Beyondblackie napisał/a: Otoz pochodze z rodziny gdzie klotnie, brak szacunku, manipulacje, obrażanie się o pierdoly i jechanie walcem po małżonce/ małżonku były na porządku dziennym.
Też pochodzę z takiej rodziny, ale u mnie dało to odwrotny efekt. Ja wchodząc w dorosłość miałam "głód relacji" w każdej dziedzinie. "Zaprzyjaźniałam się " niemalże natychmiast, "związki" budowałam z dnia na dzień. Bardzo potrzebowałam emocjonalnej bliskości więc absolutnie nie stawiałam na jakość. Co oczywiście z reguły kończyło sie dla mnie dramatycznie. Też były i są terapie... Dziś jestem w związku od wielu lat i choć jest to związek udany, to niejednokrotnie tęsknię do ...samotności własnie, do zajęcia sie tylko sobą, do - jak piszesz - siebie samej w ładnym mieszkaniu
bo ja nigdy nie byłam sama i teraz mi tego czasem brakuje...
Jeśli chodzi o Autora wątku, to podziwiam jego dojrzałość . Mało kto ma odwagę zauważyć i uznać, że jego własne deficyty czasowo lub trwale wykluczają bliska relację.
Niestety najczęściej tworzymy związki po to by sobie coś załatwić, coś w sobie uzupełnić, czegoś sobie dodać. Rzadko skupiamy się na swoich niedoskonałościach.
Tomku! Życzę ci abyś rozwiązał swoje problemy i mógł kiedyś realnie dokonać wyboru, czy chcesz być w związku, czy żyć samotnie. Na razie podziwiam twoją dojrzałość i szczerość. Naprawdę niewielu stać na tak głębokie refleksje co do samych siebie.
Zresztą, gdziekolwiek by to schować, i tak wypłynie, bo to, co zabagnione, nie daje się unicestwić, bo wszelkie niepowodzenie jest niezniszczalne.
Tove Jansson