Hej W zasadzie nie wiem dlaczego zakładam ten wątek, może po prostu chciałabym się wyżalić ale nie mam komu. Chodzi o to że jestem brzydka - naprawde brzydka, a nie przeciętna. Na tyle brzydka, że śmieją się ze mnie nawet obce osoby. Unikam wyjść z domu, kiszę się w swoim smutku i dobija mnie myśl, że już całe życie będę sama... Bo kto by chciał tak nieatrakcyjnego partnera? Dbam o siebie - maluję się, dbam o ubiór, ale co z tego, skoro i tak wyglądam bardzo źle? Życie jest niesprawiedliwe...
Cześć. Ja też jestem brzydka i jest to fakt potwierdzony. Faceta znalazłam sobie w internecie, bo inaczej nikt nie zwróciłby na mnie uwagi, całe szczęście nie uciekł, jak się spotkaliśmy, tak więc każda potwora znajdzie swego amatora.
To może z Tobą nie jest tak źle? Ja nawet nie probuje szukac nikogo przez internet - po pierwsze, nikt do mnie nigdy nie napisał, po drugie - nawet jakby ktoś się znalazł to zapewne by uciekł na moj widok...
A co jest takiego strasznego w Tobie? całkiem możliwe że przesadzasz jeśli sa brzydkie kobiety to z reguły niezadbane, Ty dbasz o siebie jak mówisz.
Papciuszek, a skąd Ty wiesz, że jesteś brzydka? Skąd wiesz, że obce osoby śmieją się z Twojej brzydoty? Mimo mojej bujnej wyobraźni nie jestem w stanie wyobrazić sobie osoby tak brzydkiej (ale zadbanej), że przyciągającej spojrzenia i prowokującej do wyśmiewania (bo skrajne flejtuchy moga spojrzenie przyciągnąć).
To chyba niewiele w życiu widziałaś
A co jest takiego strasznego w Tobie? całkiem możliwe że przesadzasz
jeśli sa brzydkie kobiety to z reguły niezadbane, Ty dbasz o siebie jak mówisz.
Co we mnie jest brzydkiego? Dosłownie wszystko. Jakby ktoś poprosił mnie o napisanie jakiejś mojej zalety to nie napisałabym nic, bo nie ma we mnie nic ładnego. W tym przypadku zadbanie nie wystarczy.
Papciuszek, a skąd Ty wiesz, że jesteś brzydka? Skąd wiesz, że obce osoby śmieją się z Twojej brzydoty? Mimo mojej bujnej wyobraźni nie jestem w stanie wyobrazić sobie osoby tak brzydkiej (ale zadbanej), że przyciągającej spojrzenia i prowokującej do wyśmiewania (bo skrajne flejtuchy moga spojrzenie przyciągnąć).
Wiem, bo mówią "ale paszczur". To jak przykrywać slonia kocykiem - mimo tego że o siebie dbam i tak wyglądam źle.
Papciuszek, a wiesz dlaczego niekiedy slyszy się takie slowa? Bo samemu sie w to wierzy, a gdy sami wierzymy w swoja brzydote, to stajemy sie nieatrakcyjni dla innych. Są też osoby, które z natury są chamskie wobec innych, dla nich paszczurem jest każdy, kto wygląda, mówi, zachowuje się, albo nawet myśli inaczej niż oni... Oni sami swoja osoba niczego dobrego nie prezentują, więc każda "inność" jest według nich gorsza, bo dzieki temu sami czują sie lepiej.
Tak jak napisala Margolinka, najwazniesze jest jak Ty sama siebie postrzegasz. Jeżeli masz dobre nastawienie, to ludzie zupełnie inaczej Cię odbierają i postrzegają. Powinnaś poćwiczyć nad swoją pewnością siebie i koniecznie zmień nastawienie do samej siebie!!! NIE MOŻESZ MÓWIĆ ŻE NIE MASZ ŻADNYCH ZALET, BO NA PEWNO MASZ NIE JEDNĄ! Nie każdy jest piękny, ale nie tylko opakowanie się liczy. Poza tym jak już napisałam, ludzie Cię odbierają taką jaką siebie sama postrzegasz. Więc od teraz powinnaś chodzić z wypięta piersią i pewnie podniesioną głową. Mów sobie codziennie co w sobie lubisz, a jeżeli teraz uważasz, że niczego takiego nie ma, to postaraj się coś znaleźć. Każdy ma własne niepowtarzalne piękno Pamiętaj, głowa do góry, bo tak się lepiej oddycha!
Nie jedna osoba która uważa się za "brzydką" jest tak wartościowa, że przyćmiewa to wszystkie jej wady, wiem co mówię bo znam wiele kobiet nie za ładnych ale z takim charakterem i radością życia, że mankamenty urody na prawdę nic nie znaczą
grunt to jak Ty podchodzisz do siebie, uśmiech przede wszystkim.
A co do określeń typu pasztet, czasem ludzie tak mówią bo zazdroszczą!
Może jakiś nowy ciuszek, makijaż, fryzurka, buty na obcasach? nie radzę Ci abyś się zmieniała ale przecież nic tak nie podnosi samooceny kobiecie jak buty na obcasie czy ładna fryzurka. Uwierz, życie jest za krótkie by się załamywać... być może łatwo mi tylko mówić choć nie uważam się za jakąś piękność lecz piękno jest pojęciem względnym. Masz jakieś przyjaciółki, koleżanki z którymi mogłabyś porozmawiać? zawsze to lżej na duszyczce:) uszy do góry!
Papciuszku, ok, uznajmy, że jesteś naprawdę straszliwie brzydka (piszę to oczywiście z ironią ). Ale dlaczego uważasz, że uroda jest wyznacznikiem wartości człowieka? Dlaczego utwierdzasz w sobie przekonanie, że wyłącznie wyglądem powinnaś zwracać uwagę potencjalnego partnera?
"Paszczur" - też to kilka razy słyszałam w odniesieniu do własnej osoby. Tak gdzieś do wieku 18 lat, bo potem nie zadawałam się już z towarzystwem, którego zakres intelektualny nie wykracza poza tak lotną klasyfikację człowieka. Nigdy się tym jednak nie przejmowałam. Co najwyżej patrzyłam zdziwiona na autora/autorkę wypowiedzi i myślałam "jaki on biedny, taki głupi aż żal".
Co we mnie jest brzydkiego? Dosłownie wszystko. Jakby ktoś poprosił mnie o napisanie jakiejś mojej zalety to nie napisałabym nic, bo nie ma we mnie nic ładnego.
W tym przypadku zadbanie nie wystarczy.(...)
Znam sporo osób: i ładnych, i brzydkich, i wysokich, i niskich.
I... nigdy jakoś uroda danej osoby nie była wyznacznikiem mej sympatii/antypatii do niej. Nie była i nie jest wyznacznikiem mej sympatii, bo twierdzę, że uroda to tylko opakowanie. Bo twierdzę, że ważnym jest to, jakim ktoś jest człowiekiem. Bo twierdzę, że wielokroć ważniejszym od urody jest charakter człowieka. Bo znam osoby ładne, a nawet piękne, lecz odpychające swym sposobem bycia i traktowania innych osób.
Bo znam też osoby na pierwszy rzut oka brzydkie, a jednak przyciągające uwagę innych... swym pięknem. Bo te osoby są promienne, życzliwe, sympatyczne; od tych osób bije blask. One też skupiają wokół siebie innych, one są lubiane przez otaczających je ludzi.
Myślę, że Twym podstawowym problemem nie jest brak urody, lecz... kiepskie myślenie o sobie.
I mam dla Ciebie dobrą wiadomość. Swoje myślenie możesz zmienić.
Myślenie zależy wyłącznie od Ciebie. My tutaj na forum możemy napisać i tysiąc postów na ten temat, ale to Ty (i nikt inny) podejmujesz decyzję o zmianie swego myślenia o sobie lub też trzymaniu się tej wersji, od której rozpoczęłaś wątek.
Którą drogę wybierasz?
Co byś chciała w sobie zmienić?
papciuszek Kochana dlaczego tak mówisz o sobie...? Nie mów tak na pewno jesteś atrakcyjną kobietą tylko głupi ludzie się potrafią śmiać z kogoś . Czy Ty akceptujesz siebie taką jaką jesteś ? Co byś chciała w sobie zmienić ? Na pewno jest w Tobie coś co inni mogą Ci zazdrościć . Wszyscy jesteśmy tylko ludzmi każdy z nas ma w sobie to coś... Jesteś wartosciowym człowiekiem musisz w siebie uwierzyć nie zdręczaj się wychodz do ludzi . Trzymam kciuki , że bedzie dobrze co tam musi
Hej
W zasadzie nie wiem dlaczego zakładam ten wątek, może po prostu chciałabym się wyżalić ale nie mam komu. Chodzi o to że jestem brzydka - naprawde brzydka, a nie przeciętna. Na tyle brzydka, że śmieją się ze mnie nawet obce osoby. Unikam wyjść z domu, kiszę się w swoim smutku i dobija mnie myśl, że już całe życie będę sama... Bo kto by chciał tak nieatrakcyjnego partnera? Dbam o siebie - maluję się, dbam o ubiór, ale co z tego, skoro i tak wyglądam bardzo źle? Życie jest niesprawiedliwe...
Ja też nie jestem ładna. Kiedyś gorzej wyglądałam, nie dbałam o siebie zbytnio, ale od kiedy poszłam do Liceum zaczęłam wierzyć w siebie. Podrosły mi trochę włosy i to dodało mi "ładności" , chociaż nadal jestem nie ładna. Zawsze mama ścinała mi włosy na chłopaka. Kiedyś ktoś mi powiedział, ze to nie jest moja wina, ze taka jestem. Taką mnie Pan Bóg stworzył i taka jestem. Nie używam makijażu, bo szkoda mi twarzy. A co do chłopaków to też jestem sama. Nie wierze już w miłość, dla facetów liczy się tylko wygląd kobiety. Trudno może już całe życie będziemy same.
Nie no jak was czytam dziewczyny to naprawdę śmiać mi się chce:) uroda to nie wszystko:) niektóre piękne kobiety zatraciły wszystkie podstawowe wartości życia jak i wartości najważniejsze w funkcjonowaniu z partnerem:) Jesteście piękne bo naturalne, nie na tapetowane. Każda z was jest wyjątkowa na swój sposób, są faceci którzy patrzą na wygląd ale są też i tacy dla których to nie ma znaczenia. Uroda nie zastąpi swobodnego zachowywania się przy tej drugiej osobie, śmiania się z głupot, całonocnych rozmów o życiu, związku itd. Nie ma brzydkich kobiet to tylko wasze dziwne podejście:) Ja np nie mam napinki na te piękności a dlaczego? bo niektóre z nich to tylko kilo tapety, tipsy. Mnie nie pasi całowanie takiego czegoś. Ja stawiam na naturalność zarówno w wyglądzie jak i charakterze i takich jak ja jest mnóstwo. Laski uwierzcie w siebie:) zmieńcie coś co pomoże wam zwrócić waszą pewność siebie i odnalezienie partnera na całe życie:)
Dziewczyny mają całkowitą rację. Myślę że większość została już tu napisana i nie ma po co tego powtarzać raz jeszcze z mojej strony.
PS. Wysłałem Ci maila.
"Paszczur" - też to kilka razy słyszałam w odniesieniu do własnej osoby.
W T F ...
A wracając do głównego wątku, dziewczyny, nie żalcie się tak, bo nie jesteście odosobnione w problemie - męskiej części społeczności również dotyczy, czego sam jestem doskonałym przykładem.
Nie wierze już w miłość, dla facetów liczy się tylko wygląd kobiety. Trudno może już całe życie będziemy same.
Wracam do tego, co napisałem wyżej. W moim odczuciu dla kobiet liczy się dokładnie to samo plus zasobność portfela. Oczywiście jest pewnie bardzo wiele nie objętych takim szablonowaniem, ale do dnia dzisiejszego nie udało mi się spotkać ani jednej.
Co druga, to wybredniejsza
Aż się śmiać chce, jak w jednym miejscu czytasz/słyszysz: "wystarczy, żeby był ładniejszy od diabła", a w drugim "był ok, ale nie pasował mi z wyglądu".
Co nie pasowało, pytam się, bo ja tutaj tylko i wyłącznie obłudę dostrzegam.
Jak nie ma zainteresowanego to bieda, że sama jestem i źle mi z tym, ale jak się jakiś pojawi, to "nie taki, wolę być sama niż byle co brać".
Anechoreta czego nie rozumiesz? Czym jest pojęcie 'paszczura'? Jeżeli tak to jest to ( było? ) takie gimnazjalno-gówniarskie określenie którym nazywa się mniej atrakcyjne/nieatrakcyjne dziewczyny choć oczywiście nie tylko, to taki dość uniwersalny w pewnym wieku rodzaj inwektywy którą można daną osobę zranić.
Anechoreto, słusznie prawisz- mnie też śmieszy ta obłuda- wszyscy piszą w necie, że wygląd nie ma znaczenia, że najważniejsze jest wnętrze, a rzeczywistośc pokazuje ZUPEŁNĄ ODWROTNOŚĆ.
Anechoreta czego nie rozumiesz? Czym jest pojęcie 'paszczura'? Jeżeli tak to jest to ( było? ) takie gimnazjalno-gówniarskie określenie którym nazywa się mniej atrakcyjne/nieatrakcyjne dziewczyny choć oczywiście nie tylko, to taki dość uniwersalny w pewnym wieku rodzaj inwektywy którą można daną osobę zranić.
Widzisz, jestem bardzo wrażliwy na punkcie wydawania przez osoby takich uniwersalnych opinii o innych. Szczególnie w szkole byłem, w liceum też i trochę konfliktów z tego powodu z rówieśnikami wystąpiło.
Nigdy nie pozwolę w mojej obecności generalizować wyglądu drugiej osoby. Zaręczam dosadnym komentarzem z inwektywami i pięścią włącznie.
To, że ktoś nam się nie podoba, nie oznacza, że mamy prawo poniżać go, szczególnie publicznie. Jeżeli tak się komuś wydaje, to mnie się wydaję, że mogę zacząć robić niesmaczne wywody pod kątem najbliższej rodziny poniżającego.
Kontynuując, odnoszę niestety wrażenie, że wiek nie gra tutaj roli, bo zmienia się jedynie treść, ale nie przekaz - aby się dowartościować/potwierdzić pozycję w grupie/itp. pokazuję swoją siłę na kimś słabszym.
A co do "paszczura" względem vinngi, to bardziej prywatny temat
To prawda, najważniejsze jest pozytywne nastawienie.
Ja też urodą nie grzeszę i nie raz słyszałam niemiłe słowa, ale co mogę zmieniać, to zmieniam i nie robię ze swojej urody priorytetu. I jestem szczęśliwa z chłopakiem
Przede wszystkim trzeba się cenić, na 1 rzut oka często ważny jest wygląd, ale jak kogoś się pozna, to schodzi na dalszy plan, więc często bywa tak, że zakochamy się w kimś, za kim nie obejrzelibyśmy się na ulicy.
I nie słuchaj docinków,bo one zawsze źle świadczą o tej osobie.
Dzieki za odpowiedzi. Oczywiscie zdaje sobie sprawe, ze przyjazni nie zyskujemy za pomoca pieknej buźki. Jednak jesli chodzi o relacje damsko-meskie sprawa wyglada inaczej - wyglad liczy sie w bardzo duzym stopniu. Kolezanki mowia, ze jestem naprawde fajna osoba - z poczuciem humoru, sympatyczna, ale co z tego, skoro moje 'opakowanie' odstrasza? Bo to nie problem w tym, ze jestem przecietna i zakompleksiona - jestem naprawde brzydka, nawet rodzina mi to mowi (wiec odpada wersja, ze wyzywający to zazdrośnicy).
A co bym chciala w sobie zmienic? Naprawde wszystko. Nawet nie chcę wymieniać moich wad bo aż płakać się chce.
Taaaak.
Bardzo się upierasz przy swoim zdaniu. Tyle tylko, że część z moich niezbyt urodziwych znajomych jest w związkach. To przeczy Twej tezie.
Niezbyt urodziwy a paskudnie brzydki to jednak różnica
Papciuszek, względem tematu, zajrzyj do skrzynki pocztowej
Niezbyt urodziwy a paskudnie brzydki to jednak różnica
Wiesz co, ja już może nie jakoś bardzo wiele ale trochę w życiu widziałem i nadal trzymam stronę dziewczyn i tego co powiedziały wcześniej. Serio, ktoś musiałby z Tobą pogadać na priv, może to by Ci mogło pomóc.
"Niezbyt urodziwy" czy "paskudnie brzydki" to tylko określenia używane przez różne osoby; różne osoby mające różny gust, różne pojęcie estetyki, różny sposób wyrażania swej opinii.
Dzięki Twym kolejnym postom zrozumiałam, że upierasz się przy swym zdaniu, że każda opinia nas - użytkowników sprawia, że okopujesz się na swym stanowisku, że podjęłaś decyzję.
Walczyć z Tobą o Ciebie wbrew Tobie?
Naprawdę trudno zmienić nastawienie w mojej sytuacji. Szczególnie wtedy, kiedy od obcych osób słyszę, żebym "ubrała torbę na ten paskudny ryj". Ładne osoby nie mają takiego problemu. I chociażby to co opisałam jest argumentem na to, że wygląd jednak ma znaczenie i potrafi uprzykrzyć życie.
"Trudno" nie jest równoznaczne z "niemożliwe".
Do wprowadzania zmian w swym sposobie myślenia, również o sobie, potrzebna jest decyzja i determinacja.
Od wielu osób tutaj na forum wiem, że pomocnymi w podjęciu przez nich decyzji były zdania z mej sygnatury. Może pomogą one i Tobie. Oby!
Teoretycznie wszystko jest możliwe. Ale nie wiem, może ja w innym świecie żyję, wydaje mi się że dla was wzystko jest takie proste, że wystarczy być miłym i uśmiechniętym. Ale ciągle sobie myślę - co mi to da, że nie bedę się tak przejmować moją brzydotą, skoro inni i tak będą się z niej nabijać? A wlaśnie przez to nabijanie się ze mnie tak okropnie się z tym czuję. Błędne koło. Chyba tylko zmiana wizerunku by pomogła, ale nie stać mnie na to.
Opakowanie, które odstrasza może mieć tylko wilkołak. Ewentualnie osoba ciężko doświadczona przez los i oszpecona w wyniku wypadku czy choroby. Normalna, zdrowa osoba nie może odstraszać wyglądem. Co najwyżej jej wygląd może niektórych nie pociągać. Nie ma osób brzydkich dla wszystkich, podobnie nie ma osób przez wszystkich uznanych za ładne. Poczytaj sobie komentarze pod zdjęciami z konkursów urody czy pod fotkami znanych modelek - zawsze znajdzie się tam kilka określeń w stylu "paszczur". Jaki z tego wniosek? "Paszczur" jest subiektywny. I nawet nie jest odczuciem wypowiadającego. Ja bym to określenie nazwala miernikiem intelektu mówiącego. Jakieś to takie chamskie, infantylne, prostackie. A komu zależy na opiniach osób chamskich, infantylnych, prostackich?
W liceum miałam koleżankę "niezbyt urodziwą" w znaczeniu "paskudnie brzydką". Jej wygląd był wynikiem problemów hormonalnych - była niziutka (na oko max 145 cm), o dziwnej budowie ciała (jakaś taka kwadratowa), wielkiej głowie, nosie jak kartofel (dosłownie), malutkich oczkach, wieeelkich ustach, krzywych zębach. W dodatku jej twarz pokryta była brodawkami (w bardzo widoczny sposób). Była (i zapewne nadal jest) przesympatyczną osobą. Zawsze uśmiechnięta, strasznie ruchliwa, żywa, radosna, rozgadana. Przyciągała ludzi, również płeć przeciwna jakoś od niej nie zwiewała. Obecnie ma męża i dziecko. Znam też kilka innych osób, nieco bardziej urodziwych (ale wciąż brzydkich patrząc obiektywnie), które magnetycznie przyciągają innych swoim sposobem bycia.
Na wygląd (ten "wrodzony" - wzrost, typ budowy, rysy twarzy) wielkiego wpływu nie mamy, więc po co się na tym wyglądzie koncentrować i ubolewać latami zamiast ten czas poświęcić na rozwinięcie cech, które będą ludzi przyciągać?
Papciuszek, jeśli koleżanki twierdzą, że jesteś fajną osobą, to już masz łatwiej. Teraz powinnaś popracować nad tym, żeby taką samą być w męskim towarzystwie. Jestem przekonana, że Twoje kompleksy sprawiają, że kiedy na horyzoncie jest jakikolwiek facet - Ty już nie jesteś taka, jaką opisują Cię koleżanki. I to jest przyczyną, że płeć przeciwna się Tobą nie interesuje, nie wygląd... Ale dopóki w to nie uwierzysz - nic się nie zmieni.
Papciuszku, a nie pomyślałaś, że nabijają się właśnie dlatego, że dajesz im do zrozumienia, że Cię to dotyka? Jeśli jednak nie będziesz reagować, pokażesz, że nie robi to na Tobie najmniejszego wrażenia, to prawdopodobnie stracą całą motywację, a tym samym odpuszczą. Takie otwarte pokazywanie, że jest Ci z tym źle, to dla takich prostaków jak lanie wody na młyn - mają tym większą zabawę, im większą przykrość sprawią. I odwrotnie.
34 2012-10-27 22:36:45 Ostatnio edytowany przez papciuszek (2012-10-27 22:40:11)
Opakowanie, które odstrasza może mieć tylko wilkołak. Ewentualnie osoba ciężko doświadczona przez los i oszpecona w wyniku wypadku czy choroby. Normalna, zdrowa osoba nie może odstraszać wyglądem. Co najwyżej jej wygląd może niektórych nie pociągać. Nie ma osób brzydkich dla wszystkich, podobnie nie ma osób przez wszystkich uznanych za ładne. Poczytaj sobie komentarze pod zdjęciami z konkursów urody czy pod fotkami znanych modelek - zawsze znajdzie się tam kilka określeń w stylu "paszczur". Jaki z tego wniosek? "Paszczur" jest subiektywny. I nawet nie jest odczuciem wypowiadającego. Ja bym to określenie nazwala miernikiem intelektu mówiącego. Jakieś to takie chamskie, infantylne, prostackie. A komu zależy na opiniach osób chamskich, infantylnych, prostackich?
W liceum miałam koleżankę "niezbyt urodziwą" w znaczeniu "paskudnie brzydką". Jej wygląd był wynikiem problemów hormonalnych - była niziutka (na oko max 145 cm), o dziwnej budowie ciała (jakaś taka kwadratowa), wielkiej głowie, nosie jak kartofel (dosłownie), malutkich oczkach, wieeelkich ustach, krzywych zębach. W dodatku jej twarz pokryta była brodawkami (w bardzo widoczny sposób). Była (i zapewne nadal jest) przesympatyczną osobą. Zawsze uśmiechnięta, strasznie ruchliwa, żywa, radosna, rozgadana. Przyciągała ludzi, również płeć przeciwna jakoś od niej nie zwiewała. Obecnie ma męża i dziecko. Znam też kilka innych osób, nieco bardziej urodziwych (ale wciąż brzydkich patrząc obiektywnie), które magnetycznie przyciągają innych swoim sposobem bycia.
Na wygląd (ten "wrodzony" - wzrost, typ budowy, rysy twarzy) wielkiego wpływu nie mamy, więc po co się na tym wyglądzie koncentrować i ubolewać latami zamiast ten czas poświęcić na rozwinięcie cech, które będą ludzi przyciągać?
Papciuszek, jeśli koleżanki twierdzą, że jesteś fajną osobą, to już masz łatwiej. Teraz powinnaś popracować nad tym, żeby taką samą być w męskim towarzystwie. Jestem przekonana, że Twoje kompleksy sprawiają, że kiedy na horyzoncie jest jakikolwiek facet - Ty już nie jesteś taka, jaką opisują Cię koleżanki. I to jest przyczyną, że płeć przeciwna się Tobą nie interesuje, nie wygląd... Ale dopóki w to nie uwierzysz - nic się nie zmieni.
Co do tych zdjęc modelek - jasne, zawsze znajdzie sie ktos komu się zdjecia nie podobają lub po prostu jest wrednym trollem. Ale oprócz tego dostają masę komplementów. Mówiąc całkowicie szczerze - nigdy nie otrzymałam żadnego komplementu związanego z urodą. Nigdy. Więc "pasztet" w moim przypadku nie jest wyzwiskiem, tylko stwierdzeniem faktu.
Po opisie Twojej koleżanki wnioskuje, ze wcale nie wygladam lepiej Pewnie zachowanie jest tu kluczem ale bycie wesołym i rozgadanym nie jest w mojej naturze. A sztuczność chyba też jest złym wyborem.
Z tym męskim towarzystwem nie do konca trafiłaś - żaden nigdy się nie pojawił na horyzoncie. Naprawdę. Nigdy nie miałam nawet kolegi. Pewnie sobie myślą że nieważne, czy miła i fajna, ale ważne, żeby nie mieć odruchów wymiotnych na widok swojej dziewczyny. Bo jak inaczej można wytłumaczyć to, że nigdy nikt się mną nie zainteresował? Nawet nie uśmiechnął na ulicy? Nawet nie mam okazji 'pokazać' swojego wnętrza, bo mezczyzni na moj widok dosłownie uciekają. Jak się przysiadam na ławce (bo nie am innej wolnej, nie jestem jakimś bluszczem) to często się odsuwają. I dbam o higienę, żeby nie było wątpliwości. Biorąc to wszystko pod uwagę naprawdę trudno mi uwierzyć w miłe słowa.
A nie pomyślałaś, że nabijają się właśnie dlatego, że dajesz im do zrozumienia, że Cię to dotyka? Jeśli jednak nie będziesz reagować, pokażesz, że nie robi to na Tobie najmniejszego wrażenia, to prawdopodobnie stracą całą motywację, a tym samym odpuszczą.
Nie reaguję już od dawna, bo jestem przyzwyczajona. Ale i tak to nic nie zmienia - wyzywają jak wyzywali. Chyba lubią dopiec gorszemu od siebie.
Ja z kolei nie wiem, w jakim Ty świecie żyjesz, że się z Ciebie ktokolwiek nabija. Ze mnie jakoś się nikt nie nabija (przynajmniej w taki sposób, żebym o tym wiedziała) nie dlatego, że jestem idealna, ale dlatego, że nie pozwalam się nikomu ze mnie "nabijać". Jestem dużą dziewczynką i mogę się otaczać takimi ludźmi, jakimi chcę. Więc dokonuję selekcji i zadaję się wyłącznie z takimi, którzy są w stosunku do mnie życzliwi. Zrozum, że Ty też masz prawo o tym decydować!
Niepokojące u Ciebie jest to, że twierdzisz, iż od bliskich osób słyszałaś, że jesteś brzydka. Może nie zdajesz sobie sprawy, ale bliskie osoby nie zawsze są świadome, jaką krzywdę komuś wyrządzają. Niestety opinia bliskich jest zawsze bardzo ważna i głęboko koduje się w mózgu. Tyle, że bliscy nie zawsze mają rację.
Inną sprawą jest fakt, że Ty już przyjęłaś informację o swojej domniemanej brzydocie jako pewnik. Więc, niczym magnes, wyłapujesz z otoczenia wszystkie sygnały, które tę teorię potwierdzają. Zapewne gdybyś w ciągu dnia usłyszała 10 komplementów i jedną krytykę to zapamiętałabyś tylko tę krytyczną wypowiedź. A może zrób doświadczenie i zacznij spisywać WSZYSTKIE opinie na swój temat z ust innych osób?
Ja z kolei nie wiem, w jakim Ty świecie żyjesz, że się z Ciebie ktokolwiek nabija. Ze mnie jakoś się nikt nie nabija (przynajmniej w taki sposób, żebym o tym wiedziała) nie dlatego, że jestem idealna, ale dlatego, że nie pozwalam się nikomu ze mnie "nabijać". Jestem dużą dziewczynką i mogę się otaczać takimi ludźmi, jakimi chcę. Więc dokonuję selekcji i zadaję się wyłącznie z takimi, którzy są w stosunku do mnie życzliwi. Zrozum, że Ty też masz prawo o tym decydować!
Niepokojące u Ciebie jest to, że twierdzisz, iż od bliskich osób słyszałaś, że jesteś brzydka. Może nie zdajesz sobie sprawy, ale bliskie osoby nie zawsze są świadome, jaką krzywdę komuś wyrządzają. Niestety opinia bliskich jest zawsze bardzo ważna i głęboko koduje się w mózgu. Tyle, że bliscy nie zawsze mają rację.
Inną sprawą jest fakt, że Ty już przyjęłaś informację o swojej domniemanej brzydocie jako pewnik. Więc, niczym magnes, wyłapujesz z otoczenia wszystkie sygnały, które tę teorię potwierdzają. Zapewne gdybyś w ciągu dnia usłyszała 10 komplementów i jedną krytykę to zapamiętałabyś tylko tę krytyczną wypowiedź. A może zrób doświadczenie i zacznij spisywać WSZYSTKIE opinie na swój temat z ust innych osób?
Otoczenie otoczeniem, ale głównie nabijają się ze mnie calkiem obce osoby. Np jak idę przez galerię handlową, niemal zawsze znajdzie się ktoś kto powie "fuj" czy coś w tym stylu. Na to wpływu nie mam.
Od bliskich ciągle słyszę, że tak jest. Niestety ja sądzę, że mają rację, zresztą, mam w domu lustro i wiem jak wyglądam. A komplementow naprawde nie otrzymuje, nawet nie musze ich zapisywac, bo po prostu mialabym pustą kartkę. Trudno trochę o komplementy w moim przypadku.
Inną sprawą jest fakt, że Ty już przyjęłaś informację o swojej domniemanej brzydocie jako pewnik. Więc, niczym magnes, wyłapujesz z otoczenia wszystkie sygnały, które tę teorię potwierdzają. Zapewne gdybyś w ciągu dnia usłyszała 10 komplementów i jedną krytykę to zapamiętałabyś tylko tę krytyczną wypowiedź. A może zrób doświadczenie i zacznij spisywać WSZYSTKIE opinie na swój temat z ust innych osób?
Otóż to! Jeśli od wczesnego dzieciństwa otrzymujesz sygnały o tym, że jesteś brzydka, to tak głęboko zakodowałaś tę informację, że dziś już nawet nie próbujesz cokolwiek z tym robić, nawet samego myślenia o sobie samej zmieniać. A człowiek się zmienia. I o ile kiedy mamy naście lat, dojrzewamy, zaczynamy zwracać uwagę na własną powierzchowność, a tym samym wygląd często staje się w naszym życiu kluczowym zagadnieniem, o tyle wraz z dojrzałością do głosu dochodzą zupełnie inne wartości i te mają wówczas znaczenie priorytetowe.
Pewnie zachowanie jest tu kluczem ale bycie wesołym i rozgadanym nie jest w mojej naturze.
Oczywiście, że nie powinnaś udawać kogoś, kim nie jesteś, ale jeśli sama siebie zaakceptujesz, to będzie to widać również na zewnątrz. W tym miejscu sama sobie odpowiedz na pytanie - czy gdybyś spotkała taką osobę, jaką Ty jesteś, to poczułabyś do niej sympatię? Dlaczego?
Są dwa powiedzenia, które pasują do onego wątku, pierwsze to: De gustibus non disputandum est a drugiego nie napiszę bo pewnie bana byście mi wlepiły aczkolwiek to drugie jest równie prawdziwe jak to pierwsze i nie ma pejoratywnego znaczenia.
Masz na myśli "każda potwora znajdzie swojego amatora"?
Masz na myśli "każda potwora znajdzie swojego amatora"?
Nic nie umknie kobiecej intuicji, jestem pod wrażeniem. Tak i naprawdę nie miałem nic złego na myśli, poza tym to jest fakt.
W tym powiedzeniu nie ma nic złego - ot, taka mądrość ludowa No i faktycznie jest prawdziwa, o czym, w innych słowach, od x postów tłumaczymy autorce. Ale jeśli ona nie zechce w to uwierzyć to daremne strzępienie klawiatury...
Powiedzenia ludowe maja to do siebie ze sa oklepane. Ja jestem tego najlepszym przykladem. Naprawde myslicie ze nie ma takich osob ktore sa przez cale zycie same ze wzgledu na swoja skrajna nieatrakcyjnosc?
Osobiście nie znam ani jednej brzydkiej osoby, która byłaby sama z powodu swojego nieatrakcyjnego wyglądu (słowo!), znam natomiast takie, które są same, bo mają paskudny charakter.
Ja też nie znam nikogo, kto byłby sam z powodu wyglądu. I również znam osoby samotne ze względu na paskudny charakter. Znam też osoby samotne z powodu swoich paskudnych kompleksów. Słowo!
45 2012-10-27 23:50:01 Ostatnio edytowany przez klarek (2012-10-27 23:52:16)
Zacznij się śmiać z siebie i postaraj się podobnie reagować na idiotyczne teksty. Czasami warto też publicznie zażartować z siebie. Albo nie reaguj na nie w ogóle. Dosłownie - w ogóle.
Koleżanki wystawiły tobie fajna ocenę jako osoby, więc zostaje wygląd. I do niego podejdź też sympatycznie.
A na pocieszenie. Mam, a właściwie miałem, przepiękną koleżankę. I co z tego, że była piękna, inteligentna, umiała się bawić skoro miała paskudny charakter. Ostatnie wieści jakie o niej słyszałem, to to że jest sama po 3 małżeństwach i nawet dzieci mają jej serdecznie dosyć.
A moze poprostu nie wiesz jak wyeksponowac walory a zatuszowac niedoskonalosci, fryzura, makijaz. Wiem ze osoba znajaca techniki wizazu potrafi z kazdej kobiety zrobic piekna. Teraz Ci powiem ciekawostke: w kazdym miescie mamy takich miastowych macho, no i obijaly mi sie o uszy rozne ksywy, chociaz nie wszystkich znalam z widzenia. Byl taki gosciu X. Kiedys kupujac cos w kiosku , zaczepil mnie gostek , e lala i cos tam powiedzial. Patrze na goscia a on- bialy jak papier, caly piegowaty, rudy z zoltymi zebami, lekkim zezem i okularami. Rzucilam jakis tekst do niego, a tu nadeszla moja kumpela , super laska z reszta i do mnie Marika no co Ty przeciez to X.Pan X byl znany z tego ze sie bujal z najladniejszymi laskami, wszystkie babki na niego lecialy i on sie uwazal za conajmniej modela. Powiedz mi czemu? Przeciez ogolnie to byl brzydki. Nadal jest brzydki i idzie taki 140 cm z zonka dlugonoga blondyna o twarzy aniola i dwoma slicznymi rudymi brzdacami. On byl pewny siebie , mial dobra gadke, kupe przyjaciol i kompetnie nie uwazal sie za brzydkiego. Ja uwazam ze nie wszystko stracone musisz zaczac myslec pozytywnie zasiegnac porad odnosnie makijazu , jesli jestes zadbana dziewczyna to uwazam , ze na pewno nie jestes brzydka. Brzydka pomyslalam kilka razy widzac zulerki w parku pijace jabole z zulami, brudne , smierdzace i pijane, nigdy tak nie pomyslalam o kobiecie czystej, z czystymi wlosami i ubranej czysto.
Wydaje mi się, że przesadzasz. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że idąc galerią czy ulicą słyszysz okrzyki odrazy na swój widok. Może po prostu jesteś przewrażliwiona na punkcie swojego wyglądu i to wszystko siedzi w Twojej głowie.
A nawet jeśli jest tak jak mówisz, że nie jesteś urodziwa, to co z tego? Makijaż naprawdę potrafi wiele zdziałać. Na pewno masz przynajmniej jedną rzecz, którą w sobie lubisz. Może to włosy? Albo oczy...? A może usta? Wyeksponuj je w taki sposób, by przyciągały uwagę, a jednocześnie odwrócą uwagę od rzeczy, których w sobie nie lubisz lub które faktycznie są brzydkie.
Zresztą, widziałam wiele brzydkich osób, znam też takich nie mało... Większość z nich znalazła swoje drugie połówki, niektórzy z nich mają już swoje rodziny.
Każdy ma inne poczucie piękna. Poza tym w życiu nie liczy się sam wygląd. Pewne cechy charakteru, czy zachowanie potrafią dodać niesamowitego uroku.
Pamiętaj, że inni postrzegają Cię tak, jak sama siebie postrzegasz.
48 2012-10-28 09:36:07 Ostatnio edytowany przez Anechoreta (2012-10-28 17:27:24)
Dokładam swoje 2zł do wszystkiego, co napisali moi przedmówcy
A dopóki koleżanka nie da jakiegoś przykładu podobnej osoby spośród nieprzebranej masy fotografii w zasobach internetu, to dla mnie jest po prostu przeciętną dziewczyną, która przez zidiociałe środowisko zbyt głęboko wkręciła sobie, że coś jest z nią nie tak.
Poza tym masz cycki. Na cycki zawsze miło jest popatrzeć. Brzydcy faceci nie mają nawet tego. Kto chce oglądać faceta w legginsach, któremu na udzie pręży się jego "arsenał" ??
...no chyba, że ma w spodniach coś pokroju bułki paryskiej, ale wtedy to i ja bym się gapił i jeszcze fotki strzelał
Wydaje mi się, że przesadzasz. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że idąc galerią czy ulicą słyszysz okrzyki odrazy na swój widok. Może po prostu jesteś przewrażliwiona na punkcie swojego wyglądu i to wszystko siedzi w Twojej głowie.
A nawet jeśli jest tak jak mówisz, że nie jesteś urodziwa, to co z tego? Makijaż naprawdę potrafi wiele zdziałać. Na pewno masz przynajmniej jedną rzecz, którą w sobie lubisz. Może to włosy? Albo oczy...? A może usta? Wyeksponuj je w taki sposób, by przyciągały uwagę, a jednocześnie odwrócą uwagę od rzeczy, których w sobie nie lubisz lub które faktycznie są brzydkie.
Zresztą, widziałam wiele brzydkich osób, znam też takich nie mało... Większość z nich znalazła swoje drugie połówki, niektórzy z nich mają już swoje rodziny.
Każdy ma inne poczucie piękna. Poza tym w życiu nie liczy się sam wygląd. Pewne cechy charakteru, czy zachowanie potrafią dodać niesamowitego uroku.
Pamiętaj, że inni postrzegają Cię tak, jak sama siebie postrzegasz.
Maluje sie i rzeczywiscie jest lepiej, ale nie na tyle zebym wygladala znośnie. Naprawde nie ma we mnie nic co by mi się podobało, nawet takiej błahostki jak uszy czy palce u stóp. Wlasnie dlatego tak trudno zmienic mi myslenie o sobie, skoro wiem, ze to nie sa nieuzasadnione kompleksy.
A moze poprostu nie wiesz jak wyeksponowac walory a zatuszowac niedoskonalosci, fryzura, makijaz. Wiem ze osoba znajaca techniki wizazu potrafi z kazdej kobiety zrobic piekna. Teraz Ci powiem ciekawostke: w kazdym miescie mamy takich miastowych macho, no i obijaly mi sie o uszy rozne ksywy, chociaz nie wszystkich znalam z widzenia. Byl taki gosciu X. Kiedys kupujac cos w kiosku , zaczepil mnie gostek , e lala i cos tam powiedzial. Patrze na goscia a on- bialy jak papier, caly piegowaty, rudy z zoltymi zebami, lekkim zezem i okularami. Rzucilam jakis tekst do niego, a tu nadeszla moja kumpela , super laska z reszta i do mnie Marika no co Ty przeciez to X.Pan X byl znany z tego ze sie bujal z najladniejszymi laskami, wszystkie babki na niego lecialy i on sie uwazal za conajmniej modela. Powiedz mi czemu? Przeciez ogolnie to byl brzydki. Nadal jest brzydki i idzie taki 140 cm z zonka dlugonoga blondyna o twarzy aniola i dwoma slicznymi rudymi brzdacami. On byl pewny siebie , mial dobra gadke, kupe przyjaciol i kompetnie nie uwazal sie za brzydkiego. Ja uwazam ze nie wszystko stracone musisz zaczac myslec pozytywnie zasiegnac porad odnosnie makijazu , jesli jestes zadbana dziewczyna to uwazam , ze na pewno nie jestes brzydka. Brzydka pomyslalam kilka razy widzac zulerki w parku pijace jabole z zulami, brudne , smierdzace i pijane, nigdy tak nie pomyslalam o kobiecie czystej, z czystymi wlosami i ubranej czysto.
Trudno mi to sobie wyobrazic Ale chyba brzydki facet ma jednak łatwiej niz kobieta - dobra bajera i jedziem
A co ma zrobic taka brzydka kobieta, do ktorej nikt nie podejdzie?
Dokładam swoje 2zł do wszystkiego, co napisali moi przedmówcy
A dopóki koleżanka nie da jakiegoś przykładu podobnej osoby spośród nieprzebranej masy fotografii w zasobach internetu, to dla mnie jest po prostu przeciętną dziewczyną, która przez zidiociałe środowisko zbyt głęboko wkręciła sobie, że coś jest z nią nie tak.
Poza tym masz cycki. Na cycki zawsze miło jest popatrzeć. Brzydcy faceci nie mają nawet tego. Kto chce oglądać faceta w legginsach, któremu na udzie pręży się jego "arsenał" ??
...no chyba, że ma w spodniach coś pokroju bułki paryskiej, ale wtedy to i ja bym się gapił i jeszcze fotki strzelał
Nigdy nie znalazlam w internecie kogos urodą zbliżonego do mnie.
A co do tych cycków to niestety, ale ich nie mam Wiec mnie nie pocieszyles.
ja też uważam jak inni że przesadzasz...jesteś przewrażliwiona i masz na tym punkcie bzika...to już przerodziło się w jakąś chorobę...nie myśl sobie że każdy dostaje komplementy. nawet ładne dziewczyny czasami ich nie dostają ...wiem że zazwyczaj jest tak że uroda jest uciążliwa....faceci widzą tylko w takiej seks a inne panny zagrożenie...przez to ładne dziewczyny często są samotne ponieważ nie mają prawdziwej przyjaciółki.trudno im poznać fajnego faceta bo każdy marzy tylko przelecieć taką piękność. ludzie starszego pokolenia uważają że jak ładna to nie nadaje się na żonę czy do pracy bo takie piękne rączki nic nie będą umiały zrobić.
kolejna sprawa to taka że każdy ma prawo do miłości...i ten ładniejszy i ten brzydszy...kwestia tylko charakteru.
jeżeli będziesz wszystkim dawać do zrozumienia że czujesz się brzydka to po pewnym czasie ludzie się odsuną od Ciebie...jeżeli ktoś raz Ci wytłumaczy że tak nie jest czy nawet że to mu nie przeszkadza a Ty nadal będziesz marudzić i użalać się to ludziom będzie odechciewać się kontaktu z Tobą....przynajmniej ja tak mam. czasami komuś coś tłumaczę że tak nie jest a on upiera się przy swoim...to naprawdę z ręką na sercu nie chce mi się już gadać z tą osobą .po prostu takie marudzenie odpycha.użalanie nic nie pomoże. jeżeli tak bardzo przeszkadza Ci Twój wygląd to zrób coś ze sobą! idź do fryzjera, zmień styl ubioru...kup nowe perfumy...uroda to nie wszystko. ważne być zadbanym. faceci lubią kobiety schludne i pachnące.
Problem jest tylko i wyłącznie w Twojej głowie. Nie na głowie czy reszcie ciała, ale w mózgu.
Jesteś świecie przekonana, ze jesteś brzydka. Potrafisz znaleźć najbardziej bzdurne argumenty na potwierdzenie swojej brzydoty, a nie potrafisz wymienić nic pozytywnego (ani nawet normalnego) w swoim wyglądzie...
nigdy nikt się mną nie zainteresował? Nawet nie uśmiechnął na ulicy? Nawet nie mam okazji 'pokazać' swojego wnętrza, bo mezczyzni na moj widok dosłownie uciekają. Jak się przysiadam na ławce (bo nie am innej wolnej, nie jestem jakimś bluszczem) to często się odsuwają. I dbam o higienę, żeby nie było wątpliwości. Biorąc to wszystko pod uwagę naprawdę trudno mi uwierzyć w miłe słowa.
Do mnie też się nikt na ulicy nie uśmiecha. Do nikogo nikt się nie uśmiecha bez powodu. Taka ludzka mentalność. Ale jeśli idę z rozradowanym dziobem to podczas kilometrowego spaceru ruchliwą ulicą zgarniam z 10 uśmiechów. Tylko dlatego, że ja się uśmiecham. Ludzie bardzo rzadko uśmiechają się pierwsi do nieznajomych osób. Wniosek - brak uśmiechających sie ludzi na ulicy nie jest skutkiem Twojej brzydoty.
Ode mnie też się na ławce odsuwają. Od każdego się odsuwają i każdy się odsuwa. To naturalny ludzki odruch. Istnieje takie pojęcie jak "strefa intymności" - to jest, o ile dobrze pamiętam, jakieś 50 cm od ciała. Ta strefa jest zarezerwowana wyłącznie dla osób bliskich. Człowiek instynktownie broni tej strefy i dlatego się odsuwa jeśli osoba nieznajoma znajduje się zbyt blisko. Nie ma to żadnego związku z urodą lub jej brakiem obcego, który strefę intymności próbuje przekroczyć.
Dlaczego twierdzisz, że brzydkim mężczyznom jest łatwiej? To nie te czasy, kobieto. W średniowieczu musiałabyś być piękna i mieć długi warkocz, żeby go wypuścić przez okienko wieży czekając na swojego rycerza. Teraz nie musisz czekać. Sama możesz do rycerza wyjść. Możesz pierwsza przemówić! Możesz go zaczepić. Możesz pierwsza nawiązać kontakt. Ale Ty tego nie robisz, bo uważasz, że każdy chłopak od razu ucieknie na Twój widok. I zupełnie nie bierzesz pod uwagę, że niemal każdy chłopak by został gdyby miał okazję poznać fajną, uśmiechniętą, interesującą dziewczynę.
A wiesz, że w przypadku kobiet obowiązuje ta sama zasada, którą przytoczyłaś dla brzydkich mężczyzn? "Dobra bajera i jedziem"... Popracuj nad swoją bajerą to ruszysz z miejsca. Inaczej czeka Cię stanie przed lustrem i ubolewanie nad samotnością. Przed lustrem żadnego faceta nie poznasz - gwarantuję.
Papciuszku, zapytałam dziś mojego męża czy zna naprawdę brzydką osobę, płeć obojętna. Mąż chwilę pomyślał i w końcu powiedział, że tak. Poprosiłam, żeby tę osobę opisał. Okazuje się, że facet razem z nim pracuje (to bardzo duży zakład pracy), rzeczywiście jest tak brzydki, że naprawdę ciężko z nim rozmawiać nie zwracając na tę brzydotę uwagi, ale on ma rozbieżnego zeza i zdeformowaną dolną część twarzy. A mimo to jest żonaty! I sądzę, że jest żonaty, bo ma wspaniały charakter, jest bowiem bardzo sympatycznym i serdecznym człowiekiem. To niestety (lub stety ), obala Twoją teorię brzydoty skazującej na samotność.
Proponuję, żebyś zrobiła mały eksperyment. Kiedy jutro będziesz szła ulicą, to uśmiechaj się do mijanych ludzi, gwarantuję (sprawdzone na sobie!), że większość z nich ten uśmiech odwzajemni. Spróbuj, proszę...
A może pomyśl tak
54 2012-10-28 21:39:24 Ostatnio edytowany przez Anechoreta (2012-10-28 21:51:29)
Nigdy nie znalazlam w internecie kogos urodą zbliżonego do mnie.
A co do tych cycków to niestety, ale ich nie mam
Wiec mnie nie pocieszyles.
Jak to nie masz cycków...nawet ja mam cycki
Dobra, papciuszek, może już wcześniej pisałaś, ale nie zauważyłem - opisz się nieco - wzrost, waga, budowa ciała i koniecznie to, co czyni cię w swoich oczach brzydką, ok ??
A może pomyśl tak
Zły wybór Remi, ta jest wg mnie całkiem fajna
Papciuszku, piszesz, że nikt na ulicy się do Ciebie nie uśmiecha... Vinnga dobrze mówi, że po prostu taka nasza natura (a szkoda). Mogę się założyć, że gdyby ktoś na ulicy do Ciebie się uśmiechnął, to pomyślałabyś, że może śmieje się z Twojej brzydoty lub, że jesteś brudna bądź rozmazana... To wszystko siedzi w Twojej głowie!!!
Anechoreta - to był przykład żeby myśleć - inni mają gorzej.
Poza tym nie wiadomo jak wygląda autorka. W swoim życiu widziałem tylko 1 brzydką kobietę, ale to nie był jakiś koszmar. Może by autorka podesłała mi fotkę na maila - obiektywnie powiem jej prywatnie czy taka brzydka. Zawsze służę pomocą.
Pzdr.
Dawać zdjęcia, ocenię
Weźmy jednak pod uwagę, że brzydota jest subiektywna.
A mnie ciekawi ile lat ma autorka. Jeśli nie chce zdradzać konkretnie to może niech poda chociaż zakres np: 20-30.
Ewentualnie mogłaby zdradzić na mailu ( szkoda że nie odpisałaś papciuszku na mojego
).
papciuszek napisał/a:Nigdy nie znalazlam w internecie kogos urodą zbliżonego do mnie.
A co do tych cycków to niestety, ale ich nie mam
Wiec mnie nie pocieszyles.
Jak to nie masz cycków...nawet ja mam cycki
Dobra, papciuszek, może już wcześniej pisałaś, ale nie zauważyłem - opisz się nieco - wzrost, waga, budowa ciała i koniecznie to, co czyni cię w swoich oczach brzydką, ok ??
Remi napisał/a:A może pomyśl tak
Zły wybór Remi, ta jest wg mnie całkiem fajna
Nie bede siebie opisywac, ale naprawde wszystko we mnie jest brzydkie, doslownie wszystko.
Zdjęć żadnych nie będzie Jeszcze ktoś by mnie poznał i nigdy bym z domu nie wyszła ze wstydu.
Dzieki za slowa pocieszenia ale trudno mi w nie uwierzyc, tym bardziej ze nawet dzis uslyszalam ze wygladam paskudnie. Poza tym, mam juz trochę lat i nigdy się nikt mna nie zaintereswał - juz nawet rodzina przestala pytać "kiedy sobie męża znajdziesz?" bo widzą, że to nigdy nie nastąpi.
A dlaczego nie spróbujesz mimo wszystkim i wszystkiemu choć raz się tak porządnie 'postawić', uwierzyć w siebie i pokazać że mimo ( wg Ciebie rzecz jasna ) niezbyt ładnej fizycznej otoczki zdobyć znajomych, przyjaciół lub okazać zainteresowanie jakiemuś chłopakowi? Oczywiście że nie byłoby to łatwe ani proste ale spróbować przecież można, czyż nie?
A dlaczego nie spróbujesz mimo wszystkim i wszystkiemu choć raz się tak porządnie 'postawić', uwierzyć w siebie i pokazać że mimo ( wg Ciebie rzecz jasna ) niezbyt ładnej fizycznej otoczki zdobyć znajomych, przyjaciół lub okazać zainteresowanie jakiemuś chłopakowi?
Oczywiście że nie byłoby to łatwe ani proste ale spróbować przecież można, czyż nie?
Juz kiedys usłyszałam "naprawde myslisz ze masz u mnie szanse krzywa mordo?" więc odpuszczę robienie sobie wstydu; zresztą się nie dziwię, bo jakby ktoś tak paskudny okazywał mi swoje zainteresowanie to też bym się przeraziła.
Kilku znajomych mam, wiec nie jest ze mną tak źle.
63 2012-10-30 20:17:56 Ostatnio edytowany przez Ciemnooki (2012-10-30 20:18:08)
Staram się zrozumieć Twoje podejście i Twoją sytuację ale sama na pewno dobrze wiesz że chyba każdy z nas kiedyś usłyszał w mniejszej lub większej ilości jakieś niemiłe słowo na swój temat - czy przez zachowanie, charakter, wygląd czy cokolwiek innego. Jeżeli uważasz się za osobę inteligentną, wartościową i tak dalej to nie możesz dać wmawiać innym że jesteś gorsza bo niby jesteś mniej urodziwa niż ktoś inny. Zauważ że swoje zdanie o sobie wystawiasz poprzez oceny innych, powinnaś sama wiedzieć i znać swoją wartość mimo tej 'krzywej mordy' którą chcesz tak wszystkich 'straszyć'. A może wcale nie jest tak źle tylko uznałaś że skoro oni tak mówią to na pewno tak jest - a właśnie nie, tak nie jest, ludzie często dogryzają innym / lepszym / słabszym żeby się dowartościować lub dlatego że zwyczajnie są idiotami.
Papciuszku- kazdy Ci tu prubuje pomoc jak moze, a Ty sie zaparlas jak osiol , jestem brzydka i tyle, wszystko na nie. Nic nie chcesz o sobie napisac, co Ci sie najbardziej nie podoba, co najbardziej przeszkadza Ci w Twoim wygladzie. Naprawde chcemy Ci pomoc tylko Ty musisz chciec. Moglabys np pojsc do kosmetyczki i zrobic se profesjonalny makijaz, profesjonalistki wiedza jak pomalowac np by powiekszyc oczy, zmniejszyc nos , do tego fryzjer fajna fryzura. Musisz isc do przodu. Nie zalamuj sie tylko postaraj sie cos zmienic.
Samym pisaniem tu na forum niczego niestety nie zmienisz, zastanów sie kilka razy czy aby na pewno nie ma sposobu jakoś wyjść z tego. Wg mnie najlepszą metodą zwalczania kompleksów i podwyższenia samooceny jest chociaż częściowe pozbycie sie źródła problemu. Nie wiem na czym dokładnie polega ta jak Ty to określasz 'brzydota' bo nie wiem jak wyglądasz, ale zastanów sie czy jest sposób na poprawienie wyglądu np. operacją plastyczną, wycięciem defektów skórnych czy poprawieniem czegokolwiek innego. Tak rzucam przykładami, bo nie mam pojęcia jakie jest źródło twojego problemu. Może nawet ten problem nie jest taki duży jak może sie wydawać tylko Ty po prostu go wyolbrzymiasz, albo trafiasz na nieodpowiednich ludzi. Na twoim miejscu przeszedłbym sie do psychologa. Kto wie, może wspólnie wymyślicie rozwiazanie problemu na które sama by nie wpadłaś? Czemu by nie spróbować?