Witajcie,
Tak jak w temacie - poznałam bardzo fajnego faceta, wrażliwego, z poczuciem humoru, z pasjami, które współgrają z moimi. Doskonale się rozumiemy i dosłownie nigdy wcześniej nie poznałam tak niesamowitej osoby ( ma 26 lat). Znamy się bardzo krótko, a jakoś tak .. czuję do niego jakąś formę " więzi". Niestety, był narkomanem. Brał 6 lat, później był rok na leczeniu ( zakończone sukcesem) i jest cztery miesiące na wolności ( wiem, to bardzo mało). Przyznał się, opowiedział o wszystkim i prosi o szanse, abym nieksreślała go za jego mroczną przeszłość.
Moje wnioski: bardzo go lubię i nie chcę stracić całkowicie kontaktu, ale związek nie wchodzi w grę. Chciałabym mieć z nim kontakt, spotkać się czasem i wesprzeć go, ale z drugiej strony jest między nami jakaś magia, chemia i nie wiem czy w tej sytuacji relacja " przyjacielska" się sprawdzi, a z drugiej strony to nie chcę go zranić, nie chcę go " testować" tylko po to, aby później cierpiał ( albo abym ja cierpiała). Czuje, ze nie dam rady być z kimś z taka przeszłoscią.
Pytanie do Was: co powinnam zrobić? czy urwać całkowicie kontakt? ( wyjaśniajac mu (moze moje nieco egoistyczne) podejscie) czy dalej to ciągnąc? Czy ktoś z Was miał podobną sytuację, zna kogoś takiego?
Bardzo Was proszę, nie oceniajcie mnie od razu jako " głupiej" i "naiwnej", która wierzy w happy end. Wychodzę z założenia, ze kazdy zasługuje na drugą szansę, ale zwyczajnie się BOJĘ i nie wiem czy warto zagłębiać się w taką relację, skoro kieruje mną strach i seria wątpliwości.
Pozdrawiam