SonyXperia napisał/a:Niektórym brakuje polotu
![]()
![]()
I wierzą w te 120 kilogramowe wąsaczeNo bez przesady popracować trzeba nad poczuciem humoru
No przecież o tym właśnie piszę
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Podobaja mi sie sami zajęci
Strony Poprzednia 1 … 9 10 11 12 13 14 15 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
SonyXperia napisał/a:Niektórym brakuje polotu
![]()
![]()
I wierzą w te 120 kilogramowe wąsaczeNo bez przesady popracować trzeba nad poczuciem humoru
No przecież o tym właśnie piszę
santapietruszka napisał/a:Harvey napisał/a:Na tą chwilę ogarniam moje miasto ale w planach są Katowice, Warszawa, Gdańsk a później się zobaczy
Uff. Ja tam nie mieszkam, na szczęście.
Coś taka strachliwa.
A bo Harvey nie jest w moim typie
dorias napisał/a:SonyXperia napisał/a:Niektórym brakuje polotu
![]()
![]()
I wierzą w te 120 kilogramowe wąsaczeNo bez przesady popracować trzeba nad poczuciem humoru
No przecież o tym właśnie piszę
Haha myślisz że ktoś weźmie na poważnie wzmiankę o 120 kg?
Rossanka po tym co piszesz na forum wydajesz się sympatyczna kobietą, nie oszukujmy się takie kobiety są przeważnie same na własne życzenie.
Nie wiem gdzie mieszkasz, czy to duże miasto albo jakaś wioska to też ma duży wpływ na to czy uda Ci się kogoś znaleźć.
Czytając post odniosłem wrażenie, że boisz się wejść w poważną relację dla tego odrzucasz wolnych mężczyzn (jakoś nie chce mi się wierzyć że przez tyle lat nie spotkalas wolnego mężczyzny o cechach podobnych do tych zajetych) a stwierdzenie że podobają Ci się zajęci jest swojego rodzaju wymówką, aby uzasadnić swój strach przed poważnym związkiem. To tylko takie moje wrażenie.
Wiem że każdy jest wstanie znaleźć kogoś kto będzie kochać i kogo się pokocha (nie chodzi o to aby wejść w byle jakość) a zazwyczaj jezeli nie udaje sie to wystarczy przemyśleć swoją postawę i zastanowić się dlaczego jest tak A nie inaczej.
Znam parę slicznych dziewczyn jak z obrazka A nie mogły nikogo znaleźć a problem był taki że one same zamykały się na innych ludzi pod różnymi pretekstami.
Niewątpliwie coś może być w większym lub mniejszym stopniu na rzeczy.
Już tu nieraz pisałam, że to jest niemożliwe, żeby za każdym razem przydarzało się dokładnie to samo. I od nowa.
jakoś nie chce mi się wierzyć że przez tyle lat nie spotkalas wolnego mężczyzny o cechach podobnych do tych zajetych - no akurat właśnie nie. Ale to może z powodu wieku, z biegiem lat jest coraz więcej zaobrączkowanych.
Rossanka to jakie cechy mieli zajęci których nie mieli wolni i na odwrót?
Haha myślisz że ktoś weźmie na poważnie wzmiankę o 120 kg?
A jednak
SonyXperia napisał/a:dorias napisał/a:No bez przesady popracować trzeba nad poczuciem humoru
No przecież o tym właśnie piszę
Haha myślisz że ktoś weźmie na poważnie wzmiankę o 120 kg?
Nie myślę. Tak się stało
Harvey napisał/a:rossanka napisał/a:Ale ja nigdzie nie pisałam gdzie mieszkam.
No i? Nie jestem stalkerem
![]()
Na tą chwilę ogarniam moje miasto ale w planach są Katowice, Warszawa, Gdańsk a później się zobaczy
... a później to wrócisz do domu.
Tak, bo mam gdzie mieszkać i lubię swój kwadrat
Rossanka to jakie cechy mieli zajęci których nie mieli wolni i na odwrót?
Hmm, inteligentni, poważni (ale nie, ze się nie uśmiechali i nie znali na żartach, ale mieli poważne podejście do życia), zdecydowani, spokojni, mieli dużą wiedzę na różne tematy, solidni, odpowiedzialni. Co do wyglądu - nie było jednego typu, byli i wyżsi i nixsi, grubsi i chudsi, jeden łysy, inny z kolei z bujną czupryną, ale każdy był fizycznie pociągający (ale to też nie tak od razu, musiałam go bardziej poznać - dlatego nie wierzę w tzw miłość od pierwszego wejrzenia- a przynajmniej nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam).
A ci wolni ? Czy ja wiem, z reguły poprawnie się z nimi rozmawiało, ale jakoś nie zajmowali oni moich myśli, a jak nie zajmowali moich myśli, to fizycznie też nie byli pociągający.
Co do ich wyglądu - po latach jak sobie przypominałam, to nie róznili się od tych z pierwszej grupy. Nie byli brzydcy, niektórzy nawet dobrze zbudowani - ale fizycznie zero chemii. Ale jak fizycznie miała być chemia skoro na poziomie umysłowym nie było iskrzenia?
Ross, ale przecież byłaś w związku, więc facet był wolny wcześniej i coś Cię jednak musiało pociągnąć...
dorias napisał/a:Rossanka to jakie cechy mieli zajęci których nie mieli wolni i na odwrót?
Hmm, inteligentni, poważni (ale nie, ze się nie uśmiechali i nie znali na żartach, ale mieli poważne podejście do życia), zdecydowani, spokojni, mieli dużą wiedzę na różne tematy, solidni, odpowiedzialni. Co do wyglądu - nie było jednego typu, byli i wyżsi i nixsi, grubsi i chudsi, jeden łysy, inny z kolei z bujną czupryną, ale każdy był fizycznie pociągający (ale to też nie tak od razu, musiałam go bardziej poznać - dlatego nie wierzę w tzw miłość od pierwszego wejrzenia- a przynajmniej nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam).
A ci wolni ? Czy ja wiem, z reguły poprawnie się z nimi rozmawiało, ale jakoś nie zajmowali oni moich myśli, a jak nie zajmowali moich myśli, to fizycznie też nie byli pociągający.
Co do ich wyglądu - po latach jak sobie przypominałam, to nie róznili się od tych z pierwszej grupy. Nie byli brzydcy, niektórzy nawet dobrze zbudowani - ale fizycznie zero chemii. Ale jak fizycznie miała być chemia skoro na poziomie umysłowym nie było iskrzenia?
Rossanka twój opis wszystko rozjaśnia i wg mnie potwierdza to co pisałem wcześniej.
Praktycznie każdy choć trochę ogarnięty mężczyzna posiada te cechy o których wspomniałeś u zajętych (wolnych pewnie nawet nie poznałaś na tyle by stwierdzić jacy są).
Myślę że chodzi o to że wolni nawet jak okazywali się kurtularni i fajni to dawali sygnały na coś więcej co pewnie odstraszalo Cię? Natomiast zajęci mają gdzieś inne kobiety i traktują je jak koleżanki bez podtekstów od nowa znajomość.
Nie wiem czy trafiłem, niestety tak to wygląda z mojej perspektywy.
rossanka napisał/a:foggy napisał/a:A ja bym wrócił do wątku 4 strony wstecz. Przepraszam @ross, ze tak bezposrednio, bylo tam o Twojej wadze. Czy ta liczba 120 kg jest prawdziwa. Bo żyjemy w kulcie szczupłosci, nawet nogawki spodni dla facetów teraz są wąskie. Jesli faktycznie tyle ważysz to może to znacznie wpływać na Twoje relacjd z facetami, w szczególności przyciągać pewien typ facetów (na których Ci nie zależy ) i odrzucać inny typ facetów na których Ci zalezy. Sorki za tak bexposrednie pytanie i być może w drażliwej kwestii.
Kolejny.
Nie, nie waże ani 120, ani nawet 70.
Nie wiedziałam, że to wywoła aż takie kontrowersje.
50 waże - już skończmy te domysły, może być?A Ci mówiłam, nie pisz, że masz tego wąsa pod nosem
I jeszcze moim nickiem się posłużyłas. Jednak jestem na tyle przenikliwy, że nawet zawoalowane wygłupy rossanki od razu rzucają się w oczy.
Ross, jak dasz pozwolenie na mały roast, to się szerzej wypowiem. Póki co mamy gadkę szmatkę, a prób rozwiązania problemu brak.
Rossanka twój opis wszystko rozjaśnia i wg mnie potwierdza to co pisałem wcześniej.
Praktycznie każdy choć trochę ogarnięty mężczyzna posiada te cechy o których wspomniałeś u zajętych (wolnych pewnie nawet nie poznałaś na tyle by stwierdzić jacy są).Myślę że chodzi o to że wolni nawet jak okazywali się kurtularni i fajni to dawali sygnały na coś więcej co pewnie odstraszalo Cię? Natomiast zajęci mają gdzieś inne kobiety i traktują je jak koleżanki bez podtekstów od nowa znajomość.
Nie wiem czy trafiłem, niestety tak to wygląda z mojej perspektywy.
Uważam i pisałam coś podobnego, ale obawiam się, że rossanka wcale nie szuka rozwiązania ;-)
Na tą chwilę ogarniam moje miasto ale w planach są Katowice, Warszawa, Gdańsk a później się zobaczy
Warszawa:D ale ogarniasz, tzn.? jakieś ciekawe miejsca do zwiedzania?
rossanko, po ostatnich postach i trochę wcześniejszych, to na moje oko sama wybierasz panów takich jakby NIEZAINTERESOWANYCH, co wcześniej gdzieś nazwaliśmy luzem, brakiem presji na związek. Bo to bezpieczne, możesz łatwo odwrócić się na pięcie i najwyżej rzucić w myślach jakimś bardziej siarczystym przekleństwem, ale dzięki temu nie musisz mierzyć się z czymś, co może w związkach jest dla Ciebie trudne. W ten sposób niby jesteś zainteresowana, no ale pech chciał, że on/oni jest/są zajęci.
A ci wolni, może bardziej zainteresowani są skreślani na początku jako bardziej zagrażający...
fajne, to może być jakaś odpowiedź, trochę uświadamia to co sam robię (więcej napiszę u siebie)
Myślę że chodzi o to że wolni nawet jak okazywali się kurtularni i fajni to dawali sygnały na coś więcej co pewnie odstraszalo Cię? Natomiast zajęci mają gdzieś inne kobiety i traktują je jak koleżanki bez podtekstów od nowa znajomość. Nie wiem czy trafiłem, niestety tak to wygląda z mojej perspektywy.
100% zależności pewnie nie ma, ale może jakieś powiązanie, pomyśl o tym Rossanka:)
ja lubie kobiety z inicjatywa a jednoczesnie ulegle jednak one szybko odchodza
Rossanka po tym co piszesz na forum wydajesz się sympatyczna kobietą, nie oszukujmy się takie kobiety są przeważnie same na własne życzenie.
Nie wiem gdzie mieszkasz, czy to duże miasto albo jakaś wioska to też ma duży wpływ na to czy uda Ci się kogoś znaleźć.
Czytając post odniosłem wrażenie, że boisz się wejść w poważną relację dla tego odrzucasz wolnych mężczyzn (jakoś nie chce mi się wierzyć że przez tyle lat nie spotkalas wolnego mężczyzny o cechach podobnych do tych zajetych) a stwierdzenie że podobają Ci się zajęci jest swojego rodzaju wymówką, aby uzasadnić swój strach przed poważnym związkiem. To tylko takie moje wrażenie.
Wiem że każdy jest wstanie znaleźć kogoś kto będzie kochać i kogo się pokocha (nie chodzi o to aby wejść w byle jakość) a zazwyczaj jezeli nie udaje sie to wystarczy przemyśleć swoją postawę i zastanowić się dlaczego jest tak A nie inaczej.
Znam parę slicznych dziewczyn jak z obrazka A nie mogły nikogo znaleźć a problem był taki że one same zamykały się na innych ludzi pod różnymi pretekstami.
Coś w tym jest. U siebie to zauważam: zrobię sporo (w dużej mierze podświadomie), żeby jednak nie być w związku. Ale mnie akurat brak przekonania, że związek to samo dobro i akceptuję scenariusz pt. singiel do końca życia. Lubię tę swoją wolność, niezależność, chociaż tęsknię czasem, by się przekonać, jak to jest być w dobrym związku.
Ross, ale przecież byłaś w związku, więc facet był wolny wcześniej i coś Cię jednak musiało pociągnąć...
Wygląda na to, ze tamten przypadek akurat był wyjątkiem potwierdzającym regułę, aż się sama zdziwiłam
Rossanka twój opis wszystko rozjaśnia i wg mnie potwierdza to co pisałem wcześniej.
Praktycznie każdy choć trochę ogarnięty mężczyzna posiada te cechy o których wspomniałeś u zajętych (wolnych pewnie nawet nie poznałaś na tyle by stwierdzić jacy są).Myślę że chodzi o to że wolni nawet jak okazywali się kurtularni i fajni to dawali sygnały na coś więcej co pewnie odstraszalo Cię? Natomiast zajęci mają gdzieś inne kobiety i traktują je jak koleżanki bez podtekstów od nowa znajomość.
Nie wiem czy trafiłem, niestety tak to wygląda z mojej perspektywy.
Może coś w tym jest, zajęty rozmawia normalnie, a wolny ma takie parcie, nie zdązę go dobrze poznać a już czuję że są jakieś oczekiwania. Ale że też jestem wolna, więc bardzo się pilnuję aby nie być taką w stosunku do mężczyzn, których rzadko bo rzadko ale poznaje - taką osaczającą. Tylko, ze tu mam dylemat, nie wiem, czy czasami nie przeginam jak to się mówi i tak się pilnuję, ze nie pokazuję żadnego zainteresowania - jestem bardzo zainteresowana, ale wyglądam na kompletnie niezainteresowaną - aby nie wyjść na bluszcza i desperatkę.
I jeszcze moim nickiem się posłużyłas. Jednak jestem na tyle przenikliwy, że nawet zawoalowane wygłupy rossanki od razu rzucają się w oczy.
Ross, jak dasz pozwolenie na mały roast, to się szerzej wypowiem. Póki co mamy gadkę szmatkę, a prób rozwiązania problemu brak.
Wygłupy nie wygłupy, ale parę osób uwierzyło.
Coś w tym jest. U siebie to zauważam: zrobię sporo (w dużej mierze podświadomie), żeby jednak nie być w związku. Ale mnie akurat brak przekonania, że związek to samo dobro i akceptuję scenariusz pt. singiel do końca życia. Lubię tę swoją wolność, niezależność, chociaż tęsknię czasem, by się przekonać, jak to jest być w dobrym związku.
To akurat rozumiem, tą wolność. Będąc w związku musisz uważać, nie możesz być sobą do końca. Na początku sielanka, a potem nie tak wyglądasz, nie tak się zachowujesz, nie takie masz zainteresowania jak on by chciał. Potem się starasz i starasz a i to ciągle za mało. A jeszcze te huśtawki, raz słyszysz coś, potem druga osoba zmienia zdanie, potem mówi co innego, robi co innego - można mieć mętlik. W samotności pasuje mi akurat to, że mam z tym wszystkim spokój.
Poza tym dla mnie ważna jest komunikacja i wsparcie. Problemy się omawia a nie zamiata pod dywan w nadziei nie wiem na co, na cud, który nie następuje. A potem jak masz problem to i tak zostajesz z tym sama. Czujesz, jesteś w związku a tak naprawdę to jesteś zupełnie sama - to ja już wolę być faktycznie wtedy sama, przynajmniej masz jasną sytuację.
Gdzieś pewnie są wolni, którzy posiadają te cechy (tzn chęć współpracy, nie zostawiają w razie kłopotów itd ), ale takich (wolnych) nie znam obecnie.
Rossanko, powiało pesymizmem.
Ja jednak wierzę, że istnieją związki, gdzie ludzie potrafią się dogadać i mogą przy tym być sobą, znam kilka takich. Ale niestety, znaleźć taką osobę niełatwo. Trzeba być bardzo świadomym i/lub dowartościowanym oraz spotkać podobną osobę. I rozpoznać, że to zdrowa relacja.
Mnie szlag trafia, że faceci chcą mieć od razu wszystko, gdy ja chcę się poznawać i badać grunt. Ale coś mi mówi, że "przeginam", gdzieś popełniam błąd i strzelam do muchy z armaty. No, a jeśli pan od razu nie chce, to zwykle okazuje się, że albo nie reflektuje, albo uznaje, że nie reflektuję ja. Podobno należy rozmawiać, ale to czasami naprawdę żenujące i krępujące.
No i jak tu się odnaleźć?
No, ale to już off-top, sorry Aczkolwiek nie obrażę się za mądre słowo na ten temat.
Wyszło szydło z worka.
Jestem jak "enerdowska" kulomiotka za dopingu plus wąs pod nosem.
Ale i kulomiotki kogoś tam w końcu poznają
Żarty żartami, ale takie kulomiotki to mogą poznać co najwyżej faceta kulę
jakby miał 150 wzrostu i 120 kg to by była jakaś kula.
EDIT: Tak swoją drogą to może, przez te Twoje żarty faceci mówią, że są zajęci
Nie żartowałaś przypadkiem, że masz piątkę dzieci?
To akurat rozumiem, tą wolność. Będąc w związku musisz uważać, nie możesz być sobą do końca. Na początku sielanka, a potem nie tak wyglądasz, nie tak się zachowujesz, nie takie masz zainteresowania jak on by chciał. Potem się starasz i starasz a i to ciągle za mało. A jeszcze te huśtawki, raz słyszysz coś, potem druga osoba zmienia zdanie, potem mówi co innego, robi co innego - można mieć mętlik. W samotności pasuje mi akurat to, że mam z tym wszystkim spokój.
Poza tym dla mnie ważna jest komunikacja i wsparcie. Problemy się omawia a nie zamiata pod dywan w nadziei nie wiem na co, na cud, który nie następuje. A potem jak masz problem to i tak zostajesz z tym sama. Czujesz, jesteś w związku a tak naprawdę to jesteś zupełnie sama - to ja już wolę być faktycznie wtedy sama, przynajmniej masz jasną sytuację.
Gdzieś pewnie są wolni, którzy posiadają te cechy (tzn chęć współpracy, nie zostawiają w razie kłopotów itd ), ale takich (wolnych) nie znam obecnie.
Rossanko, z tego, co piszesz wynika, że masz bardzo negatywne wyobrażenie o związkach. Jak można kogoś znaleźć, albo chcieć znaleźć z założeniem, że jak znajdziesz, to będzie źle, to nie będziesz sobą w 100%, to nie dostaniesz wsparcia w kryzysowej sytuacji. To prawda, że każdy związek ma gorsze momenty, nigdy nie jest idealnie, ale jednak większość czasu ludzie dbają o siebie wzajemnie. Być może z powodu swojego podejścia do związków sabotujesz sobie możliwość zbilżenia się do kogoś, kto potencjalnie nadaje się do związku. Od kilku stron wątku chodzi mi po głowie słowo-klucz; właściwie kilka osób już mnie uprzedziło w tym, co chce napisać. A chodzi mi o to, że tym, co moim zdaniem, pociąga Ciebie w zajętych jest niedostępność. Gdyby tylko pan zajęty wyraził wolę porzucenia żony lub partnerki, to natychmiast przestałby być atrakcyjny. Jak długo czytam Twoje posty, to widzę, że jesteś na tyle mądra, żeby nie związać się z żadnym toksykiem, w tym z takim, który byłby niedostępny emocjonalnie. Natomiast człowiek niedostępny, bo związany z inną kobietą, jest bezpieczną opcją - nie flirtuje zbytnio, nie pcha się z łapami, można swobodnie porozmawiać, a co ważniejsze nie wysyła określonych sygnałów niewerbalnych świadczących o tym, że chce na Ciebie zapolować. Wydaje mi się, że jeśli spotkasz faceta wolnego i potencjalnie pasującego do Twoich potrzeb, to i tak znajdziesz na niego jakiegoś haka w momencie, kiedy on ujawni zainteresowanie Twoja osobą.
Rossanko, z tego, co piszesz wynika, że masz bardzo negatywne wyobrażenie o związkach. Jak można kogoś znaleźć, albo chcieć znaleźć z założeniem, że jak znajdziesz, to będzie źle, to nie będziesz sobą w 100%, to nie dostaniesz wsparcia w kryzysowej sytuacji. To prawda, że każdy związek ma gorsze momenty, nigdy nie jest idealnie, ale jednak większość czasu ludzie dbają o siebie wzajemnie. Być może z powodu swojego podejścia do związków sabotujesz sobie możliwość zbilżenia się do kogoś, kto potencjalnie nadaje się do związku. Od kilku stron wątku chodzi mi po głowie słowo-klucz; właściwie kilka osób już mnie uprzedziło w tym, co chce napisać. A chodzi mi o to, że tym, co moim zdaniem, pociąga Ciebie w zajętych jest niedostępność. Gdyby tylko pan zajęty wyraził wolę porzucenia żony lub partnerki, to natychmiast przestałby być atrakcyjny. Jak długo czytam Twoje posty, to widzę, że jesteś na tyle mądra, żeby nie związać się z żadnym toksykiem, w tym z takim, który byłby niedostępny emocjonalnie. Natomiast człowiek niedostępny, bo związany z inną kobietą, jest bezpieczną opcją - nie flirtuje zbytnio, nie pcha się z łapami, można swobodnie porozmawiać, a co ważniejsze nie wysyła określonych sygnałów niewerbalnych świadczących o tym, że chce na Ciebie zapolować. Wydaje mi się, że jeśli spotkasz faceta wolnego i potencjalnie pasującego do Twoich potrzeb, to i tak znajdziesz na niego jakiegoś haka w momencie, kiedy on ujawni zainteresowanie Twoja osobą.
Witaj Makigigi, dziękuję za opinię. Wiesz, znam tą teorię o kierowaniu zainteresowania na zajętych meżczyzn, mozeliwe, że ziarno prawdy w tym jest, ale coś mi tu nie do końca pasuje i zgrzyta..
Poza tym ciągle piszę o samym początku znajomości, a nie już o jakiejś relacji, gdy nagle coś mi nie pasuje a pan jest wolny a ja kręcę nosem.
W tym trafianiu na zajętych, jeszcze raz napiszę mam ciągle dwie wersje :
1. Spotykam kogoś przypadkiem, nieważne czy to przystanek, czy PKP, czy w poczekalni, albo w kolejce za czymś tam. Moja koleżanka tak spotkała swojego męża, właśnie w autobusie w drodze do pracy, miło im się rozmawiało a ze w tym czasie i ona i on byli wolni, postanowili się spotkać następnego dnia, co zaowocowało małżeństwem (ale to już chwilę później . Inna z kolei męża poznała na szkoleniu - podobmnie, oboje byli wolni, to rozpoczęła się znajomość a dalej już poszło.U mnie natomiast jest tak, że też przydarzają mi się takie sytuacje, a to pogawędzę w kolejce do PZU, albo czekając na swoją kolej do lekarza, nie powiem, jest miło, ale pan ma obrączkę, albo zaraz wyłania się żona, albo dzwoni telefon - kochanie będę w domu za godzinę - i u mnie w przeciwieństwie do moich koleżanek, nie ma ciągu daleszego znajomości. Czy coś by z tego było jakby pan był wolny - tego nie mam się szansy przekonać.
2. Drugi przypadek, to gdy regularnie kogoś spotykam. Jest np kurs, bo ja wiem klejenia karmników dla ptaków, trwa 2 miesiące. Jest grupa i spotykamy się dwa razy w tygodniu. NIe obchodzi mnie, czy tam są żonaci, czy wolni, bo to są obcy ludzie, a jak się zapoznaję to nie mówię przecież, Damian, ładne imię, a masz kogoś? W miarę spotkań w tej grupie będą mężczyżni, z którymi będę wymieniałą tylko cześć- cześć, albo nie będę się dogadywała, jak to w życiu. a będą Ci z którymi fajnie będzie się rozmawiało, będzie jakaś nić porozumienia - ale oczywiście ci okażą się być już zajęci. I też nie będzie dalszego ciągu znajomości. Jak z kimś rozmawiam, to przecież na początku go nie znam, to co mnie obchodzi czy ma w domu żonę czy jest wolny. To się dzieje dopiero po czasie.
Wydaje mi się, że jeśli spotkasz faceta wolnego i potencjalnie pasującego do Twoich potrzeb, to i tak znajdziesz na niego jakiegoś haka w momencie, kiedy on ujawni zainteresowanie Twoja osobą
to już zależy, czy mnie on samą będzie interesował jako partner. Nie bój się, jeśłi tak, to nie zwieję, chociaż na pewno będę miała obawy.
To akurat rozumiem, tą wolność. Będąc w związku musisz uważać, nie możesz być sobą do końca. Na początku sielanka, a potem nie tak wyglądasz, nie tak się zachowujesz, nie takie masz zainteresowania jak on by chciał. Potem się starasz i starasz a i to ciągle za mało. A jeszcze te huśtawki, raz słyszysz coś, potem druga osoba zmienia zdanie, potem mówi co innego, robi co innego - można mieć mętlik. W samotności pasuje mi akurat to, że mam z tym wszystkim spokój.
Ross, a czy Ty byłaś w takim zwiazku, który opisałaś powyżej?
Skoro jednak okazało się ze jestes szczupła a problem z facetami masz 20 lat to "coś" tkwi w Tobie. Takie kobiece "chcę ale sie boję". Moze przestań sie bać. Zdecyduj sie na przygodny ale bezpieczny seks, może taki 'kubeł zimnej wody' Cie odblokuje.
Witaj Makigigi, dziękuję za opinię. Wiesz, znam tą teorię o kierowaniu zainteresowania na zajętych meżczyzn, mozeliwe, że ziarno prawdy w tym jest, ale coś mi tu nie do końca pasuje i zgrzyta..
Poza tym ciągle piszę o samym początku znajomości, a nie już o jakiejś relacji, gdy nagle coś mi nie pasuje a pan jest wolny a ja kręcę nosem.
W tym trafianiu na zajętych, jeszcze raz napiszę mam ciągle dwie wersje :
1. Spotykam kogoś przypadkiem, nieważne czy to przystanek, czy PKP, czy w poczekalni, albo w kolejce za czymś tam. Moja koleżanka tak spotkała swojego męża, właśnie w autobusie w drodze do pracy, miło im się rozmawiało a ze w tym czasie i ona i on byli wolni, postanowili się spotkać następnego dnia, co zaowocowało małżeństwem (ale to już chwilę później. Inna z kolei męża poznała na szkoleniu - podobmnie, oboje byli wolni, to rozpoczęła się znajomość a dalej już poszło.U mnie natomiast jest tak, że też przydarzają mi się takie sytuacje, a to pogawędzę w kolejce do PZU, albo czekając na swoją kolej do lekarza, nie powiem, jest miło, ale pan ma obrączkę, albo zaraz wyłania się żona, albo dzwoni telefon - kochanie będę w domu za godzinę - i u mnie w przeciwieństwie do moich koleżanek, nie ma ciągu daleszego znajomości. Czy coś by z tego było jakby pan był wolny - tego nie mam się szansy przekonać.
2. Drugi przypadek, to gdy regularnie kogoś spotykam. Jest np kurs, bo ja wiem klejenia karmników dla ptaków, trwa 2 miesiące. Jest grupa i spotykamy się dwa razy w tygodniu. NIe obchodzi mnie, czy tam są żonaci, czy wolni, bo to są obcy ludzie, a jak się zapoznaję to nie mówię przecież, Damian, ładne imię, a masz kogoś? W miarę spotkań w tej grupie będą mężczyżni, z którymi będę wymieniałą tylko cześć- cześć, albo nie będę się dogadywała, jak to w życiu. a będą Ci z którymi fajnie będzie się rozmawiało, będzie jakaś nić porozumienia - ale oczywiście ci okażą się być już zajęci. I też nie będzie dalszego ciągu znajomości. Jak z kimś rozmawiam, to przecież na początku go nie znam, to co mnie obchodzi czy ma w domu żonę czy jest wolny. To się dzieje dopiero po czasie.
Wydaje mi się, że jeśli spotkasz faceta wolnego i potencjalnie pasującego do Twoich potrzeb, to i tak znajdziesz na niego jakiegoś haka w momencie, kiedy on ujawni zainteresowanie Twoja osobą
to już zależy, czy mnie on samą będzie interesował jako partner. Nie bój się, jeśłi tak, to nie zwieję, chociaż na pewno będę miała obawy.
Wiesz co, ja się nieprecyzyjnie wyraziłam. Wiem z wcześniejszych postów, że u Ciebie selekcja panów następuje, zanim dowiesz się o ich stanie cywilnym i potem okazuje się, że są zajęci. Miałam na myśli to, że masz rodzaj wewnętrznego radaru - podświadomie wybierasz tych, którzy nie będą odwzajemniali zainteresowania. Myślałam o tym odkąd odświeżyłaś wątek i sądzę, że jest coś w zachowaniu tych panów, którzy przykuwają Twoją uwagę, co ich odróżnia od pozostałych, wolnych i zajętych. Jak to nazwać, zobiektywizować ? Przez niedostępność rozumiem brak otwartości na nową relację z kobietą, która ujawnia się w sposobie komunikacji i mowie ciała. Ty jesteś w centrum tego ambrasu, to ocenisz, na ile moje przypuszczenia są trafne. Bo wiesz co mnie zastanawia? Na tak wczesnym etapie znajomości, że nie padło żadne zdanie w stylu „ a moja żona to ...” możesz ocenić, że ktoś Ci się podoba na tyle, żeby poznawać go dalej, ale nie wiadomo czy będzie się nadawał do związku. Ot po prostu sprawia wrażenie fajnego faceta. Dlaczego nie zdarza się, że ktoś sprawia wrażenie fajnego i jest wolny? W sensie przez 20lat ( dobrze myślę ?) bezbłędnie zwróciłaś uwagę na samych lub prawie samych zajętych, co oznacza, że wykryłaś i zignorowałaś wszystkich pozostałych wolnych. To nie jest przypadek. Jeśli znajdziesz odpowiedź na pytanie, co Cię pociąga w tych konkretnych panach, to pewnie znajdziesz klucz do rozwiązania problemu samotności.
Z tym hakiem też nienajlepiej się wyraziłam - nie wynajdujesz świadomie haków na wolnych panów, bo w ogóle nie wydają Ci się atrakcyjni. Tak to widzę. Wiadomo, że to subiektywna opinia i chciałabym, żebyś nie zwracała uwagi, jeśli coś zabrzmiało oceniająco, bo mam wyłącznie taką intencję, żeby znaleźć jakąś myśl, która naprowadzi Cię na rozwiązanie problemu
Makigigi, właśnie nie za bardzo wiem, co mnie do nich przyciągało. Myślę i myślę i nic. Z resztą to się po prostu dzieje, nie zastanawiam się, czy kogoś lubię, czy ktoś mnie zauracza, tylko to czuję, albo nie czuję nic, żadnego zainteresowania i chceci aby chociaż na spacer iść. Po prostu tamtych chcialam poznać dalej a tych drugich nie.
Foggy-romans? Tak z marszu nie umiem (tzn z jakimś pierwszy raz na oczy widzianym), muszę kogości choć trochę poznac. Tak myślę. I jak poznam, ale go nie polubie,t albo mnie nie zainteresuje jako osoba, to się nawet za rękę nie dam dotknąć. A jak mnie ktos zaciekawi i go polubie - to mogło by wyjść, pod warunkiem zbyt był wolny. A wolnych nie poznaję. Tylko takich, którzy mnie nie interesują.
Z resztą jakoś nie mam do romansów głowy, a już z jakimś obcym mężczyzna, którego widzę pierwszy raz na oczy, to sobie kompletnie nie wyobrażam.
Wiem z wcześniejszych postów, że u Ciebie selekcja panów następuje, zanim dowiesz się o ich stanie cywilnym i potem okazuje się, że są zajęci. Miałam na myśli to, że masz rodzaj wewnętrznego radaru - podświadomie wybierasz tych, którzy nie będą odwzajemniali zainteresowania. Myślałam o tym odkąd odświeżyłaś wątek i sądzę, że jest coś w zachowaniu tych panów, którzy przykuwają Twoją uwagę, co ich odróżnia od pozostałych, wolnych i zajętych. Jak to nazwać, zobiektywizować ? Przez niedostępność rozumiem brak otwartości na nową relację z kobietą, która ujawnia się w sposobie komunikacji i mowie ciała. Ty jesteś w centrum tego ambrasu, to ocenisz, na ile moje przypuszczenia są trafne. Bo wiesz co mnie zastanawia? Na tak wczesnym etapie znajomości, że nie padło żadne zdanie w stylu „ a moja żona to ...” możesz ocenić, że ktoś Ci się podoba na tyle, żeby poznawać go dalej, ale nie wiadomo czy będzie się nadawał do związku. Ot po prostu sprawia wrażenie fajnego faceta. Dlaczego nie zdarza się, że ktoś sprawia wrażenie fajnego i jest wolny? W sensie przez 20lat ( dobrze myślę ?) bezbłędnie zwróciłaś uwagę na samych lub prawie samych zajętych, co oznacza, że wykryłaś i zignorowałaś wszystkich pozostałych wolnych. To nie jest przypadek. Jeśli znajdziesz odpowiedź na pytanie, co Cię pociąga w tych konkretnych panach, to pewnie znajdziesz klucz do rozwiązania problemu samotności.
Z tym hakiem też nienajlepiej się wyraziłam - nie wynajdujesz świadomie haków na wolnych panów, bo w ogóle nie wydają Ci się atrakcyjni. Tak to widzę. Wiadomo, że to subiektywna opinia i chciałabym, żebyś nie zwracała uwagi, jeśli coś zabrzmiało oceniająco, bo mam wyłącznie taką intencję, żeby znaleźć jakąś myśl, która naprowadzi Cię na rozwiązanie problemu
Postrzegam to dokładnie tak jak piszesz Makigigi. Coś podobnego pisał także dorias, więc więcej nast tu osób krąży wokół tego samego zagadnienia :-)
Myślę, że wstępna selekcja odbywa się na nieświadomym poziomie i jest bardziej intuicyjna, dlatego gdy rossanka uświadamia sobie, że ktoś jej się podoba to jest już kolejny bardziej świadomy etap, ale po poczynione selekcji z tego pierwszego nieświadomego poziomu mamy tutaj tylko panów w związkach,
Według mnie to jest już jakiś punkt zaczepienia i dobry materiał do samoobserwacji, żeby wyhaczyć będąc uważnym i samoświadomym, co powoduje, że odrzucam pewną kategorię facetów (w tym przypadku wolnych) na rzecz innej grupy (zajętych).
Wiosna idzie, daj się poniesc emocjom!!!!
Wiosna idzie, daj się poniesc emocjom!!!!
Toś zabłysnął pomysłem, jeszcze tego mi brakowało do kłopotu
Przecież rossanka dosłownie omija każdą próbę zbadania tego problemu. Wygląda jak gdyby chciała w tym tkwić. To jest przerażające, bo kto wie czy na żywo nie jest tak samo. Ktoś coś mówi, a ona udaje, że nie słyszy. A problem jest i to poważny, bo nie radzi sobie z jedną z najłatwiejszych rzeczy na Ziemi jaką jest znalezienie faceta...
Przecież rossanka dosłownie omija każdą próbę zbadania tego problemu. Wygląda jak gdyby chciała w tym tkwić. To jest przerażające, bo kto wie czy na żywo nie jest tak samo. Ktoś coś mówi, a ona udaje, że nie słyszy. A problem jest i to poważny, bo nie radzi sobie z jedną z najłatwiejszych rzeczy na Ziemi jaką jest znalezienie faceta...
A Ty siedzisz mi w głowie i czytasz w myślach.
Postrzegam to dokładnie tak jak piszesz Makigigi. Coś podobnego pisał także dorias, więc więcej nast tu osób krąży wokół tego samego zagadnienia :-)
Myślę, że wstępna selekcja odbywa się na nieświadomym poziomie i jest bardziej intuicyjna, dlatego gdy rossanka uświadamia sobie, że ktoś jej się podoba to jest już kolejny bardziej świadomy etap, ale po poczynione selekcji z tego pierwszego nieświadomego poziomu mamy tutaj tylko panów w związkach,
Według mnie to jest już jakiś punkt zaczepienia i dobry materiał do samoobserwacji, żeby wyhaczyć będąc uważnym i samoświadomym, co powoduje, że odrzucam pewną kategorię facetów (w tym przypadku wolnych) na rzecz innej grupy (zajętych).
I tego nie wiem. Dzieje się to faktycznie jakoś podświadomie, kiedy to nawet nie wiem, ze ktoś jest zajęty. Jakbym to od razu wiedziała, to momentalnie uznaję Mężczyznę za zajętego i tyle.
Nie czytam Ci w myślach, bo nie trzeba. Jak dla mnie mimo wszystko masz jakieś rozdmuchane przez siebie samą kompleksy, które powstrzymują Cię przed relacją z facetem, której się boisz. Przez lata wypracowałaś sobie betonowy mechanizm obronny i zwracasz uwagę tylko na zajętych, bo z nimi związku nie stworzysz. Byłaś z tym u psychoterapeuty/seksuologa?
kiedy to nawet nie wiem, ze ktoś jest zajęty..
Bo zajęci są bezpieczni? Więc się "musi nie udać".
Mózg widzi wszystko, a nie tylko to co "widzimy świadomie". Choćby te, wspominane wcześniej, obrączki . Podświadomość je zauważa i każe się zainteresować, a dopiero potem udaje się je świadomie zaobserwować.
masło maślane.
Tak jak mnie się nie podobają blondynki a teraz będzie psychoanaliza dla ubogich
. No i w końcu mnie olśniło, że podobała mi się taka blond dziewczyna.... w podstawówce. I tak się wydaje, że właśnie z jej powodu jest taki efekt. W sumie to zabawne.
Nie czytam Ci w myślach, bo nie trzeba. Jak dla mnie mimo wszystko masz jakieś rozdmuchane przez siebie samą kompleksy, które powstrzymują Cię przed relacją z facetem, której się boisz. Przez lata wypracowałaś sobie betonowy mechanizm obronny i zwracasz uwagę tylko na zajętych, bo z nimi związku nie stworzysz. Byłaś z tym u psychoterapeuty/seksuologa?
Toć mówię, że ja na początku nie wiem, że oni są żonaci, czy zajęci, to wychodzi później jak się zainteresuję. Na dzień dobry nie pytam nikogo o stan cywilny, bo mnie to nie interesuje (chyba, ze byłaby to randka z internetu). Mam już dosyć zajętych - żonatych - w konkubinatach.
Tak, byłam u terapeuty, nic w tym temacie nie wynikło.
I cały czas mówię o samiutkim początku znajomości. Pierwszym spotkaniu, lub paru kolejnych tygodniach.
kiedy to nawet nie wiem, ze ktoś jest zajęty..
Bo zajęci są bezpieczni? Więc się "musi nie udać".
Mózg widzi wszystko, a nie tylko to co "widzimy świadomie". Choćby te, wspominane wcześniej, obrączki. Podświadomość je zauważa i każe się zainteresować, a dopiero potem udaje się je świadomie zaobserwować.
masło maślane.
e.
Nie każdy zajęty nosi obrączkę, a wielu żyje w nieformalnych związkach.
Poznajesz kogoś jadąc pociągiem na szkolenie. W podróży szybko Wam mija czas, rozmawiacie jakbyście się znali od lat i znajomość mogłaby być kontynuowana, można się na początek wymienić numerami telefonów. Ale to nie następuje, bo mężczyzna okazuje się żonaty, ewntualnie nie ma obrączki ale gdzieś wymsknie mu się słówko o kobiecie, albo dzwoni do niej i mówi, że pociąg opóźniony i niech zrobi kolację godzinę później. (zamiast pociągu wybierz inne, dowolne miejsce). I nie ma żadnego "dalej" czy "później" bo każdy idzie w swoją stronę.
Ross, ale Ty musisz koloryzować, bo to zwyczajnie nie jest możliwe. Tzn w Twoim obecnym wieku to jeszcze miało by sens, bo możesz po prostu patrzeć na atrakcyjnych facetów, a po 40tce to oni rozdają karty i zawsze będą zajęci, ale wcześniej? Sorry, ale jak dla mnie ugruntowałaś się w swojej bajce i sama już nie wiesz jak to jest. Tak ja to czuję. Swoją seksualność na pewno znasz?
Ross, ale Ty musisz koloryzować, bo to zwyczajnie nie jest możliwe. Tzn w Twoim obecnym wieku to jeszcze miało by sens, bo możesz po prostu patrzeć na atrakcyjnych facetów, a po 40tce to oni rozdają karty i zawsze będą zajęci, ale wcześniej? Sorry, ale jak dla mnie ugruntowałaś się w swojej bajce i sama już nie wiesz jak to jest. Tak ja to czuję. Swoją seksualność na pewno znasz?
Jakbym nie była bohaterką tych żenujących znajomości też mówiłabym, ze to niemożliwe. To możliwe.
No właśnie po 40 stce nie wszyscy bywają zajęci. Widać na forum. Prywatnie nie znam.
foggy napisał/a:Wiosna idzie, daj się poniesc emocjom!!!!
Toś zabłysnął pomysłem, jeszcze tego mi brakowało do kłopotu
![]()
Ale kolega miał na myśli samą radość No co Ty, ross?
Ja tam obstawiam, że rossanka sama nie wie czego chce.
A to zajęty, a to nie taki, a to siaki czy owaki.
Ogarnięty kot żyje 20 lat - tak samo wk*rwia jak partner w związku. Kup se kota. Psa już masz z tego co pamiętam
Ja tam obstawiam, że rossanka sama nie wie czego chce.
A to zajęty, a to nie taki, a to siaki czy owaki.
Ogarnięty kot żyje 20 lat - tak samo wk*rwia jak partner w związku. Kup se kota. Psa już masz z tego co pamiętam
Ty już podobno jednego kota masz. Może pora na psa do kompletu?
Ja tam obstawiam, że rossanka sama nie wie czego chce.
A to zajęty, a to nie taki, a to siaki czy owaki.
Ogarnięty kot żyje 20 lat - tak samo wk*rwia jak partner w związku. Kup se kota. Psa już masz z tego co pamiętam
Zajęty odpada.
Odczep się od kota
Nie mam kota i nie mam psa. Skąd ten pomysł?
edit.
Jak dla mnie wszystkie jesteście takie same. Z dedykacją dla samotnych:
A mi się wydaje, ze zawsze zwracamy uwagę na takich mężczyzn, co nam pasują do koncepcji życia w danym momencie..
Jak podświadomie boisz się różnych rzeczy w związku- to będziesz wolnych unikać.
Na olśnienie intelektualne w realu z poszukującym nie masz co liczyć- bo zawsze się bardziej zestresuje niż taki, co mu nie zależy.
Więc tych towarzyskich Panów w poczekalniach od razu bym sobie darowała i szukała wzrokiem tego co gdzieś w kącie siedzi..
Dziwne, bo jak walnę tekst do dziewczyny to się rumieni po sam pempek
Ja tam chłopa Autorce nie zamierzam szukać. Radź sobie sama. Ale takie rozkminy są wręcz śmieszne
A mi się wydaje, ze zawsze zwracamy uwagę na takich mężczyzn, co nam pasują do koncepcji życia w danym momencie..
Jak podświadomie boisz się różnych rzeczy w związku- to będziesz wolnych unikać.
Na olśnienie intelektualne w realu z poszukującym nie masz co liczyć- bo zawsze się bardziej zestresuje niż taki, co mu nie zależy.
Więc tych towarzyskich Panów w poczekalniach od razu bym sobie darowała i szukała wzrokiem tego co gdzieś w kącie siedzi..
Ela, to był przykład
Ale dobrze jest czasem ppwymieniac myśli nawet anonimowo.
Ela ma rację. I przestań się nasmiewac z koleżankami z mężczyzn.
A co mam płakać?
Mozesz spróbować, może wtedy trafi się jakiś heros, który zapyta co się stało. I widzisz, zupełny strzał to był, ale trafiłem. Składam sobie Ciebie do kupy w pewną całość, tak aby nie mieć wątpliwości. W ogóle to mam ochotę być złośliwy, chociaż Cię lubię .
Rossanka tak czytam, czytam i dochodze do wniosku że twój problem jest łatwy do rozwiązania.
Po jednym opisie wnioskować można że Ty się Po prostu boisz związku i dla tego twoja świadomość wybiera takich co w ogóle nie wykazują zainteresowania. Niby chcesz być z kimś ale nie chcesz się zmienić co jest absurdalne bo każde kontakty czy związek w jakiś sposób Cię zmieni A to nie jest coś złego.
Mówisz że wolni mają jakieś oczekiwania A moim zdaniem sama sobie je projektujesz bo jakie oczekiwania może mieć osoba co do nowo poznanie osoby (mówimy o normalnych ludziach).
I fakt jest taki że gdy dowiesz się że ktoś jest wolny to pewnie się wycofujesz
O nie nie, nie zwykłam płakać przy ludziach. Nie pozwalam sobie takie słabości a tym bardziej przy mężczyznach, chyba że wstydu zqpadlabym się pod ziemię.
A co do wymagan-w zwiazkach takie są. Albo się podporzadkujesz, albo nici z relacji, a ja już na takie coś się nie pisze.
Jakoś tak wyszło, ze to kobiety są kochane za to jakie są, więc Twój problem to tak naprawdę problem tych panów, którzy do Ciebie podbiją.
Jakoś tak wyszło, ze to kobiety są kochane za to jakie są, więc Twój problem to tak naprawdę problem tych panów, którzy do Ciebie podbiją.
Nikt nie jest kochany za to, jaki jest. Nie wiem, skąd ten pomysl.
Dokładnie właśnie tak jest. Kobieta jest wlasnie obdarzana uczuciem za swój całokształt, a facet przeważnie za dostarczanie zasobów. Tak nas natura stworzyła i to żaden wymysł.
O nie nie, nie zwykłam płakać przy ludziach. Nie pozwalam sobie takie słabości a tym bardziej przy mężczyznach, chyba że wstydu zqpadlabym się pod ziemię.
A co do wymagan-w zwiazkach takie są. Albo się podporzadkujesz, albo nici z relacji, a ja już na takie coś się nie pisze.
Wbrew pozorom bycie twarda nie jest aż tak atrakcyjne tak samo z byciem totalna ciapa.
No nie wiem jakie wymagania są? Jeżeli ma się wymagania co do osoby to szukasz takiej która spełnia je w dużej mierze i nie zmieniasz drugiej osoby.
Druga sprawa to że jesteś w związku z kimś znaczy że chcesz aby ta osoba weszła w twoje życie a że wiąże się to z tym że w pewnych sprawach idziesz na ustępstwa czy jak gdzieś idziesz bierzesz druga osobę pod uwagę to już nie jest to problem.
Związek nie znaczy że twoja wolność jest ograniczona albo przestaje istnieć.
Nie chce być zgryzliwy Ale nazwę rzeczy po imieniu masz spaczony wizerunek związku chociaz wiesz że to nie jest tak jak opisujesz.
Burzowy ładnie to napisał kobietę kocha się za to jaka jest.
MagdaLena1111 napisał/a:Postrzegam to dokładnie tak jak piszesz Makigigi. Coś podobnego pisał także dorias, więc więcej nast tu osób krąży wokół tego samego zagadnienia :-)
Myślę, że wstępna selekcja odbywa się na nieświadomym poziomie i jest bardziej intuicyjna, dlatego gdy rossanka uświadamia sobie, że ktoś jej się podoba to jest już kolejny bardziej świadomy etap, ale po poczynione selekcji z tego pierwszego nieświadomego poziomu mamy tutaj tylko panów w związkach,
Według mnie to jest już jakiś punkt zaczepienia i dobry materiał do samoobserwacji, żeby wyhaczyć będąc uważnym i samoświadomym, co powoduje, że odrzucam pewną kategorię facetów (w tym przypadku wolnych) na rzecz innej grupy (zajętych).
I tego nie wiem. Dzieje się to faktycznie jakoś podświadomie, kiedy to nawet nie wiem, ze ktoś jest zajęty. Jakbym to od razu wiedziała, to momentalnie uznaję Mężczyznę za zajętego i tyle.
rossanko, wątpię, żebyś na forum znalazła odpowiedź na pytanie co Ty a właściwie Twój mózg wyłuskuje z poznawanych mężczyzn w ramach automatyzmów, które przebiegają poza Twoją świadomością, co pozwala Tobie na bezpiecznym skupieniu się na grupie, która później, już w procesie świadomego myślenia i działania także zostanie odrzucona. Musisz być uważna na siebie, patrzeć na siebie w takich momentach z pozycji obserwatora, żeby dostrzec te niuanse, a i to niepewne ;-)
PS „pozycja obserwatora” Hahaha :-D robi nam się tutaj fizyka kwantowa
Dziwne, bo jak walnę tekst do dziewczyny to się rumieni po sam pempek
Chyba z zażenowania.
Burzowy napisał/a:Jakoś tak wyszło, ze to kobiety są kochane za to jakie są, więc Twój problem to tak naprawdę problem tych panów, którzy do Ciebie podbiją.
Nikt nie jest kochany za to, jaki jest. Nie wiem, skąd ten pomysl.
To Twoim zdaniem rossanko, za co w takim razie jesteśmy kochani przez inne osoby, jeśli nie za to jacy jesteśmy?
To Twoim zdaniem rossanko, za co w takim razie jesteśmy kochani przez inne osoby, jeśli nie za to jacy jesteśmy?
Dołączam do pytania. Za co Ty, Rossanko, chciałabyś pokochać faceta?
Burzowy napisał/a:Jakoś tak wyszło, ze to kobiety są kochane za to jakie są, więc Twój problem to tak naprawdę problem tych panów, którzy do Ciebie podbiją.
Nikt nie jest kochany za to, jaki jest. Nie wiem, skąd ten pomysl.
Ross co Ty piszesz?
Może to telepatia czy coś w tym rodzaju, ale dwa dni temu, nie pamiętam nawet dlaczego pomyślałam sobie, dlaczego kocham Naprędce i wiesz co sobie powiedziałam, że kocham Go za całe Jego jestestwo, nie umiałabym wyliczyć za co konkretnie, po prostu Go kocham za całokształt, za to, jakim człowiekiem jest i tyle.
Może stąd się to bierze, że niektórzy głośno mówią kocham, dopóki wszystko im pasuje- nie kolorujmy świata, bo tak jest niestety.
Nie wszyscy potrafią kochać po prostu. Ale kierunek myślenia słuszny.. reszta wychodzi w praniu.
Nie chce być zgryzliwy Ale nazwę rzeczy po imieniu masz spaczony wizerunek związku chociaz wiesz że to nie jest tak jak opisujesz.
Burzowy ładnie to napisał kobietę kocha się za to jaka jest.
Możliwe, że masz racje, jak sobie to na chłodno kalkuluję, to dochodzę do wniosku, że nie mam racji (co do takiej wizji związku). Ale rozum i serce mi się rozmijają i bądź tu mądry.
To Twoim zdaniem rossanko, za co w takim razie jesteśmy kochani przez inne osoby, jeśli nie za to jacy jesteśmy?
Teoretycznie tak powinno być, w praktyce kocha się za coś. ( tak przynajmniej wiem z doświadczenia)
Dołączam do pytania. Za co Ty, Rossanko, chciałabyś pokochać faceta?
Co to za pytanie, nie za co, tylko całego bym kochała, za to że jest po prostu.
santapietruszka napisał/a:Dołączam do pytania. Za co Ty, Rossanko, chciałabyś pokochać faceta?
Co to za pytanie, nie za co, tylko całego bym kochała, za to że jest po prostu.
Uściślij - za to, że jest, czyli dlatego, że zdecydował się być z Tobą i wreszcie jesteś w związku, czy za to, że jest, jaki jest, czyli świetnie się dogadujecie i fajnie Ci z nim?
Bo wiesz, jak chcesz pokochać kogoś za to, że on tylko jest, to możesz po prostu pokochać np. pana, u którego codziennie kupujesz ziemniaki w warzywniaku, nie sądzisz?
rossanka napisał/a:santapietruszka napisał/a:Dołączam do pytania. Za co Ty, Rossanko, chciałabyś pokochać faceta?
Co to za pytanie, nie za co, tylko całego bym kochała, za to że jest po prostu.
Uściślij - za to, że jest, czyli dlatego, że zdecydował się być z Tobą i wreszcie jesteś w związku, czy za to, że jest, jaki jest, czyli świetnie się dogadujecie i fajnie Ci z nim?
Bo wiesz, jak chcesz pokochać kogoś za to, że on tylko jest, to możesz po prostu pokochać np. pana, u którego codziennie kupujesz ziemniaki w warzywniaku, nie sądzisz?
Pogrubione - to jest to.
Pietruszko, pana od ziemniaków
santapietruszka napisał/a:rossanka napisał/a:Co to za pytanie, nie za co, tylko całego bym kochała, za to że jest po prostu.
Uściślij - za to, że jest, czyli dlatego, że zdecydował się być z Tobą i wreszcie jesteś w związku, czy za to, że jest, jaki jest, czyli świetnie się dogadujecie i fajnie Ci z nim?
Bo wiesz, jak chcesz pokochać kogoś za to, że on tylko jest, to możesz po prostu pokochać np. pana, u którego codziennie kupujesz ziemniaki w warzywniaku, nie sądzisz?
Pogrubione - to jest to.
Pietruszko, pana od ziemniaków
Czyli jednak za to, jaki jest
A co jest złego w ziemniakach? Pan od ziemniaków i tak pewnie zajęty, bo ktoś go kiedyś pokochał za to, jaki jest, a nie za to, że tanie ziemniaki ma
rossanka napisał/a:santapietruszka napisał/a:Uściślij - za to, że jest, czyli dlatego, że zdecydował się być z Tobą i wreszcie jesteś w związku, czy za to, że jest, jaki jest, czyli świetnie się dogadujecie i fajnie Ci z nim?
Bo wiesz, jak chcesz pokochać kogoś za to, że on tylko jest, to możesz po prostu pokochać np. pana, u którego codziennie kupujesz ziemniaki w warzywniaku, nie sądzisz?
Pogrubione - to jest to.
Pietruszko, pana od ziemniaków
Czyli jednak za to, jaki jest
A co jest złego w ziemniakach?
Pan od ziemniaków i tak pewnie zajęty, bo ktoś go kiedyś pokochał za to, jaki jest, a nie za to, że tanie ziemniaki ma
No tak, za to jaki jest.
I zrobiło się warzywnie.
Strony Poprzednia 1 … 9 10 11 12 13 14 15 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Podobaja mi sie sami zajęci
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024