Witam,
Chciałabym porozmawiac z Wami i prosic o rade bo sama juz nie wiem co o tym myslec.
Chodzi o moich rodziców. Od kiedy pamietam zawsze pozyczali pieniadze. Mimo ze pracuja oboje i to nie za najnizsza nigdy nie umieli nimi gospodarowac. Zawsze były kredyty i długi. Nawet gdy ja albo potem juz moj brat dostawalismy jako dzieci np 50 zl od dziadkow przychodzili dzien pozniej i pozyczali od nas na wieczne nie oddanie. Gdy zaczelam pracowac, samej nie bylo mi latwo, musialam oplacac studia mieszkanie i ledwo mi starczalo i ile w ogole. Mama (rzadziej tata) co jakis czas dzwonila i pytala czy moze corcia nie ma pozyczyc 100 zl do piatku. a jak ja nie mam to moze moj chlopak ma. Potem wpadla na pomysl zeby wziac na mnie roklinie tak na "2-3 miesiace". Trwalo to 4 lata. Teraz mieszkam na granica i sytuacja jest wciaz taka sama tyle ze jak wiadomo na wyzsze kwoty. Nie zdaza sie to codziennie ani co tydzien, Ale co 3-4 miesiace. W grudniu wiedziala ze organizuje swieta tu za granica ale dzwonila i pytala czy moze nie mam bo ona tez musi zorganizowac swieta. Tylko ze wiecie jej nie chodzi o to ze ona nie ma na takie normalne swieta. Przyjezdzali do niej moi dziadkowie z "wyzszych sfer" i musiala sie przeciez pokazac i wystawic ponad wszystko. W miedzy czasie znow cos bylo potrzebne, a to nowa nawigacja a to nowe ciuchy a to perfum za 400 zł, ktory mam kupic za granica i jej wyslac bo przeciez tutaj taaaakie niby promocje nie to co w Polsce... potem w lipcu ona ma urlop wiec moze corcia pozyczy mamusi 1000 zł bo chcieli gdzies pojechac a nie maja pieniedzy..
Do dnia dzisiejszego nic nie mowilam. Nie podobalo mi sie to co robi ale wiedzialam co bedzie gdy powiem nie i poza tym mialam wyrzuty sumienia, ze moze naprawde potrzebuje, ze moze jej nie jest latwo, ze ma przeciez dlugi a ja wyrodna corka mysle tylko o sobie. Zadzwonila kilka dni temu. I pierwsze co uslyszalam to ze potrzebuje 600 zł. Mowie jej ze nie mam, bo zmieniam teraz prace i przez 3 tygodnie nie mam wyplaty(mam tygodniowki) i ze chcialabym jej pozyczyc ale nie mam a ona do mnie ze "no tak, na wakacje za granica mialas a dla matki nie masz.. corka za granica a zadnego pozytku nie ma.."potem napisala mi wiadomosc ze to takie zarty byly.. ale bardzo mnie to zabolalo bo znam ja nie od dzis i wiem ze to byla czysta zlosliwosc z jej strony poniewaz odmowilam pieniedzy i napisalam jej pare slow prawdy. od tamtej pory sie do mnie nie odzywa. czy ja postapilam zle? czy powinnam po raz kolejny dac pieniadze zeby sie nie klocic i zeby byli ze mnie zadowoleni?
Prosze pomozcie mi bo bardzo drecza mnie wyrzuty sumienia.
to co napisalam jest naprawde w wielkim skrocie. mam nadzieje ze da wam to chociaz cien pogladu na sytuacje.