Na wstępie chciałbym zaznaczyć, iż jestem mężczyzną i poniższy post ma charakter emocjonalny przez co może mnie czasem ponosić.
Od początku
Nasza znajomość zaczeła się w listopadzie poprzedniego roku. Podczas konferencji poznałem pewną kobietę. Ma 24 lata, jest młodosza ode mnie o dwa lata. Okazało się, że jesteśmy oboje z Warszawy (impreza była we Wrocławiu). Po w miare krótkiej wymianie zdań (ok. 10 min) wymieniliśmy się telefonami.
A teraz trochę przyśpieszę, bo w takim tempie do wieczora nie skończę
Generalnie sprawy między namí potoczyły się dosyć szybko, ponieważ jeszcze przed końcem roku zamieszkaliśmy razem (wynajęliśmy wspólnie mieszkanie). Od tego też momentu zaczął się mój koszmar. Koszmar, który nie ona zgotowała, a moja rodzina, przyjaciele i znajomi.
Od każdego słyszę zdania typu - ona chce cię wykorzystać, chce cię wydoíć do zera, przy niej zostaniesz z niczym, jest za ładna na ciebie albo jest za droga na ciebie. Dzień w dzień wysłuchuję oczerniających zdań i żarcików. Niech ich wszystkich puentą będzie zdanie wypowiedziane przez matkę: "myślałam że znajdziesz sobie kobietę, a nie k****"
Jeszcze jakiś czas temu starałem się dyskutować, bronić. Ale to nic nie daje. Co z tego, że tłumaczę, że ona więcej zarabia, więc o jakim j****** na kasę mówimy? Co z tego, że przez ten cały czas poprosiła mnie o kupno JEDNEJ rzeczy, a wszystkie prezenty które jej daję są jedynie moją inicjatywą? Co z tego, że czuję się szczęśliwy? Ludzie widzą wygląd i wiedzą lepiej. Od razu znają osobowość, charakter i co kto czuję. Większość z moich znajomych z nią nawet nie porozmawiało 5 minut. Wszystko oparli na wyglądzie jej i moim, bo to niemożliwe, żeby było coś bezinteresownie...
Dlaczego żyje w tak zje***** społeczeństwie? Dlaczego ludzie mi to robią? W końcu po raz pierwszy jestem w związku i nawet teraz moja rodzina i przyjaciele zamiast cieszyć się moim szczęściem, chce mi je za wszelką cenę zniszczyć.