Kochana żono.
Ludzie, nawet w związku, potrzebują przestrzeni dla siebie. Ja ją miałem, Ty ją miałaś, wiesz o tym bardzo dobrze.
Jest to zdrowe, pozwala spojrzeć na siebie przez pryzmat otaczającej nas rzeczywistości. Dlatego nie zamknąłem Cie w złotej klatce, i nigdy nie poczułem że Ty chciałaś to zrobić ze mną.
Pod tym względem nie uważam, byśmy byli dla siebie toksyczni. Na tym fundamencie też osadziłem moje zaufanie do Ciebie.
Zarzucasz mi kontynuowanie przyjaźni, i tym usprawiedliwiasz swoją. Niestety popełniasz błąd. Ja tą przyjaźń zakończyłem w chwili, gdy poznałem Ciebie. Kiedyś to była przyjaźń, bardzo ważna dla mnie, bo ukształtowała w dużym stopniu to, kim się stałem. I przyjaźń tą zakończyłem, aby przyjaźń z Tobą kształtowała mnie.
Znajomości nie zakończyłem, bo nie było takiego powodu. Nie pokłóciłem się z przyjaciółką, po prostu nasze drogi się rozeszły. Przestaliśmy się sobie zwierzać, nie spotykaliśmy się, znajomość ograniczyliśmy tylko do wymiany życzeń urodzinowych, bez analizy związków w których się znaleźliśmy. Zostało wspomnienie i wymiana podstawowych informacji które są publicznie znane na facebooku. Bo tak było dobrze, bo to nie rodziło nikomu z nas nadziei, bo nie trzeba się nikomu z tego tłumaczyć. Bo nie dopuściło do naiwnych nadziei że coś może kiedyś. Tak po prostu. Nie miałem się czego wstydzić, czego ukrywać. Wiesz to bardzo dobrze.
Wyjeżdzam czasem w nocy. Bo jestem głodny albo skończyły mi się papierosy. Czasem zadbałaś o to, czasem nie. Ja nie nalegałem byś pilnowała tych spraw dla mnie, traktowałem to jako element wolnej przestrzeni dla mnie. Zawsze wiedziałaś gdy wyjeżdżam, wiesz że zostawiałem Ci pamiątkę. To też nie może być wymówka dla Twojej nowej znajomości.
Poznałaś kogoś, postanowiłaś ten fakt ukryć przede mną. Wyparłaś się. Bałaś się czy nie chciałaś mnie skrzywdzić. A może tak mocno ufałaś sobie, że sama jesteś w stanie kontrolować tą znajomość. A może tak Ci po prostu pasowało.
Nie wycofałaś się z tej znajomości, nie sprowadziłaś jej na bezpieczny grunt. Mam podstawy sądzić, że jej nawet nie zakończyłaś.
Nigdy nie walczyłaś. Piszesz że jesteś honorowa. Błąd. To litość do mnie trzyma Cię jeszcze w domu. Powiedziałaś że smutno Ci, bo wiadomość o "przyjaźni" na boku mnie skrzywdziła, a tego nie przewidziałaś.
A to oznacza że masz bardzo duży problem ze sobą. I jeśli coś z tym nie zrobisz, Ty sama nigdy nie będziesz szczęśliwa, będziesz okłamywać samą siebie.
Interesuje Cię rozwój osobisty, programowanie neurolingwistyczne. Że jeśli w coś mocno uwierzysz, to to się stanie. Więc jeśli w telefonie jestem zapisany jako Zimny, to takie cechy mi nadasz. I taki się stałem.
Sobie nie masz nic do zarzucenia, i w to mocno uwierzyłaś. Nawet jeśli fakty temu przeczą.
Gdzie tu honor, gdzie ambicja. To tylko puste słowa.