Osoba cierpiąca na depresję maskowaną odbiega od stereotypowego obrazu, jaki pojawia nam się w głowie na dźwięk słowa "depresja", czyli osoby, która zupełnie nie radzi sobie ze swoim życiem, pogrążona w smutku i apatii całymi tygodniami nie wychodzi z domu, nie podejmuje żadnego poważniejszego działania, zwykle ma niskie poczucie własnej wartości i nie wierzy w swoje możliwości. Tu, czyli w przypadku depresji maskowanej, pomimo jej pojawienia się, można dokonale funkcjonować i osiągać świetne efekty w pracy zawodowej. Często nie jest nawet rozpoznawana, a osoba u której pojawił się problem może zupełnie nie zdawać sobie z tego sprawy. Trudno zresztą postawić diagnozę - właśnie dlatego, że ten rodzaj depresji nie przebiega w ostry, łatwy do zauważenia i rozpoznania sposób.
Kogo zatem dotyka? Ofiarami choroby padają zwykle osoby biorące udział w wyścigu szczurów, bardzo ambitne i zapracowane. Na zewnątrz stale odnoszą sukcesy, ale cena tego sukcesu jest ogromna. Ludzie są zagonieni, skupieni na tym, żeby dobrze funkcjonować w wybranej dziedzinie, zupełnie zapominając, że trzeba jeszcze odpocząć. To kończy się zmęczeniem ciała, które zaczyna odmawiać posłuszeństwa, jednak trudno ustalić jakąś konkretną tego przyczynę.
– Depresja maskowana jest bardzo trudna do rozpoznania, czasem nawet w gabinecie terapeutycznym. Ludzie nie odczuwają smutku jako takiego. Dotknięci nią funkcjonują jak zombie – mówi Sylwia Sitkowska, ekspertka z Przystani Psychologicznej. – Aż w końcu następuje tak zwana dekompensacja. Zawalają coś w ważnym obszarze. To może być choroba, zniszczona relacja z drugą osobą. Ale najczęściej ludzie zauważają, że mają problem, jak coś zawalą w pracy.
Objawami depresji maskowanej, na które powinniśmy zwrócić uwagę i poważnie rozważyć pomoc psychoterapeuty, są objawy lękowe, chroniczne zmęczenie, niewyspanie, drażliwość, dolegliwości somatyczne, których nie można wyleczyć, a badania nie wskazują na żadne nieprawidłowości, choć przecież długotrwały spadek nastroju jest sygnałem, który wysyła nam organizm, że dzieje się coś niedobrego.
Mechanizm tego rodzaju depresji tłumaczy podczas rozmowy z INN:Poland Mieczysław Jaskulski, psychoterapeuta z Laboratorium Psychoedukacji:
- Przeważnie człowiek nie chce zobaczyć swojej depresji, nie chce się przyznać, bo jest przeświadczenie, że „porządni ludzie nie mają depresji”. Ucieka wtedy w nadmierną aktywność zawodową, żeby nie czuć objawów. Stara się utrzymać za wszelką cenę fasadę sukcesu, wydaje mu się, że za fasadą są tylko ruiny. Nawet dobre rzeczy interpretuje z tendencją do dewaluowania siebie i innych. To taki wewnętrzny krytyk. Da się tak działać latami, ale długotrwałe działalnie w ten sposób sprawia, że w pewnym momencie człowiek pada naprawdę mocno. Jak po maratonie.
Zetknęliście się już z tym problemem, a może sami u siebie zauważyliście wspomniane objawy wskazujące, że depresja maskowana nie jest Wam obca?
Jak oceniacie jej skalę i dotkliwość? Żyje się w tym stanie łatwiej niż z "tradycyjną" odmianą depresji, która w zaawansowanej postaci potrafi nawet zupełnie wyłączyć nas z życia?
A może uważacie, że to kolejny problem stworzony na siłę, aby psychoterapeutom dać pracę?