W gruncie rzeczy sam nie wiem po co zakładam ten temat, ale może oprócz poznania punktu widzenia innych, sam chcę zebrać myśli. Chyba po raz kolejny przeinwestowałem i wpakowałem czas i energię w jakąś bezsensowną znajomość.
W połowie czerwca poznałem na konferencji kobietę. Pewnie zaśmiejecie się czytając, że "inną niż wszystkie", ale i tak to napiszę. I nie chodzi bynajmniej o jej wyjątkowość, co specyficzność. Dziewczyna już na pierwszym spotkaniu opisała siebie jako osobę zamkniętą, wolno się angażującą, która skąpi swoim zaufaniem. Wracając do połowy czerwca. Poznałem ją, chciałem żebyśmy wymienili się numerami, ona jednak stwierdziła że nie daje obcym osobom swojego numeru, więc możemy wymienić się adresami e-mail. Tak się stało. Po około tygodniu umówiłem się z nią (padły wówczas przytoczone wcześniej słowa na temat jej charakteru). Szczerze mówiąc po pierwszym spotkaniu zastanawiałem się, czy chcę kontynuować tę znajomość (rozmawiało się średnio, nie była specjalnie wylewna (jest naprawdę zdystansowana) i czułem że to ja muszę ciągnąć temat). Mimo to spędziliśmy sporo czasu. Z racji, że wychodzę z założenia że pierwsze randki (spotkania) są specyficzne i mogą nie dać pełnego obrazu osoby, umówiłem się z nią po raz drugi. Spotkanie z bliżej nieokreślonych powodów miało miejsce dopiero po około dwóch, trzech tygodniach. W międzyczasie pojawiła się jakaś wymówka, ale nie wyczułem niczego dziwnego (zwróćcie na to uwagę). Drugie spotkanie było bardziej luźne i rozmawiało się naprawdę dobrze. Postanowiłem umówić się trzeci raz. I znowu ta sama historia, jakieś trzy tygodnie. Na spotkaniu było OK, lepiej niż na pierwszym. Doszły do skutku jeszcze kolejne 3 spotkania. W międzyczasie pokazałem jej zdjęcie mojemu kumplowi, który jest znanym "powiatowym podrywaczem". Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że kumpel kojarzy dziewczynę z wielu portali randkowych i co ciekawe... umówił się z nią w terminie między naszymi pierwszymi dwoma spotkaniami. Żeby nie być gołosłownym pokazał mi jej profile na tych portalach i jak widać, panna przesiaduje na nich regularnie. Muszę przyznać, że chwila obecna to moment, w którym znajomość przestaje mnie cieszyć, a zaczyna irytować. Dziewczyna nie odbiera ode mnie telefonów. Odpisując potem dlaczego nie mogła odebrać, twierdząc że rozmowy przez telefon średnio lubi. Na smsy odpisuje z opóźnieniem, a z jej strony nigdy nie wyszła żadna inicjatywa zorganizowania jakiegoś spotkania. Wczoraj czara goryczy chyba się przelała. Żegnając się z nią przy samochodzie postanowiłem objąć ją i pocałować. Wyrwała się jak oparzona, gdy tylko zbliżyłem się do jej głowy, a ja znowu dostałem "ciotkowego buziaka". Czy naprawdę drogie panie jestem tylko czasoumilaczem raz na jakiś czas? Po co w ogóle się ze mną spotyka? Myślicie podobnie jak ja, że biorę udział w jakimś castingu z kandydatami z portali? Czuję się obecnie naprawdę sfrustrowany, bo mam wrażenie że wpakowałem się rolę jakiegoś przydupasa. A wszystko dlatego, że oceniłem ją jako bardzo wycofaną, spokojną i potrzebującą dużo czasu dziewczynę. I postanowiłem to uszanować poznając się wolno. A wyszło chyba na to, że potrzebuje mnie tylko do pieszczenia ego i wymyślaniu dla niej rozrywek.
1 2016-09-25 18:58:23 Ostatnio edytowany przez mrbart (2016-09-25 20:12:53)
Zapomnij o niej. Dziwię się, że nie dałeś sobie na luz po tym jak kolega pokazał Ci jej profil i powiedział, ze też się z nią spotyka
3 2016-09-25 19:13:31 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-09-25 19:14:25)
Zacznę od końca, bo przyznam, że mnie to mocno zdziwiło - ta akcja z całowaniem, biorąc pod uwagę całokształt i jej "entuzjazm" pod kątem znajomości z Tobą.
Skąd pomysł żeby ją pocałować? Skończył Wam się tematy i postanowiłeś zakleić ciszę pocałunkiem? Czy może źle jej mowę ciała odebrałeś?
Zwróciłam na to uwagę, bo z opisu waszej relacji wynika, że ona traktuje Cię jak kolegę z opcją na bycie 'rezerwistą', a Ty uderzasz nic sobie z tego faktu nie robiąc, jak nieopierzony leszcz. Tymczasem znam Cię trochę z innych wpisów na Forum i nie podejrzewałam o tak słabe odczytywanie sygnałów
Teraz co do Twojego pytania, o casting.. To na pewno coś w tym jest ale nie zapominaj, że to działa w dwie strony - ja kiedyś spotykałam się z kimś co do kogo moje odczucia były identyczne, z tą różnicą, że inicjatywa spotkań wychodziła od niego w 99%, ale to by było na tyle. OCzywiście tam w grę wchodziło FwB pod przykrywką czegoś głębszego, ale jednak.. odczucia jak na castingu.
Ale sporo facetów jest też przewrażliwionych pod tym względem, bo miałam niedawno sytuację, że facet, który z początku sam zabiegał o moje zainteresowanie i uwagę (owszem, fizycznie mój typ), dzwonił do mnie, rozmawialiśmy itp. ..nagle odwalił manianę tylko z tego powodu, że 1 dnia nie poświęciłam mu czasu i uwagi, a jak twierdził o to zabiegał. Oczywiście poszła standardowa gadka sfochowanego i zranionego księcia o tym jak to na pewno innych podrywam itd., a ja tamtego dnia po prostu nie miałam jakoś weny na rozmowy o niczym (a z nim w większości takie były ).
Czyli odrazu wyciągniecie wniosków poszło na podstawie jakiejś własnej projekcji i założenia z góry, że jest dymany albo będzie, a zaskoczyło mnie to, bo facet w typie tego Twojego kolegi i tak też go odbierałam.
Także ze skrajności w skrajność
Ale ten Twój przypadek to odczytywałabym jako kobieta, że ona nie jest Tobą na poważnie zainteresowana w ogóle, natomiast skłonna jest się spotkać jak już nie ma nic lepszego do roboty, ale "hola hola!" jeśli tylko z Twojej strony pojawią się jakieś oczekiwania, bo w jej głowie to ona Ci łaskę robi.
Zapomnij o niej. Dziwię się, że nie dałeś sobie na luz po tym jak kolega pokazał Ci jej profil i powiedział, ze też się z nią spotyka
To było tak, że spotkał się z nią jeden raz, kilka dni po naszym pierwszym spotkaniu. Nie jestem z gatunku facetów, którzy planują ślub po pierwszej randce i sądzą, że ta kobieta jest już ich. Akurat to że siedząc na portalu spotkała się z jakimś gościem, nie zdziwiło mnie (bo była tam już przed naszym poznaniem).
Zacznę od końca, bo przyznam, że mnie to mocno zdziwiło - ta akcja z całowaniem, biorąc pod uwagę całokształt i jej "entuzjazm" pod kątem znajomości z Tobą.
Skąd pomysł żeby ją pocałować? Skończył Wam się tematy i postanowiłeś zakleić ciszę pocałunkiem?Czy może źle jej mowę ciała odebrałeś?
Zwróciłam na to uwagę, bo z opisu waszej relacji wynika, że ona traktuje Cię jak kolegę z opcją na bycie 'rezerwistą', a Ty uderzasz nic sobie z tego faktu nie robiąc, jak nieopierzony leszcz. Tymczasem znam Cię trochę z innych wpisów na Forum i nie podejrzewałam o tak słabe odczytywanie sygnałów
Możesz się domyślić Elle88 z czego to wynikało. Chciałem się do niej zbliżyć ze dwa spotkania wcześniej, potem na kolejnym, w końcu stwierdziłem, że brak jakiejkolwiek seksualnej otoczki sprawi, że niechybnie trafię do FZ, a ona powie mi otwarcie i szczerze, że przecież nic między nami nawet nie próbowałem, więc o co mi chodzi. Staliśmy więc po ładnych kilku drinkach czekając na taksówkę, objąłem ją i wtedy chciałem to zrobić. Spotkanie zresztą zaliczałem do tego momentu do udanych. W sumie coś dzięki temu się wyklarowało, jakby nie patrzeć. A że na moją niekorzyść to inna sprawa. Zresztą ja mam czasami wrażenie jakby to był Dr Jekyll and Mr Hyde, bo między spotkaniami jest żenująca cisza, ale samo spędzanie czasu wydaje się być OK. Naprawdę jest o wiele lepiej niż na pierwszych dwóch spotkaniach. Co oczywiście nie wyklucza tezy, że wypełniam jej czas, więc dlaczego miałaby być temu niechętna. Co miałem zrobić by nie być "nieopierzonym leszczem"? Kurczę, no naprawdę miałem nie kiwnąć kolejny raz palcem.
Ale ten Twój przypadek to odczytywałabym jako kobieta, że ona nie jest Tobą na poważnie zainteresowana w ogóle, natomiast skłonna jest się spotkać jak już nie ma nic lepszego do roboty, ale "hola hola!" jeśli tylko z Twojej strony pojawią się jakieś oczekiwania, bo w jej głowie to ona Ci łaskę robi.
I tutaj jest pies pogrzebany. Na początku miałem w tyle tę znajomość, co ma być to będzie, nie ma spiny są drugie terminy No ale chyba zadziałała na mnie ta pieprzona 'zasada niedostępności'. Inicjowałem, inwestowałem, dzwoniłem, pisałem, zapraszałem, planowałem, organizowałem itd. i przy okazji się wkręciłem. Teraz daję jednak na wstrzymanie, sytuacja z nocy tak mnie zirytowała, że więcej jest we mnie negatywnych emocji w stosunku do niej, niż tych pozytywnych wynikających z naszych spotkań. Chyba znowu dałem się nabrać na "zdystansowaną", "potrzebującą czasu", "nieufną" dziewczynę. A ona po prostu ma na to łatwo wylane, bo wypełnia sobie czas wieloma takimi jak ja. Tak sądzę.
Wydaje mi się, że nie jest Tobą tak zainteresowana jakbyś chciał. Nie odbiera telefonów, odpisuje z opóźnieniem...daj sobie spokój
Co miałem zrobić by nie być "nieopierzonym leszczem"? wink Kurczę, no naprawdę miałem nie kiwnąć kolejny raz palcem.
Przede wszystkim nie rozumiem skąd pomysł, że całować należy się 1. po to żeby nie trafić do FZ i 2. "jak się człowiek zbierze w sobie".
Zawsze wychodziłam z założenia, że na całowanie jest odpowiedni moment i pora kiedy OBYDWIE strony tego chcą. A po czym to poznać?
Ano ja poznaję po spojrzeniu, 'mowie ciała'. Na pewno sygnałem do pocałunku nie jest dla mnie sam fakt, że "jesteśmy oboje po paru drinkach", więc łatwiej pójdzie. Nieważne, że na samej randce jest drętwo (i było na 2 poprzednich), ta ostatnia nie była aż tak tragiczna, jesteśmy po kilku głębszych, więc daje, jadę z koksem.
Jak dla mnie porażka takie podejście, ale to JA.
Osobiście, gdy nie byłam jakoś związkowo zainteresowana facetem, ale wizualnie mi się podobał, a nie chciałam żeby mu było przykro, bo było miło i wesoło, sama całowałam na pożegnanie. I nie jak 'ciocia' Co tez nie jest najlepszym rozwiązaniem, bo potem adorator nie chciał się odczepić czasem
, nie rozumiał, że nic z tego. Także pocałunek to może być tylko pocałunek - pożegnanie, jak u mnie np. Ważne jest żeby nie robić z tego jakiegoś big deal z obydwu stron. No i przede wszystkim nie zmuszać się, ani tej drugiej strony.
Gdybym nie widziała jednoznacznego zainteresowania swoją osoba po stronie faceta przez całe spotkanie, to bym go nie całowała - proste.
Nie wiem skąd pomysł, że bezwględnie KAŻDE spotkanie z kobieta powinno kończyć się pocałunkiem, nawet jeśli ona nie odwzajemnia zainteresowania przez większość wieczoru/czasu (3 tyg. między jednym spotkaniem a drugim + wymówki, a Ty dalej "walczysz"..serio? ) <-- choćby po tym w nawiasie bym poznała, że nie ma sensu iść w ślinę
Co do ostatniego akapitu, wiem po sobie - brak zainteresowania w stronę danego faceta nie musi oznaczać wypełniania sobie czasu setkami innych. Po prostu brak iskry = brak entuzjazmu, a co ja robię w tym czasie i że raczej nie przeskakuję z jednego q.. na kolejnego, to inna sprawa.
Na pewno sygnałem do pocałunku nie jest dla mnie sam fakt, że "jesteśmy oboje po paru drinkach", więc łatwiej pójdzie. Nieważne, że na samej randce jest drętwo (i było na 2 poprzednich), ta ostatnia nie była aż tak tragiczna, jesteśmy po kilku głębszych, więc daje, jadę z koksem.
Jak dla mnie porażka takie podejście, ale to JA.
Drętwo było na pierwszej. Kolejne kilka wyglądało już dobrze, więc stwierdziłem że warto spróbować. Nie przeczę że poniekąd było to trochę przekonanie, że jeśli traktuje to choć trochę poważnie, to z pocałunkiem nie będzie problemu.
Nie wiem skąd pomysł, że bezwględnie KAŻDE spotkanie z kobieta powinno kończyć się pocałunkiem, nawet jeśli ona nie odwzajemnia zainteresowania przez większość wieczoru/czasu (3 tyg. między jednym spotkaniem a drugim + wymówki, a Ty dalej "walczysz"..serio?
) <-- choćby po tym w nawiasie bym poznała, że nie ma sensu iść w ślinę
Bo głupi jestem. I to nie pierwszy raz. Pomyślałem że dziewczę chce spokojnie rozwijać tę znajomość, za każdym razem gdy jej nie pasowało proponowała, że kolejny weekend albo w tygodniu będzie OK. Już parę razy chciałem dać sobie siana, ale wtedy ona jakby wyczuwała moment i dawała znak, że chce się spotkać i chętnie to uczyni. Inna rzecz, że widziałem że dozuje kontakt. To znaczy miał być on tylko wtedy, gdy ona tak zadecydowała. Stąd te głuche telefony i smski po nich, dlaczego nie mogła odebrać. I stąd brak większego rozwoju tej znajomości, bo nijak nie dało się tego zrobić. Nabrałem się na pierwsze wrażenie wycofanej panny i potem na tym jechałem.
Co do ostatniego akapitu, wiem po sobie - brak zainteresowania w stronę danego faceta nie musi oznaczać wypełniania sobie czasu setkami innych. Po prostu brak iskry = brak entuzjazmu, a co ja robię w tym czasie i że raczej nie przeskakuję z jednego q.. na kolejnego, to inna sprawa.
Taki wniosek pojawił się po tym jak kumpel pokazał mi te profile. Ona cały czas tam siedzi. Stąd moje przekonanie, że nie próżnuje i że stąd to ustalanie terminów wyglądało jak wypełnianie jakiegoś harmonogramu. Może jest na takim etapie życia, że poznawanie kolejnych facetów na portalach jest tym co daje jej najwięcej frajdy. Zresztą kiedyś będąc z nią na mieście zauważyłem dziwne "oblookiwanie" osób, które wchodzą do pubu. Może akurat wchodzili podobni do jej 'randkowiczów' i bała się wtopy.
Drętwo było na pierwszej. Kolejne kilka wyglądało już dobrze, więc stwierdziłem że warto spróbować. Nie przeczę że poniekąd było to trochę przekonanie, że jeśli traktuje to choć trochę poważnie, to z pocałunkiem nie będzie problemu.
A od kiedy to do pocałunku trzeba się nastawiać jakoś poważnie? :> Chyba coś mnie ominęło na lekcjach z biologii i przystosowania do życia w rodzinie ;P
Poważne podejście do seksu - to jeszcze jak Cię mogę, w sensie zabezpieczenia się i żeby nie robić tego z pierwszym lepszym chętnym, ale pocałunek.. w sensie, że całujesz się tylko z dziewczyną pod warunkiem, że masz w stosunku do niej plany poważniejsze niż chęć wylądowania z nią w łóżku, tak?
.Pomyślałem że dziewczę chce spokojnie rozwijać tę znajomość, za każdym razem gdy jej nie pasowało proponowała, że kolejny weekend albo w tygodniu będzie OK. Już parę razy chciałem dać sobie siana, ale wtedy ona jakby wyczuwała moment i dawała znak, że chce się spotkać i chętnie to uczyni. Inna rzecz, że widziałem że dozuje kontakt. To znaczy miał być on tylko wtedy, gdy ona tak zadecydowała. Stąd te głuche telefony i smski po nich, dlaczego nie mogła odebrać.
Hehe, rozumiem 'spokojne i powolne' budowanie relacji, ale można to robić odbierając telefon lub oddzwaniając i odpisując na smsy z powodzeniem
Widzę, że musiała Ci wizualnie bardzo podejść, albo jesteś dość wyposzczony , że nic sobie nie robiłeś z tak jawnych oznak braku szacunku jak nie odbieranie tel. i brak info zwrotnej ogólnie. To po prostu elementarny brak kultury, co dopiero mówić o jakichś objawach zainteresowania.
I stąd brak większego rozwoju tej znajomości, bo nijak nie dało się tego zrobić. Nabrałem się na pierwsze wrażenie wycofanej panny i potem na tym jechałem.
Ja jednak myślę, że "nabrałeś się" na fajny tyłek , dekolt czy ogólnie wizję siebie w pozycji horyzontalnej z laską, która wizualnie jest mocno w Twoim typie Rzadko kiedy facet daje się przerobić na mielonkę kobiecie, której nie pożąda umówmy się
Taki wniosek pojawił się po tym jak kumpel pokazał mi te profile. Ona cały czas tam siedzi. Stąd moje przekonanie, że nie próżnuje i że stąd to ustalanie terminów wyglądało jak wypełnianie jakiegoś harmonogramu. Może jest na takim etapie życia, że poznawanie kolejnych facetów na portalach jest tym co daje jej najwięcej frajdy. Zresztą kiedyś będąc z nią na mieście zauważyłem dziwne "oblookiwanie" osób, które wchodzą do pubu. Może akurat wchodzili podobni do jej 'randkowiczów' i bała się wtopy.
Co to znaczy "nie próżnuje"? JA też usłyszałam podobny tekst, dodam - zupełnie nietrafiony.
Nie próżnuje w sensie bycia zalogowanym? To jest dla Was równoznaczne z umawianiem się?
Muszę Cię rozczarować, nie zawsze logowanie się czy rozmowa z facetami na portalu ma przełożenie na ilość spotkań, czy wreszcie 'konsumpcję'.
Mężczyźni mają skłonność do demonizowania tego u kobiet, bo sądzą po sobie - sami traktują tego typu portale z reguły w dość jednoznaczny sposób, stąd mierzenie swoją skalą kobiet.
Ale temat w ogóle nie tyczy się tego gdzie ona ma konto chyba, tylko faktu, że tak nie zachowuje się zainteresowana mężczyzną kobieta.
Zainteresowana nim choćby pod względem fizycznym. Przykro mi, ja tak to widzę.
A od kiedy to do pocałunku trzeba się nastawiać jakoś poważnie? :> Chyba coś mnie ominęło na lekcjach z biologii i przystosowania do życia w rodzinie ;P
Poważne podejście do seksu - to jeszcze jak Cię mogę, w sensie zabezpieczenia się i żeby nie robić tego z pierwszym lepszym chętnym, ale pocałunek.. w sensie, że całujesz się tylko z dziewczyną pod warunkiem, że masz w stosunku do niej plany poważniejsze niż chęć wylądowania z nią w łóżku, tak?
W tym przypadku "poważnie" miało oznaczać wyłącznie niemarnowanie mojego czasu na koleżeńskie spotkania. Ja świetnie sobie zdaję sprawę, że jest to słabe. Może brak jej inicjatywy na to wpłynął, że zacząłem dawać całą naprzód byle tylko przekonać się, czy w końcu coś zaskoczy. Pewnie gdyby inicjatywa spotkań wyglądała jak 50/50 to bym był spokojny co do przebiegu tej znajomości. Nie wiem, może 'myślenie życzeniowe' zdążyło mi się załączyć.
Hehe, rozumiem 'spokojne i powolne' budowanie relacji, ale można to robić odbierając telefon lub oddzwaniając i odpisując na smsy z powodzeniem
Widzę, że musiała Ci wizualnie bardzo podejść, albo jesteś dość wyposzczony, że nic sobie nie robiłeś z tak jawnych oznak braku szacunku jak nie odbieranie tel. i brak info zwrotnej ogólnie. To po prostu elementarny brak kultury, co dopiero mówić o jakichś objawach zainteresowania.
Tymi gównianymi smskami coś tam tłumaczyła zawsze. Nie olewała zupełnie, ale co z tego jeśli i tak nie mogłem z nią porozmawiać odnośnie tematu, z którym dzwonię. Narzuciła mi swoje głupie zasady, a ja odpuściłem raz, drugi, a potem zacząłem się do nich stosować. Chyba faktycznie coś mi przesłoniło rozum.
Ja jednak myślę, że "nabrałeś się" na fajny tyłek , dekolt czy ogólnie wizję siebie w pozycji horyzontalnej z laską, która wizualnie jest mocno w Twoim typie
Rzadko kiedy facet daje się przerobić na mielonkę kobiecie, której nie pożąda umówmy się
To jest najlepsze, bo w pierwszej chwili nie było "wow, wow, wow, yes, yes, yes". Dopiero po którymś spotkaniu.
Muszę Cię rozczarować, nie zawsze logowanie się czy rozmowa z facetami na portalu ma przełożenie na ilość spotkań, czy wreszcie 'konsumpcję'.
Mężczyźni mają skłonność do demonizowania tego u kobiet, bo sądzą po sobie - sami traktują tego typu portale z reguły w dość jednoznaczny sposób, stąd mierzenie swoją skalą kobiet.
Rozmawialiśmy o minionym tygodniu. Takie tam gadki na początku spotkania. I panna opowiadała jakoś naokoło. A to że była gdzieś w pubie, a to że gdzieś tam indziej. Tylko osoby, które jej towarzyszyły nie były nijak zarysowywane. Gdy dodałem do tego portale + brak czasu w weekend to diagnoza była dla mnie dość czytelna. Da się wyczuć, że ktoś mówi coś nie chcąc przy tym zdradzać szczegółów. Takie odniosłem wtedy wrażenie.
Ale temat w ogóle nie tyczy się tego gdzie ona ma konto chyba, tylko faktu, że tak nie zachowuje się zainteresowana mężczyzną kobieta.
Zainteresowana nim choćby pod względem fizycznym. Przykro mi, ja tak to widzę.
I ja również tak to widzę. Nie ma co robić nerwowych ruchów i dać tej znajomości samej umrzeć. Przestanę cokolwiek robić i sama padnie Tylko dobrze na przyszłość jakąś naukę z tego wynieść, bo bezsensownie tak czas stracić
Nie zawsze jest 'wow' od początku, ważne że z Twojej strony jednak zażarło, a z jej nie.
Potem ta asymetria zaangażowania się tylko pogłębiła.
Dokładnie, samo zdechnie
Podejrzewam, że ona też na to liczyła nie odbierając tel. i wymyślając wymówki.
Nauka na przyszłość jest taka żeby zwracać uwagę na małe rzeczy, świadczące o tym, że ktoś nas szanuje myśli o nas, liczy się z nami. POMIĘDZY spotkaniami, a nie tylko podczas
Sama się tego trzymam.
Nauka na przyszłość jest taka żeby zwracać uwagę na małe rzeczy, świadczące o tym, że ktoś nas szanuje myśli o nas, liczy się z nami. POMIĘDZY spotkaniami, a nie tylko podczas
Dzięki. Muszę sobie to zapisać do mojego pamiętniczka
Welcome
13 2016-09-25 23:30:39 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2016-09-25 23:45:33)
Zgadzam sie z Elle. W ogole znajomosc na sile, skoro ona Ci sie podoba, a Ty jej nie i to widac. Inaczej mialaby wiecej entuzjazmu nawet jezeli jest zdystansowana. A tak to spotka sie z Toba jak znajdzie czas, ale nie jest to dla niej wazne i nie wykazuje zadnej inicjatywy, przeciez sam widzisz, ze gdyby nie Ty to ona nic by nie zrobila, nawet nie napisalaby smsa.
Niepotrzebnie sie z nia tyle spotykales. Dlatego Ci sie wyrwala, nie mysli o Tobie w tych kategoriach. Szkoda czasu. Moze po prostu myslales, ze cos bedzie miedzy Wami i bedziesz mial satysfakcje, ze Ci sie udalo mimo ze ona jest taka niedostepna? No ale tu widac, ze jej nie zalezy, co bys nie zrobil to nic nie poradzisz. Czasem tak bywa.
14 2016-09-26 00:22:26 Ostatnio edytowany przez mrbart (2016-09-26 00:33:43)
Ech, bo wiesz, to taki 'instynkt zdobywcy'. Na zasadzie: w końcu się do mnie przekona, przełamię jej dystans itd., itp. Zdarzało mi się już w przeszłości wpaść w ten schemat i teraz go powtórzyłem. A potem następuje wychwyt wszystkich pozytywnych przejawów jej potencjalnego zainteresowania, typu 'spotkanie było pełne pozytywnych emocji', 'łączy nas wiele wspólnych rzeczy' itd. Miewam skłonność do przypisywania ludziom lepszych cech, niż te które faktycznie posiadają, idealizuję ich. A jednocześnie ignoruję wszystkie negatywne rzeczy. I gdy tylko miałem przebłysk racjonalnego spojrzenia na sprawę, wtedy ona znowu reagowała pozytywnie na moją propozycję i tak w kółko. Zresztą sama mogła mnie olać, ale nie, gdy tylko odmawiała spotkania to zawsze z alternatywnym terminem. Głupi jestem tak jak byłem Dodam że to wynika przede wszystkim z tego, że mam tendencję do zgadzania się na kompromisy, na które nie chcę się godzić. Czyli coś nie pasuje mi od samego początku (np. te spotkania 'co jakiś czas'), ale nie daję sobie siana tylko zgadzam się, z życzeniowym myśleniem, że może z czasem się to zmieni. A potem wpadam w taki narzucony schemat i coraz gorzej sam się z tym czuję. Teraz jest jednak już OK, bo nakreśliłyście mi jasno jak to faktycznie wygląda i zeszło ze mnie całe ciśnienie na wychodzenie z siebie byle tylko nie wrócić znowu na tarczy
Zresztą ta próba pocałunku była z perspektywy czasu dobrą próbą, przynajmniej przestałem się łudzić, że jest lepiej niż jest, zgodnie z zasadą: "patrz na to co robi, a nie na to co mówi".
Nie wiem co ty w ogóle analizujesz, chłopie... że tak subtelnie zarzucę
odepchnęła pocałunek, nie chce bliskości.
Potrzebujesz więcej czytelnych komunikatów?
Nie rajcujesz jej i tyle.. A że próbuje się spotykać, to próbuje. Jej sprawa, ma prawo.
Jedynie korzystała z twoich zaproszeń.
16 2016-09-26 02:38:38 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2016-09-26 02:46:23)
Mbart rozumiem. Czasem facetom sie to wlacza ;-) Jednak warto bys sprobowal to jakos przelamac skoro widzisz u siebie ten problem. Inaczej potem w zwiazku mozesz zgadzac sie na zbyt wiele, a ona moze Cie wykorzystac, bo wtedy niestety czesto przyciaga sie osoby, ktore chca wykorzystac. A to dlatego, ze widza, ze moga Cie wykorzystac. A pewne siebie osoby beda wtedy szukac kogos innego, kogos kto tez wierzy w siebie. No ale wszystko przed Toba i mozesz to zmienic :-)
Poza tym z tego co piszesz jestes sympatycznym facetem, z ktorym na pewno mozna ciekawie spedzic czas, teraz po prostu czas na to, bys to sobie uswiadomil i nie myslal tylko o tym jak ona sie czuje w tej relacji, ale przede wszystkim jak Ty sie czujesz. A to z szacunku do siebie, do swoich uczuc i do swojego czasu. Jezeli od poczatku relacja nie zmierza do niczego dobrego, to lepiej ja po prostu zakonczyc. Skoro jest to krotka relacja, to i tak bedzie bolec mniej. Jezeli cos jest srednie to rzadko zmienia sie na lepsze. Zreszta jak sam piszesz spotkania moze nie byly tez zle, no ale srednie. Takze i z Twojej strony byloby to troche na sile.
A wiadomo mozna tez od razu z kims bardzo dobrze sie rozumiec i czuc przyciaganie z obu stron. Nie ma sensu ignorowac tego co nas niepokoi, bo mozg daje nam sygnaly i zwykle sa one prawdziwe. Ignorujac je sami siebie krzywdzimy. W relacji trzeba dawac, ale tez brac.
17 2016-09-26 09:53:54 Ostatnio edytowany przez Pirx (2016-09-26 10:02:28)
Bart, nie win siebie.. ;-)
Każdy popełnia błędy,szczególnie ten dobry i sympatyczny.
Mnie też sie zdażyło...;-)A przecież młody i naiwny nie jestem.I do tego przez dwie Harpie trenowany...;-)
Nie Ty pierwszy nie ostatni.
A to zdanie Elle nie do pamiętnika ale jako tatuaż sobie zafunduj.:-)
I tak na poprawę nastroju , żartobliwie zasugeruję zapamiętać
Ezekiel 25:17
"Ścieżkę człowieka prawego ze wszech stron otacza
Niesprawiedliwość samolubnych
I tyrania złych ludzi.
Błogosławiony, kto w imię miłości bliźniego i dobrej woli
Prowadzi słabych przez dolinę ciemności..."
Nie podobasz się jej, ale uważa Cię za nie najgorszą partię, dlatego nie urywa z Tobą ostatecznie znajomości. Ewentualnie można to wyjaśnić tak, że nie jest asertywna i po prostu nie umie odmówić gdy narzucasz się ze spotkaniem.
Ale wniosek jest oczywisty: ona nie jest Tobą zainteresowana i szuka dalej.
Dzięki wszystkim za odpowiedzi. Potrzebowałem takiego kopa w zad (albo łeb )