Mam 23 lata. Zawsze spotykałem się z wieloma dziewczynami, głównie w celu nabrania wprawy, etc. Mam 2 kwestie:
1.
Od pewnego czasu spotykam się z dziewczyną, z którą prawdopodobnie wyjdzie coś więcej. Ja mieszkam z rodzicami (o czym wie), ona również. Mam prezencje pod względem finansowym dość dobrą. Staram się nie okazywać tego mocno, ale po ubraniach każdy może to wywnioskować. Mieszkam z nimi z punktu ekonomicznego. Zbieram fundusze na własne mieszkanie, niż bez sensu wynajmować coś na siłę.
I tu pojawia się problem.
Co w sytuacji zbliżenia? Gdzie? Jesteśmy dorosłymi ludźmi, a to jest duży problem... Boje się wyjść na osobę typu facet mięczak, będący mamisynkiem. Co z otoczki oczywiście nie jest widoczne (w głębi też nie). Ale fakt mieszkania z rodzicami stwarza dziwne okoliczności.
Dodatkowym problem jest to, że u mnie notorycznie ktoś jest w domu, więc brakuje "wolnych" godzin. Mam wynająć mieszkanie, aby być z nią? To chyba niedorzeczne z drugiej strony.
2.
Dziewczyna jest z bogatego domu. Na pierwszej randce, rachunek był dość mocny. Przy płaceniu chciała podzielić się, ale wyszło jak wyszło. Zapłaciłem ja. Powiedziałem tylko, że jak będzie kolejna okazja zamienimy role.
Przy kolejnym spotkaniu. Podobnie, mocny rachunek w dwóch miejscach. Też płaciłem. Tym razem był brak jej słów, apropos dofinansowania. Wspomniała tylko, że za kolejnym razem to ona mnie zaprasza.
Czy popełniłem radykalny błąd, płacąc za nią? Z drugiej strony boje się, że taki układ i intensywność spotkań pogrąży moje finanse. Jak rozwiązać tę kwestie?