Witam,
Od 3 lat byłam w zwiazku. Było nam ze sobą dobrze. Często się kłóciliśmy, odkąd zachorował na cukrzycę. Obiecywał mi góry i lasy...:) Mówił, że się ze mną ożeni, że będziemy mieli dziecko, mówił, że kocha... Ale od roku jakoś regularnie się klocilismy, w kazdej kłótni mnie zostawiał i po tygodniu, dwóch wracał... Jestem zmęczona tymi kłótniami, stałam sie emocjonalna i wylewałam z siebie żale przy każdym konflikcie..
Lecz ja nie o tym... parę dni temu doszło między nami do obrzydliwej awantury. Pisał smsy erotyczne, miałam dość pisaniny i chciałam w końcu się spotkać. Zaczął mnie obrażać i padły bolesne słowa.. Słowa jakich nikt wobec mnie nie użył nigdy. Mój narzeczony, który zawodowo operuje słowem, więc omotać mnie słowem mu było bardzo łatwo, pisał do mnie jak.. prymityw. "Wypier**laj", "won", "jesteś śmieciem", "nie zasłużyłaś na żadne miłe słowo", "zniszcze Cie" i najgorsze dla mnie.... "nie dorastasz mojej byłej do pięt". Nasza znajomość jest zakończona, wiedziałam, że to się prędzej czy później skończy, zwłaszcza, że od stycznia regularnie się kłóciliśmy. Ale myślałam, że rozejdziemy się w pokojowej atmosferze. Od 3 dni wylewam łzy w poduszkę, użył słów, które pokaleczyły mnie. Uderzył w najbardziej czułe miejsca.. Pisał mi, że jestem podła i przeklina dzień w którym mnie poznał, że mnie nienawidzi, mnóstwo inwektyw i bardzo niesprawiedliwych wręcz prostackich słów.
Jest mi strasznie przykro, nie mogę się uspokoić, bo nigdy ale to nigdy nie spodziewałam się po nim takich słów. W ogóle nie sądziłam, że on potrafi kogoś potraktować w tak prymitywny sposób. Mam ciągle ochotę mu wystosować wiadomość, jak bardzo mnie bolą jego słowa, jak bardzo mnie skrzywdził. Ale przecież to nie ma sensu Tak bardzo chciałabym usłyszeć, że przeprasza, że tak wcale o mnie nie myśli. Może to infantylne, ale potrzebuje tego. Nie będę już się z nim spotykać, lecz nie umiem zacząć go nienawidzić po tych słowach, cierpię ... Dziś już parę razy brałam telefpn do ręki by mu napisać, że mnie tak strasznie zranił, że pęka mi serce... Wiem, że takim marudzeniem osiągnę odwroty efekt. Cięzko mi z tym, że nawet nie probował mnie za to przeprosić, cięzko mi, że najbliższa mi na świecie osoba, bez skrupułów potraktowała mnie tak okrutnie.. Mam ochotę go zalać smsami, ale już mu to wszystko powiedziałam i zero reakcji. Nawet nie usiłował mnie udobruchać.... Napisał, że nie zmienił swojego stanowiska i nie chce mnie więcej widzieć:(