Drogie kobiety może pomożecie mi, powiedzcie co mam robić.
Historia jak z filmu. Mamy po 24 lata, jesteśmy ze sobą od liceum. Moja partnerka jest w ciąży, w 9 tyg.
Ostatnio jej ,,koleżanka" na opowiadała mi bzdur, ale niestety uwierzyłem- wróciłem do domu i skończyło się ostrą wymianą zdań. A wieczorem moją partnerkę zabrało pogotowie z silnymi bólami brzucha. Od 2 dni leży w szpitalu, ale nie chce ze mną rozmawiać, nie mam dostępu do informacji o jej stanie zdrowia. Nie wiem co zrobić. Jestem totalnym idiotą. Wiem, że to moja wina. Co mogło sie stac jej i dziecku, że ciągle leży w szpitalu ?
Modlić się, żebyś nie zabił waszego dziecka..bo po tym już nie będziesz miał u niej cienia szansy..
Modlić się, żebyś nie zabił waszego dziecka..bo po tym już nie będziesz miał u niej cienia szansy..
Ale ja nie zrobiłem tego specjalnie, nie wiedziałem jak zareaguje, po za tym byłem zdenerwowany.
Całą noc spędziłem na korytarzu szpitalu, dzisiaj udawała,że śpi przez cały czas jak byłem, lekarze mi nic nie mogą powiedzieć, a ona milczy.
Kiedyś nie chciałem dzieci, tego całego zachodu, ale już przyzwyczaiłem się do myśli, ze będziemy mieć dziecko.
,,ostrą wymianą zdań,,
to znaczy co jej zrobiles konkretnie, jak wyzwałeś
a proponowałabym zmienić towarzystwo koleżanek
i to twoje ostatnie zdanie to znaczy, że dales jej odczuc ze nie chcesz jej i dziecka
ładnie wykonczyles dziewczyne w ciąży ze trafila do szpitala
Ale co dokladnie się między Wami stalo? Może mógłbyś nakreślić bardziej sytuację?
,,ostrą wymianą zdań,,
to znaczy co jej zrobiles konkretnie, jak wyzwałeś
a proponowałabym zmienić towarzystwo koleżanek
i to twoje ostatnie zdanie to znaczy, że dales jej odczuc ze nie chcesz jej i dzieckaładnie wykonczyles dziewczyne w ciąży ze trafila do szpitala
Nie wyzwałem jej, po kłociliśmy się.
To nie było tak, pojawiło się dziecko więc trzeba bylo stanąć na wysokości zadania. Kiedyś sobie tego nie wyobrażałem (kiedyś to znaczy 4-5 lat temu).
Kocham ją i teraz nie dam sobie wmówić niczego.
Ona zaraz po wymianie zdań poszła do sypialni, ja pracowałem w salonie, wyszła ok. 20 napić się wody i nagle dostała bólu.
Ale co dokladnie się między Wami stalo? Może mógłbyś nakreślić bardziej sytuację?
Jej koleżanka opowiedziała mi jak to mnie zdradzala, to dziecko nie jest moje, jak mnie oszukuje. A ja uwierzyłem.
Uuuu.
To Ty nie zasłużyłeś na to dziecko skoro koleżanka była ważniejsza.
Uuuu.
To Ty nie zasłużyłeś na to dziecko skoro koleżanka była ważniejsza.
Ale ja z tą koleżanką nie zdradzilem partnerki czy nie wiadomo co. Żałuję, że uwierzyłem, że mogłem pomyśleć o takich rzeczach. Ale czasu nie cofne, a teraz chce, żeby moja partnerka wybaczyła mi.
10 2017-03-03 16:20:08 Ostatnio edytowany przez Alberto Salazar (2017-03-03 16:22:45)
Już sam fakt, że koleżance uwierzyłeś w większym stopniu niż swojej kobiecie bardzo wiele o Tobie mówi... i to kiepsko.
W tym temacie dałeś Ciała - jak się ma wątpliwości co do tego czy dziecko jest Twoje to się robi test dna i tyle.
24 lata to może i masz ale pewne sprawy załatwiasz jak nastolatek w moich oczach.
Ale jakoś mi się nie chce wierzyć żeby zwyczajna kłótnia była na tyle poważnym powodem gwałtownego pogorszenia stanu zdrowia... rozumiem, że ciąża etc no ale bez przesady.
Uuuu.
To Ty nie zasłużyłeś na to dziecko skoro koleżanka była ważniejsza.
Jakby to dziecko było trofeum albo nagrodą...
Już sam fakt, że koleżance uwierzyłeś w większym stopniu niż swojej kobiecie bardzo wiele o Tobie mówi... i to kiepsko.
W tym temacie dałeś Ciała - jak się ma wątpliwości co do tego czy dziecko jest Twoje to się robi test dna i tyle.24 lata to może i masz ale pewne sprawy załatwiasz jak nastolatek w moich oczach.
Ale jakoś mi się nie chce wierzyć żeby zwyczajna kłótnia była na tyle poważnym powodem gwałtownego pogorszenia stanu zdrowia... rozumiem, że ciąża etc no ale bez przesady.
Ona jest dopiero w 9 tygodniu ciąży, zanim dziecko się urodzi, a męczyło mnie to, że to może nie być moje dziecko. I nie wytrzymałem.
Nawet nie wiem co sie stało i póki ona się do mnie nie odezwie to się nie dowiem.
Alberto Salazar napisał/a:Już sam fakt, że koleżance uwierzyłeś w większym stopniu niż swojej kobiecie bardzo wiele o Tobie mówi... i to kiepsko.
W tym temacie dałeś Ciała - jak się ma wątpliwości co do tego czy dziecko jest Twoje to się robi test dna i tyle.24 lata to może i masz ale pewne sprawy załatwiasz jak nastolatek w moich oczach.
Ale jakoś mi się nie chce wierzyć żeby zwyczajna kłótnia była na tyle poważnym powodem gwałtownego pogorszenia stanu zdrowia... rozumiem, że ciąża etc no ale bez przesady.Ona jest dopiero w 9 tygodniu ciąży, zanim dziecko się urodzi, a męczyło mnie to, że to może nie być moje dziecko. I nie wytrzymałem.
Nawet nie wiem co sie stało i póki ona się do mnie nie odezwie to się nie dowiem.
Nie zdziw się jak nigdy się nie dowiesz.
D. napisał/a:Alberto Salazar napisał/a:Już sam fakt, że koleżance uwierzyłeś w większym stopniu niż swojej kobiecie bardzo wiele o Tobie mówi... i to kiepsko.
W tym temacie dałeś Ciała - jak się ma wątpliwości co do tego czy dziecko jest Twoje to się robi test dna i tyle.24 lata to może i masz ale pewne sprawy załatwiasz jak nastolatek w moich oczach.
Ale jakoś mi się nie chce wierzyć żeby zwyczajna kłótnia była na tyle poważnym powodem gwałtownego pogorszenia stanu zdrowia... rozumiem, że ciąża etc no ale bez przesady.Ona jest dopiero w 9 tygodniu ciąży, zanim dziecko się urodzi, a męczyło mnie to, że to może nie być moje dziecko. I nie wytrzymałem.
Nawet nie wiem co sie stało i póki ona się do mnie nie odezwie to się nie dowiem.Nie zdziw się jak nigdy się nie dowiesz.
Z powodu zwykłej kłótni nie odejdzie ode mnie, tym bardziej, że mamy dziecko, mieszkamy razem.
Ona jest dopiero w 9 tygodniu ciąży, zanim dziecko się urodzi, a męczyło mnie to, że to może nie być moje dziecko. I nie wytrzymałem.
Nawet nie wiem co sie stało i póki ona się do mnie nie odezwie to się nie dowiem.
To trzeba było popuścić. 24 lata, jesteście ze sobą od liceum i mimo tego zachowałeś się jak gówniarz w moich oczach. Nawet jeśli masz wątpliwości to o takich sprawach można o wiele taktowniej rozmawiać.
Nie znam Twojej kobiety i nie wiem jak się zachowa. Osobiście znam taką, która za uzasadnioną kłótnię też zareagowała w ten sposób żeby na partnerze wymusić poczucie winy.
Modlić się, żebyś nie zabił waszego dziecka..bo po tym już nie będziesz miał u niej cienia szansy..
Nie wiedziałem, że słowna kłótnia tak drastycznie zwiększa szanse na poronienie...
15 2017-03-03 16:56:25 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2017-03-03 16:57:05)
(...) Co mogło sie stac jej i dziecku, że ciągle leży w szpitalu ?
Bóle brzucha w pierwszym trymestrze ciąży mogą niczego złego nie oznaczać. Mogą jednak, zwłaszcza przy silnych, regularnych skurczach, zagrażać poronieniem (ryzyko poronienia jest największe własnie w pierwszych trzech miesiącach), stąd konieczność pobytu w szpitalu.
Z powodu zwykłej kłótni nie odejdzie ode mnie, tym bardziej, że mamy dziecko, mieszkamy razem.
Wróżką nie jestem, ale z tego co napisałeś wynika, że nie była to "zwykła" kłótnia. Oskarżyłeś swą dziewczynę o zdradę, zarzuciłeś jej, że zaszła w ciążę z innym człowiekiem. Takie zarzuty mogą zrewidować jej pogląd na dalsze bycie w związku.
Modlić się, żebyś nie zabił waszego dziecka..bo po tym już nie będziesz miał u niej cienia szansy..
Chora matka polka numer jeden.
Koleżanka może mieć rację, a reakcja twojej dziewczyny może być udawana, byle zwalić poczucie winy na ciebie, bo być może zostałeś wybrany na łosia, który będzie wychowywał czyjeś dziecko.
Po narodzinach rób bez pytania testy DNA i jak nie twoje, to nara.
17 2017-03-03 17:03:58 Ostatnio edytowany przez Alberto Salazar (2017-03-03 17:05:42)
Koleżanka może mieć rację, a reakcja twojej dziewczyny może być udawana, byle zwalić poczucie winy na ciebie, bo być może zostałeś wybrany na łosia, który będzie wychowywał czyjeś dziecko.
Po narodzinach rób bez pytania testy DNA i jak nie twoje, to nara.
Nie wyciągałbym póki co tak daleko idących wniosków.
Równie dobrze koleżanka mogła zrobić to specjalnie żeby zaszkodzić związkowi.
Zgadzam się jedynie, że jeśli autor ma wątpliwości to niech robi testy dna.
Jacenty89 napisał/a:D. napisał/a:Ona jest dopiero w 9 tygodniu ciąży, zanim dziecko się urodzi, a męczyło mnie to, że to może nie być moje dziecko. I nie wytrzymałem.
Nawet nie wiem co sie stało i póki ona się do mnie nie odezwie to się nie dowiem.Nie zdziw się jak nigdy się nie dowiesz.
Z powodu zwykłej kłótni nie odejdzie ode mnie, tym bardziej, że mamy dziecko, mieszkamy razem.
Jacentemu chodziło o to, że być może nigdy się nie dowiesz czy to Twoje dziecko.
statystyczna_polka napisał/a:Modlić się, żebyś nie zabił waszego dziecka..bo po tym już nie będziesz miał u niej cienia szansy..
Chora matka polka numer jeden.
Koleżanka może mieć rację, a reakcja twojej dziewczyny może być udawana, byle zwalić poczucie winy na ciebie, bo być może zostałeś wybrany na łosia, który będzie wychowywał czyjeś dziecko.
Po narodzinach rób bez pytania testy DNA i jak nie twoje, to nara.
srsly?
Ty masz naprawde jakieś powazne problemy...
mam nadzieje, ze nie przekazesz genow dalej
20 2017-03-03 17:18:01 Ostatnio edytowany przez RavenKnight (2017-03-03 17:18:49)
Jakie problemy.
Koleś dostaje wiadomość od koleżanki, nagle podczas dyskusji na ten temat panna jedzie na pogotowie.
Każdy przezorny człowiek zrobiłby testy DNA.
Nie takie akcje panny odwalały.
Skoro uwierzył, to pewnie coś zaczęło w główce świtać.
RAVENKNIGHT - teraz to mnie wkurzyles. Mnie tez zabralo pogotowie w 8 tygodniu ciazy. I poronilam. Wbij sobie do swojej durnej glowy, ze pogotowie nie zabiera zdrowego i nie lezy sie na ginekologii, bo sie komus nudzi w domu i szpital nie zatrzymuje na oddziale, bo ktos cos kombinuje.
No i jak to się ma do sprawy autora?
Emocje zachowaj dla siebie.
Skoro ma wątpliwości to niech zrobi testy DNA, lepiej to, niż żeby potem ciągle miał jakieś obiekcje
No i jak to się ma do sprawy autora?
Emocje zachowaj dla siebie.
Skoro ma wątpliwości to niech zrobi testy DNA, lepiej to, niż żeby potem ciągle miał jakieś obiekcje
jejku, to już wiem, dlaczego jesteś sam
24 2017-03-03 17:49:31 Ostatnio edytowany przez D. (2017-03-03 17:50:25)
Właśnie o to chodzi, że jej ,,koleżanka" nie miała racji, chciała zemścić się.
Bóle były już wieczorem.
Nie wiem co mam robić, jak ją przeprosić.
Przecież kocham ją, będziemy mieli dziecko.
25 2017-03-03 17:57:27 Ostatnio edytowany przez CatLady (2017-03-03 17:59:55)
jjbp napisał/a:Ale co dokladnie się między Wami stalo? Może mógłbyś nakreślić bardziej sytuację?
Jej koleżanka opowiedziała mi jak to mnie zdradzala, to dziecko nie jest moje, jak mnie oszukuje. A ja uwierzyłem.
Wolałeś wierzyć koleżance?? Twoja dziewczyna powinna odejsć od takiego typa jak ty. Bez względu na to, czy utrzyma ciążę czy nie. Nie zasługujesz na nią... Tak po prostu uwierzyłeś, bo ktoś ci powiedział??
ym bardziej, że mamy dziecko
nagle uwierzyłeś, że to twoje? Bo wylądowała w szpitalu? Za jakiś czas wyjdzie, a Ty dalej będziesz podejrzewał. Masz ją za puszczalską??
D. napisał/a:jjbp napisał/a:Ale co dokladnie się między Wami stalo? Może mógłbyś nakreślić bardziej sytuację?
Jej koleżanka opowiedziała mi jak to mnie zdradzala, to dziecko nie jest moje, jak mnie oszukuje. A ja uwierzyłem.
Wolałeś wierzyć koleżance?? Twoja dziewczyna powinna odejsć od takiego typa jak ty. Bez względu na to, czy utrzyma ciążę czy nie. Nie zasługujesz na nią... Tak po prostu uwierzyłeś, bo ktoś ci powiedział??
Uwierzyłem, była tak pewna tego co mówi. Kto by na moim miejscu nie uwierzył?
Ale przecież juz znam prawde i wiem że zrobiłem błąd.
Wiesz... liczy się, że w ogóle zwątpiłeś, że poddałes jej szczerość, jej wierność, jej miłość w wątpliwość. I to nie dlatego, że miałeś uzasadnione podejrzenia, ale dlatego, że koleżanka ci nagadała... Nie zdziwiłabym się, gdyby po takim czymś ona nie chciała z tobą być. Potraktowałeś ją jak dziwkę.
Uwierzyłem, była tak pewna tego co mówi. Kto by na moim miejscu nie uwierzył?
.
Dojrzały mężczyzna, partner, materiał na ojca, męża...
Ale przecież juz znam prawde i wiem że zrobiłem błąd
Znasz powiedzenie musztarda po obiedzie...?
Wiesz... liczy się, że w ogóle zwątpiłeś, że poddałes jej szczerość, jej wierność, jej miłość w wątpliwość. I to nie dlatego, że miałeś uzasadnione podejrzenia, ale dlatego, że koleżanka ci nagadała... Nie zdziwiłabym się, gdyby po takim czymś ona nie chciała z tobą być. Potraktowałeś ją jak dziwkę.
Za ostre słowa.
Chyba za długo jesteśmy razem, żeby tak wszystko przekreślić?
D. napisał/a:Uwierzyłem, była tak pewna tego co mówi. Kto by na moim miejscu nie uwierzył?
.Dojrzały mężczyzna, partner, materiał na ojca, męża...
D. napisał/a:Ale przecież juz znam prawde i wiem że zrobiłem błąd
Znasz powiedzenie musztarda po obiedzie...?
Prawda, że nie jestem gotowy, żeby być ojcem, ale zrobię dla nich wszystko.
31 2017-03-03 18:10:25 Ostatnio edytowany przez CatLady (2017-03-03 18:12:08)
Przekreślić to można i po 10 latach, jak jest powód. A moim zdaniem jest. Co jak znów ktoś ci nagada? Czemu uwierzyłeś jakiejś tam koleżance? Czemu nie wierzyłeś partnerce? To jest paskudne...
Prawda, że nie jestem gotowy, żeby być ojcem.
I w tym chyba tkwi odpowiedź na moje pytanie. Uwierzyłeś, bo byłoby Ci to na rękę, gdyby dziecko nie było twoje, prawda?
PS. Do moderatorek: Dziękuję za zbanowanie użytkownika RavenKnight! Dziękuję!
Wiesz... liczy się, że w ogóle zwątpiłeś, że poddałes jej szczerość, jej wierność, jej miłość w wątpliwość.
Chwileczkę, momencik. Chwile zwątpienia mogą się przydarzyć każdemu... ale to od dojrzałości emocjonalnej ( albo jej braku) danego człowieka zależy co z tym zrobi. Więc już tak nie grajmy na tych emocjach. Co nie zmienia faktu, że autor dał Ciała.
I to nie dlatego, że miałeś uzasadnione podejrzenia, ale dlatego, że koleżanka ci nagadała... Nie zdziwiłabym się, gdyby po takim czymś ona nie chciała z tobą być. Potraktowałeś ją jak dziwkę.
Zgodzę się, że oblał test na dorosłość ale pomyślmy lepiej jak coś mądrego doradzić... jak już emocje opadną.
Swoją drogą patrząc na Twój komentarz rozumiem już dlaczego ludzie tak łatwo się rozstają... co nie zmienia faktu, że uważam całkowite zawierzenie koleżance za skrajny debilizm.
No proszę Cię, Salazar... uważasz, że to nic takiego? Zarzucić kobiecie zdradę i ciążę z innym? Tylko i wyłącznie na podstawie słów jakieś wrednej koleżaneczki? Bez żadnych innych podstaw do podejrzeń? To jest nic?
Jakbyś Ty się czuł, gdyby np twoja dziewczyna zarzucała ci, że się puszczasz, bo późno do domu wróciłeś z pracy? Idę o zakład, że to nie była jednorazowa sytuacja.
No proszę Cię, Salazar... uważasz, że to nic takiego? Zarzucić kobiecie zdradę i ciążę z innym? Tylko i wyłącznie na podstawie słów jakieś wrednej koleżaneczki? Bez żadnych innych podstaw do podejrzeń? To jest nic?
Jakbyś Ty się czuł, gdyby np twoja dziewczyna zarzucała ci, że się puszczasz, bo późno do domu wróciłeś z pracy? Idę o zakład, że to nie była jednorazowa sytuacja.
Była jednorazowa, to ona zawsze byla bardziej zazdrosna. W liceum miałem pszechlapane z nią.
Wszyscy Ciebie tu straszą, żebyś modlił się bo może dziecko zabiłeś albo że na dziecko nie zsłużyłeś. Jaki to z Ciebie drań itp. Nie czytaj tych bzdur. Jak przychodzi ktoś i opowiada takie rzeczy, to zrozumiałe że człowiekowi zaburza dotychczasową harmonię życia. Miałeś prawo zwątpić choć przez chwilę. To przecież poważna sprawa, tu chodzi o dziecko, wspólne życie a nie o jakąś bzdurę. A wiadomo dla mężczyzny jest bardzo istotne czy to Jego dziecko czy nie. Zachodziłeś w głowę i zamiast porozmawiać spokojnie to w końcu wybuchłeś. Swoją drogą takie koleżanki powinieneś pogonić. Lubią robić zamieszanie i wcinać się w nie swoje sprawy. Twoja dziewczyna jest pewnie zła na Ciebie za to że Jej nie ufasz i też pewnie myśli że przez zdenerwowanie się tak poczuła. Musisz poczekać aż się lepiej poczuje, przejdzie Jej złość i wtedy na spokojnie porozmawiać. Opowiedzieć Jej jak to było i wyjaśnić dlaczego tak się zachowałeś. Jeśli Cię kocha to powinna to zrozumieć i wybaczyć Twój błąd. A z koleżanką to w trójkę w oczy powinniście porozmawiać. Jak jest taka pewna swojego to niech powie to przy Twojej dziewczynie. Twoja dziewczyna jeśli nie ma nic do ukrycia to bez wahania powinna się zgodzić na takie spotkanie. Przeszkodą jedynie może być stan w jakim się znajduje. A te bóle mogą być tylko czystym przypadkiem po Waszej kłótni. Także nie bierz do siebie że może dziecko zabiłeś. Wszystko będzie dobrze. Pozdrawiam.
36 2017-03-03 18:31:11 Ostatnio edytowany przez Alberto Salazar (2017-03-03 18:33:51)
Nie uważam żeby to była jakaś tragedia, póki co - chociaż oczywiście dostrzegam powagę i niebezpieczeństwo całej tej sytuacji. Zgodzę się, że jest to bardzo poważny sygnał świadczący o tym że autorowi brakuje dojrzałości i zasługuje na coś więcej niż tylko kopa w d.pę. No ale bez linczowania.
Owszem zarzucenie kobiecie zdrady ( na podstawie bablania koleżanki) to gówniarstwo ale to nie jakieś ciężkie przestępstwo, co najwyżej sygnał do poważnego, jesli nie bardzo poważnego zastanowienia się...ale ze zrywaniem bym uważał.
Swoją drogą świetnie że o to pytasz. Bo widzisz, byłem dokładnie w podobnej sytuacji tylko troszkę innej - koleżanka mojej eks nagadała jej, że to ja jestem ojcem jej dziecka i eks uwierzyła ( 1,5 roku związku) - bez żadnych innych podstaw. Zszargano mi opinię a eks ze mną zerwała... jak się dzieciak urodził testy dna i okazało się że nie jestem ojcem ( nawet dziewczyny nie dotknąłem).
Uwierz mi nie tylko zarzucono mi że pie*** le (pardon) kilka kobiet na raz to jeszcze dzieci majstruję i się wypieram... podczas gdy myślałem, że to wszystko jest jakiś chory dowcip.
Tak więc nie insynuuj mi jakbym się czuł bo to przeżyłem... i nikomu nie życzę tego samego.
Przekreślić to można i po 10 latach, jak jest powód. A moim zdaniem jest. Co jak znów ktoś ci nagada? Czemu uwierzyłeś jakiejś tam koleżance? Czemu nie wierzyłeś partnerce? To jest paskudne...
Prawda, że nie jestem gotowy, żeby być ojcem.
I w tym chyba tkwi odpowiedź na moje pytanie. Uwierzyłeś, bo byłoby Ci to na rękę, gdyby dziecko nie było twoje, prawda?
Naprawdę uważasz, że jedna kłótnia w emocjach to dobra podstawa żeby wszystko przekreślać...?
Rozumiem niedojrzały charakter całej tej absurdalnej sytuacji... no ale decyzji to się na gorąco nie powinno podejmować.
Co do tej odpowiedzi na rękę, nie przesadzasz czasem troszkę...?
PS. Do moderatorek: Dziękuję za zbanowanie użytkownika RavenKnight! Dziękuję!
Zgodzę się że rzeczony uzytkownik miał dość skrajne poglądy ale czy teraz banowany będzie każdy o odmiennym zdaniu...?
To może mnie zbanować następnego...?
Zgodzę się że rzeczony uzytkownik miał dość skrajne poglądy ale czy teraz banowany będzie każdy o odmiennym zdaniu...?
To może mnie zbanować następnego...?
Odmienne zdanie można wyrażać w sposób kulturalny. Przypominam jednak, że tematem wątku nie jest dyskusja o banach.
A co do sytuacji przedstawionej w wątku, to osobiście poczekałabym aż dziewczyna będzie gotowa i będzie chciała porozmawiać. Każdy popełnia jakieś błędy. Ważne, by wyciągnąć wnioski, wydorośleć i zacząć zachowywać się odpowiedzialnie.
Jakby nie było to moje dziecko to stracił bym dziewczynę, którą kocham, więc nie było mi to na rękę.
Za to ja nie lubię małych dzieci, nie umiem się nimi zająć, przeraża mnie wizja płaczącego niemowlaka.
Ile może się jeszcze gniewać? Ile może mnie olewac?
Zastanawiam sie czy zadzwonić do jej rodziców może oni mogą mi coś powiedzieć ?
(...) Ile może się jeszcze gniewać? Ile może mnie olewac? (...)
Ty tak serio?
(...)Zastanawiam sie czy zadzwonić do jej rodziców może oni mogą mi coś powiedzieć ?
A na ich pytanie o to, czemu nie wiesz/dlaczego nie rozmawiasz z ich córką, powiesz że ona gniewa się, bo uwierzyłeś koleżance, ze nie jesteś ojcem dziecka?
D. napisał/a:(...) Ile może się jeszcze gniewać? Ile może mnie olewac? (...)
Ty tak serio?
(...)Zastanawiam sie czy zadzwonić do jej rodziców może oni mogą mi coś powiedzieć ?
A na ich pytanie o to, czemu nie wiesz/dlaczego nie rozmawiasz z ich córką, powiesz że ona gniewa się, bo uwierzyłeś koleżance, ze nie jesteś ojcem dziecka?
Czyli mam siedzieć w niepewności, bo każdy lekarz mnie zbywa ? Ja nawet nie wiem co tam się dzieje, a jak dzisiaj byłem u niej to udawała, że śpi.
Lekarz nie udziela Ci informacji, bo nie ma do tego prawa, nie jesteś mężem, a ona pewnie nie wyraziła zgody, by Ciebie o stanie zdrowia informować.
Dzwoniąc do jej rodziców, bądź przygotowany na ich pytania, również te tyczące powodów, dla których ich córka znalazła się w szpitalu.
Teraz pozostaje Ci tylko siedzenie na tyłku i czekanie. Z czasem dojdzie do rozmowy, a wtedy się dowiesz wszystkiego. Zobaczysz czy będzie kontynuacja, czy też to był złoty strzał w tym związku...
Lekarz nie udziela Ci informacji, bo nie ma do tego prawa, nie jesteś mężem, a ona pewnie nie wyraziła zgody, by Ciebie o stanie zdrowia informować.
Dzwoniąc do jej rodziców, bądź przygotowany na ich pytania, również te tyczące powodów, dla których ich córka znalazła się w szpitalu.
Wiem, że nie mogę wymagać, żeby udzielali mi informacji.
Jej rodzice już pytali o to kiedy dzwoniłem ze szpitala.
Łoł, jeżeli ona Cię jeszcze nie skreśliła, to zrobili to za nią jej rodzice... Nie ma to jak zapracować sobie na dobrą opinię u rodziców wybranki. Raczej nie znajdziesz wśród nich już przyjaciół.
Mam nadzieję, że tłumacząc znalazłeś jakiś stosowny eufemizm dla istoty sprawy Chociaż na mistrza erystyki nie wyglądasz...
45 2017-03-03 19:41:41 Ostatnio edytowany przez D. (2017-03-03 19:42:24)
Łoł, jeżeli ona Cię jeszcze nie skreśliła, to zrobili to za nią jej rodzice... Nie ma to jak zapracować sobie na dobrą opinię u rodziców wybranki. Raczej nie znajdziesz wśród nich już przyjaciół.
Mam nadzieję, że tłumacząc znalazłeś jakiś stosowny eufemizm dla istoty sprawyChociaż na mistrza erystyki nie wyglądasz...
Nie zostastalem skreślony, bo powiedziałem im tylko, że dostała mocnych bóli.
Znają mnie od tylu lat, lubią.
Przestaną jeśli się dowiedzą całej prawdy. O ile w jej domu nie ma patologii, to będzie to bardzo wyraźna czarno-biała sytuacja dla nich.
Jedyne, co teraz możesz, to czekać i modlić się, by to nie okazało się powodem do rozpadu Waszego zwiazku.
Przestaną jeśli się dowiedzą całej prawdy. O ile w jej domu nie ma patologii, to będzie to bardzo wyraźna czarno-biała sytuacja dla nich.
To są nasze prywatne sprawy, o niczym nie muszą się dowiadywać.
Niekoniecznie w ten sam sposób do tematu podejdzie Twoja partnerka. Zwłaszcza, jeśli dojdzie do poronienia.
Wszyscy Ciebie tu straszą, żebyś modlił się bo może dziecko zabiłeś albo że na dziecko nie zsłużyłeś. Jaki to z Ciebie drań itp. Nie czytaj tych bzdur. Jak przychodzi ktoś i opowiada takie rzeczy, to zrozumiałe że człowiekowi zaburza dotychczasową harmonię życia. Miałeś prawo zwątpić choć przez chwilę. To przecież poważna sprawa, tu chodzi o dziecko, wspólne życie a nie o jakąś bzdurę. A wiadomo dla mężczyzny jest bardzo istotne czy to Jego dziecko czy nie. Zachodziłeś w głowę i zamiast porozmawiać spokojnie to w końcu wybuchłeś. Swoją drogą takie koleżanki powinieneś pogonić. Lubią robić zamieszanie i wcinać się w nie swoje sprawy. Twoja dziewczyna jest pewnie zła na Ciebie za to że Jej nie ufasz i też pewnie myśli że przez zdenerwowanie się tak poczuła. Musisz poczekać aż się lepiej poczuje, przejdzie Jej złość i wtedy na spokojnie porozmawiać. Opowiedzieć Jej jak to było i wyjaśnić dlaczego tak się zachowałeś. Jeśli Cię kocha to powinna to zrozumieć i wybaczyć Twój błąd. A z koleżanką to w trójkę w oczy powinniście porozmawiać. Jak jest taka pewna swojego to niech powie to przy Twojej dziewczynie. Twoja dziewczyna jeśli nie ma nic do ukrycia to bez wahania powinna się zgodzić na takie spotkanie. Przeszkodą jedynie może być stan w jakim się znajduje. A te bóle mogą być tylko czystym przypadkiem po Waszej kłótni. Także nie bierz do siebie że może dziecko zabiłeś. Wszystko będzie dobrze. Pozdrawiam.
Ty sobie kpisz czy o drogę pytasz?
Miał prawo zwątpić ze dziewczyna mu sie puszcza a dziecko nie jego? Niby czemu miał prawo? Jeśli tylko na podstawie słów koleżanki miał prawo zwątpić to by na świecie związków w ogóle nie było bo w końcu każdy zna jakaś osobę która lubi, mącić, wtrącać sie i podburzac...moj mąż jakoś nigdy nie wątpił w to ze dziecko jest jego.
Jesli dziewczyna go kocha ma mu wybaczyć!? Jakby mnie facet swoimi awanturami wpędził do szpitala i stworzył zagrożenie poronienia nienarodzonego dziecka to moja miłość do niego by sie szybciutko skończyła a wybaczyłabym mu dopiero wyrównując walcem nierówności na jego własnoręcznie przeze mnie wykopanym grobie.
Z koleżanka bym sie chętnie spotkała....niech ona do mnie sama przyjdzie żebym mogła ja za kudły do lasu zaciągnąć i tam po cichu ukatrupić.
Nie dziwie sie ze dziewczyna sie nie odzywa. Ona teraz potrzebuje spokoju. Może ciąża jest zagrożona sama z siebie? Ona naprawdę nie potrzebuje gościa który jej dupę truje podejrzeniami i dowala jej stresów. Relaksuje sie póki co i zbiera myśli. Do jakich wniosków dojdzie bóg jeden wie....
Może zdecyduje sie ten związek zakończyć a może nie. Napewno juz nie będzie tak samo chocbys nie wiem jak przepraszał. Pęknięte lustro juz nigdy nie będzie takie samo...
Czy jakby byla zagrożona to nie wiedzieliśmy o tym od początku?
Nie zdradzilem jej, nie zraniłem.
Nie wiem nie jestem lekarzem. Dostała boli, to o czymś świadczy. Wyładowała w szpitalu, tam sie tez raczej nie idzie dla odpoczynku i relaksu. Widocznie maja powód by ja tam trzymać. Coś idzie nie tak.
Początki każdej ciąży sa niepewne i mogą być stresujące. Nawet ta najłatwiejsza, najlepsza i najbardziej wyczekiwana ciąża to obciążenie dla kobiety. A ty ja jeszcze tak potraktowałeś.....ja bym ci na to nie pozwoliła.
Nie wiem nie jestem lekarzem. Dostała boli, to o czymś świadczy. Wyładowała w szpitalu, tam sie tez raczej nie idzie dla odpoczynku i relaksu. Widocznie maja powód by ja tam trzymać. Coś idzie nie tak.
Początki każdej ciąży sa niepewne i mogą być stresujące. Nawet ta najłatwiejsza, najlepsza i najbardziej wyczekiwana ciąża to obciążenie dla kobiety. A ty ja jeszcze tak potraktowałeś.....ja bym ci na to nie pozwoliła.
Miałem tysiąc myśli na minute, musiałem jakoś rozwiązać te wszystkie znaki zapytania.
Ale swoją drogą między naszą rozmową, a bólami była różnica kilku godzin.
Czy jakby byla zagrożona to nie wiedzieliśmy o tym od początku?
To jest pierwszy trymestr. Innymi słowy: to jest początek.
nie zraniłem.
dobre.
Miałem tysiąc myśli na minute, musiałem jakoś rozwiązać te wszystkie znaki zapytania.
Ale swoją drogą między naszą rozmową, a bólami była różnica kilku godzin.
Wzruszające.
Skoro już tak przesiadujesz na internecie, to poczytaj sobie we własnym zakresie o wpływie kortyzolu na ciążę, zwłaszcza w pierwszym trymestrze. Po zakończeniu lektury puknij się w czoło.
Na tym polega dorosłość ze nie wykrzykuje sie partnerce durnych pretensji w twarz niczym 10letnie dziecko. Dorośli ludzie siadaj i rozmawiają o problemach i watpliwościach. Ja tez miałam tysiąc myśli na minutę jak u męża na mailu znalazłam zaproszenie na seks od tajemniczej Jane. Oczywiście ze miałam ochotę przeciągnąć jego twarz po tłuczonym szkle ale przełknęłam emocje, poczekałam dwie godziny, uspokoiłam sie, usiedliśmy i porozmawialiśmy. Wyjaśniłam mu co widziałam, jak sie poczułam i poprosiłam o wyjaśnienie. Wyjaśnienie otrzymałam, wątpliwości rozwiane i żadne z nas nie wyładowało w szpitalu. To jest moj mąż, człowiek którego wybrałam i któremu ufam. Należy mu sie szacunek a nie awantura w twarz. Tak samo twojej partnerce. Rozwiązywanie problemów na gorąco jak emocje wariują nie jest dobra metoda...
D. napisał/a:Czy jakby byla zagrożona to nie wiedzieliśmy o tym od początku?
To jest pierwszy trymestr. Innymi słowy: to jest początek.
D. napisał/a:nie zraniłem.
dobre.
D. napisał/a:Miałem tysiąc myśli na minute, musiałem jakoś rozwiązać te wszystkie znaki zapytania.
Ale swoją drogą między naszą rozmową, a bólami była różnica kilku godzin.Wzruszające.
Skoro już tak przesiadujesz na internecie, to poczytaj sobie we własnym zakresie o wpływie kortyzolu na ciążę, zwłaszcza w pierwszym trymestrze. Po zakończeniu lektury puknij się w czoło.
Ciężko zrozumieć, że naprawde nie chciałem ? To też jest moje dziecko!
Ups, sory. Ja myślałam, że tu normalna rozmowa, a tu jak zwykle potrzeba dramy i trol. Nara.
A powiedz mi skąd masz teraz pewność ,że dziewczyna Cię nie zdradzał, koleżanka przyznała się do kłamstwa? Pytam poważnie,bez żadnych podtekstów.
Skoro nie chciałeś to czemu tak zrobiłeś?
Naprawdę tak cieżko zrozumieć ze nie takiego traktowania oczekuje kobieta we wczesnym etapie ciąży od swojego partnera? Naprawdę tak cieżko zrozumieć ze to jest tylko i wyłącznie twoja wina i ze konsekwencje mogą być tragiczne?
A powiedz mi skąd masz teraz pewność ,że dziewczyna Cię nie zdradzał, koleżanka przyznała się do kłamstwa? Pytam poważnie,bez żadnych podtekstów.
Po tym jak zareagowała- była zaskoczona, później spytala sie kto mi to powiedział i dziewczyna chciała się zemścić.
61 2017-03-03 21:56:29 Ostatnio edytowany przez netkobietka83 (2017-03-03 22:17:04)
netkobietka83 napisał/a:Wszyscy Ciebie tu straszą, żebyś modlił się bo może dziecko zabiłeś albo że na dziecko nie zsłużyłeś. Jaki to z Ciebie drań itp. Nie czytaj tych bzdur. Jak przychodzi ktoś i opowiada takie rzeczy, to zrozumiałe że człowiekowi zaburza dotychczasową harmonię życia. Miałeś prawo zwątpić choć przez chwilę. To przecież poważna sprawa, tu chodzi o dziecko, wspólne życie a nie o jakąś bzdurę. A wiadomo dla mężczyzny jest bardzo istotne czy to Jego dziecko czy nie. Zachodziłeś w głowę i zamiast porozmawiać spokojnie to w końcu wybuchłeś. Swoją drogą takie koleżanki powinieneś pogonić. Lubią robić zamieszanie i wcinać się w nie swoje sprawy. Twoja dziewczyna jest pewnie zła na Ciebie za to że Jej nie ufasz i też pewnie myśli że przez zdenerwowanie się tak poczuła. Musisz poczekać aż się lepiej poczuje, przejdzie Jej złość i wtedy na spokojnie porozmawiać. Opowiedzieć Jej jak to było i wyjaśnić dlaczego tak się zachowałeś. Jeśli Cię kocha to powinna to zrozumieć i wybaczyć Twój błąd. A z koleżanką to w trójkę w oczy powinniście porozmawiać. Jak jest taka pewna swojego to niech powie to przy Twojej dziewczynie. Twoja dziewczyna jeśli nie ma nic do ukrycia to bez wahania powinna się zgodzić na takie spotkanie. Przeszkodą jedynie może być stan w jakim się znajduje. A te bóle mogą być tylko czystym przypadkiem po Waszej kłótni. Także nie bierz do siebie że może dziecko zabiłeś. Wszystko będzie dobrze. Pozdrawiam.
Ty sobie kpisz czy o drogę pytasz?
Miał prawo zwątpić ze dziewczyna mu sie puszcza a dziecko nie jego? Niby czemu miał prawo? Jeśli tylko na podstawie słów koleżanki miał prawo zwątpić to by na świecie związków w ogóle nie było bo w końcu każdy zna jakaś osobę która lubi, mącić, wtrącać sie i podburzac...moj mąż jakoś nigdy nie wątpił w to ze dziecko jest jego.
Jesli dziewczyna go kocha ma mu wybaczyć!? Jakby mnie facet swoimi awanturami wpędził do szpitala i stworzył zagrożenie poronienia nienarodzonego dziecka to moja miłość do niego by sie szybciutko skończyła a wybaczyłabym mu dopiero wyrównując walcem nierówności na jego własnoręcznie przeze mnie wykopanym grobie.
Z koleżanka bym sie chętnie spotkała....niech ona do mnie sama przyjdzie żebym mogła ja za kudły do lasu zaciągnąć i tam po cichu ukatrupić.
Nie dziwie sie ze dziewczyna sie nie odzywa. Ona teraz potrzebuje spokoju. Może ciąża jest zagrożona sama z siebie? Ona naprawdę nie potrzebuje gościa który jej dupę truje podejrzeniami i dowala jej stresów. Relaksuje sie póki co i zbiera myśli. Do jakich wniosków dojdzie bóg jeden wie....
Może zdecyduje sie ten związek zakończyć a może nie. Napewno juz nie będzie tak samo chocbys nie wiem jak przepraszał. Pęknięte lustro juz nigdy nie będzie takie samo...
Sama sobie kpisz. Chcesz powiedzieć że jakby Twój mąż dostał taką informację od znajomej to poszłaby Mu w zapomnienie i udawałby, że tego nie słyszał? Każdy by przyszedł porozmawiać o tym co usłyszał, prędzej czy później. Ty również zachowałabyś się podobnie. Chciałabyś o tym porozmawiać. A jeśli twierdzisz, że nie zaszyłyby te słowa w Tobie ani trochę niepewności to kłamiesz. I każdy nawet jeśli mówiłby sobie, że to niemożliwe to i tak szukałby odpowiedzi na to co usłyszał. Ważne by ta rozmowa przebiegała spokojnie, a nie z wyrzutami i oskarżeniami. I tu autor popełnił błąd, że doszło do ostrej wymiany zdań zamiast porozmawiać spokojnie. I autor nie pisze tu o wiecznych awanturach, w które wpędza swoją dziewczynę, tylko o jednym wydarzeniu, popełnionym błędzie, że dał się ponieść emocjom po tym co usłyszał (że od razu uwierzył) zamiast porozmawiać na spokojnie. Więc współczuję Twojemu mężowi, bo nie daj boże popełni jeden błąd a już będziesz wyrównywać walcem nierówności na Jego własnoręcznie wykopanym przez Ciebie grobie.
Tyle lat jesteśmy razem i naprawdę jest między nami dobrze i nie kłócimy się owszem lubimy sobie dogryzać.
63 2017-03-03 22:17:08 Ostatnio edytowany przez CatLady (2017-03-03 22:26:08)
Naprawdę uważasz, że jedna kłótnia w emocjach to dobra podstawa żeby wszystko przekreślać...?
Rozumiem niedojrzały charakter całej tej absurdalnej sytuacji... no ale decyzji to się na gorąco nie powinno podejmować.
Naprawdę uważam. To nie była kłótnia z gatunku tych o niezmyte naczynia, czy kto gotuje obiad, ani nawet o nielubianą teściową. Facet absolutnie bezpodstawnie zarzucił jej zdradę, ciążę z innym. Jakby mi mój z czymś takim wyskoczył, to chyba by w dziób dostał po raz pierwszy.
Nawet jeśli nie od razu zrywać, przekreślać, to przynajmniej serio to rozważyć. Za kogo on ją ma?
Niedojrzały charakter to autor ma - i to jest kolejna przesłanka za tym, by jednak nie ciągnąć z nim związku. W sytuacji tej dziewczyny zrobiłabym test DNA po to, by mu nim rzucić w twarz, po to, by potem po pijaku nie wypominał, albo nie oskarżał jej o diabli wiedzą co, bo ktoś coś mu powiedział, ale być z kimś takim na pewno bym nie chciała.
Wiesz, jak wyglądają takie historie? Mojej mamy tata był pod silnym wpływem rodziny, swojej matki głównie. I jak moja mama się urodziła - najstarsza z rodzeństwa - to ta jego matka, zasiała mu w głowie, że moja mama nie jest jego dzieckiem, głównie przez teksty "do kogo ona podobna" albo wręcz wprost: "to nie twoje". I on w to wierzył. I moja mama przez lata wysłuchiwała od niego, że nie jest jego dzieckiem, a przez babcię była traktowana jak zło konieczne. Wiesz, jak się czuje takie dziecko? Jak się czuje taka żona/matka oskarżona wprost o kur***wo?
Sytuacja lekko inna, bo tu babcia a tu koleżanka, ale główny bohater podobny. W obu przypadkach facet powinien osobę roznoszącą takie pierdoły chwycić za kłaki i wywalić za drzwi. Ale nie. Oni uwierzyli - jeden bo mamusia ważniejsza (co łatwiej zrozumieć - nieco), a drugi, bo koleżanka, taka dobra, na pewno mówi prawdę. I nawet się nie zastanowił, skąd ta koleżanka miałaby o tym wiedzieć? Co pod łóżkiem siedziała?
PS. Mają po 24 lata, znają się od liceum i on z takim tekstem, do dziewczyny, z którą jest od lat? Jakby to był krótki, kilkumiesięczny związek, to jeszcze, ale po latach??
Bo widzisz, byłem dokładnie w podobnej sytuacji tylko troszkę innej - koleżanka mojej eks nagadała jej, że to ja jestem ojcem jej dziecka i eks uwierzyła ( 1,5 roku związku) - bez żadnych innych podstaw. Zszargano mi opinię a eks ze mną zerwała... jak się dzieciak urodził testy dna i okazało się że nie jestem ojcem ( nawet dziewczyny nie dotknąłem).
Uwierz mi nie tylko zarzucono mi że pie*** le (pardon) kilka kobiet na raz to jeszcze dzieci majstruję i się wypieram... podczas gdy myślałem, że to wszystko jest jakiś chory dowcip.
Tak więc nie insynuuj mi jakbym się czuł bo to przeżyłem... i nikomu nie życzę tego samego.
Ja nie insynuuję, ja pytałam i jak się okazało, znasz odpowiedź. Pamiętasz, jak się czułeś, bo oskarżono Cię bezpodstawnie i to było poważne oskarżenie i dość podobne do sytuacji autora. Nie pobzykałeś sobie, a już byś ojcem został
Dziewczyna autora czuje się zapewne bardzo podobnie.
Chciałem tylko wyjaśnić, miałem do tego prawo.
Zwyczajnie zagubiłem się w tym wszystkim.
Nigdy nie podejrzewałem, że będę mieć dzieci, to wszystko spadło na mnie. Dopiero co przenieśliśmy się na studia zaoczne, poszliśmy do pracy, moja dziewczyna otworzyła firmę. Ledwo daje radę czasami połączyć studia z pracą.
65 2017-03-03 23:17:17 Ostatnio edytowany przez polis (2017-03-03 23:18:52)
Sama sobie kpisz. Chcesz powiedzieć że jakby Twój mąż dostał taką informację od znajomej to poszłaby Mu w zapomnienie i udawałby, że tego nie słyszał? Każdy by przyszedł porozmawiać o tym co usłyszał, prędzej czy później. Ty również zachowałabyś się podobnie. Chciałabyś o tym porozmawiać. A jeśli twierdzisz, że nie zaszyłyby te słowa w Tobie ani trochę niepewności to kłamiesz.
Jeśli ktoś ze znajomych twierdziłby, że mój partner mnie zdradza, to w pierwszej kolejce chciałbym wiedzieć jakie ma na to dowody i czy jakiekolwiek, a także skąd to wie. Jak nie ma żadnych dowodów to oczywiście, że nie dałabym temu wiary. Dlaczego niby miałbym wierzyć bardziej znajomemu\znajomej niż partnerowi? Jeśli już doszłoby do jakiejkolwiek rozmowy to powiedziałbym partnerowi wprost. Osoba taka powiedziała mi to i to, czy wiesz może o co jej chodzi i czemu takie rzeczy opowiada?
Jeśli autorowi wątku „życzliwa” koleżanka nie przedstawiła żadnych sensownych dowodów, o żadnych nie wspomina, więc zakładam, że nie, to jest bardzo łatwowierny.
Autorze wątku, od Ciebie losy tego związku już nie zależą. Dziewczyna albo do Ciebie wróci albo i nie. To jest jej decyzja. Możesz z nią spróbować porozmawiać i starać się przeprosić, ale to ona musi zdecydować, czy przeprosiny po czymś takim są wystarczające. To możesz jej decyzję co najwyżej uszanować.
Natomiast, jeśli „życzliwa” koleżanka nie przedstawiła Ci żadnych dowodów na swoje twierdzenia, bo zakładam, że nie, to radzę jak najszybciej zerwać z nią znajomość. Nie jest dobrze mieć mendę w swoim otoczeniu.