Hej, chciałbym opisać moją relację ze współlokatorką, z którą mieszkam prawie rok, nazwijmy ją Kasia. Od początku znajomości bardzo dobrze nam się rozmawiało i spędzaliśmy ze sobą dużo czasu. Kasia niestety miała chłopaka, z którym wtedy średnio jej się układało, nawet rozstała się z nim na około 3 tygodnie ale i tak do siebie wrócili, z tego co mówiła to wcześniej też się kilka razy rozstawiali. A ja byłem zbyt nieśmiały i niezbyt pewny siebie, żeby wnieść tę relację na kolejny etap więc zostałem dla Kasi tylko przyjacielem. Pewnego razu Kasia znów się rozstała ze swoim chłopakiem, przyszła do mnie. Powiedziała, że dobrze się przy mnie czuje i jest ze mną szczęśliwa, chciałaby abyśmy spędzali razem więcej czasu, spędziliśmy wtedy razem noc. Pytałem czy przyszła do mnie tylko po pocieszenie, mówiła, że nie i żałowała, że wcześniej tego nie zrobiła. Było w porządku ale do Kasi ciągle odzywał się chłopak co ją dość mocno męczyło, ponieważ była przez niego manipulowana i czasami poniżana. Kasia stwierdziła, że nie chce przechodzić ze związku na związek, ja to zrozumiałem, byliśmy w kontakcie przez 2 tygodnie ale kontakt się urwał. Nie wiem z czyjej winy, pewnego razu zachowałem się trochę olewczo w stosunku do niej. Po czym Kasia, przestała się do mnie odzywać, zaczęła mnie unikać i po kilku dniach wróciła do swojego chłopaka.
Co o tym myślicie? Chciałbym z Kasią coś więcej ale nie wiem czy w ogóle ma to sens i czy będzie chciała ze mną jeszcze rozmawiać.