Witajcie
Nigdy nie sądzilem że wyląduje na takim forum. postaram sie napisac w miare zwięźle co mnie spotkalo
jestem facetem wiek 26 lat, niebawem. ona tez, niedawno 26 skonczyla. Poznalismy sie na pewnym internetowym portalu randkowym. ja krotko po tym usunalem tam konto, ona tez. Pierwsze spotanie bardzo mnie zaskoczyo bo zwyczajnie bylo niesamowicie milo. poszlismy na spacer po parku pozniej przyszla do mnie smialismy sie gadalismy. na drugim rowniez wpadla do mnie i wlasnie na tym drugim iedy zaczelismy sie przytulac calowac powiedziala w pewnym momencie ze ma meza.
od tamtej chwili minely juz blisko 3 miesiace. na poczatku mowiac wprost bylem ocno napalony na nią bo bardzo mi sie podoba jednak bardzo szybko zaczalem sie wycofywac. ona wtedy zaczela o mnie niesamowicie zabiegac. Zaczela mi opwoiadac wiecej o swoim mezu, ze uczucie wygasa, ze nie ma przy nim tego czegos. Ja nie wierzylem w to. Jednak na naszych spotkaniach zaczalem czuc cos wiecej niz zwykla cielesna atrakcje
Wyjechala za granice do znajomej na 2 tyg. Postanowilem ze nie bede tego ciagnal bo to tylko iluzja.Nie odzywalem sie, ona ciagle do mnie pisala. zaczely sie powazne wywody i deklaracje z jej strony. Pod koniec nie wytrzymalem, ppisalismy dluzej i kiedy wrocila czekalem juz na nia na dworcu w naszym miescie. Wszystko to co pisala powiedziala i na zywo i ze chce byc ze mna. Ja oczywiscie wykrecilem sie od tego zeby powiedziec tak czy nie ale bylem bardzo na nie. Bylo to jakies 3 tygodnie temu
obecnie wyprowadzila sie z domu meza. Sam nawet troche pomoglem szukac mieszkania do wynajecia ba. nawet pomoglem w przeprowadzce. Czuje ze cos we mnie pęka. zawsze kiedy sie spotykamy jest atmosfera jest to cos o czym zapmnialem ze moze juz istniec miedzy mna a kobieta. Dodam w skrocie ze bylem zawsze kobieciarzem spotykalem sie czesto i bardzo krotko z dziewczynami. przy niej przestalem dostrzegac inne kobiety chociaz trwa to ledwie 3 miesiace
Nie znam tak dobrze prawa...jej maz nie pracuje poniewaz...ma bogatych rodzicow a jej tesciow. Glownym powodem jej rozstania a przynamniej taki mi podaje jest to ze czesto jest traktowana jak sluzaca w domu i kazde strarcie konczy sie czyms w stylu `nie jestes u siebie i powinnas byc wdzieczna ze mieszkasz za darmo`. Pytam czemu nie sklada papierow o rozwod, ona ze musi zaczekac jeszcze jakies 2-3 miesiace i ukrywac nasze spotkania zeby nie osadzono rozwodu z jej winy i ze musialaby mu placic jakies pieniadze. Tu moi kochani podpowiedzcie mi...jak to jest bo nic na ten temat nie wiem
Kiedy przebywam z nia widze ze targaja ją skrajne emocje, jest roztrzesiona ale po dluzszych chwilach jest jak zawsze przyjemnie. lubi mnie zaskakiwac, raz ubiorem, raz jakims ciastem, upominkiem.
Teraz nie wiem co robic. Ta jej sytuacja troche mnie juz meczy chociaz to przy niej czuje sie najlepiej jak umiem sobie wyobrazic
Chcialbym zaznaczyc tez ze kiedy opwoiada mi o zwiazku z mezem przypomina mi stale slowa mojej matki ktora rowniez zamieszkala w domu moich dziadkow i wychowala mnie wpajajac i zawsze zasade abym cala swoja energia dazyl do swojego ,abym nigdy nie mieszkal u kogos- moj dziadek byl strasznym tyranem i poniewieral mojego ojca, a najbardziej matke. jako dziecko bylem swiadkiem wielu niemilych sytuacji...to sprawia ze wierze w jej dzialania i rozumiem czemu ucieka, jednak najwazniejsze.
Nie potrafie jej zaufac , zwyczjanie boje sie byc kopnietym w tylek i ze wroci do meza