Jak naznaczać granice własnej matce? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » Jak naznaczać granice własnej matce?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 14 ]

Temat: Jak naznaczać granice własnej matce?

Ostatnio mam ogólnie problemy w relacjach z ludźmi o czym pisałam niedawno na forum - i jeszcze raz dziękuje wszystkim forumowiczkom które mi wtedy odpisały i okazały wsparcie.

Staram się budować między soba a innymi zdrowe granice i uczę się komunikować uczucia lub odcinać się od ludzi, którzy nie sa w stanie okazać mi żadnego szacunku.

Od 10 lat mieszkam z dala od rodziny. Niedawno przyjechała do mnie mama - strasznie się na to cieszyłam i liczyłam na zacieśnienie więzi. Jednak już po trzecim dniu stało się dla mnie jasne dlaczego tak wcześnie i z ochotą opuściłam dom.

Już trzeciego dnia mama zaczęła mnie pouczać jak mam odnosić się do swojego faceta - dawać mu więcej uczuć, pocałunków, mówić więcej słodkich słówek. Na moje tłumaczenia, że przecież nie będziemy przed nią odstawiali niewiadomo jakich scenek rodzajowych i, że pewne decorum w takich sytuacjach jest normalne - strasznie się zacietrzewiła i stwierdziła, że na pewno stracę faceta przez swój pedantyzm itp. Mieliśmy głośną kłótnię no ale jakoś to przeszło i się przeprosiłyśmy. Staram się aplikować jej rady jakoś do życia.

Kolejne dwa dni później mama wyniosła mi ładne pudełko po butach z szafy i zapytała mnie czy to może wyrzucić. Wkurzyłam się bo wróciły mi zaraz wspomnienia wiecznej inwigilacji jak mieszkałam u nich - gdzie wszystkie listy dostawałam już pootwierane, wszystkie moje pamiętniki były czytane i nawet cytowane przez mojego ojca gdy sobie wypił by mnie upokorzyć, a co jakiś czas mama robiła mi "sprzątanie" szukając dowodów na niesubordynacje. To jeszcze zniosłam ale za 5 minut patrzę, że leży jakiś rachunek na stole - pytam mamy co to, a ona że porządkowała torby w kuchni i w jednej z nich był ten rachunek.

Okay, po tym powiedziałam jej po prostu  by mi nie grzebała tak w rzeczach na co mama zareagowała - moim zdaniem - kompletnie dysproporcjonalnie.

Zaczęła krzyczeć i płakać, że ona jest już niepotrzebna, musi "odejść w cień", że czy ona ma się mnie pytać jak czegoś dotyka - po czym by to okazać zaczęła pytać mnie "czy mogę zrobić sobie kawę?" :-/ Próbowałam łagodzić sytuację, przeprosić mamę, potłumaczyć - ale nic, zalana łzami szlochała. Moja mama nie mówi tylko wykrzykuje te swoje żale i nie można jej przetłumaczyć, że np co gdyby w tym pudełku był stos wibratorów. Na to mama wykrzykuje przez łzy "No to co! Ja jestem matką a nie obcą osobą!" Jeszcze rozumiem takie tłumaczenie gdyby ona i tata zawsze byli mega wyrozumiałymi rodzicami ale było dokładnie przeciwnie.

Przyznam, że po godzinie takiej gadki straciłam panowanie nad sobą i pobiłam kubek o podłogę z nerwów - jedyne co mam na wytłumaczenie to fakt, że buzują we mnie hormony ciążowe. Nie jestem z tego dumna ale tylko takie zachowanie sprawia, że mama w końcu przestaje wariować. Niestety później przypina mi zaraz metkę "furiatki" itp - po prostu nie można z tą kobietą wygrać. W dodatku stwierdziła, że "więcej nie będzie przyjeżdzać" co mnie bardzo ubodło - mama przez ostatnie 10 lat jak jestem tu sama przyjechała w odwiedziny trzy razy więc to już chyba naprawdę minimum :-/ Liczyłam, że gdy dziecko przyjdzie na świat to w końcu polepszy się nasza więź i chociaż raz rodzice przejmą trochę inicjatywę jeżeli chodzi o zainteresowanie moja osoba w jakiś pozytywny sposób (bo oczywiście krytykują mnie z oddali chętnie i często - co przekazuje mi siostra.)

Bardzo kocham i szanuję mamę i zależy mi na naszych dobrych relacjach ale nie zamierzam sobie pozwolić wejść na głowę i dać się zaszczuć jak w dzieciństwie tylko po to by jej było miło czy by w ogóle była między nami jakakolwiek relacja - już i tak praktycznie znikoma. Z drugiej strony nie wiem jak mówić do niej by się bezsensownie nie zacietrzewiała. Chcę by rodzice w końcu widzieli mnie jako osobę wartą szacunku a nie kogoś kogo trzeba jakoś poprawić, czy na siłę przeforsować.

Już sama nie wiem...

Zobacz podobne tematy :
Odp: Jak naznaczać granice własnej matce?

Witaj. Przede wszystkim to Ty sama musisz widzieć w sobie osobę wartościową, dostrzegać w sobie pozytywne cechy. Niestety nie każdy ma możliwość doświadczać pięknych, czułych relacji ze swoimi rodzicami. Ale jeśli ktoś tego nie doświadczył w dzieciństwie, to już tego nie da się naprawić. Trzeba myśleć o przyszłości, o samym sobie. Osoby typu Twojej mamy nie zmieniają się, są tacy z jakiś przyczyn. Ale jeśli to trwa długo, to nic z tym już nie zrobisz. Musisz nauczyć się nie reagować tak na to emocjonalnie. Należy psychicznie oddzielić się od rodziców i zacząć swoje własne życie, które może być piękne. Nie każdy ma super dzieciństwo, ale każdy ma szansę na cudowną dorosłość i tylko od nas zależy, czy będziemy ją taką mieć.

3

Odp: Jak naznaczać granice własnej matce?

No cóż. Mam podobny problem z moją własną matką. Kiedy do mnie przyjeżdża to pierwszy dzień jest ok. W drugi dzień zaczyna się panoszyć i pouczać. A w trzeci jest już absolutnie niedowytrzymania. Wolę ją odwiedzać w jej domu niż jak ona przyjeżdża do mnie. Myślę, że jakieś stawianie granic i tak tu nic nie da, bo twoja matka prędzej czy później w podstępny sposób na ciebie najedzie mimo twojej czujności.Kiedyś byłam otwarta w stosunku do swojej matki a niestety teraz coś się tak pozmieniało chyba u niej (nie wiem czy ze względu na wiek bo ma już 65 lat), że przestała mnie szanować i się ze mną liczyć. Dlatego moje rozmowy z nią np. przez telefon stały się bardzo krótkie. A jeśli chodzi o wizyty to przyjazd jej do mnie nie wchodzi na razie w grę.

4

Odp: Jak naznaczać granice własnej matce?

Czytanie listów i pamiętnika, a potem cytowanie tego co przeczytali w celu upokorzenia Cię, to jest drastyczne naruszenie granic, które do tego spotkało Cię ze strony osób, które powinny były być dla Ciebie ostoją poczucia bezpieczeństwa. Nie dziwię się, że pomimo upływu lat wciąż Cię to boli.
Odnoszę wrażenie, że masz wciąż deficyt rodzicielskiej miłości i chciałabyś  teraz po latach, zaznać jej w nowych warunkach. Tyle że Twoi rodzice pozostali tymi samymi ludźmi, którymi byli kiedy Cię wychowywali. Tymi samymi ludźmi, którzy nie szanowali Cię wtedy i nie szanują teraz. Jesteś dorosłą osobą, ale dla matki pozostałaś jej dzieckiem, czyli kimś, kto nie ma prawa do własnej odrębności, do własnej prywatności, jest bardziej jak kończyna, która ma chodzić jak jej każą. Nie masz prawa do własnych emocjonalnych potrzeb, jesteś po to, żeby spełniać JEJ emocjonalne potrzeby. twoje się nie liczą. Ba, a jej punktu widzenia, Twoje nie istnieją. Jesteś kończyną. Twoja miłość ma się wyrażać przez poddawanie się kontroli. Nie chcesz poddawać się kontroli, śmiesz bronić własnych granic, śmiesz w ogóle mieć jakąś prywatność - jesteś wyrodna i ich nie kochasz.
Wiesz, czytałam wiele podobnych wątków, swoje też przeżyłam i  nie wierzę w możliwość rehabilitacji relacji z ludźmi o takim podejściu. Oni zostali w ten sposób ukształtowani przez życie i tak w tym okrzepli, że zmiana jest zwyczajnie niemożliwa. Spróbujesz, powiesz co Cię boli, nie daj jeszcze że wspomnisz coś bolesnego z dzieciństwa - dowiesz się że oni byli świetnymi rodzicami, tylko Ty sobie coś ubzdurałaś. Nie zmienisz rodziców. Możesz zmienić swoje podejście (terapia - z tego co widzę, masz też szereg innych problemów, a wszystkie mogą mieć to samo źródło). Na razie szukasz drogi, żeby zaspokoić swój stary głód rodzicielskiej miłości. Poszukaj drogi, żeby poradzić sobie bez tego, bo najprawdopodobniej tego nie dostaniesz, a jedynie dodatkowo pokaleczysz się.

5

Odp: Jak naznaczać granice własnej matce?
Czarna Kotka napisał/a:

Czytanie listów i pamiętnika, a potem cytowanie tego co przeczytali w celu upokorzenia Cię, to jest drastyczne naruszenie granic, które do tego spotkało Cię ze strony osób, które powinny były być dla Ciebie ostoją poczucia bezpieczeństwa. Nie dziwię się, że pomimo upływu lat wciąż Cię to boli.
Odnoszę wrażenie, że masz wciąż deficyt rodzicielskiej miłości i chciałabyś  teraz po latach, zaznać jej w nowych warunkach. Tyle że Twoi rodzice pozostali tymi samymi ludźmi, którymi byli kiedy Cię wychowywali. Tymi samymi ludźmi, którzy nie szanowali Cię wtedy i nie szanują teraz. Jesteś dorosłą osobą, ale dla matki pozostałaś jej dzieckiem, czyli kimś, kto nie ma prawa do własnej odrębności, do własnej prywatności, jest bardziej jak kończyna, która ma chodzić jak jej każą. Nie masz prawa do własnych emocjonalnych potrzeb, jesteś po to, żeby spełniać JEJ emocjonalne potrzeby. twoje się nie liczą. Ba, a jej punktu widzenia, Twoje nie istnieją. Jesteś kończyną. Twoja miłość ma się wyrażać przez poddawanie się kontroli. Nie chcesz poddawać się kontroli, śmiesz bronić własnych granic, śmiesz w ogóle mieć jakąś prywatność - jesteś wyrodna i ich nie kochasz.
Wiesz, czytałam wiele podobnych wątków, swoje też przeżyłam i  nie wierzę w możliwość rehabilitacji relacji z ludźmi o takim podejściu. Oni zostali w ten sposób ukształtowani przez życie i tak w tym okrzepli, że zmiana jest zwyczajnie niemożliwa. Spróbujesz, powiesz co Cię boli, nie daj jeszcze że wspomnisz coś bolesnego z dzieciństwa - dowiesz się że oni byli świetnymi rodzicami, tylko Ty sobie coś ubzdurałaś. Nie zmienisz rodziców. Możesz zmienić swoje podejście (terapia - z tego co widzę, masz też szereg innych problemów, a wszystkie mogą mieć to samo źródło). Na razie szukasz drogi, żeby zaspokoić swój stary głód rodzicielskiej miłości. Poszukaj drogi, żeby poradzić sobie bez tego, bo najprawdopodobniej tego nie dostaniesz, a jedynie dodatkowo pokaleczysz się.

Czesc Kotko, dziekuje za wpis choc zdaje sobie sprawe, ze minelo juz sporo czasu. Mam w sobie niechec do modernego podejscia , ktore wydaje mi sie bardzo separatystyczne i egoistyczne - tyle sie teraz czyta artykulow i wypowiedzi w typie "zostawcie mnie wszyscy w spokoju", "jestem pania siebie, inni ludzie nie maja prawa nic od emnie chciec" itp. Nie chcialabym patrzec na mame takim okiem - takie myslenie wydaje mi sie tez w jakims sensie aroganckie.

Z drugiej strony ciezko mi sie nie zgodzic z tym co napisalas - szczegolnie rezonuje we mnie ostatni paragraf Twojej wypowiedzi bo dokladnie ta sytuacja miala miejsce. RAZ osmielilam sie mamie tak na powaznie powiedziec, ze niestety jej malzenstwo z ojcem powinna byla dawno zakonczyc bo on i mnie i moja siostre od malego gnebil psychicznie, klotnie, wyzwiska i brak szacunku to byla i jest codziennosc, dla mamy zreszta tez, byly sytuacje latania z nozem i bijatyk. Moja mama to bardzo inteligentna kobieta (prawnik!) a mimo wszytsko siedzi z ojcem od lat bo tak trzeba, bo bala sie samotnosci... Na te moje zarzuty ostatecznie sie poplakala mowiac, ze "corka jeszcze do niej przychodzi by jej wypominac" i co to w ogole za dziecko, ze ona to dla naszego dobra (!) z nim tyle lat siedzi bo obcy facet to na 100% by sie do nas dobieral itp... A ze w ogole to "znecanie" to wielka przesada z mojej strony i ona nic takiego nie pamieta :-//

6

Odp: Jak naznaczać granice własnej matce?
karinaaa napisał/a:

Okay, po tym powiedziałam jej po prostu  by mi nie grzebała tak w rzeczach na co mama zareagowała - moim zdaniem - kompletnie dysproporcjonalnie.

Zaczęła krzyczeć i płakać, że ona jest już niepotrzebna, musi "odejść w cień", że czy ona ma się mnie pytać jak czegoś dotyka - po czym by to okazać zaczęła pytać mnie "czy mogę zrobić sobie kawę?" :-/

To jest typowy szantaż emocjonalny - zamiast przyznać się do popełnionego błędu i przeprosić, Twoja mama ciężar sytuacji przerzuca na Ciebie i wywołuje w Tobie poczucie winy.

karinaaa napisał/a:

Próbowałam łagodzić sytuację, przeprosić mamę, potłumaczyć (...)

W tym miejscu cel mamy został osiągnięty.

karinaaa napisał/a:

W dodatku stwierdziła, że "więcej nie będzie przyjeżdzać" co mnie bardzo ubodło (...)

Właśnie po to zostało to wypowiedziane, aby ubodło. To kolejny przykład szantażu emocjonalnego. Warto zdać sobie sprawę, że tego rodzaju zachowania zalicza się do toksycznych.

Czytając Twoje wypowiedzi wyłania mi się z nich obraz Twojej mamy jako osoby mocno rozchwianej emocjonanie, być może - jak określiłaś - inteligentnej, ale tak naprawdę bardzo słabej i niepewnej swojej pozycji. Stąd próby umniejszania Twojej wartości, ingerowania w Twoje życie, które prawdopodobnie służą podnoszeniu jej własnej.
Zgadzam się z opinią, że możesz mieć głód miłości i ogromną potrzebę nadrobienia straconego czasu, w tym uzyskania akceptacji ze strony rodziców, zauważenia, że jesteś wartościową, dorosłą osobą. Niestety nie każdy (tu mowa o Twojej mamie) jest w stanie dopuścić do siebie tę myśl, a jeśli nawet dopuści, to głośno ją wyrazić.
Na Twoim miejscu nie zabiegałabym usilnie o uwagę mamy, bo im bardziej się starasz, tym ona w tej relacji czuje się pewniej, co niestety obraca się przeciwko Tobie.

7

Odp: Jak naznaczać granice własnej matce?

Po przeczytaniu tego, oraz innych Twoich wątków, mam nieodparte wrażenie, że gdzieś tam w Twoim dzieciństwie popełniono wiele błędów.
Nie myślałaś kiedyś, żeby poszukać pomocy u specjalisty? Sądzę, że skorzystałabyś na tym.

8 Ostatnio edytowany przez adiafora (2016-09-24 11:54:08)

Odp: Jak naznaczać granice własnej matce?

chcąc być sobą, nigdy nie zadowolisz swojej matki. Ona się nie zmieni. Ona w ogóle nie widzi problemu w sobie...
W sumie nie będę się rozpisywać, bo wszystko w temacie napisała już Czarna Kotka.

9

Odp: Jak naznaczać granice własnej matce?

Napisz mamie dlugi list. Napisz, co cie boli, wygarnij jej w sposob mily (o ile to mozliwe), dyplomatyczny i spokojny. Napisz, ze gdy sie nie zmieni, ograniczysz kontakty do Minimum. Powiedz w liscie, ze ja kochasz i szanujesz, ale jej zachowanie jest dla ciebie nieodpowiednie.

10 Ostatnio edytowany przez justa_pl (2016-10-08 21:01:10)

Odp: Jak naznaczać granice własnej matce?

A może już czas przemyśleć:


"Istnieją na tym świecie tacy, którzy mają dar rozpalania i podtrzymywania naszego wewnętrznego ognia oraz tacy, którzy ten ogień gaszą, choćby się mieli przy tym poparzyć. Czego nie zaczniesz, podepczą gołymi stopami. Pierwszych trzeba kochać i hołubić. Od drugich, lepiej trzymać się z daleka.

Meryl Streep (patrz na wyjaśnienie poniżej tekstu), jakiś czas temu napisała:


Nie mam już cierpliwości do pewnych rzeczy, nie dlatego, że stałam się arogancka, ale po prostu dlatego, że osiągnęłam taki punkt w moim życiu, gdzie nie chcę tracić więcej czasu na to, co mnie boli lub mnie nie zadowala. Nie mam cierpliwości do cynizmu, nadmiernego krytycyzmu i wymagań każdej natury. Straciłam wolę do zadowalania tych, którzy mnie nie lubią, do kochania tych, którzy mnie nie kochają i uśmiechania się do tych, którzy nie chcą uśmiechnąć się do mnie. Już nie poświęcę ani minuty na tych, którzy chcą  mną manipulować. Postanowiłam już nie współistnieć z udawaniem, hipokryzją, nieuczciwością i bałwochwalstwem."

Trudno przyjąć do wiadomości i oswoić się z myślą że nasza mama, tato, nas zwyczajnie nie lubią. Sama nie rozumiem jak to możliwe ale tak właśnie często jest. Może to jakiś defekt osobowości ? Ale chyba trzeba podjąć jakieś kroki ( patrz tekst jak wyżej)

pozdrawiam

11

Odp: Jak naznaczać granice własnej matce?

Przykre jest to co piszesz, ale wiele z tego co przeczytalam odzwierciedla moje zycie. Zawsze najgorsza, zawsze szpiegowana, wszystkiego zabaniane cale zycie, a na dodatek od wczesnego dziecinstwa do dnia dzisiejszego ustawiania zycia "bo to by bylo najlepsze". Czasem czuje ze sama nie mam kontroli nad swoim zyciem. Ze kazda rzecz ktora robie musi byc konsultowana z mama bo przeciez ona wie najlepiej i moze powinnam tak wlasnie zrobic. Nie wyszlam jeszcze za maz nie mam dzieci, choc to bylo cos czego chcialam od dawna tak jakbym gdzies w srodku czekala na slowea tak teraz dziecko to jest ten czas. teraz mozesz tego dokonac. wiem ze to chore ale przez lata zycia pod dyktando, przez lata dokonywania wyborow niby przeze mnie ale jednak przez nich sama juz nie umiem zyc tak jak bym chciala i zyje tak jakby swiat i rodzice tego ode mnie oczekiwali. tak by ich nie zawiezc by  mnie nie skrytykowali. Dlatego jestem nieszczesliwa bo nie zyje tak jak bym chciala w strachu przez brakiem akceptacji...
Dlatego moze mimo ze sie na pewno roznimy to jestem w stanie idealnie zrozumiec to co czujesz.

Odp: Jak naznaczać granice własnej matce?

Twoja matka to podla histeryczka i przestępca!
Karz ja maksymalnie milczeniem lub krzykiem! Okazuj pogarde na kazdym kroku - aktywnie albo przez ignorancje!
Ale patolka w psychice!

Odp: Jak naznaczać granice własnej matce?

Nikt by nie kochal ani nie szanowal minimalnie takiej matki-przestepcy-histeryka.
Ale dno!

14 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2017-03-07 12:19:13)

Odp: Jak naznaczać granice własnej matce?

Niedzwiadka_z_Różą, kobieto, skąd w Tobie tyle agresji???

Posty [ 14 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » Jak naznaczać granice własnej matce?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024