Wypalenie, rozstanie, cisza... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Wypalenie, rozstanie, cisza...

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 9 ]

1 Ostatnio edytowany przez Gostek (2016-08-23 22:24:57)

Temat: Wypalenie, rozstanie, cisza...

Witam wszystkich,

Ponad miesiąc temu rozstałem się z dziewczyną z którą byłem niespełna 4 lata. Poznaliśmy się w wieku 18 lat, obecnie mamy 22. Byliśmy dla siebie pierwszymi poważnymi partnerami (pod każdym względem). Dla mnie w ogóle była to pierwsza dziewczyna z którą miałem jakikolwiek bliższy kontakt. Tworzyliśmy bardzo udany i kochający się związek.

Rozstanie odbyło się z jej inicjatywy. Powodem było wypalenie i to, że nie czuje już tego co dawniej. Powiedziała, że nie widzi ze mną przyszłości. Według niej nałożyło się na to wiele rzeczy, takich jak rutyna, powtarzalność spotkań, brak większych emocji, jakieś cechy mojego charakteru (nic konkretnego nie wymieniła). Ot taki można powiedzieć kryzys stagnacji w związku. Zaraz przed rozstaniem pozornie było wszystko w porządku, spotykaliśmy się regularnie, kochaliśmy, bawiliśmy, spędzaliśmy miło czas. Mieliśmy plany na wakacje. Z mojej strony również to uczucie nie było już takie żarliwe jak kiedyś, ale przecież to normalne. Nie da się żeby zawsze było tak ciekawie jak na początku związku. Oczywiście trzeba je ciągle pielęgnować i tu może trochę to zaniedbałem, ale nigdy nie jest tak, że wina leży tylko po jednej stronie. Związek polega na współpracy. W życiu nie pomyślałem, że mógłbym przestać ją kochać. Ja to potraktowałem jako coś co minie prędzej czy później. Coś czym nie trzeba się przejmować, bo przecież w głębi duszy bardzo się kochamy i zawsze będzie ok, nie ma innej możliwości. Miałem nadzieję, że to wszystko się zmieni gdy przyjdą wakacje bo wcześniej sesja, spotykaliśmy się w kratkę. Z perspektywy czasu wiem, że to błąd, ale już tego nie cofnę. Ona z kolei nie dawała mi konkretnych sygnałów, że z jej strony coś się poważnie sypie. Nie rozmawiała ze mną na ten temat. Dusiła to w sobie, myśląc, że jej to minie. Dodatkowo fakt jej zachowania tłumaczyłem sobie jej problemami hormonalnymi po odstawieniu tabletek antykoncepcyjnych. Dopiero po rozstaniu, gdy zacząłem analizować końcówkę naszego związku uświadomiłem sobie, że ona już w ogóle nie miała pozytywnych emocji widząc się ze mną. Nie cieszyła się gdy mnie widziała, nie miała ochoty na nic. Nudziłem ją pod każdym względem, choć byłem taki jak zawsze. Głównym jej zainteresowaniem stała się praca, ciągle o niej gadała i nią żyła.

Rozstaliśmy się w spokojnej atmosferze. Dla obojgu było to trudne, nie obyło się bez łez. Dla mnie oczywiście trudniejsze bo porzucanemu zawsze jest trudniej. Zapytałem wtedy o jeszcze jedną szansę, powiedziałem, że zrozumiałem swoje błędy i chciałbym je naprawić. Niestety ona była nieugięta, nie dała mi już ku temu okazji. Powiedziała, że już tego po prostu nie widzi i prawdopodobnie nie byłaby w stanie odwzajemnić moich uczuć i starań. Dla mnie stało się to za szybko - ona układała to sobie od dawna w głowie będąc ciągle ze mną.

Przez jakieś dwa tygodnie po rozstaniu pisaliśmy ze sobą głównie z mojej inicjatywy (ona powiedziała, że pisząc do niej nie ułożę sobie tego). Próbowałem jeszcze coś jej logicznie wytłumaczyć, przemówić do rozsądku, pokazać, że bardzo ją kocham i mi na niej zależy. Pojechałem z zaskoczenia jednego dnia wieczorem do niej do domu żeby ją gdzieś zabrać w fajne miejsce i pogadać. Niestety na nic się to zdało, nie ucieszyła się zbytnio gdy mnie zobaczyła i nie pojechała. Gadaliśmy w samochodzie. Przez cały ten okres od rozstania była bardzo stanowcza, konsekwentna i zimna. Rozmawiała ze mną jak z byłym dobrym znajomym, z którym łączą ją tylko wspomnienia, bez emocji. Powiedziała tylko, że zależy jej na mnie jako na człowieku i chciałaby móc czasem ze mną porozmawiać (czyli stosunki koleżeńskie). Ja odparłem, że nie widzę tego w tej chwili. Mówiła też, że jestem i byłem wspaniałym człowiekiem, że na pewno znajdę sobie kogoś lepszego od niej oraz, że w razie jakiegoś problemu zawsze będę mógł się do niej zwrócić o pomoc. Dodała także, że zawsze czuła się przy mnie doceniona jako kobieta i zawsze będę gdzieś w jej sercu i pamięci. Udało mi się także od niej wyciągnąć informacje "być może spotkałam Cię zbyt wcześnie", "może nie zdążyłam się wyszaleć", "takie życie jest dla mnie za spokojne". Dziwiło mnie to ponieważ nigdy jej w niczym nie ograniczałem. Wiele razy namawiałem żeby wychodziła z koleżankami i nie zaniedbywała znajomości przeze mnie. Mogła się bawić i szaleć beze mnie u boku.
Cały ten kontakt po rozstaniu odpuściłem kończąc wiadomością, że jak się kogoś kocha czasem trzeba pozwolić mu odejść i mam nadzieję, że jest szczęśliwa. Od tamtej wiadomości minął już prawie miesiąc. Trwa cisza z jej, jak i mojej strony. Wiem, że ona nikogo nie ma.

Szanuję jej decyzję i już dawno się z nią pogodziłem. Wiem, że takie rzeczy się zdarzają. Starałem się nie być natrętny, ale pokazać, że mi na niej zależy i bardzo ją kocham. Ona niestety to odrzuciła. Problemem jest to, że cholernie mi jej brakuje i za nią tęsknię. Nie mogę przestać o niej myśleć. Nie rozumiem dlaczego nie walczyła o nas gdy nie było za późno. Bardzo o nią dbałem, mieliśmy wspólne zainteresowania, nigdy nie dałem jej powodu do zazdrości, byłem dla niej wsparciem. Nigdy nie kłóciliśmy się o poważne rzeczy. Zawsze pamiętałem o wszelkich okazjach i rocznicach. Zapewniłem fundamentalne dla związku rzeczy. Często napadają mnie wspomnienia. Bardzo żałuję, że tak to się potoczyło. Mimo, że to moja pierwsza dziewczyna ja w głębi serca czułem, że to ta przed którą chciałbym kiedyś klęknąć. Proszę nie myśleć, że jestem jakąś męską pipą, mam swój charakter i wiele razy jej to udowadniałem. Nie jestem pantoflarzem. Nie w tym problem. Absolutnie jej też nie idealizuję, miała dużo wad, ale nikt nie jest idealny. Ja też nie. Ja ją akceptowałem taką jaką była. Bardzo chciałbym móc coś jeszcze zrobić. Czy jeżeli kobieta przestaje kochać mężczyznę on coś może jeszcze na to poradzić? Proszę o pomoc.

1) Jak mam się w tej chwili w stosunku do niej zachowywać? Obecnie wychodzę z założenia, że jeżeli ona nie odzywa się do mnie, to nie jest tym kontaktem po prostu zainteresowana. Być może też nie chce mi tego utrudniać. Może powinienem dalej dawać jej sygnały, że ciągle mi na niej zależy? Czy może najlepsze co mogę teraz zrobić to po prostu zamilknąć na zawsze? Nigdy mi nie powiedziała rzeczy w stylu "daj mi spokój" "nie odzywaj się więcej do mnie".
2) Czy takie całkowite odcięcie kontaktu (poza tym, że z pewnością pomoże mi sobie szybciej z tym poradzić) może spowodować jakąś zmianę jej uczuć do mnie? Może czas spowoduje zatarcie jakiejś niechęci do mnie? Czy jest szansa, że zatęskni i przez ciekawość co u mnie słychać odezwie się pierwsza? Wiem, że kobiety z natury są ciekawskie. Nie da się chyba tak kogoś wymazać z pamięci jeżeli się było ze sobą prawie 4 lata i mocno się go kochało...
Wiem, że nie ma jednoznacznego schematu w takich sytuacjach. Nikt mi nie odpowie konkretnie co się stanie, ale wiem, że są tu ludzie z doświadczeniami i mogą wykazać się wsparciem i radą.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Wypalenie, rozstanie, cisza...

Szybka piłka, ona się odezwie jeszcze. Jedynym Twoim ratunkiem to nie pisać do niej gdy to zrobi i czekać aż napisze kolejny raz za parę dni czy tygodni jak zatęskni. A jeśli nie napisze to odpowiedź masz, czas ruszyć dalej bo jej już nie będzie.

3

Odp: Wypalenie, rozstanie, cisza...

Autorze powiem Ci coś ze swojego doświadczenia. Uwierz mi na słowo, że mam szerokie na tym polu, wiele przeżyłem a i wiele widziałem. To co opisujesz może oznaczać wiele rzeczy:

-albo ona chce teraz zacząć okres szaleństwa i będzie się bawić tu i tam ale oczywiście bez Ciebie rzecz jasna
- albo potrzebuje czasu by ogarnąć temat i przemyśleć, przeanalizować
- kolejna sprawa jest taka, że nie ma reguły nigdy nie ma żadnej reguły bo każdy z nas jest inny i nie możemy patrzeć na inne związki i na innych z naszej perspektywy. Ja dwa miesiące temu rozstałem się z kobietą z którą rozstawaliśmy się w ciągu naszego związku dziesiątki razy, ale zawsze po dwóch trzech dniach wracaliśmy do siebie, dwa miechy temu podjąłem decyzję, że to koniec bo byłem wykończony jest zachowaniem. Ty jak mniemam miałeś laskę która jest normalna i nie toksyczna ale ja miałem takie rzeczy że strach pisać i tym bardziej było mi trudno się z nią rozstać bo ją kochałem i nadal kocham pomimo tego co mi robiła i dwa miesiące zero kontaktu, zero sms , tylko mijamy się w pracy bez słowa. Wyobrażasz sobie jakie to trudne, ile rzeczy wraca do mnie?

konkludując - naprawdę nie rób już nic, im więcej będziesz robił tym mniejsze wrażenie na niej zrobisz. Ona musi sama chcieć, inaczej po frytkach. CZasem tak się dzieje, choć ludzie się kochają, uczucie mija, coś je zastępuje itp. Zapamiętaj jedno - nic na tym świecie nie trwa wiecznie a szczególnie ludzka miłość.

4 Ostatnio edytowany przez WaltonSimons (2016-08-24 15:50:59)

Odp: Wypalenie, rozstanie, cisza...

Autorze,

byłem po obu stronach. Tej, która doświadczyła "wypalenia" partnerki i tej, która sama się w związku wypaliła.

Nie ma powrotów, gdy partner zostanie sklasyfikowany jako nudny. Jesteś nudny, bo niczym jej nie imponujesz. To nie ten wiek, gdzie dochodzi strach przed samotnością, presja społeczna, zegar biologiczny i masa innych uwarunkowań, które tę "nudę" osładzają. Być może Twoja była partnerka zapragnęła wyższego, o gęstszych włosach, szerszej klacie, z większym penisem, bogatszego, bardziej rozmownego, większego imprezowicza (albo wprost przeciwnie), większego inteligenta, osobę bardziej aktywną... a być może sama nie umie sprecyzować, czemu nie jesteś dla niej "cenny" na tyle, by trzymać Cię i cieszyć się "zdobyczą".

Po prostu, w skrócie - nie ma szacunku. Nie szanując partnera nigdy nie nadamy mu odpowiedniej rangi w swoim życiu.

Twoja była partnerka być może i tak zwiąże się z kimś "nudnym" po zobaczeniu (po kilku próbach), że cudownych związków nie ma, że wszystko się nudzi (plus dojdzie wiek), ale obecnie ona po prostu chce się bawić bez zobowiązań, a Ty jesteś zawalidrogą.

Jaka jest recepta? niestety, jednoznacznie pogodzić się ze stratą. Odpuść. Porady, jakie być może przeczytasz na tym forum (o tym, że olewanie jej może doprowadzić do większego zainteresowania Tobą, etc) prawdopodobnie przy tak postawionej sprawie ("szaleństwa" młodości) raczej nie zadziałają.

Ludzie w normalnych związkach zawsze wyjdą z "zakochania". Proza życia nie musi być nudna, ale jeśli ktoś chce tylko gonić motylki, to raczej długo je będzie gonił, zmieniając partnera/partnerkę wielokrotnie, aż wreszcie zmądrzeje, lub ze strachu/presji/innych powodów zostanie przy kimś mimo wypalenia. Twoja była nie wydaje się jednak osobą, która jest na tym etapie. Chce gonić króliczka.

5

Odp: Wypalenie, rozstanie, cisza...

Wiem, że raczej na pewno jest już pozamiatane przy tak twardej decyzji. Najważniejsze jest dla mnie aby nie utracić w jej oczach szacunku po rozstaniu. Dlatego nie uganiałem się za nią przesadnie i nie poniżałem się. Wiem, że takie pajacowanie najbardziej odpycha kobiety. Jednak też nie można tak całkiem kogoś olać. Naczytałem się wiele różnych wątków na tym forum i były różne przypadki. Zdarza się, że ktoś zmienia zdanie po kilku miesiącach nawet czasem dłużej... Bo właśnie zamęczyła ją powstała cisza, bo zawiodło inne życie, bo stwierdziła, że straciła kogoś wyjątkowego itp. Może wypowie się jakaś kobieta jak widziałaby najchętniej zachowanie swojego partnera w takim przypadku? Lepiej podtrzymywać jakiś tam kontakt na zasadzie "co słychać"? W międzyczasie ostro nad sobą pracować i stać się bardziej interesującym człowiekiem. Być może byłem dla niej nudny... Ale można się zmienić dla siebie i dla innych. Ogólnie czy dawać co jakiś czas sygnały, że jestem, że ciągle mi zależy? Ciekawe czy odezwie się pierwsza... Ja bym chciał zapytać co u niej słychać, nie wierzę, że ona nie jest ciekawa... To nie jest tak, że ja zamierzam na nią czekać i tracić życie na kogoś kto może nigdy nie wrócić. Być może poznam kogoś nowego, lepszego i mój problem zniknie. Jednak na chwilę obecną targają mną różne emocje i zastanawiam się jakie wyjście będzie najlepsze. Niby się starałem na początku, powiedziałem co chciałem - nie przyniosło to skutku. Panowie radzą odpuścić...

6

Odp: Wypalenie, rozstanie, cisza...

Miałem podobną sytuację kilkanascie lat temu ;-) na moim przykładzie, musisz odpuścić bo zrazisz ją do siebie. Po około 10 latach moja pierwsza miłość spotkała moją siostrę, powiedziała jej, że zakończenie związku ze mna to jej największy błąd w życiu i żałuję tego. No niestety obudziła się za późno, nie mam nikogo ale uczucie całkowicie wygasło. Czas zrobił swoje

7

Odp: Wypalenie, rozstanie, cisza...

Zaimponowaliście mi obydwoje kulturą rozstania, która rzadko się zdarza, zwłaszcza wśród ludzi w Waszym wieku.
Obawiam się, że raczej nie ma szansy na Wasze ponowne zejście się. Nie szukaj z nią kontaktu dla własnego dobra, daj sobie czas na pogodzenie się z sytuacją.
W przeciwieństwie do WaltonSimons, uważam, że ona nie odzywa się właśnie z powodu  szacunku do Ciebie.
Ona dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że cierpisz, bo ciągle ją kochasz, w końcu rozstanie nastąpiło z jej inicjatywy.
Nie odzywa się, bo nie chce robić Ci złudnych nadziei, zgodnie z zasadą "co z oczu, to i z serca", może jej też nie jest łatwo, jednak podjęła ostateczną decyzję.
Piszesz, że ciągle jest sama, więc nie było na horyzoncie nowego wyzwania i myślę, że jej także potrzebny jest czas.
Bardzo prawdopodobne jest, że za jakiś czas, gdy emocje opadną, będziecie mieli koleżeński kontakt. Wątpię jednak, żeby ona odezwała się kiedyś do Ciebie, np. po zawodzie miłosnym, w nadziei na ponowny związek.
Jesteście bardzo młodzi, dopiero wchodzicie w życie, więc czeka Was zapewne wiele nowych znajomości i uniesień miłosnych.
Nie zawieszaj się zbyt długo na tej porażce, nie idealizuj jej, ani Waszego związku, bo oglądając się ciągle za siebie odbierzesz sobie szanse na szczęśliwe życie.

8

Odp: Wypalenie, rozstanie, cisza...

Minęły trzy lata i jak u Ciebie autorze? Udało Ci się zapomnieć i zakochać w kimś innym? Jak sobie poradziłeś? Zmieniłeś coś w swoim życiu? Z Twoim wątkiem bardzo się utożsamiam i jestem właśnie na początku mojego radzenia sobie z wypalonym się uczuciem mojego byłego partnera. Daj znać! wink

9

Odp: Wypalenie, rozstanie, cisza...

Kolega Gostek nie logował się tutaj od 3 lat i nie sądzę, żeby odpisał. Z jego późniejszych postów można wywnioskować, że kogoś poznał i zaczął wychodzić na prostą.
Co do jego byłej - nie sądzę, aby byli razem. Jej uczucie się wypaliło i zakończyła związek, w bardzo dojrzały sposób zresztą. Cóż, zdarza się (wypalenie). Trzeba się pogodzić, nie szukać kontaktu, nje rozpamiętywać, tylko żyć dalej.

Posty [ 9 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Wypalenie, rozstanie, cisza...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024