Po lekturze kilku wątków, jakie w ostatnim czasie miałam możliwośc przeczytać na naszym forum, zdecydowałam się poruszyć temat ludzi dotkniętych chorobą/zaburzeniem o podłożu psychicznym albo też niepelnosprawnością fizyczną i ich relacji z otoczeniem.
Pojawiły się na przykład stwierdzenia typu "ja też mam prawo do miłości, a skoro moja choroba jest niewidoczna, a stanowi dla kogoś przeszkodę, to się do niej nie przyznam dopóki on/ona się nie zakocha" albo "szukam osób z chorobą taką jak moja, bo boję się braku zrozumienia i wynikających z tego krzywd wyrządzonych przez osoby zdrowe".
W tym miejscu pojawiły mi się dwa wyjściowe w tej dyskusji pytania:
Jak sądzicie - czy człowiek chory w imię własnego szczęścia ma prawo do ukrywania przed potencjalnym partnerem/partnerką swojej choroby?
I drugie - czy zdrowsze dla zbudowania pozytywnej relacji jest szukanie partnera/znajomych wśród osób z tym samym lub podobnym problemem, jaki nas dotyka, czy jednak warto szukać osób zdrowych, które po zaakceptowaniu nas takimi jacy jesteśmy, tchną w nasze życie nową jakość? A może jest to sprawa zdecydowanie indywidualna?