Klio napisał/a:Esthere napisał/a:Fakt, fakt. :-)
Właśnie: fakt. Tylko, że Carly nie porusza się w sferze faktów, tylko w sferze chcenia i życzeń, a to zmienia perspektywę na wszystko. W wielu postach znaleźć można kwiatki typu: on tego wprost nie powiedział, ale ja wiem, że...
Ale tak jak już była mowa: najlepsza naukę wynosi się z własnych błędów. Widać Carly musi popełnić własne, żeby zauważyć wreszcie też fakty.
Klio, ja wiem jak to jest, sama byłam kobietą, która była po drugiej stronie forum, i wiem, jak to wszystko wpływa. Z jednej strony te wypowiedzi z forum niepokoją, bo pokazują pewne ciemne strony relacji, których się woli nie widzieć, z drugiej sporo się wypiera ( ale w głowie dzwoni - "czy oni na forum oby nie mają racji???" ). Gdyby spojrzeć bilansowo, to więcej się wypiera, ale po omówieniu tematu na forum już nic nie jest takie samo, coś tam w środku nie daje spokoju. Powstaje chęć - " a sprawdzę jak to jest, spróbuję". No i pomimo rad się próbuje. Żeby potem za pół roku czytać znów swój wątek i pukać się w czoło nad własną głupotą, której można było zapobiec.
Masz rację, nic nie uczy tak jak własne błędy.
Facet z opowieści Carly jest po prostu NIEUCZCIWY i chce mieć sprawy uczuciowe pod kontrolą, to on dominuje, on rozdaje karty, on wymaga, ona stawia warunki, on gra na emocjach ( " jestem taki zraniony, udowodnij, że można Ci zaufać " ) , i to jasne, że padając na podatny grunt ( kobieta niedocenona, spragniona uwagi, miłości, nieszczęśliwa ) - to działa, pierońsko działa, kobiecie to "klika", jest wyzwaniem, okazją do "zarobienia" na tę miłość, zapracowania sobie, wywalczenia jej. Do tego dochodzi atrakcyjna nutka chęci odmiany losu ( jak w baśni ) i... " żyli długo i szczesliwie".
Tymczasem- każdy nowy związek to cholerna praca, trzeba mega dojrzałości obojga, by to wyszło. Tutaj tego nie mamy. Facet zrzuca większośc odpowiedzialności na kobietę, zasłaniając się zranieniem. I ona to łyka. Pada ziarno na urodzajną glebę. Kobieta przecież z natury ma ten instynkt opiekuńczy, empatię. Ona się tym kieruje. Więcej współczuje niż osądza. A powinna dla swojego dobra ocenić to bez współczucia.
No jak można, k....a, tak się ustawić wobec kobiety jak ten gość?
Siedzi sobie z inną laską, choć mu pistoletu do głowy nikt nie przystawia i nie zmusza, i prawi o tym, jacy to będa szczęśliwi, jak ONA będzie wolna. Bo wtedy ON będzie miał pewność. A dopóki nie będzie miał- hulaj dusza, nadal ciepełko w domku ze "złą " babeczką. Jaki on szlachetny mówiąc, że on chce osoby WOLNEJ ! A efekt? Taki jak widzieliśmy? Carly czuje się winna, bo przecież nie jest wolna.
Starsznie mnie irytują wymagania faceta wobec kobiety, gdy najpierw to on nie spełnia tego standardu wobec samego siebie.
Sytuacja MEGA nierówna. bo to przecież jemu jest łatwiej wyjśc z domu ( finansowo, i nie są małzeństwem, i nie ma dzieci ) - a jej trudniej ( bo" kasa, mąż, dziecko ). Jakim trzeba być skończonym DUPKIEM i K*T*S*M, żeby tak stawiać bezczelnie warunki. Widać EGOIZM, widać jak cholera. Widać WYGODNICTWO, i chęć KONTROLI.
Nie sądzę, że z taką osobą Autorka o wiele polepszy swój los....Ale to jej życie.....
Ale jakoś mnie to strasznie porusza. Chyba się nie nadaję do takich rad, za bardzo przeżywam.