Użytkownik 13 napisał/a:(...) w dniu wczorajszym wróciłem do domu, gdyż nie potrafię żyć bez córki i bez żony, poinformowałem ją iż bardzo mi na niej zależy, iż e chce walczyć o rodzinę do końca (...) ja jej dam ten czas.Zobaczę co się bedzie dzaiało.
Ponieważ wróciłeś do domu, ponieważ chcesz walczyć (z kim, z czym i o co?), zdecydowałam się napisać raz jeszcze i podzielić swymi uwagami.
Zobaczysz, co będzie się działo? Samo? Nic. Autorami tego 'dziania się' jesteście oboje. Czy zmienicie swe myślenie, czy zmienicie swe zachowanie? To, na co zwróciłam uwagę od samego początku, to te zdania z pierwszego posta:
(...) zawszę dążyłem do tego by była szczęśliwa, uwierzcie zawszę ją i córkę stawiałem na pierwszym miejscu. (...)
Kiepsko się żyje z kimś, kto sam siebie nie szanuje, kto uznaje, że ma mniej praw od innych, kto zamienia się w podnóżek, innych stawiając na piedestale, kto poświęca się i to podkreśla, kto w związku z tym oczekuje wdzięczności, kto oczekuje okazania uczuć, w chwili gdy druga osoba ich nie ma.
I te, z kolejnych:
(...) staram się pomagać by ją odciążyć, ale mimo tego nie potrafi zrozumieć iż moja pomoc ma na celu wygospodarowanie więcej wolnego czasu dla nas. (...)
Ty starasz się pomagać żonie? A to nie jest tak, że macie wspólny dom, prowadzicie wspólne gospodarstwo i wspólnie dbacie o to, by było wam w nim dobrze? Z Twej wypowiedzi wynika, że dbanie o dom jest obowiązkiem żony, Ty przyłożysz się do tego tylko po to, by osiągnąć korzyści: niezależnie od ochoty żony 'wspólny czas'.
(...) W momencie kiedy oznajmiłem iż już dalej tak żyć nie mogę i iż się wyprowadzam , powiedziała że mnie kocha, ale to moja decyzja.tak jakby jej nie zależało. (...)
A co miała powiedzieć dorosłemu człowiekowi? Co miała powiedzieć człowiekowi, który podjął decyzję? Co miała powiedzieć człowiekowi, którego kocha, a który twierdzi, że żyć z nią nie może? Często przywoływane jest tutaj na forum powiedzenie o tym, by puścić wolno tego, kogo się kocha. Związek to nie więzienie.
Napisałeś, że żona zmieniła się po zmianie pracy. Wiesz dlaczego? Zapytałeś ją o przyczyny tej zmiany czy tylko wyobrażasz je sobie?
To, co mnie uderzyło, to Twoje wyobrażenie o tym, jak "powinna się" zachować Twoja żona, także gdy Ty coś robisz w domu lub dla niej. Każde jej inne od wyobrażonego zachowania jest 'be'.
Wielokrotnie powtórzyłeś w swych postach, że walczycie. Wy czy Ty? Niezależnie od tego, o co i po co? A jeśli razem walczycie, to czy walczycie o to samo?
Jakie widzę drogi?
1. rozmowa na temat wzajemnego traktowania się, szacunku, wyrażania własnych uczuć, itp., ale też tego, co boli, co cieszy, waszych oczekiwań wobec siebie prowadzona bez oskarżeń i z decyzją na słuchanie drugiej osoby, nie zaś na koncentrowaniu się na tym, co chcę powiedzieć. Innymi słowy, szukanie tego, co was łączy (jeśli łączy coś poza dzieckiem i sprawami finansowymi), nie tego, co dzieli. Jeszcze inaczej: spojrzenie na was jako na ludzi, którzy dbając o własne granice decydują się iść razem przed siebie.
2. brak rozmowy lub brak, po jej przeprowadzeniu, jakiejkolwiek zmiany waszych zachowań. Efekt jest łatwy do przewidzenia: narastanie frustracji i agresji.
3. zakończenie związku już teraz, mimo Twego fizycznego powrotu.