Ani jedno ani drugie. Stwierdzam fakt, że tak mówili i przynaję, że nie jestem do końca normalny. Nie oceniam, czy to dobrze czy źle. Ja się dobrze czuję sam ze sobą w każdym razie
To bardzo dobrze.
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Podobaja mi sie sami zajęci
Strony Poprzednia 1 … 5 6 7 8 9 … 15 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Ani jedno ani drugie. Stwierdzam fakt, że tak mówili i przynaję, że nie jestem do końca normalny. Nie oceniam, czy to dobrze czy źle. Ja się dobrze czuję sam ze sobą w każdym razie
To bardzo dobrze.
A co jeśli tak ma być, że nic nie wychodzi z tych spotkań, bo albo ktos już od dawna zajęty albo rzadko bo rzadko wolny ale nie zainteresowany, co jeśli tak mam być? Czy jest sens cokolwiek robic? Dziwne to wszystko ostatnio.
Ale to działa w dwie strony. Jak już jesteśmy przy tej nadwdze, to może być tak, że ta szczupła, która Ci się spodoba za trzy lata może być 20 kg większa
tego też nie wiesz, ale ok, rozumiem, ze kierujesz się tym, co jest w danej chwili. ok, jedni wola szczupłe inni grubsze - kwestia gustu.
Jeśli dziewczyna spławi faceta, to nie bardzo wiem, dlaczego miała by go zechcieć w przyszłości? No chyba, że miał na tą chwilę odstraszający wygląd i beznadziejny charakter, ale wtedy trudno się dziwić, że został spławiony jak mówisz.
Naturalnie że działa - i trzeba mieć tego świadomość.
Po primo gdyby się związał ze szczupłą kobietą - to nie pozwoliłbym się jej zapuścić, sobie z resztą też. Jestem fanem zdrowego sposobu jedzenia i aktywności fizycznej więc przy mnie żadnej kobiecie nie grozi brak ruchu i nuda.Poza tym uwielbiam wychodzić z inicjatywą... a i pomoc w obowiązkach domowych to pryszcz bo teraz wszystko ogarniam sobie sam.
Tak kieruję się tym co jest tu i teraz.
To dość proste. Facet może zmienić styl bycia, zapisać się na siłownię ( zmiana sylwetki), zacząć dbać o swój wygląd w temacie higieny i ubioru, poszerzyć zainteresowania, otworzyć sie na ludzi. Ta sama zasada dotyczy kobiet.
Takie zmiany są możliwe i sam dla siebie jestem tego najlepszym przykładem. Ludzie ciągu miesięcy czy roku moga się zmienić nie do poznania - zarówno pozytywnie jak i negatywnie.
Mnie nie przekonują poradniki.
Nie potrafię nawet czytać poradników.
Rzeczoną książkę Volanta, podobnie jak i 90% jego wpisów na blogu dotyczących relacji i nie tylko naprawdę polecam.
A może Ona jest nieśmiała, zakompleksiona i po prostu to jest Jej taka obrona?
Tu raczej zamiast nieśmiałości i kompleksów jest pycha, arogancja i "mylne" przekonanie o własnej zajebistości. Dziewczyna się wydaje zajebista dopóki sie nie odezwie. Takie jest moje zdanie.
Krejzi błagam w ten sposób to można tłumaczyć, każdego nieśmiałego albo zakompleksionego faceta, który boi się podejść do kobiety, która mu się podoba... bo to jest ich obrona przed potencjalnym, odrzuceniem, upokorzeniem okłamaniem.
Daruj ale jak dla mnie to nie przejdzie.
Rzeczoną książkę Volanta, podobnie jak i 90% jego wpisów na blogu dotyczących relacji i nie tylko naprawdę polecam.
Dzięki, ale nie skorzystam.
Tu raczej zamiast nieśmiałości i kompleksów jest pycha, arogancja i "mylne" przekonanie o własnej zajebistości. Dziewczyna się wydaje zajebista dopóki sie nie odezwie. Takie jest moje zdanie.
Krejzi błagam w ten sposób to można tłumaczyć, każdego nieśmiałego albo zakompleksionego faceta, który boi się podejść do kobiety, która mu się podoba... bo to jest ich obrona przed potencjalnym, odrzuceniem, upokorzeniem okłamaniem.
Daruj ale jak dla mnie to nie przejdzie.
To Ty Ją znasz, więc lepiej wiesz, jak Ona się zachowuje.
Uuu, ale poleciałeś po Kobiecinie.
No i ja tak tłumaczę.
Są różni ludzie.
Niektórzy z sukcesem będą walczyć ze swoimi słabościami, inni niestety nie, a jeszcze inni nawet nie spróbują powalczyć.
Fakt, Ci co nawet nie próbują niech nie narzekają na swój los.
To nie jest, tak "hop siup" o zmienię się i tyle.
Niektórzy z sukcesem będą walczyć ze swoimi słabościami, inni niestety nie, a jeszcze inni nawet nie spróbują powalczyć.
Fakt, Ci co nawet nie próbują niech nie narzekają na swój los.
To nie jest, tak "hop siup" o zmienię się i tyle.
To proces na lata powiedziałabym, ale rzeczywiście, nie spróbujesz, nie starasz się to i nic nie osiągniesz. A narzekac to tak można bez końca nic nie robiąc.
Ciekawe, czy nastąpi kkiedyś taki okres w życiu, gdzie człowiek będzie już "gotowy".
Jak miałam 12 lat, to wydawało mi sie, że jak będę mieć 25, to już będę taka dorosła i taka mądra.
Pote, jak juz miałam 25, dorosła byłam, może i troche mądra, ale to jeszcze nie było to. Może po 30?
Teraz mam już prawie 40 i jeszcze nie jestem w pełni "dokończona". A może tylko ja jestem takim egzemplarzem
Czy jest sens cokolwiek robic? Dziwne to wszystko ostatnio.
Na pewno jest sens wyciągania lekcji z każdej interakcji. Czy Ty wyciągnęłaś jakąś z ostatniej wymiany zdań z dwoma facetami w tym wątku, apropo łączenia bądź niełączenia seksu z uczuciem? To oczywiście znikoma próba statystyczna, ale znamienne że obaj podchodzą do tej sprawy odmiennie niż Ty.
Może więc Twoje wymagania/oczekiwania względem potencjalnego faceta, które zresztą chyba nawet w tym temacie podawałaś ( i które na oko wyglądają "normalnie" i dość rozsądnie) to tylko czubek góry lodowej?
Bo kiedy doszło do pogłębionej rozmowy na w/w temat okazało się że jednak nie jesteś w stanie (o ile dobrze zrozumiałem) zaakceptować faceta, który podchodzi do tego tematu inaczej niż Ty (btw: a skoro wyszło takie jedno dodatkowe "ALE" z Twojej strony, to być może takich ALE jest więcej?)
Może jest tak, że obejmujesz tymi ("wstępnymi" wymaganiami) znaczną część męskiej populacji, a w rzeczywistości (po dodanie powyższego ALE) jedynie znikomy ułamek?
Na jakiej podstawie zakładasz że dojrzały, wartościowy facet potrafiący rozdzielić seks od uczucia, jest przez to w jakiś sposób "wybrakowany"? Że jest to jakiś rys na jego psychice, który przekreśla jego umiejętność stworzenia satysfakcjonującego obie strony związku, bądź wpływa na już stworzony związek negatywnie?
rossanka napisał/a:Czy jest sens cokolwiek robic? Dziwne to wszystko ostatnio.
Na pewno jest sens wyciągania lekcji z każdej interakcji. Czy Ty wyciągnęłaś jakąś z ostatniej wymiany zdań z dwoma facetami w tym wątku, apropo łączenia bądź niełączenia seksu z uczuciem? To oczywiście znikoma próba statystyczna, ale znamienne że obaj podchodzą do tej sprawy odmiennie niż Ty.
Może więc Twoje wymagania/oczekiwania względem potencjalnego faceta, które zresztą chyba nawet w tym temacie podawałaś ( i które na oko wyglądają "normalnie" i dość rozsądnie) to tylko czubek góry lodowej?
Nie, to nie żaden czubek góry.
Mam taki wnosek, że tym bardziej się utwierdziłam w tym, że taki partner, który nie łaczy seksu z uczuciem, jest nie dla mnie. Jeśli wszyscy mężczyźni tak do tego podchodzą, to trudno będę sama A może sa tacy, co myśla tak jak ja.
Przecież nikogo nie przekonam, z resztą nie o to chodzi, ludzie mają jakieś swoje zdania, rózne widzenie świata.
Jakoś mi nie pasuje taka postawa.
Bo kiedy doszło do pogłębionej rozmowy na w.w temat okazało się że jednak nie jesteś w stanie (o ile dobrze zrozumiałem) zaakceptować faceta, który podchodzi do tego tematu inaczej niż Ty.
Może jest tak, że obejmujesz tymi ("wstępnymi" wymaganiami) znaczną część męskiej populacji, a w rzeczywistości jedynie znikomy ułamek?
No tak. Nie zaakceptuje jako partnera mężczyzny, który ma akurat takie przekonania, mnie one nie przekonują akurat.
Znikomy ułamek - to znaczy co dokładnie - tu się zagubiłam, znaczyło Ci o to , że wszystkich szufladkuję ?
Na jakiej podstawie zakładasz że dojrzały, wartościowy facet potrafiący rozdzielić seks od uczucia, jest przez to w jakiś sposób "wybrakowany"? Że jest to jakiś rys na jego psychice, który przekreśla jego umiejętność stworzenia satysfakcjonującego obie strony związku, bądź wpływa na już stworzony związek negatywnie?
Bo jak oddzieli seks od uczucia, to jak hipotetycznie tylko m owiąc - będę z takim w związku i on mnie zdradzi, to dla niego będzie takie nic, bo powie, że tylko mnie kocha a z tamtą to był tylko seks - bez uczucia - to tak skrótowo piszę.
Albo jak będziemy razem i w któryms momencie zizek będzie sie chylił ku końcowi, on będzie na przykład chciał odejść, bo uzna że To nie To, to i tak nie przeszkodzi mu ta decyzja w kontynuowaniu współźycia - tym razem już bez miłości.
I skąd ogólnie, jeślibym była z takim mężczyzną, który oddziela te dwie sfery, wiedziałabym, co on tak naprawdę czuje, jeślibym nie wiedziała, czy ten seks jest z miłości i angażowania czy po prostu dla samego seksu, bo jestem pod ręką.
Znikomy ułamek - to znaczy co dokładnie - tu się zagubiłam, znaczyło Ci o to , że wszystkich szufladkuję ?
Nie. Chodziło mi o to, że być może większość/duża część w miarę dojrzałych facetów tak właśnie podchodzi do tego tematu (i zdarza im się będąc "wolnymi" rozdzielać te sfery).
Bo jak oddzieli seks od uczucia, to jak hipotetycznie tylko mowiąc - będę z takim w związku i on mnie zdradzi, to dla niego będzie takie nic, bo powie, że tylko mnie kocha a z tamtą to był tylko seks - bez uczucia - to tak skrótowo piszę.
Albo jak będziemy razem i w któryms momencie zizek będzie sie chylił ku końcowi, on będzie na przykład chciał odejść, bo uzna że To nie To, to i tak nie przeszkodzi mu ta decyzja w kontynuowaniu współźycia - tym razem już bez miłości.
I skąd ogólnie, jeślibym była z takim mężczyzną, który oddziela te dwie sfery, wiedziałabym, co on tak naprawdę czuje, jeślibym nie wiedziała, czy ten seks jest z miłości i angażowania czy po prostu dla samego seksu, bo jestem pod ręką.
Ty nie rozróżniasz- moim zdaniem- dwóch różnych sytuacji. Tego, że inaczej do tego faceci podchodzą będąc w związku, a inaczej w nim nie będąc.
Tzn. mam na mysli tych w miarę normalnych, bo przecież nie mozna zaprzeczyć, że znaczna część podchodzi do tego jak opisałaś, ale to juz inna kwestia (prawidłowej oceny danej osoby)
Innymi słowy to, że potrafią te sfery oddzieliić będąc singlem, nie znaczy automatycznie, że stosują to w związku... Może tak być- ale nie musi. Ty uważasz, że musi.
.
rossanka napisał/a:Znikomy ułamek - to znaczy co dokładnie - tu się zagubiłam, znaczyło Ci o to , że wszystkich szufladkuję ?
Nie. Chodziło mi o to, że być może większość/duża część w miarę dojrzałych facetów tak właśnie podchodzi do tego tematu (i zdarza im się będąc "wolnymi" rozdzielać te sfery).
To nie dobrze. Mam na myśli sytuację, gdzie już dojdzie do kontaktu fizycznego, kobieta pomyśli, że to coś więcej, a to był tylko seks dla drugiej strony. Srednio mi się to podoba.
Ty nie rozróżniasz- moim zdaniem- dwóch różnych sytuacji. Tego, że inaczej do tego faceci podchodzą będąc w związku, a inaczej w nim nie będąc.
Tzn. mam na mysli tych w miarę normalnych, bo przecież nie mozna zaprzeczyć, że znaczna część podchodzi do tego jak opisałaś, ale to juz inna kwestia (prawidłowej oceny danej osoby)Innymi słowy to, że potrafią te sfery oddzieliić będąc singlem, nie znaczy automatycznie, że stosują to w związku... Może tak być- ale nie musi. Ty uważasz, że musi.
.
Ale jak taki , mężczyzna będzie w związku i np zdradzi, to może powiedzieć, że to nie zdrada, bo nie odchodzi ale to był tylko i jedynie seks z tą inna kobieta.
Tak to widać z mojego punktu widzenia. Przyznam, że nie rozumiem takiej postawy. Jakwidziałeś wcześniej, dla mnie te dwie płaszczyzny są ściśle połączone, może gorzej na tym wychodzę w rezultacie, ale nie wyobrażam sobie seksu z kimś do kogo nic nie czuję, ale wiem, że isnieja też kobiety, które te dwie części rozdzielaja.
Ale wynika z tego, że nie mozna ufać ludziom. Pojdziesz do łóżka, myslisz, o fajnie , on coś do mnie czuje,a okazuje się, że to tylko był seks. I żadnej dalszej relacji.
Alberto Salazar napisał/a:Ostatnio miałem taką ciekawą sytuację, że znajoma przyszła się pożalić, że dostała ciężkiego kosza do pewnego faceta, który jej się spodobał - gość, rok wcześniej do niej zagadał i dość chamsko go spławiła. Rok ćwiczył i bardzo ładnie się wyrzezbił - to po miesiącu podchodów się zebrała w sobie ( nie rozpoznała go) podeszła i zagadała... po czym delikwent oschle stwierdził, że teraz to on nie jest nią zainteresowany... i dobrze, że rok temu do niej podszedł i tak go potraktowała, bo wie dzięki temu że ma paskudny charakter i ma się od niej trzymać z daleka...
Ta babka sama się przyznała, że go rok wczesniej chamsko potraktowała?
Oczywiście, że się w pierwszym momencie nie przyznała do tego.
Niestety nie przewidziała tego, że ja tego faceta znam z zajęć crossfitu i wspólnych po treningowych pogadanek podczas kąpieli parowych w łazni. Krótko mówiąc, jakiś czas wcześniej opowiedział mi o tej sytuacji z bardzo ostrymi szczegółami - chociaż nie mogę powiedzieć żebym uwierzył mu w każde słowo. Jako, że mi to wyglądało podejrzanie podobnie to dopytałem ją czy wcześniej nie spławiła czasem tego faceta w ten i ten sposób...
Wyraz jej twarzy wyrażający zdziwienie, przerażenie i parę innych rzeczy był po prostu nie do opisania...
Revenn napisał/a:Bardzo dobry przykład i koleś pokazał że jest prawdziwym mężczyzną.
Jak by był prawdziwym mężczyzna, to by go nie obchodzilo już jej zdanie i powiedziałby po prostu nie. A nie, ze teraz to on nie jest nią zainteresowany-oschlym tonem.
Mam inny pogląd na bycie prawdziwym mężczyzna.
Nie był to może szczyt elokwencji i manier z jego strony ale zachował się i tak o niebo lepiej w porównaniu do niej podczas ich pierwszego spotkania... bo ona gościa ośmieszyła przy ludziach. I tutaj nie ma się co licytować na bycie prawdziwym mężczyzną.
A no tak, bo prawdziwy mężczyzna musi się mścić... .
Miej proszę na uwadze, że tak jak kobiety nienawidzą kiedy rani się ich uczucia ( i raczej nie zapominają tego) tak samo mężczyzni nienawidzą kiedy się wbija im szpile w ich ego. W obu przypadkach ma się wówczas świetne zadatki na zostanie czyimś wrogiem publicznym nr 1.
Ludzie są różni i różnie reagują na sytuacje stresogenne. Jeśli kobieta zacznie wyzywać jakiegoś faceta od najgorszych bez wyraznego powodu a na koniec jeszcze splunie mu w twarz to musi liczyć się z tym, że facet może odejść i spojrzeć na nią z uśmiechem politowania albo dać jej w twarz. Podobnie odwrotnie.
Jak jakiś msciciel.
Szkoda energii.
Widzę, że to dla Was chwytliwy temat.
Tylko widzicie gdyby on miał naprawdę odpłacić jej pięknym za nadobne to musiałby ją ośmieszyć przy ludziach i zrobić to w dość cyrkowy sposób że tak powiem.
Miły specjalnie nie był ale patrząc na obydwa opisy sytuacji to nie było nawet 30% tego co mu zafundowała.
Wybaczcie ale trzeba się liczyć z tym że karma wraca i zbiera się to co się zasiało. Nie każdy machnie ręką na upokorzenie.
Od siebie dodam tylko tyle, że ja mściwości się po latach pozbyłem... ale mam paskudnie dobrą pamięć do ludzi, którzy mnie chamsko potraktowali albo zrobili ze mnie idiotę.
Nie był to może szczyt elokwencji i manier z jego strony ale zachował się i tak o niebo lepiej w porównaniu do niej podczas ich pierwszego spotkania... bo ona gościa ośmieszyła przy ludziach. I tutaj nie ma się co licytować na bycie prawdziwym mężczyzną. .
I nie ma się tez licytowac, kto kogo kiedy i gdzie ośmieszył.
Widzę, że to dla Was chwytliwy temat.
Tylko widzicie gdyby on miał naprawdę odpłacić jej pięknym za nadobne to musiałby ją ośmieszyć przy ludziach i zrobić to w dość cyrkowy sposób że tak powiem.
Miły specjalnie nie był ale patrząc na obydwa opisy sytuacji to nie było nawet 30% tego co mu zafundowała.
Wybaczcie ale trzeba się liczyć z tym że karma wraca i zbiera się to co się zasiało. Nie każdy machnie ręką na upokorzenie.
Rany, co Ty tak o tym ośmieszaniu, co kto komu zrobił. Było minęło. A już wyliczanie czy to 30% czy może 35% - po co to robić?
A karma nie polega na zemście.
Karma nie polega na zemście, zgadzam się...zawsze mnie śmieszyli ludzie, którzy się mszczą, to dobre tylko w filmach o wściekłych kobietach i zazdrosnych facetach. Najlepszą zemstą, o ile w ogóle ktoś to planuje, jest obojętność, uśmiech i doskonały wygląd. Ale nie o tym jest ten wątek.
Karma nie polega na zemście, zgadzam się...zawsze mnie śmieszyli ludzie, którzy się mszczą, to dobre tylko w filmach o wściekłych kobietach i zazdrosnych facetach. Najlepszą zemstą, o ile w ogóle ktoś to planuje, jest obojętność, uśmiech i doskonały wygląd. Ale nie o tym jest ten wątek.
No własnie o to mi chodziło, ze karma to nie zemsta. Karma to karma
No własnie, wątek o "moich "zajętych
Ale przez ostatnie tygodnie mało ich spotykam. No i dobrze. Będę spokojniejsza.
Wyraz jej twarzy wyrażający zdziwienie, przerażenie i parę innych rzeczy był po prostu nie do opisania...
Nie wierzę. Nie wierzę, że jakaś normalna kobieta z przerażeniem odkryła, że jakiś tam gość, którego spławiła rok temu, teraz jej się podoba Zresztą ogólnie w całą historię wierzyć mi się nie chce
Dramatyzujesz, tylko zastanawiam się - po co. Pewnie po to, żeby udowodnić kobietom, że powinny się rzucać z wdzięczności na szyję
każdemu pierwszemu lepszemu, który je na ulicy zaczepi.
Ale - jak to już zostało wspomniane - nie o tym ten wątek, więc...
Rossanko, przyjeżdżaj z tym praniem, mam tu do przedstawienia Ci paru wolnych
Wiecie co, im jestem starszy tym hm...jakby to powiedzieć, tym mam czasami takie momenty, że jakoś przekornie wierzę w to, że jeżeli już kogoś spotkam właściwego to to 'szybciej zaskoczy' niż bym miał lat powiedzmy 18 czy nawet 26 dajmy na to. Nie wiem, pewnie to złudne nadzieje ale cóż, może tak będzie.
W każdym razie zgadzam się (i chyba nawet 2 raz to przyznam w tym bodaj wątku), że w pewnym wieku niezależnie od płci wiek to tylko zlepek cyfer niż jakiś konkretny i 'dokładny' wyznacznik nazwijmy to 'dojrzałości związkowej'.
Alberto Salazar napisał/a:Wyraz jej twarzy wyrażający zdziwienie, przerażenie i parę innych rzeczy był po prostu nie do opisania...
Nie wierzę. Nie wierzę, że jakaś normalna kobieta z przerażeniem odkryła, że jakiś tam gość, którego spławiła rok temu, teraz jej się podoba
Zresztą ogólnie w całą historię wierzyć mi się nie chce
![]()
Dramatyzujesz, tylko zastanawiam się - po co. Pewnie po to, żeby udowodnić kobietom, że powinny się rzucać z wdzięczności na szyję
każdemu pierwszemu lepszemu, który je na ulicy zaczepi.Ale - jak to już zostało wspomniane - nie o tym ten wątek, więc...
Rossanko, przyjeżdżaj z tym praniem, mam tu do przedstawienia Ci paru wolnych
Wątek się nie rozwija, bo już nie wiadomo co napisać.
Jak kogos spotkam i mi się podoba - zajęty
Jak mi sie nie podoba - wolny
Albo drugi wariant: (ale to już dawno było)
Jak wolny i mi się podoba - wybierał inną
Jak wolny i ja mu się podobam - nie dawał mi spokoju
I cała filozofia.
Pietruszka - I dopiero teraz mi mówisz o tych wolnych?? Zaraz się pakuje i jadę :D:D
Metyl - Też mi coś takiego przyszło do głowy (że szybciej zaskoczy). Co do wieku to nie do końca.
Owszem 23 latka i 18 latek wygląda kiepsko. Ale 35 latek i 40 latka to żadna różnica. No ale 40 latka i 25 latek odpada, 40 latka i55 latek - tez nie bardzo.
Pietruszka - I dopiero teraz mi mówisz o tych wolnych?? Zaraz się pakuje i jadę
:D:D
Jak dopiero teraz, przecież ja cały czas mówię, że tu jest pełno wolnych, tylko dziwnych... Ale może Tobie coś "zaskoczy"
A co do wieku - 15 lat to już spora różnica. Dla mnie nie bardzo do przeskoczenia. Ale na pewno nie wiem, bo znajomość zakończyła się z innych powodów.
rossanka napisał/a:Pietruszka - I dopiero teraz mi mówisz o tych wolnych?? Zaraz się pakuje i jadę
:D:D
Jak dopiero teraz, przecież ja cały czas mówię, że tu jest pełno wolnych, tylko dziwnych... Ale może Tobie coś "zaskoczy"
A co do wieku - 15 lat to już spora różnica. Dla mnie nie bardzo do przeskoczenia. Ale na pewno nie wiem, bo znajomość zakończyła się z innych powodów.
Dziwnych to znaczy jakich? Nietypowe zainteresowania, nietypowy wygląd, nietypowe związki?
15 lat starszy nigdy mi się nie podobał, jak tak wspominam, to zwykle podobali mi się najwyżej 5-6 lat starsi, a tak bliżej 30ki mogli już być ze 3 lata młodsi.
Starszy - to taki starszy pan, taki wujek. A młodszy - to jak mlodszy brat :\
A 30 latek i 35 latka? Albo...35latek i 45latka?
A 30 latek i 35 latka? Albo...35latek i 45latka?
U nie nie, ale się zdarza.
Nie wiem, poznałam ostatnio troche 30 latków, dla mnie strasznie młodzi, nie ten etap (maja w głowie tylko luźne randki, żadne tam zamieszkamy razem, będziemy miec dzieci), no i wyglądają okropnie młodo. Albo to ja sie postarzałam i zmarszczyłam. I przygarbiłam. Wzrok też już nie ten...
Ja mówiłam o młodszym o 15 lat. Z tym, że na początku powiedział mi, że to tylko 9 lat, przemyślałam sprawę, postanowiłam spróbować i bach - wyszła na jaw nie tylko sprawa wieku, ale i inne "niedopowiedzenia".
Być może coś by z tego było, gdyby nie było oparte na kłamstwie. Bo dogadywaliśmy się znakomicie. Dlatego mówię, że nie wiem.
Jeżeli o mnie chodzi to górna granica to chyba +10 lat. Ale to wiecie, tylko na papierze, w rzeczywistości i realnej konfrontacji mogłoby być inaczej. I wcale nie mówię, że tylko w drugą stronę, w sensie że bardziej intrygowałyby mnie te młodsze ode mnie. Co swoją drogą praktycznie się nie zdarza gdyż raczej się zadaję ze starszymi albo przynajmniej rówieśniczkami. Młodsze mogę policzyć na palcach jednej ręki a i tak wszystkie są zajęte, niestety.
Ja mówiłam o młodszym o 15 lat. Z tym, że na początku powiedział mi, że to tylko 9 lat, przemyślałam sprawę, postanowiłam spróbować i bach - wyszła na jaw nie tylko sprawa wieku, ale i inne "niedopowiedzenia".
Być może coś by z tego było, gdyby nie było oparte na kłamstwie. Bo dogadywaliśmy się znakomicie. Dlatego mówię, że nie wiem.
Rozumiem, to u mnie młodszy i starszy o 15 lat - dziwnie to wygląda. Jak miałaś inne niepowodzenia, to może i dobrze, że nie wyszło.
Jeżeli o mnie chodzi to górna granica to chyba +10 lat. Ale to wiecie, tylko na papierze, w rzeczywistości i realnej konfrontacji mogłoby być inaczej. I wcale nie mówię, że tylko w drugą stronę, w sensie że bardziej intrygowałyby mnie te młodsze ode mnie. Co swoją drogą praktycznie się nie zdarza gdyż raczej się zadaję ze starszymi albo przynajmniej rówieśniczkami. Młodsze mogę policzyć na palcach jednej ręki a i tak wszystkie są zajęte, niestety. wink
A jakby zaraz chciała mieć dzieci, 40 tka to ostatni dzwonek o ile już nie będzie za późno. Jeśli by chciała, to nie będzie czkać 2 czy trzy lata, tak jak by to było jakbyś się związał np z 25 latką.
Biologii nie przeskoczysz. Chyba, żeby już miała swoje dzieci, albo wcale ich nie chciała- wtedy mogło by Wam się udać , jeśli oczywiście współgrałyby pozostałe płaszczyzny.
Jak one wszyskie zajęte, to dobrze wplasowałes się w mój wątek
Wiem, wiem że to ostatni dzwonek dla kobiety jeżeli chodzi o dzieci, serio. Ale...nawet jeżeli to zawsze można adoptować. To niby coś innego ale jednak rozwiązanie. Dziecko to przecież dziecko.
Owszem zajęte. Co prawda co jakiś czas narzekają (i to nie jest takie narzekanie dla narzekania) na te swoje związki...no ale.
Wiem, wiem że to ostatni dzwonek dla kobiety jeżeli chodzi o dzieci, serio.
Ale...nawet jeżeli to zawsze można adoptować. To niby coś innego ale jednak rozwiązanie. Dziecko to przecież dziecko.
Owszem zajęte. Co prawda co jakiś czas narzekają (i to nie jest takie narzekanie dla narzekania) na te swoje związki...no ale.
Adopcja - tylko to dla młodszych kobiet. Dla tych po 40 - nie "daja;" niemowlaków, tylko starsze. Kiedyś czytałam tak z ciekawości, bo na adopcję raczej bym się nie zdecydowała.
A jakby zaraz chciała mieć dzieci, 40 tka to ostatni dzwonek o ile już nie będzie za późno. Jeśli by chciała, to nie będzie czkać 2 czy trzy lata, tak jak by to było jakbyś się związał np z 25 latką.
Biologii nie przeskoczysz. Chyba, żeby już miała swoje dzieci, albo wcale ich nie chciała- wtedy mogło by Wam się udać , jeśli oczywiście współgrałyby pozostałe płaszczyzny.
Przesadzacie z tym wiekiem. Mam 2 koleżanki, które urodziły dzieci w wieku 46 lat, aż im głupio było
A w szpitalu leżałam z babką 47letnią w 7 miesiącu ciąży, którą leczyli na zaburzenia trawienne (ale to było w czasach, jak usg nie było jeszcze powszechne ). No bo skoro wymiotowała, a później odczuwała jakieś dziwne ruchy jelit, to niby co by miało być
aż w końcu trafiła do mądrego lekarza, który natychmiast położył ją w szpitalu, w celu zbadania, czy przedziwne leki aplikowane jej do tej pory nie zaszkodziły dziecku... Ona sama myślała, że to już pora na menopauzę... A młode zdrowe się urodziło i całkiem, całkiem, o ile dobrze pamiętam, to syn coś około 4 kg i wszystko z nim w porządku
Rossanko - zawsze można zostać zawodową rodziną zastępczą, tu granicy wieku nie ma W sensie, że znajomy, który z żoną takową jest (oprócz tego mają 2 adoptowanych dzieci) ostatnio jechał do szpitala po 2miesięcznego niemowlaka. Tylko tu jest problem emocjonalny - nigdy nie wiesz, na jak długo dziecko z Tobą zostanie...
rossanka napisał/a:A jakby zaraz chciała mieć dzieci, 40 tka to ostatni dzwonek o ile już nie będzie za późno. Jeśli by chciała, to nie będzie czkać 2 czy trzy lata, tak jak by to było jakbyś się związał np z 25 latką.
Biologii nie przeskoczysz. Chyba, żeby już miała swoje dzieci, albo wcale ich nie chciała- wtedy mogło by Wam się udać , jeśli oczywiście współgrałyby pozostałe płaszczyzny.Przesadzacie z tym wiekiem. Mam 2 koleżanki, które urodziły dzieci w wieku 46 lat, aż im głupio było
A w szpitalu leżałam z babką 47letnią w 7 miesiącu ciąży, którą leczyli na zaburzenia trawienne (ale to było w czasach, jak usg nie było jeszcze powszechne). No bo skoro wymiotowała, a później odczuwała jakieś dziwne ruchy jelit, to niby co by miało być
aż w końcu trafiła do mądrego lekarza, który natychmiast położył ją w szpitalu, w celu zbadania, czy przedziwne leki aplikowane jej do tej pory nie zaszkodziły dziecku... Ona sama myślała, że to już pora na menopauzę... A młode zdrowe się urodziło i całkiem, całkiem, o ile dobrze pamiętam, to syn coś około 4 kg i wszystko z nim w porządku
Rossanko - zawsze można zostać zawodową rodziną zastępczą, tu granicy wieku nie ma
W sensie, że znajomy, który z żoną takową jest (oprócz tego mają 2 adoptowanych dzieci) ostatnio jechał do szpitala po 2miesięcznego niemowlaka. Tylko tu jest problem emocjonalny - nigdy nie wiesz, na jak długo dziecko z Tobą zostanie...
Tak , wiem na czym polegają domy zastępcze, nie widzę tego, bo jak mówisz, dzieci sa tylko na jakiś czas, potem są następne. Nie wiem, 47 lat bałabym się. Jeszcze by było jakieś bardzo chore, tego bym sobie nie wybaczyla. To już lepiej wcale nie mieć. Ale wiem, że młodym matkom tez się to zdarza. A z resztą i tak na dziś nie ma z kim
Nie wiem, 47 lat bałabym się. Jeszcze by było jakieś bardzo chore, tego bym sobie nie wybaczyla. To już lepiej wcale nie mieć. Ale wiem, że młodym matkom tez się to zdarza. A z resztą i tak na dziś nie ma z kim
Ona też się bała, jak się dowiedziała. Czasem los nas przechytrza i tyle
No, ale to tylko gdybanie. To dawaj z tym praniem tu, znajdziemy kogoś (najmniej dziwnego), a potem będziemy prać pieluchy
W sumie, jak tylko prania Ci brakuje, to ja może Ci samo pranie podeślę, na co Ci do tego facet?
Mój kuzyn jest wolny ale nikogo nie szuka Ma gdzieś w ogóle związki w połowie 30-stka a dotąd nie miał w ogóle żadnej dziewczyny. W ogóle go do tego nie ciągnie choć to nie oznacza iż nie ogląda się za innymi.
Tłumaczył mi iż nie chce poświęcić się dla drugiej osoby. Nie chce możliwych problemów. Zjadła go wiara. Polityka oraz wiara choć zawodowo spełnia się w zupełnie innym kierunku niż jego hobby czy raczej "misja". Generalnie to nie mój problem. Z restzą nie ta on mnie nie akceptuje czemu ja mam go wspierać. Niby mu pasuje a ciągle narzeka an kobiety Ma toksyczny związek ze swoim bratem (bez podtekstu seksualnego)
rossanka napisał/a:Nie wiem, 47 lat bałabym się. Jeszcze by było jakieś bardzo chore, tego bym sobie nie wybaczyla. To już lepiej wcale nie mieć. Ale wiem, że młodym matkom tez się to zdarza. A z resztą i tak na dziś nie ma z kim
Ona też się bała, jak się dowiedziała. Czasem los nas przechytrza i tyle
No, ale to tylko gdybanie. To dawaj z tym praniem tu, znajdziemy kogoś (najmniej dziwnego), a potem będziemy prać pieluchy
W sumie, jak tylko prania Ci brakuje, to ja może Ci samo pranie podeślę, na co Ci do tego facet?
Brrr tylko nie pranie, ja przecież nie lubię prac tylko prasowac, jak już mam wybierać.
Najmniej dziwny? Aż się boję zapytać jaki jest ten najbardziej dziwny.
Najmniej dziwny? Aż się boję zapytać jaki jest ten najbardziej dziwny.
Najbardziej dziwny to był chyba ten, co mi się oświadczył po 2 tygodniach znajomości = 3 spotkaniach, przy czym to 1. to było to zapoznawcze...
Właśnie szukam kogoś do prasowania. Poprane w sumie mam. Zapraszam
rossanka napisał/a:Najmniej dziwny? Aż się boję zapytać jaki jest ten najbardziej dziwny.
Najbardziej dziwny to był chyba ten, co mi się oświadczył po 2 tygodniach znajomości = 3 spotkaniach, przy czym to 1. to było to zapoznawcze...
Właśnie szukam kogoś do prasowania. Poprane w sumie mam. Zapraszam
Może się zakochal, a Ty od razu, że dziwny:)
Nigdzie nie jadę, w łóżku już jestem
Szukajcie a znajdziecie
Osobiście mocno kibicuję rossance.
Cynicznie mój sąsiad by powiedział Boga albo partnera....
Może się zakochal, a Ty od razu, że dziwny:)
Nigdzie nie jadę, w łóżku już jestem
Aż taki cud natury to ja nie jestem, żeby się we mnie od razu zakochiwać i oświadczać. Zapytaj Naprędce
Ok, bo ja też zaraz idę - to przyjedź jutro Akurat pralka kończy prać
rossanka napisał/a:Może się zakochal, a Ty od razu, że dziwny:)
Nigdzie nie jadę, w łóżku już jestemAż taki cud natury to ja nie jestem, żeby się we mnie od razu zakochiwać i oświadczać. Zapytaj Naprędce
Ok, bo ja też zaraz idę - to przyjedź jutro
Akurat pralka kończy prać
Oj no nie bądź taka skromna, a Naprędce śpi; )
A pralka widzę dobrze się sprawuje.
Authority, jak będzie tak będzie ale dzieki;)
Rossanka, a ja myslę, że i dziecko jeszcze przed tobą ja dałam sobie górną granicę 43 lata. No, ale duuuzo wcześniej wyszło,że nie mogę...o adopcji też myślałam i jeżeli trafiłby się fajny , odpowiedzialny facet, co to pokochałby mnie i adoptował ze mną chociaż jedno, dbał o nas i był do końca, to choćby dzisiaj jadę na kurs. Ale juz powoli godzę się z myślą, że taki facet nie istnieje
W każdym razie , nie musiałabym maluszka, 5latek też słodziak.
Pozostaje więc korzystać z zycia, bo nie wiemy co los ma dla nas...mnie bardzo często adorują młodsi, jeśli mogę tak to nazwać, zdarzają się i dwudziestolatki...zawsze wtedy myslę, co taki ciołek ma na myśli i czego oczekuje ode mnie, bo wniosek chyba sam się nasuwa...8 lat w dół i 8 w górę, jest dla mnie do zniesienia.
Brrr tylko nie pranie, ja przecież nie lubię prac tylko prasowac, jak już mam wybierać.
Nie cierpię prasować, wolę prać.
Aczkolwiek, jak mieszkałam ze swoim Ex to Mu prasowałam, cóż nie robi się dla miłości.
Pozostaje więc korzystać z zycia, bo nie wiemy co los ma dla nas...mnie bardzo często adorują młodsi, jeśli mogę tak to nazwać, zdarzają się i dwudziestolatki...zawsze wtedy myslę, co taki ciołek ma na myśli i czego oczekuje ode mnie, bo wniosek chyba sam się nasuwa...8 lat w dół i 8 w górę, jest dla mnie do zniesienia.
Ale to chodzi Tobie o to, że 'podrywają' Cię młodsi niż byś chciała czy że robią to w sposób...nazwijmy to, nieporadny? Czy może o to że najczęściej chodzi im tylko o seks?
Jeżeli o mnie chodzi to podobnie jak Wy, tak jak pisałem wcześniej, 10lat w górę przy moim wieku wydaje się optymalne. Przynajmniej w teorii. A młodsza niż ja? Ciężko ocenić. Teraz np: mam za bardzo dobrą koleżankę w pracy 23 latkę także...:)
Rossanka, a ja myslę, że i dziecko jeszcze przed tobą
ja dałam sobie górną granicę 43 lata. No, ale duuuzo wcześniej wyszło,że nie mogę...o adopcji też myślałam i jeżeli trafiłby się fajny , odpowiedzialny facet, co to pokochałby mnie i adoptował ze mną chociaż jedno, dbał o nas i był do końca, to choćby dzisiaj jadę na kurs. Ale juz powoli godzę się z myślą, że taki facet nie istnieje
W każdym razie , nie musiałabym maluszka, 5latek też słodziak.
Pozostaje więc korzystać z zycia, bo nie wiemy co los ma dla nas...mnie bardzo często adorują młodsi, jeśli mogę tak to nazwać, zdarzają się i dwudziestolatki...zawsze wtedy myslę, co taki ciołek ma na myśli i czego oczekuje ode mnie, bo wniosek chyba sam się nasuwa...8 lat w dół i 8 w górę, jest dla mnie do zniesienia.
Nie wiem, prawde mówiąc myślę o tym coraz rzadziej. mając te powiedzmy 35 lat jeszcze było trochę czasu, późno bo późno ale jeszcze nie tragedia. Po 40 tce nie spodziewam się cudów w tym wypadku. Najpierw musialabym kogoś poznać, potem seks, potem od razu moze by sie nie udało, potem problemy z donoszeniem, mozliwe wady dziecka itd. Z reszat facet też by się nieźle wystraszył, jakbym mu powiedziała: ej ty, dobrze nam razem, ale ja już mam swoje lata, więc jak chcesz dzieci, to starajmy się tu i teraz Mało romantyczne
I nieborak by zwiał.
8 lat w górę różnica wydaje się w porządku. W dół już trochę mniej jak dla mnie, ale już różne rzeczy widziałam, i jeśli 28 latka i 20 latek to przepaść, to 40 latka i 32 latek mogą się dogadać. A z resztą i tak zależy od człowieka. Czasem spotykam zdziecinniałych 40paro latków, a to tez nie napawa optymizmem. Możesz się z takim kolegowac ale nic więcej.
Nie cierpię prasować, wolę prać. big_smile
Aczkolwiek, jak mieszkałam ze swoim Ex to Mu prasowałam, cóż nie robi się dla miłości. big_smile
Znaczy On prał a Ty prasowałaś:) ?
To ja już wole prasowanie. A pranie lubię, ale jak pralka pierze.
Dlatego mam mało rzeczy do typowego prania ręcznego
Znaczy On prał a Ty prasowałaś:) ?
To ja już wole prasowanie. A pranie lubię, ale jak pralka pierze.
Dlatego mam mało rzeczy do typowego prania ręcznego
Nie, nie prał.
Oczywiście, że pralka nam prała, ale wiesz istnieją czynności przed praniem, jak i po wypraniu.
rossanka napisał/a:
Znaczy On prał a Ty prasowałaś:) ?
To ja już wole prasowanie. A pranie lubię, ale jak pralka pierze.
Dlatego mam mało rzeczy do typowego prania ręcznegoNie, nie prał.
Oczywiście, że pralka nam prała, ale wiesz istnieją czynności przed praniem, jak i po wypraniu.
Tak, najbardziej lubię czynności przed praniem - czytaj :można ubrudzić
Rossanka, przyjeżdżaj, specjalnie dla Ciebie nabyłam nowiuteńką deskę do prasowania na promocji w Auchan
Rossanka, przyjeżdżaj, specjalnie dla Ciebie nabyłam nowiuteńką deskę do prasowania na promocji w Auchan
![]()
![]()
Oj kochana jesteś, właśnie mi się stara rozlatuje, to przyjadę i sobie wezmę OD CIEBIE
santapietruszka napisał/a:Rossanka, przyjeżdżaj, specjalnie dla Ciebie nabyłam nowiuteńką deskę do prasowania na promocji w Auchan
![]()
![]()
Oj kochana jesteś, właśnie mi się stara rozlatuje, to przyjadę i sobie wezmę OD CIEBIE
Jak się nie rozleci, bo kosztowała całe 22 zeta
rossanka napisał/a:santapietruszka napisał/a:Rossanka, przyjeżdżaj, specjalnie dla Ciebie nabyłam nowiuteńką deskę do prasowania na promocji w Auchan
![]()
![]()
Oj kochana jesteś, właśnie mi się stara rozlatuje, to przyjadę i sobie wezmę OD CIEBIE
Jak się nie rozleci, bo kosztowała całe 22 zeta
To może ona jest taka jak moja stara, pod deska ząbki się wykruszyły i został tylko jeden poziom dla nóżki.
santapietruszka napisał/a:rossanka napisał/a:Oj kochana jesteś, właśnie mi się stara rozlatuje, to przyjadę i sobie wezmę OD CIEBIE
Jak się nie rozleci, bo kosztowała całe 22 zeta
To może ona jest taka jak moja stara, pod deska ząbki się wykruszyły i został tylko jeden poziom dla nóżki.
Nie wiem, jaką masz tą starą, moja stara miała 23 lata i korzystając z okazji przeprowadzki wreszcie wymieniłam ją na nową
rossanka napisał/a:santapietruszka napisał/a:Jak się nie rozleci, bo kosztowała całe 22 zeta
To może ona jest taka jak moja stara, pod deska ząbki się wykruszyły i został tylko jeden poziom dla nóżki.
Nie wiem, jaką masz tą starą, moja stara miała 23 lata i korzystając z okazji przeprowadzki wreszcie wymieniłam ją na nową
To najwyższy czas. Będziesz miała wszystko nowe w domu z tego co piszesz ?:)
santapietruszka napisał/a:rossanka napisał/a:To może ona jest taka jak moja stara, pod deska ząbki się wykruszyły i został tylko jeden poziom dla nóżki.
Nie wiem, jaką masz tą starą, moja stara miała 23 lata i korzystając z okazji przeprowadzki wreszcie wymieniłam ją na nową
To najwyższy czas. Będziesz miała wszystko nowe w domu z tego co piszesz ?:)
No nie, aż tak bogata to ja nie jestem, przynajmniej na razie
No nie, aż tak bogata to ja nie jestem, przynajmniej na razie
![]()
![]()
Dobrze, że to dodałaś "przynajmniej na razie" - znaczy w przyszłości sie to zmieni.
Ale jak taki , mężczyzna będzie w związku i np zdradzi, to może powiedzieć, że to nie zdrada, bo nie odchodzi ale to był tylko i jedynie seks z tą inna kobieta.
Tak to widać z mojego punktu widzenia. Przyznam, że nie rozumiem takiej postawy. Jakwidziałeś wcześniej, dla mnie te dwie płaszczyzny są ściśle połączone, może gorzej na tym wychodzę w rezultacie, ale nie wyobrażam sobie seksu z kimś do kogo nic nie czuję, ale wiem, że isnieja też kobiety, które te dwie części rozdzielaja.
Ale wynika z tego, że nie mozna ufać ludziom. Pojdziesz do łóżka, myslisz, o fajnie , on coś do mnie czuje,a okazuje się, że to tylko był seks. I żadnej dalszej relacji.
Trudno mi z tym dyskutować... więc może pogdybam. Jeżeli spotkasz świetnego faceta i będziesz szczęśliwa, a następnie w trakcie rozmowy wyjdzie, że on jednak te sfery potrafi rozdzielić, to jakie będzie Twoje stanowisko? Rzucisz go z tego powodu?
Czy może żeby uniknąć zaangażowania w taką ryzykowną relację, zapytasz go o to zanim podejmiesz decyzję czy chcesz z nim być?
rossanka napisał/a:Ale jak taki , mężczyzna będzie w związku i np zdradzi, to może powiedzieć, że to nie zdrada, bo nie odchodzi ale to był tylko i jedynie seks z tą inna kobieta.
Tak to widać z mojego punktu widzenia. Przyznam, że nie rozumiem takiej postawy. Jakwidziałeś wcześniej, dla mnie te dwie płaszczyzny są ściśle połączone, może gorzej na tym wychodzę w rezultacie, ale nie wyobrażam sobie seksu z kimś do kogo nic nie czuję, ale wiem, że isnieja też kobiety, które te dwie części rozdzielaja.
Ale wynika z tego, że nie mozna ufać ludziom. Pojdziesz do łóżka, myslisz, o fajnie , on coś do mnie czuje,a okazuje się, że to tylko był seks. I żadnej dalszej relacji.Trudno mi z tym dyskutować... więc może pogdybam. Jeżeli spotkasz świetnego faceta i będziesz szczęśliwa, a następnie w trakcie rozmowy wyjdzie, że on jednak te sfery potrafi rozdzielić, to jakie będzie Twoje stanowisko? Rzucisz go z tego powodu?
Czy może żeby uniknąć zaangażowania w taką ryzykowną relację, zapytasz go o to zanim podejmiesz decyzję czy chcesz z nim być?
Dobre pytanie. Myślę, ze jakby powiedział,ze dla niego te dwie sfery mogą być oddzielnie, on je nie zawsze łączy ze sobą i może się w przyszłości zdarzyć ze pójdzie do łóżka z inną ,będąc ze mną w związku, bo to dla niego będzie tylko seks z tamtą kobietą,a kochać będzie mnie, to w taką relację nie wejdę. Ale taka rozmowa się nigdy nie wydarzy, bo nawet jakbym na takiego ktosia trafiła, to żaden się nie przyzna, bo nie wiem, które kobieta poszła by na coś takiego. Chyba, że ona by miała takie samo podejście jak on, a wtedy mieli by otwarty związek, mogliby się spotykać na boku z innymi za swoją zgodą.
Aha, nie zapytasz, bo nie możesz mieć pewności, że nie skłamie. Ok. Logiczne.
Tylko że moje zasadnicze pytanie to było to pierwsze (nie odpowiedziałas na nie). Czyli jesteś już z facetem, a podczas którejś rozmowy on opowiada, że przespał się kiedyś dajmy na to z koleżanką z pracy, bo mimo że nie było tam miłości obaj potrzebowali bliskości, seksu, czuli sie samotni, była chemia itp. Oboje byli wtedy wolni. Jaka byłaby Twoja reakcja?
Mogę się wtrącić?
Dziękuję.
Jeżeli bym się dowiedziała, że mój facet uprawiał seks bez miłości, ponieważ miał taką potrzebę, aczkolwiek nie robił tego co tydzień z inną panną to spoko, nie mam nic przeciwko.
Uważam, że jeżeli ktoś jest sam i ma potrzebę seksu to niech go uprawia, ale oczywiście z głową.
Na pewno nie mogłabym być z facetem, który co tydzień uprawiał seks z inną kobietą.
Tutaj był taki nasz Kolega ZwykłyFacet, który się szczycił, że seks miał ot tak i co chwile z Inną.
Więc taki człowiek, jak ZwykłyFacet odpada.
Pozdrawiam Go.
Rossanko, nigdy nie masz pewności czy facet Cię zdradzi czy nie.
Wiadomo, że jak uprawiał seks z wieloma i to w różnych konfiguracjach, to jest większe prawdopodobieństwo zdrady, ale nie można mieć 100
% pewności.
Aha, nie zapytasz, bo nie możesz mieć pewności, że nie skłamie. Ok. Logiczne.
Tylko że moje zasadnicze pytanie to było to pierwsze (nie odpowiedziałas na nie). Czyli jesteś już z facetem, a podczas którejś rozmowy on opowiada, że przespał się kiedyś dajmy na to z koleżanką z pracy, bo mimo że nie było tam miłości obaj potrzebowali bliskości, seksu, czuli sie samotni, była chemia itp. Oboje byli wtedy wolni. Jaka byłaby Twoja reakcja?
Hmmm.Kiedyś jak byli wolni, z koleżanką z pracy , też wolna, no może bym przemknęła oko, nie wymagam celibatu, z resztą może by do niej miał jakieś uczucia. Sam piszesz, ze obydwoje potrzebowali bliskości.
Na pewno nie wesxlabym w związek z kimś, kto seks traktowalby tak sucho i sportowo, sypial wszystko jedno z kim, czy z pubu czy z Internetu, na zasadzie tylko fizycznego wyładowania.
Mogę się wtrącić?
Dziękuję. :)Jeżeli bym się dowiedziała, że mój facet uprawiał seks bez miłości, ponieważ miał taką potrzebę, aczkolwiek nie robił tego co tydzień z inną panną to spoko, nie mam nic przeciwko.
Uważam, że jeżeli ktoś jest sam i ma potrzebę seksu to niech go uprawia, ale oczywiście z głową.Na pewno nie mogłabym być z facetem, który co tydzień uprawiał seks z inną kobietą..
To ja mniej więcej tak samo, chodziło mi o taki seks, tylko dla seksu, bez żadnej potrzeby czułości albo bliskosci drugiego człowieka. I tak jak mówisz, nie zaakceptowałabym opsoby,
która co tydzień spotykałaby się z kimś innym, bo to by dla niej nie było nic takiego i nic ważnego.
Rossanko, nigdy nie masz pewności czy facet Cię zdradzi czy nie.
Wiadomo, że jak uprawiał seks z wieloma i to w różnych konfiguracjach, to jest większe prawdopodobieństwo zdrady, ale nie można mieć 100
% pewności.
Wiem Krejzolko, nic nie ma pewnego, oczywiście jakaś doza zaufania też musi być. Tak to już jest , niczego nie jesteśmy pewni.
To szacunek za to,że wycofujesz się,gdy dowiesz się,że facet jest zajęty,i tak jest,mało kto jest wolny,wolni są zazwyczaj ci,którzy są do niczego i dlatego są sami ale i tacy znajdą pocieszenie,to rzecz poziomu intelektualnego,.....
Mój temat z przed ponad roku. Nadal aktualny. Jakieś pomysły? Jak przerwać ten krąg?
Mój temat z przed ponad roku. Nadal aktualny. Jakieś pomysły? Jak przerwać ten krąg?
Medytacja i więcej wychodzić między ludzi.
Mój temat z przed ponad roku. Nadal aktualny. Jakieś pomysły? Jak przerwać ten krąg?
A spotkałaś kogoś nowego?
rossanka napisał/a:Mój temat z przed ponad roku. Nadal aktualny. Jakieś pomysły? Jak przerwać ten krąg?
A spotkałaś kogoś nowego?
tak, ale po czasie wyszło, że zajęty, a nie jak myślałam wolny.
Mam już tego dosyć.
rampampam napisał/a:rossanka napisał/a:Mój temat z przed ponad roku. Nadal aktualny. Jakieś pomysły? Jak przerwać ten krąg?
A spotkałaś kogoś nowego?
tak, ale po czasie wyszło, że zajęty, a nie jak myślałam wolny.
Mam już tego dosyć.
Witaj Rossanka. Ale Cię tu długo nie było.
Mój temat z przed ponad roku. Nadal aktualny. Jakieś pomysły? Jak przerwać ten krąg?
A może zajęty, ale niezbyt szczęśliwy ze swoją parą ... nie wiem ...
rossanka napisał/a:rampampam napisał/a:A spotkałaś kogoś nowego?
tak, ale po czasie wyszło, że zajęty, a nie jak myślałam wolny.
Mam już tego dosyć.Witaj Rossanka. Ale Cię tu długo nie było.
Bo miałam prawie rok spokój. Aż do niedawna i znowu okazał się zajęty.
Lou-dla mnie bez znaczenia czy jest w udanym związku czy w nieudanym. Dopoki jest z kimś to jest dla mnie nietykalny.
Ty przynajmniej poznajesz.
Po prostu jesteśmy już w takim wieku, że większości ludzi jest zajętych i tyle.
Super, że dajesz sobie spokój, jak dowiadujesz się, że są zajęci.
Kiedyś trafisz na tego jedynego, życzę Ci tego
Strony Poprzednia 1 … 5 6 7 8 9 … 15 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Podobaja mi sie sami zajęci
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024