Witam.
Jestem facetem. Podobno.
Otóż, jak się domyślacie, niestety, nie udało się w związku.
2.5 roku. Ja 25, Ona 28 lat.(Wiem, że kobiety dojrzewają szybciej) 0,5 roku przez telefon i wyjazdy do Niej/Jej do mnie. Ona przeprowadziła się do mojego miasta 2 lata temu. Wynajmowała mieszkanie z przyjacielem swoim, który jest z Jej miasta i przeprowadził się kiedyś tutaj.
Przez te 2,5 roku byliśmy razem. Całości nie będę opisywał, było normalnie, czasem lepiej, czasem gorzej, ale było.
Ostatnio, w sierpniu, zarzucony został temat wspólnego zamieszkania. Został on podyktowany 2 rzeczami - przeprowadzka Jej przyjaciela ze swoją partnerką, oraz tym, że jest to już czas na kolejny krok. Wtedy została by sama w mieszkaniu, które jest dość drogie. Dlatego mieliśmy razem zamieszkać, coś nowego wynająć.
Teraz ta gorsza część, ta prawdziwa.
Od razu powiedziałem, że nie, że mnie nie stać, przestraszyłem się. Potem, że chce, że damy radę, potem znowu że nie, bo ten strach ciągle był. Potem unikałem tematu jak ognia. Ona też. I stało się. W zeszły weekend, doszło do rozstania z powodu mojego braku inicjatywy co do mieszkania, mojej nie umiejętności postawienia się w jej butach, mojego braku myślenia o Niej, mojego braku, gdy mnie potrzebowała.
O powrót próbowałem, poprosiłem, nie udało się. W niedzielę i w poniedziałek. Napisałem to co mi w sercu leży, przeczytałem. Nie udało się. Powiedziałem, że jestem gotowy, naprawdę jestem gotowy do dalszych kroków i proszę o jedną, ostatnią szansę by to udowodnić. Niestety. Nie udało się. Uzasadniając tym, że brak do mnie zaufania oraz już nie ma siły dać mi ostatniej szansy oraz brak mojej umiejętności podejmowania decyzji oraz o brak zapewniania bezpieczeństwa przeze mnie.
Kolejna część. Proszę, uwierzcie w to, nie jest to przymusowe wyznanie ani udawane. Jest to prawdziwe.
Doświadczenie z weekendu sprawiło, że wszystko się obróciło u mnie o 180 stopni. Nagle wytrzeźwiałem, całe 2.5 roku przed oczami i że jest to koniec. Obudziłem się, za późno. Wiem. Ale moje uczucie jest prawdziwe, wiem że jest to coś ważnego i wielkiego. Nie potrafię przekonać Jej, wiem że przekonać to złe słowo, do ostatniej szansy, to zaryzykowania i spróbowania. Proszę mi uwierzyć, że takie coś, ten moment potrafi sprawić, że człowiek się momentalnie zmienia i widzi więcej. Nie całkowicie, ale wszystko mu się zaczyna przestawiać. Nie jest to strach przed samotnością. Jest to strach przed braku związku z Nią. O te 2,5 roku, o to wszystko co próbowaliśmy. Strach przed tym że moje życie już bez Niej.
Wiem, zepsułem wszystko moim brakiem przejawiania inicjatywy co do mieszkania, nie wiem dlaczego taki byłem. Żałuję również tego, że czasem nie potrafiłem pomyśleć o Niej tak bardzo jakby chciała, bo z góry zakładałem jej reakcje. Za to wszystko pluję sobie w pysk.
Jestem emocjonalny, wierzę w to że jak jest szansa to zawsze warto próbować. Jak jest uczucie to jest o co walczyć. Nie zależy mi na nikim/na niczym tak bardzo jak na wspólnej Naszej ścieżce i odkrywania nowych rzeczy i wspólnego ich przeżywania. Nigdy się nie poddawałem, zawsze walczyłem. I będę walczył bo wiem, że warto. Że to jest to, że serca mi podpowiada że robię słusznie.
Doszedłem do wniosku, że poczekam, aż emocje opadną. Następnie myślę nad pewnym pomysłem, małym, nieszkodliwym, po prostu chciałbym Jej przy drzwiach kwiatka zostawić po tygodniu rozstania. Takim małym gestem, żeby wiedziała, że czekam, że jestem.
Dlatego piszę, by się podzielić tym, bo szczerze nie mam komu się wygadać, a drugie, że liczę na Waszą pomoc. Wiem jakie grzechy popełniłem. Proszą Ją tylko o wybaczenie i o zaufanie, ten jeden, ostatni raz.
Ps. Przemyślałem wiele rzeczy, wiem, że muszę dojrzeć, wiem że muszę w końcu stać się mężczyzną. Być odpowiedzialny.
Jestem gotów na te przemiany i wiem, że jestem w połowie, tylko mi zabrakło czasu i stchórzyłem przed tą drugą połową, która miała być mieszkaniem razem.
Jestem gotów, tylko jak to udowodnić jak nie mam szansy.
Prosiła bym uszanował decyzję, uszanowałem, nie odzywam się. Czekam.
Mam małe wielkie marzenie, że po opadnięciu emocji zrozumie, że warto, że to jest to.
Ja tak czuję.