Piszę drugi raz Napisałam tyle i się usunęło .....
Chciałam się wygadać...nie mam komu. Nikt nie wie o mojej sytuacji rodzicom nic nie powiem - bo nie mam u nich wsparcia. W rozmowach często obarczają mnie winą za to, że kiedyś wybrałam sobie faceta po którym mam same problemy. Znajomych mam ale nikomu się nie zwierzam bo nie mam zaufania do ludzi.
Chciałam na wstępie podziękować jeżeli czytasz tego posta.
Przeglądając forum wiem, że wiele osób ma podobne problemy a może nawet takie same. Ale kwestia wygadania jest mi bardzo potrzebna.
Poznaliśmy się 6 lat temu w trudnych dla nas warunkach ja w trakcie rozwodu na po rozwodzie. Obydwoje mamy dzieci ja jedno on starsze dwójkę. Zauroczył mnie ....pojawił się, wczasie kiedy potrzebowałam męskiego wsparcia, uwagi, zachwytu - tak było . Połknęłam haczyk - uwierzyłam, że to ten. Wtedy nie zwracałam uwagi na te "niuanse" na które powinnam zwrócić. Do dziś nie mogę wybaczyć sobie sytuacji kiedy po 8 miesiącach stwierdził, że to nie to, że chyba mnie nie kocha. Dałam spokój na miesiąc by po tym czasie powrócić i szukać z nim kontaktu. Podobno też tak chciał. Nie zwróciłam też uwagi na jego humory, tłumaczyłam go, na oziębłość w seksie i dziwny brak pożądania.
Zamieszkaliśmy ze sobą. W tle z problamami z moim byłym męzem i jego dziećmi. Wózek, który pchaliśmy każdego dnia był ciężki do problemów jak u każdego.
Sypnęło się 3 lata temu, kiedy do sypialni weszła totalna oziębłość, brak pożądania - 1000 rozmów, róże próby nic nie dało. Dzisiaj seks na zasadzie raz na 1-2 miesiące budzi mnie w nocy i robi swoje /przepraszam za wyrażenie./ W między czasie zaczęły się kłótnie o jego wydawanie pieniędzy i lekkość w tym temacie. Zamiast zapłącić za rachunki potrafił iść do sklepu nakupować sobie ciuchów i mówić mi , że jestem sztywna i nie korzystam z życia.
Alkohol - jest DDD - jak pił to do zataczania na spotkaniach, imprezach. Codzinnie po pracy 2 piwka - doszło do 5. Jak robiłam awantury pił pije po kryjomu wmawia mi, że on nie pił, a potem znajduje puszki wciśnięte w worku...
Jest chory - jego choroba wymaga leczenia - nie leczona i bez diety prowadzi do marskości wątroby - od 3 lat nie kiwnął palcem w kierunku badan, kiedy go zareajestrowałam nie poszedł, kiedy skończyło się awanturą poszedł ale na tym koniec tematu. Twierdzi że się boi.
Nie słowny - dużo obiecuje, jak jest ok w związku opowiada mi o szklanych domach o tym jaki będzie co zrobi - rzuci papierosy, alkohol pójdzie się leczyć, będzie gorący w łóżku - rozmowy przerabiane 10000 razy na słowach się kończy. Podobnie jest w jego pracy obiecuje swoim klientom , że coś tam zawiezie/zrobi o 7-8 rano. a tak i tak jest na 10-11. Tak jest codziennie.
Ostatnio sytuacja jest strasznie zaogniona - w palących dla mnie sprawach - seks - nie ma współpracy, Poranki to dla mnie trauma - ściąganie go z łóżka do pracy, jak nie wrzasnę czy nie ma awantury potrafi spać do 11-10 a że ma własną działalnosć może sobie na to pozwolić. Jeżeli zaśpi /a zawsze zasypia/ mówi, że to moja wina, że go nie obudziłam. Obowiązki domowe spoczywają na mnie obydwoje pracujemy ale on twierdzi, że jest zbyt zmęczony aby sprzątać w domu i dla niego nie musi być posprzątane. Kiedy stworzyłam kartkę grafik z podziałem obowiązków domowych łącznie zgotowaniem obiadów - powiedział, że jestem nienormalna i mam spier...
Dużo się kłócimy w trakcie kłótni pada dużo niepotrzebnych słów. Kiedy chciałabym coś ustalić wszystko jest na gebe i słodkie gadanie. Dzisiaj są obiecanki jutro jest rzeczywistość.
Dlaczego sytuacja bez wyjścia - 3 kredyty, 1 debet - nie mogę sprzedać domu bo nie są kwestei formalne załatwione /skomplikowana sprawa/ . Kiedy on się wyprowadza ja nie mam na kredyty i wchodzi komornik.
Co mam zrobić Wiem, że związek nie ma racji bytu gdyby nie córka odebrałabym sobie życie ona jest dla mnie motywacją,
Nie przez faceta - tylko przez to , że choćbym chciała nie mogę od niego odejść - wegetuje.