO POTWIERDZONYCH TEORII o genezie zakochanaia od jednej z wymienionych przez ciebie naukowców:
https://www.ted.com/talks/helen_fisher_ … l#t-934088

Pisałem to od początku. Cytując siebie "Wydaje się, że jakąś rolę mogę pełnić substancję lotne, zapewne swój udział ma również słuch, wzrok i nie chodzi tutaj o wygląd jako taki, ale bardziej o charakterystykę twarzy, czy kolor skóry (min poziom kortyzolu, beta karotenoidów itp) itd. Nie ma raczej jak dotąd, przynajmniej ja nie znam jednolitej teorii. Jednakże jest sporo literatury na temat wpływu na atrakcyjność różnych składowych." Widać jednak czytasz selektywnie wink

Po pierwsze, proszę abyś zaprzestał obrażania mnie, bo to naprawdę nie przystoi dżentelmenowi i to na kobiecym forum, na którym jesteś tylko gościem. W przeciwnym wypadku zgłoszę ciebie do moderacji.

Jak już pisałam wcześniej twoje merytoryczne wypowiedzi (te bez osobistych wstawek ad personam, których nadużywasz) są luźno powiązane z faktami i dobrze zbadanymi i potwierdzonymi teoriami. Zrozum, że nadinterpretujesz, wymyślasz i wprowadzasz w błąd, dlatego zdecydowałam się na przytoczenie wypowiedzi znanej badaczki, na którą wcześniej sam się powoływałeś, w której ona zaprzecza twoim insynuacjom.

Odpowiedziałam na twoje pytanie we wcześniejszym poście. Doczytaj.

125 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-03-31 12:55:47)

Odp: odmienne pojęcie zdrady
summerka88 napisał/a:

Po pierwsze, proszę abyś zaprzestał obrażania mnie, bo to naprawdę nie przystoi dżentelmenowi i to na kobiecym forum, na którym jesteś tylko gościem. W przeciwnym wypadku zgłoszę ciebie do moderacji.

Nie obrażałem Ciebie. Jednakże cytat "Miłychamie, zaczynam lepiej rozumieć dlaczego taki wybrałeś nick " nie był czasem tym o czym teraz piszesz, jakąś próbą uszczypliwości? wink  Nie wiem jakie masz tam zamiłowania. Jeśli chcesz to zgłaszaj to przecież wolny kraj. Jestem tylko gościem? Forum jest ogólnodostępne. Więc Ty również jesteś jak to napisałaś tylko gościem smile Zasady publicznego forum nie mogę być inne dla kogoś ze względu na płeć wink

summerka88 napisał/a:

Jak już pisałam wcześniej twoje merytoryczne wypowiedzi (te bez osobistych wstawek ad personam, których nadużywasz) są luźno powiązane z faktami i dobrze zbadanymi i potwierdzonymi teoriami.

Odnieś się więc co jest luźno powiązane z faktami? Oznacza to, że łączy się z faktem, ale jest jednocześnie nieprawdziwe? Rozwiń. Napisz, które jest nieprawdziwe i jakie stanowisko ma nauka wobec tej nieprawdy. Interesuje mnie temat, więc z chęcią poszerzę wiedzę.

summerka88 napisał/a:

Ale zrozum, że nadinterpretujesz, wymyślasz i wprowadzasz w błąd, dlatego zdecydowałam się na przytoczenie wypowiedzi znanej badaczki, na którą wcześniej się powoływałeś, w której ona zaprzecza twoim insynuacjom..

Powoływałem? Przytaczałem wiele treści, różnych autorów. Możesz napisać, gdzie i czemu zaprzecza?

summerka88 napisał/a:

Odpowiedziałam na twoje pytanie we wcześniejszym poście. Doczytaj.


Podałaś jednego autora. Pytałem o wytłumaczenie o czym piałaś. Możesz coś w skrócie naświetlić.

126 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-03-31 12:57:56)

Odp: odmienne pojęcie zdrady

Summerko, walczysz obosiecznym mieczem... Nie zauważam argumentów ad personam, może 1 o selektywnym czytaniu, ale uderz się we własną pierś..
Na miejscu Miłegochama bym wymiękła i poczuła się jak 2 sort...ale mam nadzieję, że się nie obrazi i nie odpowie ad personam, bo czuję jego potencjał.....:))))  Myślę, że nie takie wypowiedzi jak jego miały na myśli moderatorki tworzące regulamin forum..

127

Odp: odmienne pojęcie zdrady

Widzę że wątek zamienił się w spór nie tylko między nami, ale również między wami. Wiele odpowiedzi mi pomogło, za co jestem wdzięczny.
Nie widzę natomiast powodu do rozstrząsania tutaj spraw nieistotnych dla mojego tematu. Dlatego też wołam @moderacja z prośbą o zamknięcie dyskusji.

128 Ostatnio edytowany przez adiafora (2017-03-31 13:20:15)

Odp: odmienne pojęcie zdrady

Summerka no to pojechalas....łał smile

Swoja droga, podoba mi się ten argument - jesteś na kobiecym forum wiec masz być dzentelmenem i podzielac moje zdanie a jak będziesz mial jakies ' ale' to zgłosze moderacji, ze mnie obrazasz.
Słusznie. Co nam tu jakieś chamy, nawet miłe, będą pyskować!
lol

129

Odp: odmienne pojęcie zdrady

Summerko, używasz argumentów "ar personam"  równie często i nie zauważasz w tym swojej obraźliwości wobec innych.

Milycham nie wykroczył poza ramy które Ty stosujesz.

130

Odp: odmienne pojęcie zdrady
zimny napisał/a:

Widzę że wątek zamienił się w spór nie tylko między nami, ale również między wami. Wiele odpowiedzi mi pomogło, za co jestem wdzięczny.
Nie widzę natomiast powodu do rozstrząsania tutaj spraw nieistotnych dla mojego tematu. Dlatego też wołam @moderacja z prośbą o zamknięcie dyskusji.

Twój wątek, Twoje prawo. Tobie osobiście życzę by Żona znalazła odwagę do zobaczenia pewnych rzeczy Twoimi oczami, bo wiem, że jeżeli ty zobaczysz iskrę nadziei,znajdziesz i wolę i siłę. Życzę powodzenia.

Posty [ 66 do 130 z 174 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » odmienne pojęcie zdrady

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024