5 lat życia w drugim życiu - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » 5 lat życia w drugim życiu

Strony Poprzednia 1 2 3 4

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 239 z 239 ]

196

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Dlatego tak jak pisałam jestem w stanie zrozumieć twoje zauroczenie i romans ale na prawdę tylko do momentu decyzji twojej Ewy o zajsciu w ciążę z mężem. Widocznie z jej strony ty byłeś tylko odskocznią, możliwością fajnego spędzenia czasu, adrenalina. Nie widzę tu prawdziwego uczucia z jej strony,niestety. Wierzyłes we wszystko co mówi a liczą się czyny nie słowa. Pokazała wiele razy że wybiera męża i rodzinę, ostatni raz kiedy powiedziała żebyś się z nią nie kontaktował. Widocznie mąż nie jest taki zły.
Czy po tych wszystkich postach, które miały otworzyć ci oczy jaka naprawdę jest Ewa masz jakieś przemyślenia co do jej osoby?

Zobacz podobne tematy :

197 Ostatnio edytowany przez Tasiemka72 (2016-11-30 16:40:38)

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Z ciekawości zapytam jeszcze o ten seks z partnerką. Skoro ona taka zimna i niepotrzebująca, niczego nie inicjowała, to dlaczego inicjowałeś z nią seks w czasie gdy jak piszesz do szaleństwa kochałeś inną kobietę? W jakim celu to robiłeś? Żeby  się nie zorientowała, że coś jest nie tak, żeby nie zaczęła zadawać niewygodnych pytań, gdzie zaspakajasz swoje potrzeby?

Pisałeś wcześniej, że będziesz czekać na Ewę, 5lat, 10 lat nie ważne ile. To takie wzruszające, dopóki się nie zada pytania na co właściwie chcesz tak czekać, bo przecież pisałeś że nie będziecie razem to pewne, nie umieliście podjąć tej decyzji tyle lat przecież. Będziesz czekać aż znów zgodzi się być twoją kochanką? Aż znów zgodzi się być źródłem tych emocji, od których uzależnił się twój mózg. Bo przecież stan w którym teraz jesteś, to cierpienie, jak to nazywasz, jest właśnie konsekwencją tego chemicznego uzależnienia mózgu, które było takie wspaniałe i się skończyło. Boli i będzie boleć bo zmuszono cię do odwyku.

Edit. Czego ty właściwie od tej Ewy chcesz?

198

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
Tasiemka72 napisał/a:

Z ciekawości zapytam jeszcze o ten seks z partnerką. Skoro ona taka zimna i niepotrzebująca, niczego nie inicjowała, to dlaczego inicjowałeś z nią seks w czasie gdy jak piszesz do szaleństwa kochałeś inną kobietę? W jakim celu to robiłeś? Żeby  się nie zorientowała, że coś jest nie tak, żeby nie zaczęła zadawać niewygodnych pytań, gdzie zaspakajasz swoje potrzeby?

Wypadkowa wielu rzeczy, bo chcialem by bylo 'normalnie', bo byla moja kobieta i pragnąłem jej. Ona nigdy by o nic nie pytala, skoro sama nie potrzebowala, (bo uwazam ze nie potrzebuje). Od kilku miesiecy nie jestem w stanie sie do niej zblizyc, przytulam sie w nocy jak zawsze, obejmuje, ale nie jestem w stanie kochac sie z nią.

Tasiemka72 napisał/a:

Pisałeś wcześniej, że będziesz czekać na Ewę, 5lat, 10 lat nie ważne ile. To takie wzruszające, dopóki się nie zada pytania na co właściwie chcesz tak czekać, bo przecież pisałeś że nie będziecie razem to pewne, nie umieliście podjąć tej decyzji tyle lat przecież. Będziesz czekać aż znów zgodzi się być twoją kochanką? Aż znów zgodzi się być źródłem tych emocji, od których uzależnił się twój mózg. Bo przecież stan w którym teraz jesteś, to cierpienie, jak to nazywasz, jest właśnie konsekwencją tego chemicznego uzależnienia mózgu, które było takie wspaniałe i się skończyło. Boli i będzie boleć bo zmuszono cię do odwyku.

to jest dobre pytanie i jak zauwazylas, boli jak diabli, bo to bylo zbyt piekne, zbyt namietne, zbyt cudowne. Zaraz zgania mnie wszyscy za iluzje w ktorej zyje. Kurcze, zadaje sobie to pytanie sam wewnetrznie i jeszcze odpowiedź sie nie skrystalizowala ... wiem ze teraz ja musze podjac decyzje, swoja decyzje, ale jak pisalem pare watkow wyzej, to nie jest dobry moment, ciagle we mnie kipia emocje.

199

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
Nowa netkobietka napisał/a:

Dlatego tak jak pisałam jestem w stanie zrozumieć twoje zauroczenie i romans ale na prawdę tylko do momentu decyzji twojej Ewy o zajsciu w ciążę z mężem. Widocznie z jej strony ty byłeś tylko odskocznią, możliwością fajnego spędzenia czasu, adrenalina. Nie widzę tu prawdziwego uczucia z jej strony,niestety. Wierzyłes we wszystko co mówi a liczą się czyny nie słowa. Pokazała wiele razy że wybiera męża i rodzinę, ostatni raz kiedy powiedziała żebyś się z nią nie kontaktował. Widocznie mąż nie jest taki zły.
Czy po tych wszystkich postach, które miały otworzyć ci oczy jaka naprawdę jest Ewa masz jakieś przemyślenia co do jej osoby?

Trudno nie mieć, jestem totalnie rozjechany. Z jednej strony Wasze argumenty miażdżą, z drugiej strony to Wy tego nie przezywalyscie, to tylko czysta kalkulacja, a to trwalo 5 lat, dzien w dzien. tego nie da sie tak odciac pod wplyuwem paru osob z forum. Wyszlo na to ze to ja jestem biedny mis bo sie zauroczylem jak szczeniak...
Bede chcial z nia porozmawiac na spokojnie, ale to nie teraz, zapytam prosto z mostu, skoro gowno z tego, to niech mi powie w oczy, proste banalne pytanie .. czy z jej strony to bylo prawdziwe ...

200

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Bede chcial z nia porozmawiac na spokojnie, ale to nie teraz, zapytam prosto z mostu, skoro gowno z tego, to niech mi powie w oczy, proste banalne pytanie .. czy z jej strony to bylo prawdziwe ...

Kurcze awarszawa, czy ty zawsze taki niekonskwentny.... wink (pytanie retoryczne)
Posta wyżej piszesz że pragnąłeś swojej partnerki i chciałeś żeby było normalnie, no to czy z twojej strony to było prawdziwe a jeśli coś było to co, bo w tym bazjlu to ciężko się połapać (sorry za to słowo)

201

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Tylko to właśnie chodzi o czysta kalkulację,  na którą ty nie możesz sobie pozwolić,  bo nie jesteś bezstronny wobec Ewy. Zakochałes się, a wtedy widzi się tylko zalety, taka prawda. Nie łączyło cię z nią prawdziwe życie.
My jako osoby czytające twoja historie,  możemy przyjrzeć się temu z boku,  pokazać Ci "palcem" to czego ty nie zauważyłeś, na co pewnie w ogóle nie zwrócił byś uwagi.
Druga sprawa, myślisz że jak zadasz jej to pytanie to co ci powie, bo ja się domyślam. Już Ci pisałam że liczą się czyny nie słowa. Nie wierzę,  że przyzna się do tego,  że przez 5lat cię oszukiwala, że być może się zauroczyla ale z pewnością miłością nazwać tego nie można.

202

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
Nowa netkobietka napisał/a:

Tylko to właśnie chodzi o czysta kalkulację,  na którą ty nie możesz sobie pozwolić,  bo nie jesteś bezstronny wobec Ewy. Zakochałes się, a wtedy widzi się tylko zalety, taka prawda. Nie łączyło cię z nią prawdziwe życie.
My jako osoby czytające twoja historie,  możemy przyjrzeć się temu z boku,  pokazać Ci "palcem" to czego ty nie zauważyłeś, na co pewnie w ogóle nie zwrócił byś uwagi.
Druga sprawa, myślisz że jak zadasz jej to pytanie to co ci powie, bo ja się domyślam. Już Ci pisałam że liczą się czyny nie słowa. Nie wierzę,  że przyzna się do tego,  że przez 5lat cię oszukiwala, że być może się zauroczyla ale z pewnością miłością nazwać tego nie można.

Dokladnie awarszawa. Gdyby ona Cie kochala to nie zaciesnialaby wiezi z mezem poprzez rodzenie mu dzieci. Nawet sam seks jako taki bylby dla niej przykrym obowiazkiem a co dopiero plodzenie dzieci z mezem czytaj tworzenie kolejnego argumentu do tego by wasza relacje spisac finalnie na straty a pozostac w malzenstwie. A czy to bylo dla niej "prawdziwe".. No bylo jak najbadziej w swej prawdziwej istocie. Prawdziwie chciala z Toba tej odskoczni, tych emocji tej adrenaliny i motylkow ktore dawal ten skrywany romans. W zestawieniu z ewentualnym koncem malzenstwa te pragniena jednak przegraly. Ale i dla Ciebie to chyba bylo "prawdziwe" w podobnych kategoriach. Skoro wciaz pragnales swej partnerki i dazyles do seksu z nia nie po to by stwarzac pozory ze jest ok tylko dlatego ze chciales to czy kochales Ewe prawdziwie? Nie wiem moze to tylko z punktu widzenia mnie jako kobiety wydaje sie oczywiste ze jesli kocham kogos to tylko z ta osoba chce uprawiac seks a z reszta nie, nie tylko dlatego ze tak wypada ale zwyczajnie nie chce nie czuje potrzeby.  I to nie jest teraz zlosliwe pytanie czy wiadro pomyj bo uwierz mi i tak "lajtowo" Cie tu potraktowano tylko pytanie na ktore powinienes sobie mysle odpowiedziec. Bo moze wcale nie cierpisz z powodu milosci do Ewy tylko zwyczajnego odciecia zrodla adrenalinki od ktorej zdazyles sie uzaleznic przez te pare lat jak i z powodu ze to nie Ty tylko Ewa zdecydowala kiedy to bedzie mialo swoj final.

203

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
awarszawa3030 napisał/a:
Nowa netkobietka napisał/a:

Dlatego tak jak pisałam jestem w stanie zrozumieć twoje zauroczenie i romans ale na prawdę tylko do momentu decyzji twojej Ewy o zajsciu w ciążę z mężem. Widocznie z jej strony ty byłeś tylko odskocznią, możliwością fajnego spędzenia czasu, adrenalina. Nie widzę tu prawdziwego uczucia z jej strony,niestety. Wierzyłes we wszystko co mówi a liczą się czyny nie słowa. Pokazała wiele razy że wybiera męża i rodzinę, ostatni raz kiedy powiedziała żebyś się z nią nie kontaktował. Widocznie mąż nie jest taki zły.
Czy po tych wszystkich postach, które miały otworzyć ci oczy jaka naprawdę jest Ewa masz jakieś przemyślenia co do jej osoby?

Trudno nie mieć, jestem totalnie rozjechany. Z jednej strony Wasze argumenty miażdżą, z drugiej strony to Wy tego nie przezywalyscie, to tylko czysta kalkulacja, a to trwalo 5 lat, dzien w dzien. tego nie da sie tak odciac pod wplyuwem paru osob z forum. Wyszlo na to ze to ja jestem biedny mis bo sie zauroczylem jak szczeniak...
Bede chcial z nia porozmawiac na spokojnie, ale to nie teraz, zapytam prosto z mostu, skoro gowno z tego, to niech mi powie w oczy, proste banalne pytanie .. czy z jej strony to bylo prawdziwe ...

Daj jej juz spokoj. Wyraznie Cie prosila.
Najwyrazniej postanowila odbudowac swe relacje z mezem. Nie naciskaj.
Sprawa zakonczona - fajnie bylo, mila rozrywka, odskok od "normalnego" zycia.
Potraktuj to jako fajna przygode. Trzeba wiedziec kiedy ze sceny zejsc.

204

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Przeczytałam cały wątek i mam kilka przemyśleń. Zgodzę się ze zarówno autorowi jak Ewie brakło jaj aby w pewnym momencie aby rzucić dotychczasowe życie i być ze sobą... ale z tego co czytam to autor tez po drodze zdecydował się na posiadanie dzieci i pewnie gdy się poznali to były one małe. Równocześnie Ewa tez chciała mieć "normalne" życie z facetem ktory zapewne spełniał jej wyobrażenia o dobrym solidnym partnerze/ mężu. Nie widziała w autorze kandydata na męża ojca z wieku względów: może nie wierzyła ze on rozstanie się z partnerka dla niej i to się uda? Może nie chciała kogoś z bagażem własnych już dzieci? A może po prostu kalkulowała egoistycznie i wygodnie jej było mieć taka odskocznie po godzinach by nadrobić braki emocjonalne i podbudować ego a w domu czekała stabilność  finansowa i uczuciowa. Wyobrażam sobie ze Ewa czuła zauroczenie może nawet miłość ale to nie jest prawdziwe uczucie, tylko to jest egoizm i zaspokajanie swych potrzeb bez wysilania się. Z jakiś sobie wiadomych powodów wybrała na męża innego mężczyznę i przy nim trwała a nawet zdecydowała się na dzieci. Wiele osób mądrze pisało ze w domu brudne gacie i problemy dnia codziennego to wtedy ciężko mieć romantyzm. To jest bardzo trudne, sama po drodze miałam zauroczenie kolega ale skończylo się tylko na emocjonalnym zauroczeniu i tyle. Dużo mnie kosztowała praca nad moim małżeństwem ale udało się i jestem szczęśliwa nie szukając już emocjonalnych odskoczni- to wspaniałe uczucie. Myśle ze trafiliście z Ewa na podatny grunt w pewnym momencie stad ta relacja się tak rozwinęła, tylko niestety poza ogromnym zaangażowaniem i uzależnieniem emocjonalnym doszło do zdrady fizycznej. Ha tez jestem pewna ze pełnoprawny związek z Ewa obojgu by wam obrzydł i skończyło by się na płakanie za mężem w przypadku Ewy i szukaniu nowej Ewy w Twoim przypadku. Gdybym była Tobą to bym starała się zapomnieć o Ewie i byłabym szczera w stosunku do partnerki bo faktycznie ona ma szanse być z kimś kto ja prawdziwie pokocha i rozpali ten płomień co dawno u was zgasł. Nie idealizuj Ewy, nie jest to warte bo tylko zadręczasz siebie swoją kobietę i dzieci. Jeśli tylko z pomocą psychologa możesz przejść przez rozstanie tak aby dzieci nie cierpiały to zrób t, bo jak czytam Twoje wypowiedzi na temat Twojej partnerki to aż jej szczerze życzę aby kogoś znalazła kto ja pokocha.

205

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Spotkałem Ewę ostatnio w swoim mieście. Przypadkowo, wyjeżdzała z parkingu gdy podjeżdżałem. Spotkanie przypadkowe. Machnąłem ręką ale cos nie zagrało tym razem. Złapałem za telefon i dzwonie, raz, drugi i nic. Napisalem sms'a czy po tych 3m-cach moze w koncu ze mną normalnie porozmawiac i nie traktowac mnie jak smiecia ?
Ewa oddzwonila po godzinie, nie miała dobrego nastroju, przygnebiona, podłamana, zakłopotana, sama nie wiedziala czemu dzwoni.
POwiedziala ze szykowala sie do tej rozmowy ale ciągle cos ją blokowało.
WIele osob mnie zgani, obleje pomyjami, okrzyknie egoistą ever, ale wiedzcie że jak pisalem wczesniej, bardzo mi to forum pomoglo i pare tekstów ktore tutaj padly przytoczylem podczas tej rozmowy.
Po 2 godzinnej rozmowie Ewa płakała a ja miałem łzy w oczach. W gardle ściskało strasznie.
Ewa wybrała jedyne co słuszne - rodzine. Nie mam do niej pretensji absolutnie, opowiedziala mi jak to sie stało gdy mleko sie wylało, jak to wplynelo na ich zwiazek, jak teraz chce odbudowac to co rozwaliła. Brakło mi tylko kontaktu wzrokowego, ale wiem ze to było szczere wszystko.
Powiedzialem że żałuje, żałuje że gdy przyszla do mnie powiedzieć ze chce zajsc w ciąże, że nie porozmawialem wtedy z nią szczerze, bo powinienem, bo to byl moj obowiazek zapytać z kim chce miec dziecko, bo dziecko jest dowodem wszystkiego, bo ta decyzja jej bedzie dowodem wszystkiego. Rozpłakała sie, zapytala czy zostawilbym wtedy dzieci dla niej. Teraz nie jestem w stanie odpowiedziec bo duzo sie zmieniło, ale wtedy powinnismy rozmawiac szczerze i otwarcie. W zwiazku ma teraz bardzo ciezko, mąż przy kazdej okazji wygarnia jej to i owo. Ona placze w nocy, bierze na klate bo to tylko jej wina (i moja) ale bierze na klate i chce walczyc, nie wie ile to potrwa ale chce walczyc.
Gdy zacząłem mówić o wiątpliwościach w stosunku do naszych uczuć, rozpłakała sie. Dla niej to był cios,bo ona sie bardzo zaangażowała i ciągle myśli o nas i ciagle tęskni, ale nie może, musi zrobic wszystko dla związku, wszystko na ile bedzie miala siły.
Ja powiedzialem że nie bede na nią czekał, nie moge, nie moge też jej mieć wiec odpuszczam, nie bede jej wchodzil w droge, nie bede dzwonił, ale bede ją kochał, bo uczucia nie jestem w stanie wymazać, nie jestem. Jedyne co moge powstrzymać i zmienic to swoje postepowanie.
To była chyba najbardziej wzruszajaca rozmowa. Powiedziałem jej ze niestety to z nią przeżyłem najpiekniejsze chwile życia, to ona dała mi coś czego wczesniej nie znałem, pokazała mi tak wiele, tak bardzo mi odpowiadała. Nigdy o niej nie zapomne, nigdy.

206

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

A co z Twoim związkiem?

207

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Dwoje egoistów dorabiających romantyczną otoczkę do syfu w jakim żyją.
Jeżeli kogoś obraziłem, to przepraszam.

208

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

sorki, ale to jest jakaś parodia życia i miłości.

szkoda mi mojego czasu na czytanie tych wypocin

209

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

O masakra.
Wy lepiej na jakąś ofiare dajcie, albo na wspomożenie osób mających prawdziwe problemy.
Bo jak Was ta karma dopadnie, to ja pierdzielę.
Ręka, noga, mózg na ścianie.

210

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Sami wskoczyliscie w to bagno a teraz narzekacie, że jest ciężko "
Trzeba było w niego nie wskakiwac.
Teraz, to trzeba by bylo,prosic kogoś o podanie kija, albo uwolnić się telepatycznie.

Macie wyjście -możecie jeszcze pozabijac z miłości do siebie wszystkich tych którzy wam przeszkadzają.

211 Ostatnio edytowany przez anderstud (2016-12-07 21:05:42)

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
Facet_z_wąsem napisał/a:

Dwoje egoistów dorabiających romantyczną otoczkę do syfu w jakim żyją.
Jeżeli kogoś obraziłem, to przepraszam.

Nie ma za co, pewne rzeczy trzeba nazwać po imieniu, a nie dorabiać mitologię do zwykłego kurestwa.
Jacy oni biedni nieszczęśliwi, porzygać się można. Jedno warte drugiego, masakra...

212

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
awarszawa3030 napisał/a:

Dla niej to był cios,bo ona sie bardzo zaangażowała i ciągle myśli o nas i ciagle tęskni, ale nie może, musi zrobic wszystko dla związku, wszystko na ile bedzie miala siły.

Czy Ty chcesz mi powiedzieć, że ona "za karę" ratuję swoje małżeństwo, wiedząc równocześnie, że jedna jej decyzja dzieli Was od raju? Jeszcze raz przeczytaj sobie to zdanie i daj znać, jak wytrzeźwiejesz.

213 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2016-12-07 22:32:51)

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
memo331 napisał/a:
awarszawa3030 napisał/a:

Dla niej to był cios,bo ona sie bardzo zaangażowała i ciągle myśli o nas i ciagle tęskni, ale nie może, musi zrobic wszystko dla związku, wszystko na ile bedzie miala siły.

Czy Ty chcesz mi powiedzieć, że ona "za karę" ratuję swoje małżeństwo, wiedząc równocześnie, że jedna jej decyzja dzieli Was od raju? Jeszcze raz przeczytaj sobie to zdanie i daj znać, jak wytrzeźwiejesz.

Tez w to nie wierze. Gdyby byla taka zakochana i steskniona to cieszylaby sie ze Cie widzi mimo wszystko a nie unikala i udawala ze nie zna. Oddzwonila tylko dlatego ze bala sie Twojej natarczywosci telefonow smsow. Bala sie ze w przyplywie zlosci i frustracji wparujesz do jej domu i zrobisz dzika awanture mowiac mezowi cala prawde. Wystraszyl ja Twoj agresywny ton w smsie ze traktuje Cie jak smiecia i zadzwonila by zalagodzic sprawe. Ona nie jest glupia, widzi ze Ciebie to uczucie trzyma mocno i byc moze jestes w przyplywie desperacji gotow do roznych radykalnych krokow ktore calkiem pogrzebia jej malzenstwo...malzenstwo ktore ona CHCE a nie musi ratowac. A ze bystra jest to wie ze nie moze Ci powiedziec ze jednak to byla pomylka, skok w bok dla emocji i mimo wszystko malzenstwo zawsze bylo najwazniejsze i wez sie odpier.... Dopiero by Cie rozwscieczyla ta prawda i kto wie co bys zrobil. Zagrala wiec sierotke  ktora nie chce ale musi trwac w tym zwiazku bo przeciez gdyby nie musiala to bieglaby w Twe ramiona. Taaa...
W to ze maz nie jest teraz milusi i ona musi sie  solidnie nagimnastykowac zeby jej nie zasadzil kopa po tej zdradzie akurat wierze ale cala reszta jest tylko zrecznie podana papka ktora elegancko lyknales. Ona zrobi z siebie meczennice ktora sie poswieci na oltarzu obowiazkow rodzinnych a Twoje ego bedzie uratowane bo nie wyjdzie na to ze Cie poprostu wykorzystala na tyle na ile byles jej potrzebny tylko jestes jej gwiazdka z nieba ktorej jednak nie moze dostac. Ocknij sie i przestan majaczyc Autorze.

214 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2016-12-08 00:21:00)

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
awarszawa3030 napisał/a:

Dla niej to był cios,bo ona sie bardzo zaangażowała i ciągle myśli o nas i ciagle tęskni, ale nie może, musi zrobic wszystko dla związku, wszystko na ile bedzie miala siły.

Nie dorabiaj filozofii. Nie twórz żadnych historii. Zachowujesz się jak emocjonalny maniak. Ja na miejscu tej kobiety bałabym się Ciebie. Dostajesz słowa na "osłodę". Nie rozumiesz tego? Ona skończyła z Tobą Wasz romans.

215 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-01-13 00:58:24)

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Ewa wróciła po 2,5 roku !

cześć witam wszystkich po prawie 3 latach! Wracam znowu po poradę jak sądzę, po kubeł zimnej wody, po 'darmową' terapię, wracam, bo historia moja i Ewy nie skończyła się, kończy się teraz w tym momencie a ja znowu krwawię.

Dla przypomnienia,  poznałem się z Ewą w 2012 roku, ja już miałem dzieci, ona w planach. oboje w związkach. Zwykła znajomość jakich setki, oboje - zaryzykuje stwierdzenie - dojrzali, ja wtedy 35 lat, ona 30. Niezależni, silni, w jakimś stopniu spełnieni zawodowo. Zaiskrzyło bardzo. Rozpoczęły się spotkania i rozmowy, huśtawka nastrojów, raz odrzucamy to wszystko po chwili znowu rozmawiamy. Mija pół roku, lądujemy w łóżku, padają słowa kocham w obie strony i zaczyna się romans. Lata lecą a my w podwójnym życiu trwamy, Ewa zachodzi w ciąże z mężem, a my dalej trwamy. Po 5 latach mleko się rozlewa, mąż przypadkowo patrzy w tel a tam korespondencja ze mną. Ewa ucina kontakt ratuje rodzinę dosłownie w ułamku sekundy. Ja krwawię przez pól roku, szukam kontaktu, czasem się z nią łapie, ale ona nie chce, nie może, nie umie, ratuje to co ma. Padają już nawet obraźliwe słowa, generalnie wszystko możecie przeczytać na początku tego wątku. Moja żałoba trwa pól roku, dokładnie pół roku cierpienia, sam nie wiem jak rodzina się nie zorientowała. Uciekałem w 'dzieci' jak tylko mogłem, ciągle z nimi, wszystko z nimi, setki godzin na rowerach, łyżwach, nartach. Nowa praca, budowa domu, jakoś poszło ale trwało to pół pieprzonego roku. Potem chciałem jakiś kontakt odnowić ale tak jak sugerowało forum i logika - odpuściłem.

No i mamy kwiecień 2019, niespodziewanie dostaje maila pod którym nogi mi się uginają i łzy ni to szczęścia ni to wściekłości leją się strumieniem. Najpierw przez 2tyg była próba kontaktu na 'tajną skrzynkę' którą usunąłem, potem napisała na oficjalnego maila - Mąż mnie zostawił - nic od Ciebie nie chce, ciekawi mnie jak potoczyło się Twoje życie z partnerką. Początkowo odpisuje żeby spadała, ona prosi o spotkanie, gram na zwłokę ale wiem że się spotkamy, już to wiem. Do spotkania dochodzi, są jej łzy, jest żal, są mocne słowa, odwożę ją do domu, rozmawiamy prawie do rana w samochodzie, na koniec przytulamy się ze łzami oboje. Mam ją znowu, jestem szczęśliwy.

Przez te 2,5 roku pozbyłem się jej z mojej głowy doszczętnie, poukładałem relacje z kobietą które nigdy nie były idealne, ale logistyka działała zawsze. Przez te 2,5 roku ja rozwinąłem się bardziej, awansowałem, moja kobieta dalej w tym samym miejscu z telefonem na kanapie. Nie analizowałem już tego, uznałem że i tak 'niektórzy' mają gorzej. Nagle pojawia się Ewa i wulgaryzm wszystko.

Tydzień później lądujemy w łóżku, wpadamy bardziej i bardziej w zakochanie. Znowu raz dołki raz górki, ona rozbita totalnie, postawiła na męża, zrezygnowała ze mnie żeby mieć rodzinę, tymczasem to mąż okazał się mieć kogoś na boku, wyprowadził się z dnia na dzień. Potem przyznał się że romansował już dużo wcześniej niż ona ze mną, przyznał się że zdradzał wielokrotnie i że ona zasługuje na kogoś innego.  Zaniedbana i niekochana w końcu trafiła na mnie - banał prawda ?
Ewa po 2,5 latach wróciła zmieniona, to już nie ta kobieta, to już nie te emocje, tamte 5lat było bajką, teraz przez pol roku wiele razy pokłóciliśmy się ostro. Zupełnie inny charakter, zupełnie inna wrażliwość, nie rozumiałem tego, ale kochałem ją, może za 'tamtą' Ewę.
Mijają miesiące, oczywiście ja zaniedbuje swoją kobietę, często wychodzę, często mnie nie ma, setki rozmów i telefony codziennie z Ewą. Setki spotkań kina kolacje, jedziemy mocno po bandzie. W jednym miesiącu rozstajemy się bo ona nie chce być druga, chwile potem znowu razem. Z jednej strony załamana że sama, że nikogo nie znajdzie, z drugiej strony  - Ja -  w swojej rodzinie której ona nie chce dotykać i rozbijać. Sama emocjonalnie bardzo niestabilna. Ja jestem przy niej, kocham ją ale bardzo często się sprzeczamy, w wielu miejscach się różnimy. Wkurzona na cały świat, na mężczyzn, na mnie, na wszystko. Po kilku awanturach na siłe stara się kogoś znaleźć, poznać. Czasem poznaje i chce się z kimś umówić ale to się rozpada, mnie trafia szlag, potem znowu wraca do mnie i tak w kolo. Koszmar, to wszystko to jakiś koszmar, ale przy niej czuje sie tak dobrze, czuje taką namiętność i wrażliwość, czuje takie ciepło. wiem że to są jakies farmazony, ale cholera to tak wlasnie jest, że lapiemy się na tym czego nie ma w domu.

Mija pół roku, w moim domu coraz większa przepaść, niby wakacje razem, ale sexu brak od miesięcy. Skurwysyństwo i pogarda dla mnie tak wiem. Pewien listopadowy weekend, moja kobieta rozsypuje się kiedy wracam w sobotę nad ranem po - rzekomej imprezę firmowej. Oczywiście bylem z Ewą. Moja kobieta czuje zdradę i mówi mi o tym wprost, nie przyznaje się, nie mam śmiałości - to raz - nie mam pewności tez że Ewa tego chce. Awantura trwa tydzień, może awantura to złe słowo - bo nawet dzieci nie widzą łez mamy i moich też. Ja jestem wulgaryzm i nie wiem co robić. Tłumacze się swojej kobiecie fascynacją innymi kobietami, silnymi których w pracy mam dużo, tłumaczę się wsparciem w pracy a brakiem wsparcia w domu. Nie obwiniam jej, obwiniam nas, że nas nie ma od dawna, że jesteśmy bo są dzieci. W minionym roku minęło 20lat jak jesteśmy razem. Jesteśmy zupełnie innymi ludźmi niż kiedyś, zupełnie inne temperamenty. Rozmawiamy tydzien wieczorami, zaczynamy się kochać  i jest lepiej. Ucinam na jakis czas kontakt z Ewą, ale mam świadomość że to jest jojo i wróci. Wrociło po 2 tygodniach.

Ewa chce żebym został z rodziną, że straci do mnie szacunek jeśli zrobię to samo co jej ex i zostawię dzieci. Prosi żebym ją zostawił i wrócił do dzieci i kobiety bo ona jest na to za słaba, godziny łez i płakania w rekach, ustalamy rozstanie i od świąt zero kontaktu. Ma żal do siebie że do rozgrzebała, że sie ze mną kocha, że mi tak namieszala. Mija sylwester a mnie skręca i dzwonie, przyjeżdżam, kochamy się płacząc oboje, następnego dnia pretensja że jej zaburzam świat, przyjeżdżam i dalej rozmawiamy godzinami. Nie możne tak żyć dalej, ma dość, te 8 miesięcy już ja zmęczyło. Nie ma dla nas szans i mam ją zostawić. Ja z mętlikiem w głowie ale wiem że chce być z nią, wróciła po tak długim czasie i rozgrzebała wszystko, a ja sam sobie wmawiałem ze jak wróci - to już będzie moja. Stawiam sprawę jasno i mowie ze chce być z nią ale potrzebuje czasu, potrzebuje kilku miesięcy. Musze odejść od rodziny ale ten proces będzie trwał. Ewa tego nie akceptuje, zostawiam zapłakaną, potem dzwoni że ona jest na to za słaba, że nie będzie mogla patrzeć w lustro jeśli przyczyni się do rozbicia rodziny, do zabrania ojca. Powiecie że to hipokryzja bo zrobiła to chociażby pieprząc się ze mną, to jest bardzo łatwo wszystko ocenić z tej pozycji.
Ewa prosi żebym ją zostawił, prosi żebym się z nią nie kontaktował, ona chce to już mieć za sobą, chce poukładać na nowo, znaleźć partnera i tworzyć związek, z nami koniec bo tylko przedłużamy agonię.

I jestem znowu moje drogie forum w miejscu w którym byłem ponad 3 lata temu. Jestem rozbity, jestem pobity, jestem wypalony. Postawiłem na nią 100% i przegrałem. Czyli mamy teraz 8 lat związku z 2,5 roczną przerwą. Poproszę teraz o wiadra z wodą, slowa pogardy i co tam macie na takich skurw... jak ja.

216

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
awarszawa3030 napisał/a:

Ewa wróciła po 2,5 roku !

cześć witam wszystkich po prawie 3 latach! Wracam znowu po poradę jak sądzę, po kubeł zimnej wody, po 'darmową' terapię, wracam, bo historia moja i Ewy nie skończyła się, kończy się teraz w tym momencie a ja znowu krwawię.

Dla przypomnienia,  poznałem się z Ewą w 2012 roku, ja już miałem dzieci, ona w planach. oboje w związkach. Zwykła znajomość jakich setki, oboje - zaryzykuje stwierdzenie - dojrzali, ja wtedy 35 lat, ona 30. Niezależni, silni, w jakimś stopniu spełnieni zawodowo. Zaiskrzyło bardzo. Rozpoczęły się spotkania i rozmowy, huśtawka nastrojów, raz odrzucamy to wszystko po chwili znowu rozmawiamy. Mija pół roku, lądujemy w łóżku, padają słowa kocham w obie strony i zaczyna się romans. Lata lecą a my w podwójnym życiu trwamy, Ewa zachodzi w ciąże z mężem, a my dalej trwamy. Po 5 latach mleko się rozlewa, mąż przypadkowo patrzy w tel a tam korespondencja ze mną. Ewa ucina kontakt ratuje rodzinę dosłownie w ułamku sekundy. Ja krwawię przez pól roku, szukam kontaktu, czasem się z nią łapie, ale ona nie chce, nie może, nie umie, ratuje to co ma. Padają już nawet obraźliwe słowa, generalnie wszystko możecie przeczytać na początku tego wątku. Moja żałoba trwa pól roku, dokładnie pół roku cierpienia, sam nie wiem jak rodzina się nie zorientowała. Uciekałem w 'dzieci' jak tylko mogłem, ciągle z nimi, wszystko z nimi, setki godzin na rowerach, łyżwach, nartach. Nowa praca, budowa domu, jakoś poszło ale trwało to pół pieprzonego roku. Potem chciałem jakiś kontakt odnowić ale tak jak sugerowało forum i logika - odpuściłem.

No i mamy kwiecień 2019, niespodziewanie dostaje maila pod którym nogi mi się uginają i łzy ni to szczęścia ni to wściekłości leją się strumieniem. Najpierw przez 2tyg była próba kontaktu na 'tajną skrzynkę' którą usunąłem, potem napisała na oficjalnego maila - Mąż mnie zostawił - nic od Ciebie nie chce, ciekawi mnie jak potoczyło się Twoje życie z partnerką. Początkowo odpisuje żeby spadała, ona prosi o spotkanie, gram na zwłokę ale wiem że się spotkamy, już to wiem. Do spotkania dochodzi, są jej łzy, jest żal, są mocne słowa, odwożę ją do domu, rozmawiamy prawie do rana w samochodzie, na koniec przytulamy się ze łzami oboje. Mam ją znowu, jestem szczęśliwy.

Przez te 2,5 roku pozbyłem się jej z mojej głowy doszczętnie, poukładałem relacje z kobietą które nigdy nie były idealne, ale logistyka działała zawsze. Przez te 2,5 roku ja rozwinąłem się bardziej, awansowałem, moja kobieta dalej w tym samym miejscu z telefonem na kanapie. Nie analizowałem już tego, uznałem że i tak 'niektórzy' mają gorzej. Nagle pojawia się Ewa i wulgaryzm wszystko.

Tydzień później lądujemy w łóżku, wpadamy bardziej i bardziej w zakochanie. Znowu raz dołki raz górki, ona rozbita totalnie, postawiła na męża, zrezygnowała ze mnie żeby mieć rodzinę, tymczasem to mąż okazał się mieć kogoś na boku, wyprowadził się z dnia na dzień. Potem przyznał się że romansował już dużo wcześniej niż ona ze mną, przyznał się że zdradzał wielokrotnie i że ona zasługuje na kogoś innego.  Zaniedbana i niekochana w końcu trafiła na mnie - banał prawda ?
Ewa po 2,5 latach wróciła zmieniona, to już nie ta kobieta, to już nie te emocje, tamte 5lat było bajką, teraz przez pol roku wiele razy pokłóciliśmy się ostro. Zupełnie inny charakter, zupełnie inna wrażliwość, nie rozumiałem tego, ale kochałem ją, może za 'tamtą' Ewę.
Mijają miesiące, oczywiście ja zaniedbuje swoją kobietę, często wychodzę, często mnie nie ma, setki rozmów i telefony codziennie z Ewą. Setki spotkań kina kolacje, jedziemy mocno po bandzie. W jednym miesiącu rozstajemy się bo ona nie chce być druga, chwile potem znowu razem. Z jednej strony załamana że sama, że nikogo nie znajdzie, z drugiej strony  - Ja -  w swojej rodzinie której ona nie chce dotykać i rozbijać. Sama emocjonalnie bardzo niestabilna. Ja jestem przy niej, kocham ją ale bardzo często się sprzeczamy, w wielu miejscach się różnimy. Wkurzona na cały świat, na mężczyzn, na mnie, na wszystko. Po kilku awanturach na siłe stara się kogoś znaleźć, poznać. Czasem poznaje i chce się z kimś umówić ale to się rozpada, mnie trafia szlak, potem znowu wraca do mnie i tak w kolo. Koszmar, to wszystko to jakiś koszmar, ale przy niej czuje sie tak dobrze, czuje taką namiętność i wrażliwość, czuje takie ciepło. wiem że to są jakies farmazony, ale cholera to tak wlasnie jest, że lapiemy się na tym czego nie ma w domu.

Mija pół roku, w moim domu coraz większa przepaść, niby wakacje razem, ale sexu brak od miesięcy. Skurwysyństwo i pogarda dla mnie tak wiem. Pewien listopadowy weekend, moja kobieta rozsypuje się kiedy wracam w sobotę nad ranem po - rzekomej imprezę firmowej. Oczywiście bylem z Ewą. Moja kobieta czuje zdradę i mówi mi o tym wprost, nie przyznaje się, nie mam śmiałości - to raz - nie mam pewności tez że Ewa tego chce. Awantura trwa tydzień, może awantura to złe słowo - bo nawet dzieci nie widzą łez mamy i moich też. Ja jestem wulgaryzm i nie wiem co robić. Tłumacze się swojej kobiecie fascynacją innymi kobietami, silnymi których w pracy mam dużo, tłumaczę się wsparciem w pracy a brakiem wsparcia w domu. Nie obwiniam jej, obwiniam nas, że nas nie ma od dawna, że jesteśmy bo są dzieci. W minionym roku minęło 20lat jak jesteśmy razem. Jesteśmy zupełnie innymi ludźmi niż kiedyś, zupełnie inne temperamenty. Rozmawiamy tydzien wieczorami, zaczynamy się kochać  i jest lepiej. Ucinam na jakis czas kontakt z Ewą, ale mam świadomość że to jest jojo i wróci. Wrociło po 2 tygodniach.

Ewa chce żebym został z rodziną, że straci do mnie szacunek jeśli zrobię to samo co jej ex i zostawię dzieci. Prosi żebym ją zostawił i wrócił do dzieci i kobiety bo ona jest na to za słaba, godziny łez i płakania w rekach, ustalamy rozstanie i od świąt zero kontaktu. Ma żal do siebie że do rozgrzebała, że sie ze mną kocha, że mi tak namieszala. Mija sylwester a mnie skręca i dzwonie, przyjeżdżam, kochamy się płacząc oboje, następnego dnia pretensja że jej zaburzam świat, przyjeżdżam i dalej rozmawiamy godzinami. Nie możne tak żyć dalej, ma dość, te 8 miesięcy już ja zmęczyło. Nie ma dla nas szans i mam ją zostawić. Ja z mętlikiem w głowie ale wiem że chce być z nią, wróciła po tak długim czasie i rozgrzebała wszystko, a ja sam sobie wmawiałem ze jak wróci - to już będzie moja. Stawiam sprawę jasno i mowie ze chce być z nią ale potrzebuje czasu, potrzebuje kilku miesięcy. Musze odejść od rodziny ale ten proces będzie trwał. Ewa tego nie akceptuje, zostawiam zapłakaną, potem dzwoni że ona jest na to za słaba, że nie będzie mogla patrzeć w lustro jeśli przyczyni się do rozbicia rodziny, do zabrania ojca. Powiecie że to hipokryzja bo zrobiła to chociażby pieprząc się ze mną, to jest bardzo łatwo wszystko ocenić z tej pozycji.
Ewa prosi żebym ją zostawił, prosi żebym się z nią nie kontaktował, ona chce to już mieć za sobą, chce poukładać na nowo, znaleźć partnera i tworzyć związek, z nami koniec bo tylko przedłużamy agonię.

I jestem znowu moje drogie forum w miejscu w którym byłem ponad 3 lata temu. Jestem rozbity, jestem pobity, jestem wypalony. Postawiłem na nią 100% i przegrałem. Czyli mamy teraz 8 lat związku z 2,5 roczną przerwą. Poproszę teraz o wiadra z wodą, slowa pogardy i co tam macie na takich skurw... jak ja.

Czy ty choć trochę kochasz swoją obecną kobietę i choć odrobinę masz szacunku do niej ? Jeśli nie to najpierw rozstań się z obecną partnerka pozwól jej sobie ułożyć życie z kimś kto ją będzie kochał . Sorry ale jakoś nie mam współczucia dla ciebie bo jesteś w związku i zdradzasz swoją kobietę masakra

217

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Przeczytałam Twój wątek i zastanawiam jak długo jeszcze będziesz krzywdził swoją żonę, 8 lat oszukiwania, jak długo jeszcze? Będziesz czekał do jej 50-tych urodzin, daj jej szansę na bycie szczęśliwą. Ręce opadają

218 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-01-12 20:11:36)

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Autorze, autorze .
Ty tą Ewę może kochasz, ale ona Ciebie nie. Odezwała się, bo została sama.
Wcześniej nie bardzo ją obchodziło co czułeś, bo dbała o własne interesy.
Może by i była z Tobą, gdyby nie to, że musiałaby wziąć na siebie to, że dla niej rozbijasz
swoją rodzinę w formalnym sensie, niby to Twoja rodzina i decyzje, ale ona musiałaby z tym żyć. I szarpie Twoimi emocjami, a sama najlepiej chciałaby byś na tacy podał jej rozwiązanie. Tak nie robi kobieta ktora kocha.
Jedno jest pewne, nie kochasz swojej żony tak jak ona myśli, już się chyba zaczął proces w którym żona to sobie uswiadamia.. może dobrze.
Byłam zdradzana żoną i powiem Ci, nasze tematy się rozminęły na forum.
O dobrze, bo wtedy dostałbyś pewnie żale jak od wieku zdradzonych tu żon, ale teraz po latach świetlnych przemyśleń i doświadczeń:) dobrze się stało jak się stało.
Nie znajdujecie u siebie z żoną tego czego szukacie. Zobacz jest 2020 smile
Uważaj czego sobie życzysz..a Ty zazyczyles sobie. by los coś wyklarował i klaruje..Tylko że to nie Ewa.. inna droga..
Może Twoja żona będzie chciała ratować coś, daj jej szansę, bo na to zasługuje,
Może się rozstaniecie  i jeszcze inna kobieta?

219

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Zgadzam się z przedmówcami. Niezłe z Ciebie ziółko. Zdrada pod przykrywką "niesamowitej i ekscytującej miłości". Ciekawe, czy jak zakochiwałeś się w swojej obecnej małżonce to też tak nie skakałeś do nieba.
Co uderza mnie najbardziej w Twoich wypowiedziach to brak szacunku do swoich partnerek. Zarówno do żony - chyba nie trzeba komentować dlaczego jak i dla kochanki - która zmęczona byciem z Tobą w końcu zdecydowała się odejść, dać spokój i nie rozbijać obcej rodziny kosztem siebie (swoją drogą bardzo szanuję to zachowanie). Dziewczyna jest zmęczona, zdołowana, zniechęcona - a Ty nie dajesz jej pozbierać myśli tylko natarczywie się pchasz w jej ramiona, chociaż dziewczyna próbuje postawić granice i zacząć żyć na nowo bez tego bagna w którym się znalazła. Daj jej odetchnąć chłopie!

Co do Ciebie i Twoich zachowań - nie mam słów. Brzydzi mnie to co robisz i w jaki sposób próbujesz zapanować nad swoim życiem. Zdradzasz żonę, kiedy ona czuje coś nosem to się nie przyznajesz tylko "walczysz" z kryzysem i kochasz się z żoną, wiedząc że i tak nie zamierzasz skończyć tego romansu. Weź się ogarnij. Przeanalizuj to co robisz, walnij się w łeb i zrób w końcu coś dobrego i ostatecznego. I trzymaj się tej decyzji jak już coś postanowisz.

220 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-01-13 00:52:56)

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

bo to takie proste i zwyczajne, stanąć przed kobietą i powiedzieć, wiesz, zdradzam sie, nie kocham cie, ale moze bede cie kochał, mamy dom, dzieci, rodzine,
To są wszystko 'trudne sprawy', tu w gre wchodzi wszystko, dzieci, ich przyszlosc, to co teraz zrobie ma wielki wpłym na wszytko.
Dlatego takie sprawy są trudnymi sprawami, nie bede sie wił jak jaszczurka, wiem że wulgaryzm życie i sobie i swojej kobiecie, chcialbym ją kochać tak jak kocham tamtą,
a z drugiej strony tamta mnie nie kocha, postepuje wyrachowanie, postępuje wg swoich zasad. Mało tego, wiem że ona wroci, bo tak jak ona zryła banie mi, ja zyłem banie jej.
Walcze ze sobą i chce stanąć przed swoją kobietą i powiedziec jej że jej nie kocham, ale czy to jest dobre? moze trzeba sie wulgaryzm w pysk  i w jaja i poświęcić ?
to nie sa proste sprawy, ale śmialo, prosze kubeł zimnej wody dalej

221

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
awarszawa3030 napisał/a:

bo to takie proste i zwyczajne, stanąć przed kobietą i powiedzieć, wiesz, zdradzam sie, nie kocham cie, ale moze bede cie kochał, mamy dom, dzieci, rodzine,
To są wszystko 'trudne sprawy', tu w gre wchodzi wszystko, dzieci, ich przyszlosc, to co teraz zrobie ma wielki wpłym na wszytko.
Dlatego takie sprawy są trudnymi sprawami, nie bede sie wił jak jaszczurka, wiem że wulgaryzm życie i sobie i swojej kobiecie, chcialbym ją kochać tak jak kocham tamtą,
a z drugiej strony tamta mnie nie kocha, postepuje wyrachowanie, postępuje wg swoich zasad. Mało tego, wiem że ona wroci, bo tak jak ona zryła banie mi, ja zyłem banie jej.
Walcze ze sobą i chce stanąć przed swoją kobietą i powiedziec jej że jej nie kocham, ale czy to jest dobre? moze trzeba sie wulgaryzm w pysk  i w jaja i poświęcić ?
to nie sa proste sprawy, ale śmialo, prosze kubeł zimnej wody dalej

Napewno nie jest proste i napewno ona będzie cierpieć . Moim zdaniem lepiej żeby teraz cierpiała póki jest młoda i ma szansę i chęci w razie co poznać i pokochać kogoś i przede wszystkim kto ją pokocha !!!
Dziećmi się nie zasłaniaj bo wchodząc w łóżko do innej o nich nie myślałeś . Dla dzieci będzie lepiej mieć kochających ich rodziców którzy są osobno niż żyć w kłamstwie które kiedyś wyjdzie . Rozumiem że czekasz aż dzieci dorosną żona się zestarzeje na rozstanie tak ?! Wiesz co jesteś tchurzem boisz się poprostu zostać sam . Kochanka cię nie kocha jestem tego pewna , tak samo tego jak pewnie sam zostaniesz kiedyś na starość bez żony kochanki a w końcu dzieci które cię znienawidzą . Była bym w stanie ci współczuć gdybyś nie był z obecną kobieta i żył bez związku . A tak to jesteś ...

222 Ostatnio edytowany przez karn (2020-01-12 22:02:45)

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
awarszawa3030 napisał/a:

... zupelnie jak ja. Jej maż .. jakby lustro mojej kobiety.. niby szanujacy i kochajacy, to jednak bez namietnosci, bez emocji, bez wyrazu.

Błąd w założeniach od samego początku. To nie Twoja partnerka oraz mąż kochanki są podobni do siebie "bez namiętności", "bez wyrazu". To Wasza i ich relacja. Namiętność to nie cecha osobowa, ale stan pomiędzy dwojgiem ludzi. To oczywiste, że ciekawszy wyraz i więcej namiętności da z związku świeża para cycków niż żona od 17 lat. Bardzo dużo tekstu, tłumaczeń, opisów wyjątkowości tego, co przeżyłeś. Niepotrzebnie, bo to jest pospolite i stare jak świat.

Nie znam słów, którymi bez przekleństw jestem w stanie dobrze określić czym jest zdrada, a przeklinać nie wypada tutaj. Ale widzisz, w co się wplątałeś, co zrobiłeś żonie, co Twoja kochanka zrobiła mężowi. Szkoda gadać.

Dzieciakami się nie zasłaniaj. Dzieci potrzebują ojca i matki. Nie potrzebują, żeby rodzice byli razem. Dużo gorzej jest wychowywać się w domu, gdzie rodzice siebie zdradzają.

Twoja partnerka może być namiętna, przeżywać emocje i mieć wyraz. Tylko ją uwolnij, żeby miała szansę. Tak samo jak mąż Twojej kochanki, szkoda człowieka. Z inną na pewno mógłby być namiętny.

223

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Buhahahahahahaha romantyk od siedmiu boleści. Chłopie weź Ty łbem o ścianę uderz parę razy, tylko porządnie, a potem poczytaj te bzdety co tu nawypisywałeś. W pewnym wieku nie wypada nosić krótkich spodenek...

224

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Mąż kochanki to już swoje namiętności przeżywał przed ich romansem i chyba odszedł, Karn.
Co autor przeżywa to sam wie, nie wszystko da się sprowadzić do pary nowych cycków, drażnią mnie takie uproszczenia i zastanawiam się czy autorzy tak właśnie traktują kobiety i tego w nich szukają.

225

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Ja dla takich zafiksowanych  na punkcie swojej Ewy jak Ty awarszawa widzę jedno lekarstwo - wspólne życie , być może nawet rok nie byłby potrzebny byś wyrósł z tych krótkich spodenek, może się boisz że ta  Twoja wielka miłość o jaką się posądzasz i posądzają Cię niektórzy nie wystarczy na długo a może to jest tak że takie osoby jak Ty, które  kłamią w związkach, zdradzają, prowadzą podwójne życie, same sobie nie wierzą, nie mówię tego złośliwie, naprawdę się zastanawiam jak możesz tak pojmować rzeczywistość, jeśli nie potrafisz się ogarnąć i źle Ci w tym bałaganie to może idź po jakąś fachową pomoc bo lata lecą a Ty mentalnie w tym samym miejscu i nic Ci nie lepiej

226

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Sam juz czujesz , że to nie jest to samo . Minęło 2,5 roku to sporo czasu .Poukładałeś swój świat i znów go burzysz. Ewa jest totalnie rozchwiana,  nigdy nie będziesz mieć gwarancji , że wam wyjdzie. Czy będziesz tez w stanie być dochodzącym ojcem dla własnych dzieci?  Za chwilę i tak dostaniesz kopa od swojej partnerki , bo nikt nie jest w stanie żyć jak żebrak , prosić o uwagę i uczucia.  Będziesz musiał zaakceptować fakt , że za jakiś czas już twojej partnerce nawet nie będzie się chciało rozmawiać z Tobą , nawet jak nie będzie miała dowodów zdrady,  to czuć czyjeś zaangażowanie w związek lub bujanie w chmurach. Nie jesteś małym chłopcem , zrób rachunek strat i zysków , potem zdrowiej.

227

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

No to są trudne sprawy.
A na ciebie nie ma rady, ty wielbisz melodramat. Czujesz się w tym środowisku jak ryba w wodzie.
Nie kochasz Ewy, nie kochasz partnerki i nie kochasz samego siebie.
Kobiety są tylko dodatkiem do twojego wyimaginowanego świata i ok, masz prawo do swojej iluzji.
Co powinieneś zrobić- może poczekać na karę boską, karmę czy jak to się tam nazywa;)
Przepraszam, ale trudno cię traktować poważnie:)

228

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Cześć Autorze !

Przeczytałam prawie cały Twój wątek i wiele odpowiedzi jakie otrzymałeś od ludzi na tym forum.
Z mojej strony mogę Ci powiedzieć tyle - w życiu poznałeś co to znaczy pożądać kobietę, i poznałeś jak silne może być uczucie zakochania. Ale o miłości między kobietą i mężczyzną nie masz pojęcia. Nie doświadczyłeś jej nigdy i nie umiesz jej sam dać. Nie istnieje nic silniejszego niż miłość na tym świecie, nic nie jest w stanie jej pokonać. Osoba która kocha NIE BOI się niczego i uważa, że stan jej miłości będzie trwał WIECZNOŚĆ i tak naprawdę jest. Ludzie którzy się kochają szybko decydują się na ślub kościelny przed Bogiem, bo nie wyobrażają sobie życia bez siebie ani na ziemi ani w wieczności, na drugim świecie. To tak silne, że nie zniósłbyś jej widoku z inną osobą, nie oddałbyś jej za nic, bo wiesz że nikt nie da jej tyle miłości co Ty. Miłość to przyjęcie na siebie jak najwięcej obowiązków i cierpień, byle partnerce/partnerowi było jak najlepiej, Twoje szczęście to jej szczęście. To pragnienie dobra dla drugiej osoby nawet za cenę cierpienia. Prawdziwą miłość daje Bóg, który jest pełnią Miłości - bez Niego nie ma miłości. Może są bardzo silne uczucia, emocje i inne wydmuszki, łezki i adrenalina, ale Miłość to coś innego, coś nieskończenie wspanialszego. Ciężko to opisać słowami. Nawróć się, otwórz na Boga, a on przemieni Twoje serce i życie i będziesz w końcu szczęśliwy...

229

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
pomocna_88 napisał/a:

Prawdziwą miłość daje Bóg, który jest pełnią Miłości - bez Niego nie ma miłości. Może są bardzo silne uczucia, emocje i inne wydmuszki, łezki i adrenalina, ale Miłość to coś innego, coś nieskończenie wspanialszego. Ciężko to opisać słowami. Nawróć się, otwórz na Boga, a on przemieni Twoje serce i życie i będziesz w końcu szczęśliwy...

Uciekanie w miłość do Boga to rodzaj zabezpieczenia przed zranieniem od ludzi tu na ziemi. Miłość ludzka jest ułomna, nietrwała, zawodna, czasem nieprawdziwa i często jednostronna. Naturalnym więc stało się dla człowieka stworzenie miłości idealnej, niezawodnej i trwałej. Miłości jako spełnienia i ukojenia. Miłości ostatecznej o niezamkniętej definicji, którą każdy może uzupełnić wg potrzeb. Powstała więc miłość do Boga jako odpowiedź na rozczarowania drugim człowiekiem.

230

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
Hrefi napisał/a:
pomocna_88 napisał/a:

Prawdziwą miłość daje Bóg, który jest pełnią Miłości - bez Niego nie ma miłości. Może są bardzo silne uczucia, emocje i inne wydmuszki, łezki i adrenalina, ale Miłość to coś innego, coś nieskończenie wspanialszego. Ciężko to opisać słowami. Nawróć się, otwórz na Boga, a on przemieni Twoje serce i życie i będziesz w końcu szczęśliwy...

Uciekanie w miłość do Boga to rodzaj zabezpieczenia przed zranieniem od ludzi tu na ziemi. Miłość ludzka jest ułomna, nietrwała, zawodna, czasem nieprawdziwa i często jednostronna. Naturalnym więc stało się dla człowieka stworzenie miłości idealnej, niezawodnej i trwałej. Miłości jako spełnienia i ukojenia. Miłości ostatecznej o niezamkniętej definicji, którą każdy może uzupełnić wg potrzeb. Powstała więc miłość do Boga jako odpowiedź na rozczarowania drugim człowiekiem.

Ja się Hrefi nie zawiodłam na miłości, a w dobroć i opiekę Boga wierzę od dzieciństwa. Od 10 lat odczuwam właśnie tą miłość, którą opisałam - to moje własne doświadczenie. Te 10 lat to wciąż jakby jeden dzień, ciągle mało mi mojego męża, będę go kochała do śmierci i po śmierci. Bo Miłość jest silniejsza niż śmierć. Bóg wszczepił takie pragnienie miłości w każdym człowieku i tego ognia nigdy nikt nie zgasi, choćby nie wiem jak chciał i się oszukiwał. Życzę Wam oddania tej słabej ludzkiej miłości Bogu a On swą mocą ją wzbogaci i przemieni. Tu chodziło mi o coś innego - przeżycia Autora i tym bardziej Ewy nigdy nie nosiły w sobie namiastki prawdziwej miłości...

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
awarszawa3030 napisał/a:

bo to takie proste i zwyczajne, stanąć przed kobietą i powiedzieć, wiesz, zdradzam sie, nie kocham cie, ...
to nie sa proste sprawy, ale śmialo, prosze kubeł zimnej wody dalej


Dżizas, co za tchórzostwo.

Nie wiem, jak można patrzeć  w oczy osobie, z którą się spędziło 20 lat, spłodziło się dzieci, i kłamać, by chronić swój nic nie warty tyłek.
Koleś, jesteś nikim. Ewa została sama i wiedziała, że gdzieś, ktoś  kiedyś za nią biegał. Kopnęła Cię w tyłek 3 lata temu, wybierając męża, no ale peszek chciał, że teraz to mąż kopnął ją. Miał chociaż odwagę powiedzieć jej, że zdradzał ją od x czasu. Laska zapewne zbiera z podłogi poczucie własnej godności i wtedy pojawiła jej się nad głową, duża chmurka z Twoim imieniem. A ty? Ty myślisz, że to miłość. I niech tak będzie. Zatem, zabieraj tę swoją miłość, zamieszkajcie ze sobą i żyjcie sto lat. Żona musi się dowiedzieć całej prawdy, by miała siłę Cię znienawidzić i złożyć pozew z Twojej winy. Twoje dzieci powinny wiedzieć, jakiego mają ojca.
Pieprzenie takie o wielkiej miłości i biedny misio nie wie co robić...Zrobiło mi się niedobrze.

232 Ostatnio edytowany przez new_life (2020-01-13 17:28:57)

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Bardzo trudno czyta się to, co piszesz. Z mojego punktu widzenia nie dojrzałes do relacji i wzięcia za nią odpowiedzialności. Szukasz usprawiedliwienia dla tego, co robisz, a o swojej rodzinie "myślisz" na samym końcu.
Bliska jest mi niestety taka historia, mój jm też się miotal, nawiązywał relacje z innymi kobietami, a ja wtedy byłam tą złą. I uwierz mi, to czuje się zawsze, mnie intuicja ani razu nie zawiodła, choć na dowody musiałam poczekać. Czekam na termin sprawy rozwodowej. To jest ogromny ból, ogromne komplikacje rodzinne i finansowe. Przygotuj się na to i miej odwagę powiedzieć partnerce prawdę. To jedyna droga, choć bolesna bardziej niż mogłam to sobie wyobrazić. Pomimo wszystko cieszę się, że wiem.
Mamy podobny staż do Waszego

233

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
Hrefi napisał/a:
pomocna_88 napisał/a:

Prawdziwą miłość daje Bóg, który jest pełnią Miłości - bez Niego nie ma miłości. Może są bardzo silne uczucia, emocje i inne wydmuszki, łezki i adrenalina, ale Miłość to coś innego, coś nieskończenie wspanialszego. Ciężko to opisać słowami. Nawróć się, otwórz na Boga, a on przemieni Twoje serce i życie i będziesz w końcu szczęśliwy...

Uciekanie w miłość do Boga to rodzaj zabezpieczenia przed zranieniem od ludzi tu na ziemi. Miłość ludzka jest ułomna, nietrwała, zawodna, czasem nieprawdziwa i często jednostronna. Naturalnym więc stało się dla człowieka stworzenie miłości idealnej, niezawodnej i trwałej. Miłości jako spełnienia i ukojenia. Miłości ostatecznej o niezamkniętej definicji, którą każdy może uzupełnić wg potrzeb. Powstała więc miłość do Boga jako odpowiedź na rozczarowania drugim człowiekiem.

W skrócie g...wniana.

234

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Masz kobietę, której nie kochasz, nie szanujedz, ale ją MASZ i ten stan posiadania, jej oddanie jest dla Ciebie taką... polisą ubezpieczeniową.

Ona nawet kiedyś chciała być żoną, proponowała małżeństwo, żebyś powiedział, że na zawsze, że wiernie, że uczciwie i żeby ona mogła obiecać Ci to samo. Ty nie chciałeś. Przełknęła, została. Czemu CHCIAŁEŚ, żeby została? Czemu świadomie wpakowałeś ją w tę podłą sytuację raz i drugi??? Wiedziałeś, że bardzo przeżyła to, jak jej ojciec zdradzał matkę.... a Ty po prostu wpasowałeś się w raniący ją schemat. Ot, tak.

Czy te osiem lat , które jej zabrałeś,  to dużo, czy mało twoim zdaniem?  Zasłużyła sobie czymś na TAKIE osiem lat? Nie wyobrażam sobie, co musiała zrobić aż tak strasznego, że po prostu jej to zafundowałeś. I to DWA razy. DWA RAZY.

Ty jej nie wybrałeś, to Ewa zadecydowała, że zostałeś, że potraktowałeś matkę swoich dzieci, jak rzecz. Może osiem lat temu łatwiej byłoby jej otrząsnąć się, ułożyć życie normalnie. Bez godzenia się na resztki. Tam, gdzie mężczyzna chciałby jej ślubować, pragnąłby jej. Nie byłoby to dla niej lepsze?

Ty i tak chcesz ją zostawić. Tylko teraz to dla niej może być w jakimś sensie za późno...

A dzieci? Wydaje mi się, że zasłaniałeś się nimi i nadal tak robisz. Pewnie jakoś tam je kochasz, nie wątpię. Ale dziwne mam przeczucie, że gdyby ta Ewa kiwnęła palcem, to byłoby po dylematach.

Anna Karenina, co nie?

Teraz zgrywa dobrą kobietę, ale mówiąc prawdę: nie miała skrupułów wtedy, a i po "przerwie" tak lekko wlazła z powrotem w Twoje życie. Bo miała kaprys. Nie wierzę, że Ewa współczuje Twojej partnerce, albo ma wzgląd na Twoje dzieci.

Smutne, że przez  te osiem lat niczego się nie nauczyłeś. Ani szacunku do siebie, ani szacunku do innych.

Ale może po prostu znajdź chwilę dla siebie. Uklęknij w pokoju i pomódl się. Tak szczerze. Może po prostu powiedz to wszystko, co tu pisałeś nie nam po raz kolejny i na razie nie Twojej partnerce, ale Panu Bogu?

Mimo wszystko pozdrawiam i życzę siły... Takiej prawdziwej siły.

235

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
Lawinia napisał/a:

Ale może po prostu znajdź chwilę dla siebie. Uklęknij w pokoju i pomódl się. Tak szczerze. Może po prostu powiedz to wszystko, co tu pisałeś nie nam po raz kolejny i na razie nie Twojej partnerce, ale Panu Bogu?.

A jak nie pomoże to wstań rozpędź się i przyłóż głową w ścianę może to coś naprostuje w Twoim myśleniu.

236 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-01-15 14:20:14)

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

" ja wtedy 35 lat, ona 30."

Coś kręcisz, kolego Autorze - to w końcu ile mieliście wtedy lat? w startowym poście pisałeś, że ona jest 8 lat młodsza..... czy jednak 5? haha.

awarszawa3030 napisał/a:

Postawiłem na nią 100% i przegrałem.

Nie, nie postawiłeś na nią nawet w 50%. Gdyby tak było, jak twierdzisz, odszedłbyś od żony już dawno temu. Postawiłeś wyłącznie na siebie i na swoją wygodę. Na życie w obłudzie i zdradzie. Masz, na co zasłużyłeś.

237

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
pomocna_88 napisał/a:

Cześć Autorze !

Przeczytałam prawie cały Twój wątek i wiele odpowiedzi jakie otrzymałeś od ludzi na tym forum.
Z mojej strony mogę Ci powiedzieć tyle - w życiu poznałeś co to znaczy pożądać kobietę, i poznałeś jak silne może być uczucie zakochania. Ale o miłości między kobietą i mężczyzną nie masz pojęcia. Nie doświadczyłeś jej nigdy i nie umiesz jej sam dać. Nie istnieje nic silniejszego niż miłość na tym świecie, nic nie jest w stanie jej pokonać. Osoba która kocha NIE BOI się niczego i uważa, że stan jej miłości będzie trwał WIECZNOŚĆ i tak naprawdę jest. Ludzie którzy się kochają szybko decydują się na ślub kościelny przed Bogiem, bo nie wyobrażają sobie życia bez siebie ani na ziemi ani w wieczności, na drugim świecie. To tak silne, że nie zniósłbyś jej widoku z inną osobą, nie oddałbyś jej za nic, bo wiesz że nikt nie da jej tyle miłości co Ty. Miłość to przyjęcie na siebie jak najwięcej obowiązków i cierpień, byle partnerce/partnerowi było jak najlepiej, Twoje szczęście to jej szczęście. To pragnienie dobra dla drugiej osoby nawet za cenę cierpienia. Prawdziwą miłość daje Bóg, który jest pełnią Miłości - bez Niego nie ma miłości. Może są bardzo silne uczucia, emocje i inne wydmuszki, łezki i adrenalina, ale Miłość to coś innego, coś nieskończenie wspanialszego. Ciężko to opisać słowami. Nawróć się, otwórz na Boga, a on przemieni Twoje serce i życie i będziesz w końcu szczęśliwy...

brrr, niech bóg strzeże przed tak toksyczną miłością big_smile big_smile big_smile

238 Ostatnio edytowany przez Lalka1 (2020-01-15 18:11:05)

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Po 2,5 roku Ewa inicjuje kontakt, po czym szlocha żebyś nie zostawiał dla niej rodziny. Dobre. Jesteś dla niej planem B, lepszy rydz niz nic.

239

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

wątek kolejnego dziwkarza, któremu " znudziła" sie zona. A, nie , przepraszam, oni nie byli formalna parą, a w związku jakoś tak nudno się zrobiło, to mozna iśc zdradzać wieloletnia partnerkę. No i heha, mamy brawo bić takiej obłudzie, hipokryzji, cwaniactwu i ...fffuj
no gnidy chodzą po swiecie.

nie, autorze nic cię nie tłumaczy. Jak się zakochaleś, trzeba było sie rozstać z poprzednią panią i nie OSZUKIWAĆ JEJ LATAMI
no ale jak sie jest cwaniakiem co to chce miec ciastko i zjeśc ciastko to tak to potem wygląda. Zresztą o co chodzi.. już i ksieżniczka Małgorzata była zdradzana latami, a i książe Karol zdradzał Dianę, masz super przykłady
ale być gnidą i jeszcze chwalić się tym w swoim własnym wątku, to już trzeba byc narcyzem i szują do entej potęgi

Posty [ 196 do 239 z 239 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » 5 lat życia w drugim życiu

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024