Witam. W zasadzie pierwszy raz proszę o pomoc w internecie i to jeszcze na koobiecym forum, ale zauważyłem, że faceci tutaj piszą, więc i ja sobie pozwolę
Mianowicie, od kilku miesięcy spotykam się z pewną dziewczyną. Wszystko pięknie, ładnie, miło, przyjemnie itd. ale pewnego dnia wynikła jedna nieciekawa, krzywa akcja, fakt że wina po części leżała zarówno po jej stronie, jak i mojej, jednak jej strasznie ciężko było się do tego przyznać, w skrócie to okłamała mnie w pewnej sprawie, jednak według niej zachowała się w porządku i całą winą chciała obarczyć mnie.
Pech chciał, że miałem wtedy jeden z takich dni, które człowiek chciałby aby w ogóle w życiu się nie wydarzyły, w skrócie cały dzień kupa nerwów, stresu, niewiadomych.. no ogólnie czułem wtedy, że w ciągu kilku godzin zawalił mi się cały świat..sprawy zdrowotne, rodzinne, kariera no i jeszcze ona dołożyła do tego cegiełkę, po której z resztą kontakt nagle całkowicie się urwał..niczego nie chciała wyjaśniać, o niczym mówić, no po prostu olała mnie po całości..
o żadnych moich problemach jej nie mówiłem, jednak pochodzimy z jednej, małej miejscowości i dość szybko o wszystkim się dowiedziała i po kilku dniach napisała, że rozumie mnie że miałem ciężki okres w życiu, jednak za błędy trzeba płacić i co się stało, to się nie odstanie..
w tym miejscu chciałem powiedzieć, że autentycznie, nie powiedziałem, ani nie zrobiłem nic strasznego, była wtedy mowa o kłamstwach, dobrej zabawie z jej strony itp. nie padło wtedy żadne wyzwisko, a nawet przekleństwo
napisałem jej o tym, to odpisała że jeśli nie wiem co zrobiłem to mój problem i że teraz będzie musiała przemyśleć wszystko. Od ponad tygodnia cisza.
W czym mam problem ? w tym, że nie wiem, mam dylemat, czy nie będzie lepiej gdy ja zakończę tę znajomość. dlaczego ? wiem, że wtedy może trochę przesadziłem i za bardzo na nią naskoczyłem, ale zauważyłem też, że wtedy i kilka dni później, kiedy na prawdę padłem na pysk i nie dawałem rady, ona najzwyczajniej w świecie mnie olała, jak jakąś rzecz, a wiem, że wiedziała prawie wszystko co się dzieje u mnie
w pierwszych dniach po przemyśleniach pomyślałem, że jestem w stanie zapomnieć o jej numerze i poczekam, aż się odezwie i zobaczę co ma do powiedzenia, jednak teraz, po dłuższych namysłach doszedłem do tego wniosku o którym tutaj piszę..
nie chcę robić z siebie ciapy i osoby która się nad sobą użala, bo tak nie jest, teraz już jakoś powoli się zbieram do kupy, alee czy jeśli kiedyś trafi się inny, gorszy, ciężki czas w moim życiu będę mógł na niej polegać... ?
wiem, że nie działa to w jedną stronę, kiedy ona miała. nawet dość niedawno problem, pomogłem jej go rozwiązać, wspierałem ją do samego końca, tyle ile mogłem i wiedziałem doradzałem i koniec końców udało się rozwiązać jej problem, czy tak szybko o tym zapomniała ?