Cześć wszystkim. Zaraz stuknie mi 19 lat. Wiem, ze takich tematów jest tu multum, ale żaden z nich nie pomógł mi rozwiązać problemu.Zacznę od tego, że od października wyjechałem na studia oddalone o 100 km od mojego miejsca zamieszkania. Sądziłem, że uda mi się tu coś ze sobą zmienić, ale jest to samo. Przez swoją szpetną twarz moja samoocena sięga dna, a nieśmiałość jest na poziomie max. Trudność sprawia mi nawet zapytanie o coś Pani w sklepie, a o relacjach z kobietami nawet nie wspomnę. Czuję, ze życie przelatuje mi przed oczyma. Były takie dni kiedy myślałem nawet o samobójstwie. A to tylko przez moją twarz. Charakter mam super, nawet słyszałem to od kilku dziewczyn, ubieram się chyba modnie (Cropp, House, H&M), zęby mam w miarę proste (nosiłem aparat przez 3 lata), ale tylko ta twarz jest przeszkodą. Kontakt z kobietami miałem od zawsze, bo chodziłem do liceum, gdzie w klasie było 20 kobiet i 7 chłopaków, a teraz na studiach 80% to kobiety na kierunku. Tylko problem jest w tym, że żadna nawet nie zwróci na mnie uwagi, a jak się patrzy to wydaję mi się, że drwi ze mnie i mojego wyglądu, dlatego nawet nie potrafię utrzymać kontaktu wzrokowego przez minimum 3 sekundy. Używam dobrych perfum, można ze mną pogadać, mam pasję, super poczucie humoru (przez całe życie wszyscy uważali mnie za najlepszego "śmieszka"), chodzę na siłownie, gram w różne gry (nożna, siatka, tenis), lubię też potańczyć, służę do mszy w Kościele (taki do tańca i do różańca), wypić i zapalić też okazyjnie lubię. Brakuje mi chyba tylko niestety twarzy, która ma kolosalne znaczenie (i nie mówcie, że nie), bo gdy nie mam urodziwej twarzy, to nawet charakterem nie nadrobię (lata doświadczeń). Przez tę twarz niska samoocena i nieśmiałość hamują moje możliwości i chęć do życia. Od 2 lat, gdy większość znajomych się z kimś spotyka lub kogoś ma ja nadal pozostaje sam jak palec, do doprowadza czasami do płaczu, że nie ze swojej winy tak mam, tylko przez to jaki się urodziłem. Na szczęście trzymam to w środku i nie widać mojego załamania na zewnątrz, lecz dusze to w sobie i nie wiem czy tak pociągnę długo, bo straciłem już wiarę, że uda mi się kogoś poznać. Do psychiatry nie chcę iść, po 1. się wstydzę z kimś obcym rozmawiać o takich problemach a po 2. wątpię, że mi pomoże. Zatem co może pomóc? Chirurgia plastyczna, czy już tylko sznur i gałąź?
A co dokładnie jest nie tak z twoją twarzą?
Masz rację, wygląd nie jest bez znaczenia. Natomiast bardzo często problem następczy (nieśmiałość, skrzywiony obraz samego siebie i tego jak jest się odbieranym, doszukiwanie się wszędzie drwiny i złej woli innych) przerasta problem pierwotny (brak urody).
Mam odstające uszy i duży nos. Poza tym mam też duża wadę wzroku.
Moim zdaniem nie musisz być przypadkiem beznadziejnym.
Po pierwsze, w zasadzie wszystkie Twoje defekty są do zamaskowania/poprawienia. Np. jeśli wada wzroku jest operacyjna, to może warto zacząć szukać dobrego lekarza, który to zoperuje? To wcale nie musi być prywatnie, za pieniądze - oczywiście znalezienie kogoś państwowo i poczekanie w kolejce na operację może potrwać sporo - tym bardziej uważam, że im szybciej się zabierzesz za szukanie, tym lepiej.
Za to póki co dobrze dobrane oprawki mogą optycznie zmniejszyć nos, a odpowiednia fryzura może schować uszy.
Po drugie, wizualne wady to nie wszysko. Jeśli masz niskie poczucie własnej wartości, kompleksy i jesteś nieśmiały - to póki tego nie pokonasz, dziewczyny nie znajdziesz. Nawet jak przełamiesz lęk przed zagadaniem, wciąż możesz zupełnie nieświadomie wchodzić w kontaktach z dziewczynami w rolę kumpla-śmieszka, bo jest znajoma.
Także tutaj potrzeba dwutorowej pracy - z jednej strony poprawa wyglądu, z drugiej przestawienie myślenia. Póki będziesz sobie wmawiał, że każda laska drwi z twojego wyglądu, to z żadną nawet nie pogadasz.
5 2016-10-16 14:40:40 Ostatnio edytowany przez adiafora (2016-10-16 14:41:12)
odstające uszy i duży nos możesz skorygować u chirurga plastyka, nie wiem jak z wadą, ale może też się da, jak napisała ruda. To już Ty wiesz.
Na ogół zawsze można coś zmienić. A jak myślisz, że nic nie możesz już zmienić to... zmień myślenie.
Odstajace uszy to nie brzydka twarz... Z nosem juz moze byc problem.
Tylko że... jezeli ty masz problem z zagadaniem w sklepie do ekspedientki, to to naprawdę nie jest kwestia wygladu.
Zamiast od chirurgii zacznij od psychoterapii
7 2016-10-16 16:22:15 Ostatnio edytowany przez Anonim114 (2016-10-16 16:25:07)
Niestety nie mam tyle pieniędzy, by skorygować uszy (około 3000zł) czy wadę wzroku (6000zł)..
Ciekawskim mogę podesłać zdjecie na priv.
No to może warto by zorganizować sobie jakąś pracę, choćby dorywczą, i zacząć zbierać? Jak mój brat potrzebował porządny laptop do inżynieryjnych obliczeń, to 3 miesiące dźwigał cegły i machał łopatą na budowie. Nie widzę powodu, dlaczego w twoim wypadku miałoby być inaczej - nie że koniecznie budowa, ale skoro czegoś chcesz, a cię na to nie stać, to może należy zastanowić się nad zdobyciem tej kasy. 3000 to nie są niebotyczne pieniądze, na które trzeba charować pół życia. Można powoli odkładać po trochu i w końcu uzbierasz.
Plus - zwróć uwagę na to, co napisała Iceni.
9 2016-10-16 16:44:12 Ostatnio edytowany przez adiafora (2016-10-16 16:45:01)
Niestety nie mam tyle pieniędzy, by skorygować uszy (około 3000zł) czy wadę wzroku (6000zł)..
Ciekawskim mogę podesłać zdjecie na priv.
co to za wymówka? Pojdziesz do pracy, to będziesz odkładał, albo weźmiesz pożyczkę. 3000 to naprawdę nie jest dzisiaj majątek. Mniej więcej tyle kosztuje aparat ortodontyczny. I niektórzy też oszczędzają, żeby potem cieszyć się ładnym, prostym zgryzem. Kwestia podejścia i wyboru. Jedni chodzą z krzywymi zębami i wstydza się uśmiechać, inni wolą zmienić to, co można i żyć bez kompleksów.
10 2016-10-16 17:26:02 Ostatnio edytowany przez doro1 (2016-10-16 17:33:50)
Pewnie wyolbrzymiasz i chyba naprawde brzydkiej osoby nie widziales,
swoja droga sa tez takie ludki ktore twierdza,ze jak ktos ma jakas wdoczna niedoskonalosc, to juz jest "brzydkim czlowiekiem"...
Powiedz Ty mi... Gdyby kazdy czlowiek mialby taki sam nos,to bylo by fajnie?
Fajnie by bylo gdyby na swiecie byly tylko tak samo wygladajace drzewa,kwiaty,zwierzeta ?
Co do kobiet to pewnie je odstraszasz swoim sposobem bycia...
Anonim114 napisał/a:Niestety nie mam tyle pieniędzy, by skorygować uszy (około 3000zł) czy wadę wzroku (6000zł)..
Ciekawskim mogę podesłać zdjecie na priv.co to za wymówka? Pojdziesz do pracy, to będziesz odkładał, albo weźmiesz pożyczkę. 3000 to naprawdę nie jest dzisiaj majątek. Mniej więcej tyle kosztuje aparat ortodontyczny. I niektórzy też oszczędzają, żeby potem cieszyć się ładnym, prostym zgryzem. Kwestia podejścia i wyboru. Jedni chodzą z krzywymi zębami i wstydza się uśmiechać, inni wolą zmienić to, co można i żyć bez kompleksów.
Wiem, bo sam na aparat wydałem ponad 10 tysięcy..
Co do kobiet to pewnie je odstraszasz swoim sposobem bycia... sad
Sposobem bycia? Potrafiłem rozbawić całą klase bardzo często na lekcjach czy jakichś wypadach. Mam pasję, uprawiam różne sporty i w ogóle. Tu nie chodzi raczej o sposób bycia.. gdyby to było takie proste..
Jak chcesz, to możesz przesłać mi, nie jestem zawodową stylistką, ale mogę spróbować coś doradzić. Bo jestem bardzo wyczulona na detale, czasem nawet drobiazg we fryzurze czy ubiorze może diametralnie zmienić wrażenie ogólne.
Jak chcesz, to możesz przesłać mi, nie jestem zawodową stylistką, ale mogę spróbować coś doradzić. Bo jestem bardzo wyczulona na detale, czasem nawet drobiazg we fryzurze czy ubiorze może diametralnie zmienić wrażenie ogólne.
Mi też mogłabyś coś doradzić???
Anonimie - sposób bycia, który sprawdza się w relacjach z kumplami czy koleżankami, to nie jest sposób bycia, który inspiruje romantyczne uniesienia. I nie chodzi o to, że kobiety lubią drani (nie wszystkie). Chodzi raczej o to, że na samym poczuciu humoru i uprawianiu sportów związku nie zbudujesz. To są świetne cechy, ale jednak ważna jest też umiejętność flirtu, podejście do podrywu na luzie (a nadmiar żartów jest często odbierany jako maskowanie niepewności i nieśmiałości).
Im bardziej piszesz o swoim zachowaniu, tym bardziej mam wrażenie, że zachowujesz się jak taki kawalarz w grupie, z którym fajnie jest się pośmiać, ale to taka typowo kumpelska relacja, całkiem wyzuta z romantycznego potencjału.
Sama zmiana wyglądu Twoich problemów nie rozwiąże, choć usunięcie powodów Twoich kompleksów powinno choć trochę dodać ci pewności.
Anonimie - sposób bycia, który sprawdza się w relacjach z kumplami czy koleżankami, to nie jest sposób bycia, który inspiruje romantyczne uniesienia. I nie chodzi o to, że kobiety lubią drani (nie wszystkie). Chodzi raczej o to, że na samym poczuciu humoru i uprawianiu sportów związku nie zbudujesz. To są świetne cechy, ale jednak ważna jest też umiejętność flirtu, podejście do podrywu na luzie (a nadmiar żartów jest często odbierany jako maskowanie niepewności i nieśmiałości).
Im bardziej piszesz o swoim zachowaniu, tym bardziej mam wrażenie, że zachowujesz się jak taki kawalarz w grupie, z którym fajnie jest się pośmiać, ale to taka typowo kumpelska relacja, całkiem wyzuta z romantycznego potencjału.
Sama zmiana wyglądu Twoich problemów nie rozwiąże, choć usunięcie powodów Twoich kompleksów powinno choć trochę dodać ci pewności.
Od razu mówię, że nie jestem tzw. "męską ci*ą". Lubie wypić, dobrze się pobawić, charakteru też nie mam jakiegoś maminsynka, potrafię o siebie zadbać, mam 180 cm wzrostu, teraz dzięki siłowni przytyłem około 10 kg w kilka miesięcy, więc całkowitym wieszakiem juz nie jestem (a byłem). Nawet od kilku miesiecy zapuściłem brodę i dużo osób mówi, że mi pasuje. Masz arcję, jestem uznawany za takiego kawalarza w grupie, ale na razie nie potrafię spoważnieć, próbowałem, ale tak już mam.
problem to nie jest twoja twarz autorze, ani to co robisz w wolnym czasie ani nic z tych rzeczy.
panie i panowie piszecie jakies glupoty, żeby zbierał na operacje to sobie skoryguje twarz i wtedy dziewczyny 10/10 beda do niego walic drzwiami i oknami?
Możesz se zrobić 10 operacji i nic to nie da.
Bo według mnie twój problem leży w głowie a nie w wyglądzie.
masz 19 lat i lata doświadczenia? bicz plis
przestań się tym przejmować, bo masz DOPIERO 19 lat i całe życie przed tobą i szkoda marnować życie na przejmowanie się tym że ta albo tamta sie na ciebie nie patrzy.
miej to w dupie, nie patrzą bo być może mają chłopaka już, albo mokro im się robi na widok kogoś innego. A może są nieśmiałe i boją się zagadać. A może podświadomie dajesz po sobie poznać, że nie czujesz sie na siłach a dziewczyny to wyłapują i czują bijącą od ciebie "negatywną energię".
O ile nie jesteś boskim alvaro o twarzy enrique to nie licz na to, że dziewczyny będą cię podrywać, bo takie rzeczy dzieją się na filmach, a w realnym świecie nie.
panie i panowie piszecie jakies glupoty, żeby zbierał na operacje to sobie skoryguje twarz i wtedy dziewczyny 10/10 beda do niego walic drzwiami i oknami?
A niby gdzie ktoś pisze coś takiego? Nikt mu tu bajek nie wciska, że poprawi urodę i modelki przypuszczą na niego zmasowany szturm. Więcej, ludzie wyraźnie piszą, że sama poprawa wyglądu nie jest cudownym rozwiązaniem jego problemu.
Z kompleksami jest tak, że można albo zaakceptować pewne wady, albo spróbować je usunąć. Jeśli Autor jest w stanie zaakceptować swoje uszy, nos i wadę wzroku (choć to ostatnie to nie tylko problem estetyczny, ale i zdrowotny) to super - nikt go do operacji nie zmusza. Ale jeśli ma całe życie wmawiać sobie, że jest bez szans, bo jest brzydki - to można skorzystać z dostępnych środków i zmienić ten stan rzeczy. Decyzja należy do niego.
Autorze, ja nie twierdzę, że jesteś ciapą. Twierdzę - co sam przyznajesz - że jesteś klasowym komikiem. I - teraz to już tylko moje domysły - uważam, że w ten sposób maskujesz swoją nieśmiałość i niskie poczucie wartości. Uważasz, że tylko w roli dowcipnisia jesteś w stanie zaistnieć, bo poważnie nikt cię nie potraktuje. Może wręcz, że niczego prócz dowcipów, rówieśnicy od Ciebie nie chcą. A jednocześnie jestem pewna, że masz do zaoferowania dużo więcej, że pod tą maską śmieszka siedzi facet z własnym zdaniem i własną opinią, z potrzebami i oczekiwaniami, który jest przekonany, że przez braki w urodzie nikt go nie potraktuje poważnie - chociażby jako kandydata na chłopaka. I żeby było jasne - jestem pewna, że nie udajesz kawalarza. To jest szczery kawałek Ciebie, coś, w czym jesteś dobry i co lubisz. Ale myślę, że to tylko jeden z kawałków.
Tylko widzisz, nawet jak sobie to i owo poprawisz (operacją czy fryzurą i innymi trikami), to nie zmieni twojego zachowania. Nie chodzi o to, że musisz spoważnieć (to mi się kojarzy ze zmianą o 180 stopni, w typ sztywnego księgowego), chodzi o to byś uwierzył, że zasługujesz na to, by inni traktowali cię serio. To jest subtelna różnica, ale jednak znacząca. Póki nie akceptujesz siebie jako całości (osobowość + wygląd) nic się w twojej matrymonialnej sytuacji nie zmieni.
To, jaką drogą chcesz dojść do akceptowania siebie, to już jest twój wybór.
zadnazemniekobieta napisał/a:panie i panowie piszecie jakies glupoty, żeby zbierał na operacje to sobie skoryguje twarz i wtedy dziewczyny 10/10 beda do niego walic drzwiami i oknami?
Autorze, ja nie twierdzę, że jesteś ciapą. Twierdzę - co sam przyznajesz - że jesteś klasowym komikiem. I - teraz to już tylko moje domysły - uważam, że w ten sposób maskujesz swoją nieśmiałość i niskie poczucie wartości. Uważasz, że tylko w roli dowcipnisia jesteś w stanie zaistnieć, bo poważnie nikt cię nie potraktuje. Może wręcz, że niczego prócz dowcipów, rówieśnicy od Ciebie nie chcą. A jednocześnie jestem pewna, że masz do zaoferowania dużo więcej, że pod tą maską śmieszka siedzi facet z własnym zdaniem i własną opinią, z potrzebami i oczekiwaniami, który jest przekonany, że przez braki w urodzie nikt go nie potraktuje poważnie - chociażby jako kandydata na chłopaka. I żeby było jasne - jestem pewna, że nie udajesz kawalarza. To jest szczery kawałek Ciebie, coś, w czym jesteś dobry i co lubisz. Ale myślę, że to tylko jeden z kawałków.
Tylko widzisz, nawet jak sobie to i owo poprawisz (operacją czy fryzurą i innymi trikami), to nie zmieni twojego zachowania. Nie chodzi o to, że musisz spoważnieć (to mi się kojarzy ze zmianą o 180 stopni, w typ sztywnego księgowego), chodzi o to byś uwierzył, że zasługujesz na to, by inni traktowali cię serio. To jest subtelna różnica, ale jednak znacząca. Póki nie akceptujesz siebie jako całości (osobowość + wygląd) nic się w twojej matrymonialnej sytuacji nie zmieni.
Od zawsze irytowały mnie stwierdzenia, ze jeśli zmienię myślenie to zmieni się wszystko. To przecież nielogiczne. Jeśli zaakceptuje siebie i uwierzę tak jak powiedziałaś to jakim prawem ma się zmienić np. moja sytuacja matrymonialna? Bzdury. Wszyscy mówią, że należy zmienić myślenie i zacząć w siebie wierzyć to od razu si zmienia życie, tylko wciąż nie rozumiem co mi to da, że zmienię myślenie? Nagle będę miał kolejkę kobiet za sobą? Będę szczęśliwy? Nie. Zmianą myślenia i ciekawą osobowością niestety nie da się nadrobić twarzy, bo tylko ona jest tutaj dysproporcjonalna do reszty mnie, że powiem tak skromnie.
Mam kumpla, który ma: bardzo odstające uszy, jajowatą, pociągłą twarz, maluśkie oczka bez rzęs, długi i duży nos i jest do tego rudy. Po prostu brzydka twarz. Ale ma taki męski głos, jest dość ok zbudowany (siłownia), super charakter, że nie tylko ja chetnie bym z nim była! Jego twarz straszy tylko na początku. Potem widać jego męską pewność siebie, męski głos, przeciepły, troskliwy charakter... Nigdy też nie robił problemu ze swojej twarzy, to i inni nie robili! Po prostu szybko się zapominało. Sama zaczęłam do niego startować, ale on był wtedy zainteresowany moją koleżanką... Zaś zupełnie nie interesował mnie jego najbliższy przyjaciel z dużo ładniejszą twarzą, on był taki dużo... Dojrzalszy. Tak, zapomniałam wspomnieć o tej ważnej cesze. Męski, pewny siebie i dojrzały, do tego troskliwy. Ehh. Teraz ma żonę i dziecko. Patrząc na niego jako męża i ojca, czasami zazdroszę tej kobiecie Zrobiłby dla nich wszystko. Także - podsumowując - nie tylko dla mnie, ale i zapewne wielu kobiet, facet nie musi mieć ładnej twarzy, ba, brzydka to też żadna przeszkoda! Byleby był w miarę postawny i w miarę męski (jeśli chodzi o cechy fizyczne), nie karakan 150 cm, oraz niezwykle ważna jest osobowość.
To się nazywa przypadek wyjątkowy.
Mnóstwo osób ma kompleksy. Dla jednych ich źródłem jest niski wzrost, dla drugich piegi, dla trzecich krzywe zęby, dla kolejnych... it.d. Kompleksy często/gęsto determinują sposób myślenia i widzenia świata. Ba, część osób swój sposób myślenia przypisuje innym i twierdzi, że z powodu niskiego wzrostu, piegów, krzywych zębów, it.p. są dla innych nieatrakcyjni, że ich wygląd jest przedmiotem kpin, że z jego powodu są nielubiani i/ odrzucani.
Tymczasem... kompleksy (zwłaszcza te silne) i związane z nimi myślenie wpływają na zachowanie danej osoby. Cóż one robią? Czasem (bo są osoby, które za nic mają swój wygląd, które poradziły sobie z kompleksami), by uchronić się przed wyobrażonym nielubieniem/odrzuceniem stawiają zasieki, przez które nie pozwalają się nikomu przedrzeć (co prawda rzadko kto ma ochotę, w sytuacji towarzyskiej, być czyimś terapeutą). I wtedy osoba uzyskuje potwierdzenie o nielubieniu/odrzuceniu przez innych. Nie zauważa tylko jednego, różnicy między myśleniem swoim a tych 'innych'. Dla niej powodem odrzucenia jest wygląd, dla innych jej zachowanie i ich traktowanie.
Gdy przyjrzeć się uważnie, za tymi zasiekami i/lub pod sztywnym pancerzem z ostrymi kolcami jest człowiek, który marzy o bliskim kontakcie. Marzy, ale rzadko rezygnuje ze swej strategii obronnej.
Czasem też osoba z kompleksami interpretuje zachowanie innych niezgodnie z ich intencjami i np. czyjś przyjazny uśmiech traktuje jak wyśmiewanie, opowiedziany żart - jako złośliwość, zaproszenie na.../do... - jako zachowanie podyktowane litością, it.p.. Wynika to, znowu, ze sposobu myślenia i braku zaufania. Efektem jest nakładanie kolejnej maski (udawanie, że jest szczęśliwym, wesołym człowiekiem), by nikt nie zorientował się, że ma problem. Ponieważ nikomu nic nie powie, ponieważ nie poprosi o pomoc, ponieważ nie zdecyduje się na terapię, na zewnątrz jest coraz bardziej wesoła, a w środku... .
Dla kobiet atrakcyjna u mężczyzn jest pewność siebie. Musisz nad tym popracować, a zobaczysz same pozytywne zmiany.
Z tego co piszesz, Twój kompleks to dosyć poważna sprawa.
Jeśli masz myśli samobójcze, może powinieneś pójść i porozmawiać o swoim problemie z psychologiem. Psycholog poradzi Ci też jak podnieść swoją samoocenę
Ja będąc w Twoim wieku (obecnie mam 25l.) miałam straszny kompleks na punkcie małego biustu. Koniecznie chciałam go kiedyś zoperować, byłam przekonana, że każdy facet mnie rzuci, gdy zobaczy mnie bez bluzki. Całkiem niedawno spotkałam faceta swojego życia, który jest mną oczarowany, zupełnie mu nie przeszkadza to, że jestem prawie płaska. Można powiedzieć, że wyleczył mnie całkowicie z tego kompleksu. A całe życie myślałam, że ten biust to kompletna porażka i bez operacji nie mam co liczyć na powodzenie u facetów, to tak na marginesie.
Ty jesteś całkiem wysoki, a to już duży atut! Bo np dla mnie mężczyzna nie musiał być ładny, ale koniecznie musiał być wysoki Jesteś bardzo młody, wciąż się rozwijasz, kiedyś zrozumiesz, że wygląd nie jest najważniejszy. Bynajmniej dla nas kobiet, mniej ważny niż charakter
Pracuj nad ciałem, za kilka lat pewnie będziesz sam zarabiał, na spokojnie odłożysz sobie te kilka tysięcy na korekcję uszu czy nosa.
Serdecznie pozdrawiam, J.
Macie jakieś pomysły jak pozbyć się nieśmiałości? Czytałem setki porad i mało co wydaje się dobrym sposobem.
Przestać:
- być wrogiem samego siebie
- szukać potwierdzenia własnej wartości u innych
- zastanawiać się nad 'co ludzie o mnie myślą'
- być podejrzliwym
- w swej wyobraźni uznawać innych ludzi jako Tobie nieprzychylnych
Zacząć:
- znać swe zalety
- wierzyć w siebie, w swe umiejętności i możliwości
- cenić i szanować siebie
- zauważyć świat i innych ludzi oraz to, że oni też mają problemy
- przerzucić uwagę z siebie na kogokolwiek innego
- w trakcie rozmów skoncentrować się na drugiej osobie
- działać mimo obaw
-
Ktoś ma coś praktyczniejszego?
Okazuje się, że nie chcesz praktycznych sposobów poradzenia sobie z własnym problemem, Ty chcesz przepisu na cud.
Nie ma ludzi idealnych. To takie niby oczywiste ale i prawdziwe. Nie znam Cię Autorze, nie wiem wiec jak wyglądasz i sie zachowujesz ale moge z cała mocą powiedziec Ci ze w swoim zyciu widziałam wielu chlopakow,w tym przystojnych niczym amanci filmowi, ale mnie osobiscie najbardziej podobał sie jeden z dużym nosem, a pozniej drugi z odstającymi uszami. Naprawde mieli w sobie 'to cos' co powodowało ze dziewczyny mdlały a z tego co piszesz jestes fajny, masz pasje, uprawiasz sport, dbasz o to by fajnie sie ubierać. Wiec mysle ze to kwestia czasu i kogos poznasz. Tylko badz otwarty na ludzi naprawde. Nikt nie jest idealny wiec postaraj sie troche wyluzować i cieszyć życiem. Wszystko w swoim czasie
Nie ma ludzi idealnych. To takie niby oczywiste ale i prawdziwe. Nie znam Cię Autorze, nie wiem wiec jak wyglądasz i sie zachowujesz ale moge z cała mocą powiedziec Ci ze w swoim zyciu widziałam wielu chlopakow,w tym przystojnych niczym amanci filmowi, ale mnie osobiscie najbardziej podobał sie jeden z dużym nosem, a pozniej drugi z odstającymi uszami. Naprawde mieli w sobie 'to cos' co powodowało ze dziewczyny mdlały
a z tego co piszesz jestes fajny, masz pasje, uprawiasz sport, dbasz o to by fajnie sie ubierać. Wiec mysle ze to kwestia czasu i kogos poznasz. Tylko badz otwarty na ludzi naprawde. Nikt nie jest idealny wiec postaraj sie troche wyluzować i cieszyć życiem. Wszystko w swoim czasie
Dziękuje za miłe słowa.
Może po prostu wina nie leży po mojej stronie tylko kobiet, których większość ma wygórowane wymagania co do kwestii wyglądu i nie mogą poznać mnie w środku..
29 2016-12-08 11:38:33 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2016-12-08 11:38:56)
(...) Może po prostu wina nie leży po mojej stronie tylko kobiet, których większość ma wygórowane wymagania co do kwestii wyglądu i nie mogą poznać mnie w środku..
Winy, ani Twojej, ani innych osób, nie ma.
Jeśli zachowujesz się, jak myślisz o otaczających Cię osobach (w tym kobietach), tak jak napisałeś w pierwszym poście:
(...) nieśmiałość jest na poziomie max. Trudność sprawia mi nawet zapytanie o coś Pani w sklepie, a o relacjach z kobietami nawet nie wspomnę. Czuję, ze życie przelatuje mi przed oczyma. (...)
wydaję mi się, że drwi ze mnie i mojego wyglądu, dlatego nawet nie potrafię utrzymać kontaktu wzrokowego przez minimum 3 sekundy. (...)
Przez tę twarz niska samoocena i nieśmiałość hamują moje możliwości i chęć do życia. (...)
to mało prawdopodobne jest, by ktoś chciał na gruncie towarzyskim być Twym terapeutą. Masz do wyboru dwie drogi: pozostać przy swoim sposobie myślenia, lub, tak jak napisała to Toja24, "otworzyć się" na ludzi, wyluzować i cieszyć życiem. Ono nie jest dane na zawsze, szkoda stracić choć sekundę.
Wolni od gonitwy za akceptacją innych ludzi i od obaw przed odrzuceniem, docenimy to, co mamy w chwili obecnej.
to mało prawdopodobne jest, by ktoś chciał na gruncie towarzyskim być Twym terapeutą. Masz do wyboru dwie drogi: pozostać przy swoim sposobie myślenia, lub, tak jak napisała to Toja24, "otworzyć się" na ludzi, wyluzować i cieszyć życiem. Ono nie jest dane na zawsze, szkoda stracić choć sekundę.
Nie potrzebuje terapeuty. Ale ja jestem otwarty na ludzi tylko oni na mnie niezbyt, mega wyluzowany, tylko jak mam się cieszyć takim życiem?
Dla mnie osoba, która twierdzi o sobie, że:
(...) ja jestem otwarty na ludzi (...) mega wyluzowany (...)
nie jest:
(...) nieśmiałość jest na poziomie max. Trudność sprawia mi nawet zapytanie o coś Pani w sklepie, a o relacjach z kobietami nawet nie wspomnę. Czuję, ze życie przelatuje mi przed oczyma. (...) wydaję mi się, że drwi ze mnie i mojego wyglądu, dlatego nawet nie potrafię utrzymać kontaktu wzrokowego przez minimum 3 sekundy. (...) Przez tę twarz niska samoocena i nieśmiałość hamują moje możliwości i chęć do życia. (...)
Uważam, że otwartość, luz (faktyczny, nieudawany) w kontaktach z nimi nie idzie w parze z niską samooceną, nieśmiałością, trudnością z zadaniem pytania, snuciem w wyobraźni filmu p.t. "Wydaje mi się, że oni drwią ze mnie".
Twierdzę, że bycie kawalarzem jest maską, pod którą kryje się osoba ze sporymi kompleksami, niepewna siebie, która do tego wszystkiego za nic nie chce się przyznać nawet bliskimi, a co dopiero obcym ludziom. Że, wbrew pozorom, kawalarz umiejętnie trzyma dystans i nie pozwala na bliskość.
Często tutaj na forum pada stwierdzenie, że problem leży po stronie tych 'innych', nie po stronie autorki/autora wątku. To ci 'inni' nie potrafią, nie chcą, a autor/autorka jest osobą otwartą, chętną, gotową do kontaktu, mającą łatwość w ich nawiązywaniu. Wiem, że taka postawa sprzyja jednemu: dalszemu zamykaniu się w skorupie, udawaniu. Tymczasem to, na co mamy faktycznie bezpośredni wpływ, to nasze myślenie (o sobie, świecie, innych ludziach, relacjach międzyludzkich) i wynikające z niego własne zachowanie. Wiem też, że są osoby, które do końca swego długiego żywota decydują się żyć z zamkniętymi oczami. Cóż... .
Praca nad sobą, choć trudna, wymagająca sporej determinacji i dająca efekty, nie jest obowiązkowa. Poznanie zaś samych technik i ich stosowanie, bez zmiany własnej postawy, kończy się frustracją, gdyż nie przynosi spodziewanych i wymarzonych efektów.
)Brakuje mi chyba tylko niestety twarzy, która ma kolosalne znaczenie (i nie mówcie, że nie), bo gdy nie mam urodziwej twarzy, to nawet charakterem nie nadrobię (lata doświadczeń). Przez tę twarz niska samoocena i nieśmiałość hamują moje możliwości i chęć do życia. Od 2 lat, gdy większość znajomych się z kimś spotyka lub kogoś ma ja nadal pozostaje sam jak palec, do doprowadza czasami do płaczu, że nie ze swojej winy tak mam, tylko przez to jaki się urodziłem.
Tylko Ci się tak wydaje, ze wewnętrznej frustracji nie widać na zewnątrz - to emanuje z człowieka i to się czuje.
Być moze powodem twoich problemów w interakcjach z kobietami wcale nie jest twarz, tylko twój wewnętrzny stosunek do samego siebie. Albo musisz lepiej grać, albo coś zmienić w nastawieniu.
No bo spójrz na Charlesa Bukowskiego - był szpetny jak noc, a jednak na brak powodzenia nie narzekał;) tzn nie narzekał, od kiedy nabrał jakiejś minimalnej pewności siebie.
Nieśmiałość z tym sklepem czy kontaktem wzrokowym już pokonałem, tak mi się wydaję. Pozostaje kwestia małego powodzenia u kobiet..
34 2016-12-16 19:18:59 Ostatnio edytowany przez ines 32 (2016-12-16 19:21:05)
Szkoda że nie ma czarodziejskiej różczki,ani złotych rad jak stać się ładnym...sama chętnie poprawiłabym swój wygląd;) Ze wszystkich rad tutaj to ciekawym pomysłem jest fryzjer czy stylista;włosy i zarost mogą zdziałać wiele.Sama mogę ci podpowiedzieć,że kobiety nie tylko posiadają zmysł wzroku ale i zapachu...na mnie szaleńczo działa Fahrenheit Dior jak mąż używa tego zapachu nie może się ode mnie odpędzić;) wiele koleżanek także lubi ten zapach.To takie praktyczne triki.Zgadzam się wygląd jest ważny,ale nie najważniejszy ponieważ najważniejsze jest *to coś*-*Facet stoi nic nie robi a ja wiem,że to facet* zdarzyło mi się nie raz zapatrzeć na niezbyt przystojnego faceta.Daj sobie trochę czasu a znajdziesz dziewczynę,która zobaczy w Tobie *to coś*
Powodzenia
Odstające uszy można zasłonić, wzrok zoperować/nosić soczewki/znaleźć bardzo twarzowe oprawki, które przyciągną wzrok i odwrócą uwagę od nosa. Choć moim zdaniem, autorze, przesadzasz. Jesteś wysoki, to plus, a do tego młody, więc sporo może się w Twoim wyglądzie zmienić. Jeśli pomoże Ci to poczuć się pewniej, zacznij trenować, znajdź własny styl ubierania. Może zapuść brodę? Jak ktoś już pisał wyżej, Twój problem leży głównie w głowie. Zacznij się przełamywać do rozmów z kobietami, zaczynając od tych nieszczęsnych ekspedientek. Zagadaj panią na poczcie, kasjerkę. Umów się na wspólną naukę z koleżanką. Podyskutuj z siostrą czy kuzynką, podpytaj je, jak widzą Cię dziewczyny - na pewno czeka się zaskoczenie.
Patrząc na znajome pary zastanawiam się czasem, gdzie te dziewczyny mają oczy... I wychodzi na to, że wcale nie wybierały partnera oczami, więc nie twarz się liczy. To nie z ładną twarzą planujesz przeżyć x lat, tylko z osobą za nią.
Muszę powiedzieć, że od podczas tych studiów się dużo zmieniło. Już nie mam takiej nieśmiałości, że nie powiem czegoś ekspedientce. Teraz na widok tego posta śmiać mi się chcę trochę.
Pewność siebie wzrosła, Od nowego roku wracam na siłownie, brodę już zapuściłem, zamierzam też zrobić sobie tatuaż, nie jest już tak źle podsumowując. Zaakceptowałem siebie. Tylko pozostaje kwestia, że nie partnerki. I teraz pytanie, czy czekać, czy nadal się głowić dlaczego tak jest?
Słuchajcie, wiadomo - działa stara prawda, że ładniejsi mają łatwiej, ale... Czasem warto pokazać, że jesteś po prostu fajnym gościem, fajnym człowiekiem i wtedy SERIO wygląd nie ma znaczenia. Nie ważne czy ktoś ma odstające uszy, koślawe nogi czy wielki nos
Jeśli masz wadę wzroku, to spróbuj kupić naprawdę fajne okulary. Gorąco polecam, bo coś takiego daje wielkiego kopa i staje się znakiem rozpoznawczym. Tylko jedna zasada - musisz dobrze się w nich czuć i muszą do Ciebie pasować.
Sam noszę okulary i mam lekki astygmatyzm. Przez 5 lat chodziłem w okularach zupełnie do mnie niedopasowanych. Nie wiem jak to możliwe że tyle z nimi wytrzymałem. W pewnym momencie poszedłem do banku po limit odnawialny w koncie, pojechałem do salonu i zaczęło się analizowanie mojej fryzury, twarzy, czaszki. Po 20 minutach wyszedłem z zamówieniem na fantastyczne, modne i doskonale do mnie pasujące okulary. W pracy zrobiłem prawdziwą furorę, wszyscy kiwali głową z zachwytu nade mną (oczywiście głównie koleżanki). Po miesiącu wciąż słyszałem od nich że świetnie wyglądam. I teraz najlepsze - tak dobrze mi w nich, że ani myślę je zdejmować . Dużo osób mi powiedziało, że dużo lepiej wyglądam w okularach niż bez. Nie traktuję tego jako obelgi, traktuję okulary jako swój znak rozpoznawczy i pewnego rodzaju "biżuterię".
Niestety jak to zwykle bywa, to jest jakiś koszt. Moje kosztowały 1200 zł, a i to były niemalże podstawy: oprawki, szkła i filtry. Jakieś grosze na akcesoria.
Gorąco polecam, naprawdę najlepszy zakup by poczuć się lepiej.
co do okularów to ja na widok mężczyzny w okularach sikam po nogach
Ze śmiechu?
Ze śmiechu?
hihihii,no właśnie nie ze smiechu
mogę śmiało powiedziec,ze okulary na meskim nosie to moj fetysz
Cieszę się .
Sam widzisz autorze, czasami niewiele trzeba. Ja jestem strasznie chudy (zacząłem więcej jeść... tydzień temu), ale wierzę że solidną pracą dojdę do czegoś . Trzeba czasami wyrzec się prostej przyjemności jak papierosy czy kebab i odłożyć kasę na taką świetną inwestycję. Polecam, bo widać to codziennie, a dzięki temu człowiek jeszcze bardziej się cieszy i jest zmotywowany do kolejnego kroku.
Cześć wszystkim. Zaraz stuknie mi 19 lat. ... Tylko problem jest w tym, że żadna nawet nie zwróci na mnie uwagi, a jak się patrzy to wydaję mi się, że drwi ze mnie i mojego wyglądu,...
Taki wiek. Osobiście uważam, że w tym wieku ludzie bywają raz, że bardzo okrutni, a dwa dziewczyny same nie wiedzą, czego chcą - będąc jednocześnie (oczywiście generalizuję) księżniczkami.
Będziesz starszy, to zobaczysz, że wszystko się zmieni. Każdy z wiekiem nabiera rozumu - i faceci, i kobiety.
Ja na przykład zauważyłem, że im jestem starszy, tym mam większe powodzenie, a jakoś nie zmieniam się dla nikogo. Staram się być sympatyczny i jestem sobą. Po prostu.
Poczekaj jeszcze trochę, a wszystko się zmieni
Poczekaj jeszcze trochę, a wszystko się zmieni
Czyli jednak czekać? Czasami tam mam, gdy siedzę sam w pokoju, że fajnie byłoby się do kogoś przytulić etc, ale może racja, jeszcze przyjdzie na to czas.
Ja myślę, że nie będzie tak tragicznie. Kobiety w pewnym wieku naprawdę nie zwracają uwagi tak na wygląd - no, oby może lekko od małpy był ładniejszy… U mężczyzn liczą się zdecydowanie inne rzeczy. W tym wieku masz styczność z młodymi dziewczynami, które niekoniecznie wiedzą czego chcą, mają swoje idealne ideały, oceniają tylko po wyglądzie. Nie wszystkie, ale zdecydowana większość.
Nie uzależniaj swojego szczęścia od innej osoby, a już na pewno nie swojego być albo nie być. To nie jest zdrowe. A czasami jest tak, że czym mniej czegoś chcesz, tym szybciej to przychodzi, niespodziewanie. Z tymi rzeczami to nie znasz dnia, ani godziny. Bądź nadal sobą i pielęgnuj w sobie te wszystkie cechy, z których jesteś dumny. Masz jeszcze mnóstwo czasu na spotkanie odpowiedniej osoby - lepiej poczekać i naprawdę być z kimś, dla kogo te odstające uszy będą urocze.
Myślę ze największy problem jest z twoim podejściem, spojrzeniem i ocenom samego siebie. Fakt można być "nieurodziwym" tzn. nie zaliczać się do powszechnego "kanionu piękna"ale to nie znaczy ze jest sie skazanym na bycie samotnym. Jednym sie podoba to a innym coś innego. Ja sama uważam ze jak człowiek jest zadbany to nie można o nim powiedzieć ze jest brzydki tylko poprostu ma inny rodzaj urody i na pewno znajdzie swojego amatora.
Wracając do tematu- jeśli ty nie zaakceptujesz siebie to dlaczego oczekujesz tego od innych? Dlaczego ktoś ma cie polubić/ pokochać skoro ty sam się nawet nie szanujesz czy zwyczajnie akceptujesz? Wszyscy mamy kompleksy ale trzeba mieć szacunek do samego siebie.
Za dużo myślisz o tym jak wyglądasz. Każdy przywiązuje do tego uwagę ale nie powinno to być priorytetową sprawą. Może trafiasz/celujesz też w nieodpowiednie dziewczyny?
A co do kwestii wyglądu- okulary można zmienić na soczewki (sama używam nie są drogie jak się dobrze poszuka). Uszy można troszkę zamaskować odpowiednią fryzurą np dłuższymi toszkę włosam
Dobrze napisałeś "wydaje mi się" ;-) Warto trochę bardziej uwierzyć w siebie, chociaż wiem, że czasami może nie być to łatwe. Warto znaleźć w swojej twarzy (bo to ona najbardziej Ci wadzi) pozytywne elementy. Skup się na tym, uśmiechnij i pomyśl, że jesteś fajny.
Teraz bardziej niz kompleksy przeszkadza mi moja nieśmiałość do kobiet
Zdecydowanie najważniejszą rzeczą jest samoakceptacja