Witam, mam duży problem. Poznałam przez internet faceta, złapaliśmy super kontakt, widział moje zdjęcia ja jego też. Mam duże kompleksy-kilka blizn na policzku,więc przesłałam mu dokładne zdjecia, żeby się nie rozczarował, mimo to był zainteresowany. I twierdził, ze mu sie podobam.Spotkanie przebiegło super, przy nikim nigdy nie czułam się tak dobrze i komfortowo. Tylko, że nie byłam zbyt pewna siebie przez wygląd i myślę, że to wyczuł. Zaproponował kolejne spotkanie, w międzyczasie pisaliśmy i wspomniałam o tym, że myślałam, że mu się nie podobam fizycznie. Napisał, ze mu się podobam i chce się spotykać. Kolejne spotkanie na początku było trochę drętwe, ale potem było miło. Choć zero kontaktu fizycznego, co mnie zaniepokoiło. Pomimo to zaproponował krótki wyjazd, o którym wcześniej rozmawialiśmy i się rozstaliśmy. Potem trochę rozmawialiśmy i jakoś tak, w międzyczasie wypaliłam, ze to ja czuję się jakbym mu nie odpowiadała. I przyznał, że ma wątpliwości, że musi mnie bardziej poznać. A potem się wygadał, ze raz mu sie podobałam, a raz miał wątpliwości, i że to pewnie, przez mój brak pewności siebie. Że cera nie miała na to wpływu (nie wierzę mu). Że czuł się zmieszany, bo nie poczuł chemii i zauroczenia na początku, choć zwykle to czuję, i że tego nie rozumie, bo uważa mnie za atrakcyjną i ciekawą kobietę.Ale jak go przycisnęłam to przyznał, że po jednej stronie są kobiety dla niego atrakcyjne, po drugie te które go nie pociągają w ogóle, a ja jestem na środku i potrzebuję jakiegoś bodźca, żebym przeszła na dobrą stronę i że ma nadzieje że tak się stanie . Twierdzi, ze bardzo podoba mu sie mój umysł i że w jakimś stopniu jestem dla niego też atrakcyjna fizycznie, ale nie jest to na tyle silne, żeby nie miał wątpliwości. Kompletnie nie rozumiem jego zachowania, nadal namawiał mnie na wyjazd, mówił że ma nadzieję, że straci wtedy wątpliwości i się zakocha-odmówiłam ( nie chodziło mu o seks, bo wcześniej ustalone było, że na wyjeździe nie ma co na to liczyć ). Po mojej odmowie , stwierdził, że zależy mu na znajomości i chce się spotykać i ma wielką nadzieję, że się zauroczy i poczuję chemię, bo uważa, że nie zawsze jest na początku i że warto spróbować. Dzieli nas ponad 100 km, a on nadal chce przyjeżdżać i się spotykać. Mimo wszystko twierdzi, że go do mnie ciągnie, ale chemii nie poczuł:(Myślę, że po 2 spotkaniach powinien wiedzieć, czy ją poczuje.
I co ja mam teraz zrobić? Ja go nie rozumiem. Nigdy nie spotkałam nikogo z kim gadałoby mi się tak dobrze, są cechy w jego wyglądzie które mi się podobają, myślę, że mogłabym się w nim zadurzyć o ile już się nie zadurzyłam... I nie wiem teraz czy sie z nim spotykać, mając nadzieję, że nagle zacznę być dla niego atrakcyjna i coś poczuję. Myślałam, że faceci od razu to wiedzą. Jak on moze, sie ze mną chcieć spotykać, skoro nie jestem dla niego atrakcyjna?Wiem, też że nie jest to typ faceta który chce tylko zaliczyć dziewczynę. Jest poza tym bardzo szczery, co mi się podoba i wiem, ze nie chce mnie wykorzystać, bo gdyby tak było to nie byłby ze mną szczery. Co mam robić, pomocy? Nie chcę go stracić, ale boję sie, że jak się z nim pospotykam, to się nim zadurze na amen, a wtedy to dopiero będzie bolało.
1 2016-10-05 16:12:18 Ostatnio edytowany przez szyszka87 (2016-10-05 16:16:03)
2 2016-10-05 16:26:48 Ostatnio edytowany przez Klio (2016-10-05 16:27:14)
są cechy w jego wyglądzie które mi się podobają, myślę, że mogłabym się w nim zadurzyć o ile już się nie zadurzyłam...
Ironia losu... powiedział Ci to samo innymi słowami, ale swoje wątpliwości przyjmujesz jako naturalne, jego już nie... A wszystko to dlatego, że masz kompleksy i nie potrafisz uwierzyć w to, że możesz się podobać. Dlatego już od początku znajomości wiercisz mu dziurę w brzuchu, czy podobasz się, ale czy na pewno, ale czy tak na pewno, na pewno? Gdyby ktoś tak podważał moje zdanie i wrażenia też bym nabrała wątpliwości... Ponadto kompleksy i obnoszenie się z nimi tak jak Ty to robisz jest nawet nie tyle nieatrakcyjne, co antyatrakcyjne. Jakiekolwiek dobre wrażenie, jakie wywarłaś na początku zostało skutecznie zniszczone przez każdy Twój komentarz dotyczący kompleksów i każdą Twoją wątpliwość w to, że możesz się podobać.
Teraz trudno powiedzieć jaki jest jego stosunek, bo może rzeczywiście przekonałaś go, że nie możesz się podobać...
Nauka na przyszłość i mam nadzieję bodziec by uporać się ze swoimi kompleksami i swoim wizerunkiem we własnych oczach. Każdy prawie problem w związkach wynika z niskiego poczucia własnej wartości.
szyszka87 napisał/a:są cechy w jego wyglądzie które mi się podobają, myślę, że mogłabym się w nim zadurzyć o ile już się nie zadurzyłam...
Ironia losu... powiedział Ci to samo innymi słowami, ale swoje wątpliwości przyjmujesz jako naturalne, jego już nie... A wszystko to dlatego, że masz kompleksy i nie potrafisz uwierzyć w to, że możesz się podobać. Dlatego już od początku znajomości wiercisz mu dziurę w brzuchu, czy podobasz się, ale czy na pewno, ale czy tak na pewno, na pewno?
Gdyby ktoś tak podważał moje zdanie i wrażenia też bym nabrała wątpliwości... Ponadto kompleksy i obnoszenie się z nimi tak jak Ty to robisz jest nawet nie tyle nieatrakcyjne, co antyatrakcyjne. Jakiekolwiek dobre wrażenie, jakie wywarłaś na początku zostało skutecznie zniszczone przez każdy Twój komentarz dotyczący kompleksów i każdą Twoją wątpliwość w to, że możesz się podobać.
Teraz trudno powiedzieć jaki jest jego stosunek, bo może rzeczywiście przekonałaś go, że nie możesz się podobać...
Nauka na przyszłość i mam nadzieję bodziec by uporać się ze swoimi kompleksami i swoim wizerunkiem we własnych oczach. Każdy prawie problem w związkach wynika z niskiego poczucia własnej wartości.
Bardzo dziękuję za odpowiedź, hmm jaki jest jego stosunek do mnie...cóż, powiedział, żebyśmy zapomnieli o przeszłości i się spotykali. Ze pomimo naszych sprzeczek, coś go do mnie ciągnie. No tak...ale ja nie potrafię, zapomnieć o tym, co powiedział, że potrzebuję bodźca, żebym była dla niego atrakcyjna i że, zazwyczaj, zadurzał sie na początku, a teraz tego nie poczuł... cóż po 2 spotkaniach, chyba powinien to wiedzieć...A co do moich wątpliwości, prawda jest taka, że raczej nie mam ich, zadurzyć już się w nim praktycznie zadurzyłam, jest dla mnie ideałem, a jak się z nim pospotykam, będzie tylko gorzej...
Ja nie skłaniam Cię do spotykania się z nim. Zwracam jedynie uwagę, że Twoje kompleksy i drążenie tego tematu z osobą, z którą chcesz się spotykać (Tą i każdą inną) doprowadzi zawsze do tego, że usłyszysz słowa, których usłyszeć nie chcesz. Odwrotnym odzewem w stosunku do tego, który usłyszałaś jest stwierdzenie, że jesteś super atrakcyjna i doszło do zakochania od pierwszego wejrzenia, a chemia jest jak stąd do nie wiem kąd. Jednocześnie przez swoje kompleksy nie uwierzysz w to, a zadaniem osoby która będzie z Tobą stanie się stałe dbanie Twoje dobre samopoczucie w odniesieniu do wyglądu. Nikt o zdrowych zmysłach się na to nie będzie pisał, a jeśli się zapisze, to szybko zacznie go to męczyć.
Spójrz na siebie życzliwszym okiem i zwalcz swoje kompleksy, bo skutecznie będą niszczyć Twoje życie związkowe.
Klio ma racje.
Zmien sie.Bo swoimi kompleksami odstraszysz kazdego faceta.
Wyobraz sobie, ze poznajesz faceta, ktory na pierwszy rzut oka Ci sie podoba.Ale on od razu pokazuje Ci jakies swoje defekty.A Ty ? Przedtem ich nawet nie zauwazylas, ale jak on Ciagle o tym, to juz tez je widzisz.I sie zniechecasz.I nie tyle o te defekty, co o gadanie, o brak pewnosci siebie, o to, ze sam siebie nie akceptuje.
A co do dalszej relacji z tym panem ?
Odradzalabym.Moze i cos by sie wyklulo pomiedzy Wami, ale w Twoim sercu pozostanie ta zadra, te jego slowa beda Ci przeszkadzaly w tworzeniu szczesliwej relacji.Nie bedziesz sie czula do konca akceptowana.
6 2016-10-06 21:17:12 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2016-10-06 21:17:54)
Tez uważam Szyszko ze sama sabotowalas ta znajomosc. Masz kompleksy, ktore w rozmowie z nim ciagle podkreślałeś i dziwisz sie ze facet wkoncu zaczął zwracać uwage na te mankamenty. Mimo to nie powiedział nic złego moim zdaniem. Uczciwie przyznał ze jeszcze nie wie do konca co czuje. Nie nie uważam ze miał obowiązek juz sie zadurzyc skoro Ty jestes zadurzona. Zreszta wybacz ale nie wiem na ile w tym Twoim zadurzeniu jest realnego zadurzenia a na ile jest to troche desperacja ze tak to TEN i żaden inny skoro nie odtrącił Cie z racji defektów w wyglądzie na wstępie znajomosci. Wrzuć na luz, daj mu czas bo facet naprawde wydaje sie zainteresowany rozwijaniem znajomosci mimo ze po Twoich wyrzutach i naciskach miałby tak naprawde prawo machnąć ręka na to wszystko i odpuścić.
Tez uważam Szyszko ze sama sabotowalas ta znajomosc. Masz kompleksy, ktore w rozmowie z nim ciagle podkreślałeś i dziwisz sie ze facet wkoncu zaczął zwracać uwage na te mankamenty. Mimo to nie powiedział nic złego moim zdaniem. Uczciwie przyznał ze jeszcze nie wie do konca co czuje. Nie nie uważam ze miał obowiązek juz sie zadurzyc skoro Ty jestes zadurzona. Zreszta wybacz ale nie wiem na ile w tym Twoim zadurzeniu jest realnego zadurzenia a na ile jest to troche desperacja ze tak to TEN i żaden inny skoro nie odtrącił Cie z racji defektów w wyglądzie na wstępie znajomosci. Wrzuć na luz, daj mu czas bo facet naprawde wydaje sie zainteresowany rozwijaniem znajomosci mimo ze po Twoich wyrzutach i naciskach miałby tak naprawde prawo machnąć ręka na to wszystko i odpuścić.
Dziękuję za odpowiedz. Co do tych defektów to nie są aż tak duże, żebym była zdesperowana i zainteresowana każdym facetem,który mnie z tego powodu nie odrzuci. Po prostu dobrze się przy nim czuje jak nigdy przy nikim i dlatego się zauroczylam.I jakoś nas ciagnie do siebie, bo inaczej ja bym juz dawno odpuściła i myślę ze on też. Co do defektów stwierdził,ze to nie jest problem, tylko po prostu nic na razie nie poczuł.Jest mi cholernie przykro, bo widzę ze sie stara i chce się spotykać, ale przecież nie zmienię swojego wyglądu,a on się nie zakocha na zawolanie:(
Ale on mi sie i tak nie podoba.Jakis taki malo delikatny.Mowi, ze jeszcze nic nie poczul.Mogl powiedziec, ze chce Cie lepiej poznac,ze potrzebyje czasu.
A Ty czekasz, kiedy poczuje.Moze dzis po poludniu ? A moze w weekend juz cos bedzie czul i razem milo spedzimy czas ?
A on pewnie spotyka sie juz z taka, do ktorej cos poczul.Nie nakrecaj sie, bo bedziesz pozniej cierpiec.
Ale on mi sie i tak nie podoba.Jakis taki malo delikatny.Mowi, ze jeszcze nic nie poczul.Mogl powiedziec, ze chce Cie lepiej poznac,ze potrzebyje czasu.
A Ty czekasz, kiedy poczuje.Moze dzis po poludniu ? A moze w weekend juz cos bedzie czul i razem milo spedzimy czas ?
A on pewnie spotyka sie juz z taka, do ktorej cos poczul.Nie nakrecaj sie, bo bedziesz pozniej cierpiec.
dziękuję za odpowiedz, na początku mówił,ze potrzebuje czasu i chce mnie lepiej poznac ale ja go dopytywalam ciągle,o co chodzi no to mi w końcu odpowiedzial. Czarno to widzę, nie rozumiem tylko,po co chce się spotykać,jechac tyle km,jak nie jestem dla niego atrakcyjna.