W filmach to częsty motyw, gdy panna młoda w ostatniej chwili pod wpływem impulsu (telefon od ex, albo jakiś drobny szczegół - np. wieczór kawalerski/panieński) zmienia decyzję omalże tuż przed ołtarzem.
Zdarzyło się wam coś takiego? Macie znajomych, którzy rozmyślili się tuż przed ceremonią?
Ostatnio trochę pokłóciłam się z M. a potem zwiedzaliśmy kościół, w którym miał odbyć się ślub, już para młoda stała przed kościołem, zbierali się gości, a mnie korciło, by podejść do Kornelli i powiedzieć jej by zwiewała, nawet jeśli jest w ciąży, by nie marnowała sobie życia z Tomaszem .
Co byście zrobili, gdyby jakiś wariat w dniu ślubu zaczął takie rzeczy wygadywać?
Żeby uciekać w ostatniej to nie słyszałam, ale moja kuzynka wycofała się ze ślubu na niecały miesiąc przed. Powiedziała, że jednak nie chce i już. Ślubu nie było. Tylko przepadła większość kasy, bo za sale i inne tego typu rzeczy nikt jej nie oddał. Tak więc interwencja nieopłacalna i problematyczna (odwoływanie zaproszeń, wyjaśnianie wszystkiego, itd.). W Hollywood może i wygląda to fajnie, ale w realu takie piękne nie jest.
Znajoma odwołała ślub na miesiąc przed. Ale z dwojga złego, lepiej, że zdecydowali się na ten krok przed, a nie po.
A mnie by to raczej nie ruszyło, nie jestem chorągiewką i jak coś postanawiam, to na 100%