Facet pracuje, zarabia nawet nieźle ( z pewnoscia na tyle, by mógł wynając sobie mieszkanie) jednak mieszka z rodzicami. Codziennie dojeżdża do pracy 20 km, a potem wraca na gotowy obiad, pranie itp...
Twierdzi, że woli sobie odłożyc zamiast wynając mieszkanie w mieście.
Dodatkowo w każdy weekend jeździ z nimi, by pomagac im w budowie domu na wsi.
Jestem z nim od miesiąca, a mam wrażenie że jego rodzice zajmuja mu 3/4 czasu ;/
Nie chodzi o to, żeby odciął sie i w ogóle olał ich, ale wydaje mi sie, że coś w tej sytuacji jest nie tak...
Jestesmy w związku na odległośc, oboje studiujemy zaocznie i mozemy spotykac sie tylko w weekendy, ale on wtedy nie może bo "budowa". Wiec widujemy sie po pare godzin w miesiacu w tygodniu.
Chce pogadac przez telefon - nie bo rodzice za ścianą.
Dodatkowo jego ojciec ma u niego w pokoju komputer i siedzi u niego wieczorami...
Czy ja przesadzam czy coś faktycznie tu nie gra?