... albo mam do czynienia z osobą, która jest maksymalnie zaślepiona, ma kisiel w głowie w wyniku relacji z mężem i kochankiem, albo jest zwykłym pospolitym trolem. Coś tu nie gra, nie przystaje.
albo z... hmm... jak by to delikatnie określić?
osobą dość prostą i nieskomplikowaną, o raczej uproszczonym pojmowaniu rzeczywistości;
do takich nic nie dociera nie dlatego, że to trudne, tylko dlatego, że one wiedzą swoje, mają to wbite do głowy i "nie kupują" żadnych innych, sensownych wytłumaczeń (tylko po co piszą na forum?);
to nie ich wina, to ograniczenia w ich umysłach... nie trzeba się złościć czy naśmiewać - trzeba współczuć;
były (i są ) tu już takie przykłady - typu Bąbelek (czy jakoś tak), Roxanka...
edit. no bo jak wytłumaczyć to, że osoba zdradzająca męża absolutnie nie czuje problemu, że to robi a powodem jest dla niej oczywiście niedobry mąż, który jednakowoż dobrze zarabia, więc można go robić w trąbę, i dalej, bezkarnie na nim pasożytować...
albo osoba, która współczuje żonie swojego kochanka... ale nie widzi w tym swojego udziału... tylko współczuje, że ta spodziewa się dziecka...
mnie osobiście historie stąd uświadamiają, że jestem chyba z kosmosu... dla mnie to niepojęte... gdyby nie to forum, nigdy bym nie uwierzyła, że takie historie się dzieją, i to wcale nie rzadko...
edit2. Autorko, a może powinnaś zachować się UCZCIWIE - tzn. przyznać w sądzie, że zdradzasz chłopa od pół roku, uzyskać rozwód z orzeczeniem o swojej winie i uczciwie, lojalnie pozwolić mu rozpocząć nowe życie bez ciebie? co ty na to? Jak myślisz, nie byłoby to fair?