Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 375 ]

66

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?

Przeczytałam cały wątek i na koniec nasunęła mi się taka myśl - świetnie, że dla dziewczyny ważni są jej rodzice, przyjaciółki, że dba o te relacje, że ma hobby, pracę, ale kiedy ktoś jest na etapie zauroczenia, to zwykle stara się jednak angażować w związek, a ona wyraźnie nie chce Cię wpuszczać do swojego życie. Czy w ciągu tych czterech miesięcy zdążyłeś poznać jej przyjaciółki? Co stoi na przeszkodzie, żebyście razem z nimi w jakiś weekend wyskoczyli do pubu, kina czy gdziekolwiek? Jasne, że jesteśmy różni, ale zauroczona kobieta, a jako taką nam ją przedstawiłeś, przeważnie chce spędzać z lubym jak najwięcej czasu, ale chyba jeszcze bardziej "pokazać" go światu.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Klio napisał/a:

Jak dobrze zapłacisz to mogę się przekwalifikować z wróżki na egzorcystę big_smile Pomogie, oj pomogie... lol
Daj znać jak poszło i czy po polsku było wink

Oczywiście, że dam znać. Wieczorem możecie spodziewać się relacji.

68

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Olinka napisał/a:

Przeczytałam cały wątek i na koniec nasunęła mi się taka myśl - świetnie, że dla dziewczyny ważni są jej rodzice, przyjaciółki, że dba o te relacje, że ma hobby, pracę, ale kiedy ktoś jest na etapie zauroczenia, to zwykle stara się jednak angażować w związek, a ona wyraźnie nie chce Cię wpuszczać do swojego życie. Czy w ciągu tych czterech miesięcy zdążyłeś poznać jej przyjaciółki? Co stoi na przeszkodzie, żebyście razem z nimi w jakiś weekend wyskoczyli do pubu, kina czy gdziekolwiek? Jasne, że jesteśmy różni, ale zauroczona kobieta, a jako taką nam ją przedstawiłeś, przeważnie chce spędzać z lubym jak najwięcej czasu, ale chyba jeszcze bardziej "pokazać" go światu.

Zdążyłem poznać jedną przyjaciółkę z Anglii i jedną z dwóch współlokatorek. Ona z tego co czuje nie zapobiega takiemu poznawaniu, ale też nie wychodzi w tej kwestii z inicjatywą. Jak się stanie to będzie.
Masz rację, coś w tym jednak jest, ja początkowo poznałem ją z moimi współlokatorami, zabrałem na oglądanie meczu z paczką moich znajomych, ale widząc że to nie działa w drugą stronę ogrsniczyłem to.

69 Ostatnio edytowany przez navelbina (2016-11-27 06:34:43)

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?

przeczytałam cały wątek tongue

Ewidentnie coś jest na rzeczy - też skłaniałabym się do tego, że może ona kogoś ma  w tym rodzinnym mieście ? Albo tam gdzie studiowała ? Albo w obydwu naraz big_smile

Ty się z nią spotykasz TYLKO 4 miesiące, a do domu jeździ regularnie od 6lat - po takim czasie wcale nie musiałaby wisieć na telefonie non stop ze stałym facetem więc nie dziwię się, że nic nie zauważyłeś.

Generalnie takie brednie, że się nie ma czasu, że to, że tamto. Jak się chce to ten czas się znajdzie a ona ewidentnie UNIKA spotkań z tobą w określone dni. Pomijam godziny pracy, ale coś pisałeś o siłowni - nie zając, raz nie pójdzie nic się nie stanie a Tobie zrobi przyjemność. SKORO tego nie robi to znaczy, że albo jej tak nie zależy - nie jest do Ciebie przekonana, albo jest jeszcze ktoś. Koniec kropka.

U mnie to był standardowy tekst, gdy poznałam fajnego, atrakcyjnego faceta ale nie wszystko "trybiło" tak jak powinno. Trzymałam dystans, nie sptykałam się zbyt często bo nie byłam przekonana. Nie przewartościowywałam wszystkich swoich planów dla kogoś kim po prostu nie byłam do końca zainteresowana i nie zależało mi do końca.

Z jednej strony spotyka się, bo może liczy, że jeszcze coś się z tego "wykluje" z drugiej trzyma się dystans bo gdyby jednak nic się "nie wykluło" to ten efekt "zranienia" będzie mniejszy

70

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Jacenty89 napisał/a:
Mamidełko napisał/a:
Jacenty89 napisał/a:

No właśnie na razie jej z tym idzie bardzo słabo, a i z jej strony nie ma zapewnień że coś się zmieni, wręcz przeciwnie.
Jak będę próbował umowic sie na dzien weekendowy ze sporym wyprzedzeniem to usłyszę, że ona nie może niczego obiecać, bo nie wie co się będzie wtedy działo. Ok, ja to wszystko rozumiem, tyle że chyba naturalniejsze jest luzne spotkanie w piatek po pracy, mając świadomość że jutro nie trzeba wstawać do pracy rano niż we wtorek.

Dla Ciebie jest naturalniejsze, dla mnie też, ale ewidentnie jej to nie odpowiada. Tak z tego co piszesz, to raczej bym się nie nastawiała optymistycznie. Stwierdzenie, że ona nie może niczego obiecać, bo nie wie co się będzie wtedy działo oznacza, że stawia Ciebie w kolejce na którymś tam miejscu, a nie na równi z pozostałymi organizatorami jej weekendów. Zauważ, że jakby się z Tobą umówiła, to już by wiedziała co się będzie działo. Co powoduje, że są najpierw oni a potem Ty, trudno wyrokować, może dla niej to jest luźna relacja, może za krótko na to, żeby podnieść Twoją rangę, a może taka już jest i nic tego nie zmieni.

To samo mi przyszło do głowy i chciałem sprawdzić czy ktoś też na to wpadnie. Napisałem jej o tym, że stawia mnie niżej.  Niestety sama mi powiedziala, ze jej na mnie zależy i że to co robi jest silniejsze od niej, nieswiadomie to robi (walczy z tym) , ze ma wrodzony talent do psucia. Coś było jeszcze o braku asertywności w stosunku do koleżanek.

Ciekawa jestem po co ona Tobie nawija takie kawałki, że nieświadomie coś robi (niedojrzałość?), ma wrodzony talent do psucia (jakieś zaburzenia?), brak asertywności w stosunku do koleżanek skoro najpierw wprost Ci mówi, że jesteś niżej. Jedyną logiczną odpowiedzią na te pytania to: robi to świadomie, bo jesteś niżej. Zgodziłabym się ze stwierdzeniami, że ona wciska Ci siano, nie traktuje poważnie, co z tym począć zależy od Ciebie. I przyznaję, że też przeszło mi przez myśl, że może ona kogoś ma poza Tobą, niekoniecznie chłopaka, ale na przykład takiego samego jak Ty wypchanego sianem.

71

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
navelbina napisał/a:

przeczytałam cały wątek tongue

Ewidentnie coś jest na rzeczy - też skłaniałabym się do tego, że może ona kogoś ma  w tym rodzinnym mieście ? Albo tam gdzie studiowała ? Albo w obydwu naraz big_smile

Ty się z nią spotykasz TYLKO 4 miesiące, a do domu jeździ regularnie od 6lat - po takim czasie wcale nie musiałaby wisieć na telefonie non stop ze stałym facetem więc nie dziwię się, że nic nie zauważyłeś.

Generalnie takie brednie, że się nie ma czasu, że to, że tamto. Jak się chce to ten czas się znajdzie a ona ewidentnie UNIKA spotkań z tobą w określone dni. Pomijam godziny pracy, ale coś pisałeś o siłowni - nie zając, raz nie pójdzie nic się nie stanie a Tobie zrobi przyjemność. SKORO tego nie robi to znaczy, że albo jej tak nie zależy - nie jest do Ciebie przekonana, albo jest jeszcze ktoś. Koniec kropka.

U mnie to był standardowy tekst, gdy poznałam fajnego, atrakcyjnego faceta ale nie wszystko "trybiło" tak jak powinno. Trzymałam dystans, nie sptykałam się zbyt często bo nie byłam przekonana. Nie przewartościowywałam wszystkich swoich planów dla kogoś kim po prostu nie byłam do końca zainteresowana i nie zależało mi do końca.

Z jednej strony spotyka się, bo może liczy, że jeszcze coś się z tego "wykluje" z drugiej trzyma się dystans bo gdyby jednak nic się "nie wykluło" to ten efekt "zranienia" będzie mniejszy

Głowy oczywiście za to nie dam, ale  żadnych symptomów o tym świadczących raczej nie ma. Jak się spotykamy u niej to nasze telefony leżą swobodnie, nie ma nic przeciwko temu jak zajrzę kto dzwoni (czasami sama mnie o to prosi), część pilnych czy szybkich rozmów prowadzi przy mnie. Akurat z tą siłownią jest tak, że ja wtedy mam dłużej prscę, więc mi też to raczej na rękę. Co do standardowego tekstu możliwe, że tak jest, tylko głównie pytanie co wg niej nie trybi. Co do ostatniego zdania to zachowanie bez sensu bo przy trzymaniu dystansu nic się nie może wykluć konkretnego.

72 Ostatnio edytowany przez mrbart (2016-11-27 13:17:35)

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?

Kto chce znajdzie sposób, kto nie chce znajdzie powód. Moim zdaniem to co robi jest klasycznym dozowaniem kontaktu. Możliwe że wynika to z jej "nieprzekonania" co do Ciebie. Pytanie tylko jak długo będzie Ci coś takiego odpowiadało. Zawsze wydawało mi się, że początkowe miesiące powinny być tymi bezproblemowymi. Ludzie są sobą zafascynowani, chcą poznawać się lepiej, więc wykorzystują okazje do spędzania czasu razem. Tutaj widać sztucznie utrzymywany dystans, który wygląda trochę na wprowadzanie jej zasad już na samym początku. Ona mówi weekendom "nie" i albo Ty się na to godzisz albo narazisz się na jej opór. W jej hierarchii ważności są najpierw wyjazdy do domu, potem koleżanki i na końcu Ty. Czy tak powinno być - no raczej nie. Wyartykułuj jej wprost, że zależy Ci na weekendach i zobacz co odpowie. Jeśli ja miałbym zajęte oba dni weekendu (i to nawet nie imprezami, czy spotkaniami ze znajomymi, ale np. jak kiedyś, kursami, szkoleniami itd.) to i tak znalazłbym bez problemu wolny wieczór (gdybym tylko chciał). Bycie zajętym jest najprostszą i najtańszą wymówką z możliwych. Dodatkowo podawanie jako powód wyjazdów do rodziny, stawia Cię w pozycji osoby pozbawionej możliwości jakichkolwiek negocjacji, bo przecież nie będziesz (szczególnie na tym etapie) stawiał się ponad jej rodzinę. I ona dobrze o tym wie.

Jacenty89 napisał/a:

Co do ostatniego zdania to zachowanie bez sensu bo przy trzymaniu dystansu nic się nie może wykluć konkretnego.

Może utrudnione jest wyklucie, ale też jajo nie zostaje rozbite wink

73

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Mamidełko napisał/a:
Jacenty89 napisał/a:
Mamidełko napisał/a:

Dla Ciebie jest naturalniejsze, dla mnie też, ale ewidentnie jej to nie odpowiada. Tak z tego co piszesz, to raczej bym się nie nastawiała optymistycznie. Stwierdzenie, że ona nie może niczego obiecać, bo nie wie co się będzie wtedy działo oznacza, że stawia Ciebie w kolejce na którymś tam miejscu, a nie na równi z pozostałymi organizatorami jej weekendów. Zauważ, że jakby się z Tobą umówiła, to już by wiedziała co się będzie działo. Co powoduje, że są najpierw oni a potem Ty, trudno wyrokować, może dla niej to jest luźna relacja, może za krótko na to, żeby podnieść Twoją rangę, a może taka już jest i nic tego nie zmieni.

To samo mi przyszło do głowy i chciałem sprawdzić czy ktoś też na to wpadnie. Napisałem jej o tym, że stawia mnie niżej.  Niestety sama mi powiedziala, ze jej na mnie zależy i że to co robi jest silniejsze od niej, nieswiadomie to robi (walczy z tym) , ze ma wrodzony talent do psucia. Coś było jeszcze o braku asertywności w stosunku do koleżanek.

Ciekawa jestem po co ona Tobie nawija takie kawałki, że nieświadomie coś robi (niedojrzałość?), ma wrodzony talent do psucia (jakieś zaburzenia?), brak asertywności w stosunku do koleżanek skoro najpierw wprost Ci mówi, że jesteś niżej. Jedyną logiczną odpowiedzią na te pytania to: robi to świadomie, bo jesteś niżej. Zgodziłabym się ze stwierdzeniami, że ona wciska Ci siano, nie traktuje poważnie, co z tym począć zależy od Ciebie. I przyznaję, że też przeszło mi przez myśl, że może ona kogoś ma poza Tobą, niekoniecznie chłopaka, ale na przykład takiego samego jak Ty wypchanego sianem.

Nie, nie, to ja jej zarzuciłem, że stawia mnie niżej. Ona się tego ostro wypierała. No ale z czynów wynika inaczej.

74 Ostatnio edytowany przez Klio (2016-11-27 13:21:55)

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Jacenty89 napisał/a:

Co do ostatniego zdania to zachowanie bez sensu bo przy trzymaniu dystansu nic się nie może wykluć konkretnego.

To zależy czy jest się pewnym, że się chce, żeby coś się wykluło konkretnego... Gdy pewności chcenia brak, to pojawia się dystans i wyczuwanie gruntu. Niektórzy z czasem się przekonują do tych początkowo trzymanych na dystans. Piorun nie uderzył, ale może z czasem uderzy... Przy czym trzeba brać też pod uwagę ewentualność, że nie uderzy i albo będzie koniec, albo związek o temperaturze bliskiej zero.

On-WuWuA-83 napisał/a:

A w opowieści Klio to nie wierz..., następna "wszystko wiedząca wyrocznia" xDDD
big_smile

Aż tak Ci brakuje Elle. Ohhhh... urocze...
Wybacz, ale nie zastąpię Ci jej. Musisz jakoś odżałować swoją żałobę. Wspieramy. smile

75

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
mrbart napisał/a:

Kto chce znajdzie sposób, kto nie chce znajdzie powód. Moim zdaniem to co robi jest klasycznym dozowaniem kontaktu. Możliwe że wynika to z jej "nieprzekonania" co do Ciebie. Pytanie tylko jak długo będzie Ci coś takiego odpowiadało. Zawsze wydawało mi się, że początkowe miesiące powinny być tymi bezproblemowymi. Ludzie są sobą zafascynowani, chcą poznawać się lepiej, więc wykorzystują okazje do spędzania czasu razem. Tutaj widać sztucznie utrzymywany dystans, który wygląda trochę na wprowadzanie jej zasad już na samym początku. Ona mówi weekendom "nie" i albo Ty się na to godzisz albo narazisz się na jej opór. W jej hierarchii ważności są najpierw wyjazdy do domu, potem koleżanki i na końcu Ty. Czy tak powinno być - no raczej nie. Wyartykułuj jej wprost, że zależy Ci na weekendach i zobacz co odpowie. Jeśli ja miałbym zajęte oba dni weekendu (i to nawet nie imprezami, czy spotkaniami ze znajomymi, ale np. jak kiedyś, kursami, szkoleniami itd.) to i tak znalazłbym bez problemu wolny wieczór (gdybym tylko chciał). Bycie zajętym jest najprostszą i najtańszą wymówką z możliwych. Dodatkowo podawanie jako powód wyjazdów do rodziny, stawia Cię w pozycji osoby pozbawionej możliwości jakichkolwiek negocjacji, bo przecież nie będziesz (szczególnie na tym etapie) stawiał się ponad jej rodzinę. I ona dobrze o tym wie.

Nomi rzeczywiście początkowe miesiące takie były, aż zobaczyłem że coś nie jest tak z tymi weekendami.
Początkowe miesiące 2-3 były bezproblemowe, bo ja nie zauważałem problemu, jeszcze sytuacja nie była widocznie asymetryczna. Ona teoretycznie według niej znajduje wolny wieczór (niedzielny), dzisiaj nawet już teraz chce się spotkać.

76

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Klio napisał/a:
Jacenty89 napisał/a:

Co do ostatniego zdania to zachowanie bez sensu bo przy trzymaniu dystansu nic się nie może wykluć konkretnego.

To zależy czy jest się pewnym, że się chce, żeby coś się wykluło konkretnego... Gdy pewności chcenia brak, to pojawia się dystans i wyczuwanie gruntu. Niektórzy z czasem się przekonują do tych początkowo trzymanych na dystans. Piorun nie uderzył, ale może z czasem uderzy... Przy czym trzeba brać też pod uwagę ewentualność, że nie uderzy i albo będzie koniec, albo związek o temperaturze bliskiej zero.

On-WuWuA-83 napisał/a:

A w opowieści Klio to nie wierz..., następna "wszystko wiedząca wyrocznia" xDDD
big_smile

Aż tak Ci brakuje Elle. Ohhhh... urocze...
Wybacz, ale nie zastąpię Ci jej. Musisz jakoś odżałować swoją żałobę. Wspieramy. smile

Ja rzadko zadowalam się półśrodkami, dlatego zagrałem w piątek vabank żeby do dzisiaj przemyślała wszystko i albo jesteśmy w związku albo się grzecznie rozchodzimy, o ile do wczoraj do 20 smsy były raczej takie, że sugerowałyby że jest na tak, to dzisiaj widzę ewidentnie że chyba będzie po zabawie.
PS Co się stało z Elcią? Ona przy moim ostatnim kryzysie pięknie mnie stawiała na nogi i bezbłędnie odczytywała każdą sytuację.

77

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Jacenty89 napisał/a:

Ja rzadko zadowalam się półśrodkami, dlatego zagrałem w piątek vabank żeby do dzisiaj przemyślała wszystko i albo jesteśmy w związku albo się grzecznie rozchodzimy, o ile do wczoraj do 20 smsy były raczej takie, że sugerowałyby że jest na tak, to dzisiaj widzę ewidentnie że chyba będzie po zabawie.
PS Co się stało z Elcią? Ona przy moim ostatnim kryzysie pięknie mnie stawiała na nogi i bezbłędnie odczytywała każdą sytuację.

No i dobrze. Zobaczysz jaka decyzja. Jeśli tak to fajnie. Jeśli nie to nie tak fajnie, ale z drugiej strony lepiej wcześniej niż później.

Co do Elle, to nie wiem do końca, ale wydaje mi się, że przysłużyły się dyskusje z takim jednym trolem i typem imprezowym wyżej. Ona zbanowana, a typ imprezowy został. Ja tam wolę wyrocznię, która wszystko wie, niż typa imprezowego, który g...o wie.

78

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Klio napisał/a:
Jacenty89 napisał/a:

Ja rzadko zadowalam się półśrodkami, dlatego zagrałem w piątek vabank żeby do dzisiaj przemyślała wszystko i albo jesteśmy w związku albo się grzecznie rozchodzimy, o ile do wczoraj do 20 smsy były raczej takie, że sugerowałyby że jest na tak, to dzisiaj widzę ewidentnie że chyba będzie po zabawie.
PS Co się stało z Elcią? Ona przy moim ostatnim kryzysie pięknie mnie stawiała na nogi i bezbłędnie odczytywała każdą sytuację.

No i dobrze. Zobaczysz jaka decyzja. Jeśli tak to fajnie. Jeśli nie to nie tak fajnie, ale z drugiej strony lepiej wcześniej niż później.

Co do Elle, to nie wiem do końca, ale wydaje mi się, że przysłużyły się dyskusje z takim jednym trolem i typem imprezowym wyżej. Ona zbanowana, a typ imprezowy został. Ja tam wolę wyrocznię, która wszystko wie, niż typa imprezowego, który g...o wie.

Potrzebuje kopa w dupę, żeby się upewnić, że dobrze zrobiłem, bo chyba będzie nie tak fajnie.
No ja ostatnio nie miałem zbytnio czasu na forum, dlatego mnie to mocno zaskoczyło.

79

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?

Może jest tak, że bardziej jej odpowiadałeś w wersjii bardziej wyluzowanej, tej z początku Waszej znajomości?
A kiedy mocniej się zaangażowałeś, nieco- ale zauważalnie dla niej - zmieniłeś się (ustalenia, wymagania, pierwsze poważne rozmowy, kompromisy itp.) i ta "wersja" juz jej odpowiada nieco mniej.

P.s. Twoja cioteczka została zbanowana.

80

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?

Zobaczysz dziś jak to wyjdzie i co Ci napisze. Jeżeli koniec, to powtarzam: lepiej wcześniej niż później, bo jakby coś takiego miałoby się ciągnąć; ona niezdecydowana i niezaangażowana, ale wciskająca Ci jakieś bajki, to skończyłoby się sieczką w Twojej głowie. Jeżeli kontynuacja, ale na bardziej zrównoważonym poziomie, to cieszyć się. Zobaczysz.

81

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Naprędce napisał/a:

Może jest tak, że bardziej jej odpowiadałeś w wersjii bardziej wyluzowanej, tej z początku Waszej znajomości?
A kiedy mocniej się zaangażowałeś, nieco- ale zauważalnie dla niej - zmieniłeś się (ustalenia, wymagania, pierwsze poważne rozmowy, kompromisy itp.) i ta "wersja" juz jej odpowiada nieco mniej.

P.s. Twoja cioteczka została zbanowana.

Tak naprawdę to obie wersji nieznacznie się różnią. Z tego co czytam uzmysłowiłem sobie, że i tak strasznie byłem delikatny. No ale chyba masz rację, to jest taka sytuacja, że chłopak ok, ale bezproblemowy.
PS To wiem, bo widziałem. Szkoda, bo wiele wnosiła do tego forum.

82

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Klio napisał/a:

Zobaczysz dziś jak to wyjdzie i co Ci napisze. Jeżeli koniec, to powtarzam: lepiej wcześniej niż później, bo jakby coś takiego miałoby się ciągnąć; ona niezdecydowana i niezaangażowana, ale wciskająca Ci jakieś bajki, to skończyłoby się sieczką w Twojej głowie. Jeżeli kontynuacja, ale na bardziej zrównoważonym poziomie, to cieszyć się. Zobaczysz.

Już chyba wiem.
Wiem, że nie powinienem, ale to lepiej odda ogląd niż moje streszczenie.
"Przemyślałam juz nasza sprawe, nie wiem czy podejmuje dobra decyzje, ale uwazam ze dluzej nie moge Cie juz zwodzic, sadze ze nie powinnismy byc juz razem, dawales mi szanse a ja nie umialam tego wykorzystac, ten nasz konflikt kosztuje nas wiele nerwow i meczy Nas oboje, moze rzeczywiscie na tym etapie znajomosci jednak nie potrafie zaangazowac sie tak jak mocno jak Ty. Wolalabym Ci powiedziec to wszystko na zywo, ale wiem ze pewnie juz nie bedziesz chcial sie ze mna dzisiaj spotkac."

83

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?

No to masz jasność, że była letnia woda.
Czas dać sobie spokój i ruszyć dalej.

84

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?

no Jacenty, czyli nic się jednak "nie wykluło", tak jak myślałam, ona liczyła na to, że coś z tego wyjdzie dlatego wasza znajomość wyglądała tak jak wyglądała - nie wyszło więc ci napisala jasno.
nie martw sie, poprawiaj rozporek i leć na piwo ze znajomymi wink

85

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
navelbina napisał/a:

no Jacenty, czyli nic się jednak "nie wykluło", tak jak myślałam, ona liczyła na to, że coś z tego wyjdzie dlatego wasza znajomość wyglądała tak jak wyglądała - nie wyszło więc ci napisala jasno.
nie martw sie, poprawiaj rozporek i leć na piwo ze znajomymi wink

Nie chodzi o to , że się nie wykluło, tylko że ja byłem na etapie pękania skorupki, a ona jeszcze sporo w tyle. Napisała bo podstawiłem ją pod ścianą, ale nadal nie jest pewna tego co robi i prosiła dzisiaj o rozmowę "jestem w domu cały dzień, wpadaj kiedy chcesz". Pojadę, porozmawismy, obojgu nam się to należy.

86

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Klio napisał/a:

Co do Elle, to nie wiem do końca, ale wydaje mi się, że przysłużyły się dyskusje z takim jednym trolem i typem imprezowym wyżej. Ona zbanowana, a typ imprezowy został. Ja tam wolę wyrocznię, która wszystko wie, niż typa imprezowego, który g...o wie.

"Typ imprezowy został" (od tego nie będę się raczej odżegnywał xD ^^) ponieważ nie szmaci ludzi gdy ich nie zna  tak jak robią to te wyrocznie które jak  powiedziałaś g...o wiedzą o ludziach.

Jacek, czekamy na "relację"...
Pozdro i 3ym się smile

87

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?

Czytając z takim niezrozumieniem proste zdanie udowadniasz tylko, że g...o wiesz.

88 Ostatnio edytowany przez On-WuWuA-83 (2016-11-27 20:31:54)

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?

Ja wszystko dobrze rozumiałem. "Przestań gwiazdorzyć, zjedz Snikersa" big_smile big_smile

89

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Jacenty89 napisał/a:

"Przemyślałam juz nasza sprawe, nie wiem czy podejmuje dobra decyzje, ale uwazam ze dluzej nie moge Cie juz zwodzic, sadze ze nie powinnismy byc juz razem, dawales mi szanse a ja nie umialam tego wykorzystac, ten nasz konflikt kosztuje nas wiele nerwow i meczy Nas oboje, moze rzeczywiscie na tym etapie znajomosci jednak nie potrafie zaangazowac sie tak jak mocno jak Ty. Wolalabym Ci powiedziec to wszystko na zywo, ale wiem ze pewnie juz nie bedziesz chcial sie ze mna dzisiaj spotkac."

Według mnie jest ktoś inny na horyzoncie.

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?

Może jest ktoś nowy a może dziewczyna sama nie wie czego chce. Jest kilka opcji albo nie spodziewała się że wasza relacja tak szybko zacznie sie w pewnym momencie rozwijać w sensie że Ty tak się zaangażujesz ( choć uważam że z tym jest z twojej strony w porządku ) albo ona nie jest całkiem pewna swoich uczuć albo ktos trzecie się kręci.
Ale niech nie zadowala Cię wiadomość napisana niech Ci to powie wyjaśni masz prawo do tej rozmowy

91

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?

Właśnie wróciłem. 5 godzin rozmów i mniej więcej tyle samo w łóżku. Przegadanie dało nam bardzo dużo obojgu, uświadomiliśmy sobie w czym tak naprawdę tkwi istota problemu czyli w jej podświadomej obawie o dopuszczenie mnie do jej życia (z czego ona nie do końca sobie zdała sprawę do dzisiaj) i w moim niebezpośrednim artykułowaniu oczekiwań i potrzeb w stosunku do niej. Przy okazji wyjaśniliśmy też sobie i dowiedzieliśmy się o sobie parę innych rzeczy. Polecam taką długą rozmowę oczyszczającą człowiek po niej czuje się dużo lepiej. Mam nadzieję, że dzisiejsze 24 godziny bez jedzenia nie pójdą na marne i za jakiś czas będę się śmiał z tego wątku.

92

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Igrek napisał/a:
Jacenty89 napisał/a:

"Przemyślałam juz nasza sprawe, nie wiem czy podejmuje dobra decyzje, ale uwazam ze dluzej nie moge Cie juz zwodzic, sadze ze nie powinnismy byc juz razem, dawales mi szanse a ja nie umialam tego wykorzystac, ten nasz konflikt kosztuje nas wiele nerwow i meczy Nas oboje, moze rzeczywiscie na tym etapie znajomosci jednak nie potrafie zaangazowac sie tak jak mocno jak Ty. Wolalabym Ci powiedziec to wszystko na zywo, ale wiem ze pewnie juz nie bedziesz chcial sie ze mna dzisiaj spotkac."

Według mnie jest ktoś inny na horyzoncie.

Raczej wykluczam taką możliwość, ale pewności nabiorę jak zacznę wchodzić w jej życie stopniowo.

93

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
kobieta w świecie napisał/a:

Może jest ktoś nowy a może dziewczyna sama nie wie czego chce. Jest kilka opcji albo nie spodziewała się że wasza relacja tak szybko zacznie sie w pewnym momencie rozwijać w sensie że Ty tak się zaangażujesz ( choć uważam że z tym jest z twojej strony w porządku ) albo ona nie jest całkiem pewna swoich uczuć albo ktos trzecie się kręci.
Ale niech nie zadowala Cię wiadomość napisana niech Ci to powie wyjaśni masz prawo do tej rozmowy

Na 99 procent nie ma nikogo innego, co do szybkości rozwoju relacji w pewnej mierze masz rację, jakiś czas temu ona mówiła, że potrzebuje więcrej czasu niż zwykle się potrzebuje.

94

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Jacenty89 napisał/a:

czyli w jej podświadomej obawie o dopuszczenie mnie do jej życia (z czego ona nie do końca sobie zdała sprawę do dzisiaj) i w moim niebezpośrednim artykułowaniu oczekiwań i potrzeb w stosunku do niej.

Taaa... podświadome i to było silniejsze od niej...
Jacenty spotykasz się z kobietą, która jest świadoma tego, że Ty to do końca nie to i dlatego szału nie ma. Jedyne co jest tu silniejsze od niej to brak przyciągania do Ciebie, który skutkuje opisanymi wyżej zachowaniami. Nie wiem, po co Ci te kity wciska. Może rzeczywiści nieasertywna, a może tymczasowo pasujesz, ale szału nie ma... Zamiast przyjąć do wiadomości to co Ci napisała, Ty przez 5 godzin wałkowałeś temat, który wówczas był jasny jak słońce, po to by wyjść z nadzieją na lepsze jutro. Skąd ta nadzieja się bierze? Mówiłam, że skończy się praniem mózgu, ale do tego prania przyczyniasz się sam w równym stopniu, bo wmawiasz sobie niepotrzebnie, że jest czegoś więcej, czego ewidentnie prawie brak...

95

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?

Jacuś, Jacuś... co ty robisz, chopie?

Klio ma rację, jesteś wtorkowym czasoumilaczem. Jesteście razem 2 miechy a ona nie ma czasu w weekend się spiknąć bo koleżanka ważniejsza, mamusia ważniejsza, pies ważniejszy, zakupki ważniejsze i co tam ona sobie wymyśli jest ważniejsze niż ty. A jak na horyzoncie pojawi się lepszy model to sama poleci z jęzorem na brodzie do niego. W weekend też tongue

Powiedziałeś "A" (przemyśl kobieto co wyprawiasz bo mi to nie pasuje - przemyślała i podjęła decyzję: Koniec.) zabrakło powiedzieć "B" (spoko, miło było ale to nie to, nie ma sensu tego ciągnąć) to wyszło tobie "C" (zabrakło wam obojgu jaj i zamiast wypić kawkę, pogadać i się rozstać to pobzykaliście się i daliście sobie kolejną szansę z obiecanką poprawy tongue - która jak mniemam podziała tydzień, może dwa i wrócisz do punktu wyjścia).

Noo ale jak lubisz taką szarpaninę gdzie za każdym razem będziesz wychowywał swoją kobitkę i pokazywał palcem jak ma robić to powodzenia smile Każdy ma jakiś fetysz wink

96

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Klio napisał/a:
Jacenty89 napisał/a:

czyli w jej podświadomej obawie o dopuszczenie mnie do jej życia (z czego ona nie do końca sobie zdała sprawę do dzisiaj) i w moim niebezpośrednim artykułowaniu oczekiwań i potrzeb w stosunku do niej.

Taaa... podświadome i to było silniejsze od niej...
Jacenty spotykasz się z kobietą, która jest świadoma tego, że Ty to do końca nie to i dlatego szału nie ma. Jedyne co jest tu silniejsze od niej to brak przyciągania do Ciebie, który skutkuje opisanymi wyżej zachowaniami. Nie wiem, po co Ci te kity wciska. Może rzeczywiści nieasertywna, a może tymczasowo pasujesz, ale szału nie ma... Zamiast przyjąć do wiadomości to co Ci napisała, Ty przez 5 godzin wałkowałeś temat, który wówczas był jasny jak słońce, po to by wyjść z nadzieją na lepsze jutro. Skąd ta nadzieja się bierze? Mówiłam, że skończy się praniem mózgu, ale do tego prania przyczyniasz się sam w równym stopniu, bo wmawiasz sobie niepotrzebnie, że jest czegoś więcej, czego ewidentnie prawie brak...

Tak jak chyba pisałem wyżej szał jest wszędzie poza tą jedną konkretną dziedziną. Ja już wiem z czego się to brało, zagraliśmy zdecydowanie w otwarte karty, razem doszliśmy do interesujących wniosków. Przyjąłem do wiadomości to co napisała i zgodnie z prośbą pojechałem porozmawiać, nie nastawiałem się w żaden sposób. To nie tak, że ja wałkowałem temat, bo początkowo niewiele miałem do dodania. Pozyjemy, zobaczymy, nie nastawiam sie jakos super entuzjastycznie, ale najbliższe dni, tygodnie pokażą co z tego będzie.

97

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Jacenty89 napisał/a:

Tak jak chyba pisałem wyżej szał jest wszędzie poza tą jedną konkretną dziedziną.

Dzieci, uczcie się jak seks potrafi mężczyźnie zrobić sieczkę w głowie...
Raczej w jednej dziedzinie odnajdujesz satysfakcję, bo tego Ci brakowało, a na resztę przymykasz oko wink Interesujące wnioski powiadasz... big_smile Ja tez mam interesujące wnioski na temat całej tej sytuacji i bohaterów. Wyobraź sobie nawet, że wiem jak to się skończy... big_smile

98

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Harvey napisał/a:

Jacuś, Jacuś... co ty robisz, chopie?

Klio ma rację, jesteś wtorkowym czasoumilaczem. Jesteście razem 2 miechy a ona nie ma czasu w weekend się spiknąć bo koleżanka ważniejsza, mamusia ważniejsza, pies ważniejszy, zakupki ważniejsze i co tam ona sobie wymyśli jest ważniejsze niż ty. A jak na horyzoncie pojawi się lepszy model to sama poleci z jęzorem na brodzie do niego. W weekend też tongue

Powiedziałeś "A" (przemyśl kobieto co wyprawiasz bo mi to nie pasuje - przemyślała i podjęła decyzję: Koniec.) zabrakło powiedzieć "B" (spoko, miło było ale to nie to, nie ma sensu tego ciągnąć) to wyszło tobie "C" (zabrakło wam obojgu jaj i zamiast wypić kawkę, pogadać i się rozstać to pobzykaliście się i daliście sobie kolejną szansę z obiecanką poprawy tongue - która jak mniemam podziała tydzień, może dwa i wrócisz do punktu wyjścia).

Noo ale jak lubisz taką szarpaninę gdzie za każdym razem będziesz wychowywał swoją kobitkę i pokazywał palcem jak ma robić to powodzenia smile Każdy ma jakiś fetysz wink

Harviuś u mnie w domu mówili do trzech razy sztuka i tego się trzymam. Jaj na pewno nam nie zabrakło bo co by nie mówić, ale wygarnęliśmy sobie wszystko bez znieczulenia.
PS Kawki raczej nie pijam.
Jak podziała tydzień czy dwa to się na pewno pożegnamy, bo po ostatnich dniach widzę, że to działa destrukcyjnie tak na mnie jak i na nią.

99

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Klio napisał/a:
Jacenty89 napisał/a:

Tak jak chyba pisałem wyżej szał jest wszędzie poza tą jedną konkretną dziedziną.

Dzieci, uczcie się jak seks potrafi mężczyźnie zrobić sieczkę w głowie...
Raczej w jednej dziedzinie odnajdujesz satysfakcję, bo tego Ci brakowało, a na resztę przymykasz oko wink Interesujące wnioski powiadasz... big_smile Ja tez mam interesujące wnioski na temat całej tej sytuacji i bohaterów. Wyobraź sobie nawet, że wiem jak to się skończy... big_smile

No i pudło :-) Seks jest i to nie powiem bardzo dobry, ale to nie jest najważniejsze. Chodziło mi raczej o zaangażowanie z jej strony (propozycje spotkanis często wychodzą z jej strony, często pierwsza pisze smsy, dzwoni, interesuje się moim życiem, opowiada dogłębnie o swoim życiu).
Chętnie posłucham twojej wersji zakomczenia ;-)

100 Ostatnio edytowany przez Klio (2016-11-28 12:43:21)

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?

Zakończenie to oczywiście koniec. Z większym, bądź mniejszym hukiem. Życzę tego mniejszego, bo za większym kryje się mężczyzna przy którym ona nie będzie musiała się wysilać na zainteresowanie.

Jacenty89 napisał/a:

No i pudło :-) Seks jest i to nie powiem bardzo dobry, ale to nie jest najważniejsze.

I gdzie to pudło widzisz... Przecież napisałam, że seks Ci robi sieczkę w głowie.

101 Ostatnio edytowany przez Igrek (2016-11-28 13:00:41)

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?

Jacenty, a nie uważasz, że takie próby wymuszania czegoś i to jeszcze w początkowej fazie znajomości są trochę nie na miejscu? Ty zacząłeś wymuszać na niej byście się widywali w weekendy a to ona sama powinna dążyć do jak najczęstszego kontaktu. Tak się dzieje gdy faktycznie jest zauroczenie, zainteresowanie i pożądanie.

Pokazałeś jej jak bardzo Ci zależy na tej znajomości, a tak nie powinno być. Jak czułeś, że coś jest nie tak to powinieneś wystopować i niczego nie narzucać. I ostatnio właśnie o tym pisałem.

Wcale nie musisz kończyć tej znajomości. Wystarczy, że trochę wyluzujesz. Masz seks to korzystaj, ale nie lataj na każde spotkanie kiedy ona zechce. No chyba, że pobzykać i lecisz dalej wink

102

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Klio napisał/a:

Zakończenie to oczywiście koniec. Z większym, bądź mniejszym hukiem. Życzę tego mniejszego, bo za większym kryje się mężczyzna przy którym ona nie będzie musiała się wysilać na zainteresowanie.

Jacenty89 napisał/a:

No i pudło :-) Seks jest i to nie powiem bardzo dobry, ale to nie jest najważniejsze.

I gdzie to pudło widzisz... Przecież napisałam, że seks Ci robi sieczkę w głowie.

Napisałaś, że w jednej dziedzinie odnajduje satysfakcję, to na wszystkie inne przymykam oko, a jest właśnie odwrotnie to jedna dziedzina jak dotychczas nie działa.

103

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Igrek napisał/a:

Jacenty, a nie uważasz, że takie próby wymuszania czegoś i to jeszcze w początkowej fazie znajomości są trochę nie na miejscu? Ty zacząłeś wymuszać na niej byście się widywali w weekendy a to ona sama powinna dążyć do jak najczęstszego kontaktu. Tak się dzieje gdy faktycznie jest zauroczenie, zainteresowanie i pożądanie.

Pokazałeś jej jak bardzo Ci zależy na tej znajomości, a tak nie powinno być. Jak czułeś, że coś jest nie tak to powinieneś wystopować i niczego nie narzucać. I ostatnio właśnie o tym pisałem.

Wcale nie musisz kończyć tej znajomości. Wystarczy, że trochę wyluzujesz. Masz seks to korzystaj, ale nie lataj na każde spotkanie kiedy ona zechce. No chyba, że pobzykać i lecisz dalej wink

Są trochę nie na miejscu, ona źle się z tym czuła, dlatrgo napisała tego smsa. Dąży do jak najczęstszego kontaktu, tyle że niestety tylko w określone dni (prxynajmnirj jak narazie) i to miało/ma przyczynę głębszą o której rozmawialiśmy wczoraj. No właśnie zastosować chłodnik w tym przypadku jest bardzo ciężko, bo odcinając ten konkretny temat to ona jest bardzo zaangażowana w spotkania, zainteresowana moim życiem, opowiada o swoim itd.
Już pisałem wcześniej, nie latam na każde spotkanie kiedy ona zechce, bo były tygodnie że byśmy się widzieli 5 dni w tygodniu, a to dla mnie zdecydowanie przesada.

104

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Jacenty89 napisał/a:

Napisałaś, że w jednej dziedzinie odnajduje satysfakcję, to na wszystkie inne przymykam oko, a jest właśnie odwrotnie to jedna dziedzina jak dotychczas nie działa.

Jest seks i wydaje Ci się, że to o czymś świadczy. Nie świadczy. Kobieta też człowiek i seksu potrzebuje. Inne dziedziny pokazują brak szczególnego zaangażowania i chęci bycia razem. Widzimy się Jacenty w wątku o trudnym rozstaniu...

105

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Jacenty89 napisał/a:

Już pisałem wcześniej, nie latam na każde spotkanie kiedy ona zechce, bo były tygodnie że byśmy się widzieli 5 dni w tygodniu, a to dla mnie zdecydowanie przesada.

Jacuś, cuś dziwne podejście masz. Rzucasz gromami, że dziołcha nie chce spotkać się w weekend bo ma inne plany. Dziołcha chciała się spotykać z tobą 5 dni w tygodniu - też źle, bo tobie to również nie odpowiada.

Coś mnie tu się wydaje, że chcesz by ona robiła tak jak tylko tobie to odpowiada. W sobote ona pisze, że chce to zakończyć bo coś nie trybi, wsiadasz w auto, jedziesz jak szalony pod jej drzwi - 5 godziny wywalania treści jak pociski z ckm'u z własnych okopów, później 5 godzin seksu dla podpisania rozejmu.

Teraz piszesz:

Jacenty89 napisał/a:

Jak podziała tydzień czy dwa to się na pewno pożegnamy, bo po ostatnich dniach widzę, że to działa destrukcyjnie tak na mnie jak i na nią.

To nie prościej z tego zrobić FvB? Tak serio pisząc, czytając to z boku i bez emocji można luźno wywnioskować, że... "to nie to". Tylko trzeba by było posłuchać tej z drugiego "okopu" by mieć całość bo na tą chwilę (na moje oko) to ty siedzisz w "poczekalni" a nie gnasz "expresem" do jej serca wink

106

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?

Nie martwcie się tak o Jacentego, przecież wyraźnie napisał, że uznaje za swoje zasady "do trzech razy sztuka". Pierwszy raz był miesiąc temu, drugi parę dni temu, a trzeci nadejdzie pewnie niebawem. Póki co chłopak działa zgodnie z własnymi poglądami.

Mnie też się wróży z fusów, że lipa z tego będzie i smutek jak się zupełnie zakończy. Co zrobić, człowiek się uczy na własnych błędach zazwyczaj, a nie na cudzych. Mimo wszystko życzę Ci, żeby było lepiej niż gorzej.

107

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?

Dawno. dawno temu miałam chłopaka dla którego nie miałam czasu w weekendy. A to dlatego, że był tym drugim, na bocznicy przez półtora roku. Ale to ja, nie mówię, że Twoja dziewczyna jest taka sama.

108

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Klio napisał/a:
Jacenty89 napisał/a:

Napisałaś, że w jednej dziedzinie odnajduje satysfakcję, to na wszystkie inne przymykam oko, a jest właśnie odwrotnie to jedna dziedzina jak dotychczas nie działa.

Jest seks i wydaje Ci się, że to o czymś świadczy. Nie świadczy. Kobieta też człowiek i seksu potrzebuje. Inne dziedziny pokazują brak szczególnego zaangażowania i chęci bycia razem. Widzimy się Jacenty w wątku o trudnym rozstaniu...

Za dużo przeżyłem i widziałem, żeby uznać seks za miernik zaangażowania. Chodziło mi raczej o takie małe codzienne gesty. Może Cię zaskoczę, ale to rozstanie raczej nie będzie trudne, jeśli będzie w najbliższym czasie.

109

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Harvey napisał/a:
Jacenty89 napisał/a:

Już pisałem wcześniej, nie latam na każde spotkanie kiedy ona zechce, bo były tygodnie że byśmy się widzieli 5 dni w tygodniu, a to dla mnie zdecydowanie przesada.

Jacuś, cuś dziwne podejście masz. Rzucasz gromami, że dziołcha nie chce spotkać się w weekend bo ma inne plany. Dziołcha chciała się spotykać z tobą 5 dni w tygodniu - też źle, bo tobie to również nie odpowiada.

Coś mnie tu się wydaje, że chcesz by ona robiła tak jak tylko tobie to odpowiada. W sobote ona pisze, że chce to zakończyć bo coś nie trybi, wsiadasz w auto, jedziesz jak szalony pod jej drzwi - 5 godziny wywalania treści jak pociski z ckm'u z własnych okopów, później 5 godzin seksu dla podpisania rozejmu.

Teraz piszesz:

Jacenty89 napisał/a:

Jak podziała tydzień czy dwa to się na pewno pożegnamy, bo po ostatnich dniach widzę, że to działa destrukcyjnie tak na mnie jak i na nią.

To nie prościej z tego zrobić FvB? Tak serio pisząc, czytając to z boku i bez emocji można luźno wywnioskować, że... "to nie to". Tylko trzeba by było posłuchać tej z drugiego "okopu" by mieć całość bo na tą chwilę (na moje oko) to ty siedzisz w "poczekalni" a nie gnasz "expresem" do jej serca wink

Harviuś, bo nie chodzi o to, że ona raz, drugi czy trzeci ma inne plany w weekendy tylko, że tak jest zawsze. Dla mnie spotykanie się 5 dni w tygodniu szybko doprowadza do tego, że ludzie sobą rzygają, a nie się kochają. W niedzielę rano napisała i jednocześnie w tym napisała, że prosi żeby się u niej spotkać mimo że ja pewnie nie będę chciał. Nie było 5 godzin wywalania treści, raczej obustronna dyskusja o rzeczach, których dotychczas nie mowilismy sobir, ale tez o takich z ktorych nie zdawalismy sobie czasem sprawy. Nie wiem, czy się da szczególnie z jej strony w coś takiego zamienić jak FvB.

110

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Mamidełko napisał/a:

Nie martwcie się tak o Jacentego, przecież wyraźnie napisał, że uznaje za swoje zasady "do trzech razy sztuka". Pierwszy raz był miesiąc temu, drugi parę dni temu, a trzeci nadejdzie pewnie niebawem. Póki co chłopak działa zgodnie z własnymi poglądami.

Mnie też się wróży z fusów, że lipa z tego będzie i smutek jak się zupełnie zakończy. Co zrobić, człowiek się uczy na własnych błędach zazwyczaj, a nie na cudzych. Mimo wszystko życzę Ci, żeby było lepiej niż gorzej.

Dziękuje i masz rację, dużo łatwiej się uczy człowiek błędów z praktyki niż z teorii ;-)

111

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Neko713 napisał/a:

Dawno. dawno temu miałam chłopaka dla którego nie miałam czasu w weekendy. A to dlatego, że był tym drugim, na bocznicy przez półtora roku. Ale to ja, nie mówię, że Twoja dziewczyna jest taka sama.

Ja tak długo bym nie dał rady na pewno. Mogłabyś (jeśli to nie problem) nakreślić jak to u Ciebie wyglądało. Czy te relacje się różniły szczególnie pod kątem twojego zainteresowania życiem obu facetów, waszej komunikacji w dni kiedy się nie spotykaliście etc.

112 Ostatnio edytowany przez Klio (2016-11-28 17:01:51)

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?

Jacenty przecież widzę, że już Ci jest trudno się rozstać.
Rzeczywiście jeśli wkrótce się rozstaniecie, to jakoś Ci przejdzie, ale jeśli przeciągniecie to, a ona będzie dalej w sidłach podświadomości i silniejszych mocy big_smile to nie będzie czego po Tobie zbierać...

113

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Jacenty89 napisał/a:

Dla mnie spotykanie się 5 dni w tygodniu szybko doprowadza do tego, że ludzie sobą żygają, a nie się kochają.

Moim zdaniem mylisz się - na etapie prawdziwego zauroczenia człowiek nie potrafi się tym drugim nasycić, chciałby więcej i więcej, i ciągle mu mało. Dopiero potem wchodzi się w kolejną fazę, kiedy zaczyna się potrzebować również innych ludzi. Oczywiście nie jest to absolutną regułą, ale na przykład wśród moich znajomych jak któryś z singli znika nam z pola widzenia, to zwykło się mawiać, że zapewne się zakochał, ale minie trochę czasu i do nas wróci wink.


---------------
Nie pisz, proszę, postów jeden pod drugim, bowiem stanowi to naruszenie Regulaminu Forum, a robisz to nagminnie. Chcąc coś dopisać, użyj funkcji "edytuj". Dziękuję wink.

114

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Jacenty89 napisał/a:
Neko713 napisał/a:

Dawno. dawno temu miałam chłopaka dla którego nie miałam czasu w weekendy. A to dlatego, że był tym drugim, na bocznicy przez półtora roku. Ale to ja, nie mówię, że Twoja dziewczyna jest taka sama.

Ja tak długo bym nie dał rady na pewno. Mogłabyś (jeśli to nie problem) nakreślić jak to u Ciebie wyglądało. Czy te relacje się różniły szczególnie pod kątem twojego zainteresowania życiem obu facetów, waszej komunikacji w dni kiedy się nie spotykaliście etc.

To było naprawdę dawno temu, około 10 lat minęło jak nie więcej, więc trudno mi teraz przypomnieć sobie szczegóły:
z tym pierwszym byłam już dobre cztery lata i w jakiś sposób ciągle mi na nim zależało, ten drugi był jak powiew świeżości: studia, nowe otoczenie, nowi znajomi, ale zależało mi na nim mniej. Z tym pierwszym spędziłam weekendy wmawiając temu drugiemu, że pomagam rodzicom w firmie.
jeśli chodzi o kontakt, na pewno był ograniczony aby zminimalizować ryzyko wydania się nowego związku.

115

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Klio napisał/a:

Jacenty przecież widzę, że już Ci jest trudno się rozstać.
Rzeczywiście jeśli wkrótce się rozstaniecie, to jakoś Ci przejdzie, ale jeśli przeciągniecie to, a ona będzie dalej w sidłach podświadomości i silniejszych mocy big_smile to nie będzie czego po Tobie zbierać...

Nie ma chyba rozstania, żeby było całkiem łatwo. Nie przeciągniemy bo z żadnej ze stron nie ma na to woli, jeden temat przerabiać tyle czasu to będzie zbyt męczące.

116

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Olinka napisał/a:
Jacenty89 napisał/a:

Dla mnie spotykanie się 5 dni w tygodniu szybko doprowadza do tego, że ludzie sobą rzygają, a nie się kochają.

Moim zdaniem mylisz się - na etapie prawdziwego zauroczenia człowiek nie potrafi się tym drugim nasycić, chciałby więcej i więcej, i ciągle mu mało. Dopiero potem wchodzi się w kolejną fazę, kiedy zaczyna się potrzebować również innych ludzi. Oczywiście nie jest to absolutną regułą, ale na przykład wśród moich znajomych jak któryś z singli znika nam z pola widzenia, to zwykło się mawiać, że zapewne się zakochał, ale minie trochę czasu i do nas wróci wink.


---------------
Nie pisz, proszę, postów jeden pod drugim, bowiem stanowi to naruszenie Regulaminu Forum, a robisz to nagminnie. Chcąc coś dopisać, użyj funkcji "edytuj". Dziękuję wink.

No to właśnie o tym mówiłem. Na początku może być fajne spotykanie się ciągle i ciągle, ale ja mam pewną zaszłość, która zresztą znajduje się też na forum, która powoduje że jednak włącza mi się taki rozsądkowy ogranicznik. Do niej dziewczyny podobno w weekend to samo mówiły, bo siedziała większość czasu z telefonem w ręku i z głową w chmurach, co do niej niepodobne.
PS Kajam się, już nie będę, łatwiej mi się tak odnosiło do konkretnej odpowiedzi.

117

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Jacenty89 napisał/a:
Olinka napisał/a:
Jacenty89 napisał/a:

Dla mnie spotykanie się 5 dni w tygodniu szybko doprowadza do tego, że ludzie sobą rzygają, a nie się kochają.

Moim zdaniem mylisz się - na etapie prawdziwego zauroczenia człowiek nie potrafi się tym drugim nasycić, chciałby więcej i więcej, i ciągle mu mało. Dopiero potem wchodzi się w kolejną fazę, kiedy zaczyna się potrzebować również innych ludzi. Oczywiście nie jest to absolutną regułą, ale na przykład wśród moich znajomych jak któryś z singli znika nam z pola widzenia, to zwykło się mawiać, że zapewne się zakochał, ale minie trochę czasu i do nas wróci wink.


---------------
Nie pisz, proszę, postów jeden pod drugim, bowiem stanowi to naruszenie Regulaminu Forum, a robisz to nagminnie. Chcąc coś dopisać, użyj funkcji "edytuj". Dziękuję wink.

No to właśnie o tym mówiłem. Na początku może być fajne spotykanie się ciągle i ciągle, ale ja mam pewną zaszłość, która zresztą znajduje się też na forum, która powoduje że jednak włącza mi się taki rozsądkowy ogranicznik. Do niej dziewczyny podobno w weekend to samo mówiły, bo siedziała większość czasu z telefonem w ręku i z głową w chmurach, co do niej niepodobne.
PS Kajam się, już nie będę, łatwiej mi się tak odnosiło do konkretnej odpowiedzi.


Jacuś, i tu był twój błąd.

Ona chciała - ty nie chciałeś.

Teraz ty chcesz - ona nie chce (a pokażę mu, że mnie tak łatwo nie ustawi! Niech wie, że mam życie poza nim - lub coś w ten deseń wink )

Tak jak Olinka pisze - jak jest chuć to by waliło się i paliło a byś gnał w te pędy by lubą zobaczyć! Pies trącał znajomych, hobby, siłownię czy psa tongue Ja chcę ją/jego zobaczyć bo mi mało wink Podszedłeś moim zdaniem zbyt zdrowo rozsądkowo (co nie znaczy, że źle... ino tak jakoś nijako wink ) bo masz jakiś uraz z przeszłości... no ale staaaaryyy nie miej za złe dziewczynie, która (nie wiem, zgaduję) nie ma zapędów z przeszłości, że spotykanie codzienne jest złe tylko robi tak jakby chciała a dostaje hamulec z twojej strony.

Im dalej w las tym drzew więcej ale teraz wychodzi na to, że to ty rzuciłeś sam sobie kłody pod nogi. Czy da się to odratować? Możliwe. Ale wydaje mi się, że proporcje działania muszą ulec zmianie z 60:40 jej na 60:40 twoje.

I wtedy po miesiącu okaże się czy ci w tym lesie idzie się odnaleźć wink

118

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Harvey napisał/a:
Jacenty89 napisał/a:
Olinka napisał/a:

Moim zdaniem mylisz się - na etapie prawdziwego zauroczenia człowiek nie potrafi się tym drugim nasycić, chciałby więcej i więcej, i ciągle mu mało. Dopiero potem wchodzi się w kolejną fazę, kiedy zaczyna się potrzebować również innych ludzi. Oczywiście nie jest to absolutną regułą, ale na przykład wśród moich znajomych jak któryś z singli znika nam z pola widzenia, to zwykło się mawiać, że zapewne się zakochał, ale minie trochę czasu i do nas wróci wink.


---------------
Nie pisz, proszę, postów jeden pod drugim, bowiem stanowi to naruszenie Regulaminu Forum, a robisz to nagminnie. Chcąc coś dopisać, użyj funkcji "edytuj". Dziękuję wink.

No to właśnie o tym mówiłem. Na początku może być fajne spotykanie się ciągle i ciągle, ale ja mam pewną zaszłość, która zresztą znajduje się też na forum, która powoduje że jednak włącza mi się taki rozsądkowy ogranicznik. Do niej dziewczyny podobno w weekend to samo mówiły, bo siedziała większość czasu z telefonem w ręku i z głową w chmurach, co do niej niepodobne.
PS Kajam się, już nie będę, łatwiej mi się tak odnosiło do konkretnej odpowiedzi.


Jacuś, i tu był twój błąd.

Ona chciała - ty nie chciałeś.

Teraz ty chcesz - ona nie chce (a pokażę mu, że mnie tak łatwo nie ustawi! Niech wie, że mam życie poza nim - lub coś w ten deseń wink )

Tak jak Olinka pisze - jak jest chuć to by waliło się i paliło a byś gnał w te pędy by lubą zobaczyć! Pies trącał znajomych, hobby, siłownię czy psa tongue Ja chcę ją/jego zobaczyć bo mi mało wink Podszedłeś moim zdaniem zbyt zdrowo rozsądkowo (co nie znaczy, że źle... ino tak jakoś nijako wink ) bo masz jakiś uraz z przeszłości... no ale staaaaryyy nie miej za złe dziewczynie, która (nie wiem, zgaduję) nie ma zapędów z przeszłości, że spotykanie codzienne jest złe tylko robi tak jakby chciała a dostaje hamulec z twojej strony.

Im dalej w las tym drzew więcej ale teraz wychodzi na to, że to ty rzuciłeś sam sobie kłody pod nogi. Czy da się to odratować? Możliwe. Ale wydaje mi się, że proporcje działania muszą ulec zmianie z 60:40 jej na 60:40 twoje.

I wtedy po miesiącu okaże się czy ci w tym lesie idzie się odnaleźć wink

To trochę nie tak. Cały czas (z niewielkimi wyjątkami jak urlop czy choroba) sytuacja wygląda tak samo czyli ona chciała się spotykac od niedzieli do środy codziennie albo prawie codziennie, ale w weekendy nie i tu nie było żadnych większych zmian przez całe 4 miesiące. Tutaj akurat nie trafiłeś.

119

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Jacenty89 napisał/a:

ona chciała się spotykac od niedzieli do środy codziennie albo prawie codziennie, ale w weekendy nie i tu nie było żadnych większych zmian przez całe 4 miesiące. Tutaj akurat nie trafiłeś.

Nie spotkaliście się ani razu w weekend przez te 4 miechy?

120

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Igrek napisał/a:
Jacenty89 napisał/a:

ona chciała się spotykac od niedzieli do środy codziennie albo prawie codziennie, ale w weekendy nie i tu nie było żadnych większych zmian przez całe 4 miesiące. Tutaj akurat nie trafiłeś.

Nie spotkaliście się ani razu w weekend przez te 4 miechy?

Jeśli nie uznawać niedzieli od popołudnia za weekend to spotkaliśmy się raz w sobotę prawie miesiąc temu kiedy wywołałem po raz pierwszy aferę o to i być może jeszcze z raz jakoś, ale nie jestem pewny.

121

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?

Hmmm... to wracam do teorii, że nie jesteś dla niej "nr 1" bo zawsze "coś".

Szczerze? Ja bym z tego zrobił FvB (tak wiem, szuja jestem tongue ) i powoli wygaszał "emocje"... Tu coś nie trybi jak powinno i chyba po tych waszych wczorajszych rozmowach przedłużacie agonię tego związku.

122

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Harvey napisał/a:

Hmmm... to wracam do teorii, że nie jesteś dla niej "nr 1" bo zawsze "coś".

Szczerze? Ja bym z tego zrobił FvB (tak wiem, szuja jestem tongue ) i powoli wygaszał "emocje"... Tu coś nie trybi jak powinno i chyba po tych waszych wczorajszych rozmowach przedłużacie agonię tego związku.

Przejście na Fvb kosztowałaby chyba jednak zbyt wiele pracy szczególnie nad jej odwrazliwieniem. Że coś nie trybi to wiadomo tylko pytanie co,  czy da się to zmienić i czy warto zmienić.

123

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Jacenty89 napisał/a:

Przejście na Fvb kosztowałaby chyba jednak zbyt wiele pracy szczególnie nad jej odwrazliwieniem.

Nie tak dużo jak ci się wydaje... chyba, że mówisz o sobie wink


Jacenty89 napisał/a:

Że coś nie trybi to wiadomo tylko pytanie co,  czy da się to zmienić i czy warto zmienić.

Jak to co? Przecież piszę, że nie "działasz" na nią jak ten jedyny, wymarzony a robisz za "zapchajdziurę wtorkową". Nie ma "bumu miłości" tylko przejście z "koleżeństwa" w miłość... a taka to gorsza niż śmierć wink

Dać się da, a czy warto? To już sam musisz ocenić smile Może mieć mega ciało, fajne cycki, seks też ok ale jak "uczuciowo" nie gra to... ch*j wink

124

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Jacenty89 napisał/a:

Wiem, że nie powinienem, ale to lepiej odda ogląd niż moje streszczenie.
"Przemyślałam juz nasza sprawe, nie wiem czy podejmuje dobra decyzje, ale uwazam ze dluzej nie moge Cie juz zwodzic, sadze ze nie powinnismy byc juz razem, dawales mi szanse a ja nie umialam tego wykorzystac, ten nasz konflikt kosztuje nas wiele nerwow i meczy Nas oboje, moze rzeczywiscie na tym etapie znajomosci jednak nie potrafie zaangazowac sie tak jak mocno jak Ty."

Wiesz, Jacenty, ja Ci życzę jak najlepiej, naprawdę....
Ale słowa, które zacytowałeś, dla mnie brzmią jasno i wyraźnie - z tego nie będzie nic. Ja bym nie brnęła dalej w znajomość z osobą, która powiedziałaby mi coś podobnego. Nie chodzi o obrażanie się, po prostu sprawa została postawiona otwarcie - ona nie jest zaangażowana.
Ale cóż, to Twoje życie wink

125

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Manzanita napisał/a:
Jacenty89 napisał/a:

Wiem, że nie powinienem, ale to lepiej odda ogląd niż moje streszczenie.
"Przemyślałam juz nasza sprawe, nie wiem czy podejmuje dobra decyzje, ale uwazam ze dluzej nie moge Cie juz zwodzic, sadze ze nie powinnismy byc juz razem, dawales mi szanse a ja nie umialam tego wykorzystac, ten nasz konflikt kosztuje nas wiele nerwow i meczy Nas oboje, moze rzeczywiscie na tym etapie znajomosci jednak nie potrafie zaangazowac sie tak jak mocno jak Ty."

Wiesz, Jacenty, ja Ci życzę jak najlepiej, naprawdę....
Ale słowa, które zacytowałeś, dla mnie brzmią jasno i wyraźnie - z tego nie będzie nic. Ja bym nie brnęła dalej w znajomość z osobą, która powiedziałaby mi coś podobnego. Nie chodzi o obrażanie się, po prostu sprawa została postawiona otwarcie - ona nie jest zaangażowana.
Ale cóż, to Twoje życie wink

Dokładnie!

A później tworzą się tematy różne na forum (nawet i z dzisiaj) pt "jestem z kimś ale pokochałam innego"... bo nie kochałaś nigdy tego pierwszego? - f*ck obviously!

Jacuś, przyznaj się... jak na spowiedzi... Ani Tobie ani Jej nie starczyło motywacji by to skończyć bo:
a) trochę szkoda,
b) mieliśmy niedomówienia ale teraz będzie ok (tia... po 2 miechach tongue ),
c) to nie to ale znowu będę sama/sam,
d) przynajmniej jest seks big_smile

126

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Harvey napisał/a:
Manzanita napisał/a:
Jacenty89 napisał/a:

Wiem, że nie powinienem, ale to lepiej odda ogląd niż moje streszczenie.
"Przemyślałam juz nasza sprawe, nie wiem czy podejmuje dobra decyzje, ale uwazam ze dluzej nie moge Cie juz zwodzic, sadze ze nie powinnismy byc juz razem, dawales mi szanse a ja nie umialam tego wykorzystac, ten nasz konflikt kosztuje nas wiele nerwow i meczy Nas oboje, moze rzeczywiscie na tym etapie znajomosci jednak nie potrafie zaangazowac sie tak jak mocno jak Ty."

Wiesz, Jacenty, ja Ci życzę jak najlepiej, naprawdę....
Ale słowa, które zacytowałeś, dla mnie brzmią jasno i wyraźnie - z tego nie będzie nic. Ja bym nie brnęła dalej w znajomość z osobą, która powiedziałaby mi coś podobnego. Nie chodzi o obrażanie się, po prostu sprawa została postawiona otwarcie - ona nie jest zaangażowana.
Ale cóż, to Twoje życie wink

Dokładnie!

A później tworzą się tematy różne na forum (nawet i z dzisiaj) pt "jestem z kimś ale pokochałam innego"... bo nie kochałaś nigdy tego pierwszego? - f*ck obviously!

Jacuś, przyznaj się... jak na spowiedzi... Ani Tobie ani Jej nie starczyło motywacji by to skończyć bo:
a) trochę szkoda,
b) mieliśmy niedomówienia ale teraz będzie ok (tia... po 2 miechach tongue ),
c) to nie to ale znowu będę sama/sam,
d) przynajmniej jest seks big_smile

c i d na pewno nas nie dotyczy. Ja byłem 2 lata sam i nie narzekalem,  ona ponad rok i też nie szukała zbytnio. W 3/4 b i w 1/4 a tak mniej więcej.

127

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?

Czyli... "nadzieja". A nuż będzie dobrze, tylko się nie zrozumieliśmy...

Jacuś... serio? No weee nie pitol tongue Po 2 miechach? smile A co będzie jak dojdzie do zamieszania razem?

Wasza "miłość" jest przekalkulowana. Nie macie już 20 lat by się bawić, zaraz zaczną się oczekiwania, które będą rzucały kolejne kłody pod nogi... a jeżeli wasz "kryzys" jest o to, że ona nie ma dla ciebie czasu w weekend (mimo, że wolny to... sory mam ważniejsze sprawy na głowie) to nie ma więcej sensu tego ciągnąć.

Nie ma "BUM", nie ma "fun" wink

Ona nie lata za tobą jak za "tym", ty nie masz odwagi zrobić z tego "FvB" - moim zdaniem, tracisz czas.

Jesteś wporzo chłop, ja to szuja jestem tongue ale czasem szuja widzi sprawy z boku bardziej klarownie niż ten złoty chłopak wink

128

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?
Harvey napisał/a:

Czyli... "nadzieja". A nuż będzie dobrze, tylko się nie zrozumieliśmy...

Jacuś... serio? No weee nie pitol tongue Po 2 miechach? smile A co będzie jak dojdzie do zamieszania razem?

Wasza "miłość" jest przekalkulowana. Nie macie już 20 lat by się bawić, zaraz zaczną się oczekiwania, które będą rzucały kolejne kłody pod nogi... a jeżeli wasz "kryzys" jest o to, że ona nie ma dla ciebie czasu w weekend (mimo, że wolny to... sory mam ważniejsze sprawy na głowie) to nie ma więcej sensu tego ciągnąć.

Nie ma "BUM", nie ma "fun" wink

Ona nie lata za tobą jak za "tym", ty nie masz odwagi zrobić z tego "FvB" - moim zdaniem, tracisz czas.

Jesteś wporzo chłop, ja to szuja jestem tongue ale czasem szuja widzi sprawy z boku bardziej klarownie niż ten złoty chłopak wink

Żaden tam ze mnie złoty chłopak ;-)  No nic zobaczymy, jak powiedzmy do połowy grudnia nie będzie konkretów o których rozmawialiśmy to się pożegnamy, bo to myślę wystarczający czas żeby zacząć wdrążać jakieś działania. Dowiedziałem się, że najbliższy weekend był zaplanowany dla mnie w ramach przeprosin za Andrzejki i że planuje w styczniu mnie zabrać do Białegostoku ( tam studiowała).

129

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?

Enty, nie wiem co sobie wczoraj wyjaśniliście więc to może być strata czasu i kula w płot, ale trochę sobie tu pohipotezuje mimo to.   

Wygląda na to, że oboje trzymacie lekką gardę. Z pewnymi różnicami. Różnice są takie, że po pierwsze Ty ustawiłeś sobie ilościowy bufor bezpieczeństwa (nie chcesz się za często spotykać), a ona jakościowy (tu właściwie na razie niewiadoma).
Druga różnica jest taka, że Ty jesteś świadomy swoich uwarunkowań w tym względzie tzn. jakieś "doświadczenia z przeszłości" (cokolwiek to znaczy- nie wnikam), a ona swoich nie bardzo, poprzestaje na dość płytkiej samoanalizie, a głębsza ją męczy i od niej ucieka. 
W każdym razie ona "wie" tylko to, że pewne Twoje zachowania jej nie odpowiadają, odczuwa to jako ciśnięcie, zbyt mocną ingerencję w jej życie, naruszania swojej autonomii, te sprawy... i na tym poprzestaje.
Ale, co widać po tym spotkaniu niedzielnym, jest jednak otwarta na rozmowę o tym (bo wtedy łatwiej dojść do jakichś wniosków i zrozumieć coś).
Zauważ też że ona, mimo że inicjuje i napotyka pewien Twój opór pod względem częstotliwości spotkań- to jednak Ciebie nie naciska i nie robi z tego problemu, tzn. z tego że Ty nie inicjujesz spotkań częściej i jest to "60/40" zamiast 50/50. Respektuje granice które wyznaczyłeś, a przecież wiele dziewczyn mogłoby się poczuć w takiej sytuacji trochę nieswojo, nie uważasz?

"To jest silniejsze ode mnie" tłumaczyłbym jako konflikt pomiędzy jej naturą a powszechnie przyjmowaną
(w społeczeństwie) wizją związku. Z jednej strony ona wie czego oczekujesz, że podchodzisz do tego poważnie, chcesz rozwijać i zacieśniać ten związek (i że to jest OK), ale z drugiiej czuje że to jednocześnie prowadzi do tego, że zacznie się w tym związku "dusić', że to będzie coraz bardziej wbrew niej.
Twoja chciałaby być "normalna" (jak inne dziewczyny) pod tym względem, ale nie kosztem utraty części siebie (i slusznie).
Zasadnicze pytanie moim zdaniem są takie; 1/na ile ona jest pod tym względem "elastyczna" i gdzie są granice, które są dla jej natury nieprzekraczalne 2/ czy Ty możesz te granice (o ile je zidentyfiku-mikujecie) zaakceptować.
Może wręcz ona unikała weekendów dlatego, bo wiedziała że wtedy nie dałoby się poruszenia takich głębszych tematów uniknąć? I o ile takie uniki można traktować jako zarzut, to podszedłbym do tego wyrozumiale, bo jeśli mam rację że ona czuje się jakaś inna, to pewnie zastanawia się na okrągło i martwi, czy taka osoba jak ona może stworzyć szczęśliwy, trwały i satysfakcjonujący obie strony związek, czy też będzie za każdym razem go "psuć" mniejszym "niż należy" stopniem zaangażowania w danym momencie.
Usztywnia ją to i w tym moim zdaniem Twoja rola, by nie odpuszczać dopóki nie przegadacie tego do momentu, w którym okaże się czy pasujecie do siebie, czy jednak to nie ma sensu.
Gupi nie jesteś, deklarujesz że czujesz się mocny, więc proponuję się upewnić w czym problem. Po co się później zastanawiać czy nie postąpiłeś zbyt pochopnie?

P.s. Tylko kupcie se jakąś pizzę chociaż następnym razem, bo kto to widział się seksić i cały dzien nie jeść?! Jeszcze Ci zarzucą, że to wszystko przez halucynacje z głodu :D

130

Odp: Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?

Cała ta historia to wypisz wymaluj scenariusz pakowania się w coś, czego potem bardzo się żałuje. Przecież od dawna prowadzisz politykę appeasementu. Najpierw nie potrafiliście wypracować kompromisu co do weekendów, więc tkwiłeś w układzie, który nie do końca Ci odpowiadał. Ona nic sobie z tego nie robiła. Przycisnąłeś ją, więc pomachała Ci smsem na do widzenia, ale znowu uległeś bo jakiś czas potem urobiła Cię słowami. Powiedz mi - która prawdziwie zainteresowana znajomością osoba, pozwoliłaby sobie na taki kończący znajomość sms? Gdyby trafiła na pewnego swoich racji faceta to mogłaby co najwyżej oglądać teraz Wasze wspólne zdjęcia. Zagrała va banque i wygrała. Czy Ciebie byłoby stać na takie posunięcie, miałbyś tyle odwagi? Wiemy że nie. Ona nadal nie ma motyli. Wychowa Cię sobie, a w międzyczasie porozgląda się za lepszym obiektem. Ja naprawdę nie wiem jak Ty w ogóle możesz jej jeszcze ufać. Jej "nieświadome czyny", "talent do psucia" - bitch please! Tak brzmią najtańsze kity, gdy potrzebny jest jeszcze wróbel w garści, bo gołąb siedzi na nieznany dachu. Jeśli używa takich argumentów to znak, że należy szukać drzwi z napisem EMERGENCY EXIT, bo ma zadatki na tanią manipulantkę.

Posty [ 66 do 130 z 375 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Nie widujemy się w weekendy - czy ja przesadzam?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024