Witam.
Trzy lata temu zmarła moja mama, i do roku 2015 mieszkałam sama z siostrą i jej nowym mężem. Teraz studiuję i układam swoje własne życie, tylko mam jeden problem. Nie potrafię rozmawiać z moją siostrą szczerze, właściwie to się jej boję. Zawsze byłam posłuszna robiłam to co ona chciała, bo myślałam, zresztą sama tak mówiła że to jej jest trudniej bez rodziców. Ja zajmowałam się domem, jej córką, praktycznie wszystkim, taki współczesny kopciuszek. Teraz kiedy zaczęłam mieć własne zdanie, stawiać się, i realizując własne marzenia jej już to nie odpowiada. Przeciwko mnie zwraca dalszą rodzinę mówiąc cytuję "Że na pewno zajdę w ciążę, nikt mi nie pomoże, że jestem jak jakaś niedojda itp." Rani mnie to strasznie, powtarza że muszę się przenieść z powrotem do domu i studiować bliżej żeby jej pomagać. Nie wróciłam do domu na wakacje, bo pracuje w mieście w którym studiuję, a ona bezczelnie kłamie że nie chce wracać do domu że się odcinam. Przyjechała mnie odwiedzić, specjalnie wzięłam urlop żeby z nią pobyć pokazać co robie jak to wygląda, cieszyłam się że pozna mojego chłopaka. A ona tylko obrobiła mi dupę. Chciałabym jej wszystko powiedzieć, jak mnie rani i traktuję. Mam jednak wewnętrzną blokadę, co jest najgorsze tylko przy niej... Jeszcze jej cudowny mąż we wszystko się wtrąca i dolewa oliwy do ognia.
Chciałabym usłyszeć jakąś dobrą radę, odnośnie tego jak się zebrać w sobie żebym mogła z nią porozmawiać, powiedzieć wszystko co do teraz skrywałam, pod sztucznym uśmiechem.