czy są jakieś granice ? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » czy są jakieś granice ?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 30 ]

Temat: czy są jakieś granice ?

Kochane netkobietki czy w waszych związkach też istnieje ten problem tzn koledzy waszego partnera ?
Mój mąż przynajmniej 2 razy w tygodniu wychodzi ze swoimi kumplami , którzy są kawalerami na piwo oczywiście nie pyta mnie o zdanie tylko oznajmia mi , że wychodzi.
Nie miałabym nic przeciwko gdyby nie to , że zdaża mu się nie odebrać odemnie telefonu ,albo po prostu go wyłaczyć.
Sama lubie wyjść czasami z koleżankami , ale nigdy nie zdażyło mi się wrócić o 5 rano zalanej w trupa z 'bransoletką' z nazwą dyskoteki na , której był i w oczy sie wypiera , że go tam nie było ..
Idealnym momentem do wyjścia z domu mojego męża jest fakt , że jestem w pracy na drugą zmianę i odbywa się to oczywiście w piątek wieczorem.
Czesto zastanawiam się nad tym czy on mnie po prostu nie zdradza. Potrafie wąchać jego ciuchy , nigdy nic nie wyczułam , ale przez to czuję się poprostu beznadziejna i nieatrakcyjna.
Nie wiem już co robić . Moim zdaniem ma on ogromny problem z alkoholem . Nie zna umiaru. Boli mnie to , że zamiast pójść razem nawet na tą dyskotekę on woli iść z kolegami. Kiedyś regularnie sprawdzałam mu telefon jak spał w znalezieniu chociaż by tego czy kogoś ma , nigdy nic nie znalazłam . Dziś mamy środę , a mój ukochany oczywiście siedzi z kumplami w pubie na piwie ..

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: czy są jakieś granice ?

Nie mamy takiego problemu u siebie.
Nawet chciałabym by czasem wyszedł. Ale jest domatorem.
Ja częściej wychodziłam ze znajomymi jak on. Mimo, że to ja się przeprowadziłam do jego rodzinnego miasta.

Dlaczego konkretnie przeszkadza Ci, że nie pyta Cię o zgodę na wyjście?

3 Ostatnio edytowany przez Eleonorka (2016-10-19 17:08:52)

Odp: czy są jakieś granice ?

Hej to ja autorka postu . Nie mogę się zalogować na tamto konto więc odpisuję z tego . Chciałabym , aby się liczył z moim zdaniem , a nie tylko oświadczał mi , że wychodzi . Tak naprawdę ja nawet nie wiem w którym Pubie są . Przecież nie będę go szukać o 3 w nocy po każdym barze w mieście ..Jestem wyrozumiała , ale on się ze mną nie liczy . Nie raz wracałam z pracy , a nie miałam nic do jedzenia bo z kumplami zjadł wszystko z lodówki .Zachowuje się jak egoista , a jest już po trzydziestce. Raz pobił sam siebie chyba zdjął obrączkę i włożył na środkowego palca w domu po pijaku twierdząc , że tak mu założyłam w kościele ..

4

Odp: czy są jakieś granice ?

Czym innym jest pytanie o zgodę na wyjście, a czym innym nieszanowanie partnera/ki.
Moim zdaniem trochę przegięciem by było by dorosły facet prosił Cię o zgodę na wyjście. Nie jest Twoim zwierzątkiem.

Natomiast powinien zachowywać jakieś ogólno przyjęte normy. Sama bym się wkurzyła gdyby mój wyjadł cały zapas w lodówce i nie uprzedził mnie, żebym coś sobie kupiła np. wracając z pracy. Też mieszka w domu, więc powinien o takich sprawach myśleć.

Ale mam wrażenie, że mimo wszystko za bardzo starasz się go kontrolować. Może dlatego tak mało Ci mówi?

5 Ostatnio edytowany przez Eleonorka (2016-10-20 05:58:15)

Odp: czy są jakieś granice ?

Nie o kontrolę tu chodzi , bardziej może  to , że obawiam się zdrady .Jego koledzy są kawalerami . Wiem z pewnych źródeł , że kilku z nich odwiedza agencje . Boje się , że mój maz może robić tak samo . Czuje się przez to beznadziejnie i nieatrakcyjnie.  Chciałabym mieć już dziecko , a z drugiej strony jak mogę je mieć ?Wyobrazam sobie , że będąc w ciazy on będzie wracać pijany o 5 nad ranem bo koledzy .. On twierdzi , że sie dla mnie zmienił bo kiedyś balował codziennie . I co z tego jak ja gdzieś wyjde po 2 godzinach dostaje smsa za ile wrócę , a on jak się upije to czasu nie kontroluje o wszystko mu wolno..wiem to nie jest więzienie , ale czasami mam wrażenie , że przegrywam z kolegami. Mam od jakiegoś czasu duże ciśnienie na dziecko . Mam juz 26 lat , a mój mąż 32 w odpowiedzi na to czy to juz czas uslyszałam , że nie mamy pieniędzy na to . Co jest nie prawdą. Mi się wydaje , że chodzi tu o odpowiedzialność . Koledzy nie mają dzieci to jak on może je mieć ? . Kocham go bo poza tym , że są koledzy itp jest bardzo dobry i troskliwy ,ale jak kumple zadzwonią zachowuje się jak alkoholik , ktory ma ciag jego pijaństwo mnie irytuje . Czasami jak wraca udaje , że spie aby nie kłócić sie po pijaku to słyszę tylko jak gada pod nosem ' jak zwykle nic do jedzenia , ziemniaki i cebula ' to nic , że jest obiad i cala lodówka jedzenia .. Nie raz jak był pijany potrafił powiedzieć że moja matka to wariatka , ojciec sknera a siostra taka i Owaka. Jego rodzina to ideały...Rano oczywiście tego nie pamięta .Kiedyś zrobiłam mu tak samo i nie wrociłam na noc to nawet nie zadzwonił bo wiedział gdzie jestem.. Widzę , że czasami jest mu wstyd ale jego poczucie dumy nie pozwala na słowa przepraszam..Brakuje mi czasami jego bliskości , a on wraca pijany i na nic nie mogę liczyć .. Boje się bo jest on przystojnym mężczyzną , a ja raczej normalna kobietą . Wszyscy z mojego otoczenia uważają , że nie on by Cię nie zdradził widać jak Cie kocha .. Tylko wracanie nad ranem i wyl tel nic mnie nie uspokaja

6

Odp: czy są jakieś granice ?

On ma Cię gdzieś.
Zastanów się,zanim zdecydujesz się na dziecko z kimś takim.Możesz sobie tylko wyobrazić,jak będzie wyglądało Twoje życie,a będzie tylko gorzej.Zwłaszcza jak pojawia się dziecko,to taki facet wie,że może robić co chce,a i tak od niego nie odejdziesz "dla dobra dziecka"
Cały czas przesuwa granicę,bo Cię zna i wie,że zgodzisz się na wszystko.

7

Odp: czy są jakieś granice ?

Raz byłam gotowa się od niego wyprowadzić . Spakowałam swoje rzeczy .To trochę podziałało jak terapia szokowa bo przez długi czas nigdzie nie wychodził , spędzaliśmy razem każdy wolny czas .. I znowu to samo .. Od poczatku wiedziałam , że będzie trudno bo to typ imprezowicza , dusza towarzystwa , ciągle musi cos robić bo mu sie nudzi . Długo był sam przed naszym związkiem . Tylko mnie to niszczy psychicznie , myśl czy mnie zdradza i czy jestem aż taka zła..

8

Odp: czy są jakieś granice ?

A to po co za niego wyszłaś, jak wiedziałaś, że to tym imprezowicza? A ty tego nie akceptujesz, jak on się zachowuje po alkoholu i że ma z nim problem ewidentny. Zmusił cię ktoś do tego ślubu?? Kolejna, która myślała, że facet po ślubie się zmieni....

9

Odp: czy są jakieś granice ?
olaora napisał/a:

A to po co za niego wyszłaś, jak wiedziałaś, że to tym imprezowicza? A ty tego nie akceptujesz, jak on się zachowuje po alkoholu i że ma z nim problem ewidentny. Zmusił cię ktoś do tego ślubu?? Kolejna, która myślała, że facet po ślubie się zmieni....

Moze autorka miala nadzieje ze facet po prostu dorosnie a nie sie zmieni.
Facet ma 32m lata, jest mezem a nadal zachowuje sie jak nastolatek.

Na wszyskto w zyciu jest czas - mam wrazenie ze facet nie dorosl po prostu. Ze jest takim piotrusiem panem - duzym chlopcem.
Wydaje mi sie autorko, ze walka z tym wiele nie zdzialasz - on nie rozumie problemu. Jak sama napisalas malzenstwo to nie wiezienie.
Sprobuj wypracowac jakis kompromis np. weekendy tylko dla was I jeden dzien w tygodniu w ktorym oboje gdzies wychodzicie - nie koniecznie razem - ale nie musisz siedziec w domu gdy jego nie ma.

10

Odp: czy są jakieś granice ?
olaora napisał/a:

A to po co za niego wyszłaś, jak wiedziałaś, że to tym imprezowicza? A ty tego nie akceptujesz, jak on się zachowuje po alkoholu i że ma z nim problem ewidentny. Zmusił cię ktoś do tego ślubu?? Kolejna, która myślała, że facet po ślubie się zmieni....

Nie nikt mnie do tego nie zmusił . Kocham go bardzo .Obydwoje chcieliśmy ślubu i nie liczyłam na to ,że nagle i diametralnie się zmieni . Ale mam nadzieje , że z biegiem czasu dojrzeje do tego , że nie jest już sam i zrozumie , że z kolegami daleko nie zajdzie .

11

Odp: czy są jakieś granice ?
Kasia-Kicia napisał/a:
olaora napisał/a:

A to po co za niego wyszłaś, jak wiedziałaś, że to tym imprezowicza? A ty tego nie akceptujesz, jak on się zachowuje po alkoholu i że ma z nim problem ewidentny. Zmusił cię ktoś do tego ślubu?? Kolejna, która myślała, że facet po ślubie się zmieni....

Moze autorka miala nadzieje ze facet po prostu dorosnie a nie sie zmieni.
Facet ma 32m lata, jest mezem a nadal zachowuje sie jak nastolatek.

Na wszyskto w zyciu jest czas - mam wrazenie ze facet nie dorosl po prostu. Ze jest takim piotrusiem panem - duzym chlopcem.
Wydaje mi sie autorko, ze walka z tym wiele nie zdzialasz - on nie rozumie problemu. Jak sama napisalas malzenstwo to nie wiezienie.
Sprobuj wypracowac jakis kompromis np. weekendy tylko dla was I jeden dzien w tygodniu w ktorym oboje gdzies wychodzicie - nie koniecznie razem - ale nie musisz siedziec w domu gdy jego nie ma.

    To dobry pomysł . Razem owszem wychodzimy do znajomych czy na obiad , ale denerwuje mnie to , że wraca z pracy do domu zje obiad i informuje mnie , że wychodzi bo sie umówił z kumplami .. Jest mi wtedy przykro , że ja wracam z pracy gotuje obiad i sprzatam , a dopiero później zajmuje się ' przyjemnosciami' on jakby nie był nauczony obowiązków . Jego rodzeństwo ma podobnie .. Jego ojciec był kiedyś taki sam jak on z czasem mu przeszło teraz z domu wychodzi jedynie do pracy i do sklepu

12

Odp: czy są jakieś granice ?
Eleonorka napisał/a:
Kasia-Kicia napisał/a:
olaora napisał/a:

A to po co za niego wyszłaś, jak wiedziałaś, że to tym imprezowicza? A ty tego nie akceptujesz, jak on się zachowuje po alkoholu i że ma z nim problem ewidentny. Zmusił cię ktoś do tego ślubu?? Kolejna, która myślała, że facet po ślubie się zmieni....

Moze autorka miala nadzieje ze facet po prostu dorosnie a nie sie zmieni.
Facet ma 32m lata, jest mezem a nadal zachowuje sie jak nastolatek.

Na wszyskto w zyciu jest czas - mam wrazenie ze facet nie dorosl po prostu. Ze jest takim piotrusiem panem - duzym chlopcem.
Wydaje mi sie autorko, ze walka z tym wiele nie zdzialasz - on nie rozumie problemu. Jak sama napisalas malzenstwo to nie wiezienie.
Sprobuj wypracowac jakis kompromis np. weekendy tylko dla was I jeden dzien w tygodniu w ktorym oboje gdzies wychodzicie - nie koniecznie razem - ale nie musisz siedziec w domu gdy jego nie ma.

    To dobry pomysł . Razem owszem wychodzimy do znajomych czy na obiad , ale denerwuje mnie to , że wraca z pracy do domu zje obiad i informuje mnie , że wychodzi bo sie umówił z kumplami .. Jest mi wtedy przykro , że ja wracam z pracy gotuje obiad i sprzatam , a dopiero później zajmuje się ' przyjemnosciami' on jakby nie był nauczony obowiązków . Jego rodzeństwo ma podobnie .. Jego ojciec był kiedyś taki sam jak on z czasem mu przeszło teraz z domu wychodzi jedynie do pracy i do sklepu

Zaproponuj mu, moze raz w tygodniu przygotuje obiad? Cokolwiek - grzanki albo tosty niech zrobi - a Ty w tym czasie mozesz zrobic cos dla siebie, albo po prosu siedziec w kuchni I z nim rozmawiac. Niech wie, ze takie z pozoru proste czynnosci wymagaja czasu I wysilku.

Ja sie nauczylam jednego - facet sie nie domysli ze potrzebujesz pomocy. Oni dzialaja zadaniowo - jak chcesz zeby zrobil zakupy to masz mu dokladnie powiedziec co ma kupic. Jak ma wyrzucic smieci to mu o tym powiedz itd. itp...
Faceci sa niby wrokowcami a zlewu pelnego garow zaden nie zauwazy;)

13 Ostatnio edytowany przez Eleonorka (2016-10-20 12:42:31)

Odp: czy są jakieś granice ?
Kasia-Kicia napisał/a:
Eleonorka napisał/a:
Kasia-Kicia napisał/a:

Moze autorka miala nadzieje ze facet po prostu dorosnie a nie sie zmieni.
Facet ma 32m lata, jest mezem a nadal zachowuje sie jak nastolatek.

Na wszyskto w zyciu jest czas - mam wrazenie ze facet nie dorosl po prostu. Ze jest takim piotrusiem panem - duzym chlopcem.
Wydaje mi sie autorko, ze walka z tym wiele nie zdzialasz - on nie rozumie problemu. Jak sama napisalas malzenstwo to nie wiezienie.
Sprobuj wypracowac jakis kompromis np. weekendy tylko dla was I jeden dzien w tygodniu w ktorym oboje gdzies wychodzicie - nie koniecznie razem - ale nie musisz siedziec w domu gdy jego nie ma.

    To dobry pomysł . Razem owszem wychodzimy do znajomych czy na obiad , ale denerwuje mnie to , że wraca z pracy do domu zje obiad i informuje mnie , że wychodzi bo sie umówił z kumplami .. Jest mi wtedy przykro , że ja wracam z pracy gotuje obiad i sprzatam , a dopiero później zajmuje się ' przyjemnosciami' on jakby nie był nauczony obowiązków . Jego rodzeństwo ma podobnie .. Jego ojciec był kiedyś taki sam jak on z czasem mu przeszło teraz z domu wychodzi jedynie do pracy i do sklepu

Zaproponuj mu, moze raz w tygodniu przygotuje obiad? Cokolwiek - grzanki albo tosty niech zrobi - a Ty w tym czasie mozesz zrobic cos dla siebie, albo po prosu siedziec w kuchni I z nim rozmawiac. Niech wie, ze takie z pozoru proste czynnosci wymagaja czasu I wysilku.

Ja sie nauczylam jednego - facet sie nie domysli ze potrzebujesz pomocy. Oni dzialaja zadaniowo - jak chcesz zeby zrobil zakupy to masz mu dokladnie powiedziec co ma kupic. Jak ma wyrzucic smieci to mu o tym powiedz itd. itp...
Faceci sa niby wrokowcami a zlewu pelnego garow zaden nie zauwazy;)

. On akurat bardzo dobrze gotuje wiec w tygodniu kolacje robi on .Ale to że ja sprzątam , gotuje to on chyba uważa , że nic nie robię . Ostatnio sie wkurzyłam powiedziałam , że nie będę sprzatac skoro on wraca z pracy i ogląda sobie filmy . Wyszłam z domu. Jak wrociłam było posprzatane i ugotowane .. Wystarczą chęci . On chyba uważa , że moja praca jest lżejsza niż jego

14 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2016-10-20 11:39:57)

Odp: czy są jakieś granice ?
Eleonorka napisał/a:

Nie o kontrolę tu chodzi , bardziej może  to , że obawiam się zdrady .

To go do tego nie pchaj. Jeśli ktoś jest dociskany i nie ma przyjemności przebywania z kimś, przez ciągłe pretensję, zacznie mieć na Twoje towarzystwo jeszcze mniejszą ochotę. Pytać o zgodę na wyjście? To nie Twoje dziecko i zwyczajnie może i powinien robić na co ma ochotę. To że wychodzi z kolegami to nie zachowanie nastolatka. To zwyczajne życie. Ludzie to istoty społeczne. Wieczna zabawa odróżnia nas od zwierząt. wink

15

Odp: czy są jakieś granice ?
Miłycham napisał/a:
Eleonorka napisał/a:

Nie o kontrolę tu chodzi , bardziej może  to , że obawiam się zdrady .

To go do tego nie pchaj. Jeśli ktoś jest dociskany i nie ma przyjemności przebywania z kimś, przez ciągłe pretensję, zacznie mieć na Twoje towarzystwo jeszcze mniejszą ochotę. Pytać o zgodę na wyjście? To nie Twoje dziecko i zwyczajnie może i powinien robić na co ma ochotę. To że wychodzi z kolegami to nie zachowanie nastolatka. To zwyczajne życie. Ludzie to istoty społeczne. Wieczna zabawa odróżnia nas od zwierząt. wink

Tylko ja uważam , że pierw są jakieś obowiązki typu , zrób zakupy , posprzataj chcesz idź to idź napisz mi tylko SMS , że jestem z kumplami będę wieczorem . Uważam, że to nie jest trudne a oszczedzi wielu nieporozumień .

16 Ostatnio edytowany przez adiafora (2016-10-20 12:56:34)

Odp: czy są jakieś granice ?
Miłycham napisał/a:
Eleonorka napisał/a:

Nie o kontrolę tu chodzi , bardziej może  to , że obawiam się zdrady .

To go do tego nie pchaj. Jeśli ktoś jest dociskany i nie ma przyjemności przebywania z kimś, przez ciągłe pretensję, zacznie mieć na Twoje towarzystwo jeszcze mniejszą ochotę. Pytać o zgodę na wyjście? To nie Twoje dziecko i zwyczajnie może i powinien robić na co ma ochotę. To że wychodzi z kolegami to nie zachowanie nastolatka. To zwyczajne życie. Ludzie to istoty społeczne. Wieczna zabawa odróżnia nas od zwierząt. wink

ha, ha, ha, dobre smile normalne zycie ale dla tzw. wiecznych kawalerow, ktorzy nawet po slubie zachowuja sie, jakby byli dalej singlami. W normalnym malzenstwie nie ma czegos takiego, ze maz wloczy sie z kolegami nocami po klubach i wraca zalany nad ranem a biedna zona nie wie gdzie, nie wie z kim, nie wie nic, bo pan i wladca "moze i powinien robic na co ma ochote". Tak moga myslec tylko ludzie nieodpowiedzialni i niedorosli do malzenstwa ani w ogole zwiazku. Gdy jest sie razem to trzeba brac pod uwage MY a nie tylko JA i liczyc sie ze zdaniem i uczuciami najblizszej osoby. Jak gosc tak bardzo ceni sobie imprezowe zycie z kolezkami  to po co sie zenil?
Ja mojemu mezowi nie zabraniam wychodzic z kolegami, ale zawsze wiem, z kim wychodzi, gdzie i kiedy wroci. I nie wynika to z zadnej kontroli, ale wzajemnego szacunku i troski. Ja sie nie denerwuje, wiedzac gdzie jest i on tez jest spokojny wiedzac, ze ja nie siedze zdenerwowana, myslac, co sie z nim dzieje i dlaczego nie odbiera telefonu.
I przede wszystkim takie wyjscia nie odbywaja sie kosztem zaniedbywania rodziny czy domu. Ani nie wraca upity tak, ze potem nie pamieta, co robil.

17

Odp: czy są jakieś granice ?

Hahahaha, koleś to raczej podobny chłopak do mnie. Czasami zastanawiam się po co mi  byłaby żona? No posprzątać i ugotować mogłaby big_smile ale też blokowała by moje zamiary a więc w sumie "korzyści i straty" pewnie równoważyły by się, no może korzyści były by deko na plusie bo wiadomo - są jeszcze figle w łóżku dostępne ^^ ale czy dla tej stałej możliwości "szarpanie się " z żoną to dobre wyjście? 
Co do towarzystwa i ewentualnej zdrady to jak ma kumpli kawalerów to mogą się "tam" dziać różne rzeczy ale to tylko od jego zasad zależy czy będzie korzystał w równym stopniu z życia jak jego ziomkowie. Równie dobrze jakby chciał cię zdradzić to by poszedł sam i to zrobił, nawet lepiej bo świadków nie było by. Jak on jest takim imprezowiczem i ma taką ekipę to możesz też zadać sobie pytanie czy on też nie stosuje podczas tych spotkań innych używek, bo alkohol to ta najbardziej popularna ale też są inne.

Ja generalnie uważam, że nikogo nie da się przywiązać do kaloryfera i musi czasami wyjść i spotkać się ze swoimi ale w tym przypadku biorąc pod uwagę, że ma żonę to uważam jednak, że facet deko przesadza. W końcu decydował się na wspólne życie to powinien lepiej do tego podchodzić a nie, że cały czas bal.

18

Odp: czy są jakieś granice ?
On-WuWuA-83 napisał/a:

Hahahaha, koleś to raczej podobny chłopak do mnie. Czasami zastanawiam się po co mi  byłaby żona? No posprzątać i ugotować mogłaby big_smile ale też blokowała by moje zamiary a więc w sumie "korzyści i straty" pewnie równoważyły by się, no może korzyści były by deko na plusie bo wiadomo - są jeszcze figle w łóżku dostępne ^^ ale czy dla tej stałej możliwości "szarpanie się " z żoną to dobre wyjście? 
Co do towarzystwa i ewentualnej zdrady to jak ma kumpli kawalerów to mogą się "tam" dziać różne rzeczy ale to tylko od jego zasad zależy czy będzie korzystał w równym stopniu z życia jak jego ziomkowie. Równie dobrze jakby chciał cię zdradzić to by poszedł sam i to zrobił, nawet lepiej bo świadków nie było by. Jak on jest takim imprezowiczem i ma taką ekipę to możesz też zadać sobie pytanie czy on też nie stosuje podczas tych spotkań innych używek, bo alkohol to ta najbardziej popularna ale też są inne.

Ja generalnie uważam, że nikogo nie da się przywiązać do kaloryfera i musi czasami wyjść i spotkać się ze swoimi ale w tym przypadku biorąc pod uwagę, że ma żonę to uważam jednak, że facet deko przesadza. W końcu decydował się na wspólne życie to powinien lepiej do tego podchodzić a nie, że cały czas bal.

. Akurat narkotyki nie wchodzą w gre wiem , że tylko pije . Ja nie mam nic przeciwko wyjścia sama mam koleżanki , ale nikogo w ten sposób nie ranie . Wystarczy liczyć sie z druga osoba ,która podobno się kocha .. Już nie jest sam.

19 Ostatnio edytowany przez Peter_35 (2016-10-20 21:49:22)

Odp: czy są jakieś granice ?

To od jutra wychodź ze swoimi koleżankami do pubu. Zachowuj się tak jak on. Nie musisz robić złośliwie ale normalnie. Niech poczuje zagrożenie. Jeżeli nie zareaguje to znaczy,że nie jesteś dla niego ważna.

20

Odp: czy są jakieś granice ?
On-WuWuA-83 napisał/a:

Hahahaha, koleś to raczej podobny chłopak do mnie. Czasami zastanawiam się po co mi  byłaby żona? No posprzątać i ugotować mogłaby big_smile ale też blokowała by moje zamiary a więc w sumie "korzyści i straty" pewnie równoważyły by się, no może korzyści były by deko na plusie bo wiadomo - są jeszcze figle w łóżku dostępne ^^ ale czy dla tej stałej możliwości "szarpanie się " z żoną to dobre wyjście?

Jeśli patrzysz na związek jak na szarpanie się to współczuję światopoglądu i (pewnie) doświadczeń. Są jeszcze ludzie, którzy chcą mieć w partnerze przyjaciela, towarzysza, kogoś z kim mogą rozwijać pasje i zainteresowania, robić razem fajne rzeczy, rozmawiać, dzielić się - przeżyciami, obserwacjami itd. Dlaczego w tylu związkach źle się dzieje i ludzie albo męczą się z sobą latami, albo w końcu po latach męczarni się rozstają? Bo wiele związków to powierzchowne, płytkie relacje, które przez jakiś czas spaja pożądanie, ale kiedy ono zaczyna przygasać i nie jest już takie jak kilka lat temu, na początku to niespodziewanie okazuje się, że tych ludzi właściwie nic nie łączy, że oni nawet siebie nie lubią za bardzo. Właśnie, ludzie za rzadko lubią swoich partnerów, bo nie chodzi tylko o to, żeby się kochać, ale i lubić...

21

Odp: czy są jakieś granice ?
podobno_zuzanna napisał/a:

bo nie chodzi tylko o to, żeby się kochać, ale i lubić...

Hmm,a można kogoś kochać,a nie lubić?
Pytam poważnie,bo wydawało mi się,że kochanie,to jakby "wyższe uczucie"

22

Odp: czy są jakieś granice ?

Moim zdaniem bardzo często tak jest. Np. w rodzinie. Ale w związkach też. Kochamy partnerów, bo dzieci, bo tyle lat razem spędzonych, wspomnienia, przyzwyczajenie, dobry seks. Pytanie, czy cenimy i lubimy ich też jako ludzi, po prostu. Czy oprócz więzów krwi i wspólnego domu coś nas jeszcze łączy. Wyobraź sobie, że spotykasz taką osobę jak Twoja matka czy wieloletnia żona, nic Cię z nimi nie łączy. Poczułbyś sympatię do nich, miałbyś ochotę poznać je lepiej, miałbyś o nich dobre zdanie, uważałbyś, że są dobrymi, mądrymi ludźmi? A jak często męczymy się z rodziną, nasi rodzice nas dobijają, no ale przecież ich kochamy, bo to rodzice. Kochamy, ale nie lubimy.

23 Ostatnio edytowany przez josz (2016-10-21 21:30:01)

Odp: czy są jakieś granice ?

Eleonorka, kilka razy powtarzałaś, jak bardzo go kochasz, jednocześnie wyszłaś za niego za mąż, znając jego upodobania do imprez. Niestety, byłaś naiwna, sądząc, że małżeństwo cokolwiek zmieni. On się raczej nie zmieni, a jeśli nawet, to na krótko (zresztą już to przerabiałaś), będzie nieszczęśliwy, będzie czuł się ograniczany, no i ten obciach przed kumplami...
Najbardziej niepokojące jest to, że on za dużo pije, no i te dyskoteki...hmm, przecież on tam nie siedzi do 5 rano nad kuflem piwa, tylko baluje z innymi kobitami, szkoda, że nie z Tobą.
Wyjścia na piwo z kolegami, odpuść (byle nie za często, ale i tak nie masz na to wpływu) i w żadnym wypadku nie dobijaj się do niego. Nie martw się, żadna krzywda mu się nie dzieje, więc nie pisz i nie dzwoń.
Uważam, że jesteś w trudnej sytuacji, dziecko w takim układzie to duże ryzyko. Masz jeszcze czas, tylko co to zmienia? Dopóki on się nie zmieni (marne szanse) zawsze będziesz żyła w niepewności i czuła się samotna w tym związku. Przecież i tak go nie zostawisz, będziesz się tak  męczyła i albo całkowicie zepsuje się między Wami, albo on cokolwiek zrozumie i zmieni się.
Tymczasem spróbuj zachowywać się podobnie jak on, wychodź,  baw się, nie odbieraj od  niego telefonów. Może Twój mąż pokusi się o jakąś refleksje, gdy znajdzie się w podobnej  jak Ty, sytuacji.

24

Odp: czy są jakieś granice ?

Tutaj muszę dodać swój niechlubny komentarz ale jak to czytam to mnie skręca by coś napisać. Mój znajomy facet 36lat obecnie żona od prawie 10 lat i 4letnie dziecko. Wieczny kawaler. Dwa lata w Madrycie sam bez żóny i dziecka, dwa lata w Polsce dzień w dzień chlanie z kumplami kawalerami, po dwóch latach kolejny wyjazd samotny. Kto go zna wie jak traktuje żone jak dzowni odrzuca jak wypije przeklina a kobieta sama do niego ciągnie i przeprasza, bo myśli że się zmieni. Mężczyźni się tak łatwo nie zmieniają jeśli jest im wygodnie w takiej konfiguracji. Nawet w przypadku gdy wchodzą uczucia w grę powinno się spojrzeć w lustro na sama siebie i zadać pytanie ile jesteśmy w stanie poświęcic dla takich ludzi.

25

Odp: czy są jakieś granice ?

Źle świadczy o nim kłamstwo i ignorowanie Twoich potrzeb (olewka, że chcesz z nim pobyć; koledzy ważniejsi). Wzięłabym go na rozmowę i zastanowiła czy przypadkiem nie stoję na ntym miejscu w jego hierarchii.
A u mnie jest tak, że gdy ja chcę gdzieś wyjść, informuję go nieco wcześniej, ale INFORMUJĘ, a nie pytam, bo ja wychodzę rzadziej. Gdy on planuje wyjście, dowiaduję się o tym wcześniej lub tego samego dnia i pada lub nie pada (w zależności od jego ochoty na wyjście razem ze mną do znajomych) pytanie czy chcę z nim iść. Czasami pyta mnie czy nie będę zła, jeśli wyjdzie, ale to nie jest prośba o zgodę na wyjście. Oczywiście jeśli mi nie pasuje, bo mam średni humor obiecuje mi, że jak wróci to mnie wymizia. Gdy miałam naprawdę zły dzień, coś się ze mną dzieje złego, to on odwołuje, ale tak się zdarzyło ze trzy razy.

26

Odp: czy są jakieś granice ?

Związek to chyba polega na wspólnym zaufaniu i zrozumieniu własnych potrzeb. Jeśli jedna ze stron tego nie rozumie to chyba oznacza że nie jest gotowa na związek. Bycie w takiej relacji dopóki nie ma się dziecka może i jest ok ale kiedy pojawia się ktoś nowy to wyobraź sobie jaki nakład pracy musisz włożyć w wychowanie dziecka, dbanie o dom i inne sprawy a Twój facet ma to w dupie tylko lata z kolegami po klubach. Równowaga niestety musi zostać, bo szalka to Ciebie sćiągnie w dół a on będzie na szczycie.

27

Odp: czy są jakieś granice ?
juliam25 napisał/a:

Kochane netkobietki czy w waszych związkach też istnieje ten problem tzn koledzy waszego partnera ?
Mój mąż przynajmniej 2 razy w tygodniu wychodzi ze swoimi kumplami , którzy są kawalerami na piwo oczywiście nie pyta mnie o zdanie tylko oznajmia mi , że wychodzi.
Nie miałabym nic przeciwko gdyby nie to , że zdaża mu się nie odebrać odemnie telefonu ,albo po prostu go wyłaczyć.
Sama lubie wyjść czasami z koleżankami , ale nigdy nie zdażyło mi się wrócić o 5 rano zalanej w trupa z 'bransoletką' z nazwą dyskoteki na , której był i w oczy sie wypiera , że go tam nie było ..
Idealnym momentem do wyjścia z domu mojego męża jest fakt , że jestem w pracy na drugą zmianę i odbywa się to oczywiście w piątek wieczorem.
Czesto zastanawiam się nad tym czy on mnie po prostu nie zdradza. Potrafie wąchać jego ciuchy , nigdy nic nie wyczułam , ale przez to czuję się poprostu beznadziejna i nieatrakcyjna.
Nie wiem już co robić . Moim zdaniem ma on ogromny problem z alkoholem . Nie zna umiaru. Boli mnie to , że zamiast pójść razem nawet na tą dyskotekę on woli iść z kolegami. Kiedyś regularnie sprawdzałam mu telefon jak spał w znalezieniu chociaż by tego czy kogoś ma , nigdy nic nie znalazłam . Dziś mamy środę , a mój ukochany oczywiście siedzi z kumplami w pubie na piwie ..

źle to wygląda, twój facet gdyby miał wybór: Ciebie lub kolegów
kogo by wybrał?
nie twierdzę że koledzy są źli, ale widocznie jeszcze nie myślą o stabilizacji

28

Odp: czy są jakieś granice ?
Eleonorka napisał/a:

Raz byłam gotowa się od niego wyprowadzić . Spakowałam swoje rzeczy .To trochę podziałało jak terapia szokowa bo przez długi czas nigdzie nie wychodził , spędzaliśmy razem każdy wolny czas .. I znowu to samo .. Od poczatku wiedziałam , że będzie trudno bo to typ imprezowicza , dusza towarzystwa , ciągle musi cos robić bo mu sie nudzi . Długo był sam przed naszym związkiem . Tylko mnie to niszczy psychicznie , myśl czy mnie zdradza i czy jestem aż taka zła..

Ty go nie strasz wyprowadzką, ty się wyprowadź i to jak najszybciej, dopóki nie masz z nim dzieci. Młoda jeszcze jesteś ułożysz sobie życie z porządnym facetem, tylko wcześniej idź  i to jak najszybciej (zanim całkiem zafajdasz sobie życie) na terapię dla współuzależnionych, bo w innym przypadku znowu zafundujesz sobie życie z kimś takim jak twój aktualny mąż.

29

Odp: czy są jakieś granice ?
Eleonorka napisał/a:

Tylko ja uważam , że pierw są jakieś obowiązki typu , zrób zakupy , posprzataj chcesz idź to idź napisz mi tylko SMS , że jestem z kumplami będę wieczorem . Uważam, że to nie jest trudne a oszczedzi wielu nieporozumień .

Problemem tutaj nie są więc wyjścia, a co innego.

30 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2016-10-22 23:21:26)

Odp: czy są jakieś granice ?
adiaphora napisał/a:

ha, ha, ha, dobre smile normalne zycie ale dla tzw. wiecznych kawalerow, ktorzy nawet po slubie zachowuja sie, jakby byli dalej singlami. W normalnym malzenstwie nie ma czegos takiego, ze maz wloczy sie z kolegami nocami po klubach i wraca zalany nad ranem a biedna zona nie wie gdzie, nie wie z kim, nie wie nic, bo pan i wladca "moze i powinien robic na co ma ochote.

To po prostu Twoje wyobrażenia czegoś. Ile ludzi tyle różnych relacji. Bardzo negatywnie oceniasz ludzi. Zdania typu "Pan i władca" świadczą jedynie o tym jak przypisujesz ludziom nie tylko zachowania, ale i postawę, myśli. Wydaje się, że mocno ruszyłaś wyobraźnią, by nadać powyższemu zdaniu większą moc. Ale czy to się tyczy powyższej sytuacji?

adiaphora napisał/a:

Jak gosc tak bardzo ceni sobie imprezowe zycie z kolezkami  to po co sie zenil?

Skąd mam wiedzieć, dlaczego ktoś kogo na oczy nie wiedziałem wszedł w związek? wink

adiaphora napisał/a:

Ja mojemu mezowi nie zabraniam wychodzic z kolegami, ale zawsze wiem, z kim wychodzi, gdzie i kiedy wroci. I nie wynika to z zadnej kontroli, ale wzajemnego szacunku i troski. Ja sie nie denerwuje, wiedzac gdzie jest i on tez jest spokojny wiedzac, ze ja nie siedze zdenerwowana, myslac, co sie z nim dzieje i dlaczego nie odbiera telefonu.

Ja, ja, ja... rozumiesz? Twój związek, Ty i twój mąż nie jest niczego wyznacznikiem, ani standardem. Opisujesz tutaj jedynie swoją relację. Jakiś jej wycinek. Ktoś zobaczy jak się o jakąś głupotę kłócicie i wstawi podobny komentarz. Ja to bym o taki coś to nigdy... Tak tutaj wszystko wygląda. Problem autorki jest inny. Co zrobić, gdy w jej związku jest coś co jej nie odpowiada. Nie Tobie, mi czy innym oraz jak to załatwić. Jak zacząć z chłopem temat, jak poprawić relację, a jak się nie da to czy skończyć związek czy pewne rzeczy akceptować. Ostatecznie o to się wszystko rozbija.

Posty [ 30 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » czy są jakieś granice ?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024