nudny.trudny napisał/a:rossankazyjaciółka Forum masz na myśli brak wzajemności w sytuacji gdy podobasz się komuś wolnemu?
Tak jest za każdym dokładnie razem, brak wzajemności.
dorias napisał/a:Jak rzadko zgadzam się z Sony to tym razem mogę przyznać jej rację:)
Rossanka to są dwa zupełnie różne punkty widzenia. Szukając mężczyzny szukasz kogoś z kim możesz stworzyć coś więcej poświęcić się dla drugiej osoby i podzielić się swoim szczęściem. Drugi przypadek mężczyzna do związku to tak naprawdę dodatek nie ktoś kto będzie dla ciebie ważny:) taka ozdoba w twoim życiu która uzupełnia ostatni puzel. Pokaż mi kogoś kto się na coś takiego zgodzi ? W tym przypadku też mieszczą się wszystkie desperatki, które szukają faceta byle by był A od takich ucieka się odrazu 
Nie i jeszcze raz nie
Nie wiem skąd pomysł, że szukam dodatku i ozdoby? Nic z tych rzeczy.
dorias napisał/a:Tak samo błędne jest myślę nie że wolny facet to odrazu zainteresowany mógłby być związkiem 
Nie przypominam sobie, abym coś takiego pisała, hmmm.
dorias napisał/a:Ogólnie kobietom łatwiej znaleźć partnera z tym że faceci też mają swoje jakieś wymagania i wiedzę jaką wyciągają z poprzednich związków, więc czasami jakiś mały szczegół może sprawić że kobieta jest skreslona na starcie:)
Myślę, że to akurat działa w dwie strony. Też nauczona doświadczeniem gdy spotykam jakieś cechy, skreślam osobę już od razu. Myślę, że wraz z upływam czasu większość ludzi tak ma, prócz osób, bezrefleksyjnie popełniających te same błędy.
SonyXperia napisał/a:Nie rossanka, nie rozumiesz, co chcę Ci przekazać.
Nie ma w tym nic złego, że chciałabyś sobie ułożyć życie z mężczyzną. Ale drugi człowiek to nie koncert życzeń, nawet jeśli jest Tobą zainteresowany, znajomość nie musi przerodzić się w związek, którego tak bardzo pragniesz. Związek jest konsekwencją znajomości, etapem, do którego znajomość wcale nie musi dojść.
Poza tym, nawet jeśli już para wchodzi w ten etap, to niejednokrotnie właśnie w trakcie związku okazuje się, że człowiek, z którym jesteśmy kompletnie do nas nie pasuje, nie nadaje się do tego związku z nami.
A gdzie pisałam coś odwrotnego?
Akurat tu uważam tak samo, że nie każdy będzie zainteresowany (prawdę mówiąc większość nie będzie) i nie każda znajomość będzie związkiem. I nie każdy związek przetrwa.
SonyXperia napisał/a:A Ty rossanka chciałabyś już na początku znajomości, na etapie poznania, mieć niejako "zaklepane", że z tego będzie związek.
Oczywiście możesz oceniać mężczyzn pod kątem tego czy nadają się, Twoim zdaniem, do związku czy nie, ale i tak nie jesteś w stanie przewidzieć kierunku rozwoju znajomości, jeśli dajesz jej szansę.
Tu myślę tak samo.
Prosze mi nie wkładać do głowy poglądów , których nie mam 
Doroya napisał/a:pisałaś, że kiedyś nie odpowiadałas na zaloty fajnych chłopaków, bo nie wierzyłaś, że jesteś dla niech wystarczająco dobra.
napisałaś też, że zawsze miałaś watpliwość, czy zaslugujesz na dobry związek.
Tak, tak było długie lata , począwszy od liceum, studia, nawet jak już byłam po 30stce.
Doroya napisał/a:a więc - tadam! - interesują Cię tylko panowie, z którymi związku nie stworzysz.
czyli masz tak, jak naprawdę uważasz.
Poznając nich tego nie wiedziałam. Poznawałam kogoś, czas mijał, na początku nie byłam zainteresowana jako facetem, ale w miarę upływu czasu (nie zauroczam się
od razu tak zwanym piorunem miłości, musze mieć czas, aby kogoś poznać), poznawałam Go itd i w pewnym momencie stwierdzałam, ze naprawdę fajny mężczyzna itd
i zaczynałam się zauraczać nim, ale na tym się kończyło, znajomości nie wychodziły poza ramy koleżeństwa.
Doroya napisał/a:gdzieś tu napomknęłaś, że "coś tam" było w dzieciństwie, "ale to juz nieważne, bo liczy się teraźniejszość".
tylko że teraźniejszość to ciąg dalszy przeszłości.
czego uczono Cię jako dziecko?
że jesteś ważna, kochana i zasługujesz na miłość?
ALe to akurat prawda, kobiety nie są kochane ot tak, bo są, musisz mieć pewne cechy, starac się i dopasowywać do kogoś.
Inaczej będziesz sama.
Tak to prawda, chociaż pewnie zaraz będzie krzyk, ze tak nie jest, ale długo już żyję i tak zaobserwowałam.
Doroya napisał/a:nieważne ile mamy lat, deficyty naszych wewnętrznych dzieci ciągle domagają się uznania.
pogadaj z małą Rossanką i zapytaj, czego jej było brak wtedy.
tego samego będzie brak Tobie i teraz.
popracuj z wewnętrznym dzieckiem i uwolnij się od ciężaru przeszłości.
Tak tak, przerobiłam to na terapii. Teraz jest duża Rossanka i ona jest ważna. Małej już nie ma od dawna.
Z resztą jakby tak patrzeć, to każde zachowanie wynika z czegoś z dzieciństwa, czy to dotyczące przyjaźni, czy wyboru szkoły, zawodu, stylu życia,
podejścia do pieniędzy itd
Doroya napisał/a:wielka szansa, że wtedy znajdziesz kogoś, to wreszcie będzie wolny i spodobacie się sobie nawzajem.
To byłby cud.
W sumie już nie wierzę.
niepodobna napisał/a:Nie demonizowałabym tak tych braków z dzieciństwa.
Dokładnie. Jakieś wpływy są, ale to można dopasować dosłownie do każdej dziedziny życia. Dobrze jest to przerobić i uświadomić sobie pewne rzeczy, ale poptem trzeba iść dalej
Inaczej utknie się latami na terapii, ciągle wałkując te same problemy. myśle, że w pewnym momencie trzeba powiedzieć stop.
niepodobna napisał/a:I teraz niektórzy szukają do końca, wielu nigdy nie znajduje, a inni decydują się wejść w relacje, w których nie ma (wszystkiego) tego, co jest im potrzebne, bo samotność przeraża ich bardziej.
To prawda.
A wiecie, ze jest też możliwość, że zawsze już będę sama? Bo tak też bywa.
niepodobna napisał/a:Ja często gadam ze swoją małą niepodobną i doskonale wiem, czego jej wtedy brakowało...
Jednak dużej niepodobnej brakuje innych rzeczy, a za tymi, których kiedyś zabrakło, dawno nie goni...
Ja sobie sama zapewniłam te rzeczy, których jako dziecko nie miałam (nie tylko uczuciowe). Wszak jesteśmy dorośli, dorośli sobie sami radzą 