5 lat życia w drugim życiu - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » 5 lat życia w drugim życiu

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 239 ]

131

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
awarszawa3030 napisał/a:
memo331 napisał/a:

Słabe bardzo, mój drogi. Rodzinę rozbiłeś już dawno i szkoda, że jeszcze nie dotarło to do Ciebie. Nie wiem, czego spodziewałeś się po ludziach z tego forum, pokazując się jako kłamca, manipulant i zwykły tchórz niestety. To co robisz nie jest głupie nawet. Jest żenujące i aż dziw bierze, że Ty masz więcej niż 18 lat. Piszesz coś o linczu. Czego się spodziewałeś? Laurki? Wiesz co? Byłbyś dobrym kumplem mojego męża, na pewno umiałby Cię zrozumieć w tej sytuacji. Porównalibyście sobie, który z was miał bardziej "pustą miskę" w domu. I tak, obaj zasługujecie w swoim życiu na takie "Ewy". Jak nic.

Super, masz swiadomosc że wlasnie taki sam jest Twój mąż skoro mnie do niego porównujesz, .18latek, kłamca, manipulant i tchórz ...
ech z tym ostatnim to aż nie moge .. tchórz że nie potrafie zostawić teraz rodziny i isc do Ewy .. a gdybym to zrobił to byłbym sq...em ...
Słabe bardzo moja droga słabe ...

Napisałam dokładnie to, co myślę na ten temat. Również jeśli chodzi o mojego męża. Ty nie masz niestety żadnych argumentów aby prowadzić na tym forum jakąkolwiek konstruktywną rozmowę. Ponieważ opinie większości wypowiadających się tutaj nie są dla Ciebie satysfakcjonujące, wyciągasz ostatniego "asa" z rękawa. Teraz opowiesz nam o tym, "jak to zupa za słona była".
I tak jesteś tchórzem. Jak napisałam wcześniej: żonę i dzieci już zostawiłeś. Dokładnie 5 lat temu, bo nie tłumacz mi, że fakt mieszkania pod jednym dachem nazwiesz "byciem z rodziną". Wiele osób próbuje Ci tu bezskutecznie wytłumaczyć, że był czas i możliwości, aby sprawę rozstrzygnąć z godnością. Ale boję się, że dla Ciebie to obce słowo. I pisząc tutaj daję Ci próbkę tego, co usłyszysz zapewne kiedyś od swojej partnerki, jeśli w końcu dasz jej prawo do ludzkiego traktowania.

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
Nana666 napisał/a:

Słuchaj, każdy ma święte prawo przestać kochać partnera - i odejść. Nie wiem, czy na forum ktokolwiek to neguje. Uczciwe postawienie sprawy i odejście jest może bolesne, ale nikt nie może ocenić tej drogi. Ty jej nie wybrałeś.

Zdajesz sobie sprawe ze idealny świat nie istnieje. Gdyby wszyscy tak uczciwie stawiali sprawy jak Wam sie wydaje, rozwaliłoby to na dzień dobry połowa związków.

Poza tym, nie wiecie jaką droge wybiore, sprawa jeszcze się nie zakonczyła, nikt nie wie co wydarzy sie w za dzien/dwa/miesiac ..
Schrzaniłem, żeby nie powiedzieć - sp...łem totalnie, wiem to. Kocham Ewe bardziej od swojej kobiety, to prawda, moze to na tą chwile efekt olbrzymiej tesknoty, nie wiem, ale - tak jak to mimo wszystko pare osób napisało - to nie jest teraz najlepszy moment zeby rwać związek. Mówcie co chcecie, wiem że życ w zakłamaniu jest najgorsza z mozliwych wyborów, ale nie mam głowy na tą chwile na nic innego. Trudno, linczujcie mnie kobiety.

133

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Autorze mnie ominelo pieklo zdrady przez meza a podobnie jak wiekszosc pan tu uwazam ze doznales totalnego zacmienia umyslu i to nie milosc Toba  kierowala przez te wszystkie lata. Gdyby to byla milosc to tak odszedlbys od swej partnerki i dal jej szanse zeby ulozyla aobie zycie z kims kto by ja kochal i szanowal prawdziwie. Dziecmi bys sie mogl nadal opiekowac i lozyc na ich wychowanie a byloby przynajmiej uczciwie.
Moze i nie tylko penis Toba kieruje, wcale tak nie twierdze ale jest to pobudka rowni przyziemna...a mianowicie adrenalina i odmiana od codziennej rutyny. Tym jest to Twoje wielkie uczucie do Ewuni i wiesz o tym doskonale. Dlatego nie dazyles nigdy by ta sprawe zalatwic, rozstac sie z partnerka i zaproponowac Ewci wspolne zycie. Gdzies tam z tylu glowy wiesz ze to bylby poczatek Waszego konca. Bo o ile spotykanie sie ukradkiem na chwile, musniecie dloni czy krotki wypad i nawet zobaczenie ukochanej bez makijazu i potarganej moze byc podniecajace, urocze i slodkie o tyle ogladanie jej codziennie w roznym czasem bardzo niewyjsciowym wydaniu, w rozdeptanych kapciach, zmeczonej czasem zlej bo dzieci chore, bo w domu balagan bo rachunki nie poplacone juz takie ekscytujace by nie bylo nieprawdaz? A do tego predzej czy pozniej by doszlo. No i najwazniejsze...nie bylby to juz zakazany owoc, relacja kontra calemu swiatu tylko zwykle codzienne zycie zwyklej pary. A tu mieliscie emocje jak w kinie szpiegowskim, zobacza nas nie zobacza? Ujrze ja dzisiaj w tym parku czy nie? No i swiadomosc ze szalejecie razem jak nastolatki, ze mezatka wydawac by sie moglo poukladana i rozsadna na Twoim punkcie dostala takiego "szaleju" ze chce jej sie w to wszystko brnac i bawic. Nie mow ze to nie pompowalo to Twego ego.
Twoja Ewcia kierowaly dokladnie te same emocje. Bo gdyby to byla milosc to pewnie dazylaby zeby sie rozwiesc i moze jakos z Toba sobie zycie ulozyc. A tymczasem nie tylko sie nie rozwiodla ale urodzila jescze mezowi dwojke dzieci scalajac swoj zwiazek z nim.  Gdyby Cie kochala to chcialaby bys to byl ojciem jej potomstwa a na mysl wspolzycia i plodzenia dzieci z innym mezczyzna byloby jej niedobrze..jakos nie bylo.
Gdy sprawa sie wydala i mleko sie rozlalo to Ewcia zrobila szybki bilans zyskow i strat i okazalo sie ze ta adrenalinka ktora Was tyle lat trzymala przy sobie nie jest warta niczego, nie jest warta rozwalania malzenstwa z tym swoim nudnym i malo namietnym mezem. Olac adrenalinke. Zreszta ma teraz nie gorsza podniete i stres bo pewnie trzesie sie ze strachu ze maz moze jednak nie przelknac tej gorzkiej pigulki i wystawic jej ktorego dnia walizy za drzwi.
A Ty? Jestes teraz dla niej zawalidroga, wyrzutem sumienia, bledem ktorego zaluje, a to ze placze jak Cie widzi ...jestem pewna ze nie z rozpaczy i tesknoty za Toba tylko predzej ze strachu ze moze gdzies tam maz ja sledzi i zobaczy Was znowu razem.

134

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
memo331 napisał/a:

Napisałam dokładnie to, co myślę na ten temat. Również jeśli chodzi o mojego męża. Ty nie masz niestety żadnych argumentów aby prowadzić na tym forum jakąkolwiek konstruktywną rozmowę. Ponieważ opinie większości wypowiadających się tutaj nie są dla Ciebie satysfakcjonujące, wyciągasz ostatniego "asa" z rękawa. Teraz opowiesz nam o tym, "jak to zupa za słona była".
I tak jesteś tchórzem. Jak napisałam wcześniej: żonę i dzieci już zostawiłeś. Dokładnie 5 lat temu, bo nie tłumacz mi, że fakt mieszkania pod jednym dachem nazwiesz "byciem z rodziną". Wiele osób próbuje Ci tu bezskutecznie wytłumaczyć, że był czas i możliwości, aby sprawę rozstrzygnąć z godnością. Ale boję się, że dla Ciebie to obce słowo. I pisząc tutaj daję Ci próbkę tego, co usłyszysz zapewne kiedyś od swojej partnerki, jeśli w końcu dasz jej prawo do ludzkiego traktowania.

Wszystkie argumenty do mnie trafiają, mało tego, Wasze wypowiedzi pomogly mi bardzo wbrew Waszej opinii. Ale oczywiscie dalsza rozmowa z Tobą nie ma sensu bo ty nie słuchasz tego co do Ciebie mowie, chcesz walczyc ze skutkiem, nie rozumiesz przyczyn i to jest jak widze globalny problem tutaj.
Tchórzem jestem powiadasz, niech bede ..  Powinienem ciać wszystko, rozwalic dwie rodziny zeby potem - jak przewidujecie - poznać po kolejnych latach Ewe2 ... i ciać dalej ew blagac obecną parnerke o przebaczenie .. .. brawo, czyn bohaterski godny pochwały.

135

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
awarszawa3030 napisał/a:
memo331 napisał/a:

Napisałam dokładnie to, co myślę na ten temat. Również jeśli chodzi o mojego męża. Ty nie masz niestety żadnych argumentów aby prowadzić na tym forum jakąkolwiek konstruktywną rozmowę. Ponieważ opinie większości wypowiadających się tutaj nie są dla Ciebie satysfakcjonujące, wyciągasz ostatniego "asa" z rękawa. Teraz opowiesz nam o tym, "jak to zupa za słona była".
I tak jesteś tchórzem. Jak napisałam wcześniej: żonę i dzieci już zostawiłeś. Dokładnie 5 lat temu, bo nie tłumacz mi, że fakt mieszkania pod jednym dachem nazwiesz "byciem z rodziną". Wiele osób próbuje Ci tu bezskutecznie wytłumaczyć, że był czas i możliwości, aby sprawę rozstrzygnąć z godnością. Ale boję się, że dla Ciebie to obce słowo. I pisząc tutaj daję Ci próbkę tego, co usłyszysz zapewne kiedyś od swojej partnerki, jeśli w końcu dasz jej prawo do ludzkiego traktowania.

Wszystkie argumenty do mnie trafiają, mało tego, Wasze wypowiedzi pomogly mi bardzo wbrew Waszej opinii. Ale oczywiscie dalsza rozmowa z Tobą nie ma sensu bo ty nie słuchasz tego co do Ciebie mowie, chcesz walczyc ze skutkiem, nie rozumiesz przyczyn i to jest jak widze globalny problem tutaj.
Tchórzem jestem powiadasz, niech bede ..  Powinienem ciać wszystko, rozwalic dwie rodziny zeby potem - jak przewidujecie - poznać po kolejnych latach Ewe2 ... i ciać dalej ew blagac obecną parnerke o przebaczenie .. .. brawo, czyn bohaterski godny pochwały.

Heh no tak bo teraz jestes wielkim bohaterem ze nie zostawiles swojej kobiety. Normalnie medal Ci sie nalezy. Zadufany dupek z Ciebie i tyle:) I nie chodzi nawet o zdrade tylko o to ze nadal bunczucznie twierdzisz ze tak musialo byc i zachowales sie najlepiej jak mozna bylo w tej sytuacji.

136

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
feniks35 napisał/a:

Heh no tak bo teraz jestes wielkim bohaterem ze nie zostawiles swojej kobiety. Normalnie medal Ci sie nalezy. Zadufany dupek z Ciebie i tyle:) I nie chodzi nawet o zdrade tylko o to ze nadal bunczucznie twierdzisz ze tak musialo byc i zachowales sie najlepiej jak mozna bylo w tej sytuacji.

Ale czego ode mnie oczekujecie teraz? ja rozumiem że wszystkie jestescie pokrzywdzone i teraz takich jak ja ciągnełybyscie za jajka za samochodem ..
po prostu potok żalu i pretencji wylany na mnie.
Zadajecie ciagle te same pytania i pochwili same na nie odpowiadajecie. Czemu nie zostawilem wszystkiego dla Ewuni skoro to byla taka miłośc, a po chwili odpowiadacie - bo chore dzieci, rachunki, codziennosc to nie zakazany owoc. Proponuje przejść się troszke po powietrzu i poobserowwanie jak pięknie śnieg pruszy. Prziecież tak wlasnie wygladaly nasze rozmowy przez ostatnie x lat .. a co jeśli? a co jak to nie to.. bylismy zakochani i podkręceni aurą tajemniczosci - to oczywiste - ja sie przed tym nie bronie, nie podjelismy tego ryzyka oboje w otwartej rozmowie bo nikt nam nie zagwarantuje powodzenia. Ale ok, dla Was to najwyzszy akt tchórzostwa ...

137 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2016-11-27 19:23:56)

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
awarszawa3030 napisał/a:
feniks35 napisał/a:

Heh no tak bo teraz jestes wielkim bohaterem ze nie zostawiles swojej kobiety. Normalnie medal Ci sie nalezy. Zadufany dupek z Ciebie i tyle:) I nie chodzi nawet o zdrade tylko o to ze nadal bunczucznie twierdzisz ze tak musialo byc i zachowales sie najlepiej jak mozna bylo w tej sytuacji.

Ale czego ode mnie oczekujecie teraz? ja rozumiem że wszystkie jestescie pokrzywdzone i teraz takich jak ja ciągnełybyscie za jajka za samochodem ..
po prostu potok żalu i pretencji wylany na mnie.
Zadajecie ciagle te same pytania i pochwili same na nie odpowiadajecie. Czemu nie zostawilem wszystkiego dla Ewuni skoro to byla taka miłośc, a po chwili odpowiadacie - bo chore dzieci, rachunki, codziennosc to nie zakazany owoc. Proponuje przejść się troszke po powietrzu i poobserowwanie jak pięknie śnieg pruszy. Prziecież tak wlasnie wygladaly nasze rozmowy przez ostatnie x lat .. a co jeśli? a co jak to nie to.. bylismy zakochani i podkręceni aurą tajemniczosci - to oczywiste - ja sie przed tym nie bronie, nie podjelismy tego ryzyka oboje w otwartej rozmowie bo nikt nam nie zagwarantuje powodzenia. Ale ok, dla Was to najwyzszy akt tchórzostwa ...

Po pierwsza napisalam wyraznie ze mnie maz nie zdradzil nigdy wiec zwazaj na slowa czlowieczku i nie generalizuj ze uwzielo sie na Ciebie stado zdradzonych kobiet. A nawet jak pisza tu te zdradzone to wiecej w nich obiektywizmu niz w Tobie.
Po drugie to Ty przylazles na to forum a nie my do Ciebie wiec nie maż sie teraz i nie smarkaj ze Ci pojechano.
Po trzecie skoro niby jestes taki pogodzony ze sytuacja ze owszem byl romans ale nie podjelismy ryzyka i kazde wrocilo do swojego zycia z podkulonym ogonem  bo tak jest najrozsadniej to o co cala afera? Bylo milo ale sie skonczylo. Wracaj do kobity i siedz zadowolony ze tak sprawe zalatwiles. Po kiego grzyba temat na forum? Otworz sobie piwko popatrz jak sniezek pruszy i pomysl ze Ewunia tam z mezem tez moze przy lampce winka szykuje sie do rodzinnych radosnych Swiat . Hohoho ;-)

138

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

był tu taki jeden już - artur, czy jakoś tak
podobnie obrzydliwy i oblesny typ, bleee

139

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Ciebie ty nie będę przeklinać trzeba by było po pysku na trzaskać. Pewnie oczekiwałeś poklepania po plecach to bym Cie tak poklepała ze aż byś wątrobę wypluł

140

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
feniks35 napisał/a:

Po kiego grzyba temat na forum?

W tym przypadku to grafoman musi sobie popisać. Mega grafoman... musi... sobie... mega... popisać... Wszystko mega i melodramat też mega...

141

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
Klio napisał/a:
feniks35 napisał/a:

Po kiego grzyba temat na forum?

W tym przypadku to grafoman musi sobie popisać. Mega grafoman... musi... sobie... mega... popisać... Wszystko mega i melodramat też mega...

Uwielbiam Cie hahahaha aż się poryczałam ze śmiechu haha smile ehh i znów te rymy

142

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Autorze, ty chyba sobie kpisz z odpowiedzi netkobiet.
Oboje z kochanka jesteście siebie warci- oboje świadomie weszliscie z sobą w bardzo intymną relację będąc w związkach, i "poszło", wcale nie myśleliście w tym, romantycznym uniesieniu o swoich partnerach, bawiliście się kosztem nieświadomości partnerów, złamaliście wszystkie "zdrowe" zasady bycia w związkach, twoja kochanka dodatkowo jako żona złamała przysięgę małżeńską. Dla was nie istnieją żadne zasady które w stosunku do partnera zawierają szczerość, lojalność, wierność, empatię. Odpłynęliście oboje daleko od swoich partnerów, porzuciliście ich w momencie gdy zaświtała w waszych głowach myśl- dlaczego nie spróbować tego nowego/tej nowej, jakże innej, odmiennej, rożnej i intrygującej relacji. Uzależniliście sie oboje od siebie, od tych emocji, fascynacji, iluzji, ułudy, która była spełnieniem waszych fantazji. Musieliście pokonywać przeszkody by ukradkiem spotykać się na te miłosne ..., unikać miejsc w których ktos z waszych znajomych was spotka i przypadkiem doniesie do partnera, ukrywać się z telefonem ukradkiem śląc miłosne wyznanie swojej oblubienicy, czy aby czule z nia porozmawiać lub choćby powiedzieć te dwa 'magiczne słowa", które wcześniej zarezerwowane były tylko dla partnerki, matki twoich dzieci. Ile energii oboje w to musieliście włożyć, tych kombinacji aby na chwilę pobyć ze sobą, by znów zatęsknić, wciąż podsycać tą namiętność, zaspokajać ją, ale to wciąż wam było mało. Niestety żadne z was nie było na tyle odważne i odpowiedzialne by być uczciwym wobec siebie i partnera i na początku tej znajomości, która była waszą wielką tajemnicą (przez ten wspaniały romans), odejść z godnością i dać wolność tej drugiej osobie. Twojej kochance nie udało się utzrymac w tajemnicy tego romansu, mąż w swojej rozpaczy, desperacji dał jej wybór, albo sama niewierna zbiegała u męża o wybaczenie. Ta Ewa to kobieta perfidna, bezwstydna, która z rozsądku wybrała męża i wygodne życie.
Postawiłeś autorze swoją kochankę na piedestale swojej fantazji o niej, poniżyłeś się, przyzwoliłeś na to by kochanka miała dzieci ze swoim mężem, chyba że ... to sa twoje dzieci. Nie masz wątpliwości?
W tym samym czasie kiedy kochanka sypiała ze swoim mężem kochałeś się ze swoją partnerką, patrzyłeś w jej oczy, i co sobie wtedy myślałeś? Co sobie myślisz o partnerce gdy ją widzisz, gdy robi cos dla ciebie, dla dzieci, gdy jesteście razem?
Tak, traktujesz tą kobietę wyłacznie na wyłączność, jak przedmiot a nie jako twoją ukochaną  kobietę, bliską tobie osobę która ma prawo do miłości. Ubezwłasnowolniłeś ją ponieważ ty za nią od 5 lat decydujesz- ona żyje w nieświadomości podwójnego życia które prowadzisz, dajesz tej kobiecie  ułudę, okłamujesz ją ze jest tą jedyną, dajesz jej namiastkę tej fantazji jaką masz wobec kochanki. Twoja partnerka na to nie zasłużyła i ty dobrze o tym wiesz, tylko martwisz się wyłącznie o siebie i swój komfort. Boisz się, że jak się o wszystkim dowie to runie twój bezpieczny świat, twoja partnerka zobaczy tą całą nędzę,  twoją perfidię i podłość i zechce wyrzucić ciebie ze swojego życia. Zapomniałam o zobowiązaniach finansowych, tudzież kredytach- to odpoweidzialność, kto to będzie spłacał.

Autorze jak to jest życ w ciągłym kłamstwie i strachu, tylko żeby się to wszystko nie wydało?
Mozesz spojrzec sobie do lustra i powiedziec, jestem w porządku gość, a do partnerki - kochanie jesteś dla mnie wszystkim, jestem wdzięczny tobie za twoją miłość, tak samo ciebie kocham jak ty mnie.
Co byś zrobił, gdyby twoja partnerka prowadziła podwójne zycie?

Nie musisz odpowiadac, to były pytanie retoryczne.

143

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Cóż tu można dodać. Tak niestety współcześnie mężczyźni postrzegają bohaterstwo. Są przecież tacy wspaniali, że kochając inną kobietę, poświęcają się i zostają z rodziną. Tylko, że żaden nie przyzna, że to zwykłe tchórzostwo i kalkulacja finansowa. Nic więcej.

144

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Przeczytałam z zainteresowaniem Twój post i być może narażę się na lincz ale muszę Ci powiedzieć , że Cię rozumiem. Też będąc w związku tyle , że małżeńskim , mając dwoje dzieci prowadzę podwójne życie uczuciowe , bo od ponad 2 lat jestem w nieformalnym związku z "Kimś" kto jest singlem. Rozumiem ten brak emocji w starym związku, brak zainteresowania, brak chęci do wspólnych rozmów, brak bliskości i czułości. Moja relacja z "Kimś" różni się od Waszej bo nigdy nie było w niej sexu i mieszkamy 150 km od siebie , widujemy się rzadko (ostatnio w maju) ale są maile, częste rozmowy i kilka-kilkanaście smsów dziennie. Rozumiem co kierowało Tobą w relacji z Ewą , przykro, że tak potoczyła się Wasza znajomość i czasem zastanawiam się co będzie z moją , z Naszym uczuciem itd. ale wiem jedno , gdyby mój "Ktoś" chciał zakończyć z takiego czy innego powodu ten związek cierpiałabym bardzo , ale uszanowałabym Jego decyzję. Nie nachodziłabym Go , nie próbowała się spotykać "przypadkowo". Kiedyś pewien znajomy rozstał się z kobietą po 2 latach związku bardzo podobnego do Twojego (tyle , że jego partnerka nie miała dzieci a po prostu nie chciała dłużej oszukiwać męża), więc ten mój znajomy czując się tak jakby część jego umarła, postanowił skorzystać z profesjonalnego psychologa - pomogło. Trzymam kciuki. Ogarniesz się. Powodzenia

145

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
Klio napisał/a:
feniks35 napisał/a:

Po kiego grzyba temat na forum?

W tym przypadku to grafoman musi sobie popisać. Mega grafoman... musi... sobie... mega... popisać... Wszystko mega i melodramat też mega...


Klio, w punkt

próbowałam to przeczytać z tymi wielokropkami i parsknelam smiechem smile

146

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Ja nie rozumiem po co ludziom prowadzenie jakiegos podwojnego zycia uczuciowego i komplikowanie sobie zycia a pozniej pisza na forum ze zmarnowali sobie zycie i jacy oni sa biedni. Zamiast dbac o dobre relacje ze wspolmalzonkiem naprawiac jak sie psuje a jak sie nie da to zabezpieczyc swoj i dzieci byt i sie rozwiesc to szukaja wrazen na boku a potem placz.Na wlasne zyczenie takie cos.

147

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Szkoda mi twojej żony.

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Żal mi Ciebie Autorze , oj żal !
Jesteś następnym człowieczkiem o małym rozumku, powielającym schemat romansu, próbującym wmówić wszystkim wokół, że ta miłość jest jedyna, inna, najprawdziwsza. W efekcie historia kończy się jak wszystkie. Ot co, był romans , było miło i się skończyło. Life is brutal.

Jakim ślepcem trzeba być by nie wiedzieć, że Ty byłeś tym od dostarczania wrażeń i silnych emocji , a jej mąż był tym , z którym dzieliła życie, z którym zbudowała rodzinę, bo chłodno kalkulując bardziej się do tego nadaje, bo nie pieprzy głupot o pruszącym śniegu i nie rozczula się nad jej obojczykiem

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Żal mi Ciebie Autorze , oj żal !
Jesteś następnym człowieczkiem o małym rozumku, powielającym schemat romansu, próbującym wmówić wszystkim wokół, że ta miłość jest jedyna, inna, najprawdziwsza. W efekcie historia kończy się jak wszystkie. Ot co, był romans , było miło i się skończyło. Life is brutal.

Jakim ślepcem trzeba być by nie wiedzieć, że Ty byłeś tym od dostarczania wrażeń i silnych emocji , a jej mąż był tym , z którym dzieliła życie, z którym zbudowała rodzinę, bo chłodno kalkulując bardziej się do tego nadaje, bo nie pieprzy głupot o pruszącym śniegu i nie rozczula się nad jej obojczykiem, bo twardo stąpa po ziemi, bo jest po prostu LEPSZY. To Tobie zabrakło jaj nie jej, ona znała swoje miejsce w domu i decyzją o ciąży-najpierw pierwszą, potem drugą- dała Ci to do zrozumienia. Dała Ci to do zrozumienia gdy wszystko się wydało i mogła swoją rodzinę stracić- że nie jesteś tego wszystkiego wart, że dla niej ważniejsza jest rodzina. Jak można tego nie widzieć???
Wierz mi jedyne za czym tęskni to za pożądaniem w Twoich oczach, za byciem adorowana. Nie byłeś niczym innym jak odskocznią od codzienności, nudy, problemów. Czymś, gdzie można zapomnieć o całym złu tego świata. Gdyby Ciebie łączyły z nią nieopłacone rachunki, Twoje brudne gacie, jej fochy- to co Cię łączy z żoną- a nie ulotne chwile pełne niepewności, adrenaliny i silnych uczuć - czar by prysnął szybciej niż myślisz.

Pytałeś czy może ich coś połączyć po tym gdy sprawa się rypła i jej mąż się o wszystkim dowiedział- oj może. Teraz w domu ma tyle adrenaliny, niepewności , że szok! A to wszystko dlatego, że i mąż i Twoja Ewa byli o krok by to wszystko stracić. I wiesz co? Chyba oboje uważają, że jest to wszystkiego warte skoro w tym tkwią a Twoja Ewa nie chce.Cię z powrotem.

Najbardziej śmieszne i smutne zarazem to Twój stosunek do Twojej kobiety. Nie dość że winisz ją za swój romans, bo zupa nie taka, to próbujesz wmówić nam ( najgorsze jest, że Ty sam w to wierzysz! ) że Ty tyle z siebie dawałeś. Nie wiem co Ty tam dawałeś, ale wszystko było bez sensu Kiedy Ty stawiałeś w głowie ołtarzyk swojej świętej Ewie. Nie ważne co robiłeś- WSZYSTKO było kłamstwem! Jakim trzeba być egoistą by tego nie widzieć.

PS a najbardziej żenujące w tej całej opowieści jest ciężarna, oczekująca maleństwa nastawiająca d..pe byle komu, bo może jej mąż był bardziej skupiony na pracy czy zwykłej codzienności a nie na jej obojczyku smile takie kobiety nie powinny rodzić dzieci, tacy ludzie jak wy nie powinni zakładać rodziny ani nie powinni pchać się w związki! Ale bez tego ta cała historia nie byłaby taka ekscytująca , prawda? Nic by nie stało na przeszkodzie by móc się spotkać i musnąć ją tu i tam smile zejdź na ziemię chłopie smile

150

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
Lodywaniliowe napisał/a:

Niezbyt dobrze to o mnie świadczy, ale nie o tym tu.

Tu sie zgadzamy.

Lodywaniliowe napisał/a:

Forum sobie podczytuję od jakichś 4 lat, z ciekawości, analizując ludzką psychikę. Najbardziej lubię tematy które mają x lat i widać w nich jasno, jak potoczyła się dalej sytuacja. Widziałam dziesiątki takich samych historii jak ta, i ze strony zdradzającej jak i zdradzonej.

Ja na forum jestem pierwszy raz, nie jest to moje hobby, ale w zyciu widzialem tez sporo roznych historii wiec i moja nie wydaje mi sie mega szczegolna

Lodywaniliowe napisał/a:

Widzę w tobie, autorze, nastolatka. Twierdzę, że twoja "wielka miłość", gdyby nie ukrywanie się i tajemnica okazałaby się taka jak wszystkie inne, a ba, po 15 latach poznałbyś "Agę", która znowu byłaby inna niż Ewa, taka jakiej zawsze chciałeś,  i ZNOWU buziaczki, obojczyki itd. byłyby takie wspaniałe. Dlaczego? Bo taka ludzka natura!  Tylko powiedz mi, dlaczego jesteś tak mało inteligentny by to dostrzec?
Czym kierowałeś się biorąc swoją żonę za żonę?

Naprawde myslisz ze ja tego nie widze? naprawde myslisz ze nie boje sie ze ja za x lat poznam Ewe2 lub ona Edwarda2? Nie przeceniaj się, to że ty zaczytujesz sie w 4 lata na forum nie oznacza że inni są mało inteligentni. Mało tego, setki razy z Ewą rozmawialismy o tym .. uwierzysz? 5 lat to spory zwiazek. Wiele razy wspominalem że co jesli za x czasu ta sama 'strzała' trafi ktoregos z nas? Odpowiedź nie padła bo w głębi duszy wiedzielismy że cos takiego moze sie przytrafic. To jest pewnie jedna składowa rozwiązania które wybralismy/wybrała Ewa.
Co do mojego zwiazku, bo tez o to pada pytanie... Czym sie mogl kierowac wtedy 20 letni facet wybierając swoją kobiete? Jestes inteligentna, dopisz sobie.

Lodywaniliowe napisał/a:

I tak nie posłuchasz, lecz ja Ci powiem, że wiele tu tematów założonych przez osoby przeżywające "drugą wielką miłość", które odeszły od mężów i żon a ostatecznie okazało się, że gra nie była warta świeczki.

I tu jest kolejna składowa tej decyzji ...
Kurde ludzie, tak ciezko Wam to zrozumiec bo to ma podłoże mega emocjonalne. Wszystkie racjonalne wytlumaczenia mozna sobie teraz zatrzyymac. Moze nie bylo to wg Was cos wyjatkowego, dla mnie to byly piekne chwile, chwile ktorych nigdy nie mialem. Przezylem cos co widocznie zawsze chcialem, cos bardzo romantycznego, czego w moim zwiazku nigdy nie bylo i to nie z mojej winy. 5 Lat to caly zwiazek, jest tu jeden Pan ktory przez 4 lata mial 7 zwiazkow, sa tu setki ludzi z smiesznymi wrecz problemami. Wy smiejecie sie z mojego. Nie twierdze ze spotkal mnie kataklizm, wiem doskonale kto jest tutaj najbardziej winien. A czemu tu forum? bo po prostu najzwyczajniej w swiecie boli. Boli wszystko, wyrzuty, tesknota, żal, wszystko.

151

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
michallina napisał/a:

Przeczytałam z zainteresowaniem Twój post i być może narażę się na lincz ale muszę Ci powiedzieć , że Cię rozumiem. Też będąc w związku tyle , że małżeńskim , mając dwoje dzieci prowadzę podwójne życie uczuciowe , bo od ponad 2 lat jestem w nieformalnym związku z "Kimś" kto jest singlem. Rozumiem ten brak emocji w starym związku, brak zainteresowania, brak chęci do wspólnych rozmów, brak bliskości i czułości. Moja relacja z "Kimś" różni się od Waszej bo nigdy nie było w niej sexu i mieszkamy 150 km od siebie , widujemy się rzadko (ostatnio w maju) ale są maile, częste rozmowy i kilka-kilkanaście smsów dziennie. Rozumiem co kierowało Tobą w relacji z Ewą , przykro, że tak potoczyła się Wasza znajomość i czasem zastanawiam się co będzie z moją , z Naszym uczuciem itd. ale wiem jedno , gdyby mój "Ktoś" chciał zakończyć z takiego czy innego powodu ten związek cierpiałabym bardzo , ale uszanowałabym Jego decyzję. Nie nachodziłabym Go , nie próbowała się spotykać "przypadkowo". Kiedyś pewien znajomy rozstał się z kobietą po 2 latach związku bardzo podobnego do Twojego (tyle , że jego partnerka nie miała dzieci a po prostu nie chciała dłużej oszukiwać męża), więc ten mój znajomy czując się tak jakby część jego umarła, postanowił skorzystać z profesjonalnego psychologa - pomogło. Trzymam kciuki. Ogarniesz się. Powodzenia

dzieki za te slowa, narazasz sie na lincz, ale na tą chwile najbardziej linczowany jestem ja.
Ogarne sie, bardzo pomaga to forum wbrew pozorom, dziala troche jak psycholog.

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
awarszawa3030 napisał/a:

Moze nie bylo to wg Was cos wyjatkowego, dla mnie to byly piekne chwile, chwile ktorych nigdy nie mialem. Przezylem cos co widocznie zawsze chcialem, cos bardzo romantycznego, czego w moim zwiazku nigdy nie bylo i to nie z mojej winy. 5 Lat to caly zwiazek, jest tu jeden Pan ktory przez 4 lata mial 7 zwiazkow, sa tu setki ludzi z smiesznymi wrecz problemami. Wy smiejecie sie z mojego. Nie twierdze ze spotkal mnie kataklizm, wiem doskonale kto jest tutaj najbardziej winien. A czemu tu forum? bo po prostu najzwyczajniej w swiecie boli. Boli wszystko, wyrzuty, tesknota, żal, wszystko.

O właśnie! Przeżyłeś piękne romantyczne chwile to się ciesz ! I daj swojej Ewie spokój, nie nachodź jej. Ona już pojęła, że nie tylko takimi chwilami człowiek żyje, że życie z kimś to nie ciągle spijanie sobie z dziubkow. I ogarnij w końcu ze życie z nią również nie było by takie wzniosłe i romantyczne to będzie mniej boleć.

153

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Zwyczajnie zrezygnowałeś z tej wielkiej miłości ze względów finansowych i społecznych.
To jest twój wybór, więc nie ma powodu, by cię żałować. Żałować można partnerkę, że jest oszukiwana oraz tą drugą, że trafiła na tchórza.

154

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Drogi autorze wątku.
To forum owszem, wielokrotnie zadzialalo jak dobry psycholog. Pod warunkiem, że ktoś przyjmował krytykę, a nie wierzgał jak dzik zlapany w sidła.
Proszę swojej relacji nie nazywać związkiem. To po drugie.
Po trzecie, gdzieś pomiędzy eterycznym spojrzeniem zza drugiej kasy w Tesco, jej obojczykiem i ciężarnym brzuchem, zmajstrowanym przez nudnego męża rogacza, Twoim narkotycznym amoku , jest jeszcze jedno coś, czego zabrakło.
Zwykla, ludzka przyzwoitość.
Że o szacunku, prawdzie i przyjaźni nie wspomnę.
To, co nam tutaj opisałeś jest tak potwornie egoistyczne, niesmaczne, że trudno nie mieć miny obrzydzenia, kiedy się to czyta.
Nie ma w tym nic, co chciałbyś zobaczyć. Zrozum to. I przestań się rzucać.
Swój dom i rodzinę skalaleś w najgorszy możliwy sposób.
Swoje życie sprowadziłeś to uganiania się i wzdychania za kobietą, która Twojej partnerce prawdopodobnie nie dorasta do pięt. Oto, co zrobiłeś.
Kryzysy zdarzają się w każdym związku. Zdrada jest decyzją podjętą z egoistycznych pobudek. Są inne rozwiązania , humanitarne.
Nikt tu nie jest święty, takich ludzi nie ma.
Natomiast to, co Ty zrobileś, jest poniżej progu jakiejkolwiek  dopuszczalności. Przyjmij fakt, jakim czlowiekiem jesteś.
Nie wyciągasz żadnych konstruktywnych wniosków.
Jęczysz i sapiesz i wielokropek.
I wyczekujesz tęsknych spojrzeń.
Okradasz swoją rodzinę z tego, na co zasluguje. Swoją partnerkę traktujesz jak zero. Odejdź i daj im żyć.
Obudź się czlowieku, jednorożce nie istnieją.

155

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
awarszawa3030 napisał/a:

Zdajesz sobie sprawe ze idealny świat nie istnieje. Gdyby wszyscy tak uczciwie stawiali sprawy jak Wam sie wydaje, rozwaliłoby to na dzień dobry połowa związków.

No i co z tego? ile warte są związki takie jak Twoje? Oparte na kłamstwie, bez miłości, wyłącznie z dulskiego poczucia przyzwoitości - bo dzieci, ślub, sąsiedzi, ksiądz, rabin, batman, czy ktokolwiek inny?

Sto razy lepiej byłoby, żeby ta kretyńska iluzja się rozpadła - w Twoim przypadku i tysięcy innych.

Jeśli się czegokolwiek nauczyłem przez własne doświadczenia - to z całą pewnością jest to silne przekonanie, że budowanie jakieklwiek iluzji w życiu może jedynie przyczynić się do nasilonej tęsknoty i poczucia krzywdy. Wiesz, co najlepiej rozwiewa te boleści? chłodna rzeczywistość i bycie szczerym sam ze sobą.

Ludzie jadą tu po Tobie, bo prezentujesz tu orwellowskie dwójmyślenie.

156

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
Betsy80 napisał/a:

Drogi autorze wątku.
To forum owszem, wielokrotnie zadzialalo jak dobry psycholog. Pod warunkiem, że ktoś przyjmował krytykę, a nie wierzgał jak dzik zlapany w sidła.
Proszę swojej relacji nie nazywać związkiem.

Wierzcie mi że wyciagnąłem mase wniosków z Waszych wszystkich wypowiedzi, bije sie w pierś i karce za to co zrobilem, choc to niczego nie zmieni. Przez wiekszosc Waszych wypowiedzi przelewa sie złosc i żal takich osob jak ja. Jest kilka przykładów podobnych historii w tym wątku wiec miejscie świadomość że to sie przytrafia, że tacy 'egoiści' istnieją i tez mają prawo żyć czy Wam sie to podoba czy nie. Wszystkim - również Wam to może się przytrafić. Skoro jestescie na tym forum to znaczy że ludzie zwykle emocje nie są Wam obce, a chłodna ocena rzeczywistosci w sytuacji 'oslepienia' zwyczajnie nie dziala.
Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie i nie bede sie usprawiedliwiał, zresztą jakie to ma tu znaczenie gdy szargacie mną na lewo i prawo z przewagą tej prawej.

czy kogos to zainteresuje czy nie, opisze za jakis czas moje dalsze kroki czy historie. Na tą chwile musze dać spokoj Ewie, sam tez musze sobie z tym wszystkim jakos poradzic. Heh, dziwne to prawda, wszystkim wam to sie wydaje dziwne że dorosly facet (albo wlasnie gówniarz jak to gdzies tam bylo) banalnie sie zakochał czy tez 'oślepił' na 5 lat.

157

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
WaltonSimons napisał/a:

No i co z tego? ile warte są związki takie jak Twoje? Oparte na kłamstwie, bez miłości, wyłącznie z dulskiego poczucia przyzwoitości - bo dzieci, ślub, sąsiedzi, ksiądz, rabin, batman, czy ktokolwiek inny?

Prawda, uwierz mi chłopie że ja jestem po tej samej stronie, choć znowu poleje sie fala linczu za to zdanie ...
Ta historia rozwaliła setki roznych definicji zyciowych choc w to pewnie nikt nie uwierrzy.

WaltonSimons napisał/a:

Sto razy lepiej byłoby, żeby ta kretyńska iluzja się rozpadła - w Twoim przypadku i tysięcy innych.

Sto razy chciałem zeby tak było, wiedzialem że to nie jest fundament, że to proteza, że gówno z tego bedzie,
a jednak ..cholera no jednak ...

WaltonSimons napisał/a:

Jeśli się czegokolwiek nauczyłem przez własne doświadczenia - to z całą pewnością jest to silne przekonanie, że budowanie jakieklwiek iluzji w życiu może jedynie przyczynić się do nasilonej tęsknoty i poczucia krzywdy. Wiesz, co najlepiej rozwiewa te boleści? chłodna rzeczywistość i bycie szczerym sam ze sobą.

Mądre słowa, nie wiem czy bede mądrzejszy przez tą historie i jakie naniesiałości pozostaną w moim krwioobiegu .. ale kubeł wody sie przydał .. za co dziękuję tutaj wielu osobom.

158

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Awarszawa co ty czujesz do swojej zony tzn partnerki?

159

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

co czuje teraz? Zal mi wszystkiego, zal mi ze nie przecialem tego wczesniej, zal mi ze nie zbudowalismy silnych relacji chyba nigdy. Chcialbym sie w niej zakochac a chyba nie umiem tak do konca. Mimo setki spedzonych razem godzin, wyjazdow, historii, momentow, przygod i dzieci .. chyba sie pomylilem, najzwyczajniej w swiecie sie pomylilem. Wiem, nieludzkie to teraz i najgorsza łajza ze mnie. Ewa pokazala mi cos innego, wiem ze znowu poleje sie fala linczu .. bo Ewa startuje z innej pozycji, bez rachunkow, brudow, fochow. Ale to bylo cos czego mi braklo w zwiazku, w co nikt tutaj nie jest w stanie uwierzyc wyciagajac mi racjonalne argumenty ktore przyjmuje oczywiscie. Tam bylo cos jeszcze, ona obserwowala moje zycie ja jej i jakos to bardziej pasowalo do siebie. sposob na zycie, na dzieci, partnera, podobne oczekiwania, postrzegania pewnych sytuacji, zachowań. To nie jest mix iluzji i rozowych okularow, to trwało dlugo. Obserwowalismy siebie w roznych sytuacjach w wielu momentach na wielu plaszczyznach. Jasne, wiem ze to absurd porownujac obserwacje do codziennego zycia ktore z pewnoscia nie byloby rozowe. Niech pierwsza rzuci kamieniem ta ktora czasem zastanawia się obserwujac męża/partnera koleżanki, że po prostu fajny typ, pomijam oczywiscie argumenty finansowe i czysto fizyczne, po prostu fajnie gosc ogarnia życie.

160

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
awarszawa3030 napisał/a:

I tu jest kolejna składowa tej decyzji ...
Kurde ludzie, tak ciezko Wam to zrozumiec bo to ma podłoże mega emocjonalne. Wszystkie racjonalne wytlumaczenia mozna sobie teraz zatrzyymac. Moze nie bylo to wg Was cos wyjatkowego, dla mnie to byly piekne chwile, chwile ktorych nigdy nie mialem. Przezylem cos co widocznie zawsze chcialem, cos bardzo romantycznego, czego w moim zwiazku nigdy nie bylo i to nie z mojej winy. 5 Lat to caly zwiazek, jest tu jeden Pan ktory przez 4 lata mial 7 zwiazkow, sa tu setki ludzi z smiesznymi wrecz problemami. Wy smiejecie sie z mojego. Nie twierdze ze spotkal mnie kataklizm, wiem doskonale kto jest tutaj najbardziej winien. A czemu tu forum? bo po prostu najzwyczajniej w swiecie boli. Boli wszystko, wyrzuty, tesknota, żal, wszystko.

Mam takie wrażenie, że jeśli wątek "potrwa" odpowiednio długo, to przejdziesz z "w sumie to macie rację, dałem ciała, ale nie rozumiecie" do "w sumie to moja kobieta sama mnie w to wepchnęła". Zacznie się stwierdzanie, że w sumie jej wina, bo uniesień nie dała, do tego pewnie Ty masz jakiś dobrze prosperujący biznes, dziećmi zajmujesz się niczym samotny ojciec, a ona przez lata li tylko leży i pachnie, kompletnie niezainteresowana związkiem, zaś Ewa okaże się męską wersją Ciebie.
Może się mylę, choć sądzę, że niespecjalnie.

161

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Po pierwsze - z tej mąki chleba nie będzie.
Ty tej kobiety nie kochasz i trwając w obecnym rozkładzie - nie jesteś w stanie odbudować czegokolwiek. Brakuje Ci najważniejszego spoiwa.

I po drugie - fatalnie dla siebie samego, idealizujesz. To jest niebezpieczne i uwierz mi, gdzie Cię to może zaprowadzić, to w bagno po uszy.
Rozumiem, że cudza żona nie startuje z pozycji bez rachunków, bez brudów i fochów. Jej rachunki, brudy, fochy - są w jej małżeństwie i u niej w domu.
Jej prozę życia współdzieli z nią jej mąż.

Twoja Partnerka w początkach Waszej relacji również nie miała takiego dodatku i również startowała z innej pozycji, czyżbyś o tym zapomniał ?

Nie chodzi o rzucanie kamieniami, czy innymi przedmiotami, albo ciężkimi słowami.
Jasne, że wielu żonatych/mężatek patrząc na partnera koleżanki/kolegi myśli sobie, że gość(iówa) fajnie życie ogarnia.
Ale niewielu doprawdy wprowadza tą myśl w czyn. Poza tym - tak się zastanawiam, jak mogłabym się sama określić, kiedy rzucałabym się na każdego fajnie ogarniającego ?!
We mnie w takich sytuacjach pojawia się rozczulenie i radość. Myślę sobie wtedy - ale fajnego ma Aśka tego Heńka, jaki spoko gość.
Wielu jest takich mężów/partnerów w kręgu moich znajomych i przyjaciół. Takich, których zachowanie i poglądy na życie, na rodzinę - bardzo mi odpowiadają.
I patrząc po sobie, powiadam Ci jedno - to jest podstawa do sympatii, przyjaźni, a nie do romansu.

162

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Skoro jej nie kochasz uwazasz za pomylke to jaki jest Twoj cel i sens bycia w tym malzenstwie? Jestes w nim bo Ewa Cie nie chce? Ze wzgledu na dzieci? Bo nie chcesz byc sam? Bo tak Ci wygodniej? Brak Ci odwagi zeby to skonczyc? Nie chcesz zranic zony? Pytam tak z ciekawosci co czuje osoba ktora jest w takiej sytuacji i tkwi w zwiazku. Co nią kieruje? Jest tu moze kilka osob po tej drugiej stronie ktorych partner lub partnerka chcialyby wiedziec dlaczego osoba ktora zaangazowala sie uczuciowo gdzie indziej ciagle z nimi byl lub jest w zwiazku. Tylko prosze o szczerą odpowiedz. I tak juz Cie zlinczowali to co Ci zalezy.

163

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
eni.lij napisał/a:

Skoro jej nie kochasz uwazasz za pomylke to jaki jest Twoj cel i sens bycia w tym malzenstwie? Jestes w nim bo Ewa Cie nie chce? Ze wzgledu na dzieci? Bo nie chcesz byc sam? Bo tak Ci wygodniej? Brak Ci odwagi zeby to skonczyc? Nie chcesz zranic zony? Pytam tak z ciekawosci co czuje osoba ktora jest w takiej sytuacji i tkwi w zwiazku. Co nią kieruje? Jest tu moze kilka osob po tej drugiej stronie ktorych partner lub partnerka chcialyby wiedziec dlaczego osoba ktora zaangazowala sie uczuciowo gdzie indziej ciagle z nimi byl lub jest w zwiazku. Tylko prosze o szczerą odpowiedz. I tak juz Cie zlinczowali to co Ci zalezy.

Ja tu pisze tylko szczerze.
Wymienilas wiekszosc argumentow. Ewa nie ma tu nic wspolnego. Jesli odejde od rodziny to bez wzgledu na Ewe, jej decyzje musze szanowac i akceptowac. Nie chodzi o wygode, w swoim zyciu wiele razy musialem opuscic strefe komfortu wiec wygoda nie ma tu uzasadnienia.
Cóż, przyznaje sie do braku odwagi ale tu sie zmienia i juz widze że duze decyzje przede mną i mniej sie ich boje. Jasne ze nie chce zranić żony, mimo że już ją bardzo zranilem, jasne że szkoda mi dzieci.
Ok ludzie, widze że temat jest rozebrany na wszystkie mozliwe czynniki. Sporo mi to dało, dziękuje wszystkim. Muszę teraz pozamiatać to i owo a przede wszystkim wziać dupe w troki. Sinusoida nastrojów nie raz jeszcze rozwali mój dzień/noc, ale musze sie pozbierać i pozbieram.
Dziękuję,

164 Ostatnio edytowany przez bohseonkelz32.1917 (2016-11-28 12:52:27)

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Nie rozumiem czemu nie zakończysz swojego związku skoro uważasz, że to nie to. Zachowujesz się jakby był jeden jedyny odpowiedni moment na koniec i jakby nie można było nic zmienić. Sam robisz z siebie ofiarę, żeby nie rzec ofermy. Kurczę znowu brakuje jaj co? Albo może nie jest tak źle jeśli na chwilę zapomnieć o wyidealizowanej Ewie.. hmm

Nie dopuszczasz do siebie tego, że Twoja Ewa świadomie wybrała, świadomie popłynęła, świadomie zakończyła, świadomie wybrała swojego nudnego, beznamiętnego partnera na męża, na ojca swoich dzieci, na kogoś z kim chce iść przez życie. Nie Ciebie- mimo że tak kochała. Coś mi się wydaje , że podbudowałeś nieźle ego swojej Ewuni, dostarczyłeś wrażeń i nieźle odświeżyłeś im związek smile

Masz 38 lat i stwierdzasz, że byście do siebie pasowali, bo obserwowałeś jej związek, bo Ci opowiadała trochę ( niewygodności pewnie przemilczała, zminimalizowała ) . Taka dobra ta Twoja Ewa do własnego męża była ze latała z brzuchem do kochasia, no popatrz.

Ten romans wydaje Ci się wyjątkowe przez te bawienie się w ciuciu- babkę i to , że nie jest Twoja, że nie dzielisz z nią dnia codziennego, że nie mijacie się, bo toniecie w obowiązkach, wy przez 5 lat byliście skupieni tylko na sobie- mając to wszystko z żoną dziwisz się, że zabrakło tej namiętności.

Ja Ci serio życzę by ta miłość z Ewą się spełniła, żeby Ci , których oszukujecie/oszukiwaliscie mieli szansę na normalne życie. Życzę Ci tej codzienności, problemów z Ewą, choroby dzieci czy kogoś z rodziny, kredytu, pracy , domowych obowiązków, Twoich brudnych gaci i skarpetek, pierwszej i kolejnej kłótni, znoszenia jej fochow, jej leżenia i pachnienia, nerwów, migreny, problemów wychowawczych - tego wszystkiego z czym ludzie borykają się będąc w związku. I wróć tu za parę lat i opowiedz ile jest romantycznosci, ile chęci i czasu na rozmowy o pruszacym śniegu, o tęczy i innych pierdołach.
Ewa się nie zdecydowała na Ciebie , bo być może wie, że to wszystko co ma z mężem miałaby z Tobą. Ty się nadałeś tylko na romans, może nawet przez tą Twoja emocjonalnośc nie zaryzykowala- niewiadomo. Wiadomo jednak że to co przeżyła z Tobą nie było ważniejsze od tego co wybrała.

Jakbyś podszedł do tego z dystansem, a nie na wszystko odpowiadał wielką miłością i pięknymi chwilami to byś zrozumiał co probuje sie Tobie przekazać, ale nie bo wielka miłość, bo obojczyk, bo złamane serce, bo emocje...
Edit:
Chyba nie myślisz, że myślała o Tobie gdy mąż glaskal ją po brzuchu albo gdy wybierali wózek albo gdy po raz pierwszy mąż wziął maleństwo na ręce. W takich chwila stabilizacja i rutyna to najpiękniejsze uczucie na świecie.
Myślałeś nad tym? Że mają też piękne chwile, że czasami załowała tego wszystkiego z Tobą?
Wiesz sama mam mam trzymiesięczne niemowlę i nigdy w życiu nie poswiecilabym mojego tak cennego czasu na jakies romanse. Dla mnie to dno totalne, bardzo mi przykro...

165

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Czy Ty tej zonie mowisz ze ja kochasz? Zakladajac wersje ze mowisz to po co to robisz? Bo nie chcesz jej zranic mowisz jej to co ona chce uslyszec zeby jej nie ranic? Jak to wyglada w takim zwiazku na co dzien? Przeciez jest seks czulosci itd. Jak to robisz ze zona nie orientuje sie ze w Twojej glowie siedzi inna kobieta? Mowisz to kocham czy nie? Jezeli tak to jak Ci to wtedy przechodzi przez gardlo skoro tego nie czujesz? Czy to dla Ciebie nie jest męka?

166 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2016-11-28 18:07:34)

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Autorze, może i jestem w stanie zrozumieć, że zobaczyłeś w swojej Ewie coś, czego brakował Ci w żonie, i ta Twoja Ewa dała Ci tego odrobinkę skosztować. Wypełniła lukę. Brak. Nie będę też sprowadzać tego "czegoś" do poziomu tylko i wyłączenie cielesnego. I nawet jeśli tak było, to była to tylko jakaś wybiórcza rzecz, która przysłoniła Ci całą pozostałą Ewę. Dlatego tak bardzo ją teraz idealizujesz. Miłość? Ty w ogóle nie dostrzegasz jej wad. A miłość jest także wtedy, pomimo ich istnienia. Ona kształt znajomości z Tobą okresliła już na samym początku, i w między czasie nie stało się nic, absolutnie nic, co by spowodowało, że sprawy wymknęły się spod jej kontroli. Ty piszesz jakbyś był totalnie zamroczony. Mężatka, z którą miałeś romans prosi Cię abyś dał jej spokój. Daj jej spokój. Nie oceniam Was, osobistych motywów zdrady każdego z Was,bo nie znam tych motywów. Ale to już było minęło.

167

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

mnie nurtuje przyczyna powstania romansu i co popchnelo, czego brakowalo tobie, autorze w swoim zwiazku. nalegam wiec na pzedstawienie relacji z partnerka i towarzyszacej jej codziennosci smile

168

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
awarszawa3030 napisał/a:

Tam bylo cos jeszcze, ona obserwowala moje zycie ja jej i jakos to bardziej pasowalo do siebie. sposob na zycie, na dzieci, partnera, podobne oczekiwania, postrzegania pewnych sytuacji, zachowań. To nie jest mix iluzji i rozowych okularow, to trwało dlugo. Obserwowalismy siebie w roznych sytuacjach w wielu momentach na wielu plaszczyznach.

Tak. Mieszkałeś zaraz za rogiem. Na kuchnię Ewy wychodziło okno Twojej własnej kuchni. Co dzień "obserwowaliście siebie w różnych sytuacjach, w wielu momentach". Widziałeś ją w wałkach na głowie, z odrostami, chorą z czerwonym nosem, upapraną mąką bądź obsmarkaną przez chore dziecko, wrzeszczącą, kłócącą się z mężem.  I jeszcze ten wasz "sposób na partnera". Ehhh...

169

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
Betsy80 napisał/a:

gdzieś pomiędzy eterycznym spojrzeniem zza drugiej kasy w Tesco

Zabiłaś mnie big_smile

170 Ostatnio edytowany przez Kuniasta (2016-11-28 22:31:41)

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Autorze, te Twoje 5 lat incepcji też może być powodem odsunięcia się od partnerki. Nie chcę nic mówić, ale tak to jest jak się patrzy na trawnik sąsiada, zamiast się skupić na podlewaniu swojego big_smile Potem już tylko siano zbierasz.

Ta Ewa to nie taka znowu durna. Bo jednak swojego zwiazku nie odstawila zupełnie, tak jak wydaje się Ty zrobiłeś. Jestem tylko ciekawa skąd wy tacy pewni czyje te dzieci są. I jak długo potrwa zanim jej mąż pokojarzy i zażąda testów na ojcostwo.

171

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

W świecie idealnym wszyscy byście sie zaprzyjaxnili i wspólnie jeździli na wakacje, a nawet sypiali - ja chciałbym taki świat... Do bani takie ukrywanie i tłumienie uczuć.

172

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Przeczytałam cały wątek i muszę przyznać że w pewnym sensie cię rozumiem, ale tylko po części. Zakochałes się, a jak jesteśmy zakochani to widzimy tylko same plusy tej drugiej osoby. Jak dla mnie ta twoja Ewa wcale nie jest taka święta, skoro taka dobra i idealna osoba sypiajac z tobą decyduje się na dwoje dzieci z mężem. Dla mnie wasz romans powinien się skończyc w momencie kiedy zachodzi w ciążę ze swoim mężem bo już wtedy wybiera swoją rodzinę.  Powiedz mi która kobieta decyduje się na dziecko a nawet dwoje gdy w małżeństwie się nie układa a mąż taki niedobry?
To zwykła oszukanica i tyle, tak samo jak ty bez wyrzutów sumienia i honoru za grosz.,
Jeśli połączyło by was prawdziwe uczucie to nspewno nie miała by w tym samym czasie dwójki dzieci ze swoim mężem.
Druga sprawa która mnie zaciekawiła to obserwacja innych ludzi, że niby fajnie było by mieć takiego męża jak moja koleżanka bo jest taki dobry(też tak czasem myślałam). Niestety po obserwacji takiej bardziej wnikliwej wychodziło że każdy ma jakieś wady. Mój mąż mi kiedyś powiedział że moja koleżanka Ania to taka zorganizowana w domu wszystko zrobione na tip top itp  zaprosiłam ja wiec z mężem do nad na imprezę, po której mój mąż ja zaczął krytykować smile bo poznał bliżej jej charakter. Nie zawsze więc to co się świeci po wierzchu jest złotem.
A tak na koniec dodam- gdybyś włożył takie zaangażowanie w swoje małżeństwo jak w związek z Ewą,  gdybyś miał okazję poprzebywac ze swoją żoną tylko bez dzieci i wspólnych problemów z jakimi borykamy się w domu może spojrzał byś na swoje małżeństwo inaczej. Trzeba było próbować dogadać się z żoną,  rozmawiać o problemach, o tym co Ci nie pasuje w małżeństwie, wysłuchać co jej nie pasuje a nie wkładać takie zaangażowanie w romans gdzie dla rodziny nie zostaje już nic. Myślisz że twoja żona nie zauważyła że się odsunąłes,  uważasz że wtedy miała byś dla ciebie dobrą partnerka widząc że ty masz ją gdzieś?

173

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Tyle na tym forum wypowiedzi typu - nie kochasz to bądź uczciwy i odejdź, itp. A czy jest tu chociaż jedna osoba, która tak naprawdę to zrobiła?
Bo ja jestem w trakcie i wiem jak wielka jest cena i ile razy myślę żeby się cofnąć. Do szczęścia mi bardzo daleko. Wręcz myślę, że to już nigdy nie będzie normalne życie i cokolwiek zrobię będzie źle.
Dopóki jesteśmy sami - droga wolna, ale jak już jest dziecko wszystko się zmienia.

Oczywiście - trwanie w związku z poczucia obowiązku, litości i wspólnych zobowiązań jest straszne. Zżera od środka i na dłuższą metę się nie da.
Ale patrzenie jak rozwalamy wszystko, widok cierpiącej żony/męża, która przecież jest dla nas ważnym i bliskim człowiekiem tylko te uczucia to już coś innego niż miłosc do kobiety/mężczyzny, pytania dzieci czy je jeszcze kochamy bo cały świat im się zmienia i nie rozumieją, rozmowy z otoczeniem, zranionymi i rozczarowanymi naszymi krokami rodzicami, załatwianie spraw formalnych. Nie wiem ile trzeba mieć w sobie siły, czy też egoizmu, żeby to przetrwać, nie cofnąć się.

Co innego rozwód gdy nie da się żyć razem, bo druga strona pomimo naszych starań się nie nadaje. Ale czy brak miłości jest wystarczającym powodem? Ja nie wiem, tak zrobiłam, ale konsekwencje tego mnie tak przygniatają, że nie wiem czy warto i teraz ani do przodu nie potrafię iść, ani się cofnąć.

Gdybym była mądrzejsza parę lat temu powiedziałabym:
1. Nie podejmuj decyzji o wspólnym życiu i rodzinie bez pewności, że to jest to czego chcesz, spontanicznie, z głupoty, zbyt szybko. Trzeba się dobrze poznać i świadomie decydować o dalszym kroku. Ja owszem, byłam bardzo zakochana, ale ślub brałam 8 mies po poznaniu się, będąc w 4miesiącu ciąży. Ze wspaniałym, dobrym człowiekiem. Który dalej taki jest, ale czas pokazał, że wiele innych rzeczy nas różni i zakochanie nie przerodziło się w miłość, a początkowa fascynacja fizycznością - po kilku mies uleciała nie pozostawiając nic. Przyjaźń to słaba podstawa do małżeństwa.

2. Nie doprowadź nigdy do punktu, gdy już nie ma miłości. Niewiele trzeba żeby zacząć tworzyć ściany, aż człowiek się budzi przy obcym człowieku.

Autorze wątku, obrzydzające jest tylko dla mnie to, że tyle lat byłeś w stanie prowadzić takie życie. Mają rację Ci, którzy piszą że to czas zabrany rodzinie - czas i energia przekazana jej, powinna być dla dzieci, budowania swojego świata, żony.
Kobieta podjęła decyzję - uszanuj ją i daj jej spokój, niezależnie od tego co zrobisz ze sobą dalej i czy zaczniesz na nowo czy nie.
Za długo tkwiłeś w jakiejś iluzji krzywdząc innych, w tym siebie. Bańka pękła i nie ma co się nad tym roztkliwiać, lepiej zastanowić się czego chcesz dalej.

Że odejście od żony łatwe nie będzie - wiem doskonale. Skoro nie możesz być ze swoją Panią, może warto dać sobie szansę na zapomnienie o niej i może przyjdzie chwila że uczucie do żony wróci? Nie wiem czy to możliwe, na pewno nie dopóki kogoś innego masz w głowie.
A jeśli czujesz że nie dasz rady - odejdź.
Będziesz cierpiał widząc płacz żony i dzieci. Pakując swoje rzeczy i przenosząc się na wynajmowaną norę. Słuchając od rodziny jaki podły jesteś. Słuchając swojej głowy, która mówi że jesteś zerem nie potrafiącym być porzadnym, normalnym, dobrym człowiekiem.
To jest cholernie cholernie trudne.
A może właśnie takiego wstrząsu Ci trzeba, kopa w dopę który pokaże Ci czego chcesz. Siedząc obok jako męczennik z pewnością nic dobrego nie zdziałasz, dla nikogo.
Spróbuj, daj sobie szansę - bez Ewy, która Cię nie chce cokolwiek będzie jeszcze mówić (nie zdecydowała się - to najlepsza odpowiedź). Wyprowadź się, zobacz jak wygląda samotne życie, bez przytulenia dziecka na dobranoc, z rozwalonymi świętami, z pustymi niedzielami.
Nie bądź męczennikiem, tylko przekonaj się, czy życie które teraz kusi smakuje tak jak Ci się wydaje i jest warte tego.
Zbyt długo nie robieś nic.

174 Ostatnio edytowany przez karolcia_38 (2016-11-29 20:58:20)

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

ja linczu uprawiać nie będę ani kamieniami rzucać. chłopie otrząśnij się (pomijam całkowicie aspekt moralny) i niech Cię "ręka boska broni" przed niedajboże obarczaniem swojej partnerki życiowej ciężarem z którym sam sobie poradzić musisz. przed Tobą bardzo ciężka i próba i decyzja. nie zazdroszczę. przestań w pierwszej kolejności oszukiwać siebie!. to pomoże Ci w zaprzestaniu oszukiwaniu partnerki oraz własnych dzieci. tak tak póki co oszukujesz wszystkich wookół. jednak najważniejszy w tym obecnie jesteś Ty sam. niczego nie zbudujesz na tym oszustwie nooo może jakiś ładny domek z kart co to pofrunie przy pierwszym zefirku. zrozum, że tu nie chodzi o bezwzględną szczerość wobec partnerki  ale o to byś był bezwzględnie szczery wobec siebie. kłopot w tym, że Ty jeszcze nie potrafisz odróżnić snu od jawy. jeszcze śnisz. i nie dawaj Wam deadline a sobie daj deadline na pobudkę!!!!!! iiiiiiiiiii to radzę Ci ja nie trwaj w tym oszustwie ze strachu bo wcale dużo czasu nie masz. ten czas zapierd....la niemiłosiernie. im dłużej w tym trwasz tym gorzej będziesz znosić lustro a to odbije się najgorzej na Twoich własnych dzieciach. nie chodzi o to byś robił to co społecznie akceptowalne jest (ja mam kontrowersyjne poglądy) ale to co jest prawdziwe w Tobie. pomijam wszelkie krzywdy fizyczne, mordowanie, znęcanie się etc. i proszę nie wpierać mi że akcpetuję tudzież wręcz zachęcam do zdrady. zasady moralne zostawmy każdemu z osobna bez oceniania. zdradzając partnerkę/partnera tak naprawdę zdradzamy siebie. zdrada najgorzej bije w zdradzającego.

175 Ostatnio edytowany przez Secondo1 (2016-11-29 21:32:50)

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
tylemyśli napisał/a:

Tyle na tym forum wypowiedzi typu - nie kochasz to bądź uczciwy i odejdź, itp. A czy jest tu chociaż jedna osoba, która tak naprawdę to zrobiła?
.......
Ja owszem, byłam bardzo zakochana, ale ślub brałam 8 mies po poznaniu się, będąc w 4miesiącu ciąży. Ze wspaniałym, dobrym człowiekiem. Który dalej taki jest, ale czas pokazał, że wiele innych rzeczy nas różni i zakochanie nie przerodziło się w miłość, a początkowa fascynacja fizycznością - po kilku mies uleciała nie pozostawiając nic. Przyjaźń to słaba podstawa do małżeństwa.

Miałam kilka związków przed ślubem.
Dwa razy powiedziałam, że to nie ma sensu bo nie ma we mnie tego co powinno być.
Raz mnie zostawiono.

Po ślubie "zamknęłam drzwi" na innych.
Podjęłam decyzję i się jej trzymam.
Po kilku latach uleciała fascynacja fizycznością, zauroczenie, przyszły kłopoty, kryzysy ale narodziła się przyjaźń.
A przyjaźń w małżeństwie jest najważniejsza,ale...trzeba zadbać o to żeby fizyczność nie zanikła do zera, pozostały wspomnienia.

Dlaczego wszystkich sądzisz swoją miarą....to żaden heroizm zadbać o właściwa kolej rzeczy.
Jeżeli się nie da nic zrobić - to najpierw rozwód, a potem dopiero nowy związek - a to też po "ułożeniu siebie" po rozwodzie.

Dzieci... dla nich rozwód zawsze będzie traumą, bujdy psychologoów-teoretyków o szczęśliwym dzieciństwie po rozwodzie mijają się z rzeczywistością,
badaniami losów dorosłych dzieci rozwiedzionych rodziców - emocjonalnie lub formalnie.
A zdanie "szczęśliwy rodzic to szczęśliwe dziecko" to slogan wymyślony na potrzeby samouspokojenia, nie ma za wiele wspólnego z prawdą.
Jedynie w patologii, uwolnienie się od kogoś kto zagraża zdrowiu (fizycznemu lub psychicznemu) lub życiu, może się sprawdzić.

176

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
karolcia_38 napisał/a:

zdradzając partnerkę/partnera tak naprawdę zdradzamy siebie. zdrada najgorzej bije w zdradzającego.

taaaa,jasne...
a świstak siedzi i zawija w te sreberka

177 Ostatnio edytowany przez memo331 (2016-11-29 23:14:51)

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Rozmawiamy sami z sobą. Autor dostał klapsa i leczy tyłek zimnym okładem smile A może teraz podejmuje "decyzje"?  smile Boję się smile

178

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
awarszawa3030 napisał/a:

Cóż, przyznaje sie do braku odwagi ale tu sie zmienia i juz widze że duze decyzje przede mną i mniej sie ich boje. Jasne ze nie chce zranić żony, mimo że już ją bardzo zranilem, jasne że szkoda mi dzieci.

Czy możesz zdradzić w jaki sposób zraniłeś żonę, jeśli przez tyle lat ona nie domyśliła się Twojego podwójnego życia?
Jeśli ona faktycznie żyje w błogiej nieświadomości, to tak naprawdę jeszcze jej nie zraniłeś, chyba, że dałeś jej popalić przez ten czas, krytyką, wpędzaniem w poczucie winy, obojętnością?

179

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Josz myślę że on dobrze wie że przez ostatnie lata ja ranił,bo był myślami gdzie indziej, idealizowal kogoś innego a tym samym pewnie w swojej żonie widział same wady. Nie wierzę że ona żona tego nie wyczuła. Jego obojętności i zimna. Nawet gdyby przez ostatnie pięć lat dała mu gwiazdkę z nieba on by tego nie zauważył z pewnością, nie docenił bo jest zauroczony kimś innym. Nie widział przecież żadnej wady swojej Ewy, nie przemyślał nawet tego że zdecydowała się na dziecko, ba dwoje dzieci z mężem. Mile chwile bez wspólnych problemów z Ewą przyciemnily mu prawdziwe życie. Kilka godzin spotkań w tygodniu czy w miesiącu były ważniejsze (to na ich podstawie ocenił swoją Ewę),nie miał przecież pojęcia jak ta kobieta zachowuje się na codzień, kiedy borykamy się z różnymi rzeczami, kiedy problemy musimy dzielić z współmałżonkiem.
Powtarzam jeszcze raz, dla mnie punktem zapalnym ich romansu i poważnych refleksji autora powinna być pierwsza ciąża Ewy. Tak jak mogę zrozumieć ten romans i zauroczenie autora tak nie pojmuje że w takim momencie się on nie opamietal, nie przemyslal głową tylko dalej dolną częścią ciała.

180

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
josz napisał/a:

Jeśli ona faktycznie żyje w błogiej nieświadomości, to tak naprawdę jeszcze jej nie zraniłeś, chyba, że dałeś jej popalić przez ten czas, krytyką, wpędzaniem w poczucie winy, obojętnością?

Nie czytam tego MEGA melodramatu z zapartym tchem, chwilami podejrzewam bardzo udany trolling, jakkolwiek by jednak nie było, to jest to kolejne ciekawe studium psychologiczne zdradzacza.

Ja również chciałabym zapytać, JAKI OBRAZ partnerki miałeś przed oczami przez okres prowadzenia podwójnego życia i JAK SIĘ względem Niej ZACHOWYWAŁEŚ przez to?

181

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Czytam wszystkie wasze komentarze i opinie ale przyznam szczerze że coraz mniej mam ochote wpadać z Wami w dyskusje, zadajecie mase pytań i - oczywiscie - jestem dla Was ciekawym przypadkiem. Dla mnie to ciągle jest ból wracać do tego wszystkiego, a dla was analiza psychiki czlowieka. Nie ukrywam że forum bardzo pomogło, pisałem już o tym. Uspokajajac niektórych z Was, nic sie nie wydarzyło, nic nie zrobiłem.
Emocje muszą opaśc, już opadają, ale do świadomych i racjonalnych decyzji jeszcze poczekam.
Jeśli odejde od kobiety, nie zrobie tego ani nie przez Ewę, ani dla Ewy. Pewnie spotkam się z nią za x czasu ale na dzis - daje jej spokoj, daje sobie spokoj, musze wewnętrzenie ze sobą porozmawiać.

182

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Autorze, oczywiście, że nie masz ochoty odpowiadać na NIEWYGODNE PYTANIA.

Sam piszesz, że forum TOBIE POMOGŁO, pozwól, by pomogło INNYM.

Chciałabym, abyś odpowiedział na moje pytanie. Ono pozwoli również  tobie przyjrzeć się SWOJEJ WŁASNEJ psychice i ZROZUMIEĆ, w czym siedzisz.

Forum zawsze było anty-boczniarskie. Wpadają tu od czasu do czasu osoby, które tak jak ty dopuszczają się zdrady i szukają tu rozgrzeszenia. Znajdują takowe wśród innych zdradzających lub cząstkowe zrozumienie  wśród osób, które OSOBIŚCIE nigdy nie dotknęła zdrada i które sobie na ten temat TEORETYZUJĄ.

Porozmawiaj ze sobą wewnętrznie i wróć. Twoja historia wielu osobom pomaga, wierz mi.

183

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Off topic: Betsy80, IzaBella77 – pozdrowienia  ciepłe ! smile

awarszawa3030
Echh…przeczytałam prawie wszystko z tego tematu..choć po pierwszej stronie trochę miałam dość wink

Zachęcam do przeczytania mojego wątku…to tak z perspektywy żony..
chociaż..

rozumiem Twoje emocje, emocje…bo ja jestem emocjonalna do granic..
Bo wierzę w taki „piorun”…nagłe uniesienie..zatracenie..
Nie jest mi to też obce..

ALE..kiedy już taka ISKRA  nadejdzie..czy byłabym w stanie nadal trwać z moim mężem i dzielić z nim codzienność ?
NIE..Wiesz dlaczego ? Bo w każdej sekundzie kiedy byłabym z mężem myślałabym ile tracę czasu ..
I czułabym się nie na miejscu.. obco w rodzinie, przy boku „codziennego” męża..z takim ogromem uczuć obok..

Tak, myślę, że kobiety są bardziej emocjonalne
I myślę, że Ewa odeszłaby od męża dużo prędzej, gdyby ta ISKA była jej wartością nadrzędną..

Nie wierzę  ..awarszawa3030…nie wierzę, że jeśli to był taki WULKAN emocji daliście radę to ukrywać przez 5 lat..
w sobie..
Było to takie ważne dla Was…a ukryte jak coś niechcianego…

184

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
I_see_beyond napisał/a:

Autorze, oczywiście, że nie masz ochoty odpowiadać na NIEWYGODNE PYTANIA.

Sam piszesz, że forum TOBIE POMOGŁO, pozwól, by pomogło INNYM.

ok, pytacie jak sie zachowywalem, normalnie, wierzcie mi ze normalnie. Nie było podejrzeń, nie było miejsca na podejrzenia, zawsze powtarzalem ze najpierw rodzina .. i tak bylo. zaraz poleci wiadro z obierkami na mnie .. ale wierzcie mi że tak było. Dzieciaki ogarniete i rano i po poludniu, wszystko sie zazebiało niestety, moze dlatego taki uklad mi pasowal. Problem jest złozony jak widzicie. Byly wakacje rodzinne, byly imprezy ze znajomymi, bylo cale mnostwo czasu z dzieciakami i kobietą. Weekendy wspolnie na rowerach, wspolne obiady. z Ewą bylo setki rozmow w drodze do pracy, w domu jak nie bylo kobiety, z placu zabaw jak bylem ze swoimi, kazda wolna chwila byla dla Ewy .. to sie naprawdę da. Jesli to komus jakos pomoze, to mowie ze sie da, nie trzeba byc mega aktorem. Bylem ciagle szczesliwy, gdzie mogly byc podejrzenia. Na spotkania zawsze bylo alibi, zreszta glownie spotykalismy sie podczas mojej pracy, potrafilem wpasc do niej, podniesc do gory, pocalowac, porozmawiac, napic sie kawki i wrocic.
Maz czesto wychodzil na piwko z kolegami, dzwonila do mnie wtedy, ja bylemn np. na silowni itd.. raz czy dwa nawet wtedy bylem z nią. Klasyka gatunku. To sie da.

Jaki obraz mialem swojej partnerki.
hm, to trudne pytanie wbrew pozorom. Stosunek bardzo ambiwalentny w taki sposob ze czasami jej mega wspolczolem i wewnetrznie bylem rozwalony, a czasami bylem wsciekly jesli sie gdzies nie zgadzalismy. To trudne tak odpowiedziec, w domu nie bylo sprzeczek bo nie lubimy sie klucic ale w wielu waznych miejscach sie po prostu rozmijalismy, czy to przy wychowaniu dzieci, czy to przy spedzaniu czasu wolnego, czy to przy ustalaniu priorytetow itd.. Bardzo duzo nas poroznilo, ale to bylo juz dawno. Poczatkowo myslalem ze tak ma byc, akceptowalem to, potem poznalem Ewe ...
i znowu pomyje ...

185

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Ale mi nie chodziło o to czy spełniałes obowiązki domowe, ogarniales dzieci itp. Mi chodziło o to jak się zachowywałes wobec żony,  czy okazywałes jej jakieś uczucia, chodzi mi o emocjonalna sferę?
Co czułes kochając się z żoną, czy w twojej głowie była wtedy Ewa?

186

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

moja zona jest bardzo chlodna osoba, moze nie bez znaczenia ma tu fakt wychowania przez ojca i kompletny brak relacji z matką.
odkad pamietam to ja zawsze musialem ja adorowac, kiedys nawet nie chciala chodzic trzymajac sie za reke.
Zawsze ja mialem zdecydowanie wiecej ciepla niz ona. To ja bralem jej nogi na swoje ogladajac tv na kanapie, robilem masaże, w druga strone to nie dzialalo. Malo tego, wieczorem to ja sie przytulam, ona jakos nie ma takiej potrzeby. temat byl poruszany, pytalem i chcialem rozmawiac, to padalo sakramentalne  - nie wiem, po prostu tak mam. Juz nawet ja mialem podejrzenia o jakies drugie zycie, ale kompletnie nie widze tego w niej.
Kocha mnie i czasem to gdzies padnie, najczesciej jak np. na kolanach ale odmaluje ogrodzenie itd...
Mało tego, nie pamietam kiedy przestalismy sie całowac na powitanie, to chyba duzo przed dzieciakami .. chyba jak zamieszkalismy razem, po prostu wchodzimy czesc czesc i tyle. Jeszcze jakis czas temu staralem sie jakos do wskrzesic i wchodzac do domu podchodzilem i witalem sie i z dziecmi i z nia, calujac w czoko, cokolwiek, ale to byly tylko moje starania, jak ona wchodzi to po prostu zwykle czesc. Tez byla rozmowa - nic. Byla rozmowa o dotykaniu siebie np. w towarzystwie, dla mnie taki dotyk jest wazny, zlapanie za szyje, ręke, złapanie za kark, przytulenie, pocalowanie w czolo, cokolwiek  - nic.
Zapytacie o strefe intymną ... tylko moja inicjatywa, tu duzo rozmow bo uwazam ze w zwiazku to potrzebne. Czy nie ma na mnie ochoty, czy o co chodzi. Czuje że ma ma ochote, tylko ze po prostu to nie ona przejmuje inicjatywe. To tez bylo od x lat wiec uznalem ze po prostu taki temperament.
Co ja czulem kochajac sie z zoną .. wiele razy to byla trauma, wiele razy nie dalem rady bo w glowie totalny metlik, wiele razy jak zobaczylem obojczyk ... to mnie wryło, tu moglo sie cos pojawic, w sensie podejrzenia ze cos nie gra, ale odwracalem sytuacje remontem, praca itd...
Kilka razy bylem przerazony i czulem sie mega nie fair wobec Ewy i jej o tym mowilem jakby chcac przeprosic ze kochalem sie z żoną .. ona miala podobnie, kilka razy plakala, fajnie sobie zryliśmy psychike prawda ?

187

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
Betsy80 napisał/a:

To, co nam tutaj opisałeś jest tak potwornie egoistyczne, niesmaczne, że trudno nie mieć miny obrzydzenia, kiedy się to czyta. Nie ma w tym nic, co chciałbyś zobaczyć. Zrozum to. I przestań się rzucać.

Święta może jeszcze nie jesteś, ale niewiele ci do tej świętości brakuje. Pracuj nad sobą, a efekty same przyjdą.

188 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2016-11-30 15:15:18)

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
awarszawa3030 napisał/a:

fajnie sobie zryliśmy psychike prawda ?

Nie bierz personalnie tego co napiszę, ale ta psychika była zryta najprawdopodobniej WCZEŚNIEJ.
Dojdziemy do tego, ale powoli.

awarszawa3030, opisałeś swoją partnerkę bardzo negatywnie, a siebie postawiłeś w bardzo korzystnym świetle. Mężczyzna niemal idealny - czuły, masujący stopy, INICJUJĄCY wszystko co DOBRE  waszym związku, rozmowy, seks ...


A partnerka chłodna, pasywna ...

Niestety, mnie TWÓJ OBRAZ SWOJEJ WŁASNEJ OSOBY NIE PRZEKONUJE. Ani nie przekonuje mnie przedstawiony obraz matki twoich dzieci.


Być może Ona taka się STAŁA, bo na początku coś was jednak połączyło, prawda?

No dobrze, a teraz jak na spowiedzi - jaki, twoim zdaniem, był twój wkład w to, że partnerka, jak twierdzisz, nie chciała z tobą rozmawiać, przytulać się, uprawiać seksu?

No chyba jakieś rysy na tym idealnym wizerunku są? ... Czy trafił się tutaj jednak ideał?

Przemyśl dobrze swoją odpowiedź.

Nie rozumiem też, co cię martwią kubły zimnej wody czy "pomyje" na forum internetowym, które jest anonimowe?...

Tak bardzo zależy ci na DOBRYM WIZERUNKU WŁASNEJ OSOBY?

To ostatnie pytanie też powinno być wskazówką dla ciebie.

189

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
awarszawa3030 napisał/a:

Czytam wszystkie wasze komentarze i opinie ale przyznam szczerze że coraz mniej mam ochote wpadać z Wami w dyskusje (..)

Bo na tym forum roi się od porzuconych kobiet plujących jadem na "zdradzających". To taki beton, któremu nie przetłumaczysz, że życie nie jest tylko biało-czarne. Zostały kiedyś skrzywdzone i wciąż piją kielich tej goryczy. Będą ci wytykać błędy, przywoływać zasady moralne, odsądzać od czci i wiary ignorując przy tym zupełnie, że ich teorie niewiele mają wspólnego z praktyką.

Wiem, że znalazłeś się w sytuacji, z której nie ma dobrego wyjścia. Brnąłeś w to 5 lat, więc możliwe, że drugie tyle będziesz się z tego wygrzebywał. O ile zdecydujesz się to zrobić. Zauważ tylko, że "Ewa" traktowała swojego męża jako faceta nr 1, a ty byłeś dla niej dodatkiem, o czym świadczy to, że decydowała się mieć kolejne dzieci właśnie z nim. Dla Ciebie ona była kobietą nr 1, a twoja żona jedynie dodatkiem. Takie odniosłem wrażenie.

190

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

Dlatego tak jak pisałam jestem w stanie zrozumieć twoje zauroczenie i romans ale na prawdę tylko do momentu decyzji twojej Ewy o zajsciu w ciążę z mężem. Widocznie z jej strony ty byłeś tylko odskocznią, możliwością fajnego spędzenia czasu, adrenalina. Nie widzę tu prawdziwego uczucia z jej strony,niestety. Wierzyłes we wszystko co mówi a liczą się czyny nie słowa. Pokazała wiele razy że wybiera męża i rodzinę, ostatni raz kiedy powiedziała żebyś się z nią nie kontaktował. Widocznie mąż nie jest taki zły.

191

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
mariusz_ napisał/a:
awarszawa3030 napisał/a:

Czytam wszystkie wasze komentarze i opinie ale przyznam szczerze że coraz mniej mam ochote wpadać z Wami w dyskusje (..)

Bo na tym forum roi się od porzuconych kobiet plujących jadem na "zdradzających". To taki beton, któremu nie przetłumaczysz, że życie nie jest tylko biało-czarne. Zostały kiedyś skrzywdzone i wciąż piją kielich tej goryczy. Będą ci wytykać błędy, przywoływać zasady moralne, odsądzać od czci i wiary ignorując przy tym zupełnie, że ich teorie niewiele mają wspólnego z praktyką.

Tak, masz racje, roi sie od kobiet ktore pluja jadem bo zostaly skrzywdzone.
Skrzywdzone przez swoich mezczyzn, ktorych niejednokrotnie bardzo kochaly I wierzyly im bezwzglednie. Z ktroymi tworzyly rodziny, byly partnerkami, kucharkami, kochankami I opiekunkami do wspolnych poniekad zdieci.
Wierzyly w zapewnienia o milosci, oddaniu.
Czesto z tej wielkiej milosci zostaje tylko kubel pomyj, bo panow swedzi.... ich wyrostek I nie umieja utrzymac go we wlasciwym miejscu.
Czy to tak trudno zrozumiec??
Jak ktos zauwazyl to forum anonimowe, I kazdy ma prawo do swojej opinii.

Jak sie nie podoba, to mozna skorzystac z  innych forow. Jest takie dla facetow po 40. Tam, jak mniemam zamiast krytyki I plcia jadem, mozna zostac poklepamym po plecach przez innych zdradzaczy. I udowodnic sobie samemu jakim jest sie fajnym I cool bo sie tak fajnie udalo zone oszukac. No bohaterstwo po prostu...

192

Odp: 5 lat życia w drugim życiu

ZDRADA JEST ZŁA, mariusz_

Uderza nie tylko w osobę zdradzoną powodując u niej wielki BÓL, ale ... NISZCZY OD ŚRODKA ZDRADZAJĄCEGO.


Nie jest prawdą, to co piszesz, że osoby piszące tutaj "wciąż piją kielich goryczy".*

BRAK POCHWAŁY DLA ZDRADY, brak POBŁAŻLIWOŚCI DLA CUDZEJ KRZYWDY to nie jest "plucie jadem".*
Są tu kobiety, które PRZESZŁY przez to trudne doświadczenie, a teraz się nim dzielą na kobiecym forum. I wierz mi, że samo czytanie ich postów bardzo pomaga.

Ale również pomaga czytanie postów autorów takich jak awarszawa3030 czy twoje. smile

Uważam, że warto przypomnieć o tym, co jest dobre a co złe, każdy ma wybór, w którą stronę pójść. Tak, to prawda, "teoria" może dla niektórych rozminąć się z "praktyką". Wiele wątków na forum o tym.



Takich sformułowań używają zdradzacze kiedy przykre fakty, przykry dla nich odbiór społeczny ICH BOLI.

193

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
I_see_beyond napisał/a:

ZDRADA JEST ZŁA, mariusz_

Uderza nie tylko w osobę zdradzoną powodując u niej wielki BÓL, ale ... NISZCZY OD ŚRODKA ZDRADZAJĄCEGO.


Nie jest prawdą, to co piszesz, że osoby piszące tutaj "wciąż piją kielich goryczy".*

BRAK POCHWAŁY DLA ZDRADY, brak POBŁAŻLIWOŚCI DLA CUDZEJ KRZYWDY to nie jest "plucie jadem".*
Są tu kobiety, które PRZESZŁY przez to trudne doświadczenie, a teraz się nim dzielą na kobiecym forum. I wierz mi, że samo czytanie ich postów bardzo pomaga.

Ale również pomaga czytanie postów autorów takich jak awarszawa3030 czy twoje. smile

Uważam, że warto przypomnieć o tym, co jest dobre a co złe, każdy ma wybór, w którą stronę pójść. Tak, to prawda, "teoria" może dla niektórych rozminąć się z "praktyką". Wiele wątków na forum o tym.



Takich sformułowań używają zdradzacze kiedy przykre fakty, przykry dla nich odbiór społeczny ICH BOLI.


Po prostu - tak w skrócie - i na forum trza mieć twardy tyłek wink

I_see_beyond - pozdrawiam Cię serdecznie smile

194

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
Kasia-Kicia napisał/a:

Jak sie nie podoba, to mozna skorzystac z  innych forow. Jest takie dla facetow po 40. Tam, jak mniemam zamiast krytyki I plcia jadem, mozna zostac poklepamym po plecach przez innych zdradzaczy. I udowodnic sobie samemu jakim jest sie fajnym I cool bo sie tak fajnie udalo zone oszukac. No bohaterstwo po prostu...

To forum reprezentuje niezły poziom. Jeśli chodzi o wypowiedzi merytoryczne czy kulturę słowa. I spełnia też zupełnie niezłą rolę w piętnowaniu PATOLOGII, a taką przecież jest KŁAMSTWO, OSZUSTWO, ZADAWANIE CIERPIENIA WIELU LUDZIOM poprzez ZDRADĘ.


Pytanie, czy autorzy tacy jak awawa3030 zechcą naprawdę się ZMIERZYĆ z problemem i wybiorą to forum czy nie będą w stanie udźwignąć ciężaru, jaki sami sobie nałożyli na plecy ŚWIADOMIE brnąc chore układy takie jak m.in. te opisane na tym wątku.

PS Witaj GIA_79, miło Cię widzieć! smile

To prawda z tym twardym tyłkiem. wink
Wojenki dotyczące niewygodnej prawdy przenoszą się również na mail. Hate mail, jak łatwo się domyśleć. wink

Ale to chyba sygnał, że się tu celnie strzela? wink

195

Odp: 5 lat życia w drugim życiu
I_see_beyond napisał/a:

Niestety, mnie TWÓJ OBRAZ SWOJEJ WŁASNEJ OSOBY NIE PRZEKONUJE. Ani nie przekonuje mnie przedstawiony obraz matki twoich dzieci.

Zdaje sobie sprawe że tak to brzmi, cóż, usiądźmy wygodnie na kozetce, za co pokochalem swoją żone:
Coz jest wrazliwa, byla wrazliwa, o ile plakanie na przecietnych filmach mozna nazwac wrazliwoscia. Wszedzie gdzie pojawila sie jakas nieszczesliwa milosc, pojawialy sie lzy - zawsze. Zaangazowana w dom, nie moge zarzucic, moge zarzucić brak konsekwencji albo oblednie dlugie podejmowanie decyzji (pol roku czekalismy na kuchnie). Pasja, to co mi sie podobalo, gdy wszyscy w kolo nie mieli zainteresowan, ona zawsze miala, zawsze grzebala w około swojego hobby. Nic z tym dalej nie zrobila, tzn. nie poszla w tym kierunku na studia a nawet nie ukonczyla jakiegos kursu .. ale pasja byla i to mi sie podobało. Był styl, był smak, to wszystko jakos grało ze sobą, ale przypomne ze znamy sie dlugo i to co w wieku 20 lat bylo wazne teraz jest kompletnie nie istotne.

I_see_beyond napisał/a:

No dobrze, a teraz jak na spowiedzi - jaki, twoim zdaniem, był twój wkład w to, że partnerka, jak twierdzisz, nie chciała z tobą rozmawiać, przytulać się, uprawiać seksu?
No chyba jakieś rysy na tym idealnym wizerunku są? ... Czy trafił się tutaj jednak ideał?

To nie jest tak, ona nie odmawiala, tylko to zawsze byla totalna biernosc, nie zalezalo mi na skakaniu po łózku, w tych sprawach jestem tradycjonalista, ale byla bierna zawsze, od poczatku ... ale sex byl, raz lepszy raz gorszy ale byl
To Wy jestescie specjalisci i powiedzcie z czego to wynika. Ona zawsze miala uprzedzony stosunek do mezczyzn, tutaj pomogl tata ktory zdradzil, dawno temu ale zdradzil , nie dal rady. Kiedys rozmawialismy z tesciem otwarcie i mowil, ze tam tak zgaslo, pojawily sie tylko pretensje, zero wyjsc razem, tylko pretensje i awantury  i zdradzil. Nie chce sprowadzac do takiego samego mianownika tej sytuacji, ale charakter wszystkie 3 kobiety maja podobne, bardzo podobne.


I_see_beyond napisał/a:

Nie rozumiem też, co cię martwią kubły zimnej wody czy "pomyje" na forum internetowym, które jest anonimowe?...
Tak bardzo zależy ci na DOBRYM WIZERUNKU WŁASNEJ OSOBY?
To ostatnie pytanie też powinno być wskazówką dla ciebie.

hm, nie tyle mnie martwi, co moze boli bo obnaża ten zwiazek, odpowiada na sporo pytan, sporo pytan rodzi.
Nie ma szans na dobry wizerunek swojej osoby, wiem co zrobilem, mam swiadomosc.

Posty [ 131 do 195 z 239 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » 5 lat życia w drugim życiu

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024