Użytkownik 13 napisał/a:nie potrafie zrozumieć kobiet, poważnie , najpierw daje szanse pożniej zaczyna się wycofywać mówiąc i nie będzie tego nie bedzie tego i tamtego, a ty jak chcesz to walcz.
chyba się lekko zalamałem.
Nie wiem co mam już robić jak się zachowywać, jakie decyzje podjąć, zadaje mi pytanie czy uważam iż bedzie jeszcze ze mną szcześliwa, apo chwili dopisuje iż ona w to wątpi, pisząc dalej twierdzi iz nawet jesli bedzie dobrze to i tak nie pojdzie ze mną do łużka, ze o seksie małużenski mam zapomnieć.
Ku......rwa o co tu chodzi.
Okej, pół kroku do tyłu. Jakie ona ma w tym momencie podstawy, żeby wierzyć w szczęśliwe zakończenie? Jakie Ty masz podstawy, żeby wierzyć w szczęśliwe zakończenie? Pomyśl o suchych faktach, ale też o uczuciach.
Powiedzenie "a ty jak chcesz to walcz" jest bardzo nie fair i warto by było, żebyś jej na każdym kroku przypominał, że do tanga trzeba dwojga, relacje budują dwie osoby, że ty nie możesz stworzyć związku, tylko obie osoby to robią. Może trzeba jej dobitnie o tym powiedzieć, że związek to jak stół. Żeby stał, to musi mieć cztery nogi. Jak zabierzesz dwie, to padnie i nic z niego nie zrobisz, nie złapiesz równowagi.
Mam wrażenie, że ona tak gada, bo sama nie wie, czego chce. Trochę chce cię sprawdzić, czy będziesz się starał i próbował, trochę cię drażni, chcąc sprawdzić, czy się wkurzysz i wszystko rzucisz. Testuje twoje granice. (Jak dzieci - sprawdzają, na ile mogą sobie pozwolić, czy rodzic da sobie wejść na głowę i się przewróci i nic nie będzie miało zasad i reguł, czy raczej postawi jasne, stanowcze, życzliwe granice i wszystko będzie jasne, pewne, bezpieczne, więc będzie można sobie dalej żyć spokojnie). Chwiejesz się czy stoisz pewnie? Mówisz o swoich potrzebach i oczekiwaniach, jednocześnie respektując jej potrzeby i oczekiwania? Czy pozwalasz jej na wszystko, dajesz sobie wejść na głowę, na wszystko przystajesz, bo "lepsza taka żona, niż żadna"?
Terapia małżeńska? Choćby mediacje? Choćby psycholog, który wesprze ciebie?