ich dwóch... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 183 ]

66 Ostatnio edytowany przez authority (2017-01-25 18:06:02)

Odp: ich dwóch...
borys666 napisał/a:

Autorko. Spotykałem się na luźnych zasadach z conajmniej dwiema mężatkami... Żadnej nie traktowałem poważnie. Przemyśl to sobie wink

A miałeś wtedy kogoś czy może byleś wolnym strzelcem ?
A wracając do sedna autorka powinna zostawić męża oraz kochanka swoją drogą on ma dziwny kodeks etyczny mu wolno zdradzać a jej nie.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: ich dwóch...

Zorija to co piszesz:

"Czy też - jakże dobrze znany schemat - codzienność, domowy "mąż", rutyna już się Autorce znudziły. Zapragnęła odmiany. Zaswędziało - przepraszam za wulgarność, ale trudno inaczej to nazwać. No i oczywiście wtedy okazało się, że mąż zły itd."

JEST NIESTETY NIE TYM CO MYSLISZ! nawet jakby to byla tylko rutyna, codziennosc a maz by mnie saznował, i czulabym sie kochana w tym malzenstwie ,dogadywalibysmy sie, to W ZYCIU ALE TO W ZYCIU  nie pakowalabym sie w romans!!
Wole kogos kto by był nudny niz kogos kto ma mnie gleboko gdzies i traktuje jako babe do za przeproszeniem do zapier....a i robienia mu dobrze.Bo ostatnio tak relacje wygladały Przychodzenie z pracy i pytanie "jest obiad" ,zero szacunku ,wyzwiska ,krzyki jak mu cos nie pasowalo,itp itd. Dzis nawet odbylam rozmowe co dalej i stwierdzil ze tego malzenstwa juz nie widzi sensu ratowac! a wiec odpowiedz prosta! co do mojego "kochanka" nie chce od niego nic wymuszac. Nie mam tylko pomysłu jak to zakonczyc. co mu napisac , moge zwyczajnie napisac ze przechodzimy do kumplowania sie jak wczesniej czyli mejli raz na miesiac. Tak tez ustalilismy ze w kazdej chwili mozemy tak zrobic( ustalalismy to wczesniej).Nie mam zamiaru nic na nim wymuszac i manipulowac bo napewno tak by sie poczuł...pod presja ze to od niego zalezy. Zobacze jak faktycznie wyjde z domu jak ON sie zachowa i czy on tez cos zmieni w swoim zyciu.Pewnie dopoki mnie nie pozna (jakies spotkania typu wyjscie do kina,czy restauracji) to nic ze swoim zyciem nie zrobi bo chcial mnie poznawac jak bede wolna..narazie takiej mozliwosci mu nie dałami szczerze nie licze glownie na niego ale NA SIEBIE.. Myslcie co chcecie....

68

Odp: ich dwóch...
carly napisał/a:

Nie mam tylko pomysłu jak to zakonczyc. co mu napisac , moge zwyczajnie napisac ze przechodzimy do kumplowania sie jak wczesniej czyli mejli raz na miesiac. Tak tez ustalilismy ze w kazdej chwili mozemy tak zrobic( ustalalismy to wczesniej).

To nie jest zakończenie. Ale jest to kolejny przykład pokazujący, że stworzyliście sobie wygodny i bezpieczny tymczasowy układ, przy czym tylko on rozumie, że to jest układ i ma swoją datę ważności...
Kiedy zrozumie, że już nic nie będzie stało na przeszkodzie abyście byli razem w związku zobaczysz jak szybko przypomni mu się ustalenie, że w każdej chwili możecie stać się maijlowymi "przyjaciółmi" wink

carly napisał/a:

Pewnie dopoki mnie nie pozna (jakies spotkania typu wyjscie do kina,czy restauracji) to nic ze swoim zyciem nie zrobi bo chcial mnie poznawac jak bede wolna..narazie takiej mozliwosci mu nie dałami szczerze nie licze glownie na niego ale NA SIEBIE.. Myslcie co chcecie....

Kobieto, on już Cię poznał. Już wie wszystko, już wie jak Ciebie sklasyfikować w gamie swoich znajomości. Tymczasem Tobie się wydaje, że jak zasłużysz na miłość to on taką miłością Cię obdarzy i będziecie żyli długo i szczęśliwie... Zacznij rzeczywiście liczyć na siebie i dbać o siebie, a nie tylko pisać o tym.

69

Odp: ich dwóch...

Po przeczytaniu wszystkic h twoich postów nareszcie załapałem ,że ten romans jest tylko wirtualny.Niech mi ktoś powie ,że mam rację.Boże mój drogi ,ja jednak nie nađążam. Dla mnie stwierdzenie "od sześciu miesięcy mam romans" to jest oczywiste że fizyczny, namacalny  oczywiśnie. Ale mnie pomroczność jasna dopadła Jezu kochany,szkoda słów.

70

Odp: ich dwóch...

Teufel...ten romans nie jest wirtualny...od wirtualnej znajomosci zaczynalismy...

71

Odp: ich dwóch...

Carly mam jedno pytanie,ile masz lat?Możesz odpowiedzieć?

72

Odp: ich dwóch...

a jakie to ma znaczene ile lat mam ...? 34...

73

Odp: ich dwóch...

A mnie w głowie szumi i ciągle powraca jak refren jedno zdanie ,napisane przez Autorkę gdzieś wcześniej " Odsunę się od niego CIEKAWE CO WTEDY ZROBI" sad
No i mamy całość tematu - nie stawanie na nogi , nie ogarniecie się tylko zwykła manipulacja sad

74

Odp: ich dwóch...

Przypomnialo mi sie jak mi kiedys powiedzial ze nie zaangazuje sie dopoki wie ze jestem z NIM...ale moze faktycznie jakby cos czul to by sie nie bał ,tylko  komunikował...wiem ze to usprawiedliwianie ale moze ślad po byłej kochance w ktorej sie zakochał sprawił ze jest ostrozny...?

75

Odp: ich dwóch...

Nie. To krótkie wyjaśnienie dlaczego na chwile obecną nie możesz niczego od niego oczekiwać. Ani deklaracji, ani planów, ani jakichkolwiek konkretów świadczących o tym, że  chce z Tobą być. A na chwilę późniejszą? Kto wie. Sama przecież pisałaś, że wy się poznać musicie wink Będziesz się bardzo starała żeby Cię poznał, żeby docenił i w ogóle, i z czasem zobaczysz owoc swoich starań o niego... figę.

Przyjrzyj się uważnie temu co Ci mówił do tej pory, a dostrzeżesz wyraźnie ruchome piaski, które znikną w momencie gdy przestaniesz być z mężem. Wtedy ruchomy piasek znajdzie wiele innych powodów, dla których wam nie po drodze, a gdy doprowadzisz go do ostateczności przypomni mu się ustalenie, że możecie być tylko mailowymi przyjaciółmi.
Historia o  jakiejś tam byłej jest zasłoną dymną. Czy stosuje ją tylko wobec Ciebie czy osiągnął również mistrzostwo w manipulowaniu i usprawiedliwianiu samego siebie trudno stwierdzić. Gdyby chciał z Tobą cokolwiek tworzyć to cały tabun byłych, które w jakiś sposób go skrzywdziły nie stałby na drodze. Sama usilnie szukasz usprawiedliwień dla jego i swojej tchórzliwej postawy. Szukający w końcu znajdzie wink

76

Odp: ich dwóch...

Napislam dzis do niego co by zrobil gdybym z nim chciala byc czy sie zakochala
Otrzymalam odp ze "oboje pragniemy uczucia,milosci i spokojnego zwiazku.kazdy taki impuls pobudza nas do jakiegos dzialania.Ze ja wymagam zeby sie okresli co dalej i obiecal ze bedzie przy mnie jak odejde od meza ,on chce kogos wolnego i nie bezie mial problemow zwiazanych z mezem partnerki.Dziecko mu nie przeszkadza bo sam chce miec kogos kim bedzie mogl sie zajmowac ,oddac czesc swojego czasu,ze stara sie byc ostrozny,ze czlowiek uczy sie na bledach..

77

Odp: ich dwóch...

Rzeczywiście człowiek najlepiej uczy się na własnych błędach. Ucz się więc.

78

Odp: ich dwóch...
carly napisał/a:

Napislam dzis do niego co by zrobil gdybym z nim chciala byc czy sie zakochala
Otrzymalam odp ze "oboje pragniemy uczucia,milosci i spokojnego zwiazku.kazdy taki impuls pobudza nas do jakiegos dzialania.Ze ja wymagam zeby sie okresli co dalej i obiecal ze bedzie przy mnie jak odejde od meza ,on chce kogos wolnego i nie bezie mial problemow zwiazanych z mezem partnerki.Dziecko mu nie przeszkadza bo sam chce miec kogos kim bedzie mogl sie zajmowac ,oddac czesc swojego czasu,ze stara sie byc ostrozny,ze czlowiek uczy sie na bledach..

1."On chce kogoś wolnego" , a sam nie jest wolny.
2. Znowu masz tylko SŁOWA, słowa, a nie fakty.
3. To nie zmienia faktów, że na grząski grunt się wybierasz Carly...- JEGO mieszkanie, JEGO kredyt, pamiętasz???
4. Fakt, że on mieszka z nią, taką " złą" , choć mógłby się wyprowadzić, jest nadal NIEZROZUMIAŁY i PODEJRZANY.
Carly-
chcemy wiedzieć DLACZEGO i JAK TO UZASADNIĆ. Pomimo stawianych tu pytań, nie było odpowiedzi od Ciebie logicznej.
Więc jeszcze raz-
DLACZEGO DOROSŁY FACET JEST W ZWIĄZKU Z INNĄ KOBIETĄ, MIESZKA Z NIĄ, PŁACI  Z NIĄ RACHUNKI, I WYMAGA OD CIEBIE ABYŚ TO TY BYŁA WOLNA, SKORO TO TY MASZ WIĘCEJ DO STRACENIA (RODZINA).
CZY TO UCZCIWE???

79

Odp: ich dwóch...

Co do punktu 3 i 4, to sie nie przejmuj. Carly nie zamieszka u niego i on się nie wyprowadzi.
Słowa pomimo, że tylko słowa, to jednak powiedziały już wszystko o tym co jest teraz i co będzie:

Carly napisał/a:

On tez jak stwierdzil narazie nie ma motywacji do wyprowadzki bo juz kiedys rozmawialismy ze najpierw musialby sie zakochac i wiedziec ze ktos chce byc z nim a dopiero pozniej wyprowadzki. [...]  stwierdzil ze duzo zalezy ode mnie ale jednoczesnie nie chce czuc presji mojej przyszlosci ,ze jak cos sie nie uda to bede miala pretensje do niego.

Ja nie mam żadnych wątpliwości jak to się skończy. Wbrew pozorom on wyraźnie mówi jakie są jego intencje i rzeczywiste uczucia. Potrzeba wiele dobrej woli, pobożnych życzeń i dopowiadania sobie rzeczy których nie ma, żeby mieć nadzieję na happy end w tym przypadku.

Odp: ich dwóch...
carly napisał/a:

Napislam dzis do niego co by zrobil gdybym z nim chciala byc czy sie zakochala
Otrzymalam odp ze "oboje pragniemy uczucia,milosci i spokojnego zwiazku.kazdy taki impuls pobudza nas do jakiegos dzialania.Ze ja wymagam zeby sie okresli co dalej i obiecal ze bedzie przy mnie jak odejde od meza ,on chce kogos wolnego i nie bezie mial problemow zwiazanych z mezem partnerki.Dziecko mu nie przeszkadza bo sam chce miec kogos kim bedzie mogl sie zajmowac ,oddac czesc swojego czasu,ze stara sie byc ostrozny,ze czlowiek uczy sie na bledach..

Załóżmy, że wszystko idzie wg Twojego planu. Co dalej? Co to znaczy "on chce kogoś wolnego bez problemów związanych z mężem partnerki"? Przecież wiadomym jest, że będą problemy, kontakty.  Co oznacza, że dziecko mu nie przeszkadza? To nie jest pies. Czy on w ogóle zna Twoje dziecko? Chyba nie. Kobieto, czy Ty w ogóle wiesz w co chcesz się wpakować?

Zakładam, że będzie tak: odejdziesz z hukiem od męża ( albo on Cię po prostu wyrzuci). Będziesz mieszkać kątem u rodziców, czekając na ruch kochanka. Niestety tego się nie doczekasz, bo on powie, że teraz, przed rozwodem to najlepiej  w ogóle się nie spotykajcie, bo tylko będą problemy.
Zostaniesz sama, bez niczego.  Jeśli boisz się wzięcia odpowiedzialności za swoje życie i dziecka, to będziesz w czarnej d..pie. Jeśli potrafisz być silna i niezależna, masz doskonałą okazję zacząć żyć tak, jak zawsze chciałaś. Odstaw obydwu, zacznij myśleć o sobie i dziecku, bo chyba o nim całkowicie w tym wszystkim zapomniałaś.

81 Ostatnio edytowany przez Esthere (2017-01-26 12:12:56)

Odp: ich dwóch...
Klio napisał/a:

Co do punktu 3 i 4, to sie nie przejmuj. Carly nie zamieszka u niego i on się nie wyprowadzi.
Słowa pomimo, że tylko słowa, to jednak powiedziały już wszystko o tym co jest teraz i co będzie:

Carly napisał/a:

On tez jak stwierdzil narazie nie ma motywacji do wyprowadzki bo juz kiedys rozmawialismy ze najpierw musialby sie zakochac i wiedziec ze ktos chce byc z nim a dopiero pozniej wyprowadzki. [...]  stwierdzil ze duzo zalezy ode mnie ale jednoczesnie nie chce czuc presji mojej przyszlosci ,ze jak cos sie nie uda to bede miala pretensje do niego.

Ja nie mam żadnych wątpliwości jak to się skończy. Wbrew pozorom on wyraźnie mówi jakie są jego intencje i rzeczywiste uczucia. Potrzeba wiele dobrej woli, pobożnych życzeń i dopowiadania sobie rzeczy których nie ma, żeby mieć nadzieję na happy end w tym przypadku.


Aaa, nie doczytałam tego. Teraz już wiem, o co kaman.
Facet jest EGOISTĄ. Kobita ma się dla niego poświęcić.
Kobita ma być pewniakiem.
Kobita ma nie mieć pretensji ( wszak on nic nie obiecuje ).

Dla mnie to brzmi tak,
jakby ktoś powiedział-

wpłać całą forsę pod budowę domu,
podpisz umowę,
ale w razie jak nie wyjdzie z budową,
nie miej nic do mnie!

Słychać jak cholera-
"zagwarantuj mi coś, ale JA TOBIE NIE GWARANTUJĘ NICZEGO ".

82

Odp: ich dwóch...

Aaaa, no i jeszcze ten fragment, który przebija wszystko, ale i wszystko tłumaczy, słowo-klucz, słowo - wytrych:

" on najpierw musiałby się zakochać".

Aaaa! Noooo taaak!
BINGO!

A zakochał się? Bo to wyraźnie brzmi tak jak jest napisane-
NAJPIERW MUSIAŁBY SIĘ ZAKOCHAĆ.

Najpierw musiałby....

Fakt, fakt. :-)

83

Odp: ich dwóch...
Esthere napisał/a:

Fakt, fakt. :-)

Właśnie: fakt. Tylko, że Carly nie porusza się w sferze faktów, tylko w sferze chcenia i życzeń, a to zmienia perspektywę na wszystko. W wielu postach znaleźć można kwiatki typu: on tego wprost nie powiedział, ale ja wiem, że... big_smile
Ale tak jak już była mowa: najlepsza naukę wynosi się z własnych błędów. Widać Carly musi popełnić własne, żeby zauważyć wreszcie też fakty.

84

Odp: ich dwóch...

Dziewczyny...załozylam ten post wlasnie dlatego ze mialam watpliwosci co do tej relacji...niby tak ładnie gadał, cos czuł itp ale to sie kupy dupy nie trzymało. Teraz juz wiem ze to zakończę. I nie będę miec zadnych oczekiwań i nie bede wchodzić w cos co nie daje mi zadnej gwarancji. Facet najwyrazniej jaj nie ma.A ja potrzebuje kogos z jajami. Moj maz tez nie lepszy...on na terapie nie pojdzie bo to sie nie uda..Wysle ich do diabła, jednego i drugiego. Muszę pomyśleć o sobie i dziecku a nie o palantach którzy za nic nie chcą wziąć odpowiedzialności. Naiwna byłam-pora z tym skończyć. Dzięki !!!

85

Odp: ich dwóch...
Klio napisał/a:
Esthere napisał/a:

Fakt, fakt. :-)

Właśnie: fakt. Tylko, że Carly nie porusza się w sferze faktów, tylko w sferze chcenia i życzeń, a to zmienia perspektywę na wszystko. W wielu postach znaleźć można kwiatki typu: on tego wprost nie powiedział, ale ja wiem, że... big_smile
Ale tak jak już była mowa: najlepsza naukę wynosi się z własnych błędów. Widać Carly musi popełnić własne, żeby zauważyć wreszcie też fakty.


Klio, ja wiem jak to jest, sama byłam kobietą, która była po drugiej stronie forum, i wiem, jak to wszystko wpływa. Z jednej strony te wypowiedzi z forum niepokoją, bo pokazują pewne ciemne strony relacji, których się woli nie widzieć, z drugiej sporo się wypiera ( ale w głowie dzwoni - "czy oni na forum oby nie mają racji???" ). Gdyby spojrzeć bilansowo, to więcej się wypiera, ale po omówieniu tematu na forum już nic nie jest takie samo, coś tam w środku nie daje spokoju. Powstaje chęć - " a sprawdzę jak to jest, spróbuję". No i pomimo rad się próbuje. Żeby potem za pół roku czytać znów swój wątek i pukać się w czoło nad własną głupotą, której można było zapobiec.

Masz rację, nic nie uczy tak jak własne błędy.
Facet z opowieści Carly jest po prostu NIEUCZCIWY i chce mieć sprawy uczuciowe pod kontrolą, to on dominuje, on rozdaje karty, on wymaga, ona stawia warunki, on gra na emocjach ( " jestem taki zraniony, udowodnij, że można Ci zaufać " ) , i to jasne, że padając na podatny grunt ( kobieta niedocenona, spragniona uwagi, miłości, nieszczęśliwa ) - to działa, pierońsko działa, kobiecie to "klika", jest wyzwaniem, okazją do "zarobienia" na tę miłość, zapracowania sobie, wywalczenia jej. Do tego dochodzi atrakcyjna nutka chęci odmiany losu ( jak w baśni ) i... " żyli długo i szczesliwie".
Tymczasem- każdy nowy związek to cholerna praca, trzeba mega dojrzałości obojga, by to wyszło. Tutaj tego nie mamy. Facet zrzuca większośc odpowiedzialności na kobietę, zasłaniając się zranieniem. I ona to łyka. Pada ziarno na urodzajną glebę. Kobieta przecież z natury ma ten instynkt opiekuńczy, empatię. Ona się tym kieruje. Więcej współczuje niż osądza. A powinna dla swojego dobra ocenić to bez współczucia.
No jak można, k....a, tak się ustawić wobec kobiety jak ten gość?
Siedzi sobie z inną laską, choć mu pistoletu do głowy nikt nie przystawia i nie zmusza, i prawi o tym, jacy to będa szczęśliwi, jak ONA będzie wolna. Bo wtedy ON będzie miał pewność. A dopóki nie będzie miał- hulaj dusza, nadal ciepełko w domku ze "złą " babeczką. Jaki on szlachetny mówiąc, że on chce osoby WOLNEJ ! A efekt? Taki jak widzieliśmy? Carly czuje się winna, bo przecież nie jest wolna.
Starsznie mnie irytują wymagania faceta wobec kobiety, gdy najpierw to on nie spełnia tego standardu wobec samego siebie.
Sytuacja MEGA nierówna. bo to przecież jemu jest łatwiej wyjśc z domu ( finansowo, i nie są małzeństwem, i nie ma dzieci ) - a jej trudniej ( bo" kasa, mąż, dziecko ). Jakim trzeba być skończonym DUPKIEM i K*T*S*M, żeby tak stawiać bezczelnie warunki. Widać EGOIZM, widać jak cholera. Widać WYGODNICTWO, i chęć KONTROLI.
Nie sądzę, że z taką osobą Autorka o wiele polepszy swój los....Ale to jej życie.....
Ale jakoś mnie to strasznie porusza. Chyba się nie nadaję do takich rad, za bardzo przeżywam.

86

Odp: ich dwóch...
carly napisał/a:

Dziewczyny...załozylam ten post wlasnie dlatego ze mialam watpliwosci co do tej relacji...niby tak ładnie gadał, cos czuł itp ale to sie kupy dupy nie trzymało. Teraz juz wiem ze to zakończę. I nie będę miec zadnych oczekiwań i nie bede wchodzić w cos co nie daje mi zadnej gwarancji. Facet najwyrazniej jaj nie ma.A ja potrzebuje kogos z jajami. Moj maz tez nie lepszy...on na terapie nie pojdzie bo to sie nie uda..Wysle ich do diabła, jednego i drugiego. Muszę pomyśleć o sobie i dziecku a nie o palantach którzy za nic nie chcą wziąć odpowiedzialności. Naiwna byłam-pora z tym skończyć. Dzięki !!!

Proszę bardzo, choć poczekajmy z hurraoptymizmem. Jest różnica między postanowieniem a konsekwentnym działaniem zgodnie z postanowieniem. Biorąc pod uwagę Twoje dotychczasowe zaślepienie i uzależnienie emocjonalne od kochanka upłynie jeszcze trochę wody zanim rzeczywiście zaczniesz postępować zgodnie z postanowieniem, o ile w ogóle... Ale życzę mimo wszystko trzeźwości umysłu i postawienia siebie i dziecka jako priorytetów.

Esthere napisał/a:

Siedzi sobie z inną laską, choć mu pistoletu do głowy nikt nie przystawia i nie zmusza, i prawi o tym, jacy to będa szczęśliwi, jak ONA będzie wolna. Bo wtedy ON będzie miał pewność. A dopóki nie będzie miał- hulaj dusza, nadal ciepełko w domku ze "złą " babeczką. Jaki on szlachetny mówiąc, że on chce osoby WOLNEJ ! A efekt? Taki jak widzieliśmy? Carly czuje się winna, bo przecież nie jest wolna.
Starsznie mnie irytują wymagania faceta wobec kobiety, gdy najpierw to on nie spełnia tego standardu wobec samego siebie.
Sytuacja MEGA nierówna. bo to przecież jemu jest łatwiej wyjśc z domu ( finansowo, i nie są małzeństwem, i nie ma dzieci ) - a jej trudniej ( bo" kasa, mąż, dziecko ). Jakim trzeba być skończonym DUPKIEM i K*T*S*M, żeby tak stawiać bezczelnie warunki. Widać EGOIZM, widać jak cholera. Widać WYGODNICTWO, i chęć KONTROLI.

Różnie z tym może być. Być może sytuacja jest tak nierówna i warunki tak bezczelne bo potrzebna jest kontrola, wygoda i interes własny na pierwszym miejscu, a być może... sytuacja jest tak nierówna i warunki tak bezczelne, żeby zniechęcić ją do działania w kierunku związku z nim. Rzuca jej kłody pod nogi nie po to, żeby się sprawdziła i zasłużyła, ale właśnie po to żeby się potknęła i żeby mógł powiedzieć: a widzisz! wiedziałem! umywam ręce! nie zasłużyłaś! nie zakocham się wink
Wydaje mi się, że to wszystko ma służyć właśnie zniechęceniu, a nie zachęceniu. Obecna sytuacja pasuje mu ze wszech miar, po co to zmieniać?
Wielkich porywów uczucia i zaangażowania nie widać, więc raczej nie chodzi mu o zmianę sytuacji...

87

Odp: ich dwóch...

Jeszcze to co chce napisac z tym zaangazowaniem to oboje napisalismy ze nie bedziemy sie angazować bo znamy swoje polozenie,ze narazie nic nie bedziemy zmieniac w swoim zyciu .Oboje to ustalalismy ...chociaz faktem jest ze on wczesniej juz napomnkął ze angazowac sie nie bedzie poki jestem z kims..noi ta ostroznosc jego..

88

Odp: ich dwóch...

Różnie z tym może być. Być może sytuacja jest tak nierówna i warunki tak bezczelne bo potrzebna jest kontrola, wygoda i interes własny na pierwszym miejscu, a być może... sytuacja jest tak nierówna i warunki tak bezczelne, żeby zniechęcić ją do działania w kierunku związku z nim. Rzuca jej kłody pod nogi nie po to, żeby się sprawdziła i zasłużyła, ale właśnie po to żeby się potknęła i żeby mógł powiedzieć: a widzisz! wiedziałem! umywam ręce! nie zasłużyłaś! nie zakocham się wink
Wydaje mi się, że to wszystko ma służyć właśnie zniechęceniu, a nie zachęceniu. Obecna sytuacja pasuje mu ze wszech miar, po co to zmieniać?
Wielkich porywów uczucia i zaangażowania nie widać, więc raczej nie chodzi mu o zmianę sytuacji...

O tym nie pomyślałam, ale wiesz, że to bardzo ma sens???
Ja byłam w takiej relacji.
Facet mnie poznał na portalu, i przez pół roku były wypominki, czy można mi zaufać, skoro mnie poznał w TAAAKIM miejscu,
jak się skończyły te wypominki, bo materiał się zmęczył, były argumenty, że mam zmienne nastroje ( "czy można zaufać osobie, która rano się uśmiecha, a wieczorem płacze? " ). Jak dołożyłam starań, żeby nie mieć zmiennych nastrojów, ani nie miałam żadnych portali, znajomości, to szukał dalej, co by tu znaleźć. Twarda byłam sztuka, bo po pół roku gość zrozumiał, że niczego na mnie nie znajdzie. To wtedy zaczął się wycofywać. Przeszłam wszystkie przeszkody jak ten chomik na wybiegu. Paradoksalnie, jak zobaczył, że MOŻNA mi zaufać, to zwiał. Póki były wątpliwości, to rzekomo "wahał się". Oczywiście wahał się, czy zakończyć małzęństwo. Jak tylko się przekonał, że jestem OK, tak wahania się skończyły.
Tak, Klio, masz rację, masz cholerną rację. Czasem ktoś komuś stawia jakies wymagania tylko po to, żeby zyskać na czasie, a niekiedy w paradoksalnie chorej nadziei , że ta osoba gdzieś się potknie, i to da argument Bogusia Lindy - " " CZEMU ODESZŁA ? BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA".

Delikwent z opowieści Carly może tak gadać, bo może do końca nie wierzyć, że ona się rozejdzie z mężem. Jak się rozejdzie, to powstaną nowe wyzwania. I czekanie aż ona się wyłoży, żeby na koniec móc powiedzieć : " a jednak nie myliłem się, dobrze, że się nie angażowałem TO ZŁA KOBIETA BYŁA ".

89

Odp: ich dwóch...

Acha ..i mowil jeszcze ze nie wymaga ode mnie zebym odeszla od meza bo to tylko moja decyzja, ze on chce zebym cos zmienila w swoim zyciu dla siebie i dziecka, a nie uzalezniala swojego odejscia od niego. Ze jak odejde od meza to bede miala nowe mozliwosci,moze poznam kogos.

90

Odp: ich dwóch...
carly napisał/a:

Jeszcze to co chce napisac z tym zaangazowaniem to oboje napisalismy ze nie bedziemy sie angazować bo znamy swoje polozenie,ze narazie nic nie bedziemy zmieniac w swoim zyciu .Oboje to ustalalismy ...chociaz faktem jest ze on wczesniej juz napomnkął ze angazowac sie nie bedzie poki jestem z kims..noi ta ostroznosc jego..

To nie jest ostrożność. Zakładając, że jest to ostrożność, zakładasz, że tak naprawdę on chce być z Tobą, ale potrzebuje asekuracji. Ja uważam jednak, że on nie chce być z Tobą i zabezpiecza się zawczasu przed pretensjami oraz przygotowuje sobie drogę szybkiego odwrotu na wypadek gdybyś chciała zbyt wiele.
Nie zaangażował się, nie zakochał się, musi Cię poznać... big_smile Carly, obudź się.

carly napisał/a:

Acha ..i mowil jeszcze ze nie wymaga ode mnie zebym odeszla od meza bo to tylko moja decyzja, ze on chce zebym cos zmienila w swoim zyciu dla siebie i dziecka, a nie uzalezniala swojego odejscia od niego. Ze jak odejde od meza to bede miala nowe mozliwosci,moze poznam kogos.

Umył już ręce big_smile
Tu nie ma nic. Żadnych głębszych uczuć, żadnego zaangażowania, żadnego poczucia odpowiedzialności, żadnych planów. Na jakich podstawach Ty kiedykolwiek zakładałaś że będziecie razem? o.O\

Esthere, dokładnie tak.

91

Odp: ich dwóch...
carly napisał/a:

Jeszcze to co chce napisac z tym zaangazowaniem to oboje napisalismy ze nie bedziemy sie angazować bo znamy swoje polozenie,ze narazie nic nie bedziemy zmieniac w swoim zyciu .Oboje to ustalalismy ...chociaz faktem jest ze on wczesniej juz napomnkął ze angazowac sie nie bedzie poki jestem z kims..noi ta ostroznosc jego..

Ta ostrozność tak Cię wzrusza? Żal Ci biednego Misia, że on taki zraniony? Czujesz tę adrenalinę na myśl, że może właśnie to TY będziesz tą, która mu UDOWODNI, że warto jej zaufać? Że jakoś przebijesz ten jego pancerz?

Widzę, że jak te dwa kochające gołąbki, dogadaliście się zgodnie, widzę tu wątek miłości romantycznej " nie będziemy się angażować, bo znamy swoje położenie". Ochh, ta miłość, w której są przeszkody, miłośc zawsze zwycięża. ;-)

A nie było mu powiedzieć-
"słuchaj, przemyślałam to wszystko, to nieuczciwe, co robisz, to słabe, niemęskie.
POSTANAWIAM W CHOLERĘ DAĆ SOBIE SPOKÓJ i z moim mężem nieudacznikiem i z tobą, pożal się Boże, Romeem- obrzydliwie asekuranckim egoistą i cwaniakiem. "

92

Odp: ich dwóch...

Ja pierdzielę!!!! " Może poznasz kogoś".
O shitttt!!!!

No to wyjaśnione i pozamiatane.

Pieprzony Romeo w końcu raz konkretnie coś napisał.
Jasno, wyraźnie.

Co za świnia.
Podupczył sobie a teraz, jak Autorka napomyka o potencjalnej zmianie-
" może poznasz kogoś" !!!!!!

Coś jeszcze Carly potrzeba???? Coś jeszcze chcesz wiedzieć???
Nie jesteś wqrwiona?

Taaak, pisz mu delikutaśnie dalej, że taaak, bla bla, w naszej sytuacji to jest zrozumiałe,
pogłaskaj go po główce,

a on Cię obraża, totalnie obraża!!!

93

Odp: ich dwóch...

" Będziesz miała nowe możliwości".
Słyszałaś???

Słyszysz, co on do Ciebie mówi???

" Jak się rozwiedziesz, to na pewno ktoś się znajdzie, kogoś poznasz,
nie płacz za mną, Mała! "

94

Odp: ich dwóch...

Nie chce po chamsku konczyc tej relacji. Oswiadcze mu jak bedziemy rozmawiac przez tel ze wyprowadzam sie z domu i zaczynam nowe zycie, ze zamierzam skupic sie w 100% na dziecku sobie i pracy, ze otworza sie przede mna nowe mozliwoscii jak to stwierdziles i zamierzam z tych mozliwosci korzystac. Ze byc moze z czasem poznam kogos kto bedzie pewny swoich uczuc do mnie i bedzie wiedzial czego chce. Dodam tez ze jego zadna wolna kobieta nie potraktuje powaznie dopoki bedzie mieszkal ze swoja dziewczyna i jesli chce dalej tak zyc to niech zyje ale ja zamierzam spotykac sie z kims wolnym.

95

Odp: ich dwóch...
Esthere napisał/a:

" Będziesz miała nowe możliwości".
Słyszałaś???

Słyszysz, co on do Ciebie mówi???

" Jak się rozwiedziesz, to na pewno ktoś się znajdzie, kogoś poznasz,
nie płacz za mną, Mała! "

Dokładnie. Skąd się więc wziął pomysł, że będziecie razem? Niepojęte... o.O Przecież czarno na białym dał Ci jasno do zrozumienia, że nie chce być z Tobą. Jako kochankowie i umilacze czasu ok, ale nic więcej. Niech zgadnę, cały ten misterny scenariusz waszej relacji i wspólnej przyszłości wziął sięz : on tego nie powiedział wprost, ale ja wiem... wink big_smile

96

Odp: ich dwóch...
carly napisał/a:

Nie chce po chamsku konczyc tej relacji. Oswiadcze mu jak bedziemy rozmawiac przez tel ze wyprowadzam sie z domu i zaczynam nowe zycie, ze zamierzam skupic sie w 100% na dziecku sobie i pracy, ze otworza sie przede mna nowe mozliwoscii jak to stwierdziles i zamierzam z tych mozliwosci korzystac. Ze byc moze z czasem poznam kogos kto bedzie pewny swoich uczuc do mnie i bedzie wiedzial czego chce. Dodam tez ze jego zadna wolna kobieta nie potraktuje powaznie dopoki bedzie mieszkal ze swoja dziewczyna i jesli chce dalej tak zyc to niech zyje ale ja zamierzam spotykac sie z kims wolnym.

Mówiłam, że skończy się na łzawych wiadomościach... big_smile

"nie chcę po chamsku kończyć", bo nawet jeśli on mnie chamsko traktuje, to tak naprawdę nie tak bardzo chamsko wink i może w przyszłości coś z tego wyjdzie, więc po co kończyć, kiedy można się trochę oddalić... (o czym była mowa już wcześniej wink )

A potem potok słów, który ma mu wyjaśnić dokładnie na czym stoi i niech korzysta z propozycji, bo jeśli poczeka zbyt długo, to poznam kogoś i wtedy już tak łatwo mu nie będzie wink

Na koniec wjechanie na sumienie i ambicję big_smile żeby decydował już teraz!

Carly big_smile Tak jak mówiłam, od postanowienia, do działania zgodnie z postanowieniem daleka droga. To jest właśnie wiadomość z serii: napiszę i zobaczę jak zareaguje...

97

Odp: ich dwóch...

Mow co chcesz Klio ale dla mnie to zakonczenie smile

98

Odp: ich dwóch...

Nie wydaje mi się, ale niech Ci będzie. Powiem Ci jednak jak on potraktuje Twoje „zakończenie”: jako zagajenie do dalszego kontaktu big_smile Będzie trochę dramy w waszych wiadomościach, bo skoro Ty teraz robisz push, to on zrobi pull. Ale kiedy wpadniessz w pułapkę pull, skończy się na jego push. Dlatego dobrze by dla Ciebie było gdyby zakończenie była naprawdę zakończeniem.

99

Odp: ich dwóch...
carly napisał/a:

Nie chce po chamsku konczyc tej relacji. Oswiadcze mu jak bedziemy rozmawiac przez tel ze wyprowadzam sie z domu i zaczynam nowe zycie, ze zamierzam skupic sie w 100% na dziecku sobie i pracy, ze otworza sie przede mna nowe mozliwoscii jak to stwierdziles i zamierzam z tych mozliwosci korzystac. Ze byc moze z czasem poznam kogos kto bedzie pewny swoich uczuc do mnie i bedzie wiedzial czego chce. Dodam tez ze jego zadna wolna kobieta nie potraktuje powaznie dopoki bedzie mieszkal ze swoja dziewczyna i jesli chce dalej tak zyc to niech zyje ale ja zamierzam spotykac sie z kims wolnym.

No, tylko nie licz, że on coś zmieni, jak Ty będziesz wolna. Jakbyś chciała czasem tymi słowami wywołać jakąs refleksję czy działanie, to nie wywołasz.
Wiesz, ja nie jestem ani wredna, ani kategoryczna, ja w ogóle stronię od takich mocnych stwierdzeń, proroctw, czarnowidztwa, ja wierzę w ludzi, chcę, żeby ludzie się opamietywali, kochali, niech żyją razem, niech się spełni, ale w tym wypadku niestety WIEM, że nic z tego nie będzie. On Ci to właśńie napisał, już go strach w gaciach obleciał, że jakąs odpowiedzialnośc trzeba będzie brać po pół roku dupczenia, i się wycofuje.
Nie dziwi mnie, od początku pisałam Ci, że on uprawia spychologię, nie chce brać odpowiedzialności, i potwierdziło się, nie weźmie. Dziwi mnie natomiast Twój spokój. Albo masz nadzieję jeszcze, że on coś zrobi, albo jeszcze w szoku nie przetworzyłaś rzeczywistości. Facet CIĘ UROBIŁ, wkręcił, oszukał, strojąc się w szlachetne piórka, jakby to on dokonał zmiany, gdybyś tylko była wolna, że kupiłby mieszkanie, że możesz być Ty i dziecko, że to, że sramto. I stało się tak, jak pisała KLIO - jak tylko ruszyłaś temat poważniej, on juz na pozycji asekuranckiej, i to na bezczela - już Ci mówi teraz- " ktoś tam się znajddzie, będa nowe możliwości, kogoś poznasz".
Widzisz teraz, ile to było warte?
Widzisz, że na forum są mądrzy ludzie?
Normalną psychologiczną reakcją teraz powinna być Twoja wściekłość, żal, smutek. Nie masz ich, bo do Ciebie coś jeszcze nie dotarło.
ON CIĘ OSZUKAŁ. WYKORZYSTAŁ.
Po prostu.

100

Odp: ich dwóch...
Esthere napisał/a:

do Ciebie coś jeszcze nie dotarło.

Też mam takie odczucia, ale już on się postara, żeby dotarło...

101

Odp: ich dwóch...
Klio napisał/a:
Esthere napisał/a:

do Ciebie coś jeszcze nie dotarło.

Też mam takie odczucia, ale już on się postara, żeby dotarło...

Pewnie. Facet w końcu traci okazję do podupczenia w ramach relaksu.
opcje-
1. Będzie jeszcze mamił, udawał zranionego i zablokowanego na uczucia ( to usprawiedliwi brak jego progresu )
i umówi się na bzykanko, wszak fajnie było. :-)
2. Zmyje się już teraz, bo zapachniało czymś poważnym, a w gaciach już ciężko, bo odpowiedialnośc za cokolwiek się szykuje.
3. Stworzy wizerunek szlachetnego kochanka- romantyka, pisząc czasem coś łzawie, oczywiście na boku rozglądając się za nową ofiarą, bezpieczną, czyt. zamęzną czy inną zajętą - to daje luz, że można bzykać bez całego związkowego balastu, jaki się szykuje z Carly. I można nic nie zmieniać. żyć jak dotąd. Miodzio. :-)

102

Odp: ich dwóch...

To co byscie mu powiedzialy? np od dzwoni i co mam mu powiedziec ?

103

Odp: ich dwóch...
carly napisał/a:

To co byscie mu powiedzialy? np od dzwoni i co mam mu powiedziec ?

No wiesz, wymykasz się, to dzwoni, panika, bo tak fajnie było.
Znam to. Ograny numer, stwarzający mozne pozory, że może on jednak, coś....

W końcu to, Carly, że on jednak się rakiem wycofał, robi mu DYSONANS, gośc widzi , że jednak jest nieuczciwy,
sam przed sobą będzie dążył do tego, żeby ten obraz zamazać,
on pójdzie teraz w "szlachetność", żebyś czasem o nim źle nie myślała.

Ja bym mu powiedziała, że to słabe wszystko, słabe, żałosne,
że to koniec spotkań na dupczenie, że już nie jestem zainteresowana.

Ale to ja.

104

Odp: ich dwóch...
carly napisał/a:

To co byscie mu powiedzialy? np od dzwoni i co mam mu powiedziec ?

Wiedziałabyś gdyby Twoje wcześniejsze postanowienie było szczere i gdybyś chciała zakończyć. Tymczasem misternie cedzisz słowa, wybierasz formę, która jest jednocześnie niby oddaleniem, ale w rzeczywistości zaproszeniem. I na koniec nie wiesz jak zareagować gdy on zareaguje, bo te mosty trzeba przecież utrzymać wink
Każdy umie zakończyć, gdy chce zakończyć. Zwykłe "to koniec i nie kontaktuj się więcej proszę" stanowiłoby jakiś sensowny początek, a następnie trzeba byłoby się tego trzymać Tymczasem Ty nie chcesz kończyć, Ty chcesz się "trochę oddalić", więc moje gadki na nic.

105 Ostatnio edytowany przez Zorija (2017-01-26 14:22:25)

Odp: ich dwóch...
Pokręcona Owieczka napisał/a:
carly napisał/a:

Napislam dzis do niego co by zrobil gdybym z nim chciala byc czy sie zakochala
Otrzymalam odp ze "oboje pragniemy uczucia,milosci i spokojnego zwiazku.kazdy taki impuls pobudza nas do jakiegos dzialania.Ze ja wymagam zeby sie okresli co dalej i obiecal ze bedzie przy mnie jak odejde od meza ,on chce kogos wolnego i nie bezie mial problemow zwiazanych z mezem partnerki.Dziecko mu nie przeszkadza bo sam chce miec kogos kim bedzie mogl sie zajmowac ,oddac czesc swojego czasu,ze stara sie byc ostrozny,ze czlowiek uczy sie na bledach..

Załóżmy, że wszystko idzie wg Twojego planu. Co dalej? Co to znaczy "on chce kogoś wolnego bez problemów związanych z mężem partnerki"? Przecież wiadomym jest, że będą problemy, kontakty.  Co oznacza, że dziecko mu nie przeszkadza? To nie jest pies. Czy on w ogóle zna Twoje dziecko? Chyba nie. Kobieto, czy Ty w ogóle wiesz w co chcesz się wpakować?

Zakładam, że będzie tak: odejdziesz z hukiem od męża ( albo on Cię po prostu wyrzuci). Będziesz mieszkać kątem u rodziców, czekając na ruch kochanka. Niestety tego się nie doczekasz, bo on powie, że teraz, przed rozwodem to najlepiej  w ogóle się nie spotykajcie, bo tylko będą problemy.
Zostaniesz sama, bez niczego.  Jeśli boisz się wzięcia odpowiedzialności za swoje życie i dziecka, to będziesz w czarnej d..pie. Jeśli potrafisz być silna i niezależna, masz doskonałą okazję zacząć żyć tak, jak zawsze chciałaś. Odstaw obydwu, zacznij myśleć o sobie i dziecku, bo chyba o nim całkowicie w tym wszystkim zapomniałaś.

Oby tylko tak to się skończyło. Bo może jeszcze gorzej.

Wyobraź sobie Autorko, że twój mąż dowie się o romansie i wystąpi o rozwód z orzeczeniem o twojej winie. I dostanie go.

A teraz wyobraź sobie, co może się stać za 10 lat. Otóż, na przykład, twój lewus, leń i cwaniaczek były-małżonek dojdzie do wniosku, że nie chce mu się pracować. Albo złamie rękę, będzie chodził pół roku w gipsie a kolejne półtora się rehabilitował i pracować nie będzie mógł.
Co wtedy? Wtedy on wystąpi o alimenty od Ciebie. A Ty, ze swojej pensji kadrowej / sklepowej / nauczycielki czy kogoś tam jeszcze będziesz MUSIAŁA go utrzymywać.

Gratuluję. Głupota ludzka nie ma granic. A gdyby miała skrzydła........
Weź Autorko zacznij myśleć głową a nie tym co tam masz wiesz gdzie. Myśleć o sobie i przede wszystkim - o swoim dziecku.

edit. a przepraszam, bo nie pomyslałam - kochanek Cię wtedy wesprze finansowo i w ogóle...

106 Ostatnio edytowany przez Teufel (2017-01-26 14:25:52)

Odp: ich dwóch...
carly napisał/a:

a jakie to ma znaczene ile lat mam ...? 34...

Znaczenie ma istotne bo jak  byś miała lat np 18 to powinno się wziąć  rózgę i wybić z głowy takie dyrdymały jakie masz,Raz  a skutecznie.Ale nie będę  latał  za 34-letnią dojrzałą kobietą. Jak by to wyglądało? A tak na poważniw to wszystko co mógłbym  powiedzieć,  powiedziały już dziewczyny ,ja mogę powtórzyć  jedynie to co pisałem wcześniej czyli ,
-przeprowadzasz bardzo poważną rozmowę z jeszcze mężem .
-jeśli ta rozmowa nic konkretnego  nie przyniesie wyprowadzasz się do rodziców.
-porządkujesz swoje  prawne sprawy z mężem czyli rozwód,alimenty ,podział majątku.
-oczywiście  z chwilą wyprowadzi do rodziców zrywasz wszelki kontakt z kochankiem jest to wskazane podczas rozwodu.
Jak mąż się ocknie jak dostanie  pozew z sądu i Tobie będzie zależeć jeszcze na tym małżenstwie to czeka was żmudna  praca nad jego odbudową . Jeśli skończy się to rozwodem i kochanek będzie miał w stosunku do Ciebie  szczere intencje to napewno znajdzień drogę do ciebie. Pamiętaj że możesz być samotna ale już nie będziesz sama, Ty już masz miłość swojego życia . Serdecznie pozdrawiam.

107

Odp: ich dwóch...
Klio napisał/a:
carly napisał/a:

To co byscie mu powiedzialy? np od dzwoni i co mam mu powiedziec ?

Wiedziałabyś gdyby Twoje wcześniejsze postanowienie było szczere i gdybyś chciała zakończyć. Tymczasem misternie cedzisz słowa, wybierasz formę, która jest jednocześnie niby oddaleniem, ale w rzeczywistości zaproszeniem. I na koniec nie wiesz jak zareagować gdy on zareaguje, bo te mosty trzeba przecież utrzymać wink
Każdy umie zakończyć, gdy chce zakończyć. Zwykłe "to koniec i nie kontaktuj się więcej proszę" stanowiłoby jakiś sensowny początek, a następnie trzeba byłoby się tego trzymać Tymczasem Ty nie chcesz kończyć, Ty chcesz się "trochę oddalić", więc moje gadki na nic.

Właśnie tak jest. Carly się "ustawia". Bo jeszcze coś chce po cichu ugrać. On teraz dzwoni, inicjuje, ona ma nadzieję, że to go ruszyło. A jego NIE ruszyło, tylko to zwykła podstawowa psychologia o ograniczeniu zasobów, które w ten sposób stają się bardziej atrakcyjne ( przez niedostępność ). Prymitywny mechanizm. A po drugie- żal, że układ łatwy w konsumpcji się wymyka. Facet myśli - " No źle nie było, wygodnie było, ciałko chętne miałem, korzystałem". No i żal!!! Żal dupę ściska, to coś tam może chcieć jeszcze ugrać. Zręcznie. Bo zna Carly i wie jak ją podejść. I na co ona się złapie. Poza tym będzie dążył do zachowania szlachetnego obrazu siebie, pomimo całego gówna, które sam tworzy i w którym siedzi. Da takich osób wizerunek to jest NUMBER ONE.

108

Odp: ich dwóch...
Esthere napisał/a:

Tymczasem - każdy nowy związek to cholerna praca, trzeba mega dojrzałości obojga, by to wyszło.

Esthere - warto by to pisać boldem i podkreślać 10 razy w 90% tutejszych wątków...
Najmądrzejsza rzecz, jaką dziś przeczytałam smile

109

Odp: ich dwóch...
Zorija napisał/a:
Esthere napisał/a:

Tymczasem - każdy nowy związek to cholerna praca, trzeba mega dojrzałości obojga, by to wyszło.

Esthere - warto by to pisać boldem i podkreślać 10 razy w 90% tutejszych wątków...
Najmądrzejsza rzecz, jaką dziś przeczytałam smile

Dzięki. Dlatego tak mnie wq.....te wątki o rysach romantycznych, gdzie Autorom wystarcza wizja  przeskoczenia z gałęzi na gałąź, i już, happy end. Zwłaszcza, jak coś się zaczyna w takim bagnie- typu czyjaś dziewczyna w tle, czyjaś żona, mąż, chłopak. W dwójkę to idzie ciężko, żeby mieć dobry związek, a co dopiero w piwprzonym czworokącie, gdzie jest tyle uwikłań, tyle emocji, które w dodatku, przy tak ekspresowym przeskakiwaniu z drzewa na drzewo ( jak małpa! jak Boga kocham! ) - nieuchronnie się eksportuje na nowego partnera. Bałagan w 4 osoby. Jakby samym trudem nie było bycie w dwójkę. Noż samo to jest wyzwaniem! Wq....mnie tacy herosi, co to w układach wielokątnych myślą, że są omnipotentni i będą " happy forever after"

110

Odp: ich dwóch...

Tak zwiazek to cholernie ciezka praca  i wymaga dojrzalosci. A moze dojrzalosci niektorym brakuje? stąd zwiazki sie rozpadaja... moj maz chociaz pracowity nie jest dojrzały, ja tez bo przeciez nawiazalam romans...coz ile zwiazkow tyle historii ,ile w ludziach niedojrzalosci tyle potem konsekwencji roznych zachowań..

111

Odp: ich dwóch...

Carly, Odebrałaś ten telefon od niego? Co tam pieprzył jak potłuczony? Pochwal się. Umieram z ciekawości.

112

Odp: ich dwóch...

Nie dzwonił jeszcze. On nie dzwoni pierwszy zeby nie zrobic mi problemow,raczej ustalilismy ze ja pierwsza dzwonie jak cos. Narazie sie do niego nie odzywam pierwsza. Pewnie minie dzis albo jutro i napisze cos bo sie nie odzywalam. Ciekawa jestem tylko jesli sie wyprowadze to nie moge tak odrazu wyslac pozwu o rozwod....Musze chyba pomieszkac z pol roku zeby sad w ogole wzial to pod uwage...?najpierw chyba zloze sprawe o alimenty ,a pozniej bede sie starac o rozwod.

113

Odp: ich dwóch...

-przeprowadzasz bardzo poważną rozmowę z jeszcze mężem .
     

Teufel ...juz z nim nie raz rozmawialam i to nic nie daje, zaproponowalam terapie malzenska ale on na to ze nie da sie juz uratowac tego malzenstwa. To mu powiedzialam ze wyprowadzam sie do rodzicow na co on z usmieszkiem na twarzy-to sie wyprowadzaj..

114

Odp: ich dwóch...
carly napisał/a:

Tak zwiazek to cholernie ciezka praca  i wymaga dojrzalosci. A moze dojrzalosci niektorym brakuje? stąd zwiazki sie rozpadaja... moj maz chociaz pracowity nie jest dojrzały, ja tez bo przeciez nawiazalam romans...coz ile zwiazkow tyle historii ,ile w ludziach niedojrzalosci tyle potem konsekwencji roznych zachowań..

Nie oto chodzi abyś sypała sobie głowę popiołem,ale chodzi o to abyś racjonalnie podeszła do życia i je w końcu dla własnego dobra uporządkowała.

115

Odp: ich dwóch...

Liczy się trwała sytuacja rozpadu więzi:
- ekonomicznej
-emocjonalnej
-fizycznej.

To znaczy:
- nie płacicie razem za utrzymanie, każdy płaci za siebie
-nie kochasz go
- nie uprawiasz z nim seksu

TRWALE to tak koło parę miesięcy na pewno.
Jeśli uzasadnisz, że rozpad nastąpił jeszcze przed wyprowadzką, bo np nie sypialiście razem, nie było uczuć, były wielokrotne próby naprawy, a on je zlał, to myślę, że pół roku nie potrzeba.

116

Odp: ich dwóch...

Mialam na mysli Esthere ze przykladowo jak zadzwoni to co mam mu powiedziec a zrozumialas ze wlasnie do mnie dzwonił.

117

Odp: ich dwóch...

To narazie wniose sprawe o alimenty zeby chociaz to bylo pewne..

118 Ostatnio edytowany przez Teufel (2017-01-26 15:00:07)

Odp: ich dwóch...
carly napisał/a:

-przeprowadzasz bardzo poważną rozmowę z jeszcze mężem .
     

Teufel ...juz z nim nie raz rozmawialam i to nic nie daje, zaproponowalam terapie malzenska ale on na to ze nie da sie juz uratowac tego malzenstwa. To mu powiedzialam ze wyprowadzam sie do rodzicow na co on z usmieszkiem na twarzy-to sie wyprowadzaj..

To realizuj następny punkt mapy drogowej.Naprawdę szkoda twojego czasu abyś stała na rozdrożu i nie wiedziała w  którą stronę iść. Tak możesz stać w tym rozrkroku  następnych kilkanaścieków lat.

119

Odp: ich dwóch...
carly napisał/a:

Mialam na mysli Esthere ze przykladowo jak zadzwoni to co mam mu powiedziec a zrozumialas ze wlasnie do mnie dzwonił.

Możesz nawet nie odbierać. Co by było najlepsze. Bo on Ci zaburza zdrowy osąd sytuacji.

Ja kulturanie odbierałam, ale nie polecam. Bo wiesz... mówisz sobie, że to koniec, a ciągną się wieczne wspominki. I chocbyś już obiecała sobie , że to koniec, i choćby było prawdą, że się już z nim nie spotkasz, to emocjonalnie wciąż wisisz na gościu. A to blokuje pójście do przodu.

Ja bym przynajmniej nauczyła się na początek nie kontaktować z nim.
Umiec żyć bez tego.

Gdyby mi naprawdę zależało na dobrym samopoczuciu własnym, to nie pozwoliłabym, żeby on mnie telefonami dalej urabiał.
Ja w swojej sytuacji miałam tak, że przestałam zabiegać i walczyć. Wtedy tamten trochę zaczął się starać ( ale to te motywy, o których Ci pisałam - zwykła psychologia zachowań, nic nowego pod słońcem, PSYCHOLOGIA, której uległ, bynajmniej nie mój urok osobisty ), ale ja byłam cały czas taka sama. Bierna. Nie przez sztuczki pod tytułem- " Będę bierna, TO ZOBACZĘ CO SIĘ STANIE". Tylko bierna, bo już się w cholerę zmęczyłam nim. Dzwonił, pisał, ale coraz rzadziej, aż do zaniku. No i mam spokój. Ja myślę, że ten mój się jeszcze odezwie, oni tak mają. Ale co mi po tym? Zlewam to, nie mam nadziei, czuje luz. Jestem wolna. Oprócz tego, że się niekiedy czuję kretyńsko, że się w to wplątałam.
Robię się też mniej grzeczna niż byłam. Niech on się lepiej nie odzywa już do mnie, bo chyba mu powiem dosadnie, co o nim myślę, a nie takie wieczne pitu pitu. Najlepiej to niech spieprza. Nie chce mi się już emocjonalnie ani mentalnie obrabiać tego tematu. Jak milczy to jest spokój i luz, a nie wieczna huśtawka.

120 Ostatnio edytowany przez Teufel (2017-01-26 15:09:43)

Odp: ich dwóch...
carly napisał/a:

To narazie wniose sprawe o alimenty zeby chociaz to bylo pewne..

Ty musisz swoim mężem solidnie potrząsnąć,musi sobie uświadomić ze żarty się skończyły. Pozew!
Wie o twoim romansie?
I dla twojego dobra koniec z romansem przynajmniej na czas rozprawy.

121

Odp: ich dwóch...

Nie Teufel..nie wie i nie moze wiedziec

122

Odp: ich dwóch...

A co ty Teufel myslisz jako facet? co bys na moim miejscu powiedział kochankowi?

123

Odp: ich dwóch...
carly napisał/a:

Nie Teufel..nie wie i nie moze wiedziec

No i dobrze tak trzymaj. I dlatego na czas rozwodu  powinnaś przestać kontaktować się  z kochankiem,dla swojego dobra. Będzie to też próba czasu dla niego i oczywiście dla Ciebie.

124

Odp: ich dwóch...
carly napisał/a:

A co ty Teufel myslisz jako facet? co bys na moim miejscu powiedział kochankowi?

Odpowiem Ci wieczorem. Muszę się zastanowi ,nie chcę Ci wciskać jakichś dyrdymałów , teraz niestety jestem jeszcze w pracy.

125

Odp: ich dwóch...
carly napisał/a:

A co ty Teufel myslisz jako facet? co bys na moim miejscu powiedział kochankowi?

Ja pierniczę, Carly! Jeszcze nie dotarło...
Na to przyjdzie czas, gdy w końcu kochanek wypnie się na Ciebie tak, że nawet ślepy by zauważył jego wypięty tyłek. Jak na tę chwilę on się wypina, ale Ty odwracasz wzrok...

126

Odp: ich dwóch...

A tak swoja droga Teufel czy Ty myslisz tak jak dziewczyny?ze z tej relacji nic nie wyjdzie?ze on sie mną bawi? ok zastanow sie i dzieki z góry wink

127

Odp: ich dwóch...

Poprostu chce znac zdanie faceta a nie skrzywdzonych kobiet przez innych facetów....oczywiscie wam tez dziekuje za porady ale chce znac opinie roznych ludzi...

128 Ostatnio edytowany przez Klio (2017-01-26 16:02:24)

Odp: ich dwóch...

Widzisz, cały myk polega na tym, że mnie nikt nie skrzywdził. Wiesz dlaczego? Bo ściemę widzę na kilometr. Widzę ją wyraźnie i u Ciebie i u niego big_smile

Edycja: Twoje reakcje nie przystają zupełnie do sytuacji i albo mam do czynienia z osobą, która jest maksymalnie zaślepiona, ma kisiel w głowie w wyniku relacji z mężem i kochankiem, albo jest zwykłym pospolitym trolem. Coś tu nie gra, nie przystaje.

129

Odp: ich dwóch...
carly napisał/a:

A tak swoja droga Teufel czy Ty myslisz tak jak dziewczyny?ze z tej relacji nic nie wyjdzie?ze on sie mną bawi? ok zastanow sie i dzieki z góry wink

Poczekaj do wieczora ,na to też Ci odpowiem. Trochę cierpliwości

130

Odp: ich dwóch...

Coś z tym kredytem przekombinowal. Wybaczcie nie miałam okazji przeczytać wszystkiego. Ale w mojej opinii zapytanie mogło wyglądać tak ze podał kwotę zarobków i jaka mu zdolność przy tym wyjdzie. Problem polega na tym ze dziś Banki tak chętnie nie szafuja kredytami. Szczególnie jesli jeden już ma. Przy 3 tysiacach bank wylicza zdolność na ok 200 tyś. A gdzie drugi kredyt? Za co? Kolejne Pytanie jaki jest charakter jego zatrudnienia.pełny etat? umowa o prace? Rozumiem że chłop ma poodkladane na wkład własny. W mojej opinii to Cię oszukał z tym kredytem. Nie zamierza go wogole brać. Jak dla mnie to taki Piotruś Pan. W zaleznosci który kwiatuszek go przyjmie. I do sytuacji dopasowuje swoje argumenty.

Posty [ 66 do 130 z 183 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024