Hej Wszytkim:)
Zacznę od początku, po sugestii kilku znajomych spróbowałam "szczęścia" przez osławionego Tindera. Traf chciał, że mój kciuk, kliknał zielone serduszko na całkiem porządnie zapowiadającego się chłopaka, zdjęcie jak z CV. Parę minut później już pisaliśmy na czacie- perfect match po prostu.
Jako, że zarówno telefon, jak i aplikację użyczyła mi koleżanka, powiedziałam nowemu znajomemu, że jak chce kontakt, to musi wybrać, skype, albo messenger, padło na 2 opcję. Od razu mnie wyszukał, i stwierdził, jak to mu się buzia cieszy jak do mnie pisze i że w ogóle rewelacja, że mamy kontakt. Pisaliśmy przez jakiś miesiąc (nie wiem czy do długo, czy krótko- w sprawach damsko-męskich jestem de facto nowicjuszką ). Podkręślę, że od początku pisania, pytał o spotkanie, w swojej przerwie w pracy- nawet "bym się cieszył gdybysmy sie na lody spotkali".
Raz po jakiś 2 tygodniach pisania, zadzwonil do mnie, z głosu na prawdę spoko się zapowiadał, wspomniałam mu, że mam mu sporo do opowiedzenia i vice versa. Wiedział,że wyjeżdzam na wakacje, ale te się skończyły- w samolocie napisałam mu trochę odważniejszą wiadomość ( sam pisał czy doleciałam) zawierającą słowo "darling". To był moment kiedy weszly słówka-zdrobnienia i było naprawdę sympatycznie.
Okej, wrociłam, powiedziałam że porozmawiamy w realu i pól żartem rzuciłam pytanie, kto kogo zaprasza na kawę z ciachem-coś w ten deseń. Cisza przez 2 dni. Następnie odezwał się , że przeprasza i czy sie kręce po centrum- ja niestety byłam juz po wycieczce po centrum załatawiac swoje sprawy, obupólnie stwierdzilismy, że spokojnie, nazajutrz. Nazajutrz również nie dało rady. celem zaplanowania dnia dałam mu znać, zeby mi napisał jeżeli da radę się wyrwać na przerwę- odpisał że go zawalili pracą i :(. Tak się sprawy miały,że pisał prawie co dzień rano zwykłe dzień dobry, dla mnie to było dużo, tak samo po pracy w busie, jak mi minął dzień. Nie wiem, czy to moja niecierpliwość, czy co ale postanowiłam pokazać mu że pissanie pisaniem, ale że kestem konkretna i że jednak fajnie byłoby się spotkać- to była faza milczenia i generalnie odezwał się wczoraj po tygodniu jak napisałam do niego ze jestem w innym miejscie na szkoleniu i jak ma ochotę, moze mi napisać co u niego słychać. Wysłał mi "aż" 2 buziaki. Może zatęsknił?
Byłam przekonana, że koniec wirtualnej znajomości- trochę zaczęło mnie to irytować.Chłopak ma 30, nie wiem czy się bawi czy sprawdza moją cierpliwość i zaangażowanie. Tutaj , na moją niekorzysc działa to, że chłopak jest przystojny, ale cos mi mówi że to ten typ który własnie tą bronią gra, a mnie zżera ciekawość jaki jest w rzeczywistości. Powinnam olać sprawę, tylko cały czas coś mi mówi że ten mały falstart, czy ta gra potoczy się bardzo powlonym tempem i być moze dojdzie w końcu do spotkania. Ogólnie mega to stresciłam, ale będę wdzięczna za jakieś porady.