Problemy + Kolezanka z pracy - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Problemy + Kolezanka z pracy

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 264 ]

131

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

Dziekuje wszystkim za komentarze. Nie spodziewalem sie takiego odzewu. Zaluje ze wczesniej tu nie zagladnołem. Niestety, duzo wskazuje ze najblizszy czas to prawdopodobnie powrot koszmarów finansowych. Jesli nie uda mi sie im zaradzic, na nowo w nasze zycie wkroczy stres, zal, frustracja, zwątpienie.
Wziolem sobie do serca to co tu przeczytalem, wiec jesli nawet nie bedzie szansy na poprawe zwiazku, moze uda mi sie ochronic zone przed nieświadomym zraniemiem.
Okolo rok temu, bedąc w podobnej sytuacji jak ta ktora znow sie zbliza, nawiazal sie mój blizszy kontakt z kolezanką. Wtedy dodala mi siły, aby wyjsc z klopotow. Co do niej - normalna kobieta, troche zagubiona.  Teraz jak na to patrze, wydaje mi sie ze obydwoje mamy mieszane uczucia co do bliższej relacji. Do niczego powaznego nie doszlo (a byl ku temu czas), wiec juz raczej nie dojdzie.
Obawiam sie tego co moze przyjsc. Juz widze po oczach zony bezsilnosc i stres. W tymomencie nie wyobrazam sobie ze móglbym ja zdradzic. To jest chyba to o czym pisala McMiodek.

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy
Averyl napisał/a:

Święta to dobry czas, by zacząć gadać ludzkim głosem, jak już przemyślisz swoją sytuację, to spróbuj po ludzku porozmawiać z żoną.

Natomiast nie nastawiaj się na conocny sex, w nagrodę za to, że jednak wybrałeś ślubną, a nie koleżankę z pracy, nie nastawiaj się, że skoro ty, być może, poczujesz potrzebę naprawienia relacji, to żona też, że oboje będziecie mieli ten sam pomysł na dalsze życie, że nagle zaczniecie doceniać siebie nawzajem, wpierać się w trudnych chwilach, itd. Nie wiem jaka jest twoja żona, ale być może ona też po latach twojej "nieobecności" uznała, że nic z tego nie będzie i musi dotrwać do momentu, gdy dzieci podrosną, gdy zjawi się książę z bajki, gdy będzie zarabiać wielką kasę, gdy....

Życzę ci jednak powodzenia, mimo całego trudu, mam nadzieję, że wam się uda.

Nuestety w kontekscie najblizszych dni, to juz nie chodzi o seks, czy romantyzm, ale o podtrzymanie sie na duchu.

133

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

Nie jest żenujące wymienienie bez zastanowienia miłych dobrych pozytywnych cech zony z która sie mieszka. Jakbys takie widział to okresliłbys to w kilku a nawet jednym słowie że ja po prostu kochasz, że jest najwazniejsza w twoim zyciu, Więc przemyśl to na spokojnie bo mimo wypowiedzi tu to twoje zycie. Ale z całą pewnościa nie ułozysz go z koleżank.ą bo nie weźmie na siebie bagazu faceta z provblemami i alimentami kobieta która jest wyzwolona od takich problemów. Ona potrzebuje dowartościowania a ty jestes łatwym obiektem z uwagi na problemy domowe. Dostrzez zalety zony zanim bedzie za późno.

134

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

Krukl16021 Zenujace jest jesli sie nie potrafi wymienic dobrej cechy bez zastanowienia.
Co do kolezanki - logiczne argumenty sa przekonujace.

135

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

Przeczytałem wątek od początku. Lektury trochę się nazbierało, więc możliwe, że wiele istotnych spraw przeoczyłem, nie zatrzymałem uwagi. Jednak tak na gorąco mam pewne refleksje. I_see_beyond radziła zapoznać się z innymi, podobnymi tematami, bo sprawa jest typowa, zwyczajna, powszechna. Przyszłość i chyba Averyl postulowały (czy może proponowały) szczerą rozmowę, bez lęku, bez oczekiwań. Odniosłem wrażenie, ze największym problemem, jaki tu jest widziany, jest ryzyko "zdrady fizycznej" (dokonaną już chyba zdradę emocjonalną raczej się pomija albo przeoczyłem...)
Zatem, idąc za radą I_see_beyond, gdyby spróbować oprzeć propozycję rozwiązania na tym, co zostało napisane w innych tematach, można znaleźć proste rozwiązanie. Autor nie musi wyrzucać koleżanki z głowy. Koleżanka jest problemem, dopóki jest tajemnicą ukrywaną przed żoną. Z tematów dotyczących zdrady jasno wynika, że tym, co w zdradzie boli, jest kłamstwo, ukrywanie. Najprostsze rozwiązanie - ujawnić potrzebę kontaktów z koleżanką. powiedzieć o tym żonie. Jesli żona też nie jest jakąś niespotykaną indywidualistką lecz - przepraszam za określenie, ale nawiązuję do typowej sytuacji autora - typową kobieta w związku z problemami, zaboli ją kłamstwo i tajemnice. Nie sama koleżanka. Jeśli to się sprawdzi, odpada chyba ryzyko, o którym pisała I_see (czyli rozpoczęcie przygody z koleżanką może skutkować kolejnym problemem i bólem wielu osób). Jak się zdaje podstawą jest prawdomówność i nieukrywanie niczego przed żoną.
Ma to oczywiście związek z postulatem Przyszłości i Averyl. Szczera rozmowa z żoną, bez lęku...

Niestety, mimo kuszącej łatwości rozwiązania tego problemu, nie wierzę w to rozwiązanie. Nie wierzę, że to wystarczy. Nie wierzę w gotowość obu stron, do takiego postawienia sprawy. Szczera rozmowa bez lęku - na pierwszy rzut oka wydaje się OCZYWIŚCIE czymś dobrym. Czymś, czemu niczego nie można zarzucić. A jednak zarzucić można. Szczere rozmowy bez lęku dobre są na początku, gdy dopiero szykujemy się do związku. Ryzykujemy wtedy, że okaże się, że nie pasujemy do siebie i nie zdecydujemy się na związek. Tu mamy sytuację związku dokonanego i trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że taka rozmowa może nieść ryzyko... zakończenia związku. I w tym momencie wydaje mi się niezrozumiałe - dążenie do zapobieżenia zdradzie z jednej strony i chyba o wiele lżejsze podjęcie ryzyka zakończenia związku.

136

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

Mam nadzieję, że nie mieszasz pojęć.
Najpierw autor musi się zdecydować, czy woli koleżankę, czy żonę (chyba wybrał żonę).
Czy mówić jej o czymś co się dzieje tylko w głowie? nie wiem, wszystko zależy od kontekstu, być może to zrani kobietę, (która i tak ma doła), a może obudzi do rywalizacji. Z drugiej strony o czym ma mówić - "dobrze rozmawia mi się z koleżanką, ale nie zdradzam cię"?
Porozmawiać szczerze - to nie jest tak, że jak jedna strona będzie chciała naprawiać, to dokładnie tego samego będzie chciała druga strona, już na samym początku może być wielka katastrofa. Oczywiście, że szczera rozmowa, może nie odnieść efektu, bo niby dlaczego jedna rozmowa miałabym zmienić lata zaniedbań w relacji? Ryzyko? Ale to nie rozmowa jest ryzykowna, tylko sama sytuacja, która jest między nimi, być może nie da się tego uratować, prawie na pewno będzie się to wiązało z ciężką i wielokrotnie nieskuteczną pracą nad związkiem, ale jest to możliwe.

137 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2016-12-20 22:40:40)

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy
dżdżownick napisał/a:

Lektury trochę się nazbierało, więc możliwe, że wiele istotnych spraw przeoczyłem, nie zatrzymałem uwagi.

Oj, chyba to było dość szybkie i pobieżne czytanie. smile

To ja śpieszę podkreślić i ewentualnie jeszcze raz innymi słowy przedstawić swój punkt widzenia w tym temacie na problem autora oraz moją ewentualną radę dla autora odnośnie tajemnic, koleżanek i "głowy" ogólnie. smile

dżdżownick napisał/a:

Zatem, idąc za radą I_see_beyond, gdyby spróbować oprzeć propozycję rozwiązania na tym, co zostało napisane w innych tematach, można znaleźć proste rozwiązanie. Autor nie musi wyrzucać koleżanki z głowy. Koleżanka jest problemem, dopóki jest tajemnicą ukrywaną przed żoną.

Nigdzie takiej rady nie udzieliłam i nie napisałam nic podobnego. Tematy warto przejrzeć, żeby zobaczyć, że takie układy opisane przez autora wpisują się w pewne schematy (np. długi staż w z związku, problemy małżeńskie, pojawienie się atrakcyjnej osoby trzeciej), no i poczytać, co przede wszystkim oznacza zdrada dla ZDRADZONEGO. Głównie zdradzeni zakładają wątki w dziale o zdradzie i  rozstaniach - przepracowują własne, ogromnie trudne i bolesne emocje. Tam autor nie znajdzie rozwiązania swojego problemu. On znajdzie rozwiązanie SAM, w realu, BYĆ MOŻE refleksje, jakie będzie miał po lekturze forum mu w tym pomogą.

Podsumuję jeszcze swoje stanowisko tutaj, aby stało się jasne dla wszystkich, również tych, którzy w temat się nie wczytują. Po pierwsze, w swoich postach na tym wątku skupiłam się na przedstawieniu mechanizmu jak to krok po kroku można popłynąć emocjonalnie w stronę koleżanki kiedy się ma problemy w małżeństwie. Po drugie, zwróciłam autorowi uwagę, jak będąc uwikłanym w myślenie o kimś innym, postrzega się swojego stałego partnera. Po po trzecie, podkreśliłam, iż każdy z nas podejmuje WYBORY życiowe, za którymi idą określone KONSEKWENCJE.

Moja rada jest w takich sytuacjach jedna - tak, mamy emocje, nie nad wszystkimi niektórzy panują, jednak obok emocji jest jeszcze coś takiego jak ROZUM I WOLNA WOLA, do stosowania których zawsze gorąco zachęcam. smile
I jeszcze raz podkreślę: wybór = konsekwencja tego wyboru.

A po czwarte w kontekście mojej własnej osobistej historii oraz zabierania głosu na różnych wątkach o zdradzie prezentuję zawsze JEDNO STANOWISKO - "koleżanki", między którymi to a zajętymi mężczyznami "iskrzy", jak to opisał sam autor - stanowią realne zagrożenie dla związków przeżywających kryzys. Autor to dostrzegł, dlatego się tu zalogował. I z tego co wyczytałam oboje z żoną zdecydowali się na związek oparty na wierności. To dla nich jest WARTOŚĆ.

I tak, jeszcze raz to napiszę - wejście w relację z taką "koleżanką", z którą iskrzy, oznacza zranienie wielu osób. Zdrada to EMOCJE. Bolesne. Ten motyw pojawia się w każdym temacie tutaj.

138

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy
dżdżownick napisał/a:

. Przyszłość i chyba Averyl postulowały (czy może proponowały) szczerą rozmowę, bez lęku, bez oczekiwań. Odniosłem wrażenie, ze największym problemem, jaki tu jest widziany, jest ryzyko "zdrady fizycznej" (dokonaną już chyba zdradę emocjonalną raczej się pomija albo przeoczyłem...)
Zatem, idąc za radą I_see_beyond, gdyby spróbować oprzeć propozycję rozwiązania na tym, co zostało napisane w innych tematach, można znaleźć proste rozwiązanie. Autor nie musi wyrzucać koleżanki z głowy. Koleżanka jest problemem, dopóki jest tajemnicą ukrywaną przed żoną. Z tematów dotyczących zdrady jasno wynika, że tym, co w zdradzie boli, jest kłamstwo, ukrywanie. Najprostsze rozwiązanie - ujawnić potrzebę kontaktów z koleżanką. powiedzieć o tym żonie. Jesli żona też nie jest jakąś niespotykaną indywidualistką lecz - przepraszam za określenie, ale nawiązuję do typowej sytuacji autora - typową kobieta w związku z problemami, zaboli ją kłamstwo i tajemnice. Nie sama koleżanka. Jeśli to się sprawdzi, odpada chyba ryzyko, o którym pisała I_see (czyli rozpoczęcie przygody z koleżanką może skutkować kolejnym problemem i bólem wielu osób). Jak się zdaje podstawą jest prawdomówność i nieukrywanie niczego przed żoną.

Wydaje mi sie ze troche popłynołes .... Rozumowanie, ze moja zone bardziej zaboli klamstwo i tajemnice niz fakt zauroczenia inna osoba jest totalnie chybiony. Tez czytalem fora zdradzonych kobiet, i tam wszedzie przebija motyw uprawiania seksu meza z inna kobieta. To chyba najbardziej boli, a klamstwo i oszukiwanie jest czyms z czym spotyksja sie "namacalnie" dlatego o tym piszą. 

A zdrada emocjonalna - cóż, pojecie bardzo ulotne. Zdrada fizyczna - pojecie realne.

139

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

ppppp.ppppp zastanowiłeś się? umiałbyś odpowiedzieć na pytania:

McMiodek napisał/a:

A jaka jest Twoja żona? Tzn. tak z charakteru? Lubisz ją? Fajna z niej babka tak na ogół? Co o niej dobrego możesz powiedzieć, ale czegoś, co Tobie przypada do serca?

140

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy
ppppp.ppppp napisał/a:

Wydaje mi sie ze troche popłynołes .... Rozumowanie, ze moja zone bardziej zaboli klamstwo i tajemnice niz fakt zauroczenia inna osoba jest totalnie chybiony. Tez czytalem fora zdradzonych kobiet, i tam wszedzie przebija motyw uprawiania seksu meza z inna kobieta. To chyba najbardziej boli, a klamstwo i oszukiwanie jest czyms z czym spotyksja sie "namacalnie" dlatego o tym piszą. 

A zdrada emocjonalna - cóż, pojecie bardzo ulotne. Zdrada fizyczna - pojecie realne.

Oj chyba niezbyt uważnie czytałeś wątki zdradzonych kobiet. One właśnie najbardziej nie mogą wybaczyć zdrady emocjonalnej. W wielu przypadkach opisanych na forum nawet nie było zdrady fizycznej a ból i rozpacz zdradzonych kobiet wielka. Po zdradzie fizycznej często kobiety czują wstręt do zdradzających partnerów, co uniemoźliwia im seks. Ale to zdrada psychiczna jest dla nich największym bólem. Prawda jest też taka, że rzadko mamy do czynienia TYLKO że zdradą emocjonalną, bo gdy wychodzi ona na światło dzienne, to już jest także po konsumpcji. Może i dla ciebie zdrada emocjonalna jest pojęciem ulotnym, ale nie dla zdradzonych kobiet.

Inaczej jest w przypadku mężczyzn, którzy boleśniej odczuwają zdradę fizyczną swojej partnerki. Odbierają ją jako wyraz swojej niemocy zaspokojenia seksualnego "swojej" kobiety, w czym wyręczył ich inny samiec.

141

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

Summerka, masz troche racji. Na pewno zdrade inaczej odbieraja męzczyzni inaczej kobiety. Natomiast czy sensowne jest informowanie zony ze inna kobieta mi sie podoba ? Jak dla mnie jest to pozbawione sensu.

142 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-12-22 17:44:27)

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy
ppppp.ppppp napisał/a:

Natomiast czy sensowne jest informowanie zony ze inna kobieta mi sie podoba ? Jak dla mnie jest to pozbawione sensu.

Hę, nie jest prosto i jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Bo to zależy.

Jeśli chcesz odbudować swój związek i zbliżyć się do żony, to powiedzenie po prostu, że zauroczyłeś się w koleżance z pracy, byłoby niezbyt rozsądnym wyjściem, bo sprawiłbyś żonie ogromny ból oraz utraciłbyś jej zaufanie, jej wiarę w ciebie i wasz związek. Ale to też nie zamknęłoby drogi do późniejszego wzmocnienia waszej relacji, tym bardziej jeśli twoja żona potrafi docenić szczerość i bezpośredniość. Ale byłoby boleśnie, trudno i ciężko na początku.

Rada dżdżownicka o wyjawieniu prawdy żonie miała na celu odarcie relacji z koleżanką z aury tajemniczości i zakazanego owocu, która jest jednym z elementów typowej zdrady, w której zdradzający szuka emocji ekscytujących i pozytywnych, brakujących mu w codziennym życiu. Wyjawienie prawdy żonie pozbawiłoby relację z koleżanką ważnego elementu a ciebie zmusiło do konfrontacji z rzeczywistością. Częścią tej rzeczywistości byłby niestety ból i poczucie krzywdy twojej żony.

Jak mi się wydaje, to rada Przyszłości o szczerej rozmowie z żoną nie dotyczyła wyjawienia żonie prawdy o zauroczeniu koleżanką, ale odsłonięcia się przed żoną ze swoimi uczuciami. Problem w tym, że ty sam nie wiesz, co czujesz. Coś odczuwasz, ale nie jesteś w stanie zdefiniować emocji, nazwać ich nadając im wyrazistego kształtu, zrozumieć je. Np. czujesz irytację, skierowaną na żonę, ponieważ ona jest niechętna w łóżku. Odbierasz jej zachowanie jako umocowanie do tego, aby poszukać sobie na boku rozwiązania problemu. Nie zastanowiłeś się skąd twoja złość na żonę, przecież ona nie jest niewolnikiem twoich potrzeb. Gdybyś przyjrzał się temu głębiej, to mógłbyś zrozumieć, że na bardziej nieświadomym poziomie obawiasz się, że niechęć twojej żony może wynikać z tego, że nie jesteś dla niej atrakcyjnym partnerem. Seks (szczególnie u kobiet) zaczyna się z głowie. Zatem żeby "zabić" tę nieprzyjemną myśl o tym, że może nie jesteś wystarczająco atrakcyjny, chętnie reagujesz na gesty zainteresowania że strony koleżanki, które świadczą, że jednak jesteś atrakcyjny. Stąd może twoja złość na żonę, bo skoro innej kobiecie możesz się podobać, to z żoną jest "coś nie tak", że nie reaguje ochoczo na propozycje seksu.

Dlatego blisko mi do rady Przyszłości żebyś się przed żoną odsłonił ze swoimi uczuciami. Ale nie odsłońil z uczuciami do koleżanki, ale odsłońił w sensie pokazania jej ogólnego stanu twoich myśli i emocji. Ale najpierw sam musisz swoje emocje i myśli ogarnąć, zrozumieć i nazwać.

143

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

@ I-see_beyond
Może więc zbyt daleko zaszedłem z interpretacją Twoich słów. Te uznałem jednak za zachętę:

I_see_beyond napisał/a:

Jak Ci pomóc?...

Ano, zanim wejdziesz w ten syf, zwany zdradą, poczytaj sobie wątki z działu Rozstanie-Flirt-Zdrada-Rozwód, może to ci da do myślenia może nie...

do zapoznania się z historiami innych ludzi i na ich podstawie, jak odczytałem, można spróbować znaleźć rozwiązanie. Wiemy, że zdrady są złe, wiemy, że sprawiają ból. Ale też wiemy, co boli. I przynajmniej ja zauważyłem, że bardzo ważny jest problem kłamstwa. Że na tym polega zdrada i ból z nią związany. A z drugiej strony szczerość jest uznawana za cenną wartość.

ppppp.ppppp napisał/a:

Wydaje mi sie ze troche popłynołes .... Rozumowanie, ze moja zone bardziej zaboli klamstwo i tajemnice niz fakt zauroczenia inna osoba jest totalnie chybiony. Tez czytalem fora zdradzonych kobiet, i tam wszedzie przebija motyw uprawiania seksu meza z inna kobieta. To chyba najbardziej boli, a klamstwo i oszukiwanie jest czyms z czym spotyksja sie "namacalnie" dlatego o tym piszą. 

A zdrada emocjonalna - cóż, pojecie bardzo ulotne. Zdrada fizyczna - pojecie realne.

ppppp.ppppp - podzieliłem się z Tobą tym, czego się dowiedziałem na forum, w rozmowach z innymi lub tylko po przeczytaniu dawnych historii. Rozumiem Twój sprzeciw, bo "na zdrowy rozum" tym, o co żona mogłaby mieć pretensje jest inna kobieta. Seks z inną. Jednak czy na pewno? Jeśli dla żony seks jest nieistotny (nie ma już nań ochoty), to czy jesteś pewien, że seks z inną będzie ją jakoś szczególnie zajmował? Rozmawiałem tu z kobietą zdradzoną emocjonalnie (seksu na boku nie było) i zapamiętałem w jej wypowiedzi bardzo wyraźne stwierdzenie, że każde kłamstwo uznałaby za zdradę. Nie tylko flirt czy jakieś sprawy związane z inną kobietą. Jeśli zataisz przed żoną, że zdobyłeś jakieś dodatkowe pieniądze, by móc je wykorzystać dla siebie, byłoby to uznane za zdradę przez tą kobietę, z którą rozmawiałem. Wydaje Ci się to dziwne?
Podobno znaleźliście rozwiązanie Waszych problemów, czy raczej ich części, jak wyczytałem w słowach I_see_beyond, czyli zdecydowanie się na życie w wierności, co stanowi dla Was wartość. Być może to rzeczywiście pomoże Ci wyrzucić koleżankę z głowy. Teraz motywuje Cię uznanie dla słusznego kierunku. I tego uznania, jak sądzę, będziesz potrzebował, by mieć siłę na trwanie w tej decyzji.


Averyl napisał/a:

Mam nadzieję, że nie mieszasz pojęć.
Najpierw autor musi się zdecydować, czy woli koleżankę, czy żonę (chyba wybrał żonę).
Czy mówić jej o czymś co się dzieje tylko w głowie? nie wiem, wszystko zależy od kontekstu, być może to zrani kobietę, (która i tak ma doła), a może obudzi do rywalizacji. Z drugiej strony o czym ma mówić - "dobrze rozmawia mi się z koleżanką, ale nie zdradzam cię"?
Porozmawiać szczerze - to nie jest tak, że jak jedna strona będzie chciała naprawiać, to dokładnie tego samego będzie chciała druga strona, już na samym początku może być wielka katastrofa. Oczywiście, że szczera rozmowa, może nie odnieść efektu, bo niby dlaczego jedna rozmowa miałabym zmienić lata zaniedbań w relacji? Ryzyko? Ale to nie rozmowa jest ryzykowna, tylko sama sytuacja, która jest między nimi, być może nie da się tego uratować, prawie na pewno będzie się to wiązało z ciężką i wielokrotnie nieskuteczną pracą nad związkiem, ale jest to możliwe.

Averyl, bardzo możliwe, że mieszam pojęcia, że nie wstrzelam się dokładnie w taki sens Twoich wypowiedzi czy wypowiedzi innych osób. Niemniej jednak zainteresowała mnie koncepcja szczerej rozmowy. Zastanawiam się w imię czego miałaby być ta rozmowa. Miałaby rozwiązać problem czy ratować związek? Jako droga do rozwiązania problemu być może się nadaje. Rozwiązaniem problemu może być rozwód i szukanie innych możliwości "życia". Problematyczne to się staje, gdyby miało chodzić o ratowanie związku. Zauważasz, że to nie rozmowa jest ryzykowna, ale sama sytuacja, o której mieliby rozmawiać. Owszem - nie rozstaną się z powodu szczerej rozmowy. Ale szczera rozmowa może być postawieniem przed koniecznością wykonania ruchu. Inaczej jest domyślać się, że "już mnie nie kocha", inaczej jest usłyszeć "nie kocham Cię już a sił do walki o nasz byt dają mi cieplejsze myśli o koleżance". To jest jasne, że niebezpieczna dla związku jest sytuacja, którą wspólnie wytworzyli. No i właśnie - wytworzyli ją wspólnie. Oboje ją znają na tyle, na ile to jest widoczne i na ile mogą przeczuwać. Swoistą rozmową są już ich zachowania wobec siebie. Jeśli podjęli się stworzenia związku (czy mogę domyślać się, że do śmierci?) dbanie o trwałość związku jest chyba tak samo ważne, jak unikanie zdrady, jeśli nie ważniejsze. Człowiek, który ma takie problemy w związku, jak autor, nie powinien porywać się na totalną, szczerą rozmowę bez lęków, o wszelkich bolączkach, lecz znaleźć siłę w sobie na walkę. Rozmowy - owszem, jeśli już koniecznie chcą, w konkretnych sprawach, np. kwestia seksu ("czy robię coś źle, że nie masz ochoty na seks ze mną?" - chociaż i tak moim zdaniem to ślepy zaułek).
Szczera rozmowa to przereklamowany półśrodek. Coś jak lek na objawy zamiast profilaktyki i zdrowego odżywiania się i trybu życia. Czy nie lepiej dłużej przechorować jakąś chorobę ale uniknąć skutków ubocznych leku? Taka totalnie szczera rozmowa mogłaby pozostawić rysy, pęknięcia. Jest to realne ryzyko. Dlatego uważam, że pppp dobrze zrobił nie opowiadając  żonie tego wszystkiego, co nam tutaj opowiedział. Szukając rozwiązania problemów powinien mieć na względzie nie tylko kwestię wierności, ale i trwałości związku. Chyba, że się mylę i najistotniejsza w związku jest wierność.

144

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

Szczera rozmowa to nie jest coś, co uratuje każdy związek, bardzo często doprowadza do zakończenia związku. Może najpierw należy przeprowadzić ze sobą samym szczerą rozmowę. Nie wiem jak wygląda sytuacja autora, to co napiszę, to gdybanie, może zupełnie rozmijam się z rzeczywistością:
pojawiły się problemy --> jak forma ucieczki pojawiła się koleżanka --> skoro jest koleżanka, to tym bardziej widać, czuć jak niewiele jest między małżonkami
Co jest problemem? Co jest tematem rozmowy? W wielu przypadkach gdy problemy przerastają człowieka, to szuka się możliwości ucieczki, a nie rozwiązania problemów. Czasem rozmowa o tym, jak przetrwać, jak wspierać się, jak rozwiązać problemy wystarczy. W przypadku autora, który chce być z żoną, ale kompletnie nie wie, dlaczego, co jest w niej wartościowego, ot - formalność, są przecież małżeństwem. Rozmowa z żoną o tym, co ich łączy może być istotniejsza - można nie przyznawać się przed sobą samym, że nie kocha się już swojego partnera, można tkwić w związku, ale czasem powiedzenie na głos takiej prawdy, powoduje, że trzeba zrobić jakiś kolejny ruch - albo naprawić, albo rozejść się, albo nauczyć się wegetować.

Ja jestem zdania, że człowiek powinien wiedzieć, czego chce od życia, dokąd i po co zmierza, co chce po sobie zostawić. Jestem za tym, żeby być świadomym swojego miejsca w życiu. Rozmowa nie jest lekarstwem, rozmowa jest raczej formą powrotu do rzeczywistości.

Zgadzam się, że rozmowa jest trochę przereklamowana, ale z innych powodów. Wiele osób, zwłaszcza par z wieloletnim stażem, z problemami, z latami doświadczenia w "nierozmawianiu" nie jest w stanie szczerze rozmawiać, nie jest w stanie oderwać się od swojego poczucia krzywdy (czyli bycia skrzywdzonym przez rozmówcę), nie jest w stanie wczuć się w położenie drugiej strony, nie jest w stanie skupić się na celu do osiągnięcia, za to korzysta z każdej możliwości, by odreagować lata krzywdy i dokopać drugiej stronie. Schematy, którymi posługują się ludzie, są bardzo trudne do przełamania, więc jeśli nie ma motywacji z żadnej strony, to niby co miałoby zamienić rozmowę w szczerą rozmowę, zamiast w kłótnie?

Wiele razy padło pytanie do autora - kogo wybiera, żonę czy koleżankę (i dlaczego). Na ogół nie da się ożywić trupa żadną reanimacją, jeśli między ludźmi wieje chłodem jak z kostnicy, to może czasem lepiej ułożyć sobie życie z kimś innym, niż żonie, dzieciom zatruwać życie swoim niezadowoleniem.
Oczywiście to nie są takie proste decyzję, bo nawet jeśli już nie kocha się, to przecież w tym układzie są dzieci, są problemy finansowe, jest  tysiące innych czynników, które wpływają na ostateczną decyzję.

145 Ostatnio edytowany przez dżdżownick (2016-12-22 17:12:31)

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

@Averyl
Nikt z nas nie zna dobrze sytuacji autora. Wszyscy "gdybamy", "szukamy po omacku". Można chyba przyjąć, że oboje przestali być dla siebie wsparciem w tym najgłębszym znaczeniu. Nie są sobie tak bliscy, jak być może chciałoby się. Wiemy jednak, że zawarli związek, zobowiązali się do stworzenia ogniska domowego i mają dzieci, wspólne zobowiązania. Nawet jeśli miłość już się ulotniła, te zobowiązania pozostały. Zresztą to nie tylko kwestia zobowiązań. Nawet jeśli nie kochają się już, to jednak są sobie bliżsi, niż sąsiedzi, niż znajomi, nadal są w stanie pomagać sobie, gdy ktoś z nich będzie potrzebować pomocy. Dlaczego z tego rezygnować? Mam wrażenie, że większość wpisów w tej dyskusji zajmuje się kwestią niebezpieczeństwa zdrady i przed tym chce uchronić ppppp i Jego żonę. Rozstanie jest brane pod uwagę jako jedna z możliwości rozwiązania problemu. Jeśli tak, to należałoby chyba założyć, że rozstanie jest mniej bolesne niż zdrada. A to chyba trudno założyć. Jeśli jednak dopuszcza się takie myślenie, że rozwód byłby rozwiązaniem problemów, dlaczego bez zastanowienia odrzucać inny wariant mniejszego zła, czyli dopuszczenie seksu na boku, jeśli to pozwoliłoby autorowi na czerpanie sił do starań o ich dobrobyt? Koleżanka, jak to wszyscy zauważają, pojawiła się jako forma ucieczki od problemów. Nie zaś jako pogoń za rozrywką. To coś znaczy. Teoretycznie można twierdzić, że gdyby ppppp czas poświęcany na myślenie o koleżance poświęcił problemom, już miałby ich mniej lub już by je rozwiązał. Jednak to tylko teoria, bowiem bezustanne zajmowanie się problemami, bez wytchnienia, doprowadzi w końcu - w przypadku problemów niemożliwych do rozwiązania od razu - do załamania i być może do spotęgowania problemów. I to chciałbym poddać pod refleksję : dlaczego ewentualne rozstanie = TAK. UCZCIWE, a ewentualny seks na boku = NIE. NIEUCZCIWE. Czy nie są to "równoprawne" rozwiązania?
W przypadku rozstania nie mamy żadnej gwarancji, że obojgu będzie lepiej. Może będzie lepiej jednemu a drugiemu gorzej? Może oboje na tym stracą? Nie mieliśmy informacji, że są związkiem patologicznym, nie ma alkoholizmu, przemocy. Tylko prawdopodobnie wypalenie.
Będzie świetnie, jeśli rzeczywiście autor zrezygnuje z myśli o koleżance, ale nie będzie to wcale łatwe, coś będzie musiało być odskocznią od problemów a finanse i brak czasu nie zostawiają tu szerokiego pola możliwości. Odskocznia najprawdopodobniej znajdzie się w myślach.

146

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

Chyba za daleko rozbudowałeś związki przyczynowo-skutkowe. Wchodzisz w związek i przyjmujesz pewne zasady, one obowiązują obie strony. Być może jednej stronie łatwiej byłoby bzykać na boku, bo mniejsze zło ;-) ale tych zasad nie da się zmienić jednostronnie. To jest bardziej konfliktogenne jedna strona myśli, by przetrwać, czy nawet próbować rozwiązać problemy mimo depresji, a druga - by w przyjemny sposób obejść problemy... no i co lepiej? może dlatego czasem warto porozmawiać, by wyzbyć się złudzeń, wiedzieć na czym się stoi.

147

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

Przeczytalem ostatnie posty. Mam pare przemysleń.
1 -, z kolezanka nie doszlo do zblizenia. Caly czas byl jakby flirtem. Wie co o niej sadze. Blizsze relacje byly na przemian gaszone zarówno z jej jakjak i mojej strony. O stworzeniu zwiazku z nia nie ma mowy, pozabijamy sie. Natomiast ciagle myslenie o niej bylo meczace.
2 - opowiadam sie w tym momencie za zona i rodzina. Bedzie ciezko. Motywacje w sobie znalazlem - chce oszczędzic zonie i dzieciom bólu. Niestety, taka motywacja, jesli niebedzie wiazac sie z satysfakcja, na dlugo mi nie starczy.
3 -na dotychcasowe relacje z żona wplyw miala,sytuacja finansowa. Utrzymanie rodziny iobsluga zobowiazań spadly na mni, a majac zmienny dochod, spedzalem w pracy po 12h, i tak byly miesiace ze nie starczalo, a w domu słyszalem ze np. za pozno wracam. To powodowalo u mnie flustracje i bunt, tym bardziej ze sam juz bylem zmęczony tą sytuacja. Dla informacj - mycie garów i dzieci lezalo po mojej stronie.
4-  co czuje do zony ? Nie jestem w stanie tego jedniznacznie okreslic. Lubie jej bliskosc, lubie przytulic ją podczas snu, martwie sie o nia, chcialbym zeby byla szczesliwa. Ale z drugiej strony do szalu doprowadza mnie narzekanie i zrzucanie winy na mnie. Co do narzekania - kazdy a prawo czuc sie zle i ponarzekać ale niemalze codzienne narzekanie, powoduje u mnie ze sie "uodparniam" i zdaza sie ze nie zareaguje. Co z kolei rodzi pretensje z drugiej strony. I kolo sie zamyka. I szlak trafia adorowanie zony, dowartosciowanie, milą atmosfere.

5 - widoki na zmiane relacji kiepskie, poniewaz sprawy finansowe nie zostaly zamkniete, i na nowo bedzie ciezko. Co prawda to dodatkowo powoduje, ze chce uchronic rodzine przed nieprzyjemnosciami, ale spowoduje ze wroca wczesniejsze probleyy. Zeby cos poprawic, musze sam sie ogarnąc.

148

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

Tak. Musisz się sam ogarnąć i tego Ci życzę. Życzę sił i znalezienia czegoś przyjemnego, neutralnego, co pozwoli Ci na jakiś azyl w myślach. Azyl przed ciągłym myśleniem o problemach.

149 Ostatnio edytowany przez Averyl (2016-12-23 10:35:16)

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy
ppppp.ppppp napisał/a:

4-  co czuje do zony ? Nie jestem w stanie tego jedniznacznie okreslic. Lubie jej bliskosc, lubie przytulic ją podczas snu, martwie sie o nia, chcialbym zeby byla szczesliwa. Ale z drugiej strony do szalu doprowadza mnie narzekanie i zrzucanie winy na mnie. Co do narzekania - kazdy a prawo czuc sie zle i ponarzekać ale niemalze codzienne narzekanie, powoduje u mnie ze sie "uodparniam" i zdaza sie ze nie zareaguje. Co z kolei rodzi pretensje z drugiej strony. I kolo sie zamyka. I szlak trafia adorowanie zony, dowartosciowanie, milą atmosfere.


Fajnie, że myślisz o niej, o dzieciach, o was jako o rodzinie. Porozmawiaj z nią na spokojnie, powiedz jej o tym, przyjmij na spokojnie, co on ma ci do zarzucenia (choćby to była praca do późnych godziny tongue), skupcie się na tym, co można zmienić (na nie powielaniu schematu błędów), nie na pretensjach. Być może wiele razy będziesz musiał spróbować, ale pisałeś, że ona ma depresję, więc będzie mieć jeszcze mniej motywacji do zmiany. Uświadom jej, że właśnie jest ten moment, by ratować wasz związek, zanim wszystko rozpadnie się.
Spróbuj zmienić swoje myślenie o takich sytuacjach - nie chodzi o to, kto ma rację, a kto nie, tylko o błędne koło. Sam zauważyłeś akcja - reakcja, ktoś musi być tym kto to przerwie, spróbuj ją zaskoczyć inną reakcją, zamiast nie reagować, zaproponują, że np. jutro wrócisz wcześniej o 17, zapytaj się jak chciałabym spędzić ten czas.  Być może sama uzna, że jednak musisz pracować, bo inaczej będzie nękać was windykator, a może spędzicie miło czas, co pozwoli psychicznie odpocząć, nabrać jakiegoś dystansu i większego zrozumienia dla sytuacji.
Spróbuj pomyśleć o jakiejś nawet małej zmianie w waszym życiu - niech będzie jeden wieczór tylko dla niej, tylko dla ciebie, albo kilka godzin rodzinnie spędzonych ale zupełnie inaczej - idźcie do lasu na spacer, pozwiedzajcie coś w okolicy, czasem są dni kiedy wejścia do muzeum są za darmo, odwiedźcie znajomych, cokolwiek co zburzy ustalony rytm, wówczas łatwiej jest coś zmieniać. Wiem, że musicie oboje ciężko pracować i nie macie czasu, ale aby coś zmienić, trzeba robić coś nielogicznego, nierealnego, nieschematycznego, coś innego. Próbuj powodzenia!

150

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

@kolego dżdżownick, nie mam oczywiście wpływu co kto wyczyta w moich postach i jak je zinterpretuje, smile  jednak doprecyzuję dla Ciebie jeszcze dlaczego odesłałam autora do lektury pewnego smutnego działu. Otóż część ludzi ma w sobie EMPATIĘ, potrafi wczuć się w emocje innych i zanim podejmie działania, które będą miały określony wpływ na kogoś, wykorzysta tę wiedzę, jak ktoś inny może się czuć w wyniku tych naszych działań. Autor empatię ma. A ten "azyl w myślach" podoba mi się. Życzę autorowi, aby to przestała być koleżanka-sam napisał, że ostatecznie źle się z tym wszystkim czuje. Azyl i czerpanie siły to może też być fajna pasja, może autor przypomni sobie, że takową ma i poczuje "flow". To daje power.


pppp.pppp, forum i formułowanie własnych wniosków tutaj jest dla Ciebie, mam nadzieję, że pomoże Ci częściowo uporać się z kryzysem małżeńskim, nadać jakiś pozytywny impuls do działania w dobrym kierunku. To żadna rewelacja, to co napiszę, że takowe kryzysy to standard w długotrwałych relacjach.

Jednak te trudności są PO COŚ - związek może na tym "skorzystać", ludzie mogą się czegoś nowego i dobrego nauczyć, dojrzeć, zyskać większą świadomość siebie i drugiego człowieka, zacząć ze sobą rozmawiać, na nowo dbać o siebie. Tak się dzieje, na tym polega m.in. życie, rozwiązujemy problemy, pokonujemy te kryzysy i idziemy dalej.

Jednak przed wikłaniem się w romanse konsekwentnie przestrzegam. wink Rozwój i poprawę jakości życia to można mieć i bez tego. wink

Ale do rzeczy. pppp.pppp, myślałam jeszcze o Twojej żonie. Ona ma taki sam poziom stresu jak i Ty. Szef idiota, a także czasem niesatysfakcjonująca praca w ogóle, potrafią zabić wszelką radość życia - jeśli ludzie nie mają strategii radzenia sobie z tym, to na dłuższą metę wykańcza. Mnóstwo ludzi tak ma, że "mentalnie" po przyjściu z pracy do domu...dalej w niej tkwi. To jest potem myślenie o pracy po nocach (m.in.dlatego Twoja żona nie ma ochoty na seks z Tobą). Dlatego też wkomponowuje słodycze w codzienne menu-kompensuje sobie brak serotoniny, hormonu szczęścia.

Piszący na tym wątku mają rację, że zawsze najpierw trzeba przyjrzeć się sobie i od siebie zacząć pracę. Zgadzam się w 100 %.

Jednak te czynniki zewnętrzne, a więc finanse i praca, mają też duży wpływ na związki. Dlatego też życzę Ci, autorze, pomyślnego rozwiązania Twoich spraw finansowych i ostatecznie zażegnania kryzysu małżeńskiego i poprawy jakości związku w ogóle.

Jeśli dwie osoby dostrzegają problem i CHCĄ go rozwiązać, to się da to zrobić. smile

151 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-12-23 13:29:39)

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy
ppppp.ppppp napisał/a:

2 - opowiadam sie w tym momencie za zona i rodzina. Bedzie ciezko. Motywacje w sobie znalazlem - chce oszczędzic zonie i dzieciom bólu. Niestety, taka motywacja, jesli niebedzie wiazac sie z satysfakcja, na dlugo mi nie starczy.

Ppppp.ppppp, może najpierw pomyśl a potem zacznij działać na rzecz przyszłej satysfakcji, zamiast już od początku asekurować się i tworzyć sobie w myślach drogę ucieczki. Zobacz, jak to z tobą jest, że jeszcze nie wiesz co i jak zrobisz a już szykujesz sobie drogę odwrotu.
Może szczera rozmowa z żoną będzie początkiem zmian w waszym związku? Samo nic się nie zrobi. To ty i twoja żona musicie zacząć działać

ppppp.ppppp napisał/a:

3 -na dotychcasowe relacje z żona wplyw miala,sytuacja finansowa. Utrzymanie rodziny iobsluga zobowiazań spadly na mni, a majac zmienny dochod, spedzalem w pracy po 12h, i tak byly miesiace ze nie starczalo, a w domu słyszalem ze np. za pozno wracam. To powodowalo u mnie flustracje i bunt, tym bardziej ze sam juz bylem zmęczony tą sytuacja. Dla informacj - mycie garów i dzieci lezalo po mojej stronie.

Chyba zdajesz sobie sprawę, że pretensje żony dotyczące twojego późnego powroty do domu to tylko pretekst. Tak samo jak dla ciebie myśli o koleżance były odreagowaniem i sposobem na oderwanie się od ponurej rzeczywistości, tak samo dla twojej żony pretensje o późne powroty są odreagowaniem. Przeważnie pod takimi słowami kryje się: "potrzebuję ciebie, tęsknię za tobą". Wydaje mi się, źe twoja żona jest podobna do ciebie, jeśli chodzi o świadomość emocji. To dobrze, bo razem możecie dochodzić do swoich rozwiązań.

ppppp.ppppp napisał/a:

4-  co czuje do zony ? Nie jestem w stanie tego jedniznacznie okreslic. Lubie jej bliskosc, lubie przytulic ją podczas snu, martwie sie o nia, chcialbym zeby byla szczesliwa. Ale z drugiej strony do szalu doprowadza mnie narzekanie i zrzucanie winy na mnie. Co do narzekania - kazdy a prawo czuc sie zle i ponarzekać ale niemalze codzienne narzekanie, powoduje u mnie ze sie "uodparniam" i zdaza sie ze nie zareaguje. Co z kolei rodzi pretensje z drugiej strony. I kolo sie zamyka. I szlak trafia adorowanie zony, dowartosciowanie, milą atmosfere.

Myślę, że twoja żona ma podobnie jak ty. Ona też lubi ciebie, twoją bliskość i dlatego chciałaby abyś mniej czasu spędzał w pracy, więcej z nią i dziećmi. I tak jak ciebie do szału doprowadzaja jej pretensje, tak samo ją również coś doprowadza do szału. Depresja często jest spowodowana tym, że nie wyrażane są takie podstawowe emocje jak złość. Pomyśl o tym. Tak jak ty jesteś między młotem a kowadłem, z jednej strony problemy finansowe i konieczność zapharowywania się, aby pospłacać długi a z drugiej strony narzekania żony. Tak samo twoja żona ma z jednej strony problemy finansowe, szefa palanta i świadomość, że to ty zarabiasz na życie a zdrugiej strony potrzebuje ciebie, twojego wsparcia i ciepła.

ppppp.ppppp napisał/a:

5 - widoki na zmiane relacji kiepskie, poniewaz sprawy finansowe nie zostaly zamkniete, i na nowo bedzie ciezko. Co prawda to dodatkowo powoduje, ze chce uchronic rodzine przed nieprzyjemnosciami, ale spowoduje ze wroca wczesniejsze probleyy. Zeby cos poprawic, musze sam sie ogarnąc.

Ludzie mają różne trudne życiowe sytuacje, problemy finansowe, choroby, nieszczęścia, ale gdy można wesprzeć się na drugim człowieku, jest nieco łatwiej przezchodzić przez życiowe zawirowania i kryzysy.
Życzę tobie na święta i po świętach, abyś miał w swojej żonie wsparcie, opiekę i przyjaźń oraz żeby ona to samo otrzymywała od ciebie smile

152

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

Summerka, i_see_beyond, dzieki za sugestie. Staralem sie zmienic relacje - przynajmniej z mojej strony.
Nie jest lekko i mam do was pytanie. Co jakiś czas, niezaleznie od sytuacji, zona pokazuje ze przytyla i pada pytanie co ma  tym zrobic. No i wtedy "czar" pryska. Nie cjodzi o yo ze przyrytyla, tylko ze na to pytanie nie ma odpowiedzi.  Pytane pada od dawna  kilka razy dziennie, i nie mam na niego "żadnego" pomysłu, zadna odpowiedź nie jest dobra. Nawet bardzo miła atmosfera nie przeszkadza w zadaniu tego pytania. Potem zona rzuca pare zdan o generalnie dołujacym wydzwieku. I za 15 min. wszystko wraca do normy.

153

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy
ppppp.ppppp napisał/a:

Summerka, i_see_beyond, dzieki za sugestie. Staralem sie zmienic relacje - przynajmniej z mojej strony.
Nie jest lekko i mam do was pytanie. Co jakiś czas, niezaleznie od sytuacji, zona pokazuje ze przytyla i pada pytanie co ma  tym zrobic. No i wtedy "czar" pryska. Nie cjodzi o yo ze przyrytyla, tylko ze na to pytanie nie ma odpowiedzi.  Pytane pada od dawna  kilka razy dziennie, i nie mam na niego "żadnego" pomysłu, zadna odpowiedź nie jest dobra. Nawet bardzo miła atmosfera nie przeszkadza w zadaniu tego pytania. Potem zona rzuca pare zdan o generalnie dołujacym wydzwieku. I za 15 min. wszystko wraca do normy.

Nie za bardzo ogarniam, co ty czujesz do żony mam wrażenie, że jest to przyzwyczajenie.

Myślę, że twoja żona oczekuje od ciebie akceptacji, zarówno akceptacji wyglądu, jak i stanu psychicznego, że nie jest już taka piękna jak dawniej i czuje się zagubiona w tym stanie, może by chciała coś zmienić, ale po co? dlaczego? dla kogo? jeśli będziesz udawał, że ciebie nie ma, wtedy gdy ona cię potrzebuje, to dalej będziesz tkwił w tym samym miejscu w waszej relacji - ani ona ciebie, ani ty ją nie będziesz wspierać.
Natomiast co do reszty, odpowiedziałabym pytaniem na pytanie - a co ty zamierzasz  z tym zrobić? jakiego wsparcia oczekujesz ode mnie? Nie zrzucisz za nią ekstra kg, to jest jej działka, ty możesz ją w tym wspierać, możesz tak zorganizować czas, by ona mogła zacząć uprawiać jakiś sport, możesz przejść razem z nią na dietę, by było jej raźniej na początku.

154

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy
ppppp.ppppp napisał/a:

Co jakiś czas, niezaleznie od sytuacji, zona pokazuje ze przytyla i pada pytanie co ma  tym zrobic. No i wtedy "czar" pryska. Nie cjodzi o yo ze przyrytyla, tylko ze na to pytanie nie ma odpowiedzi.  Pytane pada od dawna  kilka razy dziennie, i nie mam na niego "żadnego" pomysłu, zadna odpowiedź nie jest dobra. Nawet bardzo miła atmosfera nie przeszkadza w zadaniu tego pytania.

Żona ma świadomość, że jej nadwaga nie dodaje jej atrakcyjności. Upewnia się, czy ty to też widzisz. Zadając to pytanie najprawdopodobniej szuka u ciebie potwierdzenia, że mimo wszystko tobie na niej zależy, pomimo tych dodatkowych kilogramów.

Ona ma problemy z akceptacją samej siebie ze względu na wygląd. Dobrze wie, że wygląda źle.

Trochę rozumiem twoją konsternację- to ryzykowne powiedzieć wprost kobiecie: "Tak, zgadzam się z tym co mówisz. Jesteś gruba. Też to zauważyłem". wink Już widzę reakcję - ten kryzys, który macie, jeszcze się pogłębi.

Co zrobić?

Na początek, jeśli padnie pytanie, "co mam zrobić ze zbędnymi kilogramami?", przytulić żonę i powiedzieć, że jest dla ciebie ważna i że tobie na niej zależy (odniosłam wrażenie , że tak jest, skoro piszesz tutaj i szukasz porady) i potem powiedzieć prawdę: że widzisz, że jej to przeszkadza, ale nie wiesz, jak jej pomóc, chociaż bardzo CHCESZ. Zapytaj ją wprost: "Jak mogę to zrobić?"

Zgadzam się z Averyl, kilogramów za nią nie zrzucisz.

Ale wspólne przygotowanie jakiegoś zdrowego, lekkiego posiłku mogłoby trochę pomóc- spędzicie trochę czasu razem, może być zabawnie i przyjemnie przy tej czynności. Kobiety lubią, jak się o nie dba i kiedy mężczyźni gotują dla nich-to jest odbierane jako wyraz troski.

Ociepli się atmosfera w dzień, to i wieczorem większe szanse na czułości. wink

155

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy
ppppp.ppppp napisał/a:

Co jakiś czas, niezaleznie od sytuacji, zona pokazuje ze przytyla i pada pytanie co ma  tym zrobic. No i wtedy "czar" pryska. Nie cjodzi o yo ze przyrytyla, tylko ze na to pytanie nie ma odpowiedzi.  Pytane pada od dawna  kilka razy dziennie, i nie mam na niego "żadnego" pomysłu, zadna odpowiedź nie jest dobra.

To nie rozkmniniaj tego, tylko działaj- weźże coś zorganizuj, idźcie pograć w tenisa, na lodowisko czy coś... Wyjdźcie z tej pieczary- odprężycie się, pośmiejecie, przy okazji pokażesz jej, że jej sie nie wstydzisz, czego pewnie się trochę obawia. Potem może na drinka, gdzie powinien być juz fajny klimat, może załapiecie jakieś wpólne pozytywne fale.

156

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy
ppppp.ppppp napisał/a:

Summerka, i_see_beyond, dzieki za sugestie. Staralem sie zmienic relacje - przynajmniej z mojej strony.
Nie jest lekko i mam do was pytanie. Co jakiś czas, niezaleznie od sytuacji, zona pokazuje ze przytyla i pada pytanie co ma  tym zrobic. No i wtedy "czar" pryska. Nie cjodzi o yo ze przyrytyla, tylko ze na to pytanie nie ma odpowiedzi.  Pytane pada od dawna  kilka razy dziennie, i nie mam na niego "żadnego" pomysłu, zadna odpowiedź nie jest dobra. Nawet bardzo miła atmosfera nie przeszkadza w zadaniu tego pytania. Potem zona rzuca pare zdan o generalnie dołujacym wydzwieku. I za 15 min. wszystko wraca do normy.

Kobieta, która czuje się atrakcyjna, nie narzeka wciąż na swój wygląd i swoją wagę. Pewne jest więc, że twoja żona, pppp..., nie czuje się dobrze w swojej skórze. Ale czy to tylko kwestia wagi to śmiem wątpić. Nie bez wpływu na jej postrzeganie siebie jest to, że kultura i społeczeństwo narzucają ideał kobiecości jako wychudzonego, pozbawionego tyłka i biustu, androgenicznego stwora wink Ale czy ciebie jako jej męża kręcą kobiece czy androgeniczne kształty?
Pamiętam, że pisałeś wcześniej o tym, że nazbierane w ostatnim czasie przez twoją żonę dodatkowe kilogramy nie są dla ciebie zbytnim problemem. To dlaczego ona o tym nie wie? Zdarza się tobie tak zwyczajnie zachwycić się jej krągłą dupcią? Wierz mi, że twoja żona zacznie akceptować siebie i przestanie narzekać na zbyt dużą tuszę, gdy będzie widziała w twoich oczach, w twoich słowach i zachowaniu, że nie jest to dla ciebie problem. Ale nie łóżku, gdy zmierzasz w określonym kierunku, ale tak niezobowiązująco w ciągu dnia np. przy przygotowywaniu posiłku.

W ogóle to jak dużo tych nadmiarowych kilogramów nagromadziła twoja żona? W pewnym wieku trudno już o bycie bardzo szczupłą i nawet często nie wygląda to nawet dobrze, bo i zmarszczki bardziej się uwidaczniają na pozbawionej tłuszczyku twarzy i skóra jest bardziej cienka i mniej aksamitna.

157

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy
ppppp.ppppp napisał/a:

Summerka, i_see_beyond, dzieki za sugestie. Staralem sie zmienic relacje - przynajmniej z mojej strony.
Nie jest lekko i mam do was pytanie. Co jakiś czas, niezaleznie od sytuacji, zona pokazuje ze przytyla i pada pytanie co ma  tym zrobic. No i wtedy "czar" pryska. Nie cjodzi o yo ze przyrytyla, tylko ze na to pytanie nie ma odpowiedzi.  Pytane pada od dawna  kilka razy dziennie, i nie mam na niego "żadnego" pomysłu, zadna odpowiedź nie jest dobra. Nawet bardzo miła atmosfera nie przeszkadza w zadaniu tego pytania. Potem zona rzuca pare zdan o generalnie dołujacym wydzwieku. I za 15 min. wszystko wraca do normy.

Opowiem ci moją własną historię. Przytyłam po porodach, doszły choroby i stres z tym związany i jeszcze bardziej przytyłam. Czasami słyszałam od teściów- rób coś z tym, robiłam  co tylko mogłam, stosowałam różne diety, chudłam na moment by za chwilę wrócić do wagi i to z naddatkiem.  Widziałam  siebie, taką nieatrakcyjną, taka brzydka, że sama czułam obrzydzenie do siebie. Odsunęłam się od męża, jak wyciągał w moja stronę rękę, to tylko jedna myśl mi chodziła po głowie, znowu będzie mnie dotykał, macał i sprawdzał czy znowu przytyłam, jego pieszczoty były dla mnie udręką, bo zamiast skupić się na kochaniu z mężem, skupiałam się na tym gdzie jego ręka wędruje. Mąż lubił  seks w dzień,  bo chciał widzieć, a ja tylko w nocy i pod przykryciem, zgadzałam się czasem na seks, ale pod warunkiem, że będzie krótki i bez zbędnego dotykania. Były kłótnie i fochy.  Nigdzie z mężem nie wychodziłam, ciągle bałam się spojrzeń, prawie słyszałam myśli ludzi, jak to mu współczują. Kłótnie na porządku dziennym, osobne sypialnie itp.
Kiedyś stałam przed lustrem w cienkiej koszuli i wykrzywiałam się na swoje odbicie w lustrze, dotykałam swoje rożne części ciała  i przewracałam oczami na swój widok,  nie widziałam, że obserwuje mnie mąż.  Odezwał się do mnie z uśmiechem, gruba, gruba ale ponętna. Podszedł do mnie i zaczął mnie obściskiwać i to z dużym pożądaniem. Zaciągnął mnie wtedy do sypialni i cieszył się jak dziecko, bo w biały dzień miał to co wcześniej nawet w nocy nie mógł się doprosić.  Widziałam jego zadowolenie i chyba pierwszy raz przemknęła mi przez głowę myśl, że on się jednak mnie nie brzydzi. Po tym powiedział, fajnie jest się tak poprzytulać i poczuć bliskość drugiej osoby,  osoby ważnej w naszym życiu. Odblokowałam się stopniowo i to tak, że to ja zaczęłam później dobierać się do męża, tak jak bym chciała nadrobić stracone lata.
Mam wrażenie, ze twoja żona ciebie traktuje, tak jak ja wtedy to lustro, może chciałaby się ujrzeć w twoich oczach jako atrakcyjna, pożądana kobieta. Każdy człowiek, nie tylko kobieta lubi widzieć  taki zachwyt i pożądanie u ważnej dla siebie osoby. Pokaż je swojej żonie, tak przechodząc obok niej przytul ją, pomasuj po plecach, poflirtuj z nią, a myślę że odpłacać ci będzie tym samym. Myślę, że taka odpowiedź będzie chyba dobra smile

158

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

Dziekuje za wasze posty. Azbestowa2, jest tak jak to opisalas. Faktycznie jedynym rozsądnym zadhowaniem jest potwierdzanie ze dla mnie jest strakcyjna, i okazywanie tego w ciagu dnia. Njestety za bardzo to nie dziala, ale jest najlogiczniejsze. Kwestia odrzywiania , schudniecia - jest bez sensu. Moje zdanie nie za bardzo sie liczy w  kontekscie niemoznosci zakupu ubran jakie by chciala, tego ze inni sa szczupli, ze ma gorsza kondycje zdrowotną. Wydaje mi sie tez, ze nie ma tak na prawde silnej motywacj do zrzucenia wagi, dodatkowo jeszcze dochodza inne problemy. Wezme sobie wasze rady do serca. Chcialbym jej pomoc, bo wiem ze najblizszu okres bedzie dosc trudny, wiec zeby przynajmniej psychicznie "odpoczela". Co do sexu - nie licze na zmiany w najblizszym czasie. Juz sie z tym pogodzilem. Moze to o czym piszecie.zmieni jej nastawienie. Najchetniej spal bym osobno, albo przynajmniej pod osobna posciela ale.to z kolei.powoduje ze zona uwaza ze kompletnie ja odrzucam .......  Stwierdzilem, ze odstaiwe na bok moje oczekiwania, skupie sie na oczekiwaniach innych czlonkow rodziny. Tym bardziej ze najblizszy czas nie bedzie lekki pod wzgledem finansów.

159

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

Twoja żona zamknęła się w skorupie, ktora ja dobrze znam, którą trzeba powoli otwierać. Moj mąż  szukał mojego towarzystwa, obserwowal czasami w milczeniu, przyznam się że czasami zaczęłam czuć się nie swojo, zaczął pomagac mi w ogrodzie, w domu i rozmawiać tak o byle czym, np o filmie, pytał jak sie czuję . Tak powoli czasami pogłaskał po ręce, po plecach, budził moje zainteresowanie sobą, kiedy już jak to mówię oswoił mnie ze swoją obecnoscią przeszedł do następnego etapu, tak jak wczesniej pisałam. Problemy finasowe potrafią czynić spustoszenie w rodzinie, bo strach zabija największa miłośc. Prawie wszyscy to znamy, osoby o obniżonej odporności psychicznej, a taka wydaje mi sie twoja żona, popadaja w depresję, do tego niech dojdzie utrata atrakcyjności, to kryzys jest gotowy. Z twoich pierwszych wpisów, wiekszość wywnioskowała, że twoja żona nie pracuje, ze to ty tylko utrzymujesz rodzinę. Nawet ktoś ci napisał, kopnij ja w tyłek i pogoń ż domu, taka opinia o twojej żonie ciągneła sie przez 3 strony twojego wątku. To ty tak przedstawiłeś tę sytuację waszą,  zastanów się czy w domu i rodzinie dalszej (np. u twoich rodziców) takie poglady nie funkcjonują (moi tesciowie tak uwazali, pomimo moich wyższych od meża zarobków, fakt nie wiedzieli bo im nie mówiłam). Moj maż kiedys wrzasnął na mnie, ..wy...laj do roboty jak nie masz na chleb, byłam tak głupia, ze nawet wtedy nie uświadomiłam mu, że to on mniej zarabia, a przy tym wydaje pieniadze na papierosy i piwo. Wycofywałam się tylko bardziej z tego układu. Twoja żona pracuje, może i mniej zarabia, ale pomaga ci utrzymać rodzinę, po za tym to ona w większości zajmuje się domem skoro ty siedzisz po 12 godzin w pracy.  Doceń to i powiedz jej to, bo z twojego wpisu wynika, że nie doceniasz tej pracy,  skoro, jak już pisalam przez 3 strony nie wyjaśniłeś, że żona do domu przynosi peniadze, że nie jest tylko twoja utrzymanką. Daj sobie spokój z koleżanką, nic dobrego z tego nie wyniknie, a rodzina rozleci się, nawet jak nie rozleci się fizycznie to rozleci sie emocjonalnie i nigdy nie wróci do normalnosci. W tym beda żyły twoje dzieci. Kłopoty finasowe dzisiaj są, a jutro przeminąc mogą, grunt to sie wzajemnie wspierać. Z ostatniego wpisu wynika, ze twoja żona potrzebuje twojej akceptacji, ze boi sie odrzucenia i tu masz fundament budowy od nowa waszego zwiazku. Jak nawiążesz z nią nic porozumienia i zaczniecie rozmawiac o waszych sprawach to wtedy powiedz jak bardzo brakuje ci waszych przytuleń i zbliżeń.

160

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

Azbestowa2, nie wiem czy moja zona potrzebuje mojej akceptacji. Raczej wydaje mi sie ze bardziej przejmuje sie tym co "inni" powiedzą, niz tym co ja sadze. Moja zona stara sie pracowac, nie zarabia duzo, ale stara sie. Przez 2 lata wogole nie pracowala, ale nigdy nie robilem jej z tego powodu wymowek. To ja slyszalem wymowki ze siedze w pracy od rana do wieczora, tak jakby to dla mnie byla przyjemnosc. Wiązac ledwo koniec z koncem i majac z tyłu glowy ze utrzymanie rodziny i obsluga zobowiazan ciazy tylko na mnie a i tak to wszystko sie nie spina nie bylem zbytnio "romantyczny" i "tryskajacy dobrym humorem". Sam nieraz potrzebowalem jakiegos wsparcia a nie pretensji ze usypiajac dzieci usypiam razem z nimi. Problemy finansowe zabijaja wszystko. Moja zona twierdzila ze wazne aby byc razem w trudnych chwilac. Ale w momencie gdy w portfelu zostaje 10 zl, ja jeszcze nie mam pieniedzy  na koncie, a dodatkowo dzwonia z przedszkola ze nie oplacone, i poczta przychodza wezwania ze spoldzielni u zony rozpoczynala sie  "histeria". Po prostu koszmar.

Co do kolezanki - forum pomoglo. Czytajac posty poukladalem sobie co nieco w glowie. Juz wiem, ze "romansu" nie bedzie. Zadne z nas nie  jest w stanie przekroczyc pewnej granicy. Nie bede zrywał z nia kontaktu. Dodaje mi pozytywej motywacji, ktora niestety bedzie mi potrzebna, bo znow wisi nademna widmo powrotu finansowej zapasci. Byc moze igram z ogniem, ale jak ktos, napisał, musze z czegos czerpac energie. Teraz musze zajac sie finansami rodziny i w imie tego jestem wstanie zrezygnowac z "romansu". Przez ostatnie 5 lat, to same wyrzeczenia, wiec jestem "przyzwyczajony" do wyrzeczeń.

Chcialbym zeby zona schudla, rozwiazalo by to czesc problemow. Nie wiem jak ja do tego zachecic. Diety na pewno nie bede z nia utrzymywal bo i tak jestem "za chudy", a pozatym biegam. Chcialbym ja jakos zmotywowac. Póki co stosuje sie do rad z postow, czekam na efekty, moze nadejdą ....

161 Ostatnio edytowany przez Ola_la (2016-12-31 08:31:58)

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

Moim zdaniem jeśli ta koleżanka z pracy jest naprawdę taką kobieta sukcesu, samotną matką, silną, po przejściach to nigdy przenigdy nie zdecyduje się na romans z tobą. Zapomnij. Nie chodzi nawet o twoje problemy finansowe, obciążenie rodziną ale to jakim jesteś człowiekiem.

162

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy
Ola_la napisał/a:

Moim zdaniem jeśli ta koleżanka z pracy jest naprawdę taką kobieta sukcesu, samotną matką, silną, po przejściach to nigdy przenigdy nie zdecyduje się na romans z tobą. Zapomnij. Nie chodzi nawet o twoje problemy finansowe, obciążenie rodziną ale to jakim jesteś człowiekiem.

Romans nie wchodzi w rachube. Czy jest kobietą sukcesu - chyba nie. A jakim jestem czlowiekiem ?

163

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

Autorze,  kryzysy finansowe maja to do siebie, że wszystko wydaje się  beznadziejne,  traci się ochotę do życia, jednak należy mieć  zakodowaną gdzieś w głowie myśl, ze wcześniej czy później wyjdzie się z tego kryzysu, że wcześniej czy później zaświeci słońca dla waszej rodziny.
My stanęliśmy na nogi jak dorosły dzieci, wprawdzie studiowały jednak zaczęły dorabiać i odpadł nam już obowiązek ubierania i dawania na rozrywkę, czasami pomagały nam kupując żywność.  Nie piszesz  jak duże są wasze dzieci.
U nas problem był taki, że to ja byłam obciążona 4 kredytami, budowaliśmy dom metodą gospodarczą, bez zaciągania dużego kredytu hipotecznego, ale za to małe kredyty były zaciągane w różnych miejscach. Mąż pracował u prywaciarza, a ja na budżetówce i dla banków to ja byłam wiarygodniejsza i tylko ja dostawałam kredyty lub pożyczki. Przychodził dzień wypłaty, bank ściągał z  mojego konta stałe zlecenia i na drugi dzień zostawało mi 200 zł na koncie, tylko po to aby opłacić bilety autobusowe sobie i córkom. Na życie i opłaty pracował maż, wiadomo jakie są zarobki, żyliśmy nadzwyczaj skromnie, a mąż mimo to ze swojej wypłaty przeznaczał miesięcznie około 500 zł na papierosy i piwo. Po 10 dniach brakowało na chleb i mąż zaczął mnie traktować jak pasożyta, co to do domu nie przynosi pieniędzy, a jeść chce. Były o to awantury, bo mąż twierdził skoro pracuje, to mu się coś od życia należy. Nie doceniał mojej pracy bo fizycznie nie widział z niej dochodu. Dlatego pytałam się czy u was nie ma podobnej sytuacji.
Twoja żona nie zarabia dużo, a jeszcze ma pracodawcę, który doprowadzą ją do rozstroju nerwowego, nie wiem w jakim rejonie Polski mieszkacie, ale może dobrze by było jak by żona poszukała innej pracy, przynajmniej psychicznie może by odetchnęła. Chcesz, żeby żona schudła, ale z tym może być problem, bo nie wiadomo na co żona choruje, jest wiele chorób i lekarstw, które mają wpływ na przyrost masy ciała, osoby depresyjne tez maja to do siebie, że przeważnie są tęgie,  żona pewnie tez chciałaby schudnąć, jednak musicie liczyć się z tym że nie koniecznie się to uda, ważne aby się samemu zaakceptować.  Możesz spróbować wprowadzić zasadę, że jedzenie tylko do 18 godz. (np.w szpitalach jest do 17) i później to już tylko ewentualnie jakieś jabłko, możesz wprowadzić zasadę, więcej gotowanego niż smażonego, to że jesteś chudy to nic, takie zasady też wyjdą ci na zdrowie. Niestety dla dobra rodziny spróbuj się poświęcić, bo trudno nakazać żonie dietę jak ty sam będziesz objadał się w jej obecność. Zaproponuj żonie spacer wieczorkiem, ty możesz truchtem biegać, obok niej a ona może kupić  tanie kijki i maszerować obok ciebie. Często widzę tak maszerujące rodziny. Czasami z mężem tak sobie chodzimy, mąż z psem na smyczy  lubi podbiegnąć, a ja z kijkami idę wolniej smile.  Staraj się rozmawiać z zona, mów jej ze potrzebujesz jej akceptacji, że pracujesz dłużej   dla waszego dobra. Musze przyznać, że  dziwię się że żona nie umie tego dostrzec i docenić, może trzeba jej to uzmysłowić.

Co chodzi o koleżankę, to wcale nie jestem pewna, że dzięki niej zyskasz pozytywną energię, wydaje mi się że wprost przeciwnie, bo będziesz myśl i porównywał  obie bliskie ci kobiety, w tej sytuacji jakiej jesteście,  szala  niekorzyści będzie przechylała się w stronę żony (bo to z nią przeżywasz ten kryzys finansowy, który ci uwiera), pomyśl czy będzie ci się chciało wtedy walczyć o ratowanie rodziny, chyba, ze ta chęć walki wynikająca z pozytywnego kopa jaki daje ci koleżanka wynika z nadziei, że jak wyciągniesz wreszcie rodzinę z długów to wtedy z czystym sumieniem będziesz mógł ja porzucić i zacząć życie tą wymarzoną przyjaciółką. Tylko czy to jest uczciwe według żony. Przepraszam, ze tak piszę, ale to już ty wiesz dlaczego obca osoba ma taki pozytywny wpływ na ciebie.  Jednak tak po ludzku radze ci znajdź sobie inny bodziec pozytywnej energii, a o koleżance przestań myśleć ciepło, a ciepłą swoja  energię skieruj w stronę swojej rodziny, bo twoja żona, jak to kobieta,   wyczuwa że to nie ona jest dla ciebie tym dobrym aniołem, że nie ona jest dla ciebie najważniejsza, i może stąd się biorą te jej marudzenia odnośnie wyglądu i brak chęci do walki o swój wygląd, a także te stany depresyjne.

164

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

Azbestowa2, nie mialas lekko sad Nie jestem w stanie zrozumiec jak facet moze wydac.500 zl na piwo i papierosy gdy brakuje na zycie. Gdy nas przycisnelo zrezygnowalem z obiadów i do pracy bralem kanapki. Zeby bylo smieszniej, moja zona caly czas pali papierosy (o co zreszta  mialem do niej pretensje). Ani razu nie robiłem zonie wyrxutów ze malo zarabia, czy ze nie pracuje. Stara sie, a ja z bylem w stanie jakos wszystko ogarnąc. Najgorsza jest tylko swiadomosc, ze jak cos mi sie przydazy - choroba, wypadek to zostajemy bez grosza.
Co do kolezanki, to masz duzo racji. Duzo tez nad tym myslalem. Dzieki forum,  zrozumialem pewne mechanizmy i mozna powoedziec przejrzalem na oczy. Jesli relacje z zona beda sie psuc, to zawsze istnieje takie ryzyko zdrady, tym bardziej im dluzej utrzymuje sie seksualna abstynencja. Wychodze z zalozenia ze moja zona zdaje sobie z tego sprawe. Tak naprawde gdyby mialoby dojsc do romansu z mojej strony, to juz dawno by do tego doszlo. I nie chodzi nawet o "te" kolezanke.  Pozatym teraz mam w glowie sprawy finansow rodziny, co nieukrywam, pomaga w odcieciu sie od bliskiej relacji z kolezanką. Zona zrezygnuje z pracy (straty psychiczne sa zbyt duze) wiec znow wszystko spada na mnie. Jestem tez bardxiej świadomy problemow i oczekiwan zony.  Mam nadzorieję sugestie z postow pomogą w naprawieniu relacji.

165

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

ppppp.ppppp czy u żony depresja jest zdiagnozowana przez lekarza? Chodzi na terapię? Badała sobie hormony, tarczyce?
Nie dokładaj sobie nowego problemu romansem na boku. Ja rozumiem, że można w takie sytuacji jaka ty masz popłynąć, bo każdy czuje potrzebę pogadania z kimś przyjaznym czy zwykłym uśmiechem. Ale to nie rozwiąże problemów, a wręcz dołoży. Koszty emocjonalne, ekonomiczne są za duże.
A może ty sam poszedłbyś pogadać do profesjonalisty? Czasami wygadanie się komuś neutralnemu, kto wysłucha, a może nawet pokaże coś czego my może nie dostrzegamy, pomoże lepiej zrozumieć pewne sprawy.

166

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

Skup się na relacji z żoną. Tyje się ze stresu, rozkwita w adoracji.. Choćby nie wiem co, trzeba znaleźć czas dla siebie- dzieciaki oddajcie do opieki, lub gdzieś wyjdźcie, jeśli zostają same w domu. Żonie na pewno zależy na seksie, tylko albo Cię za coś jego brakiem kara- albo co bardziej prawdopodobne niechcący lub chcący coś palnąłeś i nie czuje się sexi. Nie odbieraj jej motywacji do schudnięcia. Może zapiszcie się na jakieś zajęcia taneczne?- ruch i w dodatku dobra gra wstępna. kolezanka sama zniknie z głowy- bo scenariusz jest do przewidzenia. A z żoną szczerze i spokojnie, okazując jednoczesnie bliskość pogadaj o tym, co Cię boli. Może unikniesz zrobienia egoistycznego kroku, po którym nie będzie już tak samo nigdy.

167

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

Aniaa34, moja zona nie ma zdiagnozowanej depresji. To chyba wynik nawarstwiajacych sie problemow: ciaza, finanse, zwolnienie z pracy, bardzo toksyczni klienci, problemy ze znalezieniem pracy. Ciezko tez jej bylo znalesc oparcie we mnie, bo caly czas w pracy i dodatkowo sam bylem strzepkiem nerwow. Moje wynagrodzenie uzależnione jest od mojego zaangazowania, ale nie jest stabilne. Wiec ciągla towarzyszyla mi obawa, ze moze byc miesiac bez wyplaty. I byly takie. Wszystki po kolei sie zawalało mimo, ze robilem co moglem. Do zony nie mialem pretensji ze nie pracuje. Miala inne problemy, a ja nie bylem w stanie jej pomóc. Nie umialem. Byly momenty, ze sam potrzebowalem wsparcia.
Kolezanka, "pojawila" sie wlasnie w momencie gdy bylo najbardziej hardkorowo. Miala te same problemy. Zrozumienie, akceptacja, docenienie, zwierzenia z jej strony i mój mózg rozpoznal w niej przyjaciela, dodatkowo - oziemblosc ze strony zony i w koleżance znalazlem idealny obiekt wdychań. Teraz jestem mądrzejszy po przeczytaniu postow smile Romansu z kolezanka nie bedzie - to juz sobie wbilem do glowy i pogodzilem sie z tym. Ograniczam kontakt. Ale mój mózg traktuje ją jak narkotyk. To jest chore. Krótka wymiana zarcikow, wogole wymiana paru zdan powoduje ze moj mozg sie uspokaja. Zupelnie jakbym potrzebowal "sprawdzic" czy sie nie obraziła. Inaczej czuje niepokój, jak palacz gdy nie ma w okolicy sklepu a jemu konczy sie paczka.
Ela210, ja z zona nie potrafie rozmawiac o schudnieciu. Kazda rozmowa konczy sie stwierdzeniem, ze ona potrzebuje profesjonalnej pomocy przy chudnieciu - to jest koszt ok 500  / mc. Wyjechac z żona tez nigdzie nie wyjade bo w tym momencie nie mam na to kompletnie funduszy. Podobnie zajecia taneczne. Niestety, wierz mi, "dziura finansowa" zabija wszelki romantyzm.
Z tym seksem i z moją zona to kiepsko to widze.   Ona nie chce o tym rozmawiac, ja sie przecież nie domysle. Kiedys mówila ze potrzebuje troche czasu, i na tym sie skonczylo. Jak chce mnie karac brakiem seksu, i nie mowi za co - to ja sie poddaje. W pracy spedzam 10 gozin, "użeram" sie z klientami, odbieram dzieci, myje gary, wysluchuje co jest zle,  usypiam dzieci, po glowie kolacze sie ta nieszczesna kolezanka, nin stop chodze niewyspany i jeszcze mam rozwiazywac zagadke za co jestem karany. Za duzo tego. Moglem napisac do mikolaja o jakas sztuczną pochwe.
Ps. Ania34 - mam wrazenie ze to forum dziala troche jak rozmowa z psychoanalitykiem.

168

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

ppppp.ppppp wiesz schudnąć można i bez profesjonalnej pomocy. Sama schudłam kilkadziesiąt kilo, bez efektu jojo. To, że trzeba ograniczyć jedzenie i więcej się ruszać to jedyna rada, która działa. Za darmo.
Skoro u żony takie wahania nastrojów, brak ochoty na wszystko, problemy z wagą to może mieć problemy hormonalne, problemy z tarczycą. Czy się badała w tym kierunku?

Wiesz ja wychodzę z założenia, że związek dwojga ludzi to związek oparty na równych prawach. Ta zasada dotyczy się również finansów. Kiedy jest źle i niestabilnie finansowo to trzeba się wsiąść za siebie i szukać pracy, a nie siedzieć i biadolić jakie to życie złe, a ludzie okropni.
Czy ty swojej żonie powiedziałeś: słuchaj jest źle jeśli chodzi o finanse, nie daje rady sam. Przydałaby się twoja pomoc, by choć trochę i odciążyć budżet. Postawić sprawę jasno. W końcu w małżeństwie są dwie osoby, które powinny pomagać sobie nawzajem.

Druga możliwość, trochę mniej fajna dla ciebie to ta, że żona ma cię za tego, co ma przynosić tylko kasę do domu. Nie musi się starać ani po to, by znaleźć pracę, ani o siebie. Dobrze jej jest jak jest obecnie. Nawet z łóżka cie wyrzuciła nie mówiąc dlaczego.
Nie widzi zagrożenia z twojej strony, bo jej tego nie komunikujesz. To i po co się starać?
Macie problem w komunikowaniu swoich potrzeb i mówieniu o trudnych sprawach (na przykład ty o swoich potrzebach cielesnych, a żona o swojej nadwadze).

Co do wspólnie spędzanego czasu. Oddajesz dzieciaki do dziadków, a żonę zabierasz na spacer, po spacerze kupujesz jedzenie w ulubionej knajpce i idziecie do domu. Wspólna kąpiel, muzyka, winko. Wiele nie trzeba by było romantycznie i przyjemnie. Nie trzeba tysięcy, by pobyć razem.
Pytanie czy żona chce być z tobą sam na sam?

169

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

Ppppp..., obojgu wam (tobie i twojej żonie) brakuje motywacji, źeby zawalczyć o związek, zawalczyć o siebie.
Co ciekawe, oboje szukacie pomocy na zewnątrz, bo twoja żona potrzebuje, aby ktoś za nią wykonał "czarną robotę" związaną z odchudzaniem, ty chciałeś/chcesz, aby ktoś zadbał o twoje samopoczucie.
Ty i twoja żona macie wiele, wiele wspólnego. Gdy(Jeśli) się już odnajdziecie, to wasz związek ma szansę być naprawdę udany. Szkoda, że was nie stać na profesjonalną pomoc.

170

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

Aniaa34 - zeby schudnac trzeba chciec. Wiem ze mozna schudnac "samemu" tak jak o tym piszesz. Ale wymaga to wyrzeczen. Moja zona pewnie sie i przyzwyczaiła. Bo nie dosc ze przynosze pieniadze to jeszcze w domu pomagam. I zadnych klutni z mojej strony nie ma. Z seksem to kompletnie nie wiem o co chodzi. Nie wiem czy jest to "kara", czy totalny brak ochoty, czy ja taki kiepski ? Nie ma o tym wogole rozmowy. Komunikowalem moje potrzeby wielokrotnie. Brak seksu powoduje ze zaczynam zwracac uwage na inne kobiety. Efekt byl taki ze spalismy ze soba, jej inicjatywa ale  wczesniej  musiala sie ubzdryngolic. Jak teraz to wszystko pisze to zastanawiam sie jaki to wsxystko ma sens. Kompiel z moja zona ? Caly czas powtarza ze nie pokarze mi sie nago. W sumie to nie wiem jak to wytrzymuje.

171

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy
summerka88 napisał/a:

Ppppp..., obojgu wam (tobie i twojej żonie) brakuje motywacji, źeby zawalczyć o związek, zawalczyć o siebie.
Co ciekawe, oboje szukacie pomocy na zewnątrz, bo twoja żona potrzebuje, aby ktoś za nią wykonał "czarną robotę" związaną z odchudzaniem, ty chciałeś/chcesz, aby ktoś zadbał o twoje samopoczucie.
Ty i twoja żona macie wiele, wiele wspólnego. Gdy(Jeśli) się już odnajdziecie, to wasz związek ma szansę być naprawdę udany. Szkoda, że was nie stać na profesjonalną pomoc.


Dlaczego uwazasz ze brak mi motywacji ? Na dzien dzisiejszy bilans "korzysci" ze zwiazku jest dla.mnie ujemny. Zalozylem sobie ze bede wspieral zone i stosowal sie do zalecen opisanych we wczesniejszych postach. Jakie beda efekty nie wiem. Ale cos robie.
Tak pomocy szukam z zewnątrz, tu na forum. Prosze nie myl z kolezanka, bo u miej takiej pomocy nie.szukam. I nie wymagam od niej aby poprawiala moje samopoczucie.
Co uwarzasz dala by profesjonalna pomoc ?

172

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

Twoja żona śpi na bombie o której  nie wie. A chyba powinna, to może ja otrzeźwi. Mnie by otrzeźwiło. Może najlepiej by było, żeby przeczytała ten wątek, bo wobec rozpadu małżeństwa wszystkie finansowe problemy to pikuś.. Seks to bardzo ważna dziedzina życia, ja nie wierzę w białe małżeństwa. Na pewno nie dajesz zonie do zrozumienia, ze jest nieatrakcyjna dla Ciebie, bo przytyła? Bo jak tak, to nie dziwięsię jej niechęci. Jesli nie, to ona robi głupotę. Zastanawiam się jak ja bym zareagowała, gdyby mąż mi powiedział, że kusi go kolezanka, po początkowym opadzie szczęki byłaby wielka awantura, a potem zapewne walka o męża.

173

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy
Ela210 napisał/a:

Twoja żona śpi na bombie o której  nie wie. A chyba powinna, to może ja otrzeźwi. Mnie by otrzeźwiło. Może najlepiej by było, żeby przeczytała ten wątek, bo wobec rozpadu małżeństwa wszystkie finansowe problemy to pikuś.. Seks to bardzo ważna dziedzina życia, ja nie wierzę w białe małżeństwa. Na pewno nie dajesz zonie do zrozumienia, ze jest nieatrakcyjna dla Ciebie, bo przytyła? Bo jak tak, to nie dziwięsię jej niechęci. Jesli nie, to ona robi głupotę. Zastanawiam się jak ja bym zareagowała, gdyby mąż mi powiedział, że kusi go kolezanka, po początkowym opadzie szczęki byłaby wielka awantura, a potem zapewne walka o męża.

Nie daje zonie do zrozumienia ze jest nieatrakcyjna dla mnie. Moze probem w tym, ze nie umiem odpowiednio pokazac ze jest atrakcyjna. Ok, wolalbym zeby schudla, ale wiem ze jest to dla niej trudne. Jej wyglad nie przeszkadza mi zeby widziec w niej kobiete i miec ochote z nia na seks. Jak powiem , ze mi sie w niej "cos konkretnego" podoba to najczesciej uslusze "jak ci sie to moze podobac, takie wielkie, takie tłuste" . To jest chyba dokladnie tak jak pisala bodajże azbestowa w poprzednich postach. Pozatym, jest jeszcze inna kwestia - ubrania. Pytanie "co mam sobie kupic jak to co mi sie podoba jest za male" jest ciosem ponizej pasa.
Prawdopodobnie w jakis sposób powiem jej o kolezance, jesli nic nie ulegnie zmianie. Chce jeszcze poczekac. Znają sie. Na razie ma tez inne prpblemy na głowie. Zreszta nie wiem czy to ma sens, bo z kolezanka juz popaliłem mosty. Obawiam, sie ze jesli nic nie ulegnie zmianie to znow znajdzie sie jakas inna kobieta i moge juz nie miec oporow.
A tak wilogóle to zona jest teraz obrazona, bo porosilem zeby nie ogladala w łuzku filmu na laptopie bo spac sie nie da. W fotelu bylo wolne miejsce.

174 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-01-07 03:20:39)

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

Twoja Żona powinna sobie przebadać tarczycę. TSH, FT3, FT4. Na początek. Spróbuj ją do tego namówić.

Jak jesteś zdeterminowany, może się udać podstępem. Idziesz do poradni rodzinnej, mówisz pielęgniarce, o co kaman, i pozwolą Ci wysłać piękne zaproszenie na badanie w firmowej kopercie (oczywiście, przygotuj je wcześniej i za znaczek zapłać)

175

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy
santapietruszka napisał/a:

Twoja Żona powinna sobie przebadać tarczycę. TSH, FT3, FT4. Na początek. Spróbuj ją do tego namówić.

Jak jesteś zdeterminowany, może się udać podstępem. Idziesz do poradni rodzinnej, mówisz pielęgniarce, o co kaman, i pozwolą Ci wysłać piękne zaproszenie na badanie w firmowej kopercie (oczywiście, przygotuj je wcześniej i za znaczek zapłać)

Porozmawiam z nia o tym.

176

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy
ppppp.ppppp napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Twoja żona śpi na bombie o której  nie wie. A chyba powinna, to może ja otrzeźwi. Mnie by otrzeźwiło. Może najlepiej by było, żeby przeczytała ten wątek, bo wobec rozpadu małżeństwa wszystkie finansowe problemy to pikuś.. Seks to bardzo ważna dziedzina życia, ja nie wierzę w białe małżeństwa. Na pewno nie dajesz zonie do zrozumienia, ze jest nieatrakcyjna dla Ciebie, bo przytyła? Bo jak tak, to nie dziwięsię jej niechęci. Jesli nie, to ona robi głupotę. Zastanawiam się jak ja bym zareagowała, gdyby mąż mi powiedział, że kusi go kolezanka, po początkowym opadzie szczęki byłaby wielka awantura, a potem zapewne walka o męża.

Nie daje zonie do zrozumienia ze jest nieatrakcyjna dla mnie. Moze probem w tym, ze nie umiem odpowiednio pokazac ze jest atrakcyjna. Ok, wolalbym zeby schudla, ale wiem ze jest to dla niej trudne. Jej wyglad nie przeszkadza mi zeby widziec w niej kobiete i miec ochote z nia na seks. Jak powiem , ze mi sie w niej "cos konkretnego" podoba to najczesciej uslusze "jak ci sie to moze podobac, takie wielkie, takie tłuste" . To jest chyba dokladnie tak jak pisala bodajże azbestowa w poprzednich postach. Pozatym, jest jeszcze inna kwestia - ubrania. Pytanie "co mam sobie kupic jak to co mi sie podoba jest za male" jest ciosem ponizej pasa.
Prawdopodobnie w jakis sposób powiem jej o kolezance, jesli nic nie ulegnie zmianie. Chce jeszcze poczekac. Znają sie. Na razie ma tez inne prpblemy na głowie. Zreszta nie wiem czy to ma sens, bo z kolezanka juz popaliłem mosty. Obawiam, sie ze jesli nic nie ulegnie zmianie to znow znajdzie sie jakas inna kobieta i moge juz nie miec oporow.
A tak wilogóle to zona jest teraz obrazona, bo porosilem zeby nie ogladala w łuzku filmu na laptopie bo spac sie nie da. W fotelu bylo wolne miejsce.

Tak jak pisze Ela, twoja żona chyba nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji. Wątku tego jednak nie radzę dawać jej  do czytania, bo prawdopodobnie z tego wyczyta tylko informacje o twojej koleżance, resztę pozostawi bez komentarza. Nie radze ci tez mówić o koleżance,, bo to doprowadzi do tego, że ona chwyci się tego jak rzep psiego ogona i oskarży ją za rozpad waszego małżeństwa. Jako dorosła kobieta, zdaje sobie sprawę z potrzeby seksu u dorosłego człowieka, nawet jeśli sama nie ma takiej potrzeby, to jeżeli będzie jej zależeć na was to zdecyduje się na ponowne rozpoczęcie życia erotycznego. Pewnie, że zawsze milej jest aby obie strony pragnęły siebie na wzajem, ale jak ktoś jest aseksualny to nie pozostaje mu nic jak tylko nastawienie się na sprawianie drugiej stronie przyjemności, samemu nie mając z tego żadnej satysfakcji. Ale jak się kocha druga osobę to dba się o jej komfort.
Ty przede wszystkim zastanów się jak kiedyś wyglądało wasze pożycie, czy ona była chętna, przecież nie zawsze była otyła więc jak to wtedy wyglądało? Jeżeli ona nigdy nie dążyła do współżycia z tobą tylko godziła się na nie, bo tak trzeba, bo chciała mieć dzieci, to chyba nie masz na co liczyć, że teraz to się zmieni.  U mnie też była przerwa we współżyciu, ale mąż miał warunek ma przestać pić, bo z puszka piwa nie mam zamiaru iść do łóżka, maż wybrał na dłuższy czas jednak piwo i zagłuszał tym potrzebę współżycia, przy okazji nie zaspakajając mojej. To wtedy zaczęłam dopatrywać w sobie przyczyn i najlepiej zgonić było mi na tusze. Bo tusza to dobre wytłumaczenie.
Nikt nie ma prawa karać drugiej osoby odmawiając mu seksu. To tak jak by karać kogoś i odciąć mu świeże powietrze. Odbieranie komuś tego co sama natura od niego żąda, to jak odbieranie podstawowych jego praw. Tym bardziej, że nie ma powodu zdrowotnego do ograniczania lub zaniechania współżycia, a z tego co piszesz to u was nastąpił zanik, a niby z jakiej racji ty miałbyś z tego rezygnować.  , O tym porozmawiaj z żoną, tylko na spokojnie bez nerwów, jeżeli do niej nie dotrze to co mówisz, to wtedy będziesz musiał podjąć jakąś decyzję o waszym dalszym życiu, jeżeli podejmiesz o odejściu od żony i nalezieniu sobie kogoś innego, to nie będziesz musiał przypisać tylko sobie winy, ale śmiało przerzucić dużą część jej na żonę.Tylko wcześniej musisz o tym z nią porozmawiać, bo wona musi wiedzieć, że żyjecie jak to Ela napisała na beczce prochu.   Postaw warunek, ma zrobić badania, a czasami wystarczy kupić i zażywać witaminę D3, może żeńszeń aby  podnieść swoje siły witalne.

177 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-01-09 11:34:33)

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy
ppppp.ppppp napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Ppppp..., obojgu wam (tobie i twojej żonie) brakuje motywacji, źeby zawalczyć o związek, zawalczyć o siebie.
Co ciekawe, oboje szukacie pomocy na zewnątrz, bo twoja żona potrzebuje, aby ktoś za nią wykonał "czarną robotę" związaną z odchudzaniem, ty chciałeś/chcesz, aby ktoś zadbał o twoje samopoczucie.
Ty i twoja żona macie wiele, wiele wspólnego. Gdy(Jeśli) się już odnajdziecie, to wasz związek ma szansę być naprawdę udany. Szkoda, że was nie stać na profesjonalną pomoc.


Dlaczego uwazasz ze brak mi motywacji ? Na dzien dzisiejszy bilans "korzysci" ze zwiazku jest dla.mnie ujemny. Zalozylem sobie ze bede wspieral zone i stosowal sie do zalecen opisanych we wczesniejszych postach. Jakie beda efekty nie wiem. Ale cos robie.
Tak pomocy szukam z zewnątrz, tu na forum. Prosze nie myl z kolezanka, bo u miej takiej pomocy nie.szukam. I nie wymagam od niej aby poprawiala moje samopoczucie.
Co uwarzasz dala by profesjonalna pomoc ?

Dlaczego uważam, że brak ci motywacji?
Bo takie odnoszę wrażenie czytając twoje posty, w których jest niemoc, bezradność, zwątpienie, tendencje ucieczkowe.
Nie jestem przekonana, że na forum szukasz pomocy. Wygląda na to, że bardzo potrzebujesz zrozumienia. Może zrozumienie jest w sumie najlepszą formą pomocy dla ciebie. To zrozumienie wcześniej dawała tobie koleżanka, teraz koleżankę zastąpiło nieco forum. Ale nadal nie ma twoich działań ukierunkowanych na zmianę obecnej sytuacji w realnym życiu. Chyba w tę zmianę sam nie wierzysz, to dlaczego miałbyś mieć motywację do czegoś, co z założenia jest nierealne.
Pragniesz przetrwać i to, czego ewentualnie szukasz na forum w tej chwili to recepty na to, jak żyć żeby to życie nie bolało zbyt mocno i jak sobie nieco chociaż ulżyć.
Przyznaję, że masz na głowie sporo problemów i życie cię nie rozpieszcza. Ale przecież dajesz radę. Przechodzisz przez kolejne problemy i kryzysy. Jesteś sam zdrowy, masz udane, zdrowe dzieci, masz gdzie mieszkać.
Wydaje się, że podstawowym problemem, z którym się teraz mierzysz to brak prawdziwie głębokiej relacji z kimkolwiek. Szukałeś zrozumienia u koleżanki, teraz go szukasz na forum, bo twoja żona zdaje się, źe juź od dawna zamknięta jest w swoim świecie, nie zauważa ciebie i twoich problemów. To smutne, ale to samo się nie zmieni.
Piszesz, że dużo rozmawialiście z żoną już o tym, że potrzebujesz seksu, ale ona to ignoruje. Pewnie też się czuje niezrozumiana przez ciebie, bo przecież ona taka "gruba i nieatrakcyjna" jak ma kipieć namiętnością.
Myślę, że powinieneś zmienić sposób rozmawiania z żoną. Mów, co czujesz zamiast tego, czego potrzebujesz. A jak już musisz i chcesz mówić, czego potrzebujesz, to zastanów się, czy to czego potrzebujesz to jest mechaniczny seks, czy bardziej chciałbyś być z drugim człowiekiem blisko a seks stanowi tylko jeden z elementów bliskości.

Podsumowując, przestań wymagać od swojej żony zmiany jej nastawienia i zachowania. Nie można zmienić drugiego człowieka. To, co możesz teraz jeszcze zrobić, to mówić jej, jak się czujesz w obecnej sytuacji. Ale bądź również otwarty na jej uczucia.
Jeśli ona nie zacznie wreszcie zwracać uwagi na ciebie i na twoje problemy, to znaczy, że nie jesteś dla niej wystarczająco ważny i nie jesteś jej bliski, bo tak bardzo okopała się w swoich zmartwieniach i problemach, że stałeś się tylko tłem jej "szarego życia". Każdy człowiek ma obowiązek walczyć o swoje szczęście. Ty także, pppp....
Nie powinno się dbać o swoje szczęście krzywdząc innych ludzi a krzywdzeniem żony byłaby twoja ewentualna zdrada. Masz prawo szukać bliskości z drugim człowiekiem, ale niech twoja żona najpierw się dowie, że czujesz się pozostawiony sam sobie, że czujesz się samotny. Powinieneś mówić, że chcesz i potrzebujesz czuć, że masz obok siebie kogoś, komu na tobie zależy zamiast mówić o swoich oczekiwaniach i wymaganiach. Ale jeśli na końcu, twoja żona nie zrozumie ciebie i twoich uczuć, to masz prawo odejść, układać sobie życie od nowa z kimś, dla kogo będziesz ważny, z kimś, kto będzie staał się rozumieć ciebie i twoje potrzeby, z kimś, kto będzie dbał o ciebie. A twoja żona ma prawo poszukać sobie wówczas kogoś, kto będzie dbał o nią i jej potrzeby i nie będzie to dla niego wysiłkiem, aby dotrzymywać jej wierności i być wobec niej szczerym, lojalnym i oddanym. Po co się męczyć w związku, w którym żadna że stron nie dba o drugą i jej potrzeby, ale skupiona jest na sobie? Chyba że w gruncie rzeczy komuś to odpowiada.

178

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

Summerko88, troche dalas mi do myslenia tym postem. Motywacje to moze i mam, ale niestety za duzo rzeczy zaczyna na mnie spadac i co gorsza nie jestem w stanie tego ogarnac. Tak troche sie zagubilem. Zaczynam czuc ogolnie zmeczenie zyciem, a widze ze przedemna znów te same problemy (i jeszcze ta kolezanka jakby bylo mało). W pracy jakos ogarniam, ale w domu juz nie. I zamiast utozsamiac dom z czyms milym, to  w domu czasami bardziej psychicznie wymecze sie niz w pracy. No ale, pewnie zaraz ktos napisze "jak sobie poscielisz tak sie wyspisz". Pogubilem sie i tu na forum szukam jakiejs wskazowki, motywacji, "zlotej mysli" ktora w jakis sposob mi pomoze. W sumie to nie wiem czego szukam, ale wiem ze znalazlem pare rzeczy krtóre okazaly sie bardzo cenne. W twoich postach summerko tez smile Jak pisalem wczesniej, to forum to troche jak rozmowa z psychoanalitykiem. Czy potrzebuje zrozumienia ? Moze. Bardziej oczekuje ze znajdzie sie ktos kto byl w podobnej sytuacji i napisze coś co bedzie dla mnie w jakis sposób przydatne. Sam fakt, ze komus sie chce przeczytac co z siebie wyrzucam, i odpisuje jest bardzo optymistyczny i krzepiący smile

179

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy
ppppp.ppppp napisał/a:

Summerko88, troche dalas mi do myslenia tym postem. Motywacje to moze i mam, ale niestety za duzo rzeczy zaczyna na mnie spadac i co gorsza nie jestem w stanie tego ogarnac. Tak troche sie zagubilem. Zaczynam czuc ogolnie zmeczenie zyciem, a widze ze przedemna znów te same problemy (i jeszcze ta kolezanka jakby bylo mało). W pracy jakos ogarniam, ale w domu juz nie. I zamiast utozsamiac dom z czyms milym, to  w domu czasami bardziej psychicznie wymecze sie niz w pracy. No ale, pewnie zaraz ktos napisze "jak sobie poscielisz tak sie wyspisz". Pogubilem sie i tu na forum szukam jakiejs wskazowki, motywacji, "zlotej mysli" ktora w jakis sposob mi pomoze. W sumie to nie wiem czego szukam, ale wiem ze znalazlem pare rzeczy krtóre okazaly sie bardzo cenne. W twoich postach summerko tez smile Jak pisalem wczesniej, to forum to troche jak rozmowa z psychoanalitykiem. Czy potrzebuje zrozumienia ? Moze. Bardziej oczekuje ze znajdzie sie ktos kto byl w podobnej sytuacji i napisze coś co bedzie dla mnie w jakis sposób przydatne. Sam fakt, ze komus sie chce przeczytac co z siebie wyrzucam, i odpisuje jest bardzo optymistyczny i krzepiący smile

Ppppp... jest takie powiedzenie, że "jak ktoś chce, to szuka sposobów, a jak ktoś nie chce, to szuka powodów". Twój post powyżej to szukanie powodów, dla których będzie trudno, może się nie udać, itp.
Przede wszystkim musisz w sobie znaleźć motywację do zmian w swoim życiu, do uzdrowienia twojej relacji z żoną, do szukania pozytywów w swoim życiu zamiast skupiania się na tym, gdzie są trudności.
Jeśli potrzebujesz się wygadać, to pisz. Tutaj zawsze znajdzie się ktoś, kto przeczyta, coś spróbuje podpowiedzieć lub pokazać ci twoja sytuację z innej perspektywy. Pewnie znajdą się i tacy, którzy byli lub są w podobnej sytuacji, bo nawet jeśli ci się wydaje, że jesteś odosobniony w swoich problemach, to jest to jednak sytuacja powsżechna. Wiele polskich rodzin boryka się z problemami małżeńskimi i finansowymi.

180

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

Summerka, "powodow" nie szukam, trudnosci caly czas sa nie musze ich wyszukiwac. Problem jest w okresleniu co jest wazne a co wazniejsze. Czy masz przepis na to jak naprawic  relacje z zoną, w momencie dgy nie ma mnie do późna w domu ? A jak wracamm woeczorem, to jestem tak wyrabany ze nie mam siły na nic ?
Od tego ile zarobe zalezy czy bedziemy miec co wlozyc do garnka i czy nie stracimy dachu nad głowa. Wiec bede miał, a nawet mam dylemat co robic ? Czy np. wracać  wczesniej i walczyc o zone czy walczyc o przezycie. ?  Znow póki co tylko ja zarabiam. Niestety takich dylematow bedzie wiecej.

Czy jesli  Czy wazniejsze jest utrzymanie rodziny, zeby dosłownie nie straciła dachu nad głowa, czy sprawienie zeby zona

181

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

Nie wiem gdzie ty mieszkasz, czy tak bardzo jest trudno znaleźć pracę żonie. Może pomóż jej w szukaniu, popytaj znajomych, bo nie wyobrażam sobie jak utrzymanie rodziny może spaść tylko na jedną osobę, tym bardziej że macie zobowiązania do uregulowania. Wiadomo, że powrót po pracy nie jest czasem na rozmowę z żoną, ale ten czas musisz znaleźć, choćby w niedzielę, bo z tego co piszesz,  to ona  chyba nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji, takie mam wrażenie. Rozmowa choćby jak była trudna musi być przeprowadzona i to dla twego dobra, bo nie uciągniesz tak długo. Ona musi też wziąć na swoje barki częściowe utrzymanie rodziny i to dlatego ta rozmowa jest tak ważna. Od zobowiązań nie uciekniecie, nawet jak rozleci się  wam rodzina to one i tak zostaną. Tylko wspólną pracą możecie pozbyć się kłopotu.

182 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-01-11 13:06:29)

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy
ppppp.ppppp napisał/a:

Summerka, "powodow" nie szukam, trudnosci caly czas sa nie musze ich wyszukiwac. Problem jest w okresleniu co jest wazne a co wazniejsze. Czy masz przepis na to jak naprawic  relacje z zoną, w momencie dgy nie ma mnie do późna w domu ? A jak wracamm woeczorem, to jestem tak wyrabany ze nie mam siły na nic ?
Od tego ile zarobe zalezy czy bedziemy miec co wlozyc do garnka i czy nie stracimy dachu nad głowa. Wiec bede miał, a nawet mam dylemat co robic ? Czy np. wracać  wczesniej i walczyc o zone czy walczyc o przezycie. ?  Znow póki co tylko ja zarabiam. Niestety takich dylematow bedzie wiecej.

Czy jesli  Czy wazniejsze jest utrzymanie rodziny, zeby dosłownie nie straciła dachu nad głowa, czy sprawienie zeby zona

Ostatnim postem znowu pokazujesz swoją nadwrażliwość na swoim punkcie.
Masz przedziwną skłonność w popadanie w skrajności, bo jak inaczej nawzwać alternatywy, które opisujesz: albo dach nad głową i brak jakiejkolwiek relacji z żoną albo ukłon w stronę żony i śmierć z głodu.
A rozwiązań "środkowych" jest mnóstwo, bo chociażby sugerowane przez azbestową znalezienia nowej pracy przez żonę, nawiązanie z żoną dialogu, w którym zaczniecie mówić nie tylko to, co myślicie, ale także to, co czujecie.
Ja rozumiem, źe jest ci w obecnej sytuacji źle. Widzę, że nie potrafisz znaleźć rozwiązania i szukasz, ale nie rozumiem dlaczego tak dramatyzujesz i odrzucasz każdą wysuniętą w twoją stronę dłoń.

183

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

Summerka, pewnie przesadzam i dramatyzuje. Zona mowi ze chetnie poszla by do teatru. Bilety + opiekunka = 200 zl. Mi zostaje 1000 pln, do konca miesiaca potrzebuje jeszcze drugi 1000, na zobowiazania. Wiem  ze bede musial pozyczac albo peosic o zaliczke. Oplacic to musze, bo jak kolejny raz nie  oplace to zajma mi cale wynagrodzenie, bo nie jestem na umowie o prace. I w kolejnym miesiacu wogiole nie bedzie pieniedzy. I co robie ? Mowie zonie ze moze nie wtym miesiacu ale w nastepnym pojdziemy ....... To tylko jeden  przykladow. Zamiast "teatr" podstaw cokolwiek co ci przyjdzie do głowy.

184

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

Na przyjemności trzeba sobie zapracować. U mnie takie rzeczy sponsoruje żona, bo to jej zostają jakieś pieniądze. Moje wszystkie idą na tzw. "życie" i to jest priorytet. Dach nad głową, żarcie itd. Może nie ma co się rozczulać nad "królewną"...?

185

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy
Snake napisał/a:

Na przyjemności trzeba sobie zapracować. U mnie takie rzeczy sponsoruje żona, bo to jej zostają jakieś pieniądze. Moje wszystkie idą na tzw. "życie" i to jest priorytet. Dach nad głową, żarcie itd. Może nie ma co się rozczulać nad "królewną"...?

Proste i logiczne.

186

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

Dyskusja toczy się już od jakiegoś czasu - pozwolisz, że zapytam, co zrobiłeś do tej pory w relacji z żoną? ile razy rozmawiałeś, o tym co jest między wami, ile razy rozmawiałeś z nią czy/jak zmienić to?

Nie wiem skąd jesteś, ale myślę, że w dużych miastach wszędzie działa to tak samo. Skoro twoja żona chce iść do teatru, to powiedz jej by pokombinowała.
Kilka razy wygrałam bilety do teatru, dobrym pomysłem jest newsletter - info. o zniżkach np. w T. Polskim była promocja sylwestrowa bilety na cały repertuar styczniowy po 15zł. Bilety kupione przez internet nie podlegają zwrotowi, czasem gdy ktoś nie może iść, to je oddaje/odsprzedaje tanio. Wreszcie wejściówki - często siedzisz nawet w pierwszym rzędzie za śmieszne pieniądze. Wiele teatrów ma spektakle "z nianą" (w trakcie spektaklu ktoś z teatru zajmuje się dzieciakami).

Sugerowałabym skupienie się na tym, jak rozwiązać problemy, a jednocześnie nie podążać starymi ścieżkami, szukać nowych rozwiązań. Groźba zajęcia wynagrodzenia jest poważnym problemem, myślę, że nawet dziecko zrozumiałoby, że w takiej sytuacji trzeba z czegoś zrezygnować, "zacisnąć pasa" i przetrwać, ale porozmawiaj z żoną, powiedz jej o tym, że jest ci ciężko i rozumiesz, że ona też nie może odnaleźć się w tej sytuacji, ale musicie przetrwać ciężki okres.

187 Ostatnio edytowany przez horses (2017-01-12 12:45:25)

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

Niektórzy ludzie, kiedy pojawiają się problemy " zapominają" o nich, nie myślą o tym. To nawet może zadziałać jeśli ktoś obok przejmuje obowiązki
i szuka rozwiązania. To może jakiś mechanizm obronny. Dobry dla zapominalskiego, destrukcyjny dla tego obowiązkowego.
Chyba powinieneś stanowczo porozmawiać z żoną, bo może właśnie tak jest u Ciebie.
Nie myślą w sensie szukania rozwiązania, wspierania się. Są zmartwione, ale odpowiedzialnośc przerzucają na drugą stronę.
Czasami skupiają się na innych problemach np tuszy. Nadwaga jest problemem, ale nie tak dużym jak problemy finansowe.
Musisz rozmawiać!
A koleżanka..... każdy szuka wytchnienia, zrozumienia i ona pewnie Ci to daje. Tylko to bez sensu, bo takie sprawy kończą się następnymi problemami.
Ponadto nawet jesli nie będzie romansu, to takie traktowanie drugiego człowieka - jako odskoczni tez nie jest w porządku.
Dasz jej nadzieję, przywiążesz ją do siebie....a co później? Porozmawiać można, bo czemu nie, ale inne sprawy to już z dużą rozwagą.

188

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy
Snake napisał/a:

Może nie ma co się rozczulać nad "królewną"...?

Podpisuję się pod tym.
Ppppp... robisz co się da, aby utrzymać rodzinę i jeżeli twoja żona tego nie rozumie, to coś tu nie gra. Postaw sprawę jasno: "kochanie, na rozrywki będzie nas stać jeśli zaczniesz się dokładać do domowego budżetu".

189

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

A ja dodam, że płatne rozrywki to nie jest coś, co jest niezbędne, aby związek był udany...

190

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

Czytam to wszystko i zaczynam sie zastanawiac  czy ze mna jest cos nie tak czy z zoną,  czy z nami razem. Mam długi, mam kredyt, mam ugody z komornikami. Caly czas mam swiadomosc ze cos sie "wypier...i" i ide z torbami. Tak naprawde gdyby nie ludzie ktorzy w okazali mi zyczliwosc juz dawno bylbym na bruku. Z braku kasy wszystko robie najtańszym kosztem:  uzywana pralka, (ja sie ciesze ze ciagle działa, zona wypomina ze nie dopiera) , zelazko ma z 15 lat (ja sie ciesze ze ciagle działa, zona wypomina ze nie doprasowywuje), samochod naprawialem u najtanszych mechanikow - i padł na amen. Wiele rzeczy nie robie tak jak powinienem, bo staram sie zaoszczedzic. Nie wiem juz czy to jest  nieormalne czy nie? Czy ja przypadkiem nie przesadzam ?Cala ta sytauacja wywoluje u mnie poczucie winy. Zauwazylem ze przestaje akceptowac osoby ktore ciagle narzekaja. Zona narzeka (ma w sumie prawo)
Jest dokladnie tak jak napisala jedna z pierwszych forumowiczek. Kolezanka, mysli o niej byly ucieczka od rzeczywistosci. Dla informacji stosunki z kolezanka sa oschłe.
PS.Wtedy te bilety do teatru zarezerwowalem, ale finalnie ich nie kupilem bo nie mialem kasy.

191

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy

Autorze, życzę Ci dużo siły w pokonywaniu trudności. Napisałam dość długi post ale niestety zniknął przed dodaniem. Odezwę się jutro

192 Ostatnio edytowany przez Averyl (2017-01-14 11:28:47)

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy
ppppp.ppppp napisał/a:

Zauwazylem ze przestaje akceptowac osoby ktore ciagle narzekaja. Zona narzeka (ma w sumie prawo)
Jest dokladnie tak jak napisala jedna z pierwszych forumowiczek.

... chyba nikt nie lubi zrzędzących, marudzących ludzi.
Kiedyś powiedziałam mojemu M. by nic nie robił, jeśli ja mam słuchać marudzenia o każdy talerzyk, szklankę nie odłożoną do zmywarki, ustaliliśmy, że jego obowiązkiem jest sprzątanie kuchni, a nie nadzór nad innymi, by utrzymywali porządek, jeśli nie chce tego robić, to niech nie robi, ale niech nie psuje atmosfery. Trafiło do niego, ale czasem się zapomina.
Tacy ludzie często nie zdają sobie sprawy, że to ciągłe narzekanie, bardzo źle działa na innych, że przelewają swoją złość, niezadowolenie na innych, którym może być równie ciężko, albo gorzej.

193

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy
Averyl napisał/a:
ppppp.ppppp napisał/a:

Zauwazylem ze przestaje akceptowac osoby ktore ciagle narzekaja. Zona narzeka (ma w sumie prawo)
Jest dokladnie tak jak napisala jedna z pierwszych forumowiczek.

... chyba nikt nie lubi zrzędzących, marudzących ludzi.
Kiedyś powiedziałam mojemu M. by nic nie robił, jeśli ja mam słuchać marudzenia o każdy talerzyk, szklankę nie odłożoną do zmywarki, ustaliliśmy, że jego obowiązkiem jest sprzątanie kuchni, a nie nadzór nad innymi, by utrzymywali porządek, jeśli nie chce tego robić, to niech nie robi, ale niech nie psuje atmosfery. Trafiło do niego, ale czasem się zapomina.
Tacy ludzie często nie zdają sobie sprawy, że to ciągłe narzekanie, bardzo źle działa na innych, że przelewają swoją złość, niezadowolenie na innych, którym może być równie ciężko, albo gorzej.

Zrzedzacy facet - dla mnie nie do zaakceptowania. Natomiast narzekajace kobiety - ok pewnie wiekszosc tak ma, mozna zaakceptowac, ale jak sie slyszy ciagle ze "źle" to robi sie nie do zniesienia.

194

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy
eadeax napisał/a:

Autorze, życzę Ci dużo siły w pokonywaniu trudności. Napisałam dość długi post ale niestety zniknął przed dodaniem. Odezwę się jutro

Czekam na post.

195

Odp: Problemy + Kolezanka z pracy
ppppp.ppppp napisał/a:

Zrzedzacy facet - dla mnie nie do zaakceptowania. Natomiast narzekajace kobiety - ok pewnie wiekszosc tak ma, mozna zaakceptowac, ale jak sie slyszy ciagle ze "źle" to robi sie nie do zniesienia.

Ppppp...chyba żyjesz w świecie stereotypów. To sporo wyjaśnia. Bierzesz na siebie tradycyjną rolę mężczyzny, który zarabia na rodzinę, wymagania, które stawiasz sobie są inne niż oczekiwania wobec żony. Można i tak. To w sumie nic złego. To jednak pogłębia twoje poczucie osamotnienia. Utknąłeś na poziomie powinności. Patrzysz na siebie oczami kogoś, kto stawia tobie wymagania i ma wobec ciebie oczekiwania. Czujesz, kim może być ta "osoba", której standardy przyjąłeś?

Posty [ 131 do 195 z 264 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Problemy + Kolezanka z pracy

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024