Hej dziewczyny, mam do was pytanie, pracuje w sklepie na trzymięczny okres próbny. Niestety po przepracowaniu 1,5 tyg zachorowałam i miałam grypę, sytuacja wyglądała tak, że miałam pracować cały weekend, w sobotę byłam w pracy, w niedziele rano ledwo wstałam z łóżka, ból mięsni, kości gardło, gorączka. Zadzwoniłam trzy godziny przed pracą do kierowniczki a ona do mnie, że o takich sprawach to muszę informować wcześniej (jakbym wiedziała w sobotę, że zachoruje), bo ona teraz nikogo nie znajdzie, że druga dziewczyna jest na zwolnieniu, ona i dwie inne wyjechały a na sklepie zostaną dwie osoby i że mam przyjść. I że jej się nie podoba moje podejście do pracy. Do pracy nie poszłam, nie miałam siły, teraz kończy mi się zwolnienie i boję się jutro iść do pracy. Powiedzcie tak obiektywnie, czy to jest normalne? Wiem, że ożecie napisać, że z pracą jest cięzko, ale są chyba pewne wypadki losowe, których nie da się przewidzieć. Ja sama przychodziłam za koleżankę w dni wolne, bo była chora i nie miałam do niej pretensji. Wiem, że nie będę miała zyćia teraz w tej pracy, kierowniczka będzie mi zmieniała grafik z dnia na dzień, wpisze mi same 12. Jak sądzicie jest sens być w tej pracy, gdzie atmosfera i tak jest beznadziejna, kierowniczka jest mściwa, sama byłam swiądkiem jaka była niezadowolona , że inna dziewczyna poszła na zwolnienie. Wiem, że mogę zrezgnować z okresu próbnego z tygodniowym wyprzedzeniem, ale czy to nie będzie nieuczciwe. Boję się. I tak w tej pracy jest słabo, a ja będę teraz czarną owcą. A oni mogą mi podziękować za okres próbny?
Nie wiem gdzie mieszkasz ale z pracą w sklepach w dużych miastach nie ma teraz problemu, w samym centrum handlowym koło mnie wisi pełno ogłoszeń. Tylko wiesz, w pracy już tak jest, większość pracodawców taka jest. Mój szef też taki był, wolne czy choroba to dla niego temat nieistniejący, chodziłam chora do pracy, kiedy mi dysk wypadł także, a ledwo chodziłam...
Mój mąż nadal u niego pracuje, chłopaki nie mogą chorować, znaczy mogą, ale zawsze jest gadanie, pretensje, ucinanie z pensji... Zatrudnia na pół etatu a pracują po 12 h... no i to tak.
3 2016-10-30 16:11:34 Ostatnio edytowany przez margaret09 (2016-10-30 16:13:46)
Ja wiem ze teraz jest ciezko, skonczylam studia i nie planuje pracowac tam na zawsze. Mam ciagle nadzieje ze znajde prace w zawodzie.
To jest duza siec sklepow. Juz na RK zostalam wprowadzona w blad. Niby 3/4 etatu a pracuje po 10 h, mam nadgodziny. Niewiadomo jak platne. Ja i tak mialam dosyc. Dziewczyny w moim wieku sa kierowniczkami, nie potrafia nawet dobrze sie wypowiedzieć. Ciagle jakies pretensje, nawet jak zrobie tak jak ona chce to znajdzie cos innego. To jakies bledne kolo. Potrafia sie przyczepic o wszystko. Nawet ze za cicho mowie. Jaki problem skoro klient mnie slyszy. Sa wredne, ale myslalam ze jakos sie przemecze.
Tylko ja jestem na tyle uczciwa i glupia przy okazji ze dla mnie nie fair jest przedluzanie zwolnienia na okresie probnyn powiedza ze siedzialam na zwolnieniu a kase chce wziac.
Ja nie wiem czy teraz sa takie realia i ja za duzo wymagam czy juz mi w tej je...nej sieciowce zlasowali mozg. No kurde czlowiek wstaje z goraczka, a nawet nie wstaje bo nie ma sily i jeszcze slyszy przez telefon: ku.wa co ja teraz zrobie, moglas wczoraj powiedzieć, jak schodzilas ze zmiany to nie bylas chora. Zyc sie nie chce... Tak sie boje bo one sie znaja a ja jestem nowa. Robia ze mna co chca.
Naprawde nie bylam w stanie z lozka wstac i stac na sklepie przez tyle godzin z wysoka goraczka. Moj brat pracuje w prawdziwym kolchozie. A mimo to jak jest chory to idzie na zwolnienie bez problemu.
Ja nie wiem jak to jest studiowalam dziennie, studia wymagające, jezyk obcy, wykladowcy niepolskojezyczni, ciągły stres, mala grupa wiec odpytywanie zawsze, wychodzenie do lazienki niewskazane, obecności najważniejsze, uczenie sie jak idiotka zeby dostac pare groszy tego stypendium a i tak ktos stawia troje bo więcej nie postawi. Na uczelni do 18 i jeszcze musialam oboad ugotowac i sie pouczyć. Tak wygladalo moje zycie, brak znajomych tylko chłopak w sobote. I nie bylam tak zestresowana przez tyle lat jak praca w tej firmie dwa tygodnie.
Margaret jak długo zostało Ci jeszcze czasu do końca umowy próbnej? Słuchaj czy się kierowniczce to podoba czy nie - masz prawo wziąć urlop na żądanie (dzwonisz rano że dziś Cię nie będzie czy wysyłasz smsa) czy zwolnienie lekarskie. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, że zachoruje, a grypa potrafi dopaść nagle. Nie wolno dopuszczać do pracy osób chorych, z gorączką ledwo stojących na nogach. Wkurzało mnie to zawsze, że pracownik przychodzi chory do pracy i jeszcze zaraża innych. Chorzy siedzą w domu, a nie smarkają w pracy. Także bardzo dobrze zrobiłaś. Po zwolnieniu zobacz co mówią, jak się zachowują w stosunku do Ciebie. Ja wiem, że teraz trudno jest o fajną pracę, więc jak Ci będą dawać same 12ki, nie spodoba Ci się sposób w jaki Cię traktują a finansowo sobie poradzisz - szukaj nowej pracy i tyle.
Trzeba tylko pamiętać, że pracodawca nie musi się zgodzić na urlop na żądanie - w określonych sytuacjach może odmówić.
Zostało mi troch ponad dwa miesiące. Ja i tak planował popracować z 1,5 miesiąca, bo wiem, że dłużej bym nie dała rady. Ale teraz jestem w takiej panice. I tak miałam telefony ciągle że jak mi tylko przejdzie i się trochę lepiej poczuje to żebym przyszlła wcześniej. To nie był ból głowy czy zęba. Każdy wie, że grypa jest okropna.
Na tyle na ile poznałam kirowniczke to teraz zabierze mi ostatni wolny weekend w miesiącu i powie, że musze sie zgodzić, bo za mnie ktoś musiał przyjść i że i tak może mi powpisywać nadgodziny. U niej to normalne że dzwoni mi pól godziny przed pracą i mówi przyjdź godzinę poźniej a zostaniesz cztery godziny dłużej. I to jest norma.
Najchętniej to bym poszła i zlożyła wypowiedznie, tydzień bym jeszcze się przemęczyła i konieć. Ale jak tak zrobie po tym zwolnieniu to mnie poabijają.
W jakich sytuacjach pracodawca może odmówić urlopu?
Margaret jesteś na zwolnieniu lekarskim, więc nikt nie ma prawa Ci robić z tego tytułu oficjalnie nieprzyjemności. Poczytaj trochę przepisy, może odmówić urlopu na żądanie np. wtedy gdy Ty już wykorzystałaś cały urlop wypoczynkowy lub gdy np. jest jakaś nieprzewidziana sytuacja w pracy gdzie zagraża to mieniu zakładu pracy. U Ciebie sytuacja jest inna, więc bez paniki. Jak masz się męczyć, bać i stresować to złóż wymówienie. Ja jak pracowałam w Rossmanie to było tak masakryczne, ludzie na mnie fuczeli, nikt NIC nie wyjaśnił, wszystko było wielką łachą nikt się do mnie nie odzywał - po 7 dniach złożyłam wypowiedzenie i miałam w nosie taką pracę.
No to właśnie Rossman działa na takiej samej zasadzie jak sklep, w którym pracuje. Masz racje, jak będzie bardzo źle to się zwolnie. Nie jest to taka praca żeby było czego żałować, płaca słaba, atmosfera beznadziejna.
Margaret i co, wróciłaś już do pracy? Jaka atmosfera?
Dostałam jeszcze zwolnienie bo nadal jestem chora i mam antybiotyk
Otóż po powrocie do pracy po zwolnieniu (trochę ponad tydzień) zastałam oto taką sytuację: kierowniczka miała gościa, koleżankę, która oprowadzała po sklepie. Od razu się domyśliłam że na moje miejsce. Po jakichs dwoch godzinach przyszła na chwilę dziewczyna która miała wolne, została na sklepie, mnie kierowniczka zawołała na zaplecze za mną przyszła jedna która miała być świadkiem i powiedziano mi że dostaje natychmiastowe wypowiedzenie, okres próbny kończy się szybciej (bez podania powodu bo nie muszą) i że pojde mi jednak na reke bo są tacy wspaniałomyslni i ze najlepiej jesli ja bym zlozyla wypowidzenie.
Nieoficjalnie powodem jest zwolnienie lekar. Na spotkaniu integracyjnym ustalily sobie ze nie mozna na mnie liczyc, ze mam zle podejscie do pracy skoro sobie choruje, ze to jest niemozliwe zeby ktos na okresie probnym zachorowal, ze nikt nie slyszał o takiej sytuacji.
Czy to jest normalne?
Dziewczyny pomóżcie, opisywałam już swoją historię. 10-go dostałam pensje 99 zł. Jak to możliwe? Na zwolnieniu lekarskim jest płacone 80% pensji? Proszę pomóżcie.
Żeby mieć prawo do wynagrodzenia chorobowego, trzeba przepracować 30 dni u danego pracodawcy. Nazywane jest to okresem wyczekiwania. Nieobecność w pracy masz usprawiedliwioną, ale prawa do wynagrodzenia nie masz.
moim zdaniem to jest niedopuszczalne, żeby chory pracownik przychodził do pracy. Zwłaszcza taki który ma związek z obsługą klienta typu sprzedawca, kelner. Nie chciałabym, żeby ktoś mnie obsługiwał ktoś kto ma gorączkę, katar itp.